To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Na skraju przepaści

niezapominajka - Wto 25 Wrz, 2018 21:01
Temat postu: Na skraju przepaści
Mam faceta alkoholika. Wcześniej jakoś tak do mnie nie docierało chociaż to było oczywiste. Jesteśmy razem 11 lat w tym 2 razy karany za jazdę po alkoholu. Mamy 10 letnią córkę w zasadzie dzięki niej jesteśmy razem i 3 miesięcznego syna. Na początku było bardzo źle z każdym rokiem coraz lepiej. W ciągu ostatnich powiedzmy 2 lat upijał się raz na miesiąc i znika lądując za każydym razem na wsi ze swoim ojcem alkoholikiem i teraz już jedynym kolegą. trwało to do 4 dni. Ja za każdym razem martwiłam się co się z nim dzieje choć było to oczywiste. Po odsiadce pół roku do maja tego roku po zapewnieniach że będzie wspaniale napił się raz po urodzeniu syna (trwało to tydzień) co jakoś mu podarowałam ale teraz po trzech miesiącach poszedł do kolegi i od tego się zaczęło. Wszystko wskazuje na to że było to zaplanowane, bo wziął ze sobą dokumenty, które były mu potrzebne 3 dni później. Wrócił po 5 dniach z dużymi nerwami próbował się ogarnąć ale chyba nie udało się mu bo po dobie poszedł do pracy i zniknął. Trwa to już 6 dni, ja zamiast standardowo robić wszystko żeby wrócił do domu postawiłam się. Dziś napisałam mu esa, że jedynym warunkiem powrotu do domu jest jego zgłoszenie się na terapie. Wcześniej sama się denerwowałam że opuszcza pracę itp. bo już kiedyś zaczynał chodzić. Wypierałam problem. Mamy 3 miesięcznego syna i raczej muszę polegać sama na sobie poza jednorazową pomocą. Kiedy mieliśmy jedno dziecko tak mnie to nie raziło ale teraz otwierają mi się oczy. Nie wiem co się z nim dzieje, że się tak nie odzywa do mnie. Myślę, że moje twarde warunki wprawiły go w osłupienie. Dużo rzeczy już do mnie dociera jak przeglądam informacje na ten temat ale potrzebuje pomocy!!!! Zostać z 3 miesięcznym synem i dorastającą córką nie jest łatwo, a dodam że oczywiście moi rodzice są notorycznie przeze mnie oszukiwani jak to jest wspaniale, bo jest mi wstyd....
Linka - Śro 26 Wrz, 2018 01:24

niezapominajka napisał/a:
2 razy karany za jazdę po alkoholu

niezapominajka napisał/a:
W ciągu ostatnich powiedzmy 2 lat upijał się raz na miesiąc i znika
niezapominajka napisał/a:
Po odsiadce pół roku do maja tego roku po zapewnieniach że będzie wspaniale napił się raz po urodzeniu syna
niezapominajka napisał/a:
Wrócił po 5 dniach z dużymi nerwami

To pewnie tylko część jego wyczynów.
niezapominajka, co byś poradziła koleżance, gdyby powiedziała to o swoim partnerze?
Czy według Ciebie to dobry materiał na ojca?
Co Cię trzyma przy facecie, który nawet nie jest Twoim mężem?

niezapominajka napisał/a:
Dziś napisałam mu esa, że jedynym warunkiem powrotu do domu jest jego zgłoszenie się na terapie

A co będzie jak się nie zgłosi, albo zacznie oszukiwać?

Cokolwiek byś nie zrobiła, terapia potrzebna jest Tobie. A na początek Al-anon.
Nie musisz wcale iść na dno razem z nim. Zadbaj o siebie i dzieci, to jedyne co możesz teraz zrobić.

Cytat:
moi rodzice są notorycznie przeze mnie oszukiwani jak to jest wspaniale, bo jest mi wstyd....

Oszukując dajesz mu komfort picia. Najwyższy czas by rodzicom powiedzieć prawdę.
Być może oni od dawna już wiedzą, tylko nie dajesz im szansy, by Ci to powiedzieli: wszak jest wspaniale......
Masz prawo otwarcie mówić o problemie.

evita - Śro 26 Wrz, 2018 04:04

niezapominajka napisał/a:
Zostać z 3 miesięcznym synem i dorastającą córką nie jest łatwo


a z pasożytem u boku jest łatwiej ? :szok:

Kiedyś miałam dalmatyńczyka, który gdy tylko spuściłam go ze smyczy gdzieś w łąkach żeby się wyhasał, uciekał gdzieś w diabły a ja go goniłam nieraz skacząc przez elektryczne pastuchy. Szlak mnie trafił i pojechałam do tresera psów po pomoc. Wiesz co mi powiedział ? Że nie powinnam go gonić bo tym bardziej będzie uciekał a na odwrót zrobić. No i stał się cud :) ja uciekałam a on mnie gonił :) Nie goń tylko uciekaj ! I to jak najszybciej :okok:

olga - Śro 26 Wrz, 2018 05:58

Evita, w punkt :okok:
pietruszka - Śro 26 Wrz, 2018 07:27

niezapominajka napisał/a:
Wcześniej jakoś tak do mnie nie docierało chociaż to było oczywiste.

Witaj,
Każdą z nas, współuzależnionych, spotkała kiedyś taka pobudka. Moment, kiedy trzeba było stanąć i spojrzeć prawdzie w oczy. Boli, ale często jest to właśnie ten moment, w którym zaczyna się zmiana. Zmiana na lepsze.
Bo tylko to walnięcie o dno czasem jest szansą na zmianę Twojego życia i Twoich dzieci. Masz jakiś plan, pomysł?
Ja pobiegłam na Al-anon i później na terapię. I jestem w innym miejscu życia, czego życzę i Tobie. :) ergr

niezapominajka - Śro 26 Wrz, 2018 08:59

Kiedyś chodził na tą terapię miałam to sprawdzone. Nawet opowiadał w niektórych sytuacjach rzeczy, które z niej wyniósł. Teraz po tym jak 7 miesięcy nie pił stwierdził, że nie a takiej potrzeby a ja miałam potwierdzić, bo też miał nakaz. Powiedział, że i tak nie będzie chodził więc potwierdziłam żeby policja mi nie przychodziła po niego do domu, bo już miałam raz taką sytuację (dobrze, że dzieci nie było w domu). Mówił ,,wiesz jacy tam są ludzie" twierdził, że gorsi od niego. Ja też w akcie desperacji poszłam ale mnie postraszył żebym nie chodziła, bo później mogą wykorzystać informacje przeciwko nam i zrezygnowałam. Kiedy znika z domu czeka aż zmiekne i zaczne normalnie rozmawiać wtedy wraca. Mówił, że jak się dre to nie chce wracać do domu a ja po długim czasie nauczyłam się nie drzeć. Teraz już nie mogę jak patrze na mojego synka, że może go tak olewać a on jest taki słodki i wart kochania nie mogę. Nie proszę żeby wracał nie jeżdże nie wydzwaniam (nie ma go już tydzień- nie mam z nim żadnego kontaktu nie odpisał na smsy). Myślę,że nie po jego myśli jest co to się dzieje i boi się odezwać. Nie wziął żadnych z domu rzeczy jest w krótkich spodenkach i klapkach nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Martwie się ale staram się nie złamać. Boje się, że jak wróci do domu wciśnie mi jakiś kit i znowu się złamę
niezapominajka - Śro 26 Wrz, 2018 09:05

Mam 30 lat zaszłam w ciąże mając 19 lat. Mam stałą pracę w budżetówce ogólnie układa nam się całkiem nieźle. On chodzi do pracy daje mi większość pieniędzy do domu. Ma taką pracę do której jak nie pojdzie to potem omota szefa i i tak go spowrotem przyjmie. Mama jego rozstała się z ojcem alkoholikiem po ponad 30 latach. Ogólnie rodzeństwo i rodzina ratują go w każdej możliwej sytuacji. Teraz już mają dosyć trochę i on to wyczuwa i już nie prosi o pomoc mamy i siostry tylko raczej brata i ojca którzy mieszkają razem. Z siostrą i teściową mam dobry kontakt stoją po mojej stronie mimo że to ich rodzina. Szkoda mi tych wszystkich dobrych chwil, które razem przeżyliśmy...
Klara - Śro 26 Wrz, 2018 09:31

Witaj niezapominajka :)
niezapominajka napisał/a:
Mówił ,,wiesz jacy tam są ludzie" twierdził, że gorsi od niego.

Powyższy tekst jest jednakowy u wszystkich AKTYWNYCH alkoholików, którzy nie chcą przestać pić. Aż dziw, skąd oni biorą jednakowe zdania tak jakby ktoś im wszystkim dostarczył ściągawki :D
Nie słuchaj więc jego opinii o innych, bo nie są warte uwagi.
niezapominajka napisał/a:
Ja też w akcie desperacji poszłam ale mnie postraszył żebym nie chodziła, bo później mogą wykorzystać informacje przeciwko nam i zrezygnowałam.

To jest kolejna bzdura. Nikogo prócz Ciebie nie obchodzi Twoja terapia i nikt nie może tego wykorzystać.
niezapominajka napisał/a:
Boje się, że jak wróci do domu wciśnie mi jakiś kit i znowu się złamę

Właśnie dlatego idź po pomoc DLA SIEBIE.

Choroba alkoholowa postępuje i dobrych chwil będzie coraz mniej, aż w końcu zupełnie utoną w morzu alkoholu. Pieniądze też będą do Ciebie trafiały w coraz mniejszych kwotach albo wcale, a z pracy prędzej czy później go zwolnią, więc póki jesteś jeszcze młoda, ewakuuj się z tego związku, ale najpierw skorzystaj z terapii.

pietruszka - Śro 26 Wrz, 2018 10:34

niezapominajka napisał/a:
gólnie układa nam się całkiem nieźle.

będzie gorzej...
alkoholizm to choroba postępująca...

U Ciebie też może być gorzej... bo stres wykańcza człowieka... im dłużej tkwisz w takiej ciągłej huśtawce, tym twój organizm się bardziej wypala...

Wiesz skąd wiem? Niestety z doświadczenia...

Na szczęście pobiegłam (no dobra w rzeczywistości powlekłam się raczej) po pomoc dla siebie.
To, że mój partner też poszedł po pomoc to już inna sprawa. Ale nie było by już NAS, gdyby nie moja terapia...

Chyba nie chcesz, by Twoje dzieci mierzyły się z syndromem DDA (a może i w przyszłości też z alkoholizmem)? Możesz zatrzymać tę sztafetę pokoleń. TY MOŻESZ...

A jego gadanie... cóż... Tak jak Klarcia napisała... my już znamy te numery :wysmiewacz:
Każdy przypadek jest inny, ale... wymówki, manipulacje zadziwiająco podobne...

Jaką masz wiedzę o alkoholizmie? Trochę warto przyswoić... O swojej dysfunkcji zwanej współuzależnieniem też... Zobacz... może coś Cię zainteresuje tutaj: https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026

Masz już jakiś zarys planu, co dalej? Pamiętaj, nikt nie każe Ci burzyć tego, co jest, ale fajnie jakbyś sobie krok po kroku zdobywała wiedzę, a i pomoc specjalistów, moim zdaniem, przyspiesza proces zdrowienia. Twojego zdrowienia.
O swoje to on będzie musiał się zatroszczyć... ale jeśli zacznie tracić komfort picia, to kto wie... Statystyki są nieubłagane, ale zdarza się... jednak czy warto czekać na cud? To Twoje życie ucieka... on się jeszcze w miarę dobrze bawi... 8|

niezapominajka - Śro 26 Wrz, 2018 20:56

Dalej cisza. Dzis bylam na rozmowie postanowiłam nie odzywam sie jest postawiony warunek zgłoszenia sie na terapie i musi byc decyzja. Najbardziej sie boje ze okaże sie ze on jednak wybierze wódkę od swojej rodziny. Bedzie mi strasznie przykro... Obym sie nie zlamala bo chyba stracę szacunek do samej siebie... Bylam dzis na rozmowie w aa podobno jest ze mną zle. W zasadzie to nie mam żadnych marzen, planów zawsze tylko marzylam zeby moja rodzina byla szczesliwa...
Maciejka - Czw 27 Wrz, 2018 07:52

Witaj, dawno temu podobnie jak ty szukałam sposobu żeby maż przestał pić, za wszelką cene , kosztem siebie i wszystkiego musiałam go zmusić żeby dostosował się do moich pragnień, do mojejgo spsobu na życie. Nie dopuszczałam do siebie , ze każdy dorosły człowiek jest odpowiedzialny sam za swoje myśli, uczucia, decdyzje, ma prawo ułozyc życie po swojemu.
Bałam się zycia na własny rachunek, byłam uczepiona mężą jak bluszcz i miałam przymuś kontrolowania najbliższych. Pewnego dnia doszłam do ściany, musiałam wybrac albo ja i dzieci albo maż. Stawianie warunków ; musisz iść na terapię i podjąc taką decyzję nic nie dało, przeciwnie, było jeszcze gorzej. Poszłam na terapię dla współuzaleznionych mając w poważaniu co mysli o tym otoczenie. Miałam przed soba jeden cel i nie znałąm drogi na jaką się zdecydowałam. Cel; wyjsć z tego bagna i uratowac chocciaż siebie i dzieci.
Droga okazała sie bardzo trudna, wyboista i usłana cierniami i wybojami. Wbrew zniechęceniu, bólowi przeszłam ją a potem jeszcze trudniejszą ścieżkę. Terapeutka na początku terapii powiedziała mi, ze czeka mnie trudna , bolesna i długa droga ale nagroda za to jest ogromna.
Maż zmarł z wycieńczenia choroba alkoholową.
Ja odzyskałąm siebie, mam szczęśliwe dzieci, które radzą sobie w życiu, mam juz dwóch wnuków, mam pracę i nawet pogodziłam się z rodzicami i rodzeństwem, kontakt z nimi mam dosc dobry, postawiałam granice, bronię ich, sa respektowane, staram się nie przekraczać granic innych ludzi.
Na dzis mam swoja nagrodę , nie boję sie nowych wyzwań, zmian, zycia, mam jasny cel i wiem czego chcę. Wiem , ze za kształt relacji jestem odpowiedzialna po swojej stronie ja sama, za to swoje decyzje, myśli, uczucia io działąnie odpowiadam ja sama, To moje decyzje i moje konsekwencje. Tobie zycże odnależienia siebie, może mąz zacznie się leczyć a może nie. Tobie życzę zawalczenie o siebie o rodzinę . pierwszy krok już zrobiłaś, pora na kolejny.

niezapominajka - Czw 27 Wrz, 2018 21:06

Dziś dowiedziałam się przez przypadek że leży w altance na polu i nie wychodzi pewnie pije i jest z nim bardzo źle. Napisałam wieczorem ,,Czekam na odpowiedź czy chcesz się leczyć czy dalej się oszukiwać że możesz pić" zero reakcji. Podobno czeka aż przyjadę po niego czy może ma nadzieje.
niezapominajka - Czw 27 Wrz, 2018 21:13

Nie mogę spacśnił mi dziś straszny koszmar wybudziłam się i nie mogłam usnąć. Nie mam siły na nic jest mi ciężko. Dziś byłam na basenie i pierwszy raz nie miałam siły pływać było mi zimno wyszłam wcześniej. Czuje jak bym miała w środku straszny stres. Czuje ogromną pustkę tylko dzieci mnie cieszą. Byłam u rodziców ale wyczułam u mojej mamy od razu podejrzliwość dla czego jestem znowu sama i mnie sparaliżowało nic nie powiedziałam. Tata sypał na luzie teksty że mały ma cośtam po tatusiu itp. też go chyba omotał bo jakoś na początku miał do niego dystans
niezapominajka - Czw 27 Wrz, 2018 21:22

Boję się tekstów w stylu wiedzieliśmy że tak będzie, jak Ty sobie poradzisz itp. to mnie chyba dobije. Jak sobie wyobrażam tą rozmowę to myślę że po niej będę się czuła dużo gorzej niestety...
niezapominajka - Czw 27 Wrz, 2018 21:24

A i boję się, że on się zapije na śmierć i ja sobie z tym nie poradzę będę czuła, że mogłam temu zapobiec...
Maciejka - Czw 27 Wrz, 2018 21:24

rodzice tez kiedys byli młodzi i czują , ze coś nie gra. Im dłużej bedziesz przed nimi ukrywac prawdę tym będzie trudniej im powiedzieć , w końcu i tak się wyda.
Maciejka - Czw 27 Wrz, 2018 21:27

niezapominajka napisał/a:
A i boję się, że on się zapije na śmierć i ja sobie z tym nie poradzę będę czuła, że mogłam temu zapobiec...


Ciekawe w jaki sposób, mój się zapił i dałam sobie swietnie radę bez niego. Obie rodziny obwiniały mnie o śmierc meża ale dzieki ciężkiej pracy nad sobą w terapii i po niej nie dałam sie wbić w ziemię i poradziłam sobie z nimi sama i obroniłam jeszcze dzieci,

evita - Czw 27 Wrz, 2018 21:28

niezapominajka, wykrzycz przed całym światem swój ból! nie tylko tutaj ale przede wszystkim w realu ! nie omijaj przy tym swojej najbliższej rodziny bo to oni będą dla ciebie największym wsparciem ! Uwierz mi, że wiem co piszę.
pietruszka - Pon 01 Paź, 2018 17:45

Co tam u Ciebie niezapominajka?
niezapominajka - Pon 01 Paź, 2018 19:53

Powiedziałam rodzicom właściwie mamie z ktora miało byc gorzej. Bylo w miare ok. Nie wierzy we mnie. W sumie nikt we mnie nie wierzy, ze zmienie obecna sytuację. Wszyscy przyzwyczaili sie do moich dołów i nadziei na szczęście. Mówią że za każdym razem jest to samo.
niezapominajka - Pon 01 Paź, 2018 19:59

Ja dalej walczę. W weekend się odezwał i prosił o pomoc. Mówił, że kocha i chce się zmienić. Ja tylko pytałam czy czuje potrzebę się leczyć czy jest gotów nie napic sie cale życie i na to krótkie Chce. Dzis bylo juz tragicznie i poprosił o pomoc rodzinę, ktora obchodził z daleka przy ostatnich piciach byl juz zdesperowany. Po pobycie w kilku szpitalach wrócił do mamy i rano ma jechac na odwyk, bo go nie przyjęli. Nie wiem czy pojedzie...
esaneta - Pon 01 Paź, 2018 20:03

A czego Ty chcesz? Czego Ci trzeba?
niezapominajka - Pon 01 Paź, 2018 20:48

Spokoju, czasu dla dzieci, cierpliwości dla dzieci, spotkań na luzie z przyjaciółmi bez zastanawiania się czy on jest zadowolony czy nie, stabilizacji...
Dziś byłam na spacerze z koleżanką i zauważyłam, że już nikomu chyba nie chce się słuchać o moich problemach, odpuściłam cieszyłam się słońcem, spokojem i zaczęłam się śmiać z kaczki. Może to banalne ale ja już nie widziałam takich zwykłych rzeczy przyrody, ludzi wokół siebie widziałam siebie i swoje problemy i że zaraz muszę lecieć do domu, bo już mnie długo nie ma i wartałoby zadzwonić do NIEGO co tam się dzieje. Miałam już powoli ten stan jak nie pił 3 miesiące zaczęłam nabierać pewności siebie, wychodziłam a on najpierw euforia a pod koniec depresja brak sensu życia, chodzenie spać 20-21 a potem bum i trauma kiedy człowiek jest uśpiony.... Oczywiście do niczego się nie przyznawał a ja czułam jak walczy sam ze sobą. Kiedyś myślałam, że nie umiem żyć bez faceta teraz wydaje mi się, że mogłabym być sama i cieszyć się dziećmi one kochają mnie bezwarunkowo...

pietruszka - Pon 01 Paź, 2018 20:48

niezapominajka napisał/a:
Bylo w miare ok. Nie wierzy we mnie. W sumie nikt we mnie nie wierzy, ze zmienie obecna sytuację.

Wiesz... najważniejsze, byś sama w siebie uwierzyła. W swoją sprawczą moc zmiany życia (swojego) na lepsze... Małymi kroczkami to jest możliwe. A jak to się stanie... to będziesz miała cudze opinie w głęboko gdzieś.

A jak się czujesz z tym, że stanęłaś w prawdzie i powiedziałaś mamie? Że to koniec udawania, że wszystko jest ok?

niezapominajka napisał/a:
ie wiem czy pojedzie...

A Ty? Masz w planach sięgnięcie po jakąś pomoc dla siebie?

pietruszka - Pon 01 Paź, 2018 20:50

niezapominajka napisał/a:
Może to banalne ale ja już nie widziałam takich zwykłych rzeczy przyrody, l

Pamiętam pierwszą nową wiosnę. W listopadzie zaczęłam terapię, a kiedy przyszła wiosna... oj działo się działo... Zaczęłam życie chłonąć wszystkimi zmysłami. Jakbym na nowo się narodziła...

niezapominajka - Pon 01 Paź, 2018 20:55

Nie chodzę na terapię ale myślę, że na tym to polega ja zajmuję się sobą i swoimi potrzebami przestaje nieustannie go kontrolować wrzucam na luz a on przy mnie się zmienia oczywiście plus terapia. Widocznie nie chciał się zmienić to nie był jego czas. Tylko mój czas jest cenny nie chcę już go marnować...
Mam świadomość, że jestem teraz mocna, bo go nie ma jak będzie może być mi trudniej.

niezapominajka - Pon 01 Paź, 2018 21:08

Tak ja na pewno będę chodzić na spotkania chociaż z terapeutą ze względu na małego nie mam możliwości dostosować się do ścisłych terminów spotkań grupowych ale później zobaczymy.
Mama to wiedziała tylko zaciskała zęby tylko ja się nie przyznawałam ale okazało się, że ma bardzo dużą wiedzę i wie, że jestem współuzależniona i że problem tkwi we mnie. Ja czuje, że zrobiłam krok do przodu czy otrzymałam wsparcie raczej nie moja mama jest raczej pesymistką i nie należy do wylewnych osób. Pamiętam jak byłam nastolatką to marzyłam żeby mieć chłopaka, który będzie mnie kochał tylko mnie myśle że od tego moje życie tak się potoczyło chciałam być wybawicielką. Moi rodzice raczej nigdy nie byli ze mnie dumni. Tak jakby moje życie wygląda tak jak się spodziewali ale czuję ulgę ale też presję żeby trzymać się postanowień, które powiedziałam głośno i ustaliłam również z córką, która okazało się bardzo dużo wie i rozumie.

pietruszka - Pon 01 Paź, 2018 22:18

niezapominajka napisał/a:
Moi rodzice raczej nigdy nie byli ze mnie dumni.

Ale to nie Twoja wina. Większość współuzależnionych ma trudne relacje z władnymi rodzicami. Często Ci rodzice też są w jakiś sposób dysfunkcyjni (alkoholizm, chłód emocjonalny, DDA, choroby, itd). Współuzależnienie też się nie bierze z niczego...

Na szczęście można sobie z czasem to wszystko poukładać w głowie i w emocjach. Stać się samej dla siebie wsparciem... albo szukać go tam, gdzie ono jest dostępne...

niezapominajka napisał/a:
z córką, która okazało się bardzo dużo wie i rozumie.

dzieci zwykle widzą i czują znacznie więcej, niż myślą rodzice...

niezapominajka - Wto 02 Paź, 2018 20:36

Ma wrócić. Ten ostatni raz. Deklaracja chęci leczenia i nie picia aż do końca. Tylko co ja mam robić? Słyszałam o tzw. ,,twardej miłości" boję się, że powiele schemat i znów będę cierpieć...
pterodaktyll - Wto 02 Paź, 2018 20:42

Cytat:

Ma wrócić. Ten ostatni raz.


:milczek:

niezapominajka napisał/a:
Deklaracja chęci leczenia i nie picia aż do końca.

Tzw. klasyka gatunku...........
niezapominajka napisał/a:
boję się, że powiele schemat i znów będę cierpieć...

Ty już powielasz ten schemat..........nie widzisz tego?
niezapominajka napisał/a:
co ja mam robić?

Wywalić na zbity łeb i to czym prędzej. Może wtedy coś do głupiego łba dotrze.......

To pisałem ja dr. Ptero-Daktyll alkoholik i uwierz mi, że wiem co piszę........

olga - Wto 02 Paź, 2018 20:48

Podpiszę się pod tym co napisał Pterodaktyll...nie mam nic więcej do dodania...
olga - Wto 02 Paź, 2018 20:56

A jednak coś dodam bo mi się skojarzyło w związku.
Mój były zachlany trafił na SOR...nie pierwszy raz więc nie pojechałam ratować... zadzwoniłam do teściów żeby sobie synka odebrali...ja postanowiłam zastosować twardą miłość i trzy dni się nie odzywałam...po trzech dniach stwierdziłam, że dość tej twardej miłości i trzeba udręczonego ale mądrego po szkodzie do domu sprowadzić...najęłam brata co by chłopa w komforcie trzeźwego do domu przywieźć...brat wkurzony na maksa, że musi menela wozić jednak się zgodził i pojechał....a ten napełniony moją twardą miłością, szczęśliwy, że wraca w domowe pielesze poszedł pić... No i to byłoby na tyle :)

muzyka11111 - Wto 02 Paź, 2018 21:26

Zgodze sie z Pterodaktylem (wie co mowi i warto zastosowac) i zgodze sie z Olga (sama wiele razy wpuszczalam do domu, zezwalalam na powrot do domu itp. mojego ex-meza). Dodam jeszcze ze dopiero po pojsciu na terapie zaczelam naprawde zyc i wprowadzac to jak chce zyc. Powodzenia Kajus.
niezapominajka - Wto 02 Paź, 2018 21:32

Do tej pory się tak nie stoczył. Dwa tygodnie pił aż nie mógł dojść w ogóle o siebie jeździł po szpitalach myślał, że zwariuje. Wydzwaniał standardowo na koniec, żebym po niego przyjechała wyrzuty itp. ale ja to miałam gdzieś. Już wytrzeźwiał ogarnia się mama przyjęła go powidziała mu że robi to ostatni raz, bo sama znerwicowana odeszła od alkoholika i ma dość sam odpowiada za swoje życie. Ogólnie każdy go miał już dość.
Przypomnę że to że jest alkoholikiem dotarło do mnie teraz dopiero i dużą wiedzę nabyłam przez te dwa tygodnie cały czas się kształcę i oczy mi się otwierają coraz bardziej. On przed tą akcją był zdania że na żadną terapię nie pójdzie na pewno. Sama obroniłam go przed terapią. Nie trzymałam się żadnych postanowień. Ulegałam za każdym razem bo myślałam że jak będę pokorna to on nie będzie pił. Taki miałam sposób być miłą i wtedy było niby trochę lepiej on mi tak też kit wciskał.
Teraz otworzyły mi się oczy może to coś da???

niezapominajka - Wto 02 Paź, 2018 21:34

W sumie macie rację sama w to nie wierzę chyba...
Linka - Wto 02 Paź, 2018 22:04

Niezapominajka, szkoda Twojego czasu.
Jak zechce trzeźwieć, tak naprawdę, to może kiedyś uda Wam się odbudować związek.
Najpierw niech zacznie się leczyć, sam żyć na trzeźwo, pokaże, ze potrafi te trzeźwość utrzymać. To nie jest chwila,to miesiące..lata całe.

Ja straciłam lata wierząc, ze tym razem to zaskoczy..
Jeździłam z nim na mitingi, woziłam na terapie, .....niby trzeźwiał (tak przynajmniej mówił) a ja czułam zupełnie cos innego.
Już w końcu sama sobie przestałam wierzyć.
Niepotrzebne Ci kłamstwa, zastanawianie się , czy był na terapii, czy na mityngu...huśtawka nastrojów.
Czy to co poczułaś to na pewno był alkohol ? Bo on zawsze powie, ze nie miał ani kropli w ustach.

pietruszka - Wto 02 Paź, 2018 22:53

niezapominajka napisał/a:
to ostatni raz

ileż to tych ostatnich razów przerabiałam na własnej skórze :(
nie słowa a czyny

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 08:57

Tyle, że ja żeby mieć pewność powiedziałam to wszystkim moim rodzicom, jego, przyjaciółką dziecku a nie jestem osobą, która raczej by to olała, bo wiem że moja naiwność już sięga zenitu. Wcześniej nie mówiłam, nie działałam. Teraz przygotuje wszystko nawet zamek do drzwi mam zamiar kupić zawczasu.
Nie mam zamiaru wozić go po mitingach czy szantażować żeby chodził umówię go tylko z prezesem aa u którego byłam na rozmowie, bo on chciał z nim pogadać a dalej musi sam. Jeżeli nie będzie chodził bo cośtam to nie to nie jego sprawa zapije rozstajemy się i koniec. Nie zmienię jego myślenia jeżeli będzie myślał że da sobie radę sam to prośbą czy grośbą nic nie zmienie. On ma postanowione jeden kieliszek i wypad i tego się będę trzymać, bo przed tą akcją co teraz jest to z miesiąc temu na pytanie ,,czy mogę wypić ze dwa?" na grillu odpowiedziałam ,,przecież brałeś leki po zastrzykach nie można" więc w zasadzie chyba sama nie byłam przekonana do tego co mam robić i co myślę nawet chodziły mi po głowie myśli a wypij sobie.
Teraz wiem, że inaczej się nie da. 0 albo pójście na całość tylko już bez nas... Myślę, że długo będę myśleć jako osoba współuzależniona ale dużo już zrozumiałam i historie tutaj wszystkich utrwaliły mnie w przekonaniu że jest to utarty schemat i da się wyjść na prostą żyjąc samemu ale muszę spróbować bo teraz jestem oświecona :)

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 08:59

Na pewno będę pisać na tym forum, bo kiedy tylko mnie zaćmiewa to poczytam i mi się rozjaśnia więc proszę o wsparcie i dziękuję za dotychczasowe bardzo mi pomagacie :)
pterodaktyll - Śro 03 Paź, 2018 09:28

niezapominajka napisał/a:
umówię go tylko z prezesem aa


:shock:
A cóż to za dziwny stwór?

Janioł - Śro 03 Paź, 2018 09:34

Cytat:
A cóż to za dziwny stwór?
mniej więcej taki jak : pterodaktyll
niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 10:01

trochę się pogubiłam....
Byłam z nim na nie wiem jak to nazwać poradzie??? Nie znam się na tych profesjonalnych pojęciach nie jestem aż tak w temacie

pterodaktyll - Śro 03 Paź, 2018 10:15

niezapominajka napisał/a:
trochę się pogubiłam....

Rzeczywiście i to nie trochę.......tak na marginesie. Mogłabyś napisać po jakie licho umawiasz dorosłego faceta na jakieś spotkania?

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 10:58

To co mam dać mu tylko numer, bo go posiadam, czy to też jest za dużo? Ten facet jest super. Wcześniej chodził do takiego młodego byłam u niego i sama nie mogłam wydusić słowa taką stwarzał atmosferę a tu było naprawdę miłe zaskoczenie...
pterodaktyll - Śro 03 Paź, 2018 11:01

niezapominajka napisał/a:
To co mam dać mu tylko numer, bo go posiadam, czy to też jest za dużo?

To jest dokładnie tyle ile powinnaś i możesz zrobić......

Kami - Śro 03 Paź, 2018 13:06

niezapominajka, cześć jestem Kami
Nic nie osiągniesz, absolutnie nic. Im szybciej odpuścisz, tym szybciej zaczniesz
poprawiać jakość Twojego życia.
Im szybciej się od tego wszystkiego uwolnisz, tym szybciej znajdziesz pomysł na siebie.
Ja dłuuuugo (stanowczo za długo) byłam oporna...
Miałam "dobrego" alkoholika, grzeczny, pił sam w weekendy i bardzo się wstydził tego co robi.
Bardzo mnie kochał :rotfl: zapewniał codziennie.......
Sporo zajęło mi (po tym jak się od niego uwolniłam) by uzmysłowić sobie, że i ja kochałam
jako chora, współuzależniona osoba....
Z czasem samo przeszło.......
Od rozstania minęły już ponad 3 lata....
Żal o to nieudane już dawno minął.... Czas robi swoje (już też to rozumiem)
Dziś z perspektywy czasu wiem, że to co nas łączyło było chore......
Dziś też wiem, że największym wymaganiem jakie możemy mieć to wymaganie od samych siebie.
Poukładać możemy sobie, siebie, dla siebie......
Im szybciej przestaniesz się na nim skupiać, tym szybciej zrozumiesz ile dla siebie możesz znaczyć.
Jak dobrze może Ci być we własnym towarzystwie, Jak cudnie jest zdjąć sobie tego gniota z serca i
przestać się martwić o kogoś......

