WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Dlaczego ofiary przemocy nie odchodzą
Flandria - Wto 22 Wrz, 2009 20:10 Temat postu: Dlaczego ofiary przemocy nie odchodzą Dlaczego ofiary przemocy nie odchodzą
Pozostawanie w związku, w którym jest się ofiarą przemocy, to zjawisko trudne do zrozumienia dla kogoś, kto nie doświadczył takiej sytuacji samodzielnie ani nie zajmuje się problematyką przemocy zawodowo.
Istnieje kilka głównych, bardzo silnie wiążących mechanizmów psychologicznych, które powodują, że ofiary takich relacji nie opuszczają kogoś, kto je krzywdzi. Szczegółowe omówienie ich wszystkich musiałoby zająć mnóstwo czasu. W tym tekście skupimy się tylko na jednym z wielu – mechanizmie zaniżania samooceny.
Początek jest dość oczywisty. W związku, w którym jest przemoc, słyszymy o sobie złe rzeczy. Kobieta może słyszeć, że jest nieatrakcyjna. Mężczyzna, że jest niezaradny. Możliwe są także inne zarzuty, niekoniecznie odnoszące się wprost do stereotypu męskości i kobiecości. Praktyka wskazuje jednak, że jeśli chodzi o ocenę swoich szans na nowy związek, najmocniej wpływają na nas te negatywne informacje, które do stereotypowych wyobrażeń, o tym jaka powinna być kobieta, czy jaki powinien być mężczyzna, przystają najdokładniej. W przypadku mężczyzn najskuteczniej obniży samoocenę krytyka jego zaradności, możliwości finansowych, osiągnięć, siły, mocy i wszystkiego tego, co większość ludzi z męskością kojarzy. W przypadku kobiet najbardziej niszczące będą tu odniesienia do wyglądu, wieku, przeróżnych aspektów seksualnej atrakcyjności i "kobiecości" - jakkolwiek tajemniczo by to nie brzmiało. Groźne są też wszelkie odniesienia do czystości, porządku w domu i "cnót gospodyni", krytykowanie wyglądu i wieku niszczy jednak wiarę w siebie najbardziej skutecznie. W zasadzie każda informacja o jakichś naszych cechach, której logiczną konsekwencją jest przekonanie o tym, że niełatwo nam będzie zastąpić obecnego partnera kolejnym, ma taki skutek, że wzmacnia nasz lęk przed utratą tego, co mamy i przywiązuje nas do osoby, z którą właśnie jesteśmy. Fakt, że taka informacja pochodzi właśnie od kogoś, z kim aktualnie jesteśmy, niczego tutaj nie zmienia. Przeciwnie. W tym przypadku może działać nawet swoiste destrukcyjne sprzężenie zwrotne:
Słyszysz negatywną informację o sobie -> wierzysz w nią -> nabierasz przekonania, że nie znajdziesz nikogo lepszego -> obecny partner zaczyna ci się wydawać jedynym możliwym -> paradoksalnie rośnie jego atrakcyjność w twoich oczach -> rośnie waga tego, co on myśli -> rośnie waga tego, co on mówi -> kolejna negatywna informacja na twój temat jest przyjmowana bardziej bezkrytycznie, bo pochodzi już od osoby strategicznie dużo ważniejszej i ocenianej znacznie wyżej.
Negatywna informacja na twój temat nie musi być wcale przekazywana wprost. Informacją nie wprost może być samo działanie partnera, lub nawet kiepska sytuacja, w której się znajdujesz, jeśli tylko wywołuje to twój wstyd. Jeżeli na przykład twój partner lub partnerka stosuje wobec ciebie jakąś formę przemocy, a ty ukrywasz to przed otoczeniem, to przez sam fakt posiadania takiej wstydliwej tajemnicy zaczynasz widzieć siebie jako osobę mniej wartościową. A niska samoocena nieuchronnie prowadzi do przekonania o niewielkich szansach na znalezienie kogoś lepszego. Taką negatywną informacją nie wprost może stać się zdrada partnera, utrata przyjaciół (nawet jeśli nastąpiła nie z twojej, a z partnera winy) czy w ogóle cokolwiek, co prowadzi cię do wniosku, że inni (lub inne) stoją wyżej od ciebie i nie możesz z nimi się równać. Tak oto w paradoksalny sposób niezadowolenie z własnego życia z kimś może sprawiać, że z tym większą determinacją trzymamy się tej właśnie osoby, która to niezadowolenie powoduje i tym mniej jesteśmy skłonni myśleć o innych możliwościach.
