To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Zaczynam rozumieć..... oszukuję samą siebie

mami - Nie 22 Sty, 2017 11:08
Temat postu: Zaczynam rozumieć..... oszukuję samą siebie
Witam

Przeczytałam kilka waszych wątków, polały się łzy i zaczynają mi się chyba otwierać oczy. Dlatego postanowiłam napisać..... Sama nie wiem czego oczekuję po tym wpisie....

Ale od początku. Jestem z mężem od 12 lat, 5 lat po ślubie.... chyba już od tych 5 lat regularnie myślę o rozwodzie. Ale..... ale ciągle znajduję jakieś wytłumaczenia jego zachowań, ciągle się martwię o dzieci - bo przecież one tak ssą za tatusiem....

A mąż???? przecież nie bije, nie zdradza, nie znika z domu, nie wychodzi z kolegami.....

Mąż "tylko" lubi piwo. Jedno, dwa trzy..... codziennie.... oczywiście zapytany zawsze wypił tylko jedno, a ja widzę że było więcej... no ale jak mu udowodnić że kłamie????? Imprezy oj tak.... mąż jest duszą towarzystwa wszyscy znajomi go lubią, a że trochę wypije....przesadzam....

Właśnie wróciliśmy z fantastycznych ferii w górach... Pojechaliśmy z gronem znajomych na narty. No ale mąż nie jeździ bo go kolano boli. Nie jeździ więc co robić na stoku, piwko, jedno drugie..... albo lepiej nie pojechać na stok bo przecież i tak się wścieka że musi dzieciom zapiąć buty, narty... a przecież to nie on jeździ... a jak zostanie to żona i tak sobie poradzi...zawsze sobie radzi. A mąż no cóż pozwiedza okolicę ( jest sklep to się jakieś piwko wypije) po powrocie na kwatery można kilka drinków łyknąć, przecież nikogo nie ma to nie widać.... a żonie znów się wmówi że to jedno piwko było, no może dwa....

A ja wciąż jestem naiwna... i wciąż go usprawiedliwiam że to przecież nie alkoholizm, przecież to tylko piwka które on lubi, ale ja przecież też lubię czasem wypić piwo... raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie... no to chyba jemu też wolno.....
Przecież wiem jak zachowuje się alkoholik ( moja mama była alkoholiczką, nie leczyła się i zapiła na śmierć) Wtedy to było proste... ciągi alkoholowe, butelki pochowane pełne, puste etc... ale teraz jest inaczej, więc???? Niby wiem, że się oszukuję ale wciąż brakuje mi sił, żeby zrobić ten krok... od czego zacząć?? od rozmowy? wyrzucić go z domu?? dać jakiś czas na wyprowadzkę??? BO przecież co on ze sobą zrobi??? Gdzie się podzieje?? przecież to ojciec moich dzieci???? Co powiedzieć dzieciom???? CZy nie zrobię im krzywdy ?? Przecież oni tak kochają tatusia.....

esaneta - Nie 22 Sty, 2017 11:17

Witaj Mami. Wbrew pozorom najlepiej zacząć od siebie. Poszukaj w swojej okolicy Ośrodków Leczenia Uzależnień, tam na terapii dowiesz się więcej na temat tego, co się u Ciebie/z Tobą dzieje a uzbrojona w tę wiedzę będziesz się czuła bezpieczniej przy podejmowaniu decyzji. Nie postępuj pochopnie, nie podejmuj decyzji pod wpływem impulsu, emocji. Nie ma nic gorszego niż podjęcie decyzji, z której potem się wycofasz.
yuraa - Nie 22 Sty, 2017 11:26

no fantastyczne ferie
co zapamiętasz ?
cały post jest o piciu męża.
dziewczyny mówią ;oddziel się mentalnie od niego to pierwszy najważniejszy krok.
jego picie to jego sprawa
wiem brzmi jak herezja ale możesz zmieniać tylko to co możesz

pietruszka - Nie 22 Sty, 2017 11:29

W ośrodkach w czasie terapii jest zwykle cześć edukacyjna poświęcona też chorobie alkoholowej. Warto zdobyć nieco fachowej wiedzy o tym jak alkoholizm wpływa na rodzinę: Ciebie i dzieci. Do podjęcia decyzji przydaje się taka dawka wiedzy.
Możesz też przejść się na Al-anon- to grupy samopomocowe dla osób, które wśród bliskich mają chorujących alkoholizm.

SzpiegZKrainyDeszczowców - Nie 22 Sty, 2017 11:35

dokladnie, zacznij od siebie. maz jesli nie sam nie bedzie chcial podjac leczenia to go zadna sila do tego nie zmusi, moj ex tez tez wiecznie klamal, ze wypil tylko 1 piwko, to typowe dla zaawansowanego stadium choroby, niedlugo zacznie chowac przed Toba alkohol, pozniej bedzie w zywe oczy klamal, ze nic a nic nie pil, chociaz bedzie czuc od niego na kilometr, a na koncu powie Ci, ze to wszytko to Twoja wina.

tak to niestety dziala.

nie czekaj, biegnij jak najszybciej po pomoc dla siebie.

pozdrawiam.

mami - Nie 22 Sty, 2017 11:36

dzięki, tylko jak z pół roku temu próbowałam szukać pomocy w takich ośrodkach terminy podali mi za pół roku. Posiadacie może wiedzę, czy gdzieś szybciej można się dostać??? Jestem z Łodzi...
staaw - Nie 22 Sty, 2017 11:41

Witaj mami...

mami napisał/a:
dzięki, tylko jak z pół roku temu próbowałam szukać pomocy w takich ośrodkach terminy podali mi za pół roku. Posiadacie może wiedzę, czy gdzieś szybciej można się dostać??? Jestem z Łodzi...

Gdybyś półroku temu się zapisała to dzisiaj byś już była po pierwszej wizycie.
Nieprawdaż? :)

Powoli lecz pewnie, na wariata nic nie zdziałasz... :buzki:

Ilona - Nie 22 Sty, 2017 11:44

Cześć Mami.
Ja korzystałam z OLU na Pomorskiej(wejście od Sterlinga przy szpitalu kardiologicznym). Gdybyś się zdecydowała,to poproś w rejestracji o szybszy termin,lub niech Cię woiszą w listę rezerwową. Ja czekałam na 1 wizytę ok 2 tyg.
Drugi jest przy Niciarnianej,ale o nim nie wiele wiem...

mami - Nie 22 Sty, 2017 12:18

Dzięki

Jutro zaczynam od wizyt na Pomorskiej i ewentualnie na Niciarnianej.... Staaw masz rację.... gdybym się zapisała .....

staaw - Nie 22 Sty, 2017 12:23

mami napisał/a:
.... Staaw masz rację.... gdybym się zapisała .....

Sam czasem myślę że nie warto działać jeżeli wyniki będą aż za rok... później okazuje się że nie wiadomo kiedy zleciało..

olga - Nie 22 Sty, 2017 12:23

witaj :)

terapia to podstawa
tam zdobedziesz wiedze, wzmocnisz sie, zobaczysz, ze nie tylko Ty masz ten problem, nie bedziesz sama z tym wszystkim

olga - Nie 22 Sty, 2017 12:25

o ile pamietam, ja terapie mialam z ''marszu'' ale to w Kielcach
Janioł - Nie 22 Sty, 2017 12:31

Popytam w czwartek na Niciarce.......może się da coś przyśpieszyć, wiem że co czwartek jest tak grupa dla współuzależnionych więc póki co można tam
Linka - Nie 22 Sty, 2017 13:13

Witaj mami, na Al-anon tez mozesz pójść, niezależnie od terapii.
Jacek - Nie 22 Sty, 2017 17:41

cześć mami :)
muzyka11111 - Pon 23 Sty, 2017 15:45

[quote="mami"]Ale od początku. Jestem z mężem od 12 lat, 5 lat po ślubie.... chyba już od tych 5 lat regularnie myślę o rozwodzie. quote]
Witaj Mami :)
Mysle ze juz przed slubem zauwazalas jakies "objawy", ale zawsze myslimy ze bedzie dobrze albo ze przesadzamy bo przeciez po slubie to juz tylko bedzie lepiej...Mialam bardzo podobnie do Ciebie:(
Dobrze ze tu jestes, wszyscy sa tu super i dobrze radza, ale decyzja nalezy do Ciebie.

mami - Wto 24 Sty, 2017 17:53

Witajcie

Udało mi się zapisać na wizytę od OLU na Aleksandrowskiej....kolejny raz idę za tydzień. Przesympatyczna Pani potwierdziła wszystkie moje obawy, alkoholizm, współuzależnieni, wyparcie ..... Dziękuję wam bo to wy daliście mi kopa żeby się jednak gdzieś wybrać.... TA wizyta wyciągnęła ze mnie jeszcze więcej faktów o których nie pamiętałam bądź nie chciałam pamiętać.... Najgorsze że okazuje się że jest jeszcze gorzej niż myślałam. rozmawiając dziś z koleżanką dowiedziałam się że już ze dwa lata temu mój mąż "dorzucał " do zakupów na które szedł z jej mężem kilka piw bądź ćwiartkę i jeszcze twierdził że nie ma pieniędzy i czekał aż za niego kolega zapłaci.... Pożyczył też podobno od niego kiedyś 300 zł twierdząc że wyjechałam i nie zostawiłam mu pieniędzy.... aż się boję czego jeszcze mogę się dowiedzieć....

staaw - Wto 24 Sty, 2017 17:58

mami napisał/a:

Udało mi się zapisać na wizytę od OLU na Aleksandrowskiej....

:okok:

mami napisał/a:
aż się boję czego jeszcze mogę się dowiedzieć....

Czego się boisz? To on naświnił a nie Ty...

Linka - Wto 24 Sty, 2017 18:24

Cytat:
mami napisał/a:
aż się boję czego jeszcze mogę się dowiedzieć....

Czego się boisz? To on naświnił a nie Ty...

Czego sie boi? Ze cały ten misternie zbudowany świat runie z hukiem.
Że juz nie powie, ze nie wiedziała, ze to wcale nie wyglądało tak, jak to ona chciała widzieć.
Wali ci sie cały świat i już wiesz, ze wszystko musisz zaczynać od nowa.
A przede wszystkim zweryfikować swoje przekonania. Tak to prawda, jego zachowanie, jego wstyd, jego długi.
Na początku trudno w to uwierzyć , zmienić swoje myślenie.
Odrzucić wpojone przekonanie, ze jestem za niego odpowiedzialna....no bo przecież zawsze byłam.
Bardzo, ale to bardzo potrzebne jest wtedy wsparcie.
Terapeutki, grupy, przyjaciółki, kogoś z zewnątrz.

mami - Wto 24 Sty, 2017 18:25

Staaw masz racje, już się dziś na tym kilka razy złapałam że mi głupio za niego.... a przecież to nie ja.... ale to chyba moja zmora przeszłości... Dorastając musiałam spłacać długi pijącej matki, oddawać pożyczone przez nią pieniądze i chyba to poczucie winy mi zostało....

No a teraz kolejny dylemat.... widze że standardowy dla współ.... kiedy powiedzieć męzowi że składam pozew o rozwód....

mami - Wto 24 Sty, 2017 18:26

Linka dzięki jakie prawdziwe jest to co napisałaś....sama bym tego lepiej nie ujęła
staaw - Wto 24 Sty, 2017 18:29

Linka napisał/a:
Cytat:
mami napisał/a:
aż się boję czego jeszcze mogę się dowiedzieć....

Czego się boisz? To on naświnił a nie Ty...

Czego sie boi? Ze cały ten misternie zbudowany świat runie z hukiem.

Ja tylko dodaję otuchy by się nie bała tego huku...

Mami, nie wpadnij czasem na pomysła by oddawać te 300 złotych...
(Jeżeli uważasz że koleżanka zrozumie możesz jej wytłumaczyć, w przeciwnym przypadku powiedziałbym że to sprawa między mężem a kolegą i zamknął temat)

Linka - Wto 24 Sty, 2017 18:30

Wtedy, kiedy to Ty będziesz gotowa, kiedy będziesz pewna, ze sie nie wycofasz.
Kiedy rozwód nie bedzie juz tylko straszakiem.
Napewno nie wtedy, gdy nie myślisz racjonalnie, gdy jesteś wzburzona.

staaw - Wto 24 Sty, 2017 18:31

mami napisał/a:
kiedy powiedzieć męzowi że składam pozew o rozwód....

Z tym pozwem to bym poczekał aż sama się ogarniesz i nauczysz się konsekwencji w działaniu.
Myślę że separacja i rozdzielność finansowa wystarczy na początek...

Borus - Wto 24 Sty, 2017 19:02

mami napisał/a:
kiedy powiedzieć męzowi że składam pozew o rozwód...

Jak złożysz i będziesz pewna, że się nie wycofasz? :mysli:

Zresztą, dostanie kopię z sądu... :luzik:

mami - Wto 24 Sty, 2017 20:59

Rozdzielność majątkową na szczęście mamy, a separacji nie chcę, nie będę przechodzić tego dwa razy....

Staaw nie nie mam zamiaru oddawać, już jestem na tym etapie że jego długi jego sprawa....

Dziś po 4 dniach milczenia mąż spytał czy z nim porozmawiam, powiedziałam że nie mam już o czym z nim rozmawiać i wyszłam. Za godzinę weszłam do pokoju siedział zalany łzami i szlochał.... zabrałam co miałam zabrać i wyszłam.... wiem że będzie chciał mnie wziąć na litość.

staszek - Wto 24 Sty, 2017 22:46

mami napisał/a:
wiem że będzie chciał mnie wziąć na litość.

To już tak miarka się przebrała. :)

mami - Śro 25 Sty, 2017 10:56

Teatru ciąg dalszy....

Zalewał się łzami do czasu aż nie zgasiłam telewizora i udałam że śpię... za kilka minut światło u niego w pokoju też zgasło i płaczu już nie było.
Rano ledwo się przebudziłam, siedział i szlochał. łóżko zarzucone chusteczkami higienicznymi i płacz....

Napisałam mu kartkę....: Zaraz wstaną dzieci, jeśli dalej będziesz robił cyrk i wciągniesz je w tą grę przechlapiesz sobie jeszcze bardziej..... Usłyszałam jeszcze większy szloch i tekst : Jaki cyrk jaki cyrk? ..... wyszłam po 3 minutach poszedł się umyć ubrał się i pojechał do pracy....

Poradźcie jak powinnam reagować nie odzywać się jak do tej pory czy rozmawiać ( oczywiście nie zamierzam odpuszczać, tylko nie wiem czy nie lepiej mu powiedzieć że mam gdzieś jego płacze i już na mnie to nie działa).....

pterodaktyll - Śro 25 Sty, 2017 11:17

mami napisał/a:

Zalewał się łzami do czasu aż nie zgasiłam telewizora i udałam że śpię... za kilka minut światło u niego w pokoju też zgasło i płaczu już nie było.
Rano ledwo się przebudziłam, siedział i szlochał. łóżko zarzucone chusteczkami higienicznymi i płacz...

Co się facetowi dziwisz.Wytrąciłaś mu komfort picia i to skutecznie. W tej sytuacji też bym ryczał i to nie dlatego, że żona odchodzi, tylko dlatego, że szlag trafił spokój i komfort chlania. Nie pytaj skąd to wiem :mgreen:
mami napisał/a:
Zalewał się łzami do czasu aż nie zgasiłam telewizora i udałam że śpię... za kilka minut światło u niego w pokoju też zgasło i płaczu już nie było.

A to jest najlepszy przykład na to co Ci tu piszę............nie ma widzów to po kiego robić z siebie idiotę..... ;)

pterodaktyll - Śro 25 Sty, 2017 11:19

mami napisał/a:
Poradźcie jak powinnam reagować nie odzywać się jak do tej pory czy rozmawiać

Na to już musisz sobie sama odpowiedzieć, a właściwie na pytanie, czego Ty chcesz i wtedy cała reszta wyjdzie Ci sama :)

yuraa - Śro 25 Sty, 2017 11:25

nie dziala ?
to następne bedą próby samobójcze,
nie daj sie wciągać w tę grę to zwykly teatr, nie będzie widza nie bedzie przedstawienia..
prosty komunikat typu
-chłopie masz jaja to idź sie leczyć albo męcz sie sam.
może zdziałać więcej niż próby targowania i przekonywania

Klara - Śro 25 Sty, 2017 13:27

Witaj Mami! :)
Podpisuję się pod wszystkimi radami które tu otrzymujesz, równocześnie muszę przyznać, że zaimponowała mi Twoja postawa.
Tak trzymaj! :okok:

Gdy napisałaś o tym, że się nie odzywasz i że czasem do siebie piszecie przypomniał mi się żarcik (ostrzegam, że ma długą brodę ;) ):
W małżeństwie ciche dni. Żona od jakiegoś czasu się nie odzywa.
Mąż ma trudności z porannym wstawaniem, a następnego dnia musi bardzo wcześnie wstać, prosi więc żonę, żeby go obudziła o szóstej.
Następnego dnia budzi się o dziewiątej, zrywa się przerażony, a z kołdry zsuwa się kartka: "Wstawaj, już szósta!".

staszek - Śro 25 Sty, 2017 13:27

Masz teraz dobry moment do uporządkowania sobie życia
na zawsze.Tylko zależy w jaki sposób to wykorzystasz.
Wszystko zależy od Ciebie,ty rozdajesz karty. :)

olga - Śro 25 Sty, 2017 15:48

a czego on sie tak przestraszyl? tego, ze na terapie zaczelas chodzic? czy straszysz go czyms? np. rozwodem, wyprowadzka, wyrzuceniem go z domu w samych skarpetkach, tym, ze dzieci mu zabierzesz.....jesli nie jestes pewna, ze to czym go straszysz zrealizujesz na pewno - nie uzywaj tego jako argumentu majac nadzieje, ze sie przestraszy i poleci w mig na terapie.....alkoholik nie glupi, raz dwa sie zorientuje, ze to tylko gadanie i wszystko przyniesie odwrotny skutek

Pytasz jak reagowac...oswiadcz, ze masz dosc jego trybu zycia i jesli w ciagu (daj mu termin) nie zglosi sie na terapie i nie przestanie pic Ty wyprowadzasz sie do drugiego pokoju (mieszkania, domu...na co tam jestes gotowa zeby to nie byly slowa na wiatr), przestajesz z nim rozmawiac, gotowac mu, prac. I tego sie trzymaj. Nie dawaj sie wciagac w dyskusje, nie reaguj na jego zachowanie.

mami - Śro 25 Sty, 2017 16:50

Klara - dzięki za żart przynajmniej się uśmiechnęłam

Olga- sama nie wiem czego się przestraszył. O terapii mu nie mówiłam bo się nie odzywamy, niczym go tym razem nie straszyłam. Po prostu nie odzywam się mijam go jakby go nie było, popołudniami wychodzę z domu nie informując gdzie idę i co robię, a na pytanie czy z nim porozmawiam powiedziałam że nie mam o czym....

Staszku, wiem że tylko ode mnie zależy i mam ogromną nadzieję że starczy mi samozaparcia, żeby to uporządkować.

Yuraa no właśnie się zastanawiam czy odezwać się żeby powiedzieć ze ma sobie radzić sam czy dalej milczeć..... Chyba łatwiej mi wytrwać w milczeniu niż zacząć z nim dyskusję.....

staaw - Śro 25 Sty, 2017 17:35

mami napisał/a:
Chyba łatwiej mi wytrwać w milczeniu niż zacząć z nim dyskusję.....

A skąd on ma wiedzieć o co Ci (znowu) chodzi?
Może warto zakomunikować nie wdając się w dyskusje co zamierzasz...
Oczywiście tylko to czego jesteś pewna że zrealizujesz...

mami - Śro 25 Sty, 2017 21:19

Staaw masz rację... tylko ciągle jeszcze się czegoś boję....sama nie wiem czego

Ale znów kolejne rewelacje do mnie dotarły. Nie dość że okradł dzieci z pieniędzy, które dostały przed świętami od mojego kuzyna, to jeszcze ukradł pieniądze, które miał dać tego kuzyna dzieciom.... dał tylko kosmetyki a koperty, które były w środku sobie zabrał.....

Jaka ja byłam ślepa i głupia.......

Klara - Czw 26 Sty, 2017 08:15

mami napisał/a:
Jaka ja byłam ślepa i głupia.......

Ech...początkowo gdy trafiałam na takie kwiatki, myślałam, że gdy głośno powiem o oszustwie i napiętnuję je, to mąż stanie w prawdzie, zawstydzi się i już nigdy coś podobnego się nie wydarzy, bo przecież nie mieści się w głowie, żeby dorosły człowiek....i tak dalej.
Po jakimś czasie okazywało się, że tylko mi się wydawało, bo oszustwa nie tylko się nie skończyły, ale dotyczyły coraz wyższych kwot :(
Czynny alkoholik musi pić coraz więcej i siłą rzeczy potrzebuje na to coraz więcej pieniędzy :bezradny:

yuraa - Czw 26 Sty, 2017 09:49

Klara napisał/a:
nie mieści się w głowie, żeby dorosły człowiek....i tak dalej.

wstydzić się i żałować okradania skarbonek dziecięcych można dopiero na trzeźwo.
tzn po terapii bo kiludniowe nie picie to nie jest trzeźwość.
jak wziął raz to będzie bral kiolejne razy

mami - Czw 26 Sty, 2017 09:52

Niestety to akurat wiem bo jako nastolatka spłacałam wieczne długi matki, zaciągnięte kredyty pożyczki od sąsiadów etc,...

