To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Mój ojciec umiera...

Wiedźma - Pią 08 Sty, 2010 18:57
Temat postu: Mój ojciec umiera...
Mój tata parę dni temu znalazł się w szpitalu z wstępnym rozpoznaniem lekkiego udaru.
Jednak badania wykazały guza mózgu. Ma kilka ognisk, przy czym jedno jest umiejscowione tak,
że lekarze z jednego z najlepszych polskich szpitali neurochirurgicznych nie podjęli się usunięcia go,
bo operacja zabiłaby ojca lub uczyniła z niego roślinę. Tymczasem on już niewiele różni się od rośliny...
Z każdym dniem jest coraz gorzej, jest coraz mniej kontaktowy. Ma nieskoordynowane, coraz powolniejsze ruchy,
coraz bardziej obcy wyraz twarzy, nieobecne spojrzenie.
Ale wydaje się być świadomy, poznaje nas, czasem coś odpowiada zagadywany...
W przyszłym tygodniu ma zostać wypisany do domu, bo szpital nie jest mu w stanie pomóc.
Pozostaje już tylko opieka paliatywna. Załatwiamy tzw hospicjum domowe...
Moja mama jeszcze nie o wszystkim wie, obie z siostrą staramy się stopniowo przyzwyczajać ją do okrutnej prawdy,
boimy się zafundować jej uderzenia obuchem w głowę - jest bardzo słaba psychicznie.
Nie wiem jak ona to wszystko przetrzyma, jest bardzo schorowana, ma za sobą zawał...
Nie pozwalamy jej rozmawiać z lekarzami - jedynie przekazujemy jej treści tych rozmów
w formie jak najbardziej złagodzony, same załatwiamy wszystkie formalności, konsultacje itp...

Straszna jest bezradność, gdy widzi się bliską osobę w takim stanie.
Do niedawna był bardzo aktywny, mimo emerytury i wieku 77 lat pracował
w zawodzie będącym jednocześnie jego pasją (dziennikarstwo sportowe).
I nagle stał się całkowicie niezdolny do samodzielnego funkcjonowania.
Naprawdę trudno jest pogodzić się z tym, że jedyne co można dla niego zrobić,
to złagodzenie cierpienia i modlitwa...

beata - Pią 08 Sty, 2010 19:02

Ewuś jest mi bardzo przykro.Całym sercem i myślami jestem z Tobą.Będę się modliła za Twojego tatę,oraz za Ciebie i Twoją rodzinę.Przytulam Cię bardzo mocno :pocieszacz:
beata - Pią 08 Sty, 2010 19:05

A jak Ty się trzymasz? :pocieszacz:
Wiedźma - Pią 08 Sty, 2010 19:18

Nieoczekiwanie dla siebie samej okazuję się nad podziw twarda...
beata - Pią 08 Sty, 2010 19:24

Wiedźma napisał/a:
Nieoczekiwanie dla siebie samej okazuję się nad podziw twarda...

Tak jak mama Kasi.To chyba zaistniała sytuacja zmusza człowieka do mobilizacji i daje siłę.
Naprawdę nie ma żadnej nadzieji.Lekarze nawet Ci najlepsi czasami się mylą :(

beata - Pią 08 Sty, 2010 19:29

Jakbyś potrzebowała pogadać to ja jestem całą dobę do Twojej dyspozycji.Możesz pisać na gg. :pocieszacz:
Hania - Pią 08 Sty, 2010 19:36

strasznie mi przykro, życzę dużo siły, życie bywa okrutne...
Klara - Pią 08 Sty, 2010 19:47

:? :? :?
evita - Pią 08 Sty, 2010 20:14

jest mi ogromnie przykro i pomimo złych rokowań mam nadzieję, że jednak nastąpi jakaś poprawa ! bezsilnośc wobec tego typu sytuacji jest okropna i dane mi było poznać ten ból więc tobie wiedźmo przede wszystkim współczuję i wytrwałości życzę :pocieszacz:
Jacek - Pią 08 Sty, 2010 20:24

Wiedźma napisał/a:
Nieoczekiwanie dla siebie samej okazuję się nad podziw twarda

Ewuś,w takich sytuacjach nie wiem jak się zachować i co powiedzieć
poprostu cię przytulam :pocieszacz:

yuraa - Pią 08 Sty, 2010 21:19

przykra jest bezsilność i oczekiwanie,
cóż mogę powiedzieć,
modlić się nie umiem, myślami będę z Tobą

KICAJKA - Pią 08 Sty, 2010 21:21

Wiedźma napisał/a:
Naprawdę trudno jest pogodzić się z tym, że jedyne co można dla niego zrobić,
to złagodzenie cierpienia i modlitwa...

Ja też Cię przytulam :pocieszacz: bardzo mocno.Nie muszę się wczuwać bo wiem co to jest - w tamtym roku minęło 30 lat jak przez to samo przechodziłam.Tylko ja nie miałam wtedy z kim dzielić problemu (mamę oszczędzałam ,rodzeństwo twierdziło,że wyolbrzymiam,więc dałam spokój).Wiem,że bóg dał mi na tyle siły aby temu wszystkiemu podołać.Dobrze,że masz jakieś wsparcie. :buziak: My wszyscy też będziemy z Tobą. :buzki:

pterodaktyll - Pią 08 Sty, 2010 21:22

Ogromnie mi przykro ale cóż takie jest życie......................
Bebetka - Pią 08 Sty, 2010 21:24

Bardzo mi przykro Ewo :(
Wiedźma - Pią 08 Sty, 2010 21:26

Dziękuję Wam, Kochani, za słowa wsparcia.
Bardzo dużo one dla mnie znaczą...

Halibut - Pią 08 Sty, 2010 21:37

Wiem, że w tej sytuacji, swoich uczuć nie potrafię wyrazić słowami.
Wiem, co to lęk przed utratą najbliższych.
Wiem, że za każdym razem umieramy i my w istotnej swojej części.
Wiem, że moje słowa nic nie znaczą i nic ci nie pomogą.
Wiem jednak i czuję, że w tej chwili jestem z tobą.
Bądź silna, uśmiechnij się, takie jest ku*** to pi***olone życie.

http://www.youtube.com/watch?v=3LuWXY50RsI

jobael - Pią 08 Sty, 2010 22:08

Tak ten świat jest urządzony . Jedni muszą odejść , żeby zrobić miejsce dla
nowych .
Ja także jestem z Tobą .

