To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

12 KROKÓW - Terapia zamknięta-porażka!

Jolek - Pon 28 Gru, 2009 20:10
Temat postu: Terapia zamknięta-porażka!
Dobrowolnie poszłam na terapie zamkniętą,z której po tygodniu zrezygnowałam.Traktowałam ją jako ucieczkę od kłopotów osobistych!Tęsknota za ukochanym i złe samopoczucie w zamknięciu wygrały,po tygodniu wyszłam na własne żądanie.Czy dobrze zrobiłam?Jeśli chodzi o picie alkoholu to mam za sobą od ostatniego zapicia ROK abstynencji,ale podobno jest coś nie tak z moim myśleniem :mysli: które podobno powinnam zmienić i terapia by mi w tym pomogła....Terapia zmienia charakter człowieka? :szok:
stiff - Pon 28 Gru, 2009 20:15

Jolek napisał/a:
Terapia zmienia charakter człowieka? :szok:

Trzeźwość zmienia charakter człowieka... :roll:
Jolek napisał/a:
Tęsknota za ukochanym

Tez bym uciekł... g45g21
A tak poważnie to dlaczego pomyślałaś, aby pojsc na terapie,
co Toba kierowało itd. ... :roll:

Wiedźma - Pon 28 Gru, 2009 20:21

Cytat:
Terapia zmienia charakter człowieka?

Charakter? :shock: Nie sądzę.
Nawyki, tory myślenia, przekonania, priorytety, sposób postrzegania niektórych spraw...
Ale terapia nie zmieni naszego charakteru, osobowości. Nie zrobi z nas kogoś innego.


Jolek napisał/a:
Traktowałam ją jako ucieczkę od kłopotów osobistych!

To może lepsze byłyby wczasy?

evita - Pon 28 Gru, 2009 20:25

Jolek napisał/a:
Dobrowolnie poszłam na terapie zamkniętą,z której po tygodniu zrezygnowałam.Traktowałam ją jako ucieczkę od kłopotów osobistych!Tęsknota za ukochanym i złe samopoczucie w zamknięciu wygrały

to samo twierdził mój mąż :( ponoć przede wszystkim tęsknota go dobijała ...

Bebetka - Pon 28 Gru, 2009 20:39

evita napisał/a:
ponoć przede wszystkim tęsknota go dobijała ...

tiaa .... :roll:

Jolek - Pon 28 Gru, 2009 20:53

Wiedźma napisał/a:
Cytat:
Terapia zmienia charakter człowieka?

Charakter? :shock: Nie sądzę.
Nawyki, tory myślenia, przekonania, priorytety, sposób postrzegania niektórych spraw...
Ale terapia nie zmieni naszego charakteru, osobowości. Nie zrobi z nas kogoś innego. Jestem uparta i sposób w jaki postrzegam pewne sprawy mnie gubią ale to nie terapia od uzależnienia mi pomoże lecz partner powinien w sposób jasny i oczywisty do mnie dotrzeć i nie zganiać na mój sposób myślenia.Czepia się jeśli GO nie zrozumie i twierdzi że odzywa się brak terapii./błędne koło się wtedy robi/


Jolek napisał/a:
Traktowałam ją jako ucieczkę od kłopotów osobistych!

To może lepsze byłyby wczasy?
W tamtym czasie jedyną ucieczką była terapia,którą dużo wcześniej odbyłam tyle że była to stacjonarna.
yuraa - Pon 28 Gru, 2009 20:57

Jolek napisał/a:
podobno jest coś nie tak z moim myśleniem :mysli: które podobno powinnam zmienić

a to czyje słowa?? autorytet jakis się znalazł i chce bys jego sladami podążała, masz swój rozum to myśl, bierz tyle ile udźwigniesz dzisiaj, moze jutro zdołasz więcej

Jolek - Pon 28 Gru, 2009 21:00

Bebetka napisał/a:
evita napisał/a:
ponoć przede wszystkim tęsknota go dobijała ...

tiaa .... :roll:
I z takiego powodu ma się poważne kłopoty z psychiką...W różny sposób ludzie reagują na zamknięcie i odcięcie od "Świata"
Jolek - Pon 28 Gru, 2009 21:02

yuraa napisał/a:
Jolek napisał/a:
podobno jest coś nie tak z moim myśleniem :mysli: które podobno powinnam zmienić

a to czyje słowa?? autorytet jakis się znalazł i chce bys jego sladami podążała, masz swój rozum to myśl, bierz tyle ile udźwigniesz dzisiaj, moze jutro zdołasz więcej
Wielkie dzięki,staram się jak tylko potrafię najlepiej.Właśnie mój obecny partner przeszedł terapie zamkniętą...
Borus - Pon 28 Gru, 2009 21:17

Jednym z wniosków, jakie wyciągnąłem z terapii, cotygodniowych spotkań z terapeutką a także z mitingów jest to, żeby nie obierać sobie żadnego guru, idola, czy jak go tam zwał, wzorca do naśladowania... bo na tym można się niesamowicie przejechać...
...otrzymałem wiedzę, widoki na przyszłość, sposoby, jak iść przez życie na trzeźwo i dalsza rola jest już tylko dla mnie...

