To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Nawet z alkocholikiem życie jest piękne.

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 14:14
Temat postu: Nawet z alkocholikiem życie jest piękne.
Piszę tu za namową Wiedźmy, dzięki której uratowałam swoje małżeństwo i męża.
Jak niektórzy wiedzą znalazłam się tu bo mam męża alkocholika, rejstrując się tu byłam pełna obaw np.:czy logowanie się tu ma sęs, czy to coś da, czy to coś pomoże, czego ja się mogę tu nauczyć.????????????????????????????
I po kilku tygodniach wiem że to była decyzja jedna z najleprzych w moimżyciu. To tu nauczyłam się walki z wrogiem mojej rodziny ALKOCHOLEM!!!!! i jestem dumna z siebie bo dzięki Wam znalazłam swój własny sposób na nałóg mojego męża i zmniane jego myślenia oraz postępowania. Dziękuję wszystkim którży dobrym słowem oraz radą mi pomogli. :okok: :radocha: wygrałam ale nie sama bo z Wami. Dziękuję Wiedźmie bo to ona pokierowała mnie co i jak robić aby tu zaistnieć.

Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 14:57

Kruszyno, cieszę się razem z Tobą! :)
Ale nie przypisuj mi zbyt wielu zasług, bo swój sukces zawdzięczasz przede wszystkim sobie -
to znaczy temu, że chciałaś słuchać tego, co mieliśmy Ci tu do powiedzenia i zastosowałaś to w życiu.

Może opowiesz nam dokładnie jak to wszystko się odbyło?
Co zrobiłaś? W jaki sposób udało Ci się wpłynąć na męża?
Podziel się swoim doświadczeniem z innymi współuzależnionymi dziewczynami...
Może będzie to dla nich wskazówką jak postępować.

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 15:32

A więc kilka słów o ty co zrobiłam żeby wygrać.
Pewnego pięknego popołudnia kiedy mój szanowny małżonek wytrzeżwiał, zabrałam go do notarjusza u którego mój mąż zżekł się praw do dzieci podpisał mi pismo w którym oświadczył że nie jest pood wpływem żadnych środków leków i alkocholu i świadomie sam z własnej woli zżeka się praw do dzieci ponieważ jest alkocholikiem pijąc wszyna burdy itp.... że krzywdzi tym dzieci i chcąc im zapewnić spokóji stabilizację życiową woli abym je wychowywała sama że będzie płacił alimęty na nas tzn mnie i dzieci że zżeka się wszelkich dubr materjalnych. Dodatkowo wniosek o rozwód z ożeknieńciem o jego winie. Pisma poświadczył notariusz i wie że jeśli by to się powtórzyło to spada na dno po równi pochyłej samochód przepisany na mnie lokaty też konto zablokowane dostęp mam tylko ja sklep tylko na mnie. I zadziałało!

rufio - Wto 01 Gru, 2009 15:51

A to mi Kruszynka
Nie baba a maszynka
Rozłożyła faceta na łopatki
Chwyci za kieliszek - będa jatki
Miał w sklepie połek kilka
Od ruiny dzieli go pijana chwilka
Teraz powinien byc trzeźwy
Bo inaczej czeka go zony mars gniewny

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 15:53

Poszłam za ciosem i waszymi radami. Ostro i skutecznie! Narazie jest super ale czas pokaże czy i na ile to skuteczne.
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 15:55

Ładnie to ujołeś "co pomyślisz to rymujesz".
rufio - Wto 01 Gru, 2009 15:57

Nie ma byc super - ma byc normalnie a super to przy okazji .A teraz uwazaj i cholernie uwazaj bo alko to pyton potrafi sie czaic tygodniami jeden nierozwazny ruch - chwila słabości i spada jak zaraza i dusi - czuj-duch
Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 16:24

Kruszyna26 napisał/a:
Pewnego pięknego popołudnia kiedy mój szanowny małżonek wytrzeżwiał, zabrałam go do notarjusza u którego mój mąż zżekł się praw do dzieci podpisał mi pismo w którym oświadczył że nie jest pood wpływem żadnych środków leków i alkocholu i świadomie sam z własnej woli zżeka się praw do dzieci ponieważ jest alkocholikiem pijąc wszyna burdy itp.... że krzywdzi tym dzieci i chcąc im zapewnić spokóji stabilizację życiową woli abym je wychowywała sama że będzie płacił alimęty na nas tzn mnie i dzieci że zżeka się wszelkich dubr materjalnych.

