To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - chcę/nie chcę

izabela19841 - Pią 05 Cze, 2015 20:21
Temat postu: chcę/nie chcę
Dawno, dawno temu...moje życie było piękne i beztroskie...teraz jestem na życiowym zakręcie. Do rzeczy:mam 31 lat, przepiękne mieszkanie i śliczną córeczkę.Jarka(39l) poznałam 5 lat temu, wszystko układało się dobrze między nami do czasu...Byłam ślepo zakochana...a on..robił sobie ze mnie żarty po tym jak współżyliśmy.Rano mówił, że kocha wieczorem, że nienawidzi...sprawił, że ja - zawsze silna, pewna siebie dziewczyna załamałam się i miałam nieudaną próbę samobójczą. Nie chciałam go widywać, ale on wracał i wracał...wybaczyłam...a dziś już wiem, że wtedy powinnam była zerwać znajomość.
Pił alkohol w weekendy, zdawało mi się jak każdy przeciętny Polak, w tygodniu nie widziałam go nigdy pijanego, a może nie chciałam widzieć...snuliśmy plany na przyszłość, chcieliśmy dziecka...gdy zaszłam w ciążę, w 3 miesiącu przeprowadziłam się do Jarka. Mieszkał z rodzicami, my- na piętrze, rodzice na dole, jak Paweł i Gaweł...wtedy poznałam prawdziwe oblicze Jarka...pił dzień w dzień, mówił, że się zmieni po porodzie...chodziłam do profilaktyka uzależnień. Opowiadał mi o chorobie alkoholowej. 28 sierpnia 2012 na świat przyszła Ania. Ma już prawie 3 lata, codziennie przepraszam ją, że nie takiego życia chciałam dla niej. Odkąd Ania urodziła się Jarek pije do urwania filmu, potrafi być w ciągu tygodniami, nie pomaga mi, nie bierze Ani na ręce, nie interesuje się dzieckiem. Zrobił się agresywny, potrafi mnie uderzyć...jego rodzice boją się go, ale wstydzą zgłosić na policję, zresztą nie układa mi się z nimi najlepiej, często zdarzają się konflikty. jarek niedawno stracił prawo jazdy. teraz wożę go do pracy. nie muszę tego robić, ale boję się, bo gdy raz odmówiłam skręcił mi palce...rodzice jarka obwiniają mnie o to, że jarek pije, a moi rodzice uważają że skoro mam taki piękny dom, to chyba jarek nie pije aż tak dużo, a jeśli nawet to powinnam przymknąć oko. Najbardziej boję się tego, że nie dam rady finansowo. jak zacząć od czego? żebym mogła wieść z Anulką spokojne życie?

pietruszka - Pią 05 Cze, 2015 20:36

izabela19841 napisał/a:
ajbardziej boję się tego, że nie dam rady finansowo. jak zacząć od czego? żebym mogła wieść z Anulką spokojne życie?

nie wiem czy to się tak da: zjeść ciastko i mieć ciastko...
izabela19841 napisał/a:
Zrobił się agresywny, potrafi mnie uderzyć...

akurat mało we mnie wiary, że przemocowiec potrafi się zmienić. jedna kwestia to alkohol, pod wpływem którego agresywne zachowania nasilają się, ale też jest i druga kwestia: przemoc :( :bezradny:

Zajrzyj do naszego niezbędnika http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

No i witaj Izo na naszym forum

olga - Pią 05 Cze, 2015 20:37

witaj :) w pierwszej kolejnosci wybierz sie do osrodka lecznia uzaleznienia i wspoluzaleznienia i umow sie na pierwsza wizytę
Jacek - Pią 05 Cze, 2015 20:50

cześć Izabel :)
izabela19841 - Pią 05 Cze, 2015 20:53

witaj?
izabela19841 - Pią 05 Cze, 2015 20:55

dziękuję za odpowiedź. dla mnie ogromnym problemem jest to, że nie mam z kim zostawić Ani:-(
staszek - Pią 05 Cze, 2015 21:05

Witaj izabel. :)
She - Pią 05 Cze, 2015 21:08

Cześć :)
Jacek - Pią 05 Cze, 2015 21:23

izabela19841 napisał/a:
dla mnie ogromnym problemem jest to, że nie mam z kim zostawić Ani

a twoi rodzice???

Jacek - Pią 05 Cze, 2015 21:24

izabela19841 napisał/a:
boję się tego, że nie dam rady finansowo

pracujesz???

pannaJot - Pią 05 Cze, 2015 21:32

Cześć :)
Linka - Pią 05 Cze, 2015 21:44

witaj Iza
do tego by podjąć odpowiednie kroki potrzebne Ci wsparcie.
Ja uzyskałam pomoc w Al-anon http://www.al-anon.org.pl/ , wiele dziewczyn korzystało z terapii.

adania - Sob 06 Cze, 2015 08:59

Witaj Iza.
sabatka - Sob 06 Cze, 2015 16:03

Hej Izo. Mialłam podobnaą sytuację wiem co czujesz. Terapia moze bardzo pomoóc. Zadbaj o siebie i swoje dziecko bo nikt tego za ciebie nie zrobi. :pocieszacz:
Kami - Sob 06 Cze, 2015 16:05

witaj Izabelo :kwiatek:
izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 17:29
Temat postu: odp
witam ponownie.
moi rodzice staną murem za Jarkiem, gdyż on często pomaga im w pracach wymagających majsterkowania czego ja nie potrafię. próbuję Anię odzwyczajać od pampersów, bo aż wstyd a niedługo kończy 3 lata. sęk w tym że odnoszę wrażenie, że mała ma "bunt" na mnie. nie chce mimo zdjęcia jej pampersa siadać na nocnik ani na kibelek. dziś trzeci dzień. Jarek wrócił rano z pracy, bo miał na noc. pijany. Ania krzyczała, że nie chce się ubrać. Jarek wkurzył się na mnie i poszarpał mnie trochę przy małej. jezu zawsze chciałam uniknąć takiej sytuacji. zapisałam się dziś na terapię dla współuzależnionych, ale bardzo długi termin oczekiwania. przeglądam też ogłoszenia o wynajęciu mieszkania. dziś rozmawiałam też ze swoją mamą czy mogę wrócić do domu z Anią. powiedziała, że ona ma swoje problemy i ją nie interesuje to jakie my mamy problemy. mam dużo myśli...strasznie nieuporządkowanych. boję się, bo chyba przede mną ciężki czas. Ania przy mnie jest aniołkiem, jakbym dziecka nie miała. a gdy na horyzoncie pojawia się Jarek albo teściowa to w dziecko jakby diabeł wstąpił i wcale się nie słucha...:-(i mówi, że boi się

Jacek - Śro 10 Cze, 2015 17:34

izabela19841 napisał/a:
sęk w tym że odnoszę wrażenie, że mała ma "bunt" na mnie. nie chce mimo zdjęcia jej pampersa siadać na nocnik

robisz to może na siłę,bez zachęty przekonania
spróbuj zachęcić ,nie zmuszać

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 17:38

próbuję:-) ale ona jest straaaaaaasznie uparta. i nie tylko na nocnik. nigdy nie miałam takich upartych dzieci w przedszkolu:-)może to niepedagogiczne ale nawet gumą nie da się przekupić. nie chce i koniec:-)dziś musiałam jednak zrezygnować i założyć jej pampersa:-(
Jacek - Śro 10 Cze, 2015 17:41

Izuniu to Ty masz być uparta,no i rub to nie okazując emocji
Jacek - Śro 10 Cze, 2015 17:43

spójrz tu
izabela19841 napisał/a:
Ania przy mnie jest aniołkiem, jakbym dziecka nie miała. a gdy na horyzoncie pojawia się Jarek albo teściowa to w dziecko jakby diabeł wstąpił i wcale się nie słucha...:-(i mówi, że boi się

okazujesz jej czułość,więc się cię nie boi
ale też cię słucha,bo z nią przebywasz i pokazujesz konsekwencje

Jacek - Śro 10 Cze, 2015 17:46

izabela19841 napisał/a:
przeglądam też ogłoszenia o wynajęciu mieszkania.

no i szukaj,szukaj,i uciekaj,zrób to dla siebie i dziecka

Linka - Śro 10 Cze, 2015 17:49

izabela19841 napisał/a:
. nigdy nie miałam takich upartych dzieci w przedszkolu

pracowałaś w przedszkolu..czy możesz wrócić do tej pracy?

a są w Twoim mieście mitingi Al-anon? sprawdzałaś ?

