To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - alkoholizm chorobą niezawinioną????

Anonymous - Czw 09 Lip, 2009 07:48
Temat postu: alkoholizm chorobą niezawinioną????
Wiedźma napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
kulfon303 napisał/a:
nigdy nie liczylem sie z tym ze mnie to spodka, ze bede alkoholikiem
A znasz kogoś kto się z tym liczył i w ogóle brał pod uwagę? :wysmiewacz:

Dlatego terapeuci zaprzeczają jakoby alkoholizm był chorobą "na własne życzenie", jak często jest nazywanym.
Ba, idą dalej i twierdzą, że jest chorobą niezawinioną, z czym już można dyskutować, prawda?


oczywiście że można.

Ja wychodzę z założenia że jednak jest to choroba zawiniona

ciekawa jestem Waszego zdania

Jagna - Czw 09 Lip, 2009 09:00

utopia napisał/a:
Ja wychodzę z założenia że jednak jest to choroba zawiniona


Idąc tym tokiem myślenia, to wiele chorób jest "zawinionych" przez nas samych.
Na wiele chorób sobie zapracowujemy swoim trybem życia, dietą, zaniedbaniem, ryzykownym sportem, a nawet tym , że mieszkamy w mieście a nie na wsi.

Alkoholizm to choroba , na którą składa się wiele czynników- jasne , że główny to po prostu picie duzych ilości alkoholu przez długi czas, ale są i inne czynniki: biologiczny(genetyczny), społeczny(środowiskowy),psychologiczny(psychiczny).... Na pewne predyspozycje naszego organizmu wpływu nie mamy.
Bo dlaczego jedni ludzie uzależniają się a inni nie?
A jedni drudzy piją alkohol w dużych ilościach i często.
Ja sobie zapracowałam na moją chorobę, ale czy to choroba czy grzech? :)Czy zawiniłam....nie jestem do końca przekonana.

Anonymous - Czw 09 Lip, 2009 09:27

Jagna napisał/a:
Bo dlaczego jedni ludzie uzależniają się a inni nie?


no właśnie dlaczego??? Myślisz że to genetyka? a może po prostu nie nauczenie się w dzieciństwie radzić sobie z przeciwnościami losu?

Jagna - Czw 09 Lip, 2009 09:32

utopia napisał/a:
Myślisz że to genetyka? a może po prostu nie nauczenie się w dzieciństwie radzić sobie z przeciwnościami losu?


Nie, to choroba na którą złożyło się wiele elementów. Ten społeczny również czyli nasza socjalizacja. A do końca ...to naszej choroby nie zbadano, kto wie co tam jeszcze dowiemy się za kilka lat.

Anonymous - Czw 09 Lip, 2009 09:35

ano racja- okażę się że nas matki karmiły jakimś zmodyfikowanym mlekiem które miało coś tam w sobie :P

jak roczniki lat 80 tych co to kurczakami pędzonymi były karmione i powyrastały na dwa metry:P

Jagna - Czw 09 Lip, 2009 09:41

:mgreen:

Utopio, dalej wyrastają tyle,że jeszcze szybciej nić kiedyś :)

Ale nie o tym.
Nie chodzi mi o to, by zrzec się odpowiedzialności za swój alkoholizm. Nie.
Jednak z dotychczasowej wiedzy wynika , że nie samo jedynie uzywanie dużej ilości alkoholu determinuje zachorowanie na alkoholizm.
Szczególnie widac to u ludzi bardzo młodych, jedni ekspresm zachorują inni się wyszumią bez takich drastycznych konsekwencji.
Dlaczego jedni tak a drudzy nie.
Nie żeby mnie to osobiscie martwiło, dlaczego JA.
Te pytania juz przerabiałam, gdy byłam na etapie godzenia się z moją chorobą.
Ale pytanie pozostaje otwarte.

sabatka - Czw 09 Lip, 2009 09:42

ja myśle że nie można tu skrajności popadać.
na pewno każdy jakieś powody sobie wynajdywał żeby sie usprawiedliwić część może przez nieo nie zawiniona ale k... jaki sens ma leczenie skoro to nie twoja wina?? co na siłe ci co dzień do gardła lali?

Kulfon - Czw 09 Lip, 2009 09:48

Jagna napisał/a:
czynniki: biologiczny(genetyczny), społeczny(środowiskowy),psychologiczny(psychiczny).... Na pewne predyspozycje naszego organizmu wpływu nie mamy.

Pewnie, ze na predyspozycje wplywu nie mamy.
ale gdyby wiedza na temat alkoholizmu i klopotach z tym zwiazanych w polskim spoleczenstwie, szczegolnie wsrod mlodziezy byla bardziej rozpowszechniona to nie jeden nigdy by nie zaczal pic.

Jagna napisał/a:
Bo dlaczego jedni ludzie uzależniają się a inni nie?


Wszyscy sie uzalezniaja!!! jedni wczesniej drudzy pozniej - takie jest moje zdanie - Bo jak ktos pije duzo i czesto towazysko to juz ma problem, nie wierye w to ze przy kolejnym spodkaniu "towarzyskim" powie nie, a jezeli juz tak, to nasuwa sie pytanie ile takich spodkan wytrzyma i jak dlugo.

mi wystarczlo pare lat towazyskiego picia, nawet nie wiem kiedy minalem granice, chyba w momencie "klinowania" i pierwszej jazdy samochodem po pijaku.
Byc moze gdybym 5-6 lat temu mial tyle wiedzy co teraz, a ktora to zgromadzilem w ostatnich 2-3 miesiacach, to moze bylo by inaczej. z podkresleniem slowa moze, bo teraz to sobie moge gdybac.
moim zdaniem sam zapracowalem sobie na moj problem, chociaz nigdy sie z tym nieliczylem
ciesze sie, iz zaczalem powoli rozumiec kim jestem, ze 4 fazy tej choroby jeszcze nie osiagnelem w pelni i obojetne czy zawiniona czy niezawiniona, wazne, ze to choroba i musze ja leczc, a raczej zyc z nia w trzezwosci

milego dnia zycze

yuraa - Czw 09 Lip, 2009 09:58

kulfon303 napisał/a:
ale gdyby wiedza na temat alkoholizmu i klopotach z tym zwiazanych w polskim spoleczenstwie, szczegolnie wsrod mlodziezy byla bardziej rozpowszechniona to nie jeden nigdy by nie zaczal pic.


no więc w moim przypadku i matka i ojciec taką wiedzę posiadali z własnych domów rodzinnych wyniesli, oboje nietrunkowi. chronili mnie i brata pprzed alkoholem często negatywne skutki picia pokazując w otoczeniu.
i co?? i g***o z tego wyszło.
moim zdaniem sprawa jest w genach.
sabatka napisał/a:
na siłe ci co dzień do gardła lali?

nikt mi nie lał, ale czzemu moja ręka z większą częstotliwoscią niz inne ręce podnosiła naczynie z alkoholem do ust?? czemu po alkoholu zycie wydawało się łatwiejsze???
zawiniło wychowaanie??

sabatka - Czw 09 Lip, 2009 10:08

wszystko po trochu.
dom rodzina charakter problemy które były prawdziwe i wymyślone.

nie mówieę że to tylko twoja wina ale też miałeś swój udział. może się myle ale tak na razie myślę

yuraa - Czw 09 Lip, 2009 10:11

pewnie że miałem swój udział i Bogu dziękuję że nigdy nie dane mi było spróbować narkotyków. hazardu blisko byłem
wolf - Czw 09 Lip, 2009 10:11

yuraa napisał/a:
czemu po alkoholu zycie wydawało się łatwiejsze???


bo takie sie wlasnie stawalo po alkoholu.przynajmniej na poczatku. mnie alkohol wiele razy pomagal dawnymi czasy. wpierw pomagal,a potem wpadlem w jego "niewole", ze sie tak patetycznie wyraze.
ja Wam powiem jak ja to widze.........przez swoj osobisty pryzmat.
alkoholizm moj -jest i zawiniony i niezawiniony jednoczesnie.
mialem dosc czasu , by skojarzyc zamierzenia i skutki. skoro pod wplywem alkoholu potrafilem sie zamienic w bestie, lub idiote, to rozum mi wyjasnial od razu na drugi dzien/nawet na wielkim kacu/ ze alkohol to nie "moja bajka". a mimo to.............itd etc.
mialem przez lata swiadomosc, co moja osobowosci pod wplywem alkoholu wyczynia, mialem tez dosc wskazan na to ,ze gdy nie pije jakis czas, chocby trzy miesiace, moje zycie nabiera innych barw, zaczynam wzbudzac zaufanie ludzi wokol. ale kurcze?.............brakowalo mi wtedy, przez lata, tego swoistego szamba w mozgu, tego zgielku, chaosu,nawet czegos w rodzaju "adrenaliny".....które dostarczal mi alkohol.
i tak dokonywalem wyborow latami.dzis nie pije, jutro tez byc moze nie, ale za 5 dni to sie tak nachlam, ze wyrownam wszystkie niedobory.
niby wiem ,ze alkoholizm to choroba, niby w boga nie wierze...........ale tak se mysle: alkoholizm to choroba grzeszna :D
w dodatku potrafi zrobic cos takiego: upodli czlowieka do granic czlowieczenstwa i jeszcze jej czlowiek za to dziekuje............bo bez flaszki to nie ma zycia :D

Kulfon - Czw 09 Lip, 2009 10:14

yuraa napisał/a:
nikt mi nie lał, ale czzemu moja ręka z większą częstotliwoscią niz inne ręce podnosiła naczynie z alkoholem do ust?? czemu po alkoholu zycie wydawało się łatwiejsze???

To podobnie jak u mnie i wydaje mi sie, ze sam tak chcialem, to ja sam chcialem miec pokolorowane zycie
yuraa napisał/a:
zawiniło wychowaanie??

nie tyle co wychowanie, ale brak tej prawdziwej swiadomosci z czym wiaze sie picie
teraz ja masz, ja mysle, ze ja tez, dlatego staramy sie byc trzezwi

yuraa - Czw 09 Lip, 2009 10:20

dokładnie tak jak piszesz Wolfie
rozsądek, logika wskazywały że zycie na trzeźwo ma sens
a podświadomość :p szukala adrenaliny i zawsze z marnym skutkiem

tak mi się przypomniało jak stary aborygen wystrugał sobie nowy bumerang
i co stary wyrzucic próbował to ten go *j**** w czoło

wolf - Czw 09 Lip, 2009 10:30

yuraa napisał/a:
tak mi się przypomniało jak stary aborygen wystrugał sobie nowy bumerang
i co stary wyrzucic próbował to ten go *j**** w czoło

cos w tym jest............sporo czasu uplunelo mi przyszlo mi do glowy------stary bumerang zakopac za stodola a nowego uzywac z umiarem

no i tak to sie potoczylo

teraz zamiast bumerangu-mam proce na hacle :D

wolf - Czw 09 Lip, 2009 10:38

ale cos Wam opowiem........juz o tym kiedys chyba pisalem.
mam kumpla wychowanego na szmulkach w w-wie.........i on wyssala gorzale i caly ten praski klimat z mlekiem matki. niepicie w jego przypadku..bylo praktycznie niemozliwe . to by byla hanba , tak jak byc cwelem.
i trudno go o to obwiniac. wyrastal w takim,a nie innym srodowisku i mieli wlasnie takie kryteria. dla niego, przez wiele lat, ludzie spoza szmulek to albo frajerzy, albo debile.......tak sie uksztaltowal. nawet wielka milosc do dziewczyny z innej dzielnicy tego nie zmienila. rzucil ja po 2 latach. dopiero w pudle pierwszy raz sie zetknal z AA.......ale trwalo wiele lat , nim przestawily mu sie w glowie wpojone od dziecka zasady na inne. jest ode mnie mlodszy dwa lata. pochodzimy z diametralnie roznych srodowisk......roznie patrzylismy na wlasne pijanstwo przez lata..........no i znalexlismy sie oba w tym samym punkcie.
czyli z reka w nocniku :D

pterodaktyll - Czw 09 Lip, 2009 10:54

Dziwny punkt widzenia. Zawiniona czy nie zawiniona. A jakiez to ma znaczenie skoro efekt jest zawsze taki sam. Iiii tam
wolf - Czw 09 Lip, 2009 11:01

pterodaktyll napisał/a:
A jakiez to ma znaczenie skoro efekt jest zawsze taki sam

ano ma Daktyl..........bo widzisz
alkoholik jak postanowi wreszcie nie pic.....musi sie uiczepic czegos
jakiejs nadziei chocby /jak w temacie obok/ i taka nadzieje , daje mu na przyklad definicja choroby niezawinionej
lub definicja grzechu niekoniecznie smiertelnego.itd etc
na czyms trzeba budowac to swoje trzexwe zycie
i po to powstaja te wszystkie teorie
by bylo nam latwiej i by kazdy mogl do siebie dopasowac.........w przeciwnym razie.............to ino kwiatki wachac od spodu :wysmiewacz:
najlepiej podlewane piwem :D

Jacek - Czw 09 Lip, 2009 11:47

wolf napisał/a:
niby w boga nie wierze...........ale tak se mysle:

bo już za długo ze mną przystajesz g45g21
utopia napisał/a:
Ja wychodzę z założenia że jednak jest to choroba zawiniona

oczywiście że jest
Jagna napisał/a:
Idąc tym tokiem myślenia, to wiele chorób jest "zawinionych"

gdy nie ubiorę czapki na zimowy mroźny dzień ,to się muszę z tym liczyć że se uszy odmrożę
a więc to co ja zadecyduję to co mnie powstanie w mej mózgownicy
to co ja postanowię ,ubrać czy nie ubrać ???
i nikt za to nie odpowiada,jak tylko ja sam
choć są i tacy co nie noszą czapek i nic im nie jest,a ja włożę i tak po uszach dostaje
ale są czynniki które jednych dotykają innych nie
i z tego też muszę sobie zdać sprawę,że sięgając po alkohol co to może i jak może wpłynąć na mnie
przecież zanim sięgnąłem to wiedziałem jak on działa (na mojej ulicy miałem wiele takich wzorców ,łącznie z moim wujaszkiem)
a zaczynałem w wieku pełnej dorosłości-czyli byłem w pełni za siebie odpowiedzialny
mówiąc na skróty u mnie to wyglądało tak
na początku picie towarzyskie (rzadko i bez znaczących powodów)
ale to ono mnie utkwiło w pamięci (błogi nie winny stan)
i tu mój chory umysł zapamiętał coś z czego trudno jemu było zrezygnować
przyjmując przy tym pełną odpowiedzialność ,z małym ale
i to ale nie przyjmowało do mej świadomości że to co robię jest złe i naraża na wiele złych czynników
dziś gdy jestem trzeźwy w pełni sobie zdaję sprawę że to mój umysł kieruje tym
i jestem świadom że nie mogę się wprowadzać w błogi nie winny stan (nawroty)
bo nie jest on taki nie winny
bo nawet gdyby to choroba nie zawiniona
to dziś po tej wiedzy i doświadczeniach,z całą pewnością i odpowiedzialnością bym po alkohol sięgną
a tłumaczenia były by tylko chorym zjawiskiem
sytuacja jaka tu została opisana jest autentyczna
jedynie imiona osób występujących zostały zastąpione przypadkowymi przechodniami
:]

wolf - Czw 09 Lip, 2009 11:50

Jacek napisał/a:
bo już za długo ze mną przystajesz

no jasne ,ze "niby", bo ja w odroznieniu od tych , co w boga nie wierza, wierze ,ze boga nie ma.
to pewien niuans logiczny......dla mnie bardzo istotny
bo jestem wierzacy......tyle ,ze w co innego
taka jest moja religia :D

Jagna - Czw 09 Lip, 2009 11:52

Wiesz Jacku, ale patrząc na to w ten sposób- alkohol powinien być towarem zakazanym, a jednak...nie wszyscy zachorują pijąc go nawet sowicie.
Jeśli Ty uważasz, że alkoholizm jest zawiniony- Ok , masz prawo.
Ja mam swoje zdanie na ten temat, i wcale nie uważam, że się nie przyczyniłam do swojej choroby, ale zawiniłam? Hm, nie.

Jacek - Czw 09 Lip, 2009 11:53

wolf napisał/a:
bo ja w odroznieniu od tych , co w boga nie wierza, wierze ,ze boga nie ma.

bo to ważne w coś wierzyć
gorzej mają ci co nie zdecydowani
to jak by stać na rozdrożu i się zastanawiać którędy iść :mgreen:

wolf - Czw 09 Lip, 2009 11:58

mowiac szczerze.czym dluzej zyje i czym wiecej sie zastanawiam.to pozytki spoleczne z alkoholu sa zadne.tak jak z papierosow.
wiele osob, ktore nie sa uzaleznione, po pijaku robi takie rzczy, ze na trzexwo do lba by im nie przyszlo.a narkotykami jest podobnie. cala ta niby otoczka kulturowa europy: wina takie siakie owakie, ich smaki, klarownosc, whyski, koniaki, piwa z piankami super, ble ble.caly ten arystokratyczny sztafaz..to bujda. idzie o to by sie wstawic, rozweselic sztucznie i najczesciej uwalic jak prosie.
albo spiewac po pijaku serenady nie pod tym oknem co trzeba :D

ale.............nikt tego nie zmieni
bylo, jest i bedzie....to jak walka z plaga narkomanstwa
my i tak mamy lepiej.bosmy starej daty pijakipolaki.........mlodsze pokolenia piwoszy narkotykowych wspomaganych energetycznymi napojami.............Ci to dopiero beda mieli jazde w przyzlosci...jak dozyja

Jacek - Czw 09 Lip, 2009 12:10

Jagna napisał/a:
Wiesz Jacku, ale patrząc na to w ten sposób- alkohol powinien być towarem zakazanym

bo i jest dla mnie
po za tym ja tam opisałem z naciskiem na swoją odpowiedzialność ,za swój umysł
a alkohol to tylko nie myślący przedmiot,to flaszka z płynem - chemia która przyćmiewa umysł
Dorotuś a tak z drugiej strony,to czasem przechodzimy lekkie przeziębienie nawet nas gorączka nie chwyci no i idziemy tacy najnormalniej do pracy a nie do łóżeczka
tacy są właśnie mego zdania ci którzy rzekomo potrafią pić
bo co to jest alkohol ,czy bez niego nie idzie funkcjonować
nie idzie się bawić
a przy tym być w pełni świadom
bo dziś na to patrzeć to ci co raz do roku dwa czy nawet trzy to oni się wprowadzają w ten stan błogi sztucznie i na swoją odpowiedzialność
przecież wiesz jak się zaś z takim gada
Klara coś o tym pisała,jak ktoś taki mądry piękny i silny
nawet gdy się jest dzień 2 lub 3 do roku -tyle że nie jest uzależniony

Jacek - Czw 09 Lip, 2009 12:16

wolf napisał/a:
mowiac szczerze.czym dluzej zyje i czym wiecej sie zastanawiam.to pozytki spoleczne z alkoholu sa zadne

oo widzę że my z jednej mąki chleb jemy

pterodaktyll - Czw 09 Lip, 2009 13:09

Jeszcze kilka słów na ten temat. Leżę w tym szpitalu i nasuwają mi się takie refleksje. czym zawinili ludzie , którzy tutaj leżą? Tutaj jest autentyczny i fizyczny ból, strach przed kalectwem czy wręcz śmiercią, tutaj słyszę co noc jęki ludzi, którzy nieomal wyją z bólu. Czy oni czymkolwiek zawinili, że ich to spotkało? Czy jest winny człowiek, który ciężko pracował przez ileś lat a dorobił się tylko kalectwa? Co zawinił człowiek, który np. spadł z drabiny (i to wcale nie po pijanemu) a teraz będzie kaleką do końca życia. Co ma powiedzieć młoda kobieta ze złamanym kręgosłupem. Jakie znaczenie ma czy my jesteśmy winni swojej choroby czy nie? Toż to za przeproszeniem śmiech na sali. Przepraszam, ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Jestem alkoholikiem i jest to niezaprzeczalny fakt, ale rozpatrywanie tegoż faktu w kategoriach winny czy niewinny? Darujcie, to jest dzielenie włosa na czworo (oczywiście jest to moje zdanie).
Anonymous - Czw 09 Lip, 2009 13:12

ptero ale gościu co skakał na główkę w miejscu niedozwolonym to chyba ma swój udział w kalectwie prawda?
Jacek - Czw 09 Lip, 2009 13:19

pterodaktyll napisał/a:
spadł z drabiny (i to wcale nie po pijanemu)

tylko w przypadku jak go tam dźwigiem wsadzano
bo pod groźbą spluwy miał wybór

wolf - Czw 09 Lip, 2009 13:23

pterodaktyll napisał/a:
czym zawinili ludzie , którzy tutaj leżą? Tutaj jest autentyczny i fizyczny ból, strach przed kalectwem czy wręcz śmiercią, tutaj słyszę co noc jęki ludzi, którzy nieomal wyją z bólu.


swego czasu pisal o tym w cotygodniowych esejach pewien alkoholik w Angorze: cykl sie nazywal "spowiedx praktykujacego alkoholika"........nie ze wszystkim sie zgadzalem, nie wszystko mi pasowalo. itd.ale...........facet opisywal jak znalazl sie kilka miesiecy temu na odziale onkologii...........i z podziwem patrzyl na ludzi, ktorzy w ZADEN sposob nie zapracowali na swoje straszne choroby. jak sie z nimi borykali, jak znosili cierpienie, lub go nie znosili. no i zaraz potem odniosl sie do tych wielu alkoholikow..........holubiacych swoja choroba, kultywujacych jej wyjatkowsc, smiertelnosc, roztkliwiajacych sie nad nia, oczekujacych pomocy z kazdej mozliwej strony , i inne bajki............jakby zapomnieli , że w odroznieniu od raka kosci na przyklad . alkoholizm nabywa sie w drodze osobistego udzialu i dobrowolnie......z duza doza radosci na poczatku. a czesto ze swiadoma krzywda innych ludzi nam bliskich.
autor tych esejow.zmarl na raka 3 miesiace temu..........pozostawil po sobie chyba dobra i zyczliwa pamiec wielu alkoholikow
miedzy innymi i moja.......takich ludzi szanuje.mowiacych wprost i na temat
kolorysci metafizyczni i duchowo rozwinieci ideowcy trzexwosci.........sa mi calkowicie obcy i zbedni.
darek w.- n . von w. ;)

ps- drugi raz juz poprawiam literowki.by mnieWiedxma nie ganiala, a pewnie i tak cos przeoczylem :D

pterodaktyll - Czw 09 Lip, 2009 13:24

utopia napisał/a:
gościu co skakał na główkę w miejscu niedozwolonym to chyba ma swój udział w kalectwie prawda

Od każdej reguły są wyjątki :lol:

pterodaktyll - Czw 09 Lip, 2009 13:32

wolf napisał/a:
alkoholikow..........holubiacych swoja choroba, kultywujacych jej wyjatkowsc, smiertelnosc, roztkliwiajacych sie nad nia, oczekujacych pomocy z kazdej mozliwej strony , i

Czy my jesteśmy pępkiem świata czy po prostu jest to swego rodzaju megalomaństwo

wolf - Czw 09 Lip, 2009 13:38

pterodaktyll napisał/a:
Czy my jesteśmy pępkiem świata czy po prostu jest to swego rodzaju megalomaństwo


i jedno i drugie czesto gesto...........jako ludzie juz jestesmy tym skrzywieni , jako alkoholicy dodajemy do tego kolejne trzy grosze.........a xle prowadzona terapia, lub durnowate interpretacje "konowalow" duchowych z AA/ nie mam na mysli calego AA-ale pewnych idiotow/ --UTWIERDZA PEWNA SPECYFICZNA GRUPE NIEPIJACYCH ALKOHOLIKOW w ich egoixmie i egocentryxmie.........dodatkow swiecie wierza w to ,ze: ich trzexwosc jako najwazniejsza rzecz w ich zyciu.......zwalnia ich z jakiejkolwiek odpowiedzialnosci i pozwala na duzo wymagan wzgledem innych ludzi.

pterodaktyll - Czw 09 Lip, 2009 13:52

wolf napisał/a:
....zwalnia ich z jakiejkolwiek odpowiedzialnosci i pozwala na duzo wymagan wzgledem innych ludzi.

Chyba będę Cie prosił żebyś został moim Guru :lol:

Wiedźma - Czw 09 Lip, 2009 14:10

wolf napisał/a:
pisal o tym w cotygodniowych esejach pewien alkoholik w Angorze: cykl sie nazywal "spowiedx praktykujacego alkoholika"

Był zamysł, żeby zaprosić tego pana na nasze forum: Może zaprosimy autora felietonów o alkoholizmie?
nawet jedna userka zaczęła prowadzić z nim na ten temat korespondencję,
redaktor był zainteresowany pomysłem, ale niestety, nie doszło to do skutku... :|

pterodaktyll - Czw 09 Lip, 2009 14:12

Wiedźma napisał/a:
niestety, nie doszło to do skutku

a szkoda

wolf - Czw 09 Lip, 2009 14:13

Wiedźma napisał/a:
ale niestety, nie doszło to do skutku...


szkoda......

Wiedźma - Czw 09 Lip, 2009 14:13

Mogłoby być gorąco. :szok:
Czytałeś tamten wątek?

Jagna - Pią 10 Lip, 2009 05:28

Temat podzielony, dalsza część tutaj - Dziecinnieję czy co ?
Ate - Nie 12 Lip, 2009 19:30

moim zdaniem alkoholizm jest choroba zawiniona, to nie np astma niezalezna od nas samych. Widzialam co alkohol moze zrobic z ludzmi, a jednak ryzykowalam, swiadomie. Oczywiscie ze mialam nadzieje ze nie wpadne w alkoholizm, jednak moja wiedza na tamten czas wystarczalaby do tego aby zachowywac sie odpowiedzialnie i po prostu nie pic.
stiff - Nie 12 Lip, 2009 19:49

Ate napisał/a:
jednak moja wiedza na tamten czas wystarczalaby do tego aby zachowywac sie odpowiedzialnie i po prostu nie pic.

Patos...
Czyli jak... :roll:

Ate - Nie 12 Lip, 2009 19:51

stiff napisał/a:
Patos...
Czyli jak...
e tam, glupia bylam i tyle , trza bylo nie siegac i juz :)
stiff - Nie 12 Lip, 2009 19:52

Ate napisał/a:
glupia bylam i tyle , trza bylo nie siegac i juz :)

Ale ty pieprzysz... g45g21

Jagna - Nie 12 Lip, 2009 19:59

Ate, jakbyś wiedziała że się przewrócisz, to byś usiadła ;)
Jacek - Nie 12 Lip, 2009 20:02

Ate napisał/a:
e tam, glupia bylam i tyle

jestem tego samego zdania o sobie
brawo Atuś :brawo:
właśnie dzięki takiemu przyznaniu,wiem że to ja byłem odpowiedzialny za swoje picie

Ate - Nie 12 Lip, 2009 20:19

Jagna napisał/a:
Ate, jakbyś wiedziała że się przewrócisz, to byś usiadła ;)
Jagus nie uwierze ze nie wiesz ze palac ,ogromnie wzrasta u Ciebie ryzyko zachorowania na raka pluc, w raziue czego tez powiesz ze nie zawinilas nic a nic?
Jagna - Nie 12 Lip, 2009 20:24

Ate napisał/a:
Jagus nie uwierze ze nie wiesz ze palac ,ogromnie wzrasta u Ciebie ryzyko zachorowania na raka pluc


Jasne, że wiem, niestety. Ryzyko wzrasta.
Wiele rzeczy robię, które mogą szkodzić.
To tak jest, że póki nas osobiście nie dopadnie, to tak jakby nas nie dotyczy, czyż nie?

Ate - Nie 12 Lip, 2009 20:25

no wlasnie czyli to ze jest to choroba niezawinione mija sie z prawda , ryzykowalismy, wszyscy, kazdy z nas, takie jest moje zdanie.
stiff - Nie 12 Lip, 2009 20:26

Jacek napisał/a:
Ate napisał/a:
e tam, glupia bylam i tyle

jestem tego samego zdania o sobie
brawo Atuś :brawo:
właśnie dzięki takiemu przyznaniu,wiem że to ja byłem odpowiedzialny za swoje picie

Tylko, ze mądry w tym temacie, to jesteś dopiero dziś
i nic to nie zmienia...
Zgadzam sie jedynie z wzięciem odpowiedzialności za siebie,
na siebie... ;)

Jagna - Nie 12 Lip, 2009 20:29

Tylko widzisz Ate, jedni zachorowali na alkoholizm inni spozywając alkohol jednak nie...
Chodzi o te nasze dodatkowe predyspozycje, czynniki inne, niezależne całkiem od nas, od świadomości i woli. Jak wspomniałaś alkoholizm to choroba uczuć i emocji.
Sami w sobie mamy już ten "defekt" , tę swoista predyspozycję do uzalezniania się, i nieważne teraz od czego. Uzalezniony umysł.

stiff - Nie 12 Lip, 2009 20:30

Ate napisał/a:
no wlasnie czyli to ze jest to choroba niezawinione mija sie z prawda , ryzykowalismy, wszyscy, kazdy z nas, takie jest moje zdanie.

Ujmę to tak, ze nikomu na pewno nie przyszło do głowy
w co jego picie sie przerodzi... :roll:
Odwrotność bajki Brzydkie Kaczątko...
Mialo byc fajnie, a wyszło jak zwykle czyli do du**... :D

stiff - Nie 12 Lip, 2009 20:32

Jagna napisał/a:
tę swoista predyspozycję do uzalezniania się, i nieważne teraz od czego.
Dla mnie to ważne, ponieważ niektóre swoje uzależnienia lubię... :D
Co je, same błędy ortograficzne dziś robię... :szok:

Ate - Nie 12 Lip, 2009 20:35

ok, ok ja jednak jestem zdnia ze sama wpedzilam sie w te chorobe, i z pelna odpowiedzialönoscia ponosze teraz i ponoisic bede zawsze jej skutki. To tlumaczenie o "niezawinieniu" dodaje niepotrzebnej martyrologii i przeklamuje faktyczny stan rzeczy, tak uwazam :) Na niezwawiniony alkohilizm to choruja noworodki pijacyc h w ciazy matek, ktore z chwila przyjscia na swiat maja cechy zespolu odstawiennnego, one nie mialy wyboru, ja tak.
Beniamin - Nie 12 Lip, 2009 20:35

Atuś, myślę że większość z nas zaczynając spożycie alkoholu w "większych" ilościach i z większą częstotliwością nie miała zilonego pojęcia czym jest alkoholizm. Choroba ? nigdy .... Alkoholik to facet widywany śpiący na przystanku lub w ławce w parku. Wielu naszych rówieśników piło podobnie, więcej, pije nadal. Ale to my się uzależniliśmy ..... hmmm czy zawinione nie wiem. Uważam że uzyskanie na to pytanie odpowiedzi jest bardzo trudne, dyskusja karkołomna .... po co. Jestem Alkoholikiem, rwać włosów z głowy nie będę, teraz chcę zdrowieć i żyć z chorobą, pięknie i szczęśliwie żyć. A pamiętać tylko o jednym ..... wieloznaczeniowym "dlaczego".
Jacek - Nie 12 Lip, 2009 20:44

stiff napisał/a:
Tylko, ze mądry w tym temacie, to jesteś dopiero dziś

nie zaprzeczam :)
dziś pokornie przyznaję się do każdego błędu z przeszłości :)
a dzisiejsze błędy będę później rozliczał -gdy doświadczenie pokarze że nimi były :]

stiff - Nie 12 Lip, 2009 20:52

Jacek napisał/a:
a dzisiejsze błędy będę później rozliczał -gdy doświadczenie pokarze że nimi były :]

Do cholery na dziś masz nie robic takich błędów,
za które, aż będziesz musiał sie rozliczać... :D

Jacek - Nie 12 Lip, 2009 21:20

stiff napisał/a:
Do cholery na dziś masz nie robic takich błędów,

wiem,ale wiem też że błędów nie robi ten co nic nie robi :)

Jacek - Nie 12 Lip, 2009 21:26

Beniamin napisał/a:
myślę że większość z nas zaczynając spożycie alkoholu w "większych" ilościach i z większą częstotliwością nie miała zilonego pojęcia czym jest alkoholizm.

w pełni się zgadzam
acha Pawełku ,jak będziesz siadał za kierownicą pojazdu,to pomyśl że nas też może spotkać wypadek
bo ja czasem mam takie głupie do siebie że mnie to się nie tyczy

Beniamin - Nie 12 Lip, 2009 21:34

a ja wciąż pamiętam co alkohol ze mną zrobił, i co zyskałem rozpoczynając trzeźwienie, co nadal dostaję i może daję ...

fsdf43t

Jacek - Nie 12 Lip, 2009 22:12

Beniamin napisał/a:
a ja wciąż pamiętam co alkohol ze mną zrobił,

tak i to się chwali
ale ja pisałem w przenośni do kierowcy,a miałem na myśli ,jak siadałem do pierwszej butelki to wiedziałem że alkohol jest bee i z ludzi robi bee
ale nie dopuszczałem myśli że to może i mnie tyczyć

Anonymous - Nie 12 Lip, 2009 22:14

Beniamin napisał/a:
a ja wciąż pamiętam co alkohol ze mną zrobił,


ja pamiętam swoje objawy odstawienia, nigdy więcej nie chcę tego przeżywać.

wolf - Pon 13 Lip, 2009 06:40

siemacie robaczki :D
a ja Wam opisze jeden z moich "sukcesow" niezwionionych:
tydzien w pijanym widzie, czyli dziennie litr wodki na leb, to daje srednio 50 zl dziennie pomnozone przez 7 = 350 zl. prawda czy falsz?.
falsz niestety.
do tych 350 zl nalezy dolozyc:
idiotyczne przejazdy taksowka po miescie o wielkosci wsi =+-500 zł
jedzenie w knajpie = +- 500 zł
zgubiony telefon i zegarek = +- 1000 zł
podpisana w pijanym widzie umowa na "cos tam" = 600 zł umowa miesieczna plus 600 kaucja = 1200 zl
potem gdy wytrzexwialem okazalo sie, ze podpisalem umowe na pol roku na czas okreslony i odstapienie od umowy to rownowartosc 6 X 600 pomnozone przez 70%--czyli kara umowna w wysokosci 70% polrcznej umowu i przepadek kaucji.
czyli razem: 3550 plus 2520.................6070 zl
takie to sa niezawinione symptomy tej choroby.

Bebetka - Pon 13 Lip, 2009 10:09

wolf napisał/a:
a ja Wam opisze jeden z moich "sukcesow" niezwionionych:

o kurcze, kosztowny ten niezawiniony "sukces" :nunu: to prawie wyczyn świata :?

wolf - Pon 13 Lip, 2009 10:16

Bebetka napisał/a:
to prawie wyczyn świata

nie, nie , nie ,nie

tuchodzi o pewna zasade..........tej rzekomej niezawinowatosci / ku*** jak to w ogole odmieniac to slowo ? :wysmiewacz: /.......
detale ekonomiczne ------sa malo istotne
istotny jest tylko poziom nieadekwatnosci..........co pijany potrafi
i co mu sie wtedy we lbie legnie

Bebetka - Pon 13 Lip, 2009 10:21

wolf napisał/a:
nie, nie , nie ,nie

trochę tez tak, tak Wolfie .....no a w dalszej częsci postu wyjasniłeś o co Ci chodziło i z tym sie zgadzam też :)
wolf napisał/a:
tej rzekomej niezawinowatosci / ku*** jak to w ogole odmieniac to slowo ?

no tez okazało sie dla mnie trudne, kurcze 8) .... :drapie:

pterodaktyll - Pon 13 Lip, 2009 11:30

Cytat:
co mu sie wtedy we lbie legnie

A i owszem np. nocne spacery z knajpy do knajpy ale oczywiście taksówka jedzie cały czas obok na wypadek jakby się człek zmęczył i oczywiście czeka przed każdą kolejną knajpą.Albo wynajęcie nad ranem radiowozu żeby zawiózł do domu a nie do wytrzeźwiałki itd itp :tak:

Jacek - Pon 13 Lip, 2009 13:05

pterodaktyll napisał/a:
Albo wynajęcie nad ranem radiowozu żeby zawiózł do domu a nie do wytrzeźwiałki itd itp :tak:

o kurde raz mnie taką taksi odwieźli do chaty,to ich żona przegoniła razem ze mną
no i płaciłem za kurs w obie strony

pterodaktyll - Pon 13 Lip, 2009 13:35

Jacek napisał/a:
no i płaciłem za kurs w obie strony

A za "hotelik" też?

Jacek - Pon 13 Lip, 2009 13:39

no sie wie
Flandria - Nie 19 Lip, 2009 20:56

Ostatnio czytam książkę "Powrót do wewnętrznego domu" Johna Bradshaw. Nie wiem czy można powiedzieć, że alkoholizm jest chorobą zawinioną czy niezawinioną - nie czuję się upoważniona do tego rodzaju rozważań, ale być może, wszelkie zachowania kompulsywne to "choroba niezawiniona" - nigdy nie byłam uzależniona od alkoholu, ale miałam (i nadal mam) nałogi innego rodzaju. Moje nałogi wynikają raczej z czegoś w rodzaju zagubienia, a zagubienie - wygląda na to, że z dzieciństwa. Za swoje dzieciństwo nie mogę odpowiadać.

fragment książki Johna Bradshaw "Powrót do wewnętrznego domu":

