To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Emocje

Ula - Wto 01 Gru, 2009 21:07
Temat postu: Emocje
Emocje nie radze sobie z nimi.Dzisiejszy dzien był dla mnie najgorszym po wyjsciu z terapi.
Od rana moja dobra kolezanka powiedziała mi ze pani.... wypytywała ja czemu ja jezdze atobusem do pracy a nie samochodem a ona jej odpowiedziała ze mam zepsuty,a ona na to ze kto wie moze sie napiła i zabrali jej prawojazdy.Zabolalo mnie i przyznam sie szczerze ze cały czas o tym myslałam az nadazyła sie okazja i powiedziałam jej dosc podniesionym głosem ze mam przeszło 300 dni nie wypiłam ani kropli alkoholu była bardzo zaskoczona.
Czuje sie bardzo zle z tym poniosły mnie emocjie takie jak kiedys piłam byłam wybuchowa.
Mało tego przy wyjsciu z pracy jak czekalismy na buczek zauwazyłam ze dwie kobiety patrza sie na mnie i cos mowia,Ja nie wytrzymałam i przy wszystkich podniesionym głosem powiedziałam ze maja wkoncu przestac rozmawiac na moj temat a jesli juz chca to niech to robia dyskretnie zebym ja nie widziała.

mam straszne wyzuty sumienia ze tak sie zachowałam i najgorsze ze jutro znowu ide do tej pracy :(

Wiem ze nie mamy wpływu na zachowanie innych ludzi i ze tego nie zmienimy ale to nie jest takie łatwe.

Po rozmowie z Klara i rufim i mitingu czuje sie lepiej.
Musze duzo pracowac nad emocjami.
Napisałam jak potrafiłam

kurde nie chce sie tak zachowywac

evita - Wto 01 Gru, 2009 21:12

Ula napisał/a:
Czuje sie bardzo zle z tym poniosły mnie emocjie takie jak kiedys piłam byłam wybuchowa.

a niepijący a właściwie nie nadużywający nie mają prawa ponieść się emocjom ? nie mogą pysknąć czasami komuś jak mu coś nie leży ? przecież ty jesteś normalną dziewczyną Ula !!! czemu masz wyrzuty sumienia z tym związane ? ja nie chodzę na terapie dla alko a właściwie na żadne terapie i pewnie żaden ze mnie przykład w tym co piszę teraz ale uważam, że to ONI powinni się wstydzić a nie ty !!!

Halibut - Wto 01 Gru, 2009 21:13

Ula napisał/a:
Wiem ze nie mamy wpływu na zachowanie innych ludzi i ze tego nie zmienimy ale to nie jest takie łatwe.


Ale mamy na swoje.
To znacznie łatwiejsze. :)

stiff - Wto 01 Gru, 2009 21:16

Ula napisał/a:
kurde nie chce sie tak zachowywac

Nie chcesz i nie zachowujesz sie, a taki wybuch emocji,
każdemu może sie zdarzyć...
Pozdrawiam... :)

Jacek - Wto 01 Gru, 2009 21:22

Ula napisał/a:
Wiem ze nie mamy wpływu na zachowanie innych ludzi i ze tego nie zmienimy ale to nie jest takie łatwe

:tak: otuż to nie mamy
ale za to mamy wpływ aby zmienić siebie
i tak nie pamiętam ile miałem trzeźwości ale był to mój początek
no i se z kumplem weszliśmy do baru - on na piwo ja na pepsi aby se pogadać
rozmowa była na długość mego pepsi,no bo ile tego można żłopać
gdy wychodziłem z baru ,szpeknooł mnie aowiec
zacząłem się jemu tłumaczyć - że ja nie piłem tam i takie tam
a on na to - a po co mnie się tłumaczysz
od tamtej pory już nikomu się nie tłumaczę
ja wiem że nie piję ,wchodzę i chodzę gdzie chcę
a ludzie jak chcą to i tak oczernią
więc po co mam się wysilać - to tylko by mnie dołowało :]

Wiedźma - Wto 01 Gru, 2009 21:28

Ula, naprawdę nie musisz sobie wyrzucać tych erupcji emocjonalnych,
ona mają prawo się pojawiać jeszcze długo po odstawieniu alkoholu i nie są niczym dziwnym.
Myślę, że z czasem one będą stopniowo słabły i stawały się bardziej adekwatne do sytuacji.
Bo przecież właściwie nic takiego się nie stało - ktoś coś palnął co mu ślina na język przyniosła i tyle.
Jesteś bardzo wrażliwa, Uleńko i stąd to wszystko.

