To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Wypaść z kołowrotka

Sandrusia - Wto 31 Maj, 2016 14:59
Temat postu: Wypaść z kołowrotka
Dojrzałam do tego, aby założyć własny wątek.
Jestem żoną alkoholika. Jestem w terapii od grudnia.
Jestem mamą dwójki dzieci- 10 i 6lat.

Kiedyś na terapii terapeutka użyła określenia"kołowrotek"... Bardzo to do mnie i mojego życia pasuje.. więc postanowiłam wypaść z tego kołowrotka i zobaczyć, ze istnieje życie poza klatką z kołowrotkiem,

Historia moja chyba jest podobna do waszych. Ślub dzieci itd...
Zarzucam sobie że wcześniej nie widziałam (O ZGROZO -nie chciałam!) zobaczyć, ze moje życie to kołowrotek, w dodatku spadam w dół.
Ale dziękuję (Sile Wyższej) że obudziłam się tu i teraz a nie za naście lat- może jest jeszcze szansa na szczęśliwe życie- moje i dzieci?

Mąż popijał... z różnymi okresami- silniej słabiej... w końcu przestałam kontrolować ilość wypijanych piw- zresztą skutecznie ukrywał puste puszki. I ten tekst jak mantra" nie ma prohibicji.... to niech zakażą sprzedaży piwa..." itd...

Uciekłam w pracę , która angażowała mnie bardzo - dziś widzę ze destrukcyjnie dla mnie, ale lubiłam tą pracę ... dawała mi bezpieczeństwo, poważanie, uznanie... miłość innych, mogłam pomagać.Miałam MOC. tylko nie nad swoim życiem.
Były zajawki kiedy mówiłam mężowi ze tak się nie da żyć, robiłam klasyczne awantury, on trzeźwiał przepraszał... i znów ... potem brałam auto i jechałam po zalanego w trupa chłopa i taskałam do domu. Prała, gotowałam... ba- nawet do pracy potrafiłam nie iść!
Najczęściej zapijał wiosną i jesienią jak nie było dużo zleceń w jego pracy. Potem to co powrót do domu to "pstry" na odprężenie. Teraz mówię ze to kochanka mojego męża -ta puszka piwa. Bo ona zawsze wygrywa, choć wracał potem do mnie.
Kilka lat temu miał taki ciąg że widział anioły, rzucał przedmiotami- wywalił telewizor przez okno. Jedyny raz zawołałam policję. Przyjechali, zabrali.. a na drugi dzień ja jechałam na Izbe po niego. Zaszył się. w sumie ma teraz 3 wszywe w życiu. Ale alkolizmu nie ma się w d++++pie tylkow głowie- on tego nie przyjmuje.

Stała sie tragedia. Pod wpływem alkoholu dotknął tam gdzie nie trzeba 16 letnią dziewczynę. Dodam tylko ze upośledzoną.
Najpierw nie dowierzałam- niemożliwe- nie miał takich zapędów, znam jego temperament.
Przyznał sie sam.
Załatwiłam adwokata, wybronił go na tyle że ma zawiasy.
Działo sie to we wrześniu.
Potem zakaz mieszkania u nas - w końcu dałam szansę.
Na moich warunkach- musi zrobić coś z piciem. Ja na terapie i on.
Początkowo jeździł... wracał i "psssstr" piweczko...
Postawiłam warunek- abstynencja -inaczej rozwód.
Nieststy kochanka wygrała... Po raz kolejny jakbym w pysk dostała- Ona jest ważniejsza... ode mnie, dzieci, domu...
No i znów awantura- z jego strony- zapił na 4 dni jak "trzeźwiał" niedopity- rzucał przez okno różnymi przedmiotami, dzieci płakały. Do mnie "wypier***" a przecież to ja go do domu wpuścilam. Nawet sam to powiedział "przecież to ty chciałaś abym wrócił"


Co powiedziałam tak zrobiłam
Napisałam pozew.
Czekam na rozprawe.
Mąż potulny zaszyty i taaaki dobry że mi się żygać chce.
Od września żyję w pemamentnym stresie.
Przegrałam swoje zycie.
teściowa mnie obwinia o wszystko... ze on taki dobry a ja o rozwód złożyłam... Wczoraj wygarneła mi ze po co dzieciom powiedziałam o rozwodzie. Musiałam. Mają prawo wiedzieć co się dzieje w domu i że ze mna są bezpieczne i nie pozwolę aby widziały ojca w takim stanie.

Mam huśtawkę. Potrzebuję wsparcia .. chyba potrzebuję usłyszeć ze jestem na dobrej drodze... to wszystko takie trudne....

Whiplash - Wto 31 Maj, 2016 15:10

Sandrusia napisał/a:
Przegrałam swoje zycie.

A ja widzę, że zaczynasz wygrywać :okok:

Sandrusia napisał/a:
teściowa mnie obwinia o wszystko... ze on taki dobry a ja o rozwód złożyłam... Wczoraj wygarneła mi ze po co dzieciom powiedziałam o rozwodzie. Musiałam. Mają prawo wiedzieć co się dzieje w domu i że ze mna są bezpieczne i nie pozwolę aby widziały ojca w takim stanie.


W takich chwilach powinnaś pamiętać, że nie z teściową brałaś ślub i nie z teściową masz dzieci. Jedyne co możesz zrobić to się z teściową rozwieść :mgreen:

Witaj na forum :)

olga - Wto 31 Maj, 2016 15:34

jestes na dobrej...tylko nie zawracaj :nono:
zołza - Wto 31 Maj, 2016 15:47

Sandrusia napisał/a:
Przegrałam swoje zycie.

Właśnie o nie walczysz ...o normalne życie dla siebie i dla dzieci. :okok: Skłaniam głowę . :tak:
Witaj :kwiatek:

olga - Wto 31 Maj, 2016 16:00

Sandrusia napisał/a:
Przegrałam swoje zycie.


niczego nie przegralas, wlasnie masz szanse je wygrac.........tak w ogole to podobno zycie zaczyna sie po 40 ;)

ja mialam 41 jak sie rozwiodlam...42 jak wyjechalam z Polski na stale...nie krzywduje sobie :)

Linka - Wto 31 Maj, 2016 17:17

Niczego nie przegrałaś, masz dzieci, pracę, którą chyba jednak lubisz.
I dużo lat jeszcze przed sobą. One nie będą gorsze, będą o niebo lepsze...dopiero wtedy zobaczysz ile swoje energii poświęcałaś alkoholikowi.

muzyka11111 - Wto 31 Maj, 2016 18:02

Tak trzymaj i nie poddawaj sie :)
Ja po 24 latach sie rozeszlam, pewnie tak jak wiekszosc z nas o wiele lat za pozno...
Super decyzja!!! Zobaczysz jakie zycie moze byc piekne...i spokojne.

Kami - Wto 31 Maj, 2016 18:21

Sandrusia napisał/a:
Przegrałam swoje zycie.

Nie, niczego nie przegrałaś w końcu rozum wziął górę nad sercem i dlatego tu jesteś
Sandrusia napisał/a:
Napisałam pozew.

czyli rozpoczęłaś walkę o godziwe życie
Sandrusia napisał/a:
Czekam na rozprawe.

nareszcie czekasz na coś konkretnego ;)
Sandrusia napisał/a:
Mąż potulny zaszyty i taaaki dobry że mi się żygać chce.

właśnie, kiedy mój partner się zaszył ja zabrałam moje rzeczy z jego mieszkania i już mnie tam nie było... wcześniej odchodziłam kilka razy i wiecznie wracałam .....
Sandrusia napisał/a:
Nawet sam to powiedział "przecież to ty chciałaś abym wrócił"


też kilka razy słyszałam te same/identyczne słowa
Sandrusia, WITAJ NA FORUM ....... :pocieszacz: bardzo dobrze trafiłaś !!!!! :okok:
Sandrusia napisał/a:
Stała sie tragedia. Pod wpływem alkoholu dotknął tam gdzie nie trzeba 16 letnią dziewczynę. Dodam tylko ze upośledzoną.

ano ...... stała się tragedia i po co Ci to ........ nie wiesz jakie ma zapędy i nie chciej wiedzieć, bo ta wiedza nie jest Ci do niczego potrzebna. Za siebie czasem trudno ręczyć a co dopiera za czynnego alkoholika
NIE ZAWRACAJ Z TEJ DROGI ...... patrz przed siebie. Tylko Ty sama masz wpływ by poprawić jakość własnego życia.
Ja trzymam gorąco za Ciebie kciuki :kciuki:

Klara - Wto 31 Maj, 2016 18:50

Witaj Sandrusiu! :)

Pod tym co tu do Ciebie napisano, podpisuję się wszystkimi czterema kończynami.
BĄDŹ KONSEKWENTNA!

She - Wto 31 Maj, 2016 20:04

Cześć :)

Nie oglądaj się za siebie, nie ma po co :beba:
Być może jeszcze tego nie wiesz ale właśnie weszłaś na nową drogę w swoim życiu :) drogę lepszą niż ta którą szłaś do tej pory :)
Dobrze że do nas trafiłaś :okok:

staszek - Wto 31 Maj, 2016 21:47

Witaj Sandrusiu. :)
Sandrusia napisał/a:
Przegrałam swoje zycie.

Nie nie przegrałaś,bo poznasz nowe lepsze.Popieram
w działaniach,bądż konsekwentna.

Jacek - Wto 31 Maj, 2016 22:38

Sandrusia napisał/a:
.. chyba potrzebuję usłyszeć ze jestem na dobrej drodze..

tak jesteś :tak: - cześć Sandrusiu :)
ale musisz brnąć drogą którą właśnie obrałaś
powiem ci na swoim przykładzie (a jestem alkoholikiem,niepijącym prawie 18 lat)
gdy żona obiecała czy straszyła rozwodem,do mnie nic nie docierało
gdy trzymałem papier z zawezwaniem na sprawę rozwodową,zadziałało,i jestem jej za to wdzięczny,to było prawie te 18 lat temu
niechcący zrobiła coś dla mnie,ale przede wszystkim zrobiła dla siebie samej

Sandrusia - Śro 01 Cze, 2016 07:48

Dziękuję ze jesteście.
Chodzę na terapię i indywidualną i grupową, ale "pomiędzy" czuję się czasem okropnie samotna.
Po tym co się stało straciłam wielu znajomych. Kiedyś mój dom się "nie zamykał" a telefon ciągle dzwonił.
Teraz mam problem z wyjściem do ogrodu "bo sąsiedzi"....

Problem z teściową narasta. Wczoraj mój syn wcześniej wrócił ze szkoły i poszedł do babci (mieszkamy na sąsiedniej ulicy) . Babcia mówiła do niego cytuję" mamie się coś w głowie porobiło, jak mamie się coś w głowie porobiło to ty przyjdź do babci"
Normalnie robi ze mnie "nienormalną"!!!!! Zadzwoniłam do męża że ma to załatwić, bo inaczej dzieci do babci w ogóle nie pójdą, a ja w końcu poszukam mieszkania i się wyprowadzę.
Mam ochotę ją zastrzelić... cczxc Jeśli on tego nie załatwi ze swoją mamą to zrobię awanturę.Ale to tylko pogorszy sytuację.

Nie mogę i nie chcę zawracać z obranej drogi.
Tylko ta samotność.... muszę ją zagospodarować- i z pewnością nie będzie to żaden "Przyjaciel". Jakoś ostatnio wszystkich wrzucam do jednego worka.
Mam dzieci. Dają mi siłę. Ale szukam odrobiny czegoś tylko dla mnie. Kiedyś moja praca nie pozwalała mi na inne hobby. Ona mi wystarczała w każdym calu. Taka praca "skrojona dla mnie" dziś już tam nie pracuję.

Najgorsze jeszcze dla mnie jest to, że mamy sprawę o zarządzenia opiekuńcze w sądzie. Po tym co zrobił zagrożone jest odebranie nam dzieci. Walczę jak mogę, ale jestem tak zestresowana... nie ma normalności. Jeszcze teściowa dolewa...
kiedy zacznie być "normalnie" i co to "normalnie" oznacza????? :bezradny:

Klara - Śro 01 Cze, 2016 08:13

Sandrusia napisał/a:
Tylko ta samotność.... muszę ją zagospodarować

Myślałaś o grupie Al-Anon? http://www.al-anon.org.pl/ (klik zakładkę "Spis grup")
Tam można uzyskać wsparcie poza terapią i - często - znaleźć przyjaciół.
Sandrusia napisał/a:
Po tym co zrobił zagrożone jest odebranie nam dzieci.

W takim układzie, może wyprowadzka (o której pisałaś w kontekście zachowania teściowej) nie byłaby od rzeczy?

Jacek - Śro 01 Cze, 2016 11:30

Sandrusia napisał/a:
Problem z teściową narasta. Wczoraj mój syn wcześniej wrócił ze szkoły i poszedł do babci (mieszkamy na sąsiedniej ulicy) . Babcia mówiła do niego cytuję" mamie się coś w głowie porobiło

moja droga,myślisz że dzieci nie mają oczu i rozumu???
jeśli cię kochają - to se babcia może jeno bajki opowiadać

Sandrusia - Śro 01 Cze, 2016 12:57

Klara napisał/a:

W takim układzie, może wyprowadzka (o której pisałaś w kontekście zachowania teściowej) nie byłaby od rzeczy?


Problem w tym że nie mam gdzie i realnie finansowo tego nie ogarnę.
Mamy dom- w nim 2 osobne mieszkania.Wspólna klatka schodowa i osobne mieszkania. Tego się trzymam.
Uwierz kombinowałam na tysiąc sposobów. Wszystko oddałam w ten dom. Mieszkanie po babci.. każdą złotówkę.. ubierałam się w lumpeksach, nie chodziłam do kosmetyczki itd...
Nie mam rodziny - moi rodzice i moje rodzeństwo nie żyje. jestem sama jak palec na tym świecie.

She - Śro 01 Cze, 2016 13:25

Sandrusia napisał/a:
jestem sama jak palec na tym świecie.

Nie jesteś sama :nie: Masz przecież dzieci dla których jesteś całym światem :)
Odnawianie znajomości utraconych przez skakanie wokół alkoholika też jest możliwe :) Powoli, małymi kroczkami idź naprzód. Z upływem czasu będzie coraz lżej i łatwiej i uwierz mi że wiem co mówię :)
Nie doczytałam więc piszę w ciemno - terapia i Al Anon są bardzo wskazane, wręcz niezbędne. Tam będziesz miała okazję być wśród swoich, otoczą Cię ludzie którzy kiedyś przechodzili to samo co Ty teraz. Dadzą Ci wsparcie i na pewno nie zostawią samej sobie :)

Kami - Śro 01 Cze, 2016 13:26

Sandrusia napisał/a:
Mamy dom- w nim 2 osobne mieszkania.Wspólna klatka schodowa i osobne mieszkania.

to już jakieś rozwiązanie, chociaż na dłuższą metę i tak nie dasz rady.
Czekasz na sprawę rozwodową, sąd powinien wziąć to pod uwagę.

Klara - Śro 01 Cze, 2016 15:10

Sandrusia napisał/a:
Problem w tym że nie mam gdzie i realnie finansowo tego nie ogarnę.
Mamy dom- w nim 2 osobne mieszkania.Wspólna klatka schodowa i osobne mieszkania. Tego się trzymam.

Jasne, to zmienia postać rzeczy, chociaż gdyby Twój mąż nadal pił, nie będzie komfortowym rozwiązaniem.
Pisząc o wyprowadzce zasugerowałam się tym, co napisałaś:
Sandrusia napisał/a:
Zadzwoniłam do męża że ma to załatwić, bo inaczej dzieci do babci w ogóle nie pójdą, a ja w końcu poszukam mieszkania i się wyprowadzę.

Mam w związku z tym zdaniem radę - miałam nadzieję, że już ją na terapii usłyszałaś: Obiecuj TYLKO to, co jesteś w stanie wykonać. Jeśli wiadomo, że nie możesz się wyprowadzić i Twój mąż też jest tego świadom, to nie używaj tego jako argumentu "straszącego", bo nie zadziała.

olga - Śro 01 Cze, 2016 15:19

a to drugie mieszkanie ktos zajmuje?
Sandrusia - Śro 01 Cze, 2016 15:20

tak wiem ze obiecywać tylko to co dam radę zrobić, faktycznie mnie wczoraj poniosło zaraz się zorientowałam że nie tędy droga... powiedziałam to w emocjach.

Dowodem na to że przyjęłam tą prawdę do wiadomości jest złożony w sądzie pozew o rozwód. Mogłam dopiero mężowi powiedzieć o tym gdy na 100% byłam zdecydowana. Z płaczem i nieprzespanymi znów nocami- ale złożyłam ten pozew.
Żal...żal tego co tu wszystkie mówicie- zal mojego wyobrażenia o fajnym życiu.... fajnym meżu-partnerze... rozmyło się wszystko....

Sandrusia - Śro 01 Cze, 2016 15:23

olga napisał/a:
a to drugie mieszkanie ktos zajmuje?

Nie nikt nie zajmuje- mieliśmy tam sypialnię, piękna wymarzoną kuchnię... piękny salon.... moje "ukochane dziecko" można powiedzieć... nówka ...(podnosiliśmy pietro) - dostanie on... ja zostanę na parterze z dziećmi bo 3 pokoje, a na piętrze 2 pokoje salon z otwartą kuchnią.

Ale to nic już trochę przebolałam.
Mam plan remontu parteru. Nowej kuchni.Nowego salonu gdzie wydzielę dla siebie tylko swój kącik....

olga - Śro 01 Cze, 2016 15:29

Sandrusia napisał/a:
zal mojego wyobrażenia o fajnym życiu.... fajnym meżu-partnerze... rozmyło się wszystko....


Kochana ja 6 lat temu wylam tak samo jak Ty teraz....5 lat temu sie rozwiodlam...on 18 kwietnia zmarl....nie przestal pic....
a ja? jestem w zupelnie innym punkcie zycia jak te 6 lat temu, zyje, pracuje, kocham i jestem kochana........wszystko przed Toba :tak:

olga - Śro 01 Cze, 2016 15:33

Sandrusia napisał/a:
dostanie on... ja zostanę na parterze


no i tego sie trzymaj :okok:

on powinien miec jeszcze odrebne wejscie z zewnatrz na to pietro tak zebyscie nie wchodzili sobie w droge bo inaczej i tak bedzie Ci sie szwendal po Twojej czesci

OSSA - Śro 01 Cze, 2016 17:10

Sandrusia napisał/a:
Nie nikt nie zajmuje- mieliśmy tam sypialnię, piękna wymarzoną kuchnię... piękny salon.... moje "ukochane dziecko" można powiedzieć... nówka ...(podnosiliśmy pietro)


Znasz bajkę Paweł i Gaweł w jednym stali domku??? Dokładnie tak jest z czynnym alkoholikiem pod jednym dachem, zrobisz remont parteru osobną kuchnie, tylko on wcale nie musi żyć tak jak tobie się wydaje. Po rozwodzie ma prawo na to piętro zapraszać kogo chce kolegów od :flacha: , panie do towarzystwa. Nie wiem jak będziesz się z tym czuła i na ile jesteś w stanie to znieść na dłużą metę.

Czynny alkoholik nie będzie przestrzegał żadnych zasad w tym ciszy nocnej, bo on w ciągu ma swój świat i swoje kredki.
Mówię to z własnego doświadczenia i wiem, że po rozwodzie nie można z byłym mężem (czynnym alkoholikiem) mieszkać razem, na piętrze , obok , czy dom dalej. Wiesz dlaczego , bo nigdy nie wiadomo co wymyśli i całe życie toczyło się i tak w koło jego osoby.

