To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - nowicjuszka- współuzależniona

rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 15:53
Temat postu: nowicjuszka- współuzależniona
Dzień dobry wszystkim forumowiczom! Mam 27 lat i jestem współuzależniona. Kilka dni temu sięgnęłam po pomoc na innym forum, a osoby na nim aktywne zmotywowały mnie do działania w kierunku poprawy mojej sytuacji.
Poniżej wklejam link do tegoż tematu, który rozpoczęłam od opisania swojego problemu.
http://www.alkoholizm.com...der=asc&start=0
Z trudnością uznałam że mój mąż jest alkoholikiem i sama zapisałam się dziś na pierwsze spotkanie z terapeutą. Jestem też świeżo po rozmowie z męzem kiedy to pierwszy raz tak twardo przedstawiłam mu swoje stanowisko. Jeśli ktoś z Was drodzy chciałby coś dodać od siebie jestem otwarta na wszelkie sugestie. Mam szczera nadzieję że zaklimatyzuję się wśród Was, z podobnym problemem.
pozdrawiam serdecznie :)

olga - Pon 20 Kwi, 2015 15:56

witaj :)
Maciejka - Pon 20 Kwi, 2015 16:06

Witaj :) zrobiłaś ważny krok przede wszystkim dla siebie, zapisałaś sie do terapeuty. Dla mnie terapia była jedną z najlepszych decyzji w życiu, a to co z niej wyniosłam i wcieliłam w życie procentuje we wszystkich dziedzinach życia i we wszystkich relacjach. Powodzenia.
Klara - Pon 20 Kwi, 2015 16:16

Witaj Rew :)

Z linka, który podałaś przeczytałam tylko pierwszą stronę (nie chciało mi się więcej :oops: ) i tam pisali do Ciebie głównie alkoholicy, a oni wiedzą, co mówią, bo znają wszystkie sztuczki uzależnionych osób.
Czuję, że dużo więcej nie jesteśmy w stanie Tobie poradzić jak to, co oni - terapia (którą rozpoczęłaś) i ewentualnie jako doskonałe uzupełnienie - mityngi Al-Anon.

She - Pon 20 Kwi, 2015 16:20

Cześć :)
rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 16:30

dziękuję :) w razie poważniejszych zwrotów akcji będę relacjonować. Macie zapewne więcej doświadczeń więc i perspektywa jest inna.
W wątku opisałam moją dzisiejszą rozmowę z m. Pozwolę sobie przytoczyć i tu:
"Jesteśmy po rozmowie. Nie nagabywałam go jak dotąd, przyszedł sam. Spytał czy możemy porozmawiać, przeprosił dodając "mogę do kogoś z tym iść". Powiedzialam ze chce mu cos powiedziec ale prosze zeby mi nie przerywal. Powiedzialam wszystko co chcialam powiedziec, (było bardzo trudno ale wczesniejsze przygotowanie bardzo pomoglo)bez placzu, bez podnoszenia glosu, wylozylam na ławę fakty z ostatniego weekendu: krzyczales, nazwales mnie.., wyszedles z domu nad ranem ; powiedzialam jak sie czulam, ze nie chce tak zyc i albo abstynencja i terapia albo w ciagu tygodnia jestem gotowa na wyprowadzke. Dodalam zeby zdecydowal czego chce sam dla siebie, a nie skladal deklaracje pod wplywem emocji, bo nie o slowa tu chodzi. Powiedzial ze zalezy mu na naszym malzenstwie i uda sie na terapie. Ustalilismy ze do konca tygodnia ma podjąć w tym kierunku kroki. Odnioslam wrazenie ze spodziewal sie po tym powrotu do sialanki i normalnego wspolnego zycia ale dalam mu jasno do zrozumienia ze cieszy mnie jego decyzja ale same slowa jeszcze nic nie znaczą i dopóki nie wcili ich w życie dla mnie nic się nie zmieniło."
Chciałam jeszcze raz podjąc z nim temat by zaznaczyć że zmieniam nawyki i odtąd przestaję liczyć, pilnować go. Uznaję wreszcie że jest dorosły i na siłę nie skłonię go do leczenia. Jesli jednak z niego zzrezygnuje, znow oklamie, jesli probuje grac do nastepnego razu odejde. Inni forumowicze polecili mi wstrzymac się z tym poki nie skonsultuje sie z terapeutką. Tez podzielacie to zdanie?

Maciejka - Pon 20 Kwi, 2015 16:37

Uważam, ze lepiej podziałają czyny nie słowa. Zacznie awanturę dzwonic na policję, nie podejmować z nim dyskusji, nabrudzi niech sprząta, nie uprzedaj co zamierzasz zrobić , po prostu zrób i juz .
zołza - Pon 20 Kwi, 2015 16:38

rew01 napisał/a:
Jesli jednak z niego zzrezygnuje, znow oklamie, jesli probuje grac do nastepnego razu odejde.

Zrobisz to ?

rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 16:40

w tej chwili bylabym gotowa odejsc gdyby nie dotrzymal slowa
Maciejka - Pon 20 Kwi, 2015 16:42

Ważna jest konsekwencja , co powiem to zrobię . Jak będziesz mowic a nie zrobisz tego to jesteś niewiarygodna i pusci to mimo uszu.
She - Pon 20 Kwi, 2015 16:42

rew01 napisał/a:
w tej chwili bylabym gotowa odejsc gdyby nie dotrzymal slowa

W tej chwili powiadasz... :drapie: a za tydzień, miesiąc, kwartał?
Gdy opadną emocje które teraz Cię trzymają?

rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 16:44

she, zaczynam rozumiec
zołza - Pon 20 Kwi, 2015 16:48

rew01 napisał/a:
gdyby nie dotrzymal slowa


Alkoholikowi nie wierzy się na słowo :( Zrobi wszystko by udowodnić Ci ,że nie jest alkoholikiem a Ty szukasz dziury w całym. To musi być jego świadoma decyzja a nie wybieg by Cię zatrzymać :bezradny:
Obiecywałam setki razy ...i nadal robiłam swoje znajdując furtkę dla siebie.
A Ty zadbaj o siebie ...w tej chwili tylko na to masz wpływ ;)

She - Pon 20 Kwi, 2015 16:49

Czyny nie słowa... czyny się liczą :)
olga - Pon 20 Kwi, 2015 16:50

no to teraz klamka zapadla, jesli sie nie wywiąże musisz się wyprowadzić........i oczywiscie nie wracać przez dluuuugi czas aż okrzepnie w swej trzeżwości (o ile oczywiscie bedzie chciał trzeżwieć bo to juz jest insza inszość)
ostrzegam: możesz się spodziewać ruchów pozorowanych

rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 16:53

przeczuwam niestety ze to taki "wybieg" ale jednoczesnie nie mam na to wpływu.
jak wiele celnym spostrzezen w tak krotkim czasie, dzieki dziewczyny!

Linka - Pon 20 Kwi, 2015 16:55

olga napisał/a:
ostrzegam: możesz się spodziewać ruchów pozorowanych

dokładnie tak,
ja swojego spod przychodni odbierałam , a potem okazało się, ze wcale tam nie chodził, potrafił wrócić pijany z terapii, mitingu...kłamstwo goniło kłamstwo.

Dziewczyny mówiły, ze jak zacznie naprawdę trzeźwieć, to ja to na pewno zauważę,
a ja ...nic takiego nie widziałam.
Pozory, pozory ...już sama sobie nie wierzyłam.

rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 17:00

ehh.. u nas do tej pory po cichych dniach w koncu on jakos probowal zagadnac, przeprosic, po czym ja walilam swoj wyklad ze to tak nie moze byc, ze czuje to i to, ale koniec koncow- jego argumenty przeciw moim, ulegalam do nastepnego czasu.
tym razem powiedzialam-poki nie zrobisz cos w tym kierunku, nic sie nie zmienia. On sobie, ja sobie. Ja obiadek zrobilam i zjadlam a on wrocil z pracy i zorientowal sie ze obiadku nie uswiadczy wiec idzie na zakupy. Ja siedze sobie,on sobie. Trudno mi sie w tym odnalezc ale daje rade.

rufio - Pon 20 Kwi, 2015 17:03

Hi hi zaczęło się . :okok:

prsk :lol2:

Maciejka - Pon 20 Kwi, 2015 17:05

Mój to jeszcze tak teatralnie robił; coś tam sobie kupił smieciowego i patrz k.... a ja nic to sobie zjadl co kupił :mgreen:
rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 17:09

perełka napisał/a:
Mój to jeszcze tak teatralnie robił; coś tam sobie kupił smieciowego i patrz k.... a ja nic to sobie zjadl co kupił :mgreen:


:mgreen: dobre to

Maciejka - Pon 20 Kwi, 2015 17:12

A ja wtedy żeby mu nie przywalić to myslałam; a czy ja jestem ta pania na K? Nie , to nie o mnie mowa , niech ta pani patrzy a ja idę do swojej roboty i wzruszałam ramionami i tyle mnie widział. A jak pił denturat z podobnym komentarzem to mówiłam; nie moje gardło i nie mój trunek , więcej tak nie zrobił ale denaturat schowany do osmalenia gęsi zniknął tylko pusta butelka została.
rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 17:12

czego mogę się spodziewać na takim pierwszym 'wywiadzie' z terapeutką w ośrodku?
Maciejka - Pon 20 Kwi, 2015 17:14

rew01 napisał/a:
czego mogę się spodziewać na takim pierwszym 'wywiadzie' z terapeutką w ośrodku?


Zwyczajnej rozmowy , pozwól się poprowadzić, nie ma czego się bać.

pietruszka - Pon 20 Kwi, 2015 18:40

Cześć Rew :)

Po podobnej rozmowie (z soboty na niedzielę) - kupiłam worki na śmieci, takie 120 litrowe do pakowania, w środę byłam na Al-anonie, każdego dnia starałam się robić coś dla siebie - a to wypad do przyjaciółki, a to zaproszenie przyjaciółki do domu na przyrządzone przeze mnie ciacho, wszystko by się nim jak najmniej przejmować, i interesować... No ale to ja byłam u siebie...

najważniejsza jest konsekwencja i to najlepiej, jak ona dotyczy mnie samej. Ja byłam tak zdecydowana na rozstanie, że po prostu TYLKO zostawiłam furtkę pod warunkiem, ze podejmie abstynencję i pójdzie na terapię dla spokojności własnego sumienia. Szczerze to trochę byłam zawiedziona, że zaskoczył - tyle mnie ta decyzja kosztowała :wysmiewacz:

A Ty - robisz to, żeby poszedł po rozum do głowy, czy chcesz mieć spokój od wiecznych huśtawek?
Masz naprawdę dokąd się wyprowadzić?

rew01 - Pon 20 Kwi, 2015 18:52

czesc pietruszko :) Robię to bo w jakis sposób przekroczył granice mojej wytrzymałości jego zachowań po alko, granice mojej tolerancji i naiwności.
Mam się dokąd przeprowadzić choć to trudne to wykonalne.

Kami - Pon 20 Kwi, 2015 18:52

Witaj :)
staszek - Pon 20 Kwi, 2015 20:38

Witaj musisz być w swoich działaniach konsekwentna i stanowcza.
Na pewno ty go nie zmusisz do leczenia, to musi być decyzja z jego strony,on ma trzezwieć dla siebie
a nie dla ciebie.Ja manipulowałem Żonę prawie 30 lat.Dopiero jej konsekwentne działania wobec mnie
podziałały tak że dzisiaj jestem trzeżwy. Pozdrawiam Staszek :)

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 07:07

"Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi cierpliwość,abym zniósł to czego zmienić nie mogę i daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego" :)
rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 19:32

mój m. dzis wspomnial ze znalazl sobie gabinet. Wyszłam na jogę by po powrocie zastać go z piwem. Może niepotrzebnie ale spytałam czy zmienił zdanie. Odparł - "czy dobrze Ci tak jak jest teraz?" (mijamy się, cichych dni ciag dalszy). Powiedziałam ze od ostatniej rozmowy nic sie nie zmienilo z mojej strony, powtorzylam krotko o co mi chodzi. Po chwili przyszedł do mnie pytając co jeśli on widzi to inaczej, czy rozejdziemy się "na zawsze". Zorientowałam się dopiero po jego sposobie mówienia że już jest na rauszu. Poprosiłam tylko żeby uszanował moją decyzję i trzymał się umowy- decyzja do końca tygodnia.
Dziękuję osobie która poradziła mi by nie oczekiwać za wiele by rozczarowanie było mniejsze.

Klara - Wto 21 Kwi, 2015 19:44

Dobrze jest też nie podejmować dyskusji wtedy, gdy jest pod wpływem alkoholu.
Tak myślę, że jeśli chcesz coś jeszcze dla niego zrobić, to możesz (ale nie jest to Twoją powinnością) dać mu linki, albo wydrukować spis ośrodków leczenia uzależnień: http://www.parpa.pl/index.php/placowki-lecznictwa , a także mityngów AA: http://www.aa.org.pl/mityngi/ - przed wyszukaniem trzeba kliknąć na właściwe województwo na mapce po lewej stronie, a później można posortować wg. miast lub dni tygodnia.

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 19:47

wyslalam mu cos podobnego wczoraj gdy widziałam że się wyciszył i odniosłam nawet wrazenie ze stesknil za mna
zołza - Wto 21 Kwi, 2015 19:49

rew01 napisał/a:
wyslalam mu cos podobnego wczoraj gdy widziałam że się wyciszył i odniosłam nawet wrazenie ze stesknil za mna


Czy brałaś w ogóle pod uwagę opcję , że On nie chce się leczyć?

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 19:51

niestety biorę to pod uwagę, dlatego zakładam też wyprowadzkę. przy poprzedniej rozmowie powiedział że jest zdecydowany na leczenie, stąd mój krok
rufio - Wto 21 Kwi, 2015 19:58

Zaczyna sondaż - :roll:
rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 19:59

mam jeszcze iskierke nadziei że tylko mnie w ten sposób testuje ale ostatecznie pójdzie po rozum do głowy
rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 20:01

tym bardziej cieszy mnie moja konsekwencja, bo coz.. jesli ją zachowam a on wybierze piwo zamiast mnie, nie będzie czego żałować, życia nie zmarnuję
rufio - Wto 21 Kwi, 2015 20:01

Daj ci Dziecko nie dziurawe kalosze . :mysli:
zołza - Wto 21 Kwi, 2015 20:02

rew01 napisał/a:
jesli ją zachowam a on wybierze piwo zamiast mnie, nie będzie czego żałować, życia nie zmarnuję

I raczej tego się trzymaj :bezradny:

Klara - Wto 21 Kwi, 2015 20:03

rew01 napisał/a:
ostatecznie pójdzie po rozum do głowy

Jeśli pójście po ten rozum oznaczać będzie podjęcie leczenia, to akurat ten krok jeszcze wcale nie musi oznaczać kontynuacji, albo trwałej abstynencji, bo do tego daleka droga.
Bierz i to pod uwagę.
Piszę Ci o tym, chociaż jest to bardzo przykre.
Lepiej jednak wiedzieć zawczasu :pocieszacz:

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 20:03

trzymam się trzymam, im dłużej to trwa tym paradoksalnie jest mi łatwiej mówić jednym tonem i z kamienną twarzą
rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 20:05

Klara napisał/a:
rew01 napisał/a:
ostatecznie pójdzie po rozum do głowy

Jeśli pójście po ten rozum oznaczać będzie podjęcie leczenia, to akurat ten krok jeszcze wcale nie musi oznaczać kontynuacji, albo trwałej abstynencji, bo do tego daleka droga.
Bierz i to pod uwagę.
Piszę Ci o tym, chociaż jest to bardzo przykre.
Lepiej jednak wiedzieć zawczasu :pocieszacz:


rozumiem, zdaję sobie z tego sprawę :(

Kami - Wto 21 Kwi, 2015 20:13

rew01 napisał/a:
nie będzie czego żałować, życia nie zmarnuję
obyś tkwiła w tym postanowieniu .... łatwo nie będzie bo spotkasz się z przeprosinami, obietnicami, kwiatami, błaganiami, ...... potem zapije, potem obrazi i znów zacznie przepraszać ... dorzuci też jaki to on idiota i że już wszystko zrozumiał i że nigdy więcej i że nie może cię stracić ....
bo jesteśmy niezastąpione, by naszym alko prać, sprzątać po nich , gotować rosołki, pomagać leczyć kaca ...... nie ma drugich takich jak my .....
szkoda Twoich lat, masz całe życie przed sobą .... nie macie dzieci ....
Do tanga jak i do harmonijnego życia trzeba dwojga ... twoje chęci to za mało :pocieszacz:

rufio - Wto 21 Kwi, 2015 20:13

rew01 napisał/a:
z kamienną twarzą

Na łzy przyjdzie czas później - smak nie istotny :zalamka:

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 20:17

Kami napisał/a:
łatwo nie będzie bo spotkasz się z przeprosinami, obietnicami, kwiatami, błaganiami, ...... potem zapije, potem obrazi i znów zacznie przepraszać ... dorzuci też jaki to on idiota i że już wszystko zrozumiał i że nigdy więcej i że nie może cię stracić ....


juz sie spotkalam niestety, jedyna roznica to to ze mialam inne podejscie i dawalam sie 'urobic' ze to jeszcze nie alkoholizm, bawilam sie w picie kontrolowane i wyznaczanie granic..
Wiecie, z jednej strony moja konsekwencja zaklada pewien scenariusz z drugiej- jeszcze go sercem odrzucam bo nie nadawalabym sie juz teraz do zycia

zołza - Wto 21 Kwi, 2015 20:25

rew01 napisał/a:
Wiecie, z jednej strony moja konsekwencja zaklada pewien scenariusz z drugiej- jeszcze go sercem odrzucam bo nie nadawalabym sie juz teraz do zycia

Magiczne koło zaprzeczeń ...Świat iluzji. Czeka Cię "niezłe" przedstawienie niestety i to nie Ty a on będzie grał główna rolę :(
Przepraszam ,ze obdzieram Cię ze złudzeń . Ale mąż tez mnie straszył odejściem , szantażował , obrażał się ...a moja reakcja była jedna ...ja wiedziałam lepiej :(

Kami - Wto 21 Kwi, 2015 20:29

rew01 napisał/a:
mialam inne podejscie i dawalam sie 'urobic' ze to jeszcze nie alkoholizm,

każda z nas odkłada na potem ten najgorszy scenariusz mimo, że widzi co się dzieje wierzy, że On się opamięta ..... :zalamka:

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 20:36

teraz sie tylko utwierdzam w przekonaniu ze to juz nie czas na picie kontrolowane. :( dzis pytal czy calkowita abstynencja tylko wchodzi w gre, te furtke tez zamknelam wiec bardzo mu to nie odpowiada
Klara - Wto 21 Kwi, 2015 20:39

zołza napisał/a:
Magiczne koło zaprzeczeń

Rew, czytałaś to? http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
Jeśli nie, to gorąco polecam, jeżeli przeleciałaś wzrokiem, zachęcam do dokładnego przeczytania :)

rufio - Wto 21 Kwi, 2015 20:39

Ano to moje panie wziełyście sie za nowicjatke . :cwaniak:

Wiedziałem :dokuczacz:
prsk :)

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 21:11

Klara napisał/a:
zołza napisał/a:
Magiczne koło zaprzeczeń

Rew, czytałaś to? http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
Jeśli nie, to gorąco polecam, jeżeli przeleciałaś wzrokiem, zachęcam do dokładnego przeczytania :)


wlasnie przeczytalam. wszystko nabrało sensu, bardzo dobry tekst. Niemniej jednak wyć się chce.. :/

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 21:25

mimo wszystko dobrze jest wiedzieć że nie zwariowałam i nie mam urojeń, jak kiedyś byłam gotowa przyjąć
pterodaktyll - Wto 21 Kwi, 2015 21:34

rew01 napisał/a:
mimo wszystko dobrze jest wiedzieć że nie zwariowałam i nie mam urojeń, jak kiedyś byłam gotowa przyjąć

Nasze możliwości we wmawianiu Wam każdej głupoty byleby tylko spokojnie się napić, są praktycznie nieograniczone

yuraa - Wto 21 Kwi, 2015 21:36

chyba się jeszcze nie przywitałem , co niniejszym czynię :)

nie zwariowałaś, choć pewnie mąż próbuje Ci to wmówić.
słyszałaś że pije przez Ciebie ? jakbyś była inna to by nie pił ?
to normalne teksty u alkoholika, nie zwracaj na nie uwagi

rufio - Wto 21 Kwi, 2015 21:42

pterodaktyll napisał/a:
praktycznie nieograniczone

Niby takie same a jednocześnie niepowtarzalne :manicure:

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 21:42

jakbys byla inna, jakbys sie nie czepiala- to jego ulubione
pterodaktyll - Wto 21 Kwi, 2015 21:45

rew01 napisał/a:
jakbys byla inna, jakbys sie nie czepiala- to jego ulubione

To standardowe teksty.... ;)

rufio - Wto 21 Kwi, 2015 21:45

rew01 napisał/a:
jakbys byla inna, jakbys sie nie czepiala


:wysmiewacz: :rotfl: g45g21 4gg4g

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 21:54

czepialstwo i wymyslanie to glowne motywy drugiej strony, jeszcze bywa.. wtedy i wtedy zle bylo? (przytoczona zostaje sytuacja kiedy wypil w towarzystwie i nie upil sie), nie moze byc tak jak bylo(picie kontrolowane, niektore proby w koncu udane)?
pterodaktyll - Wto 21 Kwi, 2015 22:03

rew01 napisał/a:
(przytoczona zostaje sytuacja kiedy wypil w towarzystwie i nie upil sie),

a dalszy ciąg wygląda tak, że się w domu nachlał, najdalej po kilku dniach ale to się przecież nie liczy, bo nie na imprezie. Klasyka gatunku można powiedzieć.....

rew01 - Wto 21 Kwi, 2015 22:04

klasyka gatunku eh..
usmiech przez łzy

yuraa - Wto 21 Kwi, 2015 22:09

będzie sie targował, wymyslał argumenty byle nie oddać swojej ulubionej zabawki.
potem zacznie straszyć i szantażować do sfingowanych prób samobójczych włącznie.
przedstawienie trwa dopóki jest widownia, wystarczy że nie będziesz ucestniczyć w teatrzyku

pietruszka - Wto 21 Kwi, 2015 22:34

Rew, a jeśli on nie przestanie pić, nie pójdzie na terapię, to jakie są Twoje dalsze kroki Masz plan na dalsze życie?
Kami - Śro 22 Kwi, 2015 07:07

rufio napisał/a:
Ano to moje panie wziełyście sie za nowicjatke

ktoś musi uświadomić a kto zrobi to lepiej jeśli nie MY :mgreen:

Kami - Śro 22 Kwi, 2015 07:10

rew01 napisał/a:
Niemniej jednak wyć się chce..

płacz a nawet wyj w głos to pomaga ... wyrzuć z siebie wszystkie emocje i staraj się myśleć w "drugą stronę" co Ci pomoże przez to przejść zamiast jak mu pomóc ..... :pocieszacz:

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 07:23

yuraa napisał/a:

przedstawienie trwa dopóki jest widownia, wystarczy że nie będziesz ucestniczyć w teatrzyku


rozumiem ze chodzi o niedyskutowanie z nim

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 07:25

kolejny dzien budzę się z bólem brzucha, z nerwów..
zaczynam myśleć jak to ogarnąć, który dzień będę w stanie się wynieść, co spakować itd
płaczu na razie nie dopuszczam, przyjdzie czas i na to

Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 07:28

Proponuję skupić się na dniu dzisiejszym a o wyprowadzce przyjdzie czas pomyśleć ...... jutro, pojutrze. Zaczniesz sie pakować to będziesz wiedziec co zabrać.
rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 07:31

dzięki perełka, brzmi rozsądnie. W tym wszystkim i logika gdzies się gubi
Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 07:33

Możesz zrobić plan dnia i tego się trzymać zostawiając miejsce na coś co moze wypaść, zeby to nie było sztywne, łatwiej będzie to ogarnąć. Pomaga tez traktowanie męża jak powietrze, po prostu jest " zapach" ale osoby nie widac.
Klara - Śro 22 Kwi, 2015 07:48

rew01 napisał/a:
zaczynam myśleć jak to ogarnąć, który dzień będę w stanie się wynieść, co spakować itd

Zastanawiałyśmy się kiedyś nad tym, co powinna mieć na uwadze osoba mieszkająca z mężem/partnerem który trzeźwieje.
Wiemy, że żyjąc nawet z trzeźwiejącym/leczącym się alkoholikiem nie można mieć pewności, czy w którymś momencie nie nastąpi ten trudny moment zapicia.
Na skutek dyskusji powstał ten poradnik:
http://komudzwonia.pl/vie...p=127078#127078

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 07:48

Kazdy alkoholik jest troche inny ale dodam jeszcze ze im wiecej czytam tym bardziej wpisuje sie maz w "ksiazkowe" opisy. wczoraj gdy wychodzilam na jogę, idac za radą robienia czegos dla siebie, widzialam po nim zllosc.
Klara - Śro 22 Kwi, 2015 07:50

rew01 napisał/a:
idac za radą robienia czegos dla siebie, widzialam po nim zllosc.

Tak, bo alkoholik pragnie skupiać na sobie uwagę otoczenia, a przede wszystkim żony.
Komfort picia ma wówczas, gdy jest centralnym punktem zainteresowania, wokół którego kręci się życie domowników.

Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 07:54

Tak nawiązując do ewentualnej wyprowadzki..... Czy masz kogoś kto by Ci w tym pomogl czy tylko na własne siły możesz liczyć?
yuraa - Śro 22 Kwi, 2015 07:58

a jak z Twoją niezależnościa finansową ?
dasz radę ?

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 08:04

do kilku dni wstecz nie myslalam dotad nad planem b. Nie mamy wspolnego mieszkania, kredytu, dzieci, jestesmy swiezym malzenstwem..
Ja na co dzien nie pracuje, dorabiam uczac prywatnie języka. Raz w roku wyjezdzamy z mezem za granice do pracy na 3 miesiace, pieniadze skladalismy na mieszkanie.
Przeprowadzka na gorąco w ten sposób czeka mnie do siostry lub rodziców. Będę u siostry w ten weekend więc porozmawiam z nią. U niej byłoby o tyle łatwiej że mam w tym miescie znajomych, studiowałam tam i pracowałam juz wczesniej. W miejscu gdzie mieszkaja rodzice pracy nie ma.

Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 08:10

Czyli dotrzymanie slowa jest raczej nierealne i będzie to odwleczone w czasie. Decyzja pod wplywem emocji. Jedna z cech wspóluzaleznienia jest straszenie np; rozwodem, wyprowadzką to takie odczapy. Mąz szybko sie zorientuje , ze nie mówisz poważnie i będzie robił swoje, poudaje, ze niby spełnia twoje warunki w jak już się zonka uspokoi to wroci do starych nawykow.

To dziala w ten sposób, skoro Ty nie zachowujesz się poważnie to dlaczego ja miałbym to robić......