A poza tym - cóż... nie ma co sie ludziom dziwić, że nie od razu wierzą, że alkoholik naprawdę się zmienia :?
Czasem wiele wody w Wiśle musi upłynąć, zanim zaczną patrzeć na nas z innej perspektywy.
To nie jest miłe, ale w końcu sami ich przyzwyczailiśmy do postrzegania nas w ten właśnie sposób.
Uszy do góry, Ula. To minie :tak:

KICAJKA - Wto 01 Gru, 2009 21:37

Zdrowi ludzie reagują mocno jeżeli ktoś im" nadepnie na odcisk",a Ty masz tym bardziej prawo do takich reakcji.Na wszystko przyjdzie czas,a ludzkim gadanie nie warto się przejmować. :)
Ula - Wto 01 Gru, 2009 21:43

Bardzo wam dziekuje poczytałam i teraz mysle.Juto jak przyjde z pracy to wam napisze jak mi poszło w pracy.Musze dac czas czasowi.
Jestem dzisiaj bardzo zmeczona praca i emocjami pujde sie połozyc bo o 5 rano pobudka.
Miłej nocy wam zycze

evita - Wto 01 Gru, 2009 21:43

kiedyś przeszłam taką wredną sytuację tuż po przeprowadzce na tą moją wredną wieś gdzie teraz mieszkam ! wszyscy wiedzieli wszystko lepiej ode mnie a spekulacji na temat mojej rodziny nie było końca ! Jak już zabrakło co niektórym wersji z jakiego to powodu u mnie jest tak a nie inaczej to zaczęto mi przypisywać co tydzień nowego kochanka. Głownym miejscem spotkań wiejskich "perpeś" był zakład fryzjerski więc pewnego dnia zadzwoniłam do szefowej i grzecznie zaprosiłam ją do mnie na kawę :) Laska zdębiała bo żadne z nas koleżanki więc się spytała o co chodzi ? no to ja jej na to, że skoro tak bardzo ją interesuje moje życie osobiste to zapraszam do mnie i odpowiem z detalami na wszystkie pytania ! po co ma się domyślać :wysmiewacz:
później przyszła osobiście mnie przeprosić i sytuacja się nie powtórzyła a przynajmniej ja nic o tym nie wiem :)

yuraa - Wto 01 Gru, 2009 21:54

Ula ludzie tak juz maja że gadają, będą gadać i nic na to nie poradzisz.
tylko swoja postawą możesz wpłynąc na to jak jestes postrzegana.
i co gadają. a może zazdroszczą Ci trzeźwości???
ze dwa lata trwało zanim przestali mi uważnie w oczy spoglądać po powrocie moim z urlopu. dziś zdarza się że o cos w związku z chorobą alkoholowa jestem pytany, normalnie bez ironicznych usmieszków.

jolkajolka - Wto 01 Gru, 2009 21:55

Ula,Ty się tak nie przejmuj. Ja też na swój popaprany wizerunek pracowałam latami. I też długi czas po tym,jak przestałam pić jeszcze moja osoba budziła niezdrową ciekawość . I wybuchy złości nie były mi obce.Ba,jeszcze dziś się zdarzają,po 4 latach trzeźwienia. Mamy prawo do wszelkich emocji,do tych złych również. Musimy tylko nad nimi pracować. Na wszystko jest swój czas. Trzymaj się!
beata - Śro 02 Gru, 2009 00:05

Wiesz Ula jak ja wyobrażam sobie trzeźwienie?
To jak wspinanie się na górę po bardzo wysokich ruchomych schodach,które jadą w dół.Ciężko wejść,prawda?Ale najważniejsze jest mieć kogoś siedzącego na poręczy,kto wyciągnie rękę,gdy ma się ochotę poddać i zjechać w dół. :)

Ula - Śro 02 Gru, 2009 19:33

Bardzo dziekuje kochani dzisiaj czuje sie lepiej chociaz jeszcze nie tak jak bym chciała.Humor mi sie troche poprawił bo moja Renia stoi juz w garazu i jutro jade juz samochodem do pracy.W Piatek ide odac krew i bede miała wolne razem 3 dni poswiece ten czas dla siebie.
Bede starała sie myslec tylko o sobie, chociaz ja mam taki charakter ze osoba ktora mnie skrzywdziła jesli poprosi mnie po jakims czasie o pomoc lub rade to i tak jej pomoge.



Wiecie co ciesze sie ze jestem Alkoholiczka bo mam te szczescie byc tu zwami....

Klara - Śro 02 Gru, 2009 19:53

Głowa do góry Uleczko!
BĘDZIE BARDZO DOBRZE! :buziak:

KICAJKA - Śro 02 Gru, 2009 20:02

Ula napisał/a:
Bede starała sie myslec tylko o sobie, chociaz ja mam taki charakter ze osoba ktora mnie skrzywdziła jesli poprosi mnie po jakims czasie o pomoc lub rade to i tak jej pomoge.

I dobrze,masz myśleć o sobie a nie rozpamiętywać to co ktoś głupio gada.Podając potem rękę pokazujesz ile jesteś warta -lepsza. :pocieszacz: :buzki:

Ksenia34 - Śro 02 Gru, 2009 21:00

Ula ja tez mam czesto problemy z emocjami,albo z uczuciami.moim zdaniem lepiej je wyrzucic z siebie niz maja sie kisic i jeszcze cos gorszego nam zrobic.Przesylam fajny tekst,moze wiedzma go gdzies przeniesie,ja nie wiem gdzie.mam nadzieje ze sie przyda.Pozdrawiam Ksenia.

