Moim zdaniem jest to proste: Ty masz kłopot, jesli rodzinka się z Tobą identyfikuje to Twój kłopot jest tez kłopotem rodzinki a że nie da się mieć Ciebie bez kłopotu to trzeba Ciebie odrzucić razem z nim....sama tego doświadczyłam i slyszalam o wielu takich historiach, jest to więc norma nie zamartwiaj się więc, nie jesteś w wyjątkowej sytuacji.
Pomogła: 8 razy Wiek: 51 Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 599
Wysłany: Nie 18 Wrz, 2016 12:14
zołza napisał/a:
A może użalasz się trochę nad sobą i własnym spieprzonym życiem?
Nie, bo moje życie wcale nie jest spieprzone. Za nic bym się nie zamieniła.
Gnębi mnie natomiast to, że 1. nie chcę być ofiarą, 2. nie chcę być katem, a nie nauczono mnie wcale, i najwyraźniej w dalszym ciągu nie umiem, postawić tej linii pośrodku.
Oczywiście, jest mi cholernie przykro po tym wszystkim, co się tam stało. Obrzydliwe to było i sądzę, że nikt na coś takiego nie zasługuje.
Ale postawię tę linię. Powinnam wreszcie.
Chciałam się zapoznać z Waszą opinią, bo moje widzenie tej sprawy jest spaczone; po prostu potrzebowałam rady.
I potrzebowałam się wygadać... Ale już mi lepiej
olga napisał/a:
nie zamartwiaj się więc, nie jesteś w wyjątkowej sytuacji.
a wiesz, to mnie akurat wcale nie pociesza Wolałabym, by się takie rzeczy działy sporadycznie albo wcale
Bardzo Wam dziękuję wszystkim za wsparcie!
Najprostsza rzecz jaką można zrobić dla siebie to odciąć się od rodzinki i problem z głowy. Narazisz się co prawda na słowa krytyki ze strony i rodzinki i całego otoczenia, ze jesteś wyrodna i niewdzieczna córka ale jak już będziesz odcięta to nie będzie Cie to obchodzić
. Obrzydliwe to było i sądzę, że nikt na coś takiego nie zasługuje.
Tak, to było obrzydliwe i moim zdaniem bezprawne.
Nie jestem święta i nieraz przetrzepałam kieszenie alko, ale żeby ukraść komuś dokumenty????
No w głowie mi się nie mieści.
_________________ Na moim niebie zawsze świeci słońce
Pomogła: 8 razy Wiek: 51 Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 599
Wysłany: Sob 24 Wrz, 2016 23:09
Zdecydowałam się napisać obszerny list do matki, w którym wyjaśnię moje stanowisko w tej sprawie, i zerwać kontakty. Przemyślałam to - nie mam zamiaru dalej wspierać swoją osobą tego chorego układu, który zmierza w jakieś wynaturzenie kompletne.
Nie po to zerwałam toksyczny związek z mężczyzną, żeby kontynuować toksyczne związki inne. Nie da się, to się nie da, trudno.
Martwię się tylko, że w miejsce związków toksycznych nie wchodzą żadne inne. Jestem przeraźliwie sama. Uciekam w pracę - nie jest to trudne, bo ją uwielbiam. Ale boję się, że nie potrafię konstruować normalnych relacji. Nie wiem, jak.
Musze się wpisać znowu na terapię.
Kami Trajkotka Jak wyczerpać temat, zanim nas wyczerpie K.C.B.
Ale boję się, że nie potrafię konstruować normalnych relacji. Nie wiem, jak.
AnnaEwa, wszystko się da to tylko kwestia czasu
Zacznij od siebie polub, pokochaj, zaakceptuj a reszta z czasem sama przyjdzie.
AnnaEwa napisał/a:
Jestem przeraźliwie sama.
Często jest to potrzebne, by rozpocząć nowe, lepsze życie
AnnaEwa napisał/a:
Martwię się tylko, że w miejsce związków toksycznych nie wchodzą żadne inne.
Przyjdzie i czas na normalny związek. Zastanów się do czego jakikolwiek inny byłby Ci teraz potrzebny.
Uporządkuj swoje życie, zadbaj o własny psychiczny komfort.
Nie zastępuj życia z byle kim na kogokolwiek bo to się nigdy nie sprawdzi.
Kiedy poukładasz swój świat ułoży się cała reszta.
Pomyśl, po co Ci teraz ktoś ? Byś mu opowiadała jak Ci dotychczas było źle ?
Po co komu taka wiedza. Nie sądzę, że jest Ci też ktoś potrzebny bo sama nie dajesz rady finansowo.
