To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Łowcy Dusz ...( Bożych Podopiecznych)

Jacek Radom - Wto 18 Paź, 2016 11:04
Temat postu: Łowcy Dusz ...( Bożych Podopiecznych)
40 lat AA w Polsce jak krew w piach...

Bo od 4 lat ,,na szczęście,, pojawiło się coś co ma rzekomo ratować Polską Wspólnotę Anonimowych Alkoholików ( samo to już dziwne ) i w dość szybki okres ( ,,przerobienie kroków ze sponsorem trwa średnio 4 m-ce hihi) gwarantuje ozdrowienie z choroby.
Ki czort skoro mam stękać że mi się nie podoba to muszę tam poleźć by nie rzucać oskarżeniami.
Mityng jak mityng scenariusz jak scenariusz wszak każda grupa ma prawo do decydowania co dla niej właściwe...
Bez świeczki ale to od dawna wiem że to niej symbol Wspólnoty...
Króluje Bracie , Siostro... żółte kartki za długie wypowiedzi (swoją drogą mało kto się do wypowiedzi garnie ze strachu że popełni jakiś koszmarny błąd a to oznacza grymas na twarzy sponsora który z reguły jest na mityngu ze swą owieczką) Dwóch nowicjuszy, ale niestety ( dla nich) dysputa dotyczy koncepcji i tego wszechobecnego gadania o ciągłym poświęceniu się Bogu i tej wyjątkowej Wspólnocie do jakiej trafili.

Nie ma złych mityngów .
Więc z tego też coś wziąłem. Jako że jestem jakiś czas we Wspólnocie udało mi się oczywiście wmanipulować w swą wypowiedź to co chciałem powiedzieć a miało związek z tematem...

Napiszę tak.
Gdyby to był mój ,,pierwszy raz,, nigdy bym tam już więcej nie zajrzał.
W szczególności że po mityngu zaopiekowanie się polegało na wyłuskanie nr telefonu od ewentualnego Bożego Podopiecznego i próbie natychmiastowego podpisania kontraktu na sponsorowanie ...
Nie mogę tu używać niecenzuralnych słów ...
To i lepiej .

Pogody Ducha

yuraa - Wto 18 Paź, 2016 11:17

są jeszcze grupy gdzie ludzie dzielą sie smutkami i radościami.
byłem niedawno, nikogo nowego , ci sami ludzie których spotkalem tam przez ostatnie kilka lat.
a na innej grupie, którą kiedyś pomagałem tworzyć po kilku wypowiedziach naszla mnie mysl :
czy to jest jeszcze moje AA ?

cieszę sie że trafilem do wspólnoty kiedy mowiło się; w AA nic nie musisz, po prostu bądź z nami

Jacek Radom - Wto 18 Paź, 2016 11:45

a na innej grupie, którą kiedyś pomagałem tworzyć po kilku wypowiedziach naszla mnie mysl :
czy to jest jeszcze moje AA ?



Ja nie dzielę Wspólnoty ... To też jest moja Wspólnota .
Ktoś realizuje swoją trzeźwość w taki sposób. Dla mnie koszmarnie niezrozumiały i dziwny ...
Ale też ma poniekąd do tego prawo.

ankao30 - Wto 18 Paź, 2016 12:46

Jacek Radom, No to ja napiszę o sobie.

Pierwszy mityng na ciężkim kacu był tradycyjny i szczerze dobrze się poczułam prócz pytania o picie. Byłam przerażona, że w ogóle tam poszłam, ale jakoś przeżyła, bowiem ciepło mnie przyjęto. Lubię tą grupę, choć stoi w miejscu (może już nie tak do końca, ale...)
Drugi to praca na WK. inaczej, nie ma radości i smutków. Po dwóch tygodniach od odstawienia kieliszka byłam na Programie, poprosiłam sponsorkę o przeprowadzenie. Również nie dzielę już Wspólnoty, choć dużo mi to czasu zajęło czemu jedni tak inni tak, a w ogóle czemu program różnie przekazywany, no i mityngi różne. Byłam całkowicie zielona, nic nie wiedziałam z czasem docierało. Ale to już kiedyś pisałam.
Od początku słyszałam, że nic nie muszę, ale czułam inaczej, że jednak coś muszę bo tak żyłam wcześniej. Dziś jestem szczęśliwa, cieszę się że tak podeszła, bowiem dalej bym nic ze sobą nie zrobiła. Widzę często takie osoby co nie muszą i wracają po zapiciach, lub wiecznie się użalając. Ale nie muszą nic. Jak coś zmienić nic nie robiąc? Tego nigdy nie zrozumie, ale tego też nigdy nikomu nie powiedziałam, że musi iść na Program, mówię tylko o sobie, każdy musi albo i nie sam sobie wybrać drogę. Jedno wiem, że można tak chodzić wkoło latami, a szkoda, no ale...
Jestem szczęściarą poznałam w AA wspaniałych ludzi. Każdy mi coś przekazał i przekazują nadal. Są to osoby różne. Z najdłuższym stażem to 30 lat mężczyzna żyjący Programem o dziwo, ale też wiele osób nastawionych na Program w taki lub podobny sposób, z niedowierzaniem, niezrozumieniem itp.
Jak pisałam pierwszy mityng na który trafiłam to tradycyjny ze świeczką, radościami i smutkami. Jak na początku mówiłam, że już jestem na Programie nie dowierzali podobnie jak tu na forum. Słyszałam z każdej strony, że za szybko, że bez terapii i w ogóle to sponsorkę powinnam dobrze poznać, najlepiej ją znać od lat itp. No ale weszłam i nie żałuję, bowiem wszytko w sobie pozmieniałam, wreszcie jestem wolna od obsesji i szczęśliwa. Na tym mityngu tradycyjnym pozostałam, lecz też zmieniam grupy, bowiem jak pisałam on stanął w miejscu od początku już wiem co każdy powie, znam wszystkie problemy i radości z tygodnia i mam wrażenie, że przychodzimy towarzysko na kawę.
Kiedyś zapytałam czy czytali WK, oczywiście bez stałych fragmentów, to niestety nikt nie czytał. No ale w sumie nic nie trzeba.

To takie moje spostrzeżenia na AA. Ale dzięki AA jestem tu i teraz.

ankao30 - Wto 18 Paź, 2016 12:55

Jacek Radom napisał/a:
(swoją drogą mało kto się do wypowiedzi garnie ze strachu że popełni jakiś koszmarny błąd a to oznacza grymas na twarzy sponsora który z reguły jest na mityngu ze swą owieczką)


A to jest dobre :okok:
Musiałabym zdjęcie sponsorki z grymasem na twarzy nosić przy sobie, niestety rzadko bywamy na tych samych mityngach, a jak już jakoś też tego nie zauważyła. No może mało się wypowiadam. :bezradny:

A tak na poważnie, współczuję jak tak jest by podopieczny spełniał oczekiwania sponsora. Jeszcze takiego czegoś nie widziałam, ale słyszałam różne historie.

Jacek Radom - Wto 18 Paź, 2016 13:31

Aniu ... a Ty naprawdę sądzisz że na grupach powiedzmy starych ...

Ludzie odnoszą się w swych wypowiedziach do Książki ... Kucharskiej ???

I dalej

Lubię tą grupę, choć stoi w miejscu

W stosunku do ... czego ? Kogo ?

ankao30 - Wto 18 Paź, 2016 14:08

Jacek Radom,

Takie jest moje odczucie.
Jak słyszę jedno i to samo od tych samych ludzi, jak im źle, jak żona go denerwuje bo nie robi jak by dane osoba chciała, dzieci nie słuchają, a praca do bani, jaki jest nieszczęśliwy. Gorsze przejawy jak nie radzi sobie z emocjami, jak jest agresywny, uszczypliwy, czasem nawet na mityngach zero tolerancji, lub obraża się na cały świat.
Trudno mi to wytłumaczyć, ale to moje spostrzeżenia, czasem widzę w tych osobach siebie jak piłam.

A co do WK pracują na stałych fragmentach, bowiem nikt z tej grupy jej nie przeczytał. Tematy z mityngów to codzienne refleksje i to tez tylko dwie osoby znam ktore czytały i czytają je nadal. Reszta uczestników od lat w AA zamnięta w jednej grupie. Jak proponuję by poszli na inne zobaczyć to słyszę po co. No przecież nic nie muszę.

Ale jak pisałam to moje spostrzeżenia, ja chodzę na różne, każda mi coś daje, nawet ta bo widzę siebie jaka byłam. Choć też czasem gość nas odwiedzi i przekaże swoje doświadczenie. Czasem widzę niezadowolenie na twarzach, a czasem nie. I to jest fajne. Ja jestem otwarta już mi to nie przeszkadza, bowiem grup u mnie masa i zawsze mogę iść jeszcze gdzieś indziej. Ale i tak wracam na pierwszą już sporadycznie ale wracam.
A pisałam że też się tam powoli zmienia. Już trzy osoby też chodzą na inne grupy :lol2: A i myślą poważnie nad pracą nad sobą :rotfl:

Jacek Radom - Wto 18 Paź, 2016 14:20

Już trzy osoby też chodzą na inne grupy :lol2: A i myślą poważnie nad pracą nad sobą :rotfl:

Kwintesencja tego właśnie co mnie dziwi (celowo nie używam słowa irytuje)
Ogólnie to w zasadzie reszta niech se żyje... ale to my robimy coś właściwego.

Ale ok.

Oczywiście każdy ma swoje odczucia , każdy ma swoje spostrzeżenia.
Ja natomiast coraz częściej zauważam powroty marnotrawnych hihihi .


