Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Duszkowa droga.
Autor Wiadomość
pannamigotka 
(konto nieaktywne)

Pomogła: 33 razy
Wiek: 59
Dołączyła: 14 Lip 2012
Posty: 1416
Wysłany: Sob 26 Paź, 2013 19:15   

Duszek napisał/a:
terapeutka grupowa twierdzi, że to nadaje się na terapię indywidualną.

Zgadzam się z nią. Terapia grupowa to nie miejsce na pewne sprawy.
Nie masz możliwości zmiany terapeutki na taką, która spotka się z Tobą CO NAJMNIEJ raz na tydzień przez minimum godzinę?
Ostatnio zmieniony przez pannamigotka Sob 26 Paź, 2013 19:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 13:16   

Zmiana terapeutki :mysli: kolejny raz ??? Jakoś źle bym się z tym czuła.
W tym tygodniu mam spotkanie to spróbuję z nią porozmawiać o moich odczuciach.

A tak poza to rzeczywiście chyba mam "nawrót".
Trochę spokoju a ja zapomniałam już co się wydarzyło wcześniej i do czego mnie to doprowadziło. Ostatnio zauważyłam, że znów cała ta sytuacja zaczyna mieć odzwierciedlenie w moim funkcjonowaniu, szczególnie w pracy.
Nie dam się! :wiking:

Choć COŚ nie daję mi spokoju...
Jak to jest, że osoba uzależniona podejmuje terapię- sama z własnej woli.
Bardzo angażuje się w pracę nad sobą, zauważa negatywne skutki picia i jak wiele krzywdy to niosło. Często daje wskazówki innym np. odnośnie zapicia. Zaczyna widzieć zmiany pozytywne, odbudowuje stosunki z innymi. Ba dostaje dużo metod i narzędzi do pracy nad sobą i w razie czego. A jednak...
I nagle okazuje się, że ludzie na grupie są źli, że nie rozumieją, że oskarżają, że mówią coś co nie jest prawdą, że to przez innych...
Iluzja i zaprzeczenia...
Nie rozumiem tego, ale wiem, że nie mam na to wpływu...
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 13:22   

Duszku, a może warto zamknąć ten wątek i otworzyć nowy o jakimś radosnym, pełnym nadziei tytule? Mówię to na podstawie swojego doświadczenia... póki byłam zdołowana to nic mi się nie chciało układać, jak postanowiłam, że wstaję z tego doła, to początki może nie były łatwe, ale wstałam i stoję stabilnie. To takie magiczne myślenie, ale u mnie było skuteczne. Zaczarowałam samą siebie :)
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 13:35   

Wiesz ostatnio też nad tym się zastanawiałam, ale nie mam jeszcze pomysłu.
W sumie na samo otwarcie dostałam od Klary "reprymendę" ;) odnośnie tego jak można traktować życie jako grę (chyba tak jakoś to było :mysli: )
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
Ostatnio zmieniony przez Duszek Nie 27 Paź, 2013 13:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 51
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 13:42   

"Chcę wygrywać swoje życie" "teraz będę szukać we wszystkim czegoś dobrego" "wierzę, że dam radę" "zamierzam żyć szczęśliwie"
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 13:52   

:)
Tak masz rację!
Siedzę i zrzędzę tylko, rozdrapuję to co było i nie potrafię cieszyć się tym co mam, nie potrafię zmienić tego i nawet nie próbuję... :uoee:
Nie, nie piszę tego w złości, bo taka jest prawda i ja tak to widzę.
I pogrążam się jeszcze bardziej myśląc że właśnie przez to jestem taka beznadziejna.
Dziś rano przypomniał mi się taki wątek "21 dni bez narzekania" (chyba!) i chęć aby spróbować wprowadzić to w swoje życie..
Dzięki :buzki:
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5428
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 14:06   

Duszek - dawaj nazwę nowego tematu i jedziemy...
Faktycznie, po co to ma być szkodliwa afirmacja... Może tytuł tematu na początku oddawał Twoje uczucia, ale teraz... jesteś już znacznie dalej, nawet jak Cię chwilowe dołki omijają.

