To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Gdzie jest moje miejsce

niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 14:56

niewiem jak Wy inni na pokładzie ...czy dręczy Was myśl kiedy to tak własciwie się zaczeło...lekarze pytatają o drzewo genealogiczne kto pił w rodzinie kto nadal pije stopnie pokrewieństwa genetyka uwarunkowanie genetyczne że staje się alkoholiczką podświadomie powoli...czy to wybór dnia dzisiejszego pije bo lubie bo fajnie jest na luzie ...czy ta genetyka będzie mnie drążyć od środka .Niby organizm nie domaga się w tej chwili alkoholu ale są myśli wstaje dziękuje fajnie trzezwa niepiłam kolejny dzień niepije a co dalej ....? Czy tak będzie upływało moje życie ciągłe ogladanie się za siebie .Czy gdzieś wychodząc zadaje sobie pytanie nie będę narażona na kontakt z alkoholem.?
wydaje mi się że jestem roszczeniowa ...wszyscy wiecie że nie pije to dostosujcie się do mnie .A czy ja dostosowywałam się do kogoś kiedy piłam NIE więc o co mi chodzi...

Janioł - Śro 30 Gru, 2015 15:11

pretorianka72 napisał/a:
czy dręczy Was myśl kiedy to tak własciwie się zaczeło
dawno przestała , nie jestem tego w stanie zmienić więc po jaką cholerę się tym zdręczać, choc był czas że też nie mogłem się pogodzić z takimi myslami, min. oskarżałem ojca alkoholika oswój alkoholizm ale przeszło ...bo przechodzi jeśli rzeczywiście popracujesz nad bezsilnością wobec alkoholu
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 15:55

praca nad swoja bezsilnościa wobec alkoholu....przerabiałam ten temat na odwyku, powinnam wrocić do notatek które robiłam sobie przez 13 tygodni. Praca nad zmianami plan na wyjscie .Pełna euforia słuchanie terapeutow na spotkaniach grupy AA .Jednak ciągły niedosyt brakuje mi elementu w samej sobie który by mnie zaspokoił . Jest okres depresyjny moze w tym tkwi sedno ,dlatego poszukłam tego forum żeby poczytać innych ...niewiem
zołza - Śro 30 Gru, 2015 16:02

Huśtawki emocjonalne , uczucie izolacji i osamotnienia są normalne na tym etapie ;)
Pytania o powody sięgania po alko , przyczyny swojego uzależnienia , pytania dlaczego ja ? - też ;)

Janioł - Śro 30 Gru, 2015 16:07

pretorianka72 napisał/a:
Jednak ciągły niedosyt brakuje mi elementu w samej sobie który by mnie zaspokoił
albo tylko brak tego który do tej pory zaspakajał czyli alkoholu
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 16:21

po zakończeniu terapii myslałam że trzezwo juz myśle niepiłam wkońcu juz 5 miesięcy...okazało się że zamiast iść do przodu ide do tyłu fala nieprzemyślanych spraw ale przecież trzezwych doprowadziła mnie w to właśnie miejsce w którym jestem. Wszytko co robie ma jedno na celu niewpaść znowu w ten pierwszy raz .Jedna kropla to dno które juz osiągnełam ,odbiłam się super tylko czuje się jakby brakowało mi powietrza dusze się .Zamiast rozwinąć skrzydła i latać spełniać się czuje ciążką kule u nogi.Czy to głód alkoholowy .....
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 16:27

zołza napisał/a:
Huśtawki emocjonalne , uczucie izolacji i osamotnienia są normalne na tym etapie ;)
Pytania o powody sięgania po alko , przyczyny swojego uzależnienia , pytania dlaczego ja ? - też ;)
niezadaje sobie pytania dlaczego ja? bo mam niepełnosprawnego syna walczącego o życie .Jeden na milion wtedy 18 lat temu pytałam dlaczego ja? dlaczego właśnie mojego syna to spotkało . Alkoholizm jest chorobą z którą można żyć .
staszek - Śro 30 Gru, 2015 16:27

pretorianka72 napisał/a:
praca nad swoja bezsilnościa wobec alkoholu..

Niezabardzo z tym się pogodziłaś. :)

niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 16:32

staszek napisał/a:
pretorianka72 napisał/a:
praca nad swoja bezsilnościa wobec alkoholu..

Niezabardzo z tym się pogodziłaś. :)

....coś w tym jest ..:)

zołza - Śro 30 Gru, 2015 16:33

pretorianka72 napisał/a:
Alkoholizm jest chorobą z którą można żyć .

To prawda :tak: baa nawet często lepiej , pełniej niż przed ;)

Janioł - Śro 30 Gru, 2015 16:37

pretorianka72 napisał/a:
Czy to głód alkoholowy .....
raczej nawrót, głody to krótkotrwałe stany natomiast mogą być objawami nawrotu jesli często się powtarzają, dobrze jest zdiagnozować u siebie tzw. wyzwalacze
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 16:38

zołza napisał/a:
pretorianka72 napisał/a:
Alkoholizm jest chorobą z którą można żyć .

To prawda :tak: baa nawet często lepiej , pełniej niż przed ;)

właśnie o to mi chodzi że nie czuje lepiej chyba mam naprawde kiepski dzień ryczeć mi się chce tylko nie mam gdzie się wyryczeć z balkonu na osiedlu to chyba nie zabardzo ...oj darłabym się ile struny by wytrzymały...a tak kicha

staszek - Śro 30 Gru, 2015 16:39

pretorianka72 napisał/a:
po zakończeniu terapii myslałam że trzezwo juz myśle niepiłam wkońcu juz 5 miesięcy...okazało się że zamiast iść do przodu ide do tyłu

U mnie to po zakończeniu terapii była dalsza kontynuacja leczenia,terapia pogłębiona oraz warsztaty i AA.Takie były zalecenia i Ja się do nich dostosowalem.Nie wiem jak u Ciebie to wygląda. ;)

Janioł - Śro 30 Gru, 2015 16:41

pretorianka72 napisał/a:
ile struny by wytrzymały...a tak kicha
w poduchę ....to jest podobno sprawdzona metoda, na terapii pewnie mieliście o sposobach radzenia sobie z głodami I takimi mało ciekawymi stanami ....wróć do tego I szukaj
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 16:46

staszek napisał/a:
pretorianka72 napisał/a:
po zakończeniu terapii myslałam że trzezwo juz myśle niepiłam wkońcu juz 5 miesięcy...okazało się że zamiast iść do przodu ide do tyłu

U mnie to po zakończeniu terapii była dalsza kontynuacja leczenia,terapia pogłębiona oraz warsztaty i AA.Takie były zalecenia i Ja się do nich dostosowalem.Nie wiem jak u Ciebie to wygląda. ;)
Po zakończeniu terapi poszłam na prace nad zmianami tam skierowali mnie terapeuci .Byłam na trzech spotkaniach trafiłam na osobe która była ze mną na wcześniejszej terapii osoba całkowicie zajmująca soba cała terapie więc było to na zasadzie słuchania jej . na spotkaniach AA byłam kilku niestety stan mojego syna niepozwalał mi na wychodzenie byliśmy długo w szpitalu. Obecnie świat się kreci wokół niego .Na terapi dostałam odpowiedz zwrotną trzeba sobie umieć wygospodarować czas dla siebie
staszek - Śro 30 Gru, 2015 16:57

Wiem to z własnego doświadczenia że sam sobie bym nie poradził,dlatego znalazłem klub dopasowałem grupę i jest OK.Najgorszy dla mnie to był 1 rok po terapii,wprowadzić te wszystkie zmiany w życie.Może masz jakąś koleżankę albo kolegę z AA komu mogła byś się wygadać,mi to pomaga przy huśtawce nastroju. ;)
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 17:15

na terapii poznałam kogoś z kim się za bardzo zaprzyjazniłam .Mimo że terapeuci mówiłi że niepowinno się zaprzyjazniać zamieszkał ze mną i z synem na 1 rok .Okradł mnie, okłamywał , jak otwarłam oczy zostałam z długami ponieważ nie był alkoholikiem. Na takiej terapii znalazł się przez znajomość był lekomanem i narkomanem , kolezanek niemam ,a kumpel z ktorym popijałam choć czasami wpadnie pogadać ja juz nie jestem kompanem na dłuzszą znajomość bo nie pije. Więc jestem sama .Mama mi zafundowała na swoich urodzinach choć wiadomo że jak będzie alkohol to przyjde kiedys indziej szampana. Więc tam też nie czuje się komfortowo. Więc nadal niewiem gdzie jest moje miejsce...
Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 17:24

pretorianka72 napisał/a:
...wszyscy wiecie że nie pije to dostosujcie się do mnie

dostosuj sie do siebie innych olej chca niech pjią nie to nie a ty rób swoie

Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 17:26

pretorianka72 napisał/a:
.Mimo że terapeuci mówiłi
oni wiele mówili to tłuki i barany pomysl ilu z nich piło ? co przezyli na własnej du*** ? nic jedynie sie naczytali .. raz wchodze a zamiast Danki to terapełtka tez AA i alanon siedzi młoda popa lat ok 14 popatszyłem zasmiałem sie i wyszłem ,małsz własny łep ? albo mitingi czy kluby ? to idz i koniec jeczenia
Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 17:28

pretorianka72 napisał/a:
.Zamiast rozwinąć skrzydła i latać spełniać się

co za bzdura ... Ty zyj normalnie a nie latać jestes latwacem ? normalnie mówie

Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 17:30

Cytat:
niewiem gdzie jest moje miejsce...
na du w domu przez jakies 5 lat
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 17:47