Pomówmy o uczuciach

To co wyróżnia nas spośród innych gatunków zamieszkujących tę planetę to nie tylko niebywała inteligencja, ale również bogactwo i złożoność świata uczuć. Wewnątrz nas tkwi "nie do końca zbadany ląd", a dla sporej liczby osób wręcz "ziemia nieznana".
Życie uczuciowe. Niełatwo je zrozumieć, nazwać, okiełznać, wyrazić. Niejednokrotnie traktujemy je jak zbędny balast, nieużyteczny bądź uwierający spadek po naszych zwierzęcych przodkach, którym na przykład strach, złość czy wstręt z pozoru były bardziej przydatne.

My, ludzie cywilizowani, chętnie ćwiczymy nasze umysły by osiągać wciąż nowe cele. Gloryfikujemy nasze zdolności intelektualne, a na przejawy uczuciowości jakże łatwo naklejamy etykietkę: "słabość". Przecież tak wiele osiągnęliśmy jako gatunek dzięki naszej inteligencji. A uczucia? Jakże często przysparzają nam problemów...
A jednak marzymy o wielkiej miłości, prawdziwej przyjaźni, o wzbudzaniu podziwu wśród obserwujących nas osób, o docenianiu przez innych naszych osiągnięć. O chwilach pełnych radości. Chcemy kochać i być kochanymi, lubić i być lubianymi, potrzebujemy czuć dumę, satysfakcję, radość, spełnienie. Nie chcemy czuć smutku, żalu, gniewu, złości, rozpaczy, wstrętu. Każdy człowiek dąży do dodatniego bilansu uczuciowego i to jest naturalne.
Mówi się, że uczucia są przyprawą nadającą smak naszemu życiu.

W rzeczywistości uczucia są motorem napędowym naszego życia, jednocześnie paliwem i drogowskazem na życiowych ścieżkach.

Przyznać trzeba, że większość współczesnych ludzi gubi się w zawiłościach swojego życia uczuciowego. Dlatego przygotowaliśmy serię artykułów mających na celu przybliżyć temat uczuć oraz praktyczne porady dla tych, którzy zechcą zmierzyć się ze swoim wewnętrznym
bogactwem uczuciowym, zrozumieć je i wykorzystać tę wiedzę dla swojego dobra.

TRZY POZIOMY ŻYCIA UCZUCIOWEGO
Życie człowieka jest niemożliwe bez kontaktu z tym co widzi, słyszy, czuje, czyli ze światem zmysłów (wzrok, słuch, węch, smak, dotyk). Emocje i uczucia to reakcja układu nerwowego na to, co nas otacza, a także na nasz świat wewnętrzny, np. na nasze myśli, wyobrażenia i wspomnienia. Każdy z nas przeżywa wiele różnorodnych uczuć, choć nie zawsze uświadamiamy sobie całe to bogactwo.
Emocje - są to pierwotne i bezwarunkowe reakcje, takie jak: ból, pragnienie, pożądanie, głód. Człowiek nie ma wpływu na ich pojawienie się. Emocje bardzo wyraźnie umiejscawiają się w naszym ciele. To cielesne pobudzenie nazywamy zazwyczaj bez większego trudu: "boli mnie...", "chce mi się pić".
Uczucia to drugi, o wiele bardziej złożony, poziom naszego życia emocjonalnego. Codziennie doświadczamy wielu stanów uczuciowych. Zwykle potrafimy nazwać główne "rodziny uczuć" jak: lęk, gniew, miłość. Jednak te uczucia mają wiele odcieni, różne stopnie intensywności, wiele nazw.
W sytuacji zagrożenia pojawia się strach. W sytuacji ograniczenia - gniew. Gdy coś tracimy, czegoś zostajemy pozbawieni - smutek. Gdy ktoś przekracza nasze granice - złość. W sytuacji zaspokojenia - czujemy radość.
Poczucia - to najbardziej złożony wymiar życia emocjonalnego. Pojawiają się wtedy, gdy człowiek odnosi swoje życie do ważnych dla niego wartości. Są to więc, np.: poczucie winy, poczucie krzywdy, poczucie mocy, poczucie własnej wartości. Gdy pojawia się poczucie to pojawiają się także uczucia i emocje. Gdy naruszysz ważne dla ciebie wartości moralne (np. wierność żonie - zdradzisz ją) pojawia się poczucie winy. Towarzyszą temu: gniew, żal, wstyd, mogą pojawić się doznania cielesne, jak np. ból żołądka.