Dlatego teraz nie zamierzam tłumaczyć i czekać na poprawę... kolejny punt do opisania w pozwie rozwodowym i kolejny powód żeby trwać przy swoim postanowieniu....

pietruszka - Czw 26 Sty, 2017 10:55

mami napisał/a:
olejny punt do opisania w pozwie rozwodowym i kolejny powód żeby trwać przy swoim postanowieniu....

zabezpiecz tez swoje finanse... :pocieszacz:
Klara napisał/a:
gdy głośno powiem o oszustwie i napiętnuję je, to mąż stanie w prawdzie, zawstydzi się i już nigdy coś podobnego się nie wydarzy, bo przecież nie mieści się w głowie, żeby dorosły człowiek....i tak dalej.

to jest największa pułapka, w jaką wpadłam... od chorego człowieka oczekiwać zdrowych zachowań... oczywiście choroba nie zwalnia od odpowiedzialności za swoje czyny... ale zdrowiej dla wspołuzależnionej nie oczekiwać zbyt wiele refleksji... a przynajmniej nie gadania... czyny nie słowa - to jak mantrę powtarzałam sobie przez wiele miesięcy...

olga - Czw 26 Sty, 2017 15:11

Klara napisał/a:
początkowo gdy trafiałam na takie kwiatki, myślałam, że gdy głośno powiem o oszustwie i napiętnuję je, to mąż stanie w prawdzie, zawstydzi się i już nigdy coś podobnego się nie wydarzy,


hehe tez tak mialam :wysmiewacz: myslalam, ze jak mu na ambicje wjade to sie zreflektuje i za chinskiego boga nie docieralo do mnie, ze to nie zlosliwosc ani glupota z jego strony

mami - Czw 26 Sty, 2017 16:38

Pietruszka, na szczęcie mamy rozdzielnośc majątkową sposaną przed ślubem, mam nadzieję że to wystarczy.....
Linka - Czw 26 Sty, 2017 16:49

mami napisał/a:
Pietruszka, na szczęcie mamy rozdzielnośc majątkową sposaną przed ślubem, mam nadzieję że to wystarczy.....

Biżuteria. papiery wartościowe, bardziej czy mniej cenne ruchomości.
Wszystko co się da spieniężyć jest w niebezpieczeństwie.

mami - Pią 27 Sty, 2017 16:57

Dzięki, staram się pilnować. Samochód stoi popsuty, a zarejestrowany tylko na mnie więc nie sprzeda. Biżuterii nie noszę, papierów żadnych nie mam, do konta dostępu nie ma on. Ale mam parę rzeczy do wyniesienia z domu jest i już wcale nie jestem przekonana że i do tego się nie posunie....

NA razie się trzymam. Dziś siadam do pisania pozwu, z orzeczeniem jego winy. Mam nadzieję, że mi się uda i w poniedziałek pojadę złożyć..

mami - Wto 07 Lut, 2017 20:00

Sytuacja u mnie na tą chwilę:
Nie odzywam się do męża nadal, póki co on jak aniołek, nie pije, sprząta gotuje... Mam wrażenie że nie ma zdaje sobie sprawy ile wiem i że teraz już "klamka zapadła" - uprzedzając pytania jeszcze mu nic nie mówiłam. Zgodnie ze swoimi założeniami zrobię to jak złożę pozew. Dziś odebrałam odpisy aktów. Robię zestawienie wydatków na dzieci. Czy ktoś z was może posiada wiedzę ile należy wpisać jako wyżywienie dzieci?? jak to policzyć ???
Chodzę do terapeutki, ale jutro idę do innej znacznie bliżej mojego miejsca zamieszkania. Ta do której trafiłam jest ok ale mam tak 25 km i nie dam rady dojeżdżać tam jeszcze na grupę a chciałabym też uczestniczyć w spotkaniach grupy.
To tak po krótce.....

esaneta - Wto 07 Lut, 2017 22:32

mami napisał/a:
Czy ktoś z was może posiada wiedzę ile należy wpisać jako wyżywienie dzieci?? jak to policzyć ???

Proszę :)
http://www.adwokat-jaskula.pl/materialy/alimenty
albo tu
http://www.adwokacirozwod...awy-o-alimenty/

wpisz w gogle "alimenty kalkulator" i mnóstwo rekordów znajdziesz :)

mami - Nie 26 Lut, 2017 09:16

Wczoraj miałam akcję z mężem. Od kilku dni przy wysiłku dostaje duszności...Wczoraj zaczął strasznie szybko i krótko oddychać do tego trzęść się cały. Trochę się przestraszyłam, tak po ludzku.... ale ponieważ nie chciał żeby wzywać pogotowie, doszłam do wniosku że musi nie być aż tak źle jak wygląda. Zawiozłam go na pomoc świąteczną, później do szpitala bo dostał skierowanie. W szpitalu wszystkie wyniki wyszły ok więc przywiozłam go do domu....

Ale powiem wam że ta sytuacja nic nie zmieniła w moim spojrzeniu na niego. Właściwie jeszcze utwierdziła mnie w przekonaniu że dobrze robię i że nie chcę już z nim być.... Zastanawiam się tylko, czy takie duszności tętno powyżej 100 na minutę i drgawki mogą być spowodowane odstawieniem alkoholu??? Z pewnością mogą to być objawy depresji i nerwicy, ale jeśli faktycznie od miesiąca nie pije mógł też tak zareagować????

She - Nie 26 Lut, 2017 09:32

Oooooh... :)
mami napisał/a:
Ale powiem wam że ta sytuacja nic nie zmieniła w moim spojrzeniu na niego. Właściwie jeszcze utwierdziła mnie w przekonaniu że dobrze robię i że nie chcę już z nim być....

No i ok, wielokropek na końcu zdania wygląda mi na wahanie ;) Może podświadome ale jednak. Przyjrzyj się sobie wewnątrz, obejrzyj swoje uczucia i zastanów się nad nimi.
Logika mówi zdecydowanie NIE ale podświadomość huczy aż miło.

mami napisał/a:
Zastanawiam się tylko

W jakim celu się zastanawiasz?
Zastanawiasz się także nad sobą, nad dobrym rozpoczęciem każdego dnia i zakończeniem go w taki sposób abyś z uśmiechem spojrzała na swoje odbicie w lustrze? :)
mami napisał/a:
duszności tętno powyżej 100 na minutę i drgawki mogą być spowodowane odstawieniem alkoholu??? Z pewnością mogą to być objawy depresji i nerwicy, ale jeśli faktycznie od miesiąca nie pije mógł też tak zareagować????

Wybacz, ale to ile nie pije Twój mąż to tylko i wyłącznie jego sprawa, nie zajmuj się tym :nie:

Gdyby Twój mąż naprawdę poczuł się źle, śmigałby na pogotowie szybciej niż Ty zdążyłabyś pomyśleć :mgreen: Ja widzę tu jedynie jakąś próbę zainteresowania Twojej osoby jego stanem zdrowia. Trzeźwy (mam na myśli, żeby była jasność: nie będący pod wpływem alkoholu) człowiek sam zadba o to aby przedwcześnie nie zejść z tego świata :rotfl:
;)

Klara - Nie 26 Lut, 2017 21:08

mami napisał/a:
Z pewnością mogą to być objawy depresji i nerwicy, ale jeśli faktycznie od miesiąca nie pije mógł też tak zareagować????

Może silnego głodu, jeśli rzeczywiście ma AŻ (och!!!! ;) ) miesiąc przerwy.

Niezależnie od tego, czy ma rzeczywiście problem ze zdrowiem, który mógł być przedtem przytłumiony alkoholem, czy też problem po odstawieniu, to dobrze by było, żebyś Mami, postarała się nie robić więcej za opiekunkę dorosłego faceta.
On jest już duży i niech i w przyszłości sam zadba o swoje zdrowie.

margo - Pon 27 Lut, 2017 11:28

Ja mam nerwicę lękową i ataki paniki, które tak wyglądają. Ogólnie znajomy z grupy powiedział mi, że u niego kiedyś to było zamknięte koło nerwica -> picie żeby to zagłuszyć -> nerwica -> picie żeby... -> ... ->

Ale mogą być to też równie dobrze objawy odstawienie. Natomiast tak jak Klara mówi: coś mu jest? To niech sam o siebie zadbać, pójdzie do lekarza. Duży jest :luzik: poradzi sobie

A Ty się zajmij sobą :pocieszacz:

mami - Pon 27 Lut, 2017 22:06

No i niestety macie rację. A taka byłam pewna ze już się nie dam nabreć.
Wczoraj czyli dzien po tym " ataku" choroby mąż pojechal z synem na turniej pilki noznej. No i czego to się dziś dowiedzialam. Moj chory mąž w drodze nieźle sobie z kolegami popijał. A ja sie nawet nie zorientowalam jak wrócil. Cholera czy ja ślepa jestem? Nie czuję już zapachu alkoholù?
A wieczorem jeszcze mamusi mówił ze nie może nic wypić bo jest na lekach.

mami - Pon 27 Lut, 2017 22:10

She masz rację j tak sie staram ostatnio żyć cieszyć sie bardziej każdym dniem i uśmiechać się do siebie i do innych

Klara racja -jest dorosły

She - Pon 27 Lut, 2017 23:06

mami napisał/a:
A taka byłam pewna ze już się nie dam nabreć.


Do czego potrzebna jest Ci ta pewność?
Pławiąc się w niej wciąż będziesz tańczyć tak, jak zagra Ci Twój mąż. Zostaw go, puść wolno. On naprawdę jest dużym chłopcem i tak jak Ty ma wolną wolę.
Alkoholicy to hiper mistrzowie manipulacji, bez Twojej wiedzy sprzeda Cię taki sto razy i sto jeden odkupi a Ty nawet nie będziesz o tym wiedziała :mgreen:

Buduj pewność siebie, umacniaj się w wierze we własne ja. Chcę, potrafię, pragnę, marzę... i do tego dąż.
Zrzuć z siebie garba który zabiera Ci możliwość rozwinięcia szkrzydeł, działaj tak aby Tobie było dobrze.
Myśl o swoim dobrym samopoczuciu, na męża nie masz żadnego wpływu.
Jedyna osoba na którą masz jakikolwiek wpływ to Ty ;)

mami - Pią 03 Mar, 2017 13:23

W końcu przeprowadziłam z mężem rozmowę.
Zaczął mi najpierw opowiadać jak to on od 2 lat strasznie się o mnie boi, o moje kontakty z naszym wspólnym znajomym ( nie ma żadnych podstaw do obaw, znajomy jak każdy inny ) jak to na wyjeździe widział, że jeden z uczestników dużo ze mną rozmawia i też go to niepokoi... Te jego opowieści wywołały u mnie głupawkę, patrzyłam na niego i nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
Więc powiedziałam mu co na prawdę jest przyczyną mojego milczenia, że złożyłam pozew o rozwód, że ja już podjęłam decyzję i nie chcę z nim być. Że wiem o jego oszustwach, że okrada mnie i dzieci, że ma problem z alkoholem i powinien udać się na leczenie. Padł na kolana popłakał się i błagał o wybaczenie. Oczywiśice nie wyobraża sobie życia beze mnie.
Teraz zasypuje mnie smsami żebym mu odpuściła że nie jest w stanie funkcjonować beze mnie.
Poszedł nawet do poradni i zapisał się na pierwszą wizytę. Oczywiście przysłał mi zdjęcie z zapisanym terminem wizyty.
Ja jestem pewna, że już nie chcę z nim być nie chcę już obawiać się czy zginą znów pieniądze, zastanawiać się czy pił czy nie etc... Chcę mieć święty spokój sama, z dziećmi.
Boję się tylko swojej reakcji w momencie kiedy będzie używał jako argumentu dzieci. Sama wychowywałam się bez ojca a mąż doskonale wie że to mój czuły punkt i będzie chciał pewnie to wykorzystać. Muszę i chcę wytrwać przy swoim postanowieniu.

pietruszka - Pią 03 Mar, 2017 15:19

mami napisał/a:
Zaczął mi najpierw opowiadać jak to on od 2 lat strasznie się o mnie boi, o moje kontakty z naszym wspólnym znajomym ( nie ma żadnych podstaw do obaw, znajomy jak każdy inny ) jak to na wyjeździe widział, że jeden z uczestników dużo ze mną rozmawia i też go to niepokoi...

:tia: klasyka... początki zespołu Otella... a jak się pięknie pod to pije... :zalamka:

mami napisał/a:
Poszedł nawet do poradni i zapisał się na pierwszą wizytę. Oczywiście przysłał mi zdjęcie z zapisanym terminem wizyty.

a co zrobisz jak faktycznie zacznie się leczyć?
mało prawdopodobne, ale...
mami napisał/a:
Ja jestem pewna, że już nie chcę z nim być

też mi się tak wydawało, ale wymiękłam...
mami napisał/a:
Boję się tylko swojej reakcji w momencie kiedy będzie używał jako argumentu dzieci.

nic mu nie przeszkadza, żeby był trzeźwym, dochodzącym, odpowiedzialnym ojcem...

mami - Pią 03 Mar, 2017 19:11

Pietruszka - Wymiękłaś ??? tzn???
staaw - Pią 03 Mar, 2017 19:26

mami napisał/a:
Pietruszka - Wymiękłaś ??? tzn???

To znaczy że cuda, wprawdzie bardzo rzadko, ale się zdarzają.
Tylko na cud obie strony muszą cholernie ciężko pracować, jedna nie da rady...

She - Pią 03 Mar, 2017 20:06

staaw napisał/a:
na cud obie strony muszą cholernie ciężko pracować, jedna nie da rady...

Otóż to. Ze szczególnym naciskiem na "ciężko pracować" i jeszcze większym na "cholernie".
Takie tango ;)

She - Pią 03 Mar, 2017 20:34

mami napisał/a:
W końcu przeprowadziłam z mężem rozmowę.

Jak myślisz, dotarło do niego cokolwiek?

mami napisał/a:
Zaczął mi najpierw opowiadać jak to on od 2 lat strasznie się o mnie boi, o moje kontakty z naszym wspólnym znajomym ( nie ma żadnych podstaw do obaw, znajomy jak każdy inny ) jak to na wyjeździe widział, że jeden z uczestników dużo ze mną rozmawia i też go to niepokoi... Te jego opowieści wywołały u mnie głupawkę, patrzyłam na niego i nie potrafiła powstrzymać śmiechu.

Zespół Otella się kłania :(
mami napisał/a:
Że wiem o jego oszustwach, że okrada mnie i dzieci, że ma problem z alkoholem i powinien udać się na leczenie.

Dlaczego powinien? Bo Ty tak mówisz? Jeśli będzie chciał pomocy trafi pod skrzydła terapii bez niczyjej pomocy ani sugestii. :luzik:

mami napisał/a:
Padł na kolana popłakał się i błagał o wybaczenie. Oczywiśice nie wyobraża sobie życia beze mnie.
Teraz zasypuje mnie smsami żebym mu odpuściła że nie jest w stanie funkcjonować beze mnie.
Poszedł nawet do poradni i zapisał się na pierwszą wizytę. Oczywiście przysłał mi zdjęcie z zapisanym terminem wizyty.

Nie daj się nabrać, to manipulacja pełną gębą :beba:

mami napisał/a:
Chcę mieć święty spokój sama, z dziećmi.

I tego się trzymaj bo święty spokój to podstawowa podstawa życiowych podstaw :)

pietruszka - Pią 03 Mar, 2017 23:41

staaw napisał/a:
To znaczy że cuda, wprawdzie bardzo rzadko, ale się zdarzają.

no nie przesadzajmy, żaden tam od razu cud...

ot życie różni się od wyobrażeń... "trzeźwienie" też...

mami - Nie 05 Mar, 2017 15:39

She napisał/a:
mami napisał/a:
W końcu przeprowadziłam z mężem rozmowę.

Jak myślisz, dotarło do niego cokolwiek?
Nie, nie sądzę że dotarło. Sądzę że jedynie przestraszył się obecnej sytuacji i szuka po kolei wszystkich sposobów żeby mnie udobruchać.

mami napisał/a:
Padł na kolana popłakał się i błagał o wybaczenie. Oczywiśice nie wyobraża sobie życia beze mnie.
Teraz zasypuje mnie smsami żebym mu odpuściła że nie jest w stanie funkcjonować beze mnie.
Poszedł nawet do poradni i zapisał się na pierwszą wizytę. Oczywiście przysłał mi zdjęcie z zapisanym terminem wizyty.

Nie daj się nabrać, to manipulacja pełną gębą :beba:

no właśnie, manipulant z niego niezły

mami napisał/a:
Chcę mieć święty spokój sama, z dziećmi.

I tego się trzymaj bo święty spokój to podstawowa podstawa życiowych podstaw :)

mami - Nie 05 Mar, 2017 15:39

a teraz pytanie techniczne, jak się cytuje inną wypowiedź,, bo jak widać po powyższym moim poście coś mi nie wyszło :wysmiewacz:
olga - Nie 05 Mar, 2017 16:08

Coś rzeczywiście Ci ne wyszło :mgreen: patrząc na tego posta zastanawiałam się co też koleżanka miała na myśli konstruujac go w ten sposób

Zaznacz ten fragment tekstu, który chcesz zacytować a potem kliknij w kwadracik drugi od lewej, kwadraciki znajdziesz w prawym górnym rogu okna

mami - Nie 05 Mar, 2017 18:51

Klara napisał/a:
Mami, chodzi o przycisk "Cytowanie selektywne":


Uwaga Próba :)

jak widać już wychodzi - dzięki

mami - Wto 07 Mar, 2017 22:04

U mnie bez wiekszych zmian. Trwam przy swoim a mąz dalej gra. Teraz zalewa się łzami w dużym pokoju.
A na kalendarzu w przedpokoju z znaczył wielkim kólkiem dzień wizyty w poradni i skresla po kolei dni od 28.02 ( dzień w którym mu powiedziałam o swojej decyzji) do tej wizyty.

A mnie coraz bardziej podoba się moje nowe życie, moje decyzje moje plany

Klara - Śro 08 Mar, 2017 07:43

Powodzenia Mami! :okok:
mami - Śro 08 Mar, 2017 22:37

Kurcze to wszystko nie jest jednak takie proste jak się mieszka w jednym mieszkaniu. Mąż doslownie ryczy caly czas jak tylko dzieci położą sìe spać. Ale plakał dziś też o 5 rano czym mnie obudził. Ten jego placz nie powoduje poprostu mnie wkurza. Ale nie bardzo wiem co w tej sytuacji zrobić czy wogóle reagować.
Dziś zostawiłam mh kartkę na której napusałam namiary na psychiatre z dopiskiem '' gdybyś potrzebował''
Z waszych doświadczeń - popełniłam błąd?

No i oczywiście dostałam dzis bukiet róż i kartke w której pisal jak to bardzo mnie kocha i wie że jeśli mnie straci to przez własną glupote- że jestem najważniejsza i takie tam. Męczą mnie takie listy od niego.

pterodaktyll - Śro 08 Mar, 2017 22:52

mami napisał/a:
to wszystko nie jest jednak takie proste jak się mieszka w jednym mieszkaniu.

Nie jest.......
mami napisał/a:
nie bardzo wiem co w tej sytuacji zrobić

I o to mu chodzi.......
mami napisał/a:
zostawiłam mh kartkę na której napusałam namiary na psychiatre z dopiskiem '' gdybyś potrzebował''

Po co? Jeśli rzeczywiście uzna, że potrzebuje tej pomocy, to zapewniam Cię, że bardzo szybko sam sobie znajdzie
mami napisał/a:
dostałam dzis bukiet róż i kartke w której pisal jak to bardzo mnie kocha i wie że jeśli mnie straci to przez własną glupote- że jestem najważniejsza

he, he.....ileż to razy ja pisałem takie dyrdymały.....tu uwaga. On rzeczywiście wierzy w to co pisze a wynika to z panicznego strachu przed jakąkolwiek zmianą, bo widzi, że to nie przelewki tym razem
Rekapitulując....jak tak sobie jeszcze z nim posiedzisz jakiś czas, to najprawdopodobniej w końcu "pękniesz" i na to on gra
Nie pytaj skąd to wszystko wiem :milczek:

AnnaEwa - Czw 09 Mar, 2017 07:09

mami napisał/a:
Ale nie bardzo wiem co w tej sytuacji zrobić czy wogóle reagować.


Mnie pomaga takie ćwiczenie: wyobrażam sobie, że mam siostrę, którą bardzo kocham i na której mi zależy. I ona przychodzi i opowiada to wszystko, i ja jej radzę. Na to ona wygłasza te wszystkie "tak, ale...", a ja odpowiadam, jak ja to widzę "w JEJ małżeństwie" będąc z boku, i dlaczego tak sądzę.
Wtedy łatwiej mi utrzymać dobry kurs.

mami - Czw 09 Mar, 2017 08:24

Pterodaktyll nie pytam skąd wiesz. Czytajac to forum dowiedzialam sie ze jestescie skarbnica wiedzy a wasze rady są na prawde celne. Dlatego pytam bo niby wydaje mi się że wiem co dla mnie dobre i ze wiem jak postąpieę a jednak chwile wahania się pojawiają.

AnnaEwa dziękuje spróbuję również

Klara - Czw 09 Mar, 2017 08:48

mami napisał/a:
niby wydaje mi się że wiem co dla mnie dobre i ze wiem jak postąpieę a jednak chwile wahania się pojawiają.

Alkoholik jest wyposażony w rodzaj czułego radaru, którym bezbłędnie wyłapuje takie momenty zawahań i umiejętnie wykorzystuje je na swoją korzyść.

mami - Sob 11 Mar, 2017 16:45

Właśnie czytając jeden z wątków natknęłam się na :

Poczucie niskiej wartości u współ. powoduje że takie osoby mają wyrzuty sumienia, poczucie winy z powodu wydawania na siebie pieniędzy,robienia czegoś dla rozrywki

Jakie to prawdziwe, ja od zawsze mimo iż zarabiam więcej od męża miałam poczucie winy kupując cokolwiek dla siebie, ale jemu zawsze coś kupowałam lub mówiłam żeby sobie kupił, bo przecież pracuje i tak ma ciężko w życiu, ma tyle problemów... a teraz zauważyłam odkąd podjęłam decyzję o rozwodzie i odcięłam się od niego, że łatwiej mi robić sobie przyjemności, iśc na zakupy i wydać pieniądze na siebie.

mami - Nie 12 Mar, 2017 11:43

Zaczynają pojawiać się wątpliwości. I niby teoretycznie wiem, że to głupie jednak. A skąd wątpliwości? Chyba dlatego, że mąż nie odpowiada wizerunkowi alkoholika jaki znam z dzieciństwa.

Mieszkałam z mamą alkoholiczką. Tylko tam było to tak oczywiste. Okresy abstynencji do czasu jakiejś okazji a później tygodniowy, dwutygodniowy ciąg. W czasie ciągu codziennie zataczająca się mama lub śpiąca mocno pijana. Za łóżkiem, w łóżku, w szafkach pochowana wódka, piwo lub puste butelki od piwa. Moja reakcja zawsze taka sama - awantura wylewanie wódki do zlewu. Były długi, które spłacałam, oddawałam pożyczane od sąsiadów pieniądze etc. Koniec końców po jednym z ciągów zastałam mamę w tragicznym stanie w łóżku, brudnej pościeli ( chyba nie muszę pisać od czego). Nie zrobiłam nic poza awantura, a rano znalazłam mamę martwą na podłodze.

Teraz sytuacja wygląda trochę inaczej choć mam świadmość że to też alkoholizm. Mąż nie wracał pijany tak żeby sią zataczać. Wręcz doszedł do perfekcjonizmu z piciem do takiego
momentu, żebym sama miała wątpliwości czy jest wypity czy nie. I często udawała mu się wmówić mi że nie pił bądź było to jedno piwo. Ale te sytuacje były niemal codziennie. Zawsze też szukał okazji do większego wypicia a jak już trafiła się jakaś impreza to nie znał umiaru, nie można go było odciągnąć od picia.

w tej chwili wydaje mi się że nie pije od dnia jak mu oznajmiłam że złożyłam pozew o rozwód. Nie napiszę wam że mam pewność bo już wiem że pewności mieć nie będę nigdy. Ciągle płacze ( wiem wiem manipuluje), dużo więcej czasu poświęca dzieciom.
Teoretycznie wiem że nie mogę dać się znów nabrać, jednak gdzieś we mnie siedzi obawa, że może jak ja znów nie zareaguję, to stanie się coś złego.

olga - Nie 12 Mar, 2017 12:39

Twoje życie, Twoje wybory....co nie zdecydujesz Ty poniesiesz konsekwencje....i Twoje dzieci... :)
pietruszka - Nie 12 Mar, 2017 13:11

Cytat:
ot życie różni się od wyobrażeń... "trzeźwienie" też...

Powtórzę, co wyżej napisałam

Jakąkolwiek decyzję podejmiesz (masz w końcu takie prawo) warto poznać różne konsekwencja swoich decyzji. Dla siebie i dla dzieci.
Może warto dowiedzieć się, jak wygląda życie w trzeźwiejących związkach. Oczywiście, do tego, czy on podejmie rzeczywiście terapię, trwałą abstynencję to... to jeszcze daleka droga. Tak naprawdę względna normalność następuje po mniej więcej dwóch latach. Niestety naprawdę nikły odsetek naprawdę trzeźwieje.

Polecam cieniutką książeczkę "Trzeźwieć razem' o problemach w życiu takich par. Po tej stronie też nie ma często oczekiwanego raju.

Klara - Nie 12 Mar, 2017 13:23

mami napisał/a:
w tej chwili wydaje mi się

Z tym się zgadzam :tak:
Kiedy za ileś lat ktoś zapyta, jak to się stało, że tak długo z nim wytrzymałaś, będziesz mogła odpowiedzieć, że za każdym razem wydawało Ci się, że tym razem już będzie dobrze, bo tak gorzko płakał i zajmował się dziećmi i CHYBA nie pił...
To pytanie padnie wtedy, gdy w domu będziesz miała takie obrazki jak te z Twojego dzieciństwa, z rodzinnego domu, ale wtedy będziesz się zastanawiała nad tym, czy już nie jest za późno na życiowe zmiany i będziesz żałowała straconych lat.
Pamiętaj, że choroba alkoholowa postępuje! Będzie coraz gorzej :(

Może zbyt wcześnie podjęłaś decyzję o rozwodzie i poinformowałaś męża o tym, ale jeśli teraz się wycofasz, to ta niekonsekwencja dość szybko odbije Ci się czkawką.
Jest zasada, żeby mówić WYŁĄCZNIE to z czego się NA PEWNO nie wycofasz.

mami - Nie 12 Mar, 2017 14:10

pietruszka napisał/a:
Polecam cieniutką książeczkę "Trzeźwieć razem' o problemach w życiu takich par. Po tej stronie też nie ma często oczekiwanego raju.


Pietruszka na pewno przeczytam, dzięki.

Klara napisał/a:
Może zbyt wcześnie podjęłaś decyzję o rozwodzie i poinformowałaś męża o tym, ale jeśli teraz się wycofasz, to ta niekonsekwencja dość szybko odbije Ci się czkawką.

Jest zasada, żeby mówić WYŁĄCZNIE to z czego się NA PEWNO nie wycofasz.


Klara tylko, że ja wiem, że już nie kocham męża nie chcę z nim być i jest mi dobrze z tym postanowieniem. Sama sobie nie potrafię wyjaśnić skąd te wątpliwości i obawy.

olga napisał/a:
Twoje życie, Twoje wybory....co nie zdecydujesz Ty poniesiesz konsekwencje....i Twoje dzieci... :)


Olga masz rację, a ja nie chcę żeby moje dzieci miały kiedyś takie wspomnienia jak ja. Tylko skąd te głupie wątpliwości.

Klara - Nie 12 Mar, 2017 14:42

mami napisał/a:
Sama sobie nie potrafię wyjaśnić skąd te wątpliwości i obawy.

Pewnie ze współuzależnienia, Mami :(


Wiesz, zetknęłam się już z osobą, która ponownie wyszła za mąż, za swojego byłego męża, ale tę decyzję poprzedziło kilka lat (jego) trzeźwienia i (jej) leczenia ze współuzależnienia, przy czym nowy-stary związek był akurat świeży i nie wiem, czy żyli długo i szczęśliwie.

AnnaEwa - Nie 12 Mar, 2017 15:28

mami napisał/a:
Nie zrobiłam nic poza awantura, a rano znalazłam mamę martwą na podłodze.

mami napisał/a:
Teoretycznie wiem że nie mogę dać się znów nabrać, jednak gdzieś we mnie siedzi obawa, że może jak ja znów nie zareaguję, to stanie się coś złego.


Piszesz, że nie wiesz, skąd Twoje wątpliwości - może właśnie stąd.
Ja wiem, że ostatnie trzy lata mojego małżeństwa, kiedy już nie marzyłam o niczym innym, niż tylko żeby to się już skończyło, tkwiłam w nim dalej na zasadzie "jeśli od niego odejdę, on umrze, a ja będę musiała z tym żyć".
Związek się skończył, gdy poczułam, że prędzej wykończę się ja. Że już nie mogę. Że jeszcze chwila, a np. dostanę zawału. I przyszła taka myśl: jeśli on umrze, to trudno.
To był zwrot w moim życiu, choć do tej pory mam kłopot z pogodzeniem się z tym, że nie uratuję reszty świata... Zwrot polegał na tym, że uświadomiłam sobie, że nie utrzymam innych przy życiu, że pomoc typu "pomogę raz", "pomogę drugi raz" wykorzystałam wieki temu, i że to nie zadziałało, że w pewnym momencie trzeba po prostu puścić. Niech spada. Umrze, trudno.

Zresztą, jakoś do tej pory nie umarł :)

olga - Nie 12 Mar, 2017 15:35

AnnaEwa napisał/a:
Zresztą, jakoś do tej pory nie umarł


ja wygonilam z domu w 2012 a w zeszlym roku umarl...nigdy mi przez mysl nie przeszlo, zle zrobilam...gdybym nie wygonila to by wyzdrowial?...a moze ja bym predzej sie wykonczyla....moje zycie mniej warte jak jego?...NIE...dla mnie moje wlasne jest wazniejsze

Linka - Nie 12 Mar, 2017 20:08

mami napisał/a:
Mąż nie wracał pijany tak żeby sią zataczać. Wręcz doszedł do perfekcjonizmu z piciem do takiego
momentu, żebym sama miała wątpliwości czy jest wypity czy nie. I często udawała mu się wmówić mi że nie pił bądź było to jedno piwo. Ale te sytuacje były niemal codziennie.

Dokładnie tak samo było u mnie.
Nigdy nie byłam pewna, co do jego stanu.
Winiłam siebie, że nie widzę, że nie czuję....dziś myślę, wiem, ze nie byłoby tej niepewności, wielu zawodów, gdybym mogła mu zaufać.
A nie mogłam i Ty wiesz doskonale, że nie możesz.
Potem było już tylko gorzej, wynalazki śmierdziały tak, że w całym domu było czuć.
Wtedy już wiedziałam na pewno, ale czy potrzebna Ci taka pewność?

mami - Nie 12 Mar, 2017 20:19

Olga a ja niestety cały czas się obwiniam, że nie zaszwonilam po pogotowie nie probowam mamy wyslac ma leczenie
Moze dlatego teraz mi tak trudno.

AnnaEwa ja juz z 5 lat myślę o rozstaniu. Wiem ze teraz nie mogę się wycofać. Że to byłby ogromny błąd.

Klara ja już jestem pewna że nic nie czuję do męża. Masz pewnie rację że wątpliwosci pojawiaja sie ze współuzaleznienia. Dobrze ze we wtorek ide do terapeuty.

mami - Nie 12 Mar, 2017 20:23

Linka masz racje nie potrzebna pewnosc. To chyba moja glupota wmawianie sobie ze byloby mi latwiej wtedy.
She - Nie 12 Mar, 2017 22:33

mami napisał/a:
cały czas się obwiniam, że nie zaszwonilam po pogotowie nie probowam mamy wyslac ma leczenie

Nigdy nie miałaś i nie będziesz miała wpływu na cudze leczenie, terapie, podejmowane decyzje, dbanie o zdrowie, picie, jedzenie itp.
Mogło Ci się jedynie wydawać że jesteś w stanie pomóc komuś, kto tej pomocy zwyczajnie nie chce... a wręcz wbrew jego woli - to jedna z cech współuzależnienia.

Czy TY chciałabyś żeby ktoś pomagał Ci wbrew Twojej woli? :tia:
Dorosły człowiek jest dorosły m.in. dlatego że ma prawo do podejmowania decyzji wg własnego widzimisię.
Jedynym warunkiem jest to, że ponosi on ich konsekwencje.
Twój mąż w zasadzie konsekwencji picia do tej pory nie poniósł, więc boi się że będzie musiał stanąć z nimi twarzą w twarz ;)
Ty też, jako osoba dorosła poniesiesz konsekwencje swoich wyborów i decyzji.

Dobrze się zastanów nad kolejnym krokiem. Gra toczy się o najwyższą stawkę - całe Twoje życie... :)

mami - Pon 13 Mar, 2017 14:30

She - dzięki za te słowa, nie mogłaś tego lepiej ująć. Masz rację jest dorosły i to on musi ponosić konsekwencje, do tej pory to zawsze ja je ponosiłam.

Musze jeszcze zebrać się i porozmawiać z dziećmi, boję się tej rozmowy, nie wiem jaka będzie ich reakcja, ale pewnie będą mnie namawiać żebym z nim została i tego się boję.

Klara - Pon 13 Mar, 2017 15:01

mami napisał/a:
ale pewnie będą mnie namawiać żebym z nim została i tego się boję.

Miałam taką sytuację z córką i nie zdecydowałam się na odejście. Teraz wiem, że sama nie byłam na to gotowa, ale wówczas wydawało mi się, że kieruję się dobrem dziecka a i obawiałam się, że nie będę miała nic na swoje wytłumaczenie, gdy za kilka lat zarzuci mi, że pozbawiłam ją ojca.
Minęło 10 lat i córka zapytała mnie z wyrzutem, czemu się nie rozwiodłam. Odpowiedziałam jej wówczas, że z nią konsultowałam i ona tego nie chciała.
Po wielu latach - już jako dorosła osoba, wyrzucała mi, że zrobiłam jej krzywdę obarczając ją odpowiedzialnością za to, co należało do mnie.
Nie było to moim zamiarem, chciałam tej (wówczas zbuntowanej piętnastolatce) wytłumaczyć intencje mojego wyboru, bo tylko tak na tamten czas umiałam się zachować.

Już nie raz na forach odbywały się dyskusje na temat podejmowania decyzji w sprawie rozwodu i na koniec okazywało się, że ta decyzja należy wyłącznie do osoby dorosłej, a dzieciom można to tylko próbować wytłumaczyć.
Może się też zdarzyć, że niezależnie od sposobu w jaki postąpisz, dzieci i tak w którymś momencie, będą miały pretensje :(

mami - Pon 13 Mar, 2017 18:20

Klara ja też nie raz wśród znajomych miałam sytuację, gdzie żona zostawała przy mężu dla dobra dzieci..tylko czy to aby na pewno jest dla ich dobra. Tak decyzja musi być moja to ja jestem dorosła i ja decyduję
esaneta - Pon 13 Mar, 2017 18:52

mami, mądre słowa. :tak:
Dzieci muszą wiedzieć, ze mają rozsądną mamę, która potrafi podejmować odpowiedzialne decyzje i zadbać o swoje dzieci. :)

mami - Pon 13 Mar, 2017 20:31

Nawet nie wiecie ile te wasze posty dają. Dzięki nim wracam na właściwe tory 
Klara - Pon 13 Mar, 2017 20:49

mami napisał/a:
żona zostawała przy mężu dla dobra dzieci..tylko czy to aby na pewno jest dla ich dobra.

Oczywiście, że nie i teraz to wiem, ale wówczas byłam na innym etapie.
Pewnie nie uwierzysz Mami - to były czasy, gdy o internecie i jego możliwościach nawet nie śniliśmy, a alkoholików "leczyło się" w poradniach tabletkami na "A".
Ciotki, albo koleżanki radziły porozmawiać z mężem "tak od serca", to się poprawi, bo przecież "dobry z niego chłopak", albo strofowały, że "powinnam zmienić podejście" do męża.

She - Wto 14 Mar, 2017 09:25

Klara napisał/a:
Może się też zdarzyć, że niezależnie od sposobu w jaki postąpisz, dzieci i tak w którymś momencie, będą miały pretensje

No nie wiem...
Nie, nie zgadzam się z Twoimi słowami.
Sytuacja jest jasna - mąż, czynny alkoholik, manipulant.
Cierpią dzieci, cierpi żona, za to mąż dobrze się bawi ;) Ot taki high life na koszt najbliższych mu osób.
Mami zapewne wybierze drogę najbardziej odpowiednią dla niej samej i dla dzieci. A pretensje które dzieci mogą mieć, zawsze trzeba i należy z nimi przedyskutować, wytłumaczyć, wyjaśnić.
Nie wolno zostawiać niedopowiedzianych spraw, nie wyjaśnionych decyzji.
Dobrym wyjściem jest dyskusja z dziećmi poprzez spontanicznie w rozmowie zadawane im pytania.
Niech one same odpowiadają. Niech myślą, mówią o tym co czują w związku z całą sytuacją to pomaga na wyrzucenie złych, nagromadzonych wrażeń. Gdy podejdziemy z sercem i rozumem do całej sprawy z dziećmi, wówczas nie będą one miały żadnych pretensji, gdyż cała sytuacja będzie z nimi wyjaśniona a one same będą wiedziały co się dzieje i dlaczego.
Lepiej dmuchać na zimne niż później, po czasie patrzeć jak rośnie kolejne pokolenie przyszłych emocjonalnych kalek... (może to trochę mocne słowa ale moim zdaniem prawdziwe).

Edit: Pretensje o których napisała Klara, zawsze biorą się z tego o czym napisałam powyżej. Dzieci nie wiedzą, nie rozumieją... zostały pozostawione przez rzekomych "dorosłych" same sobie, bez wyjaśnienia. Błądzą, nie ma obok nich nikogo dorosłego, kto podszedłby do nich jak do osób których sprawa dotyczy.
A należy im się to jak nikomu innemu.
Szanujmy więc nie tylko siebie ale i własne dzieci.
:)

Kami - Wto 14 Mar, 2017 11:28

mami napisał/a:
gdzie żona zostawała przy mężu dla dobra dzieci.

A jakie to dobro ? Serwujesz im już od początku skrzywiony obraz rodziny.... :(
Zadbaj przede wszystkim o siebie i o Wasz ( Twój i dzieci ) komfort psychiczny. :)
Dzieciom przedstaw jedynie co postanowiłaś.
Czasem jest tak, że często w naszych dzieciach jest strach, bo boją się naszej bezradności, którą
wyczuwają na odległość.

She - Wto 14 Mar, 2017 11:44

Kami napisał/a:
Dzieciom przedstaw jedynie co postanowiłaś.

Kami zabrzmiałaś jak Urząd Skarbowy :mgreen: :nerwus:
Z dziećmi usiądź, porozmawiaj, wytłumacz. Pytaj i pozwól pytać. Przytulaj, wspieraj i kochaj.
Tylko wtedy możesz liczyć na to że wyjdziecie z tego marazmu z obronną ręką.

Linka - Wto 14 Mar, 2017 11:56

She napisał/a:
Gdy podejdziemy z sercem i rozumem do całej sprawy z dziećmi, wówczas nie będą one miały żadnych pretensji, gdyż cała sytuacja będzie z nimi wyjaśniona a one same będą wiedziały co się dzieje i dlaczego.

Bardzo bym chciała, żeby tak było.
Zazwyczaj jednak "obrywa " matka, bo jest najbliżej, bo wymaga.
Weekendowy tatuś zazwyczaj rozpieszcza, kojarzy się ze świętem, z prezentami
a matka z codziennością.
Potrzeba wielkiej mądrości obojga rodziców.

She - Wto 14 Mar, 2017 12:08

Linko... swego czasu ja też byłam jedyną która wymaga gdyż męża nie obchodziło nic oprócz pełnego brzucha, katorżniczej pracy, kasy na koncie i piwa na stole :P
Mnóstwo czasu zajęło mi zaopiekowanie się dzieciakami i rozmowy, rozmowy, rozmowy aż do znudzenia. W kółko naokrągło to samo. Rozmowy, płacz, śmiech, smutek, radość... nie ważne o której - czy to wieczór, południe czy środek nocy. Bo dziecko miało taką potrzebę, chciało się czegoś dowiedzieć.
Może mam wyjątkowe szczęście że wyautowałam nas w stosunkowo krótkim czasie z tego bałaganu.
Może to kwestia szybko podjętej terapii, może szczęścia, farta, spotkanych po drodze ludzi i w ogóle wszystkiego po trochu. :)
Dziś jestem szczęśliwa i czuję że żyję :muza:

Linka napisał/a:
Zazwyczaj jednak "obrywa " matka, bo jest najbliżej, bo wymaga.

No dobrze. :drapie:
Co wówczas robi z tym "obrywająca" matka?
Zaszywa się w kąt i płacze w ukryciu?
Wstydzi się iść po pomoc?

She - Wto 14 Mar, 2017 12:22

Linka napisał/a:
Potrzeba wielkiej mądrości obojga rodziców.

A tego nie zauważyłam :mgreen:
Mogłabyś rozwinąć tą myśl? :mysli:

Kami - Wto 14 Mar, 2017 13:46

She napisał/a:
Kami zabrzmiałaś jak Urząd Skarbowy :mgreen: :nerwus:

Wydaje mi się, że czasem trzeba .... Tak jak napisałam moja kochana She dzieci często się boją
naszej niemocy. Kiedy dzieciakom oznajmia się co sie postanowiło, zaczynają padać pytania i wtedy
nastepuje dialog. To właśnie jest według mnie najlepszy moment by omówić problem ( w tym przypadku rozstania).
Dzieci widzą więcej niż nam się wydaje. To MY ( współuzależnione ) Zbawczynie gniazd rodzinnych mamy przecież zakłamany obraz wszystkiego.
Dzieciaki widzą i CZUJĄ przede wszystkim i wchłaniają jak gąbka złe emocje.
To do nas należy podjęcie decyzji, a potem wspolne omówienie jak zrobić by z tego wszystkiego wyjść z jak najmniejszym uszczerbkiem na psychice.
Dzisiaj mam ŚWIĘTY, ANIELSKI spokój i za żadne skarby nie chciałabym powrócić do tego co miałam.
Nie znaczy też, że nie popełniam błędów, bo robię je cały czas ale już umiem się do tego przyznać i nie wypieram.
Wyrzuciłam z siebie to wewnętrzne zakłamanie ..... kogo krzywdziłam ?! Przede wszystkim siebie no i w konsekwencji wszystkich, włacznie z partnerem alko wyręczając i kryjąc go jednocześnie.

She - Wto 14 Mar, 2017 14:20

Kami, słońce Ty moje :mgreen:
Kami napisał/a:
Dzieciom przedstaw jedynie co postanowiłaś.


Kami napisał/a:
Kiedy dzieciakom oznajmia się co sie postanowiło, zaczynają padać pytania i wtedy
nastepuje dialog. To właśnie jest według mnie najlepszy moment by omówić problem

Widzisz różnicę?
:buzki:

mami - Wto 14 Mar, 2017 21:55

Wow ale się rozpisałyście :D dzięki, tyle mądrych słów padło....

Klara ja też pamiętam te czasy kiedy o internecie się nie słyszało :rotfl:

She staram się dużo rozmawiać z dziećmi i wiem, że muszę z nimi pogadać. Ale sama nie wiem czemu nie mogę się jeszcze na tą rozmowę zdobyć. Przecież wiem że oni widzą że nie jest normalnie, że się nie odzywamy, ze mieszkamy w oddzielnych pokojach. Jednak wciąż się boję tej rozmowy.

Kami masz rację nie mają normalnego wzorca rodziny.

Linka tego się waśnie też obawiam, że mąż zacznie być dobrym dochodzącym tatusiem a ja tą wredną matką która wymaga i egzekwuje.

No a teraz najważniejsze : jestem po pierwszej sesji terapii grupowej. I musze przyznać że ...miałyście rację. Jest mi t potrzebne, nie spodziewałam się jak bardzo. Do tej rozmowy z dziećmi też. Z pewnością nauczę się jak i jakie zadawać pytania by zaczęły mówić o emocjach i je nazywać o swoich potrzebach etc. I o ile jeszcze wczoraj znajdowałam wymówki : że nie dam rady jeździć co tydzień nie mam z kim dzieci zostawić itp. O tyle dziś już wymyśliłam co zrobić z dziećmi za tydzień i nie mogę się doczekać kolejnej sesji.
A dziś dowiedziałam się o sobie tyle, że to moję poukładane rozwiązanie sytuacji z mężem wcale w podświadomości nie jest takie oczywiste i mam sporo pracy nad sobą i swoimi potrzebami, ale dam radę, bo najważniejszą moją potrzebą jest spokój i poczucie bezpieczeństwa :lol:

Klara - Śro 15 Mar, 2017 09:19

mami napisał/a:
jestem po pierwszej sesji terapii grupowej. (...). Jest mi t potrzebne, nie spodziewałam się jak bardzo.

Brawo Mami! :brawo:
Teraz naprawdę ruszysz do przodu!