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 17:50
Temat postu: i dalej
a pomijając pampersy....jak powinien wyglądać zdrowy związek? jak powinien wyglądać podział finansów w takim związku? u nas to wygląda tak, że Jarek, który zarabia 3400 razem z rodzicami opłaca rachunki i na tym się kończy. resztę czyli jedzenie (dla siebie i dla Ani, bo Jarek je jedzenie swojej mamy), ciuchy, pampersy i caluśką resztę opłacam ja ze świadczenia i zasiłku pielęgnacyjnego. a jak powinien wyglądać podział finansów w zdrowym związku?
Linka - Śro 10 Cze, 2015 17:52

Cytat:
jak powinien wyglądać podział finansów w zdrowym związku?

to nie jest pytanie na dziś, bo to nie jest zdrowy związek, zawsze możesz wystąpić o alimenty na córkę

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 17:52
Temat postu: odp
do pracy w przedszkolu, w tym którym pracowałam nie mogę wrócić. na moje miejsce jest koleżanka. ja nie wiedziałam jak długo będzie trwać rehabilitacja Ani (a lekarze z CZD mówili, że stanie na nogi mając 5 lat), teraz ma prawie 3 i od września sama pójdzie do przedszkola:-) z pracy zrezygnowałam i "przeszłam" na świadczenie i zasiłek pielęgnacyjny, ale teraz składam cv oczywiście po przedszkolach.
Linka - Śro 10 Cze, 2015 17:54

izabela19841 napisał/a:
od września sama pójdzie do przedszkola

czyli od wrześnie Ty też możesz podjąć pracę

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 17:54
Temat postu: odp- kolejne pytanie
czy jeśli Jarka poznałam w tym czasie gdy on był w ciągu, to on może nawet nic nie czuć do mnie?
izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 17:55
Temat postu: odp
zasiłek i świadczenie mam przyznane do czerwca 2016. w tym czasie szukam pracy. bardzo komfortowo byłoby gdybym znalazła pracę od września w przedszkolu i jeszcze wzięła ze sobą Ankę;-)a teraz idę kąpać małą:-)
Linka - Śro 10 Cze, 2015 17:57

izabela19841 napisał/a:
czy jeśli Jarka poznałam w tym czasie gdy on był w ciągu, to on może nawet nic nie czuć do mnie?
nie dba o Ciebie, o dziecko, co gorsza stosuje przemoc, a Ty pytasz czy coś czuje?
tak wygląda miłość Twoim zdaniem?

Linka - Śro 10 Cze, 2015 17:58

pytałam , czy szukałaś w twoim mieście mitingów Al-anon, czy myślałaś o alimentach
Kami - Śro 10 Cze, 2015 17:59

Cytat:
czy jeśli Jarka poznałam w tym czasie gdy on był w ciągu, to on może nawet nic nie czuć do mnie?

on do nikogo nic nie czuje poza butelką
to ona jest jego panią, damą, żoną, kochanką, narzeczoną ( odpowiednie skreślić )
dodatkowo stosuje w stosunku do ciebie przemoc ekonomiczną .....
uciekaj od niego jak najszybciej, to chory związek i nie zastanawiaj się czy cię kochał czy nie, bo nawet jeśli..... to darzy cię chorym uczuciem ........ po co ci ono.

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 18:01
Temat postu: odp
no właśnie ja chyba nie wiem jak czuje się kochana osoba, nie wiem co to znaczy być kochaną:-( przez pewien czas chodziłam do lekarza profilaktyka uzależnień. teraz zapisałam się na terapię dla współuzależnionych, którą poleciła mi koleżanka. a spotkania Al Anonu wiem że są, ale nie miałam z kim Ani zostawić i tak koło się zamyka...
Linka - Śro 10 Cze, 2015 18:13

izabela19841 napisał/a:
a spotkania Al Anonu wiem że są, ale nie miałam z kim Ani zostawić i tak koło się zamyka...

u nas z tak małymi dziećmi dziewczyny przychodziły na mitingi

Jacek - Śro 10 Cze, 2015 18:19

izabela19841 napisał/a:
czy jeśli Jarka poznałam w tym czasie gdy on był w ciągu, to on może nawet nic nie czuć do mnie?

ja nie mogę odpowiedzieć za twojego Jarka
ja będąc czynnym alkoholikiem (pijącym alkohol) kochałem swoją żonę (jeśli o takie uczucie ci chodzi)
tyle że alkohol który na jedno pomagał (mą nieśmiałość) odbierał czas na okazanie uczuć rodzinie
żona mając po latach już tego dość,odeszła - a mnie to otworzyło oczy
i to czego nie widziałem przez butelkę,przez alkohol
straciłem żonę i córeczki
i nagle mogłem okazać miłość ,dla tej miłości miałem siłę do odstawienia butelki z alkoholem

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 18:21
Temat postu: odp
a u nas nie można, bo też oczywiście dowiadywałam się o to. Pani powiedziała że absolutnie nie i że jak ja sobie to wyobrażam...dowiadywałam się tylko w jednym miejscu
izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 18:24
Temat postu: pytanie
korzystając z tego, że Ania zasnęła już a Jarek leży pijany jeszcze, to zastanawiam się jaki % ludzi którzy próbują leczyć się z nałogu nigdy już nie sięgnie po alkohol? w ogóle dziś mam straszną chandrę:-(której próbuję nie sprzedawać Ani.
Jacek - Śro 10 Cze, 2015 18:27

izabela19841 napisał/a:
zastanawiam się jaki % ludzi którzy próbują leczyć się z nałogu nigdy już nie sięgnie po alkohol?

nie ma w 100 % pewności
za to ci alkoholicy,którzy robią to dla samych siebie,mają większą szansę

izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 18:36
Temat postu: jak to?
jak to jest, że jedne kobiety decydują się odejść od razu od mężczyzny, a inne trwają w tym latami, nawet gdy są poniżane i bite....co o tym decyduje? ja zawsze myślałam, że jakbym była na miejscu poniewieranej kobiety to odeszłabym i że jakie one głupie...a teraz sama tak tkwię.:-(
izabela19841 - Śro 10 Cze, 2015 18:42
Temat postu: czy?
czy to co mnie trzyma przy Jarku to jest tylko współuzależnienie?
żabinka - Śro 10 Cze, 2015 18:42

mi się wydaje że chyba to wynika z braku wiary w siebie, może boją się że same same sobie nie poradzą (mimo że i tak nie mają wsparcia u swoich partnerów),boją się samotności,wolą być z kimkolwiek niż same, są uzależnione finansowo?
Klara - Śro 10 Cze, 2015 19:59

izabela19841 napisał/a:
czy to co mnie trzyma przy Jarku to jest tylko współuzależnienie?

Na pewno głównie to, ale odpowiedzi na te wszystkie pytania i jeszcze dużo więcej uzyskasz na terapii.
Teraz szkoda Twojej energii na rozpamiętywanie i szukanie sposobu rozwiązania nierozwiązywalnego.
Teraz skup się na kombinowaniu, jak się z tego chorego związku wymiksować z możliwie jak najmniejszymi stratami dla Ciebie. Dobrze by było, żebyś już teraz przygotowała sobie wniosek o alimenty i bardzo aktywnie poszukiwała pracy.

