WSPÓŁUZALEŻNIENIE - wlasnie wrocilam z komisariatu
grampi - Sob 21 Lis, 2009 00:33 Temat postu: wlasnie wrocilam z komisariatu Witam
niedawno wrocilam z komisariaty policji, moj maz mial mnie odebrac dzis z pracy o 18, nie przyjechal, zadzwonil ze sie spozni, potem zadzwonil ze samochod sie zespol i ze jest pod lidlem, szlam tam na piechote 40 minut, samochod owszem byl..w towarzystwie dwoch samochodow policyjnych, prowadzil po alkoholu, samochod jest do kasacji, rozwalil ogrodzenie przy drodze, 1.75 promila, piekny piatkkowy wieczor mialam, dwie godziny na komisariacie...wszyscy wiedza ze on pije, jego mama, brat, tata...niby przestal ostatnio, najgorze jest to ze jest super mezem poza piciem, nigdy nie jest agresywny, nigdy nie podniosl na mnie reki, zgadza sie na wsyztskie moje zasady, ma zablokowany dostep do kon,a zmieniony pin, myslalam ze ograniczenie finansowe spowoduje brak dostepu do alkoholu..a jednak znalazl jakos pieniadze zeby nie pojsc dzis do pracy tylko sie upic...jestesmy w wielkiej brytanii..wracamy do polski 20 grudnia ...mamy super wsparcie rodziny..mama mojego meza jest dla mnie jak najlepsza przyjacoilka..popiera wszysto co robie, wszystcy staraja sie mu pomoc..bylo niby dobrze przez otratnioe kilka tygodni..i co on najlepszego robi? najgorze jest to ze jak poszlismy do przychodni uzaleznienia alkoholowego to nam powiedzieli ze on nie jest uzalezniony, ze terapia mu nie potrzebna, ze moze stosowac picie kontrolowane, niewazne ze mnie oszukiwal, pila po klatkach, po smietnikachm ukrywal sie, raz trzymajac puszke piwa w rece zaprzeczyl ze ja ma w rece, bo jest mlody, bo tylko popija od 3 lat, nie jest jeszcze uzalezniony, ta diagnoza pani psycholog jest smieszna..on mogl kogos zabic dzisiaj!! i teraz czeka go dwa dni na komisariacie..a ja siedzie sama i nawet nie moge do nikogo zadzwonic..bo jak zadzwonie do jego mamy to chyba dostanie zawalu serca i sie skonczy..tak strasznie to przezywa..bo tak bardzo nas kocha...placze..sama...
Wiedźma - Sob 21 Lis, 2009 01:00
Witaj Grampi.
No to rzeczywiście się narobiło
Do tego pewnie na tym kłopoty się nie skończą, bo konsekwencje tego wydarzenia mogą ciągnąć się dłużej...
Ja, jako alkoholiczka, widzę w tym jednak także jasną stronę -
jest szansa, że to co sie stało może potrząsnąć Twoim mężem i skłonić go do zrobienia czegoś ze swoim piciem.
Często tak bywa, że alkoholik musi uderzyć o dno, żeby móc się od niego odbić i wypłynąć na powierzchnię, czasem to się udaje.
Myślę, że twój mąż powinien ponieść wszelkie konsekwencje swojego wyczynu - prawne, finansowe, moralne...
Odradzałabym pomaganie mu w bezbolesnym wybrnięciu z sytuacji.
Niech sam wypije nawarzone przez siebie piwo.
Nawet jeśli jeszcze nie jest uzależniony (nie zamierzam podważać diagnozy, choć wydaje mi się ona nieco dziwna),
to z tego co piszesz wynika, że używa alkoholu w sposób szkodliwy i zdecydowanie powinien zaprzestać picia.
Oby stało sie tak, że to wydarzenie mu w tym pomoże.
Myślę sobie, że dobrze by było, gdybyście po przyjeździe do Polski udali się do jakiegoś tutejszego ośrodka terapii uzależnień
w celu weryfikacji tamtej diagnozy i ewentualnie - podjęcia terapii. Dla Was obojga, bo jeśli on jest alkoholikiem,
to bardzo prawdopodobnym jest, że Ty jesteś współuzależniona.
