To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Upadek.

Masakra - Śro 06 Sty, 2010 00:13
Temat postu: Upadek.
Witam wszystkich po dlugiej przerwie
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.
Jutro postaram sie napisac cos wiecej narazie probuje sie pozbierac psychicznie.
Pozdrawiam

Wiedźma - Śro 06 Sty, 2010 00:18

No trudno, stary. Bywa i tak.
Teraz szybciutko wracaj do pionu i zaczynaj od początku - z nowym doświadczeniem.

beata - Śro 06 Sty, 2010 01:15

No właśnie...
Mam kolegę,który często zapija.Jego najdłuższa przerwa w niepiciu to osiem miesięcy.A jest w ruchu ok czterech lat.Kiedyś pił destrukcyjnie,na ten moment zapija.Zarówno moja grupa jak i grupa na której dzisiaj byłam traktuje go jak trędowatego.Oczywiście,żeby nie było że o Nim gadają...obgadują go za jego plecami.Nie wiem może faktycznie facet ściemnia,lawiruje,ale żeby od razu oceniać i wyśmiewać.Nawet ma przezwisko..Piwko. :roll:
A dziś to się normalnie pokłóciłam z kolegą,który stwierdził,że jak tamten będzie na mityngu to On wychodzi.Zapytany dlaczego...odpowiedział mi,że męczy go to zapijanie kolegi.
Czy jeżeli ja np.nie umiałabym zmienić sebie,odejść od męża pijaka to też ne byłoby dla mnie miejsca w grupie? :roll: Czy tylko Ci,którzy zerwali z nałogiem mają prawo do mityngów?

beata - Śro 06 Sty, 2010 08:12

Masakra napisał/a:
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.
Więc teraz dopłyń z powrotem do brzegu i zacznij wędrówkę od nowa.Tylko nowe doświadczenia zabierz ze sobą ;)
stanisław - Śro 06 Sty, 2010 09:05

Wiem jak trudno jest po zapiciu ale też wiem że można sie podnieść życze powodzenia
leszek - Śro 06 Sty, 2010 09:05

Jest takie powiedzenie(chińskie)---za każdym razem jak się przewrócisz postaraj się wstać z pełnymi rękami--pomyśl nad tym poważnie bo któregoś dnia nie zdążysz się podnieść.To nie strachy tylko 25 lat w AA i bywanie na wielu pogrzebach ludzi którzy na chwilę zapomnieli kim są.Powodzenia Leszek.
Ksenia34 - Śro 06 Sty, 2010 09:15

Hej,ja tez czesto wracalam do picia,bo nie mozna tego nazwac zapijaniem.Teraz dzieki AA i Bogu udalo mi sie przezyc sylwestra,to byl zawsze dla mnie najgorszy okres.Udalo mi sie tak naprawde dzieki mnie samej,bo ode mnie zalezy czy wypije czy nie i czy potrafie jednak zorganizowac sobie czas bez alko.I tez juz w sumie 5 lat znam sie na "tym".Kazde powracanie do picia czegos uczy,trzeba tylko to cos wylapac i wyeliminowac.Ja tym razem mam terapie,i tam naprawde mowie prawde,jak mam ochote wypic to mowie to jak czuje sie zle tez mowie,moja teraupeutka juz widzi co mnie sklania do wypicia i pomaga mi to przezyc.Masakra najwazniejsze jest aby robic swoje i isc przed siebie nie ogladac sie,trudno stalo sie co moge zrobic aby to sie nie powtorzylo,bo tak jak koledzy pisza nastepnym razem mozna juz nie wstac.Pozdrawiam Ksenia
Wiedźma - Śro 06 Sty, 2010 09:20

leszek napisał/a:
Jest takie powiedzenie(chińskie)---za każdym razem jak się przewrócisz postaraj się wstać z pełnymi rękami

Ja dorzucę podobne, raczej nie chińskie, ale mówiące o tym samym, choć bardziej dosadnie:
Jeśli wdepnąłeś w g***o, wykorzystaj tę okazję, żeby się nauczyć lepiej czyścić buty.

Masakro, przeanalizuj sytuację, która doprowadziła Cię do zapicia -
co działo się wokół Ciebie, jakie były Twoje myśli, jakich emocji doświadczałeś, jak się zachowywałeś...
W jaki sposób przekonałeś siebie samego, że możesz się napić. Co z posiadanej wiedzy zlekceważyłeś.
Wnioski jakie z tej analizy wyciągniesz powinny Ci pomóc na przyszłość nie dać się zwieść podświadomości,
która już zawsze, nawet po wielu latach abstynencji, będzie się domagała alkoholu :|

No i oczywiście powinieneś jak najprędzej spotkać się ze swoim terapeutą i opowiedzieć mu o wszystkim.

Mario - Śro 06 Sty, 2010 14:14

Masakra napisał/a:
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.


Nie martw się :D Z tym da się żyć :D

verdo - Śro 06 Sty, 2010 19:55

Mario napisał/a:
Nie martw się Z tym da się żyć


Moze Alladyna lampa wyciagnie Ciebie z szamba :wysmiewacz:

A tak na powaznie upadek upadkiem,kazdy mial ich wiele,inni maja gorzej.Tego sa tez dobre strony,zdobywasz bezcenne doswiadczenie,ktore w przyszlosci moze zaowocowac zupelna abstynecją(oby odrazu,nie czekaj ani chwili dluzej...)Najwazniejsze zebys nie zwatpil w siebie,bo jak sie poddasz to-kaplica :/ Nie ogldaj sie do tylu,bo to nic nie daje.

Kulfon - Śro 06 Sty, 2010 20:21

Masakra napisał/a:
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.


bez obaw nie byles sam, u nas na grupie wielu dzis brakowalo,
prowadzaca terapeutka powiedziala ze paru juz lezy u niej na detoxie :/

Wiedźma - Śro 06 Sty, 2010 20:23

Ano Święta, Sylwester...
Tradycja w narodzie nie ginie :|

pawelek1458 - Śro 06 Sty, 2010 20:26

Wiyajcie ja po zapiciu nie przeszedlem do codziennosci beztrosko. Przezylem po wytrzezwieniu szok ,przeciez zawiodlem wszystkich i siebie samego. tylko terapeuta pomogl mi przeanalizowac sytuacje i moje zachowania ktore do tego doprowadzily. :oops:
stiff - Śro 06 Sty, 2010 21:07

verdo napisał/a:
Najwazniejsze zebys nie zwatpil w siebie,bo jak sie poddasz to-kaplica

Nie znasz człowieka, to i takich rad udzielasz,
które do naszego przyjaciela nie maja szans trafić... :roll:
Juz od kilku lat nas przekonuje, ze choć z rożnym skutkiem,
ale kontroluje picie... ;)

kkk - Czw 07 Sty, 2010 07:39

Masakra napisał/a:
Witam wszystkich po dlugiej przerwie
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.


I ja Cię witam Masakro:-) :> Tęskniłam :skromny:
Ciesze się całym sercem z Twojego powrotu...

Masakra - Czw 07 Sty, 2010 23:47

stiff napisał/a:
verdo napisał/a:
Najwazniejsze zebys nie zwatpil w siebie,bo jak sie poddasz to-kaplica

Nie znasz człowieka, to i takich rad udzielasz,
które do naszego przyjaciela nie maja szans trafić... :roll:
Juz od kilku lat nas przekonuje, ze choć z rożnym skutkiem,
ale kontroluje picie... ;)


Yyy??? To chyba nie o mnie...

Masakra - Czw 07 Sty, 2010 23:55

Zgodnie z tym co obiecalem.
W sylwestra zdarzylo mi sie wypic. Byla impreza u mnie i mialo byc sporo osob z tym, ze czesc w ostatniej chwili odmowila. W sumie zostalo nas 7 osob. Poczatkowo nie chcialem pic (od wakacji odmawialem naprawde roznych okazji ze 100 razy jak nie lepiej). Jednak z powodu tego, iz czesc osob nie przyszla i do tego ja nie chcialem pic, zapanowala straszliwa nuda totez postanowilem ze jednak wypije- WIEM GLUPOTA DO POTEGI.
Oczywiscie nie usprawiedliwiam sie tutaj bo nikt mi w gardlo na sile nie lal i jest to tylko i wylacznie moja wina.
Jako iz okolo 5 miesiecy pozostawalem w 100% abstynencji myslalem sobie ze jak sie raz napije to, ze moze bede to przezywac na drugi dzien lagodniej albo ze na mnie troche inaczej podziala- i tutaj sie zdziwilem bo bylo dokladnie tak samo jakbym te 5 miesiecy wycial z zycia i napil sie kolejny weekend z rzedu...
Syndrom dnia nastepnego pomine.
O wiele gorsze od dolegliwosci fizycznych byl kac moralny i wscieklosc polaczona z zalem z powodu zniszczenia tego co udalo mi sie osiagnac.
Jakos ten dzien przezylem ale nastepnego dnia juz mi bylo wszystko jedno (cos jak depresja) wiec poszedlem palic trawe i wypilem do tego 2 piwa.
Tutaj kolejna niemila niespodzianka- nie moglem zasnac pol nocy a do tego czulem w brzuchu znow to wiercenie (dokladnie to samo co na poczatku mojego trzezwienia po wakacjach a ktorego juz od dluzszego czasu nie odczuwalem w ogole).