Duszek napisał/a:
Nie rozumiem tego, ale wiem, że nie mam na to wpływu...

no i chyba nie ma sensu wgłębiać się w to bardziej. Ta choroba tak ma, sami alkoholicy nieraz tutaj mówią, że nie rozumieją swojej choroby.
Zresztą sama, obecnie niepaląca, do końca nie rozumiem, jak mogłam sobie robić taką krzywdę, paląc, wtykając sobie w usta jakieś zwitki papieru ze słomą jakieś rośliny, śmierdzące to i szkodliwe, a ja jak lwica nieraz walczyłam o prawo :szok: do bycia palaczem. Uzależnienia nie mają sensu, są poza zmysłem zdrowego myślenia i w tym właśnie tkwi pułapka. Odpuścić zostawić, przyjąć jako aksjomat, że właśnie ta choroba tak ma. Tyle Ci w tej chwili potrzebne... no i ogłosić bezsilność wobec tej choroby.

Czy dobrze rozumiem, że przeżywasz rozczarowanie? Bo już tak ładnie trzeźwiał i bęc? Potłukło się w tysiące kawałków?
:pocieszacz:
_________________

 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7857
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 14:11   

Duszek napisał/a:
na samo otwarcie dostałam od Klary "reprymendę" ;)

To ten post:
http://www.komudzwonia.pl...p=540301#540301
Chciałam Ciebie zmotywować do rozpoczęcia marszu w kierunku oderwania się od tych problemów.
Chodziło mi o to, żebyś nie uważała, że JUŻ przegrałaś swoje życie, ale żebyś rozpoczęła jego następny szczęśliwy etap :pocieszacz:
Przepraszam, jeśli odebrałaś to jako reprymendę :oops:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 27 Paź, 2013 14:43   

pietruszka napisał/a:
Czy dobrze rozumiem, że przeżywasz rozczarowanie? Bo już tak ładnie trzeźwiał i bęc? Potłukło się w tysiące kawałków?

Nie wiem czy to takie rozczarowanie.
Faktem jest, że trzeźwiał - w dosłownym tego znaczeniu i bęc.
Nie ingerowałam w jego terapię, choć nieraz mnie męczył tymi swoim pracami. Nie podejmowałam z nim żadnych poważnych rozmów odnośnie naszego związku, dając sobie czas (właśnie ten rok). Choć nie wierzyłam w nasz związek, bo za dużo nas podzieliło, ale wierzyłam w niego jako człowieka i chciałam, żeby mu się udało, nawet gdyby nasze drogi się rozeszły.

Klara napisał/a:
Przepraszam, jeśli odebrałaś to jako reprymendę :oops:

Ty chyba żartujesz?
Przecież ja nie mam do Ciebie żalu, a wręcz przeciwnie jestem Ci wdzięczna! :buzki:
Tak się składa że mnie bardziej motywują do działania właśnie te kopy, te czasem wydawałoby się przykre zdania a jednak...
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 03 Lis, 2013 21:46   

Ostatnio młodzież z mojego otoczenia była na zabawie z okazji Halloween. Super przebrania i podobno zabawa cudna. :)
A mnie naszło na refleksję...
Co ja robiłam przez ostatni czas, kiedy gdzieś się dobrze bawiłam...
Czy ja w ogóle kiedykolwiek byłam gdzieś z moim M...
I doszłam do wniosku, że ja nie mam takich miłych wspomnień. Mój związek opierał się głownie na czekaniu, na ratowaniu, na pilnowaniu, na kręceniu się wokół niego a On...korzystał z życia.
Po co to napisałam....obdzieram się z iluzji ;)
Przeszłość już była,więc nic w niej już nie zmienię, ale przede mną jeszcze przyszłość...a Ona jest zależna tylko ode mnie! :mysli:

Dziś czytając forum naszła mnie jeszcze jedna refleksja.
Cieszę się z tego, że coraz częściej spotykam młodych ludzi z krótkim stażem bycia z alko, którzy podejmują tak szybko walkę o siebie...
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 24 Lis, 2013 20:07   

Dotarło do mnie, że niektórych uczuć nie da się tak zamknąć w pudełeczku, uśpić, bo one w końcu wyłażą, budzą się. Tak robiłam do tej pory i ciągle kręciłam się jak na karuzeli, wracałam w te same miejsca. I coraz bardziej pogrążałam się w użalaniu, w poczuciu własnej krzywdy...Teraz chcę bez zamrażania przeżyć wszystko: ból, rozpacz, żal, stratę, właśnie po to, aby zacząć nowy rozdział swego życia.