Aha, moja córka odzwyczajała swoje dziewczynki od pampersów w ten sposób, że w ciepłe dni zdejmowała im wszystko i gdy miały mokre nóżki, mówiła, że jeśli siądą na nocniczku, to tego kłopotu nie będą miały.
To było skuteczne.

Słoneczko - Śro 10 Cze, 2015 21:23

Witaj Iza. :kwiatek:
Bardzo się cieszę, że dotarłaś tutaj, że napisałaś.
Bądź i nie znikaj. Czytaj uważnie. "Słuchaj".

:pocieszacz:

izabela19841 - Pon 15 Cze, 2015 17:45
Temat postu: ...
Najbardziej nie lubię weekendów, bo wtedy Jarek albo pije i się awanturuje albo tak ja teraz nie pije i wtedy ma biegunkę, dreszcze, gorące poty? Jest zły odnoszę wrażenie, że najbardziej na mnie i na Anię, że śmiemy mu zakłócać spokój. Gdy chcę się wybrać z Anią na plac zabaw czy nawet na spacer, pan J jest zły jak osa. Nie wiem co jest lepsze, bo ostatnio gdy trzeźwieje unika nas całkowicie. Widzimy się rano i wieczorem, nie rozmawiając nawet ze sobą. Szkoda mi Ani. Dziś dzwoniłam dowiedzieć się o wynajem mieszkania. Każdy taki krok dla mnie jest milowy, nawet umówienie się na wizytę w poradni leczenia uzależnień był dla mnie …trudny, czego nie spodziewałabym się nigdy. Nie jestem pewna swoich decyzji, może coś nie tak ze mną. Może niepotrzebnie chcę się wyprowadzić. Postanowiłam, że mimo 3 dych na karku zacznę pisać pamiętnik, wtedy będę miała doskonały obraz wszystkiego.
She - Pon 15 Cze, 2015 17:59

izabela19841 napisał/a:
Najbardziej nie lubię weekendów, bo wtedy Jarek albo pije i się awanturuje albo tak ja teraz nie pije

Gdy zaczniesz terapię i solidnie ją przepracujesz, pokochasz je, uwierz mi :pocieszacz:
izabela19841 napisał/a:
Nie wiem co jest lepsze, bo ostatnio gdy trzeźwieje unika nas całkowicie.

Iza on nie trzeźwieje. To tylko przerwy w piciu na regenerację :bezradny:
izabela19841 napisał/a:
Szkoda mi Ani.

Możesz bardziej rozwinąć?
izabela19841 napisał/a:
umówienie się na wizytę w poradni leczenia uzależnień był dla mnie …trudny,

Wykonanie pierwszego telefonu mi też sprawiało wiele trudności.
Pierwsze indywidualne spotkanie z psychologiem, Al-anon, terapia grupowa... wszędzie były moje łzy. Wtedy wydawało mi się że łzy płyną mi ze wstydu.
Dziś wiem że płakałam... z ulgi.
Wiedziałam już wówczas że stanę choćby na rzęsach aby wyjść z tego bagna w którym tkwiłam.
Pisz Iza, dużo pisz.
Bierz się solidnie za swoje życie i życie dziecka bo nikt inny nie zrobi tego za Ciebie :bezradny:

Klara - Pon 15 Cze, 2015 18:57

izabela19841 napisał/a:
nawet umówienie się na wizytę w poradni leczenia uzależnień był dla mnie …trudny,

Echhh, ja zadzwoniłam do poradni, żeby umówić.............męża na terapię :glupek:
Na szczęście usłyszałam, że mogą umówić mnie, a mąż niech sobie sam dzwoni.
Tak mi było wstyd, że nie pomyślałam o wyłączeniu się lecz "zgodziłam" na zaproponowany termin.
Potem leciałam tam na skrzydłach, z radością.

Myślę, że Ty też polubisz zajęcia w poradni.
Kiedy masz pierwsze spotkanie z terapeutą/ką?

izabela19841 - Śro 17 Cze, 2015 17:35
Temat postu: ...
Smutno mi dziś. Jarek chyba mało pije, bo nie chce z nami spędzać czasu. Jesteśmy same w domu i nie ukrywam mam spokój, który bardzo mi odpowiada, nie boli mnie brzuch, nie stresuję się, no może trochę…Mam dwa rodzaje myśli z jednej strony te zdroworozsądkowe, które skłaniają mnie do poszukiwania mieszkania, pracy i myślenia o tym, że mogę sobie nie poradzić finansowo. No właśnie…może ktoś mógłby mi pomóc w napisaniu pozwu o alimenty? Czy łatwo jest ograniczyć prawa rodzicielskie? Co jest do tego potrzebne? A drugie myśli to te które mówią, że tyle lat byłam z Jarkiem, że może za bardzo rozdmuchuję problem, że Ania mimo że w towarzystwie taty zaraz obgryza paznokcie, to jednak lgnie do niego….i te myśli właśnie powodują, że chce mi się płakać…
olga - Śro 17 Cze, 2015 17:56

:zemdlal:
Maciejka - Śro 17 Cze, 2015 18:13

Pozew o alimenty moze pomoc napisac prawnik w opiece spolecznej np. Porade w sprawie ograniczenia praw tez tam mozesz dostac. Co do drugiej czesci postu to co cie interesuje picie meza . Ja tez obgryzalam paznokcie jako dziecko jak matrwilam sie co w domu sie dzieje. Z punktu widzenia psychologicznego to oznacza podgryzanie siebie, taka niewyrazona zlosc na rodzicow, ktorej nie wolno wyrazic i obgryza sie paznokcie.
Kami - Śro 17 Cze, 2015 18:27

http://www.wzory.positor....limenty-26.html

http://g.infor.pl/wj/port...ew_alimenty.pdf


ten drug praktycznie gotowy masz ich tu do wyboru do koloru wpisz w google to co cię interesuje i wyjdzie ci wszystko czego szukasz
Izabela na co Ty czekasz ?? ..... na razie obgryza Ania paznokcie ... za chwilę będzie się jąkać ....... może i moczyć w nocy albo budzić z lękiem ........
jaki to tatuś na dzień dzisiejszy, skoro główne myśli jego krążą wokół butelki
tyle lat byłaś obok Jarka a nie z Jarkiem ......
daj temu dziecku spokojny bezpieczny dom .....

Klara - Śro 17 Cze, 2015 18:54

izabela19841 napisał/a:
A drugie myśli to te które mówią, że tyle lat byłam z Jarkiem, że może za bardzo rozdmuchuję problem,

Pamiętaj, że alkoholizm jest chorobą progresywną. Rozwija się, postępuje i jest coraz gorzej.
Ania teraz obgryza paznokcie, za jakiś czas może będzie się w nocy moczyła, a później?
Nie wiadomo, w którym kierunku rozwinie się choroba Twojego męża....
Mój w końcu się zapił, a chociaż przez większość życia nie przejawiał agresji, to na ostatnim etapie choroby były chwile, kiedy się bałam :bezradny:

izabela19841 - Śro 17 Cze, 2015 19:13
Temat postu: ...
czytałam wiele podobnych do moich postów. mimo wszystko zastanawiam się jak to już będzie "po" jak będzie wyglądać nasze życie bez niego. już teraz zastanawiam się co miłego mnie spotkało z jego strony przez 5 lat i stwierdzam, że nic...nigdy nie dał mi kwiatka, nie złożył życzeń urodzinowych, na moich oczach flirtuje z innymi, przytulał się z inną, nie chciałabym żeby Ania widziała takie rzeczy, nie pozwolę na to. zastanawiam się jednak jak zminimalizować cierpienie, jak zostanę sama? rodzice już odwrócili się ode mnie a gdzie cała reszta?:-(na palach jednej ręki mogę policzyć jak on spędził czas z Anią.ile razy zabrał ją na plac zabaw...dużo we mnie smutku, żalu, złości na to wszystko. chciałam mieć rodzinę i nie tak sobie ją wyobrażałam ani nie w takiej się wychowałam:-(jak to strasznie boli
Klara - Śro 17 Cze, 2015 19:22

