To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Odkwaszanie ogórka

Thomasson - Pią 29 Kwi, 2016 21:55
Temat postu: Odkwaszanie ogórka
Witam wszystkich po dłuższej przerwie :hejka:

Chciałbym opisać jak nauczyłem się pić w sposób kontrolowany. Zaczęło się od pewnej informacji z pewnej książki - alkoholik może w pełni wyzdrowieć pod warunkiem że: uwierzy że jest zdrowy, oraz uleczy mechanizm nałogowego regulowania uczuć. Od zapoznania się z tą informacją podjąłem się przygotowań aby sprawdzić to na własnej skórze. Wszystko co się w tym czasie wydarzyło śmiało mógłbym podpiąć pod nawrót choroby. Musiałem zanegować pewne założenia wyniesione z terapii oraz z AA. Proces ten trwał kilka miesięcy (chociaż dążenie do zdrowia emocjonalnego to u mnie dłuższa historia).

Zapicie było zaplanowane. Duża butelka mocnego alkoholu podzielona na niewielkie ilości (ok. 100 ml) co drugi dzień. Następnie próba upicia się do nie przytomności i klinowania dnia następnego. Podsumowując: minęło prawie dwa lata jak sporadycznie korzystam z alkoholu, głównie w towarzystwie osób nie uzależnionych i pijących umiarkowanie (ale z alkoholikami też potrafię pić jak zawodowiec - sprawdziłem). Według testów, które kiedyś pozwalały zdiagnozować u mnie chorobę alkoholową, dzisiaj jestem zdrowy. Miałem już kiedyś powroty zarówno do alkoholu jak i nikotyny i scenariusz zawsze był taki sam. Dwa lub trzy tygodnie kulturalnego popijania, później urwany film, klin i wszystko wracało z narkotykami włącznie. Teraz mogło być podobnie, ale nie było. Ani po kilku tygodniach, ani po kilku miesiącach.

Dużą rolę w moim planie odegrała medytacja. Czynione regularnie od kilku lat wysiłki zaowocowały tym że nie ma u mnie aż tak dużego jak kiedyś lgnięcia do przyjemności zmysłowych: picia, jedzenia (zwłaszcza słodyczy), seksu, lenistwa itd. Na początku swojej drogi trzeźwienia korzystałem pełnymi garściami z tego rodzaju zamienników.

Nie chce nikogo tu namawiać do zapicia. Ogółem nie jara mnie picie i wolę być trzeźwy. Nie ma u mnie ciągłego strachu przed zapiciem, obsesyjnego przestrzegania HALTu, i obchodzenia się ze sobą jak z jajeczkiem. Żyję normalnie: nawiązuje bliskie relacje z ludźmi (dodam że przy soku pomarańczowym a nie przy wódce), rozwijam się zawodowo (dostałem nawet awans), rozwijam się ekonomicznie, duchowo i kulturalnie (i bardzo żałuję że doba ma tylko 24 godziny). Jestem zadowolony i szczęśliwy, ale nie umiem tego przekazać w AA, gdzie bezustanna walka z alkoholem trwa (wiem, trochę generalizuję).

Dodam na koniec że leczenie podjąłem mając 22 lata i uzależnienie krzyżowe. Od amfetaminy postanowiłem trzymać się z daleka dożywotnio.

Pozdrawiam wszystkich z otwartymi umysłami :papa2:

Kami - Pią 29 Kwi, 2016 22:02

Thomasson, :zemdlala:
yuraa - Pią 29 Kwi, 2016 22:04

ale po co pić kontrolowanie ?
pić i się nie upić ? bez sensu

Stefcio - Pią 29 Kwi, 2016 22:22

Jaki jest sens informowania o tym? Ja nie pije od niedawna i nie chce już pić, uważam że taka informacja tylko niepotrzebnie miesza w głowie i głupie pomysły rodzi.
Kami - Pią 29 Kwi, 2016 22:25

Stefcio, już mieliśmy nie raz na forum "kontrolowane picie" zakończone oczywiście zapiciem .... ale !!!! wolna wola ......
matiwaldi - Sob 30 Kwi, 2016 04:19

Stefcio napisał/a:
Jaki jest sens informowania o tym? Ja nie pije od niedawna i nie chce już pić, uważam że taka informacja tylko niepotrzebnie miesza w głowie i głupie pomysły rodzi.



właśnie ....słuszne pytanie ?!

jestem przykładem ,o którym pisała Kami .... niemal śmiercią przypłaciłem swoją ufność w kontrolowane picie .......

Thomasson.... powiedz/napisz ale tek szczerze ,kogo chcesz przekonać nas, to znaczy mnie , czy siebie ? Twój entuzjazm jest dla mnie zrozumiały ,możesz pić bez konsekwencji ....
ale nie pisz,że to picie kontrolowane ,że jesteś zdrowy.....

widziałeś gdzieś wpis ,na jakimkolwiek forum ,człowieka zdrowego,który musi koniecznie się tą informacją podzielić ...?

sam fakt,że musisz się tym dzielić sugeruje brak tego zdrowia ...... niestety głównie psychicznego .....

to pisałem ja ,
>alkoholik z niemal 10 letnią abstynencją przed próbą kontrolowania ,
> półrocznym kontrolowaniem zakończonym samobójstwem,
> a obecnie człowiek ,który już prawie rok próbuje dojść do siebie i wie,że nie jest to łatwe .....
8)

rufio - Sob 30 Kwi, 2016 06:41

"I tez fajnie "
endriu - Sob 30 Kwi, 2016 07:12

matiwaldi, brawo za odwagę, że się przyznałeś bo ja o tym nie wiedziałem
Kami - Sob 30 Kwi, 2016 07:29

matiwaldi, :brawo: :okok:
Whiplash - Sob 30 Kwi, 2016 09:35

endriu napisał/a:
matiwaldi, brawo za odwagę, że się przyznałeś bo ja o tym nie wiedziałem

Przede wszystkim Waldek, :brawo: za nazwanie rzeczy po imieniu.

Thomasson, nie wiem czy natknąłeś się gdziekolwiek wcześniej na to stwierdzenie, ale na wszelki wypadek Ci przytoczę. Nie ma czegoś takiego jak kontrolowanie picia. Albo jest się zdrowym człowiekiem i picie alkoholu jest jakoby dodatkiem do życia. Albo jest się alkoholikiem i wówczas PRÓBA kontrolowania picia może się skończyć tragicznie. Nadal jednak będzie to próba. To, że ta próba w Twoim przypadku trwa już dwa lata :okok: tym lepiej dla Ciebie. Ale tak jak ja, tak i Ty nie wiesz czy za dzień, miesiąc, rok, nie nachlamy się i nie popłyniemy. Ja za to wiem, ze szanse mam większe, bo trzymam się od alkoholu z daleka.

Jras4 - Sob 30 Kwi, 2016 09:51

Thomasson napisał/a:
alkoholik może w pełni wyzdrowieć pod warunkiem że: uwierzy że jest zdrowy
hehehe zapisuje to do debilizmów roku
pterodaktyll - Sob 30 Kwi, 2016 10:37

Thomasson napisał/a:
alkoholik może w pełni wyzdrowieć pod warunkiem że: uwierzy że jest zdrowy, oraz uleczy mechanizm nałogowego regulowania uczuć.



Thomasson napisał/a:
Od amfetaminy postanowiłem trzymać się z daleka dożywotnio.

:mysli:
No to jak? Można wyleczyć się z alkoholizmu a z narkomanii nie? :bezradny:

A tak w ogóle to co na to Twoja podświadomość? Sądzisz, że aż tak dalece potrafiłeś ją przekształcić za pomocą medytacji, że jesteś pewien tego, że kontrolujesz wszystko? Jak dla mnie dość ryzykowna teoria.......

Giaur - Sob 30 Kwi, 2016 12:19

Pomijając rozwój psychiczno-emocjonalny to nie jest przypadkiem tak, że alkoholik etanol metabolizuje w inny sposób (uzależnienie fizyczne)? Przecież zespół abstynencyjny nie bierze się znikąd.
Jacek - Sob 30 Kwi, 2016 17:49

Thomasson napisał/a:
alkoholik może w pełni wyzdrowieć pod warunkiem że: uwierzy że jest zdrowy

jest udowodnione,że jeśli alkoholik właśnie takowo ma myślenie - to już jest jego "myślenie chore"
Thomasson napisał/a:
Chciałbym opisać jak nauczyłem się pić w sposób kontrolowany

pewnie kolego nie widzisz jak cię ciąga do picia - nie ważny sposób,ale ciąga - to jest właśnie "nie wyzdrowienie"
nie będe koledze życzył pełnego wyzdrowienia,gdyż w moim doświadczeniu wiem że czegoś takiego nie ma
w zamian życzę aby kolega osiągną w pełni rozsądnego pomyślunku

Thomasson - Sob 30 Kwi, 2016 22:05

Cytat:
widziałeś gdzieś wpis ,na jakimkolwiek forum ,człowieka zdrowego,który musi koniecznie się tą informacją podzielić ...?

Słowo "koniecznie" to tylko kolegi ubarwienie. A forum o tematyce alkoholizmu jest jak najbardziej pasujące do tego typu spraw.
Cytat:
Nadal jednak będzie to próba. To, że ta próba w Twoim przypadku trwa już dwa lata

Jasne, rozumiem Twój tok myślenia. Można to samo powiedzieć po 20 latach, że nie znasz jutra itd. Jednak znam osoby które nie stoczą się już na dno, i z uśmiechem przyjmują twierdzenia typu "jutro jest niepewne". Myślałem aby dać ten wpis po pół roku mojego eksperymentu ale uznałem że będzie za wcześnie. Że ten argument będzie za mocny. Po roku było mi już zupełnie obojętne informowanie kogokolwiek. Teraz uznałem że mogę się podzielić swoim doświadczeniem.
Cytat:
No to jak? Można wyleczyć się z alkoholizmu a z narkomanii nie?

Amfetamina jest 4 razy mocniejsza od alkoholu i niesie za sobą dużo poważniejsze szkody dla organizmu. Jest to kibel do którego nie chce wracać nawet na 5 minut, i nie zależy mi nad kontrolowaniem przyjmowania tej substancji. Nie próbowałem i nie chce próbować. Amfa to nie to samo co jedno piwo. Kilka miesięcy temu spróbowałem THC (też jestem/byłem od tego uzależniony) i było to jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu. Uświadomiłem sobie że mój umysł lubi być przytomny. I że kiedyś, jak miałem zniszczony mózg, to narkotyki inaczej działały na mnie.
Cytat:
A tak w ogóle to co na to Twoja podświadomość? Sądzisz, że aż tak dalece potrafiłeś ją przekształcić za pomocą medytacji, że jesteś pewien tego, że kontrolujesz wszystko? Jak dla mnie dość ryzykowna teoria

Podświadomość (poprawnie - nieświadomość) to temat rzeka. Doświadczenia medytacyjne przekierowały moje zainteresowanie w inną stronę (ogółem to jeszcze milion rzeczy się tam wydarzyło o których książki piszą). Trochę to jak dziecko które rezygnuje ze słodyczy bo odkryło smak warzyw i owoców, tak w dużym skrócie. To właśnie medytacja pokazała mi jaki mam w głowie śmietnik i jak daleko mi do pełnej dojrzałości.
Cytat:
alkoholik etanol metabolizuje w inny sposób (uzależnienie fizyczne)

Dokładnie. Strona fizyczna jest kluczowa w moim doświadczeniu, a zupełnie pomijana na terapiach. Nie chodzi tyle o cały organizm a o układ neurologiczny, neuroreceptory itd...
Cytat:
jest udowodnione,że jeśli alkoholik właśnie takowo ma myślenie - to już jest jego "myślenie chore"
A to akurat nie jest mój wymysł, a z pewnej książki o uzależnieniach i psychoterapii. Na świecie jest wiele różnych szkół traktujących o alkoholizmie. Rozbieżnych nawet w kwestii diagnozy, o leczeniu nie wspominając. Specjaliści nie są ze sobą zgodni, a nauka idzie do przodu. Na zachodzie byli alkoholicy pijący kontrolowanie to nie jest jakieś super dziwnie zjawisko.
Cytat:
pewnie kolego nie widzisz jak cię ciąga do picia
Do wielu rzeczy mnie ciąga, a wraz z rozwojem praktyki medytacyjnej zauważam coraz bardziej subtelne ciągnięcia. Ale ciągnięcie a ulegnięcie pociągowi to nie to samo.
Cytat:
Jaki jest sens informowania o tym?

Pewnie część osób przypisze mi jakieś chore intencje, że szukam potwierdzenia i temu podobne. Ok, zdaje sobie sprawę że każdą tezę można obronić/obalić zależnie od naszego nastawienia. Chciałem wbić kij w mrowisko. W środowisku trzeźwościowym panuje bardzo dogmatyczny sposób myślenia. Każdy kto wychodzi poza pewne ramy jest uznawany za nawrotowca itd. Argument o mechanizmie iluzji i zaprzeczeń jest doskonałą furtką do wciskania wszelkiego kitu przez mało doświadczonych terapeutów. Czyli myślenie po ichniemu jest spoko a myślenie po swojemu/innemu to napewno kłamstwo. Dla mnie krok 1, krok 3, i krok 7 z programu AA (tutaj zależne jest kto jaką ma Siłę Wyższą) to przede wszystkim zanegowanie myślenia dogmatycznego na rzecz własnych doświadczeń, wglądów, eksperymentów. W programie 12 kroków nie ma nic o dożywotniej abstynencji, za to w pierwszym kroku jest bardzo dużo o pełnym wyzdrowieniu. Ale to długi temat. Poza tym nie jestem alfą i omegą, a mój obecny sposób działania jest konsekwencją powierzania się właśnie Sile Wyższej i związanej z nią filozofii życia.

Tak więc tym wszystkim którzy równają do dołu (jakie to polskie) proponuję zastanowić się nad własnymi poglądami/motywacjami i zauważyć na ile te zbiory myślowe pochodzą od was samych, bo być może są tylko zbiorem zasłyszanych idiotyzmów.

Whiplash - Sob 30 Kwi, 2016 22:15

Thomasson napisał/a:
Uświadomiłem sobie że mój umysł lubi być przytomny.

g45g21

Thomasson napisał/a:
Chciałem wbić kij w mrowisko.


I to jest pewnie wynik tych, czekaj jak je nazwałeś?
Thomasson napisał/a:
Doświadczenia medytacyjne


Thomasson napisał/a:
Każdy kto wychodzi poza pewne ramy jest uznawany za nawrotowca itd.

Raczej za wywrotowca :figielek:

Thomasson napisał/a:
a mój obecny sposób działania jest konsekwencją powierzania się właśnie Sile Wyższej


Dobrze, że nie spotkałem na swojej drodze Twojej Siły Wyższej (jakkolwiek ją pojmujesz)

szika - Sob 30 Kwi, 2016 22:28

mi sie rodzi pytanie: po co to wszystko? jaki jest cel?
jesli na forum ludzi wolnych od alkoholu albo chcacych sie uwolnicpodzielisz sie takim doswiadczeniem to ja sie pytam po co? do czegO Ci to potrzebne?
dzieleniee sie swoim doswiadczeniem wedlug mnie ma sens wtedy gdy ktos tego oczekuje, chce, potrzebuje, ewentualnie super jesli moze to komus pomóc..
czy Ty chciałbyś komuś pomóc? czy może to Ty potrzebujesz pomocy?
to forum reprezentuje jasno okresloną "szkołę" trzeźwienia.. Wiedźma i inni pieknie opracowali zalecenia, podstawowe informacje, wiedzę na bazie tej własnie okreslonej - dość ściśle - szkoły.. zatem do czego Ci potrzebne wsadzanie kija w mrowisko wlasnie w taki a nie inny sposób? czy to Ci cos dało/daje, że przychodzisz i mówisz jakiejs grupie "wszestkieśta sa głupie"?

Jras4 - Sob 30 Kwi, 2016 22:42

zostawcie go .samemu sobie ,jemu jest tak dobrze ,niech sobie pjie co nam do tego
szika - Sob 30 Kwi, 2016 23:39

i jeszcze napisze o finezji z jaką dawkujesz swoje doswiadczenie..
Ty nie chcesz rozmawiać - Ty błyszczysz..
rzucasz post jak psom na pożarcie i.. i nie wiem - może upajasz się obserwując co sie dzieje.. fantazjuję teraz..
a jak starannie dobrałes termin poinformowania nas o swoich eksperymentach.. pół roku za mało.. tyle będzie dobrze..
patrząc na to rzuca się w oczy widoczna koncentracja na tych "eksperymentach"..
z mojego punktu widzenia - nie ważne ile pijesz i jak często.. ważne czym to dla Ciebie jest..
a szczescie to chyba daje Ci ta kontrola.. detergent napisał że uwolniłes się od obsesji picia .. ja zaryzykuję twierdzenie, że jednak ta obsesja Cie nie opuściła.. mnie by sie nie chciało robić jakichs eksperymentów.. po jake cholere.. życie jest tak ciekawe, jest tyle do przeżycia.. a alkohol to ja juz znam.. bardzo dobrze.. wypiłam już bardzo dużo.. czy mogłabym teraz po alkoholu doświadczyć czegoś nowego? oj watpię.. bo niby czego?

rybenka1 - Nie 01 Maj, 2016 00:05

Witaj Jesteś uzależniony krzyżowo ,leczenie zaczołeś w wieku 22 lat .Teraz pijesz kontrolowanie według Ciebie.Według mnie Ty nigdy nie uznałeś bezsilnosci wobec alkoholu .Pić Ci się chciało i tyle .Nie Jesteś pierwszy :luzik: Twój wybór :luzik: Ja tam tylko podpieram się doswiadczeniami innych alkoholików.Jak se chcesz :luzik:
endriu - Nie 01 Maj, 2016 08:18


staszek - Nie 01 Maj, 2016 09:15

Thomasson mam wrażenie,że jesteś jeszcze za młody,aby twierdzić te bzdety.
Popij sobie kolego,jak to nazwałeś kontrolowanie.Nie wiem co chciałeś przez to
osiągnąć czy się pochwalić,ale mi takich bajek nie sprzedasz,Doświadczałem,to
wielokrotnie na własnej skórze.To tylko czas pokaże,jak się obudzisz z ręką
w nocniku.

Jras4 - Nie 01 Maj, 2016 09:27

staszek napisał/a:
ze za młody,aby twierdzić te bzdety.
racja stanisławie
ale ja twierdze ze on robi nas w babuko i ma ubaw

Giaur - Nie 01 Maj, 2016 10:49

I za pomocą Siły Wyższej odkwasiłeś neuroprzekaźniki i całą resztę aparatury? Zrozumiałbym jeszcze powrót do THC gdzie uzależnienie fizyczne nie występuje, alkohol jest jednak narkotykiem twardym z całym "dobrodziejstwem" inwentarza. Tak jak nikotynista nie wróci do popalania, tak ja nie wróce do popijania. Może za pierwszym razem się uda, być może za siódmym też, ale tak jak palacz w końcu wróci do paczki szlugów dziennie, tak ja wróce do chlania oporowego. Organizmu nie oszukam.
margo - Nie 01 Maj, 2016 10:58

Z tego co mi wiadomo, na liście uzależniających środków psychoaktywnych, alkohol jest na drugim miejscu w kwestii siły uzależnia. Zaraz po heroinie, która jest na pierwszym miejscu...
pterodaktyll - Nie 01 Maj, 2016 11:07

Thomasson napisał/a:
mój obecny sposób działania jest konsekwencją powierzania się właśnie Sile Wyższej i związanej z nią filozofii życia.

Chyba Cię rozumiem......wiara w tym wypadku jest kluczem do wszystkiego, bo jeśli naprawdę w coś wierzysz, to nie masz żadnych wątpliwości, że jest tak jak być powinno i nie zadajesz sobie niepotrzebnych pytań na ten temat.
Thomasson napisał/a:
W środowisku trzeźwościowym panuje bardzo dogmatyczny sposób myślenia. Każdy kto wychodzi poza pewne ramy jest uznawany za nawrotowca itd.

Nieco generalizujesz moim zdaniem, bo ja znam środowiska trzeźwiejących, które z AA mają tyle wspólnego co ja, czyli od terapii i AA zaczynali swoją drogę trzeźwienia, ale był to pewien etap na drodze rozwoju osobistego i duchowego, a potem najzwyczajniej w świecie AA przestało mi wystarczać jako sposób na trzeźwienie, choć mam pełną świadomość, że w razie nie daj Boże co, to jest możliwość "schronienia się" w sytuacjach krytycznych i znalazłem sobie inny sposób, chyba dość podobny do tego o którym piszesz, choć na organoleptyczne eksperymenty by sprawdzić jak to działa, to jednak się nie odważę, ot tak na wszelki wypadek ;)

Jacek - Nie 01 Maj, 2016 11:48

Thomasson napisał/a:
A to akurat nie jest mój wymysł, a z pewnej książki

no to może jeszcze powiedz mnie (jak jesteś takowo oczytany) pluton jezd planetą czy kim jeśli nie jest
mnie się podobała wersja jakoby była 9 planetą a tu masz
"Pluton (oznaczenie oficjalne: (134340) Pluton) – planeta karłowata, plutoid, najjaśniejszy obiekt pasa Kuipera. Został odkryty w 1930 roku przez amerykańskiego astronoma Clyde’a Tombaugha. Od odkrycia do 2006 roku Pluton oficjalnie był uznawany za dziewiątą planetę Układu Słonecznego. 24 sierpnia 2006 roku Międzynarodowa Unia Astronomiczna odebrała Plutonowi status planety, co oznacza, że Układ Słoneczny liczy 8 planet[3]."
źrudło
chocia dobra zostawmy te planete czy też nie planete
ale sam fakt opisywania czegoś w czymś
czy za jakiś czas ,znowu wypiszą ze to planeta bo tak im się uwidzi
a Ty uwierzysz bo "poczytałeś"
ja też co nieco poczytałem o "AA" i doświadczałem,bo takie miałem widzimisię
później bolało
za to dziś to co Tobie piszę - nie jest z książki :nie: ale z moich własnych doświadczeń

ankao30 - Pon 02 Maj, 2016 12:21

Kilka dni poza zasięgiem i o matko.
No chylę czoła, sama jednak wolę moje obecne życie bez alkoholu.
Nie czuję potrzebę picia, potrzebę zmiany świadomości, kontrolować to.
Kontrolować kiedyś próbowałam swoje życie i matko zero szczęścia, wieczne oczekiwania itp.
Dziś działam świadomie, lecz poddaję się dniu dzisiejszymu i to jest fantastyczne, choć rano dziennie planuje rozkład jazdy na dziś i tak wiecznie Góra go zmienia, a w konsekwencji i tak jest lepiej, niż moje plany.


Miłego dnia

:zemdlala:

Jo-asia - Pon 02 Maj, 2016 14:18

Thomasson,
Gdy... zaczęłam ufać sobie a nawet wierzyć czy być pewna
Bardzo chciałam się tym podzielić. Moja wewnętrzna radość, miłość.. spełnienie wylewało się ze mnie..
Próbowałam.. z czasem.. to też, przestało mieć znaczenie :)

cieszę się Twoja radością.. pozdrawiam :)

Jędrek - Pon 02 Maj, 2016 17:43

szika napisał/a:
.... czy mogłabym teraz po alkoholu doświadczyć czegoś nowego? oj watpię.. bo niby czego?

Ja nie miałem:
1. izby wytrzeźwień
2. marskości wątroby jeszcze nie... ale próby wątrobowe podwyższone;
3. polineuropatii nie miałem...
4. padaczki alkoholowej...
5. wtórnego analfabetyzmu nie doczekałem....
6. delirium tremens.... fe...
... ja tam wierzę wszystkim, którzy opracowali fazy picia alkoholu... i określili jednoznacznie, że nie ma powrotu do picia kontrolowanego....nie chcę kontynuować. Alkohol to przeszłość. Bo tak chcę i już.

zimna - Śro 04 Maj, 2016 08:49

o to je dobre :)
Mąż nie pije alkoholu od roku, jakoś teraz minie, nie jest alkoholikiem. I jest to zupełnie inne niepicie niż to które ja pamiętam ze swojego pierwszego roku czy u swoich alko znajomych... To insza inszość.
Kolejne oblicze choroby odbite w zdrowym człowieku, właśnie przez kontrast. Patrze i ciesze sie, super i doceniam ale czasem robi mi się smutno, że cholera ja jednak jestem alko, kużwa bo to widać ze on inaczej, poprostu 23r

Matinka - Pią 06 Maj, 2016 21:55

Cześć Thomasson, nie wiem czy mam otwarty umysł, ale jestem otwarta, na to co chcesz przekazać. Czytam uważnie, ale nie rozumiem. Coś mi się tu nie klei.
Thomasson napisał/a:
Dużą rolę w moim planie odegrała medytacja. Czynione regularnie od kilku lat wysiłki zaowocowały tym że nie ma u mnie aż tak dużego jak kiedyś lgnięcia do przyjemności zmysłowych: picia, jedzenia (zwłaszcza słodyczy), seksu, lenistwa itd.

To rozumiem, domyślam się, że jest to sposób na porządkowanie swojego umysłu, wyciszanie emocji, rozwijanie samoświadomości, czerpanie duchowej witalności itd.
Thomasson napisał/a:
Podświadomość (poprawnie - nieświadomość) to temat rzeka. Doświadczenia medytacyjne przekierowały moje zainteresowanie w inną stronę (ogółem to jeszcze milion rzeczy się tam wydarzyło o których książki piszą). Trochę to jak dziecko które rezygnuje ze słodyczy bo odkryło smak warzyw i owoców, tak w dużym skrócie. To właśnie medytacja pokazała mi jaki mam w głowie śmietnik i jak daleko mi do pełnej dojrzałości.

Tak właśnie to postrzegam.
I teraz co mi nie pasuje:
Thomasson napisał/a:
Zapicie było zaplanowane. Duża butelka mocnego alkoholu podzielona na niewielkie ilości (ok. 100 ml) co drugi dzień. Następnie próba upicia się do nie przytomności i klinowania dnia następnego. Podsumowując: minęło prawie dwa lata jak sporadycznie korzystam z alkoholu, głównie w towarzystwie osób nie uzależnionych i pijących umiarkowanie (ale z alkoholikami też potrafię pić jak zawodowiec - sprawdziłem). Według testów, które kiedyś pozwalały zdiagnozować u mnie chorobę alkoholową, dzisiaj jestem zdrowy.

Skoro medytacja pokazała Ci ów bałagan w głowie oraz podsunęła rozwiązanie - inne satysfakcjonujące drogi, to po jakie licho Ci ten cały eksperyment?
Czy Twoje dobre samopoczucie wymagało potwierdzenia poprzez zastosowanie próby alkoholowej?
Możesz mi to przybliżyć?

