To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Trzeźwość bez terapii

ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 22:39
Temat postu: Trzeźwość bez terapii
Witam jestem tu nowa :)

Czy jest tu ktoś, komu udało się pokonać obecność alkoholu bez pomocy terapii bądź udziału w meetingach? Czy Waszym zdaniem jest to możliwe?

Ania

pterodaktyll - Nie 12 Mar, 2017 22:44

ojej_Anna napisał/a:
Czy Waszym zdaniem jest to możliwe?
Moim zdaniem NIE.
ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 22:47

Terapia jest kosztowna, a meetingi mnie przerażają...
Ann - Nie 12 Mar, 2017 22:48

Kosztowna?
Przerażają bo?

pterodaktyll - Nie 12 Mar, 2017 22:50

ojej_Anna napisał/a:
Terapia jest kosztowna,

A na gorzałę to nie szkoda..........ot logika. :rotfl:

ojej_Anna napisał/a:
meetingi mnie przerażają...

I słusznie, bo tam piorą mózgi i można niechcąco przestać pić :figielek:

ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 22:50

No dobra, pierwszy argument odrzucam.
Przerażają, bo trudno osobowościowo uczestniczyć mi w zajęciach w grupie, polegających na tym, że opowiada się o prywatnych sprawach...

szika - Nie 12 Mar, 2017 22:52

ojej_Anna napisał/a:
trudno osobowościowo uczestniczyć mi w zajęciach w grupie

zapewne podejrzewasz, że inni leca tam jak na skrzydłach?

smokooka - Nie 12 Mar, 2017 22:52

Anna, terapie są bezpłatne w ośrodkach leczenia uzależnień, prywatnie to często naciągactwo. Mitingi to spotkania na których możesz siedzieć i nic nie mówić. Nikt nawet nie pomyśli pół złego słowa. Nie ma się czego bać.
Ann - Nie 12 Mar, 2017 22:53

ojej_Anna napisał/a:
Przerażają, bo trudno osobowościowo uczestniczyć mi w zajęciach w grupie, polegających na tym, że opowiada się o prywatnych sprawach...
myślisz, że tam Ci każą gadać? Nie, nie każą.. będą czekać aż zechcesz mówić.
ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 22:54

Dzięki. Czyli nici.
smokooka - Nie 12 Mar, 2017 22:55

nici są do szycia
ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 22:57

Nie to, że się poddaję, czy rezygnuję, po prostu zaczęłam wierzyć, że uda mi się w pojedynkę
Tosia - Nie 12 Mar, 2017 23:16

ojej_Anna, W pojedynke nie uda sie, uwierz mi, tej co w pojedynke chciala. udowodnić wszystkim ze dam rade....poległam. Dlugo uświadamiałam sobie ze ratunek dostane od innego alkoholika,no i szczerość wobec siebie, pomoglo, nie pije.
Powodzenia,i nie poddawaj sie tak szybko,to Twoje życie, a ono jest takie kruche...eh
Pozdrawiam

smokooka - Nie 12 Mar, 2017 23:19

bez udziału trzeźwych alkoholików, bez ich wsparcia mało to realne. terapia i mitingi dostarczą takich znajomych no i pozwolą na rozwój osobisty bez którego to też trudne. faktycznie nici (nie załapałam w pierwszym momencie ;) ) z samotnego wychodzenia z alkoholizmu. Nawet forum to już jakiegoś rodzaju wsparcie trzeźwych alkoholików
Thomasson - Nie 12 Mar, 2017 23:20

Znam osoby co dały radę w pojedynkę.
Może jednej osobie na tysiąc to się uda.
Tylko czy nie szkoda czasu, aby odkryć za kilka lat że jednak pomoc potrzebna.

Tutaj też możesz szukać wsparcia.
I książki z AA możesz kupić przez internet, do paczkomatu, i sobie odbierzesz w nocy o północy, aby wstydu nie było.
Np książka "życie w trzeźwości" to kawał wiedzy z psychoterapii.

yuraa - Nie 12 Mar, 2017 23:22

cześć
ojej_Anna napisał/a:
po prostu zaczęłam wierzyć, że uda mi się w pojedynkę

pewnie że się uda, nie będziesz pić do kolejnego picia

szika - Nie 12 Mar, 2017 23:38

ok.. a jesli można to jakaż to osobowość nie pozwala Ci na terapię grupową?
rzucasz sie na ludzi i gryziesz ich?

ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 23:46

Zapewne macie rację. Słucham mądrzejszych, doświadczonych.
Za polecenie literatury, bardzo dziękuję, kupię.
I pewnie otoczenie ludzi, którzy rozumieją mój kłopot, faktycznie ułatwi mi życie.
Wszystko rozumiem, tylko mam opór i nadal wiarę, że to niepotrzebne, że jestem silna, choć widzę, że już nie mogę na sobie polegać. I tak to.

ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 23:48

szika, - nie rzucę, bywam po prostu dumna i do tej pory wydawało mi się, że i silna oraz dzielna. I to ja pomagałam ludziom, byłam ich wsparciem. A tu nagle beksa... To nie jest dla mnie proste.
pterodaktyll - Nie 12 Mar, 2017 23:49

ojej_Anna napisał/a:
mam opór i nadal wiarę, że to niepotrzebne, że jestem silna,

ojej_Anna napisał/a:
widzę, że już nie mogę na sobie polegać.


Nie masz wrażenia, że to wzajemnie wyklucza? :mysli:

ojej_Anna - Nie 12 Mar, 2017 23:52

pterodaktyll mam wrażenie, że ostatnie cztery lata mojego życia składa się z prawie samych wykluczeń
szika - Nie 12 Mar, 2017 23:53

ojej_Anna napisał/a:
bywam po prostu dumna

sorry - napiszę brutalnie - książkowe to..
czasem alkoholizm uczy pokory.. ale to ponoć wyjątki.. niepotwierdzone statystyki mówią, że jednego na sto..

ojej_Anna - Pon 13 Mar, 2017 00:00

Jutro napiszę, czy udało mi się dotrzeć na miting... Dzięki za uwagi, reakcję. Zobaczymy co zrobimy.
pterodaktyll - Pon 13 Mar, 2017 00:01

ojej_Anna napisał/a:
mam wrażenie, że ostatnie cztery lata mojego życia składa się z prawie samych wykluczeń