Masz tutaj adresy ośrodków odwykowych na terenie całej Polski
Wiem, ze teraz jest Ci bardzo trudno i ciężko. Napewno jesteś bardzo zdenerwowana.
Spróbuj jednak zasnąć, a przez te dwa dni nieobecności męża - dojść do równowagi,
żeby nie podejmować żadnych decyzji pod wpływem emocji.
Jeśli będziesz miała potrzebę wygadania się - możesz robić to tutaj.
Trzymaj się!
grampi - Sob 21 Lis, 2009 01:29
Wiedźma napisał/a: | Witaj Grampi.
No to rzeczywiście się narobiło
Do tego pewnie na tym kłopoty się nie skończą, bo konsekwencje tego wydarzenia mogą ciągnąć się dłużej...
Ja, jako alkoholiczka, widzę w tym jednak także jasną stronę -
jest szansa, że to co sie stało może potrząsnąć Twoim mężem i skłonić go do zrobienia czegoś ze swoim piciem.
Często tak bywa, że alkoholik musi uderzyć o dno, żeby móc się od niego odbić i wypłynąć na powierzchnię, czasem to się udaje.
Myślę, że twój mąż powinien ponieść wszelkie konsekwencje swojego wyczynu - prawne, finansowe, moralne...
Odradzałabym pomaganie mu w bezbolesnym wybrnięciu z sytuacji.
Niech sam wypije nawarzone przez siebie piwo.
Nawet jeśli jeszcze nie jest uzależniony (nie zamierzam podważać diagnozy, choć wydaje mi się ona nieco dziwna),
to z tego co piszesz wynika, że używa alkoholu w sposób szkodliwy i zdecydowanie powinien zaprzestać picia.
Oby stało sie tak, że to wydarzenie mu w tym pomoże.
Myślę sobie, że dobrze by było, gdybyście po przyjeździe do Polski udali się do jakiegoś tutejszego ośrodka terapii uzależnień
w celu weryfikacji tamtej diagnozy i ewentualnie - podjęcia terapii. Dla Was obojga, bo jeśli on jest alkoholikiem,
to bardzo prawdopodobnym jest, że Ty jesteś współuzależniona.
Masz tutaj adresy ośrodków odwykowych na terenie całej Polski
Wiem, ze teraz jest Ci bardzo trudno i ciężko. Napewno jesteś bardzo zdenerwowana.
Spróbuj jednak zasnąć, a przez te dwa dni nieobecności męża - dojść do równowagi,
żeby nie podejmować żadnych decyzji pod wpływem emocji.
Jeśli będziesz miała potrzebę wygadania się - możesz robić to tutaj.
Trzymaj się! |
Dziekuje bardzo za twoja odpowiedz
Diagnoza zostala postawiona prze polskiego specjaliste w polskiej przychodni, mam nadzieje ze po tyc wydarzeniach zostanie zweryfikowana, aktualnie zalewam sie lzami, jestem roztrzesiona, boej sie sama zasnac, idgny nie bylam sama w tym mieszkaniu, jest strasznie, mam nadzieje ze moze to go otzrezwi, bylo jednak wiele sytyacji kiedy zrobil cos rownie wstrebnego, nie balam sie powiedziec o tych sutuacjach jego mamie, bratu, robert (moj maz) byl caly zawstydzony i nawet ni ewyrzycal mi ze sie wygadalam, plakal..obiecywal..a teraz ja sama w tym mieskznaiu...boze dzieki ze ide jutro do pracy i nie bede siedziala w domu sama, zaplakana, zmarnopwana, ze bede miala mysli zajete czyms innym, myslalam sobie nawet zeby pojsc w poniedzialek do sadu, zwlonic sie z pracy, ale poczytalam sobie troche postow i stwierdzam ze nie, tak jak mowisz, to on musi poniesc tego konsekwencje, niech tam bedzie sam, bez mojego wsparca, niech sie poczuje winny, zwlaszca ze zezbalam w sumie przeciwko niemu-czylu zeznalam prawde, robert nie chcial sie przyznac ze prowadzil samochod podczas wypadku!! powiedzial ze ktos inny rozwali ogrodzenie!! a potem ja jak podeszlam pod samochod i powiedzialam ze jestem wlascicielem samochodu to powiedzialam ze nie sadze zeby ktos inny go prowadzil bo w wielkiej brytanii ubezpiecznie jest na osobe nie na samochod, wiec zeby prowadzic czyjs samochod tzreba za to zaplacic!! wiec w sumie go wkopalam!! najgorze w tym wszystkim jest to ze nie dociera to do mnie, mysle ze to jakis sen, i tesknie za nim tak strasznie alzy sie leja ciurkiem
Flandria - Sob 21 Lis, 2009 01:46
grampi napisał/a: | wiec w sumie go wkopalam |
nie wkopałaś tylko powiedziałaś prawdę
kłamstwo ma krótkie nogi - nie wiadomo co by się stało, gdybyś również kłamała - być może wpakowalibyście się oboje w jeszcze większe kłopoty ?