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 13:52

Tak ja to dobrze rozumiem miewam takie momnty kiedy jest mi już lepiej, każdy dzień jest lepszy... Nie mam wyboru tak obiecałam córce ona nie wiedziała do tej pory o niczym dlaczego tata znika usprawiedliwiałam go a teraz chcę żeby wrócił i żeby pokazał że jak odchodzi to dla wódki niestety. To jego decyzja ma wybór. Ma szanse skorzysta albo nie (na pewno nie ale mniejsza z tym). Mała całe życie będzie to pamiętać że tata odszedł nie chce żeby mnie za to obwiniała chcę zminimalizować ryzyko. Wczoraj płakała że ona będzie zawsze pamiętać o czasie z nim spędzonym, który w jej oczach też jest ulepszony, bo gdyby nie ja nie byłoby takiego czasu. Nie chcę żeby ją ranił ale musi mieć czarno na białym. To on podjął decyzję.
Nie wierzę w niego chce tylko wiedzieć, że mimo mojego olśnienia to nic nie dało. Robię według wskazówek nie serca. Zobaczymy...

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 15:15

Dałam numer okazało się, że się już umówił wcześniej na dziś informacja potwierdzona... Wczesniej słowo terapia było tabu w naszym domu ma plany chce kontynuować terapię koło naszego domu a na razie idzie tam gdzie jest.
pterodaktyll - Śro 03 Paź, 2018 15:44

niezapominajka napisał/a:
ma plany chce kontynuować terapię koło naszego domu a na razie idzie tam gdzie jest.

Otóż jesteś robiona po raz kolejny w bambuko i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, a tak w ogóle to co Cię obchodzi co on robi czy będzie robił. Mało masz problemów z samą sobą?

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 16:04

To co już nie ma na to szans że człowiek pije i chce się zgłosić na terapię to nie rozumiem jak ten mały procent ludzi z tego wychodzi?!
niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 16:09

Jak człowiek postępuje gdy ma chęć zdrowienia?
A propo skutecznie mi tu trzymacie na ziemi...

Linka - Śro 03 Paź, 2018 16:18

niezapominajka napisał/a:
Jak człowiek postępuje gdy ma chęć zdrowienia?

Właśnie po to, by się nad tym nie zastanawiać, oddziel się od faceta.
Jego uzależnienie, jego problem.
Jak będzie chciał być z Wami znajdzie sposób, by udowodnić trzeźwość.
Ty masz zająć się sobą i dziećmi.
Popatrz wyżej, cały czas piszesz o nim.

pterodaktyll - Śro 03 Paź, 2018 16:18

niezapominajka napisał/a:
Jak człowiek postępuje gdy ma chęć zdrowienia?

Zazwyczaj tak, że Ty jako najbardziej zainteresowana, dowiesz się o tym ostatnia, a nie pierwsza. To co on w tej chwili robi, to zwykła manipulacja, chociaż on tak do końca nie zdaje sobie z tego sprawy. To nie chęć zdrowienia, ale mechanizmy obronne choroby.......i uwierz mi, że wiem co piszę.....

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 16:41

Właśnie o to mi chodziło, że to po części manipulacja po części mechanizm obronny choroby to mi idealnie pasuje tzn. to że on nie zdaje sobie z tego sprawy. Ja cały czas mam wrażenie, że on wierzy w to co mówi. Pytam, bo chcę wiedzieć nie po to żeby go ratować. Po prostu chce być przygotowana na decyzję tak już mam nie chcę dać się omotać i muszę to zrozumieć.
Trzymacie mnie na ziemi.
Przypominam, że mam 3 miesięczne dziecko kręgosłup w ostatnim czasie już padł mi całkiem nawet nie mam jak do sklepu wyjść wózek waży z 50 kilo trochę mi ciężko a nie mówiąc o tym jak wrócę do pracy i będę zarabiała tylko na czynsz i prywatny żłobek głównie a córka delikatnie mówiąc lubi być z centrum średnio potrzebuje mnie co 5 minut :lol2:
wiem że to normalne problemy ale nie jest mi tak łatwo po prostu.....

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 16:43

Po prostu widzę, że chodzi o to że jak nie odejdę to on tak czy siak nie zrozumie. Jak odejde może tak może nie.
Linka - Śro 03 Paź, 2018 16:51

Jak odejdziesz, jest szansa, że będziesz żyć spokojnie, bez wiecznych huśtawek.
Na początku nawet czegoś brakuje, ale uwierz mi, ten spokój jest bezcenny.
I nie zastanawiaj się, czy on coś zrozumie, czy nie...tego to nawet on nie wie.

A jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem, czy mogą pomóc Ci rodzice?
Powinnaś też wystąpić o alimenty na dzieci.

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 17:52

Mama przychodzi do mnie raz w tygodniu jak muszę zawieźć córkę na zajęcia. W innych przypadkach będzie zostawać jednorazowo byle nie za często to wiem żebym mogła załatwić konkretną sprawę.
Jeśli chodzi o odbieranie ze żłobka ona była od początku przeciwna i nie będzie go odbierać a ja pracuję do 17- stąd prywatny żłobek.
O alimenty na pewno wystąpie od razu nie będę czekać na zrządzenie losu.

pietruszka - Śro 03 Paź, 2018 20:07

niezapominajka napisał/a:
Jak człowiek postępuje gdy ma chęć zdrowienia?

Po prostu się wie, ma się pewność, trzeźwiejący alkoholik po prostu robi, a nie gada.
niezapominajka napisał/a:
Po prostu widzę, że chodzi o to że jak nie odejdę to on tak czy siak nie zrozumie. Jak odejde może tak może nie.

Bardziej chodzi o to, by jakość Twojego (i Twoich dzieci) życia się poprawiła, a na to, co on zrobi- nie masz wpływu.

Moim zdaniem, w tej chwili, ważniejsze dla Ciebie byłoby podjęcie terapii lub/i praca nad sobą w Al-anon, niż szarpanie się z dylematem "odejść-nie odejść".

Bo odchodzenie tylko w tym celu, by nim wstrząsnąć, by go otrzeźwić - jest w 100% (moim zdaniem) skazane na klęskę. Klęskę obu stron i klęskę dzieci, które w tym wszystkim się gubią, nawet w zachowaniach matki.
Czasem się zdarza, że alkoholik się otrząśnie, ale z moich obserwacji dzieje się to dopiero wtedy, kiedy druga strona już rzeczywiście nie chce żyć w takim pijanym układzie. Kiedy nie jest to szantaż, a walka niepijącej osoby o własne, godne życie bez alkoholu w tle. Ale nawet wtedy zwykle zwycięża alkohol :( Statystyki są okrutne - trzeźwieją nieliczni...i liczenie na to, że akurat w moim życiu nastąpi cud... jest życiem w iluzji a nie realistycznym podejściem do świata.

Chcesz, żeby coś się zmieniło? Zajmij się sobą, a nie zmianą, leczeniem partnera. Daj przykład, a nie wykład... Patrz na czyny, a nie słowa... Nieważne obietnice, a realizacje...

Myślę, ze decyzja o wystąpieniu o alimenty to ważny krok :tak: Zabezpiecz dzieciakom podstawy bytu.
Trzymaj się ciepło niezapominajko :)
Myślę, że to dobry nick i zobowiązujący - nie zapomnisz o swoich postanawianiach.

niezapominajka - Śro 03 Paź, 2018 20:42

Mam taką nadzieję, że nie zapomnę i dziękuję za ciepłe słowa.
Wcześniej stosowałam to jako szantaż ale teraz myślę o odejściu poważnie i o tym mówię głośno. Mam już dość i wiem, że jak się to jeszcze raz wydarzy to odejdę. Naprawdę wcześniej prosiłam odezwij się, nie wiem co się z tobą dzieje itp.
Teraz wyszłam do ludzi, jutro umówiłam się do fryzjera (już drugi raz:) i nie pojechałam po niego.
Napisałyśmy z córką na kartce parę punktów, które chcemy aby przeczytał i respektował po odejściu m.in. zasady widywania się z dziećmi alimenty itp. Chcę żeby wszystko było jasne i mi pomoże to też ułożyć sobie to w głowie i tego się trzymać.
Ta kartka to nie straszak napisałam ją dla siebie i dzieci. Wiem, że w jego przypadku może to nic nie dać niestety.

niezapominajka - Pon 15 Paź, 2018 07:52

Jest różnie.... Ogólnie staram się trzymać i myśleć o sobie i dzieciach, zdarza mi się popłynąć i zacząć znowu pytać kto dzwonił itp. ale wtedy zaczynam odczuwać taki stres, że nie wiem jak ja mogłam w ogóle tak cały czas funkcjonować. Nie dziwie się wcale, że wierzyłam w te jego obietnice i stwierdzenia, że może nie pić, bo inaczej tego by mój organizm chyba nie wytrzymał. Bycie jego matką całe życie przestało mi się podobać. Kiedyś myślałam, że taki mój charakter jestem bardzo nerwowa i uwielbiam zbawiać świat... Myślałam, że jak nie będę miała się kim opiekować to nie będzie już dla mnie sensu życia... G... prawda. Teraz to wiem, że to ON zajmuje całą moją przestrzeń. Jak go nie było zaczęłam cieszyć się dziećmi, prostymi rzeczami a jak tylko wrócił znowu stres i takie życie jego humorami ale już powoli dawałam sobie radę z tym chwilami chociaż no i gołym okiem widać, że kiedy ja odpuszczałam to i on lepiej funkcjonował a jak znowu zaczynałam myśleć co powie, poczuje to robiła się gęsta atmosfera. Przynajmniej ja to tak czułam. Acha i jeszcze jedno- zdystansowałam się i teraz bezprzecznie mogę stwierdzić, że jest alkoholikiem przesiąkniętym do cna. Wszystko co przeczytałam i się dowiedziałam widzę gołym okiem. I macie rację bardzo ciężko mu będzie z tego wyjść oj bardzo.....
Linka - Pon 15 Paź, 2018 08:36

niezapominajka napisał/a:
I macie rację bardzo ciężko mu będzie z tego wyjść oj bardzo...

A Tobie? Kiedy zadbasz o siebie ? Robisz coś w tym kierunku ?

niezapominajka - Pon 15 Paź, 2018 15:02

No nie wiem zaczęłam trochę z powrotem biegać, rzucam palenie, bo jak palę jestem jeszcze bardziej nerwowa, spotykam się codziennie prawie ze znajomymi lub chodzę na spacery. W zasadzie wszędzie jestem z dzieckiem i nie mam jak iść za bardzo na spotkanie czy terapię, bo biegać udało mi się wyjść dwa razy jak był w domu. Nie dam sobie rady bez?? To pytanie retoryczne chyba raczej kiepsko to wygląda....
pietruszka - Śro 17 Paź, 2018 14:01

niezapominajka napisał/a:
Nie dam sobie rady bez??

A po co leczyć zęby za pomocą ziół? Nie lepiej pójść do dentysty. Raz... i po bólu. Moim zdaniem szkoda wyważać drzwi. Bycie taką Zosią-Samosią to charakterystyczne dla współuzależnienia. "Ja sama, ja sama!" - też tak miałam. Dziś, w wielu sprawach, zdaję się na pomoc specjalistów. Nie pozjadałam wszystkich rozumów, by się sama leczyć. Dziś - sięgniecie po pomoc nie jest dla mnie ogłoszeniem bezradności, a raczej wyrazem mojej odpowiedzialności za własne życie, zdrowie, itd.
Teraz zaczynam to przekładać na wiele innych sfer mojego życia. Ma spory problem z otyłością, więc zdecydowałam się skorzystać z pomocy. Wiele moich samodzielnych prób zrzucenia wagi skończyło się efektem jojo, więc teraz postawiłam na trenera, rehabilitanta i dietetyka. I... wierzę, że to był dobry wybór. Minimalizuję ryzyko kontuzji, która dopiero by mnie załatwiła na dobre, przy okazji mam spore szanse zniwelować wady postawy, wynikające z trybu mojej pracy, dietę mam fajną i najwyraźniej dobrze zbilansowaną, bo już zaczynam odczuwać pozytywne jej efekty. Na razie pracuję nad poprawą kondycji, sprawności, wzmocnieniem rąk i nóg, mam nadzieję, że wkrótce też okaże się, że i nadprogramowe kg też poleciały i cm w obwodach. Sama bym sobie już nie poradziła. Cała grupa ma spore doświadczenie, więc dlaczego by nie skorzystać z tego? Podobnie jest z terapią. Przyspiesza wszystkie procesy zdrowienia, podsuwając wiele sprawdzonych rozwiązań.

niezapominajka napisał/a:
nie mam jak iść za bardzo na spotkanie czy terapię,

U mnie dziewczyny z terapii zgadały się, że mają dzieciaczki w podobnym wieku i wzajemnie sobie pomogły, bo nie było je stać na nianię, ani nie miały innej możliwości, a nie chciały dzieci zostawiać z pijącymi. Jedna chodziła na grupy w jeden dzień, kiedy druga zostawała z dziećmi, a potem się zmieniały. Dla mnie ,to świetny przykład, że jak się bardzo szuka rozwiązań, to jest szansa na znalezienie rozwiązania. Inna umówiła się z koleżanką na 3 godzinne podrzucenia dzieciątka, w zamian za korepetycje dla syna. Inna zapisała dziecię na zajęcia dodatkowe... Nie mówię, że znalezienie rozwiązania jest łatwe, ale... możliwe, jeśli się chce. Dzieciom też potrzebna jest mama, która pozbędzie się złych wzorców, a nauczy się jak je wspierać :)

niezapominajka - Nie 31 Mar, 2019 21:07

No cóż trochę czasu minęło wchodziłam na forum czasami ale czytać wątki innych osób współuzależnionych. Partner wrócił, prawie pół roku spokoju, na terapie chodził potem się wykręcił powiedział da sobie radę. Potem skrupulatnie zaplanował swój powrót do picia nawet w pracy sobie pozałatwiał (po ostatniej akcji wylali go i miał nową super warunki) 5 dni i zgłosił się na detoks żeby przerwać ciąg. Myślał kolejny raz, że mu się uda napić i nie popłynąć. 2 tyg wyszedł i następnego dnia się napił, twierdził że puszczają go leki i jest tragedia bo tam tylko spał ale potem doszedł sam do siebie chociaż go to dużo kosztowało. widocznie nie do końca bo teraz po trzech tygodniach zniknął. Widzę jak walczy ale decyzji w nim nie ma ostatecznej.
niezapominajka - Nie 31 Mar, 2019 21:37

Ja się zmieniłam realizuję się on opiekuje dziećmi w tym czasie. On zmienił pracę znalazł hobby w które też się nie wtrącam. Zawsze jak mam z czegoś zrezygnować ze względu na niego robię na przekór i to robię. Obiecałam sobie, że podejdę bez emocji jak znowu się napije ale się nie da. Znowu myślę o odejściu mimo, że będę musiała z różnych rzeczy zrezygnować ze względu na brak opieki nad dzieckiem. Jest też inny problem. On jak pije to go nie ma, nie ma awantur, dzieci nie widzą, córka już nawet bez emocji podchodzi jak znika, zaszywa się w swoim domku i pije. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.... Dlatego nie umiem podjąć decyzji. Pozatym chyba go jednak kocham... Tylko czy kocham jego prawdziwego czy jakby zdjąc z niego wszystkie zachowania typowe to coś jeszcze by zostało...
Dużo czytałam i jak patrze na jego zachowanie widzę ten próby manipulacji nawet go czasami gaszę i on widzi, że go przejrzałam tylko chwilami mi się wydaje, że całe jego zachowanie jest manipulacją przed piciem nawet ta zabawa z dzieckiem zawsze bajka a potem trauma ale wrażenie zostaje żebym nie odeszła. Nie wiem czy nie przesadzam.

Maciejka - Pon 01 Kwi, 2019 01:17

A dla siebie co zrobiłas? Wlaściwie ze swoim problemem? Kręcisz się wokół niego. Gdxie w tym wszystkim jesteś Ty?
jal - Pon 01 Kwi, 2019 06:25

@ sam detoks bez terapii to jest przygotowanie organizmu do następnego chlania... :(

Mam wrażenie,że tak bardzo jego picie Ci nie przeszkadza... bo w końcu "bawi się z dziećmi" pije w samotności itp... pułapka tkwi w tym ,że on funkcjonuje z myśleniem alkoholowym,czyli takim samym jak wtedy kiedy pił ,mimo że ma momenty nie picia.
W pewnym sensie ma komfort picia... i z tego korzysta.

niezapominajka,z jakiej terapii korzystasz ,co robisz dla siebie?

Janioł - Pon 01 Kwi, 2019 06:43

niezapominajka napisał/a:
Widzę jak walczy ale decyzji w nim nie ma ostatecznej
i dopóki będzie walczył to będzie pił
niezapominajka - Pon 01 Kwi, 2019 15:33

Sporo czytałam na ten temat.dużo wątków na tym forum tez zarówno alkoholików jak i wspoluzaleznionych. Poprostu gdzies w głębi mam nadzieje... Ze jeszcze bedziemy szczesliwa rodzina chociaż wszystko wskazuje na to, ze on z tego nie wyjdzie to to wypieram nie mogę sie z tym oswoić i sie rozstać. Czytałam watek Linki i to smutne ale wiem ze u mnie bedzie raczej podobnie. Nawet rozstanie nie zrobi na nim wrażenia, bo wodka w zasięgu ręki.
niezapominajka - Pon 01 Kwi, 2019 15:38

Najgorsze jest to, ze tyle zycia i nerwów poświęciłam na pomaganie mu a to wszystko na nic. Nie dość, ze u niego miało to odwrotny skutek to jeszcze na prawdopodobnie zakończy sie prędzej czy pozniej to bardzo smutne
niezapominajka - Pon 01 Kwi, 2019 15:56

Janioł napisał/a:
i dopóki będzie walczył to będzie pił
myślałam, że jak mu się chce i przetrzyma to dobrze... To znaczy, ze sobie radzi...
Maciejka - Pon 01 Kwi, 2019 16:01

A juz sobie przypomniałam. Nie chcesz nic ze sobą zrobić bo to on ma problem.
Rozczaruję Cię. Od samego czytania to wzrok sie psuje i nic sie nie rozwiązuje. Tu trzeba wziasc się solidnie za siebie.
Nie ma tu Ciebie. Niby cos robisz, zmieniasz a myslisz i piszesz jak czynna współuzależniona. Nie chcesz isc na terapię- nie idź. Nie chcesz lub nie mozesz chodzic na Al- Anon- nie idź. Nie oczekuj za cud , ze takim postepowaniem cos zmieni sie w postrzeganiu, samopoczuciu, nie uratujesz doroslej osoby jesli ona tegp nie chce.
Przymus rodzi opór i .....to co robi partner. Dobrze mi , mam komfort picia. Niech probuje dalej, zobaczymy kto kogo przechytrxy.
Twoje życie, decyzje , wybory i ich konsekwencje. Co chcesz to masz, jak sobie poscielesx tak się wyśpisz. Powodzenia.
Ja poszłam nawet do AA , jezdzilam 50 km w jedna strone przez ponad rok na terapię i dzis żyję sobie szcześliwie, spokojnie, w zgodzie ze soba, sama wychowałam dzieci, widza mnie w rodzinie itp. chociaz nie uwolnilam sie od wszystkivh problemow. Maż mam nadzieje patrzy na nas z gory i opiekuje sie nasza rodzina. Zaryzykowalam, postawilam wszystko na jedna karte i ....wygralam. Czuje sie wygranym cxlowiekiem. Jest mi dobrze. Chcialam chciec i jestem w najlepszym miejscu w zyciu. Nawet mi sie nie marzylo , ze mozna tak fajnie zyc.

niezapominajka - Pon 01 Kwi, 2019 16:04

jal napisał/a:
@ sam detoks bez terapii to jest przygotowanie organizmu do następnego chlania... :( ?
niestety nie ja go tam zawiozłam wiem o tym. Jak juz pojechał mówiłam ze może zostanie na terapii mimo straty pracy, chrztu dziecka powiedziałam ze damy rade zeby został i wtedy on od razu podjął decyzje o powrocie jak sie można spodziewac
Kami - Pon 01 Kwi, 2019 16:12

niezapominajka napisał/a:
Znowu myślę o odejściu mimo, że będę musiała z różnych rzeczy zrezygnować ze względu na brak opieki nad dzieckiem. Jest też inny problem. On jak pije to go nie ma, nie ma awantur, dzieci nie widzą, córka już nawet bez emocji podchodzi jak znika, zaszywa się w swoim domku i pije. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.... Dlatego nie umiem podjąć decyzji. Pozatym chyba go jednak kocham...

To, że córka podchodzi bez emocji, to tylko twoja iluzja, by mieć mniejsze poczucie winy. Tak na prawdę sama w to nie wierzysz. Kiedyś z czasem wyjdzie wszystko. Moja córka ma już 22 lata skończone. Miała niecałe 10 kiedy odeszłam od jej ojca. Odeszłam dzięki jej prośbom. Miała dość takiego domu. To ONA dziecina za mnie podjęła decyzję prosząc bym zostawiła tatę i wdzięczna jej będę do końca życia za to. Wydawało mi się, że świetnie chronię dzieci bo zawsze robiłam dobry uśmiech do złej gry.
Na dzień dzisiejszy ich relację są żadne. Są bo jest dobrze wychowana i odpisze jeśli on napisze. Czasem znajdzie czas jak chce ją odwiedzić, ale z góry zastrzeże, że poświęca godzinę lub dwie, bo potem jest zajęta. Nie jest to ani dobre ani fajne, ale czego mam się spodziewać skoro pozwalałam jej patrzeć na ciche dni w domu (kłóciliśmy się tylko kiedy dzieci nie było w pobliżu ale były wieczne pretensje i czepianie się. On jest po operacji raka krtani i chyba nie pije (ale ja nigdy nie widziałam go pijanego tak by się zataczał) pił stale ale w małych ilościach i to powodowało w nim agresję, złośliwość i stałe czepianie się liczyła się dla niego treść nie forma jak to zazwyczaj mawiał. Dużo tego było, za dużo więc nie było miejsca na miłość. Bo o jakiej miłości mowa, gdzie w domu tylko strach i odwieczne pytanie zapije dziś czy nie. ?!
Wiesz czego mi najbardziej szkoda niezapominajka tego, że późno zrozumiałam jakie życie jest piękne i proste. Szkoda.... bo fundowałam dzieciom sporo stresu skazując jednocześnie na tkwienie w moich chorych wyborach.
Reszta poukładana a doświadczenia zaprowadziły mnie tu gdzie jestem dzisiaj. Dzieciaki fajne, dorosłe na swoim, studiują i pracują. Każde z nich mieszka oddzielnie i nareszcie jesteśmy fajną bezproblemową rodziną.
Miłość, kochanie i zakochanie nie skazuje na cierpienia to praktycznie sama radość, problemy znikają bo wspólne ich rozwiązywanie jest banalnie proste.
Ty kochasz, Ty cierpisz (cierpią przy tym dzieci) Ty czekasz aż wytrzeźwieje i wróci pokornie do domu, Ty się nie realizujesz, Tyle w tym ciebie dla niego a czy jesteś wystarczająco łaskawa i dobra dla siebie samej?
On dokonał wyboru, uszanuj to (absurdalne ale prawdziwe)i podejmij właściwą decyzję zadowalającą Twoje oczekiwania.
Mądrych wyborów Ci życzę :)

jal - Pon 01 Kwi, 2019 16:37

niezapominajka napisał/a:
Najgorsze jest to, ze tyle zycia i nerwów poświęciłam na pomaganie mu a to wszystko na nic. Nie dość, ze u niego miało to odwrotny skutek to jeszcze na prawdopodobnie zakończy sie prędzej czy pozniej to bardzo smutne


Niestety co robisz "rzekome pomaganie" jest w istocie POMAGANIEM w chlaniu !

Biegnij po pomoc dla siebie a uzyskasz też podpowiedź jak skutecznie można zmniejszać komfort chlania partnerowi.
Powodzenia.

Maciejka - Pon 01 Kwi, 2019 16:44

Zajrzalam na pierwsza strone. W sumie od września to tylko pół roku minelo. Za malo w tylek fostalas. Nie zrobilas nic ze soba, nie chcesz nic robic. Wplyw masz na siebie i odpowiedxialnosc za dziecko. Bedzie mialo wiecej pretensji i zalu do mamy za zmarnoeane zycie, za to ze nic z tym nie zrobila. W tym temacie masz wsxytko. Decyzja Twoja. :papa2:
Maciejka - Pon 01 Kwi, 2019 18:17

Wczoraj moim problemem było uganianie sie za czaplą w parku. Chcialam jej zrobic zdjecie a ona zasuwala przede mna na piechote i podfruwając albo jak się szykowałam pstryknac jej fote to za drzrewo sie chowała. W koncu kilka zdhec zrobiłam i udalo mi pstryknac jedno jak wyciagnela szyje i upolowała zdobycz w wodzie.
Nie zajmuje sie tym na co nie mam wplywu.

niezapominajka - Pon 01 Kwi, 2019 21:19

Szczerze myślałam, że coś łapę i dlatego staram się podchodzić bez emocji. Z córką racja, myślę, że bardzo nie przeżywa, bo ona nie ma dobrego kontaktu z tatą jedyne co razem robią to w zasadzie oglądają od czasu do czasu jakiś film i tyle. Zawsze była ze mną i wszystko robiła ze mną. Jak go nie ma to się cieszy, bo całą uwagę jej poświęcam. Huśtawkę ma nie zaprzeczam ale żeby tęskniła czy coś raczej nie bardzo. wzoru rodziny nie ma żadnego boję się o przyszłość. Syn nie ma roku.
niezapominajka - Pon 01 Kwi, 2019 21:26

Zadzwoniłam do kolegi z aa z którym nie raz rozmawiałam i dowiedziałam się, że w środę spotkanie współuzależnionych. Pójdę. Dobrze, że napisałam, bo wydawało mi się, że jest ze mną lepiej ale chyba się gubię w tym wszystkim. Wcześniej moje związki też opierały się na imprezowaniu chyba po prostu nie wiem jak powinien wyglądać związek. Niby mam wiele przyjaciół z normalnymi relacjami w rodzinie ale zawsze sobie tłumacczę, że oni też mająswoje problemy. Mam też niską pensję a dwoje dzieci. Boję się, gdzieś w głębi, że będę zawsze już sama.
Kami - Pon 01 Kwi, 2019 22:18

niezapominajka napisał/a:
wzoru rodziny nie ma żadnego boję się o przyszłość. Sy
no właśnie, masz czas by to ogarnąć.
niezapominajka napisał/a:
Z córką racja, myślę, że bardzo nie przeżywa, bo ona nie ma dobrego kontaktu z tatą jedyne co razem robią to w zasadzie oglądają od czasu do czasu jakiś film i tyle.
tylko Ci się tak wydaje, mi też się tak wydawało a dziś widzę jak to wszystko kiedyś u nas w domu było chore.
niezapominajka napisał/a:
dowiedziałam się, że w środę spotkanie współuzależnionych. Pójdę.
mądra decyzja. Śmigaj Niezapominajka, uwierz mi, że poza życiem z alkoholikiem pod jednym dachem jest życie piękniejsze. Kiedyś też mi było ciężko w to uwierzyć....
niezapominajka napisał/a:
Mam też niską pensję a dwoje dzieci.
Ja praktycznie miałam nieregularne przychody i też dwójkę dzieci na utrzymaniu. Dziś radzę sobie całkiem dobrze. Zmień podejście do siebie a zmienisz wszystko.
Wystarczy chcieć :)

niezapominajka - Wto 02 Kwi, 2019 19:52

Czuję pustkę w środku. Niby wszystko dobrze i humor ok ale w środku sciska caly czas on nic ja ani słowa od czterech dni. Nie zmuszam się poprostu nie ma sensu żebym mowila cokolwiek. Zrozumiałam ze to nic nie da. Czy gdy podejmę decyzje pozbędę sie tego uczucia braku? Ile musi minąć bycia samemu, zeby pozbyć sie tych myśli o nim ciaglych ii tego uczucia?
Linka - Wto 02 Kwi, 2019 20:13

niezapominajka napisał/a:
Ile musi minąć bycia samemu, zeby pozbyć sie tych myśli o nim ciaglych ii tego uczucia?

Pewnie to indywidualna sprawa. Zależy też od tego , jak daleko lub blisko jest obiekt naszych uczuć :/
Na razie, to jesteś w samym środku tego huraganu.
Samo nic nie przejdzie, na pewno nie już teraz.
Potrzebujesz wsparcia grupy i terapii, choćby po to , by nie mieć nierealnych oczekiwań.

jal - Wto 02 Kwi, 2019 21:41

niezapominajka napisał/a:
Czuję pustkę w środku. Niby wszystko dobrze i humor ok ale w środku sciska caly czas on nic ja ani słowa od czterech dni. Nie zmuszam się poprostu nie ma sensu żebym mowila cokolwiek. Zrozumiałam ze to nic nie da. Czy gdy podejmę decyzje pozbędę sie tego uczucia braku? Ile musi minąć bycia samemu, zeby pozbyć sie tych myśli o nim ciaglych ii tego uczucia?


Może warto się odezwać i postawić partnerowi stanowcze warunki oraz bycie konsekwentną do bólu w realizacji... zmniejszać komfort picia i pokazywać drogę do lepszego kontaktu.

olga - Wto 02 Kwi, 2019 21:57

A Ty nadal z nim?
Czego oczekujesz?

Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 00:38

niezapominajka napisał/a:

Czuję pustkę w środku. Niby wszystko dobrze i humor ok ale w środku sciska caly czas on nic ja ani słowa od czterech dni. Nie zmuszam się poprostu nie ma sensu żebym mowila cokolwiek. Zrozumiałam ze to nic nie da.

Czujesz pustke , która wynika z czego?
Z ciszy miedzy wami?
niezapominajka napisał/a:
Czy gdy podejmę decyzje pozbędę sie tego uczucia braku?

Braku czego?.
Najpierw trzeba dowiedzieć się czego czujesz brak, jakie pragnienia za tym stoją, jakie potrzeby a potem zastanowić sie w jaki sposób je zaspokoić.
niezapominajka napisał/a:
Ile musi minąć bycia samemu, zeby pozbyć sie tych myśli o nim ciaglych ii tego uczucia?

A tu jest chyba sedno problemu o jaki pytasz. Musi minąć tyle ile będzie Ci potrzebne na oddzielenie sie od niego, na weryfikacje swoich oczekiwań, na odróżnienie na co masz wpływ a na co nie , na przestanie zajmować się nim a zaczać zajmowac soba, na odzyskanie kontroli nad własnym życiem i zajecie sie wreszcie sobą. Na rezygnację z bycia mamusią, opiekunką, lekarzem, na czekanie na cud itp a dostrzeżenie , ze Ty tez jesteś ważna , masz swoje potrzeby, pragnienia, zaintereowania, może pasję, że wyszłaś z roli ofiary i stoisz na pozycji równy z równym, nie ja górsza, nieważna ale równa, liczę się , mam coś do powiedzenia, do dania , do bycia człowiekiem na równych prawach z innymi.



Jest taka niebieska ksiażeczka ; W Al- Anon dzień po dniu; na początku mojej drogi była dla mnie jak przewodnik , jak elementarz w poradzeniu sobie min; z uporczywymi myślami, w oderwaniu, odklejeniu się od męża. Na tarapii terapeutka mówłia zeby wystrzegać się od mówienia innym co mają robić, szczególnie jakie decyzje mają podjąć, kazdy musi sam podejmowac decyzje i ponosić ich konskwencje. Nie wolno tego robić za kogoś, nie wolno przejmowac odpowiedzialnosci za dorosłą osobę. Moge podzielic sie swoim doswiadczeniem, napisac jak ja z tym poradziłam, nie powiem Ci jak masz postępować, mogę pokazac Ci kierunek, drogę ale czy z tego skorzystasz, czy bedziesz chciała zaryzykowac i pójśc tą drogą musisz zdecydować sama.
Terapia nie rozwiazuje problemów, daje narzędzia jak sobie z nimi radzić. Jeśli chcesz zobaczyc jakie to narzędzia - zaryzykuj , spróbuj

Kami - Śro 03 Kwi, 2019 10:09

niezapominajka napisał/a:
Czuję pustkę w środku.Niby wszystko dobrze i humor ok ale w środku sciska

Boli, to normalne rozbieranie się z iluzji boli bardzo
niezapominajka napisał/a:
on nic ja ani słowa od czterech dni.

Skup się na sobie. Nie patrz na to co on robi. Bądź dla siebie ważna, zadbaj o własny komfort. Poczytaj co piszesz, skupiasz się cały czas na nim. Dziś mi łatwo radzić ale sama wiem przez co przeszłam ile walki stoczyłam ze sobą by odzyskać spokój ducha. Zazdrościłam dziewczynom na tym forum, że już sobie życie ułożyły z daleka od podobnych problemów. Mnie też ściskało i dusiło jak cholera.
niezapominajka napisał/a:
Zrozumiałam ze to nic nie da.

Dobrze zrozumiałaś :pocieszacz: i tym krokiem podążaj
niezapominajka napisał/a:
Czy gdy podejmę decyzje pozbędę sie tego uczucia braku?

Z czasem tak, ja kiedyś też myślałam, że kiedy odejdę to świat się skończy, nic się nie skończyło jak widać a ja zaczęłam w końcu postrzegać kolory.
niezapominajka napisał/a:
Ile musi minąć bycia samemu, zeby pozbyć sie tych myśli o nim ciaglych ii tego uczucia?