No i co zamierzasz z tym zrobić? Skoro tak kierowałaś swoim życiem, że jak piszesz, sama się z niego wykluczyłaś, to myślisz, że przy pomocy swojej chorej głowy zdołasz naprawić swoją głowę?.....Klasyka.....większość z nas na początku tak myśli, a potem.............kolejna buuum i znowu się nie udało.......
Tak na marginesie, jak zachorujesz na coś poważniejszego niż grypa itd, np. serce, nerki czy coś tam.........to idziesz grzecznie do specjalisty czy leczysz się sama

ojej_Anna - Pon 13 Mar, 2017 00:07

pterodaktyll - dwie: ja oraz Anna sącząca wino. Kiedyś ta myśl by mnie bawiła, dziś przyprawia o przygnębienie
szymon - Pon 13 Mar, 2017 05:25

cześć
fajnie to nazwałaś
Ty nie chcesz pić, a Anna chce :nerwus:

wiesz dlaczego tak sie dzieje? bo to takie powtarzalne wśród alkoholików i ludzi, którzy maja zaburzenia osobowościowe, jedno coś chce a drugie nie chce

niby jedna osoba a dwa chcenia są :skromny:

yash - Pon 13 Mar, 2017 09:03

Skoro są sprawdzone przez wielu dobre rozwiązania po co tracić życie na szukanie innych dróg ?
ojej_Anna - Pon 13 Mar, 2017 14:41

Usnęłam o godz. 5.30 - z ledwością. Obudziłam się przed godz. 10. Zadzwoniłam do najbliższej poradni, okazało się, że dziś o godz. 11 mają miting. Zebrałam się i poszłam. Z terapeutą umówiłam się na piątek. Dziękuję za Wasze wsparcie. To jest dla mnie bardzo trudne. Jak dla każdego.
Na mitingu spotkałam się z życzliwością i zrozumieniem. A teraz byle do piątku.

szika - Pon 13 Mar, 2017 14:45

no i pięknie :)
naprawde się cieszę :)

dudek - Pon 13 Mar, 2017 15:28

ojej_Anna, To nie są łatwe decyzje, większość z nas przechodziła takie chwile. Cieszę się że jednak poprosilaś o pomoc. W kupie siła i duuużo łatwiej. Witaj na forum wolnych od szamba. :kwiatek:
ojej_Anna - Wto 14 Mar, 2017 15:57

Mam cykora czy dotrwam do piątku, do spotkania z terapeutą. Dziś umówiłam się ze znajomymi. Są zaskoczeni, że nie będę pić. Zadeklarowałam, że przyjadę autem na godzinę. Zastanawiam się czy szybko przestanę być towarzysko "fajna". Czy fakt, że nie będę pić nie wyeliminuje tych, którym zależało wyłącznie na piciu i na tej niby zabawie...
Nic to, naprawiam.
Swoją drogą, czy na mityngi można chodzić do różnych grup? Codziennie coś się dzieje więc łatwiej dotrwać do wizyty u terapeuty.

Tibor - Wto 14 Mar, 2017 16:10

ojej_Anna napisał/a:
Mam cykora czy dotrwam do piątku, do spotkania z terapeutą. Dziś umówiłam się ze znajomymi. Są zaskoczeni, że nie będę pić. Zadeklarowałam, że przyjadę autem na godzinę. Zastanawiam się czy szybko przestanę być towarzysko "fajna". Czy fakt, że nie będę pić nie wyeliminuje tych, którym zależało wyłącznie na piciu i na tej niby zabawie....

Po co ty tam jedziesz? Jaki masz ważny (bardzo ważny) powód, by tam pojechać?

margo - Wto 14 Mar, 2017 16:11

Ojej_Anna, czy ja dobrze zrozumiałam, masz ledwo kilka dni abstynencji, a idziesz do znajomych gdzie będzie alkohol? Przecież to jawne wystawienie się na picie... Takich sytuacji trzeba unikać, to wyzwalacze, które na tym etapie są dla Ciebie bardzo niebezpieczne. Będziesz się tego użyćna terapii. Ale na chwilę obecną moja dobra rada: jeśli chcesz przestać pić, to nie chodź tam gdzie jest alkohol!
margo - Wto 14 Mar, 2017 16:12

I tak, można chodzić do różnych grup. Polecam zamiast do znajomych iść na miting...
ojej_Anna - Wto 14 Mar, 2017 16:58

Idę, bo lubię tych ludzi. Jadę autem i wrócę autem. A jutro wybiorę się na kolejny mityng, bo okazuje się, że jest tego od groma.
Wiedźma - Wto 14 Mar, 2017 17:04

ojej_Anna napisał/a:
Idę, bo lubię tych ludzi. Jadę autem i wrócę autem.

...a nazajutrz będziesz miała tak silnego głoda, że nie dotrwasz do piątku.
Pierwsza podstawowa zasada dla początkujących (Owca już to powiedziała, ale powtórzę) -
nie chodź do miejsc, gdzie pije się alkohol. To wyzwalacz głodu, a przecież jeszcze nie potrafisz z nm sobie radzić.

dudek - Wto 14 Mar, 2017 19:43

Wiedźma napisał/a:
wyzwalacz głodu, a przecież jeszcze nie potrafisz z nm sobie radzić.
ja do dzisiaj mam z tym problem.
ojej_Anna napisał/a:
Dziś umówiłam się ze znajomymi. Są zaskoczeni, że nie będę pić. Zadeklarowałam, że przyjadę autem na godzinę. Zastanawiam się czy szybko przestanę być towarzysko "fajna".
To rosyjska ruletka z taką różnicą, że jest 5 kul w bębenku zamiast jednej.
rufio - Wto 14 Mar, 2017 23:07

Ojeje. A - jeżeli naprawde chcesz przestac pic to min 6 m-cy żadnych pubów , bistro , kafejek i innych pierdół w tym rodzaju .Jeżeli TWOIM PTRZYJACIOŁOM BEDZIE ZALEZEC NA TOBIE TO PRZYJDA DO CIEBIE do domu .Inaczej to mija sie z celem jakiekolwiek działanie .


prsk cczxc

ojej_Anna - Wto 14 Mar, 2017 23:53

No więc wróciłam. Jest dobrze. Macie rację. Dziękuję, opieprzajcie, ochrzaniajcie, a ja będę spowiadać się ze swoich głupich pomysłów 8|

A teraz z innej beczki. Kolega, u którego byłam spytał czemu nie piję. Powiedziałam, że nie mam nad tym kontroli więc pasuję. Ten pokazał mi skierowanie na oddział psychiatryczny z rozpoznaniem choroby alkoholowej. Sprzed miesiąca. Trzęsie się, jest nieprzytomny. No i co... Porozmawialiśmy, poprosił mnie o pomoc w wyjściu, żeby przy nim być jak będzie odstawił alkohol, żeby zaglądać, żeby nie miał poczucia samotności itd...

Czy ktoś wie co mam zrobić?