Kami - Śro 22 Kwi, 2015 08:11

rew01 napisał/a:
czepialstwo i wymyslanie to glowne motywy drugiej strony, jeszcze bywa.. wtedy i wtedy zle bylo? (przytoczona zostaje sytuacja kiedy wypil w towarzystwie i nie upil sie), nie moze byc tak jak bylo(picie kontrolowane, niektore proby w koncu udane)?


rew01 kiedy ja próbowałam tłumaczyć alko :oops: też byłam czepliwa, złośliwa, zrzędliwa miał wtedy powód by pić bo przynajmniej tego nie słuchał
na tym forum padło już nie jeden raz wyjaśnienie do picia kontrolowanego , nie ma takiego picia ktoś kto nie ma problemu z alkoholem nie musi się kontrolować pije kiedy chce i jak chce i przestaje też kiedy chce

yuraa - Śro 22 Kwi, 2015 08:11

rew01 napisał/a:
pieniadze skladalismy na mieszkanie.

w banku czy w szafie pod pościelą ?
jak idziesz na całość zabezpiecz swoją połowę

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 08:14

Jest realne. Powiedziałam mu że daję mu czas do końca tygodnia i jeśli się na terapię nie zdecyduje wyprowadzam się. Powiedziałam jednak że nie zrobię tego z miejsca, pierwszego dnia bo potrzebuję się z tym ogarnąć dzień, dwa. A dwa dni wystarczą mi na spakowanie, załatwienie lokum.
Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 08:16

A to spoko , źle zrozumialam. Mimo wszystko warto obmyslić w jaki sposób to przeprowadzić , najlepiej gdzieś to sobie rozpisac , wtedy jest czarno na białym. Może nie będzie to konieczne ale .....
rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 08:19

Kami napisał/a:


rew01 kiedy ja próbowałam tłumaczyć alko :oops: też byłam czepliwa, złośliwa, zrzędliwa miał wtedy powód by pić bo przynajmniej tego nie słuchał
na tym forum padło już nie jeden raz wyjaśnienie do picia kontrolowanego , nie ma takiego picia ktoś kto nie ma problemu z alkoholem nie musi się kontrolować pije kiedy chce i jak chce i przestaje też kiedy chce


nie patrzylam na to w ten sposob ale rzeczywiscie to prawda

Kami - Śro 22 Kwi, 2015 08:23

rew01 napisał/a:
Nie mamy wspolnego mieszkania, kredytu, dzieci, jestesmy swiezym malzenstwem..

więc zastanów się nad tym czy chcesz resztę kawału swojego życia podporządkować komuś, kto już nigdy zdrowy nie będzie do końca swojego życia i czy chcesz brak z kimś takim kredyt mieszkaniowy i planować dzieci ...... miałam męża alkoholika a kiedyś o nim myślałam, że nie możliwe żeby tak szarmancki i odpowiedzialny jako narzeczony w dodatku szanowany prawnik, uczciwy, zaradny i pomocny i jeszcze dobry i życzliwy wszystkim człowiek zamienił się w despotę ......
żeby nie było ...... że mam coś przeciwko trzeźwym alkoholikom
:nie: nie mam i nawet masę cudownych znam :figielek: ale poznałam ich PO PRZEJŚCIACH sama do pewnego czasu chciałam ratować swój kolejny po mężu związek z alkoholikiem ale ja mam prawie 50 lat życia kawał za sobą wychowane porządnie dzieci i własne mieszkanie i to wszystko TYLKO moja zasługa, moje kredyty moje noce nie przespane,wiem ile zdrowia mnie kosztowało odkochiwanie wiem ile cierpiałam ..... czynny alkoholik w tym nie pomoże a jeśli widzi rozłożoną na glebie to jeszcze po tobie przejdzie.
teraz żyję spokojnie bez większych emocji zajęta wyłącznie sobą .... mając ten rozum co teraz nie lokowała bym siebie tam, gdzie nie znajdę komfortu psychicznego

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 10:11

jak widze ze dalej pije to zaluje tylko ze dalam mu czas do namyslu do konca tygodnia (do piatku), najchetniej juz bym sie spakowala
pterodaktyll - Śro 22 Kwi, 2015 10:21

rew01 napisał/a:
jak widze ze dalej pije to zaluje tylko ze dalam mu czas do namyslu do konca tygodnia (do piatku), najchetniej juz bym sie spakowala

Skoro on nie ma zamiaru dotrzymywać żadnych umów to dlaczego sadzisz, że Ty powinnaś? Spakuj się dzisiaj i niech sobie radośnie chleje dalej. Po co masz na to wszystko jeszcze do weekendu patrzeć i popadać w coraz większy stres?

She - Śro 22 Kwi, 2015 10:23

A w piątek powie Ci że pójdzie na terapię :mysli: :mgreen:
Po czym za jakiś czas ze spokojem będzie pił sobie dalej...

Obym się myliła.

Była już między Wami taka sytuacja w której zrobiłaś coś dokładnie odwrotnie niż powiedziałaś, bądź nie dotrzymałaś danego słowa?

Na Twoim miejscu najszybciej jak to możliwe zabrałabym swoje zabawki i poszła do innej piaskownicy :bezradny:

Kami - Śro 22 Kwi, 2015 10:23

rew01 napisał/a:
jak widze ze dalej pije to zaluje tylko ze dalam mu czas do namyslu do konca tygodnia (

zawsze możesz zmienić zdanie .....
on nic nie robi by wykazać swoje dobre chęci więc skoro Ci tam źle to nie siedź i nie patrz po co ci te nerwy
pakuj się sama wcześniej pisałaś, że jakieś 2 dni ci to zajmie.... kiedy wyjdziesz z domu, będzie piątek :mgreen:

rufio - Śro 22 Kwi, 2015 10:32

Kami napisał/a:

rufio napisał/a:
Ano to moje panie wziełyście sie za nowicjatke

ktoś musi uświadomić a kto zrobi to lepiej jeśli nie MY

Na to liczyłem i teraz mogę zabrać się za czytanie pierdół i obserwacje .Dobrze jest mieć WAS za strażniczki sensu ( cokolwiek ktokolwiek przez to co :kwiatek: rozumie )


prsk

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 10:35

coz.. zaczelam robic porzadki przed pakowaniem, nie chodzilo mi o nadzieje ze zmieni zdanie do konca tygodnia ale chcialam wyjsc z domu kiedy bedzie trzezwy, choc z drugiej strony.. nie wiadomo ile przyszloby czekac a i nerwow szkoda
Kami - Śro 22 Kwi, 2015 10:47

rew01 napisał/a:
ale chcialam wyjsc z domu kiedy bedzie trzezwy

nie licz na to, ale wiedz, że cię zrobi głównym winowajcą ostatniego picia .... przecież odchodzisz właśnie wtedy kiedy on ciebie najbardziej własnie teraz potrzebuje
rew01 napisał/a:
zaczelam robic porzadki przed pakowaniem

po co ??? :mysli:

rufio - Śro 22 Kwi, 2015 10:53

Jak jeszcze trochę pomyśli i poskłada do kupy to pieniądze na mieszkanie mogą być wspomnieniem .
rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 10:58

[quote="Kami"]
rew01 napisał/a:
rew01 napisał/a:
zaczelam robic porzadki przed pakowaniem

po co ??? :mysli:


porzadki tzn zbieranie swoich rzeczy do kupy

Linka - Śro 22 Kwi, 2015 11:21

rufio napisał/a:
Jak jeszcze trochę pomyśli i poskłada do kupy to pieniądze na mieszkanie mogą być wspomnieniem .

rew01, czytasz co Rufio pisze? co z kasą na mieszkanie? jest jeszcze czy już dawno jej nie ma?

rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 13:14

kasa jest na osobnym koncie u rodziców, nic nie ubylo.

m. oswiadczyl ze umowil sie dzis na terapie.chwilowo opadam z sil

Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 13:16

Czyny Rew czyny. Gadać to mozna dużo. :pocieszacz:
rew01 - Śro 22 Kwi, 2015 13:18

wiem, dlatego przyjelam do wiadomosci i nic wiecej
Maciejka - Śro 22 Kwi, 2015 13:21

Hasła AL - Anon

Hasła Al-anon
ZOSTAW -ODDAJ BOGU
Każdy dzień jest pełen problemów czekających na rozwiązanie. Kiedy zauważysz, że twoje zdenerwowanie zamienia się w całkowitą wewnętrzną rozterkę, a rozterka w panikę, ponieważ wszystkie dawne obawy powracają ze wzmożoną siłą - jest to sygnał, aby się za-trzymać i zwrócić do Boga. Nie jesteś wówczas w stanie uczynić nic rozsądnego, ale przekonasz się, że Bóg dostarczy ci siły i mądrości, jeśli poddasz się sama, z własnej woli.
NAJWAŻNIEJSZE - NAJPIERW
Wiele naszych rozczarowań i kłopotów wynika z tego, że nie możemy dać sobie rady z naszymi obowiązkami i problemami, i rozwiązywać ich po kolei, według ich ważności. Konieczna jest dyscyplina wewnętrzna, aby umieć odłożyć na później to, co mamy chęć zrobić najpierw, a zająć się tym, co musi być zrobione od razu. Rezultat takiej dyscypliny jest zada-walający, widzimy, że naprawdę coś osiągnęłyśmy, mamy poczucie zwycięstwa, gdyż zrozumiałyśmy, że taki sposób postępowania jest celowy i wartościowy.
ŻYJ I DAJ ŻYĆ
To upomnienie jest nam często bardzo potrzebne ! Musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy wystarczająco mądre, aby ciągle krytykować i osądzać innych na podstawie tego, jak się zachowują i jak postępują. Jedynym naszym obowiązkiem i celem powinno być zmienianie naszego własnego postępowania i charakteru. Każdy ma prawo do osobistego punktu widzenia, nikt nie ma prawa narzucać go innym ! Jeżeli wynikają różnice zdań - staraj się być bezstronna.
POWOLI, LECZ PEWNIE
Kiedy obarczona problemami i kłopotami, przyłączysz się wreszcie do grupy Al-Anon, zobaczysz po raz pierwszy promień nadziei. Może to skłonić cię do usiłowania "zrozumienia wszystkiego od razu". Myślisz: "gdyby tylko nauczyć się tej tajemniczej formuły, która tak szybko pomaga innym". Jednak nie jest to wcale "tajemnicza formuła", ale filozofia życia, którą trzeba z wolna i cierpliwie studiować, aby zrozumieć nie tylko rozumem, ale i całym sercem - powoli, lecz pewnie. Jeżeli spróbujesz skupić się na każdym problemie, Stopniu, spotkaniu z umysłem wolnym od troski, wówczas to, co jest ci potrzebne w tym czasie, dotrze do twojej świadomości o wiele łatwiej, niż gdybyś była pełna pośpiechu i wewnętrznej rozterki. Powoli, lecz pewnie.
DZIĘKI ŁASCE BOŻEJ !
Kiedy jesteśmy rozgoryczone i zawiedzone zachowaniem alkoholika, dobrze jest sobie przypomnieć, że ciężar cierpienia i rozpaczy jaki go przytłacza, nie jest jego własnym wyborem. Gdyby nie łaska Boża, my same, mogłybyśmy stać się ofiarami tej choroby ! Bądźmy wdzięczne za błogosławieństwo trzeźwości i starajmy się pomóc alkoholikowi w odnalezieniu tego błogosławieństwa także dla niego.

http://www.krokus.tarnobr...asla-al-anon,24

olga - Śro 22 Kwi, 2015 15:25

Nie daj sie zmanipulowac. Rob po prostu swoje. Jesli masz dosc - wyprowadz sie. Nie musisz dotrzymywac zadnych umow. Ile razy on dotrzymal umowy? Jesli bedzie chcial trzezwiec doskonale poradzi sobie sam bez Twojej "pomocy". Jesli nie bedzie chcial - zaoszczedzisz sobie zgryzoty.
rew01 - Pią 24 Kwi, 2015 12:04

Na razie bez zmian. Umowil sie na terapie na poniedzialek.
Wypytywal mnie czy z kims rozmawialam, powiedzialam mu że nie zamierzam ukrywać więcej problemu, że każdy zdrowomyślący rozumie że to choroba i podjęcie leczenia to dobry znak. Ciezko mu zaakceptować że rozmawiam z siostrą, mówi że boi się że przestaną go akceptować i on nie będzie chciał się spotykać z nimi. Myślę że zjada go wstyd. Dzis prawie mi się poplakal mowiac że boi się że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś (jak pisałam, trzymam dystans). Jednocześnie marudzi już że on pewnie nie będzie mógł w pełni chodzić na terapię, 3 razy w tygodniu(jak to było w poprzedmim osrodku) bo praca mu na to nie pozwoli bla bla bla, że nie wie czego ja się spodziewam po tych spotkaniach.. :(
Wydaje mi się że bije się wewnętrznie z tym wszystkim, że chce utrzymać związek ale ciężko mu przyjąć terapię z jej konsekwencjami.
Dziś się rozjeżdzamy, ja jadę do siostry i znajomych na weekend a on do taty naprawiać auto. Nigdy nie jezdzilam bez niego i sam mowil ze dziwnie się z tym czuje, jakby cos bylo nie tak. Tymczasem ja nawet cieszę się na ten weekend, bo oboje nie bardzo umiemy sie odnalezc w tym wszystkim a w poniedzialek po wizycie u terapeutki bede juz nieco madrzejsza mam nadzieje

muzyka11111 - Pią 24 Kwi, 2015 15:12

Hej jeszcze sie nie "poznalysmy" jestem Marta wspoluzalezniona...dobrze ze tu jestes :)

rew01 napisał/a:
że nie wie czego ja się spodziewam po tych spotkaniach..

Niestety albo stety bo przekaz jak dla mnie jest jasny on mowi o Tobie czego ty oczekujesz, a nie o tym czego ON ma sie spodziewac po tych spotkaniach. Mam nadzieje ze pojdzie i zacznie terapie wtedy moze zrozumie.
Pozdrawiam Cie goraco.

Klara - Pią 24 Kwi, 2015 19:10

rew01 napisał/a:
w poniedzialek po wizycie u terapeutki bede juz nieco madrzejsza mam nadzieje

Nie spodziewaj się zbyt wiele po JEDNEJ wizycie u terapeutki :D
Nastaw się na pełen kurs solidnej pracy nad sobą.