To zależy od ciebie. Uwierz mi, nadejdzie czas kiedy zrozumiesz, że to nie było żadne uczucie, kochasz Ty ale to chora miłość ..... on jest skupiony wyłącznie na sobie.
Przekonaj się zostaw go sobie samemu ....... z czasem zaczną się pretensje bo tak to działa. Tu nie będzie ani pieszczot ani zrozumienia, będziesz dla niego nieludzko niedobra. To tylko kwestia czasu kiedy zaczną się wytykanki.
Umknęło mi ile masz lat, ale ile byś ich nie miała to uwierz mi, że szkoda każdej chwili z własnego życia na chore relacje. :buziak:

niezapominajka - Śro 03 Kwi, 2019 11:43

Olga chyba oczekuję na cud żebym nie musiała swojego życia wywracać do góry nogami. Nie umiem podjąć decyzji chociaż jestem bardzo blisko ale ciągle jeszcze trochę szkoda.
niezapominajka - Śro 03 Kwi, 2019 11:51

Pustka wynika chyba z współuzależnienia właściwie, bo niby mi pomaga ale jak moja mama mówi jest to minimum minimum bo ja nie mam wymagań. Zawsze byłam osobą dostosowująca się do ludzi i ciężko radzącą sobie z emocjami. Zawsze wszystko złe potrafiłam obrócić w dobre. Niestety...
Książka została mi zproponowana do zakupu rozumiem, że warto :)
Ja znalazłam swoje pasje. Sezonowo od dwóch lat biegałam. Teraz w zimę chodziłam na jogę. Po 6 latach po studiach poszłam na kurs trzy tygodnie temu rozwijający w zawodzie. Tyle, że zostając sama się tego pozbawie, bo będę z dziećmi sama i tu żal

niezapominajka - Śro 03 Kwi, 2019 11:57

Kami ja to już wiem że nie jest to normalna miłośc chociaż szczerze nie pamiętam jak powinna wyglądać normalna. Może jej nigdy nie zaznałam.
Ciekawa byłam jak będzie jak odejdę,, bo pewnie to będzie też standardowe ale nie wiem. On ostatnio jak był na tym detoksie w pewnym momencie powiedział że przeszło mu przez myśl żebyśmy zostali przyjaciółmi żeby się nie ranić, nie wpadać w doły o jego picie ale może tęż to standardowe urabianie? Tak w ogóle powiedział to jakby z góry nie miał zamiaru przestać pić więc ja nie wiem. Boję się że jak go zostawię on powie ok i pójdzie pić dalej nawet nie spróóbuje walczyć i wydrze mi tym chyba serce...

Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 11:58

Na mojej terapii byly panie, ktore zyly obok partberow wcale ich nie wyrzucały. Nie ma takiego warunku ani obowiazku zeby wywalic alko z domu. Ja tez nie wywslilam,odseparowalam sie od niego. Trudniejsze rozwiazanie ale mozliwe do wykonania.
pterodaktyll - Śro 03 Kwi, 2019 12:07

Z wrzodem na du*** właściwie też można żyć :mysli: , ale co to za życie :blee: ...........i to tyle ode mnie :papa2:
niezapominajka - Śro 03 Kwi, 2019 12:07

Czy ja na te wytykanki jestem gotowa?? Nie muszę iść na tą terapię bo się złamę, zawsze miałam niską samoocenę. Pewnie będę brała to do siebie......

Jeśli chodzi o odezwanie się i postawienie mu twardego warunku to on jest teraz w ciągu już 5 dzień i zawsze się tak do mnie nie odzywał tylko ja wipisywałam miliony esów bez sensu. Chyba taki warunek trzeba postawić na trzeźwo. I jaki? Czy jeśli powiem ja albo wódka on powie TY i nic nie zrobi dalej szkoda czasu.
Jeśli powiem ja albo bierzesz się za siebie i się leczysz to też decyduje za niego w zasadzie. To nie on się chce leczyć tylko ja go. Więc jak konkretnie postawić sprawę???

Mam 30 lat

Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 12:14

niezapominajka napisał/a:
Kami ja to już wiem że nie jest to normalna miłośc chociaż szczerze nie pamiętam jak powinna wyglądać normalna. Może jej nigdy nie zaznałam.
Ciekawa byłam jak będzie jak odejdę,, bo pewnie to będzie też standardowe ale nie wiem. On ostatnio jak był na tym detoksie w pewnym momencie powiedział że przeszło mu przez myśl żebyśmy zostali przyjaciółmi żeby się nie ranić, nie wpadać w doły o jego picie ale może tęż to standardowe urabianie? Tak w ogóle powiedział to jakby z góry nie miał zamiaru przestać pić więc ja nie wiem. Boję się że jak go zostawię on powie ok i pójdzie pić dalej nawet nie spróóbuje walczyć i wydrze mi tym chyba serce...


A jak zostaniesx z nim to nie pojdzie pić? Teraz mozesz na niego liczyć,,? Pomaga Ci , daje kase na rodzine, na dom?
Alkoholik pije bo jest alkoholikiem. Alkoholicy mowia, ze pije bo chce pic. Nie ma takiego spodobu/ recepty zeby zmusic go zeby poszedl sie leczyc, przestal pic. To musi byc jego decyzja.
Kiedys tez bralam odpowiedzialnosc za biednego alkoholika a on mial kolejny powod do pivia. Jak dalej tak bedziesz postepowac zniszczysx sobie zycie i zdrowie i dzieci skrzywdzisz.
Jaka decyxje podejmie alko nie wie nikt.
Kiedys bylam z 4 dzieci bez perspektyw , tez bylam uwieszona jak bluszcz na alko
Zycie z nim postawilo mnie pod sciana a wlasciwie slowa corki. Powiedziala , ze ona bedxie glowa rodziny bo mama sobie nie radzi. To byl kubel lodowatej wody na łep wspoluzalezniony. O nie, moj dzieciak nie bedzie wlokl takiego ciezaru jak kiedys ja.
Poszlam gdzie sie dalo. Dzieciak zostal dzieciakiem, podlotkiem juz wtedy a matka wziela sie za siebie pomimo pijacego tatusia.
Zawsze mnie straszyl , ze zgine marnie, nie dam rady, bede jesc chleb widelcem i ....
Poradzilam sobie, dzieci maja wybor albo piekielko albo fajne zycie. Corka ma juz dxieci, fajnego meza, jest szczesliwa. Reszta tez sobie radzi. Pretensje do matki mialy , jeszcze czasem cos wylezie ale tez i milosc do tej matki okazuja, jestem im dalej potrzebna.
Wyszlam z roli ofiary. Mam nie tylko na chleb ale i sprobuje tego i tamtego czego wcxesniej nie jadlam.
Chciec to moc.

Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 12:21

niezapominajka napisał/a:
Czy ja na te wytykanki jestem gotowa?? Nie muszę iść na tą terapię bo się złamę, zawsze miałam niską samoocenę. Pewnie będę brała to do siebie......

Jeśli chodzi o odezwanie się i postawienie mu twardego warunku to on jest teraz w ciągu już 5 dzień i zawsze się tak do mnie nie odzywał tylko ja wipisywałam miliony esów bez sensu. Chyba taki warunek trzeba postawić na trzeźwo. I jaki? Czy jeśli powiem ja albo wódka on powie TY i nic nie zrobi dalej szkoda czasu.
Jeśli powiem ja albo bierzesz się za siebie i się leczysz to też decyduje za niego w zasadzie. To nie on się chce leczyć tylko ja go. Więc jak konkretnie postawić sprawę???

Mam 30 lat


Jestes teraz w pozycji dxiecka, ofiary. Terapia ma za zadanie wzmocnic doroslego. Tez mialam niska samoocene, niskie poczucie wlasnej wartosvi, nie ufalam sobie, szukalam ciagle tego sposobu na siebie.
Skonczylam terapie, poczulam sie pewniejsza siebie, mocniejsza, spokojniejsza, nie dawalam sie tak latwo zmanipulowac, widzialam kilka rozwiazan problemu. Bylo o niebo lepiej chociaz dla mnie terapia to bylo tylko a moze az zobaczenie glebszego problemu i wstep do intensywnego, trudnego i bolesnego samorozwoju.

olga - Śro 03 Kwi, 2019 12:26

Cud to tylko w Kanie Galilejskiej.....
Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 12:27

Masx tu pokazana droge, kierunek. Mozesz zostac w swoim bagienku, znanym ale bedziesz tkwila w tym glebiej az bagienko siegnie Ci do brody a mozesx isc po suchym gruncie i widziec piekno po obu stronach drogi.
Zapierasz sie, bagatelizujesz, tkeisz w iluzji , noisz sie. Bedzie coraz gorzej, z czasrm zaczniesz chorowac na choroby psychosomatyczne
Co z dziecmi, czego ich nauczysz, co przekazesz. Z jakim bagazem wejda w zycie i jak beda sobie w nim radzic. Jak mama? Tego chcesz dla nich?

Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 12:58

Proponuje do poczytania od podstaw. : Poza kontrolą, Trudna nadzieja , Malżenstwo na lodzie.
Mozna te ksiazki dostac w necie w pdf. Jak poszukasz to xnajdziesz.
Jest jeszcze: Pułapka wdpoluzależnia.
Od tegp najlepiej zaczac roxpoznanie w czym siedzisz. Tam jest jasno i prosto napisane : Co to jest choroba alkoholowa, co dzieje sie z alkoholikiem, co dzieje sie z jego partnerem , dziecmi, propozycje wyjsvia z tego wviagajacego bagna, zejscia z orbity alkoholika.

Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 13:01

Widze , ze dajesz mi pukciki pomocowe. Dziekuje, Ciesze sie, ze to co pisze jakos Tobie pomaga. Mam wrazenie , ze odbijam sie od sciany, wale glowa w mur a skoro dajesz punkciki to cos tam jednak porusza w Tobie.
Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 13:24

Piszesz ciagle o nim.
Przed moją terapia w moim miasteczku powstala grupa wsparcia dla zon alkoholikow. Na ktorym spotkaniu na pytanie: A Twoj gdzie jest?
Odpowiedzialam, ze poszedl do Unii. Na sali lazili na brzuchu ze śmiechu.
Pomimo jakiejs tam wiedzy mimo , ze nie mowilam na terapii na grupie wstepnej o alkoholiku poszłam tam po recepte. Co zrobic zeby on poszedl sie leczyc.
Wspoluzaleznie to uwiklanie w chorobe alkoholowa to uzaleznienie od drugiej osoby. Nie ma mnie sa inni. Terapia pomaga w odnalezieniu siebie i byciu/ postawie na rowni z innymi. Jestem tak samo wazna jak inni. Nie jestem ani lepsza ani gorsza od innych , jestem na rowni z innymi ludźmi.

Janioł - Śro 03 Kwi, 2019 18:43

olga napisał/a:
Cud to tylko w Kanie Galilejskiej.....
Jeszcze był ten z rozmnożeniem chleba i ryb i parędziesiąt innych uzdrowień i wskrzeszeń które niewątpliwie cudami były ale z alkoholikami to tak nie działa....niestety
Maciejka - Śro 03 Kwi, 2019 18:55

Bo z alkoholikami wydarza sie cud jak przestaje sie nim interesowac i zajmuje sie wszystkim tylko nie nie nim o jego sprawami. Najpierw jest szok a potem wlacza sie czasem myslenie i chec zawalczenia. Wydarza sie cud jak przestaje sie mu pomagac i wstydzic za niego i ukrywac skutki picia.
jal - Czw 04 Kwi, 2019 06:45

perełka napisał/a:
Bo z alkoholikami wydarza sie cud jak przestaje sie nim interesowac i zajmuje sie wszystkim tylko nie nie nim o jego sprawami. Najpierw jest szok a potem wlacza sie czasem myslenie i chec zawalczenia. Wydarza sie cud jak przestaje sie mu pomagac i wstydzic za niego i ukrywac skutki picia.


Najlepszą formą Pomocy jest często Przestać Pomagać ! - niby to proste ale jak trudno zrozumieć i wdrożyć w życie.

Na przeszkodzie stają: stereotypy,przekonania religijne,śluby,co inni powiedzą,nie dam sobie sama rady i wiele innych...

niezapominajka - Czw 04 Kwi, 2019 13:28

Sytuacja rozwiazala sie sama. Jego brat powiedzial mu że ze mna rozmawiał o tym zeby zostawić go samemu sobie i nie pomagać, bo byla to jedyna osoba, która mu pomagała. Do mnie mówił, że rozumie. Teraz partner kazał mu przywieźć pare rzeczy, bo narazie zostaje. Zadzwoniłam. To ja go rzucilam, bo jakiś *j********* terapeuta mi kazal zeby go zostawić i jeszcze powiedziałam to jego bratu. Nie dzwonilam nawet nie zainteresowalam sie czy ma ciuchy na zmiane. Jestem najgorsza wszystko mu zabrałam a alimenty mi da jak bedzie miał a tak wogole to żeby sprzedala wszystko i podzielila sie na pol i sobie wziela. Powiedziałam ze dzieci musza za cos zyc i podam go do sadu i to koniec rozmowy. Teraz siedzę sparalizowana strachem co bedzie jak mi zdemoluje auto, albo przyjedzie do domu, bo ma klucze a jak zmienie
niezapominajka - Czw 04 Kwi, 2019 13:31

Zamki jeszcze bedzie górze bo awantura bedzie straszna a w domu dzieci. Boje sie masakrycznie. Bratu uprzejmie podziekowalam za pomoc. Powiedziałam ze są zrobil sobie problem bo teraz on bedzie u niego. Co ja mam zrobic??? Brat ma przyjechać po rzeczy i tak nie dam wszystkich bo nawet nie mam w czym. Zaraz zejdę. Proszę o wsparcie!!!
niezapominajka - Czw 04 Kwi, 2019 13:32

Z tymi rzeczami to nie wymowka naprawde nie mam torby a dzieci w domu.
jal - Czw 04 Kwi, 2019 14:02

@ niezapominajka, nie bardzo rozumiem co się dzieje?

Wiem tyle,że potrzebujesz wsparcia osób które z takimi problemami się uporały... polecam Al-Anon lub specjalistów od uzależnień.

Na wypadek agresji z jego strony dzwoń natychmiast po policję...

Wspieram mocno...

olga - Czw 04 Kwi, 2019 17:49

Worków na śmieci nie masz?
esaneta - Czw 04 Kwi, 2019 18:39

Ja kiedyś tez worków na śmieci użyłam :mgreen:
A w kwestii ewentualnych awantur, tylko i wyłącznie policja.
Gdy Ty lub dzieci czujecie się zagrożeni, nie wahaj się ani chwili, dzwoń.
Warto tez nagrywać ‚zachowania” takiego osobnika dyktafonem w telefonie.
Mogą posłużyć jako dowód w sprawie o znęcanie się lub rozwodowej.
Możesz tez poprosić o pomoc sąsiadów.
Ja kiedyś przełamałam wstyd i powiedziałam, ze mąż jes alkoholikiem i zdarza się, ze robi awantury a ja i dzieci się bardzo boimy. Poprosiłam sąsiadów, żeby nie mieli oporów dzwonić na policję, gdy usłyszą jakieś odgłosy awantury u nas.
Przy okazji zdziwiłam się bardzo skąd oni o tych awanturach wiedzieli, skoro zawsze w takich sytuacjach dzieci zamykały wszystkie drzwi i okna.

Kami - Pią 05 Kwi, 2019 11:33

niezapominajka napisał/a:
Zamki jeszcze bedzie górze bo awantura bedzie straszna a w domu dzieci.

zadzwoń na policję. Zobacz Niezapominajko jak bardzo w tym wszystkim uczestniczą Bogu ducha winne dzieci.
niezapominajka napisał/a:
Boje sie masakrycznie.

Skoro się boisz, to o jakiej miłości tu mowa. Poczytaj siebie zobaczysz jak sprzeczne jest to co napisałaś.
Cytat:
Brat ma przyjechać po rzeczy i tak nie dam wszystkich bo nawet nie mam w czym.

W garściach podaj i upewnij się czy wszystkie.
Popraw mnie jeśli się mylę. Ja też tak miałam kiedy ze 3 razy się wyprowadzałam od mojego eksa partnera. Celowo czegoś zapominałam by mieć możliwość ponownego z nim kontaktu. Kiedyś w życiu bym się nikomu do tego nie przyznała. Dziś uśmiecham ze zrozumieniem jaka to byłam wtedy pomysłowa ;) .
Awantury przeszłam z kolei z moim byłym mężem. Odchodząc od niego poczułam jedynie ulgę. Wydawało mi się, że i tu byłam iście pomysłowa. Krzyki z jego strony gasiłam milczeniem i zamykałam dzieci w ich pokoikach by się bawiły.
Córka mając 10 lat zawstydziła mnie ogromnie ...... płacząc powiedziała, że ustawiała domki, barbie na środek pokoju i siedziała w tym nieruchomo, bym się jej nie czepiała i nie zadawała zbędnych pytań.
Przeszła i ona i syn drogę krzyżową w tym chorym domu.
ŻAŁUJĘ , że wcześniej nie kopnęłam całego tego chorego małżeństwa w cztery litery.
Jakby było mało, kiedy się zakochałam :zalamka: wymagałam od moich dzieci zrozumienia, że matka też człowiek i ma prawo.
Dziś są moje dzieci dorosłe. A we mnie nadal nutka melancholii, że mogłam wcześniej zareagować.
Przebaczyłam sobie, ale nie chcę zapominać.
Napiszę Ci więcej. Córka jest w związku od jakiś czterech lat. Święta woli spędzać w fajnej, zdrowej rodzinie chłopaka. Nie utrudniam jej tego i nie wpędzam ani w poczucie winy ani nie zadaję głupich pytań, ba powiem więcej, cieszę się że znalazła lepsze wzorce niż wyniosła z domu. Wigilia była ze mną, pierwszy dzień u "teściów" drugi u siostry chłopaka.
Teraz Wielkanoc ze mną będzie obiad w sobotę, pierwszy dzień świąt jak w Boże Narodzenie, poniedzialek wielkanocny z przyjaciółmi. U nas w domu święta się odbywały zawsze z komentarzami ojcowymi a ja by było"fajnie" łykałam zaczepki i siedziałam cicho by nie było awantur.
Chore to wszystko.
Jeśli siedzisz w "czarnej d...ie" to różowo nigdy nie będzie. Pomyśl o tym. Masz małe dzieci, więc szybko zapomną to co im serwujesz w tej chwili. :pocieszacz:
To bardzo trudne, łatwo początkowo nie będzie ale jest możliwe do wykonania.

jal - Sob 06 Kwi, 2019 06:01

@ niezapominajka co u Ciebie ?
niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 19:02

Ciuchy wywiozłam wszystkie po serii telefonów, których bałam się odebrać a tu okazało się, że dzwonił o to że mu złe spodnie dałam. Dostałam szału spakowałam wszystko. Zamki wymienione nie wejdzie jak coś. Na żadne awantury się nie zapowiada jak na razie. Chyba go potem coś puszczało, bo wykonaliśmy jedną rozmowę odnośnie pieniędzy na dzieci ale wszystko moja wina jest oczywiście. Nie wspierałam go jednym słowem nigdy mu nie pomagałam wszystko przeze mnie.
niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 19:09

Boję się, dziś cały dzień płakałam, do tego mój mały darł się od rana jak opętany. Chwilami mi się wydaje, że może naprawdę ccoś źle zrobiłam. Przykro mi wydaje mi się, że za nim tęsknię a on nic nie walczy, uśmierza ból może może w ogóle mnie nie kocha. Niby mówi z sensem, że musi się odbić, bo śpi w altance i potem zacznie pomagać ale dlaczego on nie cierpi to straszne. Tylko ja cierpię. Dla niego ja jestem najgorsza. Nawet chwilami zaczynam mu w to trochę wierzyć w końcu ja zostałam ze wszystkim on z działką i altanką. Miesza mi się co prawdziwe co nie.
staaw - Sob 06 Kwi, 2019 19:15

niezapominajka napisał/a:
dlaczego on nie cierpi to straszne. Tylko ja cierpię.

Jeżeli to Ciebie pocieszy, on też cierpi tylko chwilowo nie zna sposobu jak sobie z cierpieniem poradzić...

niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 19:15

Do terapeuty idę w środę dopiero. Nie mam w zasadzie już wyboru, bo już podjęłam decyzję w środku jakby trochę ccicha nadzieja, że może kiedyś się ocknie . Świat szary, wszyscy akurat zajęci gdy ich potrzebuję. Czy ja jeszcze sobie ułożę życie. Mam 9 miesięczne dziecko. Marzyłam o szczęśliwej rodzinie to było dla mnie najważniejsze. Chce mi się wyć. Wiem, że zrobiłam dobrze jakoś nie potrafię się cieszyć. Wiem co mam robić ale serce boli. Boję się, że jeżeli będę bezwzględna to on nawet gdy się ogarnie to już nie będzie chciał ze mną być. Boję się samotności.
Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 19:18

Oj dziewczyno, dziewczyno. to normalne zachowanie czynnego alkoholika. Nie daj sobie wbić jazdy na uczuciach, na poczucie winy, krzywdy, bedzie groził, straszył, próbował wbic cię w ziemie, zaraz się okaze , ze deszcz nie pada i to tez przez Ciebie. Mój jak wróciła z więzienia to wyprowadził się gdzies na wioske , potem do garażu i spał na betonie. Nie ruszało mnie to . Jak przyjechał z kuratorką to otworzyłam drzwi i powiedziąłam , ze uprzątnę swoje rzeczy i zawsze moze wejśc bo jak go nie było to pomieszczenie sobie zagospodarowałąm. Kuratorka powiedziął, ze on nie jest bezdomny i ma gdzie mieszkać i jego zarzuty sa bezpodstawne. Jak zbiżąła sie zima to zgłosiłam ,,do opieki , ze on śpi na betonie po to tylko zeby mieć czyste tzw. plecy , ze wiedziałam i nic nie zrobiłąm a on zamarzł. powiedzieli , ze on nie ejst bezdomny i to nie ejst ich sprawa. Poszukaj sobei wsparcia w realu. trzymaj się.
staaw - Sob 06 Kwi, 2019 19:20

niezapominajka napisał/a:
Boję się, że jeżeli będę bezwzględna to on nawet gdy się ogarnie to już nie będzie chciał ze mną być.

Jeżeli się ogarnie będzie wdzięczny że uratowałaś mu życie...

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 19:20

niezapominajka napisał/a:
Do terapeuty idę w środę dopiero. Nie mam w zasadzie już wyboru, bo już podjęłam decyzję w środku jakby trochę ccicha nadzieja, że może kiedyś się ocknie . Świat szary, wszyscy akurat zajęci gdy ich potrzebuję. Czy ja jeszcze sobie ułożę życie. Mam 9 miesięczne dziecko. Marzyłam o szczęśliwej rodzinie to było dla mnie najważniejsze. Chce mi się wyć. Wiem, że zrobiłam dobrze jakoś nie potrafię się cieszyć. Wiem co mam robić ale serce boli. Boję się, że jeżeli będę bezwzględna to on nawet gdy się ogarnie to już nie będzie chciał ze mną być. Boję się samotności.

A chcesz byc z pijanym człowiekeim?

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 19:23

niezapominajka napisał/a:
Boję się, dziś cały dzień płakałam, do tego mój mały darł się od rana jak opętany. Chwilami mi się wydaje, że może naprawdę ccoś źle zrobiłam. Przykro mi wydaje mi się, że za nim tęsknię a on nic nie walczy, uśmierza ból może może w ogóle mnie nie kocha. Niby mówi z sensem, że musi się odbić, bo śpi w altance i potem zacznie pomagać ale dlaczego on nie cierpi to straszne. Tylko ja cierpię. Dla niego ja jestem najgorsza. Nawet chwilami zaczynam mu w to trochę wierzyć w końcu ja zostałam ze wszystkim on z działką i altanką. Miesza mi się co prawdziwe co nie.

Dobrze, że przyznajesz się do swoich uczuć, to normalne, ze sie boisz, ja też sie bałam i poradziłąm sobie. Dziecko wyczuwa Twoje emocje i stąd taka reakcja. Walcz jeśli nie dla siebie to dla dzieci, ja tez dla dzieci walczyłam , ręcami i nogami i dałąm radę i miałam 4 dzieci i przemoc była i dałam radę i Ty też dasz radę.

niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 19:33

Wydaje mi się, że straciłam sens. To w co wierzyłam nagle runęło. To co miało mnie cieszyć jest beznadziejne. Pewnie to minie ale jak znieść ten ból. Wiem, że te dobre chwile to było urabianie mnie przed kolejną akcją ale czy to wszystko było udawane, nawet ta miłość do synka, szczęście ... niewiarygodne. Nie dziwie się, że kobiety tkwia w taki związkach w szczególności gdy partner grzeczny. Tak jest po prostu łatwiej. Zawsze się bałam gdzieś w środku, że jak go zostawię to on po prostu odejdzie.
staaw - Sob 06 Kwi, 2019 19:35

niezapominajka napisał/a:
Wydaje mi się, że straciłam sens. To w co wierzyłam nagle runęło.

Tak to już jest z wiarą, na terapii poznasz fakty...

staaw - Sob 06 Kwi, 2019 19:37

niezapominajka napisał/a:
Nie dziwie się, że kobiety tkwia w taki związkach w szczególności gdy partner grzeczny.

A ja się dziwię, ale ja przestałem już starać się zrozumieć kobiety...

niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 19:40

Moja córka jest szczęśliwa, że tak wyszło. Nie chce żeby wracał. Mówi, że jak ma być taki jaki jest to nie chce. Ona go określa, że jak nawet jest trzeźwy to, że jest jakiś dziwny.
Partner jak pijany nie ma go w domu. Czego oczy nie widzą... Pewnie dlatego jest tak trudno. Tylko nas zostawiał i wracał. Słyszałam tylko pogłoski o jego wyczynach no i było gorzej jak mieszkaliśmy u niego. Teraz in wybywał do siebie a ja zostawałam z dziećmi w naszym domu. Powroty były tym późniejsze im ja się darłam jak przestawałam to wracał.

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 19:41

Nadzieja umiera ostatnia. Ja walczyłam o meża do końca, w końcu sam zgłosiła się na odwyk , pojawiła sie nadzieja , ze nie wszsytko stracone, po kilku dniach dostąłm wiadomosc, ze jest nieprzytomny, świat runął, wszystko się zawaliło, przestraszyłam się , że bedę musiałą sie nim zajmować jak on np; bedzie sparaliżowany, minneło kilka kolejnych . Telfon ze szpitala. Maż nie żyje, poprosiłam w sklepie o szklankę wody. To był koniec, koniec złudzeń , marzeń , mojego swiata. Byłam chyba ze dwa lata juz po terapii i nadzieja była do końca. pochowałam meża, jego rodzina chciałą nagle znowu mnei do rodziny przyjac, byłam rożalona , odmówiąłm. Ułożyłam życie na nowo w pojedynke , nie chcę już zadnego zwiazku , świadomie wybrałoam samosc. nie czuje sie samotna, przeciwnie jest mi radosnie, czasem źle, trudno , przeważaja chwile szczęsliwe, mam rodzinę tą najbliższą i ta trochę dalszą, czuję ich miłośc. Nie jestem, samotna, jestem sama i dobrze mi z tym.
staaw - Sob 06 Kwi, 2019 19:47

niezapominajka napisał/a:

Partner jak pijany nie ma go w domu. Czego oczy nie widzą... Pewnie dlatego jest tak trudno. .

Prawda boli tylko na początku :pocieszacz:
Lubisz być oszukiwana?

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 19:49

niezapominajka napisał/a:
Moja córka jest szczęśliwa, że tak wyszło. Nie chce żeby wracał. Mówi, że jak ma być taki jaki jest to nie chce. Ona go określa, że jak nawet jest trzeźwy to, że jest jakiś dziwny.
Partner jak pijany nie ma go w domu. Czego oczy nie widzą... Pewnie dlatego jest tak trudno. Tylko nas zostawiał i wracał. Słyszałam tylko pogłoski o jego wyczynach no i było gorzej jak mieszkaliśmy u niego. Teraz in wybywał do siebie a ja zostawałam z dziećmi w naszym domu. Powroty były tym późniejsze im ja się darłam jak przestawałam to wracał.

A jesteś zdziwoina? Moje dzieci też były szczęśliwe , że wreszcie jest spokój, że ojca nie ma.
Trochę z innej beczki ale powiązane. Moi rodzice nie byli alkoholikami , za to była przemoc i wieczne awantury. Dom rodzinny był bardzo podobny do domu alkoholowego. Tak samo zyło się na bombie zegarowej, brakowało poczucie bezpieczeństwa, alckeptacji, miłości, doskwierałą bardzo mocno samotnoaść. Jak matka nas zostawaiła na kilka lat ja jako dziecko tez byłam szczęśliwa , ze wreszcie bedzie spokój. Myslałąm wtedy , ze to matka jest winna. Po latach dowiedziałam sie , ze nie matka tylko ojciec był sprawcą wszystkiego i to wszystko tak zakrecił , ze wyszło , ze matka. jak wóciła , przeraziłam sie , ze koszmar wróci. Wrócił. uciekła z domu w małażeństwo. Swietnie rozumiem DDD, i DDA.

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 20:05

, jestem sama i dobrze mi z tym.- ja to napisałąm.
Tak mi się skojharzyło z jednym tematem wyzej.
Dziewczyny nawet chciały mnie wydać za maż, oczywiscie moje dziewczyny- dzieci ale w końcu chyba im przeszło bo cisza na razie.
one nie maja nic przeciwko temu tylko..,...ja mam. :rotfl:

niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 20:08

Perełka straszna ta Twoja historia. Naprawdę sporo przeszłaś. Boję się, że stracę życie na czekanie na lepsze. W zasadzie to chyba postąpiłam właściwie. Kobiety w którymi widziałam się na grupie mówiły: jak kochasz nie musisz odchodzić, możesz żyć obok oddzielne plany itp. a on może się ogarnie ale co to za życie. To chyba przeczy związkowi i miłości
staaw - Sob 06 Kwi, 2019 20:11

niezapominajka napisał/a:
To chyba przeczy związkowi i miłości

... jeżeli coś kochasz puść to wolno, jeżeli nie wróci nigdy nie było Twoje...

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 20:11

niezapominajka, a jak powinien wygladać zwiazek Twoim zdaniem? Jak wyglada miłosc według Ciebie?
Czy koniecznie musi to być człowiek co nosi spodnie i nic poza tym ?
w mysl zasady; siaki taki byle był?

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 20:17

moja historia nie jest straszna, jest smutna, pełno w niej samotnosci, walki , bólu ale też i nadzieji, lepszego życia, tylko trzeba dać sobie na to szansę.
Uwazałam ,z e moja matka to dopiero silna i madra kobieta aja nie dorastam jej do pięt. Teraz zmieniłam zdanie , i matka jest ok, i ja jestem ok. Kazda z nas ma swoja i zadanie do wykonania, czerpię siłe i moc zarówno od matki jak i od ojca , wybieram i żyje według własnego planu, pomyśłu na życie.
Matka była całe zycie lana , kopana, bita, wyrzucana z domu , była stosowana wobec niej przemoc w każdej postaci od własnego meża. Ja powiedziąłm stop po kilkanastu latach , ona trwa w tym ponad pół wieku. to tak informacyjnie. Nie mi to poównywac i oceniać, teraz to wiem i rozumiem.

niezapominajka - Sob 06 Kwi, 2019 20:30

Ja chyba nie wiem jak powinna wyglądać miłość... Dziękuję za wszystko
staaw - Sob 06 Kwi, 2019 20:32

niezapominajka napisał/a:
Ja chyba nie wiem jak powinna wyglądać miłość...

Całkowicie się z Tobą zgadzam :p
Po to są terapie...

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 20:47

niezapominajka napisał/a:
Ja chyba nie wiem jak powinna wyglądać miłość... Dziękuję za wszystko


Wiesz, masz jej cały ocean tylko teraz tego nie widzisz. Przyjdzie czas i zobaczysz, poczujesz będziesz tym promieniowac.
Masz z kim zostawic dziecko, zeby isc do terapeuty?

Maciejka - Sob 06 Kwi, 2019 20:55

Terapia wspoluzaleznia ma za zadanie wzmocnic czesc dorosla w konkretnej osobie. Pomaga prxyjrzec sie swojemu problemowi i oferuje narzedzia zeby lepiej sobie radzic ze soba , z problemami jakie niesie zycie, zeby odzyskac konttole nad wlasnym zyciem. To nie jest tak do kpnca jak mozna zrozumiec wypowiedzi Staska, ze terapia jest rozwiazaniem na wszelkie problemy.
Mi pokazala kierunek zmian. Do wielu rzeczy doszlam sama bedac otwarta na rozne rozwiazania i rozne formy pracy nad soba niekoniecznie z terapeuta.
To zadne wyroznienie miec problematyczna przesxlosc. Multum ludzi tak ma i zyje. Kazdy ma aybor albo cos z tym zrobi i przekuje na cos dobrego albo nie.

staaw - Sob 06 Kwi, 2019 20:59

perełka napisał/a:
To nie jest tak do kpnca jak mozna zrozumiec wypowiedzi Staska, ze terapia jest rozwiazaniem na wszelkie problemy.

Małgosiu my podobno nie polemizujemy... :p

Maciejka - Nie 07 Kwi, 2019 04:27

Do Ciebie nie pisałam. Pisalam do niezapominajki.
jal - Nie 07 Kwi, 2019 06:17

@ niezapominajka, Twoje rozterki i niepokoje z tą nową i trudną sytuacją są głęboko uzasadnione i w pełni Cię rozumiem.