Już będąc nastolatkiem, stałem się alkoholikiem. Mój ojciec, także alkoholik, porzucił mnie fizycznie i emocjonalnie, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Czułem, że nie zasługuję na to, aby poświęcał mi swój czas. Ponieważ ojciec był nieobecny, gdy kształtowały się moje zachowania, nie czułem się z nim związany i nigdy nie doświadczyłem, co znaczy być kochanym i cenionym przez mężczyznę. Dlatego naprawdę nigdy nie kochałem siebie jako mężczyzny.
Jako nastolatek uciekłem wraz z innymi chłopcami pozbawionymi ojców. Piliśmy alkohol i łajdaczyliśmy się, by dowieść swej męskości. Począwszy od piętnastego roku życia aż do trzydziestki, nałogowo piłem i brałem narkotyki. 11 grudnia 1965 roku wypiłem swój ostatni kieliszek. Pozbyłem się także nałogu zażywania środków odurzających, niemniej nadal zachowywałem się jak nałogowiec. Nałogowo paliłem, pracowałem i jadłem.
Nie wątpię, że mam genetyczne predyspozycje do alkoholizmu. Istnieje wiele danych wskazujących na genetyczne podłoże alkoholizmu. Same predyspozycje genetyczne to jednak na pewno nie wszystko. Gdyby tak było, wszystkie dzieci alkoholików stawałyby się alkoholikami - a tak nie jest. Ani mój brat, ani siostra nie są alkoholikami. Pracowałem dwadzieścia pięć lat z alkoholikami i narkomanami, w tym piętnaście lat z młodocianymi przestępcami-narkomanami. Nie spotkałem ani jednej osoby, u której nałóg miałby uwarunkowania czysto chemiczne, mimo, że niektóre substancje powodują szybkie uzależnienie - widziałem nastolatki wpadające w nałóg w ciągu dwóch miesięcy. Odkryłem, że czynnikiem łączącym te wszystkie przypadki było ich skrzywdzone dziecko wewnętrzne. Jest ono nieustannym źródłem wszelkich nałogów i zachowań kompulsywnych. Gdy przestałem pić alkohol, zacząłem zmieniać sobie nastrój w inny sposób. Pracowałem, jadłem i nałogowo paliłem, by zaspokoić potrzeby skrzywdzonego dziecka wewnętrznego.
Podobnie jak wszystkie dzieci z rodzin alkoholików, byłem emocjonalnie porzucony. Dla dziecka porzucenie równoznaczne jest ze śmiercią.
Aby zaspokoić dwie podstawowe potrzeby decydujące o przetrwaniu (moi rodzice są w porządku oraz ja się liczę) stałem się emocjonalnym mężem matki i ojcem młodszego brata.
Pomaganie im dawało mi wiarę w to, że sam jestem w porządku. Uwierzyłem, że tata kocha mnie, lecz jest zbyt słaby, żeby mi to okazać, mama zaś jest osobą świętą. Pod tym wszystkim krył się toksyczny wstyd: "Nie zasługuję, aby rodzice poświęcali mi swój czas". Mój rdzeń powstał z wyrywkowego postrzegania, tłumionych uczuć i fałszywych przekonań. Stał się filtrem, przez który przepuszczałem wszelkie doświadczenia życiowe. Owo pierwotne przystosowanie pozwoliło mi przeżyć dzieciństwo, lecz w dorosłym życiu filtr ten był nieprzydatny. Gdy miałem trzydzieści lat - po siedemnastu latach alkoholizmu - zostałem umieszczony w szpitalu stanowym w Austin.
Świadomość, że skrzywdzone dziecko wewnętrzne stanowi rdzeń nałogów i zachowań kompulsywnych pomaga ujrzeć je w nieco szerszym kontekście. Nałóg jest patologiczną zależnością od wszelkich form zmiany nastroju, której konsekwencje rujnują życie. Nałogi pokarmowe zmieniają nastrój w sposób najbardziej dramatyczny. Alkohol, narkotyki i pokarm potencjalnie mogą zmieniać nastrój. Oprócz tego istnieje wiele innych sposobów zmian nastroju. Chciałbym się skoncentrować na następujących nałogach: aktywności, poznawania, odczuwania oraz posiadania rzeczy.

A) Nałóg aktywności
- obejmuje pracę, robienie zakupów, seks oraz rytuały religijne. Faktycznie każda aktywność może służyć zmianie nastroju. Nastrój ulega zmianie pod wpływem rozrywki.

B) Nałóg poznawania
- jest skutecznym sposobem na unikanie uczuć. Przez wiele lat byłem intelektualistą - profesorem uniwersytetu. Myślenie może być sposobem na unikanie uczuć. Wszelkie nałogi mają składnik intelektualny nazywany obsesją.

C) Uczucia
- także mogą być nałogiem. Sam byłem przez wiele lat gniewoholikiem. Pod wściekłością krył się mój ból i wstyd. Kiedy się wściekałem, czułem się silny i potężny, a nie bezbronny i bezsilny.
Zapewne każdy zna kogoś uzależnionego od strachu. Nałóg strachu prowadzi do katastrofizmu i czarnowidztwa. Ludzie tacy kraczą bez przerwy, doprowadzając wszystkich do obłędu. Istnieją też ludzie, którzy uzależnieni są od smutku lub żalu. Oni nie czują smutku; oni są smutkiem. Dla osoby uzależnionej od smutku staje się on sposobem bycia.
Ja jednak najbardziej obawiam się ludzi uzależnionych od radości. Byli dobrymi chłopcami i dziewczynkami, zmuszanymi do uśmiechania się i demonstrowania dobrego samopoczucia. Ich uśmiech sprawia wrażenie przylepionego do twarzy. Nigdy nie zauważają nic złego. Z uśmiechem powiedzą, że właśnie zmarła im matka! Przerażające.

D) Nałóg posiadania
- najpowszechniej występującą formą tego nałogu jest uzależnienie od pieniędzy.

Prawie wszystko może stać się przedmiotem fascynacji i - samo w sobie - źródłem zmiany nastroju. Podłożem każdego nałogu - oprócz predyspozycji natury genetycznej - jest skrzywdzone dziecko wewnętrzne, wiecznie spragnione i pełne nie zaspokojonych potrzeb. Cechy te są łatwo zauważane nawet przez ludzi nie mających częstych kontaktów z nałogowcami.


(edit Wiedźma - tekst przepisany "z klawiatury")

Beniamin - Śro 22 Lip, 2009 14:25

Psychiczne i biologiczne podłoże uzależnień
Czasopismo: Alkohol i Nauka
Numer: 2002

Przyczyn uzależnień mających źródło w naszej psychice i tych warunkowanych przez procesy zachodzące w naszym mózgu nie można rozpatrywać oddzielnie. Narastające zainteresowanie podłożem uzależnień jest spowodowane w dużym stopniu stale rosnącą liczbą osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych. Dzisiaj na świecie żyje około 1,1 miliarda osób palących papierosy. Spożycie alkoholu i niedozwolonych substancji psychoaktywnych również wykazuje tendencję rosnącą. Tylko w regionach o wysokim poziomie rozwoju ekonomicznego spożycie alkoholu na jednego dorosłego mieszkańca wynosi 5-10 litrów czystego alkoholu na rok. Opierając się na nieoficjalnych danych programu ONZ do spraw kontroli spożycia narkotyków - United Nations Drug Control Programme (UNDCP) - w ciągu roku od 3,3 do 4,1 proc. ludzi na świecie zażywa narkotyki.

Badania i obserwacje terapeutów zajmujących się osobami uzależnionymi od alkoholu czy substancji psychoaktywnych doprowadziły do wniosku, że mechanizm rozwoju uzależnienia jest podobny bez względu na to, czy dana osoba jest uzależniona od narkotyków, jedzenia (jak w przypadku bulimii), niejedzenia (w przypadku anoreksji), seksu, alkoholu, pracy, internetu, hazardu, zakupów czy od drugiej osoby (tzw. toksyczne związki). Neurobiolodzy, psychiatrzy i psychologowie od dawna zastanawiają się nad tym, czy rozwój uzależnienia ma podłoże psychiczne czy biologiczne (tj. czy procesy biologiczne zachodzące naszym mózgu mogą w pełni wyjaśnić rozwój uzależnień).