Jestem do niczego, ale przynajmniej jestem z kimś fajnym
Rozumiemy już, że zaniżanie twojej samooceny może mieć działanie wiążące cię z partnerem lub partnerką, sprawia bowiem, że nietrafnie oceniasz swoje szanse na nawiązanie innej trwałej relacji niż ta, w której jesteś obecnie. Rodzi ono także poczucie swoistego zobowiązania w stosunku do drugiej osoby - "jestem niedoskonały/niedoskonała, więc druga strona męczy się przez to ze mną" - z czego wynikać może refleksja kolejna: "ten ktoś męczy się z kimś tak niedoskonałym jak ja, pozostaje ze mną mimo moich wad (jakże licznych), a więc zobowiązuje mnie to do lojalności wobec tej osoby". Paradoksalnie możemy więc odczuwać wzrost lojalności w stosunku do kogoś właśnie dlatego, że swoimi krytycznymi uwagami na nasz temat obniżył nam samoocenę. Właśnie przez to, że teraz mamy ją już obniżoną, możemy czuć się zobowiązani wobec tego kogoś za to tylko, że ciągle jeszcze chce z nami przebywać.
Szanuję siebie bo jestem z tobą
Innym efektem, wiążącym z raniącą osobą, jest w takim przypadku kompensacja naszych własnych niezaspokojonych potrzeb szacunku do siebie. Przypuśćmy, że druga strona wmawiając ci wady zdołała skutecznie obniżyć twoją wiarę w siebie. Uznajesz się już za osobę niezgrabną, nieatrakcyjną, niezbyt inteligentną, niezaradną, słabą seksualnie, nielubianą i nudną. Masz więc wszelkie powody, by trzymać się kogoś z kim jesteś i kto ci to mówi. To jest już jasne. Natura nie znosi jednak próżni. To nasze "ja", którym jesteśmy, żyje przecież tylko dzięki temu, że wciąż jakoś usiłuje siebie lubić i jeśli nie w ten, to w jakiś inny sposób wciąż usiłuje wywalczyć dla siebie cokolwiek dobrego. Chcemy czuć się wartościowi w jakikolwiek dostępny nam sposób. Jeśli więc ty osobiście nie czujesz się już kimś, kto ma wartość, pojawia się potrzeba odbudowywania wartości własnej choćby poprzez związek z kim innym, kto byłby wartościowy zamiast ciebie. Niejako w twoim imieniu. Z tym kimś można by identyfikować się i mimo czucia się kimś kiepskim, czerpać szacunek do siebie z bycia w związku z kimś fajnym.
Jak się nietrudno domyślić, idealnym kandydatem na to stanowisko jest nie kto inny, niż ten sam ktoś, kto zaniża nam samoocenę swoimi krytycznymi uwagami na nasz temat. Przypuśćmy, że ktoś formułuje następujący komunikat: "Wiesz co ci powiem tak otwarcie? Powiem, że jesteś gruba jak beka. No, naprawdę. Nie ma co patrzeć tak na mnie. Mówię jak jest. Szczerze i otwarcie. Mówię, bo taka jest prawda. Kiedy cię poznałem, ważyłaś 30 kilo mniej. Nie oszukujmy się, można o siebie dbać trochę. Dziewczyny ćwiczą, coś robią. W życiu nie widziałem, żeby dziewczyna tak się zaniedbywała"
Dlaczego wciąż nie odchodzę?
Ten komunikat jest autentycznym cytatem. Potworne, prawda? Niszczące, okrutne i bezlitosne. Przypuszczam, że większość kobiet może do końca życia nie zapomnieć czegoś takiego. Ale osoba, której to powiedziano bynajmniej nie odwróciła się na pięcie i nie wyszła, by więcej nie wrócić. Nie zostawiła wtedy tego człowieka. Nie wykreśliła jego telefonu z komórki. Nie spuściła do sedesu jego zdjęcia. Przeciwnie. Była z nim jeszcze wiele lat i wysłuchała od niego setki razy podobnych i dużo jeszcze gorszych rzeczy. W pewnym momencie słuchała czegoś takiego niemal codziennie. Ten fragment zapamiętała tylko dlatego, że był to prawdopodobnie pierwszy tak ewidentny - z całego długiego szeregu krzywdzących, destrukcyjnych komunikatów, które w końcu omal nie doprowadziły tej osoby do samobójstwa. Ale wciąż w tym była. Nie miała z nim dzieci, nie była od niego zależna finansowo, nie była porwana i nie była w obcym kraju bez znajomości języka. Nikt jej nie zabrał paszportu ani nie zaszantażował pobiciem, gdyby próbowała się wymknąć. Nic z tych rzeczy. W rzeczywistości kobieta ta miała wszelkie realne możliwości, by odejść. Była dobrze wykształconą, inteligentną osobą. Pracowała i miała nawet własne mieszkanie. Co najciekawsze, te komunikaty nie były nawet prawdziwe. Były bardzo dalekie od rzeczywistości. Kobieta, o której mowa była atrakcyjną dziewczyną przy kości. Mężczyźni zaczepiali ją na ulicy i podrywali. Wciąż jednak nie odchodziła. Słuchała i cierpiała. Ktoś sądzi, że to lubiła? Nienawidziła tego. To było dla niej straszne. Ale nie odchodziła. Nie mogła się uwolnić. Przyjrzyjmy sie zatem dokładniej, w jaki sposób to działa.