Borus - Pią 08 Sty, 2010 22:09

Wprawdzie to tylko słowa, ale jestem z Tobą w tym trudnym czasie... :(
ZbOlo - Pią 08 Sty, 2010 22:48

...w takich chwilach słowa są zbędne - przyjmij moją modlitwę w Waszej intencji...
montreal - Pią 08 Sty, 2010 22:59

Wiedźmo... Wiedz, że w Białymstoku jest gość, który tez niedawno pochował ojca i, który też nie wie, co w takiej chwili napisać. (I oczywiście pisze...)

Jest pewien fragment, który opowiada o śmierci małego chłopca, a który, dla mnie, niesie ze sobą ogromny ładunek jakiegoś nieokreślonego ciepła i nadziei. moze nie powinienem cytować go w takiej chwili, ale zaryzykuję. Złe jest cierpienie, nie śmierć.

"Pewnej smutnej, zimowej nocy dziesięcioletnia dziewczynka o rudych włosach imieniem Agatka wstała z łóżka i zapaliła stojącą na małym sekretarzyku lampę naftową. Z porcelanowego dzbana nalała wody do małej, emaliowanej miednicy i przemyła twarz. Z zamkniętymi oczami sięgnęła po złożony w czworo czysty ręcznik, starannie wytarła dłonie i przyłożyła go do piegowatej buzi. Lniana szmatka osuszył wodę, ale oczy Agatki szkliły się dalej i będą szklić się jeszcze przez wiele dni. Z oparcia krzesła wzięła brązowy płaszcz, który należał kiedyś do jej matki i narzuciła go na nocną koszulę. Wiedziała doskonale, co stało się obok, w małym pokoiku za brudną ścianą. Wiedziała od dawna, że to się musi zdarzyć. Ostrożnie wzięła lampę do ręki i wyszła ze swojego pokoju boso.
- Najpierw zapalę ci wszystkie światła – szepnęła i uniosła lampę wysoko, by oświetlić mały korytarzyk. Minęła jasnozielone drzwi kierując się ku schodom, położyła dłoń na drewnianej poręczy i spojrzała w dół, gdzie w słabym blasku dostrzegła małą, skuloną postać.
- Czy to już się stało, Agatko?
- Tak, Mane.
Powoli zeszła na dół i usiadła na najniższym stopniu.
- Tak myślałem – powiedział cicho stary pies i położył jej kudłatą głowę na kolanie. – Tak właśnie myślałem…
W małym, piętrowym, drewnianym domku zaczęły po chwili zapalać się światła, jakby ten otwierał oczy po długim śnie. Najpierw zajaśniały blado okna na parterze, a potem, kiedy Agatka weszła na górę, zalśniły i tam. Dwa ciepłe oczka.
I zaczął padać śnieg.

Pochowano Ludwiczka płytko w sosnowej trumience, w wyprasowanej, białej koszuli, białych spodniach w kancik, lśniących pantofelkach i z drewnianym konikiem na skrzypiących kółkach. Twarde jak kamień, zamarznięte grudy ziemi waliły głucho w nieheblowane wieko i Agatka cieszyła się, że jej mały, martwy braciszek już tego nie słyszy.
- To dlatego, żeby ludzie bali się umierania w zimę – powiedział Mane.
Dziewczynka zdjęła czerwoną rękawiczkę i pogłaskała przyjaciela.
- Ludwiczek nie chciał czekać, piesku. Nie mógł.
Stali jeszcze przez chwilę, aż świeży śnieg pokrył usypany kopczyk mogiły, po czym wrócili do domu."

beata - Pią 08 Sty, 2010 23:05

Wiesz Monti....teraz to ja nie wiem co powiedzieć :?
Hania - Pią 08 Sty, 2010 23:26

beata napisał/a:
Wiesz Monti....teraz to ja nie wiem co powiedzieć

:( :( :(

Kulfon - Pią 08 Sty, 2010 23:30

:?

Przykro .....

:pocieszacz:

Badz silna Wiedzmo

Wiedźma - Sob 09 Sty, 2010 08:35

Dziękuję Wam raz jeszcze...




Monti, to piękne co napisałeś.
Smutne, ale dodające jakiejś takiej metafizycznej otuchy...

beata - Sob 09 Sty, 2010 08:47

Wiedźma napisał/a:
Dziękuję Wam raz jeszcze...
Po to tu jesteśmy Ewo.Przytulam Cię bardzo,bardzo mocno i się modlę :pocieszacz:
maleństwo - Sob 09 Sty, 2010 09:23

Ewcia... :pocieszacz:
Tempe - Sob 09 Sty, 2010 15:48

Wiedźma napisał/a:
Mój tata parę dni temu znalazł się w szpitalu z wstępnym rozpoznaniem lekkiego udaru.
Jednak badania wykazały guza mózgu


Jestem z Tobą w nieszczęściu.
Trzymaj się!

zielona - Sob 09 Sty, 2010 23:49

Wiedźmo przytulam Cie i ja nie tak dawno bo 12 lat temu przeżywałm to samo. Mój tata człowiek całe życie stroniący od lekaży nagle zasłabł wozili go ze szpitała do szpitala robili badania a na końcu wypisali do domu i kazali czekać..... Wiem co to jest bezilność..... Przytulam raz jeszcze
beata - Nie 10 Sty, 2010 09:16

Jak czuje się tatuś?
Wiedźma - Nie 10 Sty, 2010 09:38

Bez zmian - jest przytomny, słabo komunikatywny, chwilami logiczny, chwilami całkiem od czapy...
Całkowicie zdany na pomoc z zewnątrz, kompletnie nic nie jest w stanie przy sobie zrobić...
Potrzebuję kilka jego podpisów na dokumentach, ale raczej nie uda się tego uzyskać.