Thomasson - Pią 06 Maj, 2016 22:26

Cytat:
Z tego co mi wiadomo, na liście uzależniających środków psychoaktywnych, alkohol jest na drugim miejscu w kwestii siły uzależnia
Masz błędne informacje.
Cytat:
wiara w tym wypadku jest kluczem do wszystkiego

Ok, ale zaszło tu małe nieporozumienie. Nie pisałem o samej wierze i tylko wierze. Pisałem też o uleczeniu mechanizmu regulowania uczuć. Jedno warunkuje drugie. Brak kompulsji, nie szukanie zadowolenia w różnych namiętnościach - to właśnie jest fundamentem dla wiary. A nie że... rano wstałem i tak se pomyślałem. Poza tym proces samookłamywania jest według mnie dużo trudniejszy do zastosowania niż się wydaje. Nie wierzę w wymówki typu - "naprawdę nie widziałem swojego alkoholizmu". To bardzo wygodne, wykręcać się niewiedzą. Można czarować i próbować nagiąć rzeczywistość ale ludzie znają prawdę. Brzydcy wiedzą że są brzydcy, zachłanni wiedzą że są zachłanni, a inteligentni wiedzą że są inteligentni itd. Dodam jeszcze że czynnik wiary jest kluczowy w wielu kwestiach. Znacie kogoś kto mówił "nie wejdę na everest, jestem za słaby, za głupi itd" po czym zdobywa najwyższy szczyt. Chyba tylko w filmach. W życiu jest tak że ofiara pozostaje ofiarą tak długo, jak wierzy że jest ofiarą. Podobnie z wygranymi, z przeciętnymi itd. Żyjemy według swojej opowieści, ograniczani lub też rozwijani przez własną mentalność.
Cytat:
mi sie rodzi pytanie: po co to wszystko? jaki jest cel?

Zapewne inni ludzie wiedzą lepiej jakie to ja mam intencje. Smutne. Nie miałem zamiaru nikogo tutaj obrażać, pouczać, ani osądzać. Nie chciałem mówić że wszyscyśta głupcy. Chciałem opisać swoje doświadczenie. Jak zapewne kilka osób z forum pamięta, kiedyś pisałem te swoje kontrowersyjne rewelacje w ramach teoretycznych rozważań. Ot jesteśmy, myślimy, dyskutujemy - po to te forum. Ale niestety byłem wyśmiewany i mieszany z błotem za te moje herezje. Dzisiaj nie mówię już o teorii a o praktyce, o swoim doświadczeniu, o faktach. Rozumiem też drugą stronę: jakiś anonimowy koleś zaprzecza rzeczą wydawałoby się fundamentalnym - jak zareagować?
Można mnie wyśmiać, naubliżać mi, można przemilczeć sprawę, ale myślę że dla nikogo nie jest to obojętne.
Cytat:
Thomasson mam wrażenie,że jesteś jeszcze za młody,aby twierdzić te bzdety.

Ok. Miałem 7 lat czynnego nałogu, uzależnienie krzyżowe. Nie dotykam narkotyków. Więc nie jest to jakiś wielki wyczyn, te napicie się piwa. Myślę że osoby po 40 latach pica i 10 detoksach, powinny zachowywać abstynencję nawet i dożywotnio. Nie mam komfortu picia, i czuje ten niesmak gdy sięgam po alkohol. Nie lubię siebie po alkoholu. Nadal uważam siebie za fana trzeźwości, i 99% czasu jestem trzeźwy. Twierdzę tylko że koncept "kwaszonego ogórka" jest niezgodny z prawdą. Kiedyś spotkałem kolesia co opowiadał mi podobne "bzdety". Uznałem że on pije kontrolowanie ponieważ nigdy nie był uzależniony, nigdy nie przekroczył tej granicy. Było mi wygodnie tak myśleć, ponieważ chciałem czuć się silny w swojej nieuleczalnej chorobie. Tak naprawdę to zrzucałem odpowiedzialność za siebie na chorobę. "Proszę mnie nie denerwować bo jestem chorym alkoholikiem i mogę się przez to napić" - takie życzenie miałem wobec świata.
Cytat:
cieszę się Twoja radością.

Dziękuję Joasia. Myślałem że gdy podzielę się swoim doświadczeniem to w reakcji ktoś napisze: "fajnie, ciekawe, napisz coś więcej" ale zostałem zjechany już na starcie, bo to nie wymaga myślenia.

margo - Pią 06 Maj, 2016 22:31

Thomasson napisał/a:
Masz błędne informacje.




może i tak, ale amfetamina i tak nadal jest za alkoholem :dokuczacz:

a tu ranking Henninhfielda
http://www.focus.pl/techn...-uzaleznia-5329

a tu podobna tabelka w kwestii szkodliwości


Thomasson - Pią 06 Maj, 2016 22:41

Cytat:
Skoro medytacja pokazała Ci ów bałagan w głowie oraz podsunęła rozwiązanie - inne satysfakcjonujące drogi, to po jakie licho Ci ten cały eksperyment?
Czy Twoje dobre samopoczucie wymagało potwierdzenia poprzez zastosowanie próby alkoholowej?
Możesz mi to przybliżyć?
Może dlatego że jestem ciekawy świata, interesuję się trochę psychologią i filozofią. Poza tym odczuwałem abstynencję jako ograniczenie. Musiałem nie pic aby zachować życie. A ja chcę nie pić bo lubię nie pić. Chciałem to rozróżnić. Teraz abstynencja jest dla mnie drogą wolnego wyboru, a nie tylko marną alternatywą dla śmierci lub szaleństwa. Poza tym okoliczności życiowe ułatwiły mi decyzję. Nie mam żony ani dzieci, mieszkam sam, więc gdybym się pomylił i popłynął w cug to obyło by się bez ofiar.

Dodam jeszcze że chciałem pozbyć się tożsamości alkoholika bo przeszkadzało mi to w praktyce religijnej czyli w medytacji też. Jestem daleki od narzucania swojej drogi innym. Chciałem tylko obalić mit o kwaszonym ogórku. I wcale nie chcę błyszczeć i takie tam. Nie jestem święty, mam bałagan w głowie, ale też i sposoby na porządkowanie. Pozdrawiam.

Thomasson - Pią 06 Maj, 2016 22:43

Margo, masz dane z przed 6 lat.
margo - Pią 06 Maj, 2016 22:45

Thomasson napisał/a:
Margo, masz dane z przed 6 lat.


podałam Ci tabelki i linki. Podaj mi swoje, te najnowsze, chętnie poczytam.

pietruszka - Pią 06 Maj, 2016 23:09

Thomasson napisał/a:
Może dlatego że jestem ciekawy świata, interesuję się trochę psychologią i filozofią.

hmmm... też się uważam za osobę ciekawą świata, interesuję się psychologią, filozofią, religioznawstwem, historią kultury, psychologią symboli... a nie mam potrzeby przeprowadzać jakiś prób alkoholowych... jedzenia krabów na czas... rekordów w pożeraniu krewetek... kontrolowanego jedzenia liczi i kwiatów lotosu... no ale nie jestem uzależniona od żadnej z powyższych ponoć jadalnych substancji... :bezradny: nigdy nie zrozumiem alkoholików... po prostu... dziwna ta Wasza logika... 23r

Maltarosa - Pią 06 Maj, 2016 23:21

Nie rozumiem ...czytam Thomassona i sie zastanawiam po co eksperymenty z piciem...Ale moj maz w szkole mowil koledze ponoc ze chcialby sie od czegos uzaleznic.I sie uzaleznil..Teraz wymysla teorie ze on moze byc aljoholikiem i.pic malo i nie poplynie...dla mnie niepojete..
Wiedźma - Sob 07 Maj, 2016 06:22

Thomasson napisał/a:
odczuwałem abstynencję jako ograniczenie. Musiałem nie pic aby zachować życie. A ja chcę nie pić bo lubię nie pić. Chciałem to rozróżnić. Teraz abstynencja jest dla mnie drogą wolnego wyboru, a nie tylko marną alternatywą dla śmierci lub szaleństwa.