Jaka byłaby to samodzielność albo niezależność.
Na wszystko nadejdzie odpowiedni czas, trzeba tylko robić rzeczy z głową i uzbroić się w cierpliwość.
Trzymam kciuki
A list do matki jak najbardziej .... to mądre posunięcie.
_________________ To nie droga prowadzi do celu, ale cel wskazuje Ci drogę...K.C.Buszman
Pomogła: 8 razy Wiek: 51 Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 599
Wysłany: Nie 25 Wrz, 2016 00:03
Kami napisał/a:
Zacznij od siebie polub, pokochaj, zaakceptuj
Ależ ja siebie lubię, kocham i akceptuję, kurcze, żebym ja taką drugą miała, jak ja sama jestem! Myślałam, że to się dało już wyczytać z moich postów! I inteligentna, i zabawna, i dobra, i obyta - i umyta, tak, że rozmowa ze mną to sama przyjemność, tylko ile tak można gadać sama ze sobą?!
Kami napisał/a:
Nie zastępuj życia z byle kim na kogokolwiek
Mnie nie chodzi o życie z kimś, mam na myśli normalne znajomości, nie mówię już - przyjaźnie, bo to duże słowo i na to nie liczę, ale koleżeństwo. Pójść do kogoś. Wyjść gdzieś wspólnie. Żeby wpadł ktoś do mnie... e... e... o, złapałam się na czymś: bałabym się. Bałabym się, gdyby ktoś miał do mnie przyjść do domu. Ciekawe.
Kami napisał/a:
Pomyśl, po co Ci teraz ktoś ? Byś mu opowiadała jak Ci dotychczas było źle ?
A, to rozsądne. Co prawda, najbardziej brakuje mi rozmów o polityce, sztuce i zwykłych żartów, ale - tak, rozmowa mogłaby zejść na tematy prywatne... po co to komu.
Tak, chyba najbardziej brakuje mi żartów, takich żartobliwych rozmów. Z żartowaniem, jak z łaskotkami - trudno jest samemu śmiać się ze swoich dowcipów.
potrafię konstruować normalnych relacji. Nie wiem, jak.
kobieto ,to forum dla wszystkiego co nienormalne a ty chcesz jedna byc normalna ?
normalna nie byłaś i nie bedziesz i tu normalnych nie znajdziesz heheheh
Pomogła: 8 razy Wiek: 51 Dołączyła: 04 Maj 2016 Posty: 599
Wysłany: Nie 16 Paź, 2016 16:21
Doczekałam wreszcie wizyty u mojej psychoterapeutki. Była, odniosłam wrażenie, poirytowana, że nie robię postępów - stwierdziła, że z osobami mniej inteligentnymi pracuje się łatwiej, bo one po kilku spotkaniach "łapią", a ja "nie łapię", tylko wciąż... No, właśnie nie wiem, co "wciąż", bo nie łapię Staram się "złapać", jak cholera się staram
Tych naszych spotkań było w sumie sześć, ostatnie w końcu lipca. Teraz następne spotkanie wyznaczono mi po trzech tygodniach, a kolejnego zapewne już będzie, bo mieli jakąś kontrolę i terapeutom "nie bardzo chce się pracować w takich warunkach" - zdaje się, że NFZ obciął im fundusze.
Jestem podłamana. Tyle wysiłku kosztowało mnie to umawianie się, dojeżdżanie, koszta... Na początku, gdy spotkania były co dwa tygodnie, ulga była kolosalna w tym pierwszym momencie, ale to się nie utrzymało. Nie wiem, może powinnam po prostu pójść do psychiatry i zacząć brać antydepresanty.
Nie wiem, szukać następnej poradni, czy dać sobie spokój?
Czy ktoś może mi powiedzieć, czy tryb terapeutyczny u Was też wygląda?
Pomogła: 264 razy Dołączyła: 24 Lis 2008 Posty: 7857
Wysłany: Nie 16 Paź, 2016 16:45
AnnaEwa napisał/a:
szukać następnej poradni, czy dać sobie spokój?
Szukaj AnE, SZUKAJ!
Spotkania indywidualne na początku odbywają się raz w tygodniu, a później według potrzeb, grupowe też raz w tygodniu - do końca kursu.
Bywa, że tzw. "trudne przypadki" otrzymują propozycję ponownego przejścia kursu - tak było, gdy odbywałam terapię, ale od tego czasu minęło już kilka dobrych lat, no i ośrodki różnią się między sobą w sposobie organizowania terapii.
_________________ "Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum