To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - alkoholizm i związki

Flandria - Śro 07 Paź, 2009 11:03
Temat postu: alkoholizm i związki
niedawno usłyszałam, że gdyby mój ojciec kochał moją matkę nad życie nie byłaby mi potrzebna terapia itd itd

tyle, że wydaje mi się to kompletną bzdurą :/

ja rozumiem to tak, że alkoholik to ktoś kto jest ubezwłasnowolniony przez alkoholizm i to niezależnie od tego czy kocha kogoś nad życie czy nie
tym bardziej, że 20, 30 lat temu terapie w Polsce nie były na tak wysokim poziomie jak dzisiaj

co Wy o tym sądzicie ?
mogę powiedzieć tej osobie, że niewiele wie o alkoholiźmie ? czy może to ja się mylę ? :mysli:

pterodaktyll - Śro 07 Paź, 2009 11:19

Flandra napisał/a:
alkoholik to ktoś kto jest ubezwłasnowolniony przez alkoholizm i to niezależnie od tego czy kocha kogoś nad życie czy nie

Flandra!! Alkoholik kocha wyłącznie sam siebie i oczywiście alkohol. Cała reszta mu na huk potrzebna. Oczywiście mówię o czynnym alkoholiku.

yuraa - Śro 07 Paź, 2009 11:21

Flandra napisał/a:
tyle, że wydaje mi się to kompletną bzdurą :/

no bo to jest kompletna bzdura, z mojego punktu widzenia oczywiscie.
kiedy piłem kochałem swoja rodzine, a jakze, tylko ja i Bóg mój Bóg wie że to prawda
i co z tego, ze kochałem w momencie sięgnięcia po alkohol wszystko przestawało się liczyc.
Po co zatem siegałes po alkohol ?? ktos spytać może , przecież to nielogiczne.
taak, nielogiczne.uciekałem w alkohol szukajac jakiegos idealnego wzorca ogniska domowego?? i znowu według moich pojęc idealnego.

jak kiedys pisałem jestem bardzo tolerancyjny jak wszystko idzie po mojej mysli

Flandria - Śro 07 Paź, 2009 11:27

yuraa napisał/a:
no bo to jest kompletna bzdura, z mojego punktu widzenia oczywiscie.


dziękuję Yurra :)

:buzki:

Wiedźma - Śro 07 Paź, 2009 11:50

Miłość oczywiście może być motywacją do zaprzestania picia
(inna sprawa, czy skuteczną), ale nie jest lekarstwem na alkoholizm!
Takie pomysły mogą przychodzić do głowy chyba tylko idealistom
nie mającym jednocześnie pojęcia czym jest alkoholizm...

yuraa - Śro 07 Paź, 2009 12:08

taka scena mi się przypomniała, zreszta głeboko grzebać w pamięci nie musiałem bo wciaz pamiętam.
napity do domu przylazłem, postanowiłem pobyc troskliwym ojcem, ,zeszyty syna (wtedy 9 czy 10 lat) przejrzałem, oczywiscie cały czas monologując, w końcu wyrzekłem:
-Tomuś , przecież ja was kocham, ciebie kocham.
a Tomuś bez namysłu rzucił:
-to niech tata nie pije

pamiętam łzy co mi do oczu napłynęły, wyszedłem z pokoju syna, i co ?
jeszcze tego samego wieczora byłem w trupa zalany.

życie bez butelki wydawało się bzdurą wielką
bzdurą jeszcze większą było zyć z butelką

Flandria - Śro 07 Paź, 2009 12:33

Wiedźma napisał/a:
Takie pomysły mogą przychodzić do głowy chyba tylko idealistom
nie mającym jednocześnie pojęcia czym jest alkoholizm...


trafiłaś w samo sedno - tzn. tak właśnie oceniam tę osobę :/

yuraa napisał/a:
a Tomuś bez namysłu rzucił:
-to niech tata nie pije

dzięki temu forum (i pewnej osobie, która tu ciągle pływa) zrozumiałam, że mój tato pił nie dlatego, że mnie nie kocha, tylko dlatego, ze nie potrafił przestać

dlatego ten temat taki dla mnie ważny

a osobą, która rzuciła mi to hasełko (i wiele innych podobnych) jest ... mój terapeuta 8|
ostatnio dowiedziałam się, że facet zajmuje się terapią uzależnień od niedawna (około roku) i to dlatego, że zwolniono go skądś tam
ja chyba mam pecha do terapeutów :evil:

w każdym razie, wygląda na to, że czas na zmianę ...

Wiedźma - Śro 07 Paź, 2009 13:10

Flandra napisał/a:
osobą, która rzuciła mi to hasełko (i wiele innych podobnych) jest ... mój terapeuta 8|
:zdziwko: :zemdlal:
Rzeczywiście czas na zmianę...

KICAJKA - Śro 07 Paź, 2009 18:04

Flandra napisał/a:
że mój tato pił nie dlatego, że mnie nie kocha, tylko dlatego, ze nie potrafił przestać

dlatego ten temat taki dla mnie ważny
To jest problem wielu osób. :) Nie tylko tych co mają lub mieli czynnego alkoholika. :tak: Moja córka ma do dziś dylemat czy ojciec ją kocha i czy kiedykolwiek kochał. :( Tym bardziej po zajęciach z psychologii na studium. :szok: Straciła przy nim 6 pierwszych lat życia -rozumiem. 8| Ale teraz wciąż powtarza,że tato cokolwiek robi to na pokaz,a nie dlatego że ją kocha. :bezradny:
ZbOlo - Śro 07 Paź, 2009 20:03

Za bardzo nie pamiętam pierwszych dwóch lat życia mojej córki. Pierwsze urodziny - to kompletnie pijany ("dumny") tatuś, wkurzona mamusia i zdziwiona reszta rodziny. To właśnie córka była jedną z najważniejszych "przyczyn" mojej decyzji o rozpoczęciu leczenia w ośrodku. Mam tylko nadzieję, że nie zrobiłem Jej za dużej krzywdy. Przez pierwsze dwa lata życia Jej tatuś "pachniał" gorzałą. Mam nadzieję, że nie będzie kojarzyć tego smrodu z miłą zabawą z tatusiem i "ciepłem domowym".
Flandria - Śro 07 Paź, 2009 21:06

ZbOlo napisał/a:
Mam tylko nadzieję, że nie zrobiłem Jej za dużej krzywdy


spokojnie :)
po pierwsze - nie ma idealnych rodziców, a nawet jeśli są to też podobno źle :mgreen:
po drugie - ważne jest "tu i teraz", a nie to co było kiedyś, obwiniając się nie zmienisz przeszłości, ale za to możesz spaprać teraźniejszość
w "tu i teraz" możesz być idealnym rodzicem i to jest ważne :)
odpuść sobie to poczucie winy, ciesz się tym co masz i dziel się tym z Córką :)
chyba nie chcesz się dzielić z Nią poczuciem winy, co ?

w każdym razie ja tak to widzę :)

Beniamin - Śro 07 Paź, 2009 21:07

tu i ja się zgodzę
ZbOlo - Śro 07 Paź, 2009 21:35

Flandra napisał/a:
chyba nie chcesz się dzielić z Nią poczuciem winy, co ?


...pewnie, że nie chcę się z Nią dzielić poczuciem winy!!!
Ale powiem szczerze, że wspomnienia "pijanych" chwil, które spędziłem z córką skutecznie obrzydzają mi "tamte lata". Gdy wspomnę jak kompletnie pijany kąpałem dziecko - to dziękuję Bogu i Jej aniołowi stróżowi, że nie zrobiłem Córce krzywdę!!! (jeszcze teraz włosy mi dęba stają na całym ciele).
A "tu i teraz" staram się być "ciepłym" i dobrym tatą - z obopulną radością !!!

Jagna - Śro 07 Paź, 2009 21:39

ZbOlo napisał/a:
A "tu i teraz" staram się być "ciepłym" i dobrym tatą - z obopulną radością !!!


I to jest ważne. Przeszłości już nie zmienisz, możesz zmieniac siebie teraz, i właśnie to robisz. Tego się trzymaj, a będziesz miał szczęśliwą córeczkę, i sam będziesz 8)

ZbOlo - Śro 07 Paź, 2009 21:56

Jagna napisał/a:
Tego się trzymaj, a będziesz miał szczęśliwą córeczkę, i sam będziesz


...mam ogromną nadzieję, że tak będzie. Trochę się martwię, że jestem zbyt uległy i "miękki", ale to może "taka moja uroda" - a nie "odkupywanie" pijackich grzechów...

Wiedźma - Śro 07 Paź, 2009 22:00

ZbOlo napisał/a:
Trochę się martwię, że jestem zbyt uległy i "miękki"

No a jaki ma być kochający tatuś? Twardy i nieugięty? :shock:
No nie żartuj sobie, Zbolo - bądź tatusiem ciepłym i puchatym, a co! Niech Mała ma!

drzewnykocur - Śro 07 Paź, 2009 22:01

Beniamin napisał/a:
tu i ja się zgodzę

I ja, miłość to nie regułka, a akoholizm to choroba. Jak ktoś ma wątpliwości wersy na razkmninkę tj 1 Kor 13,1-13. Tam jest cała prawda.

pterodaktyll - Śro 07 Paź, 2009 22:02

Wiedźma napisał/a:
bądź tatusiem ciepłym i puchatym, a co! Niech Mała ma!

Tylko nie przesadzaj bo możesz być, jak ten miś z okienka ......... :)

Jagna - Śro 07 Paź, 2009 22:18

ewcia napisał/a:
Ja pewnego dnia wykresliłam to słowo ze słownika


A miłośc do dzieci ? A miłość do siebie, matki, siostry...?

pterodaktyll - Śro 07 Paź, 2009 22:20

ewcia napisał/a:
Ja pewnego dnia wykresliłam to słowo ze słownika

Może weź gumkę i zacznij zmazywać te skreślenia :skromny:

Wiedźma - Śro 07 Paź, 2009 22:27

ewcia napisał/a:
Wiedźmusiu- Ewusiu, a moze potrafisz mi odpowiedziec co to jest miłosc

To takie coś, co albo się czuje albo nie.

Ksenia34 - Śro 07 Paź, 2009 23:41

A ja wracajac do tematu napisze tak.Jesli rozchodzi sie o zwiazki miedzy dzieckiem(czyli mna) a tata,to jakos do tej pory nie wiem czemu malo pamietam,wiem tylko ze zawsze jak chcialam mialam kase(czasy komunizmu),jak byl pijany to pamietam buzi na dobranoc i czulam alkohol(nie przeszkadzalo mi to bo byl wtedy troskliwy).Natomiast teraz jak wspominamy z siostra to ona pamieta jak chowala sie przed ojcem na podworku ,bo" go niesli"ja jakos nie pamietam albo zamknelam sie w sobie.Pamietam tylko dobre chwile z nim.Moze jakos probuje siebie usprawiedliwic.Napisze natomiast co bylo ostatnio w wakacje.Moj ojciec nadal uwaza siebie za smakosz piwa :wysmiewacz: ,bo jakos nie chce uwierzyc w to ze ma corke alkoholiczke(jawnie mu powiedzialam ze ide na miting),codziennie rano ma atak kaszlu okropny,budzil mnie co rano jak tam bylam i w koncu 4tego dnia wstalam i powiedzialam mu tak:Wez kurna napij sie piwa to ci przejdzie,a jesli nadal bedziesz sie upieral ze to nic nie daj,to poprostu przestan pic a samo przejdzie,bo to nie jest zadna astma.i co ,wkurzyl sie wiem, ze to okrutne tak mu powiedziec,ale mialam naprawde dosc,od tamtej pory codziennie rano pil piwo,nadal uwazajac ze jest smakoszem piwa(nie mial kaszlu),ale o leczeniu nic nie wspomnial.A czy mnie kocha,napewno ale to ukrywal,jak ja zreszta,chociaz ja duzo razy mowie i okazuje moim dzieciom ze sa chciane i kochane,a ojciec no coz.
Jagna - Śro 07 Paź, 2009 23:47

Ksenia34 napisał/a:
wiem tylko ze zawsze jak chcialam mialam kase(czasy komunizmu),jak byl pijany to pamietam buzi na dobranoc i czulam alkohol(nie przeszkadzalo mi to bo byl wtedy troskliwy).Natomiast teraz jak wspominamy z siostra to ona pamieta jak chowala sie przed ojcem na podworku ,bo" go niesli"ja jakos nie pamietam albo zamknelam sie w sobie.Pamietam tylko dobre chwile z nim.Moze jakos probuje siebie usprawiedliwic


Ksenia...piszesz jakby moją historię, moje dzieciństwo. Tak pamiętam ojca, gdy był dobry, gdy dawał dobre słowo. Niestety pamietam tez okropne lania i złość, wtedy...był trzeźwy. Tak jakoś w tej mojej głowie, alkohol kojarzyłam pozytywnie, bo miałam profity z tego ...i kieszonkowe i extra premie za naukę, i komplementy przy gościach, i spacer i gry i zabawy.
Zły wzorzec, wiem. Nie mam juz żalu, nie wybaczyłam, bo nie mam uprawnień by to robić. Ale załatwiłam tą sprawę na warsztatach Hellingera, nie wiem czy juz do konca, ale jest mi lżej.

Jagna - Czw 08 Paź, 2009 00:05

ewcia napisał/a:
Jaguś jaka miłośc to walka o ogień, pożądanie i zapewnienie sobie bytu .....