Powiedziałam wreszcie mamie co mu naprawdę jest. Przyjęła to tak, jakby była na to przygotowana,
znacznie lepiej niż się tego obawiałyśmy z siostrą. Chwilami popłakuje, ale ogólnie jest dzielna.
Oczywiście jest na prochach, bez nich niewątpliwie by się rozsypała :|

beata - Nie 10 Sty, 2010 09:42

Wydaje mi się Ewo,że Ona czuła jaka jest prawda.
Przytulam Cię mocno :pocieszacz:

KICAJKA - Nie 10 Sty, 2010 11:29

Wiedźma napisał/a:
Przyjęła to tak, jakby była na to przygotowana,
To prawda,matki zawsze wiedzą tylko nic nam nie mówią,żeby nam oszczędzić podwójnych zmartwień. :pocieszacz: :buzki:
Jras4 - Nie 10 Sty, 2010 13:14

Wspułczuie ...
sabatka - Nie 10 Sty, 2010 14:09

:pocieszacz:
Ula - Nie 10 Sty, 2010 18:03

:pocieszacz:
maleństwo - Nie 10 Sty, 2010 22:23

:pocieszacz: trzymaj się Ewo.....
Wiedźma - Nie 10 Sty, 2010 22:45

Dzisiaj tata ma się trochę lepiej - jest przytomniejszy, mówi logicznie,
ma bardziej skoordynowane ruchy - nawet udało mu się podpisać potrzebne dokumenty.
Złościł się, że zbyt wiele osób go odwiedza i nie ma chwili spokoju. Nawet sobie bluznął, co mu się nigdy nie zdarzało!
No a my przecież dyżurujemy przy nim, bo pielęgniarki nas o to prosiły, gdyż nie dają sobie rady.
Myślę, że wreszcie zadziałały sterydy mające zmniejszyć obrzęk mózgu i stąd ta poprawa.
Wiem, że nie ma się za bardzo z czego cieszyć, bo to efekt krótkotrwały, dopóki guz się nie powiększy.
No ale przynajmniej lżej na niego patrzeć niż w poprzednich dniach.

beata - Nie 10 Sty, 2010 22:50

Wiedźma napisał/a:
Dzisiaj tata ma się trochę lepiej - jest przytomniejszy, mówi logicznie,
ma bardziej skoordynowane ruchy - nawet udało mu się podpisać potrzebne dokumenty.
Złościł się, że zbyt wiele osób go odwiedza i nie ma chwili spokoju. Nawet sobie bluznął, co mu się nigdy nie zdarzało!
Wiedziałam Ewuś,że się poprawi...wiedziałam. c4fscs Przecież z guzem można żyć wiele lat.A to pogorszenie to było zapewne spowodowane tym wylewem,a nie przez guza.Będzie dobrze...ja w to wierzę.
czarna róża - Nie 10 Sty, 2010 22:53

Moja mama zmarła kiedy miałam 17 lat...wiesz Wiedżmo że dopiero dzisiaj,po latach dociera do mnie tyle spraw..ile mogłam jej pomóc,ile powiedziec,jaka ja wtedy byłam ślepa...jak mało ją rozumiałam..dziś czuję bardziej to wszystko niż wtedy,żal mi tych lat kiedy nie była ze mną...Boże użycz mi Pogody Ducha abym godziła się z tym czego zmienic nie mogę..
Wiedźma - Nie 10 Sty, 2010 22:57

beata napisał/a:
to pogorszenie to było zapewne spowodowane tym wylewem,a nie przez guza

Beatko, nie było wylewu. To była błędna diagnoza, której badania nie potwierdziły.

Wiedźma - Nie 10 Sty, 2010 22:59

czarna róża napisał/a:
Boże użycz mi Pogody Ducha abym godziła się z tym czego zmienic nie mogę..

Ja to sobie powtarzam codziennie...
Teraz pomyślałam, że powinnam nauczyć mamę tej modlitwy, bo jej ona najbardziej jest potrzebna.

beata - Nie 10 Sty, 2010 23:01

Wiedźma napisał/a:
Beatko, nie było wylewu. To była błędna diagnoza, której badania nie potwierdziły.
Więc co było przyczyną?Ten guz?Najważniejsze,Ewuś,że jest lepiej.I ja się bardzo cieszę.Widzisz?Ty wierzyłaś w Kasię,a ja wierzę w Twojego tatę ;)
Wiedźma - Nie 10 Sty, 2010 23:25

beata napisał/a:
Więc co było przyczyną?Ten guz?

Obrzęk mózgu spowodowany guzem.
Beti, tu nie ma co wierzyć w tatę, bo lekarze odebrali nam wszelką nadzieję. On z tego nie wyjdzie...
Musimy się tylko skupić na zapewnieniu mu komfortu na resztę życia jaka mu pozostała.
To może być kwestia miesięcy, a może tygodni...

beata - Nie 10 Sty, 2010 23:28

Wiedźma napisał/a:
To może być kwestia miesięcy, a może tygodni...
Przykro mi :( :pocieszacz:
maleństwo - Nie 10 Sty, 2010 23:32

:( :pocieszacz: ...musisz być teraz silna...dla siebie...dla mamy dla siostry...
Klara - Pon 11 Sty, 2010 08:53

Jestem z Tobą.
Cały czas.... :pocieszacz:

Ula - Pon 11 Sty, 2010 20:49

Ewuniu :pocieszacz:
Flandria - Śro 13 Sty, 2010 02:27

Wiedźma napisał/a:
To może być kwestia miesięcy, a może tygodni...


bardzo mi przykro :(

Jagna - Czw 14 Sty, 2010 20:58

Ewo bardzo, bardzo mi przykro...tak trudno godzić się gdy gaśnie życie kogoś najbliższego. Niech modlitwa o pogode ducha będzię dla Ciebie pokrzepieniem.
Przytulam Ciebie!

Wiedźma - Czw 14 Sty, 2010 21:26

Jaguś, Flandro - dziękuję Wam, dziewczyny, że zajrzałyście tu ze słowami wsparcia dla mnie.
Ciągle mam nadzieję, że obie wrócicie na nasze forum puszczając w niepamięć dawne zawirowania.