Jras4 napisał/a:
Cytat:
niewiem gdzie jest moje miejsce...
na du w domu przez jakies 5 lat

ta du przez 5 lat jakoś mało motywująca :(

Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 17:53

a ty co ? chulac chcesz czy jak a może chodzic i patszec jak chlają i opowiadac *p**** jaki swiat jest zły jak wiesz ze tam bendą pjili nie idz i hu .. cie obchodzi czy tam jest matka czy kto inny rozumiesz czy nie bo jak nie to umrzesz a i powiedz ile nie pjiesz ?
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 17:56

Jras4 napisał/a:
a ty co ? chulac chcesz czy jak a może chodzic i patszec jak chlają i opowiadac *p****ły jaki swiat jest zły jak wiesz ze tam bendą pjili nie idz i hu .. cie obchodzi czy tam jest matka czy kto inny rozumiesz czy nie bo jak nie to umrzesz a i powiedz ile nie pjiesz ?

na urodziny poszłam dzień pozniej więc chciałam ominąć alkohol a nie pije od czerwca 2014

niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 17:59

a tak wogóle jakie ma znaczenie ile się nie pije jeśli starz by miał znaczenie to nie byłoby wpadek po dziesieciu latach niepicia
Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 18:06

wpadki są zasze a wpadaja ci co chca zapić a staz ma znaczenie zrozumiesz po 5 latach
cieszko tak wytłumaczyc tu publicznie a niechce ,musiał bym cie zlinczować

Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 18:10

a i lepiej sie ze mna nie zadawaj jestm tu czarnym harakterem i znanym chamem a nawet swituchem lepiej sie zastanów hehe
niepokorna - Śro 30 Gru, 2015 18:22

Jras4 napisał/a:
a i lepiej sie ze mna nie zadawaj jestm tu czarnym harakterem i znanym chamem a nawet swituchem lepiej sie zastanów hehe

hehe niebrak Ci samokrytyki więc chyba wiecej sobie przypisujesz i nim jesteś :) dzięki za przywolanie uśmiechu na moich ustach :P

Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 18:25

lepszy smiech jak płacz
Jacek - Śro 30 Gru, 2015 19:30

pretorianka72 napisał/a:
Zamiast rozwinąć skrzydła i latać spełniać się czuje ciążką kule u nogi.Czy to głód alkoholowy .....

neuu :nie:
tak naprawdę to nie głód,ale stanęłaś na jak by rozdrożu
jeśli zdecydowałaś się tu zarejestrować - to już wybrałaś drogę
ale pewnie czasem masz jeszcze taki mały "żal po stracie"
dobrze aby to uczucie w sobie wyłowić i odrzucić ,gdyż inaczej mimo obranej drogi,ciągle za sobą masz niedomkniętą furtkę

Jędrek - Śro 30 Gru, 2015 19:38

pretorianka72 napisał/a:
......czy dręczy Was myśl kiedy to tak własciwie się zaczeło...lekarze pytatają o drzewo genealogiczne kto pił w rodzinie kto nadal pije stopnie pokrewieństwa genetyka uwarunkowanie genetyczne że staje się alkoholiczką podświadomie powoli...czy to wybór dnia dzisiejszego pije bo lubie bo fajnie jest na luzie ...czy ta genetyka będzie mnie drążyć od środka ............

Dla mnie ważniejsze jest to co da mi przyszłość. Ile mi się uda wypełznąć z tego doła, w który się pakowałem 19lat. Czy uda mi się zaoszczędzić podobnych przeżyć moim dzieciom.... inaczej, czy nauczę się tyle, żeby im coś pożytecznego zdążyć przekazać.... zanim staną się "najmądrzejsi na świecie" :)
Więc robię wokół siebie ile się da.... A inni niech sobie robią co chcą.

Jras4 - Śro 30 Gru, 2015 19:38

Jacek napisał/a:
tanęłaś na jak by rozdrożu
oooo własnie
Jacek - Śro 30 Gru, 2015 19:43

pretorianka72 napisał/a:
a tak wogóle jakie ma znaczenie ile się nie pije jeśli starz by miał znaczenie to nie byłoby wpadek po dziesieciu latach niepicia

jeden podejmuje pracę po szkole podstawowej,inny po zawodówce
a i tak człek się całe życie uczy
ale ważne jest to co już w jego główce tej nauki zostało
czy też te latka stażu tak tylko prze pękał - (licząc ze sam staż jego ochroni)

Whiplash - Czw 31 Gru, 2015 09:13

Iras powstrzymuj się trochę. Jesteś w wątku nowej użytkowniczki.
dfgth6

Jras4 - Czw 31 Gru, 2015 16:37

dobra juz ide
niepokorna - Czw 31 Gru, 2015 20:28

jestem dziś ...hmmm...sylwester fajnie tylko że mnie to nie bawi....stojąc w kuchni szykując synowi i jego kolegom przekąski myśl...chce mi się pić ....tak cholernie chce mi się pić nocny blisko ....ręce mi się trzęsa jak galaretka wkładana do lodówki....nieeeeeeeeee nienapije się....choć nie duzo brakuje .Chłopaki przynieśli piwo dwa szampany...hah mysl jeden łyczek szampana na toast ....hahahaha wiadomo co by było dalej to ciągość myśli polece do nocnego po flaszke a niech tam jutro nie będę juz pić.....przerabiałam to kiedyś pól roku nie picia ....łyk wina ...szklanka ...reszta dno butelki to wtepedy do nocnego i heja codziennie aż padłam otwierając oczy niechce już pić ....ale to tak boli....nie chce musze i wtepędy do nocnego ...nie dziś pisząc to głowa mnie juz mniej boli bo wiem że pisze to szczerze i otwarcie komu mam ściemniać komuś kto to przeczyta ściemniałam bym sobie wmawiając że to nic ...ale jest napisane dziś się nie napije ....
Ann - Czw 31 Gru, 2015 20:32

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=3153#3153

masz prawo decydowac czy w Twoim domu jest alkohol.

yuraa - Czw 31 Gru, 2015 20:36

cześć Pretorianko
jedynym powodem picia jest chęć picia, to Ty decydujesz.
zostań z nami, warto

niepokorna - Czw 31 Gru, 2015 20:36

mam prawo syn jest niepełnosprawny skazany na siedzenie w domu ma skończone 18 lat nie pije lecz jego koledzy urwali się z domu ....żadne moje tłumaczenie ...po prostu niechciałam zeby syn był sam bez kolegów w sylwestra
niepokorna - Czw 31 Gru, 2015 20:38

yuraa napisał/a:
cześć Pretorianko
jedynym powodem picia jest chęć picia, to Ty decydujesz.
zostań z nami, warto

jestem tu dlatego bo tu czuje się bezpiecznie

Ann - Czw 31 Gru, 2015 20:39

pretorianka72, dla oderwania myśli powiem Ci, że bliżej północy rozkręci się pewnie bal sylwestrowy w Dziurce Marysi - jakkolwiek to brzmi ;) http://komudzwonia.pl/vie...p=820481#820481
niepokorna - Czw 31 Gru, 2015 21:59

zegar tyka czas umyka przeczytałam Twój post Ann
"Zabrałeś z mojego otoczenia cudownego człowieka, przedwcześnie, niepotrzebnie – zupełnie nie pytając nikogo o zdanie. Choć tak bardzo wiele mi dawał od siebie, nagle okazało się, że nie mogę już do niego zadzwonić... ale jego numer nadal widnieje w mojej książce telefonicznej. "tak zabrał mi dwie osoby jedena z nich chciała do mnie zadzwonić pogadać ....nieodebrałam telefonu bo stał koło mnie zaborczy człowiek narcyz zazdrosny ,grabiacy mnie za wszystkich uczuc którymi mogłam obdarzyc innych a głownie Sebastiana ...Mówił do mnie jak wychodził z terapii Ty Ewa jesteś moim sponsorem ...niewiedziałam co to znaczy....teraz wiem to osoba do której sie dzwoni jak jest żle to osoba która odbiera telefon bezwzględu na pore....Weszłam na fejsie na jego konto żebu mu życzyć Wesołego Nowego Roku a przeczytałam posty Sebastian żegnaj ....z datą 26 lipiec....co czułam wściekłość na cały Swiat....druga moja terapia Iza niewytrzymała napiecia odeszła a była *j****....tym kierowcą ....taką ją zapamietałam w momencie kiedy jej juz nie było....moje mysli od jakis trzech miesięcy były aby uciec w niebyt tam chciałam znaleść moje miejsce....ale Syn co z nim a co z moimi kotami dla których jestem całym swiatem ....zabrałabym ich ze soba niepytając ich o zdanie.....dzis nie pije...

Ann - Czw 31 Gru, 2015 22:02

pretorianka72, Ci którzy odeszli, są obok nas i żyją w naszych słowach o nich. W naszym ich wspomnieniu. Choć ból niemożności ich dotknięcia jest odczuwalny, to wspomnienia pozostają.