Tylko faktyczna separacja , wszystko inne to tylko półśrodki takie zwijanie g*** w sreberko, a smród i tak zostanie. :bezradny:

olga - Śro 01 Cze, 2016 17:25

z braku innych mozliwosci i taka lepsza jak mieszkanie w jednym pokoju i spanie w jednym lozku....na rozwodzie sad wydzieli czesci mieszkania dla kazdego z osobna
ja bym jeszcze zamurowala wejscie na pietro a on niech sobie zrobi schody na zewnatrz.... a jak nie zrobi to niech wchodzi po drabinie....w razie halasow wzywac policje

OSSA - Śro 01 Cze, 2016 18:17

olga napisał/a:
na rozwodzie sad wydzieli czesci mieszkania dla kazdego z osobna


Obie wiemy, co to oznacza w praktyce.

Dom można sprzedać i kupić dwa osobne mieszkania, może nie będzie kuchni pod zabudowę , salonów , ale spokój nie ma swojej ceny. Wiem , przerobiłam to przez kilka lat, po formalnym rozwodzie i dziś jak sobie przypomnę jak się zachowywałam :wstyd2: miałam tylko szczęście, że były nie sprowadzał sobie "panienek" choć miał do tego prawo.

Cytat:
w razie halasow wzywac policje
to dalej jest walka o przetrwanie, a tam są małe dzieci , które będą świadkami tych hałasów.
olga - Śro 01 Cze, 2016 18:22

ano wiem.....z czynnym alko najlepiej nie miec nic do czynienia...zero kontaktu i jak najdalej...
Linka - Śro 01 Cze, 2016 18:30

OSSA napisał/a:
Czynny alkoholik nie będzie przestrzegał żadnych zasad w tym ciszy nocnej, bo on w ciągu ma swój świat i swoje kredki.

Mówię to z własnego doświadczenia i wiem, że po rozwodzie nie można z byłym mężem (czynnym alkoholikiem) mieszkać razem, na piętrze , obok , czy dom dalej. Wiesz dlaczego , bo nigdy nie wiadomo co wymyśli i całe życie toczyło się i tak w koło jego osoby.


Można, można, ale do czasu. Nie każdy alkoholik jest taki sam.
Nie przesadzajmy, czym innym jest mieszkanie w sąsiednim pokoju, a zupełnie co innego sąsiedni dom.
Ważne, żeby w tej chwili nie stawiać przed sobą zbyt wielu celów.
(bo to może zniechęcić), ani też spocząć na laurach.
Powoli , lecz pewnie .

Kami - Czw 02 Cze, 2016 00:19

Sandrusia napisał/a:
Żal...żal tego co tu wszystkie mówicie- zal mojego wyobrażenia o fajnym życiu.... fajnym meżu-partnerze... rozmyło się wszystko....

rozmyło się po to by zaczęło przybierać nowych, innych barw.
Żyłaś iluzją, wyimaginowanym życiem a rzeczywistość była już od dawna zupełnie inna.
Wszystko jeszcze przed Tobą zakańczasz okropny etap w Twoim życiu od Ciebie zależy jakie to życie będzie w przyszłości.

AnnaEwa - Czw 02 Cze, 2016 13:07

Cytat:
Żal...żal tego co tu wszystkie mówicie- zal mojego wyobrażenia o fajnym życiu.... fajnym meżu-partnerze... rozmyło się wszystko....


Znakomicie Cię rozumiem, zresztą, jestem w dość podobnym punkcie :)
Myślę, że najtrudniej w życiu rozstać się z marzeniami, z naszą wizją tego, co "mogłoby być", co "przecież prawie było". To jest, jak pochować kogoś, to jest jak żałoba. I myślę, że w tej żałobie nie ma nic złego.

Ale jeśli "nadmarzyłyśmy" za dużo, dużo za dużo, jeśli fakty są zupełnie inne, niż marzenia, to - trzeba je pogrzebać jak najszybciej. Jest taki upiorny film o tym, co się dzieje, gdy żyje się marzeniami wbrew rzeczywistości - "Requiem dla snu", i nie bez powodu ma właśnie taki tytuł.

Jesteś bardzo dzielna i rozsądna :) Mocno Cię przytulam :pocieszacz: i dużo Tobie myślę :)

Sandrusia - Pią 03 Cze, 2016 13:35

Byłam wczoraj na grupie.
Było nas mniej a jednak czasu brakło... zamiast 1,5 godziny zrobiły się 2.
Dobrze ze mogłam się wygadać.
A dzieci nie chciały iść do teściowej -poprosiłam o pomoc chrzestnych.
Zrobiłam sobie spis pt"Moje złe wspomnienia... czyli czego się trzymać żeby nie wycofać pozwu" Myślałam ze będzie 15 punktów na 15lecie małżeństwa...zrobiło się 4 strony A4. Dobrze że w pracy sama siedzę i ruchu nie ma.I ciągle jeszcze coś mi się przypomina :shock: ile tego bólu...

AnnaEwa dziękuję :) Też zaglądam co u Ciebie:) My takie świeżaki jesteśmy sc43545

Jacek - Sob 04 Cze, 2016 11:43

Sandrusia napisał/a:
Zrobiłam sobie spis pt"Moje złe wspomnienia... czyli czego się trzymać żeby nie wycofać pozwu"

błąd,że myśli masz o wycofaniu
dobrze że robisz coś w stylu przygotowania na ewentualność (aby być przygotowaną)
a mówię o twojej własnej podświadomości - gdyż to ona ci te różne podpowiedzi podsuwa
dziewczyno,bądź konsekwentna w działaniu pozwu (gdyż on to nie koniec świata)
moja żona tym zrobiła coś dla siebie,a zarazem i dla mnie - dzięki temu że brnęła do przodu i dopięła swego mnie otworzyła oczy,na to na jakim ja dnie byłem
dziś jesteśmy razem,jednak nie było by nas - gdy by ona wtenczas się wycofała

Sandrusia - Pon 06 Cze, 2016 09:45

Jacek, Nie myślę o wycofaniu. Zabezpieczam się dla siebie. Spisuję... może się przyda na sali sądowej?
Jacek - Pon 06 Cze, 2016 10:26

Sandrusia napisał/a:
?

Ty mnie pytasz czy informujesz???
ja ci mogę podpowiedzieć,gdy by jednak Twoja podświadomość,w przyszłości zwątpiła i nasunęła myśl o wycofaniu - połączona z myślą poprawy na lepsze alkoholika
to podpowiem że "alkoholik" na poprawę potrzebuje co najmniej rok i to jeśli coś ze sobą robi

Sandrusia - Pon 06 Cze, 2016 10:41

I jeszcze odkryłam coś fajnego... Jak piszę, muszę przemyśleć, poukładać. Widzę pewne sprawy inaczej.
Dzięki terapii- dzięki ostatniemu "zadaniu domowemu" znów coś zobaczyłam inaczej i poczułam... ze dopiero teraz jestem gotowa na zmiany- zmiany wewnętrzne-przede wszystkim.
I to prawda, że choćby nie wiem jaki najlepszy terapeuta- jeśli nie ma w nas zgody na zmianę a przynajmniej na obiektywne popatrzenie na swoje życie- to terapia nic nie przyniesie. Zaczęłam terapię w 2008 roku.Przerwałam bo przecież zaszył się mój mąż... euforia normalności.... Wróciło z podwojoną siłą- ale ja nie poszłam na terapię (wstyd... zajmowane stanowisko itd...)
W grudniu poszłam na terapię żeby.... ratować małżeństwo. No dobra przyznaję- ratować męża. Chciałam terapię małżeńską bo po tym co się stało... nie umiałam normalnie żyć... i depresja i obrzydzenie i żal i nie wiem co jeszcze.... no i 2 dzieci -chciałam dla nich. A ONI mi powiedzieli że żadna małżeńska że problem jest gdzie indziej... :/
Chodziłam na indywidualną, płakałam płakałam płakałam... depresja, bo utraciłam moje "marzenia' i mogę stracić dzieci -a przecież ja NIC NIE ZROBIŁAM. Jestem porządnym obywatelem, matką, żoną (???) Nie wiem czemu włącza mi się taki strach o dzieci? Taki straszny strach ze aż depresja? Czemu? Czemu tak się boję ze nie śpię, nie funkcjonuję? O nic bardziej się nie boję. Kocham dzieci moje, dbam o nie, rozmawiam, spędzamy czas razem, wkurzają mnie, bałaganią, przytulają, usamodzielniają się ..... Czemu mam je stracić? Już tak wiele w życiu straciłam... rodziców rodzeństwo... jeszcze kogoś (ale nie umiem o tym teraz pisać) małżeństwo, marzenia o szczęściu , pracę... Nie chcę ich starcić...Nie chcę aby ONE mnie straciły -skoro ojciec nawala. Ale kochają go- czekają aż przyjedzie, dzwonią...dobrze...

Dobra miałam o mojej terapii- o zmianach.
Po ostatnim zadaniu domowym -o mechanizmach uzależnienia- otwarło się we mnie "coś". Chcę zmian... chcę "wiedzieć" szukam książek, chcę pracować nad sobą i wrócić do równowagi.
I jeszcze bardzo chcę szczerze porozmawiać z moim mężem zanim dostanie pozew. Czekam aż on zacznie- ale nie zaczyna. A ja się boje ze ulegnę manipulacji albo zacznę mu robić wyrzuty a to nie tędy droga. JAK rozmawiać?I czy w ogóle jest sens? Czy usłyszy to wszystko na sali sądowej?

Sandrusia - Pon 06 Cze, 2016 10:42

Jacek, informuję:)
She - Pon 06 Cze, 2016 12:52

Sandrusia napisał/a:
JAK rozmawiać?I czy w ogóle jest sens?

