To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Zaczynam!

Stefcio - Pią 18 Mar, 2016 17:23
Temat postu: Zaczynam!
Hej, poświęciłem troche czasu na czytanie forum i postanowiłem sam napisać pare słów.
Pochodzę z rodziny z wielopokoleniową tradycją alkoholową po stronie męskiej, w związku z tym i mi przyszło wpaść to bagno. Z tego co wiem to jestem pierwszym przedstawicielem rodziny który postanowił się profesjonalnie leczyć. Zacząłem z grubej rury od psychiatry. obecnie przyjmuje SXXXX i czuję się wyjątkowo dobrze. nie pije już 10 dni i póki co pić nie chce. Zapisałem się na forum z nadzieją że doradzicie co robić dalej. Pani doktor kazała mi zapisać się do poradni, chciałbym wiedzieć jak tto dobrze pogodzić z pracą, może polecicie jakąś konkretną poradnię we Wrocławiu. A może zaprosicie do grupy AA?

nie uzywamy nazw leków i jie ma znaczenia jaki to lek
:yura:

olga - Pią 18 Mar, 2016 17:31

34dd
endriu - Pią 18 Mar, 2016 20:16

idź do ośrodka terapii uależnień, tam się wszystkiego dowiesz, możesz chodzić popołudniami na terapię
Stefcio - Pią 18 Mar, 2016 20:25

endriu, Tak zrobię. Czy po zasięgnięcie informacji muszę się rejestrować, czy mogę tam po prostu przyjść? Chodzi mi konkretnie o ten ośrodek http://www.spzoz.wroc.pl/pl/pzpiu może ktoś z Wrocławia ma z nim doświadczenie?
esaneta - Pią 18 Mar, 2016 20:28

Stefcio napisał/a:
Czy po zasięgnięcie informacji muszę się rejestrować, czy mogę tam po prostu przyjść?

Cześć Stefcio, po zasięgnięcie informacji, rejestrować się nie musisz.
Na temat tego ośrodka nic Ci nie powiem, bo to nie moje okolice niestety :bezradny:
Są u nas jednak ludzie z Wrocławia i okolic, może ktoś podzieli się z Tobą doświadczeniem, jak tylko pojawi się na forum.

Witaj na Dekadencji :)

pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2016 20:29

Stefcio napisał/a:
Czy po zasięgnięcie informacji muszę się rejestrować, czy mogę tam po prostu przyjść?

Możesz spokojnie iść bez żadnej rejestracji.

Stefcio - Pią 18 Mar, 2016 20:32

Dzięki, w poniedziałek po pracy się wybiorę i wszystkiego się dowiem! Czytając wypowiedzi na forum wierzę że nie muszę się wizyty bać i nikt mi tam głowy nie urwie :D
yuraa - Pią 18 Mar, 2016 21:05

cześć,
do grupy AA nie potrzeba zaproszeń , po prostu idziesz
tu masz garśc info o AA
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=9056

staszek - Pią 18 Mar, 2016 22:15

[quote="Stefcio"], chciałbym wiedzieć jak tto dobrze pogodzić z pracą, [/quote
Witaj,to zależy na jaką terapię,chcesz się wybrać.
Stacjonarną czy dochodzącą.Na stacjonarną obowiązuje druk L4. :)

Stefcio - Sob 19 Mar, 2016 19:26

Dzięki, spróbuje terapię otwartą.
endriu - Sob 19 Mar, 2016 19:55

Stefcio, a kiedy spróbujesz?
Stefcio - Sob 19 Mar, 2016 20:00

W poniedziałek (albo we wtorek to zależy od sprawy którą planowałem wczesniej) po pracy wybiorę się do poradni dowiedzieć co i jak no i mam nadzieję zapisać się na terapię od razu. Może wybiorę się też na jakiś mityng w tym tygodniu, żony nie będzie w domu aż do świąt a tego co zwykle robiłem kiedy jej nie było to już nie mogę :p więc równie dobrze mogę wieczorami coś dobrego dla siebie zrobić
endriu - Sob 19 Mar, 2016 20:07

no to trzyma kciuki...
i za słowo :brawo:

Migotka - Nie 20 Mar, 2016 11:25

Witaj na forum :D
Stefcio - Pon 21 Mar, 2016 13:42

Hej Migotka.

Wiecie moze ile czasu zajmie mi pierwsza wizyta w poradni?
Dużo formalności trwają przy zapisie?
Zastanawiam się czy może zdąże tam pójść dzisiaj i załatwić wszystko poniżej godziny czy lepiej wybrać się jutro na spokojnie?

margo - Pon 21 Mar, 2016 13:46

Podejrzewam, że nikt Cię nie przyjmie "od ręki", tylko po prostu Cię zarejestrują. A nawet jeśli, to rozmowa z terapeutą zazwyczaj nie trwa dłużej niż godzinę :)
wiola27 - Pon 21 Mar, 2016 14:02

Stefcio, miło nam Ciebie przyjąć do naszego grona :) trzeba to opić (taki mój beznadziejny żart) ergr
yuraa - Pon 21 Mar, 2016 15:48

jak piłem to nie patrzyłem na zegarek, więc idąc do ośrodka terapii zarezerwowałem sobie cały dzień
samo wejście zajęło mi z pól godziny obserwacji czy nie kręcą się w pobliżu znajomi.
potem wszedlem, pani w rejestracji wiedziała o co chodzi
ale w celu sprawdzenia mojej determinacji powiedziała że nie ma żadnego wolnego terapeuty który by ze mną porozmawiał i że umówi mnie za kilka dni
powiedziałem że będę czekał aż się znajdzie dzisiaj teraz, bo nie wiem czy drugi raz dam radę przyjechać
no i czekałem godzinę coś około i się znalazła terapka i pogadaliśmy z pół godziny

Stefcio - Pon 21 Mar, 2016 17:46

Dziękuję wam wszystkim za wsparcie!

Bardzo dużo się dowiedziałem w ciągu ostatnich kilku dni i zmieniłem swoje spojrzenie na temat mojego alkoholizmu.

Teraz z tym nowym nastawieniem idę zapisać się na terapię!

Trzymajcie kciuki żeby mi odwaga nie uleciała gdzieś po drodze :D

margo - Pon 21 Mar, 2016 17:51

Nie pękaj, dajesz! :mgreen:
Borus - Pon 21 Mar, 2016 18:29

:okok:
Stefcio - Pon 21 Mar, 2016 20:23

Nie pękłem! Zarejestrowany jestem na pierwszego kwietnia :)
Janioł - Pon 21 Mar, 2016 20:25

i nie jest to prima aprilis ;)
endriu - Pon 21 Mar, 2016 20:43

Brawo Stefcio, :brawo:
jesteś dzielny, będę Cię wspierał

margo - Pon 21 Mar, 2016 21:10

No! :]
yuraa - Pon 21 Mar, 2016 21:44

no męska decyzja, konkretnie .
mówisz i robisz

Stefcio - Pon 21 Mar, 2016 22:57

I jeszcze raz dziękuję wam za miłe słowa.

Naprawdę wierzę że to sie może udać tym razem!

ankao30 - Wto 22 Mar, 2016 06:36

Stefcio,

Witaj, może wykorzystasz czas do pierwszego i jakiś mityng?

Byłeś kiedyś?

Stefcio - Wto 22 Mar, 2016 06:50

Hej ankao30,

Nie byłem nigdy ale mam zamiar się wybrać w tym tygodniu.

Przejrze dzisiaj mityngi w mojej okolicy i coś wybiorę.

ankao30 - Wto 22 Mar, 2016 07:13

Stefcio,

Nie czekaj, szkoda czasu, wybierz pierwszy lepszy i po prostu idź.
Posłuchaj innych alkoholików, po możesz porozmawiać i zapytać jaką drogę przeszli.
Warto, mnie inni alkoholicy uratowali i mityngi.

stanisław - Wto 22 Mar, 2016 08:00

Stefcio napisał/a:
Naprawdę wierzę że to sie może udać tym razem!
Przyjacielu nic sie nie uda jak nie bedziesz działał .
wiola27 - Wto 22 Mar, 2016 08:13

Stefcio, wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki i wierzymy w Twoje powodzenie, będziemy Cię wspierać :) Decyzja, którą podjąłeś wymaga wielkich jaj :brawo: Ja mam pierwsze spotkanie z grupą AA za tydzień. I idę tam, gdzie jeszcze 4 lata temu miałam praktyki w ramach studiów i wiesz co??? mam głęboko w tyle że każdy z personelu mnie zna - jak napisał mi mądry człowiek na tym forum wstydem jest tkwić w tym alkoholowym gównie i oszukiwać samą siebie, że wszystko jest ok - że to normalne że się piję w kraju w którym przyszło nam żyć. Ja się już nie wstydzę - baaa jestem z siebie i Ciebie dumna :)
Stefcio - Wto 22 Mar, 2016 14:16

No i dobra, przekonalicie.
Znalazlem mityng niedaleko pracy i ide za ciosem, dzisiaj po pracy.
Swoja droga w mojej okolicy jest tych mityngow tyle ze moglbym codziennie chodzic :P

ankao30 - Wto 22 Mar, 2016 15:32

Stefcio, tez tak mam i też dziś idę :)
Stefcio - Wto 22 Mar, 2016 20:16

Wróciłem z mityngu i mam taki power że aż mnie nosi!

Jeszcze nigdy nie miałem okazji spotkać tak otwartych, serdecznych i bezinteresownych ludzi.

Czuję się wspaniale i myśle że w tym tygodniu wybiorę się na jeszcze jakiś mityng :lol2:

Dzięki wam za polecenie AA!

endriu - Wto 22 Mar, 2016 20:55

super Stefcio, podziwiam odwagę
ja dopiero w trakcie terapii poszedłem na mityng
brawo

P.S. który krok albo tradycję czytałeś?

Stefcio - Wto 22 Mar, 2016 21:23

Grupa ustaliła że w związku z tym że jestem nowy to zamiast kroku czwartego zajmiemy się pierwszym.
margo - Wto 22 Mar, 2016 21:44

No i fajnie! Idziesz jak burza :)
endriu - Wto 22 Mar, 2016 21:44

no to fajnie Cię przyjęli, teraz masz moc...
wykorzystaj to :)

Stefcio - Wto 22 Mar, 2016 21:51

Taki jest plan!

A tak przy okazji, pochwalę się że dzisiaj mija 2 tygodnie bez alkoholu.
Niby niewiele ale i tak jestem dumny :D

pterodaktyll - Wto 22 Mar, 2016 21:56

Stefcio napisał/a:
Niby niewiele ale i tak jestem dumny

Każdy z nas od czegoś zaczynał..........ważniejsze jest jak się kończy ;)

pannaJot - Wto 22 Mar, 2016 22:49

O proszę :) . To jak Ci sie tak spodobało to zapraszam w czwartek do Świdnicy :)
Stefcio - Śro 23 Mar, 2016 08:17

pannaJot, Dziękuję za zaproszenie, troche daleko mam ale kto wie może kiedyś uda się was odwiedzić :)
zołza - Śro 23 Mar, 2016 08:19

Stefcio, jestem pod wrażeniem Twojej determinacji :szok: baa :brawo:
kelpi - Śro 23 Mar, 2016 09:47

Brawo tak, trzymaj :brawo:
Stefcio - Czw 24 Mar, 2016 11:07

Dzięki ;D

Tymczasem mam pytanie do was, jak u was było ze znajomościami?

Od kiedy nie pije raczej omijałem wszelkie wyjścia do znajomych, a wczoraj otrzymałem dwa zaproszenia, jedno było na wódkę więc odmówiłem a do drugiego doszło ostatecznie przy herbacie chociaz kolega pierwotnie miał w planach coś mocniejszego, na szczęście ten akurat kolega nie ma nic przeciwko rezygnacji z alkoholu.

Ale tu pojawia się pytanie. Czy faktycznie będe musiał zerwać kontakt ze wszystkimi znajomymi którzy pili ze mną? Tak naprawde większość z nich piło na naszych spotkaniach niewielkie ilości, to ja byłem tym który każde prawie spotkanie kończyl z urwanym filmem.

Jeśli będe musiał się od nich odciąć to to zrobię ale większość z nich znam długie lata i będzie mi szkoda.

Żal mi utracić przyjaźnie przez moje picie ( bo to moje picie jest tu problemem a nie ich)

Wiem że zapewne będzie to poruszane na terapii ale ta rozpoczyna się dopiero za tydzień i nie mogę się doczekać :P

Ciekaw jestem waszej opinii i jak wy sobie poradziliście z tym tematem.

margo - Czw 24 Mar, 2016 11:15

Jeśli im będzie na Tobie zależało bardziej, niż na wspólnym piciu, to będziecie spotykać się nie przy alkoholu. A tym, którym bardziej przeszkadza brak alkoholu, niż brak Twojego towarzystwa... no to już odpowiedz sobie sam, czy warto ;)
dudek - Czw 24 Mar, 2016 11:47

Stefcio napisał/a:
Czy faktycznie będe musiał zerwać kontakt ze wszystkimi znajomymi którzy pili ze mną?
Hej Stefcio, nie załamuj się, to zrywanie kontaktów w takich przypadkach jest bardzo proste. Czas zweryfikuje komu zależy na Tobie a komu na imprezach z alkoholem. Ci drudzy sami ten kontakt zerwą więc nie masz co się martwić 8)
U mnie tych kompanów do wspólnego picia już nie ma. Znaczy są ale nie dzwonią, nie przychodzą i nie widzę ich już ponad 4 miesiące. I nie mam żadnego żalu do nich i do siebie z tego powodu oraz dobrze się z tym czuje. Powodzenia.
Nie przejmuj się zbytnio nimi, wydaję mi się że za jakiś czas będziesz inaczej patrzył na świat.

endriu - Czw 24 Mar, 2016 19:03

ja musiałem się odciąć tylko od dwóch znajomych, z pozostałymi spotykam się bez alkoholu i nikt nie robi problemu, wręcz są zadowoleni bo im alkohol nie jest do niczego potrzebny
staszek - Czw 24 Mar, 2016 19:12

U mnie to było tak,że jak przestałem pić, to koledzy do kieliszka sami odeszli,
a tym co zależało na mnie, dalej utrzymujemy kontakty.Szanują mój wybór
drogi którą wybrałem. :)

Stefcio - Pią 25 Mar, 2016 09:54

Idą święta a co za tym idzie kilka dni wolnego i ciągną mnie na to chlanie ze wszystkich stron.
Plus tego jest przynajmniej taki że miałem już dość kręcenia i wymyślania fałszywych powodów więc zacząłem mówić wszystkim że nie pije i koniec.
Zobaczymy które przyjaźnie przetrwają a które umrą w moim przypadku :)

zołza - Pią 25 Mar, 2016 13:28

Zaczęłam w swoim domu. Zwyczajnie zapraszając kogoś mówiłam by nie przynosili alkoholu bo od teraz u mnie w domu się nie pije. Spotykając się ze znajomymi szukałam bezpieczeństwa komunikując im ,że postanowiłam nie pić i alkohol oraz osoby pijące w moim otoczeniu są dla mnie zagrożeniem . Reszcie dawałam wybór . Chcesz się spotkać na kawę to ok , na piwo już nie ;)
Stefcio - Pią 25 Mar, 2016 13:50

W domu też mogę alkoholu zabronić. gorzej w pracy, tu raczej każde wydarzenie dodatkowe odbywa się przy alkoholu, większość z nich mogę odpuścić ale nie każde. Ale już miałem okazję jedno taki spotkanie przeżyć, jakoś poszło.
yuraa - Pią 25 Mar, 2016 14:57

ale jak sądzę w umowie o pracę nie ma przymusu picia alkoholu
Jacek - Pią 25 Mar, 2016 15:28

Stefcio napisał/a:
zacząłem mówić wszystkim że nie pije i koniec.

noo :okok:
nie mawiaj też że NIE MOGĘ PIĆ przestaw to na MOGĘ NIE PIĆ

Stefcio - Pią 25 Mar, 2016 21:17

yuraa napisał/a:
ale jak sądzę w umowie o pracę nie ma przymusu picia alkoholu


Oczywiście że nie po prostu na takich imprezach jest alkohol wszędzie i o ile bliscy współpracownicy wiedzą już że nie pije to dalsi będą zapewne proponować, co oznacza częstą walkę z samym sobą. Mam nadzieję że z czasem walka będzie coraz łatwiejsza.

margo - Pią 25 Mar, 2016 22:31

Stefcio napisał/a:
yuraa napisał/a:
ale jak sądzę w umowie o pracę nie ma przymusu picia alkoholu


Oczywiście że nie po prostu na takich imprezach jest alkohol wszędzie i o ile bliscy współpracownicy wiedzą już że nie pije to dalsi będą zapewne proponować, co oznacza częstą walkę z samym sobą. Mam nadzieję że z czasem walka będzie coraz łatwiejsza.


A musisz tam chodzić na te imprezy? Masz to w kontrakcie, czy jak? :drapie:

Stefcio - Nie 27 Mar, 2016 10:23

Czasami muszę a czasami chcę bo zwykle można się na tych imprezach dużo nauczyć.
Większość omijam, będe po prostu musiał się z tym jakoś nauczyć żyć.
Teraz musiałem na chwile odejść od stołu Wielkanocnego bo alkohol się leje i stwierdziłem że przyjdę coś naskrobać żeby się troszkę uspokoić.
Muszę się również przyznać że przez przypadek zjadłem czekoladkę z adwokatem :(

Chciałbym wam wszystkim przy okazji życzyć zdrowych, spokojnych oraz trzeźwych świąt!

Klara - Nie 27 Mar, 2016 10:28

Stefcio, to w Twoim domu leje się alkohol? :(
zołza - Nie 27 Mar, 2016 10:31

Stefcio napisał/a:
Teraz musiałem na chwile odejść od stołu Wielkanocnego bo alkohol się leje i stwierdziłem że przyjdę coś naskrobać żeby się troszkę uspokoić.

Stefcio :pocieszacz: pamiętaj ,że to Ty decydujesz co jest dla Ciebie dobre. Nie musisz być jak inni bo...jesteś wyjątkowy ;)

margo - Nie 27 Mar, 2016 10:48

Jakby Ci to bardzo przeszkadzało nadal, to wyjdź na spacer. Nie patrz na to, że ktoś będzie krzywo patrzył. Zadbaj o swoje bezpieczeństwo. Swoją drogą przy śniadaniu wielkanocnym się już leje... no współczuję. Ale dasz radę. Jest dziś jakiś miting w Twojej okolicy?
Stefcio - Nie 27 Mar, 2016 11:09

Klara napisał/a:
Stefcio, to w Twoim domu leje się alkohol? :(


U rodzicow, niby tylko wino ale denerwuje i tak.

Niedługo jedziemy do rodziców żony, tam na szczęście rządzi babcia i alkoholu jest zakaz więc będzie lepiej :)

meetingi są zapewne ale nie mam kiedy sie wybrać dzień zapełniony co do godziny.
Jakoś dam radę, najwyżej się jutro na meeting wybiorę jakby było ciężko.

Dzięki za troskę :okok: [/list]

Giaur - Nie 27 Mar, 2016 11:49

Wino do śniadania :|

Za złotych czasów bym nie dał rady.

Stefcio - Nie 27 Mar, 2016 12:14

Wino już wyszło, teraz ojciec z bratem wytoczyli grubszy kaliber.
Na plus jest to że oznajmiłem im że nie piję i pić już nie będe i przyjeli to bezproblemowo.
Nie namawiają więc dobrze jest, zaraz wyjeżdżamy do teściów i będzie spokój.

ankao30 - Nie 27 Mar, 2016 12:20

Stefcio,
Idź nie tylko jakby było.

Rok temu denerwowałam się świętami, lecz nie drażnił mnie alkohol na stole, tylko bałam się pytań czemu nie piję. A tu niespodzianka nikt nie pytał, nikt nie był zainteresowany moją trzeźwą osobą.
Raczej nie wyróżniałam się z tłumu, na 15 osób tylko dwie cosik tam piły, reszta zero.

Na imprezie integracyjnej też byłam, i też szok ponad 80% było niepijacych, zawsze tak było, ale wcześniej tego nie widziałam, wcześniej tylko wydawało mi się, że wszyscy piją i wszyscy jak ja, czyli do zgonu.

Giaur, ja za złotych czasów potrafiłam o 4 rano wstać i już robić drinka, o 11.00 drugi raz trzeźwiałam, a w ciągu doby czasem nawet cztery razy. Nie dziwi mnie to, bo sama tak robiłam. Wino do śniadania standard. Nawet nie w święto, często w sobotę tak zaczynałam.

Zawsze możesz wyjść na spacer, jak źle się czujesz, powiedz im, że źle się czujesz i idź się przejść, lub połóż się. A jutro miting obowiązkowo :kwiatek:

pterodaktyll - Nie 27 Mar, 2016 12:47

Stefcio napisał/a:
Wino już wyszło, teraz ojciec z bratem wytoczyli grubszy kaliber.

No nieźle sobie poczynasz jak na trzy tygodnie niepicia........
Stefcio napisał/a:
Na plus jest to że oznajmiłem im że nie piję i pić już nie będe

Twoja podświadomość w tym momencie zaczęła się tarzać ze śmiechu :rotfl:

Wiedźma - Nie 27 Mar, 2016 17:00

Czarno to widzę :zalamka:
Stefcio - Nie 27 Mar, 2016 18:56

margo, ankao30, zołza Dziękuję za wsparcie jest mi ono niezmiernie potrzebne.

pterodaktyll, Czy uważasz że nie powinienem mówić ludziom że nie piję, lub że nie będe już pić?

Co do mojego "poczynania" to nie poradzę nic na fakt że mój ojciec pije i na słowa krytyki śmieje mi się w twarz twierdząc że to jego dom i będzie robił co chce. Nie podoba mi się to ale nie zmienie tego, nie oleje też rodzinnych świąt, po prostu będe musiał to znieść zgodnie z treścią

Cytat:
daj mi cierpliwość,abym zniósł to czego zmienić nie mogę


Wiedźma i pterodaktyll, szczerze mówiąc to przykro mi się zrobiło po waszych komentarzach i uważam że były niepotrzebne.
Walczę jak mogę, w przeciągu dwóch tygodni poszedłem do psychiatry , zapisałem się na terapię i poszedłem na mityng, idzie mi bardzo dobrze ale czuję się obecnie strasznie kruchy psychicznie i wasze komentarze po prostu zepsuły mi humor.

No ale cóż , dzisiaj nie piję... Pterodaktylowi i Wiedźmie na złość :dokuczacz:

Jacek - Nie 27 Mar, 2016 19:05

Stefcio napisał/a:
Wiedźma i pterodaktyll, szczerze mówiąc to przykro mi się zrobiło po waszych komentarzach i uważam że były niepotrzebne.

Stefciu,nikt nie mówił że będzie łatwo ,jak i to że efekty przychodzą po ciężkiej pracy
Ptero i Wiedzma cię nie skreślają ,a raczej dają przekaz do motywacji abyś pomyślał ,co możesz zrobić aby se ułatwić ,aby nie pchać ręki do ognia
nie oczekuj ciągłego poklepywania po pleckach,dobre rady są również w szczerych wypowiedziach w takich które uważasz że są złymi
Stefciu troszkę rusz wyobraźnią :okok:

pterodaktyll - Nie 27 Mar, 2016 19:06

Stefcio napisał/a:
, dzisiaj nie piję... Pterodaktylowi i Wiedźmie na złość

Przyjacielu, jak zaczniesz nie pić dla siebie, a nie na złość komu innemu, to wtedy być może zrozumiesz co do Ciebie napisałem. Na razie wygląda na to, że nie masz nawet zielonego pojęcia o czym ja piszę i to jest Twoje niezbywalne prawo. Wszyscyśmy tak zaczynali, nie mając pojęcia z jakim ciężkim "przeciwnikiem" mamy do czynienia.

Stefcio napisał/a:
pterodaktyll, Czy uważasz że nie powinienem mówić ludziom że nie piję, lub że nie będe już pić?

Uważam, że nie powinieneś przebywać w towarzystwie pijących, nawet jeśli to Twoja rodzina, a na pewnoa jeszcze przez długi czas. Skoro oni Ciebie nie szanują i Twojej choroby przede wszystkim, to dlaczego Ty masz ich szanować? Znasz jakiś dobry powód? Ja nie znam......moje zdrowie i życie jest najważniejsze a dopiero potem rodzina, przyjaciele, znajomi i cała reszta świata.....

pterodaktyll - Nie 27 Mar, 2016 19:10

Stefcio napisał/a:
pterodaktyll, szczerze mówiąc to przykro mi się zrobiło po waszych komentarzach i uważam że były niepotrzebne.

Co mnie dotyka, to mnie dotyczy jak mawiają terapeuci.
Nie zachorowałeś na koklusz kolego, ani na grypę, tylko na ciężką i często śmiertelną chorobę, jaką jest alkoholizm. Jeśli wolisz żeby ktoś Ci kadził i pieprzył radośnie, jak to pięknie, że udało Ci się odmówić kieliszka, to na mnie nie licz. Stawką jest Twoje zdrowie i życie więc może zacznij sobie z tego zdawać sprawę. ...

zołza - Nie 27 Mar, 2016 19:14

Stefcio napisał/a:
Walczę jak mogę, w przeciągu dwóch tygodni poszedłem do psychiatry , zapisałem się na terapię i poszedłem na mityng, idzie mi bardzo dobrze ale czuję się obecnie strasznie kruchy psychicznie i wasze komentarze po prostu zepsuły mi humor.

Jak dla mnie niepotrzebnie bo nowe trzeźwe życie zaczyna się od poprzestawiania w swojej głowie a Ty właśnie w niej robisz porządek :okok: A , że długa droga przed Tobą to niezaprzeczalny fakt . Nie jest łatwo i każdy kto przebył tą drogę zna to uczucie ;)

Stefcio - Nie 27 Mar, 2016 20:26

Wciąż trafię co do mnie piszecie. Może moje metody są niekonwencjonalne ale dopiero się uczę.
Nie pije dla siebie samego, nikt mnie do tego nie zmuszał ani nie namawiał, sam uznałem że mam problem i musze go przezwyciężyć i wiem że to jest dluga i ciężka walka, prawdopodobnie najcięższa w moim życiu, chce na wygrać i potrzebuje wsparcia i rad. Nie spisuje mnie jeszcze na straty wciąż tu jestem i walczę :)

Wiedźma - Nie 27 Mar, 2016 20:40

Stefcio napisał/a:
dzisiaj nie piję... Pterodaktylowi i Wiedźmie na złość :dokuczacz:

Oj Stefciu... Naprawdę myślisz, że zrobisz mi tym na złość? 34dd Za kogo Ty mnie masz? :foch:
Ja się szczerze ucieszę jeśli się nie napijesz, natomiast obawiam się, że będzie to dla Ciebie bardzo trudne
skoro fundujesz sobie taki wyzwalacz głodu. A głód może się odezwać nawet po kilku dniach - miej się na baczności :nono:

Stefcio - Nie 27 Mar, 2016 20:57

Wiedźma, Przepraszam nie miałem na myśli cie urazić.
Prawda jest taka że emocje zwykle topiłem w alkoholu i kiedy dzisiaj poczułem się zaatakowany przez was to strasznie mocno to na mnie zadziałało, mocniej nawet niż ten poranny alkohol. Muszę się nauczyć panować nad sobą w inny sposób. A co do mania się na baczności, obiecuję że będę!

margo - Nie 27 Mar, 2016 21:06

Stefcio napisał/a:
strasznie mocno to na mnie zadziałało


Stefcio napisał/a:
mocniej nawet niż ten poranny alkohol


to pomyśl teraz nad związkiem między jednym a drugim ;)

staszek - Nie 27 Mar, 2016 21:06

Stefcio napisał/a:
nikt mnie do tego nie zmuszał ani nie namawiał, sam uznałem że mam problem i musze go przezwyciężyć

Dlatego to od Ciebie tylko zależy,w jaki sposób o tą trzeżwość zadbasz.
Nie ma znaczenia że rodzina,tym bardziej na początku drogi.Nie masz na tyle
wiedzy i nie znasz mechanizmów działania tej choroby.Sam sobie fundujesz
grunt do picia.Trzymaj się i nie chodż tam gdzie piją. :)

Wiedźma - Nie 27 Mar, 2016 21:14

Stefcio napisał/a:
strasznie mocno to na mnie zadziałało

No i tak właśnie miało zadziałać - motywacyjnie.
Pewnie bardziej motywująca byłaby katastrofa, ale tego absolutnie ci nie życzę.
Jednak wbij sobie do głowy, że nie należy narażać się na kontakt z wyzwalaczem,
a już na pewno nie na początku trzeźwienia. Tym bardziej przed terapią,
kiedy jeszcze nie znasz zasad i nie wiesz jak sobie radzić z głodem! 8|

Mozaika - Pon 28 Mar, 2016 07:40

Jest sposób żeby zapanować nad emocjami i nie zapić. Jest to trudny sposób, ale nie zniechęcaj się. Najpierw należy znaleźć sponsora i wejść na program, a potem zacząć wykonywać pewne sugestie przekazywane przez niego, i uwierz mi że to pomaga. Od czasu wejścia na program została mi odjęta obsesja picia, czuję się zupełnie inaczej, picie przestało być sensem życia, odnalazłam Boga, wzięłam się za siebie, mam inne zainteresowania. Uwierz, nie męczę się już, ale powiem Ci szczerze że nie siedziałabym wśród pijących ani chwili, nawet reklam nie oglądam, wolę nie kusić losu, po co fundować sobie głód alkoholowy? I jedna ważna rada, głód alkoholowy przychodzi falami i przechodzi. Jedna fala trwa około 15 minut, trzeba zacisnąć zęby i przeczekać, albo zająć umysł i ciało na te 15 minut, ważne żeby się wtedy nie napić, to przejdzie. Na początku będzie dużo takich fal, potem będą przychodzić coraz rzadziej aż miną zupełnie. I tego Ci życzę, pozdrawiam, trzymam kciuki :okok:
Stefcio - Pon 28 Mar, 2016 08:35

Dziękuję wam za rady i przepraszam że wczoraj się uniosłem.
Będe miał się na baczności żeby unikać towarzystwa pijących, w piątek zaczynam terapię, a co do sponsora, będe musiał się za jakimś rozejrzeć :)

zołza - Pon 28 Mar, 2016 09:03

pterodaktyll napisał/a:
Metody to on stosuje jakoby ciut, ciut niekonwencjonalne, nie sądzisz zołzo?

No sądzę :P ale chłopak jest na początku drogi , będzie robił błędy i takie tam jego prawo. Na terapii dostanie wiedzę i narzędzia - teraz ma deficyt . Jak dla mnie uważam ,że bardzo się stara a najważniejsze , że działa ...Ja takich ludzi wspieram i szanuję bo sama tak nie potrafiłam - decyzję o zaprzestaniu picia ( tak na serio) podejmowałam z 10 lat) :roll:

Mozaika - Pon 28 Mar, 2016 09:07

Ja swoją 6 lat od 2010 :szok: Stefciu, zgłoś po prostu na mitingu że potrzebujesz sponsora i na pewno się taki znajdzie, a najlepiej pomódl się i zawierz tą sprawę Bogu, on już wszystko załatwi :okok:
Jędrek - Pon 28 Mar, 2016 12:58

Mozaika napisał/a:
..... zawierz tą sprawę Bogu, on już wszystko załatwi :okok:

Obawiam się, że nie wszystko....
Ale na pewno wesprze Twoje działania.

Stefcio - Czw 31 Mar, 2016 13:05

Byłem na mitingu dopiero dwa razy, mam bardzo dobry nastrój po wyjściu z niego ale chcę jeszcze trochę bardziej zrozumieć co sie tam dzieje zanim poproszę o sponsora, narazie to wszystko jest dla mnie jeszcze nowe. Za to jutro zaczynam terapię i nie mogę się doczekać :D
A co do podejmowania decyzji o zaprzestaniu picia to pierwszą podjąłem jak miałem 16 lat, a następną poważniejszą kiedy miałem 24 lata, nie piłem prawie rok po czym wpadłem w depresję z powodu choroby w mojej najbliższej rodzinie no i zapiłem. Teraz pierwszy raz postanowiłem się zabrać za sprawę na poważnie z pomocą profesjonalistów i mam nadzieję że to już ostatni raz.

esaneta - Czw 31 Mar, 2016 13:11

Stefcio napisał/a:
nie piłem prawie rok po czym wpadłem w depresję z powodu choroby w mojej najbliższej rodzinie no i zapiłem

Hej Stefciu, to nie z powodu depresji zapiłeś a z faktu bycia chorym na chorobę alkoholową. Bo widzisz, to taka dziwna choroba emocji. Np. Gdyby nieuzależnionemu człowiekowi ktoś bliski poważnie zachorował, myślisz, ze szukałby pociechy w alkoholu? Alkoholik nie potrafi na trzeźwo mierzyć się z emocjami/uczuciami.
Mam tu na uwadze oczywiście nie leczącego się alkoholika.

margo - Czw 31 Mar, 2016 13:15

Spokojnie, nie musisz mieć sponsora, jeśli nie czujesz takiej potrzeby. Ja do sprawy sobie tak podeszłam, że chodzę na terapię i mitingi, a jak skończę terapię, to zacznę chodzić na jakąś grupę, co pracuje na krokach. Mi osobiście posiadanie sponsora nie odpowiada, ale każdy jest inny. Pochodź na te mitingi, poprzyglądaj się i sam sobie odpowiedz co będzie dla Ciebie najlepsze :)
yuraa - Czw 31 Mar, 2016 14:15

Stefcio napisał/a:
chcę jeszcze trochę bardziej zrozumieć co sie tam dzieje zanim poproszę o sponsora, narazie to wszystko jest dla mnie jeszcze nowe.

spokojnie poobserwuj, daj sobie czas. wybierz z rozwagą.
ostatnio słyszałem o przyznawaniu sponsorow z urzędu, brrrr
wygląda to tak że ktoś na grupie zglasza że szuka i jest mu przydzielany sponsor z listy sponsorów.
moim zdaniem sam powinneś wybrać kogoś po długiej obserwacji,
nie zgadzam sie na sponsorowanie w formie wydawanych poleceń
Sponsor doradza, tłumaczy program i mówi o sobie i jak on to widzi a decyzje podejmuje sam zainteresowany.

staszek - Czw 31 Mar, 2016 17:09

Stefcio napisał/a:
jutro zaczynam terapię i nie mogę się doczekać

To słuszna decyzja.
Stefcio napisał/a:
poproszę o sponsora, narazie to wszystko jest dla mnie jeszcze nowe.

A co do sponsora, to się nie spiesz,przepracuj pozytywnie terapie.
Sam to poczujesz czy potrzebujesz sponsora. :)

ankao30 - Czw 31 Mar, 2016 18:20

yuraa napisał/a:
Sponsor doradza


:nie:

yuraa napisał/a:
tłumaczy program


:tak: przekazuje tak samo jak sam dostał

yuraa napisał/a:
mówi o sobie i jak on to widzi


po co? :mysli: to jego życie nie moje

yuraa napisał/a:
decyzje podejmuje sam zainteresowany


Jak jest gotowy to ufa, jak chce sam kierować to współczuję.

staszek napisał/a:
A co do sponsora, to się nie spiesz


Spokojnie, każdy ma swój czas. Niestety większości życia braknie by coś zmienić, ale spokojnie.

:kciuki:

stanisław - Czw 31 Mar, 2016 19:14

margo napisał/a:
Pochodź na te mitingi, poprzyglądaj się i sam sobie odpowiedz co będzie dla Ciebie najlepsze
Jak długo trzeba chodzić i przyglać sie. Program AA jest programem dzialania jak chciałem nie pić, to musiałem działać nie sie przyglądać.
margo - Czw 31 Mar, 2016 19:26

stanisław napisał/a:
Jak długo trzeba chodzić i przyglać sie


Ja jestem zdania, że albo się pracuje na terapii, albo się pracuje na AA. I że jeśli jest się na terapii, to powinno się bardziej skupić na terapii a mitingi traktować jako grupa wspomagająca, a po skończeniu terapii, jeśli się chce, wejść na program. Ze sponsorem lub bez. Albo się robi coś porządnie, albo po łebkach trochę tu, trochę tam. A nie wydaje mi się, żeby będąc na terapii miało się jeszcze równocześnie czas na pracę ze sponsorem i jeszcze na prostowanie swojego życia "w realnym świecie". Stanisławie, nie mów, że po dwóch mitingach już byłeś taki mądry, że wszystkie rozumy pozjadałeś i już wiedziałeś, o co w tym wszystkim biega? :luzik: bo kolega Stefcio jak byś nie zauważył był dopiero na dwóch mitingach. Jak myślisz, czy zdążył już obskoczyć kilka mitingów, żeby znaleźć taki, który mu odpowiada? Czy zdążył już znaleźć przez ten czas osobę, której ufa i której chce powierzyć sponsorowanie? Nie wydaje mi się... więc w tym przypadku owszem, czas ma znaczenie. Nie bądźmy takimi ortodoksami...

Janioł - Czw 31 Mar, 2016 19:26

margo napisał/a:
Ja jestem zdania, że albo się pracuje na terapii, albo się pracuje na AA.
można I tu I tu idoskonale to się uzupełnia
stanisław - Czw 31 Mar, 2016 19:39

margo napisał/a:
Ja jestem zdania, że albo się pracuje na terapii,
tak jestem tego samego zdania
Do czego służy terapia , pokazuje jakim czlowiekiem jestem jak pije ,
Program AA jak mam żyć

Janioł - Czw 31 Mar, 2016 19:42

stanisław napisał/a:
czego służy terapia , pokazuje jakim czlowiekiem jestem jak pije ,
tylko część terapi jest temu poświęcona I jest też część która daje I zalecenia I narzędzia jak żyć trzeźwym
margo - Czw 31 Mar, 2016 19:56

Janioł napisał/a:
można I tu I tu idoskonale to się uzupełnia


Janiele, ja mówię o pracy ze sponsorem. Jasne, że można pracować na programie również na mitingach, przecież mitingi jak najbardziej są zalecane. Ale praca ze sponsorem jest bardziej intensywna niż chodzenie na mitingi. Jeśli do tego dochodzi praca na grupie i praca z terapeutą indywidualnym i jeszcze ogarnianie życia, które nieraz się zdarza, że się pali i wali... to ja już wolę rozciągnąć to w czasie. Przepracować terapię, a później wejść na program i pracować dalej. Właśnie dlatego też chodzę tylko na jedną terapię grupową w jednym czasie. Niektórzy równocześnie robią na przykład "asertywność" i "uczucia", a jak dla mnie nie ma co się spieszyć. Czas jest bardzo ważny. A terapia to czas taki "bezpieczny". Później terapia się kończy i nastaje pytanie: "co dalej?", a dalej można na przykład zacząć pracować na programie. A gdy program się "przerobiło" w trakcie terapii... no to zostają mitingi i jakieś grupy wsparcia, wiadomo... ale jestem zdania, że nie ma co się spieszyć. Lepiej porządnie po kolei, niż szybko, żeby "zaliczyć"...

endriu - Czw 31 Mar, 2016 20:11

Stefcio, nie spiesz się ze sponsorem, zajmij się najpierw terapią, moim zdaniem.
Jacek - Czw 31 Mar, 2016 20:15

nic nie jest ważne :nie: ważny jestem "ja" :tak:
Stefcio napisał/a:
pierwszy raz postanowiłem się zabrać za sprawę na poważnie

i to jesteś "Ty" i to jest ważne
i co kol wiek byś nie wybrał,jaką drogę ku trzeźwości - ona będzie dobra,dopóki będziesz nią dążył
i pamiętaj - tą drogą pójdziesz,którą obierasz

ankao30 - Czw 31 Mar, 2016 20:40

margo napisał/a:
można pracować na programie również na mitingach

8) zastanawiam się czy myślisz o duchowym programie AA?
margo napisał/a:
Ale praca ze sponsorem jest bardziej intensywna

Ja inaczej myślę, bowiem może intensywna, ale ograniczona czasowo. Dlatego są terminy na krok 4 i 8. Może miałaś inaczej :bezradny:
margo napisał/a:
"co dalej?"

To chyba istotne.
margo napisał/a:
A gdy program się "przerobiło" w trakcie terapii...

Tego to nie rozumiem, ale może grupowo można :mysli: ale i tak tego nie widzę, nie wiem jakbym miała przed grupą uklęknąć, czy zdać 4 :mysli: a 8 masakra, wątpię bym była uczciwa i wszystko wywaliła z siebie.
margo napisał/a:
Lepiej porządnie po kolei, niż szybko, żeby "zaliczyć"...