To tyle odnosnie moich przezyc fizyczno emocjonalnych teraz slow kilka na temat moich osobistych refleksji.

Zacznijmy wiec od sedna stanu rzeczy ktory mial miejsce- To ze wypilem to nie byl pojedynczy incydent lecz poprzedzone to bylo cala seria bledow ktore musialem popelnic.
Po pierwsze chyba zbagatelizowalem cala sprawe- przestalem odwiedzac to forum regularnie (co z reszta na pewno zauwazyliscie), nie poszedlem nawet na ostatnie umowione psotkanie z terapeutka dotyczace omawiania glodu.
Pozatym w rozmowach ze znajomymi zdarzalo mi sie wspominac w sposob pozytywny imprezy z przeszlosci.
Nastepna rzecza byl fakt, iz znow w moim zyciu zapanowal balagan- przestalem dbac o lad swojego dnia, duzo bylo czasu ktory marnowalem itp...

Masakra - Pią 08 Sty, 2010 00:07

CD...


Wszystko to doprowadzilo do sytuacji w ktorej ten mur ktory udalo mi sie budowac przez okres okolo 5 miesiecy nagle runal z hukiem.
Wiem teraz, iz to ze wypilem to nie wina sylwestra bo nawet gdyby udalo mi sie zachowac w te noc trzezwosc to pewnie kwestia czasu byloby to kiedy bym sie napil.

Trudno stalo sie trzeba isc dalej jak to mowia.
Podnosze sie wiec i otrzepuje zeby dalej isc do przodu. Niestety rowniez i to nie jest latwe bo i na tym etapie rodzi sie wiele watpliwosci.

Pierwsza i na pewno najwazniejsza rzecza jest strach, ze jak raz poplynalem to drugi raz bedzie mi zdecydowanie latwiej. Mialem juz jakis staz trzezwosci a teraz go nie mam... pozatym wiadomo jak to jest- to czego sie balem, stalo sie wiec ten pierwszy najgorszy raz mam juz za soba...
Kolejna rzecza jest moja sytuacja- Badz co badz, moja terapeutka powiedziala mi, ze nie jestem alkoholikiem (staralem sie byc z nia szczery). Zatem skoro nie jestem dlaczego wystapil u mnie zespol abstynencyjny- ktory nota bene jest oznaka fizycznego uzaleznienia... i dlaczego znow czuje to cholerne uczucie w brzuchu?. To pytanie na pewno jej postawie podczas rozmowy na ktora sie umowie.
Nastepnie, wiadomo ze kazdy strach mija a srodki odstraszajace powszednieja i nie maja juz dawnej sily. Podobnie jak strach na wroble na polu- najpierw odstrasza ptaki skutecznie ale po paru tygodniach nie robi juz na nich wrazenia. Tak samo jest z tym forum i przezyciami osob ktore przeszly pieklo- Jak przychodzilem tutaj pelen strachu w zwiazku z tym co mnie spotkalo i czytalem wspomnienia innych, to przerazaly mnie one i mobilizowaly, i dawaly mi jednoczesnie sile. Z czasem jednak przyzwyczailem sie do tego i dzis sa juz nie robia na mnie az takiego wrazenia. Boje sie, ze podbnie jest z terapia i wszystkim innym z reszta- wiadomo pierwsza terapia, szok, przelomowe doswiadczenie w zyciu wiec ma i potezna sile dzialania na czlowieka i wzbudza ogromne refleksje. Jednak po czasie czlowiek zaczyna sie przyzwyczajac i zapominac a to co kiedys sprawialo, ze jego serce zamieralo a oddech wstrzymywal sie mimowolnie po czasie ledwo jest w stanie spowodowac lekkie przyspieszenie tetna (podobnie jak setna jazda rollercosterem). Mysle, ze jest to rowniez wielkie zagrozenie bo tak wlasnie dziala ludzka psychika
Ktos kiedys powiedzial mi na forum, ze byc moze nie osiagnalem jeszcze swojego dna... ale ja wcale nie chce go dosiegac i czy to nieuniknione?
Z drugiej jednak strony jesli faktycznie nie jestem? Wedlug jej slow to, ze ktos stawia sobie zalozenie ze nie bedzie pic a zdarzy mu sie wypic jest zjawiskiem raczj zlym ale nie oznacza jeszcze choroby.
Idac ta droga, jesli faktycznie jeszcze nie jestem chory a za wszelka cene bede chcial sobie wmowic co innego i przypne sobie late na cale zycie?
Ktore rozwiazanie jest gorsze i w jaki sposob mam sie o tym przekonac?

Wiem, ze to wszystko jest cholernie trudne i czasem mnie przerasta... a na dodatek wiem, ze teraz bedzie jeszcze trudniej.

Nie ma co jednak plakac nad soba. Trzeba wziac sie w garsc i sie nie poddawac jednak w glowie caly czas pelno watpliwosci...

montreal - Pią 08 Sty, 2010 00:16

No i klawo. Alleluja i do przodu! Doskonale wiem, o czym mówisz, bo choć leczę sie od alkoholu prawie dziesieć lat, to nie wiem, czy tak naprawdę trzeźwieję, czy też tworzę pewien pozór. Za cienki bolek jestem jeszcze na takie pytania i takie próby madrych odpowiedzi. Oczywiście mamy inne doświadczenia. Mnie w pewnym okresie tyłek już zaczął boleć od tego spadania, a nogi w stawach zaczęły szwankować od wstawania po tych upadkach. Wszystko jednak siedzi we łbie, nie w ciele.
Chlanie nałogowe i wszystko co wiąże sie z jego rzucaniem, terapią, leczeniem i watpliwosciami i strachami, to coś w rodzaju małej śmierci (swoją drogą Francuzi "małą śmiercią" nazywają zakochanie się... - paradoks, prawda?). Logicznie - po co umierać? Ale logika nie ma nic wspólnego z alkoholizmem...

"Przez miasto jadą nocne tramwaje
tylko konduktor chrapie przez sen.
Jak cię odnajde? Nocny przystanek...
Nie, to przystanek jeszcze nie ten.

Zabłądiły światła w mrok. Nie odnajdę drogi już.
Choć podobnych ulic sto nie odnajdę drogi już.
Choć podobnch ulic sto nie odnajdę twoich ust..."

Jacek - Pią 08 Sty, 2010 00:18

Masakra napisał/a:
odmawialem naprawde roznych okazji ze 100 razy jak nie lepiej

ja nie odmawiam,ja po prostu informuję że nie piję

Masakra - Pią 08 Sty, 2010 00:33

kkk napisał/a:
Masakra napisał/a:
Witam wszystkich po dlugiej przerwie
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.


I ja Cię witam Masakro:-) :> Tęskniłam :skromny:
Ciesze się całym sercem z Twojego powrotu...


Jakiego powrotu? mam nadzieje ze na forum a nie tego z przed paru dni;))
Tak na powaznie to i ja za Toba tesknilem Kamciu. Reszte masz na pw z reszta. Niech nasze sprawy pozostana naszymi:)


@Monti
Dokladnie tak sie czuje jak w tych wierszach.;p

stiff - Pią 08 Sty, 2010 06:13

Masakra napisał/a:
To chyba nie o mnie...

Ty na taka ocenę dopiero pracujesz... :D

stiff - Pią 08 Sty, 2010 06:28

Masakra napisał/a:
iz znow w moim zyciu zapanowal balagan-

Właśnie tak działa ta choroba, ze na rozum to wiesz, ze nie powinieneś
się napić, ale taki mętlik powstaje wtedy w głowie, ze podświadomie dążysz do tego,
aby znaleźć usprawiedliwienie do napicia się...
Sam wchodzisz lub stwarzasz sytuacje, aby znaleźć się blisko alko,
aby skorzystać z okazji znalezienia powodu...
Tylko terapia może Cie nauczyć rozpoznawać te mechanizmy
i na czas zapobiegac, aby nie przekroczyc pewnej granicy,
kiedy odwrotu już nie ma...

stiff - Pią 08 Sty, 2010 06:42

Masakra napisał/a:
Mialem juz jakis staz trzezwosci a teraz go nie mam...