Przede wszystkim w tym, co powiedział partner naszej bohaterki, jest sporo informacji podanych nie wprost. W zdaniu "Kiedy cię poznałem ważyłas 30 kilo mniej" zawarta jest sugestia, że mówiący to człowiek miał kiedyś kobietę 30 kg lżejszą. Sugeruje się tu więc, że mężczyzna jest w stanie mieć taką kobietę, czyli że atrakcyjność naszej bohaterki jest poniżej jego atrakcyjności, a więc i poniżej jego możliwości. W końcówce nawet się to potwierdza. Kiedy ktoś mówi "W życiu nie widziałem, żeby dziewczyna tak się zaniedbywała", mówi zarazem "W życiu widziałem dziewczyny, które się nie zaniedbywały". A więc - nie tylko "Mogę mieć szczuplejszą", ale i "Miałem szczuplejsze". Zatem także "Jestem człowiekiem, który jest tak atrakcyjny, że może mieć kobiety atrakcyjniejsze od ciebie". Co za tym idzie, "Jestem atrakcyjniejszy od ciebie". I tak naprawdę to właśnie to ostatnie jest istotą komunikatu. W rzeczywistości jedynie pośrednio jest to informacja o naszej bohaterce. Podstawowy sens tego, co tu padło jest taki: "Ja jestem bardziej atrakcyjny niż ty, bo miałem ładniejsze od ciebie kobiety. Moje standardy są wysokie. Jestem atrakcyjny, jak kobiety 30 kilo szczuplejsze od ciebie, podczas gdy ty jesteś o wiele mniej atrakcyjna niż ja".
Gdyby to zdanie wypowiedzieć wprost i jawnie, najpewniej nie miałoby ono takiej mocy rażenia. Mogłoby nawet być śmieszne, bo brzmi dosyć głupio. Jeśli jest jednak sprytnie przemycone, działa niszcząco i wiążąco zarazem. Wierzchnia warstwa komunikatu jest banalna. Brzmi ona po prostu "Jesteś gruba". Gdyby to było tylko to, będzie raniące, ale będzie to jednorazowa rana. Słysząca te słowa obrazi się i odejdzie.
Siła drugiego dna
Siła wiązania z wypowiadającym takie zdania człowiekiem polega na tym, że jest tu właśnie owo drugie dno. Brzmi ono tak: "Ty jesteś gruba i nieatrakcyjna, ale ja, ten który z tobą jestem, jestem atrakcyjny, jak ktoś, kto nie jest wcale gruby". Jeśli więc uwierzysz w pierwszą warstwę, po odnalezieniu drugiej warstwy, znajdziesz się w pułapce. "Ja, gruba i nieatrakcyjna, jestem z tobą, atrakcyjnym mężczyzną, który może mieć każdą kobietę. Wprawdzie sama jestem beznadziejna, ale za to mam ciebie, a ty jesteś świetny. Sama jestem niczym, ale mogę czuć się coś warta przynajmniej dzięki temu, że jest ze mną ktoś tak wspaniały jak ty". Człowiek, który w tym przykładzie był stroną atakującą, prócz tego, że jest bezwzględny, cierpi być może także na wielki niepokój, co do swojej własnej wartości. Niewykluczone, że on też żyje w podobnej pułapce - "Wprawdzie sam jestem niewiele wart, ale jeśli mam obok siebie reprezentacyjną kobietę, jest tak, jakbym był wart dużo więcej". Narcystyczna pułapka oprawcy jest więc nieco podobna do narcystycznej pułapki, w jakiej znajduje się jego ofiara. Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby na komunikat z naszego przykładu padła taka na przykład odpowiedź: "Wprawdzie kiedy mnie poznałeś, byłeś tak atrakcyjny, że mogłeś poderwać 30 kilo szczuplejszą, dziś jednak najwyraźniej wszystko, na co cię stać, to to, co masz teraz. Na twoim miejscu zaczełabym bardziej się starać". Albo taka: "Och... jestem spokojna. Nie znajdziesz wielu alternatyw...".