No z takim podejściem to faktycznie nie ma co podchodzić, szkoda czasu swojego i sponsora.
Program to nie egzamin, nie zaliczenie, nie na oceną itp. To duchowy program zdrowienia. Kroki jeden po drugim pozwoliły mi nawiązać kontakt z SW, który dziennie pielęgnuję. Program daje narzędzia, które nauczyły mnie życia codziennego, życia bez lęków i stanów napięć, gdzie kiedyś nie radziłam sobie z tym.
Nie wiem, ale znam mało bo tylko 6 dziewczyn, które też żyją dzięki temu programowi, które nie były na terapii. Niektóre nie piją już jakiś czas i żadna nie czuje po otrzymaniu programu potrzeby przerabiania czegoś na terapii. Ani uczuć, ani asertywności, ani DDA. Program mi oszczędził czasu męczenia się samej ze sobą, tak teraz o tym myślę. Nie wiem, ale być może jakbym wybrała terapię to bym dalej tkwiła w tym miejscu, w którym byłam ponad rok temu. Sorki, że o tym piszę, ale niestety widzę takie przykłady na co dzień, gdzie po długim czasie abstynencji mam wrażenie, że człowiek jest szalony jakby nadal pił, choć niby wszystko wie z terapii, lecz dalej sobie z samym sobą nie radzi. Ja wiem, że to choroba umysłu, ciała i duszy tu muszę mieć równowagę i jest wszystko ok. Muszę zadbać o ciało czyli HALT, o umysł ale najważniejsze o duszę. Muszę się pozbyć uraz, oraz wypełnić pustkę wiarą. Mi to pomaga.

margo - Czw 31 Mar, 2016 20:49

Ankao30 widzisz, tyle, że ja piszę o moim własnym doświadczeniu. Chodzę na terapię i mitingi, a Ty na mitingi i masz sponsora, więc siłą rzeczy widzimy to inaczej. Nie musisz chodzić za każdym, kto ma inne zdanie na temat sponsorowania/mitingów niż Ty, i go poprawiać :bezradny: ja mam takie zdanie a Ty masz inne :luzik: wrzuć na luuz, dziewczyno! nie traktuj tego jako atak na siebie, że ktoś ma inne zdanie...
Jędrek - Czw 31 Mar, 2016 20:53

stanisław napisał/a:
Jak długo trzeba chodzić i przyglądać się? ......

Ja po dwóch i pół roku chodzenia na różne mityngi wybrałem sponsora....
Ale ja nie bardzo chciałem zmienić swoje życie.....
Pierwsze dwa lata to była deprecha, frustracja i złość.... dopiero potem zacząłem przerzucać się powoli.....

ankao30 - Czw 31 Mar, 2016 20:56

margo napisał/a:
ie traktuj tego jako atak na siebie

nie czuję by mnie ktoś atakował, też tylko dzielę się swoim doświadczeniem. Nie piszę o terapii bo jej nie znam tylko o pracy ze sponsorem, bo to znam.

yuraa - Czw 31 Mar, 2016 20:59

ankao30, mam pytanie
czy już cały program za Tobą ?
albo dwa pytania
czy sponsorujesz komuś ?

ankao30 - Czw 31 Mar, 2016 21:03

yuraa,
Nie wiem jak rozumiesz cały, na dzień dzisiejszy żyję krokiem 10,11 i 12. To program na całe życie.

yuraa - Czw 31 Mar, 2016 21:09

chodziło mi o tzw przerabianie programu, ktore kiedys się konczy.
ja staram sie na codzień stosować do wszystkich kroków

ankao30 - Czw 31 Mar, 2016 21:17

yuraa,

Widzisz jak masz program przekazywany to nie musisz dziennie 3 stawiać, czy rozliczać przeszłości. To zrobiłam, raz i uczciwie. Nie chodzę do Kościoła, ale podobnie jest ze spowiedzią, co dziennie biegasz i te same grzechy wywlekasz. Oczywiście zawsze możesz wrócić do 4 jak coś Ci się przypomi że nie rozposałeś, ale po co dziennie. Tak samo 1,2,3 zawierzyłam raz. Teraz mam 10 do codziennego obrachunku, 11 do medytacji.

stanisław - Czw 31 Mar, 2016 21:23

Kochani nie warto sie licytowac co jest lepsze terapia czy program AA. Bo jedno i drugie jest potrzebne . Myśle ze SW działa w obu przypadkach , tylko czy petent jest gotowy na działanie , albo otwozenia drzwi serca . Dzis przeczytałem co zrobił by moj mistrz w tej sprawie . Czy by potępił którąś.
rybenka1 - Czw 31 Mar, 2016 21:33

Mnie było wszystko potrzebne żeby nie pić ,terapia ,meetingi ,drugi alkoholik ,klub wsparcia ,PRO .Warsztaty wyjazdowe ,rekolekcje ,zloty takich samych czubków jak ja. :radocha: :radocha: Po 5 latach praca na programie ze sponsorem ,miałam swoje tempo 12 miesiecy .Co miesiąc 1 krok ,powolutku .Jeśli czułam ,że coś nie jest tak to dłuzej poswięcałam pracy nad krokiem.Staram się życ programem ,wdrażac w zycie choc ciężko zmienic swój charakter ,zachowanie tak .Pracy nad sobą mam do cholery :rotfl: nie poddaję się .KOKODŻAMBO i DO PRZODU . :radocha:
rybenka1 - Czw 31 Mar, 2016 21:57

sdf4t sc43545
staszek - Pią 01 Kwi, 2016 08:13

ankao30 napisał/a:
Ale i tak najważniejsze byś znalazł Siłę Wyższą,

Żadna siła wyższa za mnie nic nie zrobi.
Ona mi tylko w tym pomaga. :)

Stefcio - Pią 01 Kwi, 2016 12:11

Siła wyższa siłą wyższą ale większość trudów przyjdzie mi samemu raczej przezwyciężyć.

Melduje posłusznie iż stawiłem się na terapii ( rozmowie z terapeutką) przeprowadziła ze mną wywiad i we wtorek mam z nią następne spotkanie na którym przypisze mnie już do grupy. Do tego musze jeszcze raz zaliczyć spotkanie z Psychiatrą tym razem w tym ośrodku oraz jeszcze ze swoim psychiatrą w piątek. Ogólnie zapowiada się tydzien pełen atrakcjii :D

Pani psychoterapeutka stwierdziła że sprawiam wrażenie pełnego pozytywnej energii i że dobry moment wybrałem na trzeźwienie, ciekawi mnie na jak długo tej energii wystarczy...

endriu - Pią 01 Kwi, 2016 12:24

Stefcio, brawo za odwagę i poważne potraktowanie swojej choroby, rzadko takich jak Ty można spotkać :brawo:
zołza - Pią 01 Kwi, 2016 12:39

Brawo Stefano :okok:
margo - Pią 01 Kwi, 2016 12:46

:okok:
Stefcio - Sob 02 Kwi, 2016 21:28

Dzięki wam :)

Miałem dzisiaj troche czasu żeby oddać się zadumie na jedyny temat o którym ostatnimi czasy myślę i zacząłem się zastanawiać nad codzienną medytacją którą zalecają w AA (chyba że zalecają ją tylko u mnie?) Powinienem medytować na temat tradycji bądź kroku który był tematem ostatniego mityngu, tym razem padło na tradycję trzecią i zastanawiam się jak mam się zabrać za taką medytację? Czy powinienem usiąść codziennie po turecku na jakis czas i rozmyslac, czy moze wystarczy ze będe miał na uwadze ową tradycję kiedy rozmyślam?

Jędrek - Sob 02 Kwi, 2016 22:27

Stefcio napisał/a:
Dzięki wam :)

Miałem dzisiaj troche czasu żeby oddać się zadumie na jedyny temat o którym ostatnimi czasy myślę i zacząłem się zastanawiać nad codzienną medytacją którą zalecają w AA (chyba że zalecają ją tylko u mnie?) Powinienem medytować na temat tradycji bądź kroku który był tematem ostatniego mityngu, tym razem padło na tradycję trzecią i zastanawiam się jak mam się zabrać za taką medytację? Czy powinienem usiąść codziennie po turecku na jakis czas i rozmyslac, czy moze wystarczy ze będe miał na uwadze ową tradycję kiedy rozmyślam?

Ja do codziennych medytacji z rana używam "24 godziny na dobę"

ankao30 - Nie 03 Kwi, 2016 07:21

Stefcio,

Dziennie czytam Anonimowych Alkoholików, i refleksje na dany dzień z Codziennych Refleksji. :kwiatek:

zołza - Nie 03 Kwi, 2016 07:32


Stefcio - Nie 03 Kwi, 2016 08:17

Dzięki, namierzyłem sobie już te książki ale rodzi mi się kolejne pytanie, czy wiecie może czy są gdzies ogólnie dostępne w formie elektronicznej? Widzę że sam tekst jest dostępny w w częściach w wielu miejsach sieci ale całości do ściągnięcia nigdzie nie widać. Chyba tekst nie jest chroniony prawami autorskimi więc możnaby go udostępnić do ściągania?
Właśnie składam sobie 24 godziny, jak skoncze i przerobię do formatów ebookowych to chętnie się tym podzielę o ile nie narusza to regulaminu forum tudzież jakiś innych praw.

margo - Nie 03 Kwi, 2016 08:22

Wiwsz... jakby na to nie patrzeć, to ktoś to napisał i ktoś to sprzedaje. Książki można kupić nawet w empiku, nie są przesadnie drogie. Niemniej jednak gdyby było tak jak mówisz, to sprzedawani by je po cenie wydruku i ewentualnie papieru. A tak nie jest...
To w kwestii praw autorskich :mgreen: a jak jest ze ściąganiem pdfów każdy wie.. :mgreen:

Jras4 - Nie 03 Kwi, 2016 08:26

stefan jedz na rocznice czy miting tam jest taki gość KOLPORTER ON TO MA i koniec
ankao30 - Nie 03 Kwi, 2016 08:29

Stefcio,

Margo ma rację. 24h możesz kupić wszędzie, Internet, księgarnie i może na terapiach.

Codzienne Refleksje i AA tylko na mityngach, to aowaska literatera, nie ma jej w księgarniach, a koszt to mniej niż butelka alkoholu.

zołza - Nie 03 Kwi, 2016 08:41

Może jestem staroświecka ale lubię dotyk papieru /książki. Lubię codziennie przewracać kolejną stronę i dopasowywać ( a czasem nie) tekst pisany jakby do mnie osobiście ;) Dostałam te książki( wydania kieszonkowe ) w prezencie na 3 rocznicę trzeźwości :) i przyznam się ,że noszę je od tamtego czasu w torebce. Nie wiem czy to działa i jak to działa ale czasem wpadając w jakiś "dziwny" stan , melancholię lub zadumę wyciągam tą książkę i czytam - uspakaja mnie . :)
Medytacje, refleksje to dla mnie trochę taki duchowy rytuał więc e-bok raczej nie kojarzy mi się z takimi przeżyciami. ceewd Oczywiście to tylko moje osobiste doznania - ale tak właśnie mam.
Ps. Szukałam tych wydań w księgarniach internetowych- obie pozycje z wysyłką to koszt około 50 zł.

Stefcio - Nie 03 Kwi, 2016 09:19

Męczył mnie temat więc wgryzłem się w prawa autorskie na http://www.aa.org/pages/en_US/fair-use-policy i niestety o ile prawa autorskie pozwalają na stworzenie/skopiowanie tekstu dla jednej osoby to zabronione jest umieszanie go na stronach a wiec tego robic nie będe. Osobiście uważam to za podejście trochę przestarzałe no ale cóż :)
Tak czy siak złożyłem sobie 24 godziny na dobę a nad refleksjami już pracuję :)
A co do waszych argumentów to doskonale rozumiem że nie jest to drogie i jest ogólnie dostępne ale ja po prostu chcę mieć wersję elektroniczną, przyzwyczaiłem się do czytania ebooków i szczerze mówiąc tradycyjne książki podobają mi się już tylko jako ozdoba pokoju :)

margo - Nie 03 Kwi, 2016 09:48

Czy gdyby św celach zarobkowych napisał książkę, wydał album muzyczny albo nakręcił film, to byłbyś zadowolony, gdyby wszyscy dookoła kopiowali go sobie za darmo, a Ty byś nic na tym nie zarabiał? Nadal uważałbyś to za przestarzałe? :mgreen: (pomijając cel charytatywny, który sam w sobie jest oczywisty)

Właśnie przejrzałam internet i faktycznie nie widzę nigdzie wersji do kupienia na ebooka. Będziesz musiał się w tym przypadku przestawić jednak na papier :) to nic strasznego, te książeczki są małe, takie prawie jak książeczki do nabożeństwa :roll: można je nosić ze sobą :)

Jras4 - Nie 03 Kwi, 2016 09:58

Stefcio napisał/a:
niestety o ile prawa autorskie pozwalają
daj spokuj ,sciagaj i nie piskaj ..uznaj ze to panstwo to okupant i po sprawie
Stefcio - Nie 03 Kwi, 2016 10:02

Tak się składa że jestem autorem (oraz współautorem) różnego typu oprogramowania które rozpowszechniane jest za darmo na licencjach typu open source. Część z tych rzeczy piszę po prostu dlatego że lubię to robić, część dlatego że potrzebuję je sam więc może i kto inny też będzie potrzebował nie ma nic złego w dzieleniu się wiedzą. Co innego gdybym od początku pisał coś w celu zarobkowym, wtedy najprawdopodobniej nie dzieliłbym się tym za darmo (chociaż niekoniecznie ponieważ i na pozornie darmowych produktach się zarabia)
W tym przypadku mamy do czynienia z dziełami wielu anonimowych autorów którzy pisali własne przemyślenia aby pomóc innym poradzić sobie z nałogiem. Alkoholicy Alkoholikom.
Uważam że prawa autorskie do takiego dzieła powinny być uwolnione. Nie przeszkadzałoby to wydawcom w zarabianiu na tych książkach ponieważ wielu ludzi jak np. zołza, chce mieć wydanie papierowe i nie ma w tym nic złego. A co do skazania na wersję papierową to nieprawda. mam już wersję elektroniczną którą sam złożyłem z tekstów ogólnie dostępnych w sieci :D

Jras4 - Nie 03 Kwi, 2016 10:06

Stefcio napisał/a:
k np. zołza,
zostaw mojego Brata !! .. dobra podaj mi adres wysle ci .. niech strace ..
margo - Nie 03 Kwi, 2016 10:10

Otóż muszę Cię zmartwić :) 24 godziny na dobę jest wydawane przez wydawnictwo Media Rodzina, a autorką jest jedna osoba, Zuzanna Jakubowska ;) A to, że niektóre rzeczy są na licencjach open source (na przykład tak jak mówisz oprogramowanie) i ktoś to robi za darmo dla innych bo tak lubi, to nie znaczy, że wszyscy tak muszą robić :) albo kupujesz albo nie :mgreen: przecież do kupowania też nikt nie zmusza :beba: a na temat praw autorskich wiem całkiem sporo, więc wiem co mówię :mgreen:
Stefcio - Nie 03 Kwi, 2016 10:19

margo, Zuzanna Jakubowska jest tłumczaem a nie autorem, włascicielem praw autorskich jest fundacja Hazelden Betty Ford i niestety ma ona bardziej restrykcyjne przepisy dot. praw autorskich. Autor jest anonimowy. Wiem że mogę kupić lub nie, po prosu jest to niezgodne z moją wyidealizowaną wizją świata w którym ludzie ludziom pomagają bezinteresownie :P Nic na to nie poradzę że jestem marzycielem :D
Jras4 - Nie 03 Kwi, 2016 10:21

Stefcio napisał/a:
w którym ludzie ludziom pomagają bezinteresownie :P Nic na to nie poradzę że jestem marzycielem :D
spotkałeś ludzi !!?? gdzie ?
margo - Nie 03 Kwi, 2016 10:26

Stefcio napisał/a:
z moją wyidealizowaną wizją świata


Myślę, że jeśli poszedłbyś na miting i powiedział, że Cię nie stać na tę książkę, to na pewno znalazł by się ktoś, kto by co najmniej pożyczył, albo nawet i kupił ;) natomiast wymagania typu papier/ebook to już tylko fanaberie :mgreen: ale spoko, też mam takie fanaberie :p nie cierpię ebooków :wysmiewacz:
a tak poza tym... wydruk, skład, tłumaczenie, dystrybucja, papier... myślisz, że Ci wszyscy ludzie mieliby ochotę pracować za darmo bo jacyś alkoholicy chcą to czytać sobie codziennie? :mgreen: :wysmiewacz:

miłej lektury w takim razie, skoro udało Ci się wszystko poskładać :)

ps. okłamali mnie na stronie empiku, napisali, że Jakubowska to autorka :szok: :p

ankao30 - Nie 03 Kwi, 2016 10:28

Stefcio,

Wiesz, że w Internecie te teksty są z błędami i czasem niekompletne. Sprawdzałam kilka miejsc i zauważyłam to już dawno. No ale....

pterodaktyll - Nie 03 Kwi, 2016 10:40

Stefcio napisał/a:
Czy powinienem usiąść codziennie po turecku na jakis czas i rozmyslac, czy moze wystarczy ze będe miał na uwadze ową tradycję kiedy rozmyślam?

Gdybyś tak po prostu pozwolił swoim myślom na swobodny przepływ, zamiast próbować to ująć w jakieś schematy, to pewnie byłby z tego większy pożytek. ;) Popatrz za okno na rozkwitającą i budzącą się do życia przyrodę i ciesz się tym widokiem. Reszta powoli i sukcesywnie sama do Ciebie przyjdzie....do mnie przyszła to dlaczego nie miałaby do Ciebie przyjść, ale..............jest jedno ale......nic na siłę, jeśli czegoś nie potrafisz pojąć dzisiaj, nie wściekaj się na to tylko odłóż na później.....wszystko ma swój czas i miejsce, tylko my często nie chcemy tego zauważyć i chcielibyśmy "już", "natychmiast"........ :)

margo - Nie 03 Kwi, 2016 10:46

No właśnie, bo pytanie czym jest medytacja? W takim zupełnie klasycznym ujęciu medytacja to totalne wyłączenie myśli. Siadasz sobie, bądź kładziesz się jak Ci wygodnie i wyłączasz myślenie. Nie tworzysz żadnych wizualizacji, nie skupiasz się na niczym. Pozwalasz na swobodny przepływ myśli - coś wpada i wypada, ale Ty w ogóle się nad tym nie zatrzymujesz. Niektórzy skupiają się na oddechu - dzielą go na części, niektórzy wizualizują sobie nawet ten oddech, jak rozprowadza się po ciele, jak wchodzi i wychodzi. Czytanie książki i rozmyślanie nad sensem treści to nie medytacja, tylko rozważania ;)
Stefcio - Nie 03 Kwi, 2016 10:48

Jras4, Owszem spotkałem, ot choćby na mityngu. Sam staram się pomagać i ogólnie wierzę w dobro ludzi i z reguły nie zawodzę się na nim.

margo, Ne chodzi mi o cenę, stać mnie na zakup, po prostu wolałbym kupić ebooka :)

Cytat:
wydruk, skład, tłumaczenie, dystrybucja, papier


Masz oczywiście 100% racji, tylko że większość tych kosztów odpada w przypadku ebooka.

Co do kosztów tłumaczenia to rozumiem że ktoś tego za darmo nie robił, ale są tacy którzy robią takie rzeczy za darmo i to bardzo chętnie, sam do nich należę.

ankao30 24 godziny wyglądają na kompletne są wszystkie dni i każdy składa się z trzech części ale będe wypatrywał braków :)

ankao30 - Nie 03 Kwi, 2016 12:04

Stefcio,

U mnie często jest tak, że rano przeczytam refleksję, a po kilku dniach dociera do mnie. Czesem chwila w ciągu dnia, sms, rozmowa i wszystko jasne mi się wydaje. Tak mam od początku i tak mam dziś. Moje książki się już rozlatują, ale ja już się nie rozlatuję.

Jacek - Nie 03 Kwi, 2016 12:53

Stefcio napisał/a:
Uważam że prawa autorskie do takiego dzieła powinny być uwolnione.

no dobra,ja tam się na tych prawach nie znam ,no może na pewnych ich zasadach - tych ważnych
i tu se zadaj Stefciu pytanko
jeśli wchodzę na drogę "trzeźwości" to ile w to wkładam uczciwości???
potraktuj to również na refleksie, na dziś

Giaur - Nie 03 Kwi, 2016 20:35

Przy moim zwichrowanym czerepie "medytacja" nad krokami i tradycjami byłaby kompletną porażką, od tego mam meetingi, a na co dzień tu i teraz. Nie mówię że nie, dla każdego co innego, mnie się jednak tego typu wolny pociąg myśli zbyt negatywnie kojarzy, nad butelką to ja się już dość wymedytowałem.
pterodaktyll - Nie 03 Kwi, 2016 22:10


Stefcio - Wto 05 Kwi, 2016 20:47

Hej Hej, Raport z trzeźwienia czas napisać. Dzisiaj podpisałem kontrakt z terapeutką i zaczynam jutro terapię grupową, oprócz tego byłem na mityngu i podładowałem akumulatory. Wracając z mityngu zauważyłem grupki młodych ludzi żłopiące piwo nad odrą i naszła mnie myśl że teraz nie mam juz po co iść nad rzekę ze znajomymi bo i po co skoro nie pić? Potem pomyślałem że grill taki dla samego grillowania tez traci na uroku. Wiem że to podstępnie wkrada się głód rozpoznałem to bez trudu i nie rozpaczałem nad tym faktem zbytnio, ale coraz bardziej uświadamiam sobie jak wiele rzeczy robiłem z alkoholem i jak wiele pozostanie po nich dziur. Chyba będe musiał poszukać sobie hobby ale to za jakis czas, obecnie po pracy 2 razy terapia, raz AA a do tego jeszcze nauka więc wolnego czasu mało, a to chyba dobrze bo i na myślenie o piciu nie będzie czasu :P Wybaczcie moje grafomastwo ale lubie sobie tak tutaj popisać i zebrać od was wsparcie i opinie a czasem posprzeczać się troszkę :lol2:
Wiedźma - Wto 05 Kwi, 2016 21:24

Stefcio napisał/a:
Dzisiaj podpisałem kontrakt z terapeutką i zaczynam jutro terapię grupową, oprócz tego byłem na mityngu
:brawo:
Stefcio napisał/a:
Wiem że to podstępnie wkrada się głód rozpoznałem to bez trudu

Brawo :brawo:
Rozpoznawanie głodu to duży krok w trzeźwieniu.
Teraz jeszcze trza Ci się nauczyć jak sobie z tym głodem radzić, żeby mu się nie dać.
No i jak mu zapobiegać na przyszłość, żeby Cię zbyt często nie nawiedzał.
A skoro zaczynasz terapię, to niebawem to wszystko zgłębisz, opanujesz i wprowadzisz w życie :]
Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na kolejne raporty :kciuki:

szika - Wto 05 Kwi, 2016 21:32

Stefcio napisał/a:
Potem pomyślałem że grill taki dla samego grillowania tez traci na uroku.

ja bardzo lubię grilować :]
i nie mam najmniejszego problemu z tym, że bez alkoholu..
nie przesądzaj że na pewno z tego zrezygnujesz.. spróbuj podejśc do tego w taki sposób, że wiele rzeczy będziesz teraz jakby uczył sie całkiem na nowo :) moze z czasem odkryjesz w tym frajdę? ;)

zołza - Śro 06 Kwi, 2016 06:45

Stefcio napisał/a:
Wybaczcie moje grafomastwo ale lubie sobie tak tutaj popisać i zebrać od was wsparcie i opinie a czasem posprzeczać się troszkę

Od tego tu jesteśmy :luzik:

Janioł - Śro 06 Kwi, 2016 07:02

zołza napisał/a:
Od tego tu jesteśmy
zwłaszcza w temacie : posprzeczać ;)
Jras4 - Śro 06 Kwi, 2016 14:49

Stefcio napisał/a:
Wybaczcie moje grafomastwo
wez pisz normalnie !! nie rób błędów mi tu !!!
wiesz jakie tu sa zadymy za błedndy !!Człowieku mogą cie zlinczować

Janioł - Śro 06 Kwi, 2016 17:44

Jras4 napisał/a:
!!Człowieku mogą cie zlinczować
gdyby tak było nie żył byś od 8 lat ;)
Stefcio - Śro 06 Kwi, 2016 19:08

Obiecuje dokladnie sprawdzac tekst przed wysłaniem :P
Własnie wróciłem z pierwszej terapii grupowej i przyznam że AA podoba mi się bardziej, może dlatego że na terapii było aż 20 osób i terapeutka musiała przerywać wypowiedzi żeby się wyrobić w czasie.
Podobało mi się jednak to że było sporo ludzi ze stażem niepicia równym mojemu (za dwa dni minie miesiąc :) ) i mogłem wysłuchać ich historii.
I w związku z tymi historiami dopadło mnie poczucie winy, może i surrealne ale troche mi ciąży więc się tutaj wyspowiadam.
Mam wrażenie że fakt że jestem na lekach to takie oszukiwanie, inni ludzie maja problemy z zasypianiem natomiast ja łykam pigułke i za 15 minut jestem nieprzytomny. Inni kłócą się, denerwują i smucą co oczywiście wyzwala głód a ja tego nie mam, jestem ciągle szczęśliwy, przy kłótniach od razu uspokajam sytuację, zamiast jak kiedyś eskalować.
Racjonalnie na to patrząc to rozumiem że skoro mi to pomaga wytrzeźwieć to dobrze jednak z tyłu głowy siedzi gdzieś myśl że ide na skróty i oszukuję.

Jras4 - Śro 06 Kwi, 2016 19:21

Stefcio napisał/a:
e i surrealne
Stefcio napisał/a:
ś eskalować.
mam prożbe ,mógł bys pisac bardziej innaczej ? widzisz jestem ubogim wieśniakiem i nie rozumiem o czym mowa gubie sie .. piszesz dośc zawile
margo - Śro 06 Kwi, 2016 19:22

Jras4 napisał/a:
mam prożbe


Tomek, mam dla Ciebie śliczny prezent :)

http://sjp.pwn.pl/slownik...B3w-obcych.html

nie ma za co :)

Jras4 - Śro 06 Kwi, 2016 19:36

ech niedziała
staszek - Śro 06 Kwi, 2016 19:50

Stefcio napisał/a:
Potem pomyślałem że grill taki dla samego grillowania tez traci na uroku.

Wydaje się,potrzeżwiejesz dłużej zmienisz zdanie,nauczysz
się bez alko żyć i bawić.Na wszystko przyjdzie czas.Powodzenia. :okok:

margo - Śro 06 Kwi, 2016 19:53

Przyjedziesz na forumowy zlot to nauczysz się jak grillować bez alkoholu :cwaniak: :cwaniak:
yuraa - Śro 06 Kwi, 2016 22:45

Stefcio napisał/a:
I w związku z tymi historiami dopadło mnie poczucie winy

no niektórzy nie wytrzymuja ciśnienia
np
od dziecka widział taki jak dziadek leje babcię a ojciec matke tłucze
i zawsze myslał że to dobre jest i swoją babe też tak traktował
a na terapii słyszy że to źle
i mu sie w głowie gotuje
co robi ? idzie na piwo by ugasić mysli które pieką

szika - Śro 06 Kwi, 2016 23:31

akurat to poczucie winy teraz, na początku, jest konstruktywne.. motywuje do zmian..
wazne aby nie zatapiac się w nim za bardzo, pozwolić na kontrolowanie tego poczucia winy pod okiem specjalisty..
wiesz? chyba każdy trzeźwiejący przez to przechodzi.. nie znam takiego, który by tego etapu nie "przerabiał"..

Tomek coś Ty sie uwziął na Chłopaka? hę? :nono:

Stefcio - Czw 07 Kwi, 2016 13:43

margo, Bardzo chciałbym przyjechać poznać was wszystkich osobiście oraz spróbować tego trzeźwego grilla ale wszystkie weekendy lata zaklepane od dawna na nowe hobby

margo - Czw 07 Kwi, 2016 14:06

Zloty są co rok :cwaniak: jak masz tak napięty grafik to już zarezerwuj na przyszły rok :mgreen:
yuraa - Czw 07 Kwi, 2016 14:18

ja ci powiem że kajakiem z pomorza da radę
szika - Czw 07 Kwi, 2016 18:50

Stefcio napisał/a:
Bardzo chciałbym przyjechać

nic nie stoi na przeszkodzie :) ja dwa lata temu zdecydowałam się za późno więc przyjechałam z namiotem :) było super hiper fajnie i nie załuję :) a ile śmiechu było, że kradłam prąd i wogle :lol2:

pietruszka - Czw 07 Kwi, 2016 21:44

szika napisał/a:
z namiotem :)

dobra, dobra :luzik: ten namiot to było taktyczne posunięcie i całonocna baza podsłuchowa :nunu:

pannaJot - Czw 07 Kwi, 2016 22:01

E tam , całonocna baza podsłuchową była pani Krysia :mgreen:
Stefcio - Pią 08 Kwi, 2016 09:05

Namiot brzmi super, kto wie, może uda sie coś pozmieniać i wpaść niezapowidzianym na ostatnią chwilę :mgreen:

A tak skoro już piszę to przyznam się że miałem wczoraj kryzys, pokłóciłem się z żoną i pierwszy raz od kiedy nie piję zaczęła mi przychodzić myśl że naprawdę mam ochotę się napić. Jednocześnie wiedziałem że na pewno tego nie zrobię ale sytuacja była nowa i groźna. Ostatnio na terapii było o aktywatorach głodu i teraz widzę że moja żona a konkretnie konflikt z nią jest niesamowicie silnym aktywatorem dla mnie.
Będzie trzeba nad tym popracować.

Wczoraj poradziłem sobie z nerwami tak że wsiadłem na rower i jeździłem aż się zmęczyłem, zauważyłem że to dobrze na mnie działa.

Wiedźma - Pią 08 Kwi, 2016 10:46

No to już masz jednego sposoba. W sensie metoda na głoda :zeby:
Zapamiętaj i stosuj dopóki nie poznasz innych.

Whiplash - Pią 08 Kwi, 2016 13:35

pannaJot napisał/a:
Krysia

A nie Danusia? :mysli:

olga - Pią 08 Kwi, 2016 15:45

Krysia jako podsłuch bardzo pasuje :mgreen:
zołza - Pią 08 Kwi, 2016 15:59

Stefcio napisał/a:
Będzie trzeba nad tym popracować.

Najlepiej zrób sobie listę z swoimi wyzwalaczami - miałam taką przypiętą na lodówce i bardzo często dopisywałam sobie na bieżąco rzeczy i sytuacje na które reagowałam (powiedzmy) stanem wzburzenia , który nie był adekwatny do sytuacji . Uważam ,że nazwać wyzwalacze ( widzę ,że Ty nazywasz je aktywatorami) to trochę tak jakby je okiełznąć . Coś o czym wiemy , że tak na nas działa zmniejsza znaczenie tego wydarzenia . Pewnie już wiesz , że wyzwalacza dzielą się na zewnętrzne ( osoba, kłótnia, pogoda, miejsca kojarzone z piciem itp.) oraz wewnętrzne np. smutek ,lęk ,złość , nuda :)
Mała ściąga http://choroba-alkoholowa...e-i-zewnetrzne/
Określ swoje zagrożenia- to ułatwia sprawę .
Pozdrawiam ;)

Stefcio - Pią 08 Kwi, 2016 17:49

Wyzwalacze! Wiedzialem że złego słowa użyłem, właśnie wczoraj na terapii ten temat przerabialismy i o liście na lodówce też było, ale moja lodówka cała magnesami zajęta więc nie ma gdzie, ale może tapeta w komputerze... :mysli:
Giaur - Pią 08 Kwi, 2016 18:21

Kartka w portfelu może?
Ja mam listę meetingów w okolicach na każdy dzień tygodnia (chodzę tylko raz na tydzień, dla mnie w sam raz). Na wypadek największego kryzysu pomaga świadomość że musze wytrzymać tylko do wieczora.

Stefcio - Pią 08 Kwi, 2016 19:21

Mityngi mam obczajone też ale jeszcze się nie wybrałem na inny. Tak mi dobrze na mojej grupie że nie chce jej zdradzać z inna :p
Ale w razie kryzysu pamiętam że jest taka możliwość, czekam tylko na większy kryzys. Obecny już zażegnany na szczęście

endriu - Sob 09 Kwi, 2016 07:35

Stefcio, dobrze Ci idzie, jak na nowicjusza jesteś dobrze wyedukowany, pewnie dużo forum czytałeś :)
margo - Sob 09 Kwi, 2016 08:25

Stefcio nie tylko czyta forum, ale chodzi już na terapię :]

:okok: tak trzymaj

Stefcio - Sob 09 Kwi, 2016 10:51

Dzięki, potwierdzam że forum czytam w każdej wolnej chwili. trzeźwienie to moje nowe hobby. A przy okazji dzisiaj szukał mi okrągły miesiąc abstynencji :radocha:
ankao30 - Sob 09 Kwi, 2016 10:59

Gratki :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Przypomniała mi się moja miesięcznica. Jaka byłam szczęśliwa, na mityngu kolega szybko sprowadził mnie na ziemię.
Powiedział:
Wiesz, że ta miesięcznica to najczęściej powtarzalna jest.
Życzę Ci byś jak najmniej ją powtarzała ;)

To pamiętam do dziś. I tobie tego życzę.

Wiedźma - Sob 09 Kwi, 2016 13:33

Stefcio napisał/a:
trzeźwienie to moje nowe hobby.

No i super! :okok:
Jak coś robisz z pasją to masz większe szanse powodzenia :)
Coraz fajniej się Ciebie czyta, widać jak robisz postępy.
Tak mi się widzi, że dobrze rokujesz :kciuki:

endriu - Sob 09 Kwi, 2016 14:15

Gratulacje Stefcio, :)
yuraa - Sob 09 Kwi, 2016 14:20

Stefcio napisał/a:
trzeźwienie to moje nowe hobby. A przy okazji dzisiaj szukał mi okrągły miesiąc abstynencji :radocha:

miesiąca gratuluję
ale nie zachłyśnij się tym hobby, powoli łyżeczką smakuj nie chochelką

Stefcio - Sob 09 Kwi, 2016 15:23

A dziękuję wam za miłe słowa, zachłysnąć się nie planuje, mam nadzieję że m.in. dzięki waszym radom się uda :)
A skoro już piszą u mnie pterodaktyll i Wiedźma to chciałem wam szczególnie podziękować za wasze słowa w czasie wielkanocy. Dużo się nauczyłem od tamtego czasu i teraz rozumiem że nie mieliście na celu mnie skrzywdzić a wręcz przeciwnie, dzięki waszym słowom zacząłem myśleć i rozumieć z czym się zmierzam i wypatrywać sygnałów świadczących o głodzie, to była cenna lekcja!

A co do szukania to pisałem z telefonu i proszę się nie czepiać :P

Wiedźma - Sob 09 Kwi, 2016 18:04

Stefcio napisał/a:
teraz rozumiem że nie mieliście na celu mnie skrzywdzić a wręcz przeciwnie

No! :tia:

Jacek - Sob 09 Kwi, 2016 21:07

Stefcio napisał/a:
dzięki waszym radom się uda

neuu :nie: kiedyś to zrozumiesz
a podpowiem tobie - się uda,gdy to Ty je wprowadzisz
takie cóś,że bez ciebie to się nico nie udo :skromny:

Stefcio - Pon 11 Kwi, 2016 09:52

Wiem Jacku że większość pracy jest po mojej stronie dlatego napisałem że między innymi dzięki wam a nie tylko dzięki wam. Łapię pomoc gdzie się da, wierzę że dzięki temu łatwiej będzie przetrwać momenty słabości.
A tak przy okazji własnie zdarzyła się przykra rzecz o której muszę wam powiedziec. Kolega przyniósł do pracy ciasto z okazji imienin, nałożyłem sobie i z pierwszym gryzem od razu poczułem błąd. Ciasto na koniaku i wnioskując ze smaku, na dużej ilości. od razu odłożyłem ale teraz nie moge smaku z ust wypłukać. Boję się że za to zostanę wyproszony z terapii (ostatnio dwutygodniową karę otrzymał ktoś za to ze zjadł cukierki z alkoholem). Czuję ze dużo się uczę i nie chciałbym być wyproszony za taką głupią pomyłke :(

margo - Pon 11 Kwi, 2016 10:15

Stefcio, nie zjadłeś tego kawałka, tylko odłożyłeś. Co innego jak byś celowo zjadł. A na przyszłość będziesz wiedział,.żeby następnym razem zapytać :) pij dużo wody, zjedz coś może i zajmij myśli czymś innym
Stefcio - Pon 11 Kwi, 2016 10:40

Dzięki margo, troche mnie uspokoiłaś.
Nauczka na przyszłość jest, miałem kiedyś okazję gościć Turków i przed każym posiłkiem upewniali się czy w potrawie nie ma wieprzowiny, widzę że będe musiał robić tak jak oni.
Przyznam że wstrząsneło mną troche to wydarzenie. Herbate za herbatą pije, dzisiaj mam dzien zawalony do samej nocy (między innymi terapia) więc nie będzie czasu na myślenie o głodzie mam nadzieję.

dudek - Pon 11 Kwi, 2016 11:48

Stefcio napisał/a:
więc nie będzie czasu na myślenie o głodzie

wg mnie to nie jest tak że się myśli. Ja jeżeli zapomnę że jestem alkoholikiem na dwa, trzy dni to się odbija nie przyjemnymi snami, rzadziej alkoholowymi.
Lub chodzę zdenerwowany nie wiem na co.

Stefcio - Pon 11 Kwi, 2016 11:55

Hej dudek, Sny mi nie dokuczają bo jestem na lekach ale to zdenerwowanie znam aż zbyt dobrze, ale zauwazyłem ze jak w takim momencie nerwow powiem sobie "uspokój sie, to tylko głód tak działą" to faktycznie działa i sie uspokajam.
dudek - Pon 11 Kwi, 2016 19:23

Stefcio napisał/a:
momencie nerwow powiem sobie "uspokój sie, to tylko głód tak działą" to faktycznie działa i sie uspokajam

Jest udowodnione że jeśli jesteś zły i powiesz na głos lub w myślach "jestem zły" to obniża się stan złości o około połowę. Sam stosuję tą metodę.
Warto wiedzieć że złość to nic złego, to sygnał że coś się dzieje niepokojącego. Np. ktoś przekracza nasze granice czy nasze dziecko postępuje nieodpowiednio. Nie da się nie złościć.
Najważniejsze jest komunikowanie w sposób asertywny że ktoś przegina (ostatnio w pracy miałem taką sytuacje). Nie wolno tłumić w sobie złości bo to zakończy się wybuchem agresji czy zapiciem. Ważne też jest żeby się nie nakręcać.
Na terapii powiedzą Ci mniej więcej to samo.