To tylko przerwa w piciu, jakich i ja miałem wiele,
a których przez wiele długich lat nie potrafiłem wykorzystać...
Możesz pójść moja droga i eksperymentować przez wiele dlugich lat swojego
życia, ale czy warto je poświecić dla alko, kiedy można je wykorzystac
dla innych wspaniałych rzeczy...
Dziś Ci się wydaje, ze ono długo trwa, ale kiedyś możesz żałować,
ze nie wykorzystałeś szansy i mogłeś je przeżyć bez alko...
Dobrych wyborów życzę... :)

kkk - Sob 09 Sty, 2010 14:06

Masakra napisał/a:
Jakiego powrotu? mam nadzieje ze na forum a nie tego z przed paru dni;))


Dokładnie tak z Twojego powrotu na forum... resztę też masz na PW :)

czarna róża - Sob 09 Sty, 2010 14:42

Mój znajomy alko chodzi na sylwestra tam gdzie się nie pije...a są takie..uwierz mi..bo kiedyś z nim na takim byłam...Poza tym, jakbyś organizując sylwka, ludziom prosto z mostu powiedział.,.sory ludziska mam problem z alkoholem,jestem alkoholikiem,u mnie się nie pije..to ludzie którym by to nie pasowało od razu by odmowili a przyszli tylko ci..którzy ciebie naprawdę lubią bo uszanują twoją decyzje i zrozumieją problem i pasuje im taka uroczystośc..zresztą każdy alkoholik powinien unikac miejsc, sytuacji i ludzi którzy nakręcają go do picia..proste jak sznurek...
evita - Sob 09 Sty, 2010 14:47

czarna róża napisał/a:
ludziom prosto z mostu powiedział.,.sory ludziska mam problem z alkoholem,

nawiązując do tego co napisała czarna róża ... jestem fanem filmu "Na dobre i na złe" , jakieś dwa odcinki temu pielęgniarkę Bożenkę narzeczony zabrał do Holandii, żeby poznała jego rodziców. Oczywiście spotkanie zainicjował tatuś proponując drinka czy wino a Bożenka na to - dziękuję , nie piję ! Na pytania dlaczego po prostu odpowiedziała że jest alkoholiczką po terapii . Rodzice nie odwrócili się od niej tylko wręcz przeciwnie okazali jej wielki szacunek !
Wiem, że odbiegłam od tematu co nieco ale gdyby nasze społeczeństwo było odpowiednio uświadomione to myślę, że trzeźwiejącym alkoholikom byłoby o wiele łatwiej przebrnąć przez wszelakie niepewne, wyzwalające sytuacje !

Jacek - Sob 09 Sty, 2010 14:49

kkk napisał/a:
resztę też masz na PW

a mnie to nawet pustych kopert nie przysyłasz 5jsdf

Tempe - Sob 09 Sty, 2010 15:52

Masakra napisał/a:
Wiec prosto z mostu-w sylwestra poplynalem.


To tylko kolejne doświadczenie w leczeniu.
Nie mniej tylko poczucia winy, bo to nie pomaga w abstynencji.

kkk - Pon 11 Sty, 2010 11:18

Cytat:
Wysłany: Sob 09 Sty, 2010 14:49




kkk napisał/a:
resztę też masz na PW

a mnie to nawet pustych kopert nie przysyłasz


Jacuś mam teraz bardzo ograniczony dostęp do internetu.... obiecuje poprawe :oops:

Halibut - Pon 11 Sty, 2010 15:52

Masakra,

Po co przejmować się czymś, na co nie mamy wpływu, stało się i tego nie zmienisz.
Ważne jest teraz to, jaką z tego zdarzenia wyniesiesz naukę.
Nie potępiaj się za to, że zapiłeś, bo jesteś alkoholikiem i to zawsze może się zdarzyć.
Nie pielęgnuj w sobie strachu przed piciem, bo trzeźwość w ten sposób uzyskana ma kruche fundamenty.
Zachowaj więcej tolerancji dla siebie i swoich słabości, a przede wszystkim nie daj sobie odebrać pogody ducha, bo ona jest ci bardziej potrzebna niż strach i wyrzuty sumienia.

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 14:56

ale pojawil sie znow ten straszny bol egzystencjalny;/
Nie chodzi o fizyczne dolegliwosci (choc i te sa straszne) Najgorsze jest to, ze znow utracilem kontrole i to co sie dzieje w mojej glowie.

czarna róża - Wto 12 Sty, 2010 15:18

Ktoś mi kiedyś powiedział..proste zasady..w życiu..wszystko musi byc jasne..żeby się czlowiek nie pogubił...
Halibut - Wto 12 Sty, 2010 15:57

Masakra napisał/a:
ale pojawil sie znow ten straszny bol egzystencjalny


To jest istota problemu.
Alkohol jest rzeczą wtórną.
Ten ból nie bierze się z picia.
Ty pijesz po to by go uśmierzyć.
Przestaniesz pić znajdziesz inne sposoby.
Narkotyki, seksoholizm, uzależnienie od internetu itp.
Mam wrażenie, że ci się wydaje, że jak wpasujesz się w szufladkę pod tytułem alkoholik to twoje problemy egzystencjalne staną się bardziej przewidywalne i zrozumiałe, a z czasem same się rozwiążą.

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 16:15

Zatem co moge zrobic?
Chce zmienic swoje zycie, powrocic do spoleczenstwa z ktorego juz dawno wypadlem.
Chce miec prace rodzine i zyc normalnie i wierze ze tutaj tkwi problem... w moim niepoukladanym zyciu i wierze, ze jesli uda mi sie wrocic na tory po ktorych kiedys jechalem a z ktorych zboczylem to alkohol nie bedzie mi juz do niczego potrzebny.
Chce tego...

Wiedźma - Wto 12 Sty, 2010 16:26

Masakra napisał/a:
Chce tego...

A co z Twoja terapią, drogi Masakro?

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 16:28

na 26 jestem umowiony ze swoja terapeutka. Do tego czasu abstynencja, pozniej rozmowa i rachunek sumienia przewertowanie tego o czym z nia rozmawialem ostatnio i decyzja.
Nie chcialem nic mowic zeby nie bic piany niepotrzebnie ale skoro pytasz
Wiem (a przynajmniej wydaje mi sie ze wiem), ze sam nie mam szans sie z tym uporac.
Dlatego pojde i jej to powiem. Podczas ostatniej rozmowy nie bylem z nia do konca szczery (choc nie z intencji a poprostu wydawalo mi sie, ze jestem).
Przychodzac tutaj wszystko wydawalo mi sie proste i latwe. Myslalem ze sobie powiem ze nie pije i po problemie. Zycie jednak to szybko zweryfikowalo. Wiem juz, ze nie pozjdalem wszystkich rozumow i ze jestem zwykla slaba istota zagubiona gdzies w korytarzach zycia.
Tylko ze ja naprawde chce zmienic swoje zycie.
Ja chce zyc!

Wiedźma - Wto 12 Sty, 2010 16:33

Masakra napisał/a:
na 26 jestem umowiony ze swoja terapeutka.

No i niech to będzie początek Twoich zdecydowanych działań!
Życzę powodzenia. Będę Ci kibicować! :kciuki:

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 16:36

Ale to wszystko cholernie ciezkie i skomplikowane;/
Btw dodalem troche do poprzedniego posta

yuraa - Wto 12 Sty, 2010 17:12

Masakro widzę że sporo przemyslałeś i jeśli piszesz od serca (a wierzę że tak) to myślę że na dobrą drogę wkroczyłeś
trzymaj się i pamiętaj że droga do trzeźwości nie jest w samotności

stiff - Wto 12 Sty, 2010 17:27

Masakra napisał/a:
Ale to wszystko cholernie ciezkie i skomplikowane;/

A kto Ci obiecał, ze życie będzie łatwe.Każdego dnia stajemy przed rożnymi
wyborami i podejmujemy rożne decyzje, nie zawsze trafne,
ale na tym polega życie, ze uczymy sie na cudzych i własnych błędach.
Dobrze jest jeśli korzystamy z wiedzy o błędach innych i tych
błędów nie robimy, ale w naszej naturze jest zakodowane,
ze sami chcemy poznać skutki jakiegoś działania, choć wiemy,
ze innym nie wyszło...
Tylko, ze wtedy trzeba umieć przyznać sie przed samym sobą,
ze jakaś decyzja była błędem i chcieć ja naprawić...
Paradoksalnie aby wygrać walkę o swoje życie z alko,
to trzeba ogłosić bezwarunkowa kapitulacje przed nim...
Dobrych wyborów życzę... :)

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 20:56

Halibut napisał/a:


Wierzysz w to?


A co mam robic? Moze od razu sie powiesze? Jak bede miec swoj dom rodzine (niekoniecznie duze pieniadze) to sam to ocenie ale podazajac szlakiem ktorym poki co zmierzam wiem ze nie bedzie mi to dane bo alkohol mnie wykonczy wiem to a mimo to po niego siegam wiec nie dam sobie z tym rady sam.
Swoja droga interesuje mnie- ile nie pijesz, badz pijesz?

Halibut - Wto 12 Sty, 2010 21:20

Masakra napisał/a:
ile nie pijesz, badz pijesz?


Piję ciągle.
Ale w moim rozumieniu to nie znaczy, że nie mogę ci czegoś doradzić.
Oczywiście nie zamierzam robić to wbrew tobie.