kto wie, może dzięki temu wypadkowi nie tylko samochód zatrzymał się na tym ogrodzeniu ? może zatrzyma(ło) się również picie Twojego męża ?
będę trzymać kciuki, żeby wszystko dobrze się ułożyło
pozdrawiam cieplutko
grampi - Sob 21 Lis, 2009 01:47
nasza historia jest dluga i skomplikowana, jak kazda pewnie, dziekuje ci jeszcze raz wiedzma za odpowiedz na mojego posta, ukoilo mnie to w pewnym sensie ze napisalas swoja odowiedz, ide teraz spac i mam nadzieje usnac, pozdrawiam
Borus - Sob 21 Lis, 2009 07:28
Witaj Grampi!
Jestem trzeźwiejącym alkoholikiem a moim ostatnim "pijanym wyczynem" była jazda autem po pijanemu, zakończona lądowaniem na drzewie. Całe szczęście, że nikogo oprócz siebie, nie uszkodziłem. Wprawdzie jeszcze dwa miesiące balansowałem na krawędzi tzn. piłem i nie piłem, czekając na skutki prawne (groziło mi do 10-ciu lat odsiadki) i na miejsce w ośrodku terapeutycznym, ale efekty są.
Jedno jest pewne, jeżeli mąż sam nie dojdzie do tego, że potrzebna mu jest fachowa pomoc, to następnym razem (a prawdopodobnie następny raz będzie...) może być gorzej.
Konsekwencje powinien oczywiście ponieść sam, bo inaczej będzie się uważał za świętą krowę i wniosków nie wyciągnie. Nie mówię tu, żebyś go olała, ale głaskanie po głowie wcale mu nie pomoże. A rodzina , prędzej czy późnieji tak się dowie.
Pozdrawiam...
stiff - Sob 21 Lis, 2009 09:05
Witaj grampi... grampi napisał/a: | nasza historia jest dluga i skomplikowana, |
Moja tez, ale podobnie sie zaczynała i piłem po niej jeszcze blisko 20 lat...
Wierze, ze z wami będzie inaczej i maz skorzysta z pomocy terapii,
aby zatrzymać to błędne kolo...
Powodzenia...
evita - Sob 21 Lis, 2009 10:25
witaj grampi
chyba rozumiem cię jak mało kto co teraz przeżywasz ! Mój mąż "po pijaku" rozwalił już klika samochodów a po dwóch wypadkach na tyle nim to wstrząsnęło, że wszył sobie esperal po czym znowu wrócił do picia dobrze, że policja się w to wmieszała bo temu mojemy zawsze wszystko płazem uchodziło ! Koleżki od kielicha w tempie błyskawicznym usuwali wóz z miejsca pobojowiska a ewentualny pokrzywdzony dostawał kasę w łapę i tyle z tego było !