Stefcio - Pon 11 Kwi, 2016 19:55

Powiedziałem o mojej wpadce z ciastem na terapii (grupowej) terapeutka powiedziała ze powinienem porozmawiać z indywidualną terapeutką o tym. Przyznam że przestraszyła mnie dzisiejsza sytuacja i wypatruje teraz objawów głodu ale w sumie czuję się dobrze, może nie będzie tak źle. Jutro mityng więc tez się wygadam.
Wiedźma - Pon 11 Kwi, 2016 20:19

Stefcio napisał/a:
Przyznam że przestraszyła mnie dzisiejsza sytuacja i wypatruje teraz objawów głodu
Już Ty ich tak nie wypatruj, bo se coś wykraczesz :glupek:
Bądź czujny i uważny - to powinno wystarczyć. Głód może się pojawić, ale nie musi.
A przypominam, że stres jest także wyzwalaczem głodu (wewnętrznym), więc lepiej tak się tym ciastkiem nie nakręcaj,
bo wpadniesz z deszczu pod rynnę. Żadna tragedia się przecież nie stała, zareagowałeś prawidłowo :luzik:
Po prostu na drugi raz bardziej uważaj i staraj się ustalić co jesz zanim weźmiesz pierwszego gryza,
bo plucie w towarzystwie nie za bardzo uchodzi :nie:

Jacek - Pon 11 Kwi, 2016 20:55

Wiedźma napisał/a:
bo plucie w towarzystwie nie za bardzo uchodzi :nie:

oooojaaacie :beba: ciachem pluć :nie:

Stefcio - Wto 12 Kwi, 2016 08:00

Wybacz Jacku, więcej nie dopuszcze do zbeszczeszczenia ciasta :nie:
Faktycznie wczoraj niepotrzebnie spanikowałem i się nakręciłem, wszystko jest nowe a instrukcji na każdą sytuację brak. Trzeba więcej forum czytać, tylko jak będe więcej czytał to mnie w koncu z pracy wyrzucą, bo i tak siedzę tu niemal bez przewy :rotfl:

Wiedźma - Wto 12 Kwi, 2016 08:16

Stefcio w stopce napisał/a:
-Jak zjeść słonia?
-Po kawałku!
-Jak się rozmnażają jeże?
-Ostrożnie :oczy:

:mgreen:

Jacek - Wto 12 Kwi, 2016 12:44

Stefcio napisał/a:
Wybacz Jacku,

wybaczam
Stefcio napisał/a:
więcej forum czytać

zapraszam na zlot forumowy
i może byś tam jakie ciasto przytransporcił :skromny:

Stefcio - Wto 12 Kwi, 2016 13:32

Cytat:
-Jak się rozmnażają jeże?
-Ostrożnie :oczy:


:mgreen:

Jacek, Jeśli uda się przyjechać to obiecuje przywieźć ciasto, żona robi pyszne, i to takie bez alko :lol2:

Stefcio - Wto 12 Kwi, 2016 17:38

Na ciastach niestety nie znam się ani trochę, więc będę musiał polegać na żonie. Samemu mogę za to przygotować karkówkę w marynacie na grilla :rotfl:
Jacek - Śro 13 Kwi, 2016 18:04

ankao30 napisał/a:
Ale idziesz na łatwiznę, żona upiecze, a samemu nie łaska.

do diabła :nerwus: nie mieszej mniem tu w ciastach
skoro jest łokazjo na sprawdzone wypieki ,to niechaj tak zostanie
Stefcio napisał/a:
Na ciastach niestety nie znam się ani trochę

a myślisz że ja się znam - tyż nie ,,, ale uwielbiom wcinać
ankao30 napisał/a:
a samemu nie łaska.

a kolezanka tak samemu to co przywiezie :skromny:

Stefcio - Śro 13 Kwi, 2016 20:05

Uwaga będe teraz pisał dużo i poważnie.
Byłem dzisiaj na terapii i stwierdzam że dawno nie nauczyłem się tak wiele w tak krótkim czasie, wciąż trawie te informacje ale chciałem je przelać w tekst aby zebrać myśli.
Ale zacznijmy od początku. Wczoraj zaprosiła nas do siebie koleżanka, chciała pogadać i pograć w jakąś grę, stwierdziła że ani ona ani jej mąż pić nie będą bo są zmęczeni i sie im nie chce.

I teraz ważny przerywnik. Oprócz mojej żony, nikt nie wie że się lecze. Wszystkim powiedziałem że nie pije ale nikomu że się lecze.

Wybraliśmy się zatem do owej koleżanki i było miło i fajnie, dopókinie przyszedł jeszcze jeden kolega któremu pani gospodarz zaproponowala winko, mówiąc przy okazji "To że Stefcio nie pije to nie znaczy że my nie możemy"

Wiem że powinienem był zareagować, może nawet wyjść, niestety najwyrazniej nie umiem jeszcze tego robić. Zamiast tego siedziałem dalej, i zupełnie mi nie przeszkadzało że znajomi sączą sobie ów wino. Naprawde stwierdziłem że spływa to po mnie i nie myślałem nawet o tym aż do dzisiejszej terapii.

W trakcie tradycyjnej rundki opowiadania o nastrojach opowiedziałem dwie rzeczy.

1. Ostatnio ten zły chochlik który zawsze gada żebym się napił, przeszedł do ofensywy konkretnie takiej że o ile na początku święcie wierzyłem w fakt że już nigdy nie będe pił to obecnie za każdym razem kiedy o tym myśle mój chochlik mówi "eee tam pobawisz się w abstynenta jeszcze pare miesięcy i ci przejdzie"

2. Opowiedziałem o sytuacji którą opisałem powyżej.

Ku mojemu zdziwieniu terapeutka bardzo się zainteresowała sprawą drugą stwierdzając że to że wogóle mi ten alkohol nie przeszkadzał to złudzenie i to bardzo zgubne, bo zaraz zacząć mi się mogą myśli że skoro nie przeszkadza mi jak inni piją to może wcale nie jestem alkoholikiem i tak naprawdę mogę pić jak normalni ludzie.

Wiem że jestem alkoholikiem i wiem że nie mogę nie mogłem i nie będe mógł pić jak normalni ludzie!

No więc cała powyższa sytuacja wywołała u mnie gonitwę myśli i stwierdziłem że coś może być na rzeczy. Wczoraj na Mityngu ktoś wspomniał że po terapii wraca do picia 8 na 10. Nawet przez myśl nie przeszło mi że moge być w tej 8.

Myślę że jestem zbyt pewny siebie i za mało pokorny moje trzeźwienie wkracza w trudniejszą fazę i teraz jest czas aby uważać.

Druga sprawa to utrzymywanie mojego leczenia w tajemnicy. Ludzie na terapii zaczeli mi wymieniać przykłady kiedy fakt że znajomi czy rodzina wiedzieli o terapii im pomógł i stwierdzam że chyba czas najwyższy żebym o tym zaczął mówić otwarcie, chociaż nie będzie to łatwe.

Dziękuję za uwagę :)

margo - Śro 13 Kwi, 2016 20:08

Stefcio napisał/a:
normalni ludzie


normalność jest przereklamowana :beba:

lepiej być świrem :mgreen: :czubek:


a tak poza tym to dobrze Ci idzie, tak trzymaj :)

zołza - Śro 13 Kwi, 2016 20:19

Stefcio napisał/a:
Ludzie na terapii zaczeli mi wymieniać przykłady kiedy fakt że znajomi czy rodzina wiedzieli o terapii im pomógł

Mnie osobiście też bardzo to pomogło :) Okazało się ,że wielu osobom ulżyło ...nareszcie mogli normalnie i prosto z mostu mówić o moim nadmiernym i zbyt częstym spożywaniu :uoee: Mało tego u co poniektórych zobaczyłam szczerą radość ,że wreszcie coś ze sobą robię. Jakież było moje zdziwienie gdy zamiast "wstydu"poczułam ulgę :szok:

pterodaktyll - Śro 13 Kwi, 2016 21:06

Stefcio napisał/a:
Myślę że jestem zbyt pewny siebie i za mało pokorny moje trzeźwienie wkracza w trudniejszą fazę i teraz jest czas aby uważać.

Dobrze myślisz....
Stefcio napisał/a:
utrzymywanie mojego leczenia w tajemnicy. Ludzie na terapii zaczeli mi wymieniać przykłady kiedy fakt że znajomi czy rodzina wiedzieli o terapii im pomógł i stwierdzam że chyba czas najwyższy żebym o tym zaczął mówić otwarcie

W rzeczy samej........ukrywanie się przed samym sobą do niczego nie prowadzi
Stefcio napisał/a:
nie będzie to łatwe.

A ktoś twierdził, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie? :p

endriu - Czw 14 Kwi, 2016 16:34

Stefcio napisał/a:
Myślę że jestem zbyt pewny siebie i za mało pokorny

ja pokory nauczyłem się właśnie na mityngach
na terapii lubiłem sobie pochojrakować...

staszek - Czw 14 Kwi, 2016 16:45

Stefcio napisał/a:
stwierdzam że chyba czas najwyższy żebym o tym zaczął mówić otwarcie,

Stefcio napisał/a:
że się lecze.

I to jest prawidłowe podejście,a będzie tobie łatwiej.Powodzenia. :)

Stefcio - Sob 16 Kwi, 2016 18:41

Dzięki za potwierdzenie że w dobrym kierunku zmierzam.
Czas na mój raport z postępów w trzeźwieniu. Zacząłem mówić że jestem alkoholikiem i że się lecze. Dotychczas wiedziała tylko żona, dzisiaj powiedziałem mamie, była zdziwona, wiedziała że nie pije ale zaskoczył ją fakt że jestem alkoholikiem i pytała się czy na pewno lekarz to stwierdził... Wydaje mi się że żyła w wyparciu bo nieraz miała okazje doświadczyć mnie zalanego. W każdym razie stwierdziła że to dobrze i pożyczyła mi powodzenia.
Jeszcze dzisiaj mam zamiar oznajmić to koledze któy mnie odwiedza - Wcześniej dzwonił zapytać czy przypadkiem nie wróciłem do picia bo akurat ma flaszkę, musiał sie zgodzić przyjść na herbatę :rotfl:
Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić jak przyjmie to mój ojciec, ona sam pije ale obraziłby się śmiertelnie gdyby go ktoś określił alkoholikiem a właściwie nie kojarze żeby kiedyś nie pił dłużej niż 5 dni.
Naiwnie wierzę że może skłoni go to do zaprzestania picia ale wiem że to tylko moje mrzonki, zapewne stwierdzi że wymyśliłem sobie chorobę i się wygłupiam 8|

Wczoraj miałem alkoholową impreze pracową w któej przez dwie godziny musiałem siedzieć w jakimś pubie pomiędzy ludźmi pijącymi piwo, było ciężko ale zamówiłem sobie wielkiego burgera i jakoś przetrwałem :P chociaż niesamowicie się cieszyłem jak stamtąd uciekłem. Niestety z większości przypadków mogę się wymigać od takich imprez ale teraz nie miałem wyboru.

Gdzieś na forum przeczytałem że ktoś spisuje sobie wszystkie złe rzeczy które zrobił po pijanemu i też spróbowałem, mam obecnie już 30 pozycji i ciągle przypominam sobie o nowych. Opisuje je dosyć dokładnie więc powstanie z tego niemały dokument. Mam nadzieje czytywać go w chwilach kryzysu.

Dzięki temu rozpamiętywaniu przypomniałem sobie też wszystkie sytuację kiedy w przeszłości zapiłem okresy abstynencji i wszystkie z nich nastąpiły w momencie siedzenia na jakiejś libacji i powiedzenia w końcu "a co mi tam" tym bardziej muszę unikać takich sytuacji.

Ogólnie nastrój ostatnio mi się trochę pogorszył może to właśnie zaczyna się faza muru, no trudno jak wspominał pterodaktyll, nikt nie mówił że będzie łatwo, spoglądam z nadzieją w przyszłość :lol2:

Dzięki że jesteście!

margo - Sob 16 Kwi, 2016 19:04

Stefcio napisał/a:
Wczoraj miałem alkoholową impreze pracową w któej przez dwie godziny musiałem siedzieć w jakimś pubie pomiędzy ludźmi pijącymi piwo


Stefcio napisał/a:
przypomniałem sobie też wszystkie sytuację kiedy w przeszłości zapiłem okresy abstynencji i wszystkie z nich nastąpiły w momencie siedzenia na jakiejś libacji i powiedzenia w końcu "a co mi tam"


:mysli:

:drapie:

Stefcio - Sob 16 Kwi, 2016 19:09

Wiem margo, że źle to wygląda i będe takich sytacji starał się unikać za wszelką cenę. Przynajmniej wiem na co uważać w szczególności
margo - Sob 16 Kwi, 2016 19:19

no właśnie cczxc cczxc

:mgreen:

staszek - Sob 16 Kwi, 2016 22:25

Stefcio napisał/a:
Przynajmniej wiem na co uważać w szczególności

Najlepiej nie chodzić na takie imprezy. :)

Stefcio - Sob 16 Kwi, 2016 22:45

Cytat:
Najlepiej nie chodzić na takie imprezy. :)


Wiem i kiedy mogę to odmawiam, dzisiaj na przykład odezwali się do mnie znajomi którzy chcieli zaplanować wyjście do klubu w przyszłym tygodni ale odmówiłem i przy okazji powiedziałem im jak wygląda sytuacja, o dziwo byli wspierający.

Niestety ta wczorajsza impreza to było coś na co musiałem się wybrać, chociaż jakaś nauka z tego wypłyneła. Następnym razem nie dam się otoczyć alkoholem tak jak wczoraj, postaram się usiąść gdzies z boku żeby w razie czego móc uciec.

margo - Sob 16 Kwi, 2016 22:52

Stefcio napisał/a:
Następnym razem nie dam się otoczyć alkoholem tak jak wczoraj, postaram się usiąść gdzies z boku żeby w razie czego móc uciec.


A już miałam nadzieję... :p powiedz mi - płacą Ci nadgodziny za siedzenie w tej knajpie? Pracujesz tam? To niech Ci płacą. Nie pracujesz? To spotkania czysto towarzyskie? To dlaczego mówisz, że MUSISZ?

Stefcio, nie kombinuj Ty za dużo :nono:

zołza - Nie 17 Kwi, 2016 07:20

Stefcio napisał/a:
Wiem i kiedy mogę to odmawiam

Zastanawiałeś się dlaczego uczestniczysz w tych nasiadówkach ? Czy ten przymus przypadkiem nie istnieje tylko w Twojej głowie ? Ja rozumiem pewne "zobowiązania , chęć przynależności i zaistnienia " ale spróbuj zwyczajnie kilka razy nie iść - a nóż - widelec okaże się ,że tylko nieliczni zauważą Twoją nieobecność ;) a reszta zwyczajnie przyzwyczai się do tego ,że Cię niema na takich imprezach. :tak:
Edit
A może są w gronie tych ludzi osoby które nie piją i czas przysiąść się właśnie do nich?
Nie jest prawdą ,że wszyscy piją ( też tak kiedyś myślałam :roll: ) a tu zonk :lol: to tylko ja ich nie zauważałam. :?

Jacek - Nie 17 Kwi, 2016 07:43

Stefcio napisał/a:
nie dam się otoczyć alkoholem tak jak wczoraj, postaram się usiąść gdzies z boku żeby w razie czego móc uciec.

Stefciu,uwierz,nie dasz rady :nie:
Ty próbujesz z tym walczyć (z alkoholem)
a to nie alkohol Tobie zagraża :nie: a to co jest w Twojej "głowie"
a gdzie byś nie poszedł - "głowę" zabierasz ze sobą
każdy już doświadczony niepijący alkoholik,powie Tobie,abyś z tym nie walczył :nie: wręcz się poddał
a więc ja z własnego doświadczenia Ci podpowiem - zanim siadałem w miejscach imprezowych ,tam gdzie lał się alkohol,to przez 2 lata unikałem takich miejsc
w tym czasie w mojej "głowie"budował się nowy nawyk
zrozumiałem że alkohol jest zamknięty w butelce i mnie nie zagraża
to ja sam jestem zagrożeniem dla siebie,to ja albo po niego sięgam,albo rozumuję że nie on dla mnie i se na imprezowym stole przy mnie stać
lecz za nim on tam mógł stać - musi troszku czasu upłynąć aby w mojej głowie se pozmieniać

Stefcio - Nie 17 Kwi, 2016 08:15

Macie wszyscy rację.
Co do tej imprezy jest to cykl luźnych wykładów na które czasami potrzebuję się wybrać żeby uaktualnić swoją wiedzę. Dowiedziałem się wczoraj że wykłady i tak były nagrywane więc niepotrzebnie wogóle tam poszedłem :?
Faktycznie chyba jest tak że sam sobie znajduję powody żeby chodzić w takie miejsca, dzięki że to zauważyliście, będe musiał nad tym faktem pomyśleć.
Żyję 30 lat i mógłbym przysiąc że znam siebie a tu się okazuje że w ciągu miesiąca dowiaduję się o sobie więcej rzeczy niż przez dotychczasowe życie :D
No nic, walczę dalej.

pterodaktyll - Nie 17 Kwi, 2016 09:33

Stefcio napisał/a:
, walczę dalej.

Polecam stanowczo pierwszą zasadę judo:
"Ustąp aby zwyciężyć".........

"Zasada JU Jeśli mocniejszy przeciwnik mnie popchnie, na pewno upadnę do tyłu, nawet jeśli zablokuję z całej siły. Jeśli natomiast w momencie pchnięcia ustąpię i wykorzystam stratę równowagi przeciwnika do wykonania własnej techniki to mam szansę na zwycięstwo."

;)

margo - Nie 17 Kwi, 2016 11:07

Skoro Ptero już tak ładnie zaczął, to ja jeszcze dodam od siebie, że zupełnie nie zgadzam się ze zdaniem "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" (cyt. św. Augustyn). Nie zgadzam się, ponieważ gdy podejmujesz walkę, to zawsze jest ryzyko - albo przegrasz, albo wygrasz. Prawdopodobieństwo 1:1. Nie podejmując walki godzisz się z pokorą na to, co jest i nie ryzykujesz przegranej. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o bierne przyglądanie się światu, ale bardziej o akceptacje stanu rzeczy, której nie mogę zmienić i współdziałanie z nim, a nie walczenie z wiatrakami ;)
endriu - Nie 17 Kwi, 2016 17:02

z tym rozgadywaniem o leczeniu się to nie musisz się tak rozpędzać,
ze swojej perspektywy widzę, że we wczesnym trzeźwieniu, w czasie terapii, zbyt wielu ludzi niepotrzebnie o tym informowałem...

Stefcio - Nie 17 Kwi, 2016 17:04

Ustąpić czyli zaakceptować fakt że z alkoholem nie wygram i po prostu zejść mu z drogi, unikać?
Mam nadzieję że dobrze to rozumiem.
Cieszę się że mogę tu sobie z wami popisać zawsze się czegoś nowego i ciekawego dowiaduję :)
U mnie w pracy średnio raz w miesiącu jest jakaś oficjalna lub pół oficjalna popijawa, myślę że teraz dam radę unikać ich wszystkich.
Jestem w trakcie informowania znajomych o tym że jestem chory i myślę że to rozwiąże ten problem i nie będą pić w moim towarzystwie.
nad rodziną jeszcze pracuję ale może też uda się coś osiągnąć. Jestem dobrej myśli

margo - Nie 17 Kwi, 2016 17:14

Stefcio napisał/a:
Ustąpić czyli zaakceptować fakt że z alkoholem nie wygram i po prostu zejść mu z drogi, unikać?


Tak, to podstawa pierwszego kroku z dwunastu AA.

Cytat:
Przyznaliśmy, że staliśmy się bezsilni wobec alkoholu


To znaczy, że nie ma co stawać w szranki, bo za każdym razem, kiedy podejmiesz wyzwanie, prędzej czy później przegrasz. Kiedyś ktoś mi powiedział, że trzeźwienie nie zależy od silnej woli, ale właśnie od jej braku. Trzeźwiejący alkoholicy nie sięgają po pierwszy kieliszek, bo wiedzą, że nie mają tej silnej woli, aby odmówić sobie kolejnego. Więc po co w ogóle ryzykować? :) po co otaczać się ryzykiem? W tym wypadku lepiej ryzyku schodzić jednak z drogi :)

Stefcio - Nie 17 Kwi, 2016 17:16

margo, Chyba dopiero teraz zrozumiałem istotę pierwszego kroku mimo że już go czytałem tyle razy, dzięki!
zołza - Nie 17 Kwi, 2016 17:17

Stefcio napisał/a:
Ustąpić czyli zaakceptować fakt że z alkoholem nie wygram i po prostu zejść mu z drogi, unikać?
Mam nadzieję że dobrze to rozumiem.

:tak: po co stawać do walki o której z góry wiadomo ,że zakończy się osobistym nokautem a jeszcze przy okazji mocno oberwie się po pysku . ceewd

Giaur - Nie 17 Kwi, 2016 17:57

Ja sobie dałem spokój po pierwszym suchym kacu. Normalne były lżejsze, tyle że tych już nie miewam i miewać nie będę, u mnie już tylko zespół abstynencyjny. Nawet po jednodniowym piciu.
Jacek - Nie 17 Kwi, 2016 19:01

Stefcio napisał/a:
po prostu zejść mu z drogi, unikać?

schodzić jemu,tak :tak: lecz nie zawsze się da uniknąć
najczęściej w supermarketach,flaszki na pułkach znajdują się blisko kas
dlateguż gdy widzisz takie pułki pełne flaszek,czy reklam różniastych,nie rub se zakazu typu
NIE MOGĘ PIĆ zamień to zdanie na MOGĘ NIE PIĆ
niby to samo ni - ale jak dumnie brzmi ja MOGĘ NIE PIĆ

Giaur - Nie 17 Kwi, 2016 20:00

"szkoda czasu", na chwilę obecną takie mam zaklęcie na Nagły Widok Wódy. Są ciekawsze rzeczy do roboty.
Stefcio - Czw 21 Kwi, 2016 13:47

Czołem!

Ostatnimi czasy moja podświadomość próbuje mi wciskać że w sumie chyba jednak nie jestem alkoholikiem, jakoś jej nie wierzę :P

Oczywiście wiem że jest to oznaka głodu dlatego piszę o tym tutaj (najbliższa terapia w poniedziałek dopiero i nie ma sie komu wygadać :( )

A dzisiaj miałem sen, wyjątkowo spójny i sensowny jak na sen, a co najważniejsze to w śnie ciągle przewijał się alkohol a pod koniec snu szedłem ulicami miasta i piłem piwo.

Stwierdzam że tym snem moja podświadomość strzeliła sobie w stopę bo uświadomił mi on jeszcze bardziej że jestem uzależniony. Dodatkowo od wczoraj mam kiepski nastrój co jeszcze bardziej potwierdza to.

Tak czy inaczej zauważyłem że wszystko dookoła mnie wraca powoli do jakiejś stabilizacji. Dalej nie chcę pić ale o ile w zeszłym miesiącu była to dla mnie najważniesza rzecz i myślałem o tym sporo każdego dnia o tyle teraz sprawa stała się dla mnie czymś normalnym, nie piję i tyle, nie ma się czym emocjonować, wydaję mi się że to dobry objaw ale podejżliwie nan spoglądam czy nie jest czasem jakimś pełzającym głodem.

Dziękuję za uwagę :)

Janioł - Czw 21 Kwi, 2016 14:42

Stefcio napisał/a:
Stwierdzam że tym snem moja podświadomość strzeliła sobie w stopę bo uświadomił mi on jeszcze bardziej że jestem uzależniony
generalnie używanie zwrotu "moja podświadomość" zamiast "ja" jest też elementem mechanizmów uzależnienia poprzez wyparcie bo to przecież nie "ja" tylko "moja podświadomość"
pietruszka - Czw 21 Kwi, 2016 14:46

Osoba nieuzależniona nie miewa "snów alkoholowych", za to mi się zdarzyło mieć "sen nikotynowy", jakiś czas po rzuceniu palenia. Ewidentnie byłam wtedy w złej kondycji psychicznej i do tego byłam bardzo przemęczona, chociaż nie chciałam wtedy tego widzieć.
Wiedźma - Czw 21 Kwi, 2016 15:35

A wiesz już, Stefciu, skąd Ci się wziął ten głód?
Przeanalizowałeś ostatni czas pod względem kontaktu z wyzwalaczami? :mysli:

Stefcio - Czw 21 Kwi, 2016 16:03

Janioł, Hmm dobra uwaga, faktycznie rozważałem to trzeźwienie jako walkę między mną czyli tym dobrym a złą podświadomością która chce się tylko napić, musze na to zacząć inaczej patrzeć :)

Co do analizy ostatnich zdarzen to wiem chyba co to spowodowało i nawet mówiłem o tym na mityngu ostatnim. Mianowicie zacząłem spisywać wszystkie złe rzeczy które zrobiłem kiedy piłem i wspominanie tych wszystkich imprez, wyjazdów spotkan itp przyniosło sporo wstydu ale przyniosło też tęsknotę za tamtymi czasami przypomniałem sobie sporo dobrych chwil i chyba to wywołało ten głód. Wydaje mi się że jest dla mnie jeszcze za wcześnie żeby takie spisy robić ale nie chciałem żeby mi coś uleciało z pamięci, na szczęście moja żona pamięta wszystkie moje wybryki :rotfl:

zołza - Czw 21 Kwi, 2016 16:35

Stefcio napisał/a:
Dalej nie chcę pić ale o ile w zeszłym miesiącu była to dla mnie najważniesza rzecz i myślałem o tym sporo każdego dnia o tyle teraz sprawa stała się dla mnie czymś normalnym, nie piję i tyle,


Jak dla mnie w tym tkwi szopuł :tak: Zbyt szybko poczułeś się zbyt pewny siebie. Zachłyśnięcie się niepiciem ,możliwością mocy ,ze jednak da się ( i wcale to nie jest ponad moje siły) sprawia ,że odpuszczamy ...Mniej pracujemy nad sobą , mniej obserwujemy , w głowie pojawia się furtka ( przecież wszyscy mówią ,że to takie trudne a ja potrafiłem :P )a potem ZONK - kolejna faza i nie jest już tak kolorowo .Alkoholik , który chce trzeźwieć nie ma wolnego ( nie należy mu się :mgreen: ) Przynajmniej na początku ...( mam na myśli rok , dwa :dokuczacz: ) musi stale trzymać rękę na pulsie. Umysł alkoholika jest tak pokręcony ,że stwarza rzeczy o których nie nałogowcom nawet się nie śniło - iluzja to delikatne stwierdzenie. Kłamie nas , mami , oszukuje- nie daj się zwieść ...Rób swoje ...ze wszystkich sił . :okok:

Ps. Poczytaj o fazach trzeźwienia i biochemii mózgu- może trochę Ci to wyjaśni co się dzieje.
Faza Miesiąca Miodowego (16-45)
Po zakończeniu fazy odwrotu mózg powraca do wytwarzania neuroprzekaźników ze zdwojoną mocą (jakby chciał nadrobić zaległości ) Ten okres nazywamy Miesiącem Miodowym – odczuwamy wtedy ulgę po minionych mękach, jest dobrze, tryskamy energią i optymizmem, częste są stany euforyczne. Zwykle wtedy nadmiernie angażujemy się w pracę, nabieramy zbyt dużej pewności siebie, ale także popadamy w nudę, bo świat zewnętrzny nie podziela naszego zapału i nie dotrzymuje nam kroku

Faza Muru (46-120)
Po Miesiącu miodowym mózg stara się przywrócić produkcję neuroprzekaźników do właściwego poziomu, co my odczuwamy jako ich spadek – dopada nas depresja, apatia, spadek energii. Nie potrafimy zorganizować sobie życia, często mamy kłopoty rodzinne, czujemy się samotni, nastrój nam się obniża. Ten najtrudniejszy okres trzeźwienia to Faza Muru, w której bardzo często dochodzi do powrotu do picia.

Faza Przystosowania (121-180)
Następną fazą trzeźwienia – już przy stabilnym poziomie neuroprzekaźników w mózgu – jest Faza Przystosowania. Mamy wtedy trudności w kontaktach międzyludzkich, odczuwamy brak satysfakcji zawodowej, brak celów. Trzeźwe życie zaczyna wydawać się nam nudne.

Faza Rozwiązań (180-360)
Następną fazą, zamykającą rok trzeźwienia jest Faza Rozwiązań. Wtedy zaczynamy powracać do normalności, ciągle jednak odczuwamy psychiczny i emocjonalny dyskomfort – przetrawiamy poczucie winy, doznajemy stanów depresyjnych, wpadamy w złość.

Wszystko przed Tobą :)

Stefcio - Czw 21 Kwi, 2016 17:00

zołza, Dzięki właśnie dlatego spoglądałem na tą zmianę podejrzliwie, zreszta trzy dni w tygodniu poświęcam na terapię i AA więc cały czas jednak o tym trzeźwieniu myślę ale faktycznie, mniej intensywnie.
Czyli mówisz że zaczęła mi się faza muru, czy może to jest ta pewność odpowiadająca jeszcze miesiącowi miodowemu? Dzisiaj jest 44 dzien jak nie piję.
Tak czy siak, chyba powinienem być jeszcze bardziej uważny i kontrolować co się w głowie dzieje :mysli:

zołza - Czw 21 Kwi, 2016 17:29

Stefcio napisał/a:
zyli mówisz że zaczęła mi się faza muru, czy może to jest ta pewność odpowiadająca jeszcze miesiącowi miodowemu? Dzisiaj jest 44 dzien jak nie piję.


Rozumiem ,ze jesteś facetem i myślisz jak facet :luzik: Liczy i cyfry jednak w tym wypadku dają tylko jakieś ogólne dane ( każdy z nas przechodzi te fazy w innym terminie) więc niekoniecznie to ,że nie pijesz 44 dni znaczy,że od jutra zacznie się faza muru. :> fazy się zazębiają , nachodzą na siebie , przechodzą płynie jedna w druga a to znaczy ,że część objawów może dotyczyć fazy miesiąca miodowego ( a on może trwać i dłużej i krócej niż podają podręczniki) a już pojawiają się objawy związane z fazą muru ( która też niekoniecznie będzie trwać u Ciebie tak jak książka pisze).
Mam wrażenie że jesteś własnie w takim momencie. ;) Opisałam Ci te objawy po to byś mógł świadomie obserwować to co dzieje się w Twojej głowie i nie bał się tego - bo zwyczajnie tak jest i tak będzie . To trzeba przeżyć :)

Stefcio - Pią 22 Kwi, 2016 11:55

Ech że ten mózg nie chce działać dokładnie tak jak opisano w książce :P
Ale chyba faktycznie jestem gdzieś na skraju dwóch faz. Dzisiaj jestem na przykład mega euforyczny i mam niesamowicie dużo energii, aż mnie nosi. Wiem że taki stan często jest wyzwalaczem, ale ja nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek pił dlatego że jestem w dobrym nastroju, raczej wpadałem w dobry nastroj kiedy wiedziałem ze będe pić. Może po prostu się ciesze na weekend :D

Stefcio - Nie 24 Kwi, 2016 16:14

Muszę się wygadać ( wypisać :P )

Właśnie zrobiłem przed czm drżałem od chyba dwóch tygodni, powiedziałem Ojcu o swojej chorobie i leczeniu.

Trochę mnie do tego sprowokował po postawił mi przed wejsciem do mieszkania (mieszkamy w tym samym budynku) puszkę piwa o której zapomniał. Tak więc nieco w złości, ponieważ był już wypity zdrowo, wyznałem mu.

Opowiadałem ostatnio na terapii o tym że boję się to zrobić.

"No tak, w koncu zepsujesz mu komfort picia" powiedziała pewna osoba i myślę że trafiła w samo sedno.

Jak znam życie to teraz będzie mnie unikał przez jakiś czas a następnie będzie udawał że nic się nie stało żeby wszystko wróciło do normy. Jedno na co liczę to że w kocu przestanie mnie prosić żebym mu skoczył po piwo.

zołza - Nie 24 Kwi, 2016 17:43

Stefcio napisał/a:
Jedno na co liczę to że w kocu przestanie mnie prosić żebym mu skoczył po piwo.

Teraz już oficjalnie możesz powiedzieć NIE ! - przecież już wie ,że się leczysz ;)

staszek - Nie 24 Kwi, 2016 20:58

Stefcio ja mam działkę,na której często piłem z kolegami i sąsiadami z działki.
Po wyjściu z terapii,zastanawiałem się jak ja to zrobię żeby sąsiad do mnie nie przychodził
albo po kasę,lub żeby mu pojechać po alko.Pewnego dnia przyszedł i to napity,podszedłem do niego i kulturalnie jemu powiedziałem żeby więcej do mnie po kasę nie przychodził i po żaden alko. nie będę jechał.To zostałem przez niego wyzwany.Dzisiaj jest dobrym kolegą.
:)

Stefcio - Pon 25 Kwi, 2016 12:41

zołza, z tym powiedzeniem NIE to zobaczymy jak będzie. Szczerze mówiąc to wiem że to głupie ale mam wyrzuty sumienia że powiedziałem ojcu.

staszek, ja tam u ojca zauważam że coraz bardziej zamyka się on na wszystkich, z połową rodziny jest już skłócony od lat a obecnie wystarczy najmniejsza chociaż uwaga pod jego adresem żeby się obraził. Od kiedy zacząłem trzeźwieć zrozumiałem dlaczego tak robi i obawiam się że póki on pije to nie spodziewałbym się że będzie dobrym kolegą 8|

zołza - Pon 25 Kwi, 2016 14:54

Stefcio . Podstawą w trzeźwieniu jest zadbanie o własny komfort .To Twoje życie i Twoje decyzje - nie baw się w współuzależnienie ( bo te wyrzuty sumienia względem ojca tym mi zalatują). ceewd
Stefcio - Pon 25 Kwi, 2016 15:33

hmm, ciekawe rzeczy mówisz, chyba faktycznie coś w tym jest. Nigdy nie myślałem o sobie jako o współuzależnionym, niesaomwite jest to czego ja sie ostatnio dowiaduje o sobie :D
Stefcio - Pią 29 Kwi, 2016 19:30

Ostatnimi czasy mam wrażenie że już wiem wszystko o trzeźwieniu i nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć. Oczywiście wiem że wrażenie jest złudne i nie należy mu ufać ale kiedy zaczynałem trzeźwieć, praktycznie każdego dnia dowiadywałem się nowych rzeczy i byłem zafascynowany trzeźwieniem a teraz po 52 dniach trzeźwości, na terapii i na AA owszem słyszę ciekawe historie i ciągle uczę się nowych rzeczy ale mam wrażenie że wszystko się już uspokoiło, wróciło do normy i życie znowu toczy się swoim wolnym biegiem. Powiedziałem o tym że się leczę wszystkim dookoła i nikt się nawet z alkoholem do mnie nie zbliża więc skończyło się już chowanie i wymyślanie wymówek co najwyraźniej też było w pewnym sensie ciekawe. Mimo że praktycznie nie mam chwili wolnego i ciągle coś robię to można by powiedzieć że czuję nudę. Dzisiaj wracając z pracy, przechodziłem obok auta w którym pasażer siedział z otwartym oknem i pił piwo, trochę za długo wzrok skupiłem na tym piwie i głód zaatakował ale udało się go szybko pogonić... Dobra pomarudziłem sobie, potrzebowałem to wyrzucić z siebie, teraz proszę o konstruktywną krytykę :P
margo - Pią 29 Kwi, 2016 19:32

Stefcio napisał/a:
swoim wolnym biegiem


a na adrenalinie jest fajniej? 23r jest nuuuuudno i przewidywalnie... co za życie... straszne... ;)
zacznij uprawiać sporty ekstremalne ;) uważaj na siebie, żeby z tej nudy nie zajrzeć na spód... wiesz czego :roll:

Stefcio - Pią 29 Kwi, 2016 19:37

margo napisał/a:
uważaj na siebie, żeby z tej nudy nie zajrzeć na spód... wiesz czego


Na to uważam przede wszystkim, ze sportów eksteremalnych to kiedyś chciałem się zająć urban exploration ale muszę trochę zrzucić mięśnia piwnego.

Ale waga zaczęła w końcu spadać więc dobrze jest :)

She - Pią 29 Kwi, 2016 20:47

Ja zaczęłam się bawić w geocaching - świetna sprawa :mgreen: łącząca przyjemne z pożytecznym. Dzieciaki oderwane od laptopów i innych konsol, działamy grupowo spędzając dużo czasu na powietrzu.
Nałazić się trzeba, skalać rozum myśleniem i czujnym być :) kilogramy spadają niewiadomo kiedy i gdzie :szok:
Polecam :)

yuraa - Pią 29 Kwi, 2016 21:00

Stefcio napisał/a:
Ostatnimi czasy mam wrażenie że już wiem wszystko o trzeźwieniu i nic mnie już nie jest w stanie zaskoczyć.

hehehe
a mysl o zostaniu terapeutą ci w głowie nie zalęgła się ?

ja Ci powiem co mnie spotkało kiedyś, po około dwu latach nie picia.
szedłem sobie happy, pewny że juz nigdy się nie napiję, pewny że juz swoim zyciem kieruję
i nagle na ścieżce rowerowej leży puszka piwa pełna
podniosłem i nagle cała wiedza z terapii i z AA wyparowała
jedyna mysl -otworzyc i wypic trofiejne znalezisko, no ale co na stojaka mam pić ?
ide na ławkę siądę
i dobrze że byl kawałek do ławki miałem czas sprawe przemysleć i po stu metrach j***m tą puszką o asfalt.
wtedy zrozumiałem pierwszy krok AA
jestem bezsiny wobec alkoholu , nie wiem kiedy sie napiję i nie kieruję swoim życiem .
moge kierować swoim postepowaniem ale puszki na drodze kto inny mi kładzie

Wiedźma - Sob 30 Kwi, 2016 05:34

yuraa napisał/a:
nagle cała wiedza z terapii i z AA wyparowała
Ale na szczęście tylko na jeden moment.

yuraa napisał/a:
dobrze że byl kawałek do ławki miałem czas sprawe przemysleć
I dlatego jest tak ważne - zgodnie z wiedzą z terapii i AA -
żeby w razie postanowienia napicia się odczekać z tym choćby kwadransik.
Dajemy sobie wtedy czas na spotkanie się z rozumem :glupek:
I to jest także powód, dla którego nie należy trzymać w domu alkoholu,
bo czas potrzebny na pójście po niego do sklepu może być tym zbawieniem.

endriu - Sob 30 Kwi, 2016 07:10

Stefcio uważaj na tą nudę bo ja z nudów zacząłem wpadać w drugie uzależnienie, od seksu, nuda jest niebezpieczna dla mnie alkoholika...
Stefcio - Sob 30 Kwi, 2016 16:57

Kurcze She, dzięki Ci wielkie za ten pomysł z geocachingiem dzisiaj wybraliśmy się z żoną i psem na wyprawę, zaliczyliśmy 5 skrytek, pies chyba będzie spał do jutra, a my bawiliśmy się przednio. Jutro następna wyprawa tym razem rowerowa po Wrocławiu.

endriu, wiem i uważam ale jak widzisz powyżej na jakiś czas nuda odgoniona :D

She - Śro 04 Maj, 2016 20:10

Nie ma za co :) sama niedawno odkryłam ten rodzaj konstruktywnego zabijacza czasu :mgreen:
Zawzięłam się na jedno miejsce, byliśmy tam już dwa razy i nic ceewd
Nie poddaję się i w piątek lub sobotę robię trzecie podejście ;) Korci mnie też skrytka na lotnisku ale za świeża jestem na to aby udawać że ja tu wpadłam tylko przez przypadek :rotfl:

Stefcio - Czw 05 Maj, 2016 09:10

My z żoną i psem biegaliśmy po skrytkach cały długi weekend, zaliczyliśmy w sumie 14, też jedną już dwa razy próbowaliśmy bez skutku. Niestety bieganie zakończyło się dla mnie przeziębieniem więc na raze pauza ale na weekend jedziemy do teściów i już tam namierzyliśmy kolejne zdobycze :)
Stefcio - Pon 09 Maj, 2016 14:31

Coś ostatnio wogóle mi się nie chce pisać o mojej walce, ale chyba wypadałoby jakiś raport zdać.
Dzisiaj mijają dwa miesiące mojej abstynencji. Postanowiłem z tej okazji zrobić listę zmian w moim życiu a więc. Od dwóch miesięcy...
...nie miałem kaca
...nie musiałem przepraszać żony za moje zachowanie z dnia poprzedniego
...nie muszę kalkulować i zgadywać czy mogę rano prowadzić
...pamiętam wszystkie wydarzenia
...rozwijam swoje pasje bo mam więcej czasu wieczorami
...nie wstydzę się za siebie
...zmieniam się na lepsze
...cieszę się życiem
...nie denerwuję się byle czym

I pewnie znalazłby się pare jeszcze spraw, ale ogólny obrazek jest taki że cieszę się tym jak jest.

W zeszłym tygodniu w poniedziałek tak mnie pochłonął piknik na który wybraliśmy się ze znajomymi że zupełnie zapomniałem o terapii, telefon przypomniał mi na pół godziny przed czasem ale byłem za daleko żeby dotrzeć. Moja pierwsza nieobecność :oops:

Nie byłem też na AA ponieważ ze względu na zamknięty z powodu święta ośrodek nasza grupa się nie odbyła.

Byłem za to na terapii w środę i ide dziś.

Napisałbym coś jeszcze ale nie wiem co... fajnie jest
:lol2:

endriu - Pon 09 Maj, 2016 15:30

Stefcio napisał/a:
zupełnie zapomniałem o terapii,

pierwsze oznaki, nie lekceważ ich

Stefcio napisał/a:
nie musiałem przepraszać żony za moje zachowanie z dnia poprzedniego

a z dnia bieżącego?