Linka - Śro 15 Mar, 2017 10:05

She napisał/a:
Linka napisał/a:
Potrzeba wielkiej mądrości obojga rodziców.

A tego nie zauważyłam :mgreen:
Mogłabyś rozwinąć tą myśl? :mysli:

Pisząc to myślałam nie tylko o rozwodach w rodzinie alkoholowej.
Niestety obserwuję, co dzieje się w bardzo bliskiej mi rodzinie.
Nastolatek ewidentnie nie radzi sobie z odejściem ojca i obrywa matka.
Mama od dawna jest pod opieką psychiatry i psychologa,dziecko psychologa dziecięcego.
Weekendowy tatuś, przekupujący dzieci prezentami, kojarzący się tylko z przyjemnościami jest o niebo atrakcyjniejszy, nieprawdaż?
O tym pisze, o braku współpracy, wspólnego frontu w wychowaniu dzieci, a jak do tego jeszcze dochodzi alkoholizm?
Z dziećmi trzeba rozmawiać, ale naiwnością byłoby sądzić, że potem to tylko idylla.

Kami - Śro 15 Mar, 2017 10:07

She napisał/a:
Widzisz różnicę? :buzki:


Źle ujęłam, ale w tak bardzo ważnych momentach jak rozstanie, decyzja należy tylko i wyłącznie do Nas - dorosłych. Dzieci "muszą jedynie i aż" zaakceptować i uszanować nasze decyzje.
To miałam na myśli pisząc
She napisał/a:
Kami napisał/a:
Dzieciom przedstaw jedynie co postanowiłaś.

To nie są łatwe momenty i nigdy nie były, ale w takich przypadkach trzeba pociechom pokazać naszą odwagę a nie nasz strach,mimo, że jesteśmy całe rozdygotane w środku.

She - Śro 15 Mar, 2017 10:33

Linka napisał/a:
Z dziećmi trzeba rozmawiać, ale naiwnością byłoby sądzić, że potem to tylko idylla.

Nie pisałam o idylli... miałam na myśli to, że nie wolno zostawić dzieci z niczym, bez słowa wyjaśnienia, bez wsparcia, bez rozmów.
Nie wolno rzucać im pojedynczych słów, należy rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Tłumaczyć mimo tego że czasem ręce opadają. No i kochać... tylko tyle i aż tyle.
Linka napisał/a:
Mama od dawna jest pod opieką psychiatry i psychologa,dziecko psychologa dziecięcego.

Czy mama o której piszesz robi coś z sobą, zmienia swoje życie? Czy po prostu weszła pod skrzydła lekarzy i tak sobie tam cichutko siedzi a weekendowy tatuś korzysta z okazji?

Linka - Śro 15 Mar, 2017 10:45

She napisał/a:
Czy mama o której piszesz robi coś z sobą, zmienia swoje życie?

Nie rozumiem...w jaki sposób miałaby jeszcze to swoje życie zmienić?
Jak to ma wyglądać w przypadku osoby niewspółuzależnionej?

She - Śro 15 Mar, 2017 11:45

:tia:
Zadziało się źle, matka trafia pod opiekę psychiatry i psychologa, dziecko tak samo.
Dziecko zostawiamy, bo nie o nim tu mowa.
Jednak sama wizyta mamy u w/w lekarzy, choćby było ich milion, niczego nie zmienia, prawda?
Zdobytą wiedzę należy wprowadzić w czyn, w życie.
Czy ona to robi? Jeśli tak to jej życie powinno się zmieniać.
Jeśli nie robi, to w jakim celu są te wizyty u lekarzy?

Linka - Śro 15 Mar, 2017 12:45

She napisał/a:
Zdobytą wiedzę należy wprowadzić w czyn, w życie.
Czy ona to robi? Jeśli tak to jej życie powinno się zmieniać.
Jeśli nie robi, to w jakim celu są te wizyty u lekarzy?


Widzę tu taką eskalację:
Może nie poszła do lekarza..
A jak poszła, to może nie stosuje zdobytej wiedzy w życiu
itd....

Powinno ???
Co jeszcze powinna ?

Po ludzku sądząc robiła i robi wszystko co może.
Czy to za mało ? A może to, że uratowało jej to życie, jest wystarczające ?
Komu to oceniać?
Widzisz teraz, że cokolwiek by nie zrobiła, w ocenie innych (dzieci też) może być: źle, za mało, za dużo.... nie w ten sposób...

She - Śro 15 Mar, 2017 14:05

Linka napisał/a:
Widzę tu taką eskalację:

Nie odpowiadam za to co widzisz i co myślisz.

Linka napisał/a:
Powinno ???
Co jeszcze powinna ?

Niepotrzebnie się unosisz.
Treść mojego postu odnosiła się do zupełnie innego tematu, przeczytaj go ponownie :)
:luzik:

She - Śro 15 Mar, 2017 14:11

I na koniec dodam że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy:

She napisał/a:
Zdobytą wiedzę należy wprowadzić w czyn, w życie.
Czy ona to robi? Jeśli tak to jej życie powinno się zmieniać.

a
Linka napisał/a:
Powinno ???
Co jeszcze powinna ?

Wskaż mi proszę post w którym napisałam że ONA COŚ POWINNA.

:mgreen:

Linka - Śro 15 Mar, 2017 14:59

Napisałam, że zgadzam się z Klarą, iż możliwe są pretensje ze trony dzieci.
Zbyt wiele już widziałam i słyszałam.
I nieważne, czy te dzieci były małe, czy też dorosłe,
czy matka była na terapii, czy też nie.
Ba, były też pretensje, ze koleżanka na terapię chodzi.
Takie rzeczy się zdarzają po prostu. Czy rozmawiamy, czy też komunikujemy, a czasem bywa, że dzieci rozmawiać nie chcą.
Nie jesteśmy z dziećmi samotną wyspą. Ma na nie wpływ ojciec, otoczenie, szkoła.

Nie piszę tego absolutnie, by zniechęcić mami.

mami - Śro 15 Mar, 2017 20:04

u mnie dziś do du**, tym razem nie mąż jest przyczyną.

Zaczęło się od smsa od męża że młodszy syn jest u pielęgniarki bo zderzył się w szkole z kolegą. Oczywiście od razu zadzwoniłam do niego, okazało się że na szczęście skończyło się na olbrzymiej śliwie i napuchniętej górnej powiece.

a z godzinę temu zadzwoniła wychowawczyni starszego syna, że w poniedziałek syn złapał kolegę za szyję i przystawił mu nożyczki do szyi. :shock: Stwierdziła ze nie mieści jej się to w głowie, Adrian nie miał nic do powiedzenia więc ona wpisuje mu uwagę i obniża ocenę ze sprawowania.
Adrian zapytany o tą sytuację stwierdził, że bawił się w piratów z Karaibów. :shock: :shock: :shock: do mamy drugiego chłopca dodzwonić się nie mogę a chciałam znać ich wersje sytuacji. Oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwiam syna, ale z wychowawczynią mamy jako klasa problem od pewnego czasu, co wyraziliśmy tydzień temu na zebraniu ( niestety ja też się sporo wypowiadałam) Pani mimo opinii większości rodziców nie widzi żadnych problemów u siebie, nie szuka komunikacji. Konsekwencje swojego zachowania Adrian oczywiście poniesie, ale nie wiem czy po pierwszym wybryku reakcja w postaci obniżenia oceny z zachowania nie jest zbyt na wyrost???
Jeszcze mi w tej sytuacji potrzeba takich sytuacji...
Od razu się w głowie pojawia wyrzut, że to może przez sytuację w domu? Może przeze mnie??

MAm dziś dość chce mi się wyć.

Linka - Śro 15 Mar, 2017 21:15

Spokojnie Mami, widocznie nie było tak dramatycznie skoro wychowawczyni zadzwoniła dopiero dziś.
Zresztą faktycznie trzeba by zapytać kolegę, czy też potraktował to jako dobrą zabawę.
U mnie sprawę ułatwiało to, że znałam od dziecka większość rodziców.

Z drugiej strony tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć, że życie to nie film, ani gra komputerowa, w której ma się kilka żyć.

Czy obniżenie oceny w jakiś szczególny sposób zagrozi synowi?

mami - Śro 15 Mar, 2017 22:36

Linka obniżenie oceny jedynie spowoduje ze nie dostanie świadectwa z czerwonym paskiem a na razie wszystko wskazuje na to ze z ocen mógłby takie mieć. Bardziej chodzi mi o samo podejście wychowawczyni, która wogole nie rozmawia z dziecmi nie próbuje dojść do sedna problemu,sytuacji
Nie tylko w tej sprawie. Ale już ochlonelam, uspokoiłam się. Zamierzam jednak umówić się z nią i pójść synem żeby porozmawiać.

mami - Śro 15 Mar, 2017 22:41

No i dzis byl ten "wielki" dzien, który mąż zaznaczył w kalendarzu- wizyta w ośrodku. Ale czy był? Bladego pojęcia nie mam. Przy okazji pytanie czy mogę jakoś sprawdzić czy był m wizycie. Uprzedzajac pytanie po co mi ta wiedza  jeśli nie poszedł będę miała kolejny argument na sprawie rozwodowej. A jeśli poszedł będę przygotowana bo na pewno wykorzysta to na sprawie pokazując jak to robi wszystko żeby ratować związek.
szika - Śro 15 Mar, 2017 22:49

u nas zona miała prawo sie dowiedzieć czy mąż uczeszcza na terapię.. ale nic więcej.. tylko czy jest obecny
rufio - Czw 16 Mar, 2017 06:33

A po kiego Ci ta wiedza ? Bedzie rozwód , bedzie adwokat - mówisz mu o terapii i on sprawdza z urzedu a osrodek ma obowiazek odpowiedzieć .


prsk

mami - Czw 16 Mar, 2017 18:41

rufio napisał/a:
A po kiego Ci ta wiedza ? Bedzie rozwód , bedzie adwokat - mówisz mu o terapii i on sprawdza z urzedu a osrodek ma obowiazek odpowiedzieć .



czy ja wiem po co???

W każdym razie z notatek które znalazłam wynika że na wizycie był.

Natomiast nastąpiła kolejna próba manipulacji. Mąż wydrukował sobie adresy noclegowni dla bezdomnych. Pewnie doszedł do wniosku, że jak zobaczę, to mnie ruszy i się zlituję. No nie powiem poczułam przez moment nieszczęsny wyrzut sumienia, że jeszcze biedaczysko trafi na ulicę. Ale w miarę szybko wróciłam na właściwe tory. Przecież u teściów są 2 wolne pokoje, więc bez przesady.

mami - Czw 16 Mar, 2017 18:44

Linka napisał/a:
Spokojnie Mami, widocznie nie było tak dramatycznie skoro wychowawczyni zadzwoniła dopiero dziś.

Zresztą faktycznie trzeba by zapytać kolegę, czy też potraktował to jako dobrą zabawę.

U mnie sprawę ułatwiało to, że znałam od dziecka większość rodziców.


rozmawiałam z mamą tego chłopca, faktycznie wynikało to z głupiej zabawy a nie z chuligaństwa. Nie zamierzam jednak tego tak zostawić, napisałam email z prośbą o spotkanie z wychowawcą. Pójdę z synem niech jej powie jak wyglądała sytuacje żeby mu nie została łatka klasowego bandyty.

She - Czw 16 Mar, 2017 19:33

Cytat:
Natomiast nastąpiła kolejna próba manipulacji. Mąż wydrukował sobie adresy noclegowni dla bezdomnych.

:buahaha:
Przepraszam Cię mami ale pusty śmiech mnie ogarnął :mgreen:
Mój mąż swego czasu posunął się krok dalej, sprawdził organoleptycznie ile czasu będzie zabierać mu dojazd z noclegowni do pracy :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Nie szperaj w jego rzeczach :uoee: nie interesuj się terapią czy jej brakiem. Mało masz własnych spraw do załatwienia? :tia:
A tak poza tym to im mniej wiesz tym lepiej śpisz ;)

mami - Czw 16 Mar, 2017 21:59

She chyba jeszcze nie potrafię zupełnie się odciąć i nie myśleć. Uczę się i staram ale wiesz dobrze że nie jest to oda razu takie proste. A w rzeczach mu nie grzebałam, położył w takim miejscu, że otwierając szafę po leki dla dzieci nie było szans nie zobaczyć ( przecież o to mu chodziło) A jeśli mogę spytać, rozumiem, że Twój mąż z noclegowni nie skorzystał :rotfl:
:rotfl:

Dziś poszłam w końcu na moją ukachaną zumbę ( nie byłam ponad miesiąc)... Oj od razu mi lepiej, wyluzowałam się poskakałam, wypociłam z uśmiechem na ustach.

She - Pią 17 Mar, 2017 10:54

mami napisał/a:
She chyba jeszcze nie potrafię zupełnie się odciąć i nie myśleć. Uczę się i staram ale wiesz dobrze że nie jest to oda razu takie proste.

Wiem mami, wiem :pocieszacz: ale... pamiętaj że trening czyni mistrza :mgreen:

mami napisał/a:
Rozumiem, że Twój mąż z noclegowni nie skorzystał :rotfl:

Ano nie :rotfl:

mami - Pią 17 Mar, 2017 17:10

Mąż zmienił taktykę. Ponieważ szlochanie nie działało, od niedzieli nie płacze. Zaczął w miarę normalnie funkcjonować a wczoraj wieczorem oznajmił spokojnym głosem że chce ze mną porozmawiać. Powiedziałam, że ok ale chyba nie teraz przy dzieciach :D No cóż porozmawiać trzeba, ale śmiem przypuszczać że ja będę o czym innym mówić niż on :lol:
mami - Sob 18 Mar, 2017 20:27

weekend spokojny. Mąż w pracy ja z dziećmi. Mogę spokojnie odpocząć, dobrze mi tak....zaczęłam już myśleć jak poprzestawiać meble po przeprowadzce męża :D Muszę jeszcze z nim porozmawiać na temat opieki nad dziećmi, panów urlopowych ( bo przecież sytuacja się zmieniła )
Linka - Sob 18 Mar, 2017 20:44

mami napisał/a:
Muszę jeszcze z nim porozmawiać na temat opieki nad dziećmi, panów urlopowych

Do omówienia i ustalenia takich spraw istnieje instytucja mediacji.
Na nich można ustalić właściwie wszystko, co tyczy się opieki nad dziećmi.
Prawdopodobnie, jeśli macie dzieci, sąd was na nie skieruje.
http://www.radom.so.gov.pl/mediacja,m,mg,3,37

Tylko czy ustalenia z czynnym alkoholikiem będą przez niego respektowane?

pterodaktyll - Sob 18 Mar, 2017 21:14

Linka napisał/a:
czy ustalenia z czynnym alkoholikiem będą przez niego respektowane?

Zdecydowanie NIE!

mami - Sob 18 Mar, 2017 21:57

Tylko sprawa w sądzie będzie pewnie za kilka miesięcy
A ja chciałabym żeby się wcześniej wyprowadził. Pewne rzeczy nie.mogą czekać do rozprawy.

Klara - Nie 19 Mar, 2017 10:32

Mami, jesteś pewna, że czynny alkoholik powinien się opiekować dziećmi?
Jeśli zamierzasz namówić go do wyprowadzki, to jakie plany na urlop będziesz z nim uzgadniać jeśli będziecie funkcjonowali oddzielnie?

mami - Nie 19 Mar, 2017 16:02

Klara, nie specjalnie mam inne wyjście. Po 1 mam taką pracę, że często wyjeżdżam na 2,3 dni. Ponieważ poza dalekimi ciotkami nie mam żadnej rodziny, nie specjalnie mam wyjście, nie mam kogo poprosić o pomoc w opiece nad dziećmi. Zostaje tylko mąż i jego rodzice. To samo z wakacjami. 2 miesiące wakacji, ja mam 2 tygodnie urlopu plus kolonie 2 tygodnie daje miesiąc. Zostaje jeszcze miesiąc i tydzień kiedy muszę zapewnić opiekę dzieciom. Nie wiem jak będzie wyglądała sytuacja za te 3 mce, ale chciałabym coś z nim ustalić. Tylko fakt, jaką mam gwarancję że nie będzie pił jak zostanie z dziećmi bądź gdzieś z nimi pojedzie??
Cholera jakie to wszystko trudne/.

She - Nie 19 Mar, 2017 16:12

A sąsiadki, może koleżanki z dziećmi? Szkoła nie organizuje letnich półkolonii?
Może któraś ze szkolnych mam mogłaby pomóc?
Pytaj, szukaj, rozglądaj się mami bo pozostawienie dzieci z czynnym alkoholikiem to opcja najgorsza z możliwych :bezradny:

Linka - Nie 19 Mar, 2017 16:42

mami napisał/a:
Zostaje jeszcze miesiąc i tydzień kiedy muszę zapewnić opiekę dzieciom.

A myślałaś o opiekunce do dzieci?
mami napisał/a:
Zostaje tylko mąż i jego rodzice.

Z mężem może być różnie, pozostają teściowie. Możesz na nich liczyć_?

mami - Nie 19 Mar, 2017 19:11

She w tamtym roku szkoła organizowała półkolonie ale tylko 2 tygodnie na całe wakacje.

Linka, dotąd z teściami bywało różnie tzn zazwyczaj pomagali, ale często mocno się nagadali że akurat mają inne plany że muszą gdzieś jechać. Więc często unosiłam się honorem i po prostu starałam się radzić sama. Teraz już tak nie zamierzam, będę otwarcie mówić że potrzebuję pomocy. Co do opiekunki, brałam pod uwagę, ale w momencie jak ja wyjeżdżam to potrzebuje kogoś na 2,3 całe doby. Ciężko znaleźć kogoś kto z jednej strony będzie dyspozycyjny, a z drugiej może być potrzebny np. 3 razy w miesiącu po dwa dni, lub w przypadku choroby dzieci lub wakacji częściej. Szukałam już jakiś czas temu i kobiety albo chciały na stałe się opiekować albo dorywczo po kilka godzin ale wtedy nie chciały słyszeć o zostawaniu na całe doby.

biegnacazwilkami - Pon 20 Mar, 2017 14:46

Pewnie zaraz się gromy na mnie posypią, jak zwykle gdy się wtrącam, ale robię to po namysle, z uwagi na dzieci, które zawsze powinny być brane pod uwagę przede wszystkim. Od czasu do czasu zaglądałam do tego tematu, raczej z rzadka widząc przyjętą jak zwykle technikę pt "olej dziada" znaczy męża, ojca Twoich/Waszych dzieci, tak więc nie pamietam, czy w domu dochodzi do przemocy domowej?Pamiętam, że wniosłaś o rozwód, że mąż jest zdiagnozowanym alkoholikiem, że .....itd, itp. Natomiast dopiero na zdaje się 9 stronie wtrącasz informację, że pracujesz często w delegacjach i wtedy dziećmi nie ma kto się zajmować, tzn, zajmuje się nimi ten paskudny alkoholik....acha, ten czynny alkoholik pracuje, utrzymuje jakimś cudem pracę, nie wyrzucili go?
To wiesz co, nie jestem pewna, czy ten upragniony rozwód,( bo męża definitywnie nie kochasz, nie chcesz i planujesz nawet że się wyprowadzi jeszcze przed rozwodem?), więc nie jestem pewna czy ten rozwód dostaniesz na pierwszej rozprawie, a nawet na drugiej. Pisze szorstkie, ostre słowa, wiem, nie podoba się to Twoim doradczyniom, ale, wierz mi, w Sądzie ich nie będzie, za to Tobie pani/pan Sędzia zada szereg pytań, zacznie własnie od tego: czy nastąpił rozkład pożycia małżeńskiego(konkretnie zapyta o ostatnie pożycie)? czy zanikły więzi uczuciowe? Od kiedy mąż pije i jak to wygląda, skutki tego picia znaczy, czy dochodzi do rękoczynów, przemocy domowej? Czy mąz się zgadza na rozwód? Jesli tak, jaki macie OBOJE plan (tak drogie doradczynie, emigrantki po większej części nie opiekujące się dziećmi)na dalsze wspólne wychowywanie, opiekowanie się dziecmi?Poza oczywiście ustaleniem alimentów.Męża zapytają, czy się zgadzał na to,że masz pracę połączoną z delegacjami, kto wtedy zajmuje się dziecmi...nie chcę być złą wróżką, ale, na początek nie widzę szans na rozwód, w najlepszym razie być może na separację. Na pewno będzie propozycja mediacji, o ile nie było przemocy domowej-bo tego nie wiem. Tak więc, te dzieci , o których póki nie będą pełnoletnie, masz zarówno Ty jak i ich ojciec obowiązek troszczyć się przede wszystkim, spowodują że rozwód wg mnie jest tu mało prawdopodobny. Lepiej żebyś wiedziała to przed rozprawą. Że wspólnota małżeńska to wspólnota łoża, stołu i portfela to zakładam, że wiesz. Powiem Ci jeszcze, że wychowywanie dzieci w niepełnej rodzinie, zwłaszcza chłopców, zwłaszcza gdy nie ma w domu drugiej dorosłej , bliskiej dzieciom osoby, dziadka czy babci....bardzo, bardzo trudna sprawa. Ponieważ to my , kobiety rodzimy dzieci, widać mamy też jakieś od Boga dane predyspozycje, żeby rodzinę razem nie tylko założyć, ale i utrzymac. Jak to w przyrodzie, są wyjątki, niektóre kobiety i niektórzy mężczyźni nie powinni być rodzicami.

Linka - Pon 20 Mar, 2017 15:50

biegnacazwilkami napisał/a:
więc nie jestem pewna czy ten rozwód dostaniesz na pierwszej rozprawie, a nawet na drugiej

Niczego nie możesz być pewna.
Niestety, albo stety teraz o rozwód bardzo łatwo.
Nawet gdy składający pozew jest jedynym winnym rozpadu związku.
Nawet, gdy w tle nie ma alkoholizmu.
Nawet, gdy są małoletnie dzieci.
Akurat to znam z autopsji, sprawa z przed 2 miesięcy.

biegnacazwilkami napisał/a:
Jesli tak, jaki macie OBOJE plan (tak drogie doradczynie, emigrantki po większej części nie opiekujące się dziećmi)na dalsze wspólne wychowywanie, opiekowanie się dziecmi?


Mnie o to nikt nie pytał. Jak można mieć wspólny plan z alkoholikiem, który "zapomniał" .że ma sprawę w sądzie :glupek:
Mówię Ci to ja, która wychowała czwórkę dzieci.