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 21:23

ale ja caly czas probuje to zrozumiec.
Powiedz mi Ty albo ktokolwiek inny- musze zmienic swoje zycie prawda? To ono jest moim problemem ono i moje uczucia z ktorymi sobie nie radze, to dlatego uciekam w ten swiat iluzji jaki daje mi picie oszukujac mnie. Nie mam z tym szans sobie poradzic w pojedynke ale nie dlatego ze jestem do du** tylko dlatego ze zaden czlowiek nie moze pokonac substancji.
Zatem powinienem udac sie po pomoc tak? Chce to zrobic i pojde po nia wiec w ktorym miejscu robie blad? Moze w tym ze nie chce wyladowac w rynsztoku? bo nie chce czy to zle? a moze chcesz mi powiedziec ze nie mam szans w nim nie wyladowac? Na jakiej podstawie? Z tego co wiem (na pewno duzo mniej od Ciebie) to mozna to zatrzymac na kazdym etapie.

yuraa - Wto 12 Sty, 2010 21:33

Masakra napisał/a:
musze zmienic swoje zycie prawda?

Masakro a czy chcesz zmienić swoje życie?? czy myśl o zmianie wywołuje niechęć, strach, czy jestes gotowy na zmiany???
masz wiedzę o swoim uzależnieniu ale czy to akceptujesz??
czy słysząc historię jakiegos alko myślisz:
-ja tak nie miałem , nie jest tak źle ze mną
czy też
-jak będę dalej pił to też może mi się przydarzyć

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 21:37

yuraa napisał/a:
Masakra napisał/a:
musze zmienic swoje zycie prawda?

Masakro a czy chcesz zmienić swoje życie?? czy myśl o zmianie wywołuje niechęć, strach, czy jestes gotowy na zmiany???
masz wiedzę o swoim uzależnieniu ale czy to akceptujesz??
czy słysząc historię jakiegos alko myślisz:
-ja tak nie miałem , nie jest tak źle ze mną
czy też
-jak będę dalej pił to też może mi się przydarzyć


Szczerze mowiac to wyglada to mniej wiecej tak:
W tej chwili po moim upadku jestem zdruzgotany i przerazony. Strach jest ogromny ale chce zmienic swoje zycie bo to jedyna droga (przynajmniej tak mysle) do tego zeby trzezwo zyc. Nie wiem tylko czy taka zmiana bedzie tym czego szukam w zyciu i tego rowniez sie boje.
Widzac historie innych ludzi mysle, ze niektorzy z nich faktycznie gorzej wyladowali ode mnie tyle tylko ze wiem ze w moim przypadku jest to kwestia czasu i to wcale nie tak dlugiego.

yuraa - Wto 12 Sty, 2010 21:51

Masakro jeszcze jedno pytanie
czy potrafisz wyobrazic sobie dalsze życie bez alkoholu??
i czy wierzysz że Ty tez możesz nie pić??

no wyszły dwa pytania

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 21:58

Ciezko jednoznacznie odpowiedziec. Przychodzac na to forum mowilem sobie rowniez przestraszony, ze sobie wyobrazam dalsze zycie bez alkoholu (choc nie wiedzialem chyba co to tak naprawde znaczy) bo wiem, ze moze mi on je zniszczyc. Wyszlo z tego wiadomo co- nawet nie wiem kiedy znow stracilem kontrole nad piciem. Co jesli teraz powiem, ze sobie wyobrazam? po ustatnim zajsciu nie wiem czy powinienem sam sobie ufac (naprawde cholernie ciezko mi sie podniesc).
Moge powiedziec ze bardzo bym chcial nie pic bo tego jestem pewny.
Tylko znow nie wiem czy moge uwierzyc w siebie. Odnosnie moich wczesniejszych prob pozbywania sie zlych nawykow to nie wyszlo mi nawet nie obgryzanie paznokci. Boje sie, ze tutaj moze byc tak samo.
Wiem, ze sam sobie z tym nie poradze i to juz chyba do mnie faktycznie dociera ale tutaj kolejny strach- co jesli pojde na terapie i ta mi nie pomoze? Jesli znow poplyne to bedzie jeszcze ciezej a wiadomo ze kolejna terapia juz takiej sily ekspresji miec nie bedzie.
Przeraza mnie to wszystko naprawde

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 21:59

Klara napisał/a:
Masakra napisał/a:
spierajcie sie offtopowo w tym temacie

Jasne! Już spadam dsv5gh


Nie mialem nic zlego na mysli poprostu wiec nie musisz sie obrazac zaraz;/
Poprostu sa to rzeczy dla mnie cholernie wazne a Wy sie spieracie co kto napisal 6 postow wyzej.
Pozatym tylko grzecznie poprosilem

Edit: Szkoda tylko ze skasowales kilka swoich postow naprawde wartosciowych ale rozumiem "duma". Bezsens

Klara - Wto 12 Sty, 2010 22:04

Masakra napisał/a:
nie musisz sie obrazac zaraz;/

Nie obraziłam się Bartek! Wcale!
Uważam, że w swoim temacie Ty rządzisz, więc sobie szybciutko poszłam.
Dodam tylko, że spierałam się o to jakie rady daje czynny alkoholik w kwestii trzeźwienia.

yuraa - Wto 12 Sty, 2010 22:06

Masakra napisał/a:
co jesli pojde na terapie i ta mi nie pomoze?

czemu zakładasz ze Ci nie pomoże, to mi wygląda na zostawianie sobie furtki:
a nie mówilem gowniana terapia, znowu nic nie dala

a rozmowa Klary i Halego jest gdzie indziej

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 22:07

A ja nie chcialem Cie niczym urazic ani nikogo innego ale ta dyskusja przybierala juz forme offtopu (choc moze nie z Twojej strony akurat, jednak to juz nie bylo mi dane dopowiedziec bo nastapilo ciecie). Chce tez zaznaczyc, ze Twoje doswiadczenia i Twoje zdanie sa dla mnie wazne bo moge z nich wiele wyniesc. Oczywiscie jesli masz cos przeciwko to ok.
Halibut - Wto 12 Sty, 2010 22:08

Masakra napisał/a:
Powiedz mi Ty albo ktokolwiek inny- musze zmienic swoje zycie prawda?


Twoje życie jest w głównej mierze wypadkową, tego, co dzieje się w twojej głowie.
Np. pisałeś o silnym lęku egzystencjalnym.
Myślisz, że on ustąpi jak znajdziesz pracę albo żonę.
Właściwy stosunek do życia to miłość, zaufanie i harmonia.
Jeżeli dominuje lęk, dyskomfort poczucie niedopasowania.
Trzeba to zmienić.
Bo od tego uciekasz sięgając po butelkę.
Jeżeli to zmienisz, siłą rzeczy znajdziesz spokój.
Reszta się zmieni sama.
Jednym słowem nie masz zmieniać swego życia a zmienić siebie samego.

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 22:09

yuraa napisał/a:
Masakra napisał/a:
co jesli pojde na terapie i ta mi nie pomoze?

czemu zakładasz ze Ci nie pomoże, to mi wygląda na zostawianie sobie furtki:
a nie mówilem gowniana terapia, znowu nic nie dala

a rozmowa Klary i Halego jest gdzie indziej


Ja sie tego tylko najzwyczajniej boje, ze mi nie pomoze. Poprostu zdaje sobie sprawe po tym co sie ze mna dzieje teraz, ze kazdy kolejny upadek bedzie coraz ciezszy.

Wierze, ze skoro ludzie z tego jakos wychodza to te wyjscie faktycznie musi byc i ja tez moge je znalezc choc w tej chwili mnie to przytlacza

czarna róża - Wto 12 Sty, 2010 22:14

Nie porównuj się z innymi bo zawsze ktoś będzie lepszy i gorszy od ciebie...Masakro..małe kroczki,,najpierw trzeżwośc,zaczniesz się szanowac a reszta ułoży się sama..po kolei,nie osiągniesz od razu wszystkiego ,to czy będziesz sam czy z kimś nie rozwiąże problemu alkoholizmu..więc małe kroczki i najpierw trzeżwośc,z perspektywy trzeżwego czlowieka widac znacznie więcej możliwości...)))
Masakra - Wto 12 Sty, 2010 22:16

Halibut napisał/a:
Masakra napisał/a:
Powiedz mi Ty albo ktokolwiek inny- musze zmienic swoje zycie prawda?


Twoje życie jest w głównej mierze wypadkową, tego, co dzieje się w twojej głowie.
Np. pisałeś o silnym lęku egzystencjalnym.
Myślisz, że on ustąpi jak znajdziesz pracę albo żonę.


Nie uplycam tego az tak- oczywiscie ze nie. Byl to tylko przyklad bo jest to w dzisiejszym swiecie jakis tam wyznacznik normalnosci. Wiem natomiast, ze jesli bede pic to nie znajde a nawet jesli to szybko strace.
Rownie dobrze moim szczesciem moze byc mieszkanie w dzunglii amazonskiej i lapanie ryb na obiad. Nie wiem tego bo ciagle szukam swojego miejsca na swiecie. Potrafie jednak zauwazyc pewne rzeczy oczywiste, ze skoro tu przychodzac latem zarzekalem sie, ze nie wypije a mimo to schlalem sie jak swinia to cos jest nie tak.