Dlatego celowo na początku postu napisałem 40 lat jak krew w piach...

Okazuje się że cud Wspólnoty to jej różnorodność hihi

ankao30 - Wto 18 Paź, 2016 14:28

Jacek Radom,

Masz rację nie powinnam o innych pisać, ale też idąc tą drogą nie powinnam pisać o różnych grupach i Programie. Wspomniałam o zmianach, bo dla mnie to zmiana grupy. Jak jest jedna osoba po Programie to mówię i mówię a i tak niektórzy pytają o czym ta zaś gada. No w sumie nic nie muszę, a ta wiecznie to samo, że musi. Jak już dwie lub trzy mówią to nie będzie mi smutno :rotfl: :wysmiewacz:

Jras4 - Wto 18 Paź, 2016 16:07

Cytat:
kontraktu na sponsorowanie ..
nigdy sie nie spotkałem z takim czymś ale i ogulnie zadziwło mnie co piszesz
u mnie tego niema .. dziwne ..ale czy napewno piszesz o AA

smokooka - Wto 18 Paź, 2016 18:14

a mnie to jest zwyczajnie smutno że zasady korporacyjne wkradły się nawet w teksturę AA
ankao30 - Wto 18 Paź, 2016 18:20

smokooka, proszę rozwiń to bardziej. Koncepcje czytałam ale nigdy się nie wgłębiałam w to. Ale korporacyjne znam z pracy zawodowej, nie z AA.
Zastanawiam się czym się przejawiają. Wiem, że mityngi różne lecz jeszcze tego zjawiska nie widziałam co mam na co dzień w pracy.

smokooka - Wto 18 Paź, 2016 18:33

Wiesz Ania, nie byłam nigdy na mitingu z tych "nowych" jednak to co zasłyszane i wyczytane i z rozmów z bywalcami wnioskuję, że tworzy się coś w rodzaju podziału na po pierwsze dwie grupy, odlamy, po drugie na lepszych i gorszych z programem lub bez. Sponsorzy narzucający swoje "usługi" przerabianie programu na całe życie w kilka miesięcy, to jak wyrabianie jakichś targetów, limitów, budowanie piramidy i inne takie. Tak mi się to kojarzy.
Mi pomagało "stare" AA i aowcy z tamtych mitingów są w naszym życiu. Ci którzy jakoś odpłynęli w nowe znikają zewsząd... a to smutne jest dla mnie.
"Czucie i wiara silniej mówią do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko"
I dlatego nie przytoczę nigdy w życiu żadnych tekstów z ksiąg. Ja taki intuicyjny człowieczek jestem.

ankao30 - Wto 18 Paź, 2016 18:55

smokooka napisał/a:
nie byłam nigdy na mitingu z tych "nowych" jednak to co zasłyszane i wyczytane i z rozmów z bywalcami wnioskuję


To mi wszystko wyjaśnia.

Nie wiem czy pisać czy nie, ale...
Nigdy nie byłam na terapii i nie neguję je, że jest zła, nawet czasem namawiam, choć nie znam, ale wierzę że czasem to jakiś start, albo i nie. Najgorsze siedzenie i domniemanie, może to ,albo to, a w ogóle nic nie robienie tylko klepanie się po plecach i mówienie fajnie, że jesteś. No fajnie ale co dalej, bo to czasem nie wystarcza.

Co do programu. Na początku słyszałam różne wersje krok na rok, potem spotkałam się z pisanym jeden na miesiąc z elaboratem na ten temat. Ja miałam szybki, no w sumie nie wiem czy szybki, dzienna praca nad sobą i trwa dalej lecz już tylko na trzech ostatnich krokach, choć zawsze mogę do czwórki i piątki wrócić, jak mi się coś przypomni.
No ale praca nad sobą na terapii ile trwa chyba nie rok ani 12 lat, już wcale nie rozumiem jak mam mieć sponsora, który daje mi prace i mówi jak mam żyć, to sama mam zobaczyć, on daje mi narzędzia i tłumaczy na swoich przykładach jak z nich korzystać. Ale słuchając innych opowieści dziwnej treści nie poznając tego to i tak jest.

Wiesz czasem też na niektóre grupy nie chodzę, bo jak tylko wspomnę, że jestem po Programie to widzę już kwaśne miny i te negowanie jak możesz być to tak krótko itp. Wiesz czasem uważam że to nie ma sensu i idę na inną grupę. Bo czuję się jak intruz niby wśród swoich. Do puki nic nie powiem to fajnie że jesteś. Dziwne są niektóre grupy, jak pisałam zamknięte na coś innego. Tak czasem mam. Ale ja mam wybór, mam dużo grup i nowe i stare mam w czym wybierać. Kilka bardzo lubię, niektóre tak sobie, choć też kiedyś miałam tak, że na pierwszym mityngu na tej grupie źle się czułam. Ale po jakimś czasie wróciłam i super wszystko do mnie trafiało. Różnie to jest.
Ale to ja tak mam.

Thomasson - Czw 20 Paź, 2016 15:01

Na terapii są jasno określone zasady, i program leczenia. Terapeuta dba o porządek i każdego może usunąć. W AA jest wspólnota i nie ma władzy ani usuwania z grupy. To miejsce gdzie niedojrzali spotykają się z dojrzałym aby wspólnie wspomagać się w rozwoju. Dlatego są zasady, dla początkujących. I nikt nie powstrzyma kilku niedojrzałych osób od głoszenia swoich prawd, zakładania swoich grup, i wciągania w to innych, niezorientowanych w sytuacji. Wiecie, sponsor to taki nauczyciel, mędrzec itp a to najlepszy pokarm dla ego. Mój sponsor, nie jest moim sponsorem, a jedynie (lub może aż) kolegą do rozmów o duchowości.

Jak ten nowy program ma wyglądać?
Podopieczny : nie uwierzyłem jeszcze
sponsor: nie ważne, mamy nowy miesiąc (lub rok, nie ważne) więc lecimy z trzecim krokiem

albo...
Sponsor: ja idę zapalić fajka, a ty pomódl się tu ładnie, tak jak w książce napisali, i siódmy krok mamy przerobiony

Czytałem wiele razy całą literaturę AA, a znam osoby, w moim odczuciu, trzeźwe które znają tylko urywki z literatury, więc to o niczym nie świadczy. 12 kroków to program szablonowy, który pasuje do wielu religii i filozofii, więc nie trzeba znać 12 kroków by nimi żyć.

Chodzę na kilka grup, normalnych, i czasami jestem jedyny który nie ma około 20 lat abstynencji. Nie czuję się przez to inny. A bywałam na spotkaniach powiedzmy "programowych", gdzie ludziom ledwo opuchlizna z twarzy zeszła a już brali się za sponsorowanie. Albo grupy zjednoczone wokół dwóch charyzmatycznych, a reszta siedzi, nic nie musi, i nie ma nic do powiedzenia.

Na dzisiaj nie wiem czy mógłbym komuś, z czystym sumieniem, sugerować chodzenie do AA. NA moim zdaniem ma większą przyszłość, bo tam liczy się człowiek, a nie książka.

Thomasson - Czw 20 Paź, 2016 15:08

NA to anonimowi narkomanii. Skrót z angielskiego.
Giaur - Czw 20 Paź, 2016 22:54

Thomasson napisał/a:


Na dzisiaj nie wiem czy mógłbym komuś, z czystym sumieniem, sugerować chodzenie do AA. NA moim zdaniem ma większą przyszłość, bo tam liczy się człowiek, a nie książka.


Podbijam, jakoś z narkomanami mi się łatwiej dogaduje... Mniej "wspólnoto-alkoholizmu", żadnych koncepcji jakoby alkoholizm i wychodzenie z niego było najlepszym co ich w życiu spotkało, odsetek nawiedzonych jakby trochę mniejszy. Moja opinia. :bezradny:

ankao30 - Pią 21 Paź, 2016 06:24

Nie mam takiego porównania. Nigdy nie byłam na grupach AN, AH, SLAA, AJ, no i Al-Anon. Praktycznie w AA mam prawie wszystkich, którzy przychodzą na mityngi AA. Słyszałam o ciekawym prowadzeniu mityngów dla hazardzistów, ale nie byłam :bezradny:
Tak samo, kilkakrotnie byłam zaproszona na mityng otwarty Al-Anon, też nie doszłam choć czasem się zastanawiam, czemu mam czekać na otwarty. Jak większość życia piłam i musiałam ze sobą wytrzymać to chyba też jestem współ :mysli:

Thomasson - Pią 21 Paź, 2016 07:12

Dla mnie różnica jest subtelna, ale jest. W AA przychodzisz z problemem, mówisz o tym na początku spotkania, a później inni uczestnicy opowiadają o swoich doświadczeniach. W praktyce wychodzi tak, że słyszę po raz setny ze pan x miał kiedyś jedne spodnie a teraz ma samochód i git, albo że kiedyś było ich trzech a teraz cała sala. To nic nie wnosi. W NA na początku spotkania uczestnicy sami sugerują tematy w formie pytań. Np: czy pozwalam sobie na radość? Czy jestem odpowiedzialny za swoją przeszłość? Jak zwalczać głód narkotykowy? I każdy trzyma się tematu. Poza tym narkomania to większy kaliber, tutaj ciężej jechać na d*** więc trzeźwieć trzeba.
smokooka - Pią 21 Paź, 2016 08:05

ankao30 napisał/a:
Jak większość życia piłam i musiałam ze sobą wytrzymać to chyba też jestem współ
bardzo mi się podoba ta teoria :rotfl:
Tibor - Pią 21 Paź, 2016 13:06

Może ja też się podzielę swoim doświadczeniem.
Bylem bardzo sceptyczny i krytykancki w stosunku do sponsorów, sponsorowania, grup typowo Programowych, bez smutków i radości. Uważałałem, że jest to jakiś wyścig zbrojeń, że wręcz narzuca się nowym sponsora, że sponsorzy atakują nowicjuszy, że wmawiają im, że muszą mieć sponsora, bo inaczej wrócą do picia. Wkurzali mnie ci ludzie, przestałem chodzić na te grupy.
Chodziłem na "tradycyjne" mitingi i zapewne się powoli rozwijałem. Przy okazji własnych wypowiedzi, lubiłem delikatnie skrytykować formę sponsora na Krokach mówiąc np. przecież program jest na całe życie, nie można go przerobić, że głupotą jest szybkie przechodzenie do następnych kroków, że ci ludzie dzielą mitingi oraz ich uczestników na gorszych i lepszych, krytykowałem sugestie, zwłaszcza dzwonienie do innych alkoholików. Na swoje potrzeby interpretowałem 2 Tradycję AA ("Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg, jakkolwiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nami nie rządzą"), że skoro wierzę w Siłę Wyższą to inny alkoholik nie będzie mi mówił co ja mam robić.