Tatę jutro wypisują ze szpitala, będzie leżał w domu... do końca... :(
Przywieźliśmy dziś dla niego wypożyczone z hospicjum specjalne, sterowane pilotem łóżko z materacem przeciwodleżynowym.
Serce się kraje, ale nie można pozwolić sobie na biadolenie, tylko zakasywać rękawy i brać się do roboty :|
Mama jest przerażona i bezradna, staram się bezustannie doprowadzać ją do pionu, bo gotowa całkiem się rozkleić.
Tata dzisiaj spytał mnie jaką chorobę wpiszą mu w karcie wypisu ze szpitala.
Powiedziałam, że obrzęk mózgu, ale nie zdradziłam mu przyczyny tego obrzęku.
Mama nie chce, żeby wiedział, że umiera...

beata - Czw 14 Sty, 2010 22:14

Całym sercem jestem z Tobą Ewo :pocieszacz:
tangoo - Pią 15 Sty, 2010 11:11

Wiedźma, Bądź dzielna. Ktoś powiedział, ze starość się Panu Bogu nie udała, - chyba nie bluźnił. To bardzo trudne chwile. Trzymaj się jakoś. :pocieszacz:
Wiedźma - Pią 15 Sty, 2010 22:39

Dziś pierwsza noc taty w domu. Obie z siostrą spędzamy ją u niego -
to znaczy czekam, aż siostra dotrze, bo teraz jesteśmy przy nim z mamą same.
Teraz zasnął, ale do tej pory był dramat - koniecznie chciał wstawać z łóżka, szarpał się, pomstował na nas... :zalamka:
Były doktor i pielęgniarka z hospicjum, próbowały nauczyć mamę dawania tacie insuliny i mierzenia cukru -
bezskutecznie! Mama nawet nie jest w stanie wydzielić mu tabletek wg rozpiski.
Jedynie nakarmic go umie, ale w tym to ona zawsze była dobra :uoee:
Nie wyobrażam sobie, jak ona będzie mogła zostać z nim sama.
Będziemy chyba musiały z siostrą dyżurować tu na zmianę. No ale siostra pracuje i ma rodzinę na głowie,
a ja niby jestem sama i bezrobotna, więc...

pterodaktyll - Pią 15 Sty, 2010 22:47

Pewna znana Ci osoba prosiła żebym przekazał, że jest z Tobą w tych ciężkich chwilach, do czego i ja się dołączam.
beata - Pią 15 Sty, 2010 22:48

Wiedźma napisał/a:
Będziemy chyba musiały z siostrą dyżurować tu na zmianę. No ale siostra pracuje i ma rodzinę na głowie,
a ja niby jestem sama i bezrobotna, więc...
I jaką decyzję zamierzacie podjąć?
Boże...Ewuś jak ja Ci współczuję :pocieszacz:

Wiedźma - Pią 15 Sty, 2010 22:55

Właśnie przyszła siostra. Przyniosła sobie piwo...
No musi się odstresować dziewczyna, bo łatwo nie jest :?


Ptero, podziękuj... :buziak:

beata - Pią 15 Sty, 2010 23:01

Wiedźma napisał/a:
Przyniosła sobie piwo...
No musi się odstresować dziewczyna, bo łatwo nie jest
Nie jest to fakt....tylko,żeby tobie jakiś głupi pomysł nie przyszedł do tej pięknej główki Ewuś :nono:
Wiedźma - Pią 15 Sty, 2010 23:08

Nieeee, no... Spoko. ;)
Powiedziałam jej, ze nie będę z nią spać. :evil2"

beata - Pią 15 Sty, 2010 23:10

Wiedźma napisał/a:
Nieeee, no... Spoko. ;)
Niom,to w porządku :)
Klara - Sob 16 Sty, 2010 09:20

Wiedźma napisał/a:
ja niby jestem sama i bezrobotna, więc...

Czy nie dałoby się jakiegoś wolontariusza z hospicjum co jakiś czas poprosić do opieki, żebyś mogła trochę odpocząć? 8|

evita - Sob 16 Sty, 2010 09:37

Wiedźma napisał/a:
Mama nawet nie jest w stanie wydzielić mu tabletek wg rozpiski

myślę wiedźmo, że to zdenerwowanie zaistniałą sytuacją i nie ma co się mamie dziwić :( za kilka dni będzie wiedziała co i jak i jakoś, dobre określenie "jakoś" to będzie !

montreal - Sob 16 Sty, 2010 09:56

Odkąd u mojego ojca zdiagnozowano raka (pół roku przed śmiercią) lekarz przyjeżdżał co tydzień, dwa, a jak nie lekarz, to właśnie pielęgniarka z hospicjum. Pomimo tego, ze nauczono nas w szpitalu, jak się nim opiekować.
Wiedźma - Sob 16 Sty, 2010 15:07

Już wszystko jest zorganizowane:
rano bedzie przychodziła opiekunka z pomocy społecznej, bedzie tatę myła, przebierała, dawała insulinę.
Ja - w na kilka godzin w ciągu dnia, siostra wieczorem po pracy.
Dzisiejszą noc tata przespał spokojnie, więc chyba nie będzie potrzeby tam nocować.
Dwa razy w tygodniu pielęgniarka i dwa razy w miesiącu lekarz z hospicjum (+ ewentualnie na każdy telefon).
Myślę, że jak przetrzemy szlaki i zorganizujemy wszystko, to damy sobie radę.

Klara - Sob 16 Sty, 2010 15:20

Uff, to dobrze, że znalazło się takie rozwiązanie :pocieszacz:
Wiedźma - Sob 16 Sty, 2010 15:23

Ano staramy się, szukamy pomocy...
evita - Sob 16 Sty, 2010 15:31

Wiedźma napisał/a:
Ano staramy się, szukamy pomocy...


widzę, że z dobrym skutkiem :) myślę, że taka opieka hospicjum to ogromne dobro i dobrze, że istnieje . Pomaga przejść przez te trudne chwile całej rodzinie nie tylko choremu.