Całkiem dobrze Cię rozumiem, bo to są trudne sprawy i w przejściu tego etapu z możliwie najmniejszymi stratami trzeba się dobrze przygotować pod każdym względem - psychicznie, finansowo (podjąć pracę) i organizacyjnie. Przygotowanie psychiczne (właśnie w trakcie terapii) celowo wymieniłam jako pierwsze.
Nie wyobrażam sobie takiego przygotowania tylko poprzez korespondencję forumową, po tym co i jak piszesz jestem skłonna przypuszczać, że jednak nie pofatygowałaś się na terapię :(

izabela19841 - Śro 17 Cze, 2015 19:24
Temat postu: ...
jestem umówiona na terapię dopiero 7 lipca. wcześnie nie było wolnego terminu. czekam z niecierpliwością.
Klara - Śro 17 Cze, 2015 19:39

izabela19841 napisał/a:
wcześnie nie było wolnego terminu. czekam z niecierpliwością.

Rozumiem - jakoś nie doczytałam :oops:
Za to doczytałam, że będziesz szukała pracy i to jest dla ciebie bardzo ważne, bo pozwoli uniezależnić się finansowo. No, jeszcze alimenty...
Przemyśl sobie wszystko, zaplanuj ze spokojem i gdy będziesz gotowa, pójdzie Ci jak z płatka.

Klara - Śro 17 Cze, 2015 19:51

Izabelo, może w czasie oczekiwania na terapię przeszłabyś się na grupę Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/
Najedź myszką na "Spis grup" u góry, rozwinie się lista z regionami.

izabela19841 - Czw 18 Cze, 2015 14:09
Temat postu: ...
dziś zdecydowałam że nie pojadę po jarka do pracy. Ania wpadła w histerię, mówiła że się boi i że nie chce jechać "po Jarka", bo ona tak go nazywa...ostatnio jak nie pojechałam skończyło się to skręceniem palców...dziś nie wiem czego mogę się spodziewać, ale wiem że już jest pijany. byłam tak zła że napisałam mu jeszcze listę zakupów :? jest godzina 15.08 i już dawno powinien być, więc albo siedzi w pracy i pije dalej i czeka....albo wsiadł w autobus...w co nie wierzę. boję się trochę.ale nie pojadę. bo nie chce mi się.i tyle
pietruszka - Czw 18 Cze, 2015 14:17

Iza? Ile Ty jeszcze jesteś gotowa stracić, zanim zaczniesz działać?
Już na szali położyłaś zdrowie i poczucie bezpieczeństwa córki, kładziesz też swoją pracę. A tak przy okazji. Kto zostaje z córką, gdy mąż jest pijany, a Ty pracujesz?

izabela19841 - Czw 18 Cze, 2015 14:20
Temat postu: ...
ja jestem z Anią 24 h ponieważ Ania jest dzieckiem niepełnosprawnym. utrzymuję się ze świadczenia i zasiłku pielęgnacyjnego, zasiłku rodzinnego i pisania ............. itp. niigdy Ani nie zostawiłabym z pijanym czy nawet" trzeźwym " jarkiem
Klara - Czw 18 Cze, 2015 14:28

izabela19841 napisał/a:
boję się trochę

Wezwiesz policję, jeśli będzie awantura?

izabela19841 - Czw 18 Cze, 2015 14:31
Temat postu: ...
raczej wezmę nogi za pas, razem z Anią.
Klara - Czw 18 Cze, 2015 14:34

izabela19841 napisał/a:
raczej wezmę nogi za pas, razem z Anią.

To przynajmniej przygotuj włączony dyktafon - przygotuj się do nagrywania awantur. Może Ci się przydać.

izabela19841 - Czw 18 Cze, 2015 14:35
Temat postu: ...
ok dzięki.
izabela19841 - Czw 18 Cze, 2015 19:25
Temat postu: nie ma tego złego...
jarek wrócił z kolegą. kompletnie nawalony. teraz śpi. ja zawinęłam się z Anią na spacer. i tak sobie z nią chodząc natknęłam się na szyld zasłonięty krzakami i wynajęciu mieszkania...zadzwoniłam...kobieta teraz jest za granicą. ale mam dzwonić na początku lipca bo zwalnia się jej prawdopodobnie kawalerka.no idealnie...bo i na moją kieszeń i 3 minuty do Ani przedszkola....może w końcu będzie z górki...teraz tylko oczekiwanie na rozpoczęcie terapii i mam nadzieję wyprowadzka...no i dziś w końcu zamierzam napisać ten pozew o alimenty:-)
Mała - Czw 18 Cze, 2015 19:43

Trzymam kciuki. Ja jestem w trakcie pisania...
izabela19841 napisał/a:
...może w końcu będzie z górki...

Dostałaś piękną szansę na szczęście - i święty spokój! Nie przegap jej, bo następna nieprędko może się pojawić...
Czas oczekiwania jest najgorszy, najtrudniejszy...Ale podobno potem przychodzi ulga :) Ja jeszcze tego nie wiem...
Dbaj o siebie i małą Anię :)

izabela19841 - Pią 19 Cze, 2015 19:09
Temat postu: czy??
czy każdy alkoholik ma swoje "dno"?
olga - Pią 19 Cze, 2015 19:12

a co Ty tam kombinujesz? :drapie:
izabela19841 - Pią 19 Cze, 2015 19:15
Temat postu: ...
heh nic tak pytam. nic nie kombinuję:-)dziś wstałam z myślą, że przez 5 lat jarek nie zrobił dla mnie nic, kompletnie. i że on na mnie nie zasługuje, bo jestem za dobra. tylko myślę o tej chorobie i zastanawiam się czy każdy ma swoje dno? zarówno alkoholik jak i współuzalezniony?
olga - Pią 19 Cze, 2015 19:19

ja swoje dno mialam jakies 3 i pol roku temu, moj eks mąż nadal jeszcze nie ma :bezradny:
pietruszka - Pią 19 Cze, 2015 19:26

izabela19841 napisał/a:
czy każdy alkoholik ma swoje "dno"?

każdy, czasem to dno od trumny 8|

izabela19841 - Pon 06 Lip, 2015 19:08
Temat postu: :-(
06.07.2015
Jeeeej ….dawno nie było mnie na forum, może dlatego, że nie miałam doła…przemyślenia za to owszem. Od ostatniego wpisu J. pije cały czas po 10-12 piw dziennie, ze 3 dni były kiedy piwkował „umiarkowanie”. No i jak piwkował „umiarkowanie” to czasem chyba wolałam żeby bardziej…w ciągu tego czasu (czyli od ostatniego wpisu) był na dwóch dyskotekach. O jednej wiedziałam i nie chciałam z nim iść, a on dzwonił do mnie w nocy żebym go przywiozła (no śmiechu warte, miałam o 1 w nocy z Anią jechać!, nawet telefonu nie odebrałam, i wiadomo jak się to skończyło…). Dziś zgnoił mnie totalnie przy chłopakach ze swojej pracy…tak mnie zgnoił, że chce mi się płakać…a właściwie to już nic mi się nie chce. jutro mam zacząć terapię….nie wiem czy tam dotrę. Przełożyli mi jeszcze godzinę, mam na taką godzinę, że Jarek nie będzie w pracy. Nie wiem jak (właściwie to po co?) powiem gdzie jadę.? Jest strasznie zazdrosny, czasem mówi że pewnie mam jakiś układ z jego ojcem.albo wymyśla jakieś rzeczy, które do głowy nie przyszłyby mi nigdy. Od początku wiedziałam że tak będzie, starałam się tak umówić wizytę, żeby Jarek miał inną zmianę niż ja wizytę, ale źle wyliczyłam. Jestem dziś strasznie zdołowana, chce mi się płakać i płaczę. Malutka śpi, nasz trzeci dzień walki z pampersem, zaczyna sikać na nocnik:-)