Ktoś mi kiedyś powiedział: niech najważniejszą osobą dla Ciebie będziesz Ty sama. Tego Ci życzę.

niepokorna - Czw 31 Gru, 2015 22:07

tak mi mówili na terapii mam być najważniejszą osobą dla siebie ...a jednak najważniejszy jest dla mnie syn :buziak:
Jacek - Pią 01 Sty, 2016 00:52

pretorianka72 napisał/a:
..a jednak najważniejszy jest dla mnie syn

i to jest to co robisz od serca
czyli jak by nie patrzeć ważne dla Ciebie

niepokorna - Pią 01 Sty, 2016 10:46

ach mam kaca ....heh suchego kaca przetrwałam wczoraj dziś już nie chce mi się pić teraz ogarnąć się i do przodu jak tylko chłopaki rozejdą się do swoich domów znajde swoje miejsce w wannie zgorącą wodą .....
niepokorna - Pią 01 Sty, 2016 22:03

miejsce znalazłam... leżenie w wannie odpręża ciało...ale nie o tym chciałam napisać. Mam kumpla z którym też popijałam jednak najczęściej chlałam wóde sama . Dziś zadzwonił nieodebrałam telefonu ze strachu .Jakiego strachu jestem bez faceta w domu który by wykonywał prace domowe typowo męskie. Kiedy przyszedł przed Świętami ucieszyłam się , niewidziałam go dwa miesiące chętnie przestawił regał u syna w pokoju było go czuć piwem. Zresztą powiedział mi że może go byc czuć .Wtedy był mi potrzebny zresztą nieraz korzystałam z jego pomocy w zawiezieniu syna do szpitala...itp. ale równierz on czerpał korzyśc , ja byłam jego kompanką do picia , a że jest ode mnie dużo starszy odmłodniał przy mnie.Może dzwonił żeby tylko złozyć mi życzenia a może żeby zapytać czy jestem w domu bo stoi pod klatką i czy może wejść .Moje wczorajsze samopoczucie kiedy byłam bliska zapicia jestem z nim szczera mimo to on nierozumie jak może być wyzwalaczem dla mnie jesli nie pije u mnie. A mówienie mu że nawet zapach wydychanego przez niego odoru alkoholu moze spowodować głod nierozumie tego .Dziwnie się z tym czuje na terapii jednym z zaleceń było zerwanie więzi z osobami z którymi się piło , a faktem jest też że kolega jak nie byłam wstanie nic robić bo nie jadłam prawie od 2 lata tylko coś wchłaniałam siemie lniane to mi wchodziło przez gardło , był u mnie w domu gotował mojemu synowi i ogarniał ten cały bajzel bo mi było ostatnie trzy miesiące mojego picia wszystko jedno ...taki chodzący żywy trup . A teraz nie pije i ot nie odbieram telefonu żeby się nietłumaczyć .Nie czuje się z tym komfortowo .Co o tym mysłicie jak zrobilibyscie na moim miejscu całkowicie zerwanie kontaktu czy może jakos inaczej ....
Ann - Pią 01 Sty, 2016 22:17

pretorianka72, mam przyjaciela, znamy się od 7 roku życia.
Wypiliśmy razem morze alkoholu, znamy się jak łyse konie. Wiemy o sobie wszystko itd, itd.
Ja przestałam pić w tym samym miesiącu, w którym on zaczął leczenie, które trwało cały równy rok przyjmowania leków.
Rozmawiałam z nim od początku szczerze.. jemu pierwszemu przyznałam się do alkoholizmu, dzień po mityngu.
Choć minęło już dużo czasu, po dziś dzień nie widziałam go po piwie, a wiem, że się raz na jakiś czas napije. Kiedyś nawet chciałam mu podwieźć do domu jakąś rzecz po drodze, ale powiedział mi przez telefon, że przyjdzie po nią następnego dnia, bo niedawno otworzył piwo i nie chce mi zionąć.
Szanuje mnie, a to dla mnie najważniejsze i najpiękniejsze.
Pijemy razem kawę, herbatę, colę.
Przez ten czas nigdy nie naraził mnie świadomie lub nie na jakiś dyskomfort i jest to dla niego mega naturalne zachowanie, na które ja miałam wpływ jedynie mówiąc kim jestem i co mi zagraża.

Nie wiem jak byłoby gdyby pił przy mnie (u niego też nastąpiła wielka zmiana wartości). Raczej bym miała z tym problem, ze względu na wspomnienia, które pewnie ciągnęłyby mnie do chlania.

Inne kontakty okołoalkoholowe porzuciłam.

zołza - Pią 01 Sty, 2016 22:19

Najlepsze są proste metody. Postaw sprawę jasno , powiedz mu ,że chcesz skończyć z piciem a on jest dla Ciebie zagrożeniem ...gdy jest pod wpływem. Więc albo będzie przychodził trzeźwy albo wcale. Ty wiesz co jest dla Ciebie ważniejsze- ta znajomość czy abstynencja ;)
niepokorna - Pią 01 Sty, 2016 22:42

Wypiliśmy razem morze alkoholu, znamy się jak łyse konie. Wiemy o sobie wszystko itd, itd.
było tak samo z nim jemu mogłam mówić o wszystkim co mnie gryzło i nieraz usłyszałam nie tylko miłe słowa ale też i wiele przykrych których od innych osób bym nieprzyjeła.

Rozmawiałam z nim od początku szczerze.. jemu pierwszemu przyznałam się do alkoholizmu, dzień po mityngu.
Natomiast o tym że skończyć pić i że ide na odwyk powiedziałam całej rodzinie. nie chciałam ukrywać leczenia jak ukrywałam butelki po szafkach i to że mam problem.

Pijemy razem kawę, herbatę, colę.
właśnie jak przyszedł i usiedlismy przy kawie przed świętami jakoś jemu rozmowa się niekleiła nawet mu powiedziałam że jest jakoś inaczej. Ja dopiero nie pije przeszło rok ale niezmieniłam się jestem taka sama .
Przez ten czas nigdy nie naraził mnie świadomie lub nie na jakiś dyskomfort i jest to dla niego mega naturalne zachowanie, na które ja miałam wpływ jedynie mówiąc kim jestem i co mi zagraża.
Może jakby kumpel poszedł na leczenie i przeszedł terapie zrozumiałby mnie niestety on pije tylko piwo tak mówi 2 dziennie ...bla bla bla tak sobie może mówić innym ze mna pił nie tylko piwo. Więc uwaza że niemusi się iść leczyć a tak wogóle bez piwa jego zycie straciłoby już sens.



Inne kontakty okołoalkoholowe porzuciłam.
Ja poinformowałam całąrodzine o tym że u mnie w domu się nie pije i że na zadne uroczystości gdzie będzie alkohol nie pójde rok było ok natomiast najblizsza osoba moja mama naraziła mnie choć poszłam do niej na urodziny dzień pózniej szampanem. toast wzniosłam wodą i od razu wyszłam .Niezadzwoniłam żeby złozyc noworoczne życzenia .

niepokorna - Pią 01 Sty, 2016 22:43

cytaty mi niewychodzą sorki
Jras4 - Sob 02 Sty, 2016 00:45

pretorianka72 napisał/a:
Może jakby kumpel poszedł na leczenie i przeszedł terapie zrozumiałby mnie niestety on pije tylko piwo tak mówi 2 dziennie .
WSZYSTKO PIEKNIE ALE CO cIE OBCHODZI CO ON ROBI
ankao30 - Sob 02 Sty, 2016 08:03

pretorianka72,
Może tak jeszcze w pełni nie jesteś pogodzona z chorobą?

Wiesz nie chce doradzać, co i jak, bo każdy ma inaczej, a i znam z opowieści zalecenia terapii. Pozbyć się wszystkiego i wszystkich, co wyzwala.
Do swojego trzeźwienia podchodziłam od samego początku inaczej. Chciałam i uczyłam się żyć koło alkoholu, ale nie z nim. Dziś nie przeszkadza mi kieliszek w domu, czy raz na jakiś czas jak mąż napije się czegoś. Choć było to trudne kilka miesięcy temu. Ja zrozumiałam, że mam siebie zmienić, nie otoczenie, bowiem nie zawsze można je zmienić.Kocham męża, syna, czuję ich odwzajemnioną miłość, więc nie mogę być egoistką, ja nie piję, to Ty też. Oczywiście, mąż też po dziewiątce, po szczerej rozmowie inaczej podchodzi do mojej choroby. Zawsze pyta, czy nie bedzie mi przeszkadzać, zawsze stoi za mną, np impreza rodzinna z tortem faszerowany spirytusem po czubek, jak nie chcę się tłumaczyć cioci po co i dla czego nie jem, (jakoś na kielicha nie namawiają, ale jedzenie, to inna bajka), to biedak mój zjada podwójnie :bezradny:

Ale to ja.

niepokorna - Sob 02 Sty, 2016 20:11

ankao30"]Może tak jeszcze w pełni nie jesteś pogodzona z chorobą?

niewiem czy idzie się pogodzić z jakąkolwiek chorobą którą nieda się wyleczyć .

ankao30 napisał/a:
Chciałam i uczyłam się żyć koło alkoholu, ale nie z nim.


nie jestem gotowa być i zyć koło alkoholu czas pokaże ,świadomie unikam wszelkich uroczystości na których mógłby się znaleść alkohol. Omijam jeszcze w supermarketach działy z alkoholem natomiast od samego początku po wyjściu z terapii zamkniętej chodze do sklepu nocnego koło mojego domu gdzie przez trzy miesiące byłam nocnym bywalcem zawsze 3 w nocy, stoi tam alkohol w całym sklepie a raczej w ciasnym kiosku i tam mi on nie wadzi.

ankao30 napisał/a:
impreza rodzinna z tortem faszerowany spirytusem po czubek

moja babcia szpikowała tort spirytusem niestety juz nie żyje a stety trudno by mi było 80 latce wytłumaczyć że jestem alkoholiczką i nie moge jeść nawet słodkiego z alkoholem. Raz się nadziałam w sklepie na sernik przekładany z wisniami moczonymi w alkoholu , od tego czasu najpierw sprawdza syn czy jest ciasto ok.

niepokorna - Sob 02 Sty, 2016 20:14

Dziś moje miejsce znalazłam na szmacie , po 11 dniach niejedzenia wkońcu coś przełknełam i dostałam sił , praca fizyczna ok ,jednak myśli nie ok .Telefon od ojca zdziwionego dlaczego się nieodzywam i informacja że od urodzin mamy byłam pozamiatana i omało niezapiłam w sylwester dało mu do myślenia .Mam nadzieje że zrobi coś z tą informacją i moim rodzinnym domu nie będę już narażona na alkohol.
Ann - Sob 02 Sty, 2016 20:24

pretorianka72, mówisz ze nie pijesz około roku tak? Jeśli źle kojarzę to oświeć.
Czy terapia lub mityngi...?
Coś?
11 dni pozamiatana mówisz.. przez kogo? Dla kogo? I po co?