Janioł - Wto 14 Mar, 2017 23:57

bez obrazy ale troche to brzmi jak wspierał ślepy kulawego.
ojej_Anna napisał/a:
żeby przy nim być jak będzie odstawił alkohol,
znaczy nie odstawił więc zasada jest taka że nie gada się z pijanymi i im nie pomaga dopóki nie wytrzeźwieją.
ojej_Anna - Śro 15 Mar, 2017 00:08

To że ślepy kulawego miałby wspierać, to wiem.
Zastanawiam się tylko czy go zostawić tak sobie, czy podglądać czy jeszcze żyje, bo obraz jego jest tragiczny. Rok temu zmarła mu narzeczona. Nie może się z tym uporać. Dramat.

Janioł - Śro 15 Mar, 2017 00:38

Jeśli jest z nim bardzo źle to może po prostu wezwać pogotowie
dudek - Śro 15 Mar, 2017 07:45

Janioł, ma racje.
Można umrzeć wychodząc z ciągu alkoholowego.

Wiedźma - Śro 15 Mar, 2017 07:48

Bezpośrednia opieka nad człowiekiem w takim stanie jest niebezpieczna tak dla Ciebie jak i dla niego.
Dla Ciebie - bo wąchanie jego alkoholowych miazmatów spowoduje u Ciebie głód,
dla niego - bo wychodzenie z ciągu może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia a nawet życia.
Jeśli kolega ma problem z odstawieniem alkoholu, niech zgłosi się na detoks - wówczas zrobi to pod okiem specjalistów,
którzy będą wiedzieli jak nie dopuścić do padaczki czy innych silnych objawów odstawiennych.
Zaproponuj mu to, ewentualnie pomóż organizacyjnie (telefon, umówienie terminu, transport itp),
ale bez Twojej bezpośredniej obecności. W naszej chorobie trzeba być egoistą, żeby przetrwać,
inaczej pójdziesz pod lód razem z tą uchwyconą wyciągniętą po pomoc ręką kolegi :/

rufio - Śro 15 Mar, 2017 08:23

Wiedźma napisał/a:
W naszej chorobie trzeba być egoistą, żeby przetrwać,

W pierwszej kolejności - JA potem - JA nastepnie - JA w czwartek tez JA .
A "gdzieś sie tam żagiel bieli " reszty społeczeństwa .A ten twój kolega dobry gagatek - w razie niepowodzenia bedzie miał na kogo zwalić , że cos tam , coś tam . Tańcz solo a taniec w parach masz jeszcze czas - nie te kroki .


prsk

Wiedźma - Śro 15 Mar, 2017 09:20

rufio napisał/a:
nie te kroki .

Skoro już jesteśmy przy krokach -
nie bez powodu dopiero dwunasty, ostatni krok Anonimowych Alkoholików mówi o pomaganiu innym.
Najpierw trzeba siebie doprowadzić do stanu używalności -
toć nie można dać komuś czegoś, czego samemu się nie ma :bezradny:

ojej_Anna - Śro 15 Mar, 2017 11:49

Odnoszę wrażenie jakby w powrocie do mojego zdrowia za każdym razem jakaś niewidzialna siła rzucała kłody. On mnie bardzo prosił, żebym wczoraj przyszła. Prosił, bo woła o ratunek. Przeżył wielką traumę.
Ja też przeżyłam niejedną i jako zosia samosia nieustannie wierzyłam, że dam radę.
Wiedźma, chciałam zadzwonić po pogotowie, chciałam go umówić i nawet umówiliśmy się, że jak nic się nie zmieni do soboty, to go zawiozę do szpitala. Nie wierzę jednak, że on w tym stanie coś zmieni. Zostawiłam jego 12-letniemu synowi do siebie telefon, jakby coś się działo. I wiem, że muszę się odsunąć. Swoją drogą mój kolega naprawdę teraz nie ma nikogo, a znajomi go lubią wyłącznie wtedy, gdy można się napić. Wiecie, że dopiero wczoraj to zrozumiałam? Mam wielu przyjaciół, ale niewielu takich, których mogę zabrać na spacer, do kina, do teatru. Większość chce się po prostu "zrobić". I on ma podobnie. Bardzo mi go żal, ale macie rację: ja, ja, ja i jeszcze raz ja.
Uczę się słuchać mądrzejszych, doświadczonych

Jędrek - Śro 15 Mar, 2017 11:57

ojej_Anna napisał/a:
... Bardzo mi go żal, ale macie rację: ja, ja, ja i jeszcze raz ja.
Uczę się słuchać mądrzejszych, doświadczonych

Najpierw ja.
Jak już zadbam o siebie mogę dzielić się tym jak ja to zrobiłem.... czyli swoim doświadczeniem.
I jeszcze jedno: "daj przykład, a nie wykład"

ojej_Anna - Czw 16 Mar, 2017 09:31

Chciałam się pochwalić, podzielić, że nie piję od 5 dni. 120 godzin. Nie miałam takiej przerwy od czterech lat. Praktycznie każdego wieczora, w weekendy znieczulałam się winem. Moja 20-letnia córka wczorajszego wieczoru powiedziała, że taką mnie pamięta, gdy była mała. Najciekawsze, że dzieci skrzętnie ukrywały przed światem, że mam z tym problem. Ja też byłam dyskretna. To że o tym piszę jest wielkim wyczynem, a kiedy lekarze pytali ile piję, zawsze zaniżałam, ignorowałam pytania.
Dziękuję za Wasze wsparcie

Wiedźma - Czw 16 Mar, 2017 10:26

ojej_Anna napisał/a:
Chciałam się pochwalić, podzielić, że nie piję od 5 dni. 120 godzin. Nie miałam takiej przerwy od czterech lat.

:brawo: :okok: :kciuki:

pterodaktyll - Czw 16 Mar, 2017 10:33

ojej_Anna napisał/a:
nie piję od 5 dni.

:mysli: Wszyscy tak zaczynaliśmy....... :okok:

smokooka - Czw 16 Mar, 2017 12:26

:okok:
Borus - Czw 16 Mar, 2017 20:05

:okok:
staszek - Czw 16 Mar, 2017 20:50

ojej_Anna napisał/a:
nie piję od 5 dni. 120 godzin.