Z czynnym alkoholikiem się nie rozmawia :nie:

Sensu jakichkolwiek rozmów BRAK.
Liczą się czyny, nie słowa ;)

Klara - Pon 06 Cze, 2016 13:24

She napisał/a:
Z czynnym alkoholikiem się nie rozmawia :nie:

Popieram i potwierdzam.
Nie ma sensu niczego tłumaczyć. Teraz i tak Twoje słowa zinterpretuje/przerobi po swojemu i w razie potrzeby użyje jako taran przeciw Tobie :(

rufio - Pon 06 Cze, 2016 13:46

W takim przypadku nie rozmawia sie tylko
- Informuje
- Oznajmia

I to tonem wykluczającym jakąkolwiek dyskusje , głos spokojny i bez jąknia i ""YYY HHH MMM"" Ciało ma być rozlużnione i jednocześnie wskazujące na pewność i determinacje , spojrzenie proste i skierowane bezpośrednio na rozmówce , głowa w górze .Po zakończeniu chwila ciszy nastepnie - zrozumiałeś !- i odchodzisz ,no tego nauczą Cię na terapii ale poćwiczyc przed lustrem nie zaszkodzi .


prsk

pterodaktyll - Pon 06 Cze, 2016 20:52

Sandrusia napisał/a:
bardzo chcę szczerze porozmawiać z moim mężem zanim dostanie pozew.

A niby o czym jeśli wolno spytać? :mysli:

staszek - Pon 06 Cze, 2016 21:07

Sandrusia napisał/a:
JAK rozmawiać?I czy w ogóle jest sens?

Witaj Sandra.
Podpowiem,że Żona rozmowy ze mną prowadziła jak już miałem
skierowanie na terapię.J to twierdziła ze robię to dla siebie,bo czas pokaże
co będzie dalej.To mnie zmotywowało do trzeżwienia. :)

Sandrusia - Wto 07 Cze, 2016 08:45

pterodaktyll napisał/a:
Sandrusia napisał/a:
bardzo chcę szczerze porozmawiać z moim mężem zanim dostanie pozew.

A niby o czym jeśli wolno spytać? :mysli:


Mam wrażenie że "pęknę" ... Nie wiem jak to określić. Czuję niby odwagę, słuszność swoich decyzji, jednak moje wpół chyba daje znać, bo boję się go zranić, wyprowadzić z równowagi (? dziwne ale boję się ze się wkurzy - chyba schemat ->znalezienie sobie powodu->wkurzenie-> zapicie_> strach mój)
Bo- chcę być uczciwa ... i najgorsze że zdaję sobie sprawę ze to walenie grochem o ścianę.
Chciałabym mu wytłumaczyć swoją decyzję, choć to i tak nic nie da.Ale ja chcę sobie "upuścić pary".

Teraz sytuacja jest dziwna.
Złość przeszła mi wraz z złożeniem pozwu. Żyjemy "obok" siebie, rozmawiamy o rzeczach codziennych (typu "trzeba kupić chleb" "Sz. ma angielski o 15.30" "O. wypadł ząb" " trzeba pokosić ogród" "kiedy wrócisz") Nie rozmawiamy o tym co pomiędzy nami - Nie patrzę ze złością (tak jak jeszcze miesiąc temu) -raczej określiłabym to jako "współlokatorowanie"
Dobrze jest ze się nie kłócimy.
Acha - i umiem zagospodarować czas "bez niego". Sobie i dzieciom. :radocha:

Klara - Wto 07 Cze, 2016 09:13

Sandrusia napisał/a:
Ale ja chcę sobie "upuścić pary".

Napisz do niego list.
Wszystko wytłumacz najdobitniej jak umiesz......


....przeczytaj sobie kilka razy, a jeśli musisz - idź do lasu i wykrzycz go, po czym....


...spal ten list.

Jacek - Wto 07 Cze, 2016 12:16

Sandrusia napisał/a:
Mam wrażenie że "pęknę" ... Nie wiem jak to określić. Czuję niby odwagę, słuszność swoich decyzji, jednak moje wpół chyba daje znać, bo boję się go zranić

czyżby ???
Jacek napisał/a:
gdy by jednak Twoja podświadomość,w przyszłości zwątpiła i nasunęła myśl o wycofaniu - połączona z myślą poprawy na lepsze alkoholika
to podpowiem że "alkoholik" na poprawę potrzebuje co najmniej rok i to jeśli coś ze sobą robi

Sandrusia napisał/a:
boję się go zranić

ja mogę powiedzieć o własnych uczuciach jakie wtenczas odczuwałem (a wbiły mnie się w moją pamięć)
no więc,nie pamiętam aby zraniła moje jakie kol wiek uczucia
w zamian,pamiętam,jak mnie w głowie zawirował cały świat ,jak miękły mnie nogi
myślałem tylko o tym co właśnie straciłem
myśl przeplatała się również z tym że może jest szansa odzysku
a nawet z tym że nie będe już pił alkoholu - i tu było sedno sprawy
przecież cały czas o to chodziło - a we mnie się urodziło dopiero w momencie krytycznym
dlatego zamiast się urazić na żonę,jestem jej wdzięczny że otwarła mnie oczy
rozwodu nie dostała , bo jej nie dałem zgody
Sandrusiu,nie obchodź się z nim jak z jajkiem,daj się jemu wykazać
jeśli postąpi inaczej,jeśli się obrazi,to po co ci taki chłop

pterodaktyll - Wto 07 Cze, 2016 19:14

Sandrusia napisał/a:
Żyjemy "obok" siebie,



Jras4 - Wto 07 Cze, 2016 23:44

Cytat:

Byłam wczoraj na grupie.
zalecam ostrożność...i ostrzegam ..
Klara - Śro 08 Cze, 2016 07:56

Jras4 napisał/a:
Cytat:

Byłam wczoraj na grupie.
zalecam ostrożność...i ostrzegam ..

Ostrzegasz przed grupą wsparcia? :shock:
Może Ci się coś pomyliło, albo nie doczytałeś? :mysli:

Sandrusia - Śro 08 Cze, 2016 08:17

Wczoraj przyszło "jakieś"pismo z sądu. Nie było nas w domu i listonosz nie zostawił tego u teściowej.
Mąż zapytał " a ty już złożyłaś "TEN" pozew?"
Chyba komentarze nie są potrzebne? Nie ma o czym rozmawiać. 8|

Klara - Śro 08 Cze, 2016 08:28

Sandrusia napisał/a:
Nie ma o czym rozmawiać. 8|

:pocieszacz:

Jest takie powiedzenie:
Jeśli kochasz, puść wolno.
Gdy jest Twoje - wróci.
Jeżeli nie wróci, nigdy Twoje nie było.

pterodaktyll - Śro 08 Cze, 2016 16:02

Sandrusia napisał/a:
Nie ma o czym rozmawiać.

Ty chcesz się rozwieść czy postraszyć mena? Jeśli to drugie, to możesz sobie darować, szkoda Twojego czasu i zdrowia.....

OSSA - Śro 08 Cze, 2016 16:25

Sandrusia napisał/a:
Wczoraj przyszło "jakieś"pismo z sądu. Nie było nas w domu i listonosz nie zostawił tego u teściowej.
Zrobił prawidłowo , pisma z sądów muszą być dostarczone osobie do której są adresowane. Taka jest teraz procedura :bezradny:
Sandrusia - Czw 09 Cze, 2016 07:43

pterodaktyll napisał/a:
Sandrusia napisał/a:
Nie ma o czym rozmawiać.

Ty chcesz się rozwieść czy postraszyć mena? Jeśli to drugie, to możesz sobie darować, szkoda Twojego czasu i zdrowia.....



Straszenie trwało bez mała...15 lat... teraz są fakty. To, ze chciałam porozmawiać - to między innymi dlatego, że uważam (jak uczyła mnie babcia :luzik: )"człowiek słowa jest godzien"

oraz li i dlatego ze chciałam upuścić pary (ale o tym pisałam już wcześniej.
To, że się nie rozmawia nie oznacza ze problemu nie ma. A to najczęstsza droga mojego męża niestety.
A pismo to dotyczy uzupełnienia braków formalnych- kurka wodna nie napisałam pesla....

Sandrusia - Pią 17 Cze, 2016 12:20

Mam już termin rozprawy rozwodowej- 20 września:) sc43545 idzie do przodu!!!!
OSSA - Pią 17 Cze, 2016 12:39

Sandrusia napisał/a:
Mam już termin rozprawy rozwodowej- 20 września:) sc43545 idzie do przodu!!!!
jeśli naprawdę chcesz zakończyć to małżeństwo musisz być konsekwentna . On może próbować tobą manipulowac. Jeśli nie bezpośrednio to przez dziecko. .tatuś tak się stara, a mama ..... rodzinę. tesciow . Wszyscy mi podpowiadali że powinnam zakończyć związek, ale jak musiałam go spłacić to okazało się że jestem wrogiem nr jeden bo sprzedaje ojcowizne. Rób swoje i daj się wpędzic w poczucie winy.
Maciejka - Pią 17 Cze, 2016 13:05

Cytat:
Rób swoje i daj się wpędzic w poczucie winy.


Ossa cos Ty napisała :shock:

OSSA - Pią 17 Cze, 2016 14:20

perełka napisał/a:
Cytat:
Rób swoje i daj się wpędzic w poczucie winy.


Ossa cos Ty napisała :shock:
to nie ja to ten telefon . :zeby: NIE oczywiście nie daj się powinno być
Sandrusia - Czw 30 Cze, 2016 11:53

W maju mieliśmy badanie więzi w (dawnym) RODK.
Przyszła opinia... :roll: sama nie wiem.
Mąż wyszedł jak "typowy" alko czyli zaprzeczenie problemu, nie chce iść na terapię, impulsywny, działający pod wpływem impulsów i nie robiący głębszej refleksji na w/w tematy.
Dzieci mają więź z mężem, jednakże dalsze uczestnictwo w jakikolwiek sposób w życiu dzieci ma być poparte terapią długofalową.
Jak chodzi o mnie ... Napisano" silnie skupiona swoich przeżyciach.może nie dostrzegać potrzeb innych ludzi". Matko i córko... to po co mi ta terapia która właśnie UCZY mnie dostrzegać swoje przeżycia? Przecież nie zaniedbuję moich obowiązków przez to.... dbam o dzieci, o dom (właśnie skończyłam remont) chodzę do pracy na pełny etat.Dodam ze nie ma obecnie wsparcia od męża jestem sama. nie wiem o co chodzi i czy to moze mi zaszkodzić w pełnieniu władzy rodzicielskiej?