"Rozstrzygnięcie tego problemu jest bardzo istotne dla pacjentów, gdyż może mieć przełożenie na decyzję o metodzie leczenia - czy ma to być psychoterapia czy leczenie farmakologiczne" - powiedział dr Bogusław Habrat z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Badania prowadzone na dzieciach alkoholików wychowywanych w różnych rodzinach oraz badania bliźniąt jednojajowych i różnojajowych wskazywały na to, że możliwe jest dziedziczenie pewnych zaburzeń biochemicznych czy neurologicznych, które predysponują do rozwoju alkoholizmu. Potwierdzały to też badania na niektórych zwierzętach, z których pewne szczepy różniły się w preferencjach alkoholowych i podatności na tolerowanie alkoholu czy uzależniania się od niego.

Te i inne obserwacje oraz rozwój technik biologii molekularnej dały impuls do poszukiwań genów, w których mutacje zwiększałyby ryzyko rozwoju alkoholizmu. Uczeni skupili się genach kodujących enzymy metabolizujące alkohol, takie jak dehydrogenaza alkoholowa i aldehydowa. Okazało się, że gen kodujący dehydrogenazę aldehydową jest wadliwy (zmutowany) u osób, które nie uzależniają się od alkoholu. Zmieniona dehydrogenaza, która bierze udział w jednym z etapów matabolizowania alkoholu, działa wtedy wolniej a osoby posiadające taki enzym szybciej się upijają i przez to mogą mniej wypić. Alkoholicy przeciwnie, upijają się wolniej, gdyż dehydrogenaza aldehydowa funkcjonuje prawidłowo.

Lata 80. przyniosły koncepcje tzw. genetyczno-neuroprzekaźnikowe, które tłumaczyły mechanizm rozwoju uzależnienia aktywnością układów neuroprzekaźników, tj. substancji chemicznych które w układzie nerwowym są odpowiedzialne za przekazywanie sygnałów pomiędzy komórkami nerwowymi. Według tego modelu uzależnienie jest zaburzeniem równowagi między dwoma układami neuroprzekaźnikowymi - układem nagrody, za który odpowiada układ dopaminergiczny w mózgu (nazwany tak od głównego neuroprzekaźnika - dopaminy) i układ kary, za który w mózgu odpowiada układ serotoninergiczny (od nazwy głównego neuroprzekaźnika - serotoniny). U osób uzależnionych aktywność tych układów zostaje zaburzona - maleje rola układu kary, a rośnie rola układu nagrody. Substancja czy rzecz, od której dana osoba się uzależnia i która dostarcza przyjemności, jest dla tej osoby rodzajem natychmiastowej gratyfikacji, którą zdobywa niewielkim kosztem.

W 1987 roku amerykańskiemu uczonemu Robertowi Cloningerowi udało się dokonać porównania alkoholizmu uwarunkowanego rodzinnie i uwarunkowanego środowiskowo oraz powiązać cechy osobowości osoby uzależnionej z aktywnością układów neuroprzekaźnikowych. Uczony podzielił alkoholizm na typ I - występujący głównie u kobiet i zaczynający się około 25 roku życia i nie mający podłoża genetycznego oraz typ II występujący głównie u mężczyzn i mający związek z czynnikami genetycznymi.

W obydwu typach uzależnienia od alkoholu występują też różnice cech charakteryzujących osobowość przeduzależnieniową. Alkoholicy typu I to osoby introwertyczne, skłonne do ulegania stanom lękowym, depresjom, do uzależniania się od norm społecznych. Często takie kobiety nie próbowały bardzo długo alkoholu i były wychowywane w dużej dyscyplinie. W alkoholizm typu II wpadają osoby, które są ekstrawertykami i mają tendencje zachowań antyspołecznych. Cloninger połączył ponadto typy temperamentów osób uzależnionych z aktywnością układów neuroprzekaźników. "Prace Cloningera były pracami przełomowymi w dziedzinie badania podłoża uzależnień i dały początek teoriom holistycznym (całościowym). Obecnie uczeni wyjaśniając podłoże uzależnień próbują zastosować podejście integracyjne i powiązać koncepcje psychologiczne z koncepcjami biologicznymi" - podkreśla dr Habrat.

Biorąc pod uwagę ogromną różnorodność typów emocjonalnych wśród ludzi uczeni i psychologowie podkreślają, że nawet genetycznie uwarunkowane osoby mogą skierować swoją energię na tory konstruktywnego działania. Żaden pojedynczy defekt biologiczny nie może tłumaczyć uzależnienia - czynniki biologiczne mogą tylko częściowo tłumaczyć tak złożone zagadnienie.
<psychologia.edu.pl>

źródło: http://psychologia.edu.pl...op=spis&id=1589

kiwi - Śro 13 Cze, 2018 12:35


kiwi - Śro 13 Cze, 2018 12:37

Alkoholizm choroba niezawiniona ?!
Podatna na ta chorobe bylam ......bo inaczej bym nie zaczela na nia chorowac .....ale winna ? .....nie ....ja tak uwazam

kiwi - Śro 13 Cze, 2018 12:41

NATURA CHOROBY ALKOHOLOWEJ

https://opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/mechanizmy_alkoholizmu.html

kiwi - Nie 17 Cze, 2018 12:31

Alkoholizm: podstępny, śmiertelny, nieuleczalny


http://www.gp24.pl/archiw...zalny,id,t.html

kiwi - Sob 23 Cze, 2018 19:51

Alkoholizm ma różne oblicza

https://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/alkoholizm-komu-grozi-najbardziej-objawy-pomoc/7cdj9#49b2800b-c42a-41c4-a259-dd4107ea6603

O życiu po piciu

https://www.deon.pl/intel...u-po-piciu.html

kiwi - Sob 23 Cze, 2018 19:54

Co czuje alkoholik ?!

http://www.wysokieobcasy...._alkoholik.html

kiwi - Sob 23 Cze, 2018 20:03



Urwany film ....ja to dobrze znam .....


kiwi - Pon 25 Cze, 2018 13:44

Abstynentem być, czyli o sztuce życia bez picia. "Nie znam smaku alkoholu"

http://natemat.pl/107879,...-smaku-alkoholu

kiwi - Pon 25 Cze, 2018 13:51


Jędrek - Wto 26 Cze, 2018 06:28

Cytat:
Ja wychodzę z założenia że jednak jest to choroba zawiniona

Ja nie zdawałem sobie sprawy, że się tak stoczę...
Bagatelizowałem zagrożenie...
No i napewno nie planowałem się uzależnić i wylądować w Szpitalu Psychiatrycznym.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group