Dlaczego tak mówiłem? Ano bałem się odpowiedzialności za własne życie. Całe pijackie, i nie tylko, życie unikałem odpowiedzialności, leniłem się, uważałem że jestem prawdomówny, że posiadam rację, że wybrałem własną drogę, która mi służy. Niestety pod spodem był lęk. Wiedziałem co nieco, że Program ze sponsorem oparty jest na uczciwości. Ja tej swojej prawdomówności, pokory, odpowiedzialności nie chciałem skonfrontować z faktami. Wolałem nadal żyć w iluzji i mówić jaki to jestem fajny i jak fajnie trzeźwieje.

Widziełem mnóstwo różnic, ale w miarę upływu czasu nie mogłem zaprzeczyć pewnym faktom. Że kilku tych, których znałem wcześniej zaczęli się zmieniać w moich oczach na plus. Że jeden z drugim, niegdyś roztrzęsiony stawał się spokojniejszy. Że wielu z nich emanowało pogodą ducha (wcześniej dostrzegałem tylko tych, którzy byli wątpliwymi sponsorami). Myślę, że przede wszystkim nadal bałem się prawdy o sobie samym. Bałem się odkryć najdrobniejszych zakamarków swojego życia.

Ten strach w miarę upływu czasu coraz bardziej mi doskwierał.
Zdecydowałem się w końcu poprosić o pomoc, o przeprowadzenie przez Program. Początkowo było mi ciężko, ale z czasem zupełnie odmieniło mi się. Jestem naprawdę szczęśliwy z tego powodu, że zdecydowałem się się na ten krok. Myślę, że decyzja o zaprzestaniu picia (raczej wola Boga) i podjęcie decyzji o Programie ze sponsorem - były najlepszymi rzeczami jakie w życiu mnie spotkały. Dziś słowa "jeśli chcesz - znajdziesz sposób, jeśli nie chcesz - znajdziesz powód" miają w tym kontekście dla mnie kluczowe znaczenie. Kiedyś nie chciałem być bliżej Programu, dlatego szukalem różnic i powodów by go nie robić.

Interesuje się piłką angielską, kiedyś rozmawiając z kolegą powiedziałem "Wiesz, niezbyt lubię Manchester Utd, nie podoba mi się stadion Old Trafford, On: a byłeś??? Ja: Nie, ale z telewizji mnie jakoś nie przekonuje, On: ja miałem karnet w sezonie 2008/09, chodziłem na wszystkie mecze MU jak tam pracowałem; jestem zakochany w tym klubie i stadionie".

Kiedy nie byłem "na Programie" to wydawało mi się że trzeźwieje... niestety tylko wydawało mi się. Dziś widzę, że to była iluzja nie mająca wiele wspólnego z faktami.

I jeszcze zdanie w kwestii tzw. podziału w AA. Poobserwujcie uczciwie i zobaczcie, kto się wypowiada o podziałach. Czy ci, którzy przeszli przez Program? Czy oni mówią, że czują się lepsi i "ich AA" jest lepsze?

Don kichot - Pią 21 Paź, 2016 20:14

Tibor napisał/a:



I jeszcze zdanie w kwestii tzw. podziału w AA. Poobserwujcie uczciwie i zobaczcie, kto się wypowiada o podziałach. Czy ci, którzy przeszli przez Program? Czy oni mówią, że czują się lepsi i "ich AA" jest lepsze?


Bardzo rzadko zabieram głos i piszę cokolwiek na tym forum (częściej czytam) ale tu czuje się niemal wywolany do tablicy. Bo na pytania z tego cytatu moja odpowiedż brzmi TAK i TAK!!
wielokrotnie byłem świadkiem dobitnych wypowiedzi właśnie to nawet nie tyle co sugerujące ale jednoznacznie określające stanowcze twierdzenia. Słowa o tym że źle trzexwieję lub że w ogóle nie trzexwieję (ja lub osoby obok mnie) bo nie jestem (nie jesteśmy) na programie słyszałem od programowców nie raz,często towarzyszylo temu wróżenie mi (nam)zapicia lub nawet określanie daty kiedy wróce do nałogu...od jakiego czasu mam tego mniej bo nic im sie nie sprawdza.... he he
Od kilku 3 chyba lat jestem zdeklarowanym przeciwnikiem tego nowomodnego sponsoringu, i odradzam go stanowczo gdy jestem pytany o zdanie.
By nie było że gadam tylko zasłyszane opowieści dziwnej treści to powiem że ja właśnie dałem się złapać takiemu "łowcy dusz",krokowemu fanatykowi zwał jak zwał dziś wiem ze to chory człowiek...Zaraz po odwyku poleciałem na mitingi,i jedną z grup traktowałem jako swoją macierzystą,po paru miesiącach na grupie odbyła sie "rewolucja"...kilka osób po jakiś warsztatach kroków podjęło się pracy ze sponsorem i tak się potoczyło że grupa się zmieniła...wyleciała świeca,wyleciało sporo tekstów (jako nie aowskie) był nacisk na program i sponsoring i nic więcej... Jednocześnie facet którego poważałem (miał wtedy 5 lat trzexwości),którego moze nieświadomie traktowałem jak wzór (lubiłem go słuchac i podobało mi sie jak i co mowił) sam "odkryl" sponsoring i po jakimś tam czasie zaproponował mi że przeprowadzi mnie przez program jako mój sponsor... Nie za bardzo mi
to leżało ale....po kilku mitingach sie zgodziłem...
I TO BYŁ MOJ BŁĄD.
Moje wcześniejsze myślenie o tym gościu wypaczało mi stan faktyczny... A prawda była tak że zwyczajnie prał mi móżg. Doszlo do tego ze relacja sponsor-podopieczny wygladała tak że nie miałem (bo nie mogłem) miec własnego zdania,własnych mysli. wszystko musiało byc wg niego i nie bylo mowy żebym mogł sie z czymś nie zgodzic. Całe szczęście że moja zona wtedy kończyła terapię dla wspołuzaleznionych i miała jakąś tam wiedzę i jeszcze kontakt z terapeutą bo to pozwoliło jej widzieć całą sytuację z innego punktu. I gdy doszło do tego że sponsor ustawiał mi życie prywatne wtrącając się nie tylko do rodziny ale i do wychowywania dziecka i nawet do naszych finansów które on podporządkowywał pod warsztaty,wyjazdy,mitingi i inne ,moje kochanie postawiło sprawę na ostrzu noża. Albo rodzina albo sponsor.. A jeśli wybiorę sponsora to mam godzine na to żeby podpisać dokumenty rozwodowe,spakowac się i wypier...... Wybrałem rodzinę ale nawet wtedy nie było mi łatwo sie od tego całego fanatyzmu odciąć... Ile jak się nasłuchałem od innych niepijących z miasta jakie to epitety na mnie leciały....o tym że wg "sponsora" żona zmusiła mnie do picia nawet nie wspomnę... Cały ten sponsoring i kroki o mały włos nie rozpie.....mi rodziny (a przy tym mnie samego)
Choć trwało to ledwie niecałe 5 miesięcy to mógłbym książke napisac na temat co gada się w kręgu krokowo-sponsorowym o tych którzy na program ze sponsorem wejśc nie chcą,ale po co...
Nie jestem taki jak oni.
Jedynie gdy ktoś mnie pyta to zdecydowanie odradzam.
W naszym kraju sponsoring jest CHORY. Znam kilka osób zza oceanu i z ich opowieści wynika całkowicie coś innego niz to co spotykam w pl. Tu jest to wypaczone!

Thomasson - Sob 22 Paź, 2016 00:27

Widzę że dyskusja stała się dwubiegunowa. Po obu stronach widzę sporo racji. Warto zauważyć ze: na mitingach "nie" programowych też jest program i sponsorzy. Tylko nie ma ciśnienia na program. Gdy uczeń jest gotowy to mistrz sam się znajdzie, więc sponsor nie musi się narzucać. Druga sprawa to mówienie niby o sobie, że bez programu nie zdrowialem, to właśnie robienie presji na innych. Zamiast ogólnikowych przechwałek, lepsze są konkrety. Ja ze sponsorem poruszałem tematy wiary, ego, odpowiedzialność, pokora, iluzja, naturalność i wiele innych. Nigdy nie było tematu mojej pracy, moich relacji itp. Pierwszy sponsor próbował ustawiać mi karierę i szybko to się skończyło.

Rozwój wymaga czasu, więc program w 12 miesięcy to jakaś pomyłka. I to nie polski wymysł, bo miałem materiały z amerykańskich grup, bardzo powierzchownie ujmujące kroki. Tych najnowszych sugestii niestety nie znam. Wiem że trzeba np dzwonić do kilku osób dziennie, idiotyzm. Ja po sześciu latach na programie jestem w siódmym kroku, kroki 8 i 9 zrobiłem i chyba tylko ego od tego mi urosło. Krok 10 i 11 robię od dawna, ale to tylko takie przedszkole duchowe.

Bez biletu jeździć też nie wolno... i co z tego?

ankao30 - Sob 22 Paź, 2016 06:25

Thomasson napisał/a:
Gdy uczeń jest gotowy to mistrz sam się znajdzie, więc sponsor nie musi się narzucać

Tu masz rację. Słyszałam to inaczej troszkę: jak masz gotowość Program sam Cię znajdzie. Tak było u mnie, tylko z tą różnicą, że ktoś musiał mi dokładnie powiedzieć, że można i tak.
Don kichot napisał/a:
Jednocześnie facet którego poważałem (miał wtedy 5 lat trzexwości),którego moze nieświadomie traktowałem jak wzór (lubiłem go słuchac i podobało mi sie jak i co mowił) sam "odkryl" sponsoring i po jakimś tam czasie zaproponował mi że przeprowadzi mnie przez program jako mój sponsor

Thomasson napisał/a:
I to nie polski wymysł, bo miałem materiały z amerykańskich grup, bardzo powierzchownie ujmujące kroki

Don kichot napisał/a:
W naszym kraju sponsoring jest CHORY. Znam kilka osób zza oceanu i z ich opowieści wynika całkowicie coś innego niz to co spotykam w pl. Tu jest to wypaczone!

Kiedyś też się nad tym się zastanawiałam, dlaczego? Ale widocznie tak ma być.

Tibor - Sob 22 Paź, 2016 08:03

W zasadzie koledzy powyżej napisali dokładnie niemal to samo co ja, tylko od innej strony. Jest mi to bliskie, bo miałem podobne doświadczenia.

Po kilkumiesięcznej abstynencji poprosiłem kogoś o przeprowadzenie przez program. Było wtedy we mnie mnóstwo buntu, nieuczciwości i niewiele pokory. Nie dałem rady robić tego na co wcześniej się zgodziłem. W okolicach trzeciego kroku zerwałem współpracę... i wyszło ze mnie wszystko. Wylewałem na byłego sponsora wiadro pomyj, najczęściej nie mających niczego wspólnego z prawdą. Dlaczego? No oczywiście, żeby usprawiedliwić siebie. Że ja byłem wzorcem podopiecznego i w ogóle niemal idealny i zrobiłbym ten program, gdyby nie sponsor do bani i jego metody.
Zatem wiem o czym piszecie, bo jest mi ten stan bliski.

Pewnie znacie to też:
"(...) nie mogą lub nie chcą całkowicie poddać się temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina (...) Z natury swej nie są zdolni pojąć, a tym bardziej rozwinąć sposobu postępowania, który wymaga bezwzględnej uczciwości. Ich szanse na powodzenie są znikome".

Łatwiej o dyskusje, kiedy możemy mówić o faktach a nie ogólnikach, bo te zazwyczaj tylko sprawiają wrażenie, a esencji jest niewiele.

Może ja dopytam lub wyjaśnię.
"wyleciało sporo tekstów (jako nie aowskie)" - z pewnością chodzi o teksty nie zatwierdzone przez BSK (np. 24h na dobę, Dzień po dniu). Wyjaśnię może dlaczego te teksty nie są zatwierdzone przez BSK. W głównej mierze dlatego, że nie idą datami zgodnie z Programem. Tzn np miesiąc październik, krok X, a teksty dotyczące zupełnie innego tematu. One są jak najbardziej Aowskie, ale raczej jako literatura uzupełniająca do domu. Gdyby kolega miał pojęcie dlaczego AA w ogóle istnieje, przetrwało rózne zawieruchy to może by stwierdził, że słusznie Ci owi tak postąpili.

"Doszlo do tego ze relacja sponsor-podopieczny wygladała tak że nie miałem (bo nie mogłem) miec własnego zdania,własnych mysli" - może jakiś konkretny przykład?

"I gdy doszło do tego że sponsor ustawiał mi życie prywatne wtrącając się nie tylko do rodziny ale i do wychowywania dziecka" - jak wyżej, jakiś przykład, jak egzekwował to, groził bronią palną czy może stosował jakieś inne środki przymusu?

"nawet do naszych finansów które on podporządkowywał pod warsztaty,wyjazdy,mitingi i inne" - ciekawią mnie najbardziej te inne i czy w końcu zwrócił te pieniądze ;)

"Albo rodzina albo sponsor." - z mojego doświadczenia, już przebytego ze sponsorem i z podopiecznymi, uważam że sponsor jest najmniej ważny; to podopieczny i Program są tymi istotnymi punktami, nie sponsor.

Jeśli sponsor Tobie nie odpowiadał, a przy okazji nie negujesz Programu to dlaczego nie zmieniłeś sponsora? Groził bronią palną?

"Ile jak się nasłuchałem od innych niepijących z miasta jakie to epitety na mnie leciały." - miałeś odwagę podejść i porozmawiać, wyprostować ten stan rzeczy ze sponsorem czy wolałeś karmić się ludźmi z miasta?

"Cały ten sponsoring i kroki o mały włos nie rozpie.....mi rodziny (a przy tym mnie samego) " - spójrz jaki dość długi tekst napisałeś, a nie dałeś choćby jednego przykładu, same ogólniki.

"Choć trwało to ledwie niecałe 5 miesięcy" - raczej by mnie interesowało w Programie na którym kroku zrezygnowałeś... sorry, żona ci zagroziła, a nie ile miesięcy to trwało.

"W naszym kraju sponsoring jest CHORY" - co wiesz o sponsorowaniu w naszym kraju?

"więc program w 12 miesięcy to jakaś pomyłka" - dlaczego tak uważasz? Ile musi trwać, żeby Ciebie zadowolił?

"bo miałem materiały z amerykańskich grup" - no jeśli miałeś w ręku to w zasadzie już wszystko wiesz... sorry, ale co znaczy mieć w ręku?
Do Polski początkowo przywieziono 2 scenariusze z Wielkiej Brytanii (obecnie jest ich więcej), te Brytyjskie są też z USA więc sam posługuję się metodą (C. - nie wymieniam nazwy; jest od nazwiska) z amerykańskich grup. Generalnie w USA jest kilkanaście scenariuszów, metod.
Uważasz w takim razie, że lepiej przejrzeć wszystkie scenariusze na świecie i ten, który mi się spodoba, tym pójdę przez Program? Czy nie jest to szukanie powodu, by czegoś nie robić?

"Wiem że trzeba np dzwonić do kilku osób dziennie, idiotyzm" - wiem więc równie przekonująco wiem, że to idiotyzm. A wiesz, że w tych samych sugestiach jest, że jeśli coś dla Ciebie jest trudne i nie możesz sobie z tym poradzić, od tego masz sponsora, by omówić problem? By mógł ci pomóc? Czy tego już nie wiesz i wolisz od razu ocenić jako idiotyzm?

"Druga sprawa to mówienie niby o sobie, że bez programu nie zdrowialem, to właśnie robienie presji na innych" - i to jest BARDZO WAŻNE, chyba najważniejsze w tej naszej dyskusji i doświadczeniach. Ja dzisiaj też tak widzę. Przedtem tylko wydawało mi się, że zdrowiałem. Moje przekonanie, że zdrowieje było tak głęboko zakorzenione, że nie dałem sobie wmówić, że nie zdrowieje. Ale chodzi o tą presję... czy "oni" wywierali presję czy raczej JA czułem się pod presją? Mój obrachunek moralny podpowiada mi, że to ja miałem problem z tą presją. Z jednej strony ta presja mnie wkurzała i dawała powody, żeby czegoś nie robić, z drugiej strony ta moja presja doprowadziła mnie do Programu. Ta presja dużo mi powiedziała o mnie samym. To było cholernie niekomfortowe... na szczęście dla mnie wyciągnąłem wnioski.

Jo-asia - Sob 22 Paź, 2016 08:57

W trakcie pobytu na terapii zamkniętej, trafiłam na mityngi. Dla mnie, genialne (Rybnik). Oparte na Krokach. Od początku zarazili mnie pracą na Programie. Przypuszczam tym "starym". Kontynuując terapię szukałam sponsorki. Tak szukałam, że nie znalazłam. Po półtora roku nie picia, po zakończeniu terapii.. znalazłam. Internetowy i telefoniczny kontakt. Po pierwszym kroku.. pierwszy i ostatni raz z nią rozmawiałam, dłuuugo. Więcej się nie odezwała ;) Była osobą sprawdzoną, z długoletnim stażem i kilkoma podopiecznymi.
Kogo mam obwinić?
Nikogo :) tak miało być.

Czytając Was widzę tylko jedno. Sponsor i okoliczności (bez znaczenia czy dobre czy nie, w waszej ocenie), wskazują na jedno. To moment, w którym następuje wzięcie odpowiedzialności za trzeźwienie... na siebie. To "problem autorytetu" i jego umiejscowienia poza sobą. Z jednej strony nie umiejętność poddania się a z drugiej uzależnienia od niego, siebie.

