To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Jak rozmawiać

siwy56 - Nie 04 Paź, 2015 21:55
Temat postu: Jak rozmawiać
Jest nas czterech braci(ja najstarszy).
Parę dni temu wpadł do mnie młodszy Henio od urodzenia nie wiadomo dla czego zwany Lesiem.Siedliśmy na tarasie przy kawie,fajeczka,gadka o niczym,o pogodzie,o konikach ,o takie tam.
No i Lesio;
Mam raka nieoperacyjnego lewego płuca z przerzutami na aortę i inne tam pomniejsze.
W jednym ułamku sekundy przewartościowało mi się wszystko.

Nie wiem, jakoś nie umiem ........

zołza - Nie 04 Paź, 2015 22:05

siwy56 napisał/a:
Nie wiem, jakoś nie umiem ........


Bo to cholernie trudne :zalamka: . Co można powiedzieć - Nic :bezradny: . Przed Lesiem ciężkie chwile , dużo gorsze niż przed Wami( rodziną) zwyczajnie zapewnij go ,że będziesz z nim/przy nim co by się nie działo . :pocieszacz:
Bardzo mi przykro Siwy :(

siwy56 - Nie 04 Paź, 2015 22:25

zołza napisał/a:
zwyczajnie zapewnij go ,że będziesz z nim/przy nim co by się nie działo .

On to wie, gówniarz cholerny,zawsze był wyrywny,a przecież to teraz moja kolej.

smokooka - Nie 04 Paź, 2015 22:41

Ech Siwy... leczenie mu oczywiście zaproponowano?
siwy56 - Nie 04 Paź, 2015 22:47

Ma wycinek jest diagnoza.W czwartek szpital ,no i zobaczymy.
smokooka - Nie 04 Paź, 2015 22:54

Wierzę, że zahamują postęp choroby, że uda się zlikwidować ogniska przerzutowe. to że nieoperacyjny to nie znaczy że beznadziejny, to znaczy, że można go chemią zatłuc, albo że jest w jakimś kijowym miejscu. Mam nadzieję, że mimo choroby brat pożyje jeszcze długie lata. Jak to wyszło, wiesz coś? Źle się czuł, miał jakieś objawy, czy przy okazji standardowych badań?
siwy56 - Nie 04 Paź, 2015 23:03

Każdy kiedyś wiadomo.Ja wolałbym nie wiedzieć.Mam nadzieję że jest jak mówisz.
Dzięki za słowa otuchy.

smokooka - Nie 04 Paź, 2015 23:15

a pytanie zasadnicze "jak rozmawiać" - normalnie, sercem. o wszystkim, rak nie może zdominować tematów, przecież brat to wciąż normalny facet, te same rzeczy was łączą, dzielą, zbliżają i ciekawią co przed chorobą. I nie bać się zadawać pytań co i jak. Wystarczy że dla niego temat raka będzie nadrzędny pewnie teraz. A gadać o wszystkim, normalnie.
olga - Pon 05 Paź, 2015 06:01

Ehhhh rozumiem Ciebie doskonale. Mój brat też ma raka....Dopoki on się trzymał było łatwiej....przy ostatniej rozmowie zauważyłam, że zaczął tracić nadzieje....no i ja zaczęłam unikać kontaktu....uciekam przed napięciem jakie jest w nim bo mnie się udziela....jestem tchórz.... :( A wcześniej...rozmowy dotyczyły choroby i wszystkich spraw z nia związanych...chyba nie da się o niczym innym rozmawiać bo to jest jedyny temat na jaki on (i bratowa też) rozmawiają (czemu ja się nie dziwię). Choroba zdominowała całe życie....
Mała - Śro 07 Paź, 2015 08:10