niepokorna - Sob 02 Sty, 2016 20:32

Ann napisał/a:

pretorianka72, mówisz ze nie pijesz około roku tak? Jeśli źle kojarzę to oświeć.
Czy terapia lub mityngi...?
Coś?
11 dni pozamiatana mówisz.. przez kogo? Dla kogo? I po co?
_________________


nie pije dokładnie od 24 czerwca 2014 roku pamiętam dokładnie bo w tym dniu obudziłam się żółta jak żółtko i nie bacząc że w nocy wychlałam prawie całe 0,7 zaczełam się pakować zadzwoniłam po ojca i kumpla i pojechałam do szpitala na oddział wewnętrzny bo na detoks się nienadawałam .
a co do 11 dni to pojechałam na urodziny mojej mamy dzień póżniej , miałam zagwarantowaną uroczystość bez alkoholu, niestety moja kochana siostrzyczka ze szfagrem przywiezli szampana oni mogli niewiedzieć ale moja mama rzuciła się na kieliszki postawiła na stole i wszystkim szwagier nalał .Ja tata i syn wzieliśmy szklaneczki i wypiliśmy wode na toast .Od razu pojechałam do domu i poszłam spać. Na drugi dzień byłam nie do zycia .Nie umiałam juz jeść .

Ann - Sob 02 Sty, 2016 20:35

Pytałąm jeszcze o terapie i mityngi
niepokorna - Sob 02 Sty, 2016 20:55

Ann napisał/a:
Pytałąm jeszcze o terapie i mityngi


na terapiach w sumie byłam trzech pierwsza terapia zamknieta z niej wyleciałam dyscyplinarnie za zwiazek z innym uzaleznionym a to było zabronione .( on został a ja odeszłam potem mieszkał ze mną rok całkowita porażka)
następną terapie otwarta zaczełam za tydzień (wyleciałam we wtorek ) a zaczełam następną z poczatkiem tygodnia i byłam na niej całe 8 tygodni.
po zakończeniu terapeutka zapisałam mnie na prace nad zmianami była co poniedziałek byłam tylko 3 razy. na mittingi jak byłam na zamknietej miałam okazje prowadzić dwa mitiingi a na dziennej co tydzień .Po zakończeniu terapi byłam tylko raz mój syn wyladował w hospicjum potem operacja i tak od lutego mój świat się bardziej kręci wokół niego.

Ann - Sob 02 Sty, 2016 21:05

no to teraz rozumiem skąd to wszystko...
z mojego punktu widzenia nie da sie nie robic nic i oczekiwac ze cos sie zmieni.

Migotka - Nie 03 Sty, 2016 11:11

Witaj Pretorianka72! Bardzo dużo negatywnych rzeczy dzieje się u Ciebie - choroba syna. Ze swojego doświadczenia wiem, że do trzeźwienia jest potrzebny drugi alkoholik. Chodzę regularnie na mitingi i im bardziej mi się nie chce tym większego zasadzam sobie kopa. Do tego kontakt z terapeutą. Wiesz, nie pomożesz ani synowi ani sobie jak nie będziesz trzeźwiała. Im jest nam trudniej w życiu tym bardziej potrzebujemy innych.
niepokorna - Nie 03 Sty, 2016 14:03

trzeci raz pisze tekst zanim go zdążyłam wysłać wylogował mnie serwis.odpuszczam
Giaur - Nie 03 Sty, 2016 14:13

Jeśli się zdarzy, "wstecz" na przeglądarce, powinno przenieść Cię do napisanej i niewysłanej wiadomości, zaznaczasz i kopiujesz całość, dajesz "wyślij", logujesz się ponownie, w pusty ekran wklejasz wcześniej skopiowany tekst, powownie "wyślij", u mnie pomaga.
zołza - Nie 03 Sty, 2016 14:25

pretorianka72 napisał/a:
trzeci raz pisze tekst zanim go zdążyłam wysłać wylogował mnie serwis.odpuszczam

Zaznacz w miejscu logowania , w pustym okienku ptaszka" v " komp nie będzie Cię wylogowywał :)

Klara - Nie 03 Sty, 2016 14:25

Giaur napisał/a:
zaznaczasz i kopiujesz całość, dajesz "wyślij", logujesz się ponownie,

Tu jest jeszcze kilka sposobów uratowania "zagubionego" tekstu:
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=858

niepokorna - Pon 04 Sty, 2016 19:57

jeszcze raz podchodze do napisania...

Migotka napisał/a:
Bardzo dużo negatywnych rzeczy dzieje się u Ciebie - choroba syna


o chorobie syna wiedziałam juz w 5 miesiącu ciąży to jakies 19 lat temu , mój alkoholizm zaczął się 5 lat temu. Więc niedawno.

Migotka napisał/a:
Ze swojego doświadczenia wiem, że do trzeźwienia jest potrzebny drugi alkoholik.


Migotka napisał/a:
Ze swojego doświadczenia wiem, że do trzeźwienia jest potrzebny drugi alkoholik. Chodzę regularnie na mitingi i im bardziej mi się nie chce tym większego zasadzam sobie kopa. Do tego kontakt z terapeutą.


Po terapii poszłam na terapie praca nad zmianami ,byłam trzy razy zrezygnowałam bo ta terapia była raz w tygodniu i była całkowicie zdominowana przez jedną osobe a czas trwania terapii było 1,5 godziny .Więc na 9 osób starczyło na przywitanie, powiedzenie o przemijającym tygodniu .I mi na porzegnanie.Dyskusja była jednostronna poprostu monolog jednej osoby do wszystkich pokolei.
synowi pogorszyło się zdrowie od 2 lat choruje na syndrom cloves inaczej zespół gozdziki. Rośnie mu druga głowa na szyji. Terapie są o określonych godzinach i dniach.Nie pracuje dlatego że niewiem co będzie jutro czy nie będę w hospicjum lub w szpitalu. Termin wizyty u mojej lekarki mi umknął syn dostał krwotoku więc następny mam teraz 15 stycznia .Chodzę do psychiatry bo przed piciem miałam depresje .Zaliczyłam 4 pobyty na oddziale psychiatrycznym. Nie jadłam dostałam anemii lekarz zalecił wino z żółtkiem .tabletki plus alkohol =szpital. Zastąpienie tabletek alkoholem = alkoholizm .Brak alkoholu = brak znieczulacza.

niepokorna - Pon 04 Sty, 2016 20:06

Migotka napisał/a:
Im jest nam trudniej w życiu tym bardziej potrzebujemy innych.


Dlatego jak dostałam teraz juz wiem że potwornego głoda poszukałam w internecie te forum .Odzew był natychmiastowy .Poczułam się bezpiecznie .I dziękuje wszystkim że kiedy zadawałam sobie pytanie Gdzie jest moje miejsce dostałam odpowiedz tu wśród trzezwiejących alkoholików

pieknypies - Wto 05 Sty, 2016 14:35

Nie ważne, czy przez internet, czy w realu, jeśli wsparcie jest pozytywne to każde się liczy. Niekiedy trzeba, aby ktoś powiedział: nie martw się, będzie dobrze.
niepokorna - Śro 06 Sty, 2016 19:16

wczoraj zamiast pięknego dzionka zaczął mi napingalać ząb. Miałam ujęte w planie na wyjście odwiedziny u sadysty. Poszłam 2 razy i tu znowu się skomplkowało bo zatargałam równierz syna.Coś mu się na ząbkach wykluwało .Ja załatwiłam swoje pozytywnie a jemu wizyta zakończyła się krwawieniem z dziąsła i szpitalem. Cała bieganina wokół niego zniechęciła mnie do pójścia 4 raz. A teraz dziób mam opuchnięty.Rwania nieobejde tylko znowu terminy .Jutro najpierw po antybiotyk a póżniej czekać na termin niestac mnie płacić prywatnie. I tak sobie ciągle szukam nowego urozmaicenia w życiu tylko dlaczego tego negatywnego.Postanowienie noworoczne to było ze w 2016 nie będę uczestniczyć w żadnych uroczystościach rodzinnych łącznie ze świetami ale o sadyście niepomyślałam sam sie postanowił przypomnieć. Narazie na myśli alkoholowe niemam czasu , choć skoro tu pisze to podświadomość działa.Kiedys miałam sny alkoholowe najwięcej jak byłam na terapii. Długo nic mi sie nie śniło w tym temacie do dziś. Pospałam po południu i pojawił się. Śniło mi się, że napiłam się ukratkiem .Taksówkarz który mnie wiozł na świeta sam wyciągnał sobie pieniadze. Zapytałam dlaczego to zrobił...usłyszałam bo widze jak Pani wygłąda.Zapytałam to widać zaglądając w lusterko i widząc siebie taką jak zawsze. Obudziłam się i przypomniało mi się że moje otoczenie nie widziało mnie nachlaną. Siedziałam w domu jak chclałam.Nieraz jak poruszamy temat mojego picia z rodzicami to oni przyjezdzając do mnie nigdy mnie niewyczuli. I normalnie z nimi rozmawiałam z tego co teraz słysze od nich większości niepamietam. Ot takie tam na dziś refleksje .Moje miejsce dzis to cały dzień w piżamie i w łóżku.
niepokorna - Nie 17 Sty, 2016 14:30