Klara - Czw 30 Cze, 2016 13:26

Sandrusia napisał/a:
może nie dostrzegać potrzeb innych ludzi

Sandrusia napisał/a:
dbam o dzieci, o dom (właśnie skończyłam remont)

Nie jestem pewna, czy o to chodzi, ale gdy wymieniłaś remont jako dbałość o dzieci i dom, to pomyślałam, że może chodzić o dbanie o potrzeby emocjonalne dzieci?
Oczywiście zakładając, że badanie jest obiektywne i staranne, że w orzeczeniu nie ma przekłamań.
Tak mi się wydaje, że jeśli to - "możliwe nie dostrzeganie" jest jakimś tam zarzutem, to raczej nie byłoby przesłanką do odebrania Tobie praw rodzicielskich.

Swoją drogą może byś się spróbowała dopytać o co chodzi, bo przecież bywa, że dopóki ktoś życzliwy nie zwróci uwagi na jakieś niewłaściwe zachowanie w stosunku do innych, to sami tego nie dostrzegamy.

rufio - Czw 30 Cze, 2016 13:43

"Wydaji mi si " , ze wszystko jet w porzadku .Obecnie jestes na terapii i uczysz sie rozpoznawać i nazywać swe emocje i swe spostrzeganie świata .I ta ankieta czy jak ja tam zwał mówi Ci ,że jestes na dobrej drodze , nastepny etap bedzie juz - kiedy okrzepniesz - juz etapem spostrzegania innych juz nie przez skrzywiony celownik - ale to moje zdanie i może być inaczej ale dlaczego ma być ? Może zrobiłaś przeniesienie ?


prsk

Sandrusia - Pią 01 Lip, 2016 08:00

Klara napisał/a:

Nie jestem pewna, czy o to chodzi, ale gdy wymieniłaś remont jako dbałość o dzieci i dom, to pomyślałam, że może chodzić o dbanie o potrzeby emocjonalne dzieci?
Oczywiście zakładając, że badanie jest obiektywne i staranne, że w orzeczeniu nie ma przekłamań.
Tak mi się wydaje, że jeśli to - "możliwe nie dostrzeganie" jest jakimś tam zarzutem, to raczej nie byłoby przesłanką do odebrania Tobie praw rodzicielskich.

Swoją drogą może byś się spróbowała dopytać o co chodzi, bo przecież bywa, że dopóki ktoś życzliwy nie zwróci uwagi na jakieś niewłaściwe zachowanie w stosunku do innych, to sami tego nie dostrzegamy.


Wymieniłam remont "jednym tchem" chodziło mi o to, że potrafię SAMA zadbać również o te większe rzeczy.
Jeśli chodzi o dzieci to w mojej własnej ocenie - dbam o ich emocje i potrzeby. No i zawsze dbałam bardziej o potrzeby innych niż swoje. W terapii jestem akurat na etapie rozpoznawania SWOICH potrzeb które przez 15 lat były zawsze na trzecim... czwartym... planie. Odebrano to jako" skoncentrowanie na własnych przeżyciach" a przecież chodzi o oderwanie od alko, rozpoznawanie swoich emocji uczuć i potrzeb. Będąc w terapii jesteśmy w jakimś dynamicznym rozwoju. Mówiłam tam o tym że jestem w terapii współuzależnionych i w indywidualnej. Więc albo ktoś nie rozumie o czym mowa... albo nie wiem.... Poza tym taka opinia wydawana jest na podstawie jednorazowego spotkania.

Dzieci i ja - jesteśmy teraz najważniejsi. Mój alko- musi radzić sobie sam. Zna mozliwości. czas mojego gderania pouczania próśb szantarzów się skończył....


****
A wiecie jak zareagował na to ze jest juz termin rozprawy rozwodowej?
"- a ja muszę tam być?"....
bez komentarza.
Powiedziałam mu że to jego sprawa JA napewno tam będę.
Zapytałam go jeszcze czy pamieta co czuł jak jego ojciec pił. Odpowiedział ze był zły.Pytam:a coś jeszcze?- no.. nie nawidziłem go.
Zapytałam- czy potrafi wyobrazić sobie, jak wyglądałoby jego i jego rodzeństwa życie gdyby matka zostawiła ojca wcześniej. Odpowiedział "było by spokojniej i lepiej.
Sam sobie odpowiedział.

Klara - Pią 01 Lip, 2016 08:48

Sandrusia napisał/a:
taka opinia wydawana jest na podstawie jednorazowego spotkania.

No tak :tak: W razie jakichś zarzutów, masz sporo argumentów za tym, że to badanie było wykonane w specyficznym momencie Twoich wewnętrznych zmian.

Myślę, że teraz wszystko będzie szło ku lepszemu, tylko zwracam Ci uwagę, że życie obok czynnego alkoholika (nawet po rozwodzie), mieszkanie w tym samym domu, można porównać do siedzenia na tykającej bombie :(

Sandrusia - Pią 01 Lip, 2016 09:19

tak... zdaję sobie sprawę. Na dzień dzisiejszy nie mam innego wyjścia. Ale jak mi ktoś powiedział- spokojnie... czasem rozwiązanie jakiejś sytuacji nadchodzi niespodziewanie. Chodzi o to ze być może w tej chwili nie widzę innego wyjścia ale rozwiązanie MOŻE się pojawić. Mam oczy i uszy otwarte. I tak zrobiłam już dużo w kierunku swojego i dzieci spokoju. Mąż wie, że teraz nie będę już się bała choćby np zawołać policji. Wiem też, że będę mogła wtedy starać się o eksmisję ( a ma "przepisane" część domu swojej matki więc nie muszę mu szukać lokalu zastępczego)

***
ciągle analizuję sytuację... nie ma dobrego wyjścia w moim przypadku.
Szukałam mieszkania..ale z moją pensją nie wyrobię płacić i jeszcze wszystko ogarniać.
Trzymam się tego, że jednak mam osobne mieszkanie w tym domu, osobne wejście, kuchnie łazienkę pokoje... Dzięki temu zadbam o dzieci o ich rozwój, o wyjazdy, o zainteresowania.Zadbam o siebie o swój rozwój.
A może w końcu za jakiś czas uda się sprzedać dom jednak? a może moja połowę? Nie wiemy tego... najpierw muszę zakończyć to małżeństwo.W końcu.

Jras4 - Pią 01 Lip, 2016 21:33

Sandrusia napisał/a:
- a ja muszę tam być?"....
a na co on ci tam ?
She - Pią 01 Lip, 2016 22:38

Jras czytaj ze zrozumieniem :nerwus:
Sandrusia - Pon 08 Sie, 2016 11:00

Czas mija niemiłosiernie...
Jestem po wizycie kuratora. Pytała czy biorę pod uwagę opcję "separacja"
Nie wiem... jestem w takim stanie ducha... nie wiem jak to określić...NIE CHCE mi się myśleć o ważnych sprawach. Odpoczywam... od roku jestem w nieustannej traumie i na wysokich obrotach także na terapii. Ostatnio też o tym na terapii mówiłam.. ze mi się nie chce... że mi dobrze tak jak jest... ale że wiem ze muszę poustalać z sobą co i jak...

szymon - Pon 08 Sie, 2016 11:08

cześć, a u fryzjera kiedy byłaś ostatnio?
Sandrusia - Pon 08 Sie, 2016 11:11

u fryzjera 2 tygodnie temu, na solarium :oops: dzisiaj i dzisiaj mam "pazurki.
Kupiłam sobie ostatnio 4 nowe sukienki, i 2 pary butów.
I w sobotę z córą miałam "święte nicnierobienie" a wczoraj byłam na stawach, w lesie i w basenie... no... taka egoistka jestem... :szok: Rok temu - nie do pomyślenia... :szok:

szymon - Pon 08 Sie, 2016 11:39

;) ;) ;)
Sandrusia - Pon 08 Sie, 2016 13:30

pa..paparapapa...
koniec miodu:)
mój m jest w pracy nad morzem... pojechał z synem.
nadmieniam e wszywke ma...
ZACHLAŁ.KŁAMIE.RZUCA TELEFONEM.
za 43 dni ma rozwód... ufff...
I tego się trzymam. I ograniczenie władzy na papierze.. nie będę musiał się mu tłumaczyć że DZIECKA MU NIE dam!!!

Klara - Pon 08 Sie, 2016 16:14

Sandrusia napisał/a:
I tego się trzymam.

:kciuki: - za konsekwencję.

pietruszka - Pon 08 Sie, 2016 23:43

Cytat:
u fryzjera 2 tygodnie temu, na solarium :oops: dzisiaj i dzisiaj mam "pazurki.
Kupiłam sobie ostatnio 4 nowe sukienki, i 2 pary butów.
I w sobotę z córą miałam "święte nicnierobienie" a wczoraj byłam na stawach, w lesie i w basenie... no... taka egoistka jestem... :szok: Rok temu - nie do pomyślenia... :szok:
_________________

kontra
Cytat:
nadmieniam e wszywke ma...
ZACHLAŁ.KŁAMIE.RZUCA TELEFONEM.


jak dwa różne życia, a przecież na dziś to jedno
mądrych wyborów życzę Sandrusiu

A a czy mąż jest am, nad morzem z niepełnoletnim Twoim dzieckiem? Masz możliwość zadbać o jego bezpieczeństwo?

Sandrusia - Wto 09 Sie, 2016 09:51

Jest sam. Ale w tej samej miejscowości jest kuzynka i wzięła młodego do siebie pod namioty.. szczęście w nieszczęściu...
Jutro ma wyjeżdżać - AUTOBUSEM- ciekawe czy wytrzeźwieje... życzę mu kontroli.Raz na zawsze. Niech się skończy.

tak- dwa różne życia... to moje które zaczęłam dzięki terapii i dekadencji.