Ważne abyś nadal była konsekwentna... nie daj się złapać na jego obietnice,zapewne już ich wcześniej nie zrealizowanych było na pęczki.
Warunkiem nowych relacji może być jedynie podjęcie przez niego sensownej terapii i udział we wspólnocie AA a dopiero gdy po roku trwałej abstynencji i zmiany przez niego pojmowania życia możesz zdecydować co dalej...

W tym czasie zadbaj o stały Twój kontakt z terapią dla współuzależnionych... bowiem nie jest łatwo miłość Naiwną zamienić na Twardą a potem prawdziwą.
Wspieram ciepło.

niezapominajka - Nie 07 Kwi, 2019 14:48

Dzis dlugie rozmowy, zastraszania i wszystko moja wina. Obietnic poprawy nie ma raczej to wszystko moja wina i próbowanie zrobic ze mnie winnego. Próbował przyjechać twardo odmowilam nie powiedziałam gdzie jestem. Nawet przez chwile nie ma myśli ze winny jest alko tylko ja. Na koniec nawet dla świętego spokoju przeprosilam go za okres kiedy mogłam go ranić i powiedziałam ze mam nadzieje ze kiedys zrozumie pojdzie na terapie i trzeźwo wróci do domu kontynuować abstynencje. On na to ze na to czekal i trzeba bylo tak od razu. Po czym oświadczył ze tyle ze on nie ma zamiaru byc sam i myslal ze ja jestem ta jedyna ale sie pomylil
Maciejka - Nie 07 Kwi, 2019 14:57

Ja na cos takiego mowilam krotko: porozmawiamy jak cos ze soba zrobisz.
Po co z nim gadasz? Co Ci to daje? Z pijanym nie gadam i juz.

Kami - Nie 07 Kwi, 2019 16:37

Cytat:

Dzis dlugie rozmowy, zastraszania i wszystko moja wina.

Zawsze nasza wina, pijący to święty. Piją przez nas historia stara jak świat.
Każdy straszy, schemat się powtarza......
niezapominajka napisał/a:
Na koniec nawet dla świętego spokoju przeprosilam go za okres kiedy mogłam go ranić

No właśnie..... typowe dla współuzależnionej
Cytat:
oświadczył ze tyle ze on nie ma zamiaru byc sam i myslal ze ja jestem ta jedyna ale sie pomylil

a niech się inna cieszy tą chodzącą dobrocią. Mój Boże skąd ja to znam....


Tylko po co Ci ten dodatkowy stres. Wiem przez co przechodzisz. Jesteś jeszcze młoda ułożysz sobie świat. Bez kuli u nogi łatwiej się żyje. Znika strach, wstyd, niepewność.
niezapominajka napisał/a:
Ja chyba nie wiem jak powinna wyglądać miłość...

Na pewno to co masz teraz to nie jest miłość. Miłość to zupełna odwrotność tego, co sobie w tej chwili zaserwowałaś. Pisz tu ile się da ...pomaga, im szybciej skończysz tym szybciej zawita spokój i uśmiech Twojej córki. Nie serwuj jej życia w stresie. Kiedyś będziesz tego żałować.
Nawet jak się pójdzie leczyć to nie masz gwarancji, że wróci idylla i czy rzeczywiście kiedykolwiek istniała.

pterodaktyll - Nie 07 Kwi, 2019 17:07

niezapominajka napisał/a:
powiedziałam ze mam nadzieje ze kiedys zrozumie pojdzie na terapie i trzeźwo wróci do domu kontynuować abstynencje. On na to ze na to czekal i trzeba bylo tak od razu. Po czym oświadczył ze tyle ze on nie ma zamiaru byc sam i myslal ze ja jestem ta jedyna ale sie pomylil

Klasyka gatunku, nic dodać, nic ująć. Sam tak kiedyś gadałem :milczek:

niezapominajka - Nie 07 Kwi, 2019 19:11

Uparcie trwa przy tym że wina jest obojga, ze to tkwi w jego psychice, bo ooje kiedys narobiliśmy sobie krzywd. To prawda. Tyle, ze to bylo 10 lat temu na poczatku naszego związku. Ja dojrzalam i sie ogarnelam 7 lat temu. Pierwsze trzy lata nie można bylo nazwać związkiem ja o tym wiem On robił swoje ja swoje. Łączyło nas tylko dziecko. On jest alkoholikiem nezaprzeczalnie tez o tym wiem. Chce iść do poradni do spraw rodziny. Mówi, ze jezeli wyjdie na to, ze jest alko to pojdzi na terapie. Powiedziałam, ze jak wyznaczy termin to ja się tam zjawie. To byl koniec rozmowy.
pterodaktyll - Nie 07 Kwi, 2019 19:15

niezapominajka napisał/a:
Chce iść do poradni do spraw rodziny. Mówi, ze jezeli wyjdie na to, ze jest alko to pojdzi na terapie

I tam chce się diagnozować??? :rotfl: :rotfl: :rotfl:

pterodaktyll - Nie 07 Kwi, 2019 19:17

niezapominajka napisał/a:
Uparcie trwa przy tym że wina jest obojga, ze to tkwi w jego psychice, bo ooje kiedys narobiliśmy sobie krzywd.

Nie przez Ciebie zaczął pić i nie dla Ciebie skończy. Zapamiętaj to sobie..........

niezapominajka - Nie 07 Kwi, 2019 19:42

Tak tam się chce diagnozować i udowadniać sobie, ze wina leży w naszej przyszłości. To jest tak jakby on moje oznaki wspoluzaleznienia czyli wieczne darcie i nerwice zrzucal na przyczynę jego ucieczek z domu. Wiem, ze sie tego boi, bo nie raz tak bylo, ze zanim wrócił jakby srawdzal w jakim jestem humorze. W zasadzie emocjonalnie uzależnieni jak jemu sie chciało pic to ja to wyczuwalam i robiłam sie nerwowa i bum nie ma go. Ma racje w tym ze mam ze sobą problem, bo w końcu wspoluzalezniona nie zachowuje sie normalnie tylko on nie wie z czego to wynika a ja wiem.
niezapominajka - Nie 07 Kwi, 2019 19:48

Zapamiętam. Wszystko co tu uslysze staram się zapamiętywać i stosować. Boli mnie to, ze on musi teraz spać w tej obskurnej chatce, bo to ojciec moich dzieci a naprawde został z niczym i nawet nie ma gdzie spac.
pterodaktyll - Nie 07 Kwi, 2019 20:09

niezapominajka napisał/a:
Boli mnie to, ze on musi teraz spać w tej obskurnej chatce, bo to ojciec moich dzieci a naprawde został z niczym i nawet nie ma gdzie spac.

A powinnaś się właściwie cieszyć. Ojciec z niego żaden to po raz, po dwa, wyobraź sobie sytuację, że jest przemocowcem i to Ty z dziećmi lądujesz w tej obskurnej chatce, bo przed nim uciekasz.....i co? Lepiej Ci?

Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 01:16

Ty naprawde lubisz sluchac takich głupot? Glowa Cie od tego nie boli?
Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 05:31

Lubisz krzywdzic siebie i dzieci przy okazji sluchac tych bzdur i godzac sie na bezsenowne rozmowy? Nasluchasz sie tego, nagadasz a mu chodzi jedynie zeby przelac na Ciebie swoje frustracje do tego pijane i zwalic odpowiedzialnosc za picie. Jak ma taka wredna babe to jak tu nie pic. Tak Cie traktuje jak mu na to pozwalasz. Od Ciebie zalezy czy dalej tak bedzie.
jal - Pon 08 Kwi, 2019 05:39

niezapominajka napisał/a:

Chce iść do poradni do spraw rodziny. Mówi, ze jezeli wyjdie na to, ze jest alko to pojdzi na terapie. Powiedziałam, ze jak wyznaczy termin to ja się tam zjawie. To byl koniec rozmowy.


To nie ta poradnia...powinna być Poradnia Leczenia Uzależnień i Współuzależnienia - tylko tam są odpowiedni specjaliści.

A swoją drogą jesteś fest zakręcona we współuzależnieniu... z gościem który nie podejmuje leczenia w ogóle się nie rozmawia i nie dyskutuje.

Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 05:53

Tkwiac w takiej sytuacji osoba wspoluzalezniona ma oprocz bycia ofiara , korzysci. Nie bierze odpowiedzialnosci za swoje zycie, nie podejmuje zadnych konkretnych dzialan zeby cos zrobic bo....male dziecko, nie jest tak źle, to ojciec dzieci na papierze w tej sytuacji ale ojciec, ma korzysci z bycia krzywdzona. Z grania roli odoby krzywdzonej i ovzekuje pomocy ale nie chce badz nie potrafi jej przyjac
Kiedys mi ktos tam powiedzial: co z tego jak ci dam serce na dloni a ty tego nie weźmiesz, podepczesz.
Mnie to zabolalo. Chcialam cos z tym zrobic to zrobilam. Mowili ; nie sluchaj belkotu to robilam wszystko zeby nie sluchac, mowili- dzwon na policje w razie awantury chociaz ucieka to dzwonilam. Mowili: nie gadaj , nie interesuj sie nim to nie gadalam, nauczylam sie nie reagowac na prowokacje i zaczepki. Itp itd.
Jak dziecko przyszlo z placzem ze szkoly ze ojciec lezal pijany w rowie i dzieci onne sie smialy to ochrzanilam jak byl nie pijany ale na kacu. Podzialalo , omijal szkole. Jak inni donosili o wyczynach meza to powiedzialam, ze nie chce o tym wiedziec i zeby mnie nie informoeac a ewentualne pretensje kierowac pod adres tego kto tak zrobil a nie do mnie. Nie jestem z nim jednym cialem. Ja to ja a on to on.

niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 09:18

Tak rozumiem to ja tez kieruje sie tym co mi mówicie i okazuje sie za każdym razem ze wyszlo na lepsze. Narazie próbuję nie dac się omamić. Nie będę z nim dyskutować, bo to nie ma sensu. Do niego wogole nie dociera ze jest alkoholikiem chociaż ma ciagi po 2 tygodnie ostatni byl to mówi ze to przez to ze nie umiemy sie dogadać. Zaprzecza ocywistym faktom. Moze umówić sie z nim poprostu do tego ośrodka w ramach terapii niby rodzinnej? Ja jestem umowiona na środę. Po co mam z nim iść na jakas terapie rodzinna szkoda czasu. Jak mu tak bardzo zalezy to niech idzie ze mna tam, nawet się nie zorientuje przeciez jakej specjalizacji jest ten terapeuta, bo idę pierwszy raz. Tzn. Ja mu mogę dać termin, bo ja idę a czy on skorzysta jego sprawa. Poprostu nie chce mi sie iść do jakiegoś terapeuty rodziny, bo to bez sensu jak nie będzie tkwil w uzależnieniach to tylko tam wywlekajac wszystko stresu sie najem i jeszcze efekt bedzie gorszy
Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 09:50

A co on dziecko zeby zaprowadzic go za raczke do lekarza. Mamusia mu jestes. Sam niech idzie. Moj nawet nie wiedzial gdzie znikalam co tydzień. Jak byla grupa wsparcia to tez nie wiedzial gdzie chodze. Ja najpierw chodzilam na grupe wsparcia a jak to padlo to wtedy na terapie.
Szuka pomocy ten kto jej potrzebuje. Skoro mu nirpotrzeba to niech sobie pije radosnie dalej. Jak bedzie chcial to znajdzie sposob i wlasciwy adres.

niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 12:39

I cisza.... Wczoraj sie zgodzilam na pojscie z nim do poradni i cisza... Nie zeby mi zależało.
Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 12:53

Koncentrujesz sie wokol niego. Zeby nie zalezalo, nie bylo wazne dla Ciebie, nie pidalabys o nim tylkp o sobie. Jest on, Ciebie nie ma. Twoje samopoczucie zalezy od tego co zrobi lub nie zrobi alkoholik. :bezradny:
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 14:00

Nie chce żeby wracal juz postanowiłam. Gdzies w głębi chciałabym zeby cos w nim pękło zeby przejrzal na oczy. Zastanawiam sie co se z nim dzieje ale mysle coraz mniej. Dzis wreszcie poprzesadzalam kwiatki i zapytałam koleżankę o wspólny wyjazd z dziecmi. Teraz odpoczywam.
Bylam w bibliotece zapytać o książkę o wspoluzaleznieniu. Panie wogole nie wiedziały o co chodzi. W końcu daly mi książki o alkoholizmie ale ja juz się tyle na ten temat naczytalam chciałam pomoc sobie ale widocznie nie wszyscy wiedza ze takie cos istnieje.

niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 14:02

U nas w zyciu to pierwsza taka sytuacja kiedy sie postawiłam i dlatego wszystko jest nowe. Wczoraj caly dzien dręczenia psychicznego dzis pewnie pije mój nie alkoholik😉
staaw - Pon 08 Kwi, 2019 14:29

niezapominajka napisał/a:
U nas w zyciu to pierwsza taka sytuacja kiedy sie postawiłam

I tego się trzymaj. Pamiętaj że jak zmiękniesz to przerąbiesz sobie wszystko co osiągnęłaś.
A uwierz że osiągnęłaś już dużo - świadomość...

Kami - Pon 08 Kwi, 2019 14:40

niezapominajka napisał/a:
U nas w zyciu to pierwsza taka sytuacja kiedy sie postawiłam i dlatego wszystko jest nowe.

Stare funkcjonowało dopóki robiłaś wszystko pod jego dyktando, albo najzwyczajniej w świecie siedziałaś cicho. Niezapominajka im szybciej od niego się oddzielisz i zajmiesz sobą i dziećmi tym szybciej sama zaczniesz wychodzić na prostą psychiczną.
niezapominajka napisał/a:
Nie chce żeby wracal juz postanowiłam

Tak ogólnie to go nigdy nie było. To nie ty postanowiłaś to nadal on ustala prawo w waszym domu.
niezapominajka napisał/a:
I cisza.... Wczoraj sie zgodzilam na pojscie z nim do poradni i cisza... Nie zeby mi zależało.

Nadal wierzysz w to, że go uzdrowisz. Rozumiem Cię, też tak miałam......... :)
Dziś mam ciszę, spokój, poukładany świat w którym jest mi dobrze..... bez bzdurnych obietnic, wymiocin, smrodu.... zachowałam natomiast fotkę na pamiątkę byłego urąbanego .... kiedy mi się robiło szkoda minionych chwil, najpierw patrzyłam na zdjęcie ... szybko przechodziła ta durna tęsknota.
w rzeczywistości tęskniłam za wyobrażeniem i cieszyłam się okruchami jego chwilowych obietnic.
To minie Niezapominajka....... wyjedź z dziećmi, odetnij się
Bądź silna bo jeszcze nie raz będzie Cię nękał swoimi wywodami.
Schemat stary jak świat....... :bezradny:

jal - Pon 08 Kwi, 2019 14:53

niezapominajka napisał/a:
U nas w zyciu to pierwsza taka sytuacja kiedy sie postawiłam i dlatego wszystko jest nowe. Wczoraj caly dzien dręczenia psychicznego dzis pewnie pije mój nie alkoholik😉


Nie odbieraj telefonów nie dzwoń... zajmij się sobą ! zrób sobie włosy , paznokcie,kup sobie coś fajnego i koniecznie terapia współuzależnienia.
dziewczyno - zasługujesz na więcej i tego się trzymaj.
Powodzenia :)

Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 16:11

niezapominajka napisał/a:
Nie chce żeby wracal juz postanowiłam. Gdzies w głębi chciałabym zeby cos w nim pękło zeby przejrzal na oczy. Zastanawiam sie co se z nim dzieje ale mysle coraz mniej. Dzis wreszcie poprzesadzalam kwiatki i zapytałam koleżankę o wspólny wyjazd z dziecmi. Teraz odpoczywam.
Bylam w bibliotece zapytać o książkę o wspoluzaleznieniu. Panie wogole nie wiedziały o co chodzi. W końcu daly mi książki o alkoholizmie ale ja juz się tyle na ten temat naczytalam chciałam pomoc sobie ale widocznie nie wszyscy wiedza ze takie cos istnieje.


Dalam Ci konkretne tytuly , wlasciwie podstawy . Bibliotekarze wcale nie musza wiedziec o wspoluzalwznieniu. Sama szukaj w psychologii, poradnikach. Skoro naczytalas sie o problemie to wiesz , ze zarowno uzaleznienie jak i wspoluzaleznienie to system iluzji i zaprzeczania. Na terapii rozbraja sie te mechanizmy. Mozna sie naczytac i dalej byc w czarnej d...
Jak poszlam na terapie nie mowilam o alko ani slowa. Poszlam po pomoc dla siebie, tak myslalam. Okazalo sie, ze tak naprawde poszlam po recepte jakiej sama szukasz.
Pisza do Ciebie alkoholicy, wspoluzaleznione co wyszly z tego a Ty tylko on i on i zaprzeczanie i bagatelizowanie, ze nie jest tak źle . Jest i bedzie coraz gorzej jak nic z tym nie zrobisz.

Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 16:28

A moze zwyczajnie nie ma w Tobie gotowsci zeby cos z tym zrobic. Z drugiej strony czas dziala na Twoja niekorzysc. Im dalej wchodzisz w bagno tym glebiej brniesz. Historyjke o gotujacych sie żavach znasz?
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 18:40

Rozstaliśmy sie zrozumiał. Jest mi masakrycznie przykro. Wydaje mi sie, ze go kocham, ze tego nie zniosę. Masakra jakas...
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 18:42

Zrobiłam i nie mam juz wyjścia. Jestem załamana ale nie mogłam postapic inaczej.
Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 19:03

niezapominajka napisał/a:
Zrobiłam i nie mam juz wyjścia. Jestem załamana ale nie mogłam postapic inaczej.


A jak przyjdzie , przeprosi, zamydli oczy to wrovicie do siebie i bedzie jak dawniej ....tylko gorzej z czasem.
Rozstanie, separacja jest dobrym rozeiazaniem jesli jestes pewna swojej decyzji i nie dasz sie zmanipulowac. Jesli ma to byc odczapa, straszak to bedziesz niewiarygodna. Ja tez tak postraszylam i potem wrocilam. Alko poczul sie bezkarny ... .do czasu. Potem bylo po mojemu. Decyzja- konsekwetne, zdecydowane dxialanie brz odwrotu i uglaskania.

jal - Pon 08 Kwi, 2019 19:04

niezapominajka napisał/a:
Rozstaliśmy sie zrozumiał. Jest mi masakrycznie przykro. Wydaje mi sie, ze go kocham, ze tego nie zniosę. Masakra jakas...


Nie odróżniasz miłości naiwnej od prawdziwej... potrzebna pomoc terapeuty.

niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:06

Czy ja dobrze zrobillam? Moze trzeba było chodzic na terapię i zacząć od siebie a potem by się wszystko ulozylo? Czułam że zachowuję się okropnie. Chciałam się zmienić. Nie potrafiłam bez terapii.
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:10

Ja juz nie mam sily popełniać błędów. Nie chcę tego przeżywać drugi raz. Warunkiem jest przejście terapii i dalsza praca nad sobą. Taki warunek postawiłam.
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:11

Wykonczycie się tu ze mną :)
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:12

Czy taki warunek jest ok?
Maciejka - Pon 08 Kwi, 2019 19:16

Jest ok. A jak poznasz , ze nie robi Cie w balona?
Znam alko co skonczyli terapie na odczepnego, chodzili na AA a jak zonka sie uglaskala to mozna zaczac znow pic.

jal - Pon 08 Kwi, 2019 19:18

niezapominajka napisał/a:
Czy ja dobrze zrobillam? Moze trzeba było chodzic na terapię i zacząć od siebie a potem by się wszystko ulozylo? Czułam że zachowuję się okropnie. Chciałam się zmienić. Nie potrafiłam bez terapii.


Nie dręcz się... postąpiłaś bardzo dobrze.
Alkoholik nie reaguje na słowa zaklęcia i niezrealizowane obietnice,lecz na realne czyny - ma mu się świat zawalić we wszystkich sferach to wtedy może zrozumie że nie dasz się krzywdzić i będziesz konsekwentna do bólu.

Twarda miłość - polega na tym ,że w tym momencie jego życia Ty wiesz lepiej co jest dla niego dobre niż on sam - on natomiast jest ogarnięty mechanizmem iluzji i zaprzeczeń i najważniejszy dla niego jest alkohol.
Wszelkie jego rozmowy prowadzą do jednego tak Cię zmanipulować abyś go przyjęła z powrotem i aby Cię obarczyć winą za wszystko - dlatego nie odbieraj telefonów i na nic się z nim nie umawiaj.
Jest dorosły jeśli zrozumie i będzie chciał to znajdzie odwyk sam...

jal - Pon 08 Kwi, 2019 19:20

niezapominajka napisał/a:
Ja juz nie mam sily popełniać błędów. Nie chcę tego przeżywać drugi raz. Warunkiem jest przejście terapii i dalsza praca nad sobą. Taki warunek postawiłam.


I więcej do tego nie wracaj... bądź stanowcza - radź się terapeuty na grupie.

niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:37

Najwazniejsza jest teraz moja terpia. On o żadnej terapii nie chce słyszeć. Nigdy zreszta nie obiecywał mi ze przestanie pic. Nie chcial iść na terapie. Troche chodzil jak sie przestraszył. Musiałby sie stać cud wiec dylematu raczej nie będę miala tym bardziej ze w jego wypadku wchodzi w grę tylko zamknieta, bo tam gdzie jest nie ma żadnej. On nie ma auta ani prawka. Pewnie powiecie ze to nie przeszkoda. Pewnie tak ale dla niego mega albo dobra wymowka. Za to są mamy pod domem tu dzie mieszkaliśmy razem. Tu niestety grupa wspoluzaleznionych po terapii juz nie dla mnie kobiety po wielu latach terapii. Ja idę w środę gdzie indziej.
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:39

Ze tez ja przez te lata wierzyłam, ze on nie ma problemu z alko. Nawet o dziwo teraz mi to przez myśl przechodzi ze to jakiś głębszy jeszcze problem.
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:40

Nie będę wracac powiedziałam dobitnie. Juz nie będę się powtarzać.
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 19:44

Chyba terapia ma na celu nie dac sie oszukiwać. Gdyby jakiś cudem przeszedl terapie to ja caly czas uczestnicząc w terapii nie dam se omamić.
niezapominajka - Pon 08 Kwi, 2019 22:00

Czytam ,,Małżeństwo na lodzie" POdane są tam zachowania typowe, które mogą przejawiać alko. Mój ma je wszystkie od a-z. Ja też od a-z. Fantastyczna książka przeczytałam początek i idę spać z myślą, że nie warto ...
Maciejka - Wto 09 Kwi, 2019 00:02

Czujesz sie zagubiona, placza sie rozne rzeczy, mysle tez , ze zmeczona tym wszystkim tez. Kiedys tez przez to przechodzilam. Wiem, ze to trudne na teraz, odpocznij od tego , zajmij sie czyms innym
Masz male dzievko, ono potrdebuje opieki , noe wiem idz gdzes na spacer, pobaw sie z nim, obejrzyj jakis film, zajmij glowe czyms i rece czyms innym. Zajmij glowe czyms innym jak vhoroba alkohowa. To wsxytko wymaga czasu, nic sie nie stanie od razu ,na wczoraj. Daj sobie czas, badz dobra dla siebie.

Maciejka - Wto 09 Kwi, 2019 06:05

niezapominajka napisał/a:
Czytam ,,Małżeństwo na lodzie" POdane są tam zachowania typowe, które mogą przejawiać alko. Mój ma je wszystkie od a-z. Ja też od a-z. Fantastyczna książka przeczytałam początek i idę spać z myślą, że nie warto ...



Przed terapia tez naczytalam sie roznyvh ksiazek, nasluvhalam alkoholikow .
Prxeczytalam ta .
Koniec wspoluzaleznienia. Inni mowili, ze mocna i dobra ksiazka a ja przeczytalam, widzialam siebie tam i niewiele z tego zroxumialam.
Potem na terapii juz chyba dostalam liste do przeczytania " fachowa" . Przeczytalam Trudna nadzieja i Poza kontrolą i dopiero wtedy zobaczylam w czym siedze, bylam rozczarowana , ze nie ma zadnej recepty zeby zmusic fotosla osobe do leczenia. Nawet 16_ stolatka nie mozna zmusic zeby sie leczyl bo moze czesciowo sam decydowac.
Zmierzam do tego , ze od tej wiedzy nieuporzadkowanej, czyichs historii i opinii tylko bardziej mi sie to wszystko pokrecilo, pogubilam sie jeszcze bardziej.
Ja potrzebowalam prostego wyjasnienia oczywistych rzeczy, nazwania prostym , jasnym , zrozumialym jezykiem a to mi oferowano bylo trudne, zawile, z innego swiata, niby po polsku ale jakby chinszczyzna.
Kazdy jest inny. Kazdemu co innego potrzebne. Jestes teraz w trudnej emocjonalnie i materislnie sytuacji tu trzeba powoli, konsekwetnie , z glowa robic swoje. Isc po profesjonalna pomoc, posxukac w realu wsparcis, osob , ktore maja podobny problem.
Terapia to plan leczenia rozviagniety w czasie. Od tego jak do niego podejdxuesz, jak do niej sie prxylozysz zalezy czy wyjdziesz ze sspoluzaleznienia czy nadal pomimo terapii bedziesz uwiklana.
Jak konczylam swoja to przysnil mi sie dom , stary z dobudowanym gankiem. Ganek byl powykladany plytkami, czysty i lsniacy, dalej byl korytarz z pozamykanymi drzwiami w domu. Ja chodzilam wokol tego domu, ogladalam go i bylam ciekawa co jest za tymi drzwiami.
Terspeutka powiedziala, ze tak jest, ze terapia to kierunek zmian a drzwi to kolejne problemy , ktorymi trzeba sie zajac , najpierw trzeva je otworzyc.
Innym razem przysnil mi dom z kominkiem, w stodku bylo cieplutko ale brudno i gary brudne.
Terapeutka wyjasnila, ze ten dom mam w srodku i widze gary/ problemy ktore trzeba umyc.
Mylam i czyscilam to dlugie lata, nauczylam sie na terapii pracowac z ksiazkami zeby mnie rozwijaly a nie szkodzily. Nauczylam sie pracowac ze snami , czytac je i roxumiec.
Potrafie tez wziasc co jest mi potrzebne z bajek, z przeczytanego tekstu, piosenki, wypowiedzi,uslyszanej uwagi, jakiegos spotkania, z wielu roznych źrodel. Umiem tez popatrzec na problem z roznych stron, obejrzec go a potem zabrac sie za jego tozwiazanie rax a porzadnie i gleboko. Czasem jest tak , ze nad problemem trzeba popracowac dluzej i to vo wydaje sie rozwiazane po pewnym czasie wraca to znow za bary az do skutku.
Odpocznij sobie od tego.

niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 09:43

No i nie dane było mi odpocząć. Chce iść ze mną na tą terappię. Jutro na 13 za wszelką cenę. Twierdził że to nie odpowiednia poradnia ale nie zgodziłam się na żadną inną. Powiedziałam żeby przyszedł jak chce.
pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2019 10:04

niezapominajka napisał/a:
Chce iść ze mną na tą terappię. Jutro na 13 za wszelką cenę


Stań na głowie i za wszelką cenę go nie bierz..........zmanipuluje Cię jak zechce i kiedy zechce. Uwierz mi, że wiem co piszę :milczek:

niezapominajka napisał/a:
Powiedziałam żeby przyszedł jak chce.

Jako kobieta masz prawo do zmiany zdania i radzę Ci żebyś z tego skorzystała ;)

Maciejka - Wto 09 Kwi, 2019 10:24

Po co odbierasz od niego telefony i z nim rozmaeiasz? Uwazam , ze Ptero ma racje. Mozesz go wziasc , terapeuta na pewno sobie z tym poradzi jesli wogole razem na ta terapie dotrzecie. Niech idzie do swojego terapeuty.
Maciejka - Wto 09 Kwi, 2019 10:44

Zobacz jaka konsekwencja u Ciebie. Wczoraj pisalas o rozstaniu o warunkach a dzis jedna rozmowa i razem na terapie bo on chce. Jak wierzyc i traktowac powaznie kogos kto w taki sposob postepuje... Starczy powiew wiatru z innej strony i zmienia sie wszystko.
Powiedz mu jesli musisz , ze nie idxiesz tam, ze odwolali, poradnie zalalo cokolwiek tylko idz tam bez .....partnera.

jal - Wto 09 Kwi, 2019 11:18

@ niezapominajka , nie czytasz ze ze zrozumieniem naszych sugestii... ja umywam ręce - niech Cię Siła Wyższa ma pod opieką.
Powodzenia.

Kami - Wto 09 Kwi, 2019 12:01

niezapominajka napisał/a:
No i nie dane było mi odpocząć.

Było Ci dane, tylko z tego nie skorzystałaś :bezradny:
niezapominajka napisał/a:
Chce iść ze mną na tą terappię.

Manipulacja na najwyższym poziomie
niezapominajka napisał/a:
Jutro na 13 za wszelką cenę

I tak nie dojdzie, no chyba, że sama po niego pójdziesz.
Alkoholik umie zmieniać zdanie z sekundy na sekundę. Te uparte to My.
Ile trzeba przejść, ile kopniaków dostać, ile upokorzeń byśmy odpuściły.
Współuzależniona włazi wszędzie za wszelką cenę. Pijany wypcha ją za drzwi to oknem wlezie
i rzygowiny na siłę posprząta, rosołu ugotuje i jeszcze łychą do dzioba poda.
Nic tylko chlać i tak wszystko zrobione będzie .......
Przepraszam za sarkazm, ale on jest z życia wzięty. .... Przerabiałam temat i znam to z autopsji.
Dziś natomiast Niezapominajka nie ma takiej siły, bym chociaż minimalnie starała się zrozumieć i nie daj Boże współczuć czynnemu alkoholikowi.
Byłego partnera kochałam nad życie, z perspektywy czasu mogę z całą świadomością stwierdzić, że tak jak gówniane było moje życie tak samo gówniana była potęga tej miłości. (przepraszam za dobitne słowa, ale w tym przypadku odnoszę je tylko do siebie, to z mojego dzienniczka uczuć na tamtą chwilę)
Dawać ...dawać...dawać..... całą siebie w każdej chwili..... guzik w zamian, ba, żeby tylko guzik.....
Pomyśl nad tym....... długą masz przed sobą drogę i bolesną bardzo, ale warto o siebie zawalczyć i bardzo pokochać a wtedy wszystko stanie się proste.....
Kiedy byłam dla siebie ciężkim przypadkiem, czytając historie współuzależnienia na tym forum, serdecznie zazdrościłam dziewczynom, że mają za sobą tak zwane "oddzielenie się od pijącego". Nie sądziłam, że mi się uda..... dziś kocham stan w którym jestem i codziennie budzę się z uśmiechem na twarzy. Co nie znaczy, że nie mam problemów. Mam jak każdy ale mam też głowę i siłę by sobie z tym radzić.
Mądrych wyborów Ci życzę.

niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 13:08

Już zadzwoniłam, że jednak idę sama. Niezłego kopa mi tu daliście. Nie zostawiajcie mnie, bo zginę.
niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 13:11

Dobrze mi z dziećmi czuję to już teraz. Nie chcę sobie motać. szczerze to zgodziłam się, bo zadzwoniła do mnie jego siostra. Ona była na terapii i terapeuta powiedział jej, że jeżeli alko prosi o pomoc to można z nim iść jeden raz. Zgodziłam się dla świętego spokoju. Wiem, że ona tez została zmanipulowana. Zaskoczona byłam po prostu. Niby cała rodzina stała jego za mną a tu widze, że jak przyjdzie co do czego...
niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 13:13

Jutrzejszy dzień mam nadzieję umocni mnie w tym postanowieniu. On za wszelką cenę chce iść do poradni dla par, która też zajmuje się alko i współ ale, żeby nie tylko.
niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 13:15

Zauważyłam, że odwołanie jutrzejszej wizyty przyjął z ulgą. Co ja z kolei z jeszcze większą ulgą. Motywujecie mnie do działania. Może jeszcze miękne ale chce się trzymać w postanowieniu terapia i trzeźwość.
niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 13:18

I nie zostawiajcie mnie już jest ze mną dużo lepiej. Musicie wierzyć na słowo :] Niepotrzebnie rozmawiałam z jego siostrą. Od tej pory absolutnie będę odmawiać wszelkich rad ze strony jego rodziny. To moja sprawa. Dla dobra sprawy nawet nie zależy mi na kontakcie z nimi, bo nie będzie to miało na pewno dobrych skutków.
niezapominajka - Wto 09 Kwi, 2019 13:54

Powiedzial, żebyśmy poszli rade truje caly czas. Mowi ze problem leży i w alko i gdzies głębiej. Moze tak czuć właściwie jako alko. Powiedzial ze pójdziemy razem potem bedzie sie leczyl. Jezeli nie wyjeżdża za granice, bo w zasadzie nie ma gdzie mieszkać. Iść z nim czy nie
Maciejka - Wto 09 Kwi, 2019 14:10

O matko i córko. Po co do niego dzwonisz. Poczytaj co tu piszesz i odpowiedz sobie czy komus innemu, kolezance bys powiedziala gdyby ona pisala jak Ty.
Kiedys ktos tu pisal a ja sobie pidkradlam i jak mi odbija na samoznidzczenie to sobie mowie.
Jak uchronic takie jagnie , ktore samo wilka pragnie.
Sama pchasz mu sie pod reke , zadajesz sobie bol na wlasne zyczenie.
Niezapominajka nie zapominaj o sobie. Zostaw alkoholika. Co to za rozstanie jak szukasz z nim kontaktu.... :bezradny:

staszek - Wto 09 Kwi, 2019 21:37

niezapominajka napisał/a:
Iść z nim czy nie

Kobieto zobacz jak ty,jesteś współuzależniona.
Zasuwaj tam sama,i zaczerpnij wiedzy w tym temacie,a będziesz wiedzieć co robić.
I nie pozwolisz sobie manipulować sobą.A zobaczysz jaki będzie zaskoczony.
Znam to z własnego doświadczenia.Powodzenia. :)

niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 19:48

Napisałam rano to koniec. Nie chce się leczyć ja nie będę tego tolerować. Milion smsów i połączeń. Nie odbieram nie czytam. Dzwoni i pisze do mojego taty. Tata już nie odbiera nie pisze. Raz rozmawiał powiedziałam, że nie chce wiedzieć o czym decyzję już podjęłam. Byłam u terapeuty. Mam nie rozmawiać z nim ani jego rodziną. Podać go o alimenty.
niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 19:55

Będę chodzić co tydzień. Terapia trwa pół roku. Trochę się boję, że do mnie przyjedzie. I czasami mam taką myśl w głowie żeby się nie targnął na swoje życie, niby to nie moja wina ale jednak nie chciałabym tego. Z kolei chyba skoro kocha flaszkę a nie nas to strata nas byłaby mniej bolesna niż alko więc nie taka nie do przeżycia skoro są trzeźwi alkoholicy i jakoś żyją.
jal - Śro 10 Kwi, 2019 19:59

niezapominajka napisał/a:
Byłam u terapeuty. Mam nie rozmawiać z nim ani jego rodziną. Podać go o alimenty.