Nieustająco namawiam Cię do tego, żebyś chociaż przez miesiąc, dwa- pochodziła na mityngi Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/ - kliknij zakładkę "Spis grup", rozwinie się lista z nazwami regionów.

margo - Pią 24 Kwi, 2015 19:47

rew01 napisał/a:
Wydaje mi się że


A mi się wydaję, że zabrałaś mu w pewnym stopniu komfort picia i on chwyta się wszystkiego, żeby było

rew01 napisał/a:
tak jak kiedyś

rew01 - Pon 27 Kwi, 2015 15:14

Jestesmy po swoich pierwszych spotkaniach. U mnie fajnie, paru rzeczy sie juz dowiedzialam, nastepny raz w srode.Maz- oczywiscie wkurzony i przekonany bezcelowoscia swoich spotkan, oburzony ze musial czekac 20 minut i zly na caly swiat. "Nie wiem czego ty sie po tym spodziewasz, jakiej rewolucji, kazdy ma to w du..."
Klara - Pon 27 Kwi, 2015 15:22

rew01 napisał/a:
U mnie fajnie, paru rzeczy sie juz dowiedzialam, nastepny raz w srode.

Super! :brawo: Tego się trzymaj!
Ważne, że Ty jesteś zadowolona, a mąż niech sobie przeżywa, niech się złości. Jest dorosły.
Ty ODDZIEL SIĘ OD NIEGO i żyj swoim życiem.
Powodzenia! :okok:

rew01 - Pon 27 Kwi, 2015 21:05

Drodzy moi, wieczorem m. o nic nie pytany powiedział że umowil sie na grupę wtorek-czwartek, po 2 godziny. Poza tym nic, na tym w monarze polega pomoc, spotkania grupowe. Zareagowalam zdziwieniem, bo spodziewalam sie tez pracy indywidualnej ale powstrzymalam sie od jakiegokolwiek komentarza. Wiem ze nie ma rady, trzeba oddac sie w rece specjalistow ale zawsze myslalam ze takie spotkania mogą przyniesc odwrotny skutek- pokazac ze "nie jest ze mna tak zle, co ja tu robie". Gdy poprzednie razy maz pisal sie na spotkania bardzo bronil sie przed grupą(sama wole kontakt 1 na 1, mamy podobne osobowosci wiec jestem w stanie go zrozumiec). Nic dzis nie powiedzial ale zachowywal wiekszy dystans wzgledem mnie, mysle ze mial/ma nadzieje ze odpuszcze mu grupę. Jak to wyglada? Jak to jest z tymi spotkaniami, leczeniem?
margo - Pon 27 Kwi, 2015 21:36

Na terapii zazwyczaj sa rownolegle prowadzone spotkania indywidualne i grupowe, tak przynajmniej z mojego doswiadczenia. Oczywiscie jesli mowimy o terapii zw. "dochodzacej". Moze byc tez dzienna, gdzie delikwent przychodzi codziennie na kilka godzin oraz zamknieta, to juz wiadomo, w osrodku. Nie wiem czy tak krytycznie podchodzilabym do grupowej... jest moim zdaniem rownie wartosciowa jak indywidualna, daje cos, czego na indywidualnej dostac nie mozna - kontakt z innymi alkoholikami, identyfikacje.
To tak oczywiscie moim zdaniem...

yuraa - Pon 27 Kwi, 2015 23:00

rew01 napisał/a:
powiedział że umowil sie na grupę wtorek-czwartek, po 2 godziny.


znasz to jak trzy żaby siedziały na kamieniu i jedna powiedziała
-skocze do wody
ile żab siedziało na kamieniu po tym oświadczeniu ?

Kami - Wto 28 Kwi, 2015 05:18

Klara napisał/a:
ODDZIEL SIĘ OD NIEGO

Święte słowa naszej Klarci kochanej .... ergr
im szybciej to zdanie zrozumiesz z rew01 to będzie Ci łatwiej
a jeśli nie zrozumiesz ....... to z czasem samo zaskoczy .....

p.s. u mnie zaskoczyło :oops:
strasznie byłam odporna na pijacki jego urok ucxc4
ale im szybciej nastąpi pozbycie się złudzeń, że go nie wyleczysz miłością tym z całą pewnością będzie to zdrowsze dla Ciebie.
w tej walce zawsze jesteś przegrana ..... :bezradny:

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 09:16

Zmienia się, zmienia.. czuję że się odalamy. :(
Nie wiem o co chodzi z tym powtarzanym jak mantra "dbaj o siebie", chodzę do kosmetyczki, paznokcie, włosy zrobione, jem normalnie.. Psychicznie gorzej, jak pisałam kiedyś, pracuję kilka godzin w tygodniu na korepetycjach, znajomych zero, rodziny na miejscu zero. Nieraz wstaję rano z poczuciem że nie mam do zrobienia nic, NIC. Do niedawna chcielismy z mezem planowac razem firmę, miałam w tym kierunku trochę robić ale w obecnej sytuacji żyję z dnia na dzień, wszelkie plany mnie zniechęcają, bo jak się pakować w dotacje z urzędu..
Co do terapii, moja terapeutka mówiła że ważne żeby chodził, a ludzie postarają się dawać mu jakieś zadania, wypracować inne podejście, że to nie wszyscy się czepiają ale ma realny problem. Czy w czasie takiej terapii grupowej jest to do osiągnięcia czy słusznie obawiam się że prędzej pomysli- co ja tu robie? nie jest ze mna zle

margo - Wto 28 Kwi, 2015 09:24

Jesli faktycznie chce sie leczyc to tak nie stwierdzi. Ale jak wiadomo kazdy powod jest dobry. Rew, nie szukaj dziury w calym. To jego terapia, Ty masz swoja, zajmij sie soba :pocieszacz: jak bedzie chcial zrezygnowac z terapii to nawet padajacy deszcz lub swiecace slonce bedzie dobrym powodem...a Ty nie masz na to wplywu. Przestan w kolko o tym myslec :pocieszacz:
She - Wto 28 Kwi, 2015 09:29

rew01 napisał/a:
Nie wiem o co chodzi z tym powtarzanym jak mantra "dbaj o siebie"

Sama odpowiedziałaś sobie na to pytanie:

rew01 napisał/a:
znajomych zero, rodziny na miejscu zero.

Może czas wyruszyć przed siebie? Masz jakieś zainteresowania, hobby? :)

rew01 napisał/a:
Nieraz wstaję rano z poczuciem że nie mam do zrobienia nic, NIC

Najwyższa pora żeby to zmienić. Czym do tej pory zajmowałaś się na codzień?

:)

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 09:43

Co robilam? skracajac jak najbardziej się da 2 lata temu ostatnio czulam ze zyje, konczylam studia, chodzilam na wyklady, spotykalam sie ze znajomymi, uczylam języka, zylam normalnie. Po mojej obronie przeprowadzilismy sie najpierw na wies gdzie zaczal sie koszmar z piciem, stamtad do jeleniej, znajomi za daleko na spotkania przy kawie, wielkomiejskie akademickie(wroclaw) zycie ucichlo, gdzies w tym wszystkim sie zatracilam i nie mam pomyslu na siebie
To racja że każdy powód jest dobry by zrezygnować. Po prostu jestem świadoma że póki co to z jego strony tylko motywacja zewnętrzna i nie chciałabym żeby utwierdzał się znów w przekoaniu że 'nie jest ze mną tak zle', bo to już któryś raz jak idzie na spotkanie, a to z psychologiem, a to w innym osrodku... to normalne ze mozna sie zniechecic jesli ktos nie traktuje indywidualnie.. Tak naprawde nie wiem jak wyglada to wszystko na jego terapii ale wyobrażam sobie że gdyby nikt ze mną nie rozmawiał oko w oko, nie mówił że to co wyrabiam to juz uzaleznienie ale wrzucał mnie do wora z innymi, przypuszczalnie bardziej posunietymi w chorobie(jak przeciez sami zauwazyliscie zareagowalam dosc wczesnie, a wielu nie decyduje sie na terapie albo decuduje sie bardzo pozno) moglabym poczuc ze faktycznie ta moja druga polowa sie czepia, a ja nie jestem taka, nie pije co dzien, nie bije, bla bla... Troszke jestem zawiedziona dlatego ze nie ma sesji 1 na 1, w przypadku motywacji zewnetrznej wydaje mi sie to bardziej obiecujace...

She - Wto 28 Kwi, 2015 09:50

rew01 napisał/a:
konczylam studia, chodzilam na wyklady, spotykalam sie ze znajomymi, uczylam języka

No dobrze :) Studia skończyłaś to może szlifuj język?
rew01 napisał/a:
znajomi za daleko na spotkania przy kawie

Zawsze można znaleźć nowych znajomych :)

rew01 napisał/a:
jestem świadoma że póki co to z jego strony tylko motywacja zewnętrzna

rew01 napisał/a:
nie chciałabym żeby utwierdzał się znów w przekoaniu że 'nie jest ze mną tak zle

rew01 napisał/a:
nie wiem jak wyglada to wszystko na jego terapii ale wyobrażam sobie że


A zostaw Ty tą jego terapię w cholerę.
Na co Ci wiedza o tym wszystkim co dotyczy jego spraw związanych z piciem czy też trzeźwieniem?

Może spacer na początek dobrze Ci zrobi?
Szukaj rzeczy które kiedyś lubiłaś robić, nawet najprostszych, najzwyklejszych.
Od czegoś trzeba zacząć :okok:

pietruszka - Wto 28 Kwi, 2015 09:54

Żyj tak "jakby go nie było" - to pomagało mi przeżyć pierwsze miesiące leczenia mojego Pietrucha. Trudne? Wydaje się egoistyczne? Nie do wyobrażenia? A jednak - dobrze się oddalić, by się potem spotkać. Oczywiście, jeśli w tym "potem" obie osoby będą chciały się spotkać. Przypomnij sobie, kim byłaś, zanim go poznałaś. To cenne doświadczenie.
rufio - Wto 28 Kwi, 2015 09:58

Znasz języki obce - dajesz korepetycje , może gdzieś jest w pobliżu ciebie szkoła języków obcych ? Zaoferuj swe usługi .Może kurs pilotów wycieczek - zajdź do biura podróży - rezydent , przedstawiciel ?Dbanie o siebie nie polega tylko o higienę zewnętrzna , ładny makijaż , ułożone włosy .To również środek Ciebie - psychiczne nastawienie .Znam dziewczyne która nie za bardzo wiedziała co robic , mało znajomych itp a jak zaczęła chodzic na al-onki tam poznała inne stwory i zaczęły kombinować i ma swa firme z trzema innymi i zyje jak prawie KLEOPATRA a jej partner ? No cóż [img][/img]
rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 10:03

Pietruszko widzę w tym sens ale muszę przyznać że to więcej niż trudne, to koszmar.. Są różne pary tak jak różni są ludzie. My do tej pory wszystko robiliśmy razem, jeździliśmy razem, mnóstwo czasu wolnego razem. Dla mojego męża jestem najbliższą osobą.
pietruszka - Wto 28 Kwi, 2015 10:14

rew01 napisał/a:
Są różne pary tak jak różni są ludzie. My do tej pory wszystko robiliśmy razem, jeździliśmy razem, mnóstwo czasu wolnego razem. Dla mojego męża jestem najbliższą osobą.


na początku terapii (a leczyliśmy się równolegle oboje) dostałam od terapeutki poniższy wiersz

Cytat:
Kochajcie się,

ale nie róbcie z miłości kajdanów.

Niech miłość będzie jak poruszający się

ocean pomiędzy brzegami waszych dusz.



Wypełniajcie nawzajem swoje filiżanki,

ale nie pijcie z tej samej.

Dajcie sobie swojego chleba,

ale nie jedźcie z tego samego bochenka.



Śpiewajcie i tańczcie razem,

cieszcie się, ale pozwólcie sobie

być osobno. Jak struny lutni,

które są osobno, to jednak dźwięczą

razem do tej samej muzyki.



Dajcie sobie serca,

ale nie do przechowania.

I stójcie razem,

a jednak nie za blisko:

Jak kolumny świątyni,

które podpierają ten sam strop,

a jednak stoją osobno.

I jak dąb i cyprys nie rosną w

swoich cieniach. Khalil Gibran "Prorok" O miłości


Bardzo mi ten wiersz pomagał w tamtych trudnych miesiącach.

pietruszka - Wto 28 Kwi, 2015 10:15

rew01 napisał/a:
Dla mojego męża jestem najbliższą osobą.

Byłaś. To miejsce zajęła flaszka :/

yuraa - Wto 28 Kwi, 2015 10:36

rew01 napisał/a:
Do niedawna chcielismy z mezem planowac razem firmę,

jasne spółka pijakiem, swietny pomysł
na chwile obecną nie ma MY jesteś Ty i on, może byc znowu My ale na to trzeba pracy i dobrej woli obu stron.

i nie przeżywaj tak jego terapii, on ma się leczyć a Ty nie myśl czy go to boli, co czuje i mysli.
wygląda mi na to że jak pił to miałaś większego kaca niż on

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 10:40

yuraa napisał/a:

wygląda mi na to że jak pił to miałaś większego kaca niż on


to bardzo możliwe

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 10:56

a spotkaliscie sie z tym zeby od razu rzucac na grupę? Zadnych zajec indywidualnie tylko grupa?
zołza - Wto 28 Kwi, 2015 10:58

rew01 napisał/a:
a spotkaliscie sie z tym zeby od razu rzucac na grupę?