Chce mi się napisać do samego j. który i tak nigdy tego nie przeczyta ale przynajmniej mi ulży. A więc panie Jarku:
- nienawidzę cię za to, że pijesz, za to że mnie ranisz, za to że myślisz tylko o swoim piwie, nie zainteresujesz się czy Ania ma mleko, czy ma co jeść, nigdy się nie interesowałeś nią, zmarnowałeś mi 5 lat życia, i co z tego że jestem gruba, ja tak o sobie nie myślę. Wolę być gruba niż być nieleczącą się alkoholiczką. Krzywdzisz Anię. Nie chcę żebyś przy niej wyzywał mnie, żebyś mi ubliżał, żebyś bluźnił, żebyś podnosił na mnie rękę!!! Mam już dość. Nie chcę takiego życia. Nie dostałam od ciebie wsparcia, nigdy mnie nie motywujesz, w twoim domu czuję się jak w jakimś marazmie, tak czuję zastój. Czuję że mogę iść do przodu. I wcale jak mówisz nie będę się puszczać, żeby zarobić na życie jakbym została sama z Anią. Od 16 roku życia zarabiam, zarabiałam na wakacje, na samochód, na studia, na prawko. I wiem że dam sobie radę. Brzydzę się tobą. Kiedyś może coś czułam do ciebie, a teraz ciągle pijesz tak że rżygać mi się chce. i jeszcze chcesz się starać o wcześniejsze przywrócenie czy nie wiem jak to się nazywa prawa jazdy? jesteś śmieszny i żałosny. nigdzie z nami nie wychodzisz, i jeszcze zabraniasz mi wyjść. Do rodziców, do siostry, do skansenu, do zoo. Dla ciebie zrezygnowałam z wielu marzeń, z wielu planów. Ale nie było warto. Nie czuję się bezpiecznie, czuję się beznadziejnie, nie czuję się kochana…amen.

A teraz wracając do terapii- czy to ma sens…może lepiej się przystosować…?mam dach nad głową…wiem, że po odejściu od alko wcale nie zawsze jest tak lepiej.

She - Pon 06 Lip, 2015 19:23

izabela19841 napisał/a:
jutro mam zacząć terapię….nie wiem czy tam dotrę.

Nawet się nie zastanawiaj czy tam dotrzesz - myśl JAK tam dotrzeć żeby być. Bez dwóch zdań.
izabela19841 napisał/a:
Jest strasznie zazdrosny, czasem mówi że pewnie mam jakiś układ z jego ojcem.albo wymyśla jakieś rzeczy, które do głowy nie przyszłyby mi nigdy.

Może to syndrom otella? Czytałaś coś na ten temat?

izabela19841 napisał/a:
Od początku wiedziałam że tak będzie, starałam się tak umówić wizytę, żeby Jarek miał inną zmianę niż ja wizytę, ale źle wyliczyłam.

Jak to mawia pewien klasyk - jak sobie wymyślisz tak będziesz miała :bezradny:
Idź na terapię choćbyś miała się tam doczołgać :nerwus:
izabela19841 napisał/a:
A teraz wracając do terapii- czy to ma sens…może lepiej się przystosować…?mam dach nad głową…wiem, że po odejściu od alko wcale nie zawsze jest tak lepiej.

:szok:
Tak, terapia ma sens! Zaczniesz zauważać rzeczy których do tej pory nie widziałaś, zaczniesz budować poczucie własnej wartości i pewność siebie!
Masz szansę na poznanie osób które były w takiej samej sytuacji jak Ty, poznasz sposoby jak sobie poradzić z tym bałaganem.
Poznasz nowych ludzi, zyskasz nowe horyzonty, rozwiązania.
Nie zmarnuj tej szansy - walcz o siebie i córeczkę.
Lepiej już nie będzie, może być jedynie gorzej... i z czasem pewnie będzie :(
Są domy samotnej matki, są instytucje które pomagają kobietom które znalazły się na życiowym zakręcie... korzystaj z tego ile wlezie bo potem może być za późno 8|

pietruszka - Pon 06 Lip, 2015 19:41

izabela19841 napisał/a:
może lepiej się przystosować…?
:shock:
W życiu bym nie chciała wrócić do tego koszmaru, którym było moje życie 10 lat temu. Do tamtego marazmu, beznadziei, poczucia bycia w pułapce. Brrrr.... na samo wspomnienie.

Linka - Pon 06 Lip, 2015 19:43

izabela19841 napisał/a:
Od 16 roku życia zarabiam, zarabiałam na wakacje, na samochód, na studia, na prawko

A co stoi na przeszkodzie by tak było dalej?
wiem, córka wymaga opieki, ale już niedługo.
izabela19841 napisał/a:
ale mam dzwonić na początku lipca bo zwalnia się jej prawdopodobnie kawalerka.no idealnie...bo i na moją kieszeń i 3 minuty do Ani przedszkola

co z tym mieszkaniem? czy robisz coś w tym kierunku?

wkleję Ci tekst, który mnie obudził...skierowany do innej dziewczyny, bardzo pasował do mnie:
Twoim największym problemem jest odpowiedzieć sobie na pytanie -
Dlaczego???? żyję z człowiekiem, który mnie oszukuje,
na którego nie mogę liczyc, nie mam do niego zaufania.... a jednak trwam przy nim.
Wciąż jestem i jestem i.... nie umiem odejść. Dlaczego?
Co daje mi taki związek?

Co daje mi taki facet-"nieobecny" bo nawalony, nieodpowiedzialny, beztroski...
Do czego tak naprawdę go ... potrzebuję?



Kiedyś myślałam, ze mnie przy alkoholiku trzyma ślub, dom, wspólne dzieci...a to nieprawda
każdą z nas trzyma współuzależnienie. :(

She - Pon 06 Lip, 2015 20:00

Przeczytaj ten tekst uważnie i przemyśl to co z niego wyczytasz.
Cytat pochodzi z innego forum - do dziś ku przestrodze i pamięci mam go w zakładkach.

[...]
Widzisz ... życie z alkoholikiem jest jak gra w szachy.
Przy czym arcymistrzem jest alkohilik, a Ty jego sparring-partnerem.

W grze w szachy chodzi o to, aby "unieruchomić" króla przeciwnika.
Doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie miał żadnego ruchu, który byby w stanie ocalić jego najwazniejszą figurę przed "zbiciem".
Ten stan nazywa się matem.
Alkoholikowi chodzi o to, aby zamatować swoją ofiarę najmniejszym kosztem.
W tym celu często poświęca różne swoje pionki, figury, aby wciągnąć Cię w pułapkę i doprowadzić do sytuacji, w której on uzyska przewagę pozycyjną.

W naturę tej gry są wpisane straty.
Zbija się pionki, figury lekkie, figuty ciężkie, ...
Nie da się ograć w szachy nie ponosząc strat oraz ich nie zadając.

Zwykle, szczególnie u niezbyt doświadczonych graczy, partia się kończy gdy na szachownicy nie pozostaje prawie nic figur ani pionków.
Spustoszenie, które dokonało się w czasie tej gry jest praktycznie nieodwracalne.