:zdziwko:

Tak po prostu poszedł i zgodził sie to wszystko podpisać?! :shock: :shock: :shock: :zemdlal:

beata - Wto 01 Gru, 2009 16:26

Wiedźma napisał/a:



Tak po prostu poszedł i zgodził sie to wszystko podpisać?! :shock: :shock: :shock: :zemdlal:

A dlaczego by nie? :cwaniak:

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 16:33

W czasie kiedy trzeźwiał i spał spakowałam siebie i dzieci. Jak się obudził to była szczera rozmowa i ultimatum wie że jak powiem wyjeżdżam, to wyjeżdżam. I że jak mówie że zabiorę dzieci to zabiorę.
Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 16:35

Aha, czyli poskutkowała konsekwencja! :okok:
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 16:36

Zmienił pracę, bo w tamtej był jeden taki gagatek któremu było picie mojego męża na rękę, mąż potrafił wybierać z bankomatu na picie i stawiać bez opamiętania.
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 16:37

A jakie było zaskoczenie jak zobaczył samochód zawalony tabołami........... :wysmiewacz:
KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 17:52

Kruszyna26 napisał/a:
Jak się obudził to była szczera rozmowa i ultimatum wie że jak powiem wyjeżdżam, to wyjeżdżam. I że jak mówie że zabiorę dzieci to zabiorę.
Cieszę się i trzymam kciuki aby teraz było tylko z górki. :kciuki: :brawo: :buziak: Ja zabierałam dziecko i wyjeżdżałam daleko do rodziny-wracałam jak był trzeźwy i po leczeniu.Ostatnią akcją była sprawa w sądzie o alimenty.Wtedy już godził się na wszystko. :) Najważniejsza konsekwencja w działaniu. :buziak:
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 18:34

To dzięki Wam mam to co chciałam. :lol:
evita - Wto 01 Gru, 2009 19:39

a ja czegoś tu nie rozumiem :mysli: gdzie tu jest to piękno życia z alkoholikiem ? podziwiam wprawdzie za determinację i za powodzenie w tym co sobie postanowiłaś, ale co tu jest takiego pięknego ? to, że mąż się zrzekł prawa do dzieci ? to, że masz karty do bankomatu i tylko ty z nich możesz korzystać ? na pewno jesteś w dużo lepszej sytuacji niż większość ze współ ... ale gdybyś napisała ten temat pod tytułem MOJE NOWE ŻYCIE JEST PIĘKNE to zrozumiałabym to w lot ale pod tym tytułem czegoś nie łapię .... choć i tak zazdroszczę i pełna podziwu jestem :)
Kulfon - Wto 01 Gru, 2009 19:43

evita napisał/a:
a ja czegoś tu nie rozumiem
evita napisał/a:
co tu jest takiego pięknego ?

aaaa TO, ze teraz Kruszyna w domu "gacie nosi" :szok:

:uoee:

evita - Wto 01 Gru, 2009 20:00

Kulfon napisał/a:
aaaa TO, ze teraz Kruszyna w domu "gacie nosi"

w sensie tym, że rządzi ? że od teraz to ona jest głową domu ?
ja kulfi pisałam tylko o moich odczuciach nie negując radości kruszyny :)
to co dla niej jest spełnieniem nie musi być tym samym dla mnie ! ja chciałabym nie być właśnie tą głową rodziny i nie martwić się samotnie o to, że trzeba zapłacić kolejne rachunki, że dach przecieka, że zapas węgla na zimę trzeba zrobić itp chyba jestem tradycjonalistką i chciałabym być kobietą w domu :) a że tak jakoś wyszło, że przez 23 lata to ja właśnie nosiłam te gacie to pewnie mam tego dość :(
kruszynko jesteś taka młoda, całe życie przed tobą więc życzę ci, żeby to był tylko okres przejściowy w twoim życiu i żebyś poczuła się nie tylko głową rodziny ale również kobietą, poszanowaną, kochaną i zawsze mogącą liczyć na wsparcie swojego trzeźwego już męża :)

koka - Wto 01 Gru, 2009 20:08

evita napisał/a:
a że tak jakoś wyszło, że przez 23 lata to ja właśnie nosiłam te gacie to pewnie mam tego dość :(


dokładnie tak, przejecie kontroli nad wszystkim jest dobrym początkiem, ale żadną gwarancją szczęścia na przyszłość. Raczej przeciwnie.
Nie mniej i tak jesteś dzielna Kruszynko ze zdobyłaś sie na to, ja zrobiłam to o wiele lat później. Życzę Ci żeby mąż się konsekwentnie leczył, to jest najważniejsze.

Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 20:16

W tej chwili najważniejsze jest, że facet zobaczył, że to nie przelewki.
Jeżeli Kruszyna nie odpuści, to myślę, że za jakiś czas będzie mogła powrócić do spódnicy.

Kulfon - Wto 01 Gru, 2009 20:24

koka napisał/a:
ale żadną gwarancją szczęścia na przyszłość


lepsza niepewna przyszlosc samej z dziecmi bez czynnego alko, a nizeli z czynnym.

Halibut - Wto 01 Gru, 2009 20:24

Wiedźma napisał/a:
to znaczy temu, że chciałaś słuchać tego, co mieliśmy Ci tu do powiedzenia i zastosowałaś to w życiu.


rufio napisał/a:
A to mi Kruszynka
Nie baba a maszynka

Kulfon - Wto 01 Gru, 2009 20:26

Wiedźma napisał/a:
W tej chwili najważniejsze jest, że facet zobaczył, że to nie przelewki.
:tak:

Wiedźma napisał/a:
Jeżeli Kruszyna nie odpuści, to myślę, że za jakiś czas będzie mogła powrócić do spódnicy.
:okok:
koka - Wto 01 Gru, 2009 20:35

Kulfon napisał/a:
epsza niepewna przyszlosc samej z dziecmi bez czynnego alko, a nizeli z czynnym.


ale to na pewno nie znaczy ze nawet życie z alkoholikiem jest piekne

Kulfon - Wto 01 Gru, 2009 20:41

z trzezwym z regoly lepsze nizeli z czynnym ;)
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 20:53

Faktycznie nie do końca ujełam trafnym tytułem stan rzeczy, narazie ja noszę te tzw. "gacie" i jeśli mój mąż odbuduje moje zaufanie do niego po malutku wróci wszystko do "głowy rodziny" ale żeby być głową rodziny to trzeba być w 100% stabilnym i trzeźwym a mój mąż nawalił. Ps. janigdy nie nosiłam spódnic miałam tyko do ślubu raz na sobie :skromny:
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 20:57

A czemu piękne??? już ci piszę, bo nawet taki alkocholik potrafi być cudownym mężem i ojcem.
Jacek - Wto 01 Gru, 2009 20:59

Kulfon napisał/a:
aaaa TO, ze teraz Kruszyna w domu "gacie nosi"

szczerze mówiąc ,pierwsze słyszę aby gacie były przewodnim symbolem
spodnie to i owszem :]
Kruszynko miło słyszeć o podjęciu twej stanowczej decyzji
nie ulegaj a będzie dobrze
bynajmniej ze sumieniem i podniesioną głową możesz być dumna i powiedzieć że ty zrobiłaś wszystko aby w rodzinie było OK
gratuluję
a mąż z pewnością jeśli nie osobiście podziękuję to na pewno będzie wdzięczny za tę decyzję