nałogi nałogi .....zauważyłam już dawno u siebie zanim jeszcze zaczełam pić że łatwo ulegam nałogom. Kiedyś objawiało sie to mniejszym skutkiem ubocznym mojego zdrowia. Wpadałam i wpadam z jednego nałogu w drugi. Teraz jestem uzależniona od tego portalu. Rano kiedy się budze pierwsza myślą jaką mam to otworzyć kompa i przeczytać posty nieprzeczytane. Teraz zamiast iść przyrządzić obiad weszłam i czytałam post jednej osoby ktróra zaczeła pisać w 2013 roku .Weszłam bo był nowy wątek. Zeby wiedzieć o co chodzi, przeczytałam go od początku chłoniąc każde słowo i analizując jakie przepiany zachodziły w tej osobie, czerpiąc też wiele dla siebie. Ale o nałogach czytałam nałogowo książki, zmieniłam to na seriale , z seriali przeszłam na gry online kółko krzyzyk na 5, tam poznałam naście osób z którymi juz nie tyle co grałam co więcej pisałam .Z tego przeszłam na wino nie czułam już takiej satysfakcji z pisania z innymi osobami co wypicie wina. Z wina zrobił się ogródek i piwo i seks. Trzy w jednym pełna satysfakcja. Jednak z tych trzech zrobiła się wóda. Obecnie uzalezniona jestem od tego portalu i wypijania monstera na przemian z woda z cytryna inne napoje mnie niesatysfakcjonuja poprostu ich nie pije. Pisze to bo zastanawiam się czy to tylko ja tak funkcjonuje czy też macie takie swoje nałogi że jak cos zaczynacie robić to wszystko inne idzie na bok i to staje się priorytetem.
ankao30 - Nie 17 Sty, 2016 15:47

pretorianka72, Też myślałam że wpadam z nałogu w nałóg.
Jak weszłam tu byłam roztrzęsiona, w lęku, ze strasznymi wahaniami nastroju. Siedziałam tu praktycznie 24h czytając wątki innych, i wszystko by tylko zająć czymś myśli i czas
Teraz już nie, wiem, że tego potrzebowałam na tamten czas, by ruszyć z miejsca i zmieniać swoje życie.
Teraz wchodzę tu nawet kilka razy dziennie, czasem tylko się przywitać. Już nie czytam wszystkiego tylko to co mnie interesuje i nie dlatego by zająć myśli i zabić czas, lecz by pamiętać, gdzie byłam zaledwie wczoraj.

Jak to tylko taki nałóg, to nie chcę się już go pozbywać.

Miłego :)

niepokorna - Pon 18 Sty, 2016 12:01

ankao30 napisał/a:
Jak to tylko taki nałóg, to nie chcę się już go pozbywać.

Miłego


ja również życze milego :)

Migotka - Pon 18 Sty, 2016 18:07

Pretorianka Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Ja po zaprzestaniu picia zaczęłam mieć dużo wolnego czasu (kiedyś wypełniał go alkohol). Zobaczyłam, że brak zajęcia i co za tym idzie nuda nie wpływa na mnie dobrze. Zaczęłam więc bardzo dużo pracować. Straciłam prace - znowu nadmiar wolnego, więc zaczęłam czytać o alkoholizmie itd. itp. Zaczyna mi to powoli mijać.
Ja nie potrafiłam także odpoczywać, np. obejrzeć filmu nie robiąc w tym czasie 1500 innych rzeczy jak sprzątanie, wieszanie prania itp.
Uczę się odpoczywać, leniuchować i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumieni :lol:

Matinka - Śro 20 Sty, 2016 22:10

Witaj Pretorianko :)
Wydaje mi się, że Ty pisałaś o wyzwalaczach i o licznych skojarzeniach z piciem. I jak z tym żyć. Teraz nie mogę odnaleźć tego w Twoim wątku, ale nieważne. Chciałam się podzielić, że dobrze pamiętam początki abstynencji i rzeczywiście tak to wyglądało. Powrót do domu - zapalała się lampka "piwo", komputer - lampka, sprzątanie, gotowanie, wyjście, spotkanie, wycieczka - lampka. Działały zapachy, muzyka, książki, osoby. Na szczęście byłam tak nabuzowana ideą niepicia :mgreen: ;) , że tylko mówiłam sobie "aha, lampka". Skojarzenia przychodziły, czy nachodziły. Czasem przepływały spokojnie, bez zakłóceń, bywało potrzebowałam coś w zamian, kawę, colę, lody, słodycze. Dużo wody gazowanej się przelało. Ale z czasem się to wyciszyło, skojarzenia poznikały. Choć zdarza się, że jakiś wyzwalacz mocniej zadziała.
Jakaś sytuacja, jakaś osoba...

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 19:19

cały dzień chodzi za mną jedna myśl wkońcu musze ją napisać . Czy postępuje się słusznie pomóc trzezwiejącemu alkoholikowi? w takich sprawach przyziemnych np. w znalezieniu pracy , w wyjściu z długów , w leczeniu ogólnym ciała. (wiadomo że większość ma uszczerbek na zdrowiu...watroba ,trzustka.....) na terapii mówili że niepowinno się tego robić , bo to ułatwia start w nowe trzezwe życie.
Janioł - Pią 29 Sty, 2016 19:30

niepokorna napisał/a:
na terapii mówili że niepowinno się tego robić
a cóż to za terapia ? przecież pomoc to podstawa w wychodzeniu z nałogu , jasne że w granicach rozsądku ale taka pomoc to jest coś co mnie osobiiście bardzo pomogło I znam wielu takich którzy z niej skorzystali (także dzięki mnie) I są dalej trzeźwiejącymi alkoholikami , uczucie kiedy znów ktoś mi zaufa I pomoże jest BEZCENNE !!!
Wiedźma - Pią 29 Sty, 2016 19:35

niepokorna napisał/a:
na terapii mówili że niepowinno się tego robić , bo to ułatwia start w nowe trzezwe życie.

Tak? A dlaczego nie ułatwić? Czemu ma być mu trudno, skoro wybrał trzeźwą stronę życia?
Ja sobie myślę, że jeśli będzie mu łatwiej to wyraźniej dostrzeże różnicę i doceni trzeźwość.
Oczywiście wszelka pomoc powinna się z automatu skończyć w przypadku powrotu do picia, to nie podlega kwestii.

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 19:47

podam przykłady jeden dotyczy mnie . Jedna koleżnka z terapii podwoziła córke do szkoły obok mojego domu i zaproponowała mi że moge z nią rano jechać na terapie , jechać żebym nie tłukła się autobusem. Terapeuci zwrócili nam uwage że niemożemy tak robic. Mam sama jechać autobusem bo to dług może byc wdzieczności. Drugi przykład koleznka miała termin na załozenie holtera na serce i chciała wziąść jeden dzień wolnego. Niezgodzili się powiedziel że ma sobie zmienić termin albo godzine , więc jedna z koleznek bo pracowała na kardiollogii zaproponowała jej wczesna godzine żeby założyc i mogła przyjść na terapie...niezgodzili się bo to niby miało się wiązać z tym że jest nieporadna i mogła wcześniej myślec o sercu i że to się wiąze z przysługa. Trzeci przypadek to był odbiór prawa jazdy w Czechach.Zaproponował jeden kumpel że może z nim pojechac popołudniu , radość oczywiście od razu że pokryje koszta benzyny i tu też niezgoda terapeutów że to transakcja pienięzna a odbiór prawa jazdy można odłożyć ,nic nie dało ze auto mu w garażu stoi i jezdzi autobusem. Tłumaczyli nam że poczatek trzezwienia że chcałoby się wszystko załatwić szybko łatwo a jak piliśmy to nam zwisało. że mamy zapracować na trzezwość .
ankao30 - Pią 29 Sty, 2016 20:04

niepokorna, Nie wiem jakie są zalecenia terapii. Wiem jednak że początek trzeźwienia, nie mam na myśli niepicia, bo to dla mnie dwa pojęcia, bowiem trzeźwienie może być nawet po kilku latach niepicia. To więc, na początku trzeźwienia, to co obserwuję i poznałam na sobie to myślę, że nie można pomagać, wyręczać itp. Tu powinien moim zdaniem być wykonany wysiłek osoby trzeźwiejącej. Raczej to co zobaczyłam to tym pomaganiem krzywdze, nie daję szans na rozwój tej osoby, nie daję szans by sama nauczyła się żyć.
Ja wiem, że miałam z tym problem i tylko liczyłam by inni za mnie to zrobili. Lecz to początek trzeźwienia, w późniejszym okresie, gdy trzeźwiejący odbuduje swoje zaufanie itp. to czemu nie, lecz niech odbuduje.
Co łatwo przychodzi, łatwo odchodzi.
No ale każdy jest inny i to tak ogólnie napisałam, bowiem miałam przypadki gdzie za bardzo ja chciałam pomóc. Ale niestety taka to choroba. :bezradny:

staszek - Pią 29 Sty, 2016 20:06

U mnie na terapii takich rzeczy nie mówili.
Nie wiem według mnie to przesada. :)

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:12

ja poczułam się zagrożona z wcześniejszej terapii wyleciałam dyscyplinarnie za związek , bałam się że z tej terapii wylece bo koleżanka chciała mnie podwozić .
zołza - Pią 29 Sty, 2016 20:14

U nas korzystaliśmy z samochodu znajomego , zabierał całą grupkę osób :)
Wiedźma - Pią 29 Sty, 2016 20:15

niepokorna napisał/a:
podam przykłady (...)

Moim zdaniem trochę przesadzają ci terapeuci. Przecież to są normalne międzyludzkie sytuacje,
których trzeźwiejący także powinien się nauczyć w ramach odbudowywania relacji.
Przyjmować i dawać pomoc czy wsparcie (nie mylić z wyręczaniem i wykorzystywaniem) - to też zadanie resocjalizacyjne.
A takie sztuczne rzucanie kłód pod nogi to jak dla mnie wylewanie dziecka z kąpielą.