Wiedźma - Sob 16 Sty, 2010 15:46

Poproszę w hospicjum o psychologa dla mamy, bo jest całkiem rozsypana... :(
evita - Sob 16 Sty, 2010 15:49

dobry pomysł wiedźmo ! może wszyscy skorzystacie z takiej interwencji ? nie zaszkodzi a może ulgę jakąś przyniesie ....
beata - Sob 16 Sty, 2010 15:50

Wiedźma napisał/a:
Poproszę w hospicjum o psychologa dla mamy, bo jest całkiem rozsypana...
To bardzo dobry pomysł.I myślę,że wszystkim Wam przydałaby się opieka psychologa :(
Wiedźma - Sob 16 Sty, 2010 15:52

beata napisał/a:
wszystkim Wam przydałaby się opieka psychologa

Pewnie tak... Ja dzisiaj jestem w kiepskiej formie... :(

beata - Sob 16 Sty, 2010 16:02

Wiedźma napisał/a:
Ja dzisiaj jestem w kiepskiej formie...
:pocieszacz: To ja Cię mocno przytulam.Czujesz? :pocieszacz:
evita - Sob 16 Sty, 2010 16:06

Wiedźma napisał/a:
Ja dzisiaj jestem w kiepskiej formie...

:pocieszacz: też jestem z tobą :buziak:

KICAJKA - Sob 16 Sty, 2010 18:08

Wiedźma napisał/a:
beata napisał/a:
wszystkim Wam przydałaby się opieka psychologa

Pewnie tak... Ja dzisiaj jestem w kiepskiej formie... :(
To bardzo dobry pomysł -wszystkim się przyda, a tam mają dobrych psychologów :pocieszacz: Warto skorzystać :buzki:
montreal - Sob 16 Sty, 2010 18:16

Dobrze, więc o co chcecie pytać? Nie wstydźcie się.
:)

jobael - Nie 17 Sty, 2010 11:32

Witaj Ewo.
Zaglądam tu często , a od założenia tego wątku - bardzo często.
Chcę Ci napisać o tym , jaki był mój ostatni rok w temacie , który poruszyłaś .
Ponad rok opiekowałam się starszą panią , która nie chodziła , bo uszkodzoną miała
endoprotezę , a ze względu na ogólny stan zdrowia i wiek /85lat/ , nie było mowy o
wymianie . To była wersja początkowa , bo pani Z. czuła się coraz gorzej i miewała dni złe , w które nijak z nią się porozumieć nie dawało .
Kiedy miała dobre dni , zmuszała mnie do rozmów o życiu i śmierci . Ten drugi temat z początku mnie drażnił , jednak pomyślałam sobie , że skoro ona ma taką potrzebę , to dlaczego nie.
Była to matka moich znajomych , a oni nie chcieli z nią o śmierci rozmawiać , co ją złościło .
Wybrała więc sobie mnie i trzy godziny , które u niej byłam , były dla mnie czasem bardzo trudne.
I tak się zadziało , że to ja zostałam powiernicą jej tajemnic , grzechów , obaw , życzeń .
Ze mną omawiała wszelkie swoje bolączki .
To ja przygotowałam jej ubranie do trumny według jej życzenia .
Ja porządkowałam papiery i sprawdzałam , czy jej skarby leżą na miejscu .
Mieszkała sama , a rodzina mając swoje sprawy , zaglądała niezbyt często .
Gdy źle się czuła , to dzwoniła przede wszystkim do mnie prosić o pomoc .
Załatwiłam jej łóżko rehabilitacyjne , obiady , opiekunki społeczne .
Ja byłam u niej od poniedz. do piątku .
Pani Z. zmarła i w pierwszych dniach tego roku pożegnałam ja na zawsze .
Dlaczego o tym piszę ? Ano dlatego bo myślę , że człowiek umierający ma prawo do szczerych rozmów , które przynoszą jemu ulgę . Może potrzebuje powiedzie coś , co mu zalega na sercu , ciąży , boli . Może chce usłyszeć od swoich bliskich coś , czego nie słyszał do tej pory.
Przecież śmierć jest naturalnym zjawiskiem . Może trzeba ją właśnie traktować naturalnie ? Mniej wtedy jest cierpienia z obu stron.
Przepraszam , że tak tu się wywnętrzyłam . Myślę , że odbierzesz to w sposób naturalny.
Pozdrawiam Ciebie serdecznie . Bądź silną i mądrą córką .

Wiedźma - Nie 17 Sty, 2010 12:25

Dziękuję Ci, Elżbieto, za to, co napisałaś.
Później Ci odpowiem, bo teraz czas mnie goni - zaraz biegnę do rodziców.

Wiedźma - Nie 17 Sty, 2010 17:46

Ela...
Nie, nie jestem gotowa na rozmowy o śmierci z moim tatą. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę.
Myślę, że na to nigdy nie się gotowym wobec bliskiej osoby, gdzie wchodzą w grę relacje emocjonalne.
Pewnie dlatego Tobie było łatwiej rozmawiać o tym z tą starszą panią niż komuś z jej rodziny.
Wiem, że wtedy taka osoba potrzebuje wsparcia, dodania odwagi, otuchy...
A jakże można dać jej coś, czego samemu się nie ma, czego się potrzebuje?
Tak mówię dziś, ale być może z czasem coś we mnie się zmieni... Nie wiem...
Teraz jestem skoncentrowana na tym, aby ojcu niczego nie brakowało,
żeby miał zapewnioną wszelką pomoc i opiekę. Żeby nie cierpiał. Zajmuję się głównie planem fizycznym.
Jedyne, na co mnie stać ze sfery duchowej to czytanie mu książki, choć nie wiem, czy dociera do niego jej treść.
Rozmów się boję. Boję się emocji, jakie mogą one we mnie wzbudzić i reakcji ojca na te moje emocje.
Nie chciałabym, żeby zobaczył moje łzy czy mój strach...
Staram się być twarda - zwłaszcza w momentach, gdy mama się rozkleja.
Nie daję wciągać się w jej narzekanie, nie chcę, żeby się z tym za bardzo rozkręciła, bo nie będzie umiała wyhamować.
Nie podejmuję tematów pod hasłem biadolenia, a sprowadzam je na realny grunt.
Nie chcę pozwolić na wylanie się kubła z emocjami - tak jej jak i swoimi.
Na to będzie czas, kiedy się wypełnią dni...
Nie zapanowałabym nad tym, gdybym zaczęła rozmawiać z ojcem o śmierci.
Nie, nie teraz i nie ja... chyba...

jobael - Nie 17 Sty, 2010 22:03

Wiedźma napisał/a:
Staram się być twarda - zwłaszcza w momentach, gdy mama się rozkleja.
Nie daję wciągać się w jej narzekanie, nie chcę, żeby się z tym za bardzo rozkręciła, bo nie będzie umiała wyhamować.
Nie podejmuję tematów pod hasłem biadolenia, a sprowadzam je na realny grunt.
Nie chcę pozwolić na wylanie się kubła z emocjami - tak jej jak i swoimi.
Na to będzie czas, kiedy się wypełnią dni...
Nie zapanowałabym nad tym, gdybym zaczęła rozmawiać z ojcem o śmierci.
Nie, nie teraz i nie ja... chyba...