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:03

Zle mie zrozumiałaś ja nie martwie się o rachunki itp. ja swoje oszczędności mam zablokowane na czarną godzinę on pracuje i zarabia na dom, a ja mam wyjście awaryjne przygotowane. Poprostu teraz mam możliwość działania wrazie kryzysów.
evita - Wto 01 Gru, 2009 21:08

a więc jednak kruszyna pozostała kobietą w swoim związku i chodzi bez gaci ;)

a tak na poważnie to szacuneczek kruszynka dla ciebie :okok:

Halibut - Wto 01 Gru, 2009 21:08

Kruszyna26 napisał/a:
Pewnego pięknego popołudnia kiedy mój szanowny małżonek wytrzeżwiał, zabrałam go do notarjusza u którego mój mąż zżekł się praw do dzieci podpisał mi pismo w którym oświadczył że nie jest pood wpływem żadnych środków leków i alkocholu i świadomie sam z własnej woli zżeka się praw do dzieci ponieważ jest alkocholikiem



Kruszyna26 napisał/a:
będzie płacił alimęty na nas tzn mnie i dzieci że zżeka się wszelkich dubr materjalnych. Dodatkowo wniosek o rozwód z ożeknieńciem o jego winie


Kruszyna26 napisał/a:
bo nawet taki alkocholik potrafi być cudownym mężem i ojcem.



ceewd

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:10

Sklep otwierałam jeszcze za czasów narzeczeństwa i od zawsze był na mnie, miałam to zmienić ale nie widzę sęsu. Zresztą co zrobiłam, to zrobiłam, najważniejsze że zaowocowało pozytywnie. Każdy postrzega swoje szczęście inaczej dla mnie szczęście to trzeźwy mąż. Bo trzeżwy to czuły, opiekuńczy i szczery. Czas pokaże czy rozsądny.
Halibut - Wto 01 Gru, 2009 21:19

Kruszyna26 napisał/a:
Bo trzeżwy to czuły, opiekuńczy i szczery.


Myślisz?

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:23

Widzę a tak jak napisałam czy rozsądny to się okaże.
evita - Wto 01 Gru, 2009 21:29

Halibut napisał/a:
Bo trzeżwy to czuły, opiekuńczy i szczery.

Myślisz?

Kruszyna26 napisał/a:
Widzę


a ja to sobie wyobrażam !
strach zajrzał mu w oczy, życie ucieka spod nóg więc stara się pokazać jak bardzo mu na tobie zależy ! oby z tej zależności wyszło coś dobrego dla uzależnienia np jakaś terapia ?

Halibut - Wto 01 Gru, 2009 21:30

A może to nie od wódy zależy?
evita - Wto 01 Gru, 2009 21:32

Halibut napisał/a:
A może to nie od wódy zależy?

pewnie masz rację hali ! to, że pije to nie znaczy, że nie kocha ! że nie ma ochoty być czuły i kochający ...

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:33

A terapia to był motyw przewodni, bez tego ani rusz. I ja chodzę do psychoterapełty raz na dwa tygodnie, bo u mie niema grupy wsparcia. To osoba która prowadzi terapie u nas.
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:34

Jak pił to może i chciał być czuły ale ja byłam zimna i oschła.
Halibut - Wto 01 Gru, 2009 21:36

No dobra - nic nie jest czarne ani białe.
Eskimosi na biel śniegu znają wiele określeń.
To zrodziła potrzeba przeżycia w specyficznych warunkach.

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:39

Wiecie co......... ja się cieszę z tego co mam. O wiele rzeczy w życiu musiałam walczyć sama, jestem uparta i jak sobie coś zaprzysięgnę to za wszelką cenę do tego dojdę.
To mój mały osobisty sukces. Jestem z siebie dumna i tyle.

Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:40

Kruszyna26 napisał/a:
I ja chodzę do psychoterapełty

A mąż?

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:42

Też, pisałam takie były moje warunki. Nie było półśrodków albo wszystko tak jak trzeba albo nic.
KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 21:46

Kruszyna26 napisał/a:
Też, pisałam takie były moje warunki. Nie było półśrodków albo wszystko tak jak trzeba albo nic.

Brawo,jak już iść to na całego. :brawo: afc4fvca 98l9i
Mądra dziewczynka. :kciuki: :buzki:

Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:48

No to teraz, Kruszyno, trzymaj mocno ster w rękach i nie pozwól sobie na zboczenie z kursu! :okok:
Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:49

Dzięki Kicajka, ale ta mądrość to z tąd się wywodzi.
Pamiętam co mi pisaliście na początku sama się dziwiłam tak ostro już odrazu a to jednak najleprzy sposób.

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 21:52

Dziś się dziwie tym współ które nie chcą tak zrobić.
Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:55

Kruszyna26 napisał/a:
sama się dziwiłam tak ostro już odrazu a to jednak najleprzy sposób

No jasne - nie dałaś mu czasu na zastanawianie się i na próby manipulowania Tobą.
Załatwiłaś sprawę przez zaskoczenie! :lol:

:brawo:

Kruszyna26 - Wto 01 Gru, 2009 22:01

Wcześniej to chyba bym się rozryczała i dała się urobić, teraz nie byłam stanowcza i twarda choć serce ściskało się z bólu. Ale cisza bo on o ty mnie wie :oops:
beata - Wto 01 Gru, 2009 23:09

Kruszyna26 napisał/a:
Wcześniej to chyba bym się rozryczała i dała się urobić, teraz nie byłam stanowcza i twarda choć serce ściskało się z bólu. Ale cisza bo on o ty mnie wie :oops:

Jesteś bardzo dzielna. :brawo:

kahape - Śro 02 Gru, 2009 11:16

Kruszyna26 napisał/a:
A terapia to był motyw przewodni, bez tego ani rusz. I ja chodzę do psychoterapełty raz na dwa tygodnie,
to jest bardzo rozsądne, ważne.
Masz przecież wszystko w swoich rękach. On nie ma nic. Musiał porzucić "kumpli" (od kieliszka) i knajpy.
Cóż więc ma robić? Wiem -nie pić.
Ale doba ma 24 godziny, trzeba ten czas czymś zapełnić. Przecież nie praniem, sprzątaniem, zamiataniem podwórka....
Mam nadzieję, że dzięki terapii, taka sytuacja nie będzie trwać długo. Ty weszłaś teraz na "jego teren", rządzisz tam, decydujesz... a on nic nie może zrobić, nic podskoczyć, nic zaplanować (jako mężczyzna, mąż).
Kim on teraz jest dla Ciebie? Do czego jest ci potrzebny? Za co będziesz go szanować? Masz władzę absolutną.
Nie wiem który człowiek (szczególnie mężczyzna) zgodziłby się na takie warunki. To jak "ptaszek w klatce"

Wiem jak było z moim mężem. Kiedy przestał pić przypomniałam mu o jego dawnych zainteresowaniach. Przystał na to. Zaczął się dokształcać. Kursy, spotkania, szkolenia... A ja dbałam żeby miał na to kasę. Bo alternatywą było... oczywiście ... powrót do picia
Na razie się udaje. Dzięki kursom ma nową pracę.
Zdobył tym szacunek - mój, dzieci, otoczenia.....
Teraz dopiero czuje i wie, że .......... jest kimś, coś znaczy, coś może, coś potrafi.....
beata napisał/a:
Jesteś bardzo dzielna.
aleś go usadziła. Brawo!!!! :hura:
pozdr