Jolek - Pon 28 Gru, 2009 21:17

yuraa napisał/a:
Jolek napisał/a:
podobno jest coś nie tak z moim myśleniem :mysli: które podobno powinnam zmienić

a to czyje słowa?? autorytet jakis się znalazł i chce bys jego sladami podążała, masz swój rozum to myśl, bierz tyle ile udźwigniesz dzisiaj, moze jutro zdołasz więcej
Czy możliwy jest związek dwojga nie pijących alkoholików?/12 lat różnicy wieku/
evita - Pon 28 Gru, 2009 21:21

Cytat:
Czy możliwy jest związek dwojga nie pijących alkoholików?/12 lat różnicy wieku/

ponoć nie ma rzeczy niemożliwych a marzenia są po to żeby się spełniały :)

yuraa - Pon 28 Gru, 2009 21:21

Jolek napisał/a:
Czy możliwy jest związek dwojga nie pijących alkoholików?/12 lat różnicy wieku/

mozliwy jest, bo czemu nie,
ale widzialem już kilka takich związków i nie trwały długo, no pięc lat moze być dla kogos długo, tyle miał najdłuższy z moich obserwacji

stiff - Pon 28 Gru, 2009 21:49

Jolek napisał/a:
/12 lat różnicy wieku/

Ale kto jest ten starszy... :roll:

Jolek - Pon 28 Gru, 2009 22:06

stiff napisał/a:
Jolek napisał/a:
/12 lat różnicy wieku/

Ale kto jest ten starszy... :roll:
Kobieta jest starsza,czy to aż takie ważne?kobieta czy mężczyzna?Oboje podjeliśmy decyzje o tym że chcemy być trzeźwymi alkoholikami i być ze sobą do końca naszych dni.:)Liczymy się z nietolerancją.
Jacek - Pon 28 Gru, 2009 22:09

Jolek napisał/a:
Czy możliwy jest związek dwojga nie pijących alkoholików?

zależy jak na to patrzeć,jeśli masz na myśli trzeźwość to był bym ostrożny
bo ponoć jest ostrzeżenie że i tak w końcu jeden drugiego wciąga w alkohol
mam podobne doświadczenia do Jurka
znam tu u siebie takie dwie pary żyją razem,ale żal na nich patrzeć jak się toczy ich życie
znałem również trzecią parę i do dziś nie wiem czy przypadkiem czy celowo pod pociąg oboje wpadli
a tak dla odmiany znam pary gdzie AA się związał z Alanonką
i im się układa wspaniale
jeden taki jest tu na Forum ,ale to może On sam się odważy o tym opisać

beata - Pon 28 Gru, 2009 22:12

yuraa napisał/a:

mozliwy jest, bo czemu nie,
ale widzialem już kilka takich związków i nie trwały długo, no pięc lat moze być dla kogos długo, tyle miał najdłuższy z moich obserwacji
E...tam ja znam pary z dłuższym stażem.Nadmienię,że są szczęsliwi.
beata - Pon 28 Gru, 2009 22:17

Powiem tak.Jeśli jest to związek alko,którzy nie piją,starają się zachować trzeźwość,to mają szansę na udany związek.Mój kolega miał żonę Al-Anonkę i się rozwiedli.Potem związał się z drugą współ i ten związek też się rozpadł.Teraz od kilku lat jest w związku z Alko i jak twierdzi jest szczęśliwy.Ma w niej duże wsparcie i ponoć nikt go lepiej nie rozumie niż Ona.
Wiedźma - Pon 28 Gru, 2009 22:25

Ja znam taką teorię na temat związków między niepijącymi alkoholikami:
może wieść się im całkiem dobrze - pomagają sobie i wspierają się wzajemnie w trudnych chwilach -
do czasu, aż oboje w tym samym momencie wejdą w nawrót.
Wtedy nie ma możliwości, aby najbliższa osoba była wsparciem i najprawdopodobniej oboje zapiją :/

Ale nie miałam okazji sprawdzić jak ta teoria ma się do praktyki. I nie chcę się przekonywać :?

stiff - Pon 28 Gru, 2009 22:32

Jolek napisał/a:
Liczymy się z nietolerancją.