DŻUNGLA I PUSTYNIA
Bogate życie uczuciowe, to, że czujemy i okazujemy sympatię, miłość, przywiązanie, a nawet złość daje nam możliwość nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi oraz budowania cennych i głębokich związków. Część osób, w wyniku splotu określonych okoliczności życiowych, nauczyła się wypierać swoje uczucia ze świadomości, tłumić je, "zamrażać". Wydaje im się, że nic nie czują, a jeśli odbierają jakieś napięcie w swoim ciele - nie potrafią nadać mu znaczenia. W swoim wewnętrznym świecie są jak ślepcy w dżungli. Nie są pewni co jest dla nich dobre, a co złe, czego potrzebują, co powinni zrobić. W otoczeniu innych osób czują się samotni jak rozbitek na pustyni. Pozbawieni wiedzy wynikającej z rozpoznawania swoich uczuć nie rozumieją swoich związków z ludźmi, nie rozumieją samych siebie. I najczęściej nie są rozumiani przez innych.

Tymczasem w każdej minucie i sekundzie przepływa przez nas jakieś uczucie, bez przerwy.

Nie ma momentu wytchnienia od uczuć, nawet gdy śnimy towarzyszą nam najprzeróżniejsze stany uczuciowe. Kto z nas nie zaznał nigdy koszmarnego snu, z którego wybudzał się z uczuciem strachu? A paniczna nieustanna ucieczka w czasie gorączkowych majaków sennych? Czasem budzimy się przepełnieni smutkiem i żalem, gdy śniła nam się bliska osoba, która już nie żyje. Czasem budzimy się dziwnie radośni, nie wiadomo dlaczego, bo snu nawet nie pamiętamy...
Uczucia towarzyszą nam od narodzin do śmierci, są niczym oddychanie: nieuniknione i nieustanne. To najwierniejsi nasi towarzysze. I z całą pewnością są to nasi przyjaciele, ale tylko niektórzy z nas to rozumieją i z tego korzystają. Obawiamy się siły uczuć, ich tajemnicy, obawiamy się utraty kontroli nad nimi. W końcu, bardzo często nie wiemy jak je wyrazić. Jak wyrazić miłość? A jak złość? I co na to inni ludzie? Czy się nie odsuną ode mnie gdy otwarcie wyrażę co czuję?

OD SPONTANICZNOŚCI DO DOROSŁOŚCI - ZAMRAŻANIE
Ideałem wyrażania uczuć jest małe dziecko, które w sposób naturalny, prosty, wyraża to, co czuje. Płacze, gdy się boi i gdy czuje ból z powodu upadku. Radość okazuje śmiejąc się, podskakując, śpiewając. Złość wyraża tupiąc nóżkami, rzucając się na ziemię i krzycząc.
W miarę jak dzieci rosną są uczone wielu reguł i odbierają wielokrotnie przekazy typu:
"Nie płacz! Taki duży, a beczy!"
"Nie złość się! Dziewczynce tak nie wypada!"
"Nie ma powodu do smutku!"
Ze strony rodziców, wychowawców, rówieśników docierają do dorastających dzieci informacje co powinny czuć, a czego nie. Coraz bardziej zaczynają więc tłumić swoje uczucia. To, czego nie schowają do "lodówki" okazuje się być nierzadko trudne do nazwania. Jeśli jednak, szczęśliwie, uczucie nie zostaje zepchnięte pod powierzchnię świadomości, zamiast tego uznane i nazwane - pozostaje jeszcze kłopot z tym czy i jak je wyrazić. Coraz częściej ludzie gubiący się w takich zawiłościach sięgają po alkohol, leki, hazard, narkotyki, seks, itp. aby poradzić sobie z tym "emocjonalnym kłopotem".
Każdy człowiek dąży do uczuć przyjemnych. Alkohol, na przykład, na początku pomaga - jest "znieczulaczem" - hamuje przeżywanie uczuć przykrych, w pewnym sensie zobojętnia. Ale w ten sposób stłumione uczucia nie znikają tylko wracają po pewnym czasie ze zwielokrotnioną siłą. Bardzo często osoby uzależnione i osoby współ uzależnione (żony, mężowie i dzieci nałogowców) podejmując terapię mówią, że nic nie czują, mają zamrożone uczucia. Nie potrafią nazwać stanu w jakim się znajdują. Na padające często w terapii pytanie: "co czujesz?" nie mogą znaleźć odpowiedzi. Na terapii uczą się dawno zapomnianej sztuki określania, nazywania i wyrażania tego, co czują. Pomocą do rozpoznawania swoich uczuć jest metoda zwana DZIENNICZKIEM UCZUĆ.