Chyba jestem w stanie zrozumieć Twoje intencje... :mysli:
Poza tym skoro i tak po tym całym odkwaszeniu zamierzasz pozostać trzeźwy, to możesz sobie w nie wierzyć, czemu nie.
Ja nie wierzę i dobrze mi z tym, więc nie zamierzam tego zmieniać. Ty wybrałeś inaczej i miałeś do tego prawo.
Uważam jednak, że ryzyko jest zbyt wysokie. Nie obawiasz się, że jednak się okaże, że nie miałeś racji i wbrew własnej woli popłyniesz?
Medytujesz, więc pewnie łapiesz kontakt z podświadomością... No to ona musi się mocniej zakonspirować, żeby nie ujawnić dokąd zmierza.
Przyczaić się choćby i na parę lat? :oczy:
Przyznam, że bałabym się tak eksperymentować na sobie. Na szczęście ja - w odróżnieniu od Ciebie - nie odczuwam takiej potrzeby :mgreen:
I pozostaje mi mieć nadzieję, że nikt z młodych nie wpadnie na pomysł, żeby iść za Twoim przykładem
i zaczynać trzeźwienie od odkwaszania ogórka. Bo może nie mieć tyle szczęścia co Ty :?
Pozdrawiam :)

ankao30 - Sob 07 Maj, 2016 06:31

Oj chciałam to samo napisać co Wiedźma, właśnie zastanawiałam się jak to przekazać. Lecz już nie muszę, bowiem w stu procentach zgadzam się z powyższym postem.
ankao30 - Sob 07 Maj, 2016 06:44

Thomasson,

Ponad rok temu jak weszłam na forum byłam zielona, ale bardzo chciałam by mój koszmar się skończył. Praktycznie nie umiałam żyć bez alkoholu, z a alkoholem w ogóle, dziennie ten sam scenariusz. Rano płacz po co piłam, obiecanki do lustra to ostatni raz, a wieczorem znów to samo.
Cieszę się, że dziś Cię czytam nie w tamtym czasie. Rok temu Twoje posty bardzo mnie motywowały, czułam jakbyś mnie rozumiał. Obawiam się, że czytając Ciebie, dzisiejsze podejście ponad rok temu, nie wiem, czy bym się nie skusiła i eksperyntowała jak Ty.
Pamiętam swoje pierwsze dwa tygodnie, gdzie nie byłam na detoksie tylko sama w domu przechodziłam ten koszmar, oj masakra. Kusiło dziennie by się napić. Dziś dziekuję, że jestem tu i teraz i trzeźwa. To mój wybór i dobrze mi z nim. Nie mam potrzeby szukać innej drogi. Inną tą z alkoholem znam już. Wiesz, że nawet po trzydziestu latach abstynencji można wrócić w to samo miejsce, gdzie byłam ponad rok temu. Ja w to wierzę, bo niestety to często widzę.

Ale to ja.

szika - Sob 07 Maj, 2016 07:12

Thomasson napisał/a:
Smutne

no smutne.. bo
Thomasson napisał/a:
Zapewne inni ludzie wiedzą lepiej jakie to ja mam intencje.

ja wiem jakie miałam intencje i napisałam dokładnie to co chciałam napisać.. nie mam problemu z wyrażaniem swoich intencji i jesli jestem zwyczajnie ciekawa po co ktoś coś robi to zwyczajnie pytam "po co to robisz? co chcesz osiagnąć? jaki jest cel twoich działań?" pytania sa jasne, napisane wprost bez żadnej woalki, prosto z mostu.. podkreślę, że są to pytania otwarte, dające szansę drugie osobie podookreslać jej przekonania, plany, zamiary itd..
szkoda, że się nie doczekałam odpowiedzi a moje intencje zostały całkowicie odwrotnie odebrane...
na marginesie wykładzik.. jest taki mechanizm, który nazywa się projekcja.. innym ludziom przypisujemy nasze własne emocje i intencje.. mechanizm ten zaburza skutecznie komunikację, bo zamiast słuchac i przyjmowac coś co ktos pisze czy mówi dosłownie zakładamy, że ktos pewnie chciał przez to powiedzieć cos innego.. np chciał obrazić..
Thomasson napisał/a:
Nie chciałem mówić że wszyscyśta głupcy

ale to zrobiłeś.. zacytuję gdzie:
Thomasson napisał/a:
Tak więc tym wszystkim którzy równają do dołu (jakie to polskie) proponuję zastanowić się nad własnymi poglądami/motywacjami i zauważyć na ile te zbiory myślowe pochodzą od was samych, bo być może są tylko zbiorem zasłyszanych idiotyzmów.

zatrzymam się tu na chwilę.. nie wiem, byc może jest tu błędnie sformułowany przekaz, ja zparafrazuję co zrozumiałam.. zrozumiałam, że według Ciebie jesli ktoś zaufa np terapeucie i zechce całkowicie przestać pić, zechce zmienić swoje zycie korzystając z czyjejs wiedzy i doswiadczeń to równa do dołu.. zatem juz pierwsza rzecz, z która ja się nie zgadzam.. druga: że proponujesz zastanowić się nad motywacją - na ile jest moja a na ile jest zbiorem zasłyszanych idiotyzmów..
jak poszłam do poradni to w zasadzie miałam jedna motywację.. ratowac zycie, bo wiedziałam że jeszcze troche i odbiore sobie je w końcu.. uwazałam się za kompletne zero i śmiecia..
usłyszałam od kogoś, że nie jestem smieciem, a że jestem chora i że przebieg mojego alkoholizmu jest klasycznie "ksiązkowy".. ja się uważałam za wybitnie zepsutą i zniszczoną, za nic nie wartą, czułam się w tym szczególnie wyjatkowa a ktos mi powiedział, że wcale nie, że to nic nadzwyczajnego, ze tysiące ludzi tak ma.. ktoś pozbawił mnie iluzji, której sie trzymałam i która pchała mnie w przepaść.. ktoś powoli zaczał odbierać mi moją "ukochaną" nienawiść do samej siebie, moja pogardę do siebie.. ktoś powiedział mi: "jesli będziesz zachowywac zalecenia w stu procentach to możesz miec stuprocentowa pewność, że się nie napijesz".. usłyszałam, że mam szanse na satysfakcjonujące zycie..
i Ty to nazywasz idiotyzmem?
ktos ratuje mi zycie i to jest idiotyzm?
no bo ja to tak zrozumiałam, jesli sie mylę to wyjasnij prosze co autor miał na mysli..

szika - Sob 07 Maj, 2016 07:25

i jeszcze dodam...
uwazam, że jesli jesli mam jakies kontrowersyjne przekonania czy wiedzę, jesli prowadze jakieś "dziwne" dla tzw. większości eksploracje to nie potrzebuję do tego widowni..
ja mam wiele różnych zainteresowań.. np. temat ufo.. i o ile jeszcze uznałam, że trzeba ludziom mówic o chemtrails czy o szkodliwości szczepień (warto było bo iles ludzi uświadomiło sobie problem) i to tu na forum napisałam, tak temat ufo odpuszczam.. gdzies coś tam wspomniałam o Reptilianach i cisza, nikt nie pociagnął tematu, jakiś komentarz w stylu "zmień dilera" i mi to wystarczyło.. był to dla mnie komunikat "acha.. czyli tu nie ma osób zainteresowanych tym co ja więc tu nie pogadam" i zostawiłam.. do tego mam inne środowisko gdzie pogaduchy o tych wszystkich rzeczach sa normalką i gdzie czuję się bezpiecznie, gdzie wiem, że nikt nie wysmieje, nie zhejtuje.. i tam się mogę wyżywać do woli intelektualnie i duchowo i jak tylko chcę.. bo jestem wśród "swoich" w danym temacie.. rozumiesz o co mi chodzi?

Maltarosa - Sob 07 Maj, 2016 07:32

Szika...nie biore nic a interesuje sie tym.co Ty...lubie poczytac na takie tematy.. ;) ...
szika - Sob 07 Maj, 2016 08:16

jeszcze jedna sprawa..
waga tematu...
o ile jak popisze o ufo i zostanę shejtowana, skrytykowana i wyśmiana to "krzywda" stanie się tylko mnie.. nikomu nie zaszkodzę.. nikogo to nie popcha do samobójstwa na przykład..
tu gra rozgrywa sie o ludzkie zycie.. czyli jednak jakąś wartość, w ziemskim rozumieniu - najwyższą.. no bo świadomie przecież nikt raczej nie chce umierać.. chcemy żyć i obawiamy się smierci, prawda? ameryki nie odkrywam..
dostałeś od razu zwrotkę od Świeżaka (Stefciu to nic do Ciebie, ja tak z sympatią nazywam poczatkujących).. Świeżak napisał "hej, nie pisz tak, bo ja własnie zaczynam i strasznie się tego wszystkiego boję, twoje słowa wprowadzają mi zamęt"..
rozumiesz wagę sprawy?
ktoś ratuje swoje życie.. nie oznacza to, że ten Świeżak (równie dobrze ktoś w nawrocie) zawsze tak bedzie miał.. za jakiś czas bedzie już bardziej pewny siebie i zignoruje Twoje dzielenie się doświadczeniem.. ale teraz tak ma a nie inaczej..
czyli analizując.. raczej mało prawdopodobne, że komuś pomożesz.. zostawmy czy zaszkodzisz.. a więc naturalne, że rodzi sie pytanie: może potrzebujesz pomocy? czego potrzebujesz? czego od nas oczekujesz? bo przeciez chyba nie tego, że ucieszymy się, będziemy chwalić, będziemy dopytywac o szczegóły, zainteresujemy się i podyskutujemy że warto przeprowadzac takie eksperymenty.. jakież to rozwojowe i wartościowe..

Thomasson - Sob 07 Maj, 2016 09:52

szika
Nadal uparcie będę twierdził że te forum i ten dział jest jak najbardziej do takich tematów. Twierdzenie że tu na forum jest jakaś jasno określona szkoła trzeźwienia, że jest jakiś jeden światopogląd, i że należy dyscyplinować mniej pokornych... to duży błąd. Takie akcje to kółko wzajemnej adoracji z sekciarskimi naleciałościami. Jest to bardzo niebezpieczne dla świeżaków, bo oni są wyczuleni na podstęp i kłamstewka. Poza tym żaden z moderatorów nie dyscyplinował mnie tu za poruszanie kwestii nie na temat.