Nie wiem, co masz na myśli... :roll:
Jolek napisał/a:
Oboje podjeliśmy decyzje o tym że chcemy być trzeźwymi alkoholikami

Bez tego nie da sie trzeźwieć...
Jolek napisał/a:
być ze sobą do końca naszych dni.

To chwalebne, ale trudne w realizacji... :roll:
Powodzenia życzę... :)

beata - Pon 28 Gru, 2009 22:34

Wiedźma napisał/a:

do czasu, aż oboje w tym samym momencie wejdą w nawrót.

No tak,wtedy to faktycznie klops.A ryzyko nawrotu jest zawsze :(
Jacek - Pon 28 Gru, 2009 22:35

beata napisał/a:
kolega miał żonę Al-Anonkę i się rozwiedli.Potem związał się z drugą współ i ten związek też się rozpadł.

a ty Beti ,czy nie uważasz się za AlAnomnkę ???

beata - Pon 28 Gru, 2009 22:36

Jacek napisał/a:

a ty Beti ,czy nie uważasz się za AlAnomnkę ???
Jestem nią,ale przyznam szczerze Jacuś,że nie rozumiem pytania. 8)
Jolek - Pon 28 Gru, 2009 22:43

Chcesz być trzeźwy,zmień swoje życie, więc zmieniłam i " wywróciłam do góry nogami".Odeszłam z wcześniejszego związku w którym często popijałam i stałam się alkoholiczką, samotnie borykającą się z chorobą. Jestem w związku z drugim alkoholikiem co ma 7 lat trzeźwości.Tkwi we mnie obawa i lęk z racji różnicy wieku zapewne i dochodzi między nami do sporów o zmianę mojego myślenia...niby terapia by mi pomogła.
Jacek - Pon 28 Gru, 2009 22:53

beata napisał/a:
Jestem nią,ale przyznam szczerze Jacuś,że nie rozumiem pytania.

to może ten twój kolega szuka anioła

beata - Pon 28 Gru, 2009 22:55

Jacek napisał/a:
beata napisał/a:
Jestem nią,ale przyznam szczerze Jacuś,że nie rozumiem pytania.

to może ten twój kolega szuka anioła
Powiedz to mojemu mężowi :roll:
beata - Pon 28 Gru, 2009 23:05

Jolek napisał/a:
Tkwi we mnie obawa i lęk z racji różnicy wieku.
Wiem,że za mną nie przepadasz,ale co mi tam,napiszę co myślę.
Uważam,że wiek naprawdę nie ma znaczenia jeśli ludzie się kochają i szanują.A że inni gadają?A niech sobie gadają.Ludzie zawsze o czymś muszą gadać :roll: Niestety.
Ja myślę sobie tak...jeśli ktoś o mnie gada to się cieszę,że jestem warta czyjejś uwagi i czasu który na to poświęca :lol2:

Jolek - Pon 28 Gru, 2009 23:13

Dzięki Beata za te ciepłe słowa,jesli przeczyta to mój partner to mam nadzieje że przestanie się czepiać mojego myślenia i inaczej spojrzy na moje reakcje./kurcze zaczynam się tłumaczyc/wiem że czasami jest ciężko ze mną wytrzymać,ale po chwili jest hepii.no cóż takie jest życie.
lapet - Pon 28 Gru, 2009 23:51

Borus napisał/a:
Jednym z wniosków, jakie wyciągnąłem z terapii, cotygodniowych spotkań z terapeutką a także z mitingów jest to, żeby nie obierać sobie żadnego guru, idola, czy jak go tam zwał, wzorca do naśladowania... bo na tym można się niesamowicie przejechać...
...otrzymałem wiedzę, widoki na przyszłość, sposoby, jak iść przez życie na trzeźwo i dalsza rola jest już tylko dla mnie...