Jasne . Na to wszystko także potrzeba dużo siły i mądrości .
Trzymaj się Ewo .
Pozdrawiam . Elzbieta

Hania - Nie 17 Sty, 2010 22:20

Wiedźma napisał/a:
Nie chciałabym, żeby zobaczył moje łzy czy mój strach...
Staram się być twarda - zwłaszcza w momentach, gdy mama się rozkleja.
Nie daję wciągać się w jej narzekanie, nie chcę, żeby się z tym za bardzo rozkręciła, bo nie będzie umiała wyhamować.
Nie podejmuję tematów pod hasłem biadolenia, a sprowadzam je na realny grunt.

obiektywnie, to jesteś twarda, to słychać w tym co piszesz
Wiedźma napisał/a:
Nie zapanowałabym nad tym, gdybym zaczęła rozmawiać z ojcem o śmierci.
Nie, nie teraz i nie ja... chyba...

na to chyba nigdy nie jest się gotowym :(

beata - Nie 17 Sty, 2010 22:42

Wiedźma napisał/a:
Nie, nie jestem gotowa na rozmowy o śmierci z moim tatą.
Czy w ogóle na taką rozmowę można być gotowym?Nie wydaje mi się.
Tak samo jak mówią,że można przygotować się na czyjąś śmierć.Moja babcia była mi najbliższą osobą w życiu.Gdy wykryto raka dano jej 4 miesiące,życia.Wiedziałam,że umiera.Gdy zmarła...wcale nie czułam się przygotowana na jej odejście.Bolało jak cholera.
Wiedźma napisał/a:
Nie chciałabym, żeby zobaczył moje łzy czy mój strach...

Ewuś...nie tłum w sobie emocji,jeśli potrzebujesz się wypłakać...zrób to.Oczywiście nie przy mamie,ale np.gdy jesteś sama. :pocieszacz:

Flandria - Pon 18 Sty, 2010 03:57

jobael napisał/a:
Pani Z. zmarła i w pierwszych dniach tego roku pożegnałam ja na zawsze .

Przykro mi :( , ale też jestem pełna podziwu dla Ciebie :)

Wiedźma napisał/a:
Rozmów się boję. Boję się emocji, jakie mogą one we mnie wzbudzić i reakcji ojca na te moje emocje.
Nie chciałabym, żeby zobaczył moje łzy czy mój strach...


To fragment "Małej czarnej", goścmi były Barbara Falandysz i Anna Dodziuk
polecam szczególnie pierwszy fragment - "Ostatnie życzenie" (mniej więcej od 4 minuty porusząją problem rozmów z umierajacym o śmierci)

http://www.repka.pl/ma_a_...=LoadSearchList

Mnie osobiście ten program sporo uświadomił.

Pozdrawiam cieplutko :pocieszacz:

Wiedźma - Pon 18 Sty, 2010 15:05

Dzisiejszej nocy stan ojca bardzo się pogorszył. Muszę zamieszkać z rodzicami,
bo mama zupełnie się pogubiła i nie radzi sobie z niczym, nawet z karmieniem.
Lekarka z hospicjum powiedziała mi, że mam teraz dwie osoby pod opieką.
Nauczyła mnie dawania zastrzyków. Po raz pierwszy podałam ojcu morfinę...
Teraz śpi, nie czuje nawet gdy pobieram mu krew na cukier i daję insulinę.
Mama też się położyła po nieprzespanej nocy.
Staram się opanować przerażenie...

Hania - Pon 18 Sty, 2010 15:11

Wiedźma napisał/a:
Staram się opanować przerażenie...

:pocieszacz:

Klara - Pon 18 Sty, 2010 15:30

Ewa!!
DASZ RADĘ!!
Przytulam :pocieszacz: :pocieszacz:

beata - Pon 18 Sty, 2010 15:33

Wiedźma napisał/a:
Staram się opanować przerażenie...
Ewuś poradzisz sobie.
Jest mi bardzo przykro :pocieszacz:

evita - Pon 18 Sty, 2010 16:25

Ewuniu tak bardzo chciałabym ci tu coś mądrego napisać, ale żadne mądrości nie zabiją bólu i cierpienia jakie teraz przeżywasz wraz z rodzicami :( mogę tylko wesprzeć cię wirtualnie, żebyś wiedziała, że nawet jak mnie tu na forum nie ma to jestem z tobą cały czas

Jacek - Pon 18 Sty, 2010 16:25

Ewo jestem :pocieszacz:
KICAJKA - Pon 18 Sty, 2010 17:45

Ja też jestem i będę myślami i modlitwą z Tobą :pocieszacz:
Borus - Pon 18 Sty, 2010 18:32

Trzymaj się, Ewo... :pocieszacz:
Wiedźma - Pon 18 Sty, 2010 19:27

Dziękuję Wam, kochani :buziak:
evita - Pon 18 Sty, 2010 22:06

Ewuniu spokojnej nocy ci życzę i oby była lepsza niż poprzednia :buziak:
Kulfon - Pon 18 Sty, 2010 22:53

c4fscs
beata - Pon 18 Sty, 2010 22:55

evita napisał/a:
Ewuniu spokojnej nocy ci życzę i oby była lepsza niż poprzednia
Także przyłączam się do życzeń Evitki :pocieszacz:
Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 08:18

Tata przespał całą dobę i nadal śpi 34dd Czyżby to po morfinie?
No tak - organizm nienawykły do używek.
Ja bym pewnie tak nie spała fsdf43t

yuraa - Wto 19 Sty, 2010 08:29

Wiedźma napisał/a:
Ja bym pewnie tak nie spała fsdf43t

Ewa :shock: czy Ty zdajesz sobie sprawę jak kombinujesz, papierosom już uległaś.

to mi przypomina, jak obserwowałem w pociągu jak gosciu pił jedno piwo przez godzinę
- co za kretyn , burak , browara się wciąga trzema łykami anie sączy przez godzine.
ale to było jego piwo i jego czas.
skup się na tym co możesz zrobic dla Taty

evita - Wto 19 Sty, 2010 09:02

Wiedźma napisał/a:
Czyżby to po morfinie?