Brawo ! Sugestie terapeuty prawidłowe... sprawę o alimenty należy założyć bezwzględnie jak najszybciej.

Życzę konsekwencji i stanowczości... innej drogi nie ma.

niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 20:01

Terapeuta powiedział, że to że podjęłam decyzję to tak naprawdę tylko mi się wydaje. Co zrobię jak wróci za miesiąc i powie, że wszystko do niego dotarło itp. I ma rację nie wiem co zrobię. Mam nadzieję, że jak najszybciej się dowiem i zmienię się na tyle żeby wytrzymać rozmowę i spotkanie z nim, które na pewno kiedyś będzie musiało się odbyć w przyszłości oby dalekiej jak najdalszej.
niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 20:08

Dzięki mam nadzieję. że wytrwam. Właśnie wydzwania do mnie tym razem jego kolega były alko. Nie pije kupe lat. Jaki sprytny. Nawet bym nie pomyślała. Nie odbieram.
jal - Śro 10 Kwi, 2019 20:12

niezapominajka napisał/a:
Terapeuta powiedział, że to że podjęłam decyzję to tak naprawdę tylko mi się wydaje. Co zrobię jak wróci za miesiąc i powie, że wszystko do niego dotarło itp. I ma rację nie wiem co zrobię. Mam nadzieję, że jak najszybciej się dowiem i zmienię się na tyle żeby wytrzymać rozmowę i spotkanie z nim, które na pewno kiedyś będzie musiało się odbyć w przyszłości oby dalekiej jak najdalszej.


Dlatego inwestuj w siebie i terapię !
Nie ma potrzeby z nim rozmawiać wcześniej niż po rocznej udokumentowanej terapii z trwałą abstynencją i stałym kontaktem z AA - i zmianą myślenia o świecie i życiu.
Nie zastanawiaj się co będzie kiedyś... zadbaj o dzień dzisiejszy i dzieci

Maciejka - Śro 10 Kwi, 2019 20:26

niezapominajka napisał/a:
Będę chodzić co tydzień. Terapia trwa pół roku. Trochę się boję, że do mnie przyjedzie. I czasami mam taką myśl w głowie żeby się nie targnął na swoje życie, niby to nie moja wina ale jednak nie chciałabym tego.

Moja trwala ponad rok. Najpierw byla grupa wdtepna 10 spotkan, a potem poglebiona 25 mislo byc ale zrobilo sie wiecej. W sumie wyszlo ponad rok , w tym pare spotkan inywidualnych.
Alkoholik to tchorz , raczej straszy ale nie zrobi. Jak sie targnie to trudno nie masz na to wplywu.
Moj sie zapil i nie dalam nikomu sobie wbic , ze przeze mnie. Sam do tego sie doptowadzil.
Super, ze zdecydowana jestes chodxic na terapie.

Maciejka - Śro 10 Kwi, 2019 20:33

Ja na oskarzenia jego rodxiny , ze doproeadzilam go do smierci powiedzialam , ze prxybsjmniej cos robilam a oni pozakladali rece pod tylek i czekali az umrze. Mieli miny jakby ktos im w zeby strzelil i zamurowalo. Na pogrzebie powiedzialam, ze jedna uwaga pod mpim adresem i wychodze. Nikt nie pisnal jednego slowa. Tak dziala terapia jak do niej sie przylozyc. Bez tego zjefli by mnie zywcem i plajac nie dali a tak ....poradzilam sobie.
niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 20:34

Ja mam u siebie grupę Al-Anon w czwartki koło domu ale nie będę miała możliwości raczej o małego czy próbować mam sąsiadkę, która może jakbym poprosiła ale terapeuta mówił żebym na razie trochę odpoczęła, bo żyjeę tym czytam piszę wszystko naraz. Powiedział forum, kontakt do mojego kolegi z aa w razie potrzeby ok ale ogólnie nie za dużo, bo mi się wszystko pomiesza. To terapia indywidualna pół roczna czy chodzić też na Al.-Anon za wszelką cenę?
niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 20:40

Tak rozumiem perełka. Powiedziałam terapeucie, że jedyne co mnie tam gdzieś kole to że wkładaliśmy pieniądze i zaangażowanie żeby wyremontować dom kupić auto itd. wspólnie a teraz on mieszka w chatce bez niczego. On na to to jego wybór. Sam wybrał. Mógł być ze mną bez alko on woli w chatce z alko. Właściwie wybór postawiłam mu prosty wybrał on...
Maciejka - Śro 10 Kwi, 2019 20:58

Terapia to program leczenia. Inaczej sie pracuje indywidualnie a inaczej na grupie. Ja mialam grupowa a indywidualnej malo. Al- Anon to inna praca , tam mozna sie wygadac. Skoro terapeuta mowi zeby odpuscic Al- Anon to odpusc.
Jak chodzilam na swoja terspie to jeszcze chodzilam do MO Ki T u na indywidudlna bo dxiecko mi narozrabialo.
.
Tematy zachodzily na siebie i twz uslyszslam w tgm mlodziezowym osrodku ze tylko terapia wspoluzaleznienia bo za duzo naraz. Moge potem wrocic. Jak wrocilam po skonczonej swojej terapii to okazalo sie, ze zostala kosmetyka jak oni to okreslili i moglam sobie wybrac nad czym chce pracowac. Wzielan dda i prace na genogramie. W miedzyczasie zmarl maz i terapeutka pomogla mi przejsc przez żalobe bo przezywalam i nie mozna bylo ruszyc dalej.
Proponuje sluchac terapeuty. Skoro on tak mowi tk tak ma byc.

niezapominajka - Śro 10 Kwi, 2019 21:32

Ok, nie pytałam o Al.-Anon ale zapytam następnym razem. Na razie będę się tego trzymać co powiedział. Chcę zrobić wszystko ale też nie chciałabym oddawać dziecka na prawo i lewno do różnych osób, bo ma dopiero 9 msc.
jal - Czw 11 Kwi, 2019 07:08

niezapominajka napisał/a:
Ok, nie pytałam o Al.-Anon ale zapytam następnym razem. Na razie będę się tego trzymać co powiedział. Chcę zrobić wszystko ale też nie chciałabym oddawać dziecka na prawo i lewno do różnych osób, bo ma dopiero 9 msc.


Słusznie... kogoś się trzeba trzymać,najlepiej mądrzejszego od siebie w tej kwestii.
Powodzenia

Kami - Czw 11 Kwi, 2019 12:11

niezapominajka napisał/a:
Terapeuta powiedział, że to że podjęłam decyzję to tak naprawdę tylko mi się wydaje.

I ma całkowitą rację, Jesteś i będziesz tu, gdzie cię przywiodły twoje myśli i czyny ostatnich kilku lat.
niezapominajka napisał/a:
Co zrobię jak wróci za miesiąc i powie, że wszystko do niego dotarło itp.

Cały czas czekasz, chciałabyś by zdarzył się cud. Pozwól Panu Bogu czynić cuda tam gdzie jest naprawdę ogromna potrzeba, a nad Twoim życiem zapanuj sama. Zacznij obracać się wśród szczęśliwych ludzi, a poznasz sekret szczęścia.
Pomyśl sama, masz niespełna 30 lat. Co Ty w życiu użyłaś pięknego, beztroskiego poza walką o trzeźwość partnera alkoholika. Mam syna w Twoim wieku, mimo, że nie było nasze życie usłane różami jest szczęśliwy, pracuje, ma masę przyjaciół, wyjeżdża, zwiedza ....jest szczęśliwy. Córka ma od 4 lat chłopaka, który ją kocha nad życie, zamieszkali razem, uczą się wspólnego gospodarowania, pichcą i jedzą ze śmiechem zakalce, pracują i studiują, ściany w ich domu pooklejane są liścikami miłosnymi.... Kiedyś spotykała się z pięknym jak model chłopakiem.... Skończyła z nim szybko randkowanie, kiedy zapytałam czemu, odpowiedziała, że jemu wystarczyło to, że jest przystojny a ona by chciała czasem porozmawiać na różne tematy......
Świat przed tobą ..... pozwól sobie na komfort życia i pomyśl o dzieciach krążysz przy nim bez sensu. :bezradny:

Kami - Czw 11 Kwi, 2019 12:18

niezapominajka, jeszcze mi się nasunęła kolejna myśl, błędem jest to, że często pracujemy tylko dla efektów, a nie dla własnej przyjemności. Jego niepicie = Twoje szczęście ...... przecież to absurd, no paranoja jakaś...... Pomyśl o tym, póki życie ci przez palce przeleci ......
niezapominajka - Czw 11 Kwi, 2019 18:52

Ja chciałabym pracować żeby się otworzyć na świat, nie dać się omamić i nie wrócić, nie myśleć o nim tylko skupić się na dzieciach i sobie w każdej sytuacji i nie popełnić już tego błędu w przyszłości. Nie dać się wciągnąć w bagno i nie wpaść w inne bagno.
Będę obracać się wśród ludzi szczęśliwych cenna uwaga. Mam wielu przyjaciół różnych. Będę stronić od tych co mają coś wspólnego z alko bo mogą mi zamotać w głowie.
Mam tylko czasami jeszcze myśli w głowie. Może jakbym się tak od samego początku okrutnie nie darła, nie robiła awantur po których on uciekał z domu i bał się wrócić to by się to jakoś ułożyło. Popełniłam w naszej pierwszej połowie życia trochę błędów ale miałam wrażenie że go w ogóle nie obchodzę i chyba nie obchodziłam.

niezapominajka - Czw 11 Kwi, 2019 18:53

Druga myśl to taka co zrobię jak on wyląduje w szpitalu albo coś gorszego.
niezapominajka - Czw 11 Kwi, 2019 18:58

Poza tym to dzwoniłam dziś do koleżanki z którą mieliśmy jechać nad morze i powiedziała żebym się nic nie martwiła będzie jjechała ze mną w aucie żeby się dzieckiem zająć.
Właściwie to nawet mogłabym podziękować mu żee nie pił w domu tylko uciekał na wieś, bo ja dzięki temu mam mnóstwo przyjaciółek z którymi widywałam się jak go nie było. Niby żeby się wypłakać ale jakoś ze mną wytrzymały. W ostatnim okresie jak już zaczęłam pracować nad sobą to nawet jak był wychodziłam nie pilnowałam co było w moich oczach mega wyczynem.

staaw - Czw 11 Kwi, 2019 19:16

niezapominajka napisał/a:
Może jakbym się tak od samego początku okrutnie nie darła, nie robiła awantur po których on uciekał z domu i bał się wrócić to by się to jakoś ułożyło.

Nie bylibyście parą.
Jako dwie dysfunkcyjne osoby zaspokajaliście wzajemnie swoje potrzeby, kiedy tylko jedno zdrowieje, prędzej czy później muszą się rozejść.
Wiele znam związków gdzie kobieta narzeka że miał tylko nie pić a on nagle dojrzał i czegoś wymaga.
Tak się nie da żyć... :rotfl:

niezapominajka napisał/a:
Druga myśl to taka co zrobię jak on wyląduje w szpitalu albo coś gorszego.

Pewnie zajmą się nim wykwalifikowane pielęgniarki.
Nie będziesz tam potrzebna :luzik:

jal - Czw 11 Kwi, 2019 19:31

niezapominajka napisał/a:

Mam tylko czasami jeszcze myśli w głowie. Może jakbym się tak od samego początku okrutnie nie darła, nie robiła awantur po których on uciekał z domu i bał się wrócić to by się to jakoś ułożyło. Popełniłam w naszej pierwszej połowie życia trochę błędów ale miałam wrażenie że go w ogóle nie obchodzę i chyba nie obchodziłam.


Przeciwnie za mało się darłaś i na wiele pozwalałaś a on czuł się bezkarny... jeśli już chcesz się obwiniać to tylko z grzech zaniechania - bo trzeba było go kopnąć w d**ę dawno temu.

Kami - Czw 11 Kwi, 2019 23:03

niezapominajka napisał/a:
Może jakbym się tak od samego początku okrutnie nie darła, nie robiła awantur po których on uciekał z domu i bał się wrócić to by się to jakoś ułożyło.

Miłość to zrozumienie, uśmiech i szczęście a nie darcie się i strach przed powrotem do domu.
niezapominajka napisał/a:
Popełniłam w naszej pierwszej połowie życia trochę błędów

Każdy popełnia błędy, natomiast w tym przypadku to zamiast naprawiać, trzeba było odejść póki jeszcze nic was nie łączyło. Młodość to radość i beztroska a nie łzy, ból i strach.
Napiszę Ci tak od serca..... gdybym była bardziej "ogarnięta" i mniej wstydliwa w przeszłości zapewne dużo wcześniej patrzyłabym na świat z radością.
Nie warto !!!! Nie warto ulewać przez kogoś łzy i tracić czas bez sensu.
Masz mieszkanie, ale czy ono było kiedyś dla Ciebie domem?
niezapominajka napisał/a:
ale miałam wrażenie że go w ogóle nie obchodzę i chyba nie obchodziłam.

Zapewne tak było i jest. :pocieszacz: Zastanów się, ile dla niego zrobiłaś a ile on zrobił dla Was. Nie dość, że kijowy partner to i teraz mierny z niego ojciec.

biegnacazwilkami - Pią 12 Kwi, 2019 01:37

Warto obejrzeć film pt Gdy miłość to za mało(2010)Filmweb, to historia dwojga ludzi którzy przyczynili się do powstania dwóch największych stowarzyszeń do walki z alkoholizmem AA i Al-Anon opowiedziana oczyma kobiety, żony kochającej tak bardzo, że mimo iż dzieci w tym małżeństwie nie było , nie rozstała się ze swym mężem. To ona stworzyła ruch Al-anon, wsparcie dla żon i rodzin alkoholików, bo okazuje się, że alkoholik przestając pić, wcale nie staje się idealnym partnerem i w tej nowej odsłonie żony i bliscy albo zostają sami, albo....no własnie, o tym jest ten film. Nigdy nie uczestniczyłam w żadnym mityngu, ale już sam fakt, że Wielka Księga i 12 kroków na całym świecie są wykorzystywane w terapiach nie tylko alkoholowych, ale np w walce z uzaleznieniem od narkotyków, świadczy o tym, że metoda wymyślona przez Billa Wilsona i jego żonę jest jak do tej pory nie zastąpiona niczym lepszym. Uczy np jak być niby razem ale....osobno, w naszej kulturze ciężko się tego nauczyć, ale obecne pokolenie singli może własnie tak postrzega związek dwojga ludzi pozostających nawet w związku "singlami".
Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 04:24

niezapominajka napisał/a:
Druga myśl to taka co zrobię jak on wyląduje w szpitalu albo coś gorszego.

Jak cos podobnego sie stanie to bedziesz myslec. Nie ma co wrozyc sobie i kombinowac co bedzie jak bedzie jesli bedzie.
Bedzie problem bedzie rada.
Staraj sie żyć teraz nie w przyszlosci.

staaw - Pią 12 Kwi, 2019 04:47

biegnacazwilkami napisał/a:
Warto obejrzeć film pt Gdy miłość to za mało(2010)Filmweb, to historia dwojga ludzi którzy przyczynili się do powstania dwóch największych stowarzyszeń do walki z alkoholizmem AA i Al-Anon

Niezapominajko, ja myślę że komedie romantyczne powinnaś oglądać co najmniej po roku terapii, wtedy podejmiesz decyzję co dalej.
Zarówno żona Billa W. jak i moja ukochana małżonka wspierały nas widząc że my chcemy niepić tylko nam q* nie wychodzi.
Jedna się doczekała, Bill W. przestał pić ale do końca życia pozostał bardzo trudnym partnerem...
biegnacazwilkami napisał/a:

opowiedziana oczyma kobiety, żony kochającej tak bardzo, że mimo iż dzieci w tym małżeństwie nie było , nie rozstała się ze swym mężem.

Dla tego że nie mieli dzieci mogła sobie eksperymentować ze swoim strachem pozostania samą ( w latach trzydziestych nawet w Ameryce samotna kobieta w "średnim wieku " była dziwowiskiem)

Dzieci mają konstytucyjne prawo do dorastania w miłości i harmonii bez emocjonalnej jazdy bez trzymanki którą fundują im oboje rodzice.

biegnacazwilkami napisał/a:

[ Wielka Księga i 12 kroków ] Uczy np jak być niby razem ale....osobno, w naszej kulturze ciężko się tego nauczyć, ale obecne pokolenie singli może własnie tak postrzega związek dwojga ludzi pozostających nawet w związku "singlami".

To ja mam inną wielką księgę, może w nowym tłumaczeniu tak jest, nie czytałem.

Cóż, uważam że to za wcześnie, ale skoro temat padł polecam Ci Wielką księgę byś odróżniała ziarno od plew.

https://sklep.aa.org.pl/anonimowi-alkoholicy-miekka-oprawa-p-2.html

Część rzeczy o chorobie alkoholowej zawartych w tej książce powinnaś mieć na terapii...

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 05:21

Dobra, bo bałagan sie robi. Na grupie wstepnej ogladaliśmy film. Bil W. czy inny tytul oryginalny nie pamietam. Chodzi o to zeby zobaczyc swoje uwiklanie i to zakonczenie po ktorym na mojej grupie zapadla zaduma bo ....oczekiewalismy innego zakonczenia. Wtedy niewiele do mnie dovieralo ale poźniej zrozumialam , ze terapia alkoholika czy chodzenie na AA nie zawsze konczy sie jak w bajce.
Proponuje czytac opinir, wypowiedzi ale prowadzic sie terapeucie. Widocznie Tobie potrzebna terapia indywidualna to inna praca jak na grupie. Na grupie sa tematy, wyklad i cwiczenia i potem informacje zwrotne. Na ibdywidualnej tylko terapeuta i klient. Inaczej co nie znaczy gorzej.

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 05:23

Wielkiej Ksiegi nam nikt nie zalecal do czytania to dla uzależnionych lektura.
staaw - Pią 12 Kwi, 2019 05:29



Interesujące są rozdziały:
"Do żon"
"Wizja rodziny przeobrażonej"

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 05:39

Dodam tylko, ze alkoholik nawet jesli jest wspoluzalezniony to on inaczej patrzy na wspoluzaleznienie. Znam takiego alko co 3 w jednym, najpierw zrobil sobie uzaleznienie , potem wspoluzaleznienie i jeszcze tzw. PR O czyli program rozwoju osobistego.
On tylko reka machal, eeeee wspoluzaleznienie to nic wielkiwgo , uzaleznienie to dopiero jest praca. Inaczej na to patrzyl jak osoby po terapji wspoluzaleznienia.

Paru innych alkoholikow wypowiadalo sie mnieh wieceh podobnie Pewnie, ze wypowiedzi tej drugiej strony sa wazne ale to nie to.

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 05:49

Gdzies tam w srodku swojej terapii przeczytalam. Żelazny Jan , to bylo na liscie od terapeutki. Na grupie dzieliłysmy sie wrazeniami i malo kto rozumial te lekture, nie trafiala do nas. Terapeutka powiedziala, ze ta ksiazka jest dla mezczyzn a my jestesmy kobietami.
jal - Pią 12 Kwi, 2019 06:05

@ niespodzianka to co przeżywasz obecnie może być szokiem i bólem dla Ciebie... ale uwierz tak mają wszyscy którzy wreszcie chcą zrobić coś sensownego ze swoim ŻYCIEM !

Najwyższy czas dojrzeć do świadomego życia... ale pod opieką specjalistów i ludzi którzy już przez to przeszli.

Wspieram ciepło :)

niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 06:33

Dzieki za te cenne informacje. Ja juz nie przezywam tak ogromnego szoku. Docieralo to do mnie stopniowo. Mam normalna rodzinę i znajomych tzn. Bez problemów alko. Ostatnimi czasy nawet mówiłam do niego Ty to mnie nigdy nie kochałeś albo Ty jestes ze mna chyba tylko dla wygody. Jak urodzilo sie dziecko poswiecalam mu mniej uwagi a on się cieszyl zamiast byc zazdrosnym. Wieczorem chodzil spac o 20 a jak polozylam sie z nim to udwracal sie ode mnie co bylo dla mnie szczytem juz bo przeciez spalam na łóżku przy dziecku. Widziałam jego obojętność.
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 06:43

Popelnilam blad. Rozstaliśmy sie dwa lata temu i gdy on pytal czy to ostatecznie nie umiałam powiedziec tak. Przez pewien czas chciałam zyc pelna para i za dużo sobie wyobrażałam. Teraz jestem bardziej wyciszona. Nie planuje każdego dnia od a-z zeby się nie zawodzić. Zeszłym razem bylam zawiedziona ze nim nie ma dla mnie czasu, kto tam powiedzial fajna laska we z dzieckiem pomyślałam ze nic mnie juz lepszego nie czeka bylam samotna i dalam szanse i zaszlam w ciaze bo to ostatni dzwonek a chciałam miec swoje dzieci. Chciałam przeżyć to macierzyństwo dojrzale i świadomie a nie jak 20-latka. Nie zaluje tej decyzji o dziecku.
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 06:44

* miec dwoje dzieci
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 06:48

Balam się przyznać tez ze cale te lata stracone na ratowaniu go byly na marne. Chciałam cos osiągnąć. Walczyłam i wygrałam tak chciałam. Pokażą światu ajednak. Miałam nadzieje ze jeszcze się poprawi sytuacja. Serce miało przewagę nad rozumem chociaż dużo rozumialam to to odpieralam nie chciałam siebie sluchac.
Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 06:49

Nie Ty jedna i nie ostatnia popelniasz bledy. Takie jest życie. Mozna z tego wyciagnac wnioski i zyc dalej i lepiej. Bol to nauka, pomylki to lekcje. Gdyby wszystko bylo fajnie i radosnie to nie byloby rozwoju i nudą by wialo , monotonią a tak życie trwa i mieni sie koloromi jak natura.
Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 06:59

niezapominajka napisał/a:
Balam się przyznać tez ze cale te lata stracone na ratowaniu go byly na marne. Chciałam cos osiągnąć. Walczyłam i wygrałam tak chciałam. Pokażą światu ajednak. Miałam nadzieje ze jeszcze się poprawi sytuacja. Serce miało przewagę nad rozumem chociaż dużo rozumialam to to odpieralam nie chciałam siebie sluchac.



A ja uwazam, ze moje lata w malzenstwie to szansa dla mnie. Bylo bardzo źle , byly tez i dobre chwile. Doszlam do muru, do sciany , moglam tam zostac ale zebralam w sobie sily o odwage i ruszylam dalej. Poszukalam jednej drabiny, drugiej, trzeciej i przeszlam przez sciane, pozbalam siebie, wyszorowalam zamazane, zapackane lustro przez , ktore patrzylam na siebie i na rzeczywistosc i zobavzylam inny swiat, kolorowy, piekny, mozliwosci, radosci, szczescie. To co kiedys bylo niemozliwe okazalo sie latwe i przyjemne, to co bylo glupie i bezsensowne okazalo sie czyms bardzo wartosciowym i cennym.
Moje malzenstwo bylo dla mnie szansa, ktora wykorxystalam. Pamietam co bylo bo to mnie uksztaltowalo, zyje tu i teraz majac wlasne zdanie z nastawianiem na rozwoj i dobre zycie biorac pod uwage opinie innych ale decuduje, wybieram i ponosze konsekwencje sama. Ufam sobie, wierze w siebie, licze sie z innymi i jestem wazna dla siebie na rowni z innymi ludźmi.

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 07:10

niezapominajka napisał/a:
Dzieki za te cenne informacje. Ja juz nie przezywam tak ogromnego szoku. Docieralo to do mnie stopniowo. Mam normalna rodzinę i znajomych tzn. Bez problemów alko. Ostatnimi czasy nawet mówiłam do niego Ty to mnie nigdy nie kochałeś albo Ty jestes ze mna chyba tylko dla wygody. Jak urodzilo sie dziecko poswiecalam mu mniej uwagi a on się cieszyl zamiast byc zazdrosnym. Wieczorem chodzil spac o 20 a jak polozylam sie z nim to udwracal sie ode mnie co bylo dla mnie szczytem juz bo przeciez spalam na łóżku przy dziecku. Widziałam jego obojętność.


Moj mnie zawsze straszyl , ze pojdzie na wojne i zostawi mnie sama. Jak sie od niego oseparowalam to w 2 tygodnie osiwial. A jak dostal pozew o alimenty to latal po ludziach, ze jak ona mogla go tak skrzydxic nazywajac go alkoholikiem a on taki dobry czlowiek i jeszcze kasy chce. Straszyl , ze nic nie dostane. Dostalam, robilam sprawy o podwyzszenie i dostawalam.

Zawsze mial potworny zal do matki, ze byla chora i on za nia musial sie wsydxic. Nie byla alkoholicxka chodxi o vos zypelnie innego.
Matka byla chora to on musial pic, zonka nie chviala robic tego vo chvial to pil, robila to vk chvial to tez pil. Mial wypadek po alkoholu ale on poszedl siedxiev zeby kogos ovhronic bo taki fobry i szlachetny czlowiek. Wolal isc siedziec jak kogos wkopac, powiedziec prawde.
Tak naprawde to wszytko choroba alkoholowa i dxukanie powodu do picia bo jak zyc bez piwka, zuly chmielowej. Ech , bylo , minelo.

jal - Pią 12 Kwi, 2019 07:24

niezapominajka napisał/a:
Balam się przyznać tez ze cale te lata stracone na ratowaniu go byly na marne. Chciałam cos osiągnąć. Walczyłam i wygrałam tak chciałam. Pokażą światu ajednak. Miałam nadzieje ze jeszcze się poprawi sytuacja. Serce miało przewagę nad rozumem chociaż dużo rozumialam to to odpieralam nie chciałam siebie sluchac.


Nie ratowałaś tylko "nieświadomie" pomagałaś mu w CHLANIU !

Nie mogę się doczekać na Twój wpis w którym nie byłoby ani słowa o nim... a tylko o Tobie i dzieciach - już starczy użalania i oczekiwań !

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 07:42

Jal nie masz racji. Takie uzalanie i oczekiwania to forma autoterapii. Mozna zobaczyc swoje mysli, co siedzi w glowie. Taki etap jest potrzebny to minie.
Ja tylko chcialam dodac taka dygresje.
Moje malzenstwo od poczatku bylo nieudane bo maz szukal parawanu, przykrywki do picia. Malzenstwo to byl powod zeby chlac sobie.
Ja z kolei chcialam zapewnic sobie materialne bezpieczeństwo a taki ktos mi to zapewnial a ze pil za duzo,.... Wszystkie chlopy piją.
Tak zostalam wychowana i tak patrzylam na przyszlosc i swiat.
Zycie potoczylo sie tak, ze i tak musialam sie usamodzielnic i stanac na wlasne nogi bez uczepiania sie innej osoby.
Takie zadanie przede mna bylo na poczatek. Teraz jest inne.

jal - Pią 12 Kwi, 2019 08:05

perełka napisał/a:
Jal nie masz racji. Takie uzalanie i oczekiwania to forma autoterapii. Mozna zobaczyc swoje mysli, co siedzi w glowie. Taki etap jest potrzebny to minie.


Można zobaczyć swoje myśli ale tylko wtedy gdy się ma już "trzeźwy pogląd" na sprawę a nie na etapie zadręczania siebie.

Czekam nadal na wpis bez ani jednego słowa o nim...

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 09:54

To nie jest zadreczanie siebie tylko ....niepewnosc, zagubienie, bym chciala i nie chce, wiem i nie wiem czego chce, kocham go i nie wiem co robic. Minelo pare dni, wdg mnie rozstania nie ma. Mysli sa caly czas przy nim.
Nie ma czegos takiego , ze skoro noe chce sie leczyc i zyc ze mna to zegnaj , poradze sobie bez Ciebie, msm wokol siebie duxo ludzi. Jest tp czejanie na cud, na ppamietanie, strach przed przyszloscia, samotnoscia, samotnym wychowywaniem dzieci, lęk o przyszlosc. Tu potrzeba czasu na oswojenie sie z sytuacja, nabrac dystansu do tego wszystkiego. Sprobowac zajac sie czyms innym jak orbita alkoholika , itd itp.
Poczekasz Jal na taki wpis , jeszcze nie teraz, nie juz. Za jakis czas....

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 09:58

Ja kiedys tez tak sie czulam. Zobaczylam swiatelko , ide , czemu to nie dziala natychmiast, czemu nic on ze soba nie robi, czemu to tak boli, jak sobie dam rade, co sie stanie. Tu potrzeba czasu i kroczenia powoli swoim tempem a ulozy sie pomalutku.
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 12:28

Tak powoli, powoli z każdym dniem jest coraz lepiej. Tyle, że nadal ma duże obawy co by było jakby tu przyjechał albo jakbym go spotkała gdzie pod blokiem. Jakbym mogła to chodziłabym na terapię dzień w dzień żeby tylko umieć poradzić sobie w takiej sytuacji. W przyszłym tyg założę tą sprawę o alimenty to pewnie nawet kiedy nie przyjedzie to zobaczymy się w sądzie. Chcę być na to przygotowana.
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 12:31

Piszę tutaj swoje myśli ponieważ pokazujecie mi właściwy tok myślenia. Coś mi wpadnie do głowy, dręczę się, myślę napiszę. Czytam odpowiedź i już mi lepiej odrzucam ją. Jestem grzeczną uczennicą. Przyjmuję wszystko bez bicia.
Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 13:05

niezapominajka napisał/a:
Tak powoli, powoli z każdym dniem jest coraz lepiej. Tyle, że nadal ma duże obawy co by było jakby tu przyjechał albo jakbym go spotkała gdzie pod blokiem. Jakbym mogła to chodziłabym na terapię dzień w dzień żeby tylko umieć poradzić sobie w takiej sytuacji. W przyszłym tyg założę tą sprawę o alimenty to pewnie nawet kiedy nie przyjedzie to zobaczymy się w sądzie. Chcę być na to przygotowana.

Boisz sie, normalne. Wazne zeby dzialac pomimo lęku. Jak spotkasz go pod blokiem i zaczepi Cie to zapytaj co zrobil ze swoim problemem. Jak pijany. Krotko . pogadamy jak trzeźwy bedziesz.
Moj na sprawach sie nie zjawial. Mialam wszystko zaocznie. Na ostatniej byl. Zrobil cyrk przed sądem pokazujac gdzie go zonka i jakie ma slady na twarzy , oczywiscie nie bylo tego. Sad popatrzyl i przywalil podwyzke. Maz od wyroku sie odwowal piszac zazalenie. Nie powinnam tego robic ale przeczytalam odpowiedz bo wyrzuvil mi otwarte pismo pod drzwi. Uzasadnienie brzmialo mniej wiecej tak . pana zazalenie nie zasluguje na uwzglednienie.

Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 13:10

niezapominajka napisał/a:
Piszę tutaj swoje myśli ponieważ pokazujecie mi właściwy tok myślenia. Coś mi wpadnie do głowy, dręczę się, myślę napiszę. Czytam odpowiedź i już mi lepiej odrzucam ją. Jestem grzeczną uczennicą. Przyjmuję wszystko bez bicia.