Jestem po stacjonarnej w Rozwadowie i się pod podkreślonym podpisuję

Byłem w hmmm zamknięciu przez 8 tyg
Pojechałem dla świętego spokoju, bez wiary w trzeźwość moją
Po chyba 2 tyg mogłem jechać do domu Nie pojechałem
Tęskniłem, ale nie za domem
Nie pojechałem
- kochasz ją czy wyobrażenie o niej - terapeutka kiedyś zapytała
Dziś znam odpowiedź
Nie pojechałem

Tutaj poznałem wspólnote AA
Tutaj nauczyłem się prowadzić mitingi (za namową terapeutki)
Tu uczyłem się nazywać uczucia

Po 6 tyg wyszedłem za brame...i wróciłem
Opowiedziałem o tym na bilansie dnia wieczorem
Jak co wieczór płakałem
Powinienem zostać wydalony z ośrodka za samowolke ale
terapeutka powiedziała że powinienem zostać jeszcze 2 tygodnie dla własnego dobra.
Zostałem, bez dalszej wiary w trzeźwość moją

Z tego 62 dni przepłakałem

Po wyjściu nie piłem

Dwa tygodnie po opuszczeniu ośrodka
spotkałem Benie i ona mnie wciągneła do wspólnoty AA

Dziś trzeźwieje siódmy rok

beata - Wto 29 Gru, 2009 00:19

A swoją drogą,mój mąż jest starszy ode mnie o 8 lat i nikt jakoś tego nie komentuje.W naszym kraju nie ma po prostu tolerancji,ot co. :uoee:
Jolek - Wto 29 Gru, 2009 01:09

beata napisał/a:
A swoją drogą,mój mąż jest starszy ode mnie o 8 lat i nikt jakoś tego nie komentuje.W naszym kraju nie ma po prostu tolerancji,ot co. :uoee:
Ale to nie TY jesteś od męża starsza i nie jesteś alkoholiczką,więc jest ok,ale jeśli jest na odwrót to wśród naszego społeczeństwa ciężko o akceptacje.
Jacek - Wto 29 Gru, 2009 01:10

lapet napisał/a:
Dziś trzeźwieje siódmy rok
:okok:
beata - Wto 29 Gru, 2009 01:11

Jolek napisał/a:
Ale to nie TY jesteś od męża starsza i nie jesteś alkoholiczką,.
Olej to. :pocieszacz:
Jolek - Wto 29 Gru, 2009 01:12

Jacek napisał/a:
lapet napisał/a:
Dziś trzeźwieje siódmy rok
:okok:
Również gratuluje i jestem pełna podziwu :brawo:tak trzymaj
Jolek - Wto 29 Gru, 2009 01:18

beata napisał/a:
Jolek napisał/a:
Ale to nie TY jesteś od męża starsza i nie jesteś alkoholiczką,.
Olej to. :pocieszacz:
Ja to olewam,gdyby było inaczej i tkwiła w poprzednim związku to,wcześniej czy później zapiłabym się na śmierć.
Jacek - Wto 29 Gru, 2009 01:39

Jolek napisał/a:
Ale to nie TY jesteś od męża starsza

droga Jolek,a zastanawiałaś się nad możliwością szukania podświadomie
wsparcia ,opieki u starszego faceta

beata - Wto 29 Gru, 2009 01:42

Jacek napisał/a:
Jolek napisał/a:
Ale to nie TY jesteś od męża starsza

droga Jolek,a zastanawiałaś się nad możliwością szukania podświadomie
wsparcia ,opieki u starszego faceta
Chyba nie,skoro wybrała młodszego :)
evita - Wto 29 Gru, 2009 09:35

Jolek w czerwcu przyszłego roku moja koleżanka wychodzi za mąż za 14 lat młodszego !!! Chłopak jest w wieku mojego syna :) też jest pełna obaw ale nie z tego tytułu czy wytrwają razem tylko co ludzie na to powiedzą ? A ja jej ciągle tłumaczę, że gdyby te małżeństwo miałoby jej przynieść choćby tylko kilka lat szczęścia to i tak warto ! Lepsze krótkotrwałe szczęście niż żadne a poza tym nie ma co prorokować i gdybać tylko żyć chwilą ... szczęśliwą chwilą :)

Przykład nr 2 - prawie, że z mojego podwórka. Chłopak w wieku 18 lat zaczął chodzić z dziewczyną niewiele młodszą, a co za tym idzie odwiedzał ją w domu. No i zakochał się po uszy ! Tyle, że w jej matce :) Niedoszła teściowa się rozwiodła, są razem już jakieś 6 lat, ex-dziewczyna zdążyla założyć rodzinę, urodzić dziecko a on został tym sposobem niby-dziadkiem :) Ludzie mieli ich na językach przez wiele miesięcy, ja nie byłam lepsza zresztą :oops: a oni wbrew wszystkim i wszystkiemu nadal są razem i chyba są szczęśliwi patrząc na ich uśmiechnięte twarze :)

stiff - Wto 29 Gru, 2009 09:56

Jolek napisał/a:
Tkwi we mnie obawa i lęk z racji różnicy wieku zapewne i dochodzi między nami do sporów o zmianę mojego myślenia...niby terapia by mi pomogła.