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:16

super to u nas na terapii byłoby walne zebranie terapeutów i maglowanie tematu przez kilka dni :(
pterodaktyll - Pią 29 Sty, 2016 20:17

:mysli: Terapia autorytarna ma to do siebie, że nadrzędnym jej celem jest pomoc w wychodzeniu z nałogu, wszystko inne schodzi na dalszy plan. Ja, jak sobie przypomnę ten swój pi***el połączony z psychiatrykiem, w jakim miałem "przyjemność" przebywać kiedyś, to takie zalecenia terapeutów PODCZAS trwania terapii wcale mnie nie dziwią. Najpierw przecież trzeba uporządkować siebie samego, zanim zacznie się innym pomagać, to dzisiaj dla mnie oczywista sprawa, chociaż wtedy..........miałem ochotę zabić swojego terapeutę za tego typu zalecenia..........
yuraa - Pią 29 Sty, 2016 20:17

niepokorna napisał/a:
podam przykłady jeden dotyczy mnie . Jedna koleżnka z terapii podwoziła córke do szkoły obok mojego domu i zaproponowała mi że moge z nią rano jechać na terapie , jechać żebym nie tłukła się autobusem. Terapeuci zwrócili nam uwage że niemożemy tak robic. Mam sama jechać autobusem bo to dług może byc wdzieczności. Drugi przykład koleznka miała termin na załozenie holtera na serce i chciała wziąść jeden dzień wolnego. Niezgodzili się powiedziel że ma sobie zmienić termin albo godzine , więc jedna z koleznek bo pracowała na kardiollogii zaproponowała jej wczesna godzine żeby założyc i mogła przyjść na terapie...niezgodzili się bo to niby miało się wiązać z tym że jest nieporadna i mogła wcześniej myślec o sercu i że to się wiąze z przysługa. Trzeci przypadek to był odbiór prawa jazdy w Czechach.Zaproponował jeden kumpel że może z nim pojechac popołudniu , radość oczywiście od razu że pokryje koszta benzyny i tu też niezgoda terapeutów że to transakcja pienięzna a odbiór prawa jazdy można odłożyć ,nic nie dało ze auto mu w garażu stoi i jezdzi autobusem. Tłumaczyli nam że poczatek trzezwienia że chcałoby się wszystko załatwić szybko łatwo a jak piliśmy to nam zwisało. że mamy zapracować na trzezwość .


aż się za głowę łapię i oczy wytrzeszczam, przecież terapia ma nauczyć między innymi funkcjonowania wśrod innych ludzi na zdrowych zasadach.
jak to terapeuci zabronili ? czy macie w kontrakcie zakaz utrzzymywania jakichkolwiek relacji poza sala terapeutyczną ?
przecież to zwykłe międzyludzkie, koleżeńskie przysługi.

co to za terapia ? płacisz za nią ?

Wiedźma - Pią 29 Sty, 2016 20:18

niepokorna napisał/a:
super to u nas na terapii byłoby walne zebranie terapeutów i maglowanie tematu przez kilka dni :(

To niechby sobie pomaglowali! Może by im trochę rura zmiękła :lol2:

Janioł - Pią 29 Sty, 2016 20:18

Cytat:
ja poczułam się zagrożona z wcześniejszej terapii wyleciałam dyscyplinarnie za związek
W pierwszym roku kwiatek, w drugim zwierzak w trzecim pomyśleć o związku
staszek - Pią 29 Sty, 2016 20:19

Co do związków,to też ten temat u mnie był poruszany.
J nie wskazane są związki na terapii,jak i po terapii z osobą
uzależnioną. Mam kolegę z którym chodzę na mitingi
i tez wyleciał z terapii za związek. :)

zołza - Pią 29 Sty, 2016 20:21

Z zamkniętej przepustkę można było tylko dostać na pogrzeb kogoś najbliższego.
Dziewczyna miała mieć operację w ostatnim tygodniu terapii, kazali jej wybrać albo szpital albo dokończenie terapii ;)

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:21

yuraa napisał/a:
czy macie w kontrakcie zakaz utrzzymywania jakichkolwiek relacji poza sala terapeutyczną ?


niestety mieliśmy to w kontrakcie i teraz napisze co dalej . Niedostosowałyśmy się i kumpela dalej mnie podwoziła ja z duszą na ramieniu żeby nikt mnie niewidział bo zależało mi na terapii zachowywałam się przez 2 tygodnie jak alkoholik który musi się ukrywać z piciem.

Wiedźma - Pią 29 Sty, 2016 20:21

U nas związki też były kontraktowo zakazane.
Ale nie podwożenie samochodem, no błagam! :glupek:

Wiedźma - Pią 29 Sty, 2016 20:22

niepokorna napisał/a:
niestety mieliśmy to w kontrakcie

No to du** :/ Podpisane i nie ma wybacz :bezradny:

zołza - Pią 29 Sty, 2016 20:23

na zbyt bliskie kontakty też brzydko patrzyli :mgreen:
ankao30 - Pią 29 Sty, 2016 20:23

niepokorna napisał/a:
cały dzień chodzi za mną jedna myśl wkońcu musze ją napisać . Czy postępuje się słusznie pomóc trzezwiejącemu alkoholikowi? w takich sprawach przyziemnych np. w znalezieniu pracy , w wyjściu z długów , w leczeniu ogólnym ciała. (wiadomo że większość ma uszczerbek na zdrowiu...watroba ,trzustka.....) na terapii mówili że niepowinno się tego robić , bo to ułatwia start w nowe trzezwe życie.


Oczywiście pisałam do tego wpisu. A co do podwiezienia to inna bajka. Trochę dziwna sprawa, żeby aż tak drastycznie.

yuraa - Pią 29 Sty, 2016 20:24

niepokorna napisał/a:
Niedostosowałyśmy się i kumpela dalej mnie podwoziła ja z duszą na ramieniu żeby nikt mnie niewidział

czyli dalsza nauka oszukiwania i kombinowania

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:26

zołza napisał/a:
Z zamkniętej przepustkę można było tylko dostać na pogrzeb kogoś najbliższego.
Dziewczyna miała mieć operację w ostatnim tygodniu terapii, kazali jej wybrać albo szpital albo dokończenie terapii


ja przed zamkniętą lizałam się z kostuchą rozwaliłam sobie watrobe. Dostałam mase tabletek a oni na terapii mi je wszystkie wzieli i niedawali to samo zrobili z innych tabletkami na serce , na krążenie .Tam nie było przepustek można się było wypisać. I zapisac na następny termin jak następna grupa będzie zaczynała.

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:27

yuraa napisał/a:
zyli dalsza nauka oszukiwania i kombinowania


dokładnie i w takich warunkach i tak przetrwałam terapie i spokojnie sobie trzezwieje od 24.06.2014

Jo-asia - Pią 29 Sty, 2016 20:28

niepokorna, a jaki masz problem z dostosowaniem się do kontraktu terapii?
boisz się odmówić podwiezienia?

staszek - Pią 29 Sty, 2016 20:28

W Woskowicach miałem 8 godz przepustki.
To wystarczyło żeby z Żoną i dziećmi jak byli na odwiedzinach zjeść
porządny obiad,bo do domu brakło by czasu żeby dojechać i wrócić
na czas,bo inaczej wylot z terapii.

margo - Pią 29 Sty, 2016 20:32

To chyba trochę przesada :shock:
Czyli co, jak kończę terapię i idę na tramwaj i jeden znajomy z grupy też idzie na ten sam tramwaj to ja nawet razem z nim na ten tramwaj bym nie mogła iść? :shock: :shock:
O cholera, to za to, że inny znajomy z terapii zaprosił mnie na wystawę i brałam razem z nim udział w wystawie na drugim końcu Polski to by nas chyba wywalili z takiej terapii... ja rozumiem, że związek z drugim leczącym się to może trochę przeszkadzać, ale takie podwiezienie to w zasadzie nawet nie jakaś pomoc tylko zwykła przysługa, skoro i tak ktoś jedzie w tę stronę... nie kumam. Trochę chyba przesadzają...

zołza - Pią 29 Sty, 2016 20:32

niepokorna napisał/a:
Dostałam mase tabletek a oni na terapii mi je wszystkie wzieli i niedawali to samo zrobili z innych tabletkami na serce , na krążenie .

U nas też zabierali wszelkie leki ale jeżeli lekarz wpisał je w kartę to sami dawkowali ;)

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:34

Jo-asia napisał/a:
niepokorna, a jaki masz problem z dostosowaniem się do kontraktu terapii?
boisz się odmówić podwiezienia?


ja terapie już skończyłam 02.12.2014 a nawiązałam do niej bo chodziło mi o pomoc jak się trzezwieje , czy powinno się wyciagnąć pomocną dłoń .....zeby wystartować z niebytu

staszek - Pią 29 Sty, 2016 20:34

niepokorna napisał/a:
Dostałam mase tabletek a oni na terapii mi je wszystkie wzieli i niedawali


Nie wiem co to za ośrodek,ale bardzo mnie dziwi to że jakiś taki wewnetrzny rygor.
Mi tabletki wzieli przy przyjęciu do depozytu i co dzień rano jak przyszła godzina
brania to dawali na izbie przyjęć.

yuraa - Pią 29 Sty, 2016 20:36

niepokorna napisał/a:
mase tabletek a oni na terapii mi je wszystkie wzieli i niedawali to samo zrobili z innych tabletkami na serce

:shock: a jakby ktoś miał z powodu odstawienia tabletek nasercowych zawał ?
wzięli by odpowiedzialność ?

zołza - Pią 29 Sty, 2016 20:36

niepokorna napisał/a:
czy powinno się wyciagnąć pomocną dłoń .....