Dokładnie tak samo wygląda gra w życie wspólne z alkoholikiem.
Zwykle wygrywa arcymistrz, dożywając do końca swych dni bez zmiany swojego postępowania, czasem doprowadza się do sytuacji patowej, a jedynie w nielicznych wypadkach udaje się wygrać sparring-partnerowi.
Zawsze jednak towarzyszą temu ogromne straty na szachownicy życia.

Podobnie jak w szachach, każdy doświadczony gracz jest w stanie przewidzieć wiele ruchów naprzód.
Wie jak zagra jego przeciwnik, gdy on wykona jakiś ruch.
Wie co będzie potem, jakie będą tego konsekwencje.
Na początku, czy w środku gry nie wie się jak cała partia będzie przebiegać, bo zawsze gdzieś w końcu któaś ze stron popełni jakiś błąd, zmęczona długim czasem rozgrywki.
Wygrywają jednak zwykle arcymistrzowie.

Jest jednak pewna różnica między grą w szachy, a zyciem z alkoholikiem.
Aby móc dobrze grać w szachy, potrzebna jest trzeźwa (nomen omen) ocena sytuacji na planszy, własnych możliwości, możliwości przeciwnika.
Współuzależnione kobiety zaś nie myślą trzeźwo, więc zawsze przegrywają.
Przegrywają wiele lat ze wswojego życia.


Szachista w ważnej rozgrywce nie słucha sugestii swojego przeciwnika dotyczącej tego jak powinien zagrać, bo wie, że ten go chce zwieść.
Gdy szachista usłyszy radę co do tego jak powinien w tym momencie zagrać od kogoś, kto ma większe doświadczenie niż on w tej grze, zwykle słucha tej rady, bo wie, że tamten widzi i wie więcej niż on.

Współuzależnieni zaś nigdy takich rad nie słuchają.
Nie słuchają bo liczą na cud.
Na to, że akurat oni go doświadczą.
I zdarza się, że doświadczają.
Nigdy jednak wtedy, gdy na szachownicy stoją jeszcze jakieś jego wartościowe figury do zbicia.
Cud może nastąpi dopiero wtedy, gdy wszystko stracisz - Ty i on.
A i to rzadko.

Wtedy zacznie się nowa partia.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------
A szanse dawane alkoholikom?
Jest ich wiele.
- pierwsza,
- druga,
- trzecia,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- jeszcze jedna,
- kolejna,
- ostatnia,
- naprawdę ostatnia,
- ta już naprawdę ostatnia,
- jak już tym razem nie dotrzyma obietnic, to więcej nie będzie prosił,
- wie, że wszystko jego wina i wszystko zawalił, ale błaga o ostatnią,
- wie, że nie potrafi dotrzymać obietnicy, ale jak mu nie dasz ostatniej szansy
skończy z sobą,
- teraz już naprawdę skończy,
- jest nikim, jest bydlęciem, ale błaga o ostatnią,
- ..."

Whiplash - Pon 06 Lip, 2015 20:10

A, żebyś nie musiała po innych forach się włóczyć, to prosz...
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=17214#17214

Maciejka - Wto 07 Lip, 2015 06:03

izabela19841 napisał/a:
wiem, że po odejściu od alko wcale nie zawsze jest tak lepiej.


Zależy co rozumiesz pod pojęciem "lepiej". Jesli oznacza ono , ze jest lżej materialnie, mniej problemów materialnych, mniejsza odpowiedzialnosć za wlasne zycie, poczucie , ze lepiej miec chłopa siakiego takiego aby był - czyli może być to przerośnięte dziecko - to tak nie jest lepiej.
Jesli " lepiej" oznacza spokój w domu, uśmiech na buzi dziecka, poczucie , że jak wrócę do domu to wiem co mam robić i nikt mnie nie " gnoi" , nie wymysla chorych problemów, niestworzonych historii," branie się za bary" z problemami jakie niesie codzienność czyli inaczej pokolei rozwiazuje się problemy a nie czeka na cud aż same sie rozwiążą to mimo , że jest ciężej od strony materialnej bo " wszystko na jednej głowie" to jednak jest lepiej , ponieważ wiem na czym stoję i co mam robić.

Klara - Wto 07 Lip, 2015 08:07

izabela19841 napisał/a:
Od ostatniego wpisu J. pije cały czas po 10-12 piw dziennie, ze 3 dni były kiedy piwkował „umiarkowanie”.

....i tak dalej i dalej......tylko o nim.
A TY????? Nie ma Ciebie!!!! Dopowiem Ci tylko, że tak ma niemal każda partnerka alkoholika, która nie zetknęła się z terapeutą, której nie po drodze na mityng Al-Anonu - cierpi i żyje pod dyktando picia partnera.
Przede wszystkim, Izabelo, skup się na przyszłości swojej i dziecka. Jeśli będziesz swoje życie uzależniała od drugiego - niedojrzałego człowieka, to ono i tak może się kiedyś zawalić, bo na przykład zachce mu się zamienić Ciebie na nowszy model?
Możesz zostać z przysłowiową ręką w nocniku i żalem, że wcześniej nie zadbałaś o swoje życie.

Sądzę, że niepotrzebnie martwisz się o to, jak wytłumaczyć swoje wyjście na terapię.
Jesteś dorosła i nie jesteś ubezwłasnowolniona. Nikt nie ma prawa zabronić Ci wyjścia tam gdzie chcesz. Możesz spokojnie powiedzieć mężowi, że sobie nie radzisz z życiem i idziesz po pomoc.
Nie warto słuchać tego, co on w związku z tym wymyśli, bo słowa które przytaczasz należą do klasyki i każdy czynny alkoholik ma je w swoim repertuarze. Oni po prostu są jak ze sztancy.
Na nic się nie oglądaj! Zasuwaj na terapię - wyprostuj się, podnieś głowę i ruszaj :kciuki:

izabela19841 - Wto 07 Lip, 2015 19:14
Temat postu: (nie)odpowiedni człowiek
poszłam.

i wielkie nic.

to było pierwsze spotkanie z lekarzem, który albo kwalifikuje na terapię dla współuzależnionych albo nie

zakwalifikowałam się....tyle że terapia zaczyna się we wrześniu.

i co więcej? Pani stwierdziła, że jako terapeuta nie ma obowiązku, ale jako lekarz ma obowiązek założyć mi niebieską kartę. nie jestem na to gotowa. nie chcę tej karty. i tyle.

izabela19841 - Wto 07 Lip, 2015 19:18
Temat postu: i jeszcze jedno
bez sensu to wszystko. po co ktoś na siłę ma robić coś za mnie? właśnie taka jest misja lekarza?świetna pomoc...a ma mitingi to owszem nie po drodze mi. bo wierzcie lub nie, ale nie mam z kim zostawić Ani!!!
izabela19841 - Wto 07 Lip, 2015 19:20

nawet moja obecność tutaj już chyba nie ma najmniejszego sensu:-(
esaneta - Wto 07 Lip, 2015 19:25

Witaj Izabelo :)
Zanim calkiem zniechecisz sie do terapii, poczytaj wiecej na temat niebieskiek karty http://www.infor.pl/prawo...eska-Karta.html
Czasem czlowiek z niewiedzy po prostu sie boi, czy tez buntuje.
Niepotrzebnie :)
Instytucja Niebieskiej Karty zostala stworzona dla Ciebie, dlamnie i wielu innych kobiet doswiadczajacych przemocy w rodzinie.
Mowie Ci to jako osoba, ktorej maz dwukrotnie skazany zostal za znecanie psychiczne, mowie Ci to jako zona alkoholika, jako matka dzieci z rodziny alkoholowej.
Nie buntuj sie, po prostu tam chodz. Dowiesz sie tam wiele dobrego a jakosc Twojego zycia poprawi sie zdecydowanie :)

izabela19841 - Wto 07 Lip, 2015 19:27

doczytam, bo na razie to wiem tyle że niebieska karta wiąże się z wizytami dzielnicowego? i właśnie dlatego nie mogę znieść tej myśli? poza tym co to za wizyta, jak dzielnicowy jest znajomym J.
pietruszka - Wto 07 Lip, 2015 22:04

izabela19841 napisał/a:
zakwalifikowałam się....tyle że terapia zaczyna się we wrześniu.