Moja córka najmłodsza ma teraz 15 lat.
Czasem zostaje sama w domu, więc ją pytam, czy chce, jak się wtedy czuje.
Wiesz co mi odpowiedziała ?
Czy była jakaś różnica, gdy on był w domu? No chyba taka, że musiałam pilnować, żeby domu nie spalił.

olga - Pon 20 Mar, 2017 17:21

Wklejam z dedykacja dla biegnacej :)

http://www.wysokieobcasy....B_wysokieobcasy

mami, pamietaj, wzial Cie to teraz cierp ;)

Nie wierz w to co pisze na temat rozwodu biegnaca, Ty masz potwierdzic, ze rozpad wiezi nastapil, nie ma wspolnego loza (o to bedziesz pytana nawet tak wprost:kiedy ostatnio uprawialiscie seks), nie ma wspolnej kasy, stolu itd. Ty masz miec twarde dowody dotyczace alkoholizmu meza czyli rachunki z izby wytrzezwien jesli tam bywal, mandaty, wypisy ze szpitala, zdjecia, nagrania. Ja mialam zaswiadczenie od pani kurator mojego bylego.

mami - Pon 20 Mar, 2017 21:29

biegnąca, wiesz rozwody są również w małżeństwach, w których nie ma problemu alkoholowego. Ja od pierwszego dnia powtarzałam mojemu mężowi że nienawidzę kłamstwa i oszustwa i że jest to dla mnie najgorsze co może być w małżeństwie. Niestety niejednokrotnie przyłapywałam go na małych kłamstewkach. A teraz wyszło, że oszukuje mnie od początku, ma długi sprzed naszego poznania. I tak naprawdę to i okradanie mnie, dzieci i mojej rodziny to są rzeczy, których nie jestem w stanie zapomnieć na tyle, żeby dalej funkcjonować w tym związku. Oczywiście jego picie też jest tu bardzo ważne ale tak jak widzisz nie chodzi tylko o tego okropnego alkoholika.

Pytasz jaki mam plan na wspólne wychowywanie. Ano taki, że dzieci będą ze mną a mąż jeśli będzie się leczył i nie będzie pił będzie uczestniczył czynnie w ich wychowaniu. Jeśli nie poradzę sobie jakoś, nie wiem jeszcze jak ( pewnie częściej będę prosić o pomoc teściow) ale wiem że dam radę-muszę. A ja wychowywałam się nie znając ojca i jakoś wyszłam na ludzi. Nie twierdzę że to dobre rozwiązanie, ale życie u boku alkoholika i pozwalanie na przyglądanie się dzieciom postępującej chorobie też nie jest wyjściem.

olga napisał/a:
Nie wierz w to co pisze na temat rozwodu biegnaca, Ty masz potwierdzic, ze rozpad wiezi nastapil, nie ma wspolnego loza (o to bedziesz pytana nawet tak wprost:kiedy ostatnio uprawialiscie seks), nie ma wspolnej kasy, stolu itd. Ty masz miec twarde dowody dotyczace alkoholizmu meza czyli rachunki z izby wytrzezwien jesli tam bywal, mandaty, wypisy ze szpitala, zdjecia, nagrania. Ja mialam zaswiadczenie od pani kurator mojego bylego.

Olga u mnie niestety/stety nie doszło jeszcze do takiego etapu choroby żeby była przemoc, izba wytrzeźwień, etc. Jedynie zaświadczenie z ostatniego pobytu na izbie przyjęć w szpitalu. Ale masz rację, teraz już nie jest tak trudno jak kiedyś z rozwodami i wierzę że sobie z tym poradzę.

mami - Nie 26 Mar, 2017 20:43

ja po kolejnej rozmowie z mężem. I muszę przyznać, że trochę zgłupiałam. Decyzji o rozwodzie oczywiście nie zmieniam, ale udało mu się spowodować wątpliwości. Co prawda koniec rozmowy dał mi do myślenia, że chyba jednak znów manipulacja, ale do rzeczy. Miał skrupulatnie wypisane punkty o których chciał rozmawiać:
naprawa samochodu, drobne prace, które były odkładane w domu ( że niby je zrobi), remont na działce do dokończenia - tu powiedziałam że wynajmę kogoś, a jak się uparł że on to zrobi, stwierdziłam że w takim razie mu zapłacę, na co on że chce to zrobić dla dzieci bo będą z działki korzystać... no ok. Stwoierdzil ze będzie do dyspozycji jeśli chodzi o dzieci i że dopiero teraz dotarło do niego że 42 lata był nieodpowiedzialny i traktował życie jak zabawę. że wie też że lekceważył problem z alkoholem i teraz widzi że lepiej mu się myśli i funkcjonuje bez alkoholu. Następnie stwierdził, że wkrótce odda mi klucze założy sobie konto i odda mi kartę do tego od którego ma. I jeszcze parę różnych rzeczy.
Na to ja powiedziałam mu żeby zmienił sobie termin urlopu, bo przecież razem już nie wyjedziemy. Wyda się zdziwiony i na koniec zadał mi pytanie czy ja na pewno ostateczną decyzję podjęłam co do rozwodu. Kiedy powiedziałam mu że tak znów się rozryczał i cały dzień chodził "załamany".
NIe ukrywam że udało mu się znów wzbudzić we mnie ...no właśnie nie wiem czy poczucie winy czy litość, w każdym razie żal kiedy myślę gdzie on zamieszka jak się wyprowadzi ...
WIem że mam myśleć o sobie, ale czasem to takie trudne nie martwić się ...

pietruszka - Nie 26 Mar, 2017 20:52

mami napisał/a:
rozmowie
mami napisał/a:
rozmawiać
mami napisał/a:
zrobi
mami napisał/a:
zrobi
mami napisał/a:
chce to zrobić
mami napisał/a:
ze będzie
mami napisał/a:
wkrótce
mami napisał/a:
założy
mami napisał/a:
odda

słowa, slowa, słowa...
w relacji z alkoholikiem się nie gada...
czyny nie slowa się liczą...

ile ja to się nagadałam... :mysli: i.... nic

She - Pon 27 Mar, 2017 08:07

pietruszka napisał/a:
ile ja to się nagadałam... i.... nic

Nooo... :rotfl: aż mi w gardle zasychało z tego gadania :glupek:
Mami nie słowa się liczą. Liczą się czyny, czyny i jeszcze milion razy czyny.
mami napisał/a:
będzie do dyspozycji jeśli chodzi o dzieci i że dopiero teraz dotarło do niego że 42 lata był nieodpowiedzialny i traktował życie jak zabawę. że wie też że lekceważył problem z alkoholem i teraz widzi że lepiej mu się myśli i funkcjonuje bez alkoholu. Następnie stwierdził, że wkrótce odda mi klucze założy sobie konto i odda mi kartę do tego od którego ma. I jeszcze parę różnych rzeczy.

O masz... 42 lata braku odpowiedzialności i nagle taka zmiana myślenia? I wie że lekceważył problem ale wie też że już mu się lepiej myśli i funkcjonuje bez procentów :mgreen:
A czy w czasie kiedy był z synem na meczu to też działało, czy wtedy jednak nie miał jeszcze tej świadomości która nagle ostatnio na niego spłynęła? :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Przepraszam mami za lekko prześmiewczy ton ale te obiecanki są śmiechu warte, niczego innego :foch1:
Nie daj się zwieść pięknym słówkom, po pewnym czasie odkryjesz że nic w nich pięknego nie było :bezradny:

Dziś specjalnie dla Ciebie :kwiatek: Język wyzwolenia - Melody Beattie. Czytałaś? :)

[...]
Wyobraź sobie most nad przepaścią. Po jednej jego stronie jest ciemno i zimno. Staliśmy tam z innymi, w zimnie i ciemności, zgięci w pół z bólu.
Nie wiedzieliśmy o istnieniu mostu. Sądziliśmy, że jesteśmy uwięzieni na skraju urwiska.
Niektórym z nas udało się. Dzięki łasce Bożej otworzyły nam się oczy, kiedy nadszedł właściwy czas.
Ujrzeliśmy most.
Inni ludzie powiedzieli nam, że po drugiej stronie czeka na nas jasność, ciepło i ulga w cierpieniu. Ledwie byliśmy w stanie je dostrzec lub sobie wyobrazić, jednakże zdecydowaliśmy się na mozolną wędrówkę na druga stronę mostu.
Próbowaliśmy przekonać ludzi stojących z nami nad przepaścią, że istnieje most do lepszego życia - lecz oni nie chcieli nas słuchać.
Nie byli w stanie go zobaczyć, nie byli w stanie uwierzyć. Po prostu nie byli gotowi na tę podróż.
Zdecydowaliśmy się wyruszyć w drogę sami, bo uwierzyliśmy tym, którzy wołali do nas z drugiego brzegu. Im bardziej zbliżaliśmy się do tego miejsca, tym wyraźniej widzieliśmy, że obietnica nie jest gołosłowna.
Po drugiej stronie istniała jasność, ciepło, ulga w cierpieniu i miłość.
Druga strona oznaczała lepsze życie.
Teraz między nami a tymi, a którzy pozostali na drugim brzegu, istnieje most.
Czasami będziemy odczuwali pokusę, aby wrócić po swoich dawnych towarzyszy i zaciągnąć ich na siłę na drugi brzeg. Jest to jednak niewykonalne. Nie można nikogo zmusić, aby przeszedł przez most wbrew swojej woli. Każdy musi dokonać własnego wyboru, kiedy dojrzeje do
akiej decyzji. Niektórzy przyjdą, inni zostaną po drugiej stronie.
Wybór należy do nich.
Jeżeli nadszedł czas, abyśmy przekroczyli most lub, jeśli już to zrobiliśmy i teraz stoimy w jasności i cieple, niech nas nie dręczy z tego powodu poczucie winy. Widocznie tutaj było dane nam się znaleźć.
Nie musimy wracać do ciemnej przepaści tylko dlatego, że na innych nie przyszła jeszcze pora.
Dzisiaj zajmę się swoim życiem bez względu na to, co robią lub czego nie robią inni. Uwierzę, że mam prawo do przekroczenia mostu do lepszego życia, nawet, jeżeli muszę zostawić za sobą innych ludzi. Nie będę czuł się winny, nie będę się wstydził.
Wiem, że tu gdzie jestem, istnieje lepsze życie i że było mi dane tutaj się znaleźć.[...]

Tajga - Pon 27 Mar, 2017 15:52

She napisał/a:
Język wyzwolenia - Melody Beattie


Przeczytałam chociaż to NIBY nie do mnie, i nie o mnie.
Pasuje mi wszystko, tak było, tak miałam, tak mam.
W końcu uwierzyłam ludziom ( nie widząc mostu), dałam krok i nie spadłam w przepaść.
Drugi krok.... idę.... następny....ale fajnie :)

To tak tylko napisałam, bo to miłe do czytania jest.
Już znikam, a sio :idzie:

She - Pon 27 Mar, 2017 17:45

Tajga napisał/a:
Przeczytałam chociaż to NIBY nie do mnie, i nie o mnie.
Pasuje mi wszystko, tak było, tak miałam, tak mam.

Bo to są słowa klucz - o mnie, o Tobie, o mami, o każdym z nas. :)
Tajga napisał/a:
W końcu uwierzyłam ludziom ( nie widząc mostu), dałam krok i nie spadłam w przepaść.

Mi było ciężko było uwierzyć na początku, słuchałam jak zahipnotyzowana i nie wierzyłam.
Patrzyłam na to co się dzieje przez łzy, z niedowierzaniem że naprawdę może być normalnie.

Dopiero gdy zrobiłam
Tajga napisał/a:
Drugi krok.... idę.... następny....ale fajnie :)
każdy kolejny był coraz śmielszy, łatwiejszy, bardziej mój...
Dziś idę już samodzielnie, czasami nawet wołam do tych którzy wciąż są po tamtej stronie mostu :)

margo - Pon 27 Mar, 2017 20:12

She napisał/a:
Język wyzwolenia - Melody Beattie


ojej, to jest takie ładne, zawsze jak to czytam to tak łezka mi się zakręca, że tak dokładnie było 23r
i czasami jest nadal, bo ciągle robię jakieś kroczki do przodu i nie wiem czy to już ta druga strona, czy ciągle most, ale na tamtą stronę już wracać nie chcę :nie:

Tajga - Pon 27 Mar, 2017 20:26

She napisał/a:
czasami nawet wołam do tych którzy wciąż są po tamtej stronie mostu :)

margo napisał/a:
i nie wiem czy to już ta druga strona, czy ciągle most

Jak myślicie, most się kiedys skończy?
Czy będzie się wydłużał, będzie coraz przyjemniej, ładniej, weselej,jasniej, niezależniej,
dumniej, odważniej...itd.?
Jestem alkoholiczką, dla mnie most nie ma końca, i bardzo dobrze, chwila kiedy bym pomyslała że zeszłam z mostu byłaby moją raczej ostatnią trzeźwą myślą.
Most to moje trzeźwienie :)

margo - Pon 27 Mar, 2017 20:38

Tajga napisał/a:
Jak myślicie, most się kiedys skończy?


no właśnie chyba nie... bo w końcu "praca nad sobą to jedyna pewna robota w życiu" :mgreen:

She - Pon 27 Mar, 2017 20:45

Tajga napisał/a:
Jak myślicie, most się kiedys skończy?

Mam nadzieję że nie...
Dla mnie koniec mostu oznaczałoby koniec rozwoju, pracy nad sobą, spoczęcie na laurach... a ja nie chcę stać w miejscu, szkoda życia :)

mami - Pon 27 Mar, 2017 21:53

She uśmiałam się z tego Twojego przesmiewczego tonu. Nawet nie wiesz jak przemówił do mojego rozsądku. Książki nie czytałam ale na pewno przeczytam.

Pietruszka no widzisz niby wiem że to tylko słowa słowa jednak gdzieś gdzieś tak głupiej głowie rodzą się wątpliwości. Ale dobrze że trafiłam m to forum. Mogę napisać co się dzieje i wiem że zawsze postawicie mnie do pionu 

Tajga A długo już po tym swoim moście idziesz?

pietruszka - Pon 27 Mar, 2017 22:49

mami napisał/a:
tak głupiej głowie

a kysz! ani się waż tak o swojej głowie mówić, Twoja głowa jest mądra!
Myślę tylko, że gdzieś tam padamy ofiarą takich różnych przekonań o konieczności rozmowy pomiędzy partnerami, o komunikacji, a jako kobiety lubimy słowa, zapewnienia, deklaracje i... bardzo chcemy je słyszeć. Niestety w związkach z alkoholikami, trza twardo respektować działanie... Same słowa są zbyt łatwym środkiem manipulacji ze strony chorej osoby.

Moim zdaniem słuchając "obietnic" robimy krzywdę sobie, ale również alkoholikowi. Te obietnice są też okrutnie bolesne dla dzieci...

She - Wto 28 Mar, 2017 07:11

mami napisał/a:
teraz widzi że lepiej mu się myśli i funkcjonuje bez alkoholu.


mami napisał/a:
Wyda się zdziwiony i na koniec zadał mi pytanie czy ja na pewno ostateczną decyzję podjęłam co do rozwodu.


Mami :krzyk:
Przeczytaj te dwa cytaty z Twojego postu i wyciągnij wnioski. Czy aby na pewno Twojemu mężowi wróciło logiczne myślenie, czy jednak dalej jest to perfidna manipulacja? :tia:
No popatrz jaki zdziwiony że Ty jednak chcesz się rozstać... to gdzie podziało się owe myślenie? Przecież już któryś raz z kolei mówisz mu o rozwodzie... czyżby nie docierało do niego?
A może ma nadzieję że to tylko takie gadanie i jednak zmienisz zdanie a on nie będzie musiał robić niczego :cwaniak:

Tajga - Wto 28 Mar, 2017 08:00

mami napisał/a:
Tajga A długo już po tym swoim moście idziesz?



Odpowiem Ci tak: :)

Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres
Iść, ciągle iść - tak bez końca
Witać jeden przebudzony właśnie dzień
Wciąż witać go, jak nadziei dobry znak
Z ufnością tą, z jaką pierwszą jasność odśpiewuje ptak

Iść, ciągle być w tej podróży
Którą ludzie prozaicznie życiem zwą
Iść, zawsze iść jak najdłużej
Za plecami mieć nadciągającą noc
Z najprostszych słów swój poranny składać wiersz
W kolorach dwóch raz zobaczyć to, co niewidzialne jest

Iść, ciągle iść, trafiać celnie
W zawianej piaskiem prawdy ślad

Być, sobą być niepodzielnie
Oczami dziecka mierzyć świat
Iść, ciągle iść w stronę słońca
W stronę słońca aż po horyzontu kres....

Nie liczę godzin i dat ....ponieważ....

Tyle było dni, do utraty sił,
Do utraty tchu, tyle było chwil,
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic,
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz.

Że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,
Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy,
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,
Ważnych jest kilka tych chwil.

Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad,
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł,
Choć majątek prysł, on nie stoczył się,
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy, wtedy właśnie, że...

Że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy,

Spadałam z mostu kilka razy, oj leciałam głęboko w dół obijając się dokładnie wszystkim o wszystko,skakałam z mostu, zawracałam, i teraz mogę powtórzyć za jednym kolegą:
"Nie piję jeden dzień" ;)

Jras4 - Wto 28 Mar, 2017 20:56

mami napisał/a:
iście nie zmieniam, ale udało mu się spowodować wątpliwości. Co prawda koniec rozmowy dał mi do myślenia
jak Ty mało wiesz o nim i o sobie ...
mami - Wto 28 Mar, 2017 21:17

Tajga cudowne teksty dobralas. 

Jras4 to może rozwiń myśl o mnie oswieć. Właśnie po to znalazłam się na tym forum. Żeby czerpać czerpać doświadczeń i wiedzy innych.

Pietruszka już sie poprawiam mój mądra głowa. 

She no znów masz rację. A wiesz ze jak czytam swoją wypowiedzi w waszych cytatami to jakoś inaczej wyglądają niż to co sama pisze😆

Jras4 - Wto 28 Mar, 2017 21:31

to proste kazdy pjiak a takim jest ten niby twój bo twoim nigdy nie był .kłamie i manipuluje jak z nut a Ty dajesz sie motac jak myszka i nie wiem które gorsze z was
pjiak jak zaczyna sie walić a zaczyna tym lepiej kreci ... a Ty nad czym sie zastanawiasz ? jak chcesz zyć za 3 czy 4 lata tak jak teraz ?
to jak powiesic sie na raty kazdego dnia od nowa ale to Twoie zycie zyji albo giń

AnnaEwa - Śro 29 Mar, 2017 06:36

Zgadzam się z Jrasem.
I myślę, że nie to jest w tym wszystkim istotne, czy Twój mąż mówi to wszystko serio, półserio czy nieserio. Czy on pije, czy zamierza przestać, czy przestał, i czy będzie kopał na działce.
Istotne jest to, że TY cały czas kręcisz się wokół tego, co ON zrobi czy powiedział.

Nie wiem do końca, jak to się stało, ale gdy czytam Twój wątek ostatnio, wyświetla mi się w głowie pierwsze przykazanie Dekalogu: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"...

mami - Śro 29 Mar, 2017 07:17

Czy ktoś z was ma może dostępną elektroniczną wersję ;

Język wyzwolenia - Melody Beattie???

Nakład tej książki w księgarniach się skończył i niestety nie mogę jej nigdzie znaleźć.

AnnaEwa, Iras4 - mocne to co napisaliście, ale jak prawdziwe. Cholera niby mi się wydaje że wiem, że mam myśleć o sobie, że mam swoje życie z którego mam czerpać etc... a faktycznie moje posty mówią co innego. :nerwus:

AnnaEwa - Śro 29 Mar, 2017 08:50

mami napisał/a:
wiem, że mam myśleć

mami napisał/a:
faktycznie moje posty mówią co innego


Ja nie wiem, co masz myśleć :lol2: Nie wiem, co ja mam myśleć! Nie wiem, co mam czuć. Myśli po prostu się myślą, a uczucia się czują.
Dobrze jest pi razy oko wiedzieć, co robić.

Człowiek się gdzieś, kiedyś tam zakochuje. Wiesz, te sprawy: chemia, blask oczu, gest dłoni, ileś rzeczy, które ujmują nas w drugim. Z czasem to się wzbogaca, albo zubaża, a zawsze przekształca.
W trakcie tego procesu decydujemy się na wspólne życie, i na coś tam się umawiamy. Bo wspólne życie to dużo więcej, niż miłość przecież - to umowa, że będziemy wobec siebie uczciwi. Że w miarę potrzeby będziemy się uzupełniać i wyręczać wzajemnie, że będziemy się wzajem reprezentować, do pewnego stopnia, wobec urzędów, banków, dalszej rodziny, sąsiadów... Że będziemy jakoś tam, wg ustalonych zasad, wychowywać dzieci.
Porównania z mostem to nie moja bajka, ale skoro już padło, to będę się tego trzymać. Most, czy tam droga. Droga życia, przecież się mówi. Że będziemy razem kroczyć tą drogą.
I zdarza się, że któreś, z jakichś przyczyn, "wymięka". Że się potknie, raz, drugi, siądzie na tej drodze. Zdrada jakaś, czy seria nieodpowiedzialnych zachowań... Wiadomo, drugie przystaje - w końcu, to towarzysz, można chwilę zaczekać, trzeba zrozumieć, pomóc, ktoś ma gorszy czas...
No, ale ile można czekać, jak ktoś się w tym błocku rozwalił i zadomowił?! I ja to tak widzę, że to jest ten moment, kiedy wpadamy we współuzależnienie.
I w moim obrazie tej sceny współuzależnienie jest wtedy, gdy jedno się babrze na poboczu, a drugie zasuwa wokół niego. Nie idzie żadne, i pada dużo słów.
"Daj mi jeszcze chwilę, ja wstanę - Wstań! - Teraz mówisz wstań, a to przez ciebie leżę! - Wstań, bo ja pójdę bez ciebie! - Nie zostawiaj mnie, bez ciebie zginę! - Ale przecież ja czekam, tylko wstań i chodź! - Ale ja chcę, tylko nie mogę! - Wstań, bo ja się zabiję! - Nie chcę cię stracić, zrobię dla ciebie wszystko, ja się zbiorę... - No to się zbierz! - To daj mi szansę, przecież ja chcę!..."
...a inni sobie idą, dzieci już poszły, już ich prawie nie widać...