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 11:24

To nie jest tak że mu zabrałam wszystko co miał do tej pory ja zadbałam żeby te negatywne strony zastąpił pozytywnymi. W wolnych chwilach zabiera córkę do kina itp więcej czasu spędzamy razem częściej są rodzinne wycieczki. Do tej pory urzędowe sprawy załatwiałam ja teraz to się zmieniło. Nawet w kuchni mi pomaga. Wolny czas organizujemy wspólnie
Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 11:26

Pasją mojego męża są puzzle oto też zadbałam zabrałam do sklepu i przypomniał sobie jak to kiedyś było fajnie wieczorm układać całą rodziną.
kahape - Śro 02 Gru, 2009 11:40

Kryszynko ha ha ...."siłaczko" raczej
Dobrze, że tak sie u was dzieje.
Każdy człowiek musi mieć coś swojego, prywatnego.... sprawy, którymi sobie zarządza wg własnej woli.
Oczywicie pijąc nie miał nic i niczym nie zarządzał. To wóda decydowała.
Teraz ma szansę... zobaczyć... jak wygląda życie... tak naprawdę. Jak rozwiązywać problemy bez chowania sie do butelki.
Ale żeby go kłopoty nie "przewróciły" musi twardo stać na własnych nogać, mieć to poczucie własnej wartości. Pamietasz przecież jak to było z tobą- chciałaś im wszystkim pokazać!!!! I pokazałaś!!! On tez chce pokazać, że jest coś wart, że co potrafi.... i musi mieć szansę wykazania się.
W moim temacie kiedy mój mąż przestał pić a ja pytałam się. co teraz mam robić? pewien alko powiedział
cyt"Dalej to jest MULTUM do zrobienia.
Po prostu ogrom!!!
Uzdrawianie małżeństwa, rodziny.
Komunikacja małżeńska ta werbalna i ta niewerbalna.
warsztaty - dialogi małżeńskie, dialog we dwoje, warsztaty komunikacji.
Rozwój DUCHOWY obojga małżonków.
To se samo ne zdiela. "
kcyt

fajna jesteś :skromny: :skromny: :cwaniak:
pozdr

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 11:48

Kahape masz 100% rację. Podstawa w naszym małżeństwie to szczera rozmowa, rozmowa która buduje i mnie i jego. Ciągle staram się 3razy przemyśleć to co chcę zrobić już nie myślę tymi kategorjami co kiedyś.
Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 11:52

Ja kiedyś chciałam wszystko załatwić za niego odciążyć go i wiem że w ten sposób poczół się niepotrzebny dziś jest inaczej, ja morę mu pomóc podpowiedzieć ale tylko wtedy gdy o to poprosi. Nie rozumiałam tego ale dzięki wam i psychoterapełcie zrozumiałam.
Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 11:55

Zrozumiałam jak swoją nadgorliwością wpędzałam go w dół z a......................
Najważniesze że teraz wiem co i jak i mam wsparcie w was oraz psychoterapełtę

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 11:59

Nawt do lekarza poszedł mąż z córcią a kiedyś no gdzie przecież to ja jeste matką
beata - Śro 02 Gru, 2009 12:06

Kruszyna26 napisał/a:
Nawt do lekarza poszedł mąż z córcią a kiedyś no gdzie przecież to ja jeste matką

Tak...bo bardzo bałyśmy się krytyki innych i wiedziałyśmy,że nasi alko bez nas zginą.
Patrz...nie zginęli.Dają sobie radę.

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 12:08

Racze bo sobie nie poradzi
beata - Śro 02 Gru, 2009 12:10

Kruszyna26 napisał/a:
Racze bo sobie nie poradzi

Nie rozumiem. :p

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 12:11

Ja brałam wszystko na siebie bo uważałam że gdzie tam on niema głowy do tego
beata - Śro 02 Gru, 2009 12:14

Kruszyna26 napisał/a:
Ja brałam wszystko na siebie bo uważałam że gdzie tam on niema głowy do tego

Krótko mówiąc traktowałyśmy naszych mężów jak małe nieporadne dzieci,Ech... 23r

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 12:15

No niestety zabrałam mu pole do popisu w rodzinie to popisał się w inny sposób
pterodaktyll - Śro 02 Gru, 2009 12:16

Cytat:
Krótko mówiąc traktowałyśmy naszych mężów jak małe nieporadne dzieci,Ech.