na lekarzy innych specjalizacji czeka się dłużej. U nas była tzw. wstępna rotacyjna, wchodziło się w grupę, czasem w środek, chodziło do końca i od początku, tak by przejść niejako cały wstępny program.

izabela19841 napisał/a:
o wierzcie lub nie, ale nie mam z kim zostawić Ani!!!

wierzę, bo wiele dziewczyn miało taki problem. Zdarzyła się dziewczyna, która przychodziła z maleństwem na mitingi, ale miała wyjątkowo spokojnego dzieciaczka - zwykle przesypiał spotkanie :) Inne dziewczyny rotacyjnie umówiły się na opiekę. Każda brała dyżur dla maluszków raz w miesiącu, a pozostałe trzy mogły iść spokojnie na miting. Wcześniej się nie znały. Była też u nas grupa przedpołudniowa dla mam z dziećmi. W jednej sali bawiły się maluchy pod okiem opiekunki, w drugiej mamy miały miting.
Iza - to twoje życie i albo sama podejmiesz decyzję, że chcesz zmiany, albo będziesz siedzieć w tym, co jest. I wtedy będzie gorzej, bo alkoholizm to choroba postępująca :bezradny:
Czytałaś "Buty mojego męża"? Przypominasz mi jedną z bohaterek tej książki na początku drogi.

Klara - Śro 08 Lip, 2015 07:47

izabela19841 napisał/a:
bez sensu to wszystko. po co ktoś na siłę ma robić coś za mnie?

Oj, Iza!
Przypominasz mi mnie sprzed kilku tygodni. Nie ma to akurat związku z alkoholizmem, ale moje zachowanie było bardzo podobne: Z powodu pewnych zawirowań zdrowotnych przesuwano moje przyjęcie na rehebilitację. Trwało to jakiś czas, a ja w końcu wymyśliłam sobie, że ktoś celowo rzuca mi kłody pod nogi. Doszło do tego, że poprosiłam córke o przekazanie, że mają sobie tę rehabilitację wsadzić w d.... (dokładnie tak powiedziałam! :szok: ). Tego samego dnia zadzwonił telefon z informacją, że mam się zjawić w osrodku.
Buntujesz się, że nie masz natychmiastowej pomocy, a przecież jest okres urlopowy. Pomyśl jak zorganizować opiekę nad Anią, żeby wykorzystać czas do terapii chodząc na mityngi.
Dziłaj! Nie czekaj na cud, bo on się raczej nie zdarzy.
NIE ZNIECHECAJ SIE, a bunt wsadż do kieszeni! Przyda się, gdy przyjdzie czas, a teraz jest pora na zmianę TWOJEGO SPOJRZENIA NA SWIAT.
Działaj Iza! DO ROBOTY!!!!! :kciuki:

izabela19841 - Czw 09 Lip, 2015 20:53
Temat postu: przemyślenia
jakie to życie jest ciężkie...nie wiem jak to napisać...szukam mieszkania. i najwcześniej 13 mogłabym już być gdzie indziej...składam także dokumenty do innych przedszkoli, w razie czego i gdzieś tam jakiś chochlik mówi mi nad uchem: a po co? zostań tu gdzie jesteś. ja i tak z uporem idę do przodu...zastanawiam się nad dwiema rzeczami
1. Czy odejście od alkoholika nie jest ucieczką? po prostu zwianie od problemów?
2. Zastanawiam się czy nie zaczekać do momentu aż zacznę terapię, brak mi pewności siebie, brak wiary w siebie:-(
nie krzyczcie na mnie...

Whiplash - Czw 09 Lip, 2015 21:09

izabela19841 napisał/a:
1. Czy odejście od alkoholika nie jest ucieczką? po prostu zwianie od problemów?


A czy wszystkim problemom należy stawić czoła? np. podczas przechodzenia przez torowisko, jak zobaczysz pędzący pociąg - stawisz mu czoła? czy raczej uciekniesz? Widzisz - teraz jeszcze tego nie dostrzegasz, ale często ucieczka to właśnie rozwiązanie, to stawienie czoła problemom. To jedyna sensowna rzecz, jaką można zrobić... A czasem i maszynistę uratujesz :skromny:

She - Pią 10 Lip, 2015 06:48

izabela19841 napisał/a:
Czy odejście od alkoholika nie jest ucieczką? po prostu zwianie od problemów?

To nie jest ucieczka. Odchodząc, pozwolisz mu na ponoszenie konsekwencji jego działań i ratujesz siebie i dziecko bo to Wy jesteście najważniejsze :)
A tak poza tym to przecież picie to jego problem, prawda? Ty masz inne problemy, własne.
izabela19841 napisał/a:
Zastanawiam się czy nie zaczekać do momentu aż zacznę terapię, brak mi pewności siebie, brak wiary w siebie:-(

Chcesz czekać do września w takiej atmosferze? W nerwach? Bać się tego co będzie dziś po południu, jutro, za tydzień?
Wiem że teraz jest Ci ciężko :pocieszacz: Ale z tego można wyjść ;) Do czasu rozpoczęcia terapii masz kilka opcji - poszukaj grupy Al-Anon, pisz na forum... nie jesteś sama :)
izabela19841 napisał/a:
najwcześniej 13 mogłabym już być gdzie indziej...składam także dokumenty do innych przedszkoli, w razie czego

:brawo:
izabela19841 napisał/a:
gdzieś tam jakiś chochlik mówi mi nad uchem: a po co? zostań tu gdzie jesteś

To nie chochlik - to współuzależnienie 8|

Klara - Pią 10 Lip, 2015 07:49

izabela19841 napisał/a:
Zastanawiam się czy nie zaczekać do momentu aż zacznę terapię, brak mi pewności siebie, brak wiary w siebie:-(

Jeśli jeszcze nie jesteś gotowa, to zaczekaj.
Najgorsze jest jednak to, że wahasz się przed podjęciem terapii, a jeszcze gorzej, że zamierasz czekać bezczynnie :(

izabela19841 - Pią 10 Lip, 2015 19:47
Temat postu: ...
nie, to że podejmę terapię to wiem na pewno. to jest oddział dzienny, terapia trwa dwa tygodnie. z tego nie zrezygnuję!!! sama nie wiem o co chodzi...o ten pierwszy krok...na nową drogę życia...


jutro jestem umówiona na oględziny mieszkania!!! właściwie to nie mam czego oglądać, korzystniejsza oferta może mi się już nie trafić:-)chyba że nie "podpasuję" dziewczynie z którą mamy zamieszkać lub odwrotnie...chociaż ciężko coś stwierdzić po krótkim czasie obcowania ze sobą...moja determinacja wzrasta wraz z ilością alkoholu wypitego przez jarka. od dwóch tygodni nie mam z nim kontaktu:-) Ania też. i to mnie jakoś motywuje...

obawiam się długiego czekania na alimenty...to jest właśnie coś czego się boję, bez alimentów może być mi ciężko...jak długo się czeka?

dziś wydrukowałam pozew o alimenty, wnioski do kolejnych przedszkoli, gdybym miała zamieszkać w tym miejscu które znalazłam...

trzeba się w końcu wziąć w garść...