Uczucia do partnera nie znikają z chwili na chwilę, przekształcają się, wirują... Cholera, przecież się spało w jednym łóżku i przy jednym stole jadło, człowiek nie jest z kamienia! Ale trzeba już iść. Już najwyższy czas, bo późno się robi.
Ta droga, czy tam most, nie znika - ale ona nie kręci się dookoła niego! On też może pójść. Jeśli naprawdę pójdzie, może Cię na niej jeszcze dogoni.

Ja tam nie jestem wybitnie wierząca, proszę się nie sugerować cytatem, ale w Nowym Testamencie jest zdanie, jedno z nielicznych w Biblii, które sugeruje Boską naturę: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem". Słowem, idź prawdziwie, i żyj.
I jeszcze jest zdanie "Kto kocha ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien".
(...tak mi jakoś biblijnie dzisiaj... sorry...)

biegnacazwilkami - Śro 29 Mar, 2017 13:50

Czytałaś może to:
https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7525&start=615
oraz to:
https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=863383#863383

Warto , zanim za lat kilka dobijesz do wieku 40+ czyli pewnie za jakieś dziesięć lat...nie wiem, ile masz teraz,ale 12 lat w związku piszesz, więc pewnie jakieś 30+.

Piszesz:
mami napisał/a:
Jestem z mężem od 12 lat, 5 lat po ślubie.... chyba już od tych 5 lat regularnie myślę o rozwodzie. Ale..... ale ciągle znajduję jakieś wytłumaczenia jego zachowań, ciągle się martwię o dzieci - bo przecież one tak ssą za tatusiem....


Po co był ślub w takim razie, zaszkodził waszemu związkowi? Dlaczego chcesz wziąć rozwód, bo nie kochasz męża, czy dlatego że on pije?

Pytanie , czy masz już kogoś innego też mi na myśl przychodzi i sąd pewnie też się zapyta....
Koleżanki ochoczo rozwodzą się o zaletach "wolności", jednak starannie pomijają problem wychowania dzieci małoletnich,a są one w najtrudniejszym wieku dojrzewania...

Panowie z działu wyżej , którzy trzeźwieją skutecznie od lat kilku do nastu ...są w pełnych rodzinach , pełnią obowiązki ojców i mężów, nie zaciekawiło Cię, jak do tego doszli?

Rezygnujesz z rodziny jeszcze zanim spróbowałaś ją uratować :(

She - Śro 29 Mar, 2017 13:56

biegnacazwilkami napisał/a:
Koleżanki ochoczo rozwodzą się o zaletach "wolności", jednak starannie pomijają problem wychowania dzieci małoletnich,a są one w najtrudniejszym wieku dojrzewania...

:mgreen:
Ja nie zauważyłam ochoczego rozwodzenia się o wspomnianej przez Ciebie wolności.
Uważam że lepiej żyć w spokoju, bez obecności manipulanta obok niż mając obok siebie "pijącego tatusia, potrzebnego dorastającym dzieciom".
Jakież to zalety ma taki pijący, uzależniony pan? Ma być dla samego bycia? :shock:
Czego dzieciaki uczą się od takiego ojca?

Linka - Śro 29 Mar, 2017 14:08

biegnacazwilkami napisał/a:
jednak starannie pomijają problem wychowania dzieci małoletnich,a są one w najtrudniejszym wieku dojrzewania...

Pieprzysz Biegnąca jak potłuczona.
Nie tak dawno przecież o tym pisałam.
Doprowadziłam do tego, że to nastoletnia córka opiekowała się tatusiem, bo był nieodpowiedzialny.
Nieraz o tym mówi, gdy ma zostać sama w domu, że przecież gdy on był , to też jakby go nie było.
Ba, kilka razy o mało nie doprowadził do pożaru.

Żadnej, ale to żadnej współuzależnionej nie trzeba namawiać do trwania przy alkoholiku.
Trwanie w tym związku pomimo strat, to kwintesencja współuzależnienia.
Też kiedyś mówiłam, że mała kocha tatę, doszło do tego, ze nie chce go na oczy widzieć.

ryzykuję czerwoną, wiem :oops:

szymon - Śro 29 Mar, 2017 14:54

biegnacazwilkami napisał/a:
Panowie z działu wyżej , którzy trzeźwieją skutecznie od lat kilku do nastu ...są w pełnych rodzinach , pełnią obowiązki ojców i mężów, nie zaciekawiło Cię, jak do tego doszli?


doszedłem do tego.... po rozwodzie :manicure:

pterodaktyll - Śro 29 Mar, 2017 14:58

biegnacazwilkami napisał/a:
Panowie z działu wyżej , którzy trzeźwieją skutecznie od lat kilku do nastu ...są w pełnych rodzinach

Po pierwsze nie wszyscy...........
Po drugie nie jest to regułą, że jak się wytrzeźwieje to już pełna idylla we dwoje się zaczyna, bo wtedy dopiero zaczyna się ustawiczna praca nad wspólnymi relacjami i jest o tyle trudna, że ktoś współuzależniony zderza się z nową rzeczywistością w wykonaniu starego partnera......
Po trzecie wiele par rozwodzi się już wtedy, kiedy partner(ka) wytrzeźwieje, najczęściej w pierwszym roku abstynencji, głównie dlatego, że nie wytrzymuje taj nowej rzeczywistości w wykonaniu kogoś, kogo postrzegała zupełnie inaczej.
Po czwarte, żeby mówić o trzeźwieniu a co za tym idzie, odpowiedzialności za to co się mówi i robi, zazwyczaj potrzeba około dwóch lat, a więc wszelkie obietnice czynione przez tych, którzy zaczynają trzeźwieć, bądź dopiero planują, że zaczną, są mniej więcej tyle warte ile czek bez pokrycia.
Po piąte, dla dzieci częstokroć jest o wiele lepiej jeśli mają matkę i ojca oddzielnie, niż patologiczną "rodzinę" w której się "wychowują".
Sprawdziłem to wszystko na własnej skórze jakby co i oczywiście nie twierdzę, że to jest jedyna i słuszna droga, ale czasem warto się zastanowić czy skórka warta wyprawki, zanim podejmie się jakąś decyzję, o czym zresztą w Komentarzach wspomina..........Dobra Księga ;)

olga - Śro 29 Mar, 2017 15:32

Biegnąca ma misję do spełnienia. Sama popełniła grzech śmiertelny rozwodzac się. Im więcej zbłąkanych duszyczek uratuje tym krócej będzie smażyć się w piekle :wysmiewacz:
smokooka - Śro 29 Mar, 2017 16:23

olga napisał/a:
Biegnąca ma misję do spełnienia. Sama popełniła grzech śmiertelny rozwodzac się. Im więcej zbłąkanych duszyczek uratuje tym krócej będzie smażyć się w piekle :wysmiewacz:


no niestety, tak to wygląda Biegnąca...

Linka - Śro 29 Mar, 2017 16:33

Poczytałam trochę statystyk.
Rozwód z powodu alkoholizmu to ok 20% wszystkich rozwodów.
Jak widać, nie rozwodzimy się zbyt szybko i pochopnie.

mami - Śro 29 Mar, 2017 18:54

biegnacazwilkami napisał/a:
Pytanie , czy masz już kogoś innego też mi na myśl przychodzi i sąd pewnie też się zapyta....(
Nie, nie mam nikogo a pewnie gdybym miała byłoby mi łatwiej. Ale na ta chwilę nawet nie chce mi się myśleć o facetach.

Piszesz że rezygnują z rodziny zanim próbowałam ją uratować...Ja nie rezygnuję z rodziny, moją rodziną są moje dzieci. Rezygnuje z iluzji jaką był mój związek. Mój związek powstał na kłamstwie, ale zakochana do tego już w ciąży ( planowanej) postanowiłam wybaczyć kłamstwo dla dobra rodziny. Dla dobra rodziny przymykałam oko na inne kłamstwa, sama przez te lata ciągnęłam ten wóz zwany małżeństwem i rodzinom, spłacałam długi mężą, na mojej głowie zawsze były rachunki płatności, mąż przyzwyczaił się że ja zawsze znajdę kasę zawsze sobie poradzę.
Pytasz po co był ślub??? oczywiście dla dobra dzieci. Do tego wszystkiego doszło picie, kradzież pieniędzy etc. I nie chcę już tej iluzji ratować.

Jeśli chodzi o mój wiek - w tym roku kończę 40 lat i wcale mnie to nie przeraża że zostanę sama - wręcz przeciwnie w sylwestra pomyślałam że to wyjątkowy dla mnie rok i czas zrobić ze swoim życiem porządek.

mami - Śro 29 Mar, 2017 19:04

szymon napisał/a:
doszedłem do tego.... po rozwodzie :manicure:
:okok:

Pterodaktyl, wasze uwagi są dla mnie wyjątkowo cenne, bo przeżyliście tą sytuację dokładnie z przeciwnej strony. Dzięki za te komentarze, utwierdzają mnie w mojej decyzji.

Klara już mi Ciebie brakowało :D

mami - Śro 29 Mar, 2017 19:12

Klara napisał/a:
mami napisał/a:
Klara już mi Ciebie brakowało :D

Staram się ograniczać gadulstwo :milczek:


czemu????

Jras4 - Śro 29 Mar, 2017 20:00

odezwa do alanonek
zrozumcie jedno jesli chcecie okazac litośc nie okzujecie jej
jesli chcecie pomuc nie pomagajcie
jesli chcecie same zyć i wychowywać dzieci na ludzi pogoncie pjiaka z domu
tylko wtedy on ma szanse zacząc zmieniać zycie dla siebie i przez to dla rodziny
ale jesli dajecie wciagac sie w emocionalna gre już po was

tylko pusty gar pszemawia ..a nie milion ksiązek na pokaz czy terapełta co sie oczytał i oswieconego gra za kase
zaklinam was .. pomyslcie o tym abo umierajcie smiercią gorsza niż sam zgon bo rozłozoną na raty

mami - Czw 30 Mar, 2017 18:22

byłam dziś na terapii indywidualnej. I chyba zaczyna być lepiej. Po raz pierwszy mówiłam o sobie, o dzieciach, o swoich uczuciach ... Prawie nie mówiłam o mężu.
A wczoraj uzmysłowiłam sobie że na grupie na pytanie co u mnie opowiadałam co u męża :rotfl: a przecież ja też żyję, wyjeżdżam, pracuje jeżdżę z dziećmi na treningi.

Dziś mój straszy syn miał mecz ligowy- gra w piłkę nożną. Wygrali 5:2 !!!! :brawo:
A jutro z powodu strajku nauczycieli dzieci nie idą do szkoły, zawiozę ich na trochę do przyjaciółki bo jest na zwolnieniu i siedzi w domu, w pracy ogarnę to co najważniejsze i wrócę wcześniej do domu. A na weekend zapowiadają ładną pogodę więc pojadę na działkę, jest co robić a przy okazji odpocznę :)

KLara o Twoich gołąbkach pisze eseneta???? Bo ja uwielbiam gołąbki :)

Klara - Czw 30 Mar, 2017 19:09

mami napisał/a:
a przecież ja też żyję, wyjeżdżam, pracuje jeżdżę z dziećmi na treningi.

Pamiętam, jak po uświadomieniu sobie tego, czułam się dziwnie, a gdy pierwszy raz wybrałam się do kina nie tłumacząc gdzie i po co wychodzę, czułam się jak przestępca. Mało brakowało, a zaczęłabym się rozglądać wokół siebie sprawdzając, czy mnie ktoś nie śledzi.
Próbowałaś wygospodarować sobie czas na taki relaks?
mami napisał/a:
Dziś mój straszy syn miał mecz ligowy- gra w piłkę nożną. Wygrali 5:2 !!!! :brawo:

Gratuluję Ci wysportowanego syna :okok:

mami napisał/a:
o Twoich gołąbkach pisze eseneta????

Tak, ale wierz mi, że je przereklamowała.

mami - Czw 30 Mar, 2017 20:58

Jejuuu ja też chce te gołąbki. Klara gdzie mieszkasz?

Byłam ze 2 m-ce temu z przyjaciółką w kinie. Ale chyba jutro wybiorę się sama. To niezły pomysł

Kami - Czw 30 Mar, 2017 21:22

mami napisał/a:
Mój związek powstał na kłamstwie

obopólnym .....
mami napisał/a:
zakochana do tego już w ciąży ( planowanej) postanowiłam wybaczyć kłamstwo dla dobra rodziny.

oszukując samą siebie juz na samym początku tego związku.
mami napisał/a:
Ale chyba jutro wybiorę się sama. To niezły pomysł

bardzo dobry pomysł, szczególnie jak sobie fajny film wybierzesz.
Zajecie się sobą jest najlepszyą z opcji .... :)

mami - Czw 30 Mar, 2017 21:34

Kami czemu obopólnym?
Kami - Czw 30 Mar, 2017 21:44

mami napisał/a:
Kami czemu obopólnym?

bo od samego początku zaczęłaś oszukiwać przede wszystkim samą siebie ...
usprawiedliwianie, wybaczanie, dawanie szansy ...potem kolejnej i kolejnej i tak bez końca
jest niczym innym jak okłamywaniem samej siebie. :(
Mami dasz radę :luzik: ja byłam tu ciężkim przypadkiem wypierałam ile się dało własne współuzależnienie .... dziś stoję po drugiej stronie mostu ;)

:muza: :muza: :muza:


biegnacazwilkami - Czw 30 Mar, 2017 21:47

Nie jesteś sama....

biegnacazwilkami - Czw 30 Mar, 2017 21:56

Umiesz powiedzieć, czego oczekujesz po rozwodzie? Jak zmieni sie Twoje życie, co nowego w nim będzie czego nie masz teraz, jakie ograniczenia widzisz w małżeństwie? Nie możesz wyjść sama gdzie chcesz?Wolność....czego się po niej spodziewasz? Czy to mąż Cię ogranicza?
mami - Czw 30 Mar, 2017 22:11

Biegnąca mąż mnie nie ogranicza, a ja po rozwodzie oczekuje spokoju. A przez spokój rozumiem życie bez zastanawiania się czy mąż mnie znów okłamał, bez wiecznego pilnowania portfela we własnym domu, postawienia dzieciom skarbonki zeby mogly zbierać sobie pieniądze i żebym nie musiała odpowiadać na pytania czemu znów skarbonka pusta.
A dlaczego Ty tak zawzięcie bronisz tkwienia w małżeństwie bez względu na wszystko?
Piszesz ze dla dzieci lepiej zostać razem
A ojciec nie mieszkając z dziecmi przestaje nagle być ojcem?

mami - Czw 30 Mar, 2017 22:14

Nie lubie piosenek Chylińskiej wolę Marylkę
mami - Czw 30 Mar, 2017 22:16

Kami masz rację oszukiwalam sama siebie i wiecznie tłumaczyłam męża od samego początku naszej znajomości, ale już dość wystarczy
biegnacazwilkami - Czw 30 Mar, 2017 22:35

mami napisał/a:

Biegnąca mąż mnie nie ogranicza, a ja po rozwodzie oczekuje spokoju. A przez spokój rozumiem życie bez zastanawiania się czy mąż mnie znów okłamał, bez wiecznego pilnowania portfela we własnym domu, postawienia dzieciom skarbonki zeby mogly zbierać sobie pieniądze i żebym nie musiała odpowiadać na pytania czemu znów skarbonka pusta.

Czyli wystarczyłby Ci spokój ? Nie masz żadnych oczekiwań poza tym? To słaby plan a raczej brak planu na przyszłość. Spokój od zachowań męża a w zamian za to kłopoty samotnej matki....że nie wspomnę o frustracji dzieci...
mami napisał/a:
A dlaczego Ty tak zawzięcie bronisz tkwienia w małżeństwie bez względu na wszystko?
Piszesz ze dla dzieci lepiej zostać razem

Błąd, nie zawsze i nie chodzi o "tkwienie" w małżeństwie. Piszę, że faktycznie dla dzieci lepiej zostać razem, ale tylko tam gdzie nie ma przemocy w rodzinie.Pisałaś, że u Ciebie nie było przemocy w rodzinie? Ja piszę, że warto zawalczyć o miłość, zanim ją zabije rutyna i zmęczenie. Miłość to taka roślina o którą trzeba dbać, to się rozwinie, nie na zasadzie że "musi", że z obowiązku..z wzajemnej potrzeby i uczucia. Sądziłam, po Twoich wypowiedziach (takich nie obraź się, infantylnych), że...jestes młodsza, dlatego się odezwałam, sory. Nie wtrącam się już:) Alkoholizm a pewnie i współuzaleznienie to choroby uczuć, dlatego nie rozumiemy sie.

Kami - Pią 31 Mar, 2017 04:29

biegnacazwilkami napisał/a:
Nie masz żadnych oczekiwań poza tym?

oczekiwania od alkoholika czynnego ?? !! :shock:
biegnacazwilkami napisał/a:
To słaby plan a raczej brak planu na przyszłość.

nie ma to jak wspólne plany na przyszłość z pijącym partnerem !!!!! :mgreen:
biegnacazwilkami napisał/a:
Spokój od zachowań męża

nie tylko od zachowań męża , ale ŚWIĘTY SPOKÓJ jest WARTOŚCIĄ NAJWYŻSZĄ
biegnacazwilkami napisał/a:
w zamian za to kłopoty samotnej matki

bo teraz nie jest samotna !!?? samotność we dwójkę jest straszna !!!!!!
Kiedy będziesz sama z dziećmi MAMI i tu celowo napisałam źle bo sama to Ty jesteś w tym wszystkim od dawna ale kiedy będziesz wiedziała, że na pewno nikt ci w najbliższym czasie
nie "wpełza z bełkotem " do domu i kiedy będziesz wiedziała, że zastaniesz rano mieszkanie w takim stanie, w jakim zostawiłaś wieczorem a przede wszystkim jak zobaczysz uśmiech na twarzach dzieci rano, kiedy przestaną się bać ( bo nie potrzeba przemocy by czuły strach ) - poczujesz ulgę ......
biegnacazwilkami napisał/a:
gdzie nie ma przemocy w rodzinie

przemoc jest ZAWSZE w takich przypadkach nie chodzi przecież "TYLKO" o fizyczne znęcanie się a co z psychiką ????? Nie ma sińców , nie ma znęcania ????? O czym Ty piszesz BIegnąca :shock: !!!!!! :shock: :shock:
biegnacazwilkami napisał/a:
Ja piszę, że warto zawalczyć o miłość,

A jest tu taka ????
Mami , najbardziej boli obdzieranie z iluzji ......
My współuzależnione tworzymy sobie własną wizję świata . W rzeczywistości tego NIE MA !!!
biegnacazwilkami napisał/a:
dla dzieci lepiej zostać razem

A to jest jedna z najgorszych opcji jaką często serwujemy ........
Mami, zacznij od początku układać swoje życie czyli zacznij od Miłości i szacunku do siebie samej.
Póki tego nie zrobisz właśnie dla siebie, nie ma mowy o miłości do kogokolwiek czy czegokolwiek.
Nie patrz na to co stworzyłaś do tej pory, bo wszystko było tworzone pod kątem wymogów alkoholika i ciebie, czyli współuzależnionej więc w zasadzie dwóch osób chorych a stąd prosty wniosek
Jak z tego może powstać ZDROWA RELACJA ??!!
WIADOMO, ŻE NIE MOŻE !!
Skoro zaczęłaś szukać pomocy i weszłaś na forum to znaczy, że aktualny stan ducha Ci bardzo przeszkadza, więc jesteś na dobrej drodze :buziak: ;)
Nie słuchaj Biegnącej, po drugiej stronie mostu jest życie, piękniejsze, spokojniejsze i zawsze jest nadzieja. Źle już miałaś i gorzej też , zacznij dla siebie chcieć tego co najlepsze zasługujesz na to. :)

szymon - Pią 31 Mar, 2017 07:55

biegnacazwilkami napisał/a:
mami napisał/a:

Biegnąca mąż mnie nie ogranicza, a ja po rozwodzie oczekuje spokoju. A przez spokój rozumiem życie bez zastanawiania się czy mąż mnie znów okłamał, bez wiecznego pilnowania portfela we własnym domu, postawienia dzieciom skarbonki zeby mogly zbierać sobie pieniądze i żebym nie musiała odpowiadać na pytania czemu znów skarbonka pusta.