Stefcio - Pon 09 Maj, 2016 15:47

endriu napisał/a:

pierwsze oznaki, nie lekceważ ich


Czy ja wiem czy to oznaki, to był dzie w którym było wolne od pracy więc rano wybraliśmy się na piknik nad jezioro i świetnie się bawiliśmy kiedy to planowałem to myślałem że wybierzemy się na 10 i pobędziemy najwyżej do 15-16 i wyrobię się na 17:00 na terapię, ale czas leciał szybko a nam się nie nudziło i najzwyaczajniej w świecie wyleciało mi z głowy, byłem szczerze zdziwniony kiedy przypominacz w telefonie ożył. Od zawsze byłem zapominalski i zapominałem o najróżniejszych rzeczach więc nie upatrywałbym się w tym drugiego dna, ale oczywiście mogę się mylić, nie lekceważę tego.

co do dnia bieżącego to kiedy wytrzeźwiałem to już byłem aniołkiem więc nie było za co przepraszać.

szymon - Pon 09 Maj, 2016 16:26

Stefcio napisał/a:

endriu napisał/a:

pierwsze oznaki, nie lekceważ ich


Czy ja wiem czy to oznaki


potem opisujesz co było dla Ciebie przyjemne... no fajnie, ciesze sie razem z Tobą, że fajnie spędziłeś czas, bo o to chodzi ;)
myślę, ze kolega Endriu chciał Ci przekazać, żeby nie lekceważyć terapii, bo chyba to najważniejsze teraz? czyż nie?
sam sie łape czasami, że mi sie coś nie chce i odpuszczam, ale wtedy gdy jest to ekstremalnie ważne, tutaj piszemy o spotkaniach AA czy terapii czy pomagających nam zbliżeniach ;)

ankao30 - Pon 09 Maj, 2016 17:22

Stefcio,
Fajnie jest pamiętać wczoraj, też to lubię :hura:

:okok:

endriu - Pon 09 Maj, 2016 18:33

Stefcio napisał/a:
kiedy wytrzeźwiałem to już byłem aniołkiem więc nie było za co przepraszać.


nie wierzę,
albo wszystko przed Tobą,
ja na początku trzeźwienia, podczas terapii, miałem takie głody, że talerzami rzucałem
i wydzierałem się na żonę i dzieci :oops:

Stefcio - Pon 09 Maj, 2016 19:10

szymon napisał/a:
myślę, ze kolega Endriu chciał Ci przekazać, żeby nie lekceważyć terapii, bo chyba to najważniejsze teraz? czyż nie?
sam sie łape czasami, że mi sie coś nie chce i odpuszczam, ale wtedy gdy jest to ekstremalnie ważne, tutaj piszemy o spotkaniach AA czy terapii czy pomagających nam zbliżeniach


Wiem że nie można lekceważyć terapii i nie mam zamiaru jej lekceważyć, była wpadka, trudno nie można do niej dopuścić ponownie. Dzisiaj grzecznie byłem na terapii.
Na AA usłyszałem fajne zdanie: "jak Ci się nie chce iść to biegnij" i w nie święcie wierze. Póki co dalej chce mi się chodzić zarówno na terapię jak i na AA.

endriu, może nie złoszcze się ponieważ jestem na lekach a może dlatego że wszystko jeszcze przede mną, tak jak mówisz, oby nie. Z żoną układa mi się obecnie lepiej niż kiedykolwiek zatem chwilo trwaj :lol2:

a skoro już jesteśmy przy terapii to wam się wyżalę trochę. Na terapie chodzę w poniedziałki i środy. środową terapię prowadzi terapeutka która jest również moją terapeutką indywidualną i jest bardzo fajna. Widać że wkłada serce w to co robi często doradza i wywołuje dyskusje w grupie i faktycznie po jej terapiach czuję że się wiele ucze. Z kolei poniedziałkową prowadzi terapeuta który mam wrażenie chce tylko jak najszybciej zrobić co należy i wyjść. Stałym punkte programu jest badanie wszystkich alkomatem co zwykle zajmuje ok pół godziny, następnie po tradycyjnej rundce daje nam jakieś zadanie i 30 minut na jego wykonanie po czym wychodzi na pół godziny. Zadanie wszyscy kończą po 10 minutach i się nudzą reszte czasu. dzisiejsze zajecia były coprawda bez badania ale skończyły się po 50 minutach. Dodatkowo kiedy coś mówimy to tylko siedzi i słucha, nie komentuje jak na AA.
Mimo wszystko cośtam się na tej jego terapii zawsze dowiem więc nie jest tak całkiem do niczego ale porównując obu terapeutów cieszę się że trafiłem do terapeutki środowej.

Ufff wyżaliłem się :D

Janioł - Pon 09 Maj, 2016 20:01

Stefcio napisał/a:
była wpadka,
zaciążyłeś ? :radocha:
endriu - Wto 10 Maj, 2016 07:22

Stefcio napisał/a:
nam jakieś zadanie i 30 minut na jego wykonanie po czym wychodzi na pół godziny. Zadanie wszyscy kończą po 10 minutach


zostaje Wam 20 min na ciekawe dyskusje w swoim gronie, ja najbardziej na terapii lubiłem takie chwile, przerwy, wtedy można było podzielić się swoim doświadczeniem lub pogadać o życiu, lub o przysłowiowej "du*** Maryny" ;)

Stefcio - Śro 11 Maj, 2016 10:19

No właśnie to zależy jak się grupa uda, czasem jest z kim pogadać ale na przykład ostatnio to mi sie trafiło być w grupce z samymi mrukami :P

Janioł napisał/a:
zaciążyłeś ?


Jeszcz nie, ale dam znać :P

Myślę endriu, że niestety chyba miałeś racje, zaczynam zauważać że terapia mnie coraz częściej nudzi a wczoraj na AA to wynudziłem się strasznie, co prawda w drugiej części mityngu zaczęło być ciekawiej trochę ale mam wrażenie że powinienem poszukać innej grupy. Jest u mnie grupa dla młodych ale niestety koliduje mi ze środową terapią więc dopóki nie skończę podstawowej to nie dam rady tam chodzić a bardzo bym chciał bo na obecnej grupie większość ludzi jest conajmniej dwa razy starsza ode mnie i czasem mam wrażenie że mówimy w innych językach. Polubiłem ich ale mam wrażenie że w młodszej grupie bym się lepiej odnalazł.

Ogólnie myślę że coś jest na rzeczy więc jestem czujny. W piątek mam terapię indywidualną więc omówię to.

Janioł - Śro 11 Maj, 2016 10:25

Stefcio napisał/a:

Ogólnie myślę że coś jest na rzeczy więc jestem czujny.
bądź uważny nie czujny, czujność to nieustanny stan napięcia w oczekiwaniu jak coś lub ktoś Cię zaatakuje ......bądź uważny
Stefcio - Śro 11 Maj, 2016 11:03

Hmm no dobrze w takim razie będe uważny :)
endriu - Czw 12 Maj, 2016 20:53

Stefcio napisał/a:
No właśnie to zależy jak się grupa uda, czasem jest z kim pogadać ale na przykład ostatnio to mi sie trafiło być w grupce z samymi mrukami


to co Wy tam macie na każdej terapii inną grupę osób?

Stefcio - Czw 12 Maj, 2016 21:55

Oj rotacja jest spora, ale chodziło mi raczej o grupę w której wykonujemy zadania, zwykle 3-4 osoby z którymi siadamy osobno i kazda grupka gada ze sobą tylko. Moja terapeutka w środę stwierdziła na grupowej że zaczyna się dla mnie ciężki okres. Miewam myśli alkoholowe i jestem bardzo rozkojarzony, jutro mam indywidualną terapię więc pewnie dokładnie się temu przyjrzymy.

Staram się trzymać od wyzwalaczy tak daleko jak tylko mogę, na imprezy nie chodzę a zakupy ostatio zaczeliśmy zamawiać z dostawą do domu więc widok alkoholu mi nie zagraża zbyt często.

Na chwilę obecną nie jestem sobie nawet wyobrazić sobie sytuacji która sprawiłaby żebym się napił ale pojawiają się głupie myśli że gdzieś coś kiedyś... Odganiam je jak najszybciej oczywiscie.

A najbardziej to mi działa reklama pewnego piwa które zwykłem pić. marka wydała nowy rodzaj piwa i za każdym razem kiedy widzę jej plakat czy reklamę w TV to nachodzi mnie uczucie straty że zawsze znałem wszystkie produkty tej marki a tego nowego już nie przyjdzie mi poznać.

Czy to już ten okres muru o którym tyle słyszałem?

pterodaktyll - Czw 12 Maj, 2016 21:59

Stefcio napisał/a:
Czy to już ten okres muru o którym tyle słyszałem?

Zapewne :)

szika - Czw 12 Maj, 2016 22:13

Stefcio napisał/a:
kiedy widzę jej plakat czy reklamę w TV

to odpuśc na razie telewizję, albo gdy zobaczysz reklamy ponaciskaj po pilocie nawet bez sensu byleby sie nie wkręcac..
ja miałam też głody, myśli, sny.. troche to trwało.. ale z czasem coraz słabsze, krótsze w czasie, coraz rzadziej.. tak było w miare jak moja terapia stawała sie coraz głębsza.. i mozesz mi wierzyc- odeszło całkowicie.. ja nawet nie wiem czy piwo, które piłam w ogóle jeszcze produkują?
podoba mi się jak piszesz o sobie.. jest w Twoich postach taka zwyczajna uczciwosc i pokora..

endriu - Pią 13 Maj, 2016 05:15

Stefcio napisał/a:
A najbardziej to mi działa reklama pewnego piwa które zwykłem pić. marka wydała nowy rodzaj piwa i za każdym razem kiedy widzę jej plakat czy reklamę w TV to nachodzi mnie uczucie straty że zawsze znałem wszystkie produkty tej marki a tego nowego już nie przyjdzie mi pozna


miałem to samo, idzie to przetrzymać tylko trzeba się zająć terapią, podporządkować życie terapii w tym trudnym okresie, ja przez pierwsze 2 miesiące niczym się nie zajmowałem tylko terapią...

Jędrek - Pią 13 Maj, 2016 09:08

endriu napisał/a:
..... tylko trzeba się zająć terapią, podporządkować życie terapii w tym trudnym okresie, ja przez pierwsze 2 miesiące niczym się nie zajmowałem tylko terapią...

Ja przez pierwsze siedem lat kładłem duży nacisk na terapię... nawet prywatnie przez trzy lata chodziłem.
Odskocznią jednak i ukojeniem od samego początku były mityngi AA.
Z d*** i depresji i frustracji z braku alkoholu zacząłem wychodzić powoli po podjęciu ze sponsorem pracy na programie 12- tu kroków AA.

Stefcio - Pią 13 Maj, 2016 13:33

Rzecz w tym że ja nie odczuwam anie frustracji ani depresji. Wręcz przeciwnie przez większość czasu emocjonalnie czuję się wspaniale, z żoną układa mi się jak chyba nigdy dotąd. Tylko zdarzają się od czasu do czasu takie myśli i zachowania z mojej strony które są niepokojące. Do tego dochodzi żal po stracie (póki co zdarzający siętylko kiedy widzę gdzies reklamę ów piwa ale mam wrażenie że ten żal słabnie powoli).
No i jestem strasznie rozkojarzony, wykonanie prostego zadania zajmuje mi więcej czasu niż wcześniej bo co chwilę coś odwraca moją uwagę, terapeutka powiedziała że to bardzo typowe. Sny alkoholowe miewałem , ostatnio jakoś ich już niema. Terapii poświęcam sporo czasu, dwie grupowe w tygodniu plus raz na dwa tygodnie indywidualna. Na AA też chodzę i 12 kroków też chcę przejść, na razie wydaje mi się że pojąłem krok pierwszy, z drugim jakoś ciągle się biję, jestem wierzący ale jakoś ciężko mi się oddać pod opiekę tej sile wększej ode mnie, chyba że uznać terapię, mityngi znajomych no i oczywiście to forum jako tą siłę trzeba będzie jeszcze nad tym pomyśleć popracować.

Jestem właśnie po indywidualne terapii i moja terapeutka jest dobrej myśli, bardziej ją martwi to że jestem taki szczęśliwy cały czas, mówi że rozregulowane emocje mogą prowadzić do nawrotu i nie muszą koniecznie byc rozregulowane w złą strone. Kazała być uważny i staram się taki być, myślę że całkiem nieźle idzie mi rozpoznawanie moich myśli i emocji.

dudek - Pią 13 Maj, 2016 15:22

Stefcio, z czego co kojarzę to ty bierzesz leki?
uważaj żebyś się nie uzależnił i kiedyś przyjdzie czas przestać je brać. To może być ciężki okres.
Trzy tygodnie temu brałem wieczorem pewien lek przed snem (co mi psychiatra zapisał doraźnie) może 3-4 dni. po tym czasie odstawiłem i następnego dnia oberwało się żonie za darmo i *ku**** był we mnie niesamowity. O byle co.

endriu - Pią 13 Maj, 2016 17:41

Stefcio napisał/a:
myślę że całkiem nieźle idzie

ja też tak myślę, że nieźle Ci idzie, tak trzymaj :okok:

Janioł - Pią 13 Maj, 2016 17:43

Stefcio napisał/a:
chyba że uznać terapię, mityngi znajomych no i oczywiście to forum jako tą siłę trzeba będzie jeszcze nad tym pomyśleć popracować
czemu nie , mądrość bardziej doświadczonych w drodze trzeżwienia jest bezapelacyjnie siłą większą od nas samych
Stefcio - Sob 14 Maj, 2016 18:03

dudek, na początku terapii byłem tez u psychiatry w swoim ośrodku uzależnień żeby sprawdziła ona moje leki, powiedziała ze są OK i ze mogę brać, tak sobie myślę ze gdybym najpierw poszedł na terapie zamiast do psychiatry to bym się pewnie nie zdecydował na leki ale ze do leczenia na początku skłoniło mnie nie picie a depresja i poszedłem do psychiatry to leki biorę i póki lekarz nie zdecyduje ze starczy to brać będę, podobno są nieuzależniające.
Też mam takie doraźne przed snem ale nie mam żadnych zmian nastroju jeśli ich nie wezmę.

Wczoraj zrobiłem bardzo głupią rzecz. Mieliśmy w pracy wyjście integracyjne, zwykle te wyjścia polegały po prostu na udaniu się do jakiejś knajpy i chlaniu w opór na koszt firmy, no ale koledzy stwierdzili że skoro ja nie piję to zmienią plan i pić pójdą później a najpierw udamy się do escape roomu. No i było fajnie dobrze się bawiłem, niestety wracając postanowiłem odprowadzić kawałek kolegów przez co przeszedłem przez wrocławski rynek, kto nie zna temu powiem że w piątki wieczorem jest to jedna wielka imprezownia, wszystkie knajpy zapchane ludźmi sam rynek i okoliczne uliczki tak samo. Zdziwiłem się jak bardzo źle to zniosłem, no bo niby nie wszedłem do żadnej knajpy, alkoholu też zbyt wiele nie widziałem a kumpli też opuściłem na długo zanim dotarli do swojej knajpy.

Wracając czułem się jak jakiś wyrzutek, głód też mnie dopadł i to poważniejszy niż zwykle, zaczęły się pojawiać myśli że przecież mógłbym dołączyć do kumpli i pić sobie soczek w knajpie, na szczęście zbyt dobrze znam ja to picie soczku w knajpie i nie dałem się nabrać, dopiero jak wsiadłem do samochodu to zacząłem się uspokajać ale humor mi się zepsuł i tak.

Jak zacząłem to analizować potem to okazało się że po pierwsze byłem głodny, bo akurat wczoraj obiad mnie ominął a po drugie poczułem się samotny, zatem HALT nieutrzymany. Nabawiło mi to stracha bo tak źle się nie czułem od momentu kiedy przestałem pić.

Wybaczcie że tak tu nawijam o uczuciach ale terapia dopiero w poniedziałek a potrzebowałem to zrzucić z barków.

zołza - Sob 14 Maj, 2016 18:47

Stefcio napisał/a:
Wracając czułem się jak jakiś wyrzutek

Stefcio napisał/a:
poczułem się samotny


Jak dla mnie zwykły żal po stracie ;)
Trudno nam /mi pogodzić się z myślą ,że inni mogą a takie wypady to już nie dla mnie. Pytania dlaczego akurat ja ( przecież piłam tak jak wszyscy- a może nawet mniej :P ) czemu to ja jestem uzależniona ? Samotność w grupie , w świecie ...ale to tylko iluzja w mojej głowie . :luzik: Jak sobie wymyślę tak mam - byle tylko nie zacząć się nad sobą użalać. ;)

endriu - Sob 14 Maj, 2016 19:16

Stefcio napisał/a:
wracając postanowiłem odprowadzić kawałek kolegów przez co przeszedłem przez wrocławski rynek,

to było nierozsądne, musisz się na rundce na terapii przyznać i opowiedzieć...

zołza - Sob 14 Maj, 2016 19:41

Stefcio - znalazłam dla Ciebie 5 etapów żałoby :skromny: ( żałoba to nie tylko śmierć bliskiej osoby - to także żal po stracie osoby uzależnionej po alko, narkotykach , lekach , zmiana stylu życia, jakieś wydarzenia , które zmieniają nas jako osobę , to także żal współuzależnionej osoby po stracie uzależniacza) :tak:
Elisabeth Kübler-Ross pisała o nich w odniesieniu do wiadomości o nieuleczalnej chorobie i przeżywaniu żałoby po stracie bliskich - ale odnosi się to do procesu, przez który przechodzi się po każdej stracie. Oczywiście wielkość straty i intensywność przeżywanych emocji zależy od sytuacji. Ale proces jest ten sam.Poczytaj sobie :)
https://mbasic.facebook.com/notes/zen-room/proces-%C5%BCa%C5%82oby-i-jej-5-etap%C3%B3w-czyli-o-tym-jak-radzi%C4%87-sobie-ze-stratami-w-naszym-%C5%BC/468770393242873/

Stefcio - Pon 16 Maj, 2016 10:14

zołza, jakies 2 tygodnie temu przerabialiśmy żal po stracie na terapii i stwierdziłem że rozpoczynam etap akceptacji, teraz bardziej bym się umieścił na etapie depresji.
Akurat pytanie "dlaczego ja?" nigdy mnie nie dotykało, alkoholizm w linii męskiej w mojej rodzinie jest czymś niemalże zwyczajnym, pamiętam do dziś jak mając lat naście po pijaku krzyczałem że jestem alkoholikiem.

endriu, Jak najbardziej mam zamiar dzisiaj na terapii o tym powiedzieć, a co do tego że było to nierozsądne to wynikło to z tego że zwyczajnie nie byłem świadomy że tak to zadziała, ni byłem nawet zbytnio świadomy że rynek będzie o tej porze wyglądał jak wyglądał. Szczerze mówiąc to nie sądzę że mogłem to przewidzieć, stało się.

Ogólnie mam teraz straszny spadek nastroju, nie wiem czy to dalej mnie trzyma po piątku czy może jednak faza muru się pogłębiła.

Jras4 - Pon 16 Maj, 2016 18:56

stefcio ,musze cie zmartwić poza terapiami i innymi ,,ochronkami ,,czeka cie brutalne zderzenie z życiem . tam juz nie będzie terapeutki trzymającej za rączkę czy mamusi
tam będzie na ciebie czekało życie .pasmo bólu i nieszczęść
świat który nie będzie ci szczędził razów na kark
a jak cie czytam to raczej nie masz szans w takim świcie ale kto wie kto wie
dzielisz życie na terapie ,fazy ,przerobienia , a zycie zna jedno przerobienie wiesz jakie na szaro i chop do grobu
widziałem wielu cwaniaków ..juz ich niema w środ żywych ..pomyśl o tym

matiwaldi - Pon 16 Maj, 2016 19:27

cześć 8)

Stefcio napisał/a:
Zapisałem się na forum z nadzieją że doradzicie co robić dalej.


a takim razie proszę, poczytaj raczej Dezyderatę niż ten tekst :

"...stefcio ,musze cie zmartwić poza terapiami i innymi ,,ochronkami ,,czeka cie brutalne zderzenie z życiem . tam juz nie będzie terapeutki trzymającej za rączkę czy mamusi
tam będzie na ciebie czekało życie .pasmo bólu i nieszczęść
świat który nie będzie ci szczędził razów na kark
a jak cie czytam to raczej nie masz szans w takim świcie ale kto wie kto wie
dzielisz życie na terapie ,fazy ,przerobienia , a zycie zna jedno przerobienie wiesz jakie na szaro i chop do grobu ..."


jesteś młodym człowiekiem i gdybyś miał przestać pić ,aby tak myśleć ,nie byłoby warto....

zresztą przeczytać w Niej można :
"...Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść..."


jesteś tym,kim myślisz,że jesteś ,więc :
"...Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy..."

8)

Janioł - Pon 16 Maj, 2016 19:35

Jras4 napisał/a:
stefcio ,musze cie zmartwić poza terapiami i innymi ,,ochronkami ,,czeka cie brutalne zderzenie z życiem . tam juz nie będzie terapeutki trzymającej za rączkę czy mamusi
tam będzie na ciebie czekało życie .pasmo bólu i nieszczęść
Iras ta jeśli ta Twoja rzeczywistość wygląda tak jak to opisujesz i mam na myśli też tą o miłości to przekazuje Ci wyrazy współczucia bo jest czego , jeśli zaś to tylko poza to moim zdaniem to nic innego jak durnota i to do kwadratu , cierpiętnictwo i heroizm w trzeźwieniu pozostaw PIS-owcom wychodzącym z nałogu o bo im to najlepiej wychodzi taj się chłopakowi nacieszyć trzeźwym życie czyli w skrócie ...sie od niego odwal - bez odbioru
matiwaldi - Pon 16 Maj, 2016 19:41

Janioł, :okok: :brawo:
8)

Jras4 - Pon 16 Maj, 2016 19:48

Cytat:
Ty Jras to naprawdę potrafisz człowieka pocieszyć :rotfl:
głaskanie i wspólne wylewanie łez nic nie da ..ale On sam sie przekona o tym i nie pomogą zaklęcia
szymon - Pon 16 Maj, 2016 19:53

Jras4 napisał/a:
głaskanie i wspólne wylewanie łez nic nie da


mi akurat to pomogło przez pierwsze pare miesięcy, czy potem, czy nawet teraz
alkoholik, oprócz alkoholizmu, ma swoje uczucia, emocje, namiętności i całą resztę synonimów (synonimy, to wyrazy bliskoznaczne)
czasami trzeba poklepać a czasami opieprzyć czy opowiedzieć jak to u mnie było, świetnie to np Jackowi wychodzi fsdf43t

szika - Pon 16 Maj, 2016 20:16

Stefcio tu masz istny poligon cwiczebny :) spotkasz na swej drodze różnych ludzi i będziesz słyszał różne wypowiedzi.. słuchaj swojej intuicji, słuchaj swoich emocji i wybieraj to co jest Ci najbliższe, co z Tobą współgra..
spotkasz ludzi różnych, także głęboko poranionych, wielu z tych ran nigdy albo bardzo długo się wylizac nie może, ale to ich świat, ich doświadczenia, ich spojrzenie na rzeczywistośc..
Ty budujesz swój.. kroczysz swoją drogą.. jedyną, unikalną, niepowtarzalną :okok:

Stefcio - Wto 17 Maj, 2016 05:34

Jras4 napisał/a:
a jak cie czytam to raczej nie masz szans w takim świcie ale kto wie kto wie

Ja Ciebie też czytam i na szczęście żyje w innym świecie więc chyba nie będzie tak źle :)

Mam dla Ciebie wielki szacunek za staż abstynencji i chętnie przeczytam dlaczego uważasz że sobie nie poradzę.

Dziękuję wam wszystkim, dobrzy z was ludzie.

Wczoraj wygadałem się na terapii i już mi lepiej, dzisiaj jeszcze się mam zamiar wygadać na AA :lol2:

szymon - Wto 17 Maj, 2016 06:25

a jutro mozesz tu ;)
ankao30 - Wto 17 Maj, 2016 07:00

Stefcio,

"Aby się podnosić i rozwijać trzeba ruszyć w drogę."
AA str 39

:kwiatek: :okok:

Wiedźma - Wto 17 Maj, 2016 21:55

Jras4 napisał/a:
głaskanie i wspólne wylewanie łez nic nie da ..ale On sam sie przekona o tym i nie pomogą zaklęcia

A dlaczego Stefcio miałby się przekonywać o jakichś Twoich teoriach? 34dd Nie widzę, żeby się jakoś specjalnie mazgaił...
Uważam, że całkiem nieźle sobie radzi i chyba dobrze rokuje - nikt nie musi go ani głaskać ani kopać.
Czyli - bądź łaskaw odwalić się od niego! sdgwz

Jacek - Śro 18 Maj, 2016 11:19

u mnie na metingAA-owski ,przychodzi wielu z grupy terapełtycznej
większość z nich są milczkami
a ci którzy kończą terape czasem niektórzy się wypowiadają
jedni że się boją pujścia w rzeczywistość
inni pewni siebie,w jednym palcu mają przerobioną terapię
myślę ze jednak Tomek ma troszku racji
co prawda ma swoje doświadczenia na myśli ,co jednak jego wypowiedź może dać do myślenia Stefciowi

Jras4 - Śro 18 Maj, 2016 16:58

Stefcio napisał/a:
Mam dla Ciebie wielki szacunek
tez mam dla ciebie szacunek ale
strzeż sie pochlebców ,tych co głaszczą po pleckach co wspólnie płaczą .ci popychają Cie na dno

Wiedźma - Śro 18 Maj, 2016 19:37

A Ty dalej swoje? :tupie:
szymon - Śro 18 Maj, 2016 21:42

Wiedźma napisał/a:
A Ty dalej swoje? :tupie:


bo se przetrzesz pantofel :p

ja to se myślę tak, ze duża część koleżanek i kolegów, pisze na podstawie własnych OGRANICZEŃ, czy też swoich DOŚWIADCZEŃ, czy też na podstawie tego co inni, napisali i gdzieś tam przeczytali potem i piszą tak a nie inaczej, ja tak np robiem :]

to co siem dziwisz mamuśka :p

endriu - Śro 18 Maj, 2016 21:44

szymon, siedziałem dzisiaj w Columbus Coffee na rogu Dietla i Starowiślnej i myślałem o Tobie :)
olga - Czw 19 Maj, 2016 05:21

endriu napisał/a:
i myślałem o Tobie


Szymon miej sie na bacznosci

:smieje:

staaw - Czw 19 Maj, 2016 05:50

olga napisał/a:
endriu napisał/a:
i myślałem o Tobie


Szymon miej sie na bacznosci

:smieje:

Każde uzależnienie się rozwija. Z czasem kobiety przestają wystarczać... :bezradny:

endriu - Czw 19 Maj, 2016 07:26

myślałem o tym, że fajnie by było mieć kumpla, któremu wszystko można powiedzieć, babie nie wszystko można...
staaw - Czw 19 Maj, 2016 07:32

endriu napisał/a:
myślałem o tym, że fajnie by było mieć kumpla, któremu wszystko można powiedzieć, babie nie wszystko można...

Rozumiem Ciebie, ja też jeszcze nie znalazłem takiego kumpla...

Janioł - Czw 19 Maj, 2016 08:22

psa sobie kupcie, Panowie jemu można wszystko powiedzieć
endriu - Czw 19 Maj, 2016 09:21

Janioł, ale czasami posłuchac kogoś też trzeba
szymon - Czw 19 Maj, 2016 10:15

endriu napisał/a:
na rogu Dietla i Starowiślnej

:mgreen:
mijamy sie stary, bo ja wieczorem we wtorek byłem na Bożego Ciała

endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:23

szymon, tylko mi nie mów, że byłeś na mojej grupie Przemiana i Trwanie i ja nic o tym nie wiem :tupie:
olga - Czw 19 Maj, 2016 15:25

endriu napisał/a:
myślałem o tym, że fajnie by było mieć kumpla, któremu wszystko można powiedzieć, babie nie wszystko można...


jestes przekonany, ze Szymonowi mozna? :lol2:

endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:27

tak, to równy gość, zapewniam Cię :)
olga - Czw 19 Maj, 2016 15:28

znam go co nieco :luzik:
endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:32

olga, byłaś w Polsce i nawet na kawę mnie nie zaprosiłaś :beczy:
olga - Czw 19 Maj, 2016 15:35

ja nawet w Krakowie bylam :P
endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:37

:[
olga - Czw 19 Maj, 2016 15:38

:smieje: endriu jak masz fejsa to se poogladaj gdzie bylam i co w Krakowie widzialam :mgreen:
szymon - Czw 19 Maj, 2016 15:39

jak potrzebujesz sie wygadać to do konfesjonału, open 24 :mgreen:
olga - Czw 19 Maj, 2016 15:45

no :mgreen: juz sie z Szymonem nagadales :wysmiewacz:
endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:46

szymon, nie w tym sensie

olga, mam fejsa fejkowego i nie umiem nic tam znaleźć :mgreen:

olga - Czw 19 Maj, 2016 15:47

endriu napisał/a:
fejsa fejkowego


:drapie: a coz to za cudo?

endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:48

spytaj się milutkiej :lol:
endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:49

szymon, Ty jakiś niedostępny jesteś, musisz się bardziej otworzyć
szymon - Czw 19 Maj, 2016 15:50

jak będziesz grzeczny to Cie zaprosze na ciastko z ciasta francuskiego z rabarbarem :mniam:
olga - Czw 19 Maj, 2016 15:51

yyyy tam :beba: myslalam, ze napiszesz, ze nie umiesz fejsa zalozyc a ja bede miala okazje sie powymadrzac :mgreen:

w roli petenta to ja nie lubie wystepowac :lol2:

endriu - Czw 19 Maj, 2016 15:53

dobrze, to czekam, a teraz oglądam Giro bo do Biione dojeżdżają


olga - Czw 19 Maj, 2016 16:15

Yurra sprzatnie :beba:
szymon - Czw 19 Maj, 2016 16:20

Klara napisał/a:
Stefciowi śmietnik zrobiliście w wątku!!! :(


przepraszaaaamy sc43545 sc43545

endriu - Czw 19 Maj, 2016 16:37

przyszła pani Klara i zepsuła atmosferę
Jras4 - Czw 19 Maj, 2016 16:52

ostrzegałem ... pamietaj o tym stefcio
olga - Czw 19 Maj, 2016 17:35

:smieje:
Stefcio - Czw 19 Maj, 2016 19:27

szymon napisał/a:
przepraszaaaamy
Nie szkodzi, lubię jak jest wesoło :D


Jras4 napisał/a:
ostrzegałem ... pamietaj o tym stefcio

Nie przemawia do mnie jakoś ten twój ponury nastrój, chodziłem ponury i podejrzliwy kiedy piłem, teraz wolę być pozytywny i uśmiechnięty.
Mój głód czy jak go tam zwał już przeminął i wrócił spokój ducha.

Jras4 - Czw 19 Maj, 2016 20:46

ostrzegałem
yuraa - Czw 19 Maj, 2016 21:16

przyjdzie czas sie sprzatnie
ankao30 - Pią 20 Maj, 2016 05:13

Stefcio napisał/a:


Jras4 napisał/a:
ostrzegałem ... pamietaj o tym stefcio

Nie przemawia do mnie jakoś ten twój ponury nastrój, chodziłem ponury i podejrzliwy kiedy piłem, teraz wolę być pozytywny i uśmiechnięty.
Mój głód czy jak go tam zwał już przeminął i wrócił spokój ducha.



Super, że jest dobry nastrój, lecz i tak Jras ma rację. Nie zaszkodzi być czujnym.

Miłego dnia :kwiatek:

Janioł - Pią 20 Maj, 2016 05:20

ankao30 napisał/a:
Nie zaszkodzi być czujnym.
uważnym !!!
Jras4 - Pią 20 Maj, 2016 13:48

staaw napisał/a:
y w dach aureolą nie przywalić...
swiete słowa
Stefcio - Pon 23 Maj, 2016 10:11

Jestem uważny, oraz czujny, baczny i ostrożny przy okazji :)

Naszły mnie w weekend pozytywne myśli więc się nimi podzielę, niech nie będzie że tylko tutaj narzekam :P

Kiedy piłem to wszystkie moje plany sprowadzały się do picia, kiedy byliśmy z żona na urlopie to zwiedzanie mnie nudziło, jedyne o czym myślałem to tylko żeby w końcu gdzieś usiąść i się napić. Kiedy bylem gdzieś gdzie pic nie mogę to chciałem jak najszybciej wrócić do domu i się w końcu napić. Kiedy planowałem jakieś wyjście to najważniejszym warunkiem było to żebym mógł się tam napić.

Wczoraj byłem u teściów i zamiast jak zwykle śpieszyć się do domu to wybrałem się z żona i psem na długi spacer i było bardzo fajnie.

Nie męczy mnie już ten uciążliwy głos lub lęk który zawsze kazał mi zadbać o to żeby był alkohol.

Jest super :lol2:

Jacek - Pon 23 Maj, 2016 10:27

Stefcio napisał/a:
Jest super :lol2:
:okok:
Stefcio napisał/a:
Jestem uważny, oraz czujny, baczny i ostrożny przy okazji :)

nie jesteś,po prostu się tego ucz - gdyż nie znasz dnia ni godziny

Stefcio - Pon 23 Maj, 2016 10:41

Jacek, Czemu twierdzisz że nie jestem?
Jacek - Pon 23 Maj, 2016 20:20

Stefcio napisał/a:
Jacek, Czemu twierdzisz że nie jestem?

Stefciu,dziś jesteś bezpieczny,więc po co ci
Stefcio napisał/a:
Jestem uważny, oraz czujny, baczny i ostrożny przy okazji

ale kiedyś przyjdzie czas (on cheba się nazywa "nudy" ) i wtenczas nachodzą myśli wspomnień,posmaku,woni,no i wogle jak to tam było i taki malutki żal za tamtym czasem
(nazywa się to też "żal po stracie"
i możesz nawet nie zauważyć kiedy i jak ci te myśli opanowują
dlatego napisałem ci
Jacek napisał/a:
po prostu się tego ucz

nie wiesz również co tobą w przyszłości potarga,jakimi emocjami się pokierujesz i jakie sytuację życiowe cię złamią
dlatego
Jacek napisał/a:
po prostu się tego ucz

i nigdy nie mawiaj
Stefcio napisał/a:
Jestem uważny, oraz czujny, baczny i ostrożny

staraj się raczej mawiać
Staram się być uważny, oraz czujny, baczny i ostrożny
starając się jest oznaką ze pracujesz
a stwierdzenie "jestem" może zgubić
Stefciu chodzi o to że nie wiesz co cię za rogiem może spotkać i jakiej broni będziesz musiał w obronie użyć
a starania są nauką przygotowawczą jest bronią

Stefcio - Wto 24 Maj, 2016 13:22

Jacek, Dzięki za sprecyzowanie, to prawda ciągle się uczę i dowiaduje nowych rzeczy o sobie. Ostatnio tak dla odmiany dowiaduję się jak bardzo lubię siebie niepijącego:)
Terapia postępuje swoim tempem, za około miesiąc przejdę na pogłębioną.
Niestety dzisiaj będe musiał opuścić mityng po raz pierwszy. Najwyżej w trakcie długiego weekendu nadrobię na jakiejś innej grupie.

Stefcio - Wto 31 Maj, 2016 11:33

Ostatnio mniej piszę. Chyba dlatego że coraz rzadziej mnie moja choroba zaskakuje, głody przychodzą i odchodzą udaje mi się je dosyć szybko rozpoznawać i zwalczać, szczerze mówiąc nie wiem o czym tu pisać a wiem że pisać powinienem bo mi to pomaga. Zatem raport:

Sprawa nr. 1
Żona wyjechała na wycieczkę ze swoją mamą w Niedzielę, kiedy piłem takie wyjazdy były dla mnie jak boże narodzenie. Do sklepu po zapasy piwa i przekąsek, do domu i do oporu. a rano w pracy UŻ bo nie mogę wstać. Teraz siedzę wieczorami oglądam filmy wcześnie idę spać i w sumie nie jest źle, myślałem że będe miał z tego powodu głód ale jakoś nie mam więc nie jest źle. Żona jutro wraca więc wszytko wróci do normy lada moment.

Sprawa nr. 2
Pisałem już pare razy że poniedziałkową terapię prowadzi u mnie terapeuta który sprawia wrażenie jakby był tam za karę, otóż wczoraj coś się zmieniło i był wyjątkowo obecny, dopytywał chciał żebyśmy rozwijali wypowiedzi i ogólnie byłem zadowolony z wczorajszej terapii. Jest jedno ale, trzy osoby wczoraj zostały wyrzucone, pierwsza osoba za spóźnienie 5 minut.
Mamy taką zasadę że spóźniać się nie wolno ale zwykle terapeuta tylko daje ostrzeżenia lecz nie tym razem szkoda bo była to nowa osoba akurat i mam nadzieje że nie zniechęci to jej do leczenia.

Druga osoba wyleciała za brak ubezpieczenia, wszystkich to zszokowało, myślałem że do tej terapii nie jest ono wymagane, szkoda bo ten człowiek chodził od dosyć niedawna i twierdził jeszcze że może siedzieć z pijącymi i nie przeszkadza mu to, widać że terapia by mu się przydała a zamiast tego został wyrzucony.

Do wyrzucenia trzeciej osoby przyczyniłem się sam i troche mi głupio z tego powodu, człowiek opowiadał o piciu z bardzo wieloma szczegółami (gatunki, metody, dobre strony picia itp) był już ostrzegany z tego powodu nieraz, a teraz kiedy powiedziałem że czuję się niekomfortowo z powodu tego że wchodzi tak dalekie szczegóły, terapeuta stwierdził że boi się że po jego wypowiedzi cała grupa pójdzie się schlać i powiedział mu żeby nie przychodził więcej dopóki nie porozmawia o swoim leczeniu z indywidualną terapeutką.

Sprawa nr 3.
Pewnie mnie za to skrytykujecie i jestem na to przygotowany ale decyzję podjąłem. Jadę w ten weekend na firmowy wyjazd integracyjny. Tak będzie tam alkohol i to pewnie niemało ale,
-wyjazd jest w góry, wiele ludzi dla których picie nie stanowi najważniejszego punktu już zaplanowało różnego rodzaju wycieczki i ja również się na nie wybiorę
-Jadę autem, żeby uniknąć wspólnej podróży autobusem, z którego zwykle wychodziłem na czworaka.
-Jeśli będe czuł się źle po prostu wsiąde w auto i wrócę do domu, to raptem 100km więc w każdej chwili mogę się spakować i wyjechać.
-Zamówiłem sobie pokój z niepijącymi kolegami, poza tym całe moje najbliższe grono wie o mojej chorobie i deklaruje chęć pomocy w razie czego.
-mam zamiar brać udział w różnych zajęciach sporotwych itp a wieczorne chlanie sobie odpuszcze i przesiedzę w pokoju oglądając film lub coś w ten deseń.

Wiem że powinienem odmówić ale uważam że zabezpieczyłem się wystarczająco, możliwe że dopadnie mnie głód po tym wszystkim, jakoś to zniosę. Teraz proszę o krytykę,

Mam wrażenie że miałem jeszcze o czymś napisać ale nie mogę sobie przypomnieć, może wystacrzy jak na jeden raz.

zołza - Wto 31 Maj, 2016 11:50

Stefcio napisał/a:
lecz nie tym razem szkoda bo była to nowa osoba akurat i mam nadzieje że nie zniechęci to jej do leczenia.
Stefcio napisał/a:
szkoda bo ten człowiek chodził od dosyć niedawna i twierdził jeszcze że może siedzieć z pijącymi i nie przeszkadza mu to, widać że terapia by mu się przydała a zamiast tego został wyrzucony.
Stefcio napisał/a:
Do wyrzucenia trzeciej osoby przyczyniłem się sam i troche mi głupio z tego powodu


Wypunktowałam Cię :p zastanów się dlaczego :mgreen:
Masz myśleć o sobie i swoim trzeźwieniu - a to co robisz pachnie współuzależnieniem ( chyba Ci juz poddawałam taka możliwość :mysli: )

Wiedźma - Wto 31 Maj, 2016 11:56

Stefcio napisał/a:
uważam że zabezpieczyłem się wystarczająco

No może i tak... :mysli:
Powodzenia zatem :)

zołza - Wto 31 Maj, 2016 11:58

Odnośnie sprawy numer 3...jak dla mnie zabezpieczyłeś się wystarczająco , przecież nie chodzi o to by stać się odludkiem. Dobrze by było jeszcze poinformować co poniektórych ,że jesteś niepijącym alko :okok: Mam nadzieje jedynie ,że jesteś już gotów na taka huśtawkę emocji. Czeka Cię ich wiele. Calutki panel od smutku , izolacji, osamotnienia po obniżenie poczucia własnej wartości i postrzeganie się jako dziwoląga. :foch:
A krytyka ? Po co ? - przecież sam wiesz co jest dla Ciebie dobre :lol:

Stefcio - Śro 01 Cze, 2016 12:55

Dzięki, w sumie nie pomyślałem o tym jako o współuzależnieniu, bardzej jako o takim zwykłym ludzkim odruchu. Czy to znaczy że zawsze kiedy przejmę się czyimś losem to już jest współuzależnienie?
margo - Śro 01 Cze, 2016 14:27

Stefcio napisał/a:
Czy to znaczy że zawsze kiedy przejmę się czyimś losem to już jest współuzależnienie?