W AA, są zwyczajni ludzie. Tacy jak wszędzie, gdzie Ty/ja jestem :)
Spotykam swoje własne lustra :) i przed nim nie ucieknę :)

Thomasson - Sob 22 Paź, 2016 09:52

Cytat:
uważałem że jestem prawdomówny, że posiadam rację, że wybrałem własną drogę
jaką rację, jaką drogę?
Cytat:
Ja tej swojej prawdomówności, pokory, odpowiedzialności nie chciałem skonfrontować z faktami. Wolałem nadal żyć w iluzji
jakimi faktami, jakiej iluzji?
Cytat:
Że jeden z drugim, niegdyś roztrzęsiony stawał się spokojniejszy. Że wielu z nich emanowało pogodą ducha
jak emanowało, spokojniejszy czyli jaki?
Cytat:
Myślę, że przede wszystkim nadal bałem się prawdy o sobie samym. Bałem się odkryć najdrobniejszych zakamarków swojego życia.
Jakiej prawdy? co to za odkrycie?
Cytat:
Początkowo było mi ciężko, ale z czasem zupełnie odmieniło mi się.
Jak się odmieniło?

... mógłbym tak pytać dalej. Jak widzisz, same ogólniki. Ogólniki też są ok. Gdy chce powiedzieć o swojej radości to nie muszę zaczynać od tego co jadłem na śniadanie.
Cytat:
"więc program w 12 miesięcy to jakaś pomyłka" - dlaczego tak uważasz? Ile musi trwać, żeby Ciebie zadowolił?
program musi trać tyle ile musi, dla jednego 3 lata dla innego całe życie. Rok to za mało aby pozbyć się egoizmu. A to obiecuje program w WK. Pozbyłeś się ego, Tibor?
Cytat:
"Wiem że trzeba np dzwonić do kilku osób dziennie, idiotyzm" - wiem więc równie przekonująco wiem, że to idiotyzm. A wiesz, że w tych samych sugestiach jest, że jeśli coś dla Ciebie jest trudne i nie możesz sobie z tym poradzić, od tego masz sponsora, by omówić problem? By mógł ci pomóc? Czy tego już nie wiesz i wolisz od razu ocenić jako idiotyzm?
A który krok mówi: zdzwoniliśmy codziennie do innych ludzi, tak długo aż sponsor był zadowolony.? A jak sponsor będzie sugerował zbierać znaczki albo hodować gołębie? IDIOTYZM
Cytat:
Generalnie w USA jest kilkanaście scenariuszów, metod.
12 kroków to 12 krótkich zdań. Nie potrzeba scenariusza. Oczywiście jak usiądzie żarliwy katolik z drugim, podobnym sobie, to mogą z różańcem kroki robić. Ich sprawa. Ale program jest jak forma na ciasto, i to podopieczny decyduje jakich użyje składników.
Cytat:
"Druga sprawa to mówienie niby o sobie, że bez programu nie zdrowialem, to właśnie robienie presji na innych" - i to jest BARDZO WAŻNE, chyba najważniejsze w tej naszej dyskusji i doświadczeniach
Ja na mitingach zamiast wychwalać program, opowiadać o owocach, i robić presję, wolę mówić konkretnie jak stosuje program. Słuchanie że chleb jest zdrowy i smaczny, nie zrobi z nikogo piekarza.
ankao30 - Sob 22 Paź, 2016 11:28

Już kiedyś o tym pisałam, weszłam na forum zielona, od razu trafiłam do AA bez żadnej wiedzy na ten temat. Po jakimś czasie zaczęłam dostrzegać różnice, w prowadzeniu mityngów, przekazywaniu programu i uczestników tych spotkań. To też kiedyś pisałam, że nie podoba mi się trzeźwienie osoby x z długim stażem, a innego y jest ok. Nie umiałam zrozumieć, jak po latach można tak w kółko to samo. Też często słyszałam o strachu przed alkoholem, to też często zaznaczałam, że ja nie chce pić, ale chcę żyć koło alkoholu, nie mam zamiaru nikomu narzucać, że ja nie piję to ty też. Byłam czasem zdziwiona, jak osoba po terapii, kilka lat w AA, niepijąca unika głównej ulicy w centrum miasta, bo parasolki i boi się wyzwalaczy. Praca nad sobą mi to pozwoliła, nie mam tego strachu. A że szybko, tak jest przekazywany program i szybko mi pomógł. Aby to zrozumieć trzeba zajrzeć do źródeł. Poczytać, poszukać jak AA powstało w Stanach, jak było tworzone u nas. Jak od 1935 do 1937 powstały trzy grupy, jak w 1939 było już 100 osób, a teraz jak to wygląda.
Thomasson napisał/a:
Ja po sześciu latach na programie jestem w siódmym kroku, kroki 8 i 9 zrobiłem i chyba tylko ego od tego mi urosło. Krok 10 i 11 robię od dawna, ale to tylko takie przedszkole duchowe.
Można i tak.
Co do dzwonienia, kiedyś było trudniej nie było komórek, raczej z budki telefonicznej się korzystało.
Szkoda, że w WK nie przetłumaczono 41 historii osobistych. Czytając je zastanawiałam się jak mogą o mnie pisać jeszcze tyle lat temu. Odnajduję siebie w tych historiach.
Jo-asia, mieszkasz niedaleko, jest tu wiele grup, można iść posłuchać i nic podpisywać. Zobaczyć samemu jak to wygląda. Polecam piątkową kobiecą i 1,2,3. Choć kobieca na początku jakoś mi nie podeszła, potem poczułam, że trafia do mnie.
Niestety i tak bywa, sponsorzy różni, to ludzie,
Jo-asia napisał/a:
Przypuszczam tym "starym"
też tak przypuszczam. Miałam inaczej przekazane.
Na dzień dzisiejszy już mnie drażni różnorodność, bowiem wiem skąd to się wzięło. Tak będzie, nowe ze starym, tylko co nowe co stare to trudne pytanie.
:mysli:

Jo-asia - Sob 22 Paź, 2016 11:52

Aniu ja już.. nie potrzebuję Programu :)
nie szukam ja znalazłam
i zupełnie nie o tym pisałam :)

ankao30 - Sob 22 Paź, 2016 14:33

Jo-asia napisał/a:
Aniu ja już.. nie potrzebuję Programu :)
nie szukam ja znalazłam


Ja też nie pisałam byś poszła na Program tylko posłuchać i zobaczyć, bez "podpisywania" czegokolwiek. To tylko mityngi. Pierwsza grupa to tradycyjna i mieszana "stare z nowym i bez programu" druga to praca na WK bez świeczki. To różne grupy ale doświadczenia uczestników ciekawe.
Jest jeszcze jedna grupa "nowa" choć jak pisałam mam dylemat z tym nowym ;) to grupa przy izbie wytrzeźwień. Oczywiście można iść posłuchać, od samego bycia nie zachodzi się w program ;) to tak do swojego doświadczenia.

Jo-asia napisał/a:
zupełnie nie o tym pisałam :)


Nie gniewaj się ale już setny raz to piszę, mam kłopot z tym co autor miał na myśli.

Jo-asia napisał/a:
Spotykam swoje własne lustra :) i przed nim nie ucieknę :)


W AA podobnie mam spotykam lustra, ale też czasem widzę zakrzywienia, tak czasem odbieram. Nie umiem czytać czasem sensu, ale już nie mam potrzeby czegoś rozdrabniać na części pierwsze, wolę prostotę.

A i teraz doczytałam, że połknęłam nie w zdaniu. Oczywiście na dzień dzisiejszy już mnie nie drażni różnorodność, bowiem wiem skąd to się wzięło.

Tibor - Sob 22 Paź, 2016 14:40

Ja oczywiście mógłbym na każde z tych pytań zadanych przez Thomasson odpowiedzieć bardziej szczegółowo, ale wydaje mi się, że to już jest bez znaczenia.

Każdy ma prawo do swojego poglądu, ja wcale nie mam zamiaru czegokolwiek udowadniać. Myślę, że Ania napisała kilka istotnych rzeczy, jeśli ktoś będzie chciał widzieć co napisała - dostrzeże to, jeśli nie będzie chciał to i tak pozostanie status quo.

Mam to doświadczenie, że długo upierałem się na NIE i krytykowałem Program ze sponsorem. Wiem, że wtedy moje życie nie miało wiele wspólnego z trzeźwością. To zupełnie inny wymiar. Oczywiście wtedy, gdy mówiono mi, że chyba mam kiepsko życie poukładane to byłem mocno poiryowany. Jak to? Ja kiepsko trzeźwieje?

Osoby, które są na NIE (sam taki byłem) mają tendencje do komplikowania bardzo prostych rzeczy ("A jak sponsor będzie sugerował zbierać znaczki albo hodować gołębie?").
Ciesze się, że wyzwoliłem się z tej matni i z takiego myślenia.

Z moich obserwacji jest tak, jak pisałem kilka postów wyżej, że Program ze sponsorem krytykują ci, którzy go nie przeszli lub nawet nie zaczęli i stąd te tzw. podziały.
Kilka postów jest tego modelowym przykładem.

Jras4 - Sob 22 Paź, 2016 15:31

nie gadac mi na AA pjiaki jedne !!! chodzić chodzić i chodzić a gęby pozakleiać tasmami ..i słuchać
Thomasson - Sob 22 Paź, 2016 17:11

Swoimi pytaniami chciałem tylko pokazać że jak się krytykuje ogolnikowość u innych, to ładnie jest samemu tego nie robić.

Nie krytykuje robienia programu z sponsorem, bo sam przez to przechodziłem, polecam, fajna sprawa. Ale robiłem też kiedyś program w szybkim tempie, też ze sponsorem. 8 kroków w jakiś rok. I owszem, rozumiałem program konceptualnie, ale nie doświadczalnie. Dzisiaj, z perspektywy czasu myślę że pośpiech wynika z egotycznej chęci szybkiego przejścia z roli sponsorowanego, do roli sponsora. Dopiero za kolejnym podejściem do programu, z innym sponsorem, dokonałem realnego progresu.