Może rzeczywiście ta przygoda wstrząśnie twoim mężem i zrozumie, że jest uzależniony ? może zdecyduje się na leczenie ? czasami nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło więc uśmiechnij się
KICAJKA - Sob 21 Lis, 2009 10:54
Witaj grampi
Jestem osobą współuzależnioną, będącą w związku z niepijącym od 15 lat alkoholikiem.Gdy go poznałam to pił,w swojej naiwności nie znając zupełnie problemu chciałam mu pomóc.Miałam dość jego picia po 4 latach,poszłam po pomoc dla siebie.Jeździł na odwyki, robił sobie wszywki,chodził po tabletki-wszystko na nic i tak ciągle zapijał.Miałam dość takiego życia i znalazłam pomoc,w ośrodku leczenia uzależnień- skierowano mnie 22 lata temu do klubu AA a tam tworzyła się już grupa AL-Anon.Ja znalazłam tam pomoc,wsparcie i nauczyłam się jak żyć obok takiego człowieka,a to,że przestał pić-widocznie osiągną swoje dno.Powiedział,że utrata pracy(kocha pieniążki),zdrowia i mnie z córką -w tej kolejności-dały mu do myślenia.Został sam ze swoim problemem,bo ja tylko pomagałam jak był trzeźwy.Wypadki,komisariaty,izby wytrzeźwień(często sama zgłaszałam,żeby go zabrali), częste zmiany pracy ze względu na picie -ponosił konsekwencje samotnie.Życzę Ci cierpliwości i wytrwałości i mądrych decyzji,abyś mogła osiągnąć spokój.
grampi - Sob 21 Lis, 2009 11:07 Temat postu: jak mu zaufac witajcie, pieknie dziekuje za wypowiedzi, hmm tez mam nadzieje ze bedzie dobrze, miedzy innymi dlatego jedziemy do polski...na leczenie...ja napawde pragne i chce wierzyc ze bedzie dobrze ale powiem wam szczerze ze czytajac wypowiedzi na forum alkoholikow i wspoluzaleznionych boje sie ze bedzie dobrze przez chwile (tak jak ostatnio) i potem znowu zacznie pic, boje sie ze weekend na komisariacie nie wstrzasnie nim na dlugo, wczesciej tez mial tak ''wstrzasniecia'', jak od z nim zerwalam, jak chccialam odwolac slub, jak o wszystkim powiedzialam moim, jego rodzicom, jego bratu, moim przyjacioilkom..bo ja nie mam zamiaru tego sama dzwigac, nie umiem tego ukrywac, on nie wkurzal i bylo mu niby super glupio, nastepne wstrzasniecie bylo w polsce, jak pojechalismy do osrodka odwykowego,sam zapach i wyglad tych ludzi mnie osobiscie bardzo wzdrygnal, i jego niby tez, powiedzial ze widzial wystarczajaco, ze by tam 5 minut nie wytrzymal, co dopiero 7 tygodni!!, nastepny wstrzasem bylo to ze przyznalam sie jego rodzinie ze od 5 miesiecy nie pracuje i ze mamy zadluzenie na karcie kredytowej, jego brat dal MI pieniadza (zaznacze tu ze jestesmy dopiero 6 miesecy po slubie) bo powiedzial ze jemu nie ufa, to bylo w pazdzierniku, powiedzial tez ze pozwala mu ze mna wrocic na 2 miesiace zeby pozamykac sprawy ale ze ma wrocic, isc na leczenie w polsce, brat obiecal pomoc w znalezieniu pracy, ale byl bardzo bardzo zly za te wszystkie klamstwa i picie, powiedzial milion razy do mnie, do meza, do meza mamy ze to jest ostatni raz jak go wyciaga z problemow, wyciaga reke, pomoze ze wszystkim o ile maz bedzie w pozadku, ja nie wiem co mam im powiedziec, musze powiedziec ze samochod rozbity bo to wiaze sie z kolejnym mega wydatkiem ktorego nie da sie niestety ukryc, nie wiem czy mam im powiedziec prawde, i jak ja mu mam zaufac? ja jestem juz maniakalnie nieufna! naprawde chodze, sprawdzam, nie wierze w ani jedno slowo co mo mowi, zero zero zero zufania,
ok koncze bo spoznie sie na autobus do pract, pozdrawiam i zycze wszystkim milego dnia
stiff - Sob 21 Lis, 2009 11:22
grampi napisał/a: | ze by tam 5 minut nie wytrzymal, co dopiero 7 tygodni!!, |
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby sie do nich upodobnił...