Przy okazji – kobieta, o której tu mowa, zupełnie nie korzystała z informacji o samej sobie, jaką mogłyby jej dawać zaloty innych facetów. Z prostej przyczyny. Jeśli wierzyła już, że jest nieatrakcyjna, mężczyźni którzy wyrażali zainteresowanie jej osobą byli przez nią automatycznie uznawani za nieatrakcyjnych. Stanowili więc dla niej kiepskie źródło informacji na własny temat i w rzeczywistości raczej irytowali ją, niż poprawiali jej nastrój. Osobami, których zdanie skłonna była brać pod uwagę, byli raczej ci mężczyźni, którzy dawali komunikaty podobne do tych dawanych przez partnera. Ci bowiem, automatycznie odbierani byli jako atrakcyjni. Zaniżona samoocena jest sprytną, skuteczną pułapką. W rzeczywistości jest to jednak tylko jeden z wielu mechanizmów utrwalających bycie w związku z osobą, która stosuje wobec nas przemoc.
tekst: Paweł Droździak dla portalu Republika Kobiet
źródło: http://skuteczna-psychote...ie-odchodza.php
migotka351 - Pon 09 Lis, 2009 22:29
myslę, ze to dobre miejsce na linki do tych artykułów :
http://kobieta.gazeta.pl/...25,4043988.html
http://www.wysokieobcasy....61,3955608.html
pzdr
beata - Śro 24 Lut, 2010 21:45
Właśnie wróciłam z komendy.Chciałam założyć sobie niebieską kartę.Nie dało się,ale chociaż notatkę sporządzili.
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 21:48
beata napisał/a: | .Chciałam założyć sobie niebieską kartę.Nie dało się,ale chociaż notatkę sporządzili |
A co się stało??
beata - Śro 24 Lut, 2010 21:51
pterodaktyll napisał/a: | A co się stało?? | Wyskoczył do mnie z łapami
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 21:53
beata napisał/a: | Wyskoczył do mnie z łapami |
No to po co Ci karta jak on już pewnie nie żyje....chyba, że alibi?
beata - Śro 24 Lut, 2010 21:56
pterodaktyll napisał/a: | jak on już pewnie nie żyje | Jeszcze zipie. A mnie strasznie ręka boli;
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 21:57
beata napisał/a: | Jeszcze zipie. A mnie strasznie ręka boli; |
To mam współczuć Tobie czy jemu?
Kulfon - Śro 24 Lut, 2010 21:59
beata napisał/a: | Wyskoczył do mnie z łapami |
a czym sobie zasluzylas ??
beata - Śro 24 Lut, 2010 22:00
pterodaktyll napisał/a: | To mam współczuć Tobie czy jemu? | Mnie.bo To On groził mi dziś nożem,a potem uderzył.
beata - Śro 24 Lut, 2010 22:00
Kulfon napisał/a: | a czym sobie zasluzylas ?? | Może tym,że żyję?
Kulfon - Śro 24 Lut, 2010 22:01
Cytat: | Mnie.bo To On groził mi dziś nożem,a potem uderzył. |
co ???
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 22:03
beata napisał/a: | Mnie.bo To On groził mi dziś nożem,a potem uderzył. |
Czy muszę głupio pytać co Ty tam jeszcze robisz? Mogę tylko powiedzieć, że gdybym ja w swoim "wesołym" okresie coś takiego zrobił, to moja żona natychmiast spakowałaby albo swoje albo moje walizki, pod warunkiem, że wcześniej nie pchnęła by mnie tym nożem w nocy. Zresztą miałem to obiecane jak w banku.
Kulfon - Śro 24 Lut, 2010 22:04
Beti napisał/a: | Może tym,że żyję? |
bez przesady !!! troche szacunku dla siebie !!!
Klara - Śro 24 Lut, 2010 22:28
beata napisał/a: | Chciałam założyć sobie niebieską kartę.Nie dało się |
Wytłumaczyli to jakoś????
beata - Śro 24 Lut, 2010 22:28
Klara napisał/a: | Wytłumaczyli to jakoś???? | No przecież mnie nie zabił nie?
beata - Śro 24 Lut, 2010 22:37
Żeby nie było,ze staram się go tłumaczyć,ale ostro się dziś pokłóciliśmy.On od kilku tyg nie ma pracy,aj nie mogę znaleźć i zgrzyty w domu gotowe.
Ale fakt,że stanął przede mną z nożem i powiedział,że mnie zabije.....
Nie pobił mnie,tylko uderzył w ramię,ale zrobił się siniak.Zabrałam tego noża i poszłam na policję.Przywieźli mnie do domu i coś tam sobie z nim pogadali.