"Wiem, że z niektórych wspomnień pragniesz się jak najszybciej wyzwolić. Zapomnieć, jak zły sen. Jednak każdy z nas ma takie rany, które mogą długo krwawić, budzić cię w nocy. Nie panikuj, nie szukaj środków przeciwbólowych. Wystarczy uzbroić się w cierpliwość i czekać, gdy czas sam dobierze ci lekarstwo. Każdemu dobierze inne. Dla kogoś będzie to nowa miłość, dla kogoś – nowe zajęcie, a dla kogoś innego… choćby morze. Pewnego razu znajdziesz się nad morzem, a ono zabierze na grzbietach fal ból twoich wspomnień. Każdy z nas ma swoje morze". E.Safarli
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
Ostatnio zmieniony przez Duszek Nie 24 Lis, 2013 20:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 19 Sty, 2014 16:19   

To tak jakby o mnie...na zakończenie tej smutnej drogi i dobry początek nowego...

"Dotarłam do krawędzi.
Przegapiłam moment, gdy nasze niezbyt szczęśliwe życie rodzinne przekroczyło jakąś niewidzialną granicę, za którą była już tylko przepaść. To właśnie na krawędzi tej przepaści balansowałam resztką sił, usiłując utrzymać się i nie zrobić czegoś nieodwracalnego. Z przodu było nieznane, z tyłu – mrok i koszmar, a na krawędzi – ja, zakładniczka, która się panicznie boi.
Jakim cudem stałam się zakładniczką? Podobnie jak miliony innych kobiet: marzyłam o trwałej rodzinie i kochającym mężu. Myślałam, że takiego właśnie znalazłam, a po ślubie zrozumiałam, że nie jest wcale taki, jak mi się wydawało. Znana historia – pił, bił, obrażał, był zazdrosny. Trzeba było już wtedy uciekać, ale dziecko jeszcze miałam przy piersi, które ciągle chorowało, a ja bez pracy… Nie miałam wtedy do tego głowy. A potem? Potem stałam się zakładniczką sytuacji. Krewni i przyjaciele i najbliższa rodzina – wiedzieli o wszystkim i doradzali jak mogli najlepiej:
- Dziecko potrzebuje ojca, - słyszałam to tyle razy… Ciężko z tym polemizować – owszem, potrzebuje…
- Nie możesz zhańbić rodziny rozwodem, - powtarzała matka swoją mantrę, a ja miałam poczucie winy, że ona - taka wspaniała, wzorowa matka i żona - będzie musiała się przyznać, że źle wychowała swoją córkę.
- Całkiem chłop bez ciebie zginie… przecież trzyma się tylko ze względu na rodzinę… zastanów się dobrze, - ciężko wzdychała teściowa i było mi wstyd: faktycznie, jestem przecież mu poślubiona, składałam przysięgę, czy mam zatem prawo zrzucić z siebie ten ciężki krzyż?
- Kto cię z tym bagażem zechce? – uświadamiała mnie koleżanka. – Dobry mąż w naszych czasach to deficyt, spójrz, ile jest wokół wspaniałych dziewczyn i każda chce za mąż, a ty będziesz rozwódką z dzieckiem – szans nie masz żadnych! W najlepszym razie zamienisz siekierkę na kijek – po co ci to?
Więc się bałam. Bałam się, że będę do końca życia sama, że syna będę musiała sama wychować…Albo, że trafię na jeszcze gorszego. Mój przynajmniej ma złote ręce jak nie pije… No i syna kocha…
Zwlekałam z decyzją tak długo, jak byłam w stanie – dopóki nie stanęłam przed wyborem: skoczyć i się zabić albo wrócić do piekła, w którym będę żywą zakładniczką. I nagle odezwała się Przepaść we własnej osobie…
- Dlaczego chcesz się koniecznie zabić? – spytała.
- Nie chcę, ale nie mam wyboru. Albo wstecz albo w dół.
- Jak chcesz w dół, to pewnie się zabijesz, chociaż nie jest to jeszcze takie pewne. Może się czegoś chwycisz po drodze – krzaka, korzeni…
- A jeśli nie zdążę?
- Wybierz inny tor lotu.
- A są inne?
- Pewnie! Możesz podskoczyć do góry i zobaczyć, co się stanie. Albo przeskoczyć na drugą stronę. Albo zbudować most.
- Nie umiem budować mostów i nie mam budulca. A do góry albo na drugą stronę to się boję. Nigdy tego nie robiłam!
- No to co? W piekle też nigdy nie żyłaś, a jednak spróbowałaś i co? Przyzwyczaiłaś się jakoś…
- Nie przyzwyczaiłam się – dlatego tu jestem. Teraz to mi wszystko jedno, żal mi tylko syna…
- A nie żal ci trzymać go w piekle?
- Czego ty chcesz ode mnie?
-Żebyś skoczyła! Żebyś przynajmniej spróbowała!
- Boję się, że sił mi zabraknie…
- Nie zabraknie, jeśli naprawdę będziesz chciała coś zmienić w życiu.
Podeszłam bliżej krawędzi i zajrzałam w nicość – zobaczyłam mgłę i nic więcej. Nic, co pozwoliłoby na określenie głębokości – być może wynosiła ona 3 metry, a może 300… Obejrzałam się. Tam, z tyłu stali wszyscy i patrzyli na mnie – niektórzy z przerażeniem, a inni oskarżycielsko…
- Zniszczysz bezpowrotnie wszystko, co miałaś! – złowieszczo wysyczała mama.
- Oj, straszny błąd popełnisz! Straszny! – biadoliła teściowa.
- Zabijesz się, głupia! – płakała koleżanka.
- Skacz, skacz, no dalej – jeszcze przypełzniesz na kolanach, będziesz mnie błagać o wybaczenie, - bełkotał z pijackim uśmieszkiem mąż, otwierając kolejne piwo.
To był kres… Zrozumiałam nagle, że jeśli nie skoczę, to umrę. Cokolwiek czaiło się tam, w strasznej, nieznanej przyszłości – było to lepsze od tego, co znajdowało się za moimi plecami. Najpierw zdjęłam z siebie poczucie winy, złożyłam ładnie i położyłam na ziemi. Obok położyłam wstyd, niepewność, wątpliwości, a na samym wierzchu – strach. Po co mi te obciążenia w czasie lotu? Od razu zrobiło mi się lżej, nawet się uśmiechnęłam. Następnie mocno przytuliłam do siebie syna, wzięłam solidny rozbieg i skoczyłam. Skoczyłam w górę, a nie w dół, bo poczułam moc i chciałam sprawdzić, jak to będzie.
I nagle… Zrozumiałam, że lecę! Zamiast spaść – szybowałam, a za moimi plecami szeleściły skrzydła, które nie wiadomo skąd się wzięły. Spróbowałam nimi sterować i teraz mogłam lecieć w każdą stronę – w prawo, w lewo, dokąd zechcę! Skąd one się wzięły?
- Skrzydła ma każdy, ale wielu ludzi nawet nie podejrzewa, że je ma, - wyszeptała Przepaść. – Życie doprowadza ich do skraju nicości właśnie po to, by polecieli. A czy w górę, czy w dół – to już każdy sam wybiera…"