" Jak rozmawiać" ? O wszystkim. Normalnie - jakby to nic w Waszym życie nie miało zmienić. Bo przecież on ZAWSZE będzie Twoim bratem :)
Jeżeli chcesz poruszyć jakiś temat, zrób to. Jeżeli nie chcesz o czymś rozmawiać - nie rozmawiaj...Jeżeli on porusza jakiś temat, bo musi go z siebie wyrzucić a Tobie jest to trudno znieść, staraj się go wysłuchać, ale kiedy Ci będzie źle - powiedz mu o tym - że trudno Ci jest o tyn teraz mówić, że trudno Ci jest to teraz znieść...że jeszcze nie jesteś na to gotów. Ale jesteś przy nim :) To trudne, ale...Ważne żebyś mówił z serca. Nie ma schematów na takie sytuacje. On miał już jakiś czas, żeby "zaakceptować"? swoją chorobę. W niego też uderzyła ta wiadomość w pierwszej chwili, tak jak w Ciebie. Tobie też potrzebny jest czas, żeby zaakceptować ten fakt. Jedno jest tylko pewne - on boi się bardziej, bo to dotyczy jego bezpośrednio...
Może nie powinnam tego pisać, może nie jestem właściwą osobą,ale...
Miałam 21 lat kiedy wystąpiła u mnie ostra anemia. Lekarz powiedział - "początki białaczki". Nie chcę nawet myśleć, jak czuła się wtedy moja Mama. Ja to znosiłam spokojnie, bo nawet na chwilę nie straciłam nadziei. Dla niej - widziałam, że był to koszmar. Bo nie miała na to wpływu. Bo to JA byłam chora. Ale dużo wtedy rozmawiałyśmy na różne, zwykłe, tematy i dużo wtedy robiłyśmy RAZEM, jak nigdy. Często mi wtedy próbowała powiedzieć co czuje, ale...nie umiała. Kilka miesięcy później, kiedy już było dobrze, "zmusiłam" ja, zeby wreszcie z siebie wyrzuciła, co czuła wcześniej i teraz. Wtedy usłyszałam od niej po raz pierwszy - "Kocham Cię". Zawsze o tym marzyłam. I wtedy to dostałam. :)
Smoczek ma rację. A ja dodam jeszcze coś, co od kogos kiedys usłyszałam "rak to nie wyrok". I ten ktoś miał ogromną rację!!! Nie trać nadziei - a jeżeli Twojemu bratu jej zabraknie - bądź przy nim i podziel sie z nim swoją :)
:pocieszacz: jeszcze będzie dobrze!

Jras4 - Śro 07 Paź, 2015 09:07

to jak u mojego ojca tyle ze on miał jeszcze i kosci i czegoś tam chemia dała mu 2 lata to wszystko
siwy ja sie nieznam na tym ale rozmawiaj z nim o czym chcesz aby czessto a kiedys pogadajcie o przeszłosci nie tak jak bys już go zegnał bo mówie to trwa nawet lata ale tak by wiedział ze nie ejst sam
chyba pi***ole głpoty nara

matiwaldi - Śro 07 Paź, 2015 10:54

siwy56 napisał/a:
W jednym ułamku sekundy przewartościowało mi się wszystko.



:kwiatek:

żabinka - Śro 07 Paź, 2015 18:01

ja tez obecnie mam ten problem, nie wiem jak z nią rozmawiać, i o czym , nie chcę aby wszystko kręciło się wokół choroby,ze względu na jej i na moje samopoczucie, zauważyłam ze lubi rozmawiać, opowiadać o dawnych czasach, zadaje pytania,słucham mimo że kilkanaście razy opowiada mi o tym samym, , próbuje dodawać jej otuchy gdy mówi o swoich obawach dotyczących choroby,
siwy56 - Pią 09 Paź, 2015 02:08

Psy szczekają.Wstaję.Robię obchód.Wszystko gra,tylko pod czaszką myśli nieułożone,przecież będzie,jakoś ale będzie.Nie macie pojęcia żabinka, matiwaldi, Jras4, Mała, olga, smokooka, zołza, a .... sorki nie umiem o tym pisać ,ale cieszę się że Was mam
Mała - Pią 09 Paź, 2015 08:29

:beba: od czegoś to forum w końcu jest :mgreen:
Żeby się wspierać w trudnych chwilach :pocieszacz:


(ps. Masz przegwizdane, bo tak szybko się od nas nie uwolnisz :evil2" )

żabinka - Pią 09 Paź, 2015 14:44

siwy56 napisał/a:
,przecież będzie,jakoś ale będzie.


tez ostatnio trzymam się tej myśli

siwy56 - Nie 11 Paź, 2015 22:04

Matematyka.
Jak pisałem jest nas czterech braci.Kocham Ich wszystkich równo,jak kochał nas równo ojciec mój i mama.Jak więc podzielić miłość braterską ...na 4,na 3.Mam żonę , troje dzieci i troje wnuczek.Zakładając dzielę na 4 ,a mam trzech braci ,więc jedna część mi zostaje na :Żona 1/8 , 1/8 na troje dzieci i troje wnuczek.No to wedle matematyki wypada coś koło po 1/40 z całości na sztukę wnuczki.Cienko coś.