Druga rzecz. Jeśli jakiś świeżak poleci w nałóg bo coś tam u mnie wyczytał... cóż, każdy powód jest dobry. Warto zauważyć że wcale nie wypieram się wcześniejszej drogi. Setki godzin z terapeutami, setki godzin na mitingach, i dużo własnej inicjatywy... to nie idiotyzmy. Idiotyzmem za to jest przedkładanie zasłyszanych rzeczy ponad własne doświadczenia (ale nikomu nie bronię). To że neguję jedno założenie nie oznacza że neguję wszystkie inne. Może świeżacy powinni usłyszeć ode mnie że najpierw przez kilka lat dość intensywnie się leczyłem, ale myślę że każdy usłyszy to co chce usłyszeć. Nie biorę odpowiedzialności za innych.

szika - Sob 07 Maj, 2016 10:06

no tu w większości trudno się z Tobą nie zgodzić..
w jednym się nie zgodzę.. i nie dlatego, że jestem fundamentalistką.. ale na bazie własnych doświadczeń...
Thomasson napisał/a:
że należy dyscyplinować mniej pokornych... to duży błąd. Takie akcje to kółko wzajemnej adoracji z sekciarskimi naleciałościami. Jest to bardzo niebezpieczne dla świeżaków, bo oni są wyczuleni na podstęp i kłamstewka.

ja na początku byłam tak naiwna, że dla mnie ktoś kto nie pił miesiąc był bogiem.. wcale nie byłam wyczulona na podstęp i kłamstewka.. przez co oszukało mnie wtedy wielu ludzi, wykorzystało.. a w kwestii sekciarskich naleciałości.. wydaje mi się, że uogólniasz.. powoduje to spłaszczenie sfery o wiele bardziej rozbudowanej i skomplikowanej.. nie wiem.. może być tak, że korzystasz ze skrótów myślowych będąc w przekonaniu, że odbiorcy na pewno wiedzą o co chodzi, ale tak nie jest..
no i jeszcze o tym dyscyplinowaniu mniej pokornych..
akurat co do pokory to według mnie przydaje się ona bardzo w trzeźwieniu.. pokora nie jest ujmą na honorze.. wręcz przeciwnie..
tu Cie nikt nie dyscyplinuje.. tu zachodzi co innego.. tu zadziewa sie odrzucenie.. a to co innego.. przecież nikt nie ma mocy Cie zdyscyplinować, nikt na Ciebie wpływu nie ma.. ludzie piszą ale to od Ciebie zalezy co z tym zrobisz, prawda?
co do błędu.. czy ja dobrze zrozumiałam, że Ty uważasz, że kierunek całkowitej abstynencji przyjety na tym forum to pomyłka? to jest ten błąd? Ty byś to forum urządził inaczej?
no i czy doczekam się, że odpowiesz na moje pytanie po co Ci to? próbuję Cie zrozumieć, a Ty nie ułatwiasz..

szika - Sob 07 Maj, 2016 10:28

chociaz co do tego odrzucenia to wycofuję.. nie.. nie jestem pewna czy o to chodzi.. sorry..
Whiplash - Sob 07 Maj, 2016 10:58

Thomasson napisał/a:
Poza tym odczuwałem abstynencję jako ograniczenie.

Już to słyszałem... Dla wypowiadającego te słowa zakończyło się to próbą ssamobójczą... Dzięki :luzik: Pozostanę przy swoim zdaniu. Alkohol najnormalniej do niczego jest mi nie potrzebny :bezradny:
Thomasson napisał/a:
Margo, masz dane z przed 6 lat.

Też jestem ciekaw skąd masz nowsze? Czyżby siła uzależnienia zmieniała się wraz z datą? :mysli:

Ponadto, alkohol jest jednym z niewielu (w zasadzie dwóch bądź trzech, razem z kokainą i heroiną zdaje się) narkotyków (czy tam substancji psychoaktywnych), które przy silnym uzależnieniu, po całkowitym odstawieniu mogą spowodować śmierć.

Wiedźma napisał/a:
I pozostaje mi mieć nadzieję, że nikt z młodych nie wpadnie na pomysł, żeby iść za Twoim przykładem
i zaczynać trzeźwienie od odkwaszania ogórka.

Na to akurat wpływu nie mamy :bezradny: a z obserwacji wiem, że wielu na taki pomysł wpadnie. Przewijają się tu co jakiś czas tacy co to "bym przestał pić, ale tylko trochę". Część wróciła, aby nie pić, część gdzieś przepadła. Pozostaje mieć nadzieję, że choroba nie zebrała swego żniwa.

Thomasson, przeczytaj:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=10438

Giaur - Sob 07 Maj, 2016 11:04

@Thomasson

Mnie osobiście Twoje posty w żaden sposób nie wadzą, co nie zmienia faktu że się całkowicie z Tobą nie zgadzam. Wybrnąłeś z uzależnienia psychicznego za pomocą różnorakich środków terapeutycznych i za to :okok: , jednak z fizycznego nie wydostaniesz się moim zdaniem nigdy. Fizjologii nie oszukasz, uważam że jeśli u zawodnika występował w pełni rozwinięty zespół abstynencyjny to powrót do picia "bezpiecznego", "kontrolowanego" jest iluzoryczny. Siedem lat w Tybecie, pielgrzymowanie we włosienicy, samurajskie medytacje itp w żaden sposób tego nie zmienią.

szika - Sob 07 Maj, 2016 11:23

Giaur napisał/a:
Mnie osobiście Twoje posty w żaden sposób nie wadzą

żeby była jasność.. zapytanie po co nie oznacza tego samego co "idź sobie stąd"... mnie również nie przeszkadzają te wpisy.. poczułam zwyczajne zaciekawienie i jakieś tam watpliwości.. dla mnie jak ktos chce pić to ja mu nie wróg, ale niech nie oczekuje, że będe mu biła brawo, albo, że będe mu mentalnie w tym towarzyszyć.. ani też nie mam zamiaru nikogo wyratowywać, nakłaniać, namawiać... to nie w moim stylu..
może bym sie zastanowiła jedynie czy nie popisać o tym w jakimś innym dziale a nie tu na ogólnym w poważnych.. no ale skoro moderacja zostawia to widocznie jest dobrze..
natomiast temat jest "śliski" i pasowałoby - według mnie - precyzyjne określenie czemu to ma służyć.. tak zwyczajnie.. dla informacji..

ankao30 - Sob 07 Maj, 2016 14:59

Thomasson,

Podziwiam Cię za szczerość i otwartość. Faktycznie można odebrać forum, że jest ukierunkowane na jedno, ale może tak ma być, mi to kiedyś pomogło. Pomogły mi też Twoje posty, które postanowiłam odszukać i powklejać, one są z mojego tematu, lecz nie umiem cytować bo szukałam po Twoich postach. Na tamten czas dużo mi wyjaśniały, pomogły, wsparły. Wtedy też czułam się niekomfortowo, że piszę o trzeźwieniu bez terapii, o programie, ale…

ankao30 napisał/a:
Ja czuję się niekomfortowo bo zmokłam już nie podoba mi się ten stan przemoczenia i zmarznięcia już tak kolorowo nie jest.
ankao30 napisał/a:
Przestrzeń fizyczna, terytorium moje
ankao30 napisał/a:
żeby zobaczyć że zawsze gdzieś będzie ta przestrzeń zakłócona, że nieraz mocniej i mniej.
Thomasson
Niekomfortowo bo ubrania przemoczone, bo zimno... ale wycieczka udana i przygody zaliczone Tak sobie myślę że moje terytorium to kiedyś były krzaki przy torach kolejowych gdzie piłem alpagi, a reszta świata mniej lub bardziej obca. Nawet moje narkomańskie dno czasem z tęsknotą wspominam bo to był świat znany, pełen cierpienia, ale przewidywalnego cierpienia. Wiedziałem że po ekstazie będzie zjazd i ciśnienie, i kołowanie pieniędzy na dalsze ćpanie.
A zdrowienie? Ciągle coś nowego. Opuszczenie swojej strefy komfortu (swoich krzaków, melin i squatów), i wystawienie siebie na krytykę i co gorsze na autokrytykę. I to się tyczy wszystkiego: stres związany z nowymi ludźmi, nową pracą, podjęciem edukacji, a nawet nowe hobby. Robienie rzeczy nowych to dla mnie opuszczanie terytorium, poszerzanie horyzontów. Nawet dosłownie, gdy ostatnio szukałem krótszej drogi do pracy, przez pola i lasy. Nie czułem się komfortowo bo nie wiedziałem czy się uda, czy nie marnuje czasu, ale się udało i mam skrót, jakiś progres. Gdy czuje się komfortowo to znak że się nie rozwijam, że siedzę w swoim bagienku swoich przyzwyczajeń. Mitingi kiedyś były nowością, teraz to norma. A niedaleko normy leży zastój, znudzenie i regres, dlatego szukam nowości, a i sam dokonując zmiany w sobie, postrzegam stare rzeczy po nowemu. Na mitingach zwłaszcza, niby to samo się gada a dla mnie to inne, uaktualnione, świeże. Czasem rozmyślam czy to świat *pie**al* mi się z butami (i mam się bronić?), czy to ja otwieram się na świat, wpuszczając go do swojej bajki

ankao30 napisał/a:
Czasem się zastanawiam czy sama za sobą nadążam
Thomasson
Chciałbym odszczekać pewne twierdzenie wczoraj poczytywałem książkę o tym jak podświadome schematy wyniesione z dzieciństwa wpływają na mój stosunek do zarabiania pieniędzy ( bo gdy nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze ). I zamurowało mnie. Zauważyłem w sobie swojego ojca, i to nie tyle w kwestii pieniędzy co relacji małżeńskich. "O ku***" - sobie pomyślałem. Pisałem tu o kroku 4 itd i nadal podtrzymuje swoje słowa ale... ten obrachunek to grubsza afera. Jak sobie pomyślę że w podświadomości, pomimo terapii, nadal mam gówniany styl życia swojego ojca to . Od jakiegoś czasu krążę wokół tego tematu, z różnym skutkiem (bardziej pozytywnym jednak), i sam nie wiem czy teraz iść do terapeuty, do sponsora, czy jakiegoś mistrza zen poszukać.
Pozdrawiam.