Oczywiście, że nie. Ale może się nim stać, jeśli na czyimś trzeźwieniu będziesz bardziej się skupiał, niż na swoim. Po prostu uważaj na to, żeby tak się nie stało :)

zołza - Śro 01 Cze, 2016 18:02

margo napisał/a:
jeśli na czyimś trzeźwieniu będziesz bardziej się skupiał, niż na swoim.

Dokładnie tak :okok:

pterodaktyll - Śro 01 Cze, 2016 18:23

Cytat:

Dzięki, w sumie nie pomyślałem o tym jako o współuzależnieniu, bardzej jako o takim zwykłym ludzkim odruchu. Czy to znaczy że zawsze kiedy przejmę się czyimś losem to już jest współuzależnienie?

Nasz drogi i wierny Czytelniku. Oczywiście, że nie zawsze. Współuzależnienie następuje wtedy, kiedy pomagasz komuś swoim kosztem czyli kochasz bliźniego swego bardziej niż siebie samego (jak głosi Dobra Księga zresztą :mgreen: ). W innym przypadku, kiedy nie robisz sobie sam przy tej okazji przysłowiowego "kuku", nazywa się to empatią, wrażliwością itd. ;)

Pozdrawiamy, Redakcja :mgreen:

Jacek - Śro 01 Cze, 2016 20:38

Stefcio napisał/a:
Wiem że powinienem odmówić ale uważam że zabezpieczyłem się wystarczająco, możliwe że dopadnie mnie głód po tym wszystkim, jakoś to zniosę. Teraz proszę o krytykę,

mój drogi,dlaczego spodziewasz się krytyki???
czyżbyś czuł że coś źle robisz ???
Stefciu,to twoje życie,i tak się kiedyś przyjdzie z czymś podobnym zmierzyć
jestem za i nie odmawiaj
jedyne co mnie się nie podoba w tym ,to to że
Stefcio napisał/a:
uważam że zabezpieczyłem się wystarczająco,

masz się zabezpieczać i iść w tym kierunku :tak:
lecz nigdy nie bądź pewny - bo gdy by tak było,wielu z nas już dawno by zapomniało o swym alkoholizmie (uzależnieniach)

Stefcio - Czw 02 Cze, 2016 08:30

pterodaktyll napisał/a:
W innym przypadku, kiedy nie robisz sobie sam przy tej okazji przysłowiowego "kuku", nazywa się to empatią, wrażliwością itd.


No to chyba w tym przypadku nie zrobiłem sobie żadnego "kuku", tak na prawde to tylko mi się przykro zrobiło z powodu osoby wyrzuconej przez brak ubezpieczenia, pomyślałem że jest to zwyczajnie niesprawiedliwe ale nie mam zamiaru z tego powodu tracić snu czy naprawiać świata.

Jacek napisał/a:
ecz nigdy nie bądź pewny - bo gdy by tak było,wielu z nas już dawno by zapomniało o swym alkoholizmie (uzależnieniach)


Zapewniam Cię Jacku że nie jestem pewny, przygotowuję sie do niego i planuje jak się zachowam w różnych sytuacjach jakie mogą nastąpić i cały czas zostawiam sobie możliwość taką że jak będzie źle to wsiąde w auto i wrócę do domu.

Jacek - Czw 02 Cze, 2016 08:51

Stefcio napisał/a:
Zapewniam Cię Jacku że nie jestem pewny,

w takim razie skąd ta pewność???
Stefcio napisał/a:
jak będzie źle to wsiąde w auto i wrócę do domu.

:notak:
Stefciu,uwierz - bo gdy by tak było,wielu z nas już dawno by zapomniało o swym alkoholizmie (uzależnieniach)

Jacek - Czw 02 Cze, 2016 09:05

Stefcio napisał/a:
przygotowuję sie do niego i planuje jak się zachowam w różnych sytuacjach

Stefciu,rzecz nie w tym że ty się przygotujesz odpowiednio i że właśnie w razie zagrożenia tak według planu postąpisz :nie: (nie jesteś w stanie przewidzieć,sytuacji)
Stefciu,takie przygotowanie masz zakodować w swojej podświadomości ,aby w razie czego nie wracać do starych zakodowanych nawyków (czyli takie jakie znacz ,"alkohol")
masz się nauczyć nowych ,ale nie są to gotowce na daną ewentualność ,a jedynie kod w podświadomości ma się zagnieździć (taki obronny - taka mała żaróweczka czerwona

Jacek - Czw 02 Cze, 2016 09:21

Stefciu i jeszcze jedno na co powinieneś zwracać uwagę
dla alkoholika zagrożeniem są (bynajmniej dla mnie)
- wyjazdy (delegacje)
dlatego moją obroną było i jest,gdzie wszędzie uprzedzam o swoim problemie
no ale najgorsze to te ,które podświadomość podsuwa podstępnie i w nieoczekiwanym momencie
są to
- samotność
są to chwile nudy,wspomnień,myśli o czasach gdy się wypiło i było fajno (nie zawsze jednak było fajno,lecz podświadomość właśnie podsuwa jeno te fajne wspominki)
- stres
no i tu może być sytuacja jaka cię może spotkać na wyjeździe (nie przewidzisz sytuacji ,czy kto tam po pijaku nie powie coś co bardzo zmieni twój nastrój) i jakie myśli będą w okuł krążyły
dziś tu i teraz se możesz powiedzieć że
Stefcio napisał/a:
jak będzie źle to wsiąde w auto i wrócę do domu.

dlatego ucz się tych sytuacji,aby w razie czego w postaci kodów podświadomości ci były przydatne

Stefcio - Czw 02 Cze, 2016 10:22

Jacku oczywiście że nie przewidzę wszystkiego, ale myślę że samo zaplanowanie takiej ucieczki w razie czego sprawia że MOŻE w sytuacji kryzysowej będe widział to dodatkowe wyjście.
Uczę się na terapii jak powinienem się zachowywać, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo i jak przeciwdziałać głodowi.
Myślę że jestem dobrze przygotowany i w tym moim przygotowaniu również zdaję sobie sprawę że może wydarzyć się dziesiątki sytuacji na które przygotowany nie będe, jeśli tak się stanie to zamierzam ucieć i tyle.

Stefcio - Pią 03 Cze, 2016 22:19

Dzień pierwszy wyjazdu zakończony. W sumie nie wiem po co tu przyjechałem, głównie spacerowałem sobie po górach bo nie chciałem z nawalonym towarzystwem siedzieć, następny wyjazd sobie chyba odpuszcze, nie mogę powiedzieć żebym czuł się zbytnio zintegrowany, wręcz przeciwnie. Kolega który ze mną jest w pokoju i który obiecywał że conajwyżej jedno piwko wypije ledwie na nogach stoi więc sen też raczej nie okaże się zbyt dobry. No trudno, przynajmniej wyszła z tego dla mnie nauka.
Giaur - Pią 03 Cze, 2016 23:56

U mnie też jutro impreza firmowa, wpadnę wcześnie, ogarnę darmową wyżerkę i spadam do domu. Mój alkoholizm tu akurat nie ma nic do rzeczy, są ciekawsze rzeczy do roboty niż słuchanie bełkotliwej gadki w środku nocy. Jakoś dziwnie spokojny jestem że nie będę w swoim podejściu osamotniony.
Stefcio - Sob 04 Cze, 2016 08:37

Bełkotliwej gadki akurat nie słuchałem, trzymałem się z dala na tyle na ile mogłem, wieczorną imprezę w większości ominąłem siedząc w pokoju i ucząc sięi oglądając seriale.
Ale objawy głodu i tak szaleją, sny alkoholowe się pojawiły oraz myśli mówiące "fajnie by było się napić"
Zaraz jedziemy na całodniową wycieczkę a wieczorem pewnie znowu impreza, mam zamiar przesiedzieć całą w pokoju.
W sumie cieszę się że nie pojechałem bo teraz już mam dowód dla siebie samego że takie wyjazdy nie są dla mnie.
Powróciło też poczucie bycia wyrzutkiem i uświadomiło mi to że takie uczucia miałem już w szkole podstawowej, kiedy strasznie chciałem należeć do tej grupy ludzi "fajnych" których wszyscy lubią.
Zabawne jest to że zacząłem pić w 6 klasie podstawówki i właśnie wtedy zaczałem być fajny, zostałem przewodniczącym klasy, zawsze byłem w paczce dookoła której całe klasowe życie się toczyło. W liceum było podobnie, teraz w pracy też tak było, na imprezach firmowych zawsze byłem w centrum a teraz snuję się gdzieś z boku.
Wybaczcie te moje żale ale czuję że muszę to spisać zanim zapomnę, będe musiał to poruszyć na terapii.

Matinka - Sob 04 Cze, 2016 09:01

Cześć Stefcio :)
Właśnie miałam Ci odpisać na nocny post, jak pojawił się Twój wpis z teraz.
Ale to pasuje, do tego, co miałam powiedzieć.
zołza napisał/a:
Mam nadzieje jedynie ,że jesteś już gotów na taka huśtawkę emocji. Czeka Cię ich wiele. Calutki panel od smutku , izolacji, osamotnienia po obniżenie poczucia własnej wartości i postrzeganie się jako dziwoląga.
Jacek napisał/a:
no i tu może być sytuacja jaka cię może spotkać na wyjeździe (nie przewidzisz sytuacji ,czy kto tam po pijaku nie powie coś co bardzo zmieni twój nastrój) i jakie myśli będą w okuł krążyły

Nie dziwi mnie, że co do joty sprawdziły się te przewidywania.
Sama też to przechodziłam.
Nie rozumiem, co prawda idei wyjazdów integracyjnych z pracy, ale mam doświadczenia ze swoich wyjazdów w gronie przyjaciół - pijących.
I całą tę gamę emocji, o których mówi Zołza poznałam.
Dla mnie to jest też informacja o tym, jak "nie ułożony, nie załatwiony" jest mój problem z alkoholem.
Stefcio napisał/a:
Dzień pierwszy wyjazdu zakończony. W sumie nie wiem po co tu przyjechałem
Stefcio napisał/a:
nie mogę powiedzieć żebym czuł się zbytnio zintegrowany, wręcz przeciwnie
Stefcio napisał/a:
Powróciło też poczucie bycia wyrzutkiem
Stefcio napisał/a:
Zaraz jedziemy na całodniową wycieczkę a wieczorem pewnie znowu impreza, mam zamiar przesiedzieć całą w pokoju.
W sumie cieszę się że nie pojechałem bo teraz już mam dowód dla siebie samego że takie wyjazdy nie są dla mnie.

Stefcio napisał/a:
objawy głodu i tak szaleją, sny alkoholowe się pojawiły oraz myśli mówiące "fajnie by było się napić"

A powiedz czemu zatem nie korzystasz ze swojego wentylu bezpieczeństwa i nie wracasz do domu, jak zaplanowałeś?

Jacek - Sob 04 Cze, 2016 11:51

Stefcio napisał/a:
Ale objawy głodu i tak szaleją,

a wiesz dlaczego???
gdyż pojechałeś nieprzygotowany (czyt.nie doświadczony)
nie słuchasz tu wielu z nas,co to już przeszło
Stefciu,obawiam się ze w tobie jest jeszcze nie przerobiony żal po stracie
pojechałeś aby udowodnić sobie i światu że możesz
a całe twoje przygotowania zbyt bardzo wiąże się w twej główce z tematem "alkohol"
czyli zamiast od niego stronić,się bardziej z nim wiążesz
spójrz tu
Stefcio napisał/a:
Dzień pierwszy wyjazdu zakończony. W sumie nie wiem po co tu przyjechałem, głównie spacerowałem sobie po górach bo nie chciałem z nawalonym towarzystwem siedzieć, następny wyjazd sobie chyba odpuszcze,

a czy góry nie są piękne ???
ja dla nich samych bym tam jeszcze pojechał
czy ty Stefciu aby się "alkoholem" otaczasz ,nie potrafisz w swym życiu dostrzec cię otaczający piękny świat
słoneczko świeci,deszczyk pada,kwiatki rosną,a na imprezy będe chodził,bo są tam ciacha i oblatuje mnie to że obok leje się alkohol
naucz się dostrzegać piękno tego świata ,,, i wcale nie te wielkie rzeczy,ale również te małe
a wtenczas zmienią się tobie sny

Stefcio - Sob 04 Cze, 2016 12:52

Matinka,
Matinka napisał/a:
A powiedz czemu zatem nie korzystasz ze swojego wentylu bezpieczeństwa i nie wracasz do domu, jak zaplanowałeś?


Nie skorzystam ponieważ poza tym co opisałem jest tu całkiem przyjemnie, są góry, są wycieczki i inne wydarzenia a ja wcale nie czuję się źle. Owszem, głód się pojawia ale wiedziałem że się pojawi, rozpoznawałem go i robiłem cokolwiek żeby odszedł, i odchodził.
Może to co wczoraj napisałem tworzy trochę jednostronny obraz ale poza alkoholową częścią wyjazdu dobrze się bawię, chociaż właśnie przez tą alkoholową część nie zdecyduję się na taki wyjazd ponownie i to jest cenna nauka której w żaden inny sposób nie mógłbym zdobyć.

Jacek napisał/a:
nie słuchasz tu wielu z nas,co to już przeszło

nie zgodzę się Jacku, czytam uważnie was zarówno w swoim temacie jak i innych, przeczytałem tematy w których forumowi weterani opisywali swoje zmagania i naprawdę cenię sobie ogrom wiedzy jaki jest tu zgromadzony.

Nie pojechałem sobie niczego udowodnić, wiem że z alkoholem nie wygram i dlatego go unikam, na ile to możliwe.

Jacek napisał/a:
a całe twoje przygotowania zbyt bardzo wiąże się w twej główce z tematem "alkohol"

Co przez to rozumiesz? Moje przygotowania były związane z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa przed moim nałogiem, w jaki inny sposób powinienem się był przygotować?

Oczywiście masz razję że jest we mnie nieprzerobiony żal po stracie, nie piję dopiero od niecałych trzech miesięcy i jaknajbardziej odczuwam żal po stracie jak i inne objawy głodowe, to chyba normalne? Ale właśnie z tego powodu chodzę na terapię, spotkania AA oraz piszę na tym forum, alkohol towarzyszłym mi przez ostatnie osiemnaście lat, raczej nie pozbęde się żalu po nim ot tak.

Co do gór to jak najbardziej je uwielbiam i doceniam a to że obok leje się alkohol sprawia że czuję się źle i raczej jeszcze długo nię będzie mnie to oblatywać.

Giaur - Sob 04 Cze, 2016 12:57

Stefcio napisał/a:

Oczywiście masz razję że jest we mnie nieprzerobiony żal po stracie, nie piję dopiero od niecałych trzech miesięcy i jaknajbardziej odczuwam żal po stracie jak i inne objawy głodowe, to chyba normalne? Ale właśnie z tego powodu chodzę na terapię, spotkania AA oraz piszę na tym forum, alkohol towarzyszłym mi przez ostatnie osiemnaście lat, raczej nie pozbęde się żalu po nim ot tak.


Duży szacunek za wypowiedź :okok: .

Pozdro!

Jacek - Sob 04 Cze, 2016 13:13

Stefcio napisał/a:
Co przez to rozumiesz? Moje przygotowania były związane z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa przed moim nałogiem, w jaki inny sposób powinienem się był przygotować?

Stefcio napisał/a:
Nie pojechałem sobie niczego udowodnić, wiem że z alkoholem nie wygram i dlatego go unikam, na ile to możliwe.

Stefciu,to dlaczego z nim walczysz???
no abyśmy się dobrze zrozumieli - to co robisz ja nie neguję
ale spoglądając na to jako całość to Ty z "alkoholem" walczysz
a masz go ignorować i zobaczyć że świat jest pełen innego piękna
Stefciu,moje wypowiedzi jak zarówno innych,mają w ciebie uderzać,abyś działał
a nie miały cię głaskać - gdyż taka droga nie tędy prowadzi

Stefcio - Sob 04 Cze, 2016 14:03

Jacek napisał/a:
Stefciu,moje wypowiedzi jak zarówno innych,mają w ciebie uderzać,abyś działał

Rozumiem Jacku i się nie złoszczę ani nie gniewam tak jak robiłem to kiedyś. Ale, nie wydaje mi się żebym walczył, chyba że niewalczenie rozumiem w zły sposób. dla mnie nie walczenie z alkoholem polega na tym że gdzie alkohol jest, tam nie ma mnie. Bo gdybym poszedł tam gdzie alkohol jest to właśnie podjął bym walkę którą prędzej czy później bym przegrał.
I na tym wyjeździe robie dokładnie to samo, jeśli ktoś gdzieś pije alkohol to tam nie chodzę, jeśli ktoś chucha we mnie wyziewem alkoholowym to się oddalam, jeśli ktoś mi proponuje alkohol to jasno i wyraźnie mówię że nie piję i też się oddalam. Tak rozumiem moje unikanie walki.

Jacek - Sob 04 Cze, 2016 14:19

Stefcio napisał/a:
Ale, nie wydaje mi się żebym walczył,

tym się nie przejmuj ,bo to może tylko mój odbiór taki - a ja jestem człowiekiem jeno
a człek ,wiadomo mylnym jest
trzymaj się Stefciu
acha - podoba mnie się to
Stefcio napisał/a:
się nie złoszczę ani nie gniewam tak jak robiłem to kiedyś.

Wiedźma - Nie 05 Cze, 2016 05:58

Stefcio napisał/a:
Powróciło też poczucie bycia wyrzutkiem i uświadomiło mi to że takie uczucia miałem już w szkole podstawowej, kiedy strasznie chciałem należeć do tej grupy ludzi "fajnych" których wszyscy lubią.
Zabawne jest to że zacząłem pić w 6 klasie podstawówki i właśnie wtedy zaczałem być fajny, zostałem przewodniczącym klasy, zawsze byłem w paczce dookoła której całe klasowe życie się toczyło. W liceum było podobnie, teraz w pracy też tak było, na imprezach firmowych zawsze byłem w centrum a teraz snuję się gdzieś z boku.


No to postaw sobie za przykład pana Zenona Laskowika -
gdy zrezygnował z bycia gwiazdą nr 1 polskiej estrady kabaretowej i został zwykłym listonoszem,
z tego samego powodu... Też pewnie czuł się podobnie jak Ty teraz, tylko na znacznie większą skalę -
tym większy podziw i szacun dla niego za podjęcie tak radykalnej decyzji dla trzeźwości.
Ty, Stefciu, do siebie samego też powinieneś czuć szacunek z tego powodu - należy Ci się :kumple:

Stefcio - Wto 07 Cze, 2016 07:33

Dzięki Wiedźma, zaczynam powoli nabierać tego szacunku, chociaż ciągle uważam się za nowicjusza który niczego nie wie.

Mam ja do szanownej braci zapytanie dotyczące objawów głodu. Obecnie na terapii mamy takie ćwiczenie że codziennie mamy zaznaczać na kartce różne objawy głodu które nam towarzyszą, akurat dobrze mi się to ćwiczenie zgrało z moim wyjazdem i związaną z nim huśtawką emocji.

Rzecz w tym że od wczoraj czuje ogólne osłabienie, zlany jestem ciągle zimnym potem, mam dreszcze i ciągle mi zimno, całlkiem jak przy jakimś przeziębieniu czy innej grypie z tym że gorączki brak a ten stan jakby się pojawiał i znikał i wydaje mi się że jest związany z głodem bardziej niż z fizycznym stanem organizmu. Na mojej kartce objawów jest pozycja stanów podobnych do grypy i tak bym właśnie to nazwał.
Zastanawia mnie czy Wy też przeżywaliście lub przeżywacie głód w taki fizyczny sposób, do drżenia dłoni się już przyzwyczaiłem ale to jest dla mnie zupełna nowość.

yuraa - Wto 07 Cze, 2016 07:59

Stefcio napisał/a:
od wczoraj czuje ogólne osłabienie, zlany jestem ciągle zimnym potem, mam dreszcze i ciągle mi zimno, całlkiem jak przy jakimś przeziębieniu czy innej grypie

miałem , po imprezie własnie gdzie inni pili.
objawy były takie jak opisujesz. poszedęłm do lekarza
pani doktor zbadała mnie dokładnie , powiedziała
nie wiem co panu jest ale wygląda pan na chorego , proszę 7 dni odpocząć i wypisała chorobowe

a dodam że miałęm wtedy około roku abstynencji

zołza - Wto 07 Cze, 2016 08:09

Stefcio napisał/a:
Zastanawia mnie czy Wy też przeżywaliście lub przeżywacie głód w taki fizyczny sposób

U mnie objawia się silnym bólem głowy :bezradny:

Wiedźma - Wto 07 Cze, 2016 08:19

Stefcio napisał/a:
Obecnie na terapii mamy takie ćwiczenie że codziennie mamy zaznaczać na kartce różne objawy głodu które nam towarzyszą,

Dzienniczek głodu... :aha: Pamiętam, pamiętam...
Prowadziłam go około roku, rozbudowując niemożebnie o moje własne, zaobserwowane u siebie samej i zdefiniowane objawy.
Że też mi się chciało... No ale robiłam to z pasją, więc nie było ciężko :) I w paranoję jakoś nie popadłam :hihi:
A dzienniczek uczuć też prowadzicie? Bo dobrze jest prowadzić oba te dzienniczki równolegle,
żeby wiedzieć z jakich emocji biorą się poszczególne objawy. Super sprawa, bo masz jak na dłoni - od wyzwalacza do objawu głodu.

Wiedźma - Wto 07 Cze, 2016 08:24

zołza napisał/a:
U mnie objawia się silnym bólem głowy

U mnie to był objaw głodu lekowego - czasem jeszcze mi się zdarza odczuwać radosne podniecenie gdy zaczyna boleć mnie głowa,
bo podświadomość mi podpowiada, że zaraz sobie łyknę jakąś śliczną tableteczkę :cwaniak: :mniam: ...ot tak trywialnie prosto...
Gdy sobie uświadamiam co to jest - zwykle przechodzi, samo albo po kawie.

zołza - Wto 07 Cze, 2016 08:37

Wiedźma napisał/a:
...ot tak trywialnie prosto...
Gdy sobie uświadamiam co to jest - zwykle przechodzi, samo albo po kawie.

Kiedyś...
Ból głowy -> niskie ciśnienie->trzeba je podnieś-> czytaj alkohol podnosi ciśnienie-> trza się napić by poczuć się lepiej -> ból głowy minie xcc
Teraz ...
Ból głowy -> określenie przyczyny( co się stało-nerwy , stres , zmęczenie)-> ćwiczenia oddechowe, łyk świeżego powietrza , aromatyczna kawa . Działa :lol:

Stefcio - Wto 07 Cze, 2016 10:54

Niesamowite do jakich kroków mój organizm się ucieka, dzisiaj jest już trochę lepiej chociaż dalej mam wrażenie jakbym chodził półprzytomny.
Co do dzienniczka głodu to zalecenie było prowadzić go tylko przez tydzień ale w sumie fajny pomysł żeby poprowadzić go dłużej, dzienniczka uczuć jeszcze nie mieliśmy, chociaż w tym dzienniczku głodu są też takie rzeczy jak irytacja, zdenerwowanie, euforia itp. to może jednak są to dwa w jednym :mysli:
Bóle głowy też mi się czasem zdarzają ale na szczęście niezbyt często.

Wiedźma - Wto 07 Cze, 2016 16:02

Stefcio napisał/a:
irytacja, zdenerwowanie, euforia

A bo niektóre stany, w jakich bywamy mogą być tak przyczyną jak i skutkiem -
np zdenerwowanie (pojęcie bardzo ogólne) może być wyzwalaczem głodu albo jego objawem -
wtedy można się zastanowić co było pierwsze - jajko czy kura :hihi: Tylko po co?
W każdym przypadku należy umieć sobie poradzić z tym zdenerwowaniem czy stresem,
bo są to stany dla alkoholika niebezpieczne. Przyjemne emocje także, z nimi też nie ma żartów (prawda Szymon? 8) )

szymon - Wto 07 Cze, 2016 19:35

Wiedźma napisał/a:
Przyjemne emocje także, z nimi też nie ma żartów (prawda Szymon? )


aaa bo ja tak za bardzo kurde nie opowiadam o tym, ale prawda
to było tak, że już naprawdę byłem gościu, żadna negatywna emocja nie była mi w stanie przeszkodzić w czymś
a czy pozytywna?
nowe całkiem otoczenie, normalnie nikt mnie nie zna, nikt moich zachowań, nikt nie wie kim byłem, normalnie jestem królem dla sam siebie, wszystko sie udaje, "raduje się piweczkiem", że taki nastał czas

potem pojawia się ktoś nowy, dalej celebruje ten stan, niby wszystko normalnie
kilka piw dziennie, a 4 lata nie piłem - w ogóle tego nie widzę i nie sposób tego zauważyć
dalej brnę w tym przez pare miesięcy
zatrzymanie przez policje, chuch i 0,2mg z rana

czyli, żebyś Stewcio zrozumiał: nie piłem 4 lata i prze ostatnie 3-4 myślałem, że jestem za***isty tak, że aż nie do opisania to jest
wszystko mi się udawało! nie było porażek, podświadomie nieprzepracowane historie wierciły w głowie swoje, brak szczerosci ale nie w stosunku do innych, tylko w stosunku do siebie mnie pogrążyły

teraz mogę to ocenić jako dobrą nauczkę
ja miałem tak, że euforia i dobre chwile, nieprzepracowane podstawowe elementy terapii, dały o sobie znać
wtedy dla mnie to była tragedia, do której nie potrafiłem się przyznać, bo to wypracowałem sobie tutaj na forum pewną otoczkę *j****
większość ludzi mysłała, że o ja pi***ole jaki fajny gość !

tak jest, tylko czasami sam sobie nie wierze
rozmawiam o tym z innymi
dylematy rozkmimam
nie jestem przecież sam na tym świecie i mam prawo do popełniania błędów
buduje sie na nowo, kapenzi Stefcio? :mgreen:

Stefcio - Czw 09 Cze, 2016 07:49

szymon, dzięki za tą historię, właściwie od dłuższego czasu się zastanawiałem w jaki sposób euforia i tym podobne stany mogą być groźne ( a czuję je właściwie ciągle).
Wiedźma - Czw 09 Cze, 2016 08:55

Stefcio napisał/a:
w jaki sposób euforia i tym podobne stany mogą być groźne


Mechanizm nałogowego regulowania uczuć
: gdy Ci smutno - pijesz na pocieszenie, zalewasz robaka,
gdy Ci wesoło - pijesz, żeby było jeszcze weselej, albo przynajmniej, żeby ten stan nie minął,
gdy jest nijako czyli nudno - pijesz, żeby coś się ruszyło i nudno być przestało.
Każdy emocjonalny stan jest dobry jako pretekst do wypicia,
a więc w przypadku alkoholika trzeźwego - może wywołać głód :zadza:

Stefcio - Pon 13 Cze, 2016 13:43

Ostatnio byłem u znajomych którzy wiedzą o mojej chorobie i nie piją przy mnie a tu nagle w środku rozmowy koleżanka mówi że przywiozła super wino z wakacji i czy chce się napić. Szczerze mówiąc zdębiałem na tą propozycję po czym troche zbyt szybko i zbyt głośno odparłem "nie". Może powinienem był to na spokojnie z nią wyjaśnić ale to pytanie wydało mi się tak nie na miejscu że nie wiedziałem jak się zachować. Właściwie to poczułem się urażony tym pytaniem i na następny dzień jeszcze o nim rozmyślałem (ogólnie miałem na następny dzień objawy głodowe).
Ale to nie koniec, następnego dnia wychodziłem z domu i spotkałem brata który pyta się mnie czy idę na festiwal piwa, no zmówili się czy jak?
Wiem że trzeźwienie to mój problem i nikt inny o tym nie myśli tyle co ja ale poczułem się tymi propozycjami urażony, pewnie bez sensu ale cóż.
W każdym razie nie miałem nic ciekawszego do napisania a czułem że coś napisać wypada od czasu do czasu :P

rufio - Pon 13 Cze, 2016 13:58

Nie odpowiadaj w imieniu innych .Nie byłes u siebie i nie próbuj narzucać swe zadanie i swoje obecne podejście do świata . I niby dlaczego poczułes sie urażony - TO TY masz problem a nie oni , jak i równiez i Twój brat .Zadał pytanie i tyle ma prawo nie wiedziec jak to działa i co bedzie sie działo w Tobie .
Urazony ? Tez coś .


prsk

yuraa - Pon 13 Cze, 2016 14:16

ludzie nie rozumieją i nie muszą rozumieć.
stąd teściowa co mówi
wódki nie pijesz ale mam nalewkę wiśniową,
szwagier co mówi na mysliwskiej ambonie
no sami jesteśmy możesz się napić ja nikomu nie powiem
albo drugi co pyta
kiedy już będziesz mógł ?

z czasem zaczynaja rozumieć, ale niektórzy nigdy, trzeba z tym się pogodzić

Stefcio - Pon 13 Cze, 2016 14:20

Nie bardzo rozumiem co masz na myśli że odpowiadam w imieniu innych?
Przecież zdaje sobie sprawę z tego że to co poczułem nie miało sensu i nie powinienem się tak poczuć, ale tak się poczułem i tyle, opisuje po prostu jakie uczucia wywołało to wydarzenie u mnie.
rufio nie rozumiem po co się tak napinasz?

Ann - Pon 13 Cze, 2016 14:25

Stefcio napisał/a:
zmówili się czy jak?
też się kiedyś zastanawiałam nad tym, czy wszyscy nagle sprzysięgli się przeciw mnie. Jak przestałam pić to nagle wszyscy chcieli się ze mną napić, wszyscy mi proponowali alkohol. A dlaczego? Ano dlatego, że przez lata byli do tego przyzwyczajeni. A za cholerę nie rozumieli dlaczego teraz nagle mi się tak odmieniło. Do dziś wujek proponuje mi piwo bezalkoholowe. Ciotka mówi: no wiem, że nie pijesz, ale może piwko, to przecież nie jest mocne. Albo ktoś daje mi w podziękowaniu pakunek, a w środku jest flaszka jak się później okazuje (jak tylko zobaczyłam to przekazałam prezent dalej w tej samej sekundzie).

Brat cioteczny kiedyś mówi do mnie, że słyszał, że ja już długo nie piję, ale miał kolegę, który też nie pił, ale już może pić... więc może i ja już mogę?

Nie rozumieją... nie zrozumieją... nie muszą.
Grunt to wiedzieć, że Ty nie chcesz, że ja nie chcę pić.

rufio - Pon 13 Cze, 2016 15:55

Jeszcze nieraz poczujesz sie tak .... dziwnie , troche wody w Wiśle musi upłynąc zanim otoczenie bedzie tratować jak coś normalnego , ze nie pijesz i nieraz jeszcze dostaniesz propozycje - a może -
I nie napinam sie bo to nie mój łuk . I przy odpowiedzi używaj formy - ja , nie - wtedy będzie to jasny przekaz .

Stefcio - Wto 14 Cze, 2016 10:47

Przeczytałem swoją wypowiedź i może faktycznie była trochę chaotyczna więc sorry :P
Ale ja nie o tym.
Wczoraj na terapii nastąpił chyba we mnie jakiś przełom, terapeuta poniedziałkowy za którym nie przepadałem nagle zaczał mówić tak zrozumiale że przyswoiłem ogrom wiedzy. A może on zawsze mówił zrozumiale a do mnie nie docierało.
W każdym razie temat głodu który myślałem że dosyć dobrze pojmuję ukazał mi swoje drugie dno. Teraz zamiast pracować robię sobie notatki z głodu bo boję się że to co wczoraj zrozumiałem gdzieś uleci.
Miałem w nocy strasznie złożony sen alkoholowy ale rano obudziłem się z energią do zmieniania świata, w każdym razie tego swojego! Jest moc! :lol2:

endriu - Wto 14 Cze, 2016 18:05

dobrze Ci idzie Stefcio, :)
Stefcio - Wto 28 Cze, 2016 11:35

Dzięki endriu, :)
Widze że już od dwóch tygodni nie pisałem nic więc warto by jakieś podsumowanie zrobić. Zacznę od rzeczy pozytywnych.
Ogólnie jest dobrze, w moim trzeźwieniu przez większość czasu panuje spokój, znikneła gdzieś początkowa euforia ale nie ma też dołów. Powoli docieram do końca podstawowego etapu terapii i będe przechodził na etap pogłębiony, o ile mi pozwolą, ale o tym dalej.
Coraz mniej we mnie żalu i użalania się nad sobą. Nie żałuje już straconych przez picie lat ani utraconego zdrowia, tak się potoczyła moja historia i teraz patrzę w przyszłość zamiast żalić się nad przeszłością, było mineło.
Staram się być bardziej egoistyczny, nie zmienię świata, nie wyciągne ich z problemów na siłę. Mam za to problemy własne na których potrzebuję się skupić. Niestety tutaj bywa jeszcze różnie, nie udało mi się na przykład odmówić zapproszenia na zakrapiane oglądanie meczu gdy koleżanka zaczeła mi robić wyrzuty że w moim nowym trzeźwym życiu nie ma już miejsca na przyjaźń z nią. Nie udało mi się też prawdziwie asertywnie wytłumaczyć jej mężowi że na pijackie imprezy chodzić nie będe (poszło w agresję) Wciąż mam czasami problem z odmawianiem ale pracuję nad nim.
Znalazłem wreszcie sposób na moją drażliwość kończącą się zwykle wybuchami złości, a przynajmniej tak mi się wydaje ponieważ póki co miałem okazję przetestować ten sposób raz dzisiaj rano i nie do końca poszedł po mojej myśli ale o tym za chwilę.

A teraz pomarudzę trochę o moim najnowszym (oraz największym dotychczas) głodzie który zaczął się w sobotę i trwa do dziś.

Od piątku byłem u teściów przy okazji ostatniej wizyty na uczelni w tym semestrze (jestem wiecznym studentem :P ). W związku z ostatnim egzaminem byłem nieco zestresowany. W sobotę rano idąc do łazienki znalazłem pod prysznicem zalanego w sztok szwagra, śpiącego w najlepsze pod prysznicem, trochę zajeło mi razem z żoną wygonienie/wyniesienie go stamtąd, niestety nie udało się go wygonić w całości bo na pamiątkę zostawił mi łazienkę o aromacie przetrawionej wódki. Od razu wiedziałem że dobrze to na mnie nie wpłynie więc wziąłem prysznic szybko i pojechałem na uczelnie. Po powrocie okazało się że teść zaczął swoje picie wyjątkowo wcześnie i od godziny 15 miałem okazję oglądać mecz z jego pijanym komentarzem który nakręcał mój głód i agresję dalej. Oczywiście zdaję sobie sprawę że nie powinienem był tam siedzieć ale zależało mi na obejrzeniu meczu, teraz z perspektywy czasu wiem ze było conajmniej kilka możliwości obejrzenia go gdzieś indziej ale na tamtą chwilę wygrała wygoda oglądania go na miejscu na dużym telewizorze. W niedzielę od rana czułem się osłabiony, pojechałem na egzamin ( Zdany!) a po egzaminie odbywał się festyn który współorganizowała moja teściowa i przy którym pomagam od pięciu lat. Na festynie nie ma alkoholu, niestety w okolicy kręciło się kilku dobrze wstawionych ludzi którzy nakręcali mnie bardziej. Do tego doszło zmęczenie i upał. W skutek tego wszystkiego w połowie festynu uświadomiłem sobie że nie dzieje się dobrze. Dłonie drżały mi tak bardzo że nie mogłem utrzymać widelca przy posiłku, miałem problem z mówieniem pełnymi zdaniami i bolała mnie szczęka, później uświadomiłem sobie że bolała mnie dlatego że cały czas nieświadomie zaciskałem zęby, nowy objaw który jeszcze się nie zdażał. Oczywiście HALT leżał, byłem zmęczony bo spałem źle i zbyt krótko, głodny bo nie czułem się dobrze i nie miałem ochoty nic jeść, oraz zły bo lokalne pijaczki działały mi na nerwy. Na szczęście wiezorem pojechaliśmy do domu.

Wczoraj obudziłem się z bólem głowy i sacharą w ustach. Rano miałem miec wizytę u psychiatry ale niestety w ostatniej chwili doktor przełożyła wizytę na wieczór. Cieszyłem się że po pracy w końcu wygadam się na terapii co też uczyniłem ale tu pojawia się kolejny problem. Terapeuta oświadczył że wszyscy któzy mają trzeźwość powyżej trzech miesięcy muszą obowiązkowo w najbliższe dwa weekendy iść na warsztaty radzenia sobie z nawrotami. Kiedy powiedziałem że nie mogę iść ponieważ mam już plany, oznajmił mi że muszę iść bo bez tego nie zostanę przepuszczony na etap pogłębiony i że rzekomo mam to w kontrakcie ( co nie wydaje mi się prawdą) Wcześniej prowadząca te warsztaty powiedziała że są dobrowolne i że warto na nie iść teraz bo następne będą dopiero we wrześniu. Stwierdziłem więc na spokojnie że pójdę we wrześniu bo cały lipiec i połowę sierpnia robić będe patent żeglarski na który zapisałem się już w lutym i którego nie mogę się doczekać. Wiem że terapia ważniejsza a patent można zrobić zawsze, ale ja już kurs opłaciłem, poza tym całą moja pasja żeglarstwem która trwa od kilku miesięcy bardzo mi pomogła na początku trzeźwienia oraz kiedy jeszcze piłem i walczyłem z depresją. Czytałem książki, oglądałem filmy słuchałem szant i cała ta otoczka utrzymywała mnie w jako takiej kondycji psychicznej. Wczoraj poczułem się zdradzony kiedy uświadomiłem sobie że moja terapia zagraża mojemu żeglowaniu które ma dla mnie również wartość terapeutyczną. Oczywiście zareagowałem na to stanowczo zbyt mocno ponieważ byłem na głodzie, znowu przestałem mówić składnymi zdaniami i byłem bardzo zdenerwowany. W środę mam zamiar to omówić z moją indywidualną terapeutką która przy okazji prowadzi też te nieszczęsne warsztaty, mam nadzieję że uda mi się nie iść na nie, jestem w ostateczności skłonny nawet przenieść się do innego OLU gdyby się to nie udało.

Dochodzimy do dnia dzisiejszego. Znowu ból głowy i znowu suchość ale dodatkowo wyczułem że jestem nerwowy. To oznaczało że będe szukał powodu do kłótni i skończy się to awanturą, wiem o tym bo scenariusz ten przerabiałem już nieraz. A skoro udało mi się to rozpoznać zaraz po przebudzeniu to postanowiłem działać. Nie czepiać się niczego, starać być spokojnym i robić wszystko ostrożnie, i udało się, po około godzinie zacząłem czuć się wesoły, szczęśliwy wręcz, złość ustąpiła a ja wygrałem.
Niestety moja żona nagle zaczęła być nerwowa, szukać czegoś przerzucać rzeczy itp. Wiedziałem że kiedy ma taki nastrój to o awanturę łatwo więc postanowiłem być spokojny trzymać się z dala i nie przeszkadzać. zinterpretowała to tak że twierdziła że jestem obrażony i zły na nią... No ale udało mi się ją uspokoić i jakoś dalej było spokojnie bez awantury, uznam to jakoczęściowe zwycięstwo. Niestety po wejściu do pracy poczułem nagłą i złość w stosunku do kolegów siedzących w naszym pokoju, widać złość nie uleciała całkiem, będzie trzeba jeszcze nad tym popracować ale postępy jakieś są. Siedzę więc schowany przy swoim biurku i nie gadam z nikim żeby nie wybuchnąć.

Ale właśnie sobie uświadomiłem że napisanie tego tekstu mocno mnie uspokoiło, dzięki!

Ostatnio uświadamiam sobie że pewne mechanizmy które umożliwiły mój alkoholizm (albo jakikolwiek inny nałóg) działały już w moim dzieciństwie. Planuje spisać sobie różne historie z lat dziecięcych które mam wrażenie że powoli mi ulatują a nie chce ich stracić, przy okazji przypominam sobie coraz więcej.