Kruszyna26 napisał/a:
No niestety zabrałam mu pole do popisu w rodzinie to popisał się w inny sposób

Eeeech baby, baby..................... :buziak:

koka - Śro 02 Gru, 2009 12:17

beata napisał/a:
Krótko mówiąc traktowałyśmy naszych mężów jak małe nieporadne dzieci,Ech...

ale skoro nawalali? dziecko z przedszkola raz nieodebrane bo tatuś gdzieś się zapomiał...i wiele takich sytuacji, prawo jazdy odebrana bo kolega miał imieniny... trudno takiego traktować jak dorosłego

beata - Śro 02 Gru, 2009 12:18

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
Krótko mówiąc traktowałyśmy naszych mężów jak małe nieporadne dzieci,Ech.

Kruszyna26 napisał/a:
No niestety zabrałam mu pole do popisu w rodzinie to popisał się w inny sposób

Eeeech baby, baby..................... :buziak:

Baby to są w nosie słoneczko :foch1:

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 12:18

Ale jaki by był świat beznas /nic nie war/
beata - Śro 02 Gru, 2009 12:19

Kruszyna26 napisał/a:
Ale jaki by był świat beznas /nic nie war/

O właśnie...bardzo mądre słowa. ;) :lol2:

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 12:19

No ja tego jeszcze nie przerabiałam
evita - Śro 02 Gru, 2009 16:01

beata napisał/a:
Krótko mówiąc traktowałyśmy naszych mężów jak małe nieporadne dzieci,Ech...

prawda ! ale ja to chyba "matkowanie" mam już we krwi i nie wyobrażam sobie zamiany ról choć chciałabym spróbować :)

Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 16:04

Evitko ja też a jak trudno mi było przyzwyczaić się do zmian ale przyznam że nawet to wygodne :wysmiewacz:
czarna róża - Śro 02 Gru, 2009 18:57

Brawo kruszynka..tak sobie to czytam i jestem pod wrażeniem..może dlatego jednym współuzależnionym się udaje a innym nie...siła i konsekwencja i twarda miłośc.
Kruszyna26 - Śro 02 Gru, 2009 19:06

A dziękuję ale przyznam że to te forum mi pomogło bez niego ani rusz
KICAJKA - Śro 02 Gru, 2009 19:10

evita napisał/a:
prawda ! ale ja to chyba "matkowanie" mam już we krwi i nie wyobrażam sobie zamiany ról choć chciałabym spróbować :)

Ja też zawsze wszystkim" matkowałam" -starym,młodym,kto tylko mnie potrzebował.Kiedy przyszedł moment,jak stwierdziłam,że to ja potrzebuję pomocy-musiałam sobie wszystko w głowie" przemeblować".Długo to trwało,trochę pomogła choroba-ale dziś wiem,że NIE CHCĘ i NIE MUSZĘ być odpowiedzialna za wszystko.Nauczyłam się włączać rodzinę w trybiki życia codziennego.Musieli nauczyć się wielu rzeczy,o których nie mieli pojęcia.Teraz wiedzą jak działa "machina domowa" a ja np.nie wariuję jak jestem w szpitalu,bo dom beze mnie się zawali.Kiedyś było to nie do pomyślenie,uciekałam ze szpitala albo w ogóle nie godziłam się na pobyt.Jest mi łatwiej,jest mi lżej. :pocieszacz: :buzki:

Kruszyna26 - Czw 03 Gru, 2009 19:34

Żeby nie ten mój mąż to czasami nie dała bym rady, pomimo tego że zawalił sprawe bo po kilku latach abstynęcji zapił to itak go kocham :skromny:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group