ankao30 napisał/a:
Czemu czuję się po tylu latach jeszcze nieszczęśliwa jak wspomnę niektóre rzeczy
Thomasson
Bo te niektóre rzeczy są w szufladce pt "nieszczęśliwośc" i lepiej zostawic tą szufladkę w spokoju. A są też inne np "zmartwienia" i tak można całymi dniami martwic się i stresowac, aby organizm wydzielał noradrenaline i te inne, to takie narkotyzowanie się tylko że od środka - np u hazardzistów działa to podobnie.

Dziś cieszę się, że ruszyłam tą szufladkę i już takiej nie posiadam pt „nieszczęśliwość” i jednak warto pozbyć się balastu.
Pamiętam jak rok temu pisałeś o tej innej drodze, ale i tak ona nie dla mnie. Życzę Ci z całego serca powodzenia. Kiedyś mi pomogłeś i pamiętam, na dzień dzisiejszy odpowiada mi Program i życie bez alkoholu.
:kwiatek:

Jo-asia - Nie 08 Maj, 2016 06:47

Może i nie będzie moja wypowiedź w temacie..
zresztą alkoholizm już dawno przestał nim być.. w sensie tematem do rozmów i przemyśleń.
Poruszyło mnie zdanie Twoje szika.. od razu zaznaczam, czytałam temat wybiórczo
zostawię tylko to.. co mi przychodzi, po paru zdaniach Thomassona
Minęło cztery lata jak nie piję.. od dobrego roku.. w ogóle nie korzystam z pomocy alkoholików
szika napisał/a:

ja na początku byłam tak naiwna, że dla mnie ktoś kto nie pił miesiąc był bogiem.. wcale nie byłam wyczulona na podstęp i kłamstewka..

No właśnie.. ja zaufałam całą sobą innym.
Terapii, terapeutom, temu Forum.. podstępu szukałam wyłącznie u siebie....
I najlepsze.... nikt nigdy mnie nie wykorzystał ani nie skrzywdził.
Dlaczego? bo... za wszystko obwiniałam siebie...
Zgodnie z własnym brakiem zaufania do siebie...
Więc.. niczym się nie różnie od Ciebie szuka ;)
tylko punkt odniesienia jest.... inny.

To co się zmieniło? czemu nie trzymam się tożsamości alkoholiczki, jak brzytwy?
bo... ogranicza i to mocno.
Trzymanie się tego ograniczenia, jak najbardziej jest potrzebne.. Do chwili skrystalizowania się własnego przekonania, nie muszę pić.. podkreślam własnego. Nie wynikającego ze strachu a z wyboru....świadomego.
To ryzyko, za które sama biorę odpowiedzialność i na nikogo jej nie ceduję... na nikogo.

Nie każdy musi iść tą drogą.
I to nic, gorszego czy złego.. ani lepszego.
Natomiast samo podważanie.. takie, głuche podważanie... to już inna bajka.
Tu, coś prosi o uwagę.. coś chce przekroczyć ograniczenia.
Musiałam zabrać głos. Bo sama.. tożsamość alkoholiczki porzuciłam jakieś dwa lata temu...
Tak, nadal tu jestem.. tak, bo robię to dla siebie.
Wzięłam za siebie odpowiedzialność.. i to z niej wynika. Obserwacja. Opieka nad sobą. Po to, tu jestem. Nie, po to aby Wam udowadniać, że się mylicie.

Oczywiście.. część z Was jest mi bliska.. to bonus, w mojej drodze.


I żadne.. podkreślam, żadne statystyki.. opinie, mnie nie przekonają do zmiany mojego światopoglądu.
To, jest moje.. to, jestem ja.

Rozumiem Ciebie Thomasson.. ta rozmowa jest Ci potrzebna.. dla Ciebie, jest ważna..
ugruntowuje Cię :)


jeszcze dodam.. nie piję, nie dlatego że nie mogę..
nie mam takiej potrzeby... ot, tak

szika - Nie 08 Maj, 2016 09:10

Joasiu powiem tak.. według mnie wychodzenie z alkoholizmu to ewolucja.. etapy, zmiany, tu nie ma nic stałego.. ten sam człowiek dzis jest taki i ma tak, a za tydzień, miesiąc, rok ma inaczej.. statystyki to tylko próby usystematyzowania tych zmian, które w jakis sposób są powtarzalne, ale i tak kazdy idzie inną, swoją własną, unikalną drogą..
dziś.. po tym jakimś czasie niepicia to ja wszystko co się wtedy działo doskonale rozumiem, wiem z czego wynikało itd itp.. ale wtedy.. wtedy byłam na całkiem innym etapie.. i to przytoczyłam tutaj.. to moje doświadczenie.. co do wykorzystywania miałam dokładnie tak samo jak Ty:
Jo-asia napisał/a:
ja zaufałam całą sobą innym.
Terapii, terapeutom, temu Forum.. podstępu szukałam wyłącznie u siebie....

ja obwiniałam siebie za wszystko co możliwe, nawet jak mi terapeutka tłumaczyła "posłuchaj, ten człowiek "załatwia" sobie swoje własne sprawy, to jest jego, nie twoje" to ja jej nie wierzyłam.. winy, odpowiedzialności szukałam w sobie..
dziś mam swoje własne zdanie na temat alkoholizmu.. jest ono tak inne niż reprezentowane przez to forum, że gdybym zaczęła o tym pisać pewnie spowodowało by to ogólne oburzenie, zdziwienie i hejt.. dlatego tego nie robię, bo po co? zostaje z tym sama dla siebie i już.. ale ja do moich przekonań, wiedzy musiałam dojrzec.. a wtedy.. wtedy potrzebowałam dokładnie tego co daje to forum.. wygnania na terapię, akceptacji, dobrego słowa itp.. i wiem, że dzieki temu podniosłam sie z kolan..
ktos moze powiedziec, że ja lepiej wiem co komu potrzebne.. że to takie współuzależnieniowe.. nie jest tak.. ja nikogo "leczyć" nie chce.. zauwaz Joasiu, że ja nigdzie nie napisałam "po co ty to człowieku robisz, po co pijesz, nie pij, bo.." ja chce, a własciwie chciałam, bo juz sie pogodziłam z tym, że sie nie dowiem - wiedzieć po co Tomason o tym tak koniecznie chce nas informować, czemu ma słuzyc wytykanie błędów itd.. uważam podobnie: głuche (czyli puste, bez logicznych argumentów) podważanie to coś głębszego.. cos co potrzebuje uwagi, którą byłam gotowa Tomasonowi podarować..no ale wola musi być tez z tej drugiej strony.. dlatego ja juz tu nie mam zbyt wiele do dodania.. według mnie rozmowa to wymiana zdań zmierzająca do wzajemnego zrozumienia, a to rozmową na pewno nie jest..

pterodaktyll - Nie 08 Maj, 2016 09:23

Jo-asiu!!!! Sziko!!!!

Zawiadamiam Was uprzejmie, że właśnie zostałem Waszym fanem i podpisuję się wszystkimi łapami i skrzydłami pod tym co napisałyście.

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo:

:buzki: :buzki: :buzki: :buzki:

Jo-asia - Nie 08 Maj, 2016 13:21

I znowu mnie wyrywasz do odpowiedzi :)
to nie zarzut... :buziak:
ruszasz strunę, która chce grać ;)

szika napisał/a:
dziś mam swoje własne zdanie na temat alkoholizmu.. jest ono tak inne niż reprezentowane przez to forum, że gdybym zaczęła o tym pisać pewnie spowodowało by to ogólne oburzenie, zdziwienie i hejt.. dlatego tego nie robię, bo po co? zostaje z tym sama dla siebie i już.. ale ja do moich przekonań, wiedzy musiałam dojrzec.. a wtedy.. wtedy potrzebowałam dokładnie tego co daje to forum.. wygnania na terapię, akceptacji, dobrego słowa itp.. i wiem, że dzieki temu podniosłam sie z kolan..