Bardzo często to się zdarza , ja zanim mialam spotkania inwidualne z terapeutą chodziłam na grupę ;)
I wcale nie musisz się bać o jego bezpieczeństwo , grupy też prowadzi terapeuta uzależnień :P

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 11:04

ok, dzięki
rufio - Wto 28 Kwi, 2015 11:07

Ja miałem jednocześnie i grupe i indywidualnie a w póżniejszym czasie indywidualnie było uzupełnieniem grupy .A grupa ma to do siebie , że tu nie ma ściemy wychwytuje wszystkie kręcenie i mijanie sie z prawda ,na grupie nie da rady robi maslanych oczu i wciskac kit tam wszyscy jada na podobnym wózku .I daj se luz z jego grupa i innymi Ty masz swa bande a on swa i pilnujcie ich .Po co wojna gangów ?


prsk

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 11:11

rufio napisał/a:
wszyscy jada na podobnym wózku .I daj se luz z jego grupa i innymi Ty masz swa bande a on swa i pilnujcie ich .Po co wojna gangów ?


prsk


boje sie tylko ze spotka bardziej zaawansowanych chorobowo i upewni sie w swym mniemaniu o moim czepialstwie, tylko o to mi chodzi.. :(

zołza - Wto 28 Kwi, 2015 11:20

rew01 napisał/a:
boje sie tylko ze spotka bardziej zaawansowanych chorobowo i upewni sie w swym mniemaniu o moim czepialstwie, tylko o to mi chodzi..

Ja na Twoim miejscu bardziej bym się bala tego , że przejrzy na oczy i przestanie pozwalać na kierowanie swoim postepowaniem przez Ciebie. Mimo wszystko alkoholik , który zda sobie sprawę ze swojego uzależnienia przestaje być marionetką w rękach bliskich ;) Zaczyna siebie stawiać na pierwszym miejscu :)
Więc może zdecyduj wcześniej czego Ty tak naprawdę oczekujesz ? :prosi:

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 11:22

alez ja o niczym innym nie marze niz by zdal sobie sprawe z uzaleznienia i nad soba pracowal, swiadomie
Maciejka - Wto 28 Kwi, 2015 11:23

A wyobrazasz sobie nowe zycie na nowych zasadach?
zołza - Wto 28 Kwi, 2015 11:24

Cytat:
alez ja o niczym innym nie marze niz by zdal sobie sprawe z uzaleznienia i nad soba pracowal, swiadomie

No to spoko :okok: Po prostu daj spokój i przestań się angażować w jego terapię. :)
Zajmij się sobą ...a będzie co ma być ;)

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 11:27

perełka napisał/a:
A wyobrazasz sobie nowe zycie na nowych zasadach?


wszystko to dla mnie jeszcze daleka droga, nie do konca wiem jak mialoby to wygladac

yuraa - Wto 28 Kwi, 2015 11:30

rew01 napisał/a:
a spotkaliscie sie z tym zeby od razu rzucac na grupę?

ja po kilku indywidualnych spotkaniach dopiero zostałem skierowany na grupę ale mozliwe że akutrat na grupie jest wolne miejsce i od razu został skierowany.
wyglądało to tak że grupa liczyła kilkanaście osób na różnych etapach terapii , ktoś kończył kto inny rezygnował sam wciąż wchodzili nowi rotacja na całego.

Maciejka - Wto 28 Kwi, 2015 11:37

rew01 napisał/a:
perełka napisał/a:
A wyobrazasz sobie nowe zycie na nowych zasadach?


wszystko to dla mnie jeszcze daleka droga, nie do konca wiem jak mialoby to wygladac


Widzisz, z mojego doswiadczenia wynika, że każda z nas marzy żeby on poszedl sie leczyc, na terapię a jak zacznie już sie leczyć to zaczyna być gorzej jak było. Nagle on chce miec coś do powiedzenia w róznych sprawach , które mało go interesowały do tej pory i rozczarowanie, ratunku to nie tak miało być. dlatego wazna jest terapia dla siebie, te zajęcie się sobą. Pisze to z opowieści innych kolezanek bo u mnie na marzeniach się skonczyło.
Ja poszłam zrobic coś ze sobą i przeniosłam to na inne relacje a maz zdecydował inaczej.

yuraa - Wto 28 Kwi, 2015 11:41

perełka napisał/a:
jak zacznie już sie leczyć to zaczyna być gorzej jak było. Nagle on chce miec coś do powiedzenia w róznych sprawach , które mało go interesowały do tej pory

no bo się pijakowi oczy otwierają i nic już nie jest jak przedtem

Maciejka - Wto 28 Kwi, 2015 11:44

U kolezanek własnie na takim etapie następowal powazny kryzys w zwiazku az do zakonczenia rozwodem włacznie. Nagle naprzeciw siebie były dwie obce, nieznane sobie osoby, których drogi się rozchodziły. Nie jest to regułą i jest dużo zwiazków, które sa dalej razem i na forum tez są takie zwiazki.
yuraa - Wto 28 Kwi, 2015 11:52

perełka napisał/a:
i na forum tez są takie zwiazki.

no :)

pietruszka - Wto 28 Kwi, 2015 12:01

no :tak:
zołza - Wto 28 Kwi, 2015 12:09

yuraa napisał/a:
i nic już nie jest jak przedtem

Dokładnie :okok:

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 12:32

perełka napisał/a:
U kolezanek własnie na takim etapie następowal powazny kryzys w zwiazku az do zakonczenia rozwodem włacznie. Nagle naprzeciw siebie były dwie obce, nieznane sobie osoby, których drogi się rozchodziły. Nie jest to regułą i jest dużo zwiazków, które sa dalej razem i na forum tez są takie zwiazki.


Jak przejawia się taki kryzys? Dlaczego drogi się rozchodzą? :(

rufio - Wto 28 Kwi, 2015 12:36

Jeżeli nawet spotka bardziej zaawansowanych chorobowo _ określenie po byku :glupek: to się nie martw - to dobrze nawet bo mu się oczy otworzą co by było gdyby - a może nie :mysli: ? Jedno jest pewne dostanie szkołę .Ja jak słuchałem innych to - cholera- dobrze , że przyszedłem teraz bo " potem mogło by być nic " (Ikonowicz)I w końcu oddziel się bo dostaniesz "pingwina " i nic z Twej terapii nie będzie . A co będzie potem to .... będzie - będziesz się martwić później - a może nie będziesz się musiała martwić ?


prsk

rew01 - Wto 28 Kwi, 2015 12:43

co racja to racja, może bedzie tak a może inaczej ale moje myślenie na tą chwilę nic nie zmieni
rufio - Wto 28 Kwi, 2015 12:47

Oczywiście , że takie myślenie nic nie zmieni a nawet może zaszkodzić właściwie to zaszkodzi .Ty pomyśl raczej co możesz zrobić dla SIEBIE - to co pisałem wyżej .
olga - Wto 28 Kwi, 2015 13:50

rew01, masz Ty na przyklad aparat fotograficzny? jesli tak to masz zadanie bojowe: bierzesz aparat, ubierasz sie stosownie do aury, jedziesz do parku, do lasu czy gdzie tam masz blisko natury, spedzasz tam 3 godziny w trakcie ktorych robisz 200 zdjec i 10 najladniejszych wrzucasz na forum.......(tak wygladala terapia moich rozdygotanych emocji - pomoglo....na oddzielanie od alkoholika tez). Obok tego mozesz ćwiczyc biegi przelajowe albo dlugodystansowa jazde na rowerze, wszystko co pozwoli Ci przestac myslec. Zapisz sie na kurs krawiecki, gotowania, malowania, wyszywania albo jakis inny gdzie bedziesz mogla poznac nowe kolezanki i oderwac sie.
I nie mysl juz o tej jego terapii bo to do niczego nie doprowadzi. Juz Ci kiedys napisalam, ze jesli bedzie chcial trzezwiec to Twoja pomoc nie bedzie mu potrzebna a jesli nie to chocbys na rzęsach stanęła to nic z tego nie bedzie. I weź pod uwage, że bardzo niewielu faktycznie trzewieje, najceściej to ruchy pozorowane. Wieć się nie angażuj bo niepotrzebnie się spalasz, skieruj swoją energie w coś konstruktywnego.

rufio - Wto 28 Kwi, 2015 14:14

Te Skoczek nie stresuj dziewczyny - zdarzają się wyjątki - może i on będzie takim wyjątkiem ;) ? Ale z drugiej strony jak mówi guru
-Mało oczekiwań - mało rozczarowań .- :bezradny:

olga - Wto 28 Kwi, 2015 14:24

rufio napisał/a:
Te Skoczek nie stresuj dziewczyny - zdarzają się wyjątki -

no przeca napisalam:
Cytat:
bardzo niewielu faktycznie trzewieje,
niewielu czyli cuda się zdarzają
ale nie o to w tym chodzi, a mianowicie chodzi o to zeby dziewczyna nie zyla czekajac na cud trzezwosci swojego męża bo szkoda jej życia.......pamietam siebie sprzed prawie czterech lat jak domagalam sie zebyscie mi podali cyferki, a z nich ja sama chcialam sobie wyliczyc prawdopodobienstwo, oczywiscie innego nie bralam pod uwage jak 100% :bezradny:

Maciejka - Wto 28 Kwi, 2015 14:29

Czy bedzie trzeźwiał czy nie to sie okaże, wazne to podjąc prace nad soba , wyleczyc sie ze współuzależnienia. Potem będzie czas na podejmowanie decyzji czy dalej razem czy oddzielnie i wazne żeby to była decyzja świadoma.
rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 12:19

Postanowilam przeprosic sie z niedoczytanymi ksiazkami i po zrobieniu porzadkow w domu- na ktore nawiasem mowiac nie mialam sily i ochoty przez 2 tygodnie :oops: wzielam sie za czytanie. Odswiezylam tez ksiazki do nauki jezyka. Jest mnie to w stanie pochlonac.
Tymczasem okazalo sie ze cos pomieszalo mi sie i spotkania maz zaczyna po weekendzie majowym. Humorki mu minely, zachwouje sie jakby wszystko bylo ok. Staram sie w tym zachowywac jeszcze jakikolwiek dystans zeby po majowce nie wypalil- po co mam isc skro jest tak fajnie, normalnie
Pozdrawiam Was cieplo i zmykam do roboty

Maciejka - Śro 29 Kwi, 2015 12:21

Trzymaj się. :buziak:
yuraa - Śro 29 Kwi, 2015 12:30

rew01 napisał/a:
Humorki mu minely, zachwouje sie jakby wszystko bylo ok.

klasyka
przeczytaj ten rewelacyjny tekst
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=345

rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 13:37

Kolejny ruch... sprzatal auto,wrocil z lekko swiecacymi oczyma, unikajac bliskiego kontaktu ze mna, szukajac zaczepki z byle powodu. Wlasciwie bez powodu wprowadzil atmosfere sprzeczki, wprowadzajac sprytnie dystans, polozyl sie(spac?). Jestem przekonana ze znow wypil piwo..
typowe, pozorowana klotnia by mial powod wypic a dodatkowo- dystans, nie zblizaj sie

Klara - Śro 29 Kwi, 2015 13:51

Cytat:
Kolejny ruch...

Rew.. zacznij żyć OBOK.
Jeśli mąż próbuje Cię prowokować, wychodź z pokoju, z mieszkania, idź na spacer, do kina, gdziekolwiek.
Nie obserwuj go, nie wąchaj, nie sprawdzaj co mu się świeci...
W tej chwili liczysz się tylko TY. On jest przezroczysty. Nie ma go w Twoim życiu.
Może kiedyś wróci, ale teraz go nie ma. ODDZIEL SIĘ OD NIEGO!

rufio - Śro 29 Kwi, 2015 14:38

Wychodzę
- Gdzie ?
- Wychodzę
- Pytam się gdzie - dokąd?
- Na tramwaj
- Przecież u nas nie jeżdżą tramwaje ?!
- No to po się pytasz czy idę na tramwaj ?


prsk

rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 14:44

i po takim czyms- I znowu pokazuje humory, czepia sie, o ja biedny musze sobie chlapnac, czy myle sie?

wole granie wariata ze o nic mi nie chodzi

Maciejka - Śro 29 Kwi, 2015 14:46

A co z Al- Anon?
rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 14:49

perełka napisał/a:
A co z Al- Anon?


sa w poniedzialki. ten mi przelecial, moze odwaze sie 04.05.

Maciejka - Śro 29 Kwi, 2015 14:50

A internetowe mitingi? chyba dzisiaj jest.
rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 14:51

o internetowych nie wiem :oops:
Hyptopter - Śro 29 Kwi, 2015 14:51

rew01 napisał/a:
wrocil z lekko swiecacymi oczyma, unikajac bliskiego kontaktu ze mna, szukajac zaczepki
rew01 napisał/a:
Jestem przekonana ze znow wypil piwo..
Gdybyś pisała nie o swoim mężu lecz o mnie, to potwierdziłbym. :? I chyba nie tylko ja, bo to klasyczne zachowanie... :oops:
Maciejka - Śro 29 Kwi, 2015 14:53

Poszukaj w necie. o tu;
http://www.al-anon.org.pl/emityng/Spotkania.html

rufio - Śro 29 Kwi, 2015 14:54

http://www.al-anon.org.pl/emityng/Spotkania.html
rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 14:56

dzieki, przez internet bedzie na poczatek latwiej
rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 15:31

polazl dalej "sprzatac"
za 1,5h mam w domu korepetycje z nową osobą i nie umiem się skupić przez ta sytuację, wlezie do domu czy nie, odwolywac czy nie, znowu odechciewa sie wszystkiego...

rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 15:46

tak poza tym, jak juz ustalil ze nie zauwazylam widocznie to zaczal sie zachowywac jakby nigdy nic znowu, a moze spacer, a moze lody blabla, pytal czy na cos jestem zla... jak udalam zajeta swoimi sprawami poobserwowal chwile i pytajac jeszcze czy nie jestem na cos zla("bo tak sie raczej nie zachowujesz") poszedl uskuteczniac sprzatanie
Klara - Śro 29 Kwi, 2015 16:02

rew01 napisał/a:
i po takim czyms- I znowu pokazuje humory, czepia sie, o ja biedny musze sobie chlapnac, czy myle sie?