Klara - Śro 24 Lut, 2010 22:43
beata napisał/a: | No przecież mnie nie zabił nie? |
Rada jest taka:
Piszesz do komendanta posterunku pismo ze skargą na policjanta, który z Tobą rozmawiał. Jeżeli nie wiesz jaki miał numer służbowy, opisujesz dokładnie godzinę o której byłaś i treść przeprowadzonej rozmowy i wnioskujesz o założenie Niebieskiej Karty.
Pismo powinno być w dwóch egzemplarzach.
Dowiadujesz się kiedy komendant przyjmuje interesantów.
Idziesz do niego z tymi pismami.
Wyłuszczasz sprawę i podsuwasz mu pod nos obydwa egzemplarze pisma.
Domagasz się pieczątki wraz z datą przyjęcia na jednym z nich.
Zabierasz to z pieczątką.
Wychodzisz.
Wypróbowane i bardzo skuteczne!!
beata - Śro 24 Lut, 2010 22:44
Klara napisał/a: | Wypróbowane i bardzo skuteczne!! | Dzięki tak właśnie zrobię
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 22:48
Klara napisał/a: |
Rada jest taka: |
Bierzesz jakąś dobrą pałę
Lejesz w łeb
Zapowiadasz, że jeszcze raz, to zabijesz
Działa o wiele skuteczniej niż policja.................
beata - Śro 24 Lut, 2010 22:49
pterodaktyll napisał/a: | Zapowiadasz, że jeszcze raz, to zabijesz
Działa o wiele skuteczniej niż policja................. | Wiem
Ma rozwaloną rękę
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 22:51
beata napisał/a: | Ma rozwaloną rękę |
A czemu nie łeb głupi? Spaprałaś robotę Siostro
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:03
pterodaktyll napisał/a: | A czemu nie łeb głupi? Spaprałaś robotę Siostro | Zamiast w łeb,wolałam noża mu wytrącić.
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:05
MałgoOorzata napisał/a: | Uciekaj od niego(choćby do mnie-serio) | Dzięki Małgoś.
Klara - Śro 24 Lut, 2010 23:07
Beatko, kiedyś pisałaś o tym, że Twój mąż zdecydował się na kurację w ośrodku zamkniętym.
Zrezygnował z tego?
Coś tam było o nawrocie od którego jest o krok...
Czy mi się coś pokićkało?
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:09
Klara napisał/a: | Zrezygnował z tego? | Niestety zrezygnował. Klara napisał/a: | Coś tam było o nawrocie od którego jest o krok... | Żaden nawrót nie daje mu prawa do takiego zachowania.Ma nerwy?Nosi go?To niech pójdzie drzewa narąbać,się wyżyje aż miło
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:13
A mnie rozsypało i siedzę i piakam Ale się pozbieram.
Klara - Śro 24 Lut, 2010 23:14
beata napisał/a: | Żaden nawrót nie daje mu prawa do takiego zachowania |
Oczywiście, tylko że w związku z tą sytuacją przypomniało mi się tamto, dlatego zapytałam.
Trzymam za Ciebie kciuki
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:15
Klara napisał/a: | Trzymam za Ciebie kciuki |
Klara - Śro 24 Lut, 2010 23:16
beata napisał/a: | Ale się pozbieram. |
Zabierz się za pisanie skargi.
Trzymaj się Beatko!
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:18
Klara napisał/a: | Zabierz się za pisanie skargi.
Trzymaj się Beatko! | Tak zrobię,bo nie zasnę jak tego nie napiszę .Dzięki Klaro za wsparcie
stiff - Śro 24 Lut, 2010 23:19
Beata ten Twój mąż to menda jest z tego co piszesz...
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:20
stiff napisał/a: | Beata ten Twój mąż to menda jest z tego co piszesz.. | Ja już sama nie wiem co myśleć,Czasem jes naprawdę ok,ale czasem..........
stiff - Śro 24 Lut, 2010 23:25
beata napisał/a: | ,Czasem jes naprawdę ok,ale czasem...... |
To znaczy, ze nic nie jest OK. ...
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:31
stiff napisał/a: | To znaczy, ze nic nie jest OK. . | Chyba nie
stiff - Śro 24 Lut, 2010 23:32
beata napisał/a: | Chyba nie |
przykro mi...
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:34
Za pierwszym razem jak wystartował,było to niedługo po ślubie...dostał w ryj.Tym razem poszłam na policję i guzik załatwiłam.Trza było walnąć w pysk.
beata - Śro 24 Lut, 2010 23:35
Dobrze,że jutro mam mityng.
pietruszka - Czw 25 Lut, 2010 00:11
Beatko, myślałam, że pomiędzy Tobą a mężem jest Ok. A tu...
beata - Czw 25 Lut, 2010 00:18
Wiem,że nic go nie tłumaczy,ale ma silną nerwicę i bywa bardzo nerwowy.