Czy psychiatra jest na Forum?

smokooka - Nie 11 Paź, 2015 22:09

Miłość to takie coś, co zaprzecza matmie. Jak się ją dzieli to ona się wprost proporcjonalnie mnoży :) Nie kombinuj :glupek:
siwy56 - Nie 11 Paź, 2015 22:14

smokooka napisał/a:
Jak się ją dzieli to ona się wprost proporcjonalnie mnoży

A to dlatego rano nie mogę się zwlec z łóżka jakby coś mnie przygniatało. :mysli:

smokooka - Nie 11 Paź, 2015 22:15

Tak, to miłość :P
siwy56 - Nie 11 Paź, 2015 22:20

smokooka napisał/a:
Tak, to miłość

smokooka, kiedyś tok bywało stare dobre czsy :beczy:

smokooka - Nie 11 Paź, 2015 22:37

hmmm tak se śpimy jak se pościelimy, może wystarczy groszek spod prześcieradła wyjąć?
Mała - Pon 12 Paź, 2015 07:16

Albo zmienić pozycję? :p
esaneta - Pon 12 Paź, 2015 14:51

smokooka napisał/a:
może wystarczy groszek spod prześcieradła wyjąć?

groszek to podobno pod materacami był :mgreen:

Siwy tak ode mnie - miast dzielić włos na czworo skup się na tu i teraz z nim.
Mnie w obliczu choroby mojej mamy tak strach sparaliżował, że zamiast spędzać z nią to TU i TERAZ, schowałam się w swoim cierpieniu, bo nie chciałam by ten strach u mnie widziała.
Ale ona i tak to wiedziała, a mnie nie było przy niej, gdy umierała, bo się zwyczajnie bałam :(
Gdybym mogła cofnąć czas - byłabym z nią TU i TERAZ. Z całym tym moim strachem.

siwy56 - Wto 13 Paź, 2015 20:02

esaneta napisał/a:
Gdybym mogła cofnąć czas

Przejeżdżałem ciężarówką obok szpitala "Studenckiego"w którym leżał mój tata i nagle poczułem coś nieokreślonego,jakiś telepatyczny impuls i wiedziałem że to .....Nie miałem gdzie tego klamota zaparkować ,zanim znalazłem,dojechałem ... już nie żył.
Gdybym mógł cofnąć czas.

Mała - Wto 13 Paź, 2015 23:37

siwy56 napisał/a:
Gdybym mógł cofnąć czas.

Teraz juz nie możesz. Ale możesz zrobic coś innego :okok: Poświęcić swojemu bratu maximum swojego możliwego czasu - tak - na zapas :)

siwy56 - Czw 15 Paź, 2015 21:29

Mała napisał/a:
Poświęcić swojemu bratu maximum swojego możliwego czasu - tak - na zapas

I tak się dzieje,spotykamy się parę razy w tygodniu i rozmawiamy o wszystkim także o chorobie,bez ogródek tak jak jest i jak może być.Psychicznie to chyba ja jestem tym słabszym,a może Lesio....No i nadzieja bez której ciężko byłoby teraz, bardzo ciężko.
Poza tym jak nieszczęścia to stadami.Wczoraj na zawał zmarł mój kolega i sąsiad.Zmarł w Szkocji w Glasgow.W grudniu miałem lecieć do niego,posiedzieć z tydzień, może dwa,wypad w góry pooglądać koniki i razem wrócić.

Wróci sam.

Klara - Pią 16 Paź, 2015 06:24

Siwy! :krzyk:
Przeczytaj: http://www.medonet.pl/zdr...nami,index.html

Wiedźma - Pią 16 Paź, 2015 10:33

Siwy! :krzyk:
Obejrzyj:

siwy56 - Sob 17 Paź, 2015 02:07

Wiedźma napisał/a:
Siwy!
Obejrzyj:

Muszę powiedzieć ,że to ciekawy wykład.
Szczerze mówiąc trudno było mi bezstronnie i jednoznacznie ustosunkować się do merytorycznej treści w nim zawartej,dlatego obejrzałem go po raz drugi i trzeci.
Po pierwszym. -euforia,po drugim i trzecim już nie jest to wszystko takie jednoznaczne i oczywiste.
Mit primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić)facet wpadł na banalnie prosty sposób "walki z rakiem"poprzez wynalezioną przez niego "jedynie słuszną metodą" usuwania z organizmu pacjenta szkodliwych substancji w tym metali ciężkich.
Nie widzę w tym nic złego,wprost przeciwnie,tylko ta "jedynie słuszna metoda"ustawia niewątpliwie ciekawą prelekcję jako reklamę długotrwałej i kosztownej kuracji antyrakowej której skuteczność nie jest poparta dowodami naukowymi chyba,że zaliczymy tu poprawę stanu zdrowia chorego na skutek usunięcie toksyn z jego organizmu.Oczywista oczywistość o czym chyba każdy lekarz wie.
Można też ocenić taki biznes ze strony moralnej,czy etycznej w naszym zwariowanym świecie reklam i szaleńczej pogoni za zyskiem......ale cy warto warto? Nie.