Ulga po morfinie pewnie przyniosła kojący sen :)
yuraa napisał/a:
czy Ty zdajesz sobie sprawę jak kombinujesz

Yuraa nie przesadzasz troszkę ? Wiedźma tylko stwierdza fakty ! Chyba ... :/

Tomoe - Wto 19 Sty, 2010 09:19

Wiedźma napisał/a:

Lekarka z hospicjum powiedziała mi, że mam teraz dwie osoby pod opieką.


Dokładnie tak jest, jak mówisz.
Oni oboje są teraz pod twoją opieką.
To nie jest czas na przeżywanie razem z nimi ich cierpienia.
W takich sytuacjach prawdziwym wsparciem dla bliskich nie jest "empatyzowanie z cierpiącymi", tylko realna pomoc - podanie zastrzyku, pobranie krwi, przygotowanie posiłku, posprzątanie, zrobienie zakupów.

Ewa, jasne, że gdybyś teraz "poleciała na emocjach", to byś pękła i w niczym byś im nie pomogła.
Podziwiam cię za to, że potrafisz - kiedy jest taka potrzeba - zdystansować się emocjonalnie i udzielić rodzicom takiej pomocy, jakiej teraz najbardziej potrzebują. Świetnie sobie radzisz.
Wielki szacun dla ciebie.

A ponieważ niezwykle ważne jest, żebyś teraz miała wsparcie dla siebie - dobrze, że założyłaś ten temat.
To twój wentyl bezpieczeństwa.
Twój akumulator.
Bierz stąd, ile możesz.
W końcu to Twoje forum.
Założyłaś je aby pomagać innym ludziom, a teraz inni ludzie mogą pomóc tobie.
:pocieszacz:

Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 09:44

yuraa napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Ja bym pewnie tak nie spała fsdf43t

Ewa :shock: czy Ty zdajesz sobie sprawę jak kombinujesz, papierosom już uległaś.

Spoko, Yurka! To była taka mała prowokacja dla odreagowania stresu fsdf43t

Tomoe, wiesz - sama sie sobie dziwię, że potrafię działać jak automat :shock:
Nie podejrzewałam się o zdolność takiego wyłączenia emocji.
Mama pewnie nie jest zadowolona, że nie pozwalam się jej wybiadolić w rękaw,
pewnie odbiera mnie jako zimną :? Wolałaby, żebym ją przytuliła i pogłaskała,
a ja tymczasem - gdy tylko widzę, że zaczyna jej się trząść broda -
szybko kieruję rozmowę na tematy zasadnicze i nie pozwalam jej się rozkleić.

A nasze forum... Tak, daje mi teraz dużą ulgę, gdy w wolniejszej chwili mogę do niego zajrzeć.

beata - Wto 19 Sty, 2010 10:01

Tomoe napisał/a:
Założyłaś je aby pomagać innym ludziom, a teraz inni ludzie mogą pomóc tobie.
Święte słowa Tomoe. :)

Ewo cieszę się,że noc minęła spokojnie,życzę Ci aby i dzień był taki.I dużo sił Ci życzę :pocieszacz:
Wiedźma napisał/a:
Mama pewnie nie jest zadowolona, że nie pozwalam się jej wybiadolić w rękaw,
pewnie odbiera mnie jako zimną :? Wolałaby, żebym ją przytuliła i pogłaskała,
a ja tymczasem - gdy tylko widzę, że zaczyna jej się trząść broda -
szybko kieruję rozmowę na tematy zasadnicze i nie pozwalam jej się rozkleić.
I mądrze postępujesz,że nie pozwalasz Jej się rozklejać.Może tego nie dostrzega,ale siłę teraz czerpie właśnie z Ciebie Ewuś :pocieszacz:
Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 11:12

Cytat:
siłę teraz czerpie właśnie z Ciebie Ewuś

Może i czerpie - bo nie pozwalam jej zobaczyć mojej duszy na ramieniu :?

Tomoe - Wto 19 Sty, 2010 11:17

Tak sobie myślę, że przytulenie się do kogoś żywego, chociaż na chwilkę, na pewno by ci nie zaszkodziło.
Może faktycznie, jak już wszystko co trzeba, będzie zrobione, mogłybyście się na chwilę z mamą do siebie przytulić, skoro obie tego potrzebujecie?

Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 11:22

Tomoe napisał/a:
mogłybyście się na chwilę z mamą do siebie przytulić

Nie wiem, czy bym umiała... :|

Tomoe - Wto 19 Sty, 2010 11:32

Hmmm... no tak... :|

No to rób po prostu to, co umiesz. :)

Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 11:37

Tomoe napisał/a:
rób po prostu to, co umiesz. :)

No! Właśnie się nauczyłam żonglować strzykawkami.

beata - Wto 19 Sty, 2010 11:57

Wiedźma napisał/a:
Może i czerpie - bo nie pozwalam jej zobaczyć mojej duszy na ramieniu :?
No,jakbyście się obie rozkleiły...to kto by Twojemu tacie pomagał? :szok:
Hania - Wto 19 Sty, 2010 12:05

Wiedźma napisał/a:
No! Właśnie się nauczyłam żonglować strzykawkami.

Wiedźmo silna kobitka z Ciebie, buziaki i trzymaj się :brawo:

KICAJKA - Wto 19 Sty, 2010 13:35

Wiedźma napisał/a:
No! Właśnie się nauczyłam żonglować strzykawkami.