Wystarczy nic nie robić ze sobą w kierunku trwałego zaprzestania picia,
a na efekty nie trzeba wcale tak długo czekać...
Postępująca degradacja trwa u każdego rożnie, ale zawsze to równia pochyla...
KICAJKA - Sob 21 Lis, 2009 11:37
Ja do dziś całkowicie nie ufam ,częściowo uwierzyłam po 5 latach jak przestał pić.Do dziś stosuję zasadę ograniczonego zaufania i ponoszenie pełnej odpowiedzialności za swoje postępowanie w każdej sytuacji.Przestałam brać na swoje barki wszystkie problemy,wiem,że nie muszę.
Wiedźma - Sob 21 Lis, 2009 11:40
grampi napisał/a: | zapach i wyglad tych ludzi mnie osobiscie bardzo wzdrygnal, i jego niby tez, |
Nikt się nie rodzi degeneratem, oni też wyglądali i pachnieli kiedyś jak normalni ludzie,
byli młodzi, zdrowi, energiczni, pewnie nawet schludni i sympatyczni...
Alkohol to wszystko odbiera i robi z ludzi wraki.
Twój mąż teraz wzdraga się na ich widok, a przecież usilnie pracuje na to, by stać się jednym z nich
kahape - Sob 21 Lis, 2009 11:49
grampi napisał/a: | przyznalam sie jego rodzinie ze od 5 miesiecy nie pracuje i ze mamy zadluzenie na karcie kredytowej, jego brat dal MI pieniadza........powiedzial tez ze pozwala mu ze mna wrocic na 2 miesiace zeby pozamykac sprawy ale ze ma wrocic, isc na leczenie w polsce, brat obiecal pomoc w znalezieniu pracy, ale byl bardzo bardzo zly za te wszystkie klamstwa i picie, powiedzial milion razy do mnie, do meza, do meza mamy ze to jest ostatni raz jak go wyciaga z problemow, | grampi napisał/a: | ja nie wiem co mam im powiedziec, musze powiedziec ze samochod rozbity bo to wiaze sie z kolejnym mega wydatkiem ktorego nie da sie niestety ukryc, nie wiem czy mam im powiedziec prawde | czy nie uważasz, że za dużo wymagasz pomocy ze strony rodziny? Ostatecznie jesteście małżeństwem, ludźmi dorosłymi, a tu opieka ze strony, rodziny, szczególnie brata jest bardzo duża. Czy wy wogóle macie jakieś własne życie, własne kłopoty, które rozwiązujecie sami? Czy wszystko rozwiązuje za was rodzina?
O czym myślę? Ano o tym, że gdybyście sami zostali ze swoimi kłopotami np. rozbitym samochodem "dno" twojego męża bardzo by sie przybliżyło. A tak jest jak dziecko, które nabroi a potem wszyscy go ratują.
Jak ma wytrzeźwieć? Konsekwencje nigdy go nie dosięgną. Warunki do chlania ma wprost idealne. Po co ma przestać pić? Przecież wg niego wszystko jest ok!
Postaw mu troche poprzeczkę. Ostatecznie to on robił samochód i on powienien ponosić konsekwencje.
Żeby wiedzieć czy jest alkoholikiem trzeba dowiedzieć sie troche o tej chorobie.
Ty jako jego żona chyba jesteś tym tematem zainteresowana?
Mam nadzieję, że poczytałaś, poszukałas trochę sama: co to za choroba, na czym polega, jak sie objawia i jak się ją "leczy"?
Wtedy będziesz wiedziała czy dotyczy ona twojego męża.
pozdr
stiff - Sob 21 Lis, 2009 11:54
kahape napisał/a: | Mam nadzieję, że poczytałaś, poszukałas trochę sama: co to za choroba, na czym polega, jak sie objawia i jak się ją "leczy"?
Wtedy będziesz wiedziała czy dotyczy ona twojego męża. |
Mogę jedynie podpisać sie pod tym...
beata - Sob 21 Lis, 2009 12:57
grampi,dobrze wiem co teraz czujesz i bardzo Ci współczuję.