I tego się trzymaj. :brawo:

szymon - Czw 16 Mar, 2017 21:16

ojej_Anna napisał/a:
zawsze zaniżałam


no właśnie, ale to jest normalne w tej chorobie, niektórych aż otrzepuje, jak się to nazywa chorobą
bo wstydliwe choróbsko jak sk***ysyn :nerwus:
bo takie jest ogólne przekonanie społeczeństwa... a jak jeszcze kobieta pije, to juz koniec świata

tak myślałem o sobie i o innych mi podobnych
tak własnie działa ta choroba, ze pieprzy mi w głowie i innym podobnie miesza

a jak z tym dokładnie jest u Ciebie koleżanko? :skromny:

ojej_Anna - Pią 17 Mar, 2017 16:04

szymon, weszłam w wir pracy. Załatwiam, nadrabiam, rozmawiam z córką - również o moim problemie/chorobie.
U mnie alkohol doprowadził do ruiny tego, co udawało mi się budować wcześniej zawodowo. Prywatnie: mój syn wolał wyjechać do Anglii, do ojca, za którym wcześniej nie przepadał, niż być ze mną. Nie powiedział dlaczego. Podjął decyzję i wyjechał. I pewnie nigdy by nie powiedział, gdybym nie nazwała tego co uczę się od niespełna tygodnia nazywać. Odliczam każdy dzień trzeźwości i traktuję jako spełniony, prawdziwy.
O tym, że nie jest lekko, wszyscy tu zgromadzeni wiedzą.
Naprawiam głowę. Dzięki za wsparcie, to dużo dla mnie znaczy. A teraz pędzę na spotkanie pracowe i odezwę się wieczorem. To będzie mój pierwszy weekend od niepamiętnych czasów, gdy będę trzeźwa.

yuraa - Pią 17 Mar, 2017 16:24

ojej_Anna napisał/a:
To będzie mój pierwszy weekend od niepamiętnych czasów, gdy będę trzeźwa.

taki masz plan, jak będzie przekonasz się w poniedzialek rano.

ojej_Anna - Pią 17 Mar, 2017 22:15

yuraa, zakładasz się? ;)
Tosia - Pią 17 Mar, 2017 22:24

ojej_Anna, tak ze swojego doświadczenia powiem Ci ze tylko 24h, moge być pewna, choć był i taki czas ze godzina, była niepewna.
Mimo to trzymam kciuki by Ci się udało,moze nie na zaciśnietych zębach, ale tak od serca.Pozdrawiam
24h bez alkoholu

mia83 - Pią 17 Mar, 2017 23:45

ojej_Anna napisał/a:
szymon, weszłam w wir pracy. Załatwiam, nadrabiam, rozmawiam z córką - również o moim problemie/chorobie.
U mnie alkohol doprowadził do ruiny tego, co udawało mi się budować wcześniej zawodowo. Prywatnie: mój syn wolał wyjechać do Anglii, do ojca, za którym wcześniej nie przepadał, niż być ze mną. Nie powiedział dlaczego. Podjął decyzję i wyjechał. I pewnie nigdy by nie powiedział, gdybym nie nazwała tego co uczę się od niespełna tygodnia nazywać. Odliczam każdy dzień trzeźwości i traktuję jako spełniony, prawdziwy.
O tym, że nie jest lekko, wszyscy tu zgromadzeni wiedzą.
Naprawiam głowę. Dzięki za wsparcie, to dużo dla mnie znaczy. A teraz pędzę na spotkanie pracowe i odezwę się wieczorem. To będzie mój pierwszy weekend od niepamiętnych czasów, gdy będę trzeźwa.


Bardzo mocno trzymam kciuki, pamiętaj, dziś - tylko dziś!
Tak niedawno był mój pierwszy weekend bez alkoholu, w piątek wieczorem chciałam zniknąć, zasnąć, wyłączyć się - a potem nagrodą byl ten piękny sobotni poranek bez kaca :tak:

Napisz jak tam, napisz w sobotę rano :)

mia83 - Pią 17 Mar, 2017 23:58

Aha, też kiedyś chciałam sama - z Internetem i książkami. Skończyło się na piciu z tym Internetem i historiami alkoholików.
Też strasznie nie chciałam iść do Przychodni, do "tych alkoholików", a jeśli już to tylko do "sprawdzonej". A do AA? Zapomnij...

Ale inaczej się nie da.
A z każdym wyjściem i działaniem jest coraz lżej, stres coraz mniejszy, coraz bardziej się chce i łatwiej nie pić. Tak to było w moim przypadku,gdy zaczynałam niemal 7 miesięcy temu.

ojej_Anna - Sob 18 Mar, 2017 12:55

mia83, trzymam się. Ogłosiłam kilku osobom, że nie piję, że mam problem i większość twierdzi, że jestem twarda. A nie jestem. Jestem nieustająco słaba i zaciskam zęby, powtarzam sobie, że nie chcę tak żyć, nie chcę być kulą u nogi dla dzieci tylko wsparciem.
Terapia będzie, spotkania, mytingi są, zaczęłam ogłaszać światu, że przeholowałam i proszę o wsparcie.

Whiplash - Sob 18 Mar, 2017 13:03

ojej_Anna napisał/a:
Jestem nieustająco słaba

Klucz do sukcesu :okok:

mia83 - Sob 18 Mar, 2017 23:18

ojej_Anna napisał/a:

Terapia będzie, spotkania, mytingi są, zaczęłam ogłaszać światu, że przeholowałam i proszę o wsparcie.


Świetnie! Pisz tutaj jak jest, kiedy mityng? :)

ojej_Anna - Nie 19 Mar, 2017 18:25

mia83, Myting był jeden. Mam mało czasu, teraz wyjeżdżam pracowo na tydzień.
Myting jest sporym przeżyciem, zwłaszcza, że publicznie nazywasz kim jesteś. Jak to jest, że człowiekowi nie wstyd chlać, a wstyd powiedzieć, że chla i nie ma nad tym kontroli, że marzy mu się ten zjazd i luz, że nie marzy o dalekich podróżach, fajnych sytuacjach, tylko o zatopieniu się w samotności kieliszka.
Ósmy dzień bez picia.

margo - Nie 19 Mar, 2017 18:46

ojej_Anna, pamiętaj, że mitingi są wszędzie. Wyjeżdżasz na tydzień do pracy? Możesz rozejrzeć się, czy w Twojej okolicy gdzie będziesz pracować nie będą przypadkiem odbywały się jakieś mitingi. Nawet jeśli wyjeżdżasz za granicę, nic nie szkodzi, czasami nie trzeba rozumieć, sama obecność pomaga. Teraz, kiedy zostałaś przyjęta do grona AA masz prawo być na każdym mitingu na całym świecie już jako "swoja", bez kolejnego powitania jak na pierwszym mitingu :)
mia83 - Pon 20 Mar, 2017 20:06

ojej_Anna napisał/a:
mia83, Myting był jeden. Mam mało czasu, teraz wyjeżdżam pracowo na tydzień.
Myting jest sporym przeżyciem, zwłaszcza, że publicznie nazywasz kim jesteś. Jak to jest, że człowiekowi nie wstyd chlać, a wstyd powiedzieć, że chla i nie ma nad tym kontroli, że marzy mu się ten zjazd i luz, że nie marzy o dalekich podróżach, fajnych sytuacjach, tylko o zatopieniu się w samotności kieliszka.

Dobrze napisane! Jak ja to znam... regularnie uwalać się w trupa wśród znajomych to nie był taki wstyd, jak (na początku) przyznać się tym samym znajomym do leczenia, terapii, mityngów; jak nazwać się pierwszy raz publicznie alkoholiczką... To straszny paradoks, ale tak jest.
Teraz to już "trochę" za mną... nadal się wstydzę oczywiście, ale ile siły daje każdy dzień abstynencji i inni alkoholicy!
Teraz każdy miting jest superprzeżyciem i daje siłę...