Myślę że myślimy pojęcia. Inaczej rozumiemy przebudzenie duchowe. Dla mnie przebudzony to np Jezus, Budda, Sokrates, albo kilku innych żyjących współcześnie. W AA takich ludzi nie spotkałem, może źle szukałem.

Tibor - Sob 22 Paź, 2016 19:26

Może mamy inne spojrzenie na to, nie mam patentu na trzeźwość, zapewne jeszcze wiele przede mną nowych odkryć, nowych doświadczeń (a może nie).

Co do przebudzenia duchowego... hmm... mam wrażenie, że jednego takiego człowieka w AA poznałem. Każda jedna jego wypowiedź mnie inspiruje, również to jak żyje. Nawet na siłę nie jestem w stanie poszukać u niego czegoś co mogłoby nieco zburzyć mi jego obraz. Wiem też jednak, że w AA nie ma autorytetów, a pomimo to, za takiego go uważam.

Mam swoją koncepcje skąd może wynikać pośpiech, ale nie chce mi się nad tym rozwodzić.
W moim wypadku zdecydowanie szczerze nie była to chęć bycia sponsorem. Po prostu miałem już dość "tamtego" życia. Czułem, że muszę coś zmienić. Po zapoznaniu się z 12 Krokami ze sponsorem nie wychylałem się nawet, że "skończyłem" Program. Po prostu to się stało, po jednym z mitingów podszedł do mnie ktoś i zapytał czy mogę go przeprowadzić przez Program, zgodziłem się i nie żałuje, potem pojawili się następni, ja nikogo nie szukałem ani nie "łowiłem".

Dziś uważam, że Program tak naprawdę zaczyna się nie w momencie rozpoczęcia pracy ze sponsorem, a w momencie jego skończenia.
I jeszcze to, że Program to nie tylko 12 Kroków ale również 12 Tradycji. Bliższe zapoznawanie się z Tradycjami powoduje u mnie inne spojrzenie na 12 Kroków, odczuwam że jest pełniejsze, że zyskałem na odpowiedzialności względem innych.
Prawdopodobnie podobnie rzecz się ma z 12-ma Koncepcjami. Niewiele o nich wiem, ale niedawno i to napocząłem. Narazie co nieco o Pierwszej Koncepcji, być może za jakiś czas będę mógł się podzielić jak poznawanie Koncepcji wpływa u mnie na postrzeganie Kroków lub Tradycji. Narazie wiem, że niewiele wiem.

Jo-asia - Sob 22 Paź, 2016 20:54

Aniu. Nie krytykuję Programu.
Pokazuję, że nie w Programie.. problem/zasługa.
A w podejściu człowieka.. tu, alkoholika.
Temat rozbija się o ocenę. Nie ma znaczenia, która strona (poparcie czy krytyka).
Jedno wskazuje na uzależnienie od "takiego sposobu na trzeźwość". Aby tak było, jednak musi istnieć jeden element.. brak odpowiedzialności za swoje trzeźwienie. Uzależnienie go od.. w tym przypadku, Programu.
Drugie, wskazuje na nieumiejętności podporządkowania się i przenoszenia winy, na Program czy sponsora.

Nie picie różni się od trzeźwienia, właśnie taką postawą.
Aby zacząć trzeźwieć, trzeba zrobić krok dalej. Wziąć odpowiedzialność nie tylko za niepicie a za całe swoje życie na siebie. To oznacza, że tylko ja.. jestem odpowiedzialna za wszystko (dosłownie) co mnie w życiu spotkało i spotyka. Tu rozpoczyna się droga, do poznania i akceptacji siebie. I dopiero tutaj, ja staję się autorytetem dla siebie. Mogę polegać na sobie a przez to, pomagać innym skutecznie.

Jeśli ktoś nie wyszedł z poczucia winy, nie nauczy podopiecznego niczego więcej. A to nic innego, tylko d***. :bezradny:


Dodam jeszcze kilka słów o sobie.
Nie piję od ponad czterech lat. Ostatni raz na mityngu byłam rok temu.
Nie dlatego, że są złe, że je neguję. One mi nie pomagają, bo to dla mnie za mało.
W trakcie niepicia, natrafiłam na pojęcie "duchowość". I to ona stała się moją pasją. Sposobem na życie. Powołaniem, jak to się ładnie mówi ;)
Poznawanie różnych systemów myślowych, różnych poglądów na to czym jest życie, kim jest człowiek, pochłonęło mnie bez reszty. Tu na Forum, jestem, bywam, dla siebie. Odzywam się tam, gdzie mnie coś porusza. Po to aby rozpoznać, poznać.. co się pod tym poruszeniem chowa. Tak mam :) w ten sposób się rozwijam.
A do tego zawsze można tu polegać na userach. Pięknie dyskutują. Mnóstwo ciekawych tematów poruszają :)

Jacek Radom - Sob 22 Paź, 2016 22:02

To ja pozwolę sobie podziękować za to wszystko co tu przeczytałem a przeczytałem wszystko .

Daleki jestem od cytowania poszczególnych fragmentów wypowiedzi bo to mija się z celem .
Nie jestem krytykiem sponsoringu z prostego powodu.
Skoro zdecydowałem się na pobyt we Wspólnocie to pojąłem także że to właśnie proponuje owa jako sposób na wyzdrowienie z choroby właśnie .
Więc gdyby mi to w jakiś sposób nie podchodziło zabrał bym zwyczajnie d**ę w trok i odszedł.
W swym poście ( doświadczeniu ) nigdzie nie napisałem że polazłem tam bo szukałem sponsora. Z prostego powodu bo nie lubię niczego dublować. Mam swego od czterech lat i póki co jeszcze do siebie nie strzelaliśmy.
To że uczestniczę w grupach gdzie głównym tematem są smutki i radości nie znaczy że wszystkim tam obce jest pojęcie programu.
Ja ścisnąłem swoje jajka i zabrałem się za robotę właśnie z Kimś kto jest mi druhem , przyjacielem i powiernikiem.
Nie onanizuje się Wielką Księgą tylko pomaga mi zrozumieć jak żyć by nie popełniać błędów które kiedyś popełniałem , jak zmieniać swoje życie , jak robić to przy pomocy 12 kroków właśnie. I nic nie odhacza , nie nakazuje zwyczajnie jest gdy Go potrzebuję i gdy czegoś nie wiem a ... nie wiem dość często.

Między Bogiem a prawdą to moje pójście podyktowane było chęcią poznania czegoś nowego. Czegoś o czym słyszałem że ma przynosić natychmiastowe rezultaty.
I mój głupi łeb się na to skusił . Chciałem znów iść na skróty. Znów chciałem szybciej , łatwiej...Nie innego sponsora ale dziwnie szybkiego sposobu !!
No i zwyczajnie się rozczarowałem na moje szczęście.

Tak mam .
Ciągle się uczę .
Także tego że każdy ma prawo do realizowania tego także w taki sposób .

Jedynym ,,zarzutem,, była forma z jaką spotkałem się gdy właśnie ktoś - kogoś usiłował ,,zwerbować,, do wejścia w sponsoring.

Każdy ma swój świat , swoje towarzystwo... Ja w swoim świecie widzę że coraz więcej tam rozpierduchy w rodzinach w życiu niż u tych jakoby nietrzeźwiejących właściwie. Bo zwyczajnie znam ludzików... Ale to że ja być może właśnie żyję w dziwnym świecie też oczywiście biorę pod uwagę .

Pogody Ducha czymkolwiek ona dla każdego jest

Don kichot - Sob 22 Paź, 2016 22:09

Gdzies tam wyżej byłem pytany o szczegóły....
Odpowiem- A po co. Niczego to nie zmieni jak walne tu elaborat sypiąc przykładami,miejscowościami czy czymś tam jeszcze... To juz dziś dla mnie nieistotne.
Temat widze wkracza w przerzucanie argumentami zwolenników i przeciwników sponsoringu a raczej autorowi nie o to chodzi (chyba).. No i znikł jakos autor z tej dyskusji....
Bynie było,nie mam zamiaru ani nikomu zabraniać zabierac się za pracę ze sponsorem ani nikogo do tego zmuszać. Nie latam też po mitingach nadając jak katarynka o tym co myślę na ten temat i dlaczego. W zasadzie już rzadko poruszam ten temat bo to jest za mną,przepracowane,wnioski wyciągnięte jestem już dalej.. chyba że ktos pyta wprost i oczekuje odpowiedzi...wtedy niechętnie ale mówie o swoim doświadczeniu
A na dziś po kilku latach....
Mam swoją drogę która służy mi jak i mojej rodzinie i szczerze mówiąc nie mam żadnych oporów gdy ktoś próbuje mnie "podebrać" wg zdania-chcesz pokazać jak trzeźwiejesz? daj pogadać ze swoją rodziną....co przyznam się dwa razy się to zdarzyło i takie zdanie padało po tym gdy odmawiałem sponsorowi...a że moja lepsza połowa nie ma oporów przed spotkaniem sie i pogadaniem z innym niepijacym to do rozmowy dochodziło...musieli sie zdziwić bo więcej do mnie nie podchodzili...
A wracając do pierwszego posta w tym temacie....
Już jakiś czas temu spotkałem sie z sytuacją że w poradni leczenia uzaleznień którą lubię odwiedzać został wprowadzony zakaz wejścia prezentowania AA i agitacii osobom przedstawiającym sponsoring i namawiającym pacjentów na udzial w mitingach i zostanie podopiecznym i pisemne 'przerabianie" kroków ze sponsorem...
Przeżyłem wtedy lekki szok bo znam parę ośrodków i z reguły jest tak że personel medyczny namawia,zachęca lub wręcz wywiera nacisk na pacjentów żeby uczestniczyli w ruchu AA...
Ale akurat w tym jednym pojawili się tacy opisani w 1 poscie łowcy dusz którzy zaczęli robić spore zamieszanie bo gdy złapali paru nowicjuszy to usiłowali im wmówić że terapie to zło,że nie działają,że tam szkodzą wspólnocie AA i w jednym przypadku znanym mi bezpośrednio postawili gościa przed albo albo. albo jest w aa ma sponsora i pisze program albo chodzi na terapię,a wtedy nie ma wstępu do nich ich grupę. i nawet podczas zajęc grupowych na które zostali zaproszeni przez kierownika głośno negowali sens leczenia odwykowego i prezentowali że jedynie sponsor i przerobienie kroków zapewni trzexwość...
Więc otrzymali zakaz wejścia. Przez paru takich łowców,fanatyków zakaz otrzymali wszyscy, i wcale się temu nie dziwię. Bo to nie było normalne działanie godne członka wspolnoty AA.