Ciesze sie, ze moje zwrotki Ci pomagaja. Czasem mam opory zeby tu pisac bo pamietam jak ja lykalam wszystko jak pelikan a kazdy pisze przez pryzmat swoich doswiadczen. Moj alko byl agresywny po alkoholu, mu nie zalezalo na rodzinie, tylko spokojnie i bez kpnsekwencji zeby chlac i zwalic za to wine na mnie no o oczywiscie na ukaraniu mnie za swoje uzaleznienie. A tu figa z makiem. Twoje picie Twoj problem.
Twoj alko prezentuje inny " styl". Inna sytuacja , problem alkoholowy taki sam.

niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 18:34

Sytuacja taka. Jest u mnie koleżanka. Wyszla na balkon i widzi Go idzie, widzi jai bezmyślnie obraca sie plecami jakby chcial zniknąć. Poszedł. Czekamy zaraz bedzie akcja. Dzwonie do taty czy jak cos to przyjedzie. Tata mówi zadzwon do niego zeby poprostu nie przychodzil, bo go nie wpuscisz po co ma stc pod drzwiami. Dzwonie. ,,co ode mnie chciales? Widziałam cie jak idziesz przez okno" on:,, ja to jestem na wsi przeciez mówiłaś Misiek żebym nie przyjezdzal" ja acha to narazie. No i weź tu nie oszalej przeciez stal pod balkonem. Żadnych emocji nie odczułam nic żeby mnie ruszylo ale można zglupiec do niego nic nie dociera. Powiedziałam wprost Koniec a on nie rozumie
Maciejka - Pią 12 Kwi, 2019 18:39

Po co do niego zadzwonilas. Stal pod balkonem i poszedl, gdyby przyszedl i zrobil awanture na policje zadzwon. Ja jak nic sie nie dzialo traktowalam go jak powietrze. Do domu mozna nie wpuscic. Jest zameldowany u Ciebie?
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 19:00

Nie jest zameldowany zawsze chronilam przed tym krokiem. On jest 20 km stad koleżanka sie przestraszyla ze szedł nerwowo i wygladal dziwnie. Zadzwoniłam, bo nie chciałam żeby tu przychodził a on jakby w innym swiecie byl. Nic do niego nie dociera jakas masakra. Następnym razem nie będę dzwonić. Nie chciałam żeby się tu awanturowal przy 3 dzieci byli u mnie goście i chciałam wiedzieć co się dzieje bo szedł na pewno do mnie.
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 19:02

Moze dotrze do niego jak dostanie pozew o alimenty.
Linka - Pią 12 Kwi, 2019 19:13

Cytat:
Moze dotrze do niego jak dostanie pozew o alimenty.

A może nigdy nie dotrze. :bezradny:

W przypadku, gdyby się kiedykolwiek awanturował, dzwon na policję.
Nie proś taty o pomoc, bo to może się źle skończyć.
Od tego jest policja.

jal - Pią 12 Kwi, 2019 20:35

niezapominajka napisał/a:
Nie jest zameldowany zawsze chronilam przed tym krokiem. On jest 20 km stad koleżanka sie przestraszyla ze szedł nerwowo i wygladal dziwnie. Zadzwoniłam, bo nie chciałam żeby tu przychodził a on jakby w innym swiecie byl. Nic do niego nie dociera jakas masakra. Następnym razem nie będę dzwonić. Nie chciałam żeby się tu awanturowal przy 3 dzieci byli u mnie goście i chciałam wiedzieć co się dzieje bo szedł na pewno do mnie.


miałaś nie dzwonić... jesteś niereformowalna. :(

niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 21:45

Tak wiem. Już go blokuje. Czasami wydaje mi się, że moija rodzina i znajomi to bardziej się boją jego niż ja a ja uległam presji.
niezapominajka - Pią 12 Kwi, 2019 21:50

Była u mnie znajoma 10 lat starsza rozwiodła się niedawno z mężem -typ podobny. Uskrzydlona, szczęśliwa spotkała przez przypadek super faceta. Ciepły, słuchający, wieczne prezenty dla niej dla jej trójki dzieci, wycieczki. Poczucie bezpieczeństwa i spokój. Jej radość mnie zaraziła. Mam nadzieję, że to szczęście gdzieś na mnie czeka. Zobaczyłam katastrofalną przepasć między tym co powinno być a co jest.
Maciejka - Sob 13 Kwi, 2019 05:52

Dobrze, ze masx taka znajomą. Zobaczyłas ile tracisz przez alkohol i życie w zwiazku z niedostepnę emocjonalnie osobą. Zimną osobą. Teraz masz namacalna motywację zeby walczyć.
Moje dziecko tez pokazalo swojej siostrze jak moze byc fajnie w zwiazku z czlowiekiem dla ktorego jest wazna i toksyczny zwiazek tamtej zostal przykrym wspomnieniem ku mojej radosci i reszty naszej rodziny. Na wspomnienie tamtego czlowieka jedna z corek jeszcze dzis mowi sz... ze zloscią w oczach.

Maciejka - Sob 13 Kwi, 2019 06:38

Poszukaj sobie w necie i przeczytaj. List alkoholika i Gdyby alkohol mógł mówić....
niezapominajka - Sob 13 Kwi, 2019 19:27

Dziś posprzątałam sobie cały dom, zjadłam pyszny obiadek u rodziców i posiedziałam u znajomych. Kupiłam różową płukankę żeby odnowić moje 4 miesięczne ombre, bo nie mam jak iść do fryzjera i doprowadziłam się do porządku :lol2: Jutro jadę z małym pochodzić po galerii może kupię sobie jakąś bluzeczkę a popłudniu do koleżanki z dzieciaczkiem. Mam już dość siedzenia w domu.
a teraz na dobry sen ,,Lejdis" i nawe ruszę tyłek żeby podłączyć kompa do tv

niezapominajka - Sob 13 Kwi, 2019 19:31

Jakieś propozycje filmów na poprawę humoru??
Linka - Sob 13 Kwi, 2019 19:32

Fajnie, ze planujesz sobie drobne przyjemności i ogólnie wolny czas.
Czasem nawet jak się nic nie chce , to warto wyjść do ludzi.

esaneta - Sob 13 Kwi, 2019 19:52

Ja właśnie od wychodzenia do ludzi zaczęłam wychodzenie ze wspóluzależnienia.
Życie jest tak ciekawe, że szkoda go na kręcenie się wokół alkoholika.

jal - Nie 14 Kwi, 2019 06:26

niezapominajka napisał/a:
Dziś posprzątałam sobie cały dom, zjadłam pyszny obiadek u rodziców i posiedziałam u znajomych. Kupiłam różową płukankę żeby odnowić moje 4 miesięczne ombre, bo nie mam jak iść do fryzjera i doprowadziłam się do porządku :lol2: Jutro jadę z małym pochodzić po galerii może kupię sobie jakąś bluzeczkę a popłudniu do koleżanki z dzieciaczkiem. Mam już dość siedzenia w domu.
a teraz na dobry sen ,,Lejdis" i nawe ruszę tyłek żeby podłączyć kompa do tv


O! i to jest dobry kierunek... :)

niezapominajka - Wto 16 Kwi, 2019 09:57

Mam pytanko. Mam zablokowany tel. Partner pisze smsy do corki. Napisal żebyśmy nie karali dzieci za to ze nie możemy sie dogadać. Ona chciała odpisać,, ale ja nie jestem smutna ze cie tu nie ma". Zapytałam co by chciala odpisać a ona tak powiedziala. Powiedziałam zeby nie pisala narazie. Nie wiem co mam robic. Ona mnie pyta o zdanie a ja sama nie wiem.
jal - Wto 16 Kwi, 2019 11:35

niezapominajka napisał/a:
Mam pytanko. Mam zablokowany tel. Partner pisze smsy do corki. Napisal żebyśmy nie karali dzieci za to ze nie możemy sie dogadać. Ona chciała odpisać,, ale ja nie jestem smutna ze cie tu nie ma". Zapytałam co by chciala odpisać a ona tak powiedziala. Powiedziałam zeby nie pisala narazie. Nie wiem co mam robic. Ona mnie pyta o zdanie a ja sama nie wiem.


Przypomnij ile lat ma córka ?
Nawiasem mówiąc jej odpowiedź bardzo mi się podoba... pewnie jest szczera.

niezapominajka - Wto 16 Kwi, 2019 12:51

W tym roku skończy 11 lat
olga - Wto 16 Kwi, 2019 13:50

Manipuje kosztem dziecka :blee:
niezapominajka - Wto 16 Kwi, 2019 14:10

Wiem i dlatego pytam czy dac jej odpowiedzieć czy nie. Mysle ze ta odpowiedz moglaby go splawic
staaw - Wto 16 Kwi, 2019 15:14

niezapominajka napisał/a:
Wiem i dlatego pytam czy dac jej odpowiedzieć czy nie. Mysle ze ta odpowiedz moglaby go splawic

Pewnie nie uwierzy że to nie Ty wymyśliłaś, ale pozwoliłbym jej tak napisać...

olga - Wto 16 Kwi, 2019 15:17

Gorzej jak zacznie córkę wpedzac w poczucie winy....a jest to bardzo prawdopodobne...dziecko może mieć problem z poradzeniem sobie z tym
olga - Wto 16 Kwi, 2019 15:19

Myślę, że go to nie spławi a raczej da początek wymianie esemesow
staaw - Wto 16 Kwi, 2019 15:53

olga napisał/a:
Myślę, że go to nie spławi a raczej da początek wymianie esemesow

Może i racja, trzeba by u córci go też zablokować by nie denerwował dzieciaka...

niezapominajka - Wto 16 Kwi, 2019 19:21

Ze względu na niego to pozwoliłabym jej to napisać ale racja nic kosztem dziecka. Jest ryzyko, ze zacznie z nią pisać i manipulować, bo już kiedyś pamiętam, że przejawiał takie zachowania co doprowadzało mnie do białej gorączki. Ona już o tym zapomniała więc sprawa zamknięta. Jeśli jeszcze raz napisze zablokuję go. Nie będę już o tym wspominać żeby jej nie denerwować.
staaw - Śro 17 Kwi, 2019 03:01

niezapominajka napisał/a:

Ona już o tym zapomniała więc sprawa zamknięta. Jeśli jeszcze raz napisze zablokuję go. Nie będę już o tym wspominać żeby jej nie denerwować.

Nie zapomniała, dodała do listy tematów których nie należy poruszać żeby nie denerwować mamy.
Prędzej czy później czeka Ciebie rozmowa na ten temat, stosownie do wieku powinnaś wytłumaczyć że są takie choroby w których jeżeli chory nie będzie chciał się leczyć to ani Ty ani córcia ani nawet najlepszy lekarz nic nie poradzi.

Dzieci widzą i rozumieją więcej niż tzw. dorosłym się wydaje...

Kami - Śro 17 Kwi, 2019 12:49

niezapominajka napisał/a:
Napisal żebyśmy nie karali dzieci za to ze nie możemy sie dogadać.

Zmienil skladniki trucizny bo to co robi to trucie juz nie tylko Ciebie .... Zaatakowal dziecko, nie pozwol mu na to.
niezapominajka napisał/a:
Ona chciała odpisać,, ale ja nie jestem smutna ze cie tu nie ma"

Skoro juz to do niego poszlo, niech tak zostanie, ale ja poki co nie wciagalabym dziecka w te rozgrywki. Porozmawiaj z nia i wytlumacz jego chorobe, na czym ona polega. Corka zrozumie. Chron dzieci i pamietaj o jednej zasadzie.... z pijanym czy na kacu nie dyskutuj bo to nie ma sensu.

niezapominajka - Śro 17 Kwi, 2019 20:01

Córka ma już wyjaśnione, że tata jest chory i nie chce się leczyć i nikt go do tego nie zmusi. Ona już jakiś czas temu mówiła do mnie,, Niech już ten tata nie wraca w ogóle do domu. Wolę żeby go nie było niż żebyś Ty płakała". Teraz naprawdę sprawia wrażenie jakby jej to nie obchodziło. Najbardziej to mnie zaskoczyło jak kiedyś powiedziała ,, Tata to jest jakiś taki dziwny. Inny niż wszyscy" w okresie kiedy nie pił. Kiedyś powiedziała do mnie ,Mamo a skąd wiesz że jak tata wychodzi i go nie ma to że on Cie nie zdradza" i że jak będziemy mieszkać z tatą to najgorsze jest to, że jak mały dorośnie to będzie taki jak on. Jak słowo daję nic jej takiego nie mówiłam. To było zaraz po tym jak się urodził może w 3 miesiącu kiedy mój wybył na 2 tyg. Ma taką koleżankę co miała różne takie problemy rodzinne wiem że sobie rozmawiają może to od niej tyle, ze ona jeszcze 3 lata młodsza.
niezapominajka - Śro 17 Kwi, 2019 20:06

On się naprawdę nigdy nią nie zajmował. Zawsze tą osobą w roli ojca jakby był mój tata, cały czas mają ze sobą rewelacyjny kontakt, rozmawiają codziennie robią wspólne we dwoje wyjazdy, planują itp. Naprawdę uważam, że ona aż tak bardzo tego nie przeżywa. na pewno ją to gdzieś gniecie ale nie tragicznie. Nawet jak jeździliśmy do niego do domu rodzinnego to dużo większą uwagę poświęcał jej jego brat, którego uwielbia. Tak było od zawsze
Kami - Śro 17 Kwi, 2019 23:00

niezapominajka napisał/a:
Córka ma już wyjaśnione, że tata jest chory i nie chce się leczyć i nikt go do tego nie zmusi.

Niezapominajka, dzieci wiedzą więcej niż nam się wydaje. One czują tak samo jak my. Nasze nieporozumienia=ich przeżycia.... To nie jest tak, że mimo naszego ukrywania one nie czują. Ta ciężka atmosfera domowa w domu jest gęsta jak budyń. Nie da się nie przeżywać tego co boli a boli jak jasna cholera.
niezapominajka napisał/a:
On się naprawdę nigdy nią nie zajmował.

No właśnie, kogo żałujesz i za kim tęsknisz?
niezapominajka napisał/a:
Zawsze tą osobą w roli ojca jakby był mój tata, cały czas mają ze sobą rewelacyjny kontakt, rozmawiają codziennie robią wspólne we dwoje wyjazdy, planują itp.

I tego się trzymaj. Dziewczyno obudź się, z tego co czytam, masz świetny kontakt z rodzicami. Nie zostaniesz na świecie sama z tym problemem. Przestań się nim zamartwiać, da sobie radę a jak nie da, to już nie Twój problem. Póki co, lubi to co robi i niech tak zostanie.....
Nie żałuj go, jeśli już to w końcu pożałuj siebie i zmień swoje życie tak aby Tobie było wygodnie.
Zapamiętaj, że do końca życia jesteś zdana na Twoje towarzystwo, bo reszta to rzecz nabyta.
Tobie ma być wygodnie i od Ciebie zależy jak Ci się potoczy życie.
Koleżanka Ci mówiła jak ma teraz dobrze, powiem Ci i ja ....
Odkąd dałam sobie spokój z próbą zrozumienia świata i ludzi a zamiast tego stworzyłam swój własny mały świat i otoczyłam się tymi których kocham, lubię i szanuję zaczęło się układać.
Zakochałam się z wzajemnością. Normalny fajny facet z którym jestem szczęśliwa od ponad 16 miesięcy. Kiedy przestałam tracić czas na alkoholików i innych nieudaczników znalazłam czas by na poważnie zająć się nie tylko sobą ale i pracą. Dziś jestem dyrektorem włoskiej firmy, która pod własną marką współpracuje z 12 polskimi (znaczącymi) firmami. Poznaję codziennie nowych ludzi, z niektórymi się zaprzyjaźniam. Moja praca to moje hobby więc nie tylko zarabiam, ale przy tym się dobrze bawię.
Kocham to co robię i w końcu żyję tak jak chcę.....
Kiedyś zastanawiałam się skąd wezmę na chleb i opłaty zapominając, że jakiekolwiek oszczędności inwestowałam w byłego i męża i potem faceta, który biedny raczek nieboraczek się truł i zanim wyszedł i ze śpiączki i ze szpitala był dokładnie wyczyszczony przez swoje dzieci z konta bankowego i karty kredytowej. Dziś jak o tym pomyślę to pukam się w głowę i kpię sama z siebie (więc do tego nie wracam i praktycznie nie myślę)
Spierniczyłam sobie kilkanaście lat życia, nie będę się pocieszała, że to była lekcja życia. Wiedziałam zawsze, że siedzę w szambie ale jakoś oklejona nie potrafiłam się z tego wydostać......
Nie ma lepszego zła... zło jest złe i koniec. Istnieje dobre i przeszłam na tą stronę życia .....

jal - Czw 18 Kwi, 2019 07:23

niezapominajka napisał/a:
On się naprawdę nigdy nią nie zajmował. Zawsze tą osobą w roli ojca jakby był mój tata, cały czas mają ze sobą rewelacyjny kontakt, rozmawiają codziennie robią wspólne we dwoje wyjazdy, planują itp. Naprawdę uważam, że ona aż tak bardzo tego nie przeżywa. na pewno ją to gdzieś gniecie ale nie tragicznie. Nawet jak jeździliśmy do niego do domu rodzinnego to dużo większą uwagę poświęcał jej jego brat, którego uwielbia. Tak było od zawsze


Wychodzi na to,że nie masz czego żałować... warto rozpocząć nowe świadome życie,korzystając z ludzi którzy Ci dobrze życzą i koniecznie z pomocy terapii i Al-Anon.
Powodzenia :)

dromax - Czw 18 Kwi, 2019 10:12
Temat postu: Re: Na skraju przepaści
niezapominajka napisał/a:
Mam faceta alkoholika. Wcześniej jakoś tak do mnie nie docierało chociaż to było oczywiste. Jesteśmy razem 11 lat w tym 2 razy karany za jazdę po alkoholu.

:oops: Czwarta prędkość kosmiczna...znasz? To jest prędkość kosmiczna ucieczki poza Galaktykę! Co zrobić? Wystrzelić tego alkoholika z czwartą prędkością kosmiczną! I po krzyku!

niezapominajka - Czw 18 Kwi, 2019 13:03

Przyszedł. Wpuściłam go. Wziął dokumenty i zostawił klucze. Zapytal co z tego że się będzie leczył jak za rok może będę kogoś miała. Powiedziałam, że może i tak już nie ma innego wyjścia i nie jesteśmy już razem. Nie dałam się wplątać w żadną dyskusję. Powiedziałam, że możemy rozmawiać tylko i wyłącznie o dzieciach. Powiedział na odchodne czy może przyjść w sobotę. Zapytałam czy do dzieci. on że tak. Teraz myślę jak się z tego wyplątać, bo nie może tak być, że on sobie przychodzi tutaj ot tak sobie. Dzieci może widywać nie mogę mu zabronić ale jak znaleźć złoty środek.
Oczywiście próbował się żalić jak ma źle. Powiedziałam tylko jesteś dorosły.
Emocji zero we mnie. Przez moment jak mu świeczki w oczach stanęły. Teraz idę pisać dalej pozew o alimenty.

jal - Czw 18 Kwi, 2019 16:07

niezapominajka napisał/a:
Nie dałam się wplątać w żadną dyskusję. Powiedziałam, że możemy rozmawiać tylko i wyłącznie o dzieciach. Powiedział na odchodne czy może przyjść w sobotę. Zapytałam czy do dzieci. on że tak.


Dałaś się zdecydowanie... a z dziećmi to stary numer - tylko wtedy gdy podejmiesz terapię i zauważę sensowną zmianę w twoim zachowaniu !
Czy byłaś u terapeuty ?

Alimenty i konsekwencja do końca... innej drogi nie ma. ( oczywiście jest - przyjąć dziada i przeprosić go za swoje zachowanie... :( )

niezapominajka - Czw 18 Kwi, 2019 17:39

Tak bylam dwa razy następny w środę. Juz mu napisałam zeby nie przyjezdzal i ze z dziecmi narazie nie bedzie się widywal, bo nie dam ich samych a wszyscy razem nie będziemy się spotykać.
niezapominajka - Czw 18 Kwi, 2019 17:41

Chwila zaćmienia bo nie sprzeciwial sie oddal mi klucze i w drzwiach powiedzial o tej sobocie. Zaskoczył mnie tymi kluczami bo nie pomyślałam nawet o nich. Mam i tak wymieniony zamek.
pterodaktyll - Czw 18 Kwi, 2019 20:26

niezapominajka napisał/a:
Mam i tak wymieniony zamek.

Pewnie dlatego oddał te klucze.....

pterodaktyll - Czw 18 Kwi, 2019 20:27

niezapominajka napisał/a:
Powiedziałam, że możemy rozmawiać tylko i wyłącznie o dzieciach.

Zapomniałaś dodać, że wyłącznie w obecności adwokata

niezapominajka - Czw 18 Kwi, 2019 21:09

on nie wiedział, że mam wymieniony.. nieważne. Myślę, że dziecmi prędko się nie zainteresuje chyba, że będzie zastawial kolejną pułapkę na mnie...
pterodaktyll - Czw 18 Kwi, 2019 21:13

niezapominajka napisał/a:
on nie wiedział, że mam wymieniony..

Jesteś pewna, że nie wiedział?

niezapominajka - Czw 18 Kwi, 2019 21:28

Nie jestem pewna... już sama się pogubiłam, bo w zasadzie gdyby nie wiedział to próbowałby otworzyć drzwi kluczem a nie próbował.
pterodaktyll - Czw 18 Kwi, 2019 21:33

niezapominajka napisał/a:
gdyby nie wiedział to próbowałby otworzyć drzwi kluczem a nie próbował.

Bo mógł już wiedzieć, że to nic nie da, zresztą nieważne. Chciałem Ci tylko uzmysłowić, że nasza umiejętność manipulowania wszystkim i wszystkimi, stawia nas w rzędzie mistrzów świata. Najlepiej nie wierz w ani jedno jego słowo, nawet jak Ci się wydaje, że nie kłamie..........taka choroba :bezradny:

niezapominajka - Pią 19 Kwi, 2019 05:21

Ale to jest strasznie przykre przeciez to tez jest człowiek i może miec jakies uczucia. Nie będę juzz nim ale szkoda mi chwilami, bo czasami mysle, ze jest szczery albo przynajmniej wierzy sam w to co mówi.
jal - Pią 19 Kwi, 2019 06:07

niezapominajka napisał/a:
Ale to jest strasznie przykre przeciez to tez jest człowiek i może miec jakies uczucia. Nie będę juzz nim ale szkoda mi chwilami, bo czasami mysle, ze jest szczery albo przynajmniej wierzy sam w to co mówi.


Długa droga przed Tobą... martwię się o Twoje decyzje oparte na "dobrym sercu" - naiwnej miłości.

pterodaktyll - Pią 19 Kwi, 2019 07:20

niezapominajka napisał/a:
Ale to jest strasznie przykre

:bezradny:
niezapominajka napisał/a:
przeciez to tez jest człowiek i może miec jakies uczucia.

Niestety głównie darzy uczuciem flaszkę, a cała reszta to tylko uciążliwy dodatek.........nie pytaj skąd to wiem....
niezapominajka napisał/a:
czasami mysle, ze jest szczery albo przynajmniej wierzy sam w to co mówi.

A to niewątpliwie, tyle tylko, że jego sposób postrzegania rzeczywistości jest kompletnie zaburzony.......taka choroba :bezradny:

niezapominajka - Pią 19 Kwi, 2019 07:57

OK wierzę. Właściwie jak tu przyszedł to ja przecież widzę to, że on tu chce przyjechać nie dlatego, że tęskni czy coś na dzieci tylko się spojrzał do starszej powiedział cześć misiu i tyle a nie było go 3 tygodnie. Nie było w nim zero chęci przytulenia mnie jakiejś tęsknoty tylko powiedzieć co chcę usłyszeć żeby wbić się spowrotem do ciepłego gniazdka i to nie od razu tylko dopiero w sobotę na święta !!!! jak mu się już będzie w chatce nudzić bo za dużo wolnego. Tak mi od czasu jakaś myśl przejdzie przez głowę to piszę. Piszę żeby usłyszeć komentarz wasz i ją odrzucić żeby moje myśli nie zabrnęły w złym kierunku muszę uważać mimo że czuję się dobrze.
A w zasadzie to nawet widziałam że jemu o dzieci w ogóle nie chodzi tylko o to żeby mnie przekonać do powrotu tylko gdzieś we mnie jest taka normalność postępowań i sama dopisuje sobie czasem scenariusze ,, on to pewnie tęskni za dziećmi bo napisał o tym esa jednego na 50" i później w nie wierzę a widzę całkiem coś odwrotnego. Muszę się nauczyć, że jak myślę nie mówię nie i to już by było super :luzik:

jal - Pią 19 Kwi, 2019 08:19

niezapominajka napisał/a:
OK wierzę. Właściwie jak tu przyszedł to ja przecież widzę to, że on tu chce przyjechać nie dlatego, że tęskni czy coś na dzieci tylko się spojrzał do starszej powiedział cześć misiu i tyle a nie było go 3 tygodnie. Nie było w nim zero chęci przytulenia mnie jakiejś tęsknoty tylko powiedzieć co chcę usłyszeć żeby wbić się spowrotem do ciepłego gniazdka i to nie od razu tylko dopiero w sobotę na święta !!!! jak mu się już będzie w chatce nudzić bo za dużo wolnego. Tak mi od czasu jakaś myśl przejdzie przez głowę to piszę. Piszę żeby usłyszeć komentarz wasz i ją odrzucić żeby moje myśli nie zabrnęły w złym kierunku muszę uważać mimo że czuję się dobrze.
A w zasadzie to nawet widziałam że jemu o dzieci w ogóle nie chodzi tylko o to żeby mnie przekonać do powrotu tylko gdzieś we mnie jest taka normalność postępowań i sama dopisuje sobie czasem scenariusze ,, on to pewnie tęskni za dziećmi bo napisał o tym esa jednego na 50" i później w nie wierzę a widzę całkiem coś odwrotnego. Muszę się nauczyć, że jak myślę nie mówię nie i to już by było super :luzik:


Zupełnie nie znasz mechanizmów tej strasznej choroby jak i sposobów manipulacji alkoholika aby uzyskać swój cel... dopóki nie odstawisz swojego chorego myślenia,nic z tego nie będzie - dasz mu szansę "ostatnią" wróci będzie jakiś czas spokój i potem od nowa "mańka".

Bez jego terapii i trwałej abstynencji wraz ze zmianą jego podejścia do życia - wasza relacja jest skazana na porażkę.
Twoja terapia jest też bardzo ważna bo masz postrzeganie świata zaburzone przez tą sytuację - lgniesz do ognia jak ćma,niestety.

niezapominajka - Pią 19 Kwi, 2019 11:46

OK. Ja tego nie wiem terapia przede mną. Wiem tylko że nie chcę z nim być teraz w ogóle co by nie zrobił
Kami - Pią 19 Kwi, 2019 22:05

niezapominajka napisał/a:
Nie było w nim zero chęci przytulenia mnie jakiejś tęsknoty tylko powiedzieć co chcę usłyszeć żeby wbić się spowrotem do ciepłego gniazdka

Miłość to uszanowanie siebie i drugiej osoby.Kiedy mówisz: 'Zrób to, a pokocham cię', nie jest to miłość, a manipulacja.
niezapominajka napisał/a:
A w zasadzie to nawet widziałam że jemu o dzieci w ogóle nie chodzi tylko o to żeby mnie przekonać do powrotu tylko gdzieś we mnie jest taka normalność postępowań i sama dopisuje sobie czasem scenariusze

Jeśli poważnie podchodzisz do zmiany swojego życia, musisz poważnie podejść do zmiany swego otoczenia. Wyrzuć definitywnie gdybanie, żal, troskę i pytania bez sensu co by było gdyby?!..... Tego nie ma i nie będzie. Postaw na jakoś swojego życia a nie na bzdetne czekanie co on postanowi. Zapracuj na swoje wartościowe życie sama. Nikt za Ciebie tego nie zrobi.
niezapominajka napisał/a:
Piszę żeby usłyszeć komentarz wasz i ją odrzucić żeby moje myśli nie zabrnęły w złym kierunku muszę uważać mimo że czuję się dobrze.

Kiedy postawisz czoło swoim lękom i niepewnościom, zobaczysz jak szybko się te uczucia rozpłyną. :)

niezapominajka - Sob 20 Kwi, 2019 17:31

Od wczoraj mam dola. Czuję się samotna mam wewnątrz uczucie jakby mi ktos wyrwal serce jakas taka pustka...
staaw - Sob 20 Kwi, 2019 18:07

Znam to uczucie.
Pojawia się przy okazji kiedy powinno być ciepło, rodzinnie i miłośnie.
A jest... jak zawsze...

:pocieszacz: :buzki:

Przyzwyczaisz się że świat mimo że jest inny od oczekiwanego, nadal jest najlepszym ze znanych... :rotfl:

Kami - Sob 20 Kwi, 2019 20:28

niezapominajka napisał/a:
Od wczoraj mam dola. Czuję się samotna mam wewnątrz uczucie jakby mi ktos wyrwal serce jakas taka pustka...

To ten czas, kiedy jeszcze nie wiesz czego chcesz a wiesz czego już nie chcesz.
Boli, że nie zadbał, nie zadzwonił i nie dopytał. Boli, kiedy zdajesz sobie sprawę, że tak na prawdę to on nigdy w życiu nie uczestniczył..... Świat kiedyś się kręcił wokół niego a dziś jest pustka.
Nie zadowalaj się byle kim, byle gdzie i byle jak. Postaw na jakość.
Zobacz jak pusto wokół kiedy pozbyłaś się alkoholika. Ile było Ciebie dla samej siebie? podejrzewam, że wielkie NIC !!
Mi też kiedyś wystarczyło, że był, że spał zapity w drugim pokoju. Były partner był bardzo grzeczny, spokojny i to mnie chyba zgubiło. Nie znoszę przemocy (psychicznej w moim przypadku), krzyków i ciężkiej atmosfery więc od męża bez żalu odeszłam.....to co poczułam to jedynie wielka ulga.
Będzie jeszcze Tobą długo szarpało a uczucia i Twoja psychika będzie wchodzić z rozpaczy w ekstazę .....

jal - Nie 21 Kwi, 2019 06:30

niezapominajka napisał/a:
Od wczoraj mam dola. Czuję się samotna mam wewnątrz uczucie jakby mi ktos wyrwal serce jakas taka pustka...


Niestety "nowe" rodzi się zawsze w bólu... może być tylko lepiej - mimo wszytko pogody ducha i nadziei .
Wspieram ciepło... :)

niezapominajka - Czw 25 Kwi, 2019 07:19

No cóż. Zlozylam pozew o alimenty. W święta odblokowalam Tel bo byli u mnie znajomi i nie chciałam przy nich awantury. To nie byl dobry pomys po wizycie wczorajszej u terapeuty zablokowalam. Wypisuje do corki. Jest za granica i wysyła jej zdjęcia gdzie nas zabierze. Tlumacze juz nie jestesmy razem, wkurzam sie musze się jakos na to uodpornić.
niezapominajka - Czw 25 Kwi, 2019 07:23

Czuje jakiś taki spokój wcześnie bylam dla zawzięta, dla na niego boje się zeby mnie to nie zgubiło. Zastanawiam sie czy to normalne. Mysle, ze powinnam dużo przebywać wśród szczęśliwych ludzi i spędzać ciekawie czas ze swoimi dziecmi oderwać sie
jal - Czw 25 Kwi, 2019 08:10

niezapominajka napisał/a:
No cóż. Zlozylam pozew o alimenty. W święta odblokowalam Tel bo byli u mnie znajomi i nie chciałam przy nich awantury. To nie byl dobry pomys po wizycie wczorajszej u terapeuty zablokowalam. Wypisuje do corki. Jest za granica i wysyła jej zdjęcia gdzie nas zabierze. Tlumacze juz nie jestesmy razem, wkurzam sie musze się jakos na to uodpornić.


Nie potrafisz się odciąć od niego... odbierasz telefony,odpowiadasz itp.

niezapominajka - Czw 25 Kwi, 2019 09:29

Juz nie, popelnilam błąd. Pewnie i tak by nie przyjechał a zlezalo mi na dobrej atmosferze bo bylam ze znajomymi z którymi nie widziałam się ze dwa lata ze względu na niego. Teraz widzę ze jak mam z nim kontakt to na mnie zle wpływa nawet kiedy postanowiłam co postanowiłam. Musze uwazac
Kami - Pią 26 Kwi, 2019 20:15

jal napisał/a:
Nie potrafisz się odciąć od niego... odbierasz telefony,odpowiadasz itp.

Niestety, chyba tak to działa nim działać przestanie ...... :( (znam z autopsji)
niezapominajka napisał/a:
Pewnie i tak by nie przyjechał a zlezalo mi na dobrej atmosferze

Dobra by nie była na pewno ta atmosfera ..........
niezapominajka napisał/a:
Teraz widzę ze jak mam z nim kontakt to na mnie zle wpływa nawet kiedy postanowiłam co postanowiłam.