Cytat:
Ósmy dzień bez picia.
SUPER! :okok:
szymon - Pią 24 Mar, 2017 20:22

ojej_Anna napisał/a:
wyjeżdżam pracowo na tydzień


ciekawe jak Ci poszło :roll:

ojej_Anna - Śro 14 Cze, 2017 03:20

Nie poszło. I chyba nie jest najlepiej
staaw - Śro 14 Cze, 2017 03:26

ojej_Anna napisał/a:
Nie poszło. I chyba nie jest najlepiej

Może czas zmienić metody?

Co robiłaś do tej pory?
Dla czego nie było to skuteczne?
Co możesz zrobić inaczej?

Teraz popraw koronę i zapier... księżniczko :)

ojej_Anna - Śro 14 Cze, 2017 03:44

Zajmowałam się opieką nad innymi. A z alkoholem - odprężał mnie, zaczął w końcu przeszkadzać.
Moja historia jest interesująca, ale schemat ten sam.

ojej_Anna - Śro 14 Cze, 2017 03:45

Zawsze jest coś, co przeszkadza mi zdrowo funkcjonować
Wiedźma - Śro 14 Cze, 2017 04:51

ojej_Anna napisał/a:
Nie poszło. I chyba nie jest najlepiej

No to może teraz wypróbuj opcję "trzeźwość z terapią"...? :mysli:

wolfik - Śro 14 Cze, 2017 07:37

alkoholizm to nie problem ilosci wypitego alkoholu.
na terapii co prawda mowia, by nie szukac przyczyny na poczatku , tylko zajac sie tu i teraz.
jednak po pewnym czasie niepicia,okazuje sie,ze samo niepicie to za mało.
wtedy dobrze jest szukac pomocy z zewnatrz.


od siebie dodam,ze dlugo uwazalem iz, alkoholikiem sie stalem bo poszedlem na terapie itd etc.
zazdroscilem kumplom,ktorzy na zadnej terapii nie bywali i popijali dalej. a ja, taka niedojda jedna ,musze sie terapiowac.
teraz wiem ,ze wiekszosc kumpli to tez alkoholicy,ale farta mam Ja.....bo wlasnie na terapie poszedlem .

gialik - Wto 20 Cze, 2017 13:25

W sumie da się wyjść z nałogu bez terapii, tylko to wiele zależy od psychiki i emocji danego człowieka :P Trzeba mieć takie samozaparcie.
Whiplash - Wto 20 Cze, 2017 13:35

gialik napisał/a:
samozaparcie

g45g21

Na zaparcia polecam zsiadłe mleko.

Wiedźma - Wto 20 Cze, 2017 14:25

Cytat:
Trzeba mieć takie samozaparcie.

:lewatywa:

yuraa - Wto 20 Cze, 2017 19:31

gialik napisał/a:
Trzeba mieć takie samozaparcie.

jak wiadomo samozaparcie można nabyć w najbliższym sklepie z samozaparciami.
dziwne że linku nie zapodałeś

wolfik - Wto 20 Cze, 2017 20:01

Nie ma się co śmiać z samozaparcia.....Bez niego w wielu chwilach,nie poradzilibysmy sobie z nałogiem.toniekiedy ostatnia deska ratunkowa,gdy wszystko inne zawiedzie[/hide]
Whiplash - Wto 20 Cze, 2017 20:34

wolfik napisał/a:
Nie ma się co śmiać z samozaparcia.....Bez niego w wielu chwilach,nie poradzilibysmy sobie z nałogiem.toniekiedy ostatnia deska ratunkowa,gdy wszystko inne zawiedzie

Tu powinienem wstawić link do filmiku o silnej woli u alkoholika, ale już Kain Abla zabił za opowiadanie starych dowcipów, więc tylko wspomnę, gdzie sobie można to samozaparcie wsadzić...: Między bajki, a wy gdzie myśleliście? :p

wolfik - Wto 20 Cze, 2017 20:41

Zalecialo mi arogancja i pycha,.



Zapomniały woły jak cielakami były
Zagnam Panstwa bez żalu

Wiedźma - Wto 20 Cze, 2017 20:42

:bezradny:
pterodaktyll - Wto 20 Cze, 2017 21:20

wolfik napisał/a:
Zagnam Panstwa bez żalu

I vice wersal

Kami - Wto 20 Cze, 2017 21:47

wolfik napisał/a:
Zalecialo mi arogancja i pycha,.

no i znowu nam się jakiś sztywniak trafił :bezradny:

Wiedźma - Wto 20 Cze, 2017 22:09

Ależ ten świat się zmienia! :szok:
Wolf - sztywniak!? :ohoho:
W życiu bym się tego nie spodziewała...

Kami - Śro 21 Cze, 2017 03:11

Wiedźma napisał/a:
Wolf - sztywniak!? :ohoho:

że, w sensie marudzeń, pożegnań i w konsekwencji rozstań z nami ....... :p

Wiedźma - Śro 21 Cze, 2017 06:27

Ja wiem o co Ci chodziło, natomiast ci, którzy znali Wolfa wcześniej wiedzą zapewne o co mi chodzi -
drugiego takiego wygibasa próżno by wtedy szukać po alkoforach :wysmiewacz:
Sama przecieram oczy ze zdziwienia jakie to teraz te Wolfy nastały :zdziwko:
No nie ten sam Wolf! :niewiem:



:swieczka:

rufio - Śro 21 Cze, 2017 11:38

"Jestem za a nawet przeciw " .Zgadzam sie z Wolfikiem co do sytuacji niektórych gdzie jest potrzebne samozaparcie .Ile razy za cholere nie chciało sie iść na zajecie , mityng ?!Do cholery i ciut-ciut a jednak szliśmy/Szedłem . Wymagało to tego czegoś w sobie aby pobudzić .Mus ? Moze /Każda zmiana w sobie wymaga bodżca - co ja nie zrobię ? Nie dam rady ? A ja wam pokaże ! Czy to nie jest pewna forma samozaparcia ? W/g mnie jest a potem to jest juz potem .