CENA TŁUMIENIA UCZUĆ JEST OGROMNA
Uczucia to coś takiego, co musi wyjść na wierzch, pokazać się światu. Duszenie w sobie uczuć, ciągłe ich chowanie nawet przed samym sobą powoduje, że "gotuje się" w tobie cały ten "bigos" i ciśnienie tej dziwacznej, coraz bardziej niestrawnej potrawy, rośnie. Robisz się coraz bardziej zły, coraz bardziej smutny, coraz bardziej wystraszony. Uczucia, których nie wyrażasz stają się coraz silniejsze i coraz bardziej niszczące. Niekiedy nie sposób utrzymać ich już pod powierzchnią i przychodzi czas kiedy zupełnie niespodziewanie wychodzą z ciebie - wybuchasz niepohamowaną agresją, choć trudno byłoby komukolwiek uzasadnić ją, bo albo nie widać wręcz powodu do złości, albo jest on niewspółmiernie mały wobec siły twojego wybuchu. Twoja agresja jest też niezrozumiała dla ciebie samego. Możesz popaść w depresję, w rozpacz, i znów - nie potrafisz odnaleźć powodu. Przecież inni ludzie mają jeszcze trudniejsze życie i nie roztkliwiają się aż tak nad sobą? Musisz wiedzieć, że nie doszłoby do tego, gdybyś wcześniej choć trochę potrafił "upuścić" swoje uczucia, gdybyś pozwalał ujrzeć swoim uczuciom światło dzienne. Te tłumione latami uczucia "wychodzą" także w postaci wrzodów żołądka, nadciśnienia, doprowadzają do zawału serca czy raka. Trzymanie uczuć "pod pokrywką" odbiera nam również sporo energii. Stąd apatia, brak zapału, trudności w koncentracji uwagi, niezdolność do podjęcia inicjatywy, ustawiczne zmęczenie. Niektórych uczuć boimy się szczególnie - obawiamy się odczuwać i wyrażać miłość jeśli mamy cały bagaż przykrych doświadczeń ze znaczącymi osobami w naszym życiu. Będziemy wtedy prawdopodobnie maskować własne odczuwanie miłości przykrywając ją, dajmy na to, złością. Oszukujemy samych siebie, wprowadzamy w błąd bliskie nam osoby. Cierpimy wspólnie.
Obawiamy się także wyrażania uczuć, choćby złości. To wielka sztuka okazać złość w społecznie akceptowany sposób. Często z tego rezygnujemy z obawy przed odrzuceniem nas przez innych ludzi. No i brzmią nam w głowach te wszystkie nakazy: "Przestań się złościć! Nie wolno ci! Grzeczne dzieci tak się nie zachowują! Kiedy się złościsz jesteś zły!". Kumulujemy złość w naszym ciele. Wypychamy poza świadomość. Wpadamy w depresję. Żyjemy jak na bombie z opóźnionym zapłonem. Ta zapomniana złość obraca się przeciwko nam, aż jesteśmy gotowi się zabić, tak dalece zagubiliśmy się w sobie...

CIAŁO ŚWIĄTYNIĄ UCZUĆ
Uczucia są energią która manifestuje się w naszym ciele. Zanim rozpoznasz swoje uczucie i nazwiesz je, z twoim ciałem dzieje się coś takiego co świadczy o przeżywaniu uczuć, na przykład: rumienisz się - gdy się wstydzisz, gdy jest ci gorąco - złościsz się, dławi cię w gardle - gdy czujesz strach. Dlatego warto przyglądać się baczniej temu, co się dzieje z twoim ciałem i głosem. Aby radzić sobie z uczuciami zasadniczą sprawą jest zacząć zwracać uwagę na to, gdzie ta energia manifestuje się na poziomie ciała. Gdzie jest to napięcie? Czy ta "niestrawność" to w rzeczywistości może być jakieś uczucie? Czy te "motylki" w moim brzuchu mówią mi coś o uczuciach? Gdy podejrzewasz, że zbliża się do ciebie, nadchodzi jakieś uczucie, to przede wszystkim: nie przestawaj oddychać, nie powstrzymuj oddechu. Większość z nas nauczyła się na różne sposoby kontrolować uczucia, niektórzy przestają oddychać i zamykają gardło. Ponieważ żal w formie smutku gromadzi się w górnej części klatki piersiowej - niektórzy z nas nauczyli się wstrzymywać oddychanie w momencie, gdy zaczyna się uczucie. Wtedy głos zaczyna się łamać.

ESENCJA ŻYCIA
Emocje są istotną częścią naszego istnienia z kilku powodów:
Po 1 - ponieważ są energią, a energia nie może tak po prostu zniknąć, nawet gdybyśmy tego bardzo chcieli. Emocjonalna energia wytwarzana przez okoliczności naszego dzieciństwa i wczesnego życia nie odchodzi tak po prostu tylko dlatego, że wyparliśmy ją, czy jej zaprzeczyliśmy. Te uczucia są wciąż uwięzione w naszym ciele. Pod ciśnieniem, w stanie grożącym wybuchem na skutek stłumienia. Jeśli nie nauczymy się jak uwolnić je w zdrowy sposób - eksplodują na zewnątrz lub wewnątrz nas samych, np. pod postacią raka.