To Forum to tez... Ty i ja..
i nie mieszam w głowach tam.. gdzie nie czuję potrzeby, czy dostaję jasny sygnał... odejdź
Jeśli zaś.. ktoś z tego Forum porusza temat, w którym i ja jestem i którym żyję na co dzień a nie znajduje zrozumienia... nie umiem siedzieć cicho..
Początkowo sama konfrontowałam swoje "niepopularne" myślenie.. dla siebie
w taki sposób podchodzę do tematu, gdy nie jestem 100% pewna
Wtedy mam bez liku odpowiedzi.. z którymi sama przed sobą się mierze. To dzięki temu znajduje moje słabe punkty.. dzięki temu odnajduję swoją pewność.
Uważam się za pełnoprawnego członka Forum.. mimo, że nie jestem typowym przykładem wychodzenia z uzależnienia.
Tu, też na Forum.. ktoś.. kiedyś (Pastel i szymon).. zachwiali mi moją drogą..
i dzięki bogu :kwiatek: miałam wówczas pół roku nie picia.
Od tego się zaczęło..
Nie podważam ani terapii, ani AA, ani mityngów ani Programu... niczego.
Pokazuję tylko, że jest coś więcej.. po za ..tym.

Dziś nie potrzebuje się konfrontować. Jest we mnie pewność, potwierdzona w życiu realnym. Tu Wam tego nie pokażę.. bo jak? To "problem" nie tylko mój.. chciałby się rzec..
Więc tak czy siak.. każdy kto coś bierze.. z Forum i tak robi to wyłącznie na swoją odpowiedzialność. I to w tym.. jest widzę, największy sukces tego Forum.. było nie było ;)

Jacek - Nie 08 Maj, 2016 14:12

Jo-asia napisał/a:
mimo, że nie jestem typowym przykładem wychodzenia z uzależnienia.

a kto nim jest ???
Joasu,podoba mnie się twój zdrowy opis (a w tym Twoje zdrowe myślenie)
więc nazywaj se to jak tam chcesz
a ja cię Joasiu,mam za "zdrowy przykład"
widać w Tobie ile w to wkładasz :buziak:

Maltarosa - Pon 09 Maj, 2016 09:09

No fajne ....i calkiem do rzeczy... :rotfl:
szika - Pon 09 Maj, 2016 09:09

Jo-asia napisał/a:
To co się zmieniło? czemu nie trzymam się tożsamości alkoholiczki, jak brzytwy?
bo... ogranicza i to mocno.
Trzymanie się tego ograniczenia, jak najbardziej jest potrzebne.. Do chwili skrystalizowania się własnego przekonania, nie muszę pić.. podkreślam własnego. Nie wynikającego ze strachu a z wyboru....świadomego.
To ryzyko, za które sama biorę odpowiedzialność i na nikogo jej nie ceduję... na nikogo.

próbuję to rozgryźć - tak z ciekawości, bo nie żeby mnie gryzło czy dotykało - rozgryźć i zrozumieć (lubie rozumieć :) )
dla mnie picie - zwłaszcza w późniejszej fazie było więzieniem.. byłam w niewoli przymusu picia, przymusu i braku kontroli.. wyjście z uzależnienia było jak wyjście na wolność.. jakbym została zasypana w trakcie trzęsienia ziemi, długo bym tak trwała i nagle przyszło wybawianie, trochę sama, trochę, inni odsypaliśmy gruzy.. to nie jest idealne porównanie oczywiście, no ale mniej więcej tak to postrzegam...
wyjście z uzależnienia było dla mnie uratowaniem życia, zbawieniem.. może mam inaczej poprostu ale nigdy nie czułam się zniewolona świadomością, że przeszłam przez piekło.. nie wiem.. może nie bardzo rozumiem określenie tożsamość alkoholiczki?
i co to oznacza trzymanie sie jej jak brzytwy? ratunek jest brzytwą? nie nadanżam..
mam inaczej ale chętnie poznam jak ma ktoś inny.. z czystej ciekawości i dla lepszej empatii.. tak więc Joasiu jesli możesz :skromny:

szika - Pon 09 Maj, 2016 09:57

weźmy taką wolność na tapetę.. wolność to brak przymusu ale czy rzeczywiście i czy tylko? wolność to mozliwość dokonywania wyborów pomiędzy dostępnymi opcjami.. to jest według mnie prawdziwa wolność..
napisze o czymś z czym ostatnio się stykam tu i ówdzie.. ludzie mają tak, że za wolność uznają brak zakazów i nakazów, brak zobowiązań.. i tu tkwi według mnie szkopuł..
dla przykładu kodeks drogowy.. jest to zbiór zakazów i nakazów.. spotkałam się z opinią, że to jest ograniczenie wolności..
no ale wyobraźmy sobie, że nie ma kodeksu drogowego i każdy jeździ jak chce.. czyli dajmy na to jadę z prędkością 150 na godzinę lewym pasem drogi.. przez miasto.. bo tak lubię, bo jestem przecież wolna.. no ale inna wolna osoba jedzie naprzeciwko też z prędkością 150.. bo się spieszy na przykład.. i co? czy gdyby tak było nie balibyśmy się wyjechac na drogę?
nakazy i zakazy w kodeksie drogowym tak naprawdę sa po to aby chronić jednak wolność wszystkich uczestników ruchu.. sa po to aby ruch na drodze był przewidywalny, abyśmy mogli czuć sie bezpiecznie..
czy ktoś może mi zabronić tak naprawdę pędzić 150 przez miasto lewym pasem? nie.. mogę teraz wsiąść do auta i to zrobić, a jaka to adrenalina!!! .. ale.. no własnie.. mogę ale z uwzględnieniem konsekwencji.. może mi sie upiec, ale też mogę kogoś zabić, mogę zabić siebie, mogę coś zniszczyć, może mnie zatrzymać policja i wlepić mi mandat albo zabrać prawo jazdy..
ja wybieram jazdę według przepisów ale to jest mój wybór świadomy.. wolny wybór.. to jest moja wolność własnie..
czyli wszystko rozbija się sposób myślenia.. sposób postrzegania.. to co dla jednego będzie niewolą, dla drugiego jest wolnością..
to tylko przykład, niedoskonały, bo można tu mnożyć niuanse, np to, że w Brazylii bodajże nie ma kodeksu drogowego i ludzie się nie drodze nie zabijają.. choć i tu można wątek ciągnąć dalej..
dochodzimy do tego co zawsze.. że to od nas zależy czy czujemy się wolni czy zniewoleni.. i wcale nie potrzebujemy do tego sprawdzania czy da się jeździć 150 przez miasto.. bo da się.. wolność wynika z prawa do odpowiedzialnych wyborów..

pterodaktyll - Pon 09 Maj, 2016 10:05

szika napisał/a:
wolność wynika z prawa do odpowiedzialnych wyborów..

A wobec kogo?

szika - Pon 09 Maj, 2016 10:13

pterodaktyll napisał/a:
szika napisał/a:
wolność wynika z prawa do odpowiedzialnych wyborów..

A wobec kogo?

ok.. słowo prawo może nie do końca pasuje.. może możliwość? no i oczywiście wobec siebie, bo niby jak? za innych mamy podejmowac wybory? droczysz się Skamielino.. :p
bo jedynie wtedy w kwestii alkoholu człowiek nie może dokonać wyboru, gdy mu ktoś na siłę wleje, zwiąże ręce, nogi, wpychnie do ust i zmusi do przełknięcia..

pterodaktyll - Pon 09 Maj, 2016 10:21

szika napisał/a:
droczysz się Skamielino..

Owwszemmmm..... ;)

Gdybyś była jeszcze uprzejma wyjaśnić jak rozumiesz te odpowiedzialne wybory, co to w praktyce oznacza Twoim zdaniem

szika - Pon 09 Maj, 2016 10:36

wybieram szalona jazdę 150 przez miasto.. i licze się z tym, że może mi się upiecze i nic sie nie stanie.. ale jak mnie policja zhaltuje i zabierze prawko to nie mam do nikogo pretensji...
pterodaktyll - Pon 09 Maj, 2016 10:43

Cytat:

wybieram szalona jazdę 150 przez miasto.. i licze się z tym, że może mi się upiecze i nic sie nie stanie.. ale jak mnie policja zhaltuje i zabierze prawko to nie mam do nikogo pretensji...

No i widzisz. Dla mnie jest to całkowicie nieodpowiedzialny wybór, bo uwzględnia wyłącznie Twoją adrenalinę i zupełnie nie bierze pod uwagę innych użytkowników, którzy mogą zostać poszkodowani przez Twoją nieodpowiedzialność :mgreen:

szika - Pon 09 Maj, 2016 11:00

i tu masz rację :)
jest to nieodpowiedzialny wybór względem innych ludzi.. ale odpowiedzialny względem siebie samej..
jest to niedoskonałośc tego przykładu o której wspominałam kilka postów wcześniej..
przykład z kodeksem drogowym idealnie wpasowuje się do zasady "moja wolność kończy sie tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka"..
dobrze, że sprowokowałeś to uściślenie do moich wywodów.. :okok:

pterodaktyll - Pon 09 Maj, 2016 11:03

szika napisał/a:
moja wolność kończy sie tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka"..

I to jest słuszna koncepcja :mgreen:
szika napisał/a:
dobrze, że sprowokowałeś

Prowokacja to moja specjalność ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group