No,ale nic...mam zamiar znaleźć sobie pracę,porozglądam się wtedy za jakimś mieszkaniem do wynajęcia i zobaczymy co będzie dalej.Nie będę wybiegać zbyt daleko w przyszłość.Takie mam plany na ten moment.
beata - Czw 25 Lut, 2010 00:21
pietruszka napisał/a: | pomiędzy Tobą a mężem jest Ok | Jest tak świetnie,że już prawie ze sobą nie sypiamy
pterodaktyll - Czw 25 Lut, 2010 08:14
beata napisał/a: | prawie ze sobą nie sypiamy |
Prawie robi wielką różnicę.....
milutka - Czw 25 Lut, 2010 09:00
beata napisał/a: | Ale fakt,że stanął przede mną z nożem i powiedział,że mnie zabije..... | Beatko uwazaj na siebie,w tym momencie to nie są zarty.Jesteśmy z Tobą
milutka - Czw 25 Lut, 2010 09:15
Mój mąż też raz wymachiwał przedemną nożem ale z tą różnicą ,że chciał mnie postraszyć ,że pujdzie się zabić,był pijany,myślał,że polecę za nim prosząc go żeby tego nie robił ale się przeliczył.gdy wytrzeźwiał powiedziałam mu żeby takich koncertów przed śmiercią nie odstawiał tylko jak ma to zrobić to proszę bardzo,ja z dziećmi popłaczemy z miesiąc i zaczniemy normalnie żyć.Od tej pory nie odstawia takich ceregieli ale co wtedy przeżyłam i jak bardzo się bałam nikt mi tego nie odbierze.
ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 09:23
beata napisał/a: | Takie mam plany na ten moment. |
...i życzę by się wszystkie spełniły...
beata napisał/a: | Dobrze,że jutro mam mityng. |
...szkoda, że mój (w Kurowicach) dopiero za miesiąc...
beata - Czw 25 Lut, 2010 09:27
Wybieram się też do psychologa,którego tam mamy.
ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 09:38
beata napisał/a: | Wybieram się też do psychologa |
...myślę, że to dobre rozwiązanie...
Klara - Czw 25 Lut, 2010 09:54
beata napisał/a: | Wybieram się też do psychologa |
Beatko, odnoszę wrażenie, że Tobie jest potrzebna REGULARNA terapia, a nie sporadyczne spotkania z psychologiem!
beata - Czw 25 Lut, 2010 09:56
Klara napisał/a: | Tobie jest potrzebna REGULARNA terapia, | Taki mam stosunek do terapii
Klara - Czw 25 Lut, 2010 10:05
beata napisał/a: | Taki mam stosunek do terapii |
Wielki czas, żeby go zmienić
Znaczy - ten stosunek.
Nie uważasz, że rezygnacja Twojego męża z terapii zamkniętej ma z tym Twoim stosunkiem coś wspólnego?
Jak możesz odrzucać coś, co działa jak balsam?
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:10
Klara napisał/a: | Jak możesz odrzucać coś, co działa jak balsam? | Klaro ja jestem trudnym przypadkiem jeśli chodzi o chodzenie do psychologów,terapeutów itp.Bo ja im nie wierzę.Mam takie przeświadczenie(wiem,że głupie),że oni leją na to co mówię,a słuchają tylko dlatego,że im za to płacą.
Zapytaj Tomoe,jak to ze mną jest.Podejrzewam,że biedna zęby zjadła na klawiaturze,zanim udało się Jej przekonać mnie do pójścia do psychologa No....ale w końcu jej się udało
ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 10:13
beata napisał/a: | Klaro ja jestem trudnym przypadkiem jeśli chodzi o chodzenie do psychologów,terapeutów itp.Bo ja im nie wierzę. |
...proszę mnie źle nie zrozumieć! Ale jak był słyszał własną żonę...
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:16
ZbOlo napisał/a: | Ale jak był słyszał własną żonę... | Ale chodzę na mityngi i bywam u psychologa
ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 10:17
beata napisał/a: | bywam u psychologa |
...a co od niego wynosisz...???
Klara - Czw 25 Lut, 2010 10:18
beata napisał/a: | ja jestem trudnym przypadkiem |
Wmówiłaś to sobie i już
beata napisał/a: | ja im nie wierzę |
Nie chodzi o to, żebyś im wierzyła, tylko o to żebyś się NAUCZYŁA więcej o tym co w Tobie siedzi i o przyczynach Twoich reakcji na różne okoliczności.