Po 2 - tak długo jak będziemy mieli ogniska emocjonalnej energii pod ciśnieniem w sobie - te uczuciowe rany będą panować nad naszym życiem. Używamy jedzenia, papierosów, alkoholu, narkotyków, pracy, religii, ćwiczeń fizycznych, medytacji, telewizji, itd. by pomóc utrzymać w stłumieniu tę energię. Koncentrujemy się przez te zabiegi na czymś innym, czymkolwiek, oby tylko nie na uczuciach, które nas przerażają. Emocjonalne zranienia są tym, co powoduje obsesje i wewnętrzne przymusy. Głos "krytykującego rodzica" wciąż w nas pracuje by utrzymać nas z dala od dotknięcia uczuć i poradzenia sobie z nimi.

Po 3 - emocje mówią nam kim jesteśmy. Można powiedzieć, że nasza dusza komunikuje się z nami poprzez wibracje emocjonalnej energii. Uczucia są czymś co czujemy nie tylko w naszych sercach, ale także w naszych jelitach, w gardle, pod skórą, to coś co rezonuje wewnątrz nas. Uczucia są dla nas informacją, drogowskazem. Problem polega na tym, że jeżeli nosimy w sobie całe pokłady uczuć nie wyrażonych od najwcześniejszych lat dziecinnych, to przekłamują nas one w aktualnych sytuacjach życiowych. Nie umiemy odróżnić aktualnych uczuć od tych skumulowanych w nas od dawien dawna.
Kiedy ktoś naciśnie jeden z naszych "przycisków", a my reagujemy na to jak niepewny wystraszony dzieciak, albo jak rozgniewany i pełen wściekłości dzieciak, albo jak bezsilny i bezradny dzieciak - to reagujemy na to naszą "emocjonalną prawdą" aktualną gdy mieliśmy lat 5, 9 czy 14. Nie jest ona aktualna teraz. Jeśli dzieje się tak niemal przez całe nasze życie - w którymś momencie uczymy się, by nie ufać naszym emocjonalnym reakcjom.

Po 4 - pociągają nas ludzie, którzy czują na podobnym poziomie energetycznym, co my, co oznacza ludzi którzy odczuwają tak jak nasi rodzice kiedy byliśmy małymi dziećmi.


Dopóki nie zaczniemy uwalniać bólu, wściekłości, wstydu, smutku, przerażenia - emocjonalnej energii z naszego dzieciństwa - będziemy utrzymywać dysfunkcjonalne i raniące nas związki.

HISTORIA JEDNEJ TERAPII
Kończąc wstęp do cyklu "Ratunku! Ja czuję..." przytaczamy relację dorosłego mężczyzny, który odważył się otworzyć "puszkę Pandory" i stanąć oko w oko z uczuciowymi demonami, które chował sam przed sobą przez wiele lat.

”Postanowiłem kilka lat temu rozprawić się z pomocą terapeuty z moim uczuciowym bałaganem. Wiedziałem tylko, że czuję się źle i zdałem sobie sprawę, że chyba nigdy nie czułem się naprawdę dobrze. Miałem już tego dość, moje życie sypało się na każdym froncie. Mimo to kilka razy uciekałem sprzed drzwi gabinetu, miałem opór równie silny jak rozpaczliwa była moja motywacja by sobie pomóc. W końcu zasiadłem naprzeciw profesjonalisty, który miał mnie przeprowadzić przez długi i bolesny zabieg, tak bym dotarł w końcu do siebie i znalazł siły by odbudować swoje życie i czerpać z niego satysfakcję. Nie pamiętam ani słowa z tego, co on mi powiedział na pierwszej wizycie. To, co pamiętam, to moje wyobrażenie, że trzymam w ręku Puszkę Pandory, otwieram ją i ukryte dotąd potwory są już na wolności, a ja już nigdy nie będę zdolny zamknąć tego pudełka...
Praca nad emocjami budzi oczywiście przerażenie. Słowa, które wymyślałem by opisać to były okropne. Czułem, że jeśli kiedykolwiek przyznam się do bólu, który noszę w sobie, to skończy się na tym, że będę płakać w pokoju o gumowych ścianach do końca moich dni. Jeśli kiedykolwiek uznam swoją wściekłość, to będę chyba chodził po ulicy tam i z powrotem strzelając do innych ludzi. Tak się jednak nie stało. Przeszedłem ten proces, odkryłem w sobie zasoby, które pozwoliły mi znieść ciężar tego wszystkiego, co dotąd było zdławione. Uwolniłem wystarczająco dużo by móc zacząć uczyć się tego kim i jaki naprawdę jestem, by wybaczyć sobie i nauczyć się co to miłość.
Od czasu do czasu potrzebuję jeszcze takiej terapeutycznej pracy. Jest wciąż dziura w mojej duszy, pozornie głębia bez dna, w której nadal kryją się: pragnienie śmierci, wstyd, nieznośne cierpienie. Ale ta dziura jest już o wiele mniejsza i niezbyt często muszę do niej zaglądać.
Zranienia nie znikły, ale mają już o wiele mniejszą siłę do tego, by dyktować mi sposób życia. Wiem już, że potrzebujemy uznać i uhonorować nasze wewnętrzne rany i trudne uczucia z nimi związane. To pozwala odnaleźć równowagę w życiu i odzyskać wpływ na nie... „