Mój mąż gdy pił stracił prawo jazdy za jazdę po pijanemu.Miał prawie 3 promile.Nie zatrzymał się do kontroli.Była obława,pościg.Pisali o tym w gazetach.Laweta,parking policyjny...ech...kupa kasy poszła.
Z jednej strony byłam zadowolona bo myślałam,że teraz przestanie pić.Guzik...Dalej pił i dalej jeździł po pijanemu.Bez prawa jazdy.
Obecnie nie pije i sam się dziwi,że mógł być aż tak głupi.Ale od wydarzenia z odebraniem prawa jazdy musiały minąć 3 lata zanim poszedł do AA.
A ile ja się wstydu najadłam gdy poszłam na komendę odebrać dokumenty.Ech...aż mi się niedobrze robi jak sobie przypomnę.
Mocno Cię przytulam Słoneczko.
Jacek - Sob 21 Lis, 2009 17:04
cześć grampi
grampi napisał/a: | samochod do kasacji, byl pijany, spedzi dwa dni na komisariacie, w poniedzialek ma sprawe, |
daję głowe że teraz się zaklina przed piciem
jak będzie po sprawie,to już czas pokaże
jolkajolka - Sob 21 Lis, 2009 17:22
Cóż, bardzo Ci, grampi, współczuję i trzymam kciuki za poprawę. Mój były mąż tez mi załatwił wizytę na komisariacie i odbieranie samochodu z policyjnego parkingu. Tylko on niestety nie przestał pić. Nigdy. I juz nie żyje...
Jacek - Sob 21 Lis, 2009 17:37
jolkajolka napisał/a: | Tylko on niestety nie przestał pić. Nigdy. I juz nie żyje... |
Joluś każdemu kiedyś się udaje zaprzestać pić alkohol
tylko niektórym za życia
yuraa - Sob 21 Lis, 2009 21:09
Grampi prawda jest taka że nie przestaniesz pić za swojego mężczyznę.
możesz zmieniać tylko siebie i od tego zacznij.
i zbieraj jak najwięcej wiedzy o chorobie alkoholowej, to może byc bardzo przydatne.
grampi - Sob 21 Lis, 2009 22:31
tak, czytam duzo na ten temat, jesli chodzi o pomoc rodziny to sprawa wyglada tak, ze o nic ich nie prosilismy, oni sami oferuja pomoc, jedynym wyjsciem dla mojego meza jest teraz wrocic do polski, gdzie bedzie mogl pojsc na leczenie i gdzie bedzie miec wsparcie, tutaj jestesmy sami, mieszkamy w malym mieszkanku, on po stracie pracy normalnie fiksowal z braku zajecia, od malego byl nauczony ze ma mnostwo do roboty bo mieszka na wsi i zawsze jest drewno do przyniesienia, psy do karmienia itc...on i ja sie tu dusimy, jak przez tydzien bylam chora i siedzialam w tym naszym mieszkaniu to zrozumialam jak bardzo atmosfera tu jest destruktywna, ale wrocic do polski nie moglismy przez zadluzenie na karcie kredytowej, ja zaoferowalam ze sotane tu i to odpracuje a maz zeby wrocil ale nawet takiej opcji nie bylo, bo przy tym calym uzaleznieniu od alkoholismu od jest uzalozeniony ...ode mnie...pieniadze zostaly nam zaoferowane jako pozyczka i jako wyjscie z sytyacji teraz dla dobra wsyztskich...wiec nie uwazam ze to byl blad...jesli chodzi i finansowe wydatki zwiazane z samochodem to sytuacja wyglada teraz identycznie...nie mozemy stad wyjechac zostawiajac dlugi za soba..wiec po prostu bedziemy musieli uzyc naszych pieniedzy z polski zeby je splacic ..nie mam zamiaru nikogo prosic o pieniadze..bo to musi byc splacone..a ze moj maz nie ma z czego to inna sprawa...nie zostawie go tutaj przeciez zeby sie po ulical wloczyl i zostal bezdomnym..