No to co? :beba:
Jak mawiał klasyk (nie wiem kto tam był pierwszy) - "Każdy powód jest dobry".

She - Śro 29 Kwi, 2015 16:05

rew01 napisał/a:
sprzatal auto,wrocil z lekko swiecacymi oczyma, unikajac bliskiego kontaktu ze mna, szukajac zaczepki z byle powodu.

rew01 napisał/a:
Wlasciwie bez powodu wprowadzil atmosfere sprzeczki, wprowadzajac sprytnie dystans, polozyl sie

rew01 napisał/a:
Jestem przekonana ze znow wypil piwo..


rew01 napisał/a:
wlezie do domu czy nie, odwolywac czy nie, znowu odechciewa sie wszystkiego...

rew :pocieszacz:
Wszystkie Twoje czyny, myśli i działania podporządkowane są alkoholikowi a każda jego akcja wywołuje Twoją reakcję, nie wartą zachodu :beba:
On cały czas pociąga za sznurki na końcu których jesteś Ty.
Gdy odetniesz sznurki on nie będzie miał możliwości manipulowania Tobą.

Klara już Ci napisała - ODDZIEL SIĘ. Tak jakby go nie było.
Zajmij się sobą.

Wiem że to trudne i na początku wydaje się niemożliwe. Ale nie ma rzeczy niemożliwych :)

olga - Śro 29 Kwi, 2015 16:25

rew01, mialas sie wyprowadzic.... :roll: ............czy to tylko manipulacja byla? cel osiagniety, maz zapisal sie na terapie wiec zostajesz........a on pije wesolo dalej....dam sobie reke uciac, ze na zadna teraapie nie pojdzie
rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 16:34

był miedzy nami uklad-albo abstynenencja i terapia ale mnie nie ma. wiem. i na tamta chwile mialam juz gotowe torby.
nie wiem co robic, nie chce zaczynacnaten temat dyskusji- jego jak sadze, dzisiejszego piwa, by nie prowokowac bez sensu, z drugiej- nie umiem zchowywac sie jakby bylo wszystko ok, bo to czyni ze mnie idiotkę. Poki co gram wariata ze o nic mi nie chodzi ale zajmuje sie soba i nie mam czasu.... a mysle co z tym dalej zrobic

olga - Śro 29 Kwi, 2015 16:37

a po co masz zaczynac dyskusje? spakuj torby i wyjdz, z alkoholikiem sie nie dyskutuje bo i tak nic do niego nie trafi, chyba, ze potrzebne Ci sa jego zapewnienia o dozgonnej milosci i nierozerwalnosci Waszego malzenstwa i prosby o kolejna, entą juz szanse....
Maciejka - Śro 29 Kwi, 2015 16:37

Mityng internetowy wieczorem.....
olga - Śro 29 Kwi, 2015 16:39

rew01 napisał/a:
był miedzy nami uklad-


tak Ci sie tylko zdaje, ze byl miedzy Wami uklad......on sie z Toba nie ukladal, tylko Ty z nim usilowalas...

She - Śro 29 Kwi, 2015 17:46

olga napisał/a:
mialas sie wyprowadzic.... :roll:
mechanizm iluzji i zaprzeczeń działa pełną parą :bezradny:

rew01 napisał/a:
był miedzy nami uklad-albo abstynenencja i terapia ale mnie nie ma. wiem. i na tamta chwile mialam juz gotowe torby.
:shock:

Dlatego właśnie wtedy pytałam czy:
She napisał/a:
W tej chwili powiadasz... :drapie: a za tydzień, miesiąc, kwartał?
Gdy opadną emocje które teraz Cię trzymają?


Powiem Ci jeszcze jedno rew. Z każdym dniem, każdą godziną spędzoną w towarzystwie alkoholika będzie Ci coraz trudniej podjąć jakąkolwiek decyzję.
Swoimi manipulacjami którymi będzie chciał usprawiedliwić przymus chlania wprowadzi Cię w takie poczucie winy że... ach szkoda gadać. :blee:

Uciekaj dziewczyno... póki nie macie dzieci, kredytu i innych "udogodnień".

rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 17:55

Wyczułam że piwo jakies wypil. Nie rozmawiam z nim zbyt, zajmujac sie swoimi sprawami w drugim pokoju. Zachowuje sie jakby nigdy nic, nawet probowal sie przymilac wspolnym wyjsciem, ogolnie zgrywa zaskoczonego dlaczego jestem jakas taka nieprzyjemna
She - Śro 29 Kwi, 2015 18:12

Wyjdź na spacer, do sklepu, gdziekolwiek.

Tak jakby go nie było, bez pytania, tłumaczenia "gdzie, z kim, po co, w jakim celu"

rew01 napisał/a:
Wyczułam że piwo jakies wypil.

:beba:
Nos wykorzystaj do wąchania np. perfum które sobie kiedyś kupisz :)

pietruszka - Śro 29 Kwi, 2015 19:22

rew01 napisał/a:
Wyczułam że piwo jakies wypil.

no i? potrafisz być konsekwentna?
:pocieszacz:

każda nieudana próba "przemówienia do rozsądku" czynnemu alkoholikowi ... zwykle oznacza, że słowo współuzależnionej tyle jest warte... co zeszłoroczny śnieg. Wiem, przerobiłam to na własnej skórze.

Ciekawe, bo kiedy naprawdę zaczęłam myśleć o życiu samej, o samej sobie, to chyba Pietruch sam zauważył, że tym razem to już nie próba manipulacji, czy szantażu (chociaż o tym to się później nasłuchałam, ze hoho) ale już nie miałam sił go szantażować - wtedy to się właśnie poddałam... paradoksalnie - wtedy zaczęła się zmiana w nas obojgu.

rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 20:04

eh nie wiem.. nie mogę pokazać że wiem że kłamie i nic nie robię bo pogorszę sprawę na całego, udawać że nie wiem i pozwalać na robienie z siebie wariatki- też źle się z tym czuję. Pat.....
pietruszka - Śro 29 Kwi, 2015 20:06

Bądź sobą... siebie odszukaj w tym wszystkim...
:pocieszacz:

pterodaktyll - Śro 29 Kwi, 2015 20:35

rew01 napisał/a:
Pat.....

Nie, to nie pat. To lęk i panika przed podjęciem konkretnej decyzji i poniesienia jej konsekwencji.......

rew01 - Śro 29 Kwi, 2015 21:10

zaproponowal film, nie wytrzymalam i zaczelam plakac ale zwalilam to na emocje z al-anon. pow. ze jego terapeutka kilka razy podkreslala ze w kazdej chwili moze zrezygnowac iczy na pewno chce chodzic choc rzekomo mowil jej o piciu srednio co tydzien,klotniach, chowaniu alko itd :plask:
Linka - Śro 29 Kwi, 2015 21:31

rew01, zajmij się czymkolwiek, co pozwoli Ci się wyciszyć, zasnąć...nie wiem może chociaż książka...a jeżeli chodzi o jego terapię: tam nikt nikogo na siłę nie trzyma i nikt do leczenia nie zmusi, choćby widział ostatnie stadium alkoholizmu
Kami - Czw 30 Kwi, 2015 06:25

rew01 napisał/a:
Poki co gram wariata

i o o tym wiem :(
rew01 napisał/a:
zajmujac sie swoimi sprawami w drugim pokoju

rew01 napisał/a:
Wyczułam że piwo jakies wypil

rew01 napisał/a:
by nie prowokowac bez sensu

i Ty to nazywasz zajmowaniem się sobą ???? :bezradny:
jesteś jeszcze taka młoda ......
daj sobie z nim spokój ..... pomyśl TYLKO O SOBIE przez 3 minutki .... zadaj sobie pytanie czy jeśli nawet ...on przestanie pić chcesz swoje JEDYNE życie podporządkować przez kolejne 77 lat TYLKO pod Niego ????
Ja bym robiła na Twoim miejscu wszystko ...by sobie tak uprzykrzyć z nim życie ( szybko bym robiła bo szkoda czasu :) ) , że radością dla mnie byłoby zabranie osobistych rzeczy z tego toksycznego domu ....
planując z nim dzieci ..... wspólny zakup domu ...... spotkania przy ognisku z przyjaciółmi .... zawsze ale to zawsze będzie Ci towarzyszył strach :( nawet jak on się podda terapii .... może to zabrzmi egoistycznie z mojej strony ale ja od pewnego czasu mam "w sercu własnym " głęboko umiejscowiony "własny komfort psychiczny " mimo, że daleka droga do całkowitego spokoju ducha bo jakby nie było mąż alkoholik i partner "dobry" i "czuły" alkoholik zrobiły niezłe spustoszenie w mojej psychice, że na dzień dzisiejszy nie chciałoby mi się rezygnować z własnych przyjemności na poczet zaleczonej jego choroby.
Nie piszę o małżeństwie ale o takim związku gdzie nie miałam nic z nim wspólnego ani dzieci ani kredytu ani wspólnego dorobku .....
Ratujesz teraz tylko papier cywilny albo kościelny ale czy warto ?????
Co On byłby w stanie zrobić dla Ciebie ????

She - Czw 30 Kwi, 2015 07:30

Kami napisał/a:
planując z nim dzieci ..... wspólny zakup domu ...... spotkania przy ognisku z przyjaciółmi .... zawsze ale to zawsze będzie Ci towarzyszył strach


Kami z tym się nie zgodzę :nie:
Gdy to wszystko poukłada się w odpowiednie kieszonki i szufladki, gdy współuzależniona potrafi zdjąć z siebie ciężar odpowiedzialności za cudze czyny i tak poukładać swoje życie żeby żyć w zgodzie z sobą i być szczęśliwą... nie będzie szukać oparcia w nikim innym jak tylko w sobie... wówczas ten strach nie ma racji bytu.
Znika jak bańka mydlana.
Bez względu na to czy mój mąż kiedykolwiek wypije, co wypije i ile wypije to nie moja sprawa.
Ja mam swój, własny, obgadany milion razy z terapką i przygotowany plan B.
Plan bardzo dobrze przemyślany który leży sobie schowany gdzieś w szufladzie... oczywiście że wolałabym nigdy go nie użyć.
Jednak jeśli będę musiała - wykorzystam go. Wiesz dlaczego? Bo bardzo kocham mojego męża.

Mój komfort psychiczny jest dla mnie najważniejszy i tego się trzymam.
:)

aniad - Czw 30 Kwi, 2015 07:41

She napisał/a:

Bo bardzo kocham mojego męża.


She... czy tu nie powinno być: "bo bardzo kocham siebie?" ;)

She - Czw 30 Kwi, 2015 07:43

Ania :hurra:

O sobie pisałam wcześniej :)

zimna - Czw 30 Kwi, 2015 08:36

She napisał/a:
She napisał/a:
Kami napisał/a:
planując z nim dzieci ..... wspólny zakup domu ...... spotkania przy ognisku z przyjaciółmi .... zawsze ale to zawsze będzie Ci towarzyszył strach
Kami z tym się nie zgodzę :nie:
Gdy to wszystko poukłada się w odpowiednie kieszonki i szufladki, gdy współuzależniona potrafi zdjąć z siebie ciężar odpowiedzialności za cudze czyny i tak poukładać swoje życie żeby żyć w zgodzie z sobą i być szczęśliwą... nie będzie szukać oparcia w nikim innym jak tylko w sobie... wówczas ten strach nie ma racji bytu

A ja sie zgadzam z Kami, to o czym piszesz bardzo ładnie wygląda- na papierze
ale zamknij oczy i wyobraź sobie, że właśnie jesteś w 9 miesiącu ciąży, zaczyna być źle i mąż sie spóźnia-
może przerośnie go odpowiedzialność, przytłoczy stres, Twoje kaprysy, huśtawki nastrojów, kłopoty w pracy , czarna seria, potem kolki ząbkowanie, Twoje wariowanie przy byle kaszlu i niestety pod drodze sąsiadowi wyleje sie spirytus na podjeździe wypełniając aromatem okolice.
Albo wyobraź sobie ,że dziecko ci choruje albo...
milion innych sytuacji kiedy kobieta, musi mieć pewność, że ma przy sobie męża trzeźwego i odpowiedzialnego, silnego mężczyznę przy swoim boku, bo go bardzo potrzebuje. A dzieci jeszcze bardziej potrzebują tej pewności, poczucia bezpieczeństwa stabilizacji, bezwarunkowego wsparcia, to jest rodzina, małżeństwo. Nie tylko emocje, więzi, wspólne plany i dążenia.

She - Czw 30 Kwi, 2015 08:52

zimna napisał/a:
milion innych sytuacji kiedy kobieta, musi mieć pewność, że ma przy sobie męża trzeźwego i odpowiedzialnego, silnego mężczyznę przy swoim boku, bo go bardzo potrzebuje.


Zimna, przerabiałam już i samotny wyjazd na porodówkę (mąż był za granicą), i huśtawki nastrojów w ciąży (to go raczej nie przerosło, bardziej wkurzało mnie :/ ), przerabiałam (sama bo mąż akurat znowu wyjechał służbowo) wizytę z 6 tygodniowym niemowlakiem u neurochirurga po diagnozie pani doktor pediatry (!) że dziecko ma wodogłowie.

To naprawdę fajna sprawa mieć przy sobie na każde żądanie faceta który przytuli, pocieszy, pomoże, wesprze itd. Jednak ideałów nie ma - jeśli mąż akurat jest na miejscu to ok, jeśli go nie ma i tak muszę poradzić sobie sama.

Liczenie tylko na drugą osobę, wspieranie się tylko na jej kręgosłupie jest jak dla mnie niefajne. Bo co się stanie gdy ten kręgosłup się skrzywi? Ile można żyć strachem i obawami że on zapije?


pterodaktyll napisał/a:
Ty naprawdę w to wierzysz?