Czyli wystarczyłby Ci spokój ? Nie masz żadnych oczekiwań poza tym? To słaby plan a raczej brak planu na przyszłość. Spokój od zachowań męża a w zamian za to kłopoty samotnej matki....że nie wspomnę o frustracji dzieci...
mami napisał/a:
A dlaczego Ty tak zawzięcie bronisz tkwienia w małżeństwie bez względu na wszystko?
Piszesz ze dla dzieci lepiej zostać razem

Błąd, nie zawsze i nie chodzi o "tkwienie" w małżeństwie. Piszę, że faktycznie dla dzieci lepiej zostać razem, ale tylko tam gdzie nie ma przemocy w rodzinie.Pisałaś, że u Ciebie nie było przemocy w rodzinie? Ja piszę, że warto zawalczyć o miłość, zanim ją zabije rutyna i zmęczenie. Miłość to taka roślina o którą trzeba dbać, to się rozwinie, nie na zasadzie że "musi", że z obowiązku..z wzajemnej potrzeby i uczucia. Sądziłam, po Twoich wypowiedziach (takich nie obraź się, infantylnych), że...jestes młodsza, dlatego się odezwałam, sory. Nie wtrącam się już:) Alkoholizm a pewnie i współuzaleznienie to choroby uczuć, dlatego nie rozumiemy sie.


ja to rzadko czytam ten dział, bo nie rozumiem czasami co piszą współuzależnieni :|
ale czytając Pani (Biegnąca) posty, rady, oceny, czy zwykłe pisanie, zwyczajnie mnie xxx strzela

kiedyś często mówiłem, ze już mnie nic nie zdziwi czy zaskoczy
teraz zaskakują mnie sytuacje i zdarzenia prawie codziennie

ale wracając do ostatnich wpisów:

biegnacazwilkami napisał/a:
kłopoty samotnej matki

pieprzenie nr 1
koleżanka mami jest JUŻ samotną matką i doskonale wie jak to jest,
od 5 lat myśli o rozwodzie,
dlaczego jest samotną matką? bo w jej rodzinie nie ma męża, nie ma wsparcia, za to jest złodziej, który podbiera pieniądze, ma długi i śmierdzi alkoholem


biegnacazwilkami napisał/a:
Błąd, nie zawsze i nie chodzi o "tkwienie" w małżeństwie. Piszę, że faktycznie dla dzieci lepiej zostać razem, ale tylko tam gdzie nie ma przemocy w rodzinie

pieprzenie nr2
wyobraź sobie Pani taką sytuację w swoim domu, Twój szanowny Ojciec codziennie jest zachlany
Ty jako dziecko potrzebujesz pomocy, wsparcia, miłości, zabawy, żartów, opieki, chcesz jechać z ojcem za miasto, na spacer, zwyczajnie potrzebujesz kontaktu EMOCJALNEGO z tatusiem -
ALE SIE NIE DA, NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, bo Tatuś nadupcony codziennie
i rośnie wtedy zakompleksiona, zalęknioną córeczka Biegnaca, bo nie widzi innego świata, poza nadupconym ojcem na co dzień

o poczuciu bezpieczeństwa, które powinien dać ojciec dziecku nawet już nie wspominam, szkoda dyskutować z Twoimi argumentami, bo przekonujesz tutaj koleżankę, że jeśli nei ma przemocy w rodzinie, to choćby zachlany TATO był obok, to trzeba go kochać, bo to choroba uczuć (to napisze brzydko - d*** a nie uczuć, to tak samo jak Ty napisałaś)

idź do lekarza specjalisty od alkoholizmu to Ci odpowie, co to jest alkoholizm
a nie pisz ludziom w internecie głupot na temat tej choroby

Specjalistą do wytłumaczenia różnic miedzy emocja a uczuciem jest brat Pterodaktyl, jak znajdzie czas, to pewnie Ci to wytłumaczy, albo nie wytłumaczy, bo i tak nie zrozumiesz

i najważniejsze! co ma wspólnego Twoja niewiedza na temat wieku koleżanki?
że myślałaś, ze jest młodsza.... to jeszcze niech pełni posługę nie wiadomo czemu i komu?
niech będzie cierpiętnicą tak do 60 roku życia?
jak to mawia klasyk, najlepiej jest zaraz po 40-stce (po czterdziestce) :mgreen:

Whiplash - Pią 31 Mar, 2017 08:07

Szymon, o ile merytorycznie nie mam nic do zarzucenia, o tyle wycieczki osobiste moim zdaniem są nie na miejscu. Lepiej dociera dobry argument, niż dobry argument ty debilu. Prawda?
Niniejszym ode mnie ostrzeżenie. A dziewczynom znającym się na współuzależnieniu lepiej ode mnie pozostawiam decyzję, czy powinny cię ukarać, bo o ile nie są to dotkliwe słowa dla mnie, o tyle dla współuzależnionej mogą być.

:yellow:

szymon - Pią 31 Mar, 2017 10:20

Whiplash napisał/a:
Lepiej dociera dobry argument, niż dobry argument ty debilu. Prawda?


racja, zdenerwowałem się bardzo, dlatego użyłem takich brzydkich porównań, czy przekleństw
postaram się nie komentować na drugi raz

She - Pią 31 Mar, 2017 12:27

A ja zgadzam się z Szymonem.
Nie widzę w jego poście niczego obraźliwego :beba: a posty Biegnącej dotyczące traktowania czynnych alkoholików i tego co powinna zrobić (w tym przypadku akurat) mami lekko mnie... hmmm... irytują :mgreen:

Tajga - Pią 31 Mar, 2017 13:26

Szymon :brawo: :brawo: :brawo:
Śmieszne, a może tragiczne jest to, że "porad" udziela osoba
która zapewniła własnemu synowi dzieciństwo bez możliwości poznania ojca
Dlaczego tak się stało? Pił? uciekł?, nie kochał?, umarł? nie był komunistą?
Osoba której dzieci nie założyły rodzin.
Czy osoba słyszy co innym pisze???

KaTre - Pią 31 Mar, 2017 17:18

biegnacazwilkami napisał/a:
Piszę, że faktycznie dla dzieci lepiej zostać razem

Jestem takim dzieckiem i nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem (ale to tylko moja opinia i moje doświadczenia własne).

mami - Pią 31 Mar, 2017 20:07

biegnacazwilkami napisał/a:
Spokój od zachowań męża a w zamian za to kłopoty samotnej matki....że nie wspomnę o frustracji dzieci...
Frustrację dzieciom to funduje pijący i okradający je tatuś

biegnacazwilkami napisał/a:
tylko tam gdzie nie ma przemocy w rodzinie.Pisałaś, że u Ciebie nie było przemocy w rodzinie?
pisałam ze nie ma przemocy fizycznej. Psychicznie dzieci mocno już ucierpiały szczególnie młodszy syn z którego tatuś despota zrobił sobie kozła ofiarnego
biegnacazwilkami napisał/a:
Ja piszę, że warto zawalczyć o miłość, zanim ją zabije rutyna i zmęczenie. Miłość to taka roślina o którą trzeba dbać, to się rozwinie, nie na zasadzie że "musi", że z obowiązku..z wzajemnej potrzeby i uczucia. Sądziłam, po Twoich wypowiedziach (takich nie obraź się, infantylnych), że...jestes młodsza, dlatego się odezwałam, sory. Nie wtrącam się już:) Alkoholizm a pewnie i współuzaleznienie to choroby uczuć, dlatego nie rozumiemy sie.
o miłośc powinny dbać obie strony a nie tylko kobieta. I nie obraź się ale skoro uważasz moje wypowiedzi za infantylne to po co je czytasz? Nie zauażyłam żeby istniał nakaz czytania wszystkich tematów a ty bardziej komentowania.
mami - Pią 31 Mar, 2017 20:09

SZymon :buziak: pisz, pisz wasze uwagi są dla mnie wyjątkowo cenne, bo znacie temat z tej drugiej trony

Whiplash-- nie moje kompetencje ale mój temat więc pozwolę sobie na komentarz. Nie uważam żeby Szymon zasługiwał na żółtą kartkę. Nie zauważyłam w jego poście nic obraźliwego, a sądzę że i tak długo się powstrzymywał z tym komentarzem

Jras4 - Pią 31 Mar, 2017 21:40

padło tu ciekwe sforuowanie
czy po rozstaniu przestaje sie być ojcem
powiem wam że nie całkiem ale w połowie tak
niestety

szymon - Pią 31 Mar, 2017 21:48

a bo wiesz co, miami

ja mam 36 lat i siostrę pare lat starszą
ja nie mam dzieci a ona ma, dwoje fajnych szkrabów, chłopaki to są
jeden ma 13 a drugi 8 lat, mam jeszcze siostrzenice, też 8 lat

ta cała moja irytacja i *ku**** polegał na tym, ze wyobraziłem sobie to, co mnie może dotyczyć
jakbym o sobie przeczytał w internecie, to bym stwierdził - jakaś osoba patologiczna, rodzina nawet
a tu ja jak i siostra, moi bliscy normalni chyba jesteśmy, tylko to co nas wiąże razem, wiadomo co

to Ci wytłumaczę dlaczego tak sie wzburzyłem
obserwuje tych chłopaków
jeden jest bardzo zdolny, potrafi już podjąć takie decyzje, ze ojciec czy matka nie wiedzą co zrobić
opowiada mi tak: wujek, wiesz jak mi czasami przykro, jak tato jest pijany a wtedy pasowałoby żeby był, tylko o to mi chodzi.. o ten wstyd przed innymi, bo z reszta se poradzę

ROZUMIESZ TO?
chłopak 13 lat? i tak do mnie mówi?
ON mi tłumaczy jak powinno się zachować, bo wyczytał w internecie
że jego koledzy i koleżanki to mają tak i tak
a on to... musi w internecie szukać, jak powinna wyglądać rodzina


to dlatego tak sie *ku**** z rana, bo inaczej nie mam słow na to
ja to bym chciał, żeby się poprawiło u Pani, tak jak się wymarzy, zapytaj jak dziecko sobie wymarzyło, jak ono chce?
czy jestes w stanie to zagwarantować, będziesz sie starć? :mysli:

szymon - Pią 31 Mar, 2017 22:04

jest jeszcze drugi siostrzeniec, 8 lat, chłop :)

i raz było tak, że pasowało cos kupić, nie wiedziałem co, Maciej ma urodziny w grudniu, to tak między mikołajem a jego urodzinami w święta...

a on lekko zamknięty jest i lubi być w swoim świecie, to wpadłem na pomysł, żeby mu słuchawki kupić, takie zeby se posłuchał

sto były swięta... siostra o 7 rano puka do drzwi (a mieszka 10km ode mnie)
i mówi tak, chłopak sie nie uśpił i mówił tak: "wiesz mamusiu? to chyba najlepszy prezent taki dostałem jak żyje"


to mnie zwyczajnie ch** strzela, przepraszam, jak czytam takie coś co inna koleżanka pokazuje, żeby TRWAĆ, bo ktoś jest "chory"
JA NIE POTRAFIĘ O TYM PISAĆ I CZYTAĆ BEZ EMOCJI, DLATEGO SIE TAK DENERWUJE JAK CZYTAM INNE KOLEŻANKI, ŻEBY "ZOSTAĆ"

a opowiedziałaby Pani o swoich dzieciach, co robicie np teraz :)

Jras4 - Pią 31 Mar, 2017 22:11

takie zycie ....
szymon - Pią 31 Mar, 2017 22:22

no takie życie...

dla mnie to nie jest takie życie, jak dziecko 8 letnie nie spi w nocy, bo sie "rzuca" i jego matka puka mi do drzwi o 7 rano - bo jest zadowolony jak nigdy dotąd, bo nawet nie myślał, że można sobie taki prezent (za 50pln) wymarzyć a on dostał, bo wujek wie a ojciec to nie wie

to mnie wiadomo co strzela, brzydkie słowo, ale to se poradze z tym i wyprzytulam młodego
i jak będę potrzebował akurat dwie deski zbite gwoździami do kupy, to go naucze [by Yura]

Jras4 - Pią 31 Mar, 2017 22:32

wszystko rozumiem
a pomyslałes ze mimo wszystko dziecko kocha ojca ?

Jras4 - Pią 31 Mar, 2017 22:34

nie oceniam tu nikogo i nie biore zadnej ze stron no chyba ze przeciw biegnącej bo poparła komunistów
mówie jedynie ze dziecko moze kochać ojca

margo - Pią 31 Mar, 2017 22:49

Oczywiście, że dziecko kocha ojca! Gdyby nie kochała, to by tak nie cierpiało, że ojciec je krzywdzi, że jest nieobecny, że pijany, że manipuluje, że używa przemocy. Gdyby dziecko nie kochała ojca, to by tak nie cierpiało... Czy to znaczy, że ma znosić to cierpienie bo kocha? W imię czego? :bezradny:
mami - Sob 01 Kwi, 2017 07:53

kurczę napisałam długi post i mi gdzieś zginął.....
a teraz musze lecieć na zakupy i wziąć się za obiad, więc napiszę go później.

Szymon tylko jedna prośba - nie pisz do mnie Pani bo czuję się jakbym była ze 20 lat starsza od Ciebie :)

Klara - Sob 01 Kwi, 2017 08:34

mami napisał/a:
kurczę napisałam długi post i mi gdzieś zginął.....

Gdyby Ci się coś podobnego przydarzyło w przyszłości, spróbuj zaradzić temu na jeden z podanych tu sposobów: https://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=858

mami - Sob 01 Kwi, 2017 20:34

Jras4 napisał/a:
czy po rozstaniu przestaje sie być ojcem

powiem wam że nie całkiem ale w połowie tak niestety
Możesz rozwinąć myśl? czemu w połowie przestaje być ojcem?

Jras4 napisał/a:
a pomyslałes ze mimo wszystko dziecko kocha ojca ?
oczywiście że kocha. Ja też mimo wszystko kochałam swoją mamę, i w imię tej miłści chowałam butelki, wylewałam alkohol, prosiłam, groziłam, płakałam, spłacałam długi, oddawałam pożyczone pieniądze, kryłam przed rodziną, wstydziłam się, dzwoniłam z tłumaczeniem do pracy jak zawaliła, obdzwaniałam szpitale jak znikała z domu na kilka dni. I mimo wszystko kochałam, a teraz w imię tej miłości wyrzucam sobie, że może gdybym się nie wściekła że znów leży zapita w zabrudzonej pościeli, może gdybym wezwało pogotowie, nie znalazłabym jej martwej następnego dnia rano. I to wszystko w imię miłości do rodzica.
mami - Sob 01 Kwi, 2017 21:01

Klara napisał/a:
mami napisał/a:
kurczę napisałam długi post i mi gdzieś zginął.....

Gdyby Ci się coś podobnego przydarzyło w przyszłości, spróbuj zaradzić temu na jeden z podanych tu sposobów: https://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=858


nie wierzę ...znów mi się to samo zrobiła ( za dużo chyba chcę napisać) i niestety nie działa nic co tam napisano :evil:

mami - Sob 01 Kwi, 2017 21:09

Będę pisać na raty, bo jak się rozwijam w twórczości to mi posty zjada :)

szymon napisał/a:
czy jestes w stanie to zagwarantować, będziesz sie starć?


Nie, zagwarantować tego nie mogę ale na pewno będę się starać jak tylko potrafię.

Starszy syn 11 lat. Z zamiłowania piłkarz więc wożę go na treningi, sparingi, turnieje. MA we mnie najwierniejszego kibica. I mamy umowę że jak już zostanie słynnym piłkarzem to zabierze mnie na porządną wycieczkę :) Bardzo dobrze się uczy, czasem mam tylko z nim problemy z zachowaniem. JA się zdenerwuje na kolegów to wyładowuje złość obrażając - debilu, głupku, a kilka razy zdarzyło się że uderzył kolegę. Kiedy z nim o tym później rozmawiam mówi: przecież tata jak się zdenerwuje też tak do mnie mówi, albo ;przecież tata ostatnio jak był wkurzony pacnął mnie w głowę czy też szarpnął.
Kontakt mam ze sobą dobry. Ostatnio nawet postanowiłam że trzeba by z nim pogadać o dojrzewaniu i spytałam czy woli ze mną czy z ojcem pogadać, no bo to takie dość wstydliwe tematy. Odpowiedział że woli ze mną i pogadaliśmy :D

mami - Sob 01 Kwi, 2017 21:16

Młodszy syn 8 lat. Wyjątkowo dobry z matematyki, ale ogólnie uczy się dobrze. Niestety ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, potrafi mówić że jest głupi, ze nic nie umie. Staram się chwalić go jak najczęściej , ale nie wiele to daje. Myślę że jest to efektem postępowania męża który zrobił sobie z niego takiego kozła ofiarnego. Syn jest trochę roztargniony, przez co często wylewa coś albo upuszcza. Wtedy mąż się drze że jest niezdara, że znów nabrudził, że człowiek może się zatyrać a domu i tak wiecznie syf będzie itd. Pamiętam sytuacje kiedy u koleżanki syn upuścił widelec. Mąż tak wybuchł że aż ona zwróciłą mu uwagę, że pezecież nic się nie stało, ma jeszcze wiele widelców a ten umyje. Mały nie chce z niczym chodzić do ojca bo jak mówi tata znów będzie miał pretensje. Ja chyba też w tym nie pomagam, bo żeby mąż znów nie marudził często mówię synowi "nie wylej" nie rozsyp" :oops:
mami - Sob 01 Kwi, 2017 21:29

Co robię z dziećmi? Gram w gry planszowe, czasem w xboxa, chodzę na rower ( mąż nie jeździ bo stary rower wyrzucił podobno się nie nadawał nowego nie chce) Wychodzę z nimi na rolki ( ja jeszcze nie jeżdżę). Zimą uczę się jeździć na nartach bo chłopcy śmigają, więc mam też chce ( mąż nie bo ma niby kłopoty z kolanem) czasem chodzimy na basen, pomagam im w lekcjach, w nauce. No i czasem coś razem ugotujemy lub upieczemy, obejrzymy coś w telewizji. Ze starszym nieraz też kładziemy się i czytamy książki, młodszego do czytania muszę zaganiać.

Myślę że na zachowanie dzieci wpływał też mocno "despotyzm " męża. Na mnie niestety też miał duży wpływ: np. uciszałam dzieci w trakcie normalnej zabawy bo mężowi zawsze hałasy przeszkadzają. Z tego samego powodu zapraszaliśmy kolegów synów tylko kiedy taty nie było w domu.

A jeśli chodzi o codziennośc to ogólnie zazwyczaj ja większość rzeczy z dziećmi robiłam. Woziłam i odbierałam dzieci ze szkoły ( mąż tylko kiedy mnie nie ma) woziłam na treningi, mecze, jeździłam kupić ubrania. Chodziłam na zebrania i uroczystości szkolne.Trochę się to zmieniło od kiedy powiedziałam o rozwodzie. Mąż więcej czasu im poświęca, mniej krzyczy, robi z nimi lekcje. Tylko mam nieodparte wrażenie, że to niestety kolejna próba manipulacji

Jras4 - Sob 01 Kwi, 2017 21:30

Cytat:
Możesz rozwinąć myśl? czemu w połowie przestaje być ojcem?
jesli sie rozejdą to czy mozna nazwać w pełni ojcem kogoś kogo dziecko widzi raz czy dwa razy w miesiącu albo wcale
jesli widuje go raz czy dwa w miesiącu mamy do czynienia z ojcem dochodzącym
czyli tylko w połowie ,i to jesli niema ograniczonych praw
bo jesli ma to tylko jest ojcem w 1/4 tej
a jesli wcale sie nie widują jest ojcem tylko umownym czyli zadnym

mami - Sob 01 Kwi, 2017 21:30

pterodaktyll napisał/a:
Działa, działa. Widocznie robisz jakiś błąd, spróbuj jeszcze raz


Żeby nie ryzykować piszę krótsze posty :)

mami - Sob 01 Kwi, 2017 21:34

Iras4 a ja nie miałabym nic przeciwko temu, żeby mąż zabierał chłopców nawet w każdym tygodniu, po szkole ze 2 razy, co drugi weekend np. Żeby przychodził z nimi robić lekcje. Zabierał na wakacje. Więc tak na prawdę mógłby spędzać z nimi tyle samo czasu co dotąd, ale może bardziej go wykorzystywać.
Jest tylko jeden warunek. Przejdzie terapię i nie będzie pił. No i oczywiście musi chcieć z nimi spędzać ten czas.

Jras4 - Sob 01 Kwi, 2017 21:38

mami napisał/a:
. Przejdzie terapię i nie będzie pił. N
jestes szalona
sama przegrałaś walke z butelką i wszystko w co wierzysz w jego swiecie nie wystepuje
kiedy to zrozumiesz
pomyslisz ze jestem chcmem i takim tam owszem jestem
nigdy nie słodze
to zeby on poszedł z własnej woli i DLA SIEBIE na te posraną terapie musi nastapić interwecja Boga

Jras4 - Sob 01 Kwi, 2017 21:41

a i tak ps
jesli on pujdzie na te terapie ty dla niego pszestaniesz istnieć
on zrozumie ze tak naprawde cie nie zna i jestes obca i to całkowicie
własnie po terapi związki sie rozwalaja

zołza - Nie 02 Kwi, 2017 06:17

Jras4 napisał/a:
jesli on pujdzie na te terapie ty dla niego pszestaniesz istnieć
on zrozumie ze tak naprawde cie nie zna i jestes obca i to całkowicie
własnie po terapi związki sie rozwalaja


Jras ...na litość boską :szok:
Naprawde uważasz , że w tym momencie Ona i dzieci cokolwiek dla niego znaczą? Pewnie jedynie czuje komfort , że nie jest z nim jeszcze całkiem źle bo przecież ma dom i rodzinę w komplecie . Może czuc sie panem i władcą ...no i pić bez wyrzutów sumienia ( no bo przecie takie ma prawo) :uoee:

Cześć mami :)

pietruszka - Nie 02 Kwi, 2017 12:46

Jras4 napisał/a:
esli on pujdzie na te terapie ty dla niego pszestaniesz istnieć
on zrozumie ze tak naprawde cie nie zna i jestes obca i to całkowicie

rozumiem Iras, że dzielisz się swoim doświadczeniem?

Jras4 - Nie 02 Kwi, 2017 18:19

zołza napisał/a:
rawde uważasz , że w tym momencie Ona i dzieci cokolwiek dla niego znaczą? Pewnie jedynie czuje komfort , że nie jest z nim jeszcze całkiem źle bo przecież ma dom i rodzinę w komplecie . Może czuc sie panem i władcą ..
owszem ale kiedy sam z siebie ruszy na terapie to sie skączy i to jej mówie
pietruszka napisał/a:
ozumiem Iras, że dzielisz się swoim doświadczeniem?

+ 12 lat znaiomosci ludzi z kregu wtajemiczenia a i ich niezliczonych relacji

mami - Nie 02 Kwi, 2017 21:47

Cześć Zolza

Jras4 nie uwazam ze jesteś chamem. Poprostu chcialam zebyś zobaczył, ze moze to iż ojciec przestaje w polowie byc ojcem po rozwodzie jest czesto na jego własne życzenie. Mój ma szanse być ojcem w pełni mimo rozwodu.Ale wiem że z niej nie skorzysta.

mami - Sob 08 Kwi, 2017 14:41

nie było mnie kilka dni, więc napisze co u mnie

4 wizyta w grupie, widzę u siebie bardzo dużą różnicę. Zaczęłam mówić i myśleć głównie o sobie. Co raz rzadziej zastanawiam się co robi i co ze sobą zrobi mąż. ( na terapię jeszcze nie dotarł :p )
W końcu złożyłam pozew o rozwód, zrobiłam to z przekonaniem i bez wątpliwości.
Wykupiłam wczasy - dla siebie i dla dzieci.
A dziś jak to przed świętami, zakupy, mycie okien, sprzątanie.