Masakra - Wto 12 Sty, 2010 22:29

No nic czas wziac sie w garsc bo samymi dywagacjami sie problem nie rozwiaze.
Problem zas istnieje.

pterodaktyll - Wto 12 Sty, 2010 22:33

Masakra napisał/a:
No nic czas wziac sie w garsc bo samymi dywagacjami sie problem nie rozwiaze.

Usłyszałem kiedyś na terapii, że zapicie jest niejako wpisane w chorobę. Problem zaś tylko polega na tym żeby zminimalizować tego skutki i potraktować trochę jak "wypadek przy pracy". Tak jak piszesz, bierz się w garść, łeb do góry i powodzenia...................

losowynick - Śro 13 Sty, 2010 02:24

Masakra napisał/a:
No nic czas wziac sie w garsc bo samymi dywagacjami sie problem nie rozwiaze.
Problem zas istnieje.


:wysmiewacz: hehe no mialem tak napisac wlasnie.

Na tym forum jak jestes to moim zdaniem duzo piszesz ladnie pieknie kolorowo kazdy cie bardzo lubi ja tez ale moja podejzliwosc jakos mowi mi ze piszesz za ladnie za pieknie i za kolorowo jak to ty o tym wszystkim rozumiesz itp. no i widisz wszystko ladnie pieknie nagle ciach :}

Powiem tak nie wiem czy faktycznie przemawia przez ciebie głod alkoholowy bo z czego mowisz malo piles itp czy ew. faktycznie masz jakies tam inne problemy a alkohol jest to w mniejszym procencie problem.

Nie wiem a co do zycia bez alkoholu ci powiem szczerze no moim zdaniem czlowiek musi jakos do tego dotrzec dopoki cos w glowie sie nie przestawi i nie zacznie sie WIDZIEC. Ja widze w sobie jaki jestem jak nie pije ile moge i jak pracowac wydajnie itp a to dla mnie sie bardzo liczy.

Powiem tak nie lam sie kolego.

Ja od czasu mojej obecnosci na forum z 2 czy 3 razy cyklicznie co jakis czas kusilem sie na piwo z tym ze ja nie mam tak ze zaciagne i chleje 2 tyg ale generalnie jak zaczne moj organizm by chcial aby tak bylo. U mnie bylo tak jedno piwo se moge wypic (jak juz sie lepiej czulem) i fakt jedno piwo bylo i spac. Ale jutro juz w glowie siedziala gleboka mysl i wiedzalem ze kupie dzis piwo i ni ebedzie to jedno moze dwa moze trzy. Juz obudzony zostal smok to straszne ale cisnienie bylo ogromne na wieczor juz w pol dnia wiedzialem ze sie napije. No i na 3 dzien to juz 6 piw a pozniej zdychanie. A raz to nawet 6 piw na noc + wstalem na wyj... i do sklepu po 4. 2 dni w plecy +5 dni ostrych obj. abst. (organizm mowil pij dalej ale moj mozg moje ja mowi ku.. przegiales i znow przekonales sie o swoim alkoholizmie :) )

A mialo byc tylko 1

U mnie to tak wyglada.
Ale widzisz meke znow przezywalem i to ta meka autentycznie mnie przekonuje do tego ze nie warto pic ta meka tak ze tak powiem bezposrednio przekonuje :) oraz utwierdza w chorobie. Pozatym wyglad sie zmienia u mnie i zamulony jestem a duzo wypic nie musze i juz opuchniety ...

Ale widzisz spojzec na to z tej strony trzeba. Coraz bardziej akceptuje fakt zycia bez. Patrzac wstecz dajmy na to 2 lata gdy o problemie moim nie wiedzialem jedynie w zartach sie to mowilo to pilem dzien w dzien bez zmiluj sie 4 piwa to minimum i co? To powiedz sam od czasu jak czytam forum jak jestem na forum itp zobacz mimo ze czasami sie poddaje bo nie ukrywajmy to silny nalog i tak jak czlowiek jest inteligentny tak potrafi ciebie wszelkimi sposobami zmusic do napicia sie. A to cos cie zaboli a to cos nie mowiac o tym ze walnie ci 24 h bez snu. albo wiecej.

Ale popatrz na 2 lata wstecz chlopsałem to g***o pełen radości trując siebie i oszukujac sam siebie. A niestety poparcie spoleczne dla picia jest ogromne. W pewnych kregach ciezej byc abstynentem niz nie pic. Ale sluchajcie jaka radosc jak normalnie dostalo by sie drugie zycie patrzac na ludzi ktorzy popijaja (wiem wiem to niebezpieczne! budzi sie glod) i widzac siebie dokladnie z tych 2 3 lat temu, te same zachowania te same schematy, coraz czestsze picie, szukanie okazji, racjonalizacja przeogromna swojego picia doslownie wez ksiazke o alkoholizmie i ich posluchaj ) no i nie widzenie zupelne ze picie utrudnia im prace.

Takze teraz a 2 lata do tylu to ogromna roznica mimo tych moich wpadek to nie sa to wpadki typu a bede se pil bo nie jestem alkoholikiem ja juz jestem tego swiadomy a pokusa czasem wziela gore ale zaraz sobie udowadniam sam to co jest faktem czyli moj alkoholizm i 100 % jego objawy (przy tej fazie).

Czyli wniosek jestes do przodu duzo od tych ktorzy dalej pija wiec glowa do gory nie ma sie co rozczulac a jedziesz do przodu jak lokomotywa. Chyba ze to twoje gadanie o tym ze nie radzisz sobie z zyciem itp to po prostu obudzenie glodu ktory przemawia teraz przez ciebie i mowi ci Masakro jestes nikim jest beznadziejnie napij sie i zapomnij o tym!

Ja to chyba tak widze takie bidulenie z podtekstem ale moze jestem wyczulony. :bezradny:

Ogolnie teraz nie pije juz dluzszy (ogolnie nie pije dlugo dlugo nie liczac zapijania ale to stwierdzenie to normalnie jest samo w sobie smieszne choc mysle ze wiecie o co mi chodzi) jak na mnie okres tzn na pewno nie pije od nowego roku a ostatnie picie bylo pod koniec grudnia.
Dzis snil m sie alkohol juz drugi raz w tym okresie. Co ciekawe raz jest super i czuje sie znakomicie ale jest to zawsze 1 dzien, pozniej znow jest gorzej i nie w 1 dniu a w kilku dniach az na dodatek dosc krotko spie i sie sam budze co nie jest przyjemne i utrudnia wszystko.

powodzonka ale walnalem powiesc.

Bebetka - Śro 13 Sty, 2010 17:22

Halibut napisał/a:
Twoje życie jest w głównej mierze wypadkową, tego, co dzieje się w twojej głowie.

Chciałbym zatrzymać się przy tym zdaniu. Nie tylko tym zdaniu, ale cały post Halego jest warty zastanowienia się.......i nie wnikam w resztę :roll:

Nasze niepokojące myśli, emocje.....nie są przecież zjawiskiem przypadkowym. To one sygnalizują nam to, co się z nami dzieje wewnątrz i naszych kontaktach ze światem zewnętrznym. Jakiż to alkohol jest wtedy atrakcyjny, gdy przezywamy jakiś kryzys.......doskonale to pamiętam :? Dawał odprężenie, odwagę, pomagał snuć nierealne marzenia......każdy miał swoje, inne, różne "powody"

Dziś wiem, że to była zwyczajna ucieczka przed życiem i moimi problemami.......którym nie potrafiłam czasem sprostać.

Halibut napisał/a:
Np. pisałeś o silnym lęku egzystencjalnym.
Halibut napisał/a:
Jeżeli dominuje lęk, dyskomfort poczucie niedopasowania.
Trzeba to zmienić.

Każdy z nas tutaj, uzależniony od alkoholu, tak naprawdę miał/ma problem z samym sobą, z własnym życiem, a nie tylko z piciem alkoholu. Myślę, że w trakcie leczenia choroby alkoholowej (terapie, mitingi) ważne jest aby nie tylko przezwyciężać te wszystkie psychiczne mechanizmy uzależnienia ale również sięgnąć do jej źródeł....

Chodzi o to aby nie pić, nie dlatego, że nie potrafię kontrolować swojego picia, ale również dlatego, że nie potrzebuje już alkoholu, żeby radzić sobie ze swoim życiem, problemami.....
Jeżeli tego nie zrobimy, to tak naprawdę znajdziemy się w punkcie wyjścia......czyli wtedy, kiedy zaczęliśmy nadużywać alkoholu. Czyli to, co dzieje sie teraz z Bartkiem.
pterodaktyll napisał/a:
Usłyszałem kiedyś na terapii, że zapicie jest niejako wpisane w chorobę

Bartku,
Wiesz ile razy ja próbowałam? Wiele razy. Własnie, to że wracałam po pół roku abstynencji, do picia, dało mi do myślenia, ze cos jest nie tak.
Potrafię powstrzymać się od picia, ale czemu ciagle mi się nie udaje i wracam do picia......to właśnie moje frustracje z tym związane (dlatego doskonale wiem co przezywasz) doprowadziły mnie w końcu na terapie i skłoniły do żmudnej pracy nad sobą.