Linka - Pią 10 Lip, 2015 19:52

izabela19841 napisał/a:
obawiam się długiego czekania na alimenty...to jest właśnie coś czego się boję, bez alimentów może być mi ciężko...jak długo się czeka?

nie wiem, ja miałam orzeczone razem z rozwodem, ale możesz od razu wnioskować o zabezpieczenie pozwu ;
http://www.wpso.republika...imentywzor.html

biegnacazwilkami - Sob 11 Lip, 2015 00:31
Temat postu: chcę/nie chcę
Przeczytałam cały Twój wątek, widzę że mimo dostępu do internetu gdzie można znaleźć wiedzę na każdy niemal temat, świadomość własnych prraw i obowiązków kobiety , matki , opiekunki małego dziecka jest...jakby z poprzedniej epoki,czyli mojej epoki. Ja 35 lat temu nie wiedziałam nawet, że alkoholizm jest chorobą i że się leczy. Miałam dokładnie 33 lata, dwoje malutkich dzieci, gdy zrobiłam sobie pierwszą i ostatnią obdukcję u lekarza sądowego. Mam tę obdukcję ukrytą do dzis...,z mężem rozwiodłam się gdy dzieci dorosły, utrzymując małżeństwo dla nich, ta opinia lekarza sądowego była moim asem w rękawie, dzieci nie widywały pijanego tatusia ani awantur w domu.Nie widziały też nigdy rodziców przytulonych, nie kochałam potem ojca moich dzieci, z czasem jednak ,po rozwodzie, zyskałam jego szacunek, a on moją przyjaźń. Dziś mój ex już nie żyje,alko umierają wczesniej...zwłaszcza gdy nikt się nimi nie opiekuje,gdy żyją sami.Poznałam potem innego mężczyznę, kolejny alko, też już nie żyje. Czasami zastanawiam się, co dziś bym zrobiła z wiedzą jaką mam o alkoholizmie..., wtedy , będąc młodą mężatką.Jestem samodzielną kobietą,ale dopiero rozwód wyzwolił we mnie prawdziwą inicjatywę.Wczesniej jednak potrafiłam zrobić wszystko dla dzieci.Każda matka tak ma, tak sądzę.Dla dziecka potrafimy stanąć na głowie i doonywać rzeczy nie możliwych.Ty też, mimo że jesteś taka młoda...potrafisz,tylko się zastanów, czego chcesz dla swego dziecka. Pracowałaś w przedszkolu?Czyli masz jakieś wykształcenie w tym kierunku...dziecko jest niepełnosprawne, hm, czyli wymaga opieki całodobowo. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że w swoim otoczeniu nie masz nikogo kto by Ci pomógl, wsparł psychicznie , koleżanka, kuzynka czy ciotka jakaś?Zwłaszcza koleżanka, nie masz żadnej?Ale i na to jest sposób, skoro nie masz nikogo znajomego,to z doświadczenia z naszego podwórka wiem, że w sytuacjach koniecznych można otrzymać pomoc z Opieki Społecznej, taką opiekunkę na kilka godzin w tygodniu, żebyś miała czas coś załatwić, iść na mityng itp
Z tą Niebieską Kartą to bardzo mądra pani doktor Ci się trafiła, jeszcze jej kiedyś podziękujesz. Dzielnicowy nie może wspierać Twego partnera, a żeby do tego nie doszło, to wystarczy żebyś poszła opowiedzieć o swych obawach do tzw Komisji Przeciwdziałania Alkoholizmowi i Przemocy w Rodzinie, jest przy każdym Urzędzie miasta i gminy.Na pewno delikwenta wezwą na rozmowę i to nie jeden raz. Będzie musiał stawić się na badanie u lekarza który wyda opinię o jego chorobie i wskaże sposób leczenia.Staniesz się nie tykalna, jednak nawet wtedy i tak postarałabym się o separację na czas jakiś, odrębne mieszkanie,jeśli w domu nie masz szacunku, taki dom jest nic nie wart.W tej Komisji poradzą ci jak napisać dokumenty o alimenty, o ewentualne skierowanie alko na leczenie..., nie bój się tego, zobaczysz,że cokolwiek by się nie działo, warto by ojciec Twego dziecka zaczął coś robić dla siebie i obojętne,jaką drogą do tego trafi, może trzeba mu jakiegoś "kopa"?Tego kopa to nie dlatego, by może coś obiecywal...nie, to dlatego,żeby mieć święty spokój, kontaktów nie unikniesz, wszak macie dziecko.I wiesz co, nie zastanawiaj się nad całą resztą życia, myśl co zrobić jutro i pojutrze, reszta życia to tylko suma tych dwóch kolejnych dni...Nie zastanawiaj się też nad innymi alko, raczej zrób wszystko,by ten jeden którego znasz, nie był wciąż w centrum Twojej uwagi, w centrum uwagi powinno być Twoje dziecko i wasze życie.Opieka Społeczna, to też miejsce, gdzie powinnas iść, poprosić o tę opiekunkę.I zacząć chodzić na mityngi, zaraz poznasz kobiety gotowe ci pomóc.

sabatka - Sob 11 Lip, 2015 20:28

1piszesz pozew o rozwód.
2składasz wraz z nim wniosek o zabezpieczenie alimentów
3 sąd przyznaje ci alimenty w krótkim czasie a na termin sprawy rozwodowej czekasz dalej.
lub nie przyznaje alimentów i dostajesz je przy rozwodzie.

ja złożeyłam pozew z wnioskiem 18 maja pozniej miałam wezwanie do uzasadnienia zabezpieczenia alomentów czyli dlaczego poinnam je dostać ile i na co wydaję na dziecko. dostałam w piątek wyrok z klauzulą wykonalności od razu. wyrok był już 24 czerwca. cała filozofia to poszukać wzorów w necie i solidnie i z głową opisać czego potrzebuje dziecko i ile ty możesz mu zapewnić a ile potrzebujesz od pozwanego. tyle w temacie :rotfl: :rotfl: :rotfl:

biegnacazwilkami - Nie 12 Lip, 2015 00:09
Temat postu: chcę/nie chcę
A jeśli rozwód nie jest potrzebny bo slubu nie było?To i tak na dziecko należą się alimenty,a nawet na nie pracującą z konieczności matkę, tylko trzeba o nie wystąpić.Dobrze jest zbierać wszystkie paragony z zakupów, żeby w sądzie umotywować wysokość wydatków koniecznych na dziecko i własne utrzymanie,dojdzie koszt wynajmu mieszkania.Jak raz się zacznie, po nitce do kłębka...
sabatka - Nie 12 Lip, 2015 08:19

Lepiej faktury nie zawsze sąd chce oglądać aparagony
biegnacazwilkami - Nie 12 Lip, 2015 09:40
Temat postu: chcę/nie chcę
każdy dowód zakupu jest dobry, paragony za chleb, mleko, swoje sprawunki odobiste, środki czystości itd,wszystko co kupujesz, jak piwo dla chłopaka bo kazal, to tez, spróbuj wymiarkować ile on na alkohol wydaje i wszystko spisuj,w zeszycie jakimś lub w telefonie,co tam jest pod ręką.Z dzieckiem bym poszła do lekarza podpytać, czy moczenie się w wieku 3 lat nie jest następstwem tego,że tatuś pije ?Bo na pewno nie jest to wykluczone.Niepokojąca jest wzmianka o nieudanej na szczęście próbie samobójczej, co to za historia?Taka zaochana byłas?Co dalej z tym robisz, jakąś opiekę psychiatryczną masz?Masz siostrę piszesz,czy ona serca nie ma?
olga - Nie 12 Lip, 2015 10:43

biegnacazwilkami napisał/a:
Masz siostrę piszesz,czy ona serca nie ma?


a co tu ma serce siostry do tego? :roll:

izabela19841 - Nie 12 Lip, 2015 20:13
Temat postu: odp
z moją siostrą mam dobry kontakt, jestem chrzestną jej dziecka, ale oni mają swoje życie, swoje problemy -jak każdy.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group