prsk :[

kiwi - Śro 21 Cze, 2017 12:50

Hallo Rufio !
Zgadzam sie z Toba.
Wszystkie cechy tak jak pozytywne czy negatywne ,zwiazane sa z osoba ale tez w duzej mierze ma otoczenie wplyw.
To otoczenie motywuje przykladowo do podjecia leczenia ,albo ciagnie w dol jak mili koledzy od kieliszka .
Ogolnie samozaparcie jest bardzo dobre ,ale uwazac trzeba zeby nie przeginac .
Samozaparcie czy w sporcie ,czy w pracy ,czy prywatnie ,czy w utrzymaniu trzezwosci....w duzej mierze ogromna pozytywnosc ....
Mnie kojarzy sie samozaparcie z ambicjami i z zawzetoscia i zarliwoscia i checia !!!!!!.......jest to jak pozytywna szyjba czy entuzjazm czy gorliwosc czy ochoczosc.......jest motywatorem dodaje sil zeby zostac na tej wybranej drodze ,takie zwyczajne wytlumaczenie .....dam rade ,chce pokazac sobie i oczywiscie tez innym ze dam rade .
Na koncu samozaparcia ,jezeli ide w dobra droge .....jest nagroda ,nawet zloty medal ???!!!.....czy podwyzka w pracy ,za ukonczenie kursu czy szkoly wieczorowej ,jestem z siebie dumna i mam wysokie poczucie wlasnej wartosci .Samozaparcie inaczej .....musze cos z siebie dac i dokonczyc ,to i cos otrzymam. Nic z niczego nie powtaje !!!!!
Jezeli chodzi o moja trzezwosc.....na poczatku byla rezygnacja ,pozniej przymus i motywacja do zycia w trzezwosci , pozniej powolutku podnoszac sie z rynsztoka .....powtarzalam sobie jak matre ,dam rade udowodnie sobie i innym ze dam rade i w tym bylo tez rozpacz i samozaparcie .....i powolutku dalam rade .....teraz jest dobrze ....
Samozaparcie .....ja bym nazwala ,pozytywna motywacja ......cos bardzo krotkiego ,albo bardzo dlugiego .....polaczone z nagroda ......ja chwilowo chudne ,zdrowo sie odzywiam ......mysle dlugoplanowo ......waga pokazuje mniej .....nagroda.

Trzezwosc bez terapii .......a czemu nie ????!!!!......ja uwazam ze trudniejsza droga .....ale nic jest nie mozliwe .
Ja osobiscie nie chodze na grupy ......i tez trzezwa jestem .....jedni tak ,a drudzy tak ......
Milego trzezwego dnia zycze !!!!!

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 14:56

Gdyby nie moje samozaparcia nigdy bym nie dotarł na tetapie, na pierwszy mityng.nigdy bym nie pokonał wstydu,strachu, niepewności.nigdy też bez samozaparcia nie zwloklbym się z wyra i mimo wszystko nie sięgnął po flaszkę.a trzesło bardzo i po mózgu buszowały czarne anioły.
A potem.?....Potem też pomagało.
Nie pomógł tel do przyjaciela,nie pomogło spotkanie z dziećmi.mityng nie pomógł.....Nadal chciało mi się wreszcie napić i niech się wali potem świat. A mimo to wyrwałem do 5 rano trzezwy i odpuścilo. I niech nikt mi nie wmawia,że to siła wyższa ,anioły, Bóg , lub co inne pomogło.
Pomogło mi samozaparcia....Zapałem się siebie,o siebie i PR,rciw sobie. Zapałem się nawet o siebie :evil2" :evil2"

Tibor - Śro 21 Cze, 2017 15:52

Zastanawiam się czy miałem podobnie?
Wydaje mi się, że było w tym coś innego. Była to bezsilność. Życie w alkoholowym amoku dało mi tak w kość, że byłem w stanie przezwyciężyć te trudne stany, bo miałem już tam jakąś świadomość, że następnym razem mogę nie przeżyć, że to, co działo się ze mną tuż po piciu, było znacznie gorsze, niż ten podjęty trud. Z czasem ten trud dawał mi radość (do dzisiaj chyba tak mam). Dlatego, pomimo podobieństw nie nazywam u siebie tego samozaparciem.

wolfik napisał/a:
Zapomniały woły jak cielakami były

A może nie dlatego, że zapomniały, a właśnie dlatego, że doskonale pamiętają. Ja jeszcze dość dobrze pamiętam.

wolfik napisał/a:
Zagnam Panstwa bez żalu

Osobiście jestem zwolennikiem dawania przykładu, a nie obnoszenia się z nim. Jeśli coś mam zamiar zrobić, to raczej robię, a nie komunikuje wszem i wobec.
A jeśli się obrażam i tupię nóżkami, że coś jest nie po mojej myśli, to prawdopodobnie ja sam zalatuje tym:
wolfik napisał/a:
Zalecialo mi arogancja i pycha]

dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 16:08

Tibor napisał/a:
Wydaje mi się, że było w tym coś innego. Była to bezsilność. Życie w alkoholowym amoku dało mi tak w kość, że byłem w stanie przezwyciężyć te trudne stany, bo miałem już tam jakąś świadomość, że następnym razem mogę nie przeżyć, że to, co działo się ze mną tuż po piciu, było znacznie gorsze, niż ten podjęty trud. Z czasem ten trud dawał mi radość (do dzisiaj chyba tak mam). Dlatego, pomimo podobieństw nie nazywam u siebie tego samozaparciem.


Czyli jakby na to nie popatreć, zostałeś zmuszony. Sytuacja wymusiła zachowania, ratujące Twoje życie?
Mszę, inaczej zdechnę....czy.... nie można, nie wykonalne, nie osiągalne przez samozaparcie?
W czym rzecz?

Tibor - Śro 21 Cze, 2017 16:31

dziadziunio napisał/a:
Czyli jakby na to nie popatreć, zostałeś zmuszony. Sytuacja wymusiła zachowania, ratujące Twoje życie? Muszę, inaczej zdechnę

Tak, chyba właśnie tak było. W zasadzie nie wiem czy "muszę", bo miałem wybór, ale już tylko pomiędzy żyć lub umrzeć. Najpierw dokonałem tego drugiego wyboru, ale nie powiódł się. Za drugim razem wybrałem żyć.
Jestem z tego wyboru zadowolony :)

Jacek - Śro 21 Cze, 2017 18:57

gialik napisał/a:
wiele zależy od psychiki i emocji danego człowieka :P Trzeba mieć takie samozaparcie.

mój drogi,młody człowieku,,,
coś ci świta i chciałeś cóś przekazać,ale niewiele wiesz z tego co
wolfik napisał/a:
Zapomniały woły jak cielakami były

wręcz przeciwnie Wolfie,pamiętam i to doskonale
nie będe tu mówił wy,my,oni
lecz powiem "ja" nie pamiętam abym w wieku cielaka dotrzymał postanowienia samozaparcia
choć nie powiem wiele razy rano się zapierałem,przed żoną
a wieczorem wypierałem że to tylko takie tam małe co nieco
przestałem chlać,odstawiłem alkohol,ale na pewno nie było to przyczynkiem samozaparcia
dziś po latach może to tak wygląda ,,,można to tak odbierać
ale aby nie wiele innych przyczynków to samozaparcie bynajmniej u mnie to se mogłem o kant rozbić

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 19:55

Ktoś mi tu zarzucił obrażanie się i tupanie nóżkami
Nic bardziej błędnego... Poprostu szkoda mi czasu na prowadzenie jednostronnych rozmów,gdzie każdy mający inne spojrzenie jest wykpiwany itp...
Poza tym z doświadczenia już wiem,że ci którzy z taki zapałem i przekonaniem głoszą jedna jedyna prawdę,tak naprawdę to niewiele mają do zaoferowania.
Samozaparciem było dla mnie nie wypić....I próbować się jednak ratować .
O wiele łatwiej było pić dalej i umrzeć....To było dla mnie kiedyś najłatwiejsze.
Ale przerwać to?.... Ból potworny.