Kto tak myśli Ty czy Twój partner, bo odnoszę wrażenie,
ze to nie Twój pomysł ...
Moze to on ma problem i to jemu potrzebna jest pomoc...?

Jolek - Wto 29 Gru, 2009 12:28

stiff napisał/a:
Jolek napisał/a:
Tkwi we mnie obawa i lęk z racji różnicy wieku zapewne i dochodzi między nami do sporów o zmianę mojego myślenia...niby terapia by mi pomogła.

Kto tak myśli Ty czy Twój partner, bo odnoszę wrażenie,
ze to nie Twój pomysł ...
Moze to on ma problem i to jemu potrzebna jest pomoc...?
Dobre pytanie zadałeś,masz słuszne wrażenie to partner nalega abym jednak poszła na terapie.Ja twierdze ze to jest istna bzdura bo sami się musimy uporać z tym że w niektórych sprawach się nie możemy dotrzec,ale juz jest coraz lepiej i idziemy w dobrym kierunku....
Jolek - Wto 29 Gru, 2009 12:37

beata napisał/a:
Jacek napisał/a:
Jolek napisał/a:
Ale to nie TY jesteś od męża starsza

droga Jolek,a zastanawiałaś się nad możliwością szukania podświadomie
wsparcia ,opieki u starszego faceta
Chyba nie,skoro wybrała młodszego :)
Wsparcie to ja otrzymuje od obecnie młodszego partnera,lecz on potrzebuje partnerki a nie robić za "nianie" czy "opiekuna" i czy to nie jest jego błędne podejście do związku?I kto tu ma problem?
sabatka - Wto 29 Gru, 2009 13:02

mój tyfus jest starszy ode mnie o 9 lat. czaem się zachowuje jakby młodszy był. ale ogólnie jest ok :wysmiewacz:
lapet - Wto 29 Gru, 2009 13:45

Wiedźma napisał/a:
Cytat:
Terapia zmienia charakter człowieka?

Charakter? :shock: Nie sądzę.
Nawyki, tory myślenia, przekonania, priorytety, sposób postrzegania niektórych spraw...
Ale terapia nie zmieni naszego charakteru, osobowości. Nie zrobi z nas kogoś innego.


Jolek napisał/a:
Traktowałam ją jako ucieczkę od kłopotów osobistych!

To może lepsze byłyby wczasy?


terapia pozwala spojrzeć na to podkreślone inaczej

lapet - Wto 29 Gru, 2009 13:53

stiff napisał/a:
Jolek napisał/a:
Tkwi we mnie obawa i lęk z racji różnicy wieku zapewne i dochodzi między nami do sporów o zmianę mojego myślenia...niby terapia by mi pomogła.

Kto tak myśli Ty czy Twój partner, bo odnoszę wrażenie,
ze to nie Twój pomysł ...
Moze to on ma problem i to jemu potrzebna jest pomoc...?


Jaka to miałaby być ta pomoc?

lapet - Wto 29 Gru, 2009 14:26

Dla zainteresowanych
Partnerstwo czy rodzicielstwo?

beata - Wto 29 Gru, 2009 15:20

Jolek napisał/a:
,lecz on potrzebuje partnerki a nie robić za "nianie" czy "opiekuna" i czy to nie jest jego błędne podejście do związku?I kto tu ma problem?
No tu się zgadzam całkowicie.On potrzebuje partnerki.Partnerki,a nie niańki.
beata - Wto 29 Gru, 2009 15:23

Jeżeli sugeruje Ci pójście na terapię,to może warto Go posłuchać.Może ma rację?Przecież Cię tam nie zjedzą.I wcale nie musisz przecież zamykać się w ośrodku.
Wiesz czasami człowiek nie dostrzega w sobie,bądź nie chce dostrzec tego co widzą inni.

stiff - Wto 29 Gru, 2009 18:12

lapet napisał/a:
Jaka to miałaby być ta pomoc?

Największa pomoc jaka można okazać w podobnym przypadku,
to nauczyć sie żyć z człowiekiem, bez próby zmieniania go... :roll:
Jeśli dostrzegamy potrzebę zmian, to zaczynamy od siebie,
nie oczekując podobnych kroków od partnerki...
Zycie to suma kompromisów, zdrowych kompromisów ,
inaczej to droga donikąd...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group