W Al-Anon Ciebie poprzytulają, a na terapii czegoś nauczą i wtedy dopiero będziesz PEŁNĄ BEATĄ.
A, no i nie jestem pewna, ale odnoszę wrażenie, że DDA być może jest Ci nawet bardziej potrzebne.
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:21
A po co?
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:22
ZbOlo napisał/a: | a co od niego wynosisz...??? | Nic,bo nic ze sobą nie ma,a portfel ma w kieszeni.
Klara - Czw 25 Lut, 2010 10:27
Cytat: | A po co? |
Coś tam pisałaś o matce....
evita - Czw 25 Lut, 2010 10:28
a ja w tym wszystkim czegoś nie rozumiem
Beti bardzo ci współczuję z powodu zaistniałej sytuacji i to nawet nie wiesz jak bardzo
z drugiej zaś strony nie spodziewałam się, że to u ciebie przeczytam jakie odczucia masz w związku z terapią ! jesteś dla mnie jedną z wzorcowych forumowych walczących ze swoim współ... a tu proszę jak niewiele się jednak różnimy
Jeśli nie chcesz spaść z mojego piedestału to zasuwaj do psychologa, na terapię i nie wiem co tam jeszcze jest w zasięgu twojej ręki
Klara - Czw 25 Lut, 2010 10:28
Sprawdź, tak na wszelki wypadek: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=988
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:39
Klara napisał/a: | Sprawdź, tak na wszelki wypadek | No.....niektóre się zgadzają.
ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 10:39
beata napisał/a: | Nic,bo nic ze sobą nie ma,a portfel ma w kieszeni. |
...wiedziałem, że tak odpowiesz - już Cię chyba troszkę znam...
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:41
A tak mi wyszedł wynik
Niektóre spośród Twoich cech zapewne zostały ukształtowane wskutek dorastania w rodzinie alkoholowej (lub innej rodzinie dysfunkcyjnej), a dziś mogą wpływać na Twoje samopoczucie, oraz utrudniać Ci nawiązywanie satysfakcjonujących kontaktów z ludźmi.
Zapewne zdarza się niekiedy, że czujesz się wyizolowany (-a) w towarzystwie innych osób, czy w grupie rówieśniczej. Zwłaszcza trudno może być Ci w relacjach z osobami obdarzonymi autorytetem lub takimi, które mają nad Tobą władzę lub przewagę (jak. np. nauczyciele, wykładowcy, urzędnicy, szefowie w pracy). W kontaktach z takimi osobami możesz w czuć się niepewny (-a) i zakłopotany (-a), lub przeciwnie - okazywać im przesadną pewność siebie. Możesz mieć skłonności do unikania konfliktów, starając się ustępować innym. Może być Ci trudno przyjmować krytykę.
Istnieje ryzyko, że sam (-a) możesz nadużywać alkoholu lub przeciwnie - możesz bardzo negatywnie reagować na osoby będące pod wpływem alkoholu. Możesz także mieć skłonność do pracoholizmu, kompulsywnego objadania się, robienia zakupów dla poprawienia sobie nastroju lub innych nałogowych zachowań. Skłonności te zapewne są związane z poczuciem odrzucenia, poczuciem krzywdy i zaniedbania. Być może masz także tendencję do częstego przeżywania poczucia krzywdy i poczucia winy.
Możesz niekiedy mieć trudności w bliskich kontaktach z ludźmi. Może być Ci trudno otwarcie mówić o swoich uczuciach oraz dawać lub przyjmować wsparcie emocjonalne Możesz obawiać się nadmiernej zależności od Twoich bliskich, czy zranienia lub odrzucenia z ich strony. Obawy te mogą sprawiać, że możesz starać się zachowywać niezależność w nawet bliskich związkach. W rezultacie możesz niekiedy czuć się osamotniony (-a), nawet gdy pozostajesz w związku z inną osobą.
Warto, byś rozważył (-a) podjęcie psychoterapii indywidualnej bądź grupowej, nastawionej na rozwiązywanie problemów charakterystycznych dla DDA.