Jak dla mnie tak , byle nie dać się wykorzystywać ;)

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:39

zołza napisał/a:
U nas też zabierali wszelkie leki ale jeżeli lekarz wpisał je w kartę to sami dawkowali


do nas przychodził tylko psychiatryk z zawodu i leczył jak uważał więc niedawał nic nawet zalecone bo przecież terapia trwa tylko 8 tygodni a o zdrowiu trzeba było pomysleć zanim weszliśmy za drzwi .Podobno jak się zapisywałam w lipcu jak wyszłam z wewnetrznego i byłam na rozmowie że mam pozałatwiać wszystkie sprawy bo niema przepustek. Niemapietam że wogóle byłam na jakiejkolwiek rozmowie .od 24.06.2014 do 12.08 pamiętam wyrywki tego moje zwoje niezapamiętały.

ankao30 - Pią 29 Sty, 2016 20:39

A jeszcze jedno mi się przypomniało, pomaganie, wyręczanie jestem przeciwna, ale wspieranie tak, to uważam że jest bardzo konieczne. Wspieranie słowem, służenie radą np. tu i tu możesz to załatwić, idź tu i może np pośrednika, albo w gazecie ogłoszenie idź, spróbuj itp. Długi idź do banku, spróbuj się dogadać, jakoś rozłożyć itp. Lecz nie działać za daną osobę.
Ale to tak na marginesie i moje. ;)


Ps. Coś wolno mi dziś idzie pisanie, znów na pewno będzie z dziesięć innych postów, ale trudno to chyba ten niż tak dział na mnie. ;)

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:41

yuraa napisał/a:
a jakby ktoś miał z powodu odstawienia tabletek nasercowych zawał ?
wzięli by odpowiedzialność ?


poruszyliśmy ten temat mojej rozwalonej wątroby tez odpowiedz była krotka To prosze się wypisać i przyjsc jak się wyleczymy.

Jo-asia - Pią 29 Sty, 2016 20:42

niepokorna napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
niepokorna, a jaki masz problem z dostosowaniem się do kontraktu terapii?
boisz się odmówić podwiezienia?


ja terapie już skończyłam 02.12.2014 a nawiązałam do niej bo chodziło mi o pomoc jak się trzezwieje , czy powinno się wyciagnąć pomocną dłoń .....zeby wystartować z niebytu

rozumiem :)
myślę, że skoro takie zasady ustalili.. oni mogą :)
mają pewnie jakieś ku temu powody ;)

bardziej mnie intryguje, po co o tym myśleć.. skoro już minęło?
po co, Ci dziś odpowiedź? :)

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:44

ankao30 napisał/a:
służenie radą itp


za to cięgi murowane ...niedoradzamy i monolog terapeuty że nieuważnie słuchamy co do nas gadaja...:)

staszek - Pią 29 Sty, 2016 20:47

Była sytuacja,że kolega miał tydzień do końca terapii i dostał wezwanie na sprawę,
to był ostatni tydzień tzw.nawroty i poszli mu na rękę i puścili z tym, że po sprawie miał wrócić
i nie wrócił do dzisiaj.Wiem że terapii nie ukończył od terapeuty,bo jeżdżę tam na zloty absolwentów.A byliśmy razem w grupie i zależało mu żeby mieć papier do sądu że ukończył
terapię.

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 20:48

Jo-asia napisał/a:
bardziej mnie intryguje, po co o tym myśleć.. skoro już minęło?
po co, Ci dziś odpowiedź?


bo trzezwieje i coś co mi chodzi po głowie pisze i czytam co inni na ten temat myśla, a może ktoś również usłyszy takie słowa od terapeutów a moze nawet i ja niemam tego w planie nieznam dnia ani godziny

ankao30 - Pią 29 Sty, 2016 21:03

niepokorna napisał/a:
ankao30 napisał/a:
służenie radą itp


za to cięgi murowane ...niedoradzamy i monolog terapeuty że nieuważnie słuchamy co do nas gadaja...:)


Wiesz ograniczam się do tego co na forum, masz problem idź na mityng, terapię lub grupę wsparcia. Tu możesz znaleść adresy. Tak samo podchodzę do pomocy i służenia radą np miałam zapytanie o komornika, zajęcia rachunków i co może ktoś w takiej sytuacji zrobić, z jakiego tytułu i gdzie się udać, bowiem nie wie jaki komornik dał zajęcie. No to mówię gdzie się może udać, czego komornik nie może zająć i gdzie się dowie jaki komornik wysłał zajęcie. Lecz tylko daje wskazówki, gdzie i jak. Ale już ta osoba sama robi resztę. Nic nie załatwiam za nikogo. Dlatego dziwi mnie reakcja terapeutów, bowiem często jak kogoś coś pierwszy raz spotka, to nie zawsze taka osoba wie, gdzie co może załatwić. Nie wiem jak jest gdzieś, lecz u nas często rozmawiamy po mityngach, stali bywalcy się dobrze znają, mamy tel i czasem jak coś, ktoś nie wie to pyta i inni pomagają radą, wiedzą, czy swoimi doświadczeniami. Tak jak tu.
Dlatego nie kumam tego, na ale nie znam terapii.

Jo-asia - Pią 29 Sty, 2016 21:08

niepokorna napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
bardziej mnie intryguje, po co o tym myśleć.. skoro już minęło?
po co, Ci dziś odpowiedź?


bo trzezwieje i coś co mi chodzi po głowie pisze i czytam co inni na ten temat myśla, a może ktoś również usłyszy takie słowa od terapeutów a moze nawet i ja niemam tego w planie nieznam dnia ani godziny

:)
co Ci chodzi po głowie?

ja wiem, trudno uchwycić tę jedną konkretną myśl.. to normalne
dla siebie.. postaraj się złapać, po co Ci to teraz, dziś ...
nie musisz mi odpisywać, potraktuj to jak "zalecenie terapeutyczne" ;)
pozdrawiam :buziak:

niepokorna - Pią 29 Sty, 2016 21:17

możg mi się gotuje staram się zająć mysli czymś innym . Problem tkwi w tym że mój syn idzie na 11 operacje , 2 razy wycinali mu naczyniaka z szyji teraz ma go duży jak dorodny grejfrut .Powinnam iśc na miting albo na spotkanie AA tylko z czym. Niechce mi się pić chce mi się wyć z bezsilności wobec tej gó....ej choroby.W zeszłym roku profesor zakomunikował mi ze SYn żyje na kredyt bo pownien juz nieżyc. Gdybym mogła juz wystartowałabym na dwa tygodnie do psychiatryka żeby uciec , wyciszyć się. Niemam takiej możliwości musze być tu i teraz . Jedynie co teraz mam to że moge tu napisać i czytac innych. Pogadać z rodziną tez nie moge bo usłysze to co słysze od 19 lat wszystko będzie dobrze g...no nic nie jest dobrze. Może jedno ważne ze jestem trzezwa .
margo - Pią 29 Sty, 2016 21:18

niepokorna napisał/a:
iśc na miting albo na spotkanie AA tylko z czym. Niechce mi się pić chce mi się wyć z bezsilności wobec tej gó....ej choroby


Z czym? No dokładnie z tym... miting to nie tylko wsparcie w nie piciu... ale wsparcie w życiu... :pocieszacz: myślę, że warto :)

ankao30 - Pią 29 Sty, 2016 21:21

niepokorna,

:pocieszacz:

Jak miałam ciężkie dni też tu pisamam o wszystkim i niczym by tylko wyłączyć myślenie.

:pocieszacz:

ankao30 - Pią 29 Sty, 2016 21:23

A margo ma rację mityng to wsparcie w życiu, jak dla mnie. Nie tylko picie ale życie. Tu i teraz.
Jo-asia - Pią 29 Sty, 2016 21:39

niepokorna, :pocieszacz:
mityng Ci pomoże się wyciszyć, nawet jeśli się słowem nie odezwiesz
natomiast od tu i teraz nie uciekniesz,
nie wiem.. nie znam Cię na tyle
może wsparcie terapeuty.. potrzebujesz pomocy w poukładaniu sobie tego co czujesz w związku z chorobą syna, inaczej będziesz cierpiała więcej niż.. "potrzeba"
spróbuj pomyśleć jak sobie pomóc :)
wtedy pomożesz synowi

tu wygadać się troszkę można.. nie ma to jednak, jak kontakt w cztery oczy

Jo-asia - Pią 29 Sty, 2016 21:41

a i znajdź miejsce aby móc sobie bez oporów popłakać czy też wykrzyczeć
Wiedźma - Pią 29 Sty, 2016 21:44

niepokorna napisał/a:
W zeszłym roku profesor zakomunikował mi ze SYn żyje na kredyt bo pownien juz nieżyc

Lekarz nie powinien czegoś takiego mówić, nawet jeśli byłaby to prawda :/

Przytulam Cię, Niepokorna :pocieszacz:
Ja też kiedyś chodziłam po ścianach i wyłam, gdy mojej córce wycinali ogromny węzeł chłonny
i gdy spóźniały się wyniki hist-pat...