No, niestety.....
Cytat:
Musze uwazac

Powinnaś przede wszystkim przestać mieć nadzieję, cudu nie będzie .... :bezradny:

niezapominajka - Sob 27 Kwi, 2019 06:42

Nie mam nadziei wiem, ze im szybciej się od niego odetnę tym lepiej. Szkoda że nie mogę calkowcie ze względu na dzieci ale może nie ma to większego znaczenia w dłuższej perspektywie. Dobrze mi z dziecmi. Jestem zmęczona ale jest ok. Dzis idziemy z corka do parku trampolin we dwie :lol2:
niezapominajka - Sob 27 Kwi, 2019 06:49

Corka rozmawia z nim. Ciągle szuka kontaktu ze mna. Wczoraj po rozmowie powiedzial zeby dala mamę do Tel a ona na to,, Nie tato nie dam Ci mamy ona nie chce z tobą rozmawiać". Bylam z niej dumna, nie chce jej obciążać ale ona chyba widzi ze jak z nim gadam to tylko nerwy i sama podjela taka decyzje i dzieki temu ukrucila mu kontakt praktycznie calkiem bo bedzie wiedział ze przez nia nic nie zalatwi.
olga - Sob 27 Kwi, 2019 08:49

On to chociaż trzeźwy gdy z córką rozmawia,?
niezapominajka - Sob 27 Kwi, 2019 17:39

Nie mam pojęcia. Mi jest trudno przez telefon rozróżnić już teraz a przecie ja z nim nie rozmawiam. Możliwe, że nie ale nie mam jak tego sprawdzić. To były krótkie rozmowy co tam słychać i żebym j go odblokowała i nic więcej.
niezapominajka - Sob 27 Kwi, 2019 17:43

Coraz częściej się łapę się na tym, że jest mi czegoś zal związanego z nim a z drugiej strony wiem, że jakby stanął przede mną to nie złamałabym się, bo nie chcę z nim być naprawdę. nie chcę już cierpieć i dawać szans, ani jednej.
niezapominajka - Sob 27 Kwi, 2019 18:21

Jakby ode mnie odszedl mąż z dziecmi to na pewno bym tego nie wytrzymala. Dla dzieci zrobiłabym wszystko. To byłby niewyobrażalny bol. Nie chce takiego bolu zadawać ale nie mam wyjścia. Mysle tez, ze on nie przezywa tego tak jak mi się wydaje. W końcu przez miesiąc byl tu raz. Ja bym rozlozyla namiot i spala pod drzwiami.
jal - Sob 27 Kwi, 2019 18:54

niezapominajka napisał/a:
Jakby ode mnie odszedl mąż z dziecmi to na pewno bym tego nie wytrzymala. Dla dzieci zrobiłabym wszystko. To byłby niewyobrażalny bol. Nie chce takiego bolu zadawać ale nie mam wyjścia. Mysle tez, ze on nie przezywa tego tak jak mi się wydaje. W końcu przez miesiąc byl tu raz. Ja bym rozlozyla namiot i spala pod drzwiami.


Myślisz za niego i za siebie... tylko po co?

Alkoholik który tylko nie pije na zapartego bez terapii czy AA - wcześniej czy później popłynie,nie wspominając o myśleniu po staremu.

niezapominajka - Sob 27 Kwi, 2019 19:09

Pocieszające. Będę o tym pamiętać jakbym miała kiedyś wątpliwości czy zrobiłam dobrze. On nie raz powtarzał, że jak zostanie tam gdzie jest to będzie tragedia, że tam nie ma szans dojść do siebie, że tylko jak wraca do nas do domu. Zawsze miałam wrażenie, że jestem dla niego ciężarem, który jakby mogł to by zrzucił i poszedł w tango. Oczywiście jak przyszło co do czego to on nie jest alkoholikiem.
pietruszka - Nie 28 Kwi, 2019 14:45

niezapominajka napisał/a:
On nie raz powtarzał, że jak zostanie tam gdzie jest to będzie tragedia, że tam nie ma szans dojść do siebie, że tylko jak wraca do nas do domu.

Niezapominajko,
przede wszystkim w przypadku alkoholika (nawet alkoholika trzeźwiejącego!) warto wryć w pamięć sobie takie hasło "Czyny nie słowa". W przypadku osoby uzależnionej słowa są najdoskonalszym (i najtańszym i najłatwiejszym) środkiem manipulacji. Osobiście uważam, że kobiety są szczególnie wrażliwe na "magię słów" i przez to stajemy się łatwym kąskiem do zmanipulowania za pośrednictwem pięknych słówek, magicznych obietnic poprawy, a jak już usłyszymy "kocham Cię" to kolana nam miękną i jesteśmy gotowe do największych poświęceń 8|

Zamiast obietnicy niepicia - niech po prostu (!) nie pije
Zamiast słów miłości - niech o niej świadczą czyny, nawet te codzienne (pomoc w zakupach, wsparcie finansowe, troska w chorobie, itd)
Zamiast obietnic zmiany (porządnie przerabiana terapia, praca nad emocjami i rzeczywista zmiana w zachowaniu)
Zamiast słów o tym, jak ważne są dla niego dzieci - rzeczywiste dbanie o ich rozwój, zapewnienie im stabilnych podstaw bytu, spędzanie z nimi czasu w inspirujący sposób

Wiem z własnego doświadczenia, że warto na nowo przypomnieć sobie, jak wyglądają realne, prawdziwe zachowania, czyny i działania, a nie gładkie słówka i puste gesty (kwiatek nie zastąpi zapłaconego rachunku za prąd, a słowa nie zamienią się w porąbane drewno, rozpalone w kominku, gdy zimno).

Konkrety. Prawda. Rzeczywistość.

A jeśli tego nie ma - lepiej być samej, bo w rzeczywistym, a nie bajkowym świecie - wszystkie podstawy jesteśmy same w stanie sobie zapewnić i szkoda tracić mnóstwa czasu i energii na alkoholika - to tylko kula u nogi, z którą łatwo pójść na dno, pociągając za sobą dzieci. :( To jest życie.

niezapominajka - Pon 03 Cze, 2019 11:26

No cóż poczułam się zobowiązana żeby jakiegoś pościka napisać, bo tu wszystko się zaczęło i bardzo mi pomogliście :)
U mnie super, sprawa o alimenty za miesiąc. Czuję się wspaniale jakbym miała znowu 15 lat naprawdę. Z dziećmi sobie radze, jesteśmy szczęśliwi jestem wreszcie wolna. Na terapię chodzę dwa miesiące już o partnerze prawie nie rozmawiam. Docieramy się jeszcze jeżeli chodzi o pieniądze i dzieci ale da mnie to tylko formalność. On schematycznie się zachowuje czym utrwala mnie w przekonaniu że zrobiłam najlepszą rzecz w swoim życiu. Widuję się ze znajomymi, mam coraz lepszy kontakt z rodzicami i nawet siostra napisała dziś do mnie że mnie kocha co mi się bardzo spodobalo :) dosłownie przed chwilą.
Miałam urodziny i pierwszy raz od dawna tyle osób mi życzenia złożyło tyle cieplłych słów usłyszałam, że było mi mega miło. Z dziewczynami zrobiłyśmy sobie babski wieczór z ząbkującym i gorączkującym małym ale też było super!
Wiem że będzie jeszcze ciężko bo sprawa i tamten robi mi problemy ale nie jest tak tragicznie jak się spodziewałam wystarczy sobie ułożyć w głowie dobrze i na resztę patrzy się już inaczej.
Przestałam zrzedzić, narzekać, czasami zapominam nawet o zegarku (bo jestem na macierzyńskim ;) ) jestem otwarta na nowe znajomości. Jest jeszcze trochę do wypracowania bo czuje że w pewnych aspektach nie jest idealnie ale będzie :P

niezapominajka - Pon 03 Cze, 2019 11:30

Dziękuje wam z całego serca, bo to dzięki waszym radą zaczęłam nową drogę życia. Ciężka intensywna praca nad sobą i można wszystko. Co najlepsze zrozumiałam, że partner bez terapii nic nie zmieni wiem to z autopsji a jako, że on na ową nie ma zamiaru się udać za nic w świecie więc odpuściłam całkiem. Tymbardziej, że teraz to szczerze myślę żee gdyby nie moje problemy nigdy bym się w taki związek nie władowala.
niezapominajka - Pon 03 Cze, 2019 11:38

Ale mam dzięki temu dwójkę wspaniałych dzieci i dzięki tej znajomości ja wychodzę na prostą. Nie wiadomo jakby się moje życie potoczyło jest jak jest i trzeba robić tak, żeby już nigdy nie popełnić tych samych błędów :papa:
jal - Pon 03 Cze, 2019 12:39

@niezapominajka - stęskniłem się za Tobą i byłem pełen obaw a tu - super !

Cieszę się ogromnie,że Ci się układa pomyślnie... ale nie rzucaj terapii i nas .

Piszesz innym językiem a to jest dowód na Twoją "zmianę" - fajnie się czyta.
Wspieram ciepło :)

evita - Pon 03 Cze, 2019 16:32

niezapominajka napisał/a:
Czuję się wspaniale jakbym miała znowu 15 lat

znam ten stan :] powodzenia życzę i wytrwałości w swoich postanowieniach :okok:

esaneta - Pon 03 Cze, 2019 21:26

I ja zauważyłam ten „inny język”, o którym Jal wspomina. Powodzenia! :)
niezapominajka - Wto 26 Sty, 2021 16:47

Mam faceta. Między nami jest wszystko ok teoretycznie. Pomaga mi w domu, przy dzieciach, mamy wspólne zainteresowania. Ja boję się zaufać. Mamy wziasc wspólnie kredyt na mieszkanie bo jesteśmy w pokoju z moim synem a ja wciąż wątpliwości. Jak obsesja. Wszystkiego się czepiam cały czas napięcie on twierdzi że ze mną się nie da rozmawiać normalnie bo on mówi normalnie a ja to złe odbieram. Córka też mówi że niesprawiedliwie ha posądzam że się DRE cały czas. Ja jakbym szukała problemów cały czas myślę. Szczególnie zazdrosna jestem o jego poprzednie życie wspaniałe wesele, inwestująca w siebie piekna żonę, dom. Jak coś zapytam o przeszłość to potem przeżywam. Mecze się. Chce z nim być tylko się gubię czy ja ze względu na swoje przejścia z facetem alko nie wpadam w obsesję i nie wyolbrzymiam wszystkiego. Staram się rozwijać skupiać na swoich pasjach ale to wraca jestem nie do wytrzymania
Linka - Wto 26 Sty, 2021 17:12

Cytat:
a ja wciąż wątpliwości.

Więc zaczekaj. Nie spiesz się z tym kredytem.
Może podświadomie czujesz, ze tu coś nie gra.
Albo po prostu za wcześnie weszłaś w nowy związek.
Może jeszcze terapia, może choć psycholog, byś mogła sobie wszystko poukładać.

staaw - Wto 26 Sty, 2021 17:17

niezapominajka napisał/a:
Mamy wziasc wspólnie kredyt na mieszkanie bo jesteśmy w pokoju z moim synem a ja wciąż wątpliwości.

NIE!
Żadnych kredytów, raz że czasy niepewne a dwa czasem warto posłuchać intuicji zamiast iść za popędami...

Wiedźma - Wto 26 Sty, 2021 18:43

Kredyt? Z nowym facetem??? :shock:
Ja bym nie zaryzykowała :nie:

niezapominajka - Wto 26 Sty, 2021 20:30

Jesteśmy ze sobą półtora roku, mieszkamy rok. Jesteśmy sąsiadami z dzieciństwa z obok bloku chociaż się nie kolegowalismy ale mamy pełno wspólnych znajomych. Mój partner opiekuje się moim dwu i pół letnim synem odbiera go ze zlobka zostaje popołudniami a i gdy chce zrobić coś dla siebie. Dzielimy się obowiązkami i wydatkami. Oboje mamy stałą pracę w państwowych instytucjach. Na pokrycie kredytu będziemy mieć ze sprzedaży naszych mieszkań tylko na wykończenie dobieramy to nie jest aż takie ryzyko co nie zmienia faktu że ciągły niepokój, nieufnośc i szukanie drugiego dnia nie daje mi żyć. Nie wiem ile w tym jego winy ile mojej skrzywdzonej głowy i niedowartościowania. Jego słowa i ton mnie ranią chociaż większość przyjęłaby to na spokojnie i olala. Można ją jednak nadaje się sportem na terapie
OSSA - Wto 26 Sty, 2021 22:56

niezapominajka napisał/a:
Jego słowa i ton mnie ranią chociaż większość przyjęłaby to na spokojnie i olala. Można ją jednak nadaje się sportem na terapie


Sama odpowiedziałaś sobie na pytanie, najpierw trzeba wyprostować celownik idź na terapię , a dopiero później budować trwały związek, Piszesz, że masz mieszkanie i prace, czy warto z tego rezygnować i zaciągać zobowiązanie kredytowe na X lat, dla człowieka który ciebie nie rozumie i rani . Przecież wie , a przynajmniej powinien wiedzieć przez co przeszłaś.

Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 02:18

niezapominajka napisał/a:
Mam faceta. Między nami jest wszystko ok teoretycznie. Pomaga mi w domu, przy dzieciach, mamy wspólne zainteresowania.


niezapominajka napisał/a:
Jesteśmy ze sobą półtora roku, mieszkamy rok. Jesteśmy sąsiadami z dzieciństwa z obok bloku chociaż się nie kolegowalismy ale mamy pełno wspólnych znajomych. Mój partner opiekuje się moim dwu i pół letnim synem odbiera go ze zlobka zostaje popołudniami a i gdy chce zrobić coś dla siebie. Dzielimy się obowiązkami i wydatkami. Oboje mamy stałą pracę w państwowych instytucjach.


Czy taki zwazek Ci odpowada?
Czy kochasz go kochasz?

niezapominajka napisał/a:
Ja boję się zaufać

Dlaczego?
.
niezapominajka napisał/a:
Wszystkiego się czepiam cały czas napięcie on twierdzi że ze mną się nie da rozmawiać normalnie bo on mówi normalnie a ja to złe odbieram. Córka też mówi że niesprawiedliwie ha posądzam że się DRE cały czas. Ja jakbym szukała problemów cały czas myślę.

A Ty jak to widzisz? Czy potrafisz na to popatrzec jak na opowieśc Twojej przyjaciółki?

niezapominajka napisał/a:
Szczególnie zazdrosna jestem o jego poprzednie życie wspaniałe wesele, inwestująca w siebie piekna żonę, dom. Jak coś zapytam o przeszłość to potem przeżywam.


Skoro było tak wspaniale to dlaczego to się rozpadło?
Kolejna rzecz; A jak Ty dbasz o siebie? dlaczego sie porównujesz do tamtej kobiety? Co tak naprawdę o tamtym zyciu wiesz? Skąd wiesz, że partner mówi o tym bez emocji, i jak to naprawde wyglądało/ było?
Do czego tęsknisz? Czego nie masz Ty a miałą tamta? O co chodzi z tą zazdroscią u Ciebie?
niezapominajka napisał/a:
Mecze się.


Warto? Czy chcesz coś z tym zrobić?

niezapominajka napisał/a:
Chce z nim być tylko się gubię czy ja ze względu na swoje przejścia z facetem alko nie wpadam w obsesję i nie wyolbrzymiam wszystkiego. Staram się rozwijać skupiać na swoich pasjach ale to wraca jestem nie do wytrzymania


Chcesz z nim być ale jesteś zagubiona w sobie, swoim środku. Czy chcesz coś z tym zrobić? Czy chcesz zawalczyc o siebie, o zwiazek? Czy wiesz, masz pomysł gdzie, do kogo się zwrócic o pomoc?
Czy zrobiłas coś z poprzednim swoim zwiazkiem, czy wiesz, widzisz swój udział w tamtej relacji?Czy sobie to poukładałas? Jakie wyciagnełaś wnioski z tamtej lekcji?

niezapominajka napisał/a:
Oboje mamy stałą pracę w państwowych instytucjach. Na pokrycie kredytu będziemy mieć ze sprzedaży naszych mieszkań tylko na wykończenie dobieramy to nie jest aż takie ryzyko


Tu z tym kredytem. Nie powiem Ci co zrobić, decyzje musicie podjąć wspólnie. Możesz wyisac wszystkie za i przeciw kazdego rozwiazania i podjąć decyzję tak lub nie.

niezapominajka napisał/a:
ciągły niepokój, nieufnośc i szukanie drugiego dnia nie daje mi żyć. Nie wiem ile w tym jego winy ile mojej skrzywdzonej głowy i niedowartościowania.


Kto może Ci pomóc to poukładać? Dojsc do ładu z samą sobą?
Czy wiesz jak wyjsc z roli tej pokrzywdzonej, roli ofiary? Ta rola nie daje Ci żyć. Mi tez nie dawała żyć, Na terapii terapeutka powiedziała; widzisz tę role, zauważyłas a wiesz jak z tego wyjść? Jak zaopiekowacsię , zajac sobą? Co to znaczy kochac siebie?

niezapominajka napisał/a:
Jego słowa i ton mnie ranią chociaż większość przyjęłaby to na spokojnie i olala. Można ją jednak nadaje się sportem na terapie


Skąd wiesz jak przyjęłaby to większosć? Nie wiem o co chodzi z tym , ze jego słowa i ton Cię ranią.
Czy sie nadajesz na terapię ? Nie wiem, może chociaż umów się na spotkanie z terapeutą.

Na koniec zostawiałam to;
Czy potrafisz zaakceptowac obecną sytuację taka jaka jest? Czy potrafisz zaakceptowac bezwarunkowo swoje uczucia w tej konkretnie sytuacji? Jak się z tym czujesz?



Dobra poorzbiłam kupę na atomy a teraz ide spać. Chyba dałam Ci do myślenia. Za swoje życie ponosisz odpowiedzialnosc sama Ty.

olga - Śro 27 Sty, 2021 07:24

Wyzbywanie się własnego mieszkania żeby stało się majątkiem wspólnym to moim zdaniem bardzo głupi pomysł...ja bym tak nigdy nie zrobiła...
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 08:03

Pozbywam się małego mieszkania po dziadku w 70 letnim bloku nie mam pokoju dla syna śpimy w jednym z partnerem a zainwestować mam w nowe mieszkanie 3 pokojowe z poddaszem gdzie każdy ma swój kąt a ja mogłabym przyjmować pacjentów w domu i sobie dorabiać a dzieci bawilyby się na 25 m tarasie a nie stały pod blokiem gdzie na każdym kroku leży jakiś nieprzytomny pan z winem w reku
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 08:06

Ale dziękuję wasze odpowiedzi dały mi dużo do myślenia. Dziś postawiłam na swoim i co z tego wyjdzie to zobaczymy. Zadb o to żebym była z dziećmi zabezpieczona i postaram się zrobić tak żeby nie ciągnąć kredytu 10 lat bo nigdy nic nie wiadomo racja
Jak czuje że nie ufam do końca to lepiej zaufać intuicji i liczyć na siebie

Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 08:12

A sobie ufasz? Mozesz polegac na sobie?
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 09:16

No właśnie nie do końca. Zawsze szukam poparcia dla swoich decyzji ale później dochodzę do tego co mam zrobić coprawda szukając rad ale uczę się podejmować sama dobre decyzje. Nic nie jest czarne i białe każda decyzja ma plusy i minusy. Ja mam teraz pomoc od partnera napewno większa niż od ojca dziecka. Ojciec nie płaci alimentów nie kontaktuje się w ogóle. Mój syn traktuje go jak ojca.
olga - Śro 27 Sty, 2021 09:38

Zrobisz jak uważasz... to Twoje życie...i Twouch dzieci...
A jak z partnerem nie wyjdzie, co nie rzadko się zdarza...dokąd wrócisz? Będziecie się kisić razem i żreć o wspólny majątek...

Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 09:47

A jak z komunikacja w zwiazku? Pisałas , ze jest problem. Czy potrafisz wyrazac swoje potrzeby, mowic o uczuciach, stawiac granice? Czy masz dostęp do samej siebie? Czy wiesz czego chcesz? Czy Twoj partner potrafi jasno sie komunikowac?
Czy potraficie dawac i brac w zwiazku? Czy jest tu rownowaga?

Wiedźma - Śro 27 Sty, 2021 11:02

olga napisał/a:
Wyzbywanie się własnego mieszkania żeby stało się majątkiem wspólnym to moim zdaniem bardzo głupi pomysł...ja bym tak nigdy nie zrobiła...
olga napisał/a:
A jak z partnerem nie wyjdzie, co nie rzadko się zdarza...dokąd wrócisz? Będziecie się kisić razem i żreć o wspólny majątek...

Podpisuję się oburącz pod każdym zdanie Olgi.
Toż to palenie za sobą mostów!
Czy - odpukać - w razie rozstania będziesz miała wystarczające środki,
żeby spłacić facetowi jego udział w mieszkaniu i dokończyć spłacanie kredytu?
A jeśli on zostanie z mieszkaniem i kredytem, i powiedzmy, że Ciebie spłaci -
czy wystarczy tych pieniędzy na kupienie nowego mieszkania dla Ciebie i syna?

OSSA - Śro 27 Sty, 2021 11:29

niezapominajka, przecież możesz wynająć swoje mieszkanie i środki przeznaczyć na wynajęcie większego wspólnego lokum. Możesz też wziąć większy kredyt i spłacać z środków z wynajęcia poprzedniego. Ostatnia rzecz nie jesteście małżeństwem warto się zabezpieczyć. Mieć dokumenty potwierdzające wkład we wspólne mieszkanie. Znam wiele osób które zostały z kredytem i bez dachu nad głową jak coś nie wyszło.
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 12:03

Chce lepszej przyszłości dla moich dzieci. Mojemu partnerowi widać że zależy mi też po każdej sytuacji staramy się oboje jakoś się pogodzić porozumieć, nic mi nie zabrania. Problemy z komunikacją wynikają z tego że mój poprzedni partner alko robił wszystko co chciałam a potem znikał na tydz a jeżeli chodzi o dom remonty to wszystko było w mojej kwestii jego to nie interesowało. Teraz mi jest ciężko się dogadać bo mam normalnego faceta który nie jest ojcem moich dzieci to nie jest łatwa sytuacja. Nie da się wszystkiego przewidzieć raczej nie czeka mnie już bajka jak ze snu. Moja córka jest w okresie dojrzewania pyskuje do mnie i do niego a syn ma 2 lata i jest rozdarty i co rusz wpada w histerię. Na naszej pierwszej randce spacerze z dzieckiem położył się na betonie i płakał i nie mogłam go w ogóle ogarnac. Wiem że to częściowo z zazdrości ale sporo przez te półtora roku przeszliśmy. Zaczęlismy mieszkać że sobą jak siedziałam 3 MSC z dzieckiem w domu bo początek epidemii i w tym jednym pokoju z dzieckiem pełnym energii.
Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 12:11

Twoim zdaniem problem z komunikacją tkwi w przeszłości. Co dalej w związku z tym?
Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 12:18

A może już wiesz co robić i szukasz tu tylko potwierdzenia, że dobre decyzję podjęłaś?
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 12:22

Ja już wynajmowałam to mieszkanie. To jest dopiero użeranie się. Poza tym to musiałabym 30 lat spłacać ten kredyt dwa razy większy niż wartosc kredytu wiecie jak jest a tak sytuacja jasna. Mieszkanie pół na pół będzie na akcie notarialnym. Gdyby coś partnerowi się podziało jego część przechodzi na mnie i dzieci. Dzieci dziedziczą po mnie. Po sprzedaży podział pół na pół wartość mojego mieszkania mi się zwróci. Sytuacja jasna on ma teraz taka sama więc nie byłoby problemu. Jest po rozwodziei dzielił.
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 12:27

Komunikację trenuje. Niepotrzebnie się nakręcam. Jak się nie nakręcam jest ok. Jak zaczynam wprowadzać zła atmosferę to jest zła atmosfera i się nakręcam. Ale mam świadomość tego nie wiem mam wrażenie że potrzebuje czegoś wspólnego żeby przejść na kolejny etap związku ani ślubu ani dzieci mieć nie możemy. Z ojcem dzieci nigdy nie zgodziłam się na ślub ani wspólny dom czułam że to nie jest dobry pomysł tu czuję że może to wyjść tylko się boje ale widzę że ja też popełniam błędy
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 12:28

Ale nad wynajęciem zastanowię się zobaczę jaka będzie rata kredytu
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 12:31

Chociaż wtedy łączyłby nas kredyt na 30 lat. Tyle że mieszkanie w zanadrzu.
Kami - Śro 27 Sty, 2021 13:26

niezapominajka, ja bym zaczęła od uspokojenia duszy. Jakaś psychoteraia. Znajdź odpowiedź czemu się tak miotasz i czego się boisz w tym związku, czy ufasz?! ...lub czemu nie ufasz....
pietruszka - Śro 27 Sty, 2021 19:45

Kami napisał/a:
niezapominajka, ja bym zaczęła od uspokojenia duszy. Jakaś psychoteraia. Znajdź odpowiedź czemu się tak miotasz i czego się boisz w tym związku, czy ufasz?! ...lub czemu nie ufasz....

O... mądrze gadasz Kami :tak: Moim zdaniem to dobry kierunek. Sama, po tylu latach od terapii właśnie porządkuję sobie kolejne kwestie. A to coś wylezie z niskiego poczucia własnej wartości, a to jakieś lęki, a to powraca kłopot z komunikacją. W czasie pandemii też mi wyłaziło dużo złości, związanych z naszą sytuacją ekonomiczną. Jak się zabrałam za siebie, to od razu wszystko zaczęło się porządkować. Chłop się nie zmienia, pracuję nad sobą.

A co do życia jak bajki? Nie wiem, czy ktokolwiek ma bajkowe życie... no chyba, że na Instagramie ;) Ale można żyć w spokoju, bywać szczęśliwą, realizować siebie, mieć poczucie pełni.
Wtedy się w ogóle nie myśli o przeszłości, o zmarnowanych szansach, niezrealizowanych miłościach, facetach-aniołach, itp. Po prostu się żyje, w pełni, uważnie, dzisiaj, teraz, czerpie,chłonie... nawet jak za oknem szaleje zaraza.

niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 20:06

Już mam przykład z dziś co mnie boli jestem w domu więc emocje świeże. Na początku jak go o coś prosiłam wykonywał to bez gadania. Od dłuższego czasu zwracałam mu uwagę żeby nie jadł w pościeli. Ostatnio ubrudził lodami nowa pościel. Dziś wypadł mu jogurt i poprosiłam żeby już więcej na łóżku nie jadł a po godzinie wziął naleśnika i zamiast przy stole siadł na tym łóżku jak mu zwrócił uwagę i powiedziałam żeby chociaż talerzyk wziął bo chodzi mi o dzieci ze karmi młodego w łóżku uczy go jeść bez talerza a potem będzie problem.powiedzial że rozumie. Zapytany dlaczego więc nie weźmie sobie tego talerza wkurzył się i powiedział cytuje ,,bo mi się nie chce" i to mnie boli że nie liczy się z moim zdaniem. Czy przesadzam?
niezapominajka - Śro 27 Sty, 2021 20:12

Poza tym tak naprawdę jest parę rzeczy o które go prosilam, *p**** od czasu do czasu ponawiam prośby a on nic nie zmienia nie stara się zmienić jak mnie coś denerwuje bo on tak robi i już. Nie wiem czy mam prawo go probowac zmienić chodzi o *p**** ale on nic nie robi sobie z tego raz zrobi a potem to samo. Nie mam wpływu na niego i jego postępowanie nie wiem czy to normalne
staaw - Śro 27 Sty, 2021 20:20

niezapominajka napisał/a:
Zapytany dlaczego więc nie weźmie sobie tego talerza wkurzył się i powiedział cytuje ,,bo mi się nie chce" i to mnie boli że nie liczy się z moim zdaniem. Czy przesadzam?

A dla czego Ty nie liczysz się z jego niechęcią do zastawy?

niezapominajka napisał/a:
on nic nie zmienia nie stara się zmienić jak mnie coś denerwuje bo on tak robi i już.

Z własnej terapii pamiętam że nie coś denerwuje mnie, tylko ja denerwuję się na coś ;)

niezapominajka napisał/a:

Nie wiem czy mam prawo go probowac zmienić chodzi o *p****ły ale on nic nie robi sobie z tego raz zrobi a potem to samo.

Nie masz prawa zmieniać nikogo prócz siebie :)

niezapominajka napisał/a:

Nie mam wpływu na niego i jego postępowanie nie wiem czy to normalne


Jak najbardziej normalne :)

pterodaktyll - Śro 27 Sty, 2021 20:21

niezapominajka napisał/a:
Czy przesadzam?

Moim zdaniem nie, absolutnie nie :nie:
niezapominajka napisał/a:
Nie mam wpływu na niego i jego postępowanie nie wiem czy to normalne

Jak najbardziej :tak: .
Jak chcesz coś zmieniać, to zmieniaj siebie a nie partnera....... :milczek:

pietruszka - Śro 27 Sty, 2021 20:37

niezapominajka napisał/a:
Dziś wypadł mu jogurt
Była taka scena filmowa z mlekiem... Może chciał Ci coś przekazać ;)

A tak na serio. Podczas terapii miałam zajęcia z asertywności. Takie osobne warsztaty. No i... okazuje się, ze kobiety i faceci posługują się całkiem innym językiem. Potrzebne są jasne, konkretne komunikaty i dobrze sprecyzowane prośby. Nie żadne kobiece "a mógłbyś" "tyle razy Cię prosiłam" albo jeszcze lepsze jesteśmy w formie focha, a on niech się domyśla, czego chcemy. I jeszcze tłumaczenie jak dziecku, dlaczego on powinien to zrobić lub tego nie robić. Oni po prostu tego nie rozumieją. A nam wydaje się, że jak użyjemy więcej słów, ubierzemy to w ładną formę, to nasza prośba "zostanie rozpatrzona pozytywnie". Trochę trwało zanim się tego nauczyłam, a i dziś mi się zdarzy nieco zapomnieć. Bo jeszcze mowa ciała do tego dochodzi (a to właśnie najlepiej widać, jak się innych obserwuje ćwiczących podczas takich warsztatów - usta mówią jedno- a ciało co innego). i jeszcze jest metoda zdartej płyty. Spróbuj zwięzłego "Zjedz przy stole, proszę!" I tak bez złości, czy utyskiwań, jak go matka wychowała. ------------
I niech śpi sobie pod tą uwalaną jogurtem i naleśnikami kołdrą. Może lubi...

Wiedźma - Śro 27 Sty, 2021 21:06

staaw napisał/a:
A dla czego Ty nie liczysz się z jego niechęcią do zastawy?

No bo, kurde, to ona pierze upierdzieloną jedzeniem pościel! :nerwus:

pietruszka napisał/a:
I niech śpi sobie pod tą uwalaną jogurtem i naleśnikami kołdrą. Może lubi...

Ale chyba śpią pod nią razem, a Niezapominajka najwyraźniej nie lubi spać w uwalanej naleśnikami pościeli.

olga - Śro 27 Sty, 2021 21:07

A ja lubię jeść w łóżku xcc i regularnie coś mi na kołdrę spada...
olga - Śro 27 Sty, 2021 21:08

Chyba pralka pierze :wysmiewacz:
staaw - Śro 27 Sty, 2021 21:10

olga napisał/a:
A ja lubię jeść w łóżku i regularnie coś mi na kołdrę spada...

Ja też. I czasem mi to i owo spada... :lol2:
Żeby żonka nie marudała kupiłem jej pralkę :medal:

Linka - Śro 27 Sty, 2021 21:17

Niezapominajka , tez bym się wściekła, choć nie należę do osób pedantycznych.

Rozumiem przez chwile, ale facet już jakiś czas mieszka u ciebie.
Sprząta ? Pierze ? Prasuje ? A nawet gdyby, to nie oznacza, ze masz spać w brudnej pościeli.

Klara - Śro 27 Sty, 2021 21:17

pietruszka napisał/a:
No i... okazuje się, ze kobiety i faceci posługują się całkiem innym językiem.

Wydaje się, że przyszedł czas na ten skecz:
(....tak dawno go nie wstawiałam...) :dzierga2:


Linka - Śro 27 Sty, 2021 21:23

Cytat:
Żeby żonka nie marudała kupiłem jej pralkę

Nie jej, a wam, nam .... cała rodzina przecież korzysta.

staaw - Śro 27 Sty, 2021 21:31

Linka napisał/a:
Cytat:
Żeby żonka nie marudała kupiłem jej pralkę

Nie jej, a wam, nam .... cała rodzina przecież korzysta.

Jej, ja się nie dotykam :)
Mi żonka kupiła młotowiertarkę (zastanawiam się który sąsiad jej doradzał)...

Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 21:31

niezapominajka napisał/a:
Poza tym tak naprawdę jest parę rzeczy o które go prosilam, *p****ły od czasu do czasu ponawiam prośby a on nic nie zmienia nie stara się zmienić jak mnie coś denerwuje bo on tak robi i już. Nie wiem czy mam prawo go probowac zmienić chodzi o *p****ły ale on nic nie robi sobie z tego raz zrobi a potem to samo. Nie mam wpływu na niego i jego postępowanie nie wiem czy to normalne


To jeszcze nic, jak kupicie wspolne mieszkanie albo staniecie sie mężem i żoną to dopiero sie zacznie. :rotfl:
Chyba z ta komunikacja to nie do konca wychodxi...

Ja tez bym byla zla jakby facet mi w łòżku jadl. Je sie na stole.