:)

(...) Nie pojmowałem tego aż do chwili, gdy nagle odkryłem, ile ludzie
musza się nacierpieć w jakimś związku, by zrozumieć iluzoryczność wszelkich
związków. Czy to nie straszne? Musza cierpieć w jakimś związku, zanim się nie
obudzą i nie stwierdza: "Mam tego dość! Musi istnieć jakiś lepszy sposób na życie
niż uzależnianie się od innych". A co ja uczyniłem jako psychoterapeuta?
Przychodzili do mnie ludzie ze swymi problemami dotyczącymi kłopotów w
związkach z innymi, z nieumiejętnościami komunikowania się z nimi itp., i
czasami im pomagałem.
Jednakże często, przykro mi jest to przyznać, nie była to pomoc właściwa, gdyż
ugruntowywałem ich w uśpieniu. Być może powinni jeszcze więcej pocierpieć. Być
może powinni osiągnąć dno, by potem moc powiedzieć: "Mam tego wszystkiego
dość". Tylko wtedy, gdy ma się dość własnej choroby, można się z niej wyzwolić.(...)
Anthony de Mello PRZEBUDZENIE
http://przebudzenie.de.mello.wizytowka.pl/

KICAJKA - Czw 08 Paź, 2009 08:07

ZbOlo napisał/a:
Trochę się martwię, że jestem zbyt uległy i "miękki", ale to może "taka moja uroda" - a nie "odkupywanie" pijackich grzechów...
Niestety u mnie przerobiło się na "odkupywaniu winy" dosłownym. :( Spełnianie każdej zachcianki a nawet więcej.W miarę upływu lat żądania coraz większe a szacunku coraz mniej.Przerzucanie się inwektywami,pretensje,kto komu większą krzywdę wyrządził. :szok: A po środku ja,która nie umiała nad tym zapanować. :( Psychologowie rozkładali ręce. :( Tylko jeden wspólny wniosek łączy ojca z córką-"najbardziej w tym wszystkim ucierpiała mama". :bezradny: I jest argument do dalszych przegadywań. :( Stoję od jakiegoś czasu z boku,już nie próbuję interweniować,bo pogarszam sprawę. :( To jest właśnie "węzeł gordyjski" dla mnie nie do rozwiązania. :bezradny:
Monka - Czw 08 Paź, 2009 08:22

ewcia napisał/a:
aguś o czym Ty mówisz to sa młode wilki które tylko czychaja na naszą porażkę


Straszne jest to , jak to czujesz.
Straszne masz chyba doświadczenia ...


Kocha się bezwarunkowo ... mimo wszystko ...
Można nienawidzieć , a mimo to kochać...


Mozna się również odkochać.

KICAJKA - Czw 08 Paź, 2009 08:45

Monka napisał/a:
ewcia napisał/a:
aguś o czym Ty mówisz to sa młode wilki które tylko czychaja na naszą porażkę


Straszne jest to , jak to czujesz.
Straszne masz chyba doświadczenia ...


Kocha się bezwarunkowo ... mimo wszystko ...
Można nienawidzieć , a mimo to kochać...


Mozna się również odkochać.

Zgadzam się z tym jak najbardziej. :tak:
Kocham moją córkę bezwarunkowo,choć często mówię co mi się nie podoba w jej zachowaniu. :)
Wiem,że wychowałam ją no dobrego człowieka,wrażliwego na innych,cudzą krzywdę i cierpienie.Niesienie pomocy chorym,cierpiącym,niepełnosprawnym,zwierzakom- jest jej sztandarem. :)
Ale ma się to nijak do sytuacji w domu. :bezradny:

rufio - Czw 08 Paź, 2009 09:28

Mozna kochac bezwarunkowo - mozna nienawidziec empirycznie ale mozna byc rowniez obojetnie obojetny - co jest lepsze a co gorsze ?
A co do mlodych wilczkow co czyhaja na potkniecie - tu juz klania sie sposob przekazywania swiata od mlodego -

KICAJKA - Czw 08 Paź, 2009 16:15

rufio napisał/a:
A co do mlodych wilczkow co czyhaja na potkniecie - tu juz klania sie sposob przekazywania swiata od mlodego -
Właśnie,jak od najmłodszych lat wychowujemy dzieci,zależy jakie je będziemy mieli w dorosłości. :) :)
Borus - Czw 08 Paź, 2009 18:04

ewcia napisał/a:
młode wilki które tylko czychaja na naszą porażkę nie doceniamy je... oj tak....

Wprawdzie nie znam Twoich dzieci, ale czy komukolwiek może zależeć na porażce własnych rodziców? Moim zdaniem, to jakaś paranoja... 8|

ZbOlo - Czw 08 Paź, 2009 18:17

ewcia napisał/a:
to sa młode wilki które tylko czychaja na naszą porażkę nie doceniamy je...


...to dobrze, że mój wilczek ma dopiero trzy latka - chociaż kiełki już ma ostre :evil2"


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group