Dziękuję za uwagę, zaczynałem pisać ten tekst będąc pod wpływem silnych emocji teraz jestem o wiele spokojniejszy, napisałem sporo i pewnie niezrozumiale więc nie obrażę się jak nikt nie przeczyta :lol2:

Wiedźma - Wto 28 Cze, 2016 12:25

Stefcio napisał/a:
słuchałem szant

...hej ho kolejkę nalej,
hej ho kielichy wznieśmy -
to zrobi doskonale
morskim opowieściom...
:pijaki:

Sorry, nie mogłam się powstrzymać :hihi:
To mi przypomniało jak podczas mojej terapii
terapeuta miał obiekcje do słuchania przeze mnie reggae, które uwielbiam,
bo rastamani palą trawę i takie tam... 34dd
Powiedziałam mu, że nigdy nie paliłam trawy i z niczym zdrożnym reggae mi się nie kojarzy
i nie przestanę go słuchać, bo mi w duszy rezonuje i ogólnie dobrze mi robi! :nerwus:
Słucham do dziś i jakoś mi nie zaszkodziło! :foch:

Klara - Wto 28 Cze, 2016 12:30

Przeczytałam z wielką uwagą, wszystko zrozumiałam, ale przy okazji postanowiłam Cię zapytać, czy Twoja żona myślała żeby pójść, albo może chodzi na terapię dla osób współuzależnionych?
Stefcio - Wto 28 Cze, 2016 12:31

Wiedźma, Mi co prawda nikt tego nie wypominał ale sam się nad tym zastanawiałem bo alkohol w szantach często występuje. Na wszelki wypadek tych części o alkoholu nie śpiewam :P
Wiedźma - Wto 28 Cze, 2016 13:17

Stefcio napisał/a:
Na wszelki wypadek tych części o alkoholu nie śpiewam :P

:okok:

...yo ho ho i butelka rumu... :milczek:

Stefcio - Wto 28 Cze, 2016 13:32

Klara, Chciałem żeby poszła ale ciągle się wykręca, rozmawiałem już o tym z moją terapeutką, chciałem żeby poszła na terapię dla DDA ale terapeutka właśnie mnie uświadomiła że lepiej jak pójdzie na terapię dla współuzależnionych. Czekam aż żona dojrzeje do tego żeby iść ale jeżeli masz jakieś rady to chętnie przekażę :)
Klara - Wto 28 Cze, 2016 13:56

Stefcio napisał/a:
moja żona nagle zaczęła być nerwowa, szukać czegoś przerzucać rzeczy itp. Wiedziałem że kiedy ma taki nastrój to o awanturę łatwo

Ten "nastrój" mógł się wziąć z tego, że widziała lub czuła Twoje napięcie i po prostu jej się to udzieliło.
W dodatku w pamięci ma zapisany schemat, że Twoje podenerwowanie zwykle kończyło się zapiciem, więc oczekiwanie, czym się "to" skończy, prawdopodobnie było przyczyną tego "nastroju"
Na terapii dowiedziałaby się więcej o Twojej chorobie i być może umielibyście nawet na ten temat rozmawiać i obojgu Wam pomogłoby to w zachowaniu spokoju.

Abstrahując od tych najtrudniejszych okresów trzeba pamiętać, że partnerki (czynnych) alkoholików są "przystosowane" do częstych skoków adrenaliny, więc przy dłuższych okresach spokoju, kiedy tych skoków brakuje, zaczyna je "nosić".
Na terapii poznałaby te mechanizmy i być może jej też byłoby łatwiej przejść przez początki Twojej abstynencji.
Wierz mi, że ten czas jest dla Twojej żony równie trudny, jak dla Ciebie.

Jras4 - Wto 28 Cze, 2016 14:18

Stefcio napisał/a:
Czekam aż żona
to jej sprawa a nie twoja .ty pilnuj siebie a ja zostaw w spokoju
Jras4 - Wto 28 Cze, 2016 14:19

Klara napisał/a:
, zaczyna je "nosić".
poprostu lubi awantury i dłuszy brak zadymy też zle
i coś waznego z alanonem stale zle nie licz na zrozumienie ..

Stefcio - Wto 28 Cze, 2016 14:27

dzięki Klara, a ile taka terapia mogłaby trwać? Bo jeśli tyle co ta moja to nie wiem czy się zdecyduje. Co prawda nie mamy problemów z rozmawianiem o mojej chorobie, żona się często pyta o to co się dzieje ja jej chętnie odpowiadam chociaż na pewno terapeuta by to lepiej zrobił.

Ależ Jras4, ja ją zostawiam w spokoju, nigdzie jej na siłe nie prowadzam. Ale ja poszedłem się leczyć na depresję i gdyby moja pani doktor nie powiedziała mi o terapii odwykowej i o tym że powinienem na nią się zapisać to dalej bym pewnie pił i cierpiał w niewiedzy. Niechce żony namawiać tylko poinformować o tym że jest możliwość terapii.

margo - Wto 28 Cze, 2016 15:43

Stefcio, ale terapia współuzależnienia to nie jest instrukcja obsługi jak postępować z alkoholikiem (trzeźwiejącym lub nie) :mgreen: Ta terapia by pomogła jej samej uporządkować sobie wiele rzeczy w głowie :) terapia współ trwa też około 2 lat, ale to na prawdę mija tak szybko... ja od prawie 3 lat chodzę na terapie i nawet nie wiem kiedy to minęło :shock:
Klara - Wto 28 Cze, 2016 15:52

Stefcio napisał/a:
a ile taka terapia mogłaby trwać?

Około 10 miesięcy. Spotkania grupowe są raz w tygodniu i oczywiście spotkania indywidualne w zależności od ustaleń z terapeutą.
Napisałam ogólnie, bo wszystko zależy od organizacji pracy w ośrodku.
Moja terapia (6 lat temu) trwała właśnie 10 miesięcy, ale porównuję czasem moją wiedzę tam zdobytą z wiedzą koleżanek i widzę moje braki.
Zabrakło mi na przykład warsztatów asertywności i radzenia sobie ze złością - są takie, ale to już są kolejne miesiące "nauki".
Jasne, że zmuszać nie warto, ale stawiam orzechy przeciw dolarom, że gdyby poszła, to na kolejne spotkania biegałaby jak na skrzydłach /chyba, że akurat trafiłaby na niesympatyczną grupę, co rzadko się zdarza/.
Jras4 napisał/a:
poprostu lubi awantury i dłuszy brak zadymy też zle

Jras, weź Ty lepiej popracuj na swoim umiłowaniem zadym.
O innych się nie martw i nie wypowiadaj się na temat, którego NIE ROZUMIESZ! :uoee:

Jras4 - Wto 28 Cze, 2016 15:54

Stefcio napisał/a:
Niechce żony namawiać tylko poinformować o tym że jest możliwość terapii.
to wielki błąd ..bedziesz miał dym a i uwazaj bo czesto jest tak że one ida by i tam męzów pilnować
Jras4 - Wto 28 Cze, 2016 15:55

Klara napisał/a:
rtw i nie wypowiadaj się
ja pisze jako alko do drugego alko w temaccie dla alko a ty jako kto ?
Klara - Wto 28 Cze, 2016 16:01

Jras4 napisał/a:
a ty jako kto ?

Te, student! Przeczytaj kilka postów wstecz, a nie tylko ostatni, to może będziesz wiedział.
Jeśli nie rozumiesz treści postów, to daj znać. Spróbuję Ci to jakoś wytłumaczyć :mis:

esaneta - Wto 28 Cze, 2016 17:25

Klara napisał/a:
Jras4 napisał/a:
a ty jako kto ?

Te, student! Przeczytaj kilka postów wstecz, a nie tylko ostatni, to może będziesz wiedział.
Jeśli nie rozumiesz treści postów, to daj znać. Spróbuję Ci to jakoś wytłumaczyć :mis:


:buahaha:
Klarciu sorry, normalnie nie mogłam się powstrzymać :ohoho:


Stefciu, dziewczyny podały Ci różny czas trwania terapii dla współuzależnionych. Każda z nich podzieliła się pewnie swoim doświadczeniem. Ja dodam od siebie, że trwa ona tyle, ile potrzebuje pacjentka. U mnie trwała na pewno grubo ponad rok. (indywidualna i grupowa )

Jras4 - Wto 28 Cze, 2016 18:14

klara a co Ty jako alanon mozesz mi staremu pjiakowi wyjasnić ? hehe nic
Jras4 - Wto 28 Cze, 2016 18:34

i wiesz co skoro juz zaczełaś z tym studetem ..mam drugi wynik na wydziale i wiesz co tam lubie ze liczy sie wiedza a nie jakies *p**** gdzie przecinek ma byc
Klara - Wto 28 Cze, 2016 19:41

Jras4 napisał/a:
mam drugi wynik na wydziale

W takim razie nie rób wstydu tej swojej uczelni i także czytaj ze zrozumieniem to, co dotyczy dyskusji w której bierzesz udział.
Jras4 napisał/a:
co Ty jako alanon mozesz mi staremu pjiakowi wyjasnić ?

Nie życzę sobie, żebyś odnosił się do mnie z pogardą dlatego, że nie jestem alko.

Jras4 - Śro 29 Cze, 2016 20:02

jaka pogarda ? ja pytam co tyjako alanon mozesz wyjasnic pjiakowi mi czy innemu nie wazne
alanonowi ok ale pjiakowi ?

Klara - Śro 29 Cze, 2016 20:15

Jras4 napisał/a:
ja pytam co tyjako alanon mozesz wyjasnic pjiakowi mi czy innemu nie wazne
alanonowi ok ale pjiakowi ?

To samo, co Ty - pijak chcesz wyjaśnić "alanonom" wypowiadając się w ich dziale ceewd

Stefcio - Czw 30 Cze, 2016 13:21

Żona jest wstępnie zainteresowana ale na razie przygotowuje się do obrony i nie chce o tym myśleć. Ale postaram się ją namówić po obronie.
Klara - Czw 30 Cze, 2016 15:01

Stefcio napisał/a:
na razie przygotowuje się do obrony i nie chce o tym myśleć

Słusznie! :tak:
Trzymam kciuki za bardzo dobrą ocenę :kciuki:

staszek - Czw 30 Cze, 2016 19:27

Stefcio napisał/a:
. Ale postaram się ją namówić po obronie.

Stefciu, nie martw się o Żonę,tylko skup się na sobie.U mnie była podobna sytuacja,i Żona poszła na parę spotkań i więcej nie chciała iść.Nie chodziła nigdzie więcej.To Ja pracuję nad tym żebym się zmieniał,i wszystko w koło Mnie się zmienia.Ale nie w parę miesięcy.A efekty są bez porównania,z przed terapii.Powodzenia. :)

Stefcio - Pią 01 Lip, 2016 10:39

Dzisiaj miałem terapię indywidualną i moja terapeutka również zauważyła że moja żona wykazuje cechy współuzależnienia i dobrze by było żeby poszła na terapię.
A skoro już piszę to przyznam że wczorajszy mecz był dla mnie wyzwalaczem głodu, mimo że oglądałem go w całkowicie niepijącym towarzystwie to i tak zestresowałem się do tego stopnia że zaczeły mnie nachodzić myśli w stylu "po pijaku było łatwiej oglądać mecz". W tym tygodniu ogólnie mam sporo takich myśli ale czuje ze już się wszystko poprawia. W Niedzielę zaczynam żeglowanie a w poniedziałek terapię pogłębioną :lol2:

Wiedźma - Pią 01 Lip, 2016 11:02

Stefcio napisał/a:
po pijaku było łatwiej oglądać mecz

Skoro to takie trudne, to może lepiej... nie oglądać? :mysli:
Przecież obowiązku nie ma.

Stefcio - Pią 01 Lip, 2016 11:15

No własnie dotychczas nie było trudne ale wczorajszy mecz był wyjątkowo intensywny. Ale już po wszystkim więc i tak nie będe oglądać, inne mecze mnie tak już nie angażują emocjonalnie.
zołza - Pią 01 Lip, 2016 11:18

Ja tam uważam , że kiedyś trzeba zacząć przeżywać emocje bez "zasłony ".
Uczę się na sobie co mnie wzrusza a co kompletnie nie rusza. ceewd

Jras4 - Pią 01 Lip, 2016 20:08

Stefcio napisał/a:
Żona jest wstępnie
a ty swoie co ..co cie pnbchodzi co ona robi pilnuj siebie ...
Jras4 - Pią 01 Lip, 2016 20:25

Dla zony jesteś ciężarem,..i nie staraj sie jej namawiac na cokolwieg a wez sie za siebie a nie za innych i jeczenie ,mniej mów a wiecej działaj i nie na pokaz nailepiej jak zona nie wie gdzie i kiedy chodzisz bo chodzisz dla siebie a nie dla niej
Stefcio - Pon 04 Lip, 2016 15:15

Czepiłeś się Jras4, tej mojej żony nie wiem po co :)
Ja trzeźwieje sobie i moja trzeźwość jest dla mnie najważniejsza ale moją żonę kocham i chcę żeby jej było jak najlepiej, widzę że niektóre sprawy ją dręczą bardziej niż powinny i uważam że skoro jest możliwość żeby była szczęśliwsza to chce jej w tym pomóc, koniec tematu. Co do wzięcia się za siebie i robienia więcej niż mówienia to zapewniam Cię że w przeciągu ostatnich czterech miesięcy zrobiłem w swoim życiu więcej niż przez ostatnie 10 lat, w końcu widzę że zmierzam dokądś i nie patrzę już z żalem w przeszłość, zmieniłem też nastawienie do ludzi i świata, gdzieś znikneła moja nienawiść którą czułem często a złość pojawia się coraz rzadziej. Wykreśliłem sobie plany dotyczące mojej kariery które małymi kroczkami realizuję oraz znalazłem sobie nowe hobby. Można powiedzieć że narodziłem się na nowo i uczę się teraz żyć więc nie uważam że działam za mało.
A co do żony to jej zdrowie, zarówno psychiczne jak i fizyczne jest również dobre dla mnie więc jak najbardziej powinienem się o nie zatroszczyć. Bo częsta złość czy smutne nastroje jej są dla mnie mnie wyzwalaczami. Sorry za przydługą wypowiedź ale jakoś tak jak zaczne pisać to ciężko mi skończyć :)

Stefcio - Pią 09 Wrz, 2016 14:24

Cześć wszystkim, dzisiaj mija równe sześć miesięcy jak nie piję :radocha:
Ostatnio coraz rzadziej zaglądam na forum, ale nie zapomniałem o was, mam nadzieję że wy o mnie też nie :D
Przez ostatnie pół roku wydarzyło się bardzo dużo dobrego w moim życiu, moje spojrzenie na świat i ludzi zmieniło się diametralnie. Zacząłem w końcu realizować drobne cele które kiedyś zawsze kończyły się wraz z pierwszym kacowym niechceniem. Zdałem egzamin na patent żeglarza jachtowego, wieczorami i weekendami powoli remontuje mieszkanie, od ok. dwóch miesięcy nie jem mięsa i w końcu zacząłem chudnąć. I mimo tego że głód dalej atakuje a nastrój czasami się wacha to w końcu czuję że do czegoś zmierzam i stawiam sobie cele które faktycznie realizuje. Dzięki że jesteście :D

Wiedźma - Pią 09 Wrz, 2016 14:35

Stefcio napisał/a:
dzisiaj mija równe sześć miesięcy jak nie piję :radocha:

:brawo:
Oby tak dalej, Stefciu! :okok:

margo - Pią 09 Wrz, 2016 15:43

No! :okok:
staszek - Pią 09 Wrz, 2016 18:52

:brawo:
Jras4 - Pią 09 Wrz, 2016 19:20

Cytat:
dwóch miesięcy nie jem mięsa i w końcu zacząłem chudnąć.

i Ty po puł roku popsułes HALT ?
hehe grty brawo Ty

Wiedźma - Pią 09 Wrz, 2016 19:34

Jras4 napisał/a:
i Ty po puł roku popsułes HALT ?

Co TY pleciesz, Iras? 34dd A co ma HALT do wegetarianizmu? :glupek:

Borus - Pią 09 Wrz, 2016 19:37

:okok:
Stefcio - Wto 25 Paź, 2016 11:18

Zauważyłem że mój temat zjechał na sam dół pierwszej strony więc postanowiłem go trochę odświeżyć.

Ostatnio w moim życiu nastąpiła zmiana, zmiany w życiu alkoholika są niebezpieczne więc uważam. Żona dostała w końcu pracę, pracuje niedaleko mojej pracy zatem jeździmy razem i wracamy razem, z tym że ja mam zupełnie nieregulowany czas pracy, mogę przyjść o której chce i wyjść o której chcę, mogę też pracować z domu. Żona natomiast ma godziny określone i to niezbyt mi odpowiadające, zaczyna późno i kończy też późno, o ile trzy dni w tygodniu jest mi to na rękę bo pozwala mi po pracy iść na terapię i AA, to w czwartki i piątki przywykłem do wczesnego powrotu do domu. Cieszę się że ma pracę i nie użalam się nad tym problemem po prostu dostrzegam że kiepsko to wpływa na moje samopoczucie, wracam do domu codziennie po 20 i już mi się nic nie chce, czuję się zmęczony pod koniec tygodnia.
Wczoraj na terapii stwierdziłem że jestem w fazie nawrotu więc staram się być jeszcze bardziej uważny.
Zastanawiam się co zrobić z 2-3 godzinami wolnymi w czwartki i piątki, myślałem czy nie dołożyć kolejnej grupy AA ale wydaje mi się to przesadą. Może siłownia jakaś :mysli:

Janioł - Wto 25 Paź, 2016 11:53

Stefcio napisał/a:
Wczoraj na terapii stwierdziłem że jestem w fazie nawrotu więc staram się być jeszcze bardziej uważny.
to Twoje i tylko Twoje stwierdzenie czy też nasunęło sie ona na skutek informacji grupy ?
I ewentualnie jakie sygnały ostrzegawcze świadczą o Twoim nawrocie ?

Janioł - Wto 25 Paź, 2016 11:54

Stefcio napisał/a:
zmiany w życiu alkoholika są niebezpieczne więc uważam.
tylko zmianami zachowań, postępowania i w myśleniu w swoim życiu można skutecnie radzić sobie z chorobą
Stefcio - Wto 25 Paź, 2016 12:27

Janioł, Zauważyłem sam a moja terapeutka przyznała że jest zaniepokojona ponieważ od dwóch tygodni jestem ciągle jakiś zadumany, i myśli alkoholowe są dosyć natrętne. No i zacząłem widzieć alkohol, wychodząc w piątek z pracy zobaczyłem butelkę piwa a dopiero po chwili zwróciłem uwagę na kolegę który ją trzymał. W pracowej lodówce właściwie od zawsze jest jakiś alkohol bo nieraz po pracy odbywają się tu jakieś imprezy ale ostatnio ten alkohol zaczął być dla mnie widoczny i przeszkadzający. I wiele innych podobnych małych ale znaczących objawów każe mi myśleć że coś jest na rzeczy.

A co do zmian to jak najbardziej masz rację, ale zmiany często burzą dotychczasowy ład a kiedy on legnie to alkoholik może siępogubić i zapić, z taką historią spotkałem się na terapii.

smokooka - Wto 25 Paź, 2016 12:43

ja nie do końca rozumiem - chodzi tylko o czwartki i piątki? Nie może sama wracać bo późno tak? i musisz na nią gdzieś przeczekać? Jesteś w związku z tym przemęczony? A czy ona jest kierowcą?
Stefcio - Wto 25 Paź, 2016 13:34

smokooka, Tak chodzi tylko o czwartki i piątki ponieważ w pozostałe dni mam terapię i AA po pracy więc i tak musze być dłużej na mieście.
Co do osobnego wracania to jest to kwestia wygody pewnie najbardziej. Mieszkamy pod Wrocławiem a pracujemy w ścisłym centrum, komunikacja miejska jest rzadko i z przesiadkami . Jesteśmy oboje kierowcami ale na drugie auto mnie nie stać. Z jednej strony mógłbym żonie powiedzieć żeby sama sobie wracała ale wiem że się obrazi, mógłbym też sam wracać autobusem do domu ale po pierwsze nie chcę znowu jej ustępować, po drugie powrót trwa 1.5h-2h autobusem wiec zanim wrócę to ona przyjedzie autem :P

smokooka - Wto 25 Paź, 2016 13:40

no rozumiem, tak myślałam, że uciążliwości z powrotem samodzielnym. Silownia nie jest złym pomysłem, ale skoro jesteś przemęczony to pomyślałam o tym, że może z książką zasiadałbyś w jakiejś spokojnej kawiarni i ten czas spędzał na relaksie w samotności? Bo dlaczego nie? Umiesz odpoczywać w taki sposób?
Giaur - Wto 25 Paź, 2016 14:50

Stefcio napisał/a:
Może siłownia jakaś :mysli:


Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba działać.


Janioł - Wto 25 Paź, 2016 14:59

Stefcio napisał/a:
ale wiem że się obrazi,
pytałeś ? więc nie dręcz się tworami wyobraźni
zołza - Śro 26 Paź, 2016 11:47

Stefcio napisał/a:
Zastanawiam się co zrobić z 2-3 godzinami wolnymi w czwartki i piątki

Wracaj do domu tak jak dotychczas. Żona to duz dziewczynka - dwa razy w tygodniu może wracać sama ;) Może wcale jej się to do końca nie podoba , że na nia czekasz. Każdy człowiek potrzebuje swojego , własnego terytorium ( tak uważam) ;)

Stefcio - Pią 28 Paź, 2016 15:05

Problem piątku właśnie mi się rozwiązał. Nasza firma wprowadziła właśnienowy sposób umilania pracownikom życia, mianowicie piwne piątki, o godzinie 14 przytargali do biura pare skrzynek piwa i teraz wszyscy chodzą z piwem w ręku i ogólnie panuje dosyć mocno imprezowy klimat, dlatego mam zamiar oznajmić szefowi że w takim razie w piątki będe pracować zdalnie bo od siedzenia tutaj aż mnie nosi.
smokooka - Pią 28 Paź, 2016 15:05

ja pierdzielę, co za zwyczaj chory! to korpo jakieś?
Stefcio - Pią 28 Paź, 2016 15:17

Startup, w dodatku zatrudniający w większości programistów a Ci są na rynku na tyle poszukiwaniu że pracodawcy co chwile wymyślają sposoby żeby ich zatrzymać.

Ale z plusów wygrałem dzisiaj w pracy konkurs halloweenowy na najlepsze przebranie, wygrałem górę cukierków :D

smokooka - Pią 28 Paź, 2016 15:23

a jak się przebrałeś, poka foty :D zfert
Stefcio - Pią 28 Paź, 2016 15:29


smokooka - Pią 28 Paź, 2016 15:31

Ale czad! No naprawdę postarałeś się! Z czego te ramiona?
Stefcio - Pią 28 Paź, 2016 15:41

z nadkola od busa :D
zołza - Pią 28 Paź, 2016 16:25

Stefcio napisał/a:
le z plusów wygrałem dzisiaj w pracy konkurs halloweenowy na najlepsze przebranie, wygrałem górę cukierków

Fajne :rotfl: a fryzura :okok:

smokooka - Pią 28 Paź, 2016 17:27

na pełnym wypasie :rotfl:
AnnaEwa - Pią 28 Paź, 2016 17:53

Super!!! :lol2:
ankao30 - Pią 28 Paź, 2016 18:16

Stefcio,
:brawo:

Świetne i te nadkola, bomba :brawo:

Stefcio - Wto 03 Sty, 2017 13:12

Czołem, dawno nie pisałem i znowu zjechałem na drugą stronę. Im dłużej trzeźwieje tym mniej problemów, a chwalić się samymi rzeczami pozytywnymi mi trochę głupio :P
Ale w końcu i u mnie przyszedł czas na kryzys i to poważny. Zaczęło się od poważnej kłótni z żoną (najpoważniejszej jaką kiedykolwiek mieliśmy) przed świętami. Niby się pogodziliśmy ale ja dalej przeżywam całą sytuację w kółko. Próbowałem z Żoną o tym rozmawiać ale dla niej sprawa jest zamknięta i wyjaśniona, uważa że to ja mam problem. Podejrzewam że to co napisałem niewiele wyjaśnia ale nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły. Faktem jest jednak że mam problem, ciągle chodzę smutny bo uważam że sytuacja nie została wyjaśniona a tylko zgarnięta pod dywan. Rozmawiałem już o tym z terapeutką i sam już nie wiem czy faktycznie mam rację czy może tylko moja pijana głowa robi problem tam gdzie go nie ma. Idę dzisiaj na AA mam nadzieję że jak się tam wygadam to może zrobi mi się lepiej bo tak naprawdę wiem że jestem zły/smutny ale nie wiem czy mam powód lub prawo do takich uczuć. Lada dzień ma mi stuknąć 10 miesięcy trzeźwości a słyszałem że jest to ponoć trudny okres więc może to tylko nawrót. :mysli:

staaw - Wto 03 Sty, 2017 13:29

Stefcio napisał/a:
Zaczęło się od poważnej kłótni z żoną (najpoważniejszej jaką kiedykolwiek mieliśmy) przed świętami.

Czy była to kłótnia związana ze świętami czy coś nawywijałeś?
Stefcio napisał/a:
Próbowałem z Żoną o tym rozmawiać ale dla niej sprawa jest zamknięta i wyjaśniona, uważa że to ja mam problem.

Przychylam się do zdania Małżonki...
Istnieje pewne prawdopodobieństwo że za 15 lat powie Ci: "a pamiętasz święta w 2016 roku kiedy.... ?", ale na to nie masz wpływu. Pomartwisz się za 15 lat...

Większość kobiet, jeżeli sprawa nie jest wyjaśniona tylko zamieciona pod dywan, nie wytrzyma długo i wyciągnie te śmieci. Na to również nie masz wpływu...

staaw - Wto 03 Sty, 2017 13:32

Stefcio napisał/a:
nie wiem czy mam powód lub prawo do takich uczuć

Na uczucia nie masz wpływu, one są i prędzej czy później przemijają.
Ważne co zrobisz, jak przeżyjesz te uczucia.
Możesz się wyżyć na żonie, możesz się napić a możesz "na złość" zrobić coś pożytecznego dla innych...

Stefcio - Wto 03 Sty, 2017 14:01

staaw napisał/a:
Czy była to kłótnia związana ze świętami czy coś nawywijałeś?

Kłótnia była związana z planami na przyszłość i faktem że moja żona zmieniła nagle zdanie w ich sprawie nie konsultując tego wczesniej ze mną, nie licząc się wogóle z moim zdaniem.

staaw - Wto 03 Sty, 2017 14:07

Stefcio napisał/a:
staaw napisał/a:
Czy była to kłótnia związana ze świętami czy coś nawywijałeś?

Kłótnia była związana z planami na przyszłość i faktem że moja żona zmieniła nagle zdanie w ich sprawie nie konsultując tego wczesniej ze mną, nie licząc się wogóle z moim zdaniem.

O ile nie zaplanowała Twojej eutanazji to bym się zupełnie nie przejmował.
Wystarczyło powiedzieć że boli Cię że nie liczy się z Twoim zdaniem i wrócić do rozmowy kiedy emocje opadną.
A że kobieta zmienia zdanie? To oczywista oczywistość... :rotfl:

Wiem że ciężko w to uwierzyć ale we wrześniu minie 20 lat jak nie kłócę się z żoną dłużej jak pół godziny, za godzinę sprawa jest zamknięta a spać idziemy pogodzeni...

Myślę że rzeczywiście sprawa jest zamknięta i niepotrzebnie się nakręcasz...

staaw - Wto 03 Sty, 2017 14:18

Anonimowi Alkoholicy str 115 napisał/a:

Alkoholizm ojca i męża może spowodować jeszcze inne
głębokie zmiany w życiu domowym. Ojciec, przez lata całe
odurzony alkoholem, nie był w stanie pełnić funkcji głowy
rodziny. Rolę tę wzięła na siebie żona - matka rodziny.
Sprostała odważnie tej odpowiedzialności. Siłą rzeczy zmuszona
była traktować męża jak chore i krnąbrne dziecko.
Mąż nawet gdyby chciał, nie mógł odzyskać swej pozycji
w rodzinie, ponieważ cała jego energia była skierowana na
alkohol. Ona planowała życie rodziny i kierowała nią. Ojciec,
gdy nie pił, podporządkowywał się tym rządom. W ten
oto sposób matka rodziny, chcąc nie chcąc, przyzwyczaiła
się do wypełniania roli uważanej powszechnie za męską.
Mąż, wracając na nowo do życia, stara się usilnie zostać ponownie
głową rodziny. Sytuacja ta rodzi nowe konflikty
i kłopoty. Można je zażegnać przyjaźnie tylko w ten sposób,
że każda ze stron przeanalizuje uczciwie swe skłonności
i samokrytycznie je skoryguje.
Picie ojca izolowało domowników od świata zewnętrznego.
Ojciec rodziny od lat nie uczestniczył w życiu społecznym
i towarzyskim, nie istniał dla niego sport czy inne zainteresowania.
Kiedy jego zapomniane pasje i hobby ożywają,
rodzina często patrzy na ten wybuch aktywności z zazdrością.
Jest zaborcza, pragnie mieć w stosunku do ojca wyłączne
prawo własności i nie zamierza się dzielić jego czasem
z innymi. Zamiast starać się rozwijać swoje zainteresowania,
matka i dzieci żądają od niego, aby stale przebywał

w domu, w ten sposób naprawiając niejako stare, niegdyś
wyrządzone im krzywdy.
Od samego początku mąż i żona powinni liczyć się z tym,
że każde z nich będzie musiało pójść na ustępstwa w takiej,
czy innej sprawie. Kompromis jest konieczny, jeśli rodzina
ma odegrać ważną, pozytywną rolę w nowym życiu męża
i ojca. Ojciec rodziny, chcąc utrzymać abstynencję powinien
poświęcać wiele czasu na pomoc innym alkoholikom, ale
i tu konieczny jest umiar. Będzie zapewne zawierał nowe
znajomości z ludźmi, którzy nie znają problemu alkoholowego.
Trzeba nauczyć się uwzględniać i ich wymagania.
Być może członkowie rodziny zaczną się udzielać w pracy
społecznej. Rodzina, która nie była dotąd religijna, może zechce
teraz uczęszczać do kościoła.

Stefcio - Wto 03 Sty, 2017 14:35

staaw napisał/a:
O ile nie zaplanowała Twojej eutanazji to bym się zupełnie nie przejmował.
Nie o eutanazję się tu rozchodzi a wręcz przeciwnie o powiększenie rodziny, coś co jest moim chyba największym marzeniem, ale jej już niekoniecznie, mimo że kiedyś mówiła inaczej...
smokooka - Wto 03 Sty, 2017 14:38

Stefciu 10 miesięcy to piękny wynik, ale zastanow się czy jej niechęć do powiększenia rodziny nie wynika z tego że to "dopiero" 10 miesięcy? To konsekwencje Twojego wcześniejszego picia i nie odzyskany jeszcze spokój w sercu współuzależnionej. I nie ma w tym nic dziwnego. Ile lat piłeś/ile czasu trzeźwiejesz? Czy jesteś naprawdę w pełni godny zaufania i gotowy na taką odpowiedzialność?
staaw - Wto 03 Sty, 2017 14:40

Stefcio napisał/a:
o powiększenie rodziny, coś co jest moim chyba największym marzeniem, ale jej już niekoniecznie, mimo że kiedyś mówiła inaczej...

Daj jej szansę by nabrała zaufania że na serio potrafisz być ojcem.

(po za tym niema 100% środków antykoncepcyjnych ;) )

staaw - Wto 03 Sty, 2017 14:47

Oboje ze Smokooką napisaliśmy Ci to samo.
Musi że to prawda :mgreen:

dudek - Wto 03 Sty, 2017 14:51

Stefcio, ja mam teraz podobną sytuację z tym że odwrotną. Ja nie chcę a żona chce. A kłótnie się zdarzają. Takie jest życie
Stefcio - Wto 03 Sty, 2017 14:54

Moja terapeutka mówiła mi to samo. Chyba po prostu ciężko mi się pogodzić z faktem że muszę jeszcze dłużej czekać i marnować czasu po tym jak zmarnowałem tyle lat na picie. Wiem że macie rację i dziękuję wam za to jednak i tak ciężko mi się z tym pogodzić ale może przynajmniej dzięki temu przestanę być obrażony na żonę
dudek - Wto 03 Sty, 2017 15:01

Kobiety z reguły martwią się o rodzinę bardziej niż my. Jakieś obawy może mieć i warto by było zapytać wprost. Wiem że łatwo jest doradzać a ciężej realizować zalecenia innych np terapeuty ale inaczej się nie da. Samo poleganie na domysłach nie prowadzi do niczego. Ps. Zastanawiałem się swego czasu co u Ciebie. Cieszę się że żyjesz. 8)
staaw - Wto 03 Sty, 2017 15:04

Stefcio napisał/a:
dzięki temu przestanę być obrażony na żonę

Łaskawca... :zemdlal:

Mówisz szefowi że masz sraczkę i wracaj do domu kolację przy świecach szykować... :wysmiewacz:

Stefcio - Wto 03 Sty, 2017 15:28

dudek napisał/a:
Zastanawiałem się swego czasu co u Ciebie. Cieszę się że żyjesz.


Dzięki za troskę :D Żyję i nie piję, na forum tylko jakoś rzadziej zaglądam ale postaram się częściej wpadać w odwiedziny :P

staaw, Widzę że uznałeś że wina jest tylko po mojej stronie ale ta kłótnia nie wynikła tylko z tego powodu była wielowątkowa a zaczęła się od tego że moja żona zareagowała agresywnie na moje pytanie. Ja nie czuję się tu winny po prostu zrozumiałem jej motywy ale dalej uważam że zachowała się wobec mnie nie fair (ponownie mówie tu o całej kłótni a nie tylko o jej głównym motywie) więc nie mam zamiaru żadnych kolacji przygotowywać. Ale żeby nie brzmieć tak stanowczo to powiem że chcę żeby nasze stosunki wróciły do normy i fakt że dzięki tej rozmowie chyba coś mi się przebiło do głowy na pewno w tym pomoże. Za to wam dziękuję

staaw - Wto 03 Sty, 2017 15:59

Stefcio napisał/a:

staaw, Widzę że uznałeś że wina jest tylko po mojej stronie

Absolutnie nie.
Jednak ktoś w domu musi mieć jaja i zrobić pierwszy krok.
Po wtóre twój ledwie dwurdzeniowy mózg nie ma szans w wielowątkowej kłótni z TaihuLightem kobiecej głowy.
Po trzecie, w czasie kłótni małżeńskiej wyznaję zasadę: ty masz rację a ja spokój... i jak się uspokoimy oboje staram się znów przeforsować swoją koncepcję.
O ile jest rozsądna, udaje mi się...

AnnaEwa - Wto 03 Sty, 2017 16:22

Stefcio, tak sobie myślę, może nie mam racji, że tu może chodzić o coś jeszcze.
Życie z czynnym alko w pewnym sensie jest jak życie na wojnie.
A gdy się żyło na wojnie ileś czasu, i gdy ona się kończy, to człowiek, po chwili, zaczyna się zastanawiać: gdzie ja jestem? kim ja jestem? przed wojną byłem kierowcą, czy teraz też mam być kierowcą? przed wojną miałem ogródek - czy zakładać znowu ogródek?
Rozumiesz (wybacz mi te metafory, inaczej nie umiem), może żona jest na etapie zastanawiania się, kim ona jest dla siebie, kim jesteś dla niej Ty, może jest na etapie przymierzania się do tej nowej sytuacji, badania gruntu - niekoniecznie z obawą, że Twoja trzeźwość jest chwilowa, ale w szerszym, własnym kontekście - a tu nagle dziecko! Wprowadzenie kolejnej, tak ważnej osoby w życie, gdy się własna role, własne możliwości akurat poznaje... A jeśli tak jest, jeśli ona to sobie akurat bada, niekoniecznie zwierzając Ci się z różnych swoich własnych obmyśleń i zapętleń, w które koncepcja dziecka nagle wpada (a to przecież temat strasznie emocjonalny, dla kogo by nie był?), to i reaguje nerwowo...

Klara - Wto 03 Sty, 2017 16:42

AnnaEwa napisał/a:
jeśli ona to sobie akurat bada, niekoniecznie zwierzając Ci się z różnych swoich własnych obmyśleń i zapętleń,

Oto właśnie nadeszła pora na wrzucenie tego niezwykle mądrego w swej wymowie skeczu.
(Uwaga! Umieszczałam go już wielokrotnie, ale być może Stefcio, nie trafiłeś na niego w innych wątkach, a i nowicjuszom ORAZ NOWICJUSZKOM może się bardzo przydać w dotarciu do sedna problemów w porozumieniu, z którymi się być może borykają).


AnnaEwa - Wto 03 Sty, 2017 16:58

Klara, to straszne. :shock: Jestem mężczyzną.
W sumie, to wiele wyjaśnia.

rufio - Wto 03 Sty, 2017 21:10

Stefcio Ty raczkującyc na czworakach ze śliniakiem pod szyja a juz Ci sie marzy bieg na 400 m .Litości , masz szczęscie , ze od małżonki nie dostałes patelnia na otrzeźwienie .
Wróc do tematu jak Ci minie dwa lata minimum jeżeli jeszcze bedziesz miał na to ochote .Ty jestes na etapie kiedy nawet kwiatka nie utrzymasz przy życiu .
Normalnie makabreska .


prsk

She - Wto 03 Sty, 2017 21:30

rufio napisał/a:
Stefcio Ty raczkującyc na czworakach ze śliniakiem pod szyja a juz Ci sie marzy bieg na 400 m .Litości , masz szczęscie , ze od małżonki nie dostałes patelnia na otrzeźwienie .
Wróc do tematu jak Ci minie dwa lata minimum jeżeli jeszcze bedziesz miał na to ochote .Ty jestes na etapie kiedy nawet kwiatka nie utrzymasz przy życiu .
Normalnie makabreska .


prsk

Zgadzam się z Rufikiem... i jeśli mogę coś Ci podpowiedzieć, tylko to co rzuciło mi się w oczy dziś rano... przestań tupać nóżką jak przedszkolak Stefciu :)
Czytając rano Twojego posta miałam wrażenie że jesteś zły bo nie jest tak jak chciałbyś żeby było.
Bogu dziękuj za mądrą żonę i ciesz się z tego co masz :)
A przede wszystkim... daj czasowi czas.

smokooka - Wto 03 Sty, 2017 21:36

Stefciu tu nie miejsce i czas na dzielenie się tym co kto winny. Dobrze napisane - ciesz się że kopa w d**ę nie dostałeś, że masz mądrą i widać cierpliwą żonę, a niezależnie od tego jak bardzo jesteś obrażony to ona musi w Ciebie wierzyć skoro w ogóle jesteście razem. No i zwróć uwagę na swój brak pokory - mam na myśli to, że tupiesz nóżką, no i spodziewasz się że jak nie pijesz to już koniecznie czerwony dywan i lśniący tron Ci przygotować trzeba. Za półtora roku sam zobaczysz jakie to dzisiejsze narzekanie przedwczesne.
Nie jest Ci potrzebny stempelek w postaci dwóch kresek na teście ciążowym. Ty masz stempelek w postaci kluczy do wspólnego domu. To jest chyba nawet więcej.
Niezależnie od tego co tam z żonką to i tak idziesz dobrze, dobrą drogą, masz powody do zadowolenia z siebie, ale jeszcze trochę daj sobie czasu. Ile masz lat? Ile żona ma lat?

Stefcio - Śro 04 Sty, 2017 10:24

Zrobiliście mi mętlik w głowie za co dziękuję. W pewnym momencie miałem ochotę się na was nawet obrazić i sobie pójść a to znaczy że coś się dzieje :P
Oczywiście zgadzam się z tym że faktycznie zachowuje się jak tupiący nogą przedszkolak i obiecuje przestać, właściwie to przestałem już wczoraj.
Ale uderzyła mnie też inna rzecz, mam pokorę przed terapeutką, przed grupą, przed AA i przed wami a jednak nie potrafię się zdobyć na pokorę przed żoną.

Od kiedy zacząłem się leczyć to zacząłem też zauważać że ona też ma swoje problemy, o których niezbyt chętnie mówi i denerwuje się kiedy próbuję z nią o nich rozmawiać. Próbowałem ją namówić na terapię bez skutku. przez to wszystko czuję się bardziej dojrzały od niej i chyba dlatego ciężko mi zaufać jej ocenie sytuacji.

No ale odkładając to wszystko na bok to przyjmuję swoją porażkę w tym temacie i chyba to jest póki co najtrudniejsze z czym musiałem się zmierzyć podczas trzeźwienia, czuję się zrezygnowany i przegrany. No ale nikt nie mówił że będzie łatwo...

staaw - Śro 04 Sty, 2017 10:37

Żonie nie potrzebny jest pokorny mąż, potrzebny jest równoprawny partner.
To taki malutki punkt na wykresie między tyranem a pantoflarzem...