ankao30 - Nie 23 Paź, 2016 07:45

Temat mnie zaciekawił, a najbardziej tytuł.
Też kończąc chciałam jeszcze czymś się podzielić. Jak poszłam na pierwszy mityng nic nie powiedziałam mężowi. Po jakimś czasie dopiero przyznałam się, że mam problem i chęć go rozwiązać. Szukając pomocy wybrałam AA. On tak jak i ja nic na ten temat nie wiedział. Starał się w Internecie coś dowiedzieć o mityngach i szok. Pierwsze co gdzie ty chodzisz to sekta. Większość informacji taką właśnie znalazł. Powoli tłumaczyłam mu co to i jak, zapraszałam na otwarte i poprosiłam by dał mi czas, bowiem muszę coś z sobą zrobić, bo sama już nie przestanę pić. Po jakimś czasie jak zobaczył jak się zmieniam sam mnie zawozi na mityngi. Już nie ma problemu ze stereotypami.
Kolejną rzeczą jest Wspólnota. Tworzą ja alkoholicy, oni sami sobie pomagają. Taki był cel twórców w 1935 roku, bowiem innej pomocy nie było. Terapii też nie było, jak ktoś miał problem alkoholowy często zamykano go w szpitalu psychiatrycznym, by tylko go odseparować, nie pomagali bo nie wiedzieli jak. Jak tworzyła się Wspólnota to były spotkania i pracowali na Biblii w swoim gronie. Po krótkim czasie zaczęła się rozrastać i powstała WK gdzie jest neutralna dla każdego wyznania, bądź dla niewierzących. AA szybko się rozrosło to już pisałam. Też AA nie jest  lekarstwem dla wszystkich. Około 25 % osób nie ruszyło więcej alkoholu, około 50% pozostało w AA ratując się poraz kolejny i kolejny, część odeszła. Takie są fakty, ale porównując z terapiami to i tak AA jest skuteczne. Trzeba pamiętać że AA to anonimowi alkoholicy, którzy nie uczyli się  w tym kierunku by pomagać innym w tej chorobie. Większość przekazuje to co dostała bez wnikania i wchodzenia z butami w ich życie. Tego nie umiem do tej pory zrozumieć. Przekazuje wszystko co sam dostał bez dodatkowych rzeczy i nic nie omijając. Niestety w Polsce sponsorowanie wyglądało inaczej niż twórców tego sposobu pomocy. Często spotykam tzw. sponsora który kiedyś zrobił terapię i ma trochę materiałów z terapii, od iluś lat  nie piję i przekazuje co sam odkrył i jakoś zrozumiał po swojemu. Często słyszę właśnie takie przyjaźnie, gdzie sponsor chce poznać rodzinę itp. Tylko po co. Umiem zrozumieć w drugą stronę jak podopieczny chce poznać bliżej sponsora, boi się i ma opór. Ja byłam 4 razy i swojej sponsorki, ona i mnie nigdy. Te cztery razy z konkretnymi rzeczami niezbędnymi w pracy na programie. No ale tak jest. Tak samo na terapii nie zawsze terapeuta dopasuje, czasem za bardzo wymagający, tak samo ze sponsorowaniem. Raz z kolegą rozmawiałam bardzo chciał wejść na program ale problem, bo tego gościa za dobrze zna, ten za młody, tamten coś i się tylko śmiałam jak głowa kombinuje. Ale jak wspomniałam to między innymi ja alkoholiczka jestem częścią AA.
I nie ma obawy nie łowie dusz. Jak ktoś chce pomocy, pomagam jak nie to ok. ma swoją drogę i już. Jedyne co mogę robić to dzielić się swoim doświadczeniem i staram się to robić.

Tibor - Nie 23 Paź, 2016 09:21

Dziękuję Aniu za ten post.
Prawdę mówiąc przeraża mnie nieco to co napisaliście koledzy wyżej. Miałem chyba to szczęście, że w moim gronie znajomych nie trafiłem na takich sponsorów. Bywam na różnych mitingach, nie tylko w swoim mieście, nie tylko w swoim regionie i też nie spotkałem takowych. Raczej to co opisujecie wygląda na jakiś samozwańczych sponsorów.

Przez pryzmat własnych doświadczeń i zachowań do części Waszych opinii podchodzę z dużym dystansem, bo sam tak kiedyś zachowywałem się i wiem dziś, że przyczyna nie była w sponsorze, a we mnie. Frustracje czasem mogą przesłaniać rzeczywistość (nie mówię tu o nikim z Was), bo spotykałem się z przypadkami wylewania wiadra pomyj na sponsorów przez podopiecznych niezdolnych do bezwzględnej uczciwości.

Na marginesie powiem Wam, że niezmiernie rzadko bywam na mitingach "programowych". Uważam też, że Program ze sponsorem nie jest dla wszystkich. Ta droga jest chyba tylko dla "prawdziwych alkoholików".

ankao30 - Nie 23 Paź, 2016 09:51

Na telefonie nie wszytko odczytam, chciałam jeszcze dodać jedno istotne co jest moim startem w trzeźwość. Mianowicie telefony do nowicjuszy.

Jacek Radom napisał/a:
W szczególności że po mityngu zaopiekowanie się polegało na wyłuskanie nr telefonu od ewentualnego Bożego Podopiecznego i próbie natychmiastowego podpisania kontraktu na sponsorowanie ...


Ja zbieram telefony, bowiem na dzień dobry ktoś mnie poprosił o telefon, który miałam dziennie. Rozmowa o wszystkim i o niczym, czasem jak się czujesz, czasem jak minął dzień, ale dla mnie to było wszystko. Dziennie wracając z pracy szłam ze słuchawką przy uchu i tylko czasem słuchałam i nawet nie wiem jak mijałam sklep, który dziennie odwiedzałam by kupić jedno i to samo. Właśnie tak też dowiedziałam się, że mam szansę by coś zmienić, że mogę wyrwać się z tej matni. Jak poszłam na pierwszy mityng tradycyjny, nikt nie poprosił mnie o telefon, tylko słyszałam fajnie, że jesteś, ale w domu już tak fajnie nie było. Mi to uratowało życie i tak też robię, bo i mi to pomaga. Jak ktoś nie chce to ok. Ja jak już nie raz zaznaczałam zaczęłam tu na forum i w AA, nie znam terapii, gdzie w moich grupach 90% to osoby po terapiach, gdzie już szukały pomocy w jakiś sposób. Mało osób trafia z ulicy jak ja, ale też trafia. Wiem po sobie, że trudno się odnaleźć jeszcze jak w moim przypadku alkohol nie wyparował z organizmu. Dlatego dla mnie to ważne by dzwonić, pokazać coś więcej niż na mityngu, samo fajnie że jesteś.
To moje doświadczenie i tego się trzymam.

Miłej niedzieli

Thomasson - Nie 23 Paź, 2016 11:01

Dobrze że spór stracił na intensywności. Zauważając jakiś punkt widzenia, inny aspekt, nie jest tak że stawiam się po drugiej stronie barykady i neguje wszystko co inne. Świat nie jest czarno-biały.

Bezwzględna uczciwość... mam takie porównanie. Jak idziesz do trenera bo chcesz się rozwijać fizycznie, to w kompetencji trenera leży, aby bezpiecznie przeprowadzić przez ten proces. Sponsor powinien mieć dużo oleju w głowie, bo bierze się za pomaganie komuś kto ma deficyty w uczciwości, odpowiedzialności itd. Nikt zdrowy nie potrzebuje sponsora.

I druga strona medalu: nie każdy jest gotowy na przyjęcie pomocy. Albo inaczej sobie tą pomoc wyobraża. Jeśli podopieczny oczekuje od sponsora aby ten np łagodził konflikty z żoną / mężem, to nie znaczy że sponsor ma się na to godzić.

Temat długi jak rzeka...