Nie ma uczuć dobrych ani złych, są tylko przyjemne i przykre, ale wszystkie są niezmiernie ważną energią w naszym życiu. Nie odbierajmy sobie tej energii. Znajdźmy w sobie odwagę by stawić jej czoła. To trudna, ale też niesamowita przygoda - odkrywania siebie, oczyszczania z długo zalegających, toksycznych "śmieci", robienia miejsca na pojawienie się tych pożądanych uczuć: radości, miłości, zaufania, podziwu dla siebie, ludzi i świata, poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości.

SPOSOBY WYRAŻANIA UCZUĆ
1. wprost - otwarcie mówisz o rzeczach, które cię bolą lub cieszą, od razu gdy poczujesz się źle lub radośnie i zwracasz się bezpośrednio do zainteresowanych osób: "złości mnie to, że...", "tak się cieszę, że...", "bardzo mnie to zabolało...", "bałem się kiedy...", "jestem taki szczęśliwy!"
2 . nie wprost - mówisz o swoim stanie okrężną drogą - okazujesz, że coś się z tobą dzieje, ale nie wyjaśniasz o co chodzi (np. obrażasz się i nic nie mówisz partnerowi wobec którego czujesz złość, niech się domyśli o co ci chodzi). Możesz też mówić, że czujesz coś zupełnie innego niż w rzeczywistości, a jednocześnie swoim zachowaniem dajesz do zrozumienia co faktycznie czujesz (np. wyobraź sobie teściową, która mówi ci jak podziwia twój talent kucharski, ale ledwie tknie obiad i idzie do kuchni zrobić sobie kanapkę).
3. prywatnie - nie okazujesz uczuć otwarcie, ale pozwalasz sobie na to "prywatnie", kiedy jesteś sam - np. poprzez płacz do poduszki, wyżywanie się na przedmiotach, dziki śmiech, itd. Czasem, gdy jesteś z kimś komu ufasz, potrafisz przy nim popłakać, wrzasnąć z radości, roześmiać się "od ucha do ucha". Dajesz upust swoim emocjom przy bliskiej osobie, na co dzień odgrywając jednak "twardą sztukę", dążąc do ideału wschodnich kultur, gdzie ekspresja emocjonalna jest oznaką braku ogłady. Zachowujesz twarz pokerzysty w większości sytuacji.
4. pogrzebanie uczuć - przyjmujesz rolę tzw. "twardziela" albo okazujesz inne przeżycia niż masz w rzeczywistości. Zakłamujesz uczucia albo je tłumisz. Znajdujesz sobie szybko jakieś zajęcie by ich nie przeżywać, z czasem może się to przerodzić w nałóg. Możesz więc "zajadać" uczucia, bądź je "zapijać" alkoholem. Starasz się zaprzeczyć temu, że cokolwiek przeżywasz.

Najprościej jak potrafisz, mów o swoich uczuciach, a nie o tym co sądzisz. Staraj się to robić w sposób konstruktywny, tzn.:
- odnoś je do siebie: "(ja) czuję złość do ciebie", zamiast "(ty) złościsz mnie"
- podawaj nazwę uczucia: czuję się – rozgoryczony, smutny, czuję złość, radość, itp.

JAK PISAĆ DZIENNICZEK UCZUĆ:
1. Pierwszy wariant: w zeszycie rysujemy tabelkę składającą się z dwóch kolumn (uczucie, gdy...) Nazwa uczucia: gdy: (określenie w jakiej sytuacji pojawiło się dane uczucie plus ewentualnie jakie myśli towarzyszyły temu uczuciu)
”radość” – spotkałem przyjaciela ze szkolnej ławy
2. Drugi wariant: Opisujemy swoje przeżycia w formie pamiętnika, zostawiając w zeszycie wolny jeden margines na notatki. Na koniec dnia wyłuskujemy z zapisanego wywodu uczucia a ich nazwę wpisujemy obok, na marginesie.
Idealną sytuacją jest zapisywanie uczuć na bieżąco, gdy tylko się pojawiają.
Kiedy jest to tylko możliwe warto tak robić. Oczywiście, najczęściej dzienniczek uczuć wypełniany jest raz lub dwa razy w ciągu dnia. Jest to wtedy próba zapisu tego, co zapamiętaliśmy z naszego życia uczuciowego.

Małgorzata Osipczuk




Ten tekst pochodzi z mojej skrzynki meilowej,od kolezanki go dostalam, mysle ze sie przyda a i ona nie bedzie miala mi za zle,wkoncu dla naszego dobra.