KICAJKA - Sob 21 Lis, 2009 22:47
Ja przez pierwsze dwa lata dawałam mojemu alko jeść ubierałam,ponieważ był w uporczywych, wieloletnich długach.Niestety,okazało się,że na picie robił dalsze długi.Niby pieniędzy nie miał a ciągle zapijał.Jednak jedna sytuacja dala mi do myślenia,i zmiany swojego podejścia.Usłyszałam,że to moja wina,że on pije i to od osoby,która dawała mu pieniądze na picie.Tego było za dużo jak na mnie,przemyślałam wszystko i odcięłam się kompletnie.Od tego momentu musiał sobie radzić sam z długami,finansami, zapijaniem,zwalnianiem z pracy,dzwonieniem o urlop na kaca itp. itd.
Klara - Sob 21 Lis, 2009 22:51
grampi napisał/a: | nie zostawie go tutaj przeciez zeby sie po ulical wloczyl i zostal bezdomnym.. |
Tym sposobem znów mu się upiecze....
Moim zdaniem, rodzina już wcześniej musiała wiedzieć jakie Twój mąż ma skłonności ale teraz chyba nie czas nad tym myśleć. Ważne że masz ich wsparcie, a w takim razie spróbuj ich wykorzystać.
Na tym etapie może pomóc Konfrontacja.
Tutaj jest opis: http://www.alko.opole.pl/alko0-12.html
Przeczytaj dokładnie, zastanów się jakich sojuszników możesz zebrać, umów się z nimi, jeżeli będzie taka możliwość, po powrocie do Polski biegnij do Poradni i porozmawiaj na ten temat z psychologiem.
Życzę Ci dużo determinacji, bo tylko ona może Ci teraz pomóc
Kulfon - Pon 23 Lis, 2009 21:03
grampi napisał/a: | jedynym wyjsciem dla mojego meza jest teraz wrocic do polski, gdzie bedzie mogl pojsc na leczenie |
w niemczech tez mozna sie leczyc, coz nie jest to PL, ale jakos idzie, zalezy od nastawienia
Klara - Pon 23 Lis, 2009 21:09
Kulfi, Grampi jest w W. Brytanii, a Jej mąż nie ma pracy!
Sytuacja jest naprawdę trudna
Kulfon - Pon 23 Lis, 2009 21:22
Klara napisał/a: | Kulfi, Grampi jest w W. Brytanii, a Jej mąż nie ma pracy! |
upsss, chyba cos nie doczytalem
ale w sumie to jeszcze lepiej, angielski latwiejszy, a ze bez pracy to na stacjonarna niech go pogoni, bedzie miala pare tygodni spokoju, a on sie moze "obudzi"
no chyba ze sie upiera na polskojezyczna, ale czy to cos zmieni ??
pamietam po sobie, kazda wymowka byla dobra
jolkajolka - Pon 23 Lis, 2009 22:38
Znam pewien podobny przypadek,też chłopak był w Anglii,nieźle tam nawywijał,pił w zasadzie na okrągło. Podjął decyzję o powrocie,poszedł do poradni. Z tego co wiem,co prawda terapię przerwał,ale nie pije już około półtora roku. Jak dalej będzie,któż wie,ale tu u siebie ,chyba jest łatwiej.
beata - Wto 24 Lis, 2009 00:04
grampi napisał/a: |
bo to musi byc splacone..a ze moj maz nie ma z czego to inna sprawa... |
Jak długo masz zamiar spłacać Jego długi?Jak długo masz zamiar ponosić konsekwencje Jego picia?Powiem tak...Jego długi Jego problem.
Grampi czy wiesz,że w ten sposób pomagasz Mu w piciu?Facet ma zapewne poprane,posprzątane,jedzonko naszykowane.Żyć nie umierać.
Zacznij żyć swoim życiem Słoneczko.
Borus - Wto 24 Lis, 2009 06:28
beata napisał/a: | Jego długi Jego problem | ...zapewne nie tylko jego, chyba że mają rozdzielność majątkową; ja np. nie miałem i wszystkie problemy były wspólne, jedynie rozwiązywanie ich należało jednak do mnie...
|
|