Wiedźma - Śro 27 Sty, 2021 21:33

staaw napisał/a:
Jej, ja się nie dotykam

Ale pierze Twoje ciuchy - więc Ty też z tej pralki korzystasz.
Żona ją obsługuje, bo Ty przecież palcem nie ruszysz! :foch:

Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 21:40

niezapominajka napisał/a:
Już mam przykład z dziś co mnie boli jestem w domu więc emocje świeże. Na początku jak go o coś prosiłam wykonywał to bez gadania. Od dłuższego czasu zwracałam mu uwagę żeby nie jadł w pościeli. Ostatnio ubrudził lodami nowa pościel. Dziś wypadł mu jogurt i poprosiłam żeby już więcej na łóżku nie jadł a po godzinie wziął naleśnika i zamiast przy stole siadł na tym łóżku jak mu zwrócił uwagę i powiedziałam żeby chociaż talerzyk wziął bo chodzi mi o dzieci ze karmi młodego w łóżku uczy go jeść bez talerza a potem będzie problem.powiedzial że rozumie. Zapytany dlaczego więc nie weźmie sobie tego talerza wkurzył się i powiedział cytuje ,,bo mi się nie chce" i to mnie
Nboli że nie liczy się z moim zdaniem. Czy przesadzam?


Nie przesadzasz, facet uczy dxiecko tego czego sie nie robi. Probowalam tymi pytaniami zwrocic Twoja uwage na to. Chcialam zebys sama doszla a nie ja wiem czy widze to powiem.

Maciejka - Śro 27 Sty, 2021 22:22

A ze stawianiem granic to tez słabo....
Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 08:08

Ja mam wrazenie, ze nie tylko jedzenie w łòzku jest u niego w oddzielnych pudełkach ale min. szacunek dla partnerki i sluchanie jej jest w innym pudełku.
OSSA - Czw 28 Sty, 2021 08:16

Mi czasem zdarza się jeść w łóżku a picie porannej kawy to prawdziwa przyjemność. Fakt moje łóżko i moja pościel i nikomu nic do tego, ale jak się mieszka w jednym pokoju i śpi we wspólnym łóżku to trzeba uwzględnić, że partnerowi to może przeszkadzać. Kiedyś miałam obsesję na punkcie porządku biały obrus to podstawa. Chłopaki mieli dość ciągłych uwag uważaj bo... wyprowadzili się i swoich domach obrusy zakładają tylko od święta.
OSSA - Czw 28 Sty, 2021 08:21

W każdym związku należy iść na kompromis. Nie ważne czy chodzi o dzieci , partnera czy współpracowników. To dla mnie czysty biały obrus był ważny nie dla synów, to nie jest muzeum jak robiłam wykład na temat porządków. Teraz idę jak mnie zaproszą i nie robię testy białej rękawiczki. Im wiedzy mam spokój w sobie tym mniej mi przeszkadza bałagan obok.
jal - Czw 28 Sty, 2021 08:27

Maciejka napisał/a:
Ja mam wrazenie, ze nie tylko jedzenie w łòzku jest u niego w oddzielnych pudełkach ale min. szacunek dla partnerki i sluchanie jej jest w innym pudełku.


Zdecydowanie... raczej kiepsko to rokuje. :(

OSSA - Czw 28 Sty, 2021 08:46

Kiedyś toczyła boje o pastę do zębów, mojemu partnerowi nie chciało się jej zakręcić przy okazji część się zmarnowała i coś się upieniczylo. Rozmawiam z przyjaciółką a ona pyta dlaczego nie kupisz sobie innej :shock: tylko dla siebie, proste rozwiązanie i jak skutecznie. Jak nie miał czym umyć zębów szybko się nauczył. Jak facet lubi jeść w łóżku wystarczy kupić druga kołdrę dla siebie albo osobne łóżko jeśli warunki mieszkaniowe na to pozwalają.
niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 08:50

Dzisiejsza sytuacja. Jestem chora kaszle 2 tyg. Dwa dni temu leżę w łóżku i się dusze film oglądamy a ja co chwilę kaszle już się martwię partner obok irytuje się co zaczynam kasłać w końcu pyta co robisz ja mówię kaszle i tyle. Wypadałoby może pójdziesz do lekarza czy np. zrobię ci herbatę cokolwiek. Dziś rano pyta co biorę mówię że tabletkę na kaszel bo dziewczyny mi zwracają już uwagę a on że pewnie ich denerwuje ja że raczej boją się korona on że napewno nie . Mówię że nie każdy podchodzi tak samo skoro jego to denerwuje bo widzę to nie każdy myśli tak samo on swoje. Zbastowalam dałam mu buzi czyli zgoda a on w drzwiach dobra idę bo ci się znowu zaczyna zobaczył moja minę zaśmiał się i poszedł.
niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 08:52

Chodzi o sens tych sytuacji
niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 08:54

Mi nie przeszkadza aż tak jedzenie w łóżku. Mi przeszkadza to że jak do niego mówię nie bierze pod uwagę mojego zdania tylko się fochuje mi się coś nie podoba a on nic z tym nie robi i odpowiedź dlaczego bo mi się nie chce a w tym drugim przypadku nie już ten brak pomocy tylko robienie że mnie wariatki znowu się czepiajacej
Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 09:13

Masz to samo co z alkoholikiem tylko na trzeźwo. Napewno chcesz z tym panem ukladac sobie zycie? On po prostu Cię urabia i ma w powazaniu Twoje potrzeby, uczucia, bagatelizuje, zbywa, duzo rzeczy mu nie pasuje. Dla niego prawdopodobnie jestes histeryczka a on taki fajny facet, ladnir to wyglada na zewnatrz tylko z Toba cos nie halo.
Zamienil stryjek siekierke na kijek.
Z tym mieszkaniem w takiej relacji to mocno nie trafiony pomysł. Ja bym go przegonila ze swego zycia i mieszkania.

OSSA - Czw 28 Sty, 2021 09:19

Skoro piszesz że partner ignoruje twoje prośby i nie zwraca uwagi na twoje potrzeby to dlaczego chcesz pozbyć się własnego mieszkania i brać kredyt hipoteczny na większe? Co to zmieni ? A jak coś pójdzie nie tak, wiem pisałaś że to uzgodnienie itd. Szczerze jak ludzie się rozchodzą to zawsze jest problem z podziałem majątku. Nie wyniesie się bo nie i nic nie zrobisz :bezradny:
OSSA - Czw 28 Sty, 2021 09:20

Piszesz na skraju przepaści tylko od Ciebie zależy czy zrobisz kolejny krok , czy się wycofasz z tego związku. Jeśli dziś partner nie szanuje Ciebie to nawet mieszkanie w pałacu tego nie zmieni. Oboje jesteście po przejściach wiem trudno budować nowe ale w życiu ważne jest wzajemne zrozumienie, przyjaźń i szacunek.
niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 11:39

Tak też myślałam że ma mnie poprostu gdzieś. On twierdzi że jakby y miał gdzieś to by ze mną nie mieszkał bo ma gdzie mieszkać. Na moje próby rozmów nie rozumie wogole o co mi chodzi tłumaczy że nie powiedział nic złego ja zastanawiam się czy poprostu ja nie mam dystansu do siebie i jestem niedowartościowania. Do moich znajomych też się tak odnosi i rodziny ale nikt sobie nic z tego nie robi tylko te jego dogryzienia zbywają albo nie zwracają uwagi. Czasem palnie jakąś głupotę w towarzystwie dla kogoś niemiła i nie wie o co chodzi nawet. Nawet się pyta mnie źle powiedziałem serio? Nie wiem czy ja poprostu może chłopak nie ma wyczucia a ja jestem przewrażliwiona?
Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 11:41

Chlopak po prostu manipuluje, nie szanuje nikogo, jest pępkiem świata. Jest niedostępny emovjonalnie. Mowiac dosadnie - d***

Na co czekasz, az Cie zniszczy, wdepcze w ziemie , nie da Ci płakać i wmowi ze to Twoja wina bo kto by z taka wariatka wytrzymał?

Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 11:49

To co opisalas to nazywa sie przemoc psychiczna i jedt na to paragraf.
niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 11:50

Poza tym jeżeli go o coś poproszę zawsze to zrobi tylko jak próbuje żeby się sam domyślił albo wogole sam z siebie to ciezko. Nigdy nie spóźnił się do domu nigdy nie miałam z nim problemów po imprezie czy w opiece nad dzieckiem. Jest rozrzutny ale jak mamy cel to się ogarnął teraz. Zawsze pomyśli o tym żeby wyrzucić śmieci czy umyć naczynia.
Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 12:00

Klasyka, wyniuchal ze cos podejrzewasz to etap miesiąca miodowego. Dostaniesz w tylek za te uprzejmosci z nawiazka. O syndromie gotujacej sie zaby poczytaj.
niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 12:03

Kurcze mam takie wahania raz myślę że to moja paranoja raz że to mega d***. Widzę że on się stara ale czasem mam wrażenie że chce wyrobić swoją normę dobroci na dzień zostanie z dzieckiem to już później nic nie musi ale jak słyszę od koleżanek nie on jeden tak ma
Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 12:12

To moze ktoras go zechce na pol roku.
Moja mama mowila o tacie czesto:
Obiecywal złote góry a wyszły same dziury.
Obys tez tak nie mowiła jak xostaniesx bez miesxkania i z kredytem i zdeptanym poczuciem własnej wartosci.
Osoba , ktora kocha i zalexy jej na drugim czlowieku nie niszczy nikogo, nie wybiela siebie kosxtem innych ludzi.
Dalej uwazasz, ze jest czego zazdroscic jego byłej?
Pozbyla sie ....wpisz dowolne słowo.

OSSA - Czw 28 Sty, 2021 12:36

niezapominajka, rycerze są w bajka i żyli długo i szczęśliwie bycie z kimś to sztuka kompromisów. Nie oczekuj od faceta, że się domyśli oni zwracają na coś innego uwagę i nie chodzi tylko o partnera. Mam dwóch dosplych już synów , kiedy mieszkali w domu czasem iskrzylo , najczęściej chodziło o *p**** , porządki itd. Najważniejsze byś określiła co dla Ciebie jest ważne. Facet lubi jasny komunikat kiedy mówię do syna podaj mi lawendowy recznik :szok: że co on zna tyle kolorów ile miał kredek w piórniku biały to biały a nie ecru.
staaw - Czw 28 Sty, 2021 12:46

Miłość to nie motyle w brzuchu, kompromisy czy ugody, miłość to nie jest uczucie jak głupio wmówiły nam bajki.
Miłość to POSTAWA, kiedy jecie pierwsze truskawki i po godzinie na talerzyku zostają dwie najładniejsze...

OSSA - Czw 28 Sty, 2021 12:47

Czytam, że wiele osób na forum już zdarzyło ocenić Twojego partnera na podstawie kilku informacji. Moim zdaniem tylko Ty to znasz i wiesz, co jest nie tak , warto to przegadac z nim jakie macie oczekiwania do waszego związku. U mnie w domu ex robił zakupy i gotował bo lubił a rozstalismy się bo pił i z czasem jego choroba zniszczyła naszą relację. Bo gotował pod wpływem, że wszystkich zakamarków w kuchni wypadaly małpki. Bo wyjście po chleb na kolację kończyło się powrotem na śniadanie bez chleba .
Klara - Czw 28 Sty, 2021 13:25

Wiedźma napisał/a:
No chyba właśnie są w jednym pudełku, skoro je w pościeli :drapie:
Jakby były w osobnych, to by jadł przy stole, a w łóżku spał - żeby się pudełka nie stykały! :wysmiewacz:

Ha haaa..... :lol:
Moje myślenie poszło innym torem. Takim mianowicie, że być może szwankuje u niego myślenie przyczynowo - skutkowe czyli, pościel jest brudna, bo się brudzi, a przyczyną brudu nie jest jego jedzenie tamże.
Jeśli bym myślała właściwie, to w tym miejscu można by było szukać przyczyny raniących tekstów.
On może nie mieć świadomości, że JEGO słowa mogą kogoś ranić. Ot gada, bo gada.... a że to w kogoś trafia, tego już sobie nie uświadamia.

Tak sobie poteoretyzowałam i nie upieram się przy najmojszej racji.

Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 13:26

Moj ojciec kiedys mowil: wszyscy piją, co to za chlop jak on nie wypije. A jak moj narzeczony jeszcze vos mi powiedzial i chcialam go pogonic. To tato: a co on takiego zrobil, co ty wymyślasz.

Potem wyszlo sxybko po ślubie jak sie pije codziennie i nie wszyscy tak pija.
A po latach zobaczylam czym jest przemoc psychiczna i kto w fomu rodzinnym opanowal ja do perfekcji.
Dla mnie to opisalas to jest przemoc psychiczna. Tu nie ma milosci nawet do siebie.

Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 13:34

Jeszcze jak ponizyl mnie a ja reagowalam zloscia albo placzem to mowil z niewinna mina i wygladal na skrxywdxonego czyli robil z siebie ofiare. A co ja ci zrobil, matke ci zabil? A co mi zrobia jak nie widac to nie boli.
Tak bic zeby nie bylo widac.

niezapominajka - Czw 28 Sty, 2021 14:12

Wasze komentarze odzwierciedlają toco czuję dokładnie z jednej strony myślę że on nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi i jak rano a z drugiej jak mam fazę dola myślę że on manipuluje i złość na mnie wyładowuje przez złośliwe komentarze. On chyli się ku pierwszej opcji nie wie wogole o co mi chodzi jest zaskoczony że to tak odbieram kiedyś na początku mówił że jak on mi coś żartem dogryza to powinnam się odgryźć coś w tym stylu w żartach a nie obrażać.
Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 14:21

Terapeuta pewnie by wiedziala czy to zarty czy nie zarty. Ja bym nie byla z kims kto ma takie poczucie humoru. Żarty to są smieszne a nie ranią.
OSSA - Czw 28 Sty, 2021 14:32

niezapominajka moim zdaniem problem jest w Tobie. Kiedy mieszkałam z pijacym partnerem każda uwagę odbierałem jako atak na moja osobę ktoś się do mnie usmiechal a ja myślam że śmieje się że mnie. Moje niskie poczucie wartości przeszkadzało mi w realizacji swoich pasji, podcinalo skrzydła bo inni są lepsi . Bo ja bym sobie nie pozwoliła słowa koleżanek pamiętam do dziś. Może jeszcze nie jesteś gotowa na nowy związek, może warto odłożyć decyzję o sprzedaży mieszkania. Przecież macie dwa małe to warto jedno zostawić w razie W.
staaw - Czw 28 Sty, 2021 14:44

OSSA napisał/a:
niezapominajka moim zdaniem problem jest w Tobie. Kiedy mieszkałam z pijacym partnerem każda uwagę odbierałem jako atak na moja osobę ktoś się do mnie usmiechal a ja myślam że śmieje się że mnie. Moje niskie poczucie wartości przeszkadzało mi w realizacji swoich pasji, podcinalo skrzydła bo inni są lepsi . Bo ja bym sobie nie pozwoliła słowa koleżanek pamiętam do dziś. Może jeszcze nie jesteś gotowa na nowy związek, może warto odłożyć decyzję o sprzedaży mieszkania. Przecież macie dwa małe to warto jedno zostawić w razie W.

Sam bym lepiej tego nie ujął... :okok:

(a później była by awantura na tydzień)

olga - Czw 28 Sty, 2021 14:58

Ja mojemu mówiłam: sikaj na siedząco! Spojrzał na mnie jakby mnie wzrokiem chciał zabić :bezradny: i co, rozstać się z takiego powodu? Jest mnóstwo drobnych rzeczy, które można by sobie zarzucić...ale po co?
Trzeba rozróżniać co rzeczywiście ważne i czego nie da się przeskoczyć a co można zaakceptować dla własnego dobra...
Aaaa lubię w łóżku jeść orzechy a mojego chłopa skorupki kłują w tyłek :smieje: szczęśliwy nie jest jak widzi, że z miseczką idę ale się nie awanturuje...zrzędzi trochę

olga - Czw 28 Sty, 2021 15:04

niezapominajka, a może on taki nieokrzesany jest, ogłady mu brakuje?
OSSA - Czw 28 Sty, 2021 15:39

Dziś potrafię się śmiać z siebie lub płakać. Mam dystans do tego co robią lub mówią inni. Jak słyszę w tym wyglądasz źle to idę do lista i sama podejmuje decyzję czy się przebrać. Nie myślę już ja jestem zła, brzydka itd. Tylko może ten ciuch źle na mnie leży.
jal - Czw 28 Sty, 2021 16:10

niezapominajka napisał/a:
Tak też myślałam że ma mnie poprostu gdzieś. Nie wiem czy ja poprostu może chłopak nie ma wyczucia a ja jestem przewrażliwiona?


Ten związek nie rokuje dobrze... a angażowanie swoich pieniędzy jest lekkomyślnością i niestety nieodpowiedzialnością . :(

Maciejka - Czw 28 Sty, 2021 16:24

Oj a moze im tak pasuje. Moi rodxice tak cale zycie przezyli. Co kto lubi.
OSSA - Czw 28 Sty, 2021 17:34

jal napisał/a:
Ten związek nie rokuje dobrze... a angażowanie swoich pieniędzy jest lekkomyślnością i niestety nieodpowiedzialnością .

... na razie to tylko spekulacje na podstawie kilku postów autorki tego tematu. Zgadzam się z tym, że sprzedaż własnego mieszkania i kredyt hipoteczny w sytuacji jest lekkomyślnością.

niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 05:52

To czego ja się czepiam to nie są poważne rzeczy. Wszystko co w życiu najważniejsze obowiązki on zawsze wykonuje. Opiekuje się moim synem jak swoim wspólnie ze mną. Stopniowo przyzwyczajam się też do jego nawyków myślę że wynika to z tego że mój były partner alko jak był w domu to zazwyczaj spał po melanżu a jak nie to oglądał tv i nie robił nic wiecej ja nie umiem się przyzwyczaić miałam w domu mega spokój przyznam się że naprawdę wszystko było po mojemu wybór rzeczy do domu on oddawałi pensje i moglam decydować a on w zamian wychodził na tydzień po potem latałam po sądach pisać pisma ratować go a tu facet, który jest niezależny odemnie samodzielny. Pierwsze pół roku to jak miałam powiedzieć żeby się do czegoś dołożył to ogarniał mnie taki stres że nogi mi podcinalo i rezygnowałam. Całkowita skrajnosc
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 06:00

Co do kredytu on daje połowę a ja za rok jak już będzie wybudowane sprzedaje mieszkanie i spłacamy całość. On nie ma mieszkania tylko żona ma go teraz spłacić. A.ja tak jak mówiłam śpię z synem i partnerem w jednym pokoju a trafiła nam się dużą okazja dlatego się zastanawiam nad tym i stąd pisze znowu mną grupie gdyby nie to mieszkanie to żylibyśmy spokojnie w moim i nie miałabym dylematu a to jest już krok do przodu ale pomagacie mi naprawdę w mojej zamotanej chwilami głowie bo czasem mam całkiem już poukładane. Dodam że ani jego ani moi rodzice nie widzą tu problemu a moi to raczej nie przeżyliby już jakbym się drugi raz skopała, jego mnie akceptują razem z dziećmi. Dla młodego to dziadek i babcia
Maciejka - Pią 29 Sty, 2021 06:24

Nie wiem o co Ci chodzi. Jak Cie czytam to mam wrazenie, ze czytam dwie osoby. Raz tak raz tak. Sa rozne terapie, rozne grupy i w internecie, nawet psycholodxy i mozna zrobic porzadek ze soba bez wyvhodzenia z domu.
Ja sluvham ludzi , czytam wypowiedzi ale mam wlasne zdanie, czyjas krytyka raczej mnie nie rusza to tylko jego lub jej opinia i nie musi byc prawda dla mnie. Pracuje obracam sie wsrod ludzi i widac od razu gdxie jest milosc, a gdxie sa tzw niewinne uwagi ktore sa nieprxyjemne delikatnie powiedziane

niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 06:27

Dokładnie tak się czuję raz na tak raz na nie męczy mnie to raz ufam jest ok zaraz faza że jest chyba coś podejrzanego. Bardzo się z tym mecze
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 06:28

To tak jakby ja normalna i powracała przeszłość leki i niepewność dokładnie tak to jest dlatego myślę że problem może być we mnie dlatego zaczynałam znowu tu pisać i konsultowac
Maciejka - Pią 29 Sty, 2021 06:45

Tu nikt nie jest ekspertem. Kazdy patrzy przez swoje doswiadczenia i zdobyta wiedzę. Ile ludzi tyle opinii. Jaki Twoj wpis takie dostajesz odpowiedzi. Tu nie widac twarzy a to zabiera duzo informacji. Poza tym slowo pisane jest odbierane a kontakt twarza w twarz jest inaczej odbierany. Skoro facet Ci pomaga zajac sie dzieckiem to dlaczego nie pojdxies do psycholaga z tym.
Na fb jest taka psycholog co robi lajfy i pracuje z wizualuzacjami. Ostatnio nagrala taka wizualizache; uwalnianie sie od bylego partnera. Sa inne np. uwalnianie sie od schematow przodkow, od wstydu, pychy, i inne.

Maciejka - Pią 29 Sty, 2021 07:14

Jak Ty sama nie bedziesz siebie szanowac to nikt tego nie bedzie robil, jak nie bedziesz ufac sobie to komu zaufasz ...
Jak sama nie bedziesz wiedziec czego chcesz tak naprawde to kto to ma wiedziec.....

niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 07:14

No masz rację ile ludzi tyle opinii myślę że powinnam skorzystać jeszcze z pomocy a czy możesz mnie nakierować przesłać jakieś linki do tych lajfow? Może to dla mnie dobre rozwiązanie. Dzięki bardzo za pomoc
Maciejka - Pią 29 Sty, 2021 07:27

Z komputera po poludniu Ci wyślę bo teraz mozliwosci za bardzo nie mam. Wybywamy z moją pania na cały dzień z domu.

A jeszcze taka uwaga moze do Ciebie tez sie odnosi. Jak tu zaczełam pisac to napisalam jakis tytul o trudnyvh relacjach z diroslymi dxiecmi. Ludzie sie tym sugerowali i zamiast pomocy dostawalam odpowiedxi ktore mi nie pomagaly a przeviwnie. Tu nie kaxdy rozumie temperament, czasem grudno odroznic temperament od trudnosci osoby ktora tu pidze. Sa tez takie temperamenty ktore dzialaja na siebie jak plachta na byka. Jedni radza sobie z tym lepiej a inni gorzej. I ga sytuacja w kraju i swiecie gdzie nirkyorxy wariuja od siedzenia w domu, braku kontaktu z ludzmi i czepisja sie innyvh zamiast popatrzec na siebie.

niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 09:52

Tak sytuacja jest napewno nie sprzyjająca ale nam nie stwarza aż tak dużo problemów jedynie z córką która wariuje już od siedzenia przed kompem ale jeżeli chodzi o temperament tak mój jest zajście ognisty jestem strasznie zakręcona ale mój partner bardzo ułożony i ja go trochę wylozowuje a od niego uczę się systematyczności naprawdę oboje się zmieniliśmy od pierwszego spotkania. Każdy ma swoje zdanie ja ich słucham i mętlik ale teraz po analizie doszłam do pewnych wniosków swoich i jest mi z tym dobrze wiem czego chcę ale nie chce żeby te napady paniki i złego nastroju się powtarzały dlatego muszę nad sobą pracować bo trochę sobie popuscilam. Mój partner alko ma już druga babę obie miały dwoje dzieci a nawet grodlsza nie daje na alimenty a z córką łaskawie się spotka raz na pół roku jak ona do niego przyjedzie jeszcze. Ostatnio pokazywał jej zdjęcia z imprezy i swoją nową laskę w pół godz spotkania porażka.....
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 09:55

Napewno podświadomie jak się okazało że 12 lat spędziłam z człowiekiem który mnie tak poniżał i oklamywal i teraz to dopierowidze kundla niego byliśmy jest szokiem i ma wpływ na mojasamoocene
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 09:56

Ale jeżeli chodzi o niego to już pępowina odcięta tu nie ma niepokoju z córka też rozmawiam widzę że nie jest zle
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 10:08

Ale jeżeli chodzi o niego to już pępowina odcięta tu nie ma niepokoju z córka też rozmawiam widzę że nie jest zle
staaw - Pią 29 Sty, 2021 10:24

A co Twój obecny facet mówi o byłej?
Wiedźma - Pią 29 Sty, 2021 10:27

staaw napisał/a:
A co Twój obecny facet mówi o byłej?

...że to zła kobieta była...? :drapie:

pterodaktyll - Pią 29 Sty, 2021 13:12

:mysli:
Jedyny problem jaki tu widzę, po zapoznaniu sie z materiałem oczywiście, to jesteś sama Ty Niezapominajko. Czy Ty potrafisz w ogóle określić czego TY chcesz? Czy potrafisz w sposób asertywny postawić jakieś granice?
Zmiany nie polegają na zmienianiu partnera na swoje kopytko, ale na zmianach samego siebie. Zresztą myślę, że Twój partner ma też podobny problem jak Ty z konstrukcją Waszego związku i............czas pokaże :milczek:

niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 13:19

Tak też tak myślę tym bardziej że mocno przeżył rozwód. Mój partner o żonie bez zbędnych emocji. Normalnie że np. robili to i to. Jeżeli chodzi o rozstanie ona chciała ale jeżeli chodzi o winę to przyznał że wina obojga była.
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 13:22

Ja tak szczerzs przyznam się że wahała się czy już wchodzić w związek czy jeszcze pobyć sama ale moje wątpliwości już prawie się rozwiały. Wracają tylko jak ogarnia mnie ten lek i złe samopoczycie
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 13:33

Ale wtedy rozsądek bierze górę bo widzę że moje emocje nie koniecznie mogą być wywołane dana sytyacja
staaw - Pią 29 Sty, 2021 13:51

niezapominajka napisał/a:
Jeżeli chodzi o rozstanie ona chciała ale jeżeli chodzi o winę to przyznał że wina obojga była.

I dobrze. Gdyby mówił że to zła kobieta była a on czysty diament, byłoby niebezpiecznie.
Wtedy Saturn5 w tyłek i na Marsa...

Czy wiesz jakie zarzuty miała do niego była?
Jesteś w stanie zaakceptować te wady na wypadek gdyby się nie zmienił?

Resztę mądrości objawił Pterodaktyll więc nie będę się powtarzał, jedynie zaproponuję wstrzymanie się z decyzjami finansowymi aż będziesz pewna że się nie pozabijacie o orzeszki w łóżku czy inny drobiazg...

niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 14:26

Nie wiem on o niej nie mówi nie zapytany. Wiem że jak mieli kasę i byli za granicą żyli pełną parą a jak on dostał pracę w Polsce normalna zjechali kasa się skończyła to zarzut jedyny że jest mało ambitny. I odeszła do gościa który ma firmę duża a teraz jest po 10 operacjach plastycznych i wygląda jak z okładki
Jeżeli chodzi o stawianie granic myślę że osiągnęłam bardzo dużo w ważnych kwestiach stawiam granice jeżeli chodzi o mecz w tv codziennie czasami odpuszczam bo nie chce mi się dochodzić jest dużo lepiej niż rok temu a już o niebo lepiej niż jak byłam z partnerem alko

Maciejka - Pią 29 Sty, 2021 14:43

Mam wrazenie , ze nie do konca wiesz o czym piszesz z tym stawianiem granic.
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 14:53

No tak może mecz w tv nie wchodzi do tematu stawiania granic ale chodzi mi o ogólne spędzanie czasu on ma swój schemat dnia a jednak czas spędzamy we wspolnym domu chodziło mi o to że na początku było wszystko po jego z czasem jak zaczęłam odkrywać jak ja to chce widzieć zaczęłam stawiać granice
niezapominajka - Pią 29 Sty, 2021 14:59

Tzn. chodzi mi o to że jak mi coś przeszkadza a przez dłuższy czas nie zwracałam na to uwagi to teraz potrafie postawić na swoim jeżeli chodzi o rytm dnia codziennego
staaw - Pią 29 Sty, 2021 18:20

niezapominajka napisał/a:
Tzn. chodzi mi o to że jak mi coś przeszkadza a przez dłuższy czas nie zwracałam na to uwagi to teraz potrafie postawić na swoim jeżeli chodzi o rytm dnia codziennego

Jednak nie rozumiesz :nie:

Obrona granic to nie postawienie na swoim raz czy drugi kiedy masz przewagę.
Obrona granic jest wtedy kiedy całe Twoje ciało mówi "nigdy tego nie rób bo w ryj" oczy spoglądają z czułością a usta mówią "proszę nie rób tego"...

Stawianie na swoim to zwykłe awanturnictwo na krótką metę, kiedy cała mowa ciała mówi coś innego.
Są dwa sposoby na zmianę mowy ciała:
Pierwszy, prymitywny, to są spece którzy uczą np polityków jak odstawiać teatrzyk dla publiczności, Hitler ćwiczył te rzeczy przed lustrem. Słabą stroną tej metody jest że przeciętny alkoholik czy inny manipulator szybko odkryje grę.

Drugi sposób, trudny, to uporządkowanie swojego wnętrza i pozbycie się wszelkich niespójności pomiędzy tym co chcesz a tym co robisz.

Najpierw musisz dowiedzieć się na terapii cego chcesz oczywiście i pozbycie się strachu przed powtórką z przeszłości. Jak będziesz się pilnie uczyć to jakieś dwa lata...

pterodaktyll - Pią 29 Sty, 2021 18:43

:tak:
Patoka płynie z ust Twoich o Dostojny :okok:

staaw - Pią 29 Sty, 2021 18:51

pterodaktyll napisał/a:

Patoka płynie z ust Twoich o Dostojny

Sprawdziłem w googlu i nadal nie wiem czy chcesz pożyczyć pieniądze czy wyzwać na pojedynek... :wysmiewacz:

Maciejka - Pią 29 Sty, 2021 19:26

To ja w takim razie mam wyjatkowo zakuty lep albo tepa jakas jestem. Kilkanascie lat temu skonczylam roczna terspie dla wspoluzaleznionych , potem roxne warsztaty, jakies szkolenia i cholera wie co jeszcze i dopiero rok temu jak trafilam na fb na pania psycholog co specjalizuje sie w emocjach i wixualizacjach dotarlam do swoich potrzeb, zakonczylam roxne sprawy z przeszlosci i jakies pòł roku temu zroxumialam ze proba samobojcza mojego dziecka to nie choroba psychiczna tylko zaburxenie rozwojowe i polska psychiatria dziecieca jest w powijakach a w tym sxpitalu co ona byla niejednemu dzieciakowi zryli psychike i zamiast pomoc to zaszkodzili. Odezwaly sie do mnie mamy ktore przeszly przez podobne historie i tamci lekarze sa po prostu bezkarni.

Na dokladke mam dosc dobrze opanowana asertywnosc i potrafie zawalczyc o to co jest dla mnie badz rodxiny wazne. Stawiania granic i tego czego nsprawde chce ciagle sie ucze. Wyjatkowo toporny ten moj łep jak potrzebowal kilkanascie lat pracy zeby dotrzec do swoich potrzeb i zburxyc mur wokol serca .

Maciejka - Sob 30 Sty, 2021 11:05

Posluchalam wczoraj nagrania p. Psycholog i ona mowi, ze ma studia, kursy , jeszxze jedne studia i nie zawsze ma dostep do emocji. Myslala , ze to juz dawno przepracowane a kod emocji pokazal ze nie przepracowane. Wniosek wyviagnelam z tego ze skoro fachowiec nie zawsze ma dostep do siebie to u mnie brak czasem dostepu do siebie jest w porzadku..
pterodaktyll - Sob 30 Sty, 2021 12:21

staaw napisał/a:
Sprawdziłem w googlu i nadal nie wiem czy chcesz pożyczyć pieniądze czy wyzwać na pojedynek...

to sprawdź w Kronikach niejakiego Długosza :rotfl:

staaw - Sob 30 Sty, 2021 12:28

pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Sprawdziłem w googlu i nadal nie wiem czy chcesz pożyczyć pieniądze czy wyzwać na pojedynek...

to sprawdź w Kronikach niejakiego Długosza

Jednak pieniądze... :wysmiewacz: :rotfl:

Wiedźma - Sob 30 Sty, 2021 14:53

Maciejka napisał/a:
Posluchalam wczoraj nagrania p. Psycholog i ona mowi, ze ma studia, kursy , jeszxze jedne studia i nie zawsze ma dostep do emocji. Myslala , ze to juz dawno przepracowane a kod emocji pokazal ze nie przepracowane. Wniosek wyviagnelam z tego ze skoro fachowiec nie zawsze ma dostep do siebie to u mnie brak czasem dostepu do siebie jest w porzadku..

Toć na psychologię często idą osoby mające problem ze sobą po to, żeby sobie pomóc.
Tak jak ja poszłam do szkoły dla terapeutów uzależnień, żeby przestać pić! :wysmiewacz:

Kami - Sob 30 Sty, 2021 15:22

niezapominajka napisał/a:
Tak też tak myślę tym bardziej że mocno przeżył rozwód.

No raczej, nie należy to do łatwych spraw i zawsze są emocje.
niezapominajka napisał/a:
Mój partner o żonie bez zbędnych emocji. Normalnie że np. robili to i to.

I wystarczy. :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group