Tibor - Nie 23 Paź, 2016 11:04

Przyznam, że kwestie telefonów sprawiały mi największy kłopot. Nie rozumiałem po co i dlaczego. Ciągle intelektualizowałem ten temat. Sponsor mi powiedział "nie kombinuj, po prostu to zrób". Dziś wydaje mi się to takie proste, ale wtedy nie było. Miałem straszny opór i bunt przed tym.
"pierwsze kroki stawiamy wbrew sobie" jest napisane w ważnej dla mnie książce i dziś wiem, żeby osiągnąć jakiś stan, powiedzmy znacznie lepszy niż przedtem, potrzeba jest robienia czegoś, co przychodzi z trudem. Przecież zrobienie czegoś co jest łatwe jest po prostu łatwe. Sztuką jest zrobić coś co jest trudne. Wtedy przychodzi nagroda, oczywiście istotne w tym, by potencjalna nagroda nie przysłaniała tego co ważne.
Początkowo biłem się z tym, że po co dzwonić, o czym ja mam mu gadać, a może jest zajęty, a może w pracy a ja mu swoim telefonem przeszkadzam? Widzę w tej przeszłości swoją chorą głowę, zamiast "nie kombinuj, po prostu to zrób". Bóg wybrał dla mnie takiego sponsora, który mi pomógł w tej kwestii: "skoro codzienne dzwonienie do nowicjuszy jest dla ciebie zbyt trudne, to spróbuj dzwonić 2-4 razy w tygodniu do "starszych" AA i próbuj powiedzieć uczciwie, że dzwonisz, ale nie masz o czym gadać". I tak zacząłem, to był dla mnie dobry sposób (podobnie go przekazuje dalej tym, którzy mają przed tym opory). Gdy nabrałem powiedzmy jakiejś tam ogłady to nawet nie zorientowałem się, jak zacząlem sam dzwonić do nowicjuszy. Nie miałem wtedy jescze pojęcia, ale w taki sposób odklejałem się stopniowo od swego egoizmu, później dawanie siebie innym stało się dla mnie czymś elementarnym.
Dzięki tym sugestiom w momencie zapoznawania się z XII Krokiem byłem już częściowo przygotowany mentalnie, by móc nieść posłanie. Oczywiście jakie ono jest nie potrafię ocenić. Jest takie, na jakie mnie aktualnie stać. Pewnie bywa raz lepsze, raz gorsze.

PS. Tak, Thomasson, dobrze że spór stracił na intensywności. Mnie ta dyskusja też czegoś uczy i na szczęście potrafię czasem dostrzec u siebie pewne deficyty... nie zawsze od razu. Dziękuję :)

Thomasson - Nie 23 Paź, 2016 23:32

Napisz coś więcej o tych sugestiach, co tam więcej jest oprócz dzwonienia?
Ciekawi mnie to.

Dzwonienie postrzegam jak remedium na nieśmiałość. Gdy brakuje kompetencji społecznych to trzeba wyjść do ludzi i poszerzać strefę komfortu. Gdy brakuje kompetencji zawodowych to do szkoły lub na kurs. A gdy brakuje higieny to mydło, woda itd Na każdy problem jest rozwiązanie. Ale nadal nie widzę związku z 12 krokami. Te metody są żywcem wzięte z terapii. Według mnie to leczenie objawów.

Jeśli poprawię ilość i jakość moich interakcji społecznych, to co? Będzie to znaczyć że trzeźwieję? Mówi się że człowiek to istota społeczna. Myślę że to tylko jedna z opcji. Czy inni ludzie są mi potrzebni? Czy uzależniam swoje poczucie szczęścia od obecności innych ludzi w moim życiu? Jeśli tak, to tylko wykorzystuje innych do swoich egoistycznych celów. Zupełnie jak ścierkę do butów. Drugi człowiek ma spełnić określone funkcje: ma być dostępny, ma okazywać zainteresowanie. A jeśli tego nie robi, to można zmusić go do tego, dopasowując się do jego wymagań. Gra, tragikomedia, role, maski.
Moim zdaniem ludzie szczęścia nie dają. Jak jest towarzystwo to ok, jak nie ma to też ok. Nie chodzi o to aby być antyspołecznym. Ale aby być niezależnym emocjonalnie.

Kiedyś postrzegałem egoizm jako samolubstwo, dbanie tylko o swój interes, nie dostrzeganie potrzeb innych. Dzisiaj wiem że będąc szlachetnym altruistą nadal mogę pozostawać egoistą. Egoizm to ciągła potrzeba stawania się. Czyli brak akceptacji tego jakim się jest aktualnie. Chęć bycia lepszym niż się jest. Potrzeba dodania do siebie czegoś więcej. Kolejny dyplom na ścianie, kolejny medal, kolejna tożsamość, identyfikacja z czymś tam. Jak tak dokładnie się sobie po przyglądam, to widzę że nie jestem taki fajny jak bym chciał.

ankao30 - Pon 24 Paź, 2016 06:27

Thomasson, nie latwiej iść na mityng i popytać, posłuchać i poprosić by ktoś dał sugestie. Pokazał co i jak.
Internetowo i w skrócie nic się nie da zrobić, chyba że na drutach i tak często trzeba pruć i odnowa zaczynać. Lepiej iść do źródła ;)

:dzierga2:

Tibor - Pon 24 Paź, 2016 07:53

Thomasson, myślę że Ania podała tobie najlepszy ze sposobów.

Jestem zwolennikiem dzielenia się własnym doświadczeniem, aby móc komuś pomóc, a nie zaspokajanie czyjejś ciekawości. Jeśli nie masz zamiaru zmienić sowjego życia, to zaspokojenie ciekawości niewiele wniesie sadzę.

Pisałeś, że maiałeś/masz (?) sponsora, to może jego zapytaj w/g jakich zasad ciebie prowadzi. Jest samozwańczy czy ma jakieś zasady?

Ten rodzaj egoizmu, o którym napisałeś jest logiczny, niestety tylko logiczny. Nie ma w nim Boga (jakkolwiek go pojmuje) i dlatego nie potrafię zaspokoić twojej ciekawości.

Thomasson - Pon 24 Paź, 2016 12:39

No cóż, jeśli to taka tajemnica, to niech moja ciekawość pozostanie niezaspokojona.
Nie szukam tutaj pomocy dla siebie ani nie mam ambicji pomagać innym. Forum jest dyskusyjne, więc ciekawość, dociekliwosc, jest tu chyba na miejscu.

Pojawił się nowy sposób na program i chciałem poszerzyć swoją wiedzę. Nie widzę sensu aby szukać sobie kolejnego sponsora i cofać się do rzeczy które mam już za sobą. Nie chodzę na mitingi oparte na tym nowym scenariuszu, a i mój sponsor też nie miał z tym styczności. Regularnie dzwoni do mnie ktoś z dzwoniących według sugestii, więc może jego dopytam.

:)

ankao30 - Pon 24 Paź, 2016 13:17

Thomasson napisał/a:
Napisz coś więcej o tych sugestiach, co tam więcej jest oprócz dzwonienia?
Ciekawi mnie to.


Jeszcze raz
Thomasson, nie latwiej iść na mityng i popytać, posłuchać i poprosić by ktoś dał sugestie. Pokazał co i jak.

Thomasson napisał/a:

Pojawił się nowy sposób na program i chciałem poszerzyć swoją wiedzę. Nie widzę sensu aby szukać sobie kolejnego sponsora i cofać się do rzeczy które mam już za sobą. Nie chodzę na mitingi oparte na tym nowym scenariuszu, a i mój sponsor też nie miał z tym styczności.


Od bycia na mitingu i zobaczenia jeszcze daleka droga do sponsora i programu. Do tego trzeba mieć gotowość i uczciwość wobec siebie.

Thomasson napisał/a:
Regularnie dzwoni do mnie ktoś z dzwoniących według sugestii, więc może jego dopytam.


Można i tak na łatwiznę ;)

Jo-asia - Pon 24 Paź, 2016 13:28

ankao30 napisał/a:
Thomasson, nie latwiej iść na mityng i popytać, posłuchać i poprosić by ktoś dał sugestie. Pokazał co i jak.

Aniu.. chyba nie doczytałaś do końca

Thomasson napisał/a:
a i mój sponsor też nie miał z tym styczności. Regularnie dzwoni do mnie ktoś z dzwoniących według sugestii, więc może jego dopytam.

ankao30 - Pon 24 Paź, 2016 14:29

Jo-asia,
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam ale Thomasson, jest ciekawy, sponsor też nie miał z tym styczności to może te telefony pomogą tylko czemu samemu nie zobaczyć. :bezradny:

To tak jakby ja pytała o terapię, o wszystkie prace, kontrakty itp. Łatwiej iść do przychodni, każda inna, inni terapeuci i podadzą mi co i jak. Ale po co. Samo wejście do przychodni nie oznacza, że jestem na terapii.
Jaśniej już nie umiem.
Do programu trzeba mieć gotowość i uczciwość wobec siebie tylko tyle, może aż tyle.

Jędrek - Pią 23 Gru, 2016 09:53

Thomasson napisał/a:
Forum jest dyskusyjne, więc ciekawość, dociekliwosc, jest tu chyba na miejscu.

Program 12- tu kroków to program działania.
Nie poczuje się zmian zachodzących w życiu dyskutując.
ja testowałem sugestie na sobie i wybierałem co mi pasowało.... na co byłem gotowy.... bo np. modlić się na kolanach zacząłem po dwóch latach od rozpoczęcia pracy ze sponsorem... ale ja oporny jestem w zmienianiu swojego życia...i ciężko mi otworzyć głowę na nowe.
A im dalej w las....

szymon - Pią 23 Gru, 2016 14:56

Jędrek napisał/a:
Thomasson napisał/a:
Forum jest dyskusyjne, więc ciekawość, dociekliwosc, jest tu chyba na miejscu.

Program 12- tu kroków to program działania.
Nie poczuje się zmian zachodzących w życiu dyskutując.


Ooo właśnie
1. Byłem oporny na zmiany
2. Byłem gotowy na zmiany
3. Jestem w trakcie zmiany

Do wyboru, do koloru


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group