Klara - Sob 08 Kwi, 2017 15:36

"Powoli, ale do przodu" - to maksyma, której warto się trzymać i wygląda na to, że działasz zgodnie z jej przesłaniem :okok:
mami - Sob 08 Kwi, 2017 20:01

Klara wygląda na to że tak i jest mi z tym dobrze :lol2:
mami - Pon 17 Kwi, 2017 11:53

U mnie spokojnie. Święta płyną bez problemów. Wczoraj byli u mnie teściowie i brat męża ( nie wiedzą jeszcze o mojej decyzji, ale zostawiam to mężowi, niech sobie z nimi rozmawia.) rozbawił mnie tylko, bo jako twardy przeciwnik kościoła i księży ( nie chciał np. wejść do kościoła w dniu komunii syna) teraz nie dość, że poszedł z dziećmi ze święconką, to spotkałam go w drodze powrotnej z kościoła wczoraj. Zapytany przez syna gdzie był odpowiedział że w kościele :rotfl: :rotfl: :rotfl: :radocha: :radocha: Tym razem myślałam że się popłaczę ze śmiechu. Miałam nieodpartą ochotę powiedzieć mu co o tym myslę ale ugryzłam się w język.

Ponieważ wcześniej nie zaglądałam tu a Święta jeszcze trwają życze wam wszystkich Spokojnych Świąt

Klara - Pon 17 Kwi, 2017 14:00

mami napisał/a:
Święta jeszcze trwają życze wam wszystkich Spokojnych Świąt

Dziękuję w swoim imieniu 54rerrer
Tobie Mami życzę sympatycznego poniedziałkowego popłudnia i reszty tygodnia także :)

biegnacazwilkami - Wto 18 Kwi, 2017 00:54

mami napisał/a:
teraz nie dość, że poszedł z dziećmi ze święconką, to spotkałam go w drodze powrotnej z kościoła wczoraj. Zapytany przez syna gdzie był odpowiedział że w kościele :rotfl: :rotfl: :rotfl: :radocha: :radocha: Tym razem myślałam że się popłaczę ze śmiechu. Miałam nieodpartą ochotę powiedzieć mu co o tym myslę ale ugryzłam się w język.

A wg mnie ten śmiech jest bardzo niestosowny. Zastanów się, jak będziesz wychowywać wasze dzieci jako samotna matka, z jakim nastawieniem do ojca, którego sama im kiedyś wybrałas.
Można rozwodzić się z powodu tego że już męża nie kochasz, ale inna rzecz wyśmiewać każde jego zachowanie , nie widzę nic śmiesznego w tym, że ktoś poszedł do kościoła . A Ty niby taka szczera byłas przy tym świątecznym stole z gośćmi ze strony męża?
Ślub, to nie tylko zawarcie związku dwojga ludzi, to także a może przede wszystkim ZAŁOŻENIE RODZINY, bardzo ważna data i od tego rozwodu się nie ma.

Jacek - Wto 18 Kwi, 2017 13:17

biegnacazwilkami napisał/a:
Ślub, to nie tylko zawarcie związku dwojga ludzi, to także a może przede wszystkim ZAŁOŻENIE RODZINY, bardzo ważna data i od tego rozwodu się nie ma.

jesss :tak: i obowiązuje obie strony ...stety :tak:
a skoro już jesteśmy przy twardych zobowiązkach,czy niema tam coś takiego - "czy wolno nam oceniać"

mami - Wto 18 Kwi, 2017 15:18

Biegnacazwilkami Biorąc pod uwagę Twoje idealnie pożycie małżeńskie i czerwone kartki, które otrzymałaś na tym forum, będę bardzo wdzięczna jak przestaniesz mnie oceniać i komentować. Guzik wiesz o mnie i moim życiu. Zamiast krytykować i oceniać poczytaj może trochę o współuzależnieniu i nie próbuj we mnie wzbudzić poczucia winy. Patrząc na Twoją zawziętość w obronienie związków przypuszczam że masz poczucie winy związane ze swoim rozwodem . Zajmij się więc proszę sobą, a ja zajmę się swoim małżeństwem.
olga - Wto 18 Kwi, 2017 15:32

Cytat:
Ślub, to nie tylko zawarcie związku dwojga ludzi, to także a może przede wszystkim ZAŁOŻENIE RODZINY, bardzo ważna data i od tego rozwodu się nie ma.


Od dzieci rozwodu się nie ma ale od małżonka jak najbardziej

pterodaktyll - Wto 18 Kwi, 2017 16:54

biegnacazwilkami napisał/a:
nie widzę nic śmiesznego w tym, że ktoś poszedł do kościoła

To Ty chyba nie znasz w ogóle alkoholików i ich nieograniczonej inwencji w manipulowaniu uczuciami innych............sorry Biegnąca, ale jak to czytam, ja alkoholik, to mam wrażenie, że tkwisz w tych mechanizmach współuzależnienia tak głęboko, że nic już spoza nich nie widzisz..........ot taka choroba :bezradny:

biegnacazwilkami - Śro 19 Kwi, 2017 00:46

mami napisał/a:
będę bardzo wdzięczna jak przestaniesz mnie oceniać i komentować.

Pisząc na publicznym forum w dziale otwartym musisz się niestety liczyć z tym, że czytają wszyscy którzy tu zaglądają, nie wszyscy piszą , ale każdy ma prawo ocenić to co czyta, dostajesz przecież tzw informacje zwrotne,a że lepiej się czyta te z oklaskami, to zrozumiałe. Nie piszę żebyś ratowała swoje małżeństwo, lecz byś uświadomiła sobie, że poza małżeństwem jest jeszcze RODZINA, więzy nierozerwalne , więzy krwi. Nie oceniam też sytuacji której jak piszesz nie znam, widzę natomiast tekst i fikołki i o tym piszę, że to jest nieodpowiednie moim zdaniem w tej konkretnej sytuacji. Kościół, Święta Wielkanocne, wielu ludzi nie alkoholików , ale chrześcijan nie praktykujących idzie do kościoła własnie teraz, raz czy dwa(na Boże Narodzenie) do Kościoła, nie wiązałabym tego zbytnio z manipulowaniem alkoholika.

biegnacazwilkami - Śro 19 Kwi, 2017 01:01

pterodaktyll napisał/a:
To Ty chyba nie znasz w ogóle alkoholików i ich nieograniczonej inwencji w manipulowaniu uczuciami innych...

Co ma piernik do wiatraka? Ptero, pisanie rzeczy oczywistych dowodzi braku inteligencji, weź Ty chociaż trzymaj jakiś poziom,dobrze?
Jakoś jeszcze nie słyszałam, żeby się krzywda jakiemuś dziecku stała, bo ojciec, a choćby i alkoholik poszedł z nim do kościoła ze święconką czy bez. Natomiast co i rusz słyszę, że partner/konkubent okaleczył lub nawet zabił dziecko , a matka nie zareagowała jak należy. Rola ojca jest bardzo wązna. I powtarzam: pisanie rzeczy oczywistych, jak np że czynny alkoholik itd,itp....bla,bla,bla....- dowodzi braku inteligencji, więc przynajmniej Ty jako Dr Ptero, zważ co piszesz.

mami - Śro 19 Kwi, 2017 06:59

biegnacazwilkami napisał/a:
Nie oceniam też sytuacji której jak piszesz nie znam, widzę natomiast tekst i fikołki i o tym piszę, że to jest nieodpowiednie moim zdaniem w tej konkretnej sytuacji. Kościół, Święta Wielkanocne, wielu ludzi nie alkoholików , ale chrześcijan nie praktykujących idzie do kościoła własnie teraz, raz czy dwa(na Boże Narodzenie) do Kościoła, nie wiązałabym tego zbytnio z manipulowaniem alkoholika.


Owszem też bym nie wzięła za manipulowanie gdyby przez ostatnie 10 lat choć raz tatuś poszedł ze święconką lub w Święta z dziećmi do kościoła, a tak się nigdy nie stało. Co ważniejsze ten wspaniały tatuś zniszczył najważniejszy dzień w życiu 10 letniego syna jakim jest Komunia Święta robiąc w domu od rana awanturę, informując że nie wejdzie do kościoła ( i tak też zrobił). A teraz nagle gdy ten biedy alkoholik usyszał, że żona ma dość i chce rozwodu nawrócił się biedny i zasuwa do kościoła :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Mam prawo się śmiać kiedy będę chciała, to Ty nie masz prawa mnie oceniać, bo nie znasz mojej sytuacji. A jak tak bardzo chcesz pomagać tym biednym zagubionym alkoholikom, to znajdź sobie jakiegoś i mu pomagaj - mogę Ci jednego polecić

pterodaktyll - Śro 19 Kwi, 2017 07:30

biegnacazwilkami napisał/a:
weź Ty chociaż trzymaj jakiś poziom,dobrze?

Nic z tego Biegnąca. "Poziom" to ja trzymałem jak chlałem, teraz wolę trzymać pion, jak wszyscy normalni ludzie (i pterodaktylle) :p

biegnacazwilkami napisał/a:
Co ma piernik do wiatraka? P

Ano ma, bowiem w wiatraku miele się zboże na mąkę do piernika :p

biegnacazwilkami napisał/a:
I powtarzam: pisanie rzeczy oczywistych, jak np że czynny alkoholik itd,itp....bla,bla,bla.

Ja też powtarzam, że już Ci kiedyś pisałem, że nie masz pojęcia o alkoholizmie, będąc głównie zajęta swoim współuzależnieniem i pozwolę sobie dalej pozostać przy tym zdaniu.

Ale poza tym to fajna z Ciebie kobita :mgreen:

szymon - Śro 19 Kwi, 2017 09:24

bardzo mi się podoba Twoja postawa, miła Pani ;) ;) nie daj wywrzeć na sobie zbędnych i skrajnych emocji, już wystarczy przecież

mami napisał/a:
nawrócił się biedny i zasuwa do kościoła


najlepiej to chyba o sobie pisać a nie to co powinnaś zrobić, czy jak powinnaś się zachowywać, czy jak czuć
alkoholik jak usłyszy ROZWÓD, jak usłyszy "zabieram dzieci i idę na swoje", jak usłyszy "wyprowadzam się" i wiele podobnych sformułowań, potrafi włączyć specjalny guzik, którego nigdy wcześniej nie włączał, guzikiem uruchamiałem skrajne emocje, współczucia, politowania oraz poparcia całego świata przeciw byłej żonie

czyli postępowałem tak, żeby ona i całe otoczenie od rodziny (jej, mojej) po bliskich, kolegów, sąsiadów, współpracowników mieli złudne przekonanie: jaki on jest dobry, normalnie wzór

dlaczego tak postępowałem? w pijanej głowie lub tyle co przetrzeźwiałej rodzą się podstępy
specjaliści z branży nazywają to MANIPULACJĄ (proszę przeczytaj w słowniku, co to znaczy)
robiłem tak dlatego, by przedłużyć to, co alkoholik czynny lubi najbardziej:
uspokoić sytuacje, kino, poświęcić jajka z dziećmi (np tutaj), iść na pierwszy miting (ale tam sami wariaci i menele) wyremontować mieszkanie, zrobić coś, co nigdy się nie robiło, co robi wrażenie na innych i jak już sytuacja jest udobruchana, to browary, wóda i od nowa

i takie postępowanie może by było do przebolenia, ale raz czy dwa
tutaj brzydko napiszę o kobietach współuzależnionych:
- albo zostają cierpiętnicami do końca swoich dni, niosą swój krzyż jak Chrystus, bo tak zostały wychowane i taka jest presja społeczna, licząc na to, że może za 34 razem chłop się opamięta
- albo pobujają się kilka razy, pójdą na terapię, postawią warunki i robią swoje, budują swoje życie na nowo

trochę mi przypominasz, miła Pani, koleżankę Esanetę, jest tutaj na forum
może odnajdziesz jej wątek i poczytaj sobie

pozdrawiam i życzę uśmiechów dużo na co dzień :okok:

yuraa - Śro 19 Kwi, 2017 16:54

tak sobie poczytałem wpisy pani od wilków
i jakoś tak mi się stary dowcip przypomniał, nie wiem może bez sensu:

chłopak czyni podchody do panny coraz dalej się posuwa
aż w koncu ona mówi
-nic z tego, sex dopiero po ślubie, jestem zagorzałą katoliczką
- o to świetnie ja też jestem za gorzałą

Jacek - Śro 19 Kwi, 2017 18:03

ależ Jurku to dobre jest i coś ma zgorzałą :skromny:
mami - Pią 28 Kwi, 2017 19:29

dawno mnie nie było, ale strasznie intensywny czas miałam. Mało mi problemów w domu, to mamy teraz duży problem z wychowawczynią starszego syna. Chyba udało nam się go rozwiązać, zmienią nam ją w końcu, ale ile nerw straciłam....

dzięki Szymon :) lubię czytać Twoje posty :)

u mnie w miarę spokojnie. Niestety kończę już terapię dla współ zostaje mi tylko indywidualna. Ale po wakacjach chyba pójdę na terapię dla DDA dużo pracy jeszcze przede mną.

mami - Nie 30 Kwi, 2017 21:08

Wpadłam dziś na pomysł ze po skonczeniu terapii dołączę do Al.- anon. W ośrodku do którego chodzę jest grupa.
Kurczę jeszcze niedawno nie widziałam możliwości chodzenia na terapię a teraz nie widzę możliwość zaprzestania. Jestem pewniejsza siebie, myślę w końcu o sobie wiem że mam do tego prawo i jest mi z tym dobrze.
Mąż chyba 2 m-ce nie pije. Chodzi na terapię, zmienił stanowczo podejście do dzieci, rozmawia z nimi spędza czas nie drze się....
Nie wiem nadal czy to zmiana m dłużej czy próba zmiany mojej decyzji.... mam nadzieję że względu na dzieci ze coś zrozumiał i wyciągnie wnioski żeby być lepszym ojcem. A mnie dobrze jest z moją decyzją

staaw - Pon 01 Maj, 2017 05:34

mami napisał/a:

Mąż chyba 2 m-ce nie pije. Chodzi na terapię, zmienił stanowczo podejście do dzieci, rozmawia z nimi spędza czas nie drze się....
Nie wiem nadal czy to zmiana m dłużej czy próba zmiany mojej decyzji.... mam nadzieję że względu na dzieci ze coś zrozumiał i wyciągnie wnioski żeby być lepszym ojcem.

O tym dowiesz się po roku niepicia, na razie rób swoje.
Możesz go wspierać ale nie niańczyć a jest szansa że wydorośleje...

pietruszka - Pon 01 Maj, 2017 10:00

mami napisał/a:
Wpadłam dziś na pomysł ze po skonczeniu terapii dołączę do Al.- anon. W ośrodku do którego chodzę jest grupa.
Kurczę jeszcze niedawno nie widziałam możliwości chodzenia na terapię a teraz nie widzę możliwość zaprzestania. Jestem pewniejsza siebie, myślę w końcu o sobie wiem że mam do tego prawo i jest mi z tym dobrze.

:brawo:
staaw napisał/a:
O tym dowiesz się po roku niepicia, na razie rób swoje.

A nawet dwóch latach... a właściwie nigdy... no taka choroba... :bezradny:

mami - Pon 22 Maj, 2017 08:18

Nie było mnie tu dłuższą chwilę, ale miałam bardzo intensywny okres. Kontynuuje terapię indywidualną, w weekend byłam z koleżankami w spa było bosko.

Mąż dostał pozew. Powiedział mi że nie spodziewał się że tak po nim pojadę, że podam moją przyjaciółkę na świadka...No cóż, napisałam całą prawdę :D
Mąż wygłosił mi monolog ostatnio, ile to zrozumiał na terapii, że miałam rację, że teraz wie że z alkoholem to już od lat miał problem, który ciągle narasta. Generalnie że teraz to już będzie trzeźwym idealnym mężem i ojcem i żebym jeszcze przemyślała i może poszlibyśmy na terapię małżeńska. Powiedziałam mu że próbuje znów mną manipulować, wbić mnie w poczucie winy i jeśli zmieniłabym zdanie to nie dla tego ze go kocham ale z powodu poczucia winy bądź strachu że jak go zostawię to zacznie pić. A to nie jest powód do bycia razem i nie byłoby to dobre ani dla mnie ani dla niego. I że jeśli faktycznie tak wszystko zrozumiał i tak bardzo mnie kocha niech da mi spokój i pozwoli doprowadzić rozwód do końca a on niech swoją energię skieruje na dzieci.

Klara - Pon 22 Maj, 2017 09:06

Mami, gdy czytam takie opisy przypomina mi się historia dziewczyny z terapii.
Złożyła pozew o rozwód i bojąc się reakcji męża alkoholika i awanturnika, zabrała dziecko i wyjechała w nieznanym (dla męża) kierunku.
Wróciła tuż przed rozprawą rozwodową zastała..... odnowione mieszkanie i męża w terapii.
Podczas rozprawy padła propozycja o okres próbny (zawieszenie postępowania, czy odroczenie rozprawy o rok, czy może jakoś inaczej się to nazwa...) i ona się na to zgodziła.
W domu zapanował spokój, mąż nie pił, ale....
....po tym roku i tak się rozwiedli :bezradny:

Halibut - Pią 26 Maj, 2017 20:27

Klara napisał/a:
Mami, gdy czytam takie opisy przypomina mi się historia dziewczyny z terapii.
Złożyła pozew o rozwód i bojąc się reakcji męża alkoholika i awanturnika, zabrała dziecko i wyjechała w nieznanym (dla męża) kierunku.
Wróciła tuż przed rozprawą rozwodową zastała..... odnowione mieszkanie i męża w terapii.
Podczas rozprawy padła propozycja o okres próbny (zawieszenie postępowania, czy odroczenie rozprawy o rok, czy może jakoś inaczej się to nazwa...) i ona się na to zgodziła.
W domu zapanował spokój, mąż nie pił, ale....
....po tym roku i tak się rozwiedli :bezradny:
Taka karma. :)
Klaro, statystycznie masz rację. Ale myślę, że nie powinnaś odbierać nadziei.:) Ludzie czasem walczą o przegraną. Bo poddanie bywa zwątpieniem, depresją a przede wszystkim końcem wiary w rozwiązanie. Czasem droga bywa nadzieją. Przynajmniej do momentu nabrania siły, by zmierzyć się z prawdą. Czasem wygrywają, czasem przegrywają. Nie ma czarnego i białego. Własna droga, własna odpowiedzialność, to ma znaczenie.

szymon - Pią 09 Cze, 2017 14:54

ciekawe co słychać? fsdf43t
mami - Sob 21 Paź, 2017 15:40

witam
Dawno mnie tu nie było... jakoś tak wyszło, masa zajęć wyjazdy, obowiązki etc...

Szymon miło że pamiętasz i pytasz....

Co u mnie....Mąż skończył jakiś 1 poziom terapii, zaczął jakiś 2 ale niby tam mu powiedzieli że on właściwie nie ma po co przychodzić bo przecież ni pije niby nie ma głodu snów etc....więć przestał, miał chodzić na indywidualną ...też chyba nie chodzi. Nie widzę żeby pił, ale w sumie to już nie moja sprawa....Mieszkamy jeszcze razem, bo jakoś nie kwapił się do wyprowadzki, a ja też nie cisnęłam, ale we wtorek mieliśmy rozprawę. Zrezygnowałam z orzekania, mąż stwierdził że na wszystko się zgadza, ale sędzina dopatrzyła się braku sygnatury starej sprawy o alimenty i odroczyła sprawę do 13..02.
W wakacje oznajmiłam teściom że się rozwodzę i naświetliłam sytuację. W pierwszym momencie oczywiście wszystko rozumiała, nawet pomoc proponowała...no ale później dowiedziałam się że to wszytsko moja wina, bo jeździłam z nim do znajomych i rodziny gdzie mógł upijać się na umór, że najpierw powinnam szukać przyczyn jego picia a nie wysyłać go do AA a w ogóle to ja sobie korzystałam z Życia wyjeżdżałam a on biedny zostawał samotny to nie ma się co dziwić że pił.... No cóż dobrze że to usłyszałam przynajmniej mogę z czystym sumieniem się od niej odciąć i przestać w końcu na siłę utrzymywać z nią kontakt...

Lecę czytać co u was

mami - Pon 22 Sty, 2018 18:30

witam, nie wiem czy jeszcze ktoś to przeczyta i czy koś mnie pamięta. Chciałam podzielić się z wami moją obecną sytuacja. Męża ( jeszcze do 13.02) wywalili dyscyplinarnie z pracy w listopadzie. Nie za picie, choć już mu się zdarzało zajrzeć do kieliszka. Teraz twierdzi, że jego problemem nie był alkohol, tylko psychicznie jest skrzywiony przez rodziców ( długa historia nie będę was zanudzać ). Tak więc na terapię to w sumie niepotrzebnie chodził :lol2: Jak go zwolnili, przez 2 tygodnie wychodził do pracy ( bo biedactwo bało się przyznać że nie pracuje) Nie poszedł do lekarza więc został bez kasy. Ostatecznie znalazł sobie pracę w Czechach i wyjechał...teraz oczywiście śle wiadomości jak to się o nas martwi jak sobie poradzimy i jak mu strasznie tam żle samemu. Ale ja odetchnęłam i jest mi na prawdę dobrze. Dzieci się w końcu dowiedziały, na razie nie jest źle.....Trwało to rok, ale nie mam wątpliwości że dobrze zrobiłam
Maciejka - Pon 22 Sty, 2018 18:33

Nic nie dzieje sie przypadkiem , wszystko jest po coś. Brawo Ty.
Linka - Pon 22 Sty, 2018 18:42

Cytat:
witam, nie wiem czy jeszcze ktoś to przeczyta i czy koś mnie pamięta.

Witaj mami. Ależ oczywiście, ze pamięta i przeczyta.
Masz okazje zobaczyć, po pierwsze, jak spokojny jest dom bez alkoholika i przekonałaś się, ze sobie bez niego poradzisz.
Tak myśle.
Dlaczego zrezygnowałaś z orzeczenia o winie ?

mami - Czw 15 Mar, 2018 21:42

Linka, chciałam mieć to szybko za sobą. Z orzeczeniem byłoby dłużej i na pewno kosztowałoby mnie więcej nerwów.

Spokój faktycznie jest, ale już nie taki jak był. Mąż się napracował w Czechach, wrócił do Polski, poszedł tu do pracy. Nocuje...gdzie nie wiem gdzie nie pytam, za to uszczęśliwia nas odwiedzinami codziennie.... Tzn dzieci odwiedza, ale u mnie w domu :evil: :evil: :evil:

mami - Czw 15 Mar, 2018 21:44

Klara jeżdżę teraz co tydzień do Poznania, kiedy robisz gołąbki?
Klara - Pią 16 Mar, 2018 07:56

Cześć Mami! :)
mami napisał/a:
kiedy robisz gołąbki?

Dopiero po Świętach.
Dam Ci znać :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group