Zastanawiam się czy po rozwodzie poczuję się wolna. Przecież już powinnam się czuć... w zasadzie to przecież mnie z nim nic nie łączy tylko dzieci. Biedny mój syn...biedny... jak mu to wytłumaczyć... jak wytłumaczyć ze ojciec to du***k. Toż to ojciec... Jak wytłumaczy że ojciec straszył go policją ze mamie powiedział że ten pije... Jaki strach musiał być w tym dziecku że z chęcią został u cioci w namiocie zamiast z ojcem w hotelu... jaki strach że młody poprosił ciocię czy może jeszcze jedną noc tam spać....

Proszę poradźcie... proszę.....

Jacek - Wto 09 Sie, 2016 10:07

Sandrusia napisał/a:
Jaki strach musiał być w tym dziecku że z chęcią został u cioci w namiocie zamiast z ojcem w hotelu... jaki strach że młody poprosił ciocię czy może jeszcze jedną noc tam spać....

Proszę poradźcie... proszę.....

po prostu go przytul ,bez słów ,na pewno zrozumie
a może i sam spyta,do tego czasu daj jemu ochłonąć

Klara - Wto 09 Sie, 2016 16:51

Sandrusia napisał/a:
jak mu to wytłumaczyć... jak wytłumaczyć ze ojciec to du***k.

Tego chyba nie trzeba tłumaczyć, bo do tego kiedyś sam może dojść.

Żeby (jednak) nie budować barier i zostawić wolne miejsce dla przyszłych, przynajmniej poprawnych kontaktów z ojcem, wystarczy powiedzieć, że tata jest chory i że ta choroba właśnie tak przebiega, a to, że często nic innego się nie liczy oprócz alkoholu, wynika z uzależnienia, które jest silniejsze niż rozsądek :(

Betrusz - Czw 18 Sie, 2016 22:26

Sandrusia- trzymaj się!
Ja zawsze starałam się pokazywać synom dobre działania ojca. Mieli z nim dobry kontakt. To ważne.

Sandrusia - Pon 29 Sie, 2016 10:18

I po urlopie...

I miliony przemyśleń i zdarzeń.
Zauważyłam, że czasem to co "przerabiamy" na terapii wraca do mnie z opóźnieniem .Ostatnio wrócił mi na tapetę temat- Rodzina jest ważna vs Każdy w rodzinie jest ważny.
Nareszcie DOTARŁO do mnie co tak naprawdę to oznacza.
Inna sprawa...
Około roku temu odezwał się do mnie (po 20 latach...) mój "pierwszy" chłopak. Ot fajnie powspominać... jak się latało jako nasto...
Potem nasze losy potoczyły się innym torem. On pisał.. a "ktoś" listów mi nie oddawał. więc myślałam... i on myślał...
Ni mogłam go "namierzyć" ani na nk ani na FB.A chciałam z ciekawości... Zostawiłam (w 203 roku) na jednym z portali informację że szukam takiego a takiego ( mieszkamy 200 km od siebie... te czasy gdy komórek, netu nie było... tylko tradycyjna poczta... :skromny: jazda PKP co i rusz... no i był w wojsku w mojej rodzinnej miejscowości) Znalazł tego posta w ubiegłym roku we wrześniu.
Ożenił się... rozwiódł, jest sam. Zaczęliśmy częściej dzwonić i gadać... No i mój problem 8| . Nie mam zaufania. Nie mam do nikogo zaufania. Boję się rozczarowania, boję się podjąć jakieś kroki no i jeszcze to moje współuzależnienie. Kolega pyta mnie" czy ty mnie kontrolujesz?" mamma mia... NIE ... ale czemu on to tak odczuł? "czemu mnie tak testujesz?" :szok:
Czy już zawsze tak będzie ... czy urwać od razu zamknąć się w swojej skorupce? Przecież człowiekiem jestem i potrzebuję kontaktu z innymi... I w dodatku sama nie wiem czego oczekuję od niego.

Betrusz - Pon 29 Sie, 2016 19:41

Sandrusia- będziesz już "taka", bo musisz mieć czas na poznanie i zaufanie. To normalne.
Klara - Pon 29 Sie, 2016 20:21

Sandrusia napisał/a:
Czy już zawsze tak będzie ...

Z jednej strony to dobrze, bo osoby współuzależnione mają tendencje trafiania (jeśli nie zawsze, to często) na partnerów niedojrzałych emocjonalnie co rodzi później problemy w związku.
Jedna z naszych koleżanek nazwała to "skrzywionym celownikiem". Często o tym wspominamy, a tu jest cały wątek na ten temat: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2837
Polecam

Sandrusia - Śro 19 Paź, 2016 13:23

No i czas mija..
Jestem po pierwszej rozprawie rozwodowej. Wzięłam adwokata bo nie ogarniam. I jakoś mi tak ulżyło ze ktoś będzie za mnie gadał. Kupę kasy mnie to będzie kosztowało, plus grzywny i kary jeszcze-męża... zaczęłam szukać dodatkowej pracy ale... ale po 8 godzinach w mojej pracy , po powrocie do domu kiedy trzeba coś do zjedzenia uszykować, zrobić pranie czy coś...a przede wszystkim zadania domowe i "pobyć" z dziećmi... to mi się juz nie chce... I widzicie- znów wzięłam to na siebie.... A sił nie mam. Zajęcia dodatkowe, terapia ... taki kołowrotek.
M. poszedł znów na terapię ale nie ma we mnie huuraoptymizmu. Poszedł to poszedł jego sprawa- albo raczej sąd go wezwał do dostarczenia zaświadczenia o terapii.
No ale po co poszedł jak "łyczy" "tylko" jedno lub dwa... no po co? Wczoraj byłam u niego w mieszkaniu po rzeczy od dzieci i poczułam ten smród... zaczął się tłumaczyć ja tylko pomachałam łapkami że mnie to nie obchodzi. jedynie powiedziałam "nie mam wewnętrznej zgody na oglądanie picia" i wyszłam.
kolejna sprawa 15 listopada.
AAAAA. I córa powiedziała mu że "mama ma kolegę" Mina eksa - bezcenna :) Moja reakcja- najpierw strach... a potem wytłumaczyłam sobie że przecież po pierwsze- jestem juz prawie wolna, po drugie to naprawdę tylko "kolega". Ta wiedza usystematyzowana pozwoliła mi na spokój wewnętrzny.

Sandrusia - Czw 17 Lis, 2016 10:19

Jestem już w separacji formalnie:)
Dzieci są przy mnie a kontakty tylko w mojej obecności.
To duży krok i jestem z siebie bardzo zadowolona -jakkolwiek w kontekście małżeństwa to brzmi...
W dniu rozprawy pił -bałam się że się nie odbędzie sprawa. Pozbierał się i zajechał ufff . Miał akcję z samobójstwem... chciał "jeszcze dziś" na odwyk... jakże się to zmieniło "po" rozprawie.... Trochę jednak się boję bo ma depresję to widać. Boję się żeby nic nie narobił- w kontekście dzieci domu.... Pije co tydzień w 3 dniowych kąskach. Nie dałam się zmanipulować całe szczęście. Od dziś będę inną kobietą...

Kami - Czw 17 Lis, 2016 11:33

Sandrusia, cześć no to część trudną do pokonania już masz za sobą.
Każdy alkoholik ma depresję a to, że nagła zmiana to zwyczajnie - strach do du** zajrzał ...
Były też miał akcję z samobójstwem a nadal żyje... może wybierze ten odwyk to wyjdzie mu to na zdrowie. :mgreen:
Sandrusia jestem sarkastyczna w stosunku do Twojego męża ale tylko dlatego, że wiem jak wielki to trud i jak próżny znój .... i że nic nie wskórasz
Sandrusia napisał/a:
Od dziś będę inną kobietą...


słowo będę zamień na jestem z czasem nabierzesz do tego wszystkiego dystansu.
Nie masz wpływu na jego życie więc powinnaś to zaakceptować .... :pocieszacz: :buziak:

pietruszka - Czw 17 Lis, 2016 11:49

Sandrusia napisał/a:
Trochę jednak się boję

Wiesz Sandrusiu, pamiętam, że miałam okropny lęk przed zapiciem Pietrucha. Bałam się, że jednego dnia cały ten misternie budowany na nowo porządek runie... Nic złego taki lęk, bo on przecież ostrzega przed konsekwencjami, ale kiedy ten lęk dokucza każdego dnia i nie pozwala normalnie żyć dniem dzisiejszym to szkoda życia na to banie się.
Mój sposób, który okazał się skuteczny? Spisanie sobie na kartce wszelkich, nawet najgłupszych, scenariuszy. A później spisanie planu B (mamy tutaj taki w niezbędniku) na każdą z takich okoliczności. Dla mnie na przykład bardzo ważne było zabezpieczenie sobie emocjonalnego wsparcia w razie czego, ale ważne też są kwestie takie przyziemne, jak zabezpieczenie finansowe. Są pewne, hmmm.... :mysli: wytyczne, które wprowadziłam z mojego planu B do działania (jak zabezpieczenie finansowe, osobne konto, utrzymanie kontaktu z moją grupą Al-anon, z kumpelami z terapii, itd), które po prostu wdrożyłam w życie, zaś sam plan spoczywa sobie bezpiecznie w szafie, pod skarpetkami. No i na co dzień ne dręczę się już, bo... jestem w miarę możliwości przygotowana.
Lęk jest potrzebny, zmusza do działania, czasem do ucieczki (to też działanie), ale jego nadmiar ( a raczej nieoswojenie go) przeszkadza, zabierając niepotrzebnie energię.
Najtrudniej chyba ocenić, co jest w zasięgu mojego własnego wpływu, a co nie. Działania drugiej osoby nie są w "kręgu mojego wpływu". Mogę jedynie przygotować się na konsekwencje, jakie działania te mogą mieć na moje życie. I tu jest moje pole do działania lub niedziałania. Owo niedziałanie, zaniechanie robienia czegokolwiek w sprawie drugiej osoby sprawdza się jednak tylko wtedy, gdy jest to świadoma decyzja. Nie chodzi o czekanie na cud, ale świadomą rezygnację z robienia czegokolwiek w sprawie drugiej osoby. Mi kiedyś czekanie na cud zabrało spory kawał z życia. Sama go sobie odebrałam. Cud się nie zdarzył, a ja niepotrzebne straciłam czas na własne życie.