Łatwiej wykpic czyjąś wypowiedź o tzw silnej woli,podeprzeć się "autorytetem" z jutuba i błyszczeć we własnych oczach jako zwycięski trzeżwy.
Dla mnie to żałosne,infantylne i wielce nietrzeźwe.
Ale to ja tak mam i nikogo nie zamierzam przekonywać....Zależy mi tylko na uświadomienie,że w chorobie jestesmy podobni,lecz nie tacy sami.
Zresztą?....Na tym już mi raczej też za bardzo nie zależy.
Alkoholicy najchętniej widzą świat zerojedynkowo....Kto nie z nimi,ten znaczy przeciw.
To też choroba.

wolfik - Śro 21 Cze, 2017 19:58

Ja swoją żonę oklamywalem z premedytacją,że pił nie będę,a miałem w głowie już dawno ułożony plan jak to zrobić by się nie dowiedziała....I tyle Jacku
dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 20:31

Tibor napisał/a:
Tak, chyba właśnie tak było. W zasadzie nie wiem czy "muszę", bo miałem wybór, ale już tylko pomiędzy żyć lub umrzeć. Najpierw dokonałem tego drugiego wyboru, ale nie powiódł się. Za drugim razem wybrałem żyć.
Jestem z tego wyboru zadowolony


Czyli bałeś się i nie ma niczego, złego w strachu.
Z początku zapewne nie piłeś na tzw d***, inaczej nie mogłeś, niczego jeszcze nie rozumiejąc.
A czym różni się d***, od samozaparcia? :bezradny:
:)

Jacek - Śro 21 Cze, 2017 20:35

wolfik napisał/a:
a miałem w głowie już dawno ułożony plan jak to zrobić by się nie dowiedziała....I tyle Jacku

no właśnie,a gdzie to samozaparcie???
czy ono nastąpiło tak se = w locie???
czy jednaj zanim,,,to musiało się coś tam jeszcze wydażyć???
u mnie musiało :tak: bo inaczej z samozaparcia cienko

Tibor - Śro 21 Cze, 2017 20:47

dziadziunio napisał/a:
Czyli bałeś się i nie ma niczego, złego w strachu

Nie wiem, nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy był to strach czy radość z nowego życia... tzn nie wiem co było większym motywatorem.
dziadziunio napisał/a:
Z początku zapewne nie piłeś na tzw d***ścisku, inaczej nie mogłeś, niczego jeszcze nie rozumiejąc

Nie. U mnie było inaczej, doznałem czegoś w rodzaju przebudzenia duchowego. Ja 5 minut wcześniej nie miałem nawet zamiaru przestać pić. To dopiero po tym "przebudzeniu" dokonałem wyboru.

wolfik napisał/a:
Łatwiej wykpic czyjąś wypowiedź o tzw silnej woli,podeprzeć się "autorytetem" z jutuba i błyszczeć we własnych oczach jako zwycięski trzeżwy.
Dla mnie to żałosne,infantylne i wielce nietrzeźwe.
Ale to ja tak mam i nikogo nie zamierzam przekonywać

Chodzi o to, że ktoś postrzega życie inaczej niż Ty? Że może mieć inne zdanie niż Ty? Jest to mocno niezrozumiałe co napisałeś, albo sam nie widzisz co napisałeś.

Może jeszcze dodam, że mniej więcej od 2009r próbowałem wielokrotnie przestawać pić różnymi metodami. To było na zasadzie samozaparcia więc mniej więcej wiem czym ono jest. Najdłuższą abstynencję jaką miałem to bodajże ok. 6 tygodni.
Do czasu tego czegoś co nazywam na własny użytek przebudzeniem duchowym. To była autentyczna chęć niepicia, chęć życia. Porównując ten czas z poprzednimi próbami, to jest to zupełnie inne doświadczenie i dlatego nie nazywam go samozaparciem.

dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 21:02

Tibor napisał/a:
Nie wiem, nie potrafię jednoznacznie stwierdzić czy był to strach czy radość z nowego życia... tzn nie wiem co było większym motywatorem.
Tibor napisał/a:
Nie. U mnie było inaczej, doznałem czegoś w rodzaju przebudzenia duchowego. Ja 5 minut wcześniej nie miałem nawet zamiaru przestać pić. To dopiero po tym "przebudzeniu" dokonałem wyboru.


Totalnie mnie rozjechałeś. :mysli:
Tibor napisał/a:
sam nie widzisz co napisałeś.
:bezradny:
Powodzenia :)

Matinka - Śro 21 Cze, 2017 21:09

dziadziunio napisał/a:
A czym różni się d***ścisk, od samozaparcia?

Brzmieniem ;)
wolfik napisał/a:
Gdyby nie moje samozaparcia nigdy bym nie dotarł na tetapie, na pierwszy mityng.nigdy bym nie pokonał wstydu,strachu, niepewności.nigdy też bez samozaparcia nie zwloklbym się z wyra i mimo wszystko nie sięgnął po flaszkę.a trzesło bardzo i po mózgu buszowały czarne anioły.

A potem.?....Potem też pomagało.

Nie pomógł tel do przyjaciela,nie pomogło spotkanie z dziećmi.mityng nie pomógł.....Nadal chciało mi się wreszcie napić i niech się wali potem świat. A mimo to wyrwałem do 5 rano trzezwy i odpuścilo. I niech nikt mi nie wmawia,że to siła wyższa ,anioły, Bóg , lub co inne pomogło.

Pomogło mi samozaparcia....Zapałem się siebie,o siebie i PR,rciw sobie. Zapałem się nawet o siebie

Rozumiem to, dla mnie też ta wola, chęć jest kluczowa, ale też rozumiem prześmiewczy stosunek do silnej woli alkoholika.
Silna wola, motywacja, odpowiedzialność to są obszary silnie zajęte chorobą.
Wymykające się spod kontroli podobnie, jak picie.
Ale pojawiają się w życiu alkoholika i można je wykorzystać, wręcz są niezbędne do abstynencji, do trzeźwienia, do prawidłowego funkcjonowania. Tylko jako te słabe, niepewne punkty nie stanowią o solidności konstrukcji. Same wymagają odbudowy, poprawy. I działa w tym kierunku wiele procesów.