Pamiętaj także, że wyniki tu uzyskane mają jedynie wartość informacyjną i nie mogą zastąpić indywidualnej diagnozy psychologicznej, ani diagnozy lekarskiej.
beata - Czw 25 Lut, 2010 10:42
evita napisał/a: | z drugiej zaś strony nie spodziewałam się, że to u ciebie przeczytam jakie odczucia masz w związku z terapią ! jesteś dla mnie jedną z wzorcowych forumowych walczących ze swoim współ.. | Aleś mnie zażyła
evita - Czw 25 Lut, 2010 10:44
beata napisał/a: | Aleś mnie zażyła |
no to teraz weź sobie do serca, że sława i tytuł zobowiązuje
beata - Czw 25 Lut, 2010 11:39
evita napisał/a: | że sława i tytuł zobowiązuje | To jest szantaż
beata - Czw 25 Lut, 2010 11:51
evita napisał/a: | Jeśli nie chcesz spaść z mojego piedestału to zasuwaj do psychologa, na terapię i nie wiem co tam jeszcze jest w zasięgu twojej ręki | Jedyne co mogę w tym momencie zrobić,to przycisnąć porządnie naszego psychologa,bo obiecał nam terapię,ale jak na razie na tej obietnicy stanęło.Dojechać do Kurowic,mogę rowerem,a nawet i pójść pieszo,bo to tylko 6 km.Żeby udać się na terapię do Łodzi muszę mieć kasę na dojazdy...i musiałabym prosić o nią męża,a to nie wchodzi w grę.Więc albo terapia w Kurowicach,albo w Łodzi,ale dopiero jak będę miała pracę.
pietruszka - Czw 25 Lut, 2010 12:08
beata napisał/a: | przycisnąć porządnie |
Beatko wierzę w Ciebie, chociaż z drugiej strony, to czy ten Wasz psycholog ma duże doświadczenie w prowadzeniu terapii grupowej dla współuzależnionych?
Bo jeśli nie, to może jednak Łódź? Wierzę, że jak się czegoś bardzo chce (albo POTRZEBUJE), to sposoby sie znajdą. Wiem, co daje połączenie Al-anonu z terapią - przyspiesza lepsze życiowe rozwiązania, a raczej razem daje wiedzę, praktykę, i SIŁĘ do przeprowadzenia zmian.
Beatko baaardzo, baaaaardzo wierzę w Ciebie
beata - Czw 25 Lut, 2010 12:16
pietruszka napisał/a: | czy ten Wasz psycholog ma duże doświadczenie w prowadzeniu terapii grupowej dla współuzależnionych? | Tak.On się zajmuje tylko uzależnionymi i współuzależnionymi.
pietruszka - Czw 25 Lut, 2010 12:24
No to go przyciskaj Beatko, przyciskaj
KICAJKA - Czw 25 Lut, 2010 18:06
beata napisał/a: | Jedyne co mogę w tym momencie zrobić,to przycisnąć porządnie naszego psychologa,bo obiecał nam terapię,ale jak na razie na tej obietnicy stanęło. | Przykro mi Beatko -postaraj się jak najprędzej coś z tym fantem zrobić. Nie jesteś nowicjuszką w temacie,a po Twoich ostatnich info. o mężusiu (zagrożenie nawrotem,terapia zamknięta czy nie)domyślałam się,że za chwilę coś wyskoczy.Nie możesz tego absolutnie zlekceważyć,trochę chyba przyspałaś sygnały,lub machnęłaś ręką.Bardziej martwiłaś się nim i jego sprawami czy humorkami."Zacznij od siebie" - stara prawda ale zawsze aktualna.Życzę Ci powodzenia.
beata - Czw 25 Lut, 2010 22:03
pietruszka napisał/a: | No to go przyciskaj Beatko, przyciskaj | Przycisnęłam....obiecał,że się postara
evita - Czw 25 Lut, 2010 22:39
pietruszka napisał/a: | czy ten Wasz psycholog ma duże doświadczenie |
a do tego jeszcze jaki przystojny
beata - Czw 25 Lut, 2010 22:42
evita napisał/a: | do tego jeszcze jaki przystojny | No....i dzisiaj jak się popjakałam,to mnie przytulił
beata - Czw 25 Lut, 2010 22:44
Właściwie,to nawet porządnie nie pogadaliśmy,bo płakałam i płakałam
marzena1974 - Sob 27 Lut, 2010 12:49
beata znam to z autopsji bicie i inne akcje ,myśle że musisz pokazać mężowi że dasz sobie rade bez niego musisz mieć swoją kase ,być nie zależna ,to on muśi tańczyć jak ty mu zagrasz bo inaczej zgnoji cię .miłość -chyba coś takiego nie istnieje ,jak sie bije żone ,jak żona mam piane na ustach i trzyma nóż .siła pochodzi od twojich myśli żaden psycholog ,nie pomoże ci jak ty sama nie uwierzysz że ku....jesteś silna i dasz sobie rade . płacz klnij .kop w ściane ale nigdy ,przenigdy nie pozwaaj innym kierować swojim życiem ,nie ro z siebie ofiary bo inni toi wykorzystają pokaż mężowi że nie tylko słowa umiesz mówić ale i czyny nie poświęcaj sie dla rodziny i wbrew pozorom więcej im dasz patrząc sie w siebie nż na nich
|
|