Tak więc,moim zdaniem,jest to sprytnie wyreżyserowany spektakl,który niewątpliwie ma swych widzów dając im nadzieję , może i szansę.
Ja natomiast wierzę w naszą służbę zdrowia.( tu chylę czoła przed Tobą zołzo,gdybyś się nie domyśliła)

Mimo wszystko dziękuję Ci Wiedźmo za ten link czy adres który rzuca szersze światło na problem i tu celowo używam słowa ...problem ,bo problemy przecież się rozwiązuje
Dzięki.

Wiedźma - Sob 17 Paź, 2015 09:19

siwy56 napisał/a:
ta "jedynie słuszna metoda"ustawia niewątpliwie ciekawą prelekcję jako reklamę długotrwałej i kosztownej kuracji antyrakowej której skuteczność nie jest poparta dowodami naukowymi (...)
Można też ocenić taki biznes ze strony moralnej,czy etycznej w naszym zwariowanym świecie reklam i szaleńczej pogoni za zyskiem......ale cy warto warto? Nie.
Tak więc,moim zdaniem,jest to sprytnie wyreżyserowany spektakl,który niewątpliwie ma swych widzów dając im nadzieję , może i szansę.

Siwy, zachęcam Cię do obejrzenia innych wystąpień i wykładów pana Jerzego Zięby -
jest tego sporo w necie, nie tylko na temat leczenia nowotworów, a jestem przekonana, że zmienisz zdanie.

margo - Sob 17 Paź, 2015 09:29

Wiedźma napisał/a:
Jerzego Zięby


:okok:
Tez polecam :)

Wiedźma - Sob 17 Paź, 2015 09:41

Pan Zięba to niesamowity człowiek, prawdziwy bojownik o prawa pacjenta. Ma bardzo rozległa wiedzę
tak z zakresu medycyny niekonwencjonalnej jak i tej oficjalnej, nazywanej przez siebie akademicką.
Poza tym jest świetnie zorientowany w mechanizmach rządzących światem medyczno-farmaceutycznym
i wie co należałoby w nim zmienić, żeby pacjent mógł otrzymać rzetelną i skuteczną pomoc.
Jest to jak dotąd, niestety, głos wołającego na pustyni (puszczy?), pan Jerzy przypomina raczej Don Kichota... :bezradny:
Ale walczy - prowadzi te swoje krucjaty i oby wreszcie trafił z nimi na podatny grunt.

zołza - Sob 17 Paź, 2015 12:36

Siwy , Skarbie...to źle ,że wyrwałeś mnie do odpowiedzi :(
Ja straciłam na nowotwór matkę i siostrę w młodym wieku.( jedna i druga mogła żyć wiele, wiele lat) W tym co piszesz ciężko znaleźć pozytywy( niestety) :zalamka:
Brata poddadzą chemii by ograniczyć guza i przerzuty , potem daj Boże usuną mu płuco lub kilka płatów płuca( o ile oczywiście stan zdrowia na to pozwoli bo to operacja na otwartej klatce piersiowej bardzo inwazyjna)( najlepsze w tym jest Zakopane) i znowu chemia( albo/i naświetlanie śródpiersia .Nie piszę w wątku bo...trudno mi dać Ci nadzieję .Rak płuca to najgorsze cholerstwo jakie może być - 1 rok życia jak dobrze pójdzie ( 80%pacjentów)20% żyje do 5 lat , chyba,że wcześniej rak przeżre aortę . Strasznie mi przykro i nie gniewaj się ,że to napisałam...ale czasami złudna nadzieja nic nie daje .Chociaż cuda po prostu się zdarzają- czego i Wam życzę z całego serca. :pocieszacz:
Przytulam Cię mocno ( wiem co czujesz ) :pocieszacz:

siwy56 - Sob 17 Paź, 2015 23:35

Ślepo wierzę tylko w Boga,który w Swej Łasce wyposażył mnie (mam nadzieję)w rozum,by nie wierzyć bezkrytycznie nikomu zwłaszcza jeśli chodzi o kasę ,a temat" rak" to wielki tort z którego wielu chce odkroić jak największy kawałek.
Nie wiem jakie pan Jerzy ma kwalifikacje,jakie skończył studia,czy zrobił specjalizację,może jest profesorem medycyny,w jakich czasopismach medycznych publikuje artykuły?Tego nie wiem.
Wiem natomiast,że bezpodstawnie sugeruje jakąś zmowę firm farmaceutycznych z lekarzami leczącymi tak by leczyć, a nie wyleczyć w ich wspólnym interesie, mogliby w zasadzie wyleczyć gdyby poprosili o pomoc pana Jerzego,a biednych też by leczył gdyby mieli kasę itd.
W moim nie krótkim już życiu widziałem sporo cudownych uzdrowicieli(najsłynniejszym był chyba Kaszpirowski) którym zawierzyło tysiące ludzi,a potem tragedia(np.wykształcone małżeństwo zagłodziło córkę).
Słyszałem wiele przepowiedni o końcu świata,codziennie wróżbita Maciej odbiera mnóstwo telefonów w którejś stacji TV.Były też piramidy finansowe i Amber Gold i wiele innych gdzie można wygrać ,zdobyć,kluczyki do samochodu w kopercie tylko zamów garnki a samochód czeka,kup i zażyj.....a wątroba i serce już zdrowe
Pytanie brzmi o wspólny mianownik którym jest:

.......KASA.....

I na Miłość Boską,dbajmy o swoje zdrowie sami,wówczas cuda nie będą potrzebne,a jeśli coś się zdarzy idźmy do niekoniecznie starego lekarza.


zołza napisał/a:
to źle ,że wyrwałeś mnie do odpowiedzi

Przykro mi że przeze mnie wróciły traumatyczne wspomnienia.Przepraszam.
[quote="zołza"]Brata poddadzą chemii by........
Nawet trudno mi w tej chwili to sobie wyobrazić.....Choć jestem realistą pokarzę Lesiowi ten wykład pana Jerzego,boję się tylko o to by nie wzbudził w Nim... a zresztą co tu jest jeszcze do stracenia,bo do zyskania wszystko.
ps.zołza wydrukuję sobie ten Twój post i powieszę nad biurkiem a obok położę paczkę moich ulubionych fajek.Ty to umiesz człowieka zmotywować

Wiedźma - Nie 18 Paź, 2015 06:31

No cóż, Siwy... Posunęłam Ci tylko alternatywne spojrzenie na leczenie raka.
A czy się tym zainteresujesz, czy odrzucisz a priori - to już Twoja sprawa.

Życzę powrotu do zdrowia Lesiowi.

Mała - Nie 18 Paź, 2015 09:30

A ja z trochę innej bajki - cuda naprawdę się zdarzają. Byłam kiedyś w szpitalu u pewnego pana, który miał "pylicę". To był chyba październik, ten pan był cudownym, dobrym człowiekiem, ukochanym ojczymem, dziadkiem, teściem...Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, w jego oczach była już świadomość śmierci. Wiedział, że jest już w tak ciężkim stanie, że nie dożyje Świąt Bożego Narodzenia.
Wyszedł ze szpitala po 2 tygodniach. Lekarze nie wierzyli w wyniki badań. Wyszedł - na własnych nogach. :mgreen: I pożył jeszcze kilka lat, doczekał się prawnuka, zmarł - niestety z powodu niewydolności serca, kopiąc grządki na swojej ukochanej działce.
Wychodząc ze szpitala i ze śmiertelnej choroby - po prostu poczuł, że dostał nowe życie. Zapomniał tylko, że miał już ponad 70 lat i zwyczajnie się przemęczył...Ale dał swojej cudownej rodzinie, która go uwielbiała i walczyła o jego życie wszelkimi dostępnymi środkami - jeszcze kilka lat swojej obecności.
Właśnie dlatego uważam, że nie ważne, czy jesteśmy, czy nie jesteśmy zdrowi, czy chorzy - WARTO cieszyć się każdą chwilą swojego życia :mgreen: :mgreen:

smokooka - Nie 18 Paź, 2015 13:49

Siwy, masz podobne podejście do mojego, widzę wspólne nuty. A o panu Ziębie nei chcę się wypowiadać poza tym, że nie obdarzam zaufaniem.
She - Nie 18 Paź, 2015 14:22

Siwy... trzymam kciuki za Lesia i za całą Waszą rodzinę.
Po prostu bądź u boku brata bo mimo wszystko życie wciąż toczy się dalej a jego jakość ma ogromne znaczenie bez względu na choroby i inne rzeczy ktore mają miejsce w życiu każdego z nas.
Szczerość, braterska przyjaźń i miłość to chyba najlepsze co można mu zaoferować.
:pocieszacz: :kwiatek:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group