Takie doświadczenie jak Twoje teraz.....wyjdzie Ci tylko na dobre, uwierz mi.
Czytam z ciekawością Twoje ostatnie posty.....i powiem Ci, że jestem pełna podziwu dla Ciebie. Masz sporo fajnych osobistych przemyśleń i jesteś wobec siebie krytyczny.....a to bardzo dużo. Czyli jak ja to mówię......dobrze rokujesz ;)

Tak więc głowa do góry, zeruj licznik i bierz się pracy....... bo to żmudna praca, przede wszystkim nad sobą. Ale warto......naprawdę lżej się żyje a i ból egzystencjalny (tez go kiedyś doświadczałam) będzie znośniejszy ;)

yuraa - Śro 13 Sty, 2010 17:39

Bebetka napisał/a:
Chodzi o to aby nie pić, nie dlatego, że nie potrafię kontrolować swojego picia, ale również dlatego, że nie potrzebuje już alkoholu, żeby radzić sobie ze swoim życiem, problemami.....


Bebetko mogę sobie w ramkę Twoje słowa oprawić??? :)

Bebetka - Śro 13 Sty, 2010 17:40

O rany Jura :skromny: no jasne....
stiff - Śro 13 Sty, 2010 17:48

Bebetka napisał/a:
O rany Jura :skromny: no jasne....

Mi fotkę toples prześlij, to tez w ramkę oprawie... :p

Borus - Śro 13 Sty, 2010 17:52

:brawo: brawo Bebetko... :) świetnie to ujęłaś :okok:
Bebetka - Śro 13 Sty, 2010 18:00

stiff napisał/a:
Bebetka napisał/a:
O rany Jura :skromny: no jasne....

Mi fotkę toples prześlij, to tez w ramkę oprawie... :p

jasne :p

stiff - Śro 13 Sty, 2010 18:23

Bebetka napisał/a:
jasne :p

To rozumie... :D
Tylko nie każ mi długo czekać, bo niecierpliwy bardzo jestem... 8)

Bebetka - Śro 13 Sty, 2010 18:25

stiff napisał/a:
Tylko nie każ mi długo czekać, bo niecierpliwy bardzo jestem... 8)

dobra 8)

Masakra - Czw 14 Sty, 2010 00:20

Bebetko, wspaniale to ujelas.
Wierze, ze rozumiesz mnie choc tak do konca nawet ja siebie nie rozumiem. Nie poczuje tego bolu ten kto sam go nie przezyl. Tym bardziej wiec ufam Ci, ze to cierpienie ma sens.
Teraz trzeba sie jakos pozbierac i zaczac dzialac juz zdecydowanie tak zeby nie blakac sie w kolko po tym labiryncie bez pochodni.

@Edit:
A co jesli te moje wszystkie rozwazania nie sa tym co tak naprawde mysle a jedynie tym co Wy albo bardziej co ja chcialbym uslyszec? Poprostu co jesli to wszystko manipulacja?
Staram sie pisac to co czuje ale przeciez moze to byc proba oszukania samego siebie i innych? (Wszak nie celowa).
Wtedy tzn w wakacje tez przeciez myslalem sobie ze wszystko juz rozumiem a co rozumialem? Niedaleki czas pokazal, ze nic?
Boje sie, ze tym razem moze byc podobnie

summer4best - Czw 14 Sty, 2010 10:04

Masakra napisał/a:
jesli te moje wszystkie rozwazania nie sa tym co tak naprawde mysle a jedynie tym co Wy albo bardziej co ja chcialbym uslyszec?

Ze mnie, z nas możesz robić idiotów i oszukiwać jest to w sumie niegroźne tylko po co oszukiwać samego siebie. Z twoich postów wnioskuję,że wpadłeś w jakąś melancholię, zastanawiasz się nad sensem swojej egzystencji, jednym słowem tak trochę użalasz się nad sobą. Przestań rozmyślać i płakać nad rozlanym mlekiem. Coż stało się zapiłeś, ale to nie koniec świata. Na początek proponuję długi spacer poprzerzucaj śnieg z prawa w lewo ale wyjdź z domu i przestań się zamartwiać nie daj Boże patrząc na butelkę. Uszy do góry.

rufio - Czw 14 Sty, 2010 11:36

Mysl Twoja dobra - kierunek masz tez niezły tylko co z tego ? W tej chwili to sie sam nad soba uzalasz - bo ja to - tamto - owanto .Moze i tak ale czas juz cos z tym robic a Ty na razie dziamdolisz - niby wiesz co i jak i kiedy i niby dlaczego - no dobra i co dalej ? W/g mnie zachowujesz sie jak dziwca w noc poslubna i chce i boi sie .
Moiwisz że sie boisz - czego ? Życia z piciem czy zycia bez picia ? Jaki strach jest wiekszy - dominujacy ? Na strachu to Ty chłopie daleko nie zajedziesz - Tu nie ma wielkiej filozofii -
Mozna oczywiście zyc dniem dzisiejszym - troche % i szafa gra - mozna i tak że % nie ma - bo i poco ? Tak w rzeczy samej przyjemności specjalnej na dłuzsza mete nie daja ( dobra przyganiał kocioł garnkowi - i mnie to juz było - czy bedzie - a kto to wie /) Czy warto nie pic ? Pytanie za 20 zł - Co to znaczy zyc i nie pić ? To samo co zyc i pic - tylko wiecej kasy w kieszeni i brak bólu głowy na drugi dzien i sumienie nie gryzie .- Zapiłem a miałem ..... tu sobie wpisz co miałes . Za duzo myslisz a za malo robisz w tym kierunku - słowotok jest dobry kiedy chesz zgłuszyc niepewnośc . W łaśm\nie niepewnośc - to jest na dzien dzisiejszy Twoj stan - prsk

Masakra - Czw 14 Sty, 2010 14:14

A propos robienia to pisalem ze na 26 jestem umowiony.
Co do moich mysli zas to po prostu pojawiaja sie i nie umiem na to poradzic a czym wiecej pytan sobie zadaje tym wiecej nowych watpliwosci sie rodzi.

rufio - Czw 14 Sty, 2010 14:36

Dobrze - na 26 ale dzisiaj jest 14 - co planujesz dzis i jutro ?
A co do mysli tak to jest im wiecej pytań tym wiecej watpliwosci a odpowiedzi zawsze za krótkie i brakujace . Moze przystopuj i znajdz na jedno pytanie potem drugie - bo tak na wszystkie to nawet ten co na górze tez nie zna odpowiedzi .

stiff - Czw 14 Sty, 2010 14:54

Masakra napisał/a:
czym wiecej pytan sobie zadaje tym wiecej nowych watpliwosci sie rodzi.

To przestań żyć w niepewności i odpowiedz sobie,
na te już zadane...
Zacznij coś ze sobą robić, bo inaczej odpowiedzi nie znajdziesz,
poza ta jedna oczywiście, dokąd mnie zaprowadził nierozwiązany
na czas mój problem z alko...

Bebetka - Czw 14 Sty, 2010 16:50

Masakra napisał/a:
czym wiecej pytan sobie zadaje tym wiecej nowych watpliwosci sie rodzi.

Dlatego wyznacz sobie na początek priorytety, bo na wiele pytań na razie nie znajdziesz odpowiedzi.....tak jak napisałam wcześniej, to żmudna praca nad sobą. Wszystko trwa niestety.... i z własnego doświadczenia już wiem, że innej drogi nie ma :roll:

losowynick - Czw 14 Sty, 2010 20:00

Masakro jesli chcesz zasugerowac ze moze jedno robisz a drugie myslisz to hm powiem tak moze jedyna rada jest isc i sie napic jesl nie mozesz se poukladac mysli itp itd i nie wiem jeszcze co zachlal bys palke na tydzien a pozniej tak by cie zabolalo ze szybko bys wrocil na to forum z celem bardziej jasniejszym i klarowniejszym.

ALE TO DROGA DO NIKĄD.

A tymczasem wez sie w garsc i nie wkrecaj sobie zbyt duzo placzesz jak male dziecko w koncu nie poszedles pic na miesiac czy dwa w koncu wiesz ze alkohol ci szkodzi i chcesz nie pic lub tez ograniczyc picie to o co ci chodzi. Przede wszystkim wyluzuj troche i nie wkrecaj sobie za duzo filmow.


Bo zaraz wyjdzie ze jak kogos zaboli noga tzn ze ma zlamaną.
itp.