Na motywach opowiadania Iriny Sieminoj. Przekład I.Z.
Po Pierwsze Ludzie
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
Duszek 
Gaduła
coraz częściej szczęśliwa



Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 07 Gru 2012
Posty: 719
Wysłany: Nie 19 Sty, 2014 20:51   

:lol2: :buzki:
_________________
Nie można stracić tego, czego nie ma. Nie można zburzyć tego, co nie zostało zbudowane. Można jedynie rozwiać iluzję tego, co wydawało się realne.
 
     
iwonka1000 
Towarzyski
Współuzależniona



Pomogła: 3 razy
Wiek: 41
Dołączyła: 21 Lis 2013
Posty: 345
Wysłany: Nie 19 Sty, 2014 21:51   

Chcialabym wiedziec jaki jest ciąq dalszy...Ja tez podjęłam to ryzyko.Wzięłam pod pachę dwie córki i polecialam...i choć jeszcze nie wiem gdzie wyjąduję to jestem pewna,ze to byla słuszna decyzja.Pozdrawiam :buziak:
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Pon 20 Sty, 2014 10:20   

jasne, że słuszna :okok: jesteś silną kobitką z charakterem, dasz sobie radę, będziesz miała dzieci przy sobie i rodzinę, więcej Ci nie potrzeba
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 11