Tego punktu musisz poszukać sam, jedna kobieta lubi się podporządkować druga będzie walczyła o dominację, ten punkt jest w miejscu które oboje zaakceptujecie...

Co z kolacją?
Za kawalera głupiałeś by jej zaimponować a teraz?

Janioł - Śro 04 Sty, 2017 10:47

Cytat:
Ale uderzyła mnie też inna rzecz, mam pokorę przed terapeutką, przed grupą, przed AA i przed wami a jednak nie potrafię się zdobyć na pokorę przed żoną.
nad tym trzeba popracowac i z mojego skromnego doświadczenia wynika że jest to process długotrwały i wymagający pracy z obydwu stron, trzeźwienie na "niedobrej" żonie jest dość popularne wśród trzeżwiejących
She - Śro 04 Sty, 2017 10:59

Stefcio napisał/a:
ona też ma swoje problemy, o których niezbyt chętnie mówi i denerwuje się kiedy próbuję z nią o nich rozmawiać.

Ja się jej nie dziwię :beba: i nie wytłumaczę Ci dlaczego, sam kiedyś do tego dojdziesz :)

Powtórzę ponownie, daj czasowi czas.

Namawianie żony na terapię przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego, odpuść.

staaw napisał/a:
Żonie nie potrzebny jest pokorny mąż, potrzebny jest równoprawny partner.

:okok: :sztama:

Tibor - Śro 04 Sty, 2017 11:04

Być może właśnie takie sytuacje są nam w dalszej perspektywie pomocne. Patrząc na swoje życie tylko i wyłącznie w trudnym momencie, trudno w sobie szukać pogody ducha, ale ja mam też Boga i dzięki Niemu ufam, że wszystko ma głębszy sens. Jest dane po coś. Po co? Nie umiem odpowiedzieć w tej chwili.

Kiedy rozwaliłem swoją rodzinę i zostałem bez pieniędzy oraz bez dachu nad głową, miałem kilka wyjść. Przytułek dla bezdomnych, spanie "pod mostem" lub przeprosić się z mamą i u niej zamieszkać. Wybrałem tą trzecią opcję. Nie było mi łatwo.

Moja mama schorowana (psychiczna choroba) oraz uzależniona od... (nie alkoholu) oraz brat niepełnosprawny. I ja tych ludzi chciałem naprawiać, leczyć.
Po powrocie z terapii 7-tygodniowej poprosiłem ich o rozmowę i powiedziałem to co zrozumiałem po swojemu na tej terapii. Że nie wolno mi się denerwować, że oni mają być spokojni, mają być wyrozumiali w stosunku do mnie i w ogóle to najlepiej jakby się zachowywali tak jak ja chcę, bo teraz ja, wielki "Tibor" nie pije i każdy ma tańczyć jak ja zagram. Oczywiście oni jednym uchem wpuścili, a drugim szybciutko wypuścili.

Jeszcze przez jakiś czas próbowałem ich zmieniać, ludzi o ograniczonych możliwościach umysłowych. Aż trudno uwierzyć, nie? Ale taki byłem. To było jak walenie głową w mur, jeszcze trochę a bym sobie czaszkę na ścianie rozwalił.
Po pewnym czasie tłuczenia czołem o ścianę, chodzenia na mitingi oraz przede wszystkim słuchania innych, zrozumiałem, że to ja MUSZĘ się zmienić, jeśli chcę żyć. Jak w tej refleksji o spadochroniarzu, gdzie SUGERUJE się pociągnąć zawleczkę, by otworzył się spadochron. Oczywiście nic nie muszę ("w AA nic nie musisz"), mogę się roztrzaskać.

To właśnie dlatego poprosiłem kogoś o przeprowadzenie przez Program. To właśnie dom rodzinny obnażał najbardziej moje braki. O ile w pracy, na terapii czy mitingach AA, wśród znajomych, z córką, byłą żoną moje stosunki były poprawne, łapałem pogodę ducha, o tyle w domu byłem kłębkiem nerwów.
Dziś jest znacznie lepiej, ale widzę że to nadal ciężka droga. Wiele zależy ode mnie, to już nie ich wina.

Dziś jestem wdzięczny im, że są tacy, jacy są, bo mogłem, mogę lepiej poznawać siebie i w miarę swoich możliwości korygować swoje zachowania.

staaw - Śro 04 Sty, 2017 11:05

She napisał/a:

Namawianie żony na terapię przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego, odpuść.

Potwierdzam własnym doświadczeniem, sam zmuszałem żonkę. do AlAnonu...

smokooka - Śro 04 Sty, 2017 17:38

pomyśl ile nawywijałeś, ile razy zawiodłeś w sprawach domowych, ile razy w opiece nad dziećmi, ile razy w finansach, ile razy miałeś gdzieś pójść coś zrobić albo załatwić i zawiodłeś? ile razy umierała ze strachu że coś Ci się stało, bo powinieneś być a Cię nie było? ile razy szukała Cię po szpitalach? Ile razy prasowała koszule żebyś nie wyglądał jak prosiak, ile razy świeciła oczami przed rodziną czy znajomymi, ile razy wąchała swąd przetrawionego alkoholu, ile razy ciągała na własnych barkach Ciebie nawalonego, ile razy była sama na zakupach i ręce jej sięgają do kolan od dźwigania siatek? ile razy płakała z niemocy, ile nerwow zjadła w oczekiwaniu, w słuchaniu bredni pijackich, ile razy pokłóciłeś się z nią tylko po to żeby *p**** drzwiami i wyjść się napić więcej. Ile razy bała się co będzie dalej, ile razy chciała kopnąć Cię w d**ę ale jednak nie umiała. Ile razy myślała że już więcej tak nie wytrzyma, że zwariuje albo odejdzie, albo się powiesi??? Nie wiesz. Ale to było codziennie, codziennie większość z tych rzeczy przeżywała. I tak dalej i tak dalej.
Jeśli i to miało miejsce - wyobraź sobie jak trudno jest na własnego męża n zadzwonić na policję albo jak szantażuje że się zabije wezwać karetke? Przecież to matrix totalny, ja patrzyłam na swojego i nie wierzyłam że takie rzeczy się dzieją, chociaż byłam w centrum wydarzeń.

a potem weź ją do kawiarni na ciacho, albo jak póki co trudno Wam gadać o du*** maryni idźcie do kina, wróć do randek, albo do kwiatka bez okazji. A jak możesz kup prezent, albo idźcie do sklepu z butami czy torebkami niech sobie coś wybierze a Ty zapłać tak niby nieplanowo. Niech przypomni sobie że lubi z Tobą spędzać czas. Na czymś czasem zwyczajnym a czasem na randce.

Pomyśl że poza tymi nieznośnymi cechami ona jest jednak aniołem w Twoim życiu :)
Kochaj ją :)

staaw - Śro 04 Sty, 2017 17:44

smokooka napisał/a:

Pomyśl że poza tymi nieznośnymi cechami ona jest jednak aniołem w Twoim życiu :)

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz ze śwAnny mawia że właśnie dzięki tym cechom żona jest najpewniejszą drogą do zbawienia dla faceta...

pietruszka - Śro 04 Sty, 2017 18:40

Stefcio napisał/a:
rzez to wszystko czuję się bardziej dojrzały od niej i chyba dlatego ciężko mi zaufać jej ocenie sytuacji.

Oj pamiętam tego mojego bohatyra, jak miał kilka miesięcy trzeźwości. Miałam mu ochotę stołek spod d***y wykopać :wysmiewacz: jedno, ze ego mu wciąż nadmuchiwało się do granic niemożliwości, bo był już nieco wykształcony alkoholik ;) drugie, że we mnie wciąż (mimo terapii) dominowało poczucie krzywdy i... oczekiwanie zadośćuczynienia za te wszystkie zmarnowane lata... No ale takie były początki. W miarę czasu wszystko się łagodziło... I te dwa lata, o których nieraz się wspomina... nawet chyba mają potwierdzenie gdzieś w naukowych teoriach o regeneracji mózgu, jakiś tam neuronach ;)

A w kwestii świadomego powołania dziecka na świat? Powiem tak... trochę brutalnie... mając swoje doświadczenia, znając meandry życia z alkoholikiem to duże ryzyko. Największa trudność? To moim zdaniem brak poczucia bezpieczeństwa, stabilności, a na początku też brak poczucia zaufania do trzeźwiejacego zaledwie kilka miesięcy partnera.

rufio - Śro 04 Sty, 2017 18:54

Pietruszko ja to po 2-3 m-cach zostac chciałem mesjaszem , oj szybko mnie sprowadzona na ziemie - dość boleśnie . :banita: vz4 :nosze:
Stefcio - Śro 04 Sty, 2017 20:40

smokooka, mam ledwie dwuletni staż małżeński więc większości z tych rzeczy o których piszesz nie zdążyłem siędopuścić, a już na pewno ani razu nie zawiodłem w opiece nad dziećmi...
staaw, uspokoję Cie że byłem dzisiaj z żoną wspólnie na obiedzie :D

staaw - Śro 04 Sty, 2017 20:56

Stefcio napisał/a:
[
staaw, uspokoję Cie że byłem dzisiaj z żoną wspólnie na obiedzie :D

Mając w pamięci Twoje plany nadal uważam że romantyczna kolacja byłaby lepszym pomysłem... ;)

smokooka - Śro 04 Sty, 2017 21:22

Spoko Stefciu, tak starałam się tylko przedstawić życie współuzależnionej :)
Stefcio - Pią 06 Sty, 2017 10:55

Cześć. Już mi lepiej, w związku też lepiej. Jutro rozpoczynam nowe hobby, wybieram się na kurs stolarski, żeglować nie można to przynajmniej sobie w drewnie podłubie :D
staaw - Pią 06 Sty, 2017 14:54

Stefcio napisał/a:
Już mi lepiej, w związku też lepiej.

Jak w związku lepiej to wszędzie lepiej.
(moim zdaniem oczywiście)

:okok:

olga - Sob 07 Sty, 2017 10:10

Pinokio :drapie:
Stefcio - Sob 07 Sty, 2017 12:58

Whiplash napisał/a:
Stefcio napisał/a:
w związku też lepiej
Stefcio napisał/a:
w drewnie podłubie

:mysli:


:mgreen: ;)


No ładnie wykrakane, z powodu mrozu warsztaty odwołane więc pozostało mi zostać w domu i ... dłubać w drewnie :P

Stefcio - Czw 12 Sty, 2017 11:43

Pamiętacie miodowy miesiąc? Tę euforię? Ja cieszyłem się ze wszystkiego, i ciągle podśpiewywałem. Uwielbiam siebie z tamtych czasów. Teraz jestem poważniejszy, pewnie normalniejszy. Dalej cieszą mnie różne rzeczy ale nie potrafię już wykrzesać z siebie tego głupkowatego nastroju. Trochę za nim tęsknię, a dlaczego o nim piszę? Otóż niedawno przy okazji pisania pracy o nałogowej regulacji uczuć rzuciłem tezą która zafascynowała moją terapeutkę.

Od kiedy przestałem pić, rzuciłem już: Mięso, gry komputerowe, słodycze, w tym tygodniu zacząłem dietę, oraz ograniczyłem facebooka. Teoria moja jest taka że podświadomie próbowałem wrócić do tej początkowej euforii. Z jakiegoś powodu strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu. Co o tym myślicie?

Jędrek - Czw 12 Sty, 2017 11:53

Stefcio napisał/a:
Od kiedy przestałem pić, rzuciłem już: Mięso, gry komputerowe, słodycze, w tym tygodniu zacząłem dietę, oraz ograniczyłem facebooka. Teoria moja jest taka że podświadomie próbowałem wrócić do tej początkowej euforii. Z jakiegoś powodu strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu. Co o tym myślicie?

Ja byłem specjalistą w rzucaniu palenia papierosów...
Niektórzy się ze mnie śmiali, że rzucam i zaczynam znowu po jakimś czasie...
Jeszcze dziś czasami mnie korci, żeby zapalić.

Giaur - Czw 12 Sty, 2017 12:22

Stefcio napisał/a:

Od kiedy przestałem pić, rzuciłem już: Mięso, gry komputerowe, słodycze, w tym tygodniu zacząłem dietę, oraz ograniczyłem facebooka. Teoria moja jest taka że podświadomie próbowałem wrócić do tej początkowej euforii. Z jakiegoś powodu strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu. Co o tym myślicie?


Teoria jest dla mnie taka, ze to dawka czyni trucizne/lekarstwo a osoba uzalezniona lubi przeginac.
Przez 2 tygodnie problemy ze snem, koncentracja, spadki silowe, ciezkie bole glowy przy probach wytrzymalosciowych, brak agresji. Po morfologii (kreatynina w okolicach sufitu) mam zakaz wstepu na treningi (do odwolania), treneiro zapowiedzial ze jak sie dowie ze w miedzyczasie po kryjomu chodze na silownie to konczymy wspolprace definitywnie.

Jacek - Czw 12 Sty, 2017 13:02

Stefcio napisał/a:
strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu.

to wy tam chlebek sami wypiekacie???
a warzywka z własnego ogródka???

Stefcio - Czw 12 Sty, 2017 13:14

Jacek napisał/a:
Stefcio napisał/a:
strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu.

to wy tam chlebek sami wypiekacie???
a warzywka z własnego ogródka???


Chlebek czasem wypiekamy, a warzywa z ogródka...niezły pomysł!

Janioł - Czw 12 Sty, 2017 15:20

Stefcio napisał/a:
Od kiedy przestałem pić, rzuciłem już: Mięso, gry komputerowe, słodycze, w tym tygodniu zacząłem dietę, oraz ograniczyłem facebooka. Teoria moja jest taka że podświadomie próbowałem wrócić do tej początkowej euforii. Z jakiegoś powodu strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu. Co o tym myślicie?
_________________
a ja tu widzę strasznie niecierpliwego gościa który chce pozałatwiać wszystkie brzydkie rzeczy w swoim życiu taka typowa dla alkoholików na początku drogi dolegliwość wynikająca z poczucia winy a wiedzy o stratach jakie ponieśliśmy a także z tego że mamy większą świadomość samych siebie i chcemy być lepsi, ładniejsi , bardziej potrzebni itd.itp.
I nie ma w tym nic złego poza tym żeby nie robić wszystkiego na raz bo można nie udźwignąć i można nabawić się spadku poczucia własnej wartości, można i na raz tylko za szybko wtedy stajemy się święci i wtedy pozostaje nuda która jest idealną pożywką dla ciągle będącego naszą częścią alkoholizmu

Stefcio - Czw 12 Sty, 2017 15:52

Janioł napisał/a:
a ja tu widzę strasznie niecierpliwego gościa który chce pozałatwiać wszystkie brzydkie rzeczy w swoim życiu taka typowa dla alkoholików na początku drogi dolegliwość wynikająca z poczucia winy a wiedzy o stratach jakie ponieśliśmy a także z tego że mamy większą świadomość samych siebie i chcemy być lepsi, ładniejsi , bardziej potrzebni itd.itp.


O to je to! tak mi to pasuje że chyba własnie o to chodzi. Z tym dzwiganiem to mam tak że cały czas mam z tyłu głowy plan że jakby było bardzo źle to najpierw pogram sobie w jakąś grę a potem pojade do maka się nawpieprzać :P Jestem gotów rzucić w razie czego wszystkie postanowienia oprócz tego najważniejszego. Tak jest chyba bezpieczniej dla mnie.

Thomasson - Pią 13 Sty, 2017 02:30

No ja też aktywnie, na sportowo, bez używek i dietetycznie... a i tak grypa mnie dopadła i swoje musiałem od leżeć w łóżku.

Miesiąc miodowy ma jakiś związek z zdrowym trybem życia? Może tak, jeśli patrzeć na emocje. Ale to pierwsze jest chemiczną reakcją mózgu związaną z brakiem alkoholu, a to drugie to reakcja na szereg powiązanych ze sobą czynników.

Kiedyś byłem wegetarianinem (przez kilka dni), i sam fakt przyklejenia sobie takiej etykietki, budował u mnie pozytywne emocje. O ile idea jest słuszna, to jednak nie napinam się, i jak dostaje w pracy posiłek z mięsem, to zjadam i już. Podobnie było z innymi aktywnosciami, wystarczy sam początek, a pozytywne emocje idą w górę. I pozytywna samoocena też. A to świadczy o nie stabilnej samoocenie. Ogółem brak stabilizacji życiowej, przekłada się na brak stabilizacji emocjonalnej - takie mam spostrzeżenie. Mózg bardzo źle znosi niepewność. Tyle że życie ze swej natury jest niepewne. Mogę się łudzić myśląc że jeśli będę postępował mądrze, zdrowo i szlachetnie, to w bliżej nieokreślonej przyszłości, będę zdrowy, szczęśliwy i bogaty. Mam 5℅ wpływu na to...

Ta euforia z miesiąca miodowego (lub stan podobny, zbliżony do radości) jest w zasięgu ręki. Wystarczy że odpuszczę trochę potrzebę kontroli, i bardziej dopuszcze do siebie rzeczywistość: zmienną i niepewną. Gdy działam odwrotnie, to zyskuje złudzenie że panuje na sytuacją. I mogę na chwilę przestać myśleć "czy leci z nami pilot?"

Tibor - Pią 13 Sty, 2017 09:55

Takie mam odczucia z perspektywy jakiegoś czasu, że najpierw musi przyjść jakiś rodzaj gotowości do zman w życiu. Jeśli one są podyktowane jakimś konkretnym z góry założonym celem to nie wiem czy przypadkiem takie zmiany mogą okazać się pożyteczne czy szkodliwe.
Widzę to podobnie jak Janioł.
Kiedyś już pisałem, że chciałem wszystko jak najszybciej naprawiać, żeby sobie pozałatwiać parę rzeczy. Znowu widzę w tym egoizm. Chciałem być lepszy, postrzegany pozytywnie, to se ponaprawiam to co zepsułem jak najszybciej i będą o mnie mówili i myśleli, że jestem fajny gość. Egoizm i pycha... oraz troszkę niewiedzy.
Kolega Stefcio idzie nawet dalej i już ma plan jak przechytrzyć chorobę alkoholową oraz wszystko co ona niesie ze sobą:
Cytat:
cały czas mam z tyłu głowy plan że jakby było bardzo źle to najpierw pogram sobie w jakąś grę a potem pojade do maka się nawpieprzać :P Jestem gotów rzucić w razie czego wszystkie postanowienia oprócz tego najważniejszego. Tak jest chyba bezpieczniej dla mnie.

Jaką masz pewność, że najpierw chwycisz po grę lub makdonalda, skąd wiesz, że tym odruchem nie będzie alkohol? Czyżbyś miał to pod kontrolą? A jeśli tak, to może nie jesteś wcale alkoholikiem? Skąd wiesz, że jeśli nawet najpierw chwycisz za np. konsolę do gier, że się zatrzymasz?

Po trzech miesiącach abstynencji też chciałem wszystko naprawiać i wszystkich przepraszać, bo chciałem sobie załatwić dobre samopoczucie. Nie byłem jednak gotowy i przypłaciłem to fatalnym spadkiem, niemal załamaniem.

Kiedy nie stawiałem sobie celów naprawy samego siebie, pewne rzeczy zaczęły się dziać, np:
- zlikwidowałem konto na fejsbuku
- rozpocząłem wolontariat
- zacząłem dbać o swoje zdrowie (nawyki jedzeniowe)
- rzuciłem palenie (dość świeża sprawa)
i wiele, wiele innych drobniejszych rzeczy.

Nauka trzeźwości to nie jest sposób na dobre samopoczucie, żeby sobie coś załatwić. Trzeźwość to nauka przyswajania życia, takiego jakie ono jest. Załatwianie sobie dobrego samopoczucia to moim zdaniem ślepa uliczka.

dudek - Pią 13 Sty, 2017 13:36

Mi się wydaje że załatwianie wszystkiego na raz to poważy błąd. Przyjdzie czas że się rozczarujesz, bo inne oczekiwania (często myślenie życzeniowe) a rzeczywistość jest nieco brutalniejsza.
Stefcio napisał/a:
Z jakiegoś powodu strasznie mnie kręci rezygnowanie z różnych szkodliwych, jakby nie patrzeć, rzeczy w moim życiu. Co o tym myślicie?
Nałogowe regulowanie uczuć.
Ja po zaprzestaniu picia, będąc na terapii pod kluczem byłem niesamowicie podniecony tym że można nie pić i być przeszczęśliwy oraz byłem przekonany że ja to będę trzeźwiał jak nikt inny a jak je**e piciorys na odchodne to każdemu szczęka opadnie. (że niby taki mądry i dobrze napisany coś jak opowiadanie). Oczywiście myślałem również że świat jest lepszy niż mi się wówczas wydawało, że po wyjściu będę uśmiechniętym i śpiewającym kanarkiem oraz że pasowało by pójść pod sklep i nawracać pijaków.

Jakież było moje rozczarowanie............................. eh. najprostsza czynność sprawiała kłopoty, które w tamtym czasie wydawały się nie do przejścia.
Tak samo z rzucaniem palenia, jeszcze gdy paliłem i wpadła mi myśl żeby nie palić również byłem szczęśliwy że kasy zaoszczędze, będę zdrowszy zacznę w końcu odkładać pieniądze. Pierwsze dni nie palenia również były fajne. Teraz jest swego rodzaju rozczarowanie. Nie tak to sobie to wyobrażałem itp.. Oczywiście jest dużo plusów ale wtakich chwilach widzi się tylko minusy cf2423f

Thomasson - Pią 13 Sty, 2017 15:12

Dla mnie picie i palenie to był nierozłączny duet. I co? Miałem się dalej katować papierosami, nawet gdy powodowały głód na alkohol. Jasne że nie. Po co nosić zbędny balast.
Tibor - Pią 13 Sty, 2017 16:02

Nie ma to jak dzielenie się własnym doświadczeniem. Koledzy wyżej, coś mi nasunęliście.
Cytat:
Tak samo z rzucaniem palenia, jeszcze gdy paliłem i wpadła mi myśl żeby nie palić również byłem szczęśliwy że kasy zaoszczędze, będę zdrowszy zacznę w końcu odkładać pieniądze

Taki sposób zerwania z nałogiem nigdy mi się nie udał, chylę czoła tym, którzy w ten sposób rzucili. Kiedy myślałem, że coś ugram dla siebie dzięki pozbyciu się nałogów, wad, przyzwyczajeń - nie wychodziło mi. Udawało mi się, kiedy myślałem z pełną troską o innych. Tak było z papierosami, kiedy zastanawiałem się jak mogę znaleźć więcej czasu dla córki oraz z facebookiem, kiedy myślałem jak mogę poświęcić więcej czasu na wolontariacie. A więc nie było w tym momencie moim celem np. rzucanie palenia, a poświęcenie dla innych. I to się stało. Ja wierzę, że to przyszło "stamtąd" ("Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru").
Cytat:
Dla mnie picie i palenie to był nierozłączny duet
.
W takiej sytuacji kolegę doskonale rozumiem. Podobnie było u mnie. Tzn. wizyta w pubie, knajpie równała się picie alkoholu. Rzuciłem obie te rzeczy na raz. Z paleniem tak nie miałem. O ile kiedy wypiłem alkohol to niemal zawsze musiałem zapalić, o tyle kiedy zapaliłem papierosa, nie zawsze musiałem się napić alkoholu.

stiff - Pią 13 Sty, 2017 19:17

Jędrek napisał/a:
Jeszcze dziś czasami mnie korci, żeby zapalić.


A mnie żeby rzucić... ;)

rufio - Pią 13 Sty, 2017 19:31

stiff napisał/a:
A mnie żeby rzucić...

Nie rób tego po co się stresować - zima taka ładna . (poczekaj do roztopów )

Cześć przyjacielu .


prsk

stiff - Sob 14 Sty, 2017 14:43

rufio napisał/a:
Nie rób tego po co się stresować - zima taka ładna . (poczekaj do roztopów )


Dokładnie ... :> I to mi się podoba, ze ktoś podziela mój punkt widzenia w tym temacie... :hura:

Wiedźma - Sob 14 Sty, 2017 15:52

stiff napisał/a:
to mi się podoba, ze ktoś podziela mój punkt widzenia

Ja tam też wolę, żebyś nie rzucał.
A przynajmniej nie w mojej obecności... :oczy:

staaw - Sob 14 Sty, 2017 16:35

Wiedźma napisał/a:
stiff napisał/a:
to mi się podoba, ze ktoś podziela mój punkt widzenia

Ja tam też wolę, żebyś nie rzucał.
A przynajmniej nie w mojej obecności... :

:buahaha:
....
:pocieszacz:

Wiedźma - Sob 14 Sty, 2017 16:51

:frasunek:
Stefcio - Czw 19 Sty, 2017 12:53

Miewam ostatnio jakieś gorsze dni chyba. Rozmyślam nad sensem życia i trzeźwienia.
A oto moje przygody:

Ostatnio zobaczyłem zdjęcie znajomego na którym była butelka alkoholu. Już sam fakt że na nią zwróciłem uwagę, bo zdjęcie obejmowało grupę ludzi a butelka stała na stole w tle, był znaczący. Ale ja dodatkowo zacząłem się zastanawiać z jakiego kraju pochodzi ten alkohol. Odpalłem googla i dopiero w połowie wpisywania nazwy trunku zatrzymałem się i zastanowiłem co ja własciwie robię, no i oczywiście przerwałem to.

Wczoraj idąc z pracy na terapię, przechodziłem obok knajpy obok której przechodzę codziennie, ale jak rzedko strasznie zainteresowało mnie co tam się dzieje i zacząłem przyglądać się przez okno, tak robiłem na początku trzeźwienia. Potem przechodziłem jeszcze obok innej knajpy która miała wystawioną tablicę z wypisanymi drinkami, która również przykuła moją uwagę.

Poza tym często przychodzi do mnie jakieś użalanie się nad sobą, niskie poczucie własnej wartości itp.

Krótko mówiąc chyba jestem w nawrocie. Zdaję sobię z tego sprawę więc to już coś, tylko zastanawiam sięco z tym dalej robić. Terapię indywidualną mam za tydzień. Na AA powiedzieli mi że to normalne i tak ma być.
Czyli po prostu zacisnąć poślady i czekać aż to minie? Czy może trzeba działać?

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 13:14

Działanie zawsze lepsze od czekania. "Nawrót" a co to jest nawrót i czym się różni od " zwykłej" chęci chlania?
Stefcio - Czw 19 Sty, 2017 13:23

Z tego co pamiętam z warsztatów o nawrotach to Alokohlizm jako choroba nieuleczalna ma etapy remisji i etapy nawrotów. Kiedy jest nawrót to trzeba być szczególnie uważnym, trzeba gojak najszybciej rozpoznać i przerwać bo może się skończyć remisją. A co do "zwykłej" chęci chlania, to od dłuższego czasu już takowej nie mam. Pewnie pojawia sięod czasu do czasu ale szybko mija. A w tym przypadku widzę że ciągnie mnie do świata alkoholowego, rozpoznaje sygnały i chcę je zatrzymać. Nie chce mi się chlać wiem to, ale nawrót może doprowadzić do tego że mimo tego że nie chcę to sięnapiję.
pietruszka - Czw 19 Sty, 2017 13:31

Stefcio napisał/a:
nawrót może doprowadzić do tego że mimo tego że nie chcę to sięnapiję.
tia... sam Cię złapie, przytrzyma i wleje alkohol przez lejek...
Stefcio, może miting?

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 14:34

Nigdy mnie jakoś te definicje nie przekonywały. Chęć to chęć. Jak zwał tak zwał. Ale niech tam będzie nawrót.
matiwaldi - Czw 19 Sty, 2017 14:40

alkoholik napisał/a:
Chęć to chęć.




nawrót mogą mieć osoby,które postanowiły nie pić !
Ty alkoholik jeszcze nie możesz tego poczuć ......
dla Ciebie chęć picia to normalka ...nie ?!

8)

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 14:56

matiwaldi napisał/a:
[q
dla Ciebie chęć picia to normalka ...nie ?!8)

Zgadza się, u mnie to stan permanentny. Ale strasznie śmieszą mnie te wszystkie "wymyślania", łatki, klasyfikacje i inne hwc. Ale zawsze to poważniej wygląda "mam nawrót" HELP ME mom nawrót! (bez urazy, nie piszę do nikogo personalnie). Może niesłusznie ale mam z tego bekę.

matiwaldi - Czw 19 Sty, 2017 15:03

alkoholik napisał/a:
Może niesłusznie ale mam z tego bekę.



to co tu robisz ..?
beke ze mnie/Nas ....?
8)

Stefcio - Czw 19 Sty, 2017 15:26

Cytat:
tia... sam Cię złapie, przytrzyma i wleje alkohol przez lejek...
Tego nie powiedziałem, ale wiele już słyszałem historii w których do samego końca alkoholik nie zdawał sobie sprawy z tego że dąży do zapicia.

A co do meetingu to chyba jutro się wybiorę jeszcze. Dzisiaj marzy mi się iść do domu i w końcu porządnie wyspać bo cały tydzień niewyspany chodzę, co też oczywiście jest złamaniem HALT'u

alkoholik napisał/a:
Ale strasznie śmieszą mnie te wszystkie "wymyślania", łatki, klasyfikacje i inne hwc.


Ja tam wyśmiewałem wszystko jak piłem, kiedy pić przestałem to nauczyłem się z pokorą przyjmować nauki innych, mądrzejszych i bardziej doświadczonych ode mnie. Lepiej mi się z tym żyje.

Wiedźma - Czw 19 Sty, 2017 15:42

Cytat:
mam z tego bekę.

...śmiej się, śmiej... :aha:
Zobaczymy jak długo będzie Ci do śmiechu.

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 16:17

Wiedźma napisał/a:
Cytat:
mam z tego bekę.

...śmiej się, śmiej... :aha:
Zobaczymy jak długo będzie Ci do śmiechu.

Chyba źle się wyraziłem. Ja się nie nabiajm z faktu, tylko z prób nadawania mu jakoby większego znaczenia poprzez np. specjalne nazwy. Tak jakby to raz, było możliwe, dwa, było potrzebne.

pietruszka - Czw 19 Sty, 2017 16:18

Stefcio napisał/a:
nie zdawał sobie sprawy z tego że dąży do zapicia.


Stefcio napisał/a:
wyspać bo cały tydzień niewyspany chodzę, co też oczywiście jest złamaniem HALT'u

Ech... wy alkoholiki... a potem to ten nawrot tak niby zniecka za gardło chwyta?
:wysmiewacz:

ja tam jestem jedynie uzależniona od nikotyny (na szczęście wolna od lat 7 zdaje się). Kiedy zaczyna mi pachnieć dym z papierosów(na szczęście coraz rzadziej) albo przyglądam tak niby bezwiednie się opakowaniom papierosów w sklepie, to jest właśnie dla mnie SYGNAŁ, że COŚ z moim życiem nie tak. Znaczy się coś nie tak z moimi emocjami, za dużo stresu, za mało troski o siebie. TEGO szukam. I rozwiązuję. Uzależniony mózg szuka najprostszej, wyuczonej drogi "poradzenia sobie", ale wysyła sygnały o niebezpieczeństwie wcześniej. W te znienacka, podstępne nawroty, co tak cichaczem atakują, że ani się obejrzeć, ani obronić - sorry, ale nie wierzę. Zawsze jest coś PRZED. Zawsze można zareagować PRZED. Warunek- dobrze się poznać, dbać o swoje potrzeby i szybko rozpoznać jakieś zaniedbania.

Spoko Stefcio, widzę, że u Ciebie zdrowe myślenie :) Wyśpij się, a miting nie zaszkodzi...

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 16:23

pietruszka napisał/a:
Kiedy zaczyna mi pachnieć dym z papierosów(na szczęście coraz rzadziej) albo przyglądam tak niby bezwiednie się opakowaniom papierosów w sklepie, to jest właśnie dla mnie SYGNAŁ, że COŚ z moim życiem nie tak. Znaczy się coś nie tak z moimi emocjami, za dużo stresu, za mało troski o siebie. TEGO szukam. I rozwiązuję. Uzależniony mózg szuka najprostszej, wyuczonej drogi "poradzenia sobie", ale wysyła sygnały o niebezpieczeństwie wcześniej. W te znienacka, podstępne nawroty, co tak cichaczem atakują, że ani się obejrzeć, ani obronić - sorry, ale nie wierzę. Zawsze jest coś PRZED. Zawsze można zareagować PRZED. Warunek- dobrze się poznać, dbać o swoje potrzeby i szybko rozpoznać jakieś zaniedbania.

To dobre jest.

pietruszka - Czw 19 Sty, 2017 16:26

alkoholik napisał/a:
Może niesłusznie ale mam z tego bekę.

śmiech,a dokładnie obśmiewanie problemu jest starym jak świat mechanizmem obronnym.

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 16:52

Zachęcam do większego luzu.
staaw - Czw 19 Sty, 2017 17:00

alkoholik napisał/a:
Zachęcam do większego luzu.

U mnie taki luz doprowadził do zapicia po pięciu latach.
Zalecam roztropność...

Janioł - Czw 19 Sty, 2017 17:13

staaw napisał/a:
U mnie taki luz doprowadził do zapicia po pięciu latach.

Zalecam roztropność...
również zalecam, ja zapiłem po 11 latach
Jędrek - Czw 19 Sty, 2017 17:16

alkoholik napisał/a:
Zachęcam do większego luzu.

Jest to choroba śmiertelna, postępująca i nieuleczalna.

alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 17:18

Jędrek napisał/a:
alkoholik napisał/a:
Zachęcam do większego luzu.

Jest to choroba śmiertelna, postępująca i nieuleczalna.

No nie, w takim wypadku uśmiech niewskazany. Pomyliłem się.

Janioł - Czw 19 Sty, 2017 17:22

staaw napisał/a:
Janioł napisał/a:
staaw napisał/a:
U mnie taki luz doprowadził do zapicia po pięciu latach.

Zalecam roztropność...
również zalecam, ja zapiłem po 11 latach


Było się licytować? :tupie:

:p
oczywiście że nie, gdzież bym śmiał miałem tylko nadzieję że ten wpis pozwoli koledze uzmysłowić sobie że staż mniejszy lub większy nie ma znaczenia
alkoholik - Czw 19 Sty, 2017 17:24

Niby nie ma. Ale kto ma więcej to uważa ze więcej wie. A potem i tak ... po 11 latach ...
staaw - Czw 19 Sty, 2017 17:27

alkoholik napisał/a:
Niby nie ma. Ale kto ma więcej to uważa ze więcej wie. A potem i tak ... po 11 latach ...

Ja nie uważałem że więcej wiem.
Ja uważałem że już mniej muszę uważać.
Właściwie im dłuższy staż tym bardziej uważałem że alkoholizm to już nie mój problem...

Janioł - Czw 19 Sty, 2017 17:28

alkoholik napisał/a:
Ale kto ma więcej to uważa ze więcej wie
wiedza nie ma tu nic do rzeczy o ile nie jest właściwie spożytkowana a uwierz mi na słowo że tą samą wiedze której używałem by nie pić z powodzeniem używałem by usprawiedliwić swoje picie I mieć poczucie kontroli
Jędrek - Czw 19 Sty, 2017 17:31

Cytat:
Ale kto ma więcej to uważa ze więcej wie.

Ja mam dużo wzrostu i nie uważam się za geniusza.
Staram się słuchać bardziej doświadczonych- żeby po 11 latach nie.....

Wiedźma - Czw 19 Sty, 2017 17:33

staaw napisał/a:
im dłuższy staż tym bardziej uważałem że alkoholizm to już nie mój problem...

Pamiętam... :aha: twierdziłeś, że jesteś uzdrowiony :oczy:

Stefcio - Czw 19 Sty, 2017 18:21

staaw napisał/a:
Właściwie im dłuższy staż tym bardziej uważałem że alkoholizm to już nie mój problem...


Rozmawiałem ostatnio z alkoholikiem ze stażem w trzeźwości 26 lat, powiedział mi że im dłuższą ma abstynencję tym bardziej boi się zapicia i się pilnuje. Mówił że gdyby teraz zapił to już by z tego nie wyszedł.

Tibor - Czw 19 Sty, 2017 21:39

Cytat:
Krótko mówiąc chyba jestem w nawrocie.

Mam takie zdanie, że "nawrót" został wymyślony, żeby dalej głaskać alkoholików po głowie. Dla mnie jest to zwykłe lenistwo, które znacznie trudniej przyjąć do siebie więc nazywa się to górnolotnie "nawrót".

Nie posiadam mentalnej obrony przed alkoholem, alkoholizmem. Sam. Jedynie w oparciu o innych ludzi lub z pomocą Siły Wyższej.
Zatem jeśli codziennie:
- się z rana pomodlę
- przeczytam "Codzienne refleksje" (lub inne)
- będę pamiętał w ciągu dnia o tym, że "niech się dzieje Twoja wola"
- zadzwonie lub pogadam (nie mylić z pisaniem na forum czy FB) z innym alkoholikiem
- dokonam bilansu dnia (np. wypiszę wdzięczności)
- przeczytam 1-3 strony z "Anonimowi Alkoholicy"
- podziękuję w modlitwie Sile Wyższej za miniony dzień
To prawdopodobnie ten dzień będzie udany.
Jeśli tego nie zrobię i po jakimś czasie narzekam, to jest to nawrót czy zwykłe lenistwo???

Zajmuje mi to nie więcej niż 30-60minut na dobę. Czy to dużo w obliczu ryzyka śmierci?

pannaJot - Czw 19 Sty, 2017 21:48

Tibor napisał/a:

Zatem jeśli codziennie:
- się z rana pomodlę
- przeczytam "Codzienne refleksje" (lub inne)
- będę pamiętał w ciągu dnia o tym, że "niech się dzieje Twoja wola"
- zadzwonie lub pogadam (nie mylić z pisaniem na forum czy FB) z innym alkoholikiem
- dokonam bilansu dnia (np. wypiszę wdzięczności)
- przeczytam 1-3 strony z "Anonimowi Alkoholicy"
- podziękuję w modlitwie Sile Wyższej za miniony dzień


-nie modle się
nie czytam codziennych refleksji
w moim życiu dzieje sie moja wola, kreuje swoją rzeczywistość
-gadam z przyjaciółmi, niekoniecznie alkoholikami
nie dokonuję bilansów dnia, nie podsumowuje miesiąca ani nawet roku
nie czytam Wielkiej Księgi, za to pasjami pożeram wszelaka literaturę
- nie dziękuje nikomu za dzień, kłade sie po prostu zmęczona spać

Jestem nieuleczalnym leniwcem. I całkiem mi z tym dobrze. Kurde jak to sie dzieje, że te moje dni jednak sa udane pomimo mego ciągłego lenistwa? :shock: :skromny:

Whiplash - Czw 19 Sty, 2017 22:46

pannaJot napisał/a:
Kurde jak to sie dzieje, że te moje dni jednak sa udane pomimo mego ciągłego lenistwa?

Nie "pomimo" a "dzięki". fsdf43t

Janioł - Czw 19 Sty, 2017 22:48

Tibor napisał/a:
Dla mnie jest to zwykłe lenistwo, które znacznie trudniej przyjąć do siebie więc nazywa się to górnolotnie "nawrót".
nazywasz mnie leniem ? właśnie przeszedłem nawrót I nijak nie ma się on do mojego lenistwa albo zaniedbania a wynika on z chroniczności choroby a może lenistwem jest nie nabycie tak powszechnej wiedzy na temat choroby ? To że nie doświadczasz takich stanów nie oznaca że ktoś kto ich doświadcza jest ........gorszym sortem a być może ma tu zastosowanie cytat z desideraty : nie porównuj się z innymi bo zawsze będą lepsi igorsi od Ciebei a Ty będziesz próżny albo zgorzkniały "
Thomasson - Pią 20 Sty, 2017 07:19

Też myślę że w słowie "nawrót"jest jakiś haczyk. Mówi się " mam nawrót" jakby to było coś substancjonalnego. Lepszym określeniem jest "stwarzam nawrót". Podobnie z "alkoholizmem". Biedne żuczki chorują na ten zły i przebiegły alkoholizm, bo to łatwiejsze niż wzięcie odpowiedzialności, i odkrycie że "tworzę alkoholizm"
szymon - Pią 20 Sty, 2017 08:31

pannaJot napisał/a:
-nie modle się
pannaJot napisał/a:
nie dokonuję bilansów dnia, nie podsumowuje miesiąca ani nawet roku
nie czytam Wielkiej Księgi, za to pasjami pożeram wszelaka literaturę
- nie dziękuje nikomu za dzień, kłade sie po prostu zmęczona spać



Tibor - Pią 20 Sty, 2017 08:54

Podzieliłem się własnym doświadczeniem. Co robię, żebym nie miał tego czegoś co nazywacie nawrotem.
Warto przeczytać jeszcze raz to co napisali: pietruszka
Cytat:
Ech... wy alkoholiki... a potem to ten nawrot tak niby zniecka za gardło chwyta?