Masakra - Czw 14 Sty, 2010 21:42

Wcale nie mialem zamiaru uzalania sie nad soba tudziez plakania jak dziecko jaki to ja jestem biedny.
Po prostu pisalem co mnie w danej chwili bolalo.
Podkreslalem, ze mam umowiona wizyte i niestety tego nie da sie przyspieszyc.
Co do tego czasu? Abstynencja i zwykle zycie czyli szkola obowiazki przyjemnosci itp.
Powiem tak- wiem, ze to jak trzezwiec i jak zyc w trzezwosci dowiem sie podczas terapii a usilowanie znalezienia odpowiedzi tutaj rodzi coraz to nowe pytania, ktore to z kolei powoduja wpadanie w spirale destrukcyjnych dla mnie mysli (przez niektorych nazywane uzalaniem sie nad soba).
Tak wiec mowiac krotko. Pojde do tej terapeutki, porozmawiam z nia, przedstawie jej to co pisalem tutaj i zobaczymy. Zrozumialem kilka rzeczy miedzy innymi takich ze sam sobie z tym rady nie dam, ze wcale nie pije tak krotko, ze rzeczy ktore zawalilem w zyciu nie sa efektem czynnikow ktorymi je do tej pory sobie tlumaczylem a wlasnie alkoholu i przede wszystkim to ze chce wybrac zycie.
Tyle na ten temat z mojej strony.

summer4best - Czw 14 Sty, 2010 22:22

Masakra napisał/a:
Powiem tak- wiem, ze to jak trzezwiec i jak zyc w trzezwosci dowiem sie podczas terapii

Jak trzeźwieć- zapewne, jak żyć w trzeźwości- wątpię, to już Twoje wybory.
Jedną z pierwszych rzeczy na terapii o której się dowiesz to to aby nie intelektualizować rzeczy, które są w rzeczywistości bardzo proste. Mniej więcej to co w tej chwili robisz, starasz się zrozumieć, analizować oraz zadawać pytania na które nie potrafisz znaleźć odpowiedzi, choćby to dlaczego przytrafiło się to właśnie Tobie? Myślę, że nie ma co się biczować a idąc na terapię solidnie popracować nad sobą. Jeszcze raz- uszy do góry :)

Masakra - Pią 15 Sty, 2010 00:24

summer4best napisał/a:
Masakra napisał/a:
Powiem tak- wiem, ze to jak trzezwiec i jak zyc w trzezwosci dowiem sie podczas terapii

Jak trzeźwieć- zapewne, jak żyć w trzeźwości- wątpię, to już Twoje wybory.
Jedną z pierwszych rzeczy na terapii o której się dowiesz to to aby nie intelektualizować rzeczy, które są w rzeczywistości bardzo proste.


Wlasnie to jest dla mnie problem. Co mam poradzic ze tak dziala moj umysl? Nie umiem nie myslec, nie analizowac itp po prostu taki jestem.
Dla przykladu
W chwili gdy przeczytalem Twojego posta moja skromna glowka zadaje sobie pytanie czy jesli tak jest rzeczywiscie to czy to znaczy ze jestem z gory przegrany albo bedzie mi duzo ciezej?
Ja duzo analizuje, czytam miedzy wierszami, rozwazam itp itd

losowynick - Pią 15 Sty, 2010 20:21

Masakro a czy ty czasami po prostu nie przesadzasz? Nie wkrecasz sobie tego problemu na sile? I nie nakrecasz sie negatywnie wowczas? Sprobuj po prostu postanowic nie pije i tyle nie myslec ze jestes (czy nie jestes) alkoholikiem. Po prostu staraj sie nie pic. A teraz sie napiles i co i nic sie nie stalo pocierpiales i wiesz z czym to sie wiaze i wiesz ze pic nie chcesz bo to do niczego nie prowadzi czyz nie? Ale nie poglebiaj sie w mysleniu o sobie jestem alkoholikiem - mam przeje...e i nie wiem czy dam rade itp itd.

ja nie bylem na zadnej terapi itp nie mam tu duzego stazu traktuj moje wypowiedzi troszke z dystansem w stosunku do tych ktorzy siedza glebiej w temacie niz ja - po prostu pisze to co mysle.

summer4best - Pią 15 Sty, 2010 23:29

Masakra napisał/a:
czy to znaczy ze jestem z gory przegrany albo bedzie mi duzo ciezej?

Absolutnie nie. Przeglądnąłem Twoje poprzednie wątki i moim zdaniem zrobiłeś do tej pory już sam bardzo dużo dla wyjścia z nałogu. A to co w tej chwili z Tobą się dzieje jest jak najbardziej naturalne. Bo niby przyznałeś się do bezsilności wobec alkoholu ale wciąż targają Tobą tak po trochu na zmianę złość, bunt i niechęć uznania faktu bycia alkoholikiem, następnie smutek wręcz rozpacz i próby udowadniania sobie, że potrafię pić kontrolowanie (ostatnie zapicie). Targujesz się sam ze sobą- fakty wskazują że jesteś uzależniony, a głowa- a może to jednak nieprawda?! Moim zdaniem powinieneś zrobić kolejny krok i w końcu zaakceptować siebie takim jakim jesteś czyli osobą chorą na alkoholizm i nauczyć się z tym żyć. Do mnie najbardziej chyba trafiło porównanie alkoholika do alergika. Ten drugi nie zje czegoś na co jest uczulony albo nie wyjdzie na łąkę w czasie kwitnienia bo spuchnie jak bania albo zejdzie do krainy wiecznych łowów w skrajnych przypadkach. Ja i ty mamy alergię na alkohol więc trzymajmy się od niego z daleka bo że rujnuje życie i w końcu zabija to już wiemy, nieprawdaż?

Masakra - Sob 16 Sty, 2010 13:37

losowynick napisał/a:
Masakro a czy ty czasami po prostu nie przesadzasz? Nie wkrecasz sobie tego problemu na sile? I nie nakrecasz sie negatywnie wowczas? Sprobuj po prostu postanowic nie pije i tyle nie myslec ze jestes (czy nie jestes) alkoholikiem. Po prostu staraj sie nie pic. A teraz sie napiles i co i nic sie nie stalo pocierpiales i wiesz z czym to sie wiaze i wiesz ze pic nie chcesz bo to do niczego nie prowadzi czyz nie? Ale nie poglebiaj sie w mysleniu o sobie jestem alkoholikiem - mam przeje...e i nie wiem czy dam rade itp itd.

ja nie bylem na zadnej terapi itp nie mam tu duzego stazu traktuj moje wypowiedzi troszke z dystansem w stosunku do tych ktorzy siedza glebiej w temacie niz ja - po prostu pisze to co mysle.



Uwierz, nie jestem dzieciakiem ktory sie napil 2 razy w zyciu i teraz panikuje bo sie przestraszyl kaca.
Pije juz ladnych lat kilka choc sam niewiele ich jeszcze tak naprawde mam. Nie chodzi o to z jaka czestotliwoscia pije ale o to jak... a uwierz, ze to od picia towarzyskiego znaczaco odbiega. No chyba, ze w definicji picia towarzyskiego jest chlanie na umor, zasypianie na upale, zasypianie na mrozie, zlewanie sie 3 dni w 1 krotki bo reszty sie nie pamieta, walenie po kilka rzutow dziennie (o innych zachowaniach nie wspomne bo mi wstyd).

Wiec chyba przez te wszystkie lata to ja sobie wkrecalem odwrotnie niz mowisz- ze problemu nie ma.
Moglbym tutaj wymieniac mnostwo rzeczy ale nie o to chodzi.

Co do starania sie nie pic- To tak pamietam... juz z bodajze 5 lat temu mowilem sobie "od jutra nie pije" no i wytrzymywalem do weekendu a czasami nawet do nastepnego.
Niestety takze i w tym, ze masowo te obietnice lamalem niczego zlego nie widzialem. Z czasem o nich zapomnialem i przestalem sobie nawet obiecywac.
Pozniej zawalilem szkole i oczywiscie tez zero skojarzenia tego faktu z alkoholem. Tylko ze co ze mnie za alkoholik przeciez pare razy zdarzylo mi sie nie wstac na jakis tam glupi egzamin bo albo lezalem schlany w piwnicy albo bylem na takim kacu ze nie dalem rady jechac. Raz zawalilem trudno- nastepnym razem sie uda
Udaje mi sie juz tak 3ci raz pod rzad ten sam rok (wieczny student ze mnie).
Zeby bylo smiesznie wczesniej nigdy nie mialem problemow z przyswajaniem nauki a nawet przeciwnie, wyroznialem sie.
Oczywiscie rodzicami tez manipulowalem a, ze gadke mam dobra a mama kocha to uwierzy we wszystko majac nadzieje, ze jej syn w koncu zda.
Tego rowniez nie zauwazalem rzecz jasna.

Nastepny etap? Wakacje- nie bede sie powtarzac pare info znajdziesz w moim temacie.
Pierwsze fizyczne objawy uzaleznienia. Tego juz sobie wmowic nie moglem chocbym niewiadomo jakim hipochondrykiem byl. TO JEST FAKT- uzaleznienie fizyczne, ktore pojawia sie pozniej wiec psychicznie za pewne bylo we mnie duzo wczesniej.
Wtedy pierwszy raz sie przestraszylem (naturalnie tych wnioskow wymienionych powyzej jeszcze nie zauwazylem). Jak to ja sie wtedy zarzekalem, ze juz nigdy nie wypije, ze dostalem nauczke, ze "zrozumialem". Pomadrzylem sie troche na forum, czas minal, bolec przestalo. Zapomnialem...