niepokorna - Sob 30 Sty, 2016 13:26

dziękuje za ciepłe słowa
niepokorna - Śro 03 Lut, 2016 18:41

dziś kolejne zderzenie z rzeczywistością ,rano jadąc do szpitala z modym byliśmy w pełni nadziei ze lekarz powie , mozecie zostac na oddziale zrobimy tu i tu nacięcie będzie ryzyko powikłań...... ,ale mody mówi do mnie..... nareszcie będę mógł normalnie spac i będę mógł ubrać koszule zapięta na ostatni guzik i będę mógł ubrać garnitur całą droge mówił, to nic będzie bolało jak cholera po operacji, będzie ciężko, ale pozbędę się tego dziadostwa z szyi . Rzeczywistośc pokazała nam inną twarz , lekarz pokazał na monitorze rezonans kawałek po kawałku ," nie moge tego operować niemam doświadczenia , nic nie moge zrobić musicie poszukać pomocy gdzieś indziej" .Wyszliśmy z gabinetu usmiechnięci bo co mieliśmy zacząć beczeć na korytarzu .Inni pacjenci patrzyli na nas pytali się i co? uda się usunąć tego guza.?...odpowiedzieliśmy tylko ze tu w tym szpitalu nie. Mózg zacząl mi się gotować ,przypomniało mu się co mu w takich momentach pomagało , jak sobie radził w takich momentach .Pancia po powrocie szła do nocnego i z każdym łykiem mojemu mózgowi robiło się dobrze ( wiem przypominam sobie dobry stan z okresu picia bura mi za to .......niewspominamy ) powiedziałam ojcu jak wracalismy o moim stanie jak kiedyś sobie obnizałam temperature mózgu....ale nie dzis ...dzis nie pije . Nie czuje posmaku alkoholu w ustach , niechce mi sie pić .Byłam przed chwilą w sklepie zrobiłam potrzebne zakupy na jutrzejszy dzień alkohol sie wrod nich nie znalazł. Dymi mi się z uszu ...dam rade dzis nie pije .Jutro bedzie powtórka syn idzie lerzec na hematologie bo i krew mu się pochrzaniła .Kolejne zderzenie z bezsilnoscią z niemocą . Mówie modemu idziesz do szpitala przetoczą Ci krew, mówie to jak kat .Jutro czwartek miał przyjść kolega jak co czwartek , w zamian grania będzie leżeć w szpitalnym łóżku . Niemam planu że jutro się nie napije jak wróce do domu. Dziś nie pije i to dla mnie najważniejsze.
olga - Śro 03 Lut, 2016 19:04

Trzeba szukać w innych szpitalach, w innych miastach. Kieleccy lekarza skazali mojego brata na smierć. Stwierdzili, że juz się nic nie da zrobić, że guz jest nieoperowalny ze względu na 100% ryzyko krwotoku, że trzustki się nie usuwa. Na pytanie bratowej co dalej będzie odpowiedzieli, że nic :bezradny: Nie polecili żadnego specjalisty, żadnego specjalistycznego szpitala. Dopiero bratowa na własną rękę wyszukała miejsce gdzie usuwa się guzy trzustki i całe trzustki też. Szukaj sama i nie oczekuj od nich, że Cie pokierują :bezradny:
niepokorna - Nie 07 Lut, 2016 18:34

niedziela a w czwartek mieliśmy być w szpitalu...jasne nie przyjeli , nie było na oddziale wewnętrzym podpisanego kontraktu na leczenie hematologiczne. Odesłali do domu.Mody się ucieszył a ja przespałam całe popołudnie wyczerpana . Piątek następny szpital ....a i owszem przyjmą ..może jak się ordynator zgodzi a narazie idzcie sobie do domu, przyjdzcie w poniedziałek. Spoko .To że takie spuszczanie nas w kibel ,odreagowywałam kiedyś piciem ale nie teraz. Więc moja psycha poradziła sobie na swój sposób. Miałam sen alkoholowy , drugi od momentu kiedy przestałam pić .. Pierwszy sen był jakiś rok temu krótko po zakończeniu terapii uczesniczyły w nim osoby z grupy. Był alkohol oni pili ja nie odmówiłam bo przeciesz nie pije. Teraz ten sen był zupełnie inny , siadłam za jakimś barem na wysokim stołku (nigdy nie siedziałam na wysokim stołku w barze i nie piłam ) poprosiłam barmana o kielicha ale fuj jednak zamieniłam na drina .Jak się ocknełam spadłabym z tego hokera. Chciało mi się nieziemsko dalej chlać barman mi odmówił, że juz za duzo wychlałam .I wtedy pojawił się syn .jego słowa.....pijesz , powiedziałaś że nie będziesz pic ...powiedział to ze złościa ,żalem , w oczach widziałam jego bezsilność jakby to była jego porażka....to był tylko sen jak się obudziłam czułam się paskudnie .Nie miałam kaca , ale miałam kac moralny że zawiodłam najblizszą mi osobe. nie pije, ale traktuje ten sen jak czerwone ostre światło że coś w tym moim łbie próbuje kiełkować i mnie zdołować.
niepokorna - Nie 07 Lut, 2016 20:23

ankao30 napisał/a:
Ale poważnie to HALT i inne wytyczne


rozgniewana i zmęczonna jestem . Samotna w swoim problemie z synem też, jedynie nie jestem głodna i bardzo dużo pije wody niegazowanej. I szukam odskoczni myśli, dzis poszłam pograbić starą trawe na ogródku ,świeze powietrze dobrze robi. dzięki Anka że jesteś :)

endriu - Nie 07 Lut, 2016 20:39

snów się nie opowiada,
piszesz, że miałaś alkoholowy i tyle...

ankao30 - Nie 07 Lut, 2016 20:40

endriu napisał/a:
snów się nie opowiada,
piszesz, że miałaś alkoholowy i tyle...


Czemu, bo pecha przyniosą, czy się nie spełnią?

endriu - Nie 07 Lut, 2016 20:42

bo to nie ma żadnego znaczenia, a może tylko szkody wyrządzić
endriu - Nie 07 Lut, 2016 20:43

niepokorna napisał/a:
dzis poszłam pograbić starą trawe na ogródku

w niedzielę? w środku zimy? :boisie:

ankao30 - Nie 07 Lut, 2016 20:53

endriu napisał/a:
bo to nie ma żadnego znaczenia, a może tylko szkody wyrządzić


Jak sobie wymyślisz....

A i dobrze, że wyszałaś i nie ważne czy niedziela, czy coś tam. Dziś pięknie było i dobrze, że wykorzystałaś ten czas, aktywnie na zewnątrz. Ja lubię chodzić do lasu i z kijkami włóczyć się tak by jak najmniej ludzi widzieć. Odpręża mnie to, to taka odskocznia od codziennego młynu. Nie mam ogródka, lecz jakbym miała to też bym dzisiaj tam coś porządkowała, przygotowywała na wiosnę.

margo - Nie 07 Lut, 2016 20:59

endriu napisał/a:
snów się nie opowiada,


zawsze opowiadam i jakoś nikt mi nigdy uwagi nie zwrócił :bezradny: ani na terapii ani nigdzie... :mysli:

endriu - Nie 07 Lut, 2016 21:02

ale swoje pomyśleli... :P
niepokorna - Nie 07 Lut, 2016 21:04

endriu Ty chyba masz jakiś problem , tak Cię czytam tak Cię widze....ale czy napewno w tej chwili alkoholowy może Cię cos innego gryzie i się czepiasz :dokuczacz:
endriu - Nie 07 Lut, 2016 21:08

podrywam Cię :skromny: :buzki:
niepokorna - Nie 07 Lut, 2016 21:11

Twoj wpis wywołał u mnie :] to Ci się udało dzięki
margo - Nie 07 Lut, 2016 21:16

endriu napisał/a:
ale swoje pomyśleli


no tak, bo terapeuci są od tego, żeby pomyśleć, ale nie powiedzieć :p :roll:
zmyślasz :beba:

niepokorna - Sob 11 Mar, 2017 07:13

Witam .....minął rok jak ostatnio tu pisałam o sobie . Zakończyłam samotnością w chorobie mojego syna . Teraz już nie ma mojego syna .Zmarł 1 listopada . Powtarzałam że życie moje zgaśnie wraz ze śmiercią syna, Moim planem było zapić się na śmierć . Nie zrobiłam tego nawet nie pomyślałam o tym żeby tak postąpić , dlaczego ? dlatego że mój Maciuś był ze mnie dumny że przestałam spożywać alkohol. Jestem na takim etapie że pilnuje żeby nie pojawił się alkohol w moich ustach przez przypadek w cukierku albo w jakim cieście. I nie jestem gotowa żeby pójść na jakąkolwiek uroczystość gdzie będzie alkohol. Rozpoczęłam pracę 28 listopada niecały miesiąc po śmierci Macieja w biurze. Jak się utarło to na pierwszą zarobioną pensje trzeba się wkupić , i zbliżał się sylwester .Bez żadnego oporu powiedziałam że jestem alkoholiczką , nie pije od 2,5 roku , i że nie będę uczestniczyć w firmowych uroczystościach. Dla mnie kupili szampana bezalkoholowego ,podziękowałam że nie takiego też nie pije. Zdziwieni ....opowiedziałam mechanizm nawrotu. Teraz często ktoś pyta jak to jest bo w rodzinie...wśród znajomych sa osoby które piją ...jak to działa jak z tego wyjść. Udało mi się porozmawiać jednym z moich współpracowników lat 57 (rozwód w trakcie, praca po upomieniach gdyż urlopy na żadanie) żeby poszedł do lekarza. W poniedziałek idzie na terapie .Co z niej wyniknie ........ważne że coś postanowił ....tylko ciagle powtarzam nie trzezwiejesz dla innych tylko dla siebie .Pozdrawiam grupe i trzymam kciuki :)
Janioł - Sob 11 Mar, 2017 07:23

tak trzymaj......
Wiedźma - Sob 11 Mar, 2017 07:38

Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego syna [*]
Jesteś dzielną kobietą - Maciek na pewno widzi to z góry i jest z Ciebie dumny.

niepokorna - Sob 11 Mar, 2017 07:40

Dziękuje :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group