Cytat:
W te znienacka, podstępne nawroty, co tak cichaczem atakują, że ani się obejrzeć, ani obronić - sorry, ale nie wierzę. Zawsze jest coś PRZED.

oraz Thomason
Cytat:
Lepszym określeniem jest "stwarzam nawrót". Podobnie z "alkoholizmem". Biedne żuczki chorują na ten zły i przebiegły alkoholizm, bo to łatwiejsze niż wzięcie odpowiedzialności, i odkrycie że "tworzę alkoholizm"
.
Moje zdanie jest podobne.

Od siebie dodam, że zanim zmierzyłem się z 5 krokiem, to najbardziej bolała mnie prawda o sobie samym. Nie mogłem (nie chciałem) jej dopuścić. Nie mogłem być przecież zwykłym leniem, bo moje ego na to nie pozwalało. Chciałem być kimś ważnym, a nie zwykłym leniem. Mogłem być ewentualnie niezwykłym leniem, ale najlepiej to jak mi coś ważnego wypadało, w pracy musiałem dłużej zostać, korki były i setki innych powodów by czegoś nie zrobić lub usprawiedliwić zaniechanie czynności, które powodują, że nie mam nawrotów. Przyszedł taki moment, że poddałem się i od ok. dwóch lat sumiennie (z niewielkimi wyjątkami) wykonuje te czynności, które wymieniłem we wcześniejszym poście. Od tamtego czasu częstokroć otacza mnie oaza spokoju, nawet zapomniałem, że być może istnieje coś takiego jak nawrót.
I nie czuje się z tego powodu lepszym sortem. Dziele się doświadczeniem, siłą i nadzieją, a że czasem nożyce się odezwą gdy uderzam w stół...

matiwaldi - Pią 20 Sty, 2017 08:58

Tibor napisał/a:
Przyszedł taki moment, że poddałem się i od ok. dwóch lat sumiennie (z niewielkimi wyjątkami) wykonuje te czynności, które wymieniłem we wcześniejszym poście. Od tamtego czasu częstokroć otacza mnie oaza spokoju, nawet zapomniałem, że być może istnieje coś takiego jak nawrót.
I nie czuje się z tego powodu lepszym sortem. Dziele się doświadczeniem, siłą i nadzieją, a że czasem nożyce się odezwą gdy uderzam w stół...



no ...to teraz jesteś moim BOHATEREM !!!
8)

pietruszka - Pią 20 Sty, 2017 09:49

Tibor napisał/a:
Warto przeczytać jeszcze raz to co napisali: pietruszka

ale zapobieganie, profilaktyka może mieć różne oblicza, nie zawsze aaowskie (choć wcale ich nie neguję). Tolerancja wobec wielu dróg dla mnie jest oznaką pokory.
Ot chocby to moje uwolnienie się od nikotyny. Ja skorzystałam głównie z metody Carra, ktoś wesprze się farmakologią, inny hipnozą, biorezonansem, czy siłą woli. To, że coś działa w moim przypadku, nie oznacza że dla kogoś nie lepsza jest inna metoda. Ważne by dobrze poznać siebie, swoją psychikę ale i ciało. Dla jednych lepsze metody wyniesione z terapii, dla innych - z AA, a dla kogoś innego połączenie wybranych metod, a ktoś inny może tak uwierzy w moc kudzu, że ten korzeń go zbawi :mgreen: W Alanon mamy takie hasło: ŻYJ i DAJ Żyć!

matiwaldi - Pią 20 Sty, 2017 09:53

pietruszka napisał/a:
Ważne by dobrze poznać siebie, swoją psychikę ale i ciało



ja póki co skupiłem się na ciało...... :rotfl:
8)


ps: nie koniecznie własne .....

Janioł - Pią 20 Sty, 2017 19:53

Thomasson napisał/a:
Mówi się " mam nawrót" jakby to było coś substancjonalnego. Lepszym określeniem jest "stwarzam nawrót". Podobnie z "alkoholizmem". Biedne żuczki chorują na ten zły i przebiegły alkoholizm
Nie czuję się biednym żuczkiem i nie stwarzam nawrotów a alkoholizm jest przebiegły w swych mechanizmach uzależnienia . Co stwierdzenia "stwarzam nawrót" może i ono jest lepsze ale dla Ciebie , ja go nie tworzę i nie mam ochoty na tego typu masochistyczne zachowania .Gratuluje natury i predyspozycji do radzenia sobie z chorobą przyjmnij jednak do wiadomości że sa ludzie którzy je miewają ze względu na swoje braki, wady , wrażliwość i inne dysfynunkcje ktore jak to w życiu bywa czasami dochodzą do głosu . Jeszcze raz gratuluje i zazdroszcze też bym tak chciał jak Ty , wziąc ten alkoholizm za pysk i trzymać go na smyczy by nie nażąrł się nawrotów ale tak nie mam i nie bardzo mi się podoba określanie mnei jako biednego żuczka
staaw - Pią 20 Sty, 2017 20:00

Janioł napisał/a:
przyjmnij jednak do wiadomości że sa ludzie którzy je miewają ze względu na swoje braki, wady , wrażliwość i inne dysfynunkcje ktore jak to w życiu bywa czasami dochodzą do głosu .

:okok:

Janioł napisał/a:

zazdroszcze [,] też bym tak chciał jak Ty , wziąc ten alkoholizm za pysk i trzymać go na smyczy

Robokopem chcesz zostać? :szok:

Janioł - Pią 20 Sty, 2017 20:03

Tibor napisał/a:
Dziele się doświadczeniem, siłą i nadzieją, a że czasem nożyce się odezwą gdy uderzam w stół...
z tego co zauważyłem pychą i poczuciem wyższości nad nieudacznikami przeżywającymi nawroty
Thomasson - Pią 20 Sty, 2017 21:11

Nie o to mi chodziło.

Alkoholizm to nie jest coś co "bierze się za pysk i trzyma na smyczy". Wiem to z doświadczenia własnych trudności. Takie określenie sugeruje że alkoholizm jest czymś zewnętrznym. Że on mi się przydarza. Kiedyś pozwalałem sobie na różne huśtawki, i czułem się usprawiedliwiony bo chorowałam na alkoholizm. Taka licencja na h*** zachowania. I samo nie przeszło. Dlaczego? Bo samo też nie przyszło? Wydaje się że jak np nie przestrzegam haltu to mam głody alkoholowe. Ale to pół prawdy. Mam wpływ na halt. A na głód to już nie? Głód alkoholowy to czynność którą tworzę. To nie coś, jakieś czary mary, które atakuje mnie jak wirus.

Lepiej powiedzieć że popełniam błędy w trzeźwieniu niż że mam nawrót. Personifikowanie alkoholizmu tylko dodaje mu mocy, a mnie zwalnia z odpowiedzialności. Teraz będzie że się wymądrzam...

Stefcio - Pią 20 Sty, 2017 21:13

Chciałem się odnieść do powyższych przepychanek słownych ale po napisaniu wiadomości stwierdziłem że jest zbyt agresywna więc postanowiłem ją sobie odpuścić i wziąc to na pogodę ducha zamiast na odwagę ;)
Czego się nauczyłem i w co wierzę to moje i nie oddam :)

Zamiast tego podzielę się z wami wesołą historią z morałem.

Byłem dzisiaj wyjątkowo w pracy (w piątki nie chodzę bo piją) i w planach miałem po pracy pójść na meeting, pierwszy raz do innej grupy niż moja macierzysta! Po pracy miałem odebrać żonę z jej pracy i mieliśmy wrócić razem do domu.

Wyszło jednak tak że z pracy urwałem się juz o 14 i stwierdziłem że meeting olewam i jadę do domu a wieczorem wrócę po żonę.

Dojechałem do domu, i rozsiadłem się z zamiarem słodkiego leniuchowania. Odpaliłem laptopa i po chwili zorientowałem się że ładowarkę do niego zostawiłem w pracy.

Weekend bez laptopa w grę nie wchodził zatem chcąc nie chcąc wróciłem do pracy. A skoro już byłem na miejscu to poszedłem na meeting. I było fajnie!

Moja siła wyższa czuwa!

Janioł - Pią 20 Sty, 2017 21:17

Thomasson napisał/a:
Lepiej powiedzieć że popełniam błędy w trzeźwieniu niż że mam nawrót.
a skąd przekonanie że nawroty biorą z błędów w trzeźwieniu ?
Tibor - Pią 20 Sty, 2017 21:46

Janioł napisał/a:
a skąd przekonanie że nawroty biorą z błędów w trzeźwieniu ?

Mogę powiedzieć tylko o sobie.
Dwie terapie, spotkania indywidualne z terapeutą, spotkania na mitingach AA oraz Program 12 Kroków ze sponsorem, dalej literatura.
Z tych źródeł otrzymałem i nadal otrzymuje wskazówki jak postępować, aby być jak najdalej od "starych" zachowań.
Mam wybór czy z nich korzystać czy też nie. To ja dokonuje tego wyboru.

Thomasson - Pią 20 Sty, 2017 22:23

Przekonanie że nawroty biorą się z błędów w trzeźwieniu? To nie moje przekonanie. To przekonanie sugeruje że po popełnieniu iluś tam błędów przychodzi Pan Nawrót i robi złe rzeczy. Nie jesteśmy dziećmi, a choroba alkoholowa nie jest pedofilem z pokoju obok.

Nawroty są błędami w leczeniu, a błędy w leczeniu są nawrotem. Jaśniej nie umiem.

No chyba że jesteśmy dziećmi, to wtedy będę musiał dopasować swoją retoryke

Janioł - Pią 20 Sty, 2017 22:43

nawroty są częścią w temacie chroniczność choroby i występują niezależnie od błedów w leczeniu......pisanie "jesteśmydziećmi do człowieka który śmiało mógłby być Twoim ojcem " w dostateczny sposób określa dopasowanie retoryki
Thomasson - Pią 20 Sty, 2017 23:07

Sugerując że mógłbyś śmiało być moim ojcem, wyrażasz się nie taktownie o mojej matce. Bardzo nie męskie zachowanie.

Zważywszy że alkoholizm jest chorobą nacechowaną infantylnością, a ty przeżywasz nawrót... jak by ci powiedzieć, żebyś się nie obraził. Brakuje mi zdolności retorycznych, więc wybacz.

A no tak... chroniczność choroby. Wypijmy z tej okazji flaszkę, wszak ten mały błąd w trzeźwieniu z pewnością nie będzie miał wpływu/powiązań z ową chronicznościa choroby.

Janioł - Pią 20 Sty, 2017 23:11

Cytat:
Sugerując że mógłbyś śmiało być moim ojcem, wyrażasz się nie taktownie o mojej matce.
nigdzie o niej nie pisałem bo ma szacunek do ludzi, nawrót przeżyłema co do retoryki nadal czekam na odpowiedź na temat skąd u Cibie przekonanie że nawrót choroby to skutek błedów w leczeniu
Thomasson napisał/a:
Wypijmy z tej okazji flaszkę,
skoro masz ochotę to nikt nie jest w stanie Ci tego zabronić
pterodaktyll - Pią 20 Sty, 2017 23:38

Thomasson napisał/a:
Nawroty są błędami w leczeniu, a błędy w leczeniu są nawrotem.

Mam wrażenie, że to nie do końca tak. Myślę, że nawrót może być spowodowany zaniedbaniem jakichś procedur trzeźwienia i być może w tym kontekście można by nazwać to błędem, natomiast ów błąd czy zaniedbanie nie zawsze musi spowodować nawrót, pod warunkiem, że owe błędy nie będą pogłębiane a neutralizowane.

Janioł napisał/a:
nawroty są częścią w temacie chroniczność choroby i występują niezależnie od błedów w leczeniu.


Chyba jednak się z tym nie zgodzę mając na uwadze swoje doświadczenia w tej materii. Moje nawroty następowały ZAWSZE po zaniedbaniu jakichś procedur trzeźwienia. Oczywiście widziałem to dopiero później, a nigdy wcześniej, co z oczywistych względów, jest zupełnie zrozumiałe. Moim zdaniem nawroty nie występują dlatego, że są niejako "wpisane" w chorobę, a właśnie dlatego, że następują zaniedbania i są skutkiem a nie przyczyną.


No dobra , powymądrzałem się trochę i wystarczy.... ;)

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 00:01

Nie wiem dlaczego ciągle imputujesz mi ten niesłuszny pogląd że nawrót ma przyczynę w błędach w leczeniu. Ja tak nie uważam. Myślę że błędy w leczeniu i nawrót to jedno i to samo. Bez związku przyczynowo-skutkowego.

Weźmy to na chłopski rozum:
Chodzenie na libacje alkoholowe może być objewam nawrotu. Może też być przyczyną nawrotu. Więc w zaleceniach związanych z przeciwdziałaniem powstawaniu nawrotom (profilaktyce) jak wół stoi by nie włóczyć się po libacjach alkoholowych.
Dalej. Huśtawki emocjonalne, ucieczki w samotność, zachowania kompulsywne, zachowania aspołeczne, pijane myślenie, działanie w pośpiechu itd to różne symptomy nawrotu choroby. To przyczyna-objaw w jednym. Łamanie haltu może w konsekwencji doprowadzić do nawrotu. Ale czy nawrót nie objawia się właśnie łamaniem haltu?

Zobacz sam po swoich objawach nawrotu. Wyjdzie ci lista w której przyczyna i skutek są jednym.

W tej dyskusji środek ciężkości leży bardziej po stronie nazewnictwa. Terminologia i jej odpowiednie rozumienie ma duży wpływ na nasze postępowanie. I nie chodzi o to że ja i ktoś inny operujemy innym rozumieniem, przez co trudno się dogadać. Chodzi o rozumienie dla samego siebie. Psychologia w tym jest podobna do matematyki, że nieścisłości w terminach dają wynik równie nieścisły, czyli błędny.

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 00:12

Pterodaktyl Całkiem logiczne. Jeden mały błąd to jeszcze nie nawrót. Ale dawanie ciała po całej linii, to tego już procedura nie przewiduje. Warto dodać że procedura trzeźwienia to nic innego jak progresywna eliminacja błędów. Bez błędów nie ma ani choroby, ani potrzeby leczenia.

Można powiedzieć że nawrót jest wtedy gdy tracimy progresywność i zaliczamy regres względem jakiegoś etapu trzeźwienia.

Janioł - Sob 21 Sty, 2017 00:21

Thomasson napisał/a:
Nie wiem dlaczego ciągle imputujesz mi ten niesłuszny pogląd że nawrót ma przyczynę w błędach w leczeniu
może dlatego ?
Thomasson napisał/a:
Nawroty są błędami w leczeniu, a błędy w leczeniu są nawrotem. Jaśniej nie umiem.

SzpiegZKrainyDeszczowców - Sob 21 Sty, 2017 00:37

bledy w leczeniu nieuleczalnej choroby... :mysli:
Cienkibolek - Sob 21 Sty, 2017 05:01

matiwaldi napisał/a:
alkoholik napisał/a:
Może niesłusznie ale mam z tego bekę.



to co tu robisz ..?
beke ze mnie/Nas ....?
8)

Co za typ :nerwus:
Ja bymmm cczxc 34vcdc :plask:

Wiedźma - Sob 21 Sty, 2017 09:51

SzpiegZKrainyDeszczowców napisał/a:
bledy w leczeniu nieuleczalnej choroby... :mysli:

To, że choroba jest uznana za nieuleczalną nie znaczy, że nie należy jej leczyć.
Leczy się dla minimalizacji skutków, bo wg obecnej wiedzy psychologiczno-medycznej tyle można zrobić :bezradny:

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 13:37

Janioł Brakuje ci inteligencji aby to zrozumieć. Zacytowałeś dwa moje zdania z których jedno potwierdza drugie. Jeżeli X to Y ... pod warunkiem że X nie = Y


Thomason dlaczego obrażasz Janioła ?
ostrzegam że za podobne osobiste wycieczki
możesz dostać ostrzeżenie
na razie
dfgth6

yuraa - Sob 21 Sty, 2017 15:25

Thomasson,
a przeczytaj sobie jeszcze raz na spokojnie cytowane przez Janioła zdania
i się zastanów czy jedno potwierdza drugie

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 16:31

Ej ej, spokojniej może.
Piszę że "błędy w leczeniu SĄ nawrotem"
A mi ktoś imputuje że piszę " błędy w leczeniu są PRZYCZYNĄ nawrotu"

Więc tłumaczę dwa razy różnice. Pomińmy merytoryczną słuszność moich twierdzeń. Chodzi o logikę. Czarne jest czarnym. Czarne nie jest przyczyną czarnego.

Poza tym uwaga o braku dostatecznej inteligencji nie jest obrazliwa. Jeśli gdzieś nie sięgam to idę po drabinę i nie mam pretensji że mi bozia wzrostu nie dała. Nie okłamujmy się.
Efekt duninga-krugera: mało inteligentny nie potrafi dostrzec małości swojej inteligencji, więc wykłuca się do upadłego. Tłumaczyłem trzy razy, czwarty raz nie będę. Niech to będzie syndrom uzurpatora z mojej strony.

pietruszka - Sob 21 Sty, 2017 16:35

Inteligentnym ponoć trudniej trzeźwieć... :bezradny:
Klara - Sob 21 Sty, 2017 16:49

Thomasson napisał/a:
wykłuca

Człowiek inteligentny powinien także opanować zasady ortografii: wykłóca

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 16:56

Przeciętni bardziej przykładają się do nauki - ortografii również.
Klara - Sob 21 Sty, 2017 17:02

Thomasson napisał/a:
Przeciętni bardziej przykładają się do nauki - ortografii również.

Nieprzeciętni opanowują ją z marszu i do niczego nie muszą się przykładać.

Stefcio - Sob 21 Sty, 2017 17:13

Thomasson napisał/a:
Przeciętni bardziej przykładają się do nauki - ortografii również.


Masz gdzieś wyniki badań to udowadniające, czy jesteś na tyle inteligentny że po prostu sobie to wymyśliłeś więc musi być prawdą?

Stefcio - Sob 21 Sty, 2017 17:29

a skoro już jesteśmy przy efekcie Krugera-Dunninga (zauważ wielkie litery, przez szacunek nie tylko dla owych naukowców ale i dla języka ojczystego) To mówi on jasno o tym że osoba posiadająca małą wiedzę w temacie (ponieważ ten efekt dotyczy WIEDZY a nie INTELIGENCJI) jest skłonna ją przeceniać i przechwalać się nią, z kolei osoba posiadająca wiedzę dużą, jest raczej skłonna do jej umniejszania i nie wychylania się z nią. Przytaczając Metallicę, pusta puszka hałasuje najbardziej.

W świetle powyższego wydaje mi sięże to Ty Thomasson, najbardziej tu sięwychylasz ze swoją wiedzą i inteligencją, cytując badania których nie rozumiesz oraz wysuwając teorie bez żadnej naukowej podstawy.

Thomasson - Sob 21 Sty, 2017 17:51

Otóż właśnie inteligencja jest tym czynnikiem który decyduje o tym jak oceniam swój poziom wiedzy. To inteligencja pozwala zobaczyć rozległość niewiedzy.

Przedmiot sporu nie dotyczył żadnej fachowej wiedzy a zwykłego przeczytania dwóch zdań ze zrozumieniem.

Janioł - Sob 21 Sty, 2017 19:13

Thomasson napisał/a:
a zwykłego przeczytania dwóch zdań ze zrozumieniem.
które po pierwsze należało napisać ze zrozumieniem a po drugie zrozumienie wydaje się być tylko Tobie dostępne ........
smokooka - Sob 21 Sty, 2017 19:18

tu chodzi o coś czy tylko o testosteron?
Janioł - Sob 21 Sty, 2017 19:46

smokooka napisał/a:
testosteron?
a to jakiś lek na alkoholizm jest ;)
smokooka - Sob 21 Sty, 2017 23:28

tylko dla tych inteligentnych chyba, ja nie brałam :D
Sin Cara - Pon 06 Lut, 2017 20:36

Thomasson napisał/a:
Ej ej, spokojniej może.
Piszę że "błędy w leczeniu SĄ nawrotem"
A mi ktoś imputuje że piszę " błędy w leczeniu są PRZYCZYNĄ nawrotu"
Tłumaczyłem trzy razy, czwarty raz nie będę..


A ja jeszcze dodam od siebie że błędy w leczeniu grypy są grypą a ktoś mi wciska że są przyczyną grypy a to dwie różne rzeczy. I nie będe Wami więcej tego tłumaczyć :milczek:


Cześć Stefcio. Kope lat ;)
Wpadniesz w końcu do nas na miting? Pozdrawiam :)

Jras4 - Pon 06 Lut, 2017 22:04

kiedys tez sie leczyłem .metodami naturalnymi
Stefcio - Wto 07 Lut, 2017 16:41

O nie, nie otwierajmy znowu tej dyskusji starczy.

Cytat:
Wpadniesz w końcu do nas na miting?
Byłem dwa tygodnie temu i żadnej znajomej twarzy nie zastałem :( ale i tak było fajnie :lol:
Jędrek - Czw 09 Lut, 2017 07:30

Stefcio napisał/a:
Cytat: Wpadniesz w końcu do nas na miting? Byłem dwa tygodnie temu i żadnej znajomej twarzy nie zastałem

Ja wpadam na basen raz na jakiś czas.... Też nie widzę żadnej znajomej twarzy.
I nie mam pojęcia, kto tam chodzi regularnie.
Żeby to wiedzieć sam musiałbym chodzić regularnie 34dd

Stefcio - Czw 09 Lut, 2017 15:32

Jędrek napisał/a:
Żeby to wiedzieć sam musiałbym chodzić regularnie 34dd

Regularnie chodzę na swoją macierzystą grupę, tutaj mowa o przyjściu w gościnę

Stefcio - Nie 19 Mar, 2017 21:15

Czołem, przyszedłem sobie ponarzekać.
Miałem ciężki weekend, w piątek miałem integrację naszego zespołu tradycyjnie już podzieloną na część trzeźwo-rozrywkową (tym razem padło na strzelnicę) oraz część późniejszą w której udziału nie brałem. Chociaż w głowie mi się kotłowało żeby pójść z nimi choćby pogadać ale że to myślenie to ja już znam więc pożegnałem się grzecznie i pojechałem do dom. Wysiadając z auta spotkałem dwójkę bliskich kolegów którzy akurat, o zgrozo, szli na piwo.
Zamieniłem z nimi parę słów i pożegnałem się. W domu poza psem pusto bo żona akurat również tego dnia miała wychodne... Czyli wszyscy dzisiaj piją - pomyślałem. Obejrzałem jakiś film ogarnąłem trochę mieszkanie i poszedłem spać.
Ranek przywitał mnie bólem głowy i Saharą w gębie. Uznałem to za niesprawiedliwość, przecież ja nie z własnej winy...
No ale cóż życie toczyło się dalej, sobota mijała nam na słodkim leniuchowaniu aż tu po południu zostaliśmy zaproszeni z żoną na uroczysty obiad do rodziców bo przyjechały do nich dwie ciotki. Jedna z nich znana jest z tego że za kołnierz nie wylewa więc wiedziałem co się szykuje. Niestety moja asertywność akurat miała wolną sobotę więc chcąc, nie chcąc wybrałem się na ów obiad. Wspominałem już że jestem na diecie? Więc jestem na diecie, i to dosyć ścisłej prowadzonej przez dietetyczkę w związku z moją insulinoopornością.
Ogólnie nie jestem zbyt łatwym do przyjęcia gościem, nie piję alkoholu, nie jem mięsa, nabiału również unikam, ostatnio też zabroniono mi pić kawę oraz spożywać cukry, tak więc siedziałem przy tym stole ze swoją szklanką wody i robiłem dobrą minę do złej gry, kątem oka spoglądając łakomie na to i owo. Posiedziałem tyle żeby nie wyjść na gbura i zawinąłem się z żoną z powrotem do nas. Jakoś dotrwałem do końca dnia.
No i dochodzimy do dnia dzisiejszego, o dziwo pozbawionego wątków alkoholowych. Dzień spędziliśmy u babci żony (jak to u babci łamiąc wszelkie dietetyczne normy niestety) W tej chwili siedzę w domu sam bo żona wraz ze szwagierką poszły sobie do kina. Siedzę więc sam i czuję że mnie lekko nosi, coś mi się chce, nie mogę sobie znaleźć miejsca ani zajęcia. Postanowiłem z tego powodu napisać sobie tu do was aby dostarczyć sobie zajęcia a wam rozrywki na niedzielny wieczór.

Tibor - Nie 19 Mar, 2017 22:23

Jakiś czas temu ktoś mnie zapytał "a ty co robiłeś kiedy chciało ci się pić alkohol"? i odpowiedziałem uczciwie - szedłem do sklepu, kupowałem i piłem. Oczywiście nie o taką odpowiedź zapewne chodziło... tylko, że przyszedł w moim życiu ten moment, kiedy ja zapragnąłem trzeźwieć.

Nie wiem jaka jest twoja droga, czy wiedzie przez terapie, czy mitingi AA czy może jeszcze inaczej, ale pewnie już się domyślasz, że stan obecny to skutek ryzykownego działania? Poszedłeś w miejsce gdzie pije się alkohol, gdzie spożywa się dużo jedzenia, wcześniej na spotkanie integracyjne, zatem zadałeś sobie cierpienie na własne życzenie.

Odkąd nie piję, nie byłem ani razu na spotkaniu integracyjnym w pracy, ani na jednej imprezie pracowniczej. Nie i koniec. Bywam na wyjazdach służbowych, gdzie koledzy spożywają spore ilości alkoholu, ale ja z nimi nie przebywam. Wracam do hotelu, czasem idę w obcym mieście na miting, czasem rozmawiam z kimś sporo przez telefon. Szukam sposobów by nie zadawać sobie świadomie cierpienia.

Taki weekend jak ten, może być dla ciebie bardzo owocny jeśli skorzystasz z tego doświadczenia, by następnym razem zrobić inaczej. Nauka nie pójdzie w las, jeśli dokonasz dobrego dla ciebie wyboru i ten miniony czas możesz potraktować jako wdzięczność. :)

staszek - Nie 19 Mar, 2017 22:48

Stefciu,wiadomo że nie będziesz,do końca życia unikać wszelkich imprez lub spotkań.
Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie,czy pójdziesz czy nie.Na ile jesteś gotów
żeby się nie narażać i robić sobie kuku.Ja osobiście,jak mam chęć uczestniczyć w spotkaniach
zakrapianych czy imprezach,to jest w mojej intencji żebym Ja osobiście zadbał o moje bezpieczeństwo.Gdzie usiąść i z kim przebywać,żebym się nie narażał.Wczoraj też byłem na szkoleniu
firmowym zakrapianym,tylko wiedziałem kiedy zakończyć. :)

Stefcio - Pią 21 Kwi, 2017 08:37

Czołem,
Dawno nic nie pisałem więc dzisiaj naskrobię dłuższy post, może komuś zechce się go przeczytać fsdf43t

Dużo zmian w moim życiu zaszło ostatnio, największa to taka że dwa tygodnie temu w końcu obroniłem się i mogę się tytułować inżynierem :radocha: Mimo że studia zacząłem jeszcze za czasów pijanych to nie ma szans żebym dał radę napisać pracę i przygotować się do obrony pijąc więc ten sukces zawdzięczam trzeźwości.

Kolejna sprawa to dieta którą rozpocząłem jakiś miesiąc temu, 5 kg w dół już jest. Niestety łączenie diety z trzeźwieniem i różnymi stresami doprowadziło mnie do niemałego kryzysu tydzień temu. Zacząłem się użalać nad sobą, miałem wybuchy złości i myśli o piciu. Na szczęście wygląda na to że kryzys mam już za sobą. Ale widzę że będę musiał dać sobie w diecie trochę więcej luzu coby nie zwariować i nie zapić. Czekoladka od czasu do czasu nie zaszkodzi :P

Kolejne wydarzenie i generator stresów to remont do którego się z żoną przygotowujemy. Będzie to spory remont i ustalanie poszczególnych rozwiązań z żoną doprowadziło już do niejednej kłótni, ale omówiłem ostatnio to na terapii indywidualnej i postanowiłem bardziej dążyć do kompromisu bo uświadomiłem sobie że chcęwszystko po mojemu i nie znoszę żadnych sprzeciwów.

Jutro w końcu na zaległy kurs stolarski, i zbuduję sobie szafkę na buty. będzie w sam raz do nowego mieszkania :D

To chyba tyle jeśli chodzi o najważniejsze wydarzenia ostatnich czasów. Wciąż trzeźwieję i uczę się żyć. Niedługo kończę terapię pogłębioną i możliwe że nie będę mógł uczestniczyć w kontynuacji ponieważ jedyna grupa popołudniowa koliduje mi z AA, a grupy AA nie zmienię ponieważ zadeklarowałem się że wkrótce obejmę funkcję mandatariusza. Ale jest jeszcze szansa że będzie inna grupa kontynuacyjna więc na to liczę.

To tyle u mnie. Gratuluje tym którzy przeczytali, a dla reszty wersja TL;DR: dalej nie piję :lol2:

dudek - Pią 21 Kwi, 2017 10:19

Stefcio napisał/a:
Niestety łączenie diety z trzeźwieniem i różnymi stresami doprowadziło mnie do niemałego kryzysu
U mnie zaprzestanie palenia spowodowało masakrę i też uciekłem w użalanie itp.
Stefcio napisał/a:
uświadomiłem sobie że chcęwszystko po mojemu i nie znoszę żadnych sprzeciwów
Ja to nazywam "kompromisem na moich warunkach" mój terapeuta się śmieje z tego.
Tak to wygląda, czasami warto złapać głęboki wdech lub iść na spacer jeżeli jest napięta atmosfera. Ja ostatnio skorzystałem ze spaceru i zacząłem się zastanawiać jakby postąpił dobry mąż. Ciśnienie zeszło po obu stronach. A kłótnie zdarzają się bardzo rzadko, gdzie rok temu były codziennością
Stefcio napisał/a:
nie piję
to się chwali :okok:
AnnaEwa - Pią 21 Kwi, 2017 10:36

Fajnie :) Miło to czytać! No i - moje gratulacje! :)
Wiedźma - Pią 21 Kwi, 2017 10:50

:brawo: :brawo: :brawo:
Stefcio - Pią 21 Kwi, 2017 10:58

dudek napisał/a:

Ja to nazywam "kompromisem na moich warunkach"

Piękne! Pasuje jak ulał do mnie :D

smokooka - Pią 21 Kwi, 2017 12:14

:brawo: :okok:
Borus - Pią 21 Kwi, 2017 18:34

:okok:
staszek - Pią 21 Kwi, 2017 18:45

Stefciu miło to czytać,że realizujesz swoje plany.
Ważne że,umiesz zauważyć te złe emocje i potrafisz
nad nimi zapanować.Super,tak trzymaj. :okok: :)

Tibor - Pią 21 Kwi, 2017 19:57

dudek napisał/a:
Stefcio napisał/a:
uświadomiłem sobie że chcęwszystko po mojemu i nie znoszę żadnych sprzeciwów
Ja to nazywam "kompromisem na moich warunkach" mój terapeuta się śmieje z tego.

Ja to nazywam, że jestem w czarnej d###, dziurze.
Sorry, pomyślałem, że właśnie tak trzeba odpisać. Przestać głaskać i wysyłać pozytywne emotionki, a powiedzieć prawdę.
Przecież chyba o to chodzi, żebym godził się z tym, czego zmienić nie mogę. Czas trzeźwienia to czas, abym w końcu przestał zachowywać się jak rozkapryszone dziecko, które nie dostało batonika i obraża się na cały świat.

Mam chyba może inny pogląd, wydaje mi się, że takie wzajemne poklepywanie się po plecach jest raczej szkodliwe, bo może wywołać błędny pogląd, że zmierzam dobrą drogą.

Stefcio - Sob 22 Kwi, 2017 07:05

Ech nie mogło być fajnie zbyt długo. Wiedziałem że prędzej czy później przyjdzie Tibor ze swoim wszędobylskim czarnowidztwem i zdoła znaleźć w mojej historii coś do czego da radę się przyczepić :figielek:

Dla mnie czas trzeźwienia to przede wszystkim czas kiedy z mojego życia zniknął lęk a zastąpiła go radość. Czas zmian na lepsze. I owszem czasami muszę pogodzić się z tym czego nie mogę zmienić, na przykład nigdy nie zmienię tego że jestem alkoholikiem, nie zmienię tego co z tego powodu myślą o mnie inni. Ale mam odwagę walczyć i zmieniać wszystko inne, więc nie uważam że rozstaw mebli w salonie to jest coś co powinienem brać na pogodę ducha i pogodzić się z wizją żony. Owszem moje emocjonalne podejście do sprawy jest do poprawy, i już nad tym pracuję, ale nazywanie tego czarną dziurą to mocna przesada.

Moje trzeźwienie to czas ciągłego szukania kolejnych części samego siebie które mogę poprawić, w ciągu ostatniego roku znalazłem i poprawiłem już takich miejsc bardzo dużo, i jeszcze bardzo wiele przede mną. Jeśli już miałbym użyć Tiborowej analogii to byłem w czarnej dziurze jeszcze 8 Marca 2016. Obecnie wspinam się na którąś z kolei górkę i wiem że na jej szczycie zobaczę kolejną jeszcze wyższą górę do zdobycia, i to jest piękne i napawa mnie radością.

Janioł - Sob 22 Kwi, 2017 07:10

Tibor napisał/a:
Czas trzeźwienia to czas, abym w końcu przestał zachowywać się jak rozkapryszone dziecko, które nie dostało batonika i obraża się na cały świat.
Mr. Perfect ? Bądź dla siebie łagodny ale nie pobłażliwy .........mamy prawo do popełniania błedów bo jesteśmy grześnikami, nikt też nie staje się Świętym Trzeźwiejącym ze środy na czwartek bo to jest proces, dla jednych dłuższy dla innych krótszy .....więcej luzu I radości chociażby z odkrycia takich naszych "kompromisów na naszych warunkach " ;)
Tibor - Sob 22 Kwi, 2017 07:42

Spoko. Nigdy nic się nie dzieje ze środy na czwartek. To jest zawsze proces. Moje niezrozumienie wynika z tego, że nie wiem jaka jest różnica pomiędzy kompromisem na moich warunkach a moimi chciejstwami. Tu i tu egoizm widzę. Tu i tu musi być po mojemu.
dudek - Sob 22 Kwi, 2017 07:44

Tibor napisał/a:
Przecież chyba o to chodzi, żebym godził się z tym, czego zmienić nie mogę
No właśnie, czy meble w salonie można wybrać wspólnie? Czy ustąpić bo tak sugeruje program czy pokora? Ja swego czasu tak właśnie postępowałem: tu sobie odpuść żeby nikogo nie urazić, pomódl się za niego itp. Tylko że mnie mógł każdy urazić i to było spójne z wytycznymi programu? A zakończyło się takie postępowanie prawie tragicznie. Dopiero po tych wydarzeniach zrezygnowałem z programu i wtedy zacząłem ŻYĆ!
Wg mnie trzeźwienie to zmiana życia, jeżeli byłeś wybuchowy to dąż do spokoju i równowagi, jeżeli nie masz odwagi powiedzieć komuś, że ingeruje w twoje życie to pracuj nad tym i stawiaj granice. ITP

dudek - Sob 22 Kwi, 2017 07:46

Tibor napisał/a:
że nie wiem jaka jest różnica pomiędzy kompromisem na moich warunkach
to tylko taka gra słów, bo to wcale nie jest kompromis :D Trochę dystansu.
Tibor - Sob 22 Kwi, 2017 08:05

Program AA prowadzi mnie do Boga, do miłości. Meble do salonu, które kiedyś mi się nie podobały, z czasem zaczynam na nie patrzeć przychylnym okiem. Kiedy moja miłość jest bezwarunkowa, to te meble też mi się podobają. Kiedy stawiam warunki Bogu wtedy faktycznie chce postawić na swoim. Tylko że wtedy nie ma się czym chwalić 😉
staaw - Sob 22 Kwi, 2017 08:10

Tibor napisał/a:
Kiedy moja miłość jest bezwarunkowa, to te meble też mi się podobają. Kiedy stawiam warunki Bogu wtedy faktycznie chce postawić na swoim. Tylko że wtedy nie ma się czym chwalić 😉

Mi mebli nie wybierał Bóg tylko żona. A tu kompromis jest możliwy...

Chyba...

Janioł - Sob 22 Kwi, 2017 08:31

staaw napisał/a:
A tu kompromis jest możliwy...
demokratycznie rzecz ujmując to kompromis jest stanem w którym to obydwie strony sa niezadowolone więc jak stanie po jednej stronie ( najczęściej parnerka) to przynajmniej ona jest usatysfakcjonowana a nam pozostaje modlitwa o pogodę ducha
staaw napisał/a:
Chyba...
się łódka na wodzie
Jacek - Sob 22 Kwi, 2017 08:37

Stefcio napisał/a:
więc ten sukces zawdzięczam trzeźwości.

"nauka nie idzie w parze z inteligencją"
brawo :brawo:
Stefciu te brawo nie dla twojego tytułu - bo nie tak spoglądam na człowieka
są one dla twego dążenia,bo to z Ciebie robi człowieka inteligentnego

Jacek - Sob 22 Kwi, 2017 08:47

Tibor napisał/a:
Program AA prowadzi mnie do Boga,

mój drogi - tyle samo prowadzi mnie, butelka z alkoholem do napicia

AnnaEwa - Sob 22 Kwi, 2017 09:10

Janioł napisał/a:
demokratycznie rzecz ujmując to kompromis jest stanem w którym to obydwie strony sa niezadowolone
moim zdaniem, bynajmniej - to stan, w którym obydwie strony mają szansę być zadowolone. Nie dwa modele mebli są na świecie.
I to jest ważne wyzwanie, i ćwiczenie, żeby wraz z najbliższą osobą znaleźć rozwiązanie, gdzie ze szczerą przyjemnością będą korzystać z tych mebli przez najbliższe x lat...
W ogóle, kurcze, ile się człowiek dowie o sobie i tym drugim przy okazji...
Tak to sobie wyobrażam ;)

Janioł - Sob 22 Kwi, 2017 09:36

AnnaEwa napisał/a:
Tak to sobie wyobrażam
to się utopia nazywa ;)
AnnaEwa - Sob 22 Kwi, 2017 10:52

Janioł napisał/a:
Tak to sobie wyobrażam
to się utopia nazywa ;)
- "Bądź realistą: żądaj tego, co niemożliwe!" :mgreen:
Tibor - Sob 22 Kwi, 2017 13:22

staaw napisał/a:
Mi mebli nie wybierał Bóg tylko żona.

Widzisz... prawdopodobnie różnica między nami polega na tym, że ja nie jestem tego taki pewien, a to mocno zmienia postać rzeczy (postrzeganie życia).

Jacek napisał/a:
Tibor napisał/a:
Program AA prowadzi mnie do Boga,

mój drogi - tyle samo prowadzi mnie, butelka z alkoholem do napicia

Przepraszam Jacku, ale przy najlepszych chęciach i symaptii nie potrafie rozgryźć kontekstu :nie:

Tibor - Sob 22 Kwi, 2017 13:30

Stefcio napisał/a:
Ech nie mogło być fajnie zbyt długo. Wiedziałem że prędzej czy później przyjdzie Tibor...

Eee... dlaczego nie, życie jest piękne, niezależnie od Tiborów i innych tego typu gagatków :rotfl:
Nie ma sensu brać sobie wszystkiego tak do serca, a jeśli biorę, to może warto zastanowić się dlaczego ;)

Stefcio - Sob 10 Lis, 2018 21:53

Czołem, przy sobocie przypomniałem sobie o forum i postanowiłem wpaść i się przywitać. Sporo się u mnie działo, Ukończyłem terapię, wróciłem do AA i obecnie rozglądam się za jakąś terapią prywatną bo czuję że jeszcze wiele tematów w życiu mam rozgrzebanych. Ale ogólnie jest u mnie całkiem dobrze :D
Wiedźma - Sob 10 Lis, 2018 23:03

Stefcio napisał/a:
ogólnie jest u mnie całkiem dobrze :D

Cieszę się, Stefciu :)
Miło czytać takie dobre wieści :okok:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group