Sylwester- Znow sobie poczytaj ten watek od poczatku bo nie chce mi sie tutaj powtarzac.
Wiem tylko, ze to nie chodzi o to, ze byl sylwester bo gdybym nawet nie wypil w ten feralny dzien, wypilbym innego (moze przy dobrym wietrze wytrzymalbym do wakacji ktore pewnie bym znow cale przepil). Chodzi o to, ze nie wyciagnalem wniosku z wyraznej lekcji ktora otrzymalem (bo czy moze byc cos dosadniej mowiacego o uzaleznieniu niz fizyczne jego symptomy?)

Zapilem raz powiesz. Po cholere robic afere i plakac na 5 stron z tego powodu to przeciez nic takiego prawda? Moze i nic takiego gdyby nie styl w jakim to zrobilem. Otoz w tego sylwestra jak dorwalem sie do wódy to urznalem sie jak swinia w niecala godzine. Reszty nie pamietam albo pamietac nie chce- wybacz.

Tutaj zalamala sie moja idea z okresu powakacyjnego i zaczely sie pierwsze rozwazania.
Niestety bylem tak podlamany (ogolnie to wczesniej ze 2 tygodnie czulem sie jakbym mial depresje) ze juz mi wszystko wisialo wiec jakies 2 dni pozniej walnalem sobie 2 browary i jointa do tego. Po tym fakcie cala noc nie moglem usnac i wiercilo mnie w brzuchu.
Jednak dalej bylo mi wszystko jedno mowilem sobie ze jak przerwalem taki okres abstynencji to pewnie juz bede pil.
Faktycznie zeszlego weekendu poszedlem juz swiadomie do "kumpla" na flaszke. To byl piatek. Obudzilem sie w poniedzialek rano (soboty praktycznie w ogole nie pamietam, niedziele ledwo) z objawami abstynencyjnymi. Zatoczylem zatem kolo, piekielne kolo i dopiero tutaj doszedlem do wiekszosci wnioskow ktore opisalem wyzej. Dopiero to dalo mi do myslenia. Choc pewnie gdyby nie to forum i Ci LUDZIE jeszcze dlugo zylbym slepy w alkoholowym eldorado. Wiekszosc postow przez niektorych nazwanych mianem placzu pisalem z objawami abstynencyjnymi, drugimi takimi w moim zyciu.
Czy uwazasz wiec, ze powinienem dalej zyc z tymi klapkami na oczach i wmawiac sobie, ze jest super i problem nie istnieje?
Owszem moge tylko jaki jest tego sens? Zycie i tak zweryfikuje wszystko tak jak zweryfikowalo moja zuchwalosc i krotkowzrocznosc z okresu powakacynjego.

Zatem drogi kolego- ja tez nie mam tu duzego stazu i nie bylem jeszcze na terapii ale nie traktuj mojej historii z dystansem. Wez to raczej jako przestroge bo czasem moze byc za pozno zeby otworzyc oczy.








A propos czego innego:
summer4best napisał/a:
Masakra napisał/a:
czy to znaczy ze jestem z gory przegrany albo bedzie mi duzo ciezej?

Absolutnie nie. Przeglądnąłem Twoje poprzednie wątki i moim zdaniem zrobiłeś do tej pory już sam bardzo dużo dla wyjścia z nałogu. A to co w tej chwili z Tobą się dzieje jest jak najbardziej naturalne. Bo niby przyznałeś się do bezsilności wobec alkoholu ale wciąż targają Tobą tak po trochu na zmianę złość, bunt i niechęć uznania faktu bycia alkoholikiem, następnie smutek wręcz rozpacz i próby udowadniania sobie, że potrafię pić kontrolowanie (ostatnie zapicie). Targujesz się sam ze sobą- fakty wskazują że jesteś uzależniony, a głowa- a może to jednak nieprawda?! Moim zdaniem powinieneś zrobić kolejny krok i w końcu zaakceptować siebie takim jakim jesteś czyli osobą chorą na alkoholizm i nauczyć się z tym żyć. Do mnie najbardziej chyba trafiło porównanie alkoholika do alergika. Ten drugi nie zje czegoś na co jest uczulony albo nie wyjdzie na łąkę w czasie kwitnienia bo spuchnie jak bania albo zejdzie do krainy wiecznych łowów w skrajnych przypadkach. Ja i ty mamy alergię na alkohol więc trzymajmy się od niego z daleka bo że rujnuje życie i w końcu zabija to już wiemy, nieprawdaż?



W znacznej mierze jest tak jak mowisz ze mna:)

losowynick - Sob 16 Sty, 2010 17:41

nie no to faktycznie juz teraz nie mam watpliwosci. Wiesz co ja tez gdyby nie to forum to dalej bym pewnie nie widzial problemu a wszelkie symptomy skutecznie zagluszal :) Tez jak wstecz spojrze to moglbym np. nie zawalac magisterki i teraz to widze ze z powodu pijackiego myslenia ja zawalilem tzn olalem.

Nie wiem co mam Ci powiedziec poradzic ja tez jakos tam walcze tzn nie pije ale zauwazam w sobie znow ochote jakas taka itp jakby sie zapominalo o bolu okresu abstynencji i to trwa tak kilka dni taki humor itp co cie(mnie) sklania do mysli o zapiciu - czytaj napiciu sie 2 dni a pozniej od nowa meka. no czy to nie jest choree. jakby we mnie siedzialy aniolek i diabelek i wieczna walka jednego z drugim, ale jest okres jak aniolek rzadzi wyraznie i diabelka kazda mysl na dziendobry :nono: niweluje.

Masakra - Czw 21 Sty, 2010 23:21

Widzisz niby wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem
Klara - Pią 22 Sty, 2010 08:49

Masakra napisał/a:
wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem

Czy zawsze spełniasz WSZYSTKIE swoje zachcianki? :mgreen:

Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 08:53

Masakra napisał/a:
niby wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem

To normalne - głód alkoholowy.
Gdyby nie on, alkoholizm nie byłby żadnym problemem...
Ważne jest, aby go w porę rozpoznawać i nie dopuścić, aby nad Tobą zapanował.
Powinieneś się nauczyć jak go unikać i zwalczać, zamiast zaspokajać.
Tego uczą na terapii.

Masakra - Pią 22 Sty, 2010 12:59

Klara napisał/a:
Masakra napisał/a:
wszystko ladnie pieknie a mimo to mam cholerna ochote sie napic czasem

Czy zawsze spełniasz WSZYSTKIE swoje zachcianki? :mgreen:


Chodzi Ci o to czy zawsze jak mam ochote sie napic to pije? NIE, ale ile tak mozna? 100 razy masz ochote i nie ulegniesz az 101 razu nie wytrzymasz. Mozesz miec np gorszy dzien itp wiesz jak to jest... takie igranie z ogniem a nie mozna caly czas wygrywac

sabatka - Pią 22 Sty, 2010 17:29

Masakra napisał/a:
takie igranie z ogniem

tak już jest.

a jeli masz 100 razy ochotę wsadzić ręke do ogniska to za 101erwszym ulegniesz?

Masakra napisał/a:
nie mozna caly czas wygrywac


można ale najpierw trzeba tylko chcieć, a później się za to dobrze zabrać

Masakra - Pią 22 Sty, 2010 21:57

sabatka napisał/a:

a jeli masz 100 razy ochotę wsadzić ręke do ogniska to za 101erwszym ulegniesz?

Jakkolwiek Cie to zdziwi, nie odczuwam takich checi:)

sabatka napisał/a:

Masakra napisał/a:
nie mozna caly czas wygrywac


można ale najpierw trzeba tylko chcieć, a później się za to dobrze zabrać


Zeby wygrywac trzeba walczyc a ja juz walczyc nie chce

sabatka - Sob 23 Sty, 2010 14:35

Masakra napisał/a:
nie odczuwam takich checi:)


pewnie nie ale zastanów ię czym dla ciebie jest alko i po co ci on. dla przyjemności? czy zagrożeniem jest?

Hania - Sob 23 Sty, 2010 15:59

sabatka napisał/a:
dla przyjemności? czy zagrożeniem jest?

na tym etapie to już nie jest przyjemność z tego co czytam, zagrożenie? raczej klęska

stiff - Sob 23 Sty, 2010 17:17

Masakra napisał/a:
100 razy masz ochote i nie ulegniesz az 101 razu nie wytrzymasz.

Przemysł sobie z ego ta ochota wynika... :roll:
Poszukaj przyczyny...

Hania - Sob 23 Sty, 2010 17:20

stiff napisał/a:
Poszukaj przyczyny...

uzależnienie, tak działają mechanizmy osoby uzależnionej ale tak nie musi wcale być

stiff - Sob 23 Sty, 2010 17:23

Hania napisał/a:
uzależnienie,

Poznając mechanizmy jakie towarzysza alko,
możemy w porę je rozpoznawać i równie szybko przeciwdziałać,
aby w porę zawrócić...

Hania - Sob 23 Sty, 2010 17:25

stiff napisał/a:
możemy w porę je rozpoznawać i równie szybko przeciwdziałać,
aby w porę zawrócić...

z tym się zgadzam w 100%

stiff - Sob 23 Sty, 2010 17:26

Hania napisał/a:
z tym się zgadzam w 100%

Ja tez... :p


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group