Tak, naprawdę :p
pterodaktyll napisał/a:
Jak to było z tym opowiadaniem planów i rozśmieszaniem Pana Boga?

Rozśmieszanie Pana Boga a plan B na wypadek zapicia to zupełnie dwie różne rzeczy Ptero.
Nieprawdaż? :tia:

She - Czw 30 Kwi, 2015 09:00

pterodaktyll napisał/a:
Wyrazy współczucia :p

A dziękuję :mgreen:

zimna - Czw 30 Kwi, 2015 09:02

She napisał/a:
Liczenie tylko na drugą osobę,wspieranie się tylko na jej kręgosłupie jest jak dla mnie niefajne.
Czy ja gdzieś pisałam o liczeniu Tylko na drugą osobę albo o facecie na każde zawołanie. nie rozumiem dlaczego tak to przeczytałaś, to ciekawe.
Pisałam o współodpowiedzialności, stabilizacji i poczuciu bezpieczeństwa. Rozumiem że dla Ciebie to może nie być istotne ale mam nadzieje, że masz świadomość, że dla dzieci to bardzo ważne :mysli:
Chyba inaczej rozumiemy małżeństwo , rodzinę itp.

She - Czw 30 Kwi, 2015 09:20

Zimna być może i Ty odebrałaś mojego posta w inny sposób niż ten który ja miałam na myśli. :mysli:
Moja wypowiedź miała mieć jednoznaczny wydźwięk - mianowicie taki że decydując się na związek z trzeźwiejącym alkoholikiem, z pomocą terapki całkowicie odcięłam się od spraw dotyczących jego picia, trzeźwienia, terapii, mityngów itp.

Nie wyklucza to wymaganej w dorosłym życiu współodpowiedzialności za dzieci, rodzinę i stabilizację... której... jednak dopiero co trzeźwiejący alkoholik nie jest w stanie udzielić :bezradny: w sposób taki o jakim Ty piszesz.

Mam nadzieję że teraz wysłowiłam się jaśniej :kwiatek:

zimna - Czw 30 Kwi, 2015 09:28

zimna napisał/a:
Chyba inaczej rozumiemy małżeństwo , rodzinę itp.


E tam po prostu ja jestem alkoholiczką - zapomniałam :glupek:

W całej tej pisaninie chodzi mi o to, że jedyne co moim zdaniem można powiedzieć 27letniej współ, bez dzieci i zobowiązań; to żeby uciekała gdzie pieprz rośnie i nie oglądała sie za siebie bo zmieni sie w kamień.
:buziak:


ps.
(no nie można automatycznie cytowac siebie he he dla mnie powinien być wyjątek rg5th67j )

rufio - Czw 30 Kwi, 2015 10:12

Niedobrze Rew , niedobrze nie dotrzymujesz słowa danego samej Sobie .To znaczy nie traktujesz Siebie Samej poważnie - nie wymagaj wiec aby ktoś Cię traktował poważnie .

"Za ile się zareklamujesz - za tyle się sprzedaż "


prsk :(

She - Czw 30 Kwi, 2015 10:19

Cytat:
W całej tej pisaninie chodzi mi o to, że jedyne co moim zdaniem można powiedzieć 27letniej współ, bez dzieci i zobowiązań; to żeby uciekała gdzie pieprz rośnie i nie oglądała sie za siebie bo zmieni sie w kamień.
:buziak:

:)
Zgadzam się z Tobą Zimna w 100%
:buziak:

Kami - Czw 30 Kwi, 2015 16:18

She napisał/a:
przerabiałam już i samotny wyjazd na porodówkę (mąż był za granicą), i huśtawki nastrojów w ciąży (to go raczej nie przerosło, bardziej wkurzało mnie ), przerabiałam (sama bo mąż akurat znowu wyjechał służbowo) wizytę z 6 tygodniowym niemowlakiem u neurochirurga

She ale to jest zupełnie co innego .... wyjechał do pracy i go nie było
To był okres, kiedy byliście jeszcze bez skazy na waszym małżeństwie i kiedy wychodziłaś za niego mieliście /macie marzenia plany i cele do realizacji.
Popadł w alkoholizm ( bardzo krótki okres z tego co pisałaś ) w trakcie waszego wspólnego życia zupki/dziecięce kupki/ spacery/radość i łzy.
ja nie napisałam, że każdą osobę objętą chorobą alkoholową trzeba natychmiast przekreślić.
Sama walczyłam o własne małżeństwo jak na zodiakalną lwicę przystało bo dzieci i te kupki zupki wspólne plany ..... agresja alkoholowa, zaczepki, pretensje wyszły po paru latach naszego małżeństwa.... poddałam się bo to ja walczyłam a On miał to gdzieś.
Nie miałam zielonego pojęcia o moim współuzależnieniu .... stąd kolejny związek z alkoholikiem ...ten był dobry alkoholik a raczej biedny misio skrzywdzony przez złych ludzi, którymi sie otaczał .
Stąd moje refleksje i zacytuję zimną
zimna napisał/a:
co moim zdaniem można powiedzieć 27letniej współ, bez dzieci i zobowiązań; to żeby uciekała gdzie pieprz rośnie i nie oglądała sie za siebie bo zmieni sie w kamień.

Tak młoda osoba kiedy nic ale to kompletnie nic w zamian nie dostała za swoje wielkie serce ( nie mam spraw materialnych na uwadze ale uczucia ) nie powinna swojego życia ustawiać pod trzeźwienie kogoś kto sam nie wie, czy chce trzeźwieć ...będzie gorzej jeśli dzieckiem zaczną ratować i tak chorą już miłość :bezradny:
Sama bym ratowała moje małżeństwo gdyby mój mąż miał szczere chęci .....
ratowałam dzieci z toksycznego domu ...
męża też bardzo kochałam i nie było mi łatwo podjąć taką decyzję
z perspektywy czasu wiem, że nie miałam wyboru i dobrze zrobiłam
przegrałam swoją BEZTROSKĄ młodość .... brakiem dzisiejszej wiedzy na temat alkoholizmu ale już nie rozpaczam nad rozlanym mlekiem i na szczęście nie cofam się w to co było złe a najfajniejsze w tym wszystkim, że pozbierałam z gleby rozwaloną siebie i sklejam do kupy ..... pomalutku krocząc do przodu.
Już we mnie nie ma nawet żalu po tym czego doświadczyłam....

She - Czw 30 Kwi, 2015 16:39

Kami :)
Ten zacytowany przez Ciebie fragment mojej wypowiedzi dotyczył postu Zimnej...
zimna napisał/a:
zamknij oczy i wyobraź sobie, że właśnie jesteś w 9 miesiącu ciąży, zaczyna być źle i mąż sie spóźnia-
może przerośnie go odpowiedzialność, przytłoczy stres, Twoje kaprysy, huśtawki nastrojów, kłopoty w pracy , czarna seria, potem kolki ząbkowanie, Twoje wariowanie przy byle kaszlu i niestety pod drodze sąsiadowi wyleje sie spirytus na podjeździe wypełniając aromatem okolice.
Albo wyobraź sobie ,że dziecko ci choruje albo...
milion innych sytuacji kiedy kobieta, musi mieć pewność, że ma przy sobie męża trzeźwego i odpowiedzialnego, silnego mężczyznę przy swoim boku, bo go bardzo potrzebuje. A dzieci jeszcze bardziej potrzebują tej pewności, poczucia bezpieczeństwa stabilizacji, bezwarunkowego wsparcia, to jest rodzina, małżeństwo. Nie tylko emocje, więzi, wspólne plany i dążenia.

Podsumowując, w jednym z poprzednich postów pisałam Rew - uciekaj gdzie pieprz rośnie. Póki jeszcze jest na to czas i są możliwości...

A btw - Kami kochana Ty przecież wiesz... że... no wiesz... :mgreen: :przytul:

Nie powinnam już dziś nic pisać bo wysłowić się normalnie nie umiem :[

Kami - Pią 01 Maj, 2015 07:23

She napisał/a:
Kami kochana Ty przecież wiesz... że... no wiesz...

:tak: :buziak: no wiem :okok:

pietruszka - Sob 09 Maj, 2015 10:28

Co tam słychać rew?
rew01 - Czw 28 Maj, 2015 11:34

Szarpiemy się..
słyszał kto o metodzie poznawczo-behawioralnej? Malzonek wymyslil ze to lepsze niz aa i abstynencja ale smierdzi mi to podstepem

pterodaktyll - Czw 28 Maj, 2015 11:43

rew01 napisał/a:
Szarpiemy się..

Po co? Czemu to ma służyć?
rew01 napisał/a:
słyszał kto o metodzie poznawczo-behawioralnej? Malzonek wymyslil ze to lepsze niz aa i abstynencja

Bzdura..........
rew01 napisał/a:
smierdzi mi to podstepem

A coś z tego wynika, że Ci śmierdzi czy tylko Ci śmierdzi?

zołza - Czw 28 Maj, 2015 11:45

Metoda jest świetna ...tylko jeden myk - najpierw terapia uzależnienia a następnie dopiero poznanie siebie , przyczyn swoich zachowań i problemów . I nadal abstynencja obowiązuje :)
rew01 - Czw 28 Maj, 2015 11:49

Czyli slusznie rozumuje ze sama terapia pb to gra na zwloke? We wszelkich opisach nie ma nic o tym ze powinna ja poprzedzac aa, ba, w samej terapii abstynencja nie jest warunkiem. O co tu chodzi?
She - Czw 28 Maj, 2015 11:56

Może o stworzenie pozorów?

Wiesz, takie "przecież się staram :beba: ale w międzyczasie wypiję sobie to i owo" :cwaniak:

zołza - Czw 28 Maj, 2015 11:58

rew01 napisał/a:
O co tu chodzi?

O Twoje przyzwolenie a furtkę do picia dla niego ;)

pterodaktyll - Czw 28 Maj, 2015 13:57

Terapia behawioralno poznawcza bezpoprzedzenia jej,terapia autorytarna to mnej,wiecej tak jak pojscie na studia bez ukonczenia szkoly podstawowej
szymon - Czw 28 Maj, 2015 17:04

pterodaktyll napisał/a:
tak jak pojscie na studia bez ukonczenia szkoly podstawowej


a przyznam racje z całą pokorą, którą odnajduję w tej chwili w sobie

olga - Czw 28 Maj, 2015 17:12

A ja powiem swoje zdanie: kombinuje chłop jak kóń pod górkę :/
Maciejka - Czw 28 Maj, 2015 17:17

Cos mi sie widzi, ze nie tylko chłop tu kombinuje ale i baba. :bezradny:
olga - Czw 28 Maj, 2015 17:21

A baba jak to współuzależniona...tyż kombinuje
Maciejka - Czw 28 Maj, 2015 17:23

Kombinuje jak by miec ciastko i zjeśc ciastko. :bezradny:
rew01 - Czw 28 Maj, 2015 20:25

Szukam mieszkania. Jutro idę ogladac. Boje sie kolejnych manipulacji i obietnic kiedy zorientuje się że nie zartuje i chce sie wyprowadzic. Nie wierzę mu na tą chwilę, za duzo slow padlo.. wyraznie powiedzial ze terpia aa jest nie dla niego, ale mimo tego boje sie ze wymiekne jak wyskoczy znowu z koncertem obietnic
Maciejka - Czw 28 Maj, 2015 20:28

Wypisz sobie na kartce jego obietnice i napisz , które z nich dotrzymał. Ja nadejdą wątpliwości to przeczytaj swoją kartkę.
rew01 - Czw 28 Maj, 2015 20:49

Mogę się mylić ale spodziewam sie przerzucenia odpowiedzialnosci- jak sie wyprowadzisz to juz po nas, i lamentow, obietnic ze on bedzie chodzil na te swoje spotkania bylebm sie nie wyprowadzala...
Maciejka - Czw 28 Maj, 2015 20:52

Mojej córki chłopak powiedział, że jest bardzo chory na serce ma wysokie ciśnienie ale karetka do niego nie przyjedzie ma córka go uratować, Wszystkie chwyty dozwolone te poniżej pasa szczególnie, Nie daj sie .
Klara - Czw 28 Maj, 2015 20:54

To nie wyprowadzaj się demonstracyjnie, tylko wówczas, gdy go nie będzie.
Postaw go przed faktem dokonanym.
Chyba, że chcesz tych zapewnień, które i tak skończą się w wiadomy sposób :(

rufio - Czw 28 Maj, 2015 21:00

rew01 napisał/a:
spodziewam sie przerzucenia odpowiedzialnosci- jak sie wyprowadzisz to juz po nas

O tego to możesz być pewna jak cholera i jeszcze parę malutkich i tak jak radzi Klara - po cichutko , bez szumu - niespodzianka .


prsk

staszek - Czw 28 Maj, 2015 21:05

rew01 napisał/a:
słyszał kto o metodzie poznawczo-behawioralnej?


Jest jedną z najskuteczniejszych metod leczenia zaburzeń,lęków napadowych lub depresji.
Trwa od 6 tygodni do 6 miesięcy. :)

rufio - Czw 28 Maj, 2015 21:28

Stasiu a alkoholu tez da radę ?
rew01 - Pią 29 Maj, 2015 20:38

przed południem- "żalujesz ze wzielismy slub? w koncu to byl Twoj pomysl.. zalujesz?"
wieczor- "Ty mnie nienawidzisz?" "ile tak bedziemy jeszcze?" "a jakbym pare dni temu nie wyciagnal piwa to dalej by bylo dobrze?" "kazdy kto byl na naszym weseluzostalby zdiagnozowany jak ja.. bo chcal sie napic" "łatwo Ci to przychodzi"
W tym tygodniu zagrywka na świętoszka.. cośtam sobie chlapnie ale jest na tyle trzezy zeby nastepneo dnia na chwile pojechac do pracy..