Sandrusia - Pon 28 Lis, 2016 11:37

Pietruszka.. muiałam tu dzisiaj zaglądnąć aby 40 razy przeczytać Twój post.
Za twoją radą napisałam sobie na kartce czego się boję i z drugiej strony JAK mogę zareagować.
A zaczęło się od tego...
Wiecie że były mieszka w tym samym budynku . Przychodzi do dzieci dzieci idą do niego. Wiele mogę zaakceptować ale nie moment jak jest wypity... Długo myślałam ostatnio o Świętach jakie bym chciała... Powoli wdrażam plan świąteczny np robienie pierniczków i zdobienie mamy z dziećmi za sobą... oczywiście nienawidzę sezonu "nie rusz to na święta" więc.. trochę wcinamy te kolorowe cudeńka- teraz tak cudnie smakują... a na święta będzie innych atrakcji tyle że pierniczki pójdą w kąt.. Cudne te chwile... do tej pory z moimi dzieciakami nie praktykowałam... dlatego tak ważne to jest dla nas.
No ale do rzeczy.
W moim planie nie ma miejsca na ALKOHOL lub zapitego byłego.
Wczoraj powiedziałam do niego " Życzę sobie na święta- niezapicia. I w okresie około świątecznym też." No i dorzuciałam ze jeśli ma zamiar iść na impre firmową (taka co od 15 lat po tym leczy się po 3 4 dni...) to nas w domu nie będzie. Ze będzie sam na święta.
On mi na to- przecież ja ci nic nie robię.....

No i pytanie do Was. Czy adekwatnym jest moje poczucie winy? Czy głupotą jest mówienie takich rzeczy? Czemu tak się boję?....

Klara - Pon 28 Lis, 2016 13:30

Sandrusia napisał/a:
Wczoraj powiedziałam do niego " Życzę sobie na święta- niezapicia. I w okresie około świątecznym też." No i dorzuciałam ze jeśli ma zamiar iść na impre firmową (taka co od 15 lat po tym leczy się po 3 4 dni...) to nas w domu nie będzie. Ze będzie sam na święta.

Sandrusia, nie zapomnij, że to powiedziałaś i trzymaj się KONSEKWENTNIE choćby Twoje nieracjonalne poczucie winy wyskakiwało z każdego kąta.
Miewam właśnie tak jak Ty i gdy coś zmieniam z wdrukowanych mi przykazań o tym, że na przykład w czasie Świąt powinnam tkwić w domu i za wszelką cenę "robić klimat", pojawia się właśnie to uczucie, ale gdy już przełamuję opory i robię coś innego niż "powinnam", to po czasie okazuje się, że nic złego się nie wydarzyło.
Sandrusia napisał/a:
On mi na to- przecież ja ci nic nie robię.....

Znam tego typu odpowiedzi :tak:
Wydaje się, że czynny alkoholik nie jest świadom tego, że JEGO picie dotyczy nie tylko jego samego, ale że czyni spustoszenie wokół.
Trzeźwiejący dłużej alkoholicy często piszą o tym, co przeżyli, gdy zrozumieli, że wokół mają zgliszcza.

Sandrusia - Pon 28 Lis, 2016 14:07

Klara właśnie mnie to rozbiło, zdezorientowało raczej że znowu moze ja wyolbrzymiam? czyli znów nie mam zaufania do siebie do swoich uczuć:( mam mu tłumaczyć? chyba nie...
Kurcze coś takiego mi się robi że jak go widze to... mi źle:( chyba muszę przejść się do mojej terapeutki na indywidualną...

Klara - Pon 28 Lis, 2016 14:19

Sandrusia napisał/a:
mam mu tłumaczyć?

:nie: To jest bezskuteczne :(
Sandrusia napisał/a:
coś takiego mi się robi że jak go widze to... mi źle :(

To są koszty mieszkania w jednym domu. Przerobiłam to.
Radziłam sobie w ten sposób, że wmówiłam w siebie (nie wierzyłam, że to się da) konieczność emocjonalnego oddzielenia się od alkoholika powtarzając za każdym razem gdy żołądek zamieniał się w kamień: "...oddziel się od tego...".
Po jakimś czasie poskutkowało i było mi lżej, a mąż był tylko uciążliwym lokatorem.
Sandrusia napisał/a:
chyba muszę przejść się do mojej terapeutki na indywidualną...

Popieram ten pomysł. Na pewno na jakiś czas Cię wzmocni.

Trzymaj się Sandrusiu! :pocieszacz:

olga - Pon 28 Lis, 2016 15:17

Sandrusia napisał/a:
Wiecie że były mieszka w tym samym budynku . Przychodzi do dzieci dzieci idą do niego.


Rozumiem, ze nie mieszkacie w jednym mieszkaniu. Skoro razem nie mieszkacie to po co uwzgledniasz go w swoich swiatecznych planach? Jest Ci niezbedny bo bedziesz sie zle czuc, ze go zle potraktowalas? Bedziesz miala wyrzuty sumienia bo to swieta? Tesknisz za nim? Tak wypada?
Nie jestescie razem, nie mieszkacie razem i masz prawo miec swiety spokoj. piszesz, ze dzieci chodza do niego. Beda chcialy to pojda. Nie bedziesz sobie glowy zawracala tym czy wypil, czy trzezwy, jak bardzo trzezwy albo wypity, czy juz go wyrzucac czy ewentualnie pol promila to nic wielkiego bo moglby miec trzy wiec chlopak sie postaral :glupek:

Sandrusia - Śro 07 Gru, 2016 11:41

Olga! Twoje słowa dały mi do myślenia.
Czemu uwzględniam go w świątecznych planach? chyba dla dzieci... no i "będziesz miała wyrzuty" toż to jednak swięta....z drugiej strony- najwyższy czas zmienić stereotypy... na poczatek- wyjeżdżam na sylwestra. pierwszy od 15 lat osobny Sylwester:)


Dziękuję za rady i za to ze ktos tu zagląda:)

Sandrusia - Śro 04 Sty, 2017 10:05

jak to mówią święta święta i już po...
Święta-cudowne spokojne miłe ...i bum już we wtorek poszedł w tango-skończył jakoś po Nowym Roku. A że "jakoś po Nowym Roku" to dopiero teraz to... mam na bieżąco.
Nie chcę się skupiać i opisywać co nawywijał . Ale dzięki temu po 1. miałam NAJGORSZEGO sylwestra... choć bardzo się starałam. Kupiłam sobie "Greya" słuchałam radia ... i w między czasie wyłam do poduszki.
Po 2. Nareszcie będę mieć zamek do mojego mieszkania - mam umówionego kuzyna który podjedzie jak "eksa" nie bedzie w chałupie
Po 3. Kazałam mu wziąć co mu tylko jest potrzebne na górę do swojego mieszkania. I nie wchodzić. do mojego. Uf. Nareszcie.
Po 4. Wraca myśl.. wyprowadź się bo w tym środowisku nie przeżyjesz... tylko ./... kasa..../


Po 5. Przeżywam okropną samotność. To niedobrze. Oby mój "skrzywiony celownik" (jak ktoś tu pisał) nie poprowadził mnie w coś gorszego. I dlatego ucięłam wszelkie kontakty towarzyskie(damsko-męskie) znów...


Po 6. Znów mam sprawe w sądzie 1 lutego- o dzieci. Stressss......

pietruszka - Śro 04 Sty, 2017 17:37

Oj Sandrusiu :przytul:
Sandrusia napisał/a:
upiłam sobie "Greya"

Jeśli chodzi o tego Greya, który mi się nasunął na myśl to nie jestem pewna, czy to najlepszy wybór dla kobiety, która jest sama ;)

Czasem te trudne doświadczenia są po to, by ruszyć z miejsca, zmotywować nas do podjęcia jakiś decyzji.
Oprócz nowego zamka w drzwiach jakieś inne decyzje?

Sandrusia - Śro 26 Kwi, 2017 14:44

Kolejne zakręcenie kołowrotka za mną...
Wiem już co oznacza stwierdzenie że "będzie coraz gorzej" - to nie jest straszak dla niegrzecznych dzieci .. niestety... :szok:
Były M. jest po sprawie karnej - dostał wyrok bez zawiasów-choć wszystko wskazywało na "zawiasy"... ot zmienił się prokurator.
Od tego czasu lawina poszła okropnie... pił- przerywał (pracował 3 dni) znów pił...
Ja pojechałam na weekend z dziećmi do koleżanki- wracam partrzę nie ma mojego psa. Okazało się ze Były zabrał psa do teściowej a mi w telefonie (głośnomówiącymm...) powiedział ze sprzedał. Usłyszała to córa i zaczęła histerie... :beczy: . Zabrałam się po tego psa a Były pijaniutki i huzia na józia czyli na mnie z mamuśką siedli... (siedli dlatego ze zapowiedziałam ze będę wzywać policję) że: jeśli zawołam policję to oni powiedzą że ja zaniedbuje dzieci nie gotuję im itd.... (wierutne kłamstwo....) Stanęłam jak wryta... Dowiedziałam się też ze to moja wina że Były ma konflikt z prawem (pisałam o tym na początku swojego wątku)..
Czara się dopełniła.
Zabrałam dziada do auta do psychiatry i wywiozłam potulnego jak baranek na detoks. ( w międzyczasie się "wieszał" "wyskakiwał przez okno " i takie tam... brrr). Po detoksie podjął -sam- decyzje o odwyku- cudem znalazło się miejsce.
Nie ma we mnie optymizmu ze to coś da... jestem wycofana, powtarzam mu ze robi to dla siebie dla mnie nic już nie musi.
Mam jeszcze około miesiąca "spokoju"
W tym czasie postanowiłam sama poprosić MOPS o wywiad jak sie zajmuje dziećmi ponieważ NIE WIERZE ani jemu ani teściowej (byłej juz zresztą"Musze nas chronić.
Po drugie- mam zamiar dobrze wykorzystać czas jak bedzie odbywał karę... Zyskam 18 miesięcy spokoju uff... potem- sprzedajemy dom. A jak nie będzie chciał to mu ściągne Ukraińców na swoja połowę i tyle... Nie zamierzam do końća życia tu siedzieć o nie... nie zniosę juz tego...
Mam same kłopoty przez tego dziada łącznie z kuratorem na głowie- kiedy ja jestem uczciwa i dobrą matką....