Matinka - Śro 21 Cze, 2017 21:12

Tibor napisał/a:
doznałem czegoś w rodzaju przebudzenia duchowego. Ja 5 minut wcześniej nie miałem nawet zamiaru przestać pić. To dopiero po tym "przebudzeniu" dokonałem wyboru.

I ten "pstryk" czymkolwiek jest/był, też rozumiem :)

Tibor - Śro 21 Cze, 2017 21:20

dziadziunio napisał/a:
Totalnie mnie rozjechałeś

No widzisz, znowu czegoś dowiedziałeś się o sobie ;)
I że ktoś inny może widzieć inaczej :)

dziadziunio - Śro 21 Cze, 2017 21:56

Tibor napisał/a:
I że ktoś inny może widzieć inaczej


Masz całkowitą rację.
:)

kiwi - Pią 23 Cze, 2017 13:11

"Wyrazy bliskoznaczne do słowa samozaparcie

Najpopularniejsze wyrazy bliskoznaczne do słowa samozaparcie to: nieustępliwość, oddanie, dzielność, energia, ochoczość, ogień, płomień, ferwor, gorliwość, zacięcie, poświęcenie, namiętność, entuzjazm, werwa, determinacja, żarliwość, zatwardziałość, upór, ofiarność, nieugiętość, zapał, żywotność, zamiłowanie, żywość, uporczywość, żar, zaparcie, pasja, wytrwałość, zaangażowanie, ... ."

http://synonim.net/synoni...im/samozaparcie

Mi osobiscie samozaparcie laczy sie od razu z ......Przejsc samego siebie ......dokonac czegos ,czego sie po mnie nie spodziewano i czego ja sie po sobie nie spodziewalam.....pisze o pozytywnosci .....

Moim tez zdaniem , kazdy dzien bez alkoholu jest dobrym dniem .....i czy na dopusciku czy z samozaparciem czy po terapi czy jeszcze z inna motywacja .....

eremita - Pią 21 Lip, 2017 14:27

Kurcze... kiedy właśnie odpisuję koleżance OjejAnnie, że mi się udało bez terapii , to właśnie sobie uzmysłowiłem, że jej próba chyba się nie powiodła, bo dawno jej tu nie było...

Reasumując - pewnie że się da samemu. Tak samo, jak się da samemu nauczyć pilotować samolot.
Tylko prawdopodobieństwo katastrofy jest o wiele większe.

Mateusz - Nie 23 Lip, 2017 16:24

Proszę o radę. Dzisiaj wyjeżdzam z Holandii. Proszę o radę jak najszybciej dostać się na terapię zamkniętą i czy najpierw trzeba przejść detoks? Nie piję trzeci dzień ale mój stan psychofizyczny jest słaby. Ja już byłem raz na detoksie rok temu i na terapii z której mnie wyrzucili po dwóch tygodniach (wypiłem tam alkohol). Po tym wszystkim wyjechałem do Holandii i jestem tu już rok. Ale nie był to dobry rok. Teraz wracam i bardzo chcę się leczyć. Proszę o jakąś radę. W Tarnowie jest jutro miting AA i chciałbym też wiedzieć czy w celu utrzymania trzeźwości można się tam wybrać -czy jest sens. Bo chodzi mi o to żeby dotrwać do rozpoczęcia leczenia odwykowego - terapii?
esaneta - Nie 23 Lip, 2017 16:31

Cześć Mateusz :)
Mityng zawsze ma sens. Nawiążesz kontakt z ludźmi z branży, którzy mogą być dla Ciebie ogromnym wsparciem zanim trafisz na terapię.
No i z pewnością podzielą się swoim doświadczeniem nt terapii w Twoim regionie.

Mateusz - Nie 23 Lip, 2017 16:35

Dziękuję z info.
zołza - Nie 23 Lip, 2017 16:52

Cześć Mateo :) Na terapię obecnie się czeka chyba z miesiąć ( jestem z okolic Tarnowa) Musisz mieć skierowanie od lekarza i trzeźwy ( sprawdzają) umówić się na wizytę u kierownika OLU. Możesz się ratować Szpitalem Psychiatrycznym. Gdy szczerze powiesz , że sobie nie radzisz i boisz się ,że coś głupiego zrobisz przyjmą Cię.
staaw - Nie 23 Lip, 2017 16:58

Witaj Mateuszu...
I koniecznie zrób testy na clorofil czy co tam jest w zielsku o ile paliłeś. Długo się to świństwo utrzymuje a za pozytywny wynik wywalają z terapii.
Wiem że można dogadać się i przyjmują z THC+ ale szczegułów nie zmam.

dzwonnik - Czw 03 Sie, 2017 11:48

Jutro zaczynam swoją walkę w ośrodku terapii uzależnień OAZA. Uznałem, że dłużej tak nie mogę - a wszelkie próby ograniczania alkoholu bez terapii nie zdają egzaminu. Byłem w ubiegłym tygodniu w Choceniu obejrzeć ośrodek, gdzie spędzę teraz najbliższy czas i jestem pełen nadziei na skuteczną terapię. Trzymajcie kciuki.
czerwonamila - Czw 03 Sie, 2017 11:52

Mateusz napisał/a:
Proszę o radę. Dzisiaj wyjeżdzam z Holandii. Proszę o radę jak najszybciej dostać się na terapię zamkniętą i czy najpierw trzeba przejść detoks? Nie piję trzeci dzień ale mój stan psychofizyczny jest słaby. Ja już byłem raz na detoksie rok temu i na terapii z której mnie wyrzucili po dwóch tygodniach (wypiłem tam alkohol). Po tym wszystkim wyjechałem do Holandii i jestem tu już rok. Ale nie był to dobry rok. Teraz wracam i bardzo chcę się leczyć. Proszę o jakąś radę. W Tarnowie jest jutro miting AA i chciałbym też wiedzieć czy w celu utrzymania trzeźwości można się tam wybrać -czy jest sens. Bo chodzi mi o to żeby dotrwać do rozpoczęcia leczenia odwykowego - terapii?

Pierwszy raz czytam ten post. Dzięki za niego. Też chciałam wyjechać do Holandii i widzę ,że nawet i nie pomaga ja się ma w głowie źle poukładane. :zalamka:

Mała - Czw 03 Sie, 2017 14:34

dzwonnik, mówisz i masz :kciuki: nie zapomnij tylko odezwać się po terapii! (i fajnie by było, gdybyś założył swój wątek - bo każdy z nas jest indywidualny i każdy ma swoją historię...Dzięki temu - łatwiej Cię będzie też znaleźć i dowiedzieć się - co u Ciebie :) )

sc43545


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group