Tak jak przypuszczalam- wczorajjeszcze czulam cala soba ze chce sie wyprowadzic a juz przyszedl moment kiedy na sama mysl za nim tesknie.. :( beznadzieja :(
ogladalam mieszkania dzis, jutro mam rozmowe o robote.. Rodzice dzwonia zebym wprowadzila sie do nich ale wole nie wracac na garnuszek do nich, do tego miasteczka. Z kolei czytu znajde robote... latwiej byloby we wroc..
Łudze sie jezcze ze moja wyprowadzka moze cos w nim zmieni, i lepiej byloby byc osobno ale blisko, w jednym miescie

Klara - Pią 29 Maj, 2015 21:02

rew01 napisał/a:
Łudze sie jezcze ze moja wyprowadzka moze cos w nim zmieni,

Jeśli chcesz się wyprowadzić tylko dlatego, żeby nim wstrząsnąć, to już jesteś przegrana.
Alkoholik ma jakieś "radary", którymi wyczuwa każde wahanie, każdą niepewność i doskonale umie to wykorzystać.

A ja Ciebie zapytam - chodzisz na terapię?

rew01 - Pią 29 Maj, 2015 21:04

chodzę, chodzę..
a o wyprowadzce nawet mu nie wspominalam. Nie chcę robic z tego widowiska.

Kami - Sob 30 Maj, 2015 05:24

rew01 napisał/a:
przed południem- "żalujesz ze wzielismy slub? w koncu to byl Twoj pomysl.. zalujesz?"
wieczor- "Ty mnie nienawidzisz?" "ile tak bedziemy jeszcze?" "a jakbym pare dni temu nie wyciagnal piwa to dalej by bylo dobrze?" "kazdy kto byl na naszym weseluzostalby zdiagnozowany jak ja.. bo chcal sie napic" "łatwo Ci to przychodzi"
W tym tygodniu zagrywka na świętoszka.. cośtam sobie chlapnie ale jest na tyle trzezy zeby nastepneo dnia na chwile pojechac do pracy..


rew01 skąd ja to znam ???? :mysli:

Klara napisał/a:
Alkoholik ma jakieś "radary", którymi wyczuwa każde wahanie, każdą niepewność i doskonale umie to wykorzystać.

:( Klara ma całkowitą rację..... niestety i jeśli nie jesteś na tyle silna, by po takiej wyprowadzce nie wrócić na jego prośbę bo zapewni , że się zmienił/ że che porozmawiać/ że rozumie swój błąd, że nie wyobraża sobie by mógł cię stracić/ że te 4 dni beż Ciebie dały mu do myślenia/ że życie bez Ciebie nie ma sensu ........ lepiej się na razie nie wyprowadzaj bo jedynie potwierdzisz swoją bezsilność.
A on to skrzętnie wykorzysta przeciwko Tobie następnym razem .....
rozpoczniesz tylko kolejny taniec kata i ofiary :( przeciągając własne cierpienie w czasie.

rew01 - Sob 30 Maj, 2015 07:26

Wiem ze 4 dni to gruba przesada i ze nie da sie tu podac recepty ale jak dlugo powinna trwac taka skuteczna separacja? Do wyleczenia?
margo - Sob 30 Maj, 2015 07:33

Kami napisał/a:
lepiej się na razie nie wyprowadzaj


jeśli by miała za tydzień wrócić, to zgadzam się... ale jeśli by wytrwała przy swoim, postawiła warunek, że wróci jak... nie wiem, przejdzie terapie? to jak dla mnie ok... po co ma się męczyć z nim pod jednym dachem, skoro to czynny alkoholik? :shock:

Klara - Sob 30 Maj, 2015 07:35

rew01 napisał/a:
jak dlugo powinna trwac taka skuteczna separacja? Do wyleczenia?

Mówi się, że jeśli alkoholik się terapeutyzuje i następują w nim zmiany, to można się zastanawiać nad powrotem po jakichś dwóch latach.
Myślę jednak, że trzeba Ci wprost powiedzieć, żebyś nie robiła sobie zbytnich nadziei.
Bywa, że po wstrząsie następuje otrzeźwienie, zmiana i ludzie ponownie się schodzą żyjąc długo, choć ze szczęściem to już różnie bywa.
Zdarza się jednak i tak, że żaden wstrząs, żadna separacja ani inne klęski nie doprowadzają do rezygnacji z alkoholu. To jest bolesna prawda, ale tak się dzieje w większości przypadków.

Maciejka - Sob 30 Maj, 2015 07:36

Mi się wydaje , ze przejśc terapię to za mało tu jeszcze trzeba trzeźwieć, coś ze soba robić. Terapię można przejsc i dalej tkwić w miejscu , tu trzeba żeby były namacalne efekty tej terapii.
margo - Sob 30 Maj, 2015 07:38

perełka napisał/a:
Terapię można przejsc i dalej tkwić w miejscu , tu trzeba żeby były namacalne efekty tej terapii


No tak wiadomo, to był mój skrót myślowy :roll: :) oczywiście, że chodziło mi o terapię z odpowiednimi skutkami ;)

olga - Sob 30 Maj, 2015 08:02

rew01 napisał/a:
jak dlugo powinna trwac taka skuteczna separacja?

nie ma zadnej recepty na skutecznosc separacji...............zdarza sie, ze to skutkuje.....ale nie o to w tym wszystkim chodzi......jak juz pobedziesz sobie sama ze soba, jak nie będziesz miała z nim żadnego kontaktu przez pewien czas to przestaniesz dywagowac na temat skutecznosci separacji w stosunku do alkoholika ale zaczniesz doceniac ją w stosunku do samej siebie bo wreszcie zaczniesz żyć.

rew01 - Sob 30 Maj, 2015 08:17

Rozumiem.. w takim razie system "osobno ale blisko" w sumie nie ma zastosowania.. pomysle jeszcze nad Wroc.
olga - Sob 30 Maj, 2015 08:38

rew01 napisał/a:
w takim razie system "osobno ale blisko" w sumie nie ma zastosowania

kręcisz się cały czas wokół tego co zrobić żeby jemu pomóc, a może zakręć się wokół tego jak pomóc sobie?...................co byś zrobiła żeby pomóc sobie?

She - Sob 30 Maj, 2015 08:59

Rew :)
Wyprowadzka nie ma służyć temu żebyś dała mu nauczkę :nie:
Wyprowadzka ma służyć Tobie. Temu żebyś zobaczyła że da się żyć bez alkoholika a jakość tego życia jest niewspółmiernie wyższa od dotychczasowej :)
Gdy opadną pierwsze emocje, gdy zaczniesz wracać do spokojnego domu nawet się nie obejrzysz jak pokochasz ten spokój :) a co lepsze - gdy się pozna lub przypomni jego smak nie odda się go łatwo z powrotem :nie:

OSSA - Sob 30 Maj, 2015 09:11

She napisał/a:
zaczniesz wracać do spokojnego domu nawet się nie obejrzysz jak pokochasz ten spokój a co lepsze - gdy się pozna lub przypomni jego smak nie odda się go łatwo z powrotem


She podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami, mój były wyprowadził się siedem miesięcy temu, ostatnie pięć to najlepszy czas w moim życiu. Wracam do domu z pracy spokojna, mam swój azyl i nikomu nie pozwolę zburzyć tego co udało mi się osiągnąć. Mało tego mój były mąż tak naprawdę zaczął trzeźwieć ja zamieszkał sam. Choć na początku niby chciał trzeźwieć, tylko nie wiem po co zabierał do nowego mieszania karton z kieliszkami, bardzo szybko okazało się, że nie ma szans na kontrolowane picie, znalazł się w czarnej d***pie Sam załatwił sobie skierowanie od lekarza rodzinnego na terapię w ośrodku zamkniętym od powrotu jest trzeźwy. Widujemy się czasem, przy okazji rodzinnych uroczystości, ale oboje wiemy, że nie ma powrotu do dawnego życia.

Mało tego oboje tego nie chcemy, bo nie da się zapomnieć, wybaczyć tego co było, a nowego nie zamierzamy budować razem.

She - Sob 30 Maj, 2015 09:16

OSSA napisał/a:
bo nie da się zapomnieć,

Z tym się zgodzę :) To co się już zdarzyło to przeszłość które jest częścią każdego z nas i nie jesteśmy w stanie jej zmienić.
OSSA napisał/a:
wybaczyć tego co było,

ale z tym nie.
Bez względu na to czy będę w przyszłości w związku z moim mężem czy nie - nie potrafię żyć (nawet sama ze sobą) bez wybaczenia.
Czuję że brak wybaczenia wciąż trzymałby mnie w przeszłości a ja już tam nie zamierzam wracać :)

OSSA - Sob 30 Maj, 2015 09:27

She napisał/a:
Czuję że brak wybaczenia wciąż trzymałby mnie w przeszłości a ja już tam nie zamierzam wracać


Chyba źle się wyraziłam , ja również nie chowam do mojego byłego urazy za to ja się zachowywał pod wpływem. Uznałam bezsilność wobec jego choroby i mimo wszystko staram się mieć z nim dobre relacje, ale to nie znaczy, że mu wybaczyłam.

Kami - Sob 30 Maj, 2015 10:09

OSSA napisał/a:
mieć z nim dobre relacje, ale to nie znaczy, że mu wybaczyłam.

OSSA wybaczyć Tak , zapomnieć NIE
wybaczenie prowadzi do wewnętrznego wyciszenia właśnie do uświadomienia sobie o naszej bezsilności do ich choroby ....
nie zapominać natomiast przez co się przeszło powoduje to,że mamy wpływ w przyszłości na własne decyzje

pietruszka - Sob 30 Maj, 2015 13:03

Pamiętam, jak koleżanki z terapii czy z Alanonu wzdychały przy mnie "Ach, gdyby ten mój też przestał pić". Pamiętam, że pytałam się wtedy ich, "Czy umiałabyś wybaczyć?Jesteś pewna, ze umiałabyś wybaczyć?" Nie wiem, czy wtedy to do nich docierało, co ja miałam wtedy na myśli, będąc niejako już po drugiej stronie. Uraza, poczucie krzywdy, czekanie na jakieś zadośćuczynienie, czekanie na jakieś wynagrodzenie tamtego złego czasu - to były trudne rzeczy do ogarnięcia, nawet nie zadawałam sobie sprawy, jak trudne. Jak bardzo złość ze mnie wylatywała właśnie wtedy, gdy niejako mogłam mogłam jej upuścić. gdy juz poczułam się bardziej bezpieczna. Brrr...na samo wspomnienie mi niedobrze. gdybym jednak wtedy tego ze sobą nie załatwiła - nie mogłabym dziś żyć z tym człowiekiem.
OSSA - Sob 30 Maj, 2015 14:32

pietruszka napisał/a:
Brrr...na samo wspomnienie mi niedobrze. gdybym jednak wtedy tego ze sobą nie załatwiła - nie mogłabym dziś żyć z tym człowiekiem.


Ty postanowiłaś dać Pietruchowi szansę i ostatecznie uratowałaś wasz związek.

Ja nie chce zapomnieć jak było, właśnie po to by ponownie nie dać się wkręcić. Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki, aczkolwiek nie żywię urazy do mojego byłego męża.
Wiem jedno nie chcę jego powrotu, tego lęku, nie ważne czy alkoholik jest trzeźwy, miesiąc, rok, 10 lat, od przejścia na drugą stronę dzieli go jeden kieliszek. To życie z odbezpieczonym granatem w domu, a ja zbyt polubiłam swój spokój.

rew01 - Nie 31 Maj, 2015 12:36

Tak jak przypuszczalam przyszedl ten dzien- posprzatal syf po sobie z calego tygodnia, postanowil sie umyc i ze spuszczona glowa pyta- czy mozemy sie pogodzic.. nie bede pil, na terapie wroce..
emocjonalna rozsypka moi Panstwo

pterodaktyll - Nie 31 Maj, 2015 12:40

Cytat:
emocjonalna rozsypka moi Panstwo

Jest takie powiedzenie, że "każdy pieprzy sobie to swoje życie tak, jak potrafi"


rew01 napisał/a:
nie bede pil, na terapie wroce..

Nie jestem w stanie policzyć ile razy ja coś takiego mówiłem.....

rufio - Nie 31 Maj, 2015 12:40

Pogadaj za trzy m-ce na początek .
KaTre - Nie 31 Maj, 2015 12:42

Czyny, nie słowa... inaczej skończy się tylko na gadaniu.
rew01 - Nie 31 Maj, 2015 12:42

rufio napisał/a:
Pogadaj za trzy m-ce na początek .

?[/quote]

KaTre - Nie 31 Maj, 2015 12:43

A dla Ciebie rev... :pocieszacz: :buziak:
yuraa - Nie 31 Maj, 2015 13:00

rufio napisał/a:
Pogadaj za trzy m-ce na początek .

tzry miesiące to takie minimum , przynajmniej dla jakiegos tam typu alkoholików.
typy alkoholików
wg tej typologii ja jestem chyba alfa
tak miałem- nigdy sam nie doszedłem do 100 dni niepicia.
dopiero w trakcie uczciwie robionej terapii przekroczyłem tą granicę

pietruszka - Nie 31 Maj, 2015 13:08

rev, a jak tam Twoja terapia? Alanon? Bo Ciebie wciąż pod tymi wszystkimi "zmaganiami z mężem" wcale nie widać?
rew01 - Nie 31 Maj, 2015 14:35

Jak gdzies wpominalam chodze na terapie 1 na 1 z psych. uzaleznien.
pietruszka - Nie 31 Maj, 2015 15:12

rew01 napisał/a:
chodze na terapie 1 na 1 z psych. uzaleznien.

a masz szansę na grupową? Jak się Tobie podobają spotkania?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group