Ula - Czw 03 Gru, 2009 17:07

Ksenia bardzo dziekuje przeczytałam i nie raz to przeczytam :)
Borus - Czw 03 Gru, 2009 17:23

Ula, a co porabia Pawełek? Dawno go tu nie widziałem... :(
Ula - Czw 03 Gru, 2009 17:37

Borus napisał/a:
Ula, a co porabia Pawełek? Dawno go tu nie widziałem... :(


U Pawła wszystko dobrze :) Chodzi na mitingi do terapełty na grupe pogłebiona i oprucz tego chodzi jeszcze na grupe wsparcia gdzie przychodza ludzie ktorzy nie maja jeszcze odwagi przyjsc na miting.Byl tez na zlocie apsolwentow w Charcicach.

Paweł po ostatnich moich emocjach w pracy bardzo mnie wspierał moge z nim pogadac o wszystkim.

Pozdrawiam Ciepło :)

Borus - Czw 03 Gru, 2009 18:01

To fajnie...pozdrów go odemnie ;)
Ksenia34 - Czw 03 Gru, 2009 19:21

nie ma za co Ulcia,od tego tu jestesmy :skromny:
Tempe - Pią 04 Gru, 2009 10:46

Ula napisał/a:
dosc podniesionym głosem ze mam przeszło 300 dni nie wypiłam ani kropli alkoholu była bardzo zaskoczona.


Ula, wszystko jest OK, tylko swoją trzeźwość licz w latach, nie w dniach. Mogłaś powiedzieć, że nie pijesz prawie rok. Niby to samo, a jednak nie to samo. Nie ciułaj dni!

yuraa - Pią 04 Gru, 2009 11:17

Tempe , ja myslę że nie ma nic złego w liczeniu dni, jeden liczy inny nie liczy jak komu dobrze, są tacy co nie pamietaja daty ostatniego picia a drudzy celebruja rocznicę z hukiem.
no ja na przykład.
wazny jest końcowy efekt czyli utrzymanie trzeźwości.
znam takiego co melduje czasem na mityngu kolejne dziesiątki tysięcy godzin nieprzepitych, ostatnio 40 000 zameldował.
i co ?? i nic. ma facet radość że liczyć nie zapomniał a ja się usmiecham jak to słysze

Jacek - Pią 04 Gru, 2009 11:27

Tempe napisał/a:
Mogłaś powiedzieć, że nie pijesz prawie rok

prawie to nie to samo
Ula napisał/a:
dosc podniesionym głosem ze mam przeszło 300 dni

i jak brzmi 300 dni :)

Tempe - Pią 04 Gru, 2009 11:59

Ula napisał/a:
Moi kochani tak naprawde to ja nie licze tych dni


No i masz rację! Nie licz dni tylko lata.
Można nawet liczyć w wiekach. Na przykład ten kto ma około 20 lat abstynencji, to powie że nie pije prawie ćwierć wieku! :lol:

stanisław - Pon 07 Gru, 2009 17:55

Aby nieliczyć dni to trzeba do tego dojrzeć trzeba to poczuć , jak liczenie dni pomaga w trzeżwieniu to licz te dni wiem że przyjdzie taki czas , a nie będziesz liczyła dni. Powodzenia
jolkajolka - Pon 07 Gru, 2009 22:08

Tak przerzucacie te tematy,że już nic znaleźc nie mogę :foch:
Jacek - Pon 07 Gru, 2009 22:13

jolkajolka napisał/a:
Tak przerzucacie te tematy,że już nic znaleźc nie mogę :foch:

podejrzewam że robią to specjalnie
ale my se damy radę :cwaniak:

stiff - Pon 07 Gru, 2009 22:16

jolkajolka napisał/a:
Tak przerzucacie te tematy,że już nic znaleźc nie mogę :foch:

Nie jesteś odosobniona ... :D

jolkajolka - Wto 08 Gru, 2009 15:45

Dzięki,Klaro,żartowałam :) . Po prostu czasem nie mogę się ogarnąć. Tu jest inaczej niż na forach,na które zaglądam. Tutaj często przenosicie wątki i muszę się do tego przyzwyczaić :)
Wiedźma - Wto 08 Gru, 2009 15:56

jolkajolka napisał/a:
Tu jest inaczej niż na forach,na które zaglądam. Tutaj często przenosicie wątki

To jest cena za niedyscyplinowanie userów zbytnimi rygorami.
Gdybyśmy zostawiali wszystko jak leci tam gdzie zostało napisane,
całe forum wyglądałoby tak jak klinika dr Daktylla :oops:
Na początku przez jakiś czas tak było i wierz mi, że bałagan był nie do ogarnięcia :szok:
Teraz staramy się porządkować poważne działy,
no i niektórym trudno się odnaleźć w trakcie tych naszych czynności... :bezradny:

Ksenia34 - Wto 08 Gru, 2009 17:37

Ja tez sie juz przyzwyczailam,a nawet mozna to polubic :lol2:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group