Klara - Śro 26 Kwi, 2017 18:01

Sandrusia napisał/a:
Wiem już co oznacza stwierdzenie że "będzie coraz gorzej" - to nie jest straszak dla niegrzecznych dzieci .. niestety... :szok:

Tak, tu się nie stosuje straszaków.
Mówimy to, co każda z nas doświadczyła na własnej skórze, ale dobrze Sandrusiu, że już się z tego wyzwoliłaś.
Jeśli jeszcze przez jakiś czas będziesz odczuwała konsekwencje tego, co zdziałał alkoholik, to mentalnie jesteś już na prostej.
Tak trzymaj! :okok:

pietruszka - Śro 26 Kwi, 2017 18:46

Sandrusia napisał/a:
yskam 18 miesięcy spokoju uff...

warto by ten czas wykorzystać dla siebie... na przykład nauczyć się, jak chronić siebie przed manipulacją ( i jak chronić dzieci).
Masz w planach jakąś terapię, grupę samopomocową? :mysli:

Sandrusia - Czw 27 Kwi, 2017 11:13

Tak chodzę na terapię od 12 2015 :>

Zastanawiam się tylko czy z tym MOPSem nie strzelę se w kolano... czy to tak zostawić...

Linka - Czw 27 Kwi, 2017 14:43

Sandrusia napisał/a:


Zastanawiam się tylko czy z tym MOPSem nie strzelę se w kolano... czy to tak zostawić...

A co co chodzi z tym Mopsem ?

Klara - Czw 27 Kwi, 2017 14:55

Linka, o to chodzi:
Sandrusia napisał/a:
postanowiłam sama poprosić MOPS o wywiad jak sie zajmuje dziećmi ponieważ NIE WIERZE ani jemu ani teściowej (byłej juz zresztą"Musze nas chronić.


Nie mam doświadczenia w kontaktach z MOPS-em, więc się nie odzywałam.

Linka - Czw 27 Kwi, 2017 15:06

Klara napisał/a:
Linka, o to chodzi:
Sandrusia napisał/a:
postanowiłam sama poprosić MOPS o wywiad jak sie zajmuje dziećmi ponieważ NIE WIERZE ani jemu ani teściowej (byłej juz zresztą"Musze nas chronić.


Nie mam doświadczenia w kontaktach z MOPS-em, więc się nie odzywałam.

Tez nie mam. Dlatego pytam. Co ma do tego brak zaufania do męża i teściowej ?
Zajmuje(ktoś ), czy (ja)zajmuję ? Bo to dość istotna różnica.

Sandrusia - Pią 28 Kwi, 2017 08:08

No tak chyba nie doprecyzowałam..
Otóż w ostatnim "ciągu" teściowa z byłym zaatakowali mnie (najlepszą obroną jest atak- bo miałam dzwonić na policję) że jeśli zadzwonie po policje to oni powiedzą ze ja się dziećmi źle zajmuję. Ponieważ nie mam już nikogo z mojej rodziny kto mógłby - no nie wiem- chociaż wesprzec mnie, stanąć po mojej stronie czy coś - postanowiłam poprosić o wywiad opieke społeczną - w razie gdyby były jednak nie utrzymał trzeźwości i szantażował mnie że jestem złą matką :(
Gubię się w swoich uczuciach...

AnnaEwa - Pią 28 Kwi, 2017 09:19

Sandrusia napisał/a:
teściowa z byłym zaatakowali mnie (najlepszą obroną jest atak- bo miałam dzwonić na policję) że jeśli zadzwonie po policje to oni powiedzą ze ja się dziećmi źle zajmuję

Spróbujmy uporządkować sprawy i określić ich proporcje. To znaczy: KOMU powiedzą? Policji? wolne żarty.
Założą Ci sprawę w sądzie o ograniczenie czy odebranie praw rodzicielskich? gdy ojciec jest czynnym alkoholikiem z wyrokiem? śmiech na sali.

Moim zdaniem jest to klasyczne pitolenie kotka za pomocą młotka. Wyraz frustracji, bezradności i próba odwrócenia od siebie odpowiedzialności wobec Świata (szeroko pojętego, czyli kogokolwiek z zewnątrz), za to, że ich "świat" właśnie się wali. Taka panika w małpiarni.

A jeśli obawiasz się, że w tym obłędzie rzeczywiście mogliby być konsekwentni, i coś próbować wymodzić, choćby na sprawie rozwodowej, moim zdaniem najlepiej poddać dziatwę opiece psychologa, ze względu na "trudny moment życiowy", rozstanie rodziców itd. W razie czego, będzie opinia, a dzieciom to też wyjdzie na dobre.
Ja oczywiście nie jestem żadnym ekspertem w takich sprawach, dobrze byłoby zapytać Twojego terapeutę, czy jest taka możliwość, np. w ośrodku, do którego chodzisz Ty.
Poza tym, piszesz o kuratorze - może z nim porozmawiać i poinformować, że padają takie groźby. Zwłaszcza, że to nie jest komunikat "jesteś złą matką, poinformujemy o tym, kogo trzeba", tylko SZANTAŻ: "jeśli wezwiesz policję, to my to i tamto". A to jest... kodeks karny, dokładniej art. 191 par. 1 KK (co prawda, ścigany na wniosek pokrzywdzonego, ale nie zawadzi, jak kurator się o tym dowie), a jeśli jesteś świadkiem lub stroną w sprawie karnej męża - dodatkowo art. 245 KK.

mami - Nie 30 Kwi, 2017 22:28

Sandrusia jestem pewna że nie ma możliwości żeby sąd uwierzył w takie klamstwaTak jak zauważyła AnnaEwa twój były jest czynnym alkoholikiem i na wyrok. A w razie potrzeby na pewno znajdzie się ktoś kto zaswiadczy na Twoją korzyść. Sąsiadka znajoma nauczycielka dzieci.....
dromax - Wto 12 Wrz, 2017 14:33

:szok: Wystrzelić tego alkoholika z prędkością światła na Jowisza albo na Marsa!
Gniewosz - Śro 25 Paź, 2017 20:59

Sandrusia, czytam Twój wątek i nieraz zakręciła mi się łza... trzymam kciuki żeby Ci się udało!
Sandrusia - Czw 13 Lip, 2023 14:43

O Boże! Tyle lat!!!
Gdybym WTEDY podjęła odpowiednie kroki...
Gdybym WTEDY miała wiedzę z dnia dzisiejszego... byłabym już w innym miejscu a jestem nadal w tym samym.
Opowiadać mogłabym o tych latach wiele... próby scalenia próby ułożenia próby nie-picia.
NIE NIE NIE NIC NIE DZIAŁA
Ja... ja wróciłam na terapię z jednym celem- aby już nie poddawać się MANIPULACJI. Najlepiej abym go nie widziała nie słyszała ale pewnych spraw nikt za mnie nie zrobi. Ta brutalna prawda dotarła wreszcie do mnie po tylu latach... Dotarła w momencie gdy mój już 17 letni syn chciał pijaka uderzyć kluczem we własnej obronie... gdy 13 letnia córka zamknęła się w łazience na klucz przed nim. Gdy doświadczyłam "wyjścia" z siebie i stanięcia obok - ze stresu. wezwałam kuratora. Koniec ukrywania. Szukanie mieszkania dla niego i dowidzenia... Powinien on sam szukać ale ja chcę święty spokój....
Mam szansę poukładać sobie życie na nowo - tylko już czuję się staro... straciłam energię czas pieniądze...
wróciłam na terapię bo nie umiem (widzę to teraz!) odeprzeć manipulacji...

pterodaktyll - Czw 13 Lip, 2023 16:09

Tak pisałaś 6 lat temu:
Sandrusia napisał/a:
. Nie zamierzam do końća życia tu siedzieć o nie... nie zniosę juz tego..


A tak piszesz dzisiaj:
Sandrusia napisał/a:
jestem nadal w tym samym.


:bezradny:

Jak powiada Klasyk "każdy pieprzy sobie swoje życie tak jak potrafi". Muszę przyznać, że w pieprzeniu sobie życia osiągnęłaś już chyba poziom mistrzowski......może rzeczywiście już czas z tym skończyć raz na zawsze i wreszcie zająć się swoim życiem, tym bardziej, że na jakąś poprawę w stosunkach małżeńskich nie ma co liczyć........
Siema, jak to powiadają w niektórych kręgach ;)

Klara - Czw 13 Lip, 2023 21:00

Sandrusia napisał/a:
Szukanie mieszkania dla niego i dowidzenia...

Masz już rozwód, albo chociaż rozdzielność majątkową?

pietruszka - Sob 15 Lip, 2023 01:47

Sandrusia napisał/a:
Mam szansę poukładać sobie życie na nowo - tylko już czuję się staro... straciłam energię czas pieniądze...

Trudno... Zostaw przeszłość tam, gdzie jej miejsce- w przeszłości. każdy ma swój czas i swoją gotowość do działania. Nie taplaj się w tym, co mogło być, gdybyś wcześniej... Szkoda energii. Lepiej ją poświęcić na to, co warto zrobić DZIŚ.
Więc co aktualnie? Działasz?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group