Wszystkiego można się nauczyć i wiele można przetrwać -czerpać siły z różnych "źródeł"- czasem nie zdajemy sobie sprawy ile w nas samych jest mocy. :buzki: Zawsze jeszcze masz nas. :pocieszacz: :buziak:

beata - Wto 19 Sty, 2010 22:57

Ewuś jak tata? :pocieszacz:
Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 23:04

Niedawno od niego wróciłam - dzisiaj dyżur nocny ma siostra.
Ale nie kładę się jeszcze spać, bo właśnie dostałam od niej sms-a,
że musiała mu podać dodatkową morfinę. Ma silne bóle... brzucha.
Nie wiem, czy nie będę musiała zaraz tam wracać.

beata - Wto 19 Sty, 2010 23:07

Wiedźma napisał/a:
Nie wiem, czy nie będę musiała zaraz tam wracać.
:pocieszacz:
beata - Wto 19 Sty, 2010 23:27

Ewa...ale nie możesz funkcjonować 24h,bo się wykończysz :(
Wiedźma - Wto 19 Sty, 2010 23:31

Nieeee, no. W dzień się trochę zdrzemnęłam.
beata - Wto 19 Sty, 2010 23:33

A coś się zmieniło?Ból zelżał? :(
Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 00:14

Przed chwilą dzwoniłam - jest ulga po morfinie.

Idę spać, jutro przede mną kolejny trudny dzień :|

Dobranoc :buziak:

Jacek - Śro 20 Sty, 2010 00:15

:buziak: :papa2:
beata - Śro 20 Sty, 2010 00:17

Wiedźma napisał/a:
Przed chwilą dzwoniłam - jest ulga po morfinie.

Idę spać, jutro przede mną kolejny trudny dzień
Spokojnej nocy Ewuś :pocieszacz:
Borus - Śro 20 Sty, 2010 06:12

Witaj Ewo! życzę Ci spokojnego dnia... :pocieszacz:
Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 07:09

Witaj Borus! Witajcie wszyscy! :)
Nastawiłam sobie budzik na 5:45, zeby zadzwonić do siostry -
tata o szóstej rano musi dostać dwa zastrzyki i wolałam mieć pewność, że siostra nie zaśpi.
Idę tam na dziewiątą, a wieczorem znów siostra mnie zmieni -
wzięła sobie kilka dni zwolnienia i umówiłyśmy się, że przez ten czas będzie nocowała u rodziców,
a gdy wróci do pracy, ja zainstaluję się tam na noce. W ciągu dnia się wymieniamy.
Tata ma teraz dodatkowo ogromne problemy z przewodem pokarmowym,
bo organizm nie jest przyzwyczajony do ciągłego leżenia. Oszczędzę Wam szczegółów :?

beata - Śro 20 Sty, 2010 08:34

Mam nadzieję,ze dzisiejszy dzień będzie spokojny i tego Ci życzę Ewuś :pocieszacz:
yuraa - Śro 20 Sty, 2010 09:22

Trzymaj się Ewo
Klara - Śro 20 Sty, 2010 10:00

Idź jak automat Ewa! Nie rozmyślaj, tylko wykonuj to, co do Ciebie należy, a w wolnych chwilach śpij.
Myślami jestem z Tobą :pocieszacz:

Tomoe - Śro 20 Sty, 2010 10:14

Dbaj o siebie. :pocieszacz:
Hania - Śro 20 Sty, 2010 11:26

Dzisiaj także oprócz tego, że nie piję to JESTEM Z TOBĄ ergr
Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 13:07

Dziękuję, kochani jesteście :buziak:

Dzisiejszy poranek był trudny, ale już się uspokoiło.
Martwię się o mamę, bo źle się czuje i co rusz się rozkleja.
Co trochę wydzwaniają do niej znajomi i rodzina, wypytują i udzielają rad, od których mamie głowa puchnie,
bo nie potrafi odfiltrować rozsądku od bzdetów i łyka wszystko jak pelikan kluski.
Tłumacze jej ciągle, że skoro czyjejś ciotce pomógł jakiś specjalista wyciągając jej guza przez nos,
to wcale nie znaczy, że tacie też da się go tak wyciągnąć! Ale ona to wszystko trawi w swojej głowie
i ładuje się w poczucie winy, że nie zostało zrobione wszystko co możliwe.
Ale moje gadanie to groch o ścianę - działa do kolejnego telefonu albo wizyty sąsiadki :bezradny:

Tomoe - Śro 20 Sty, 2010 13:14

Jeśli mama korzysta z internetu - możesz jej dać adres forum onkologicznego. Tam rozmawiają chorzy na nowotwory i ich rodziny.
Znasz ten adres?

Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 13:37

Tomoe napisał/a:
Jeśli mama korzysta z internetu

Niestety nie... :(

Ale o adres poproszę.

beata - Śro 20 Sty, 2010 14:52

Wiedźma napisał/a:
Ale moje gadanie to groch o ścianę - działa do kolejnego telefonu albo wizyty sąsiadki :bezradny:
Mama chwyta się wszystkich informacji które jej zdaniem mogłyby pomóc,a ludzie po prostu są durni.... :uoee: I oczywiście najmądrzejsi na świcie.Ewo czy umówiłaś mamę z psychologiem?
Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 15:01

beata napisał/a:
Ewo czy umówiłaś mamę z psychologiem?

Próbowałam, ale mama nie chce... :bezradny:

Klara - Śro 20 Sty, 2010 15:02

Ewa, zobacz - tu są różne fora i informacje na temat choroby: http://www.google.pl/sear...Szukaj+w+Google
Ula - Śro 20 Sty, 2010 15:03

Ewuniu badz dzielna :buziak:
Tomoe - Śro 20 Sty, 2010 15:06

Wiedźma napisał/a:

Ale o adres poproszę.


Proszę bardzo:
http://www.forum-onkologiczne.com.pl/

beata - Śro 20 Sty, 2010 15:07

Wiedźma napisał/a:
Próbowałam, ale mama nie chce...
Może zaproponuj,że pójdziecie razem.Że robicie to dla taty :(
Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 15:12

Klaro, Tomoe - dziękuję :)
Szkoda, że mama jest taka niegramotna internetowo,
bo na obecnym etapie jej bardziej są potrzebne informacje o tej chorobie niż mi -
ja po prostu przyjęłam werdykt do wiadomości, zweryfikowałam go u innych paru lekarzy
i przestałam kombinować, a jedynie robię to co do mnie należy i na co mam wpływ.
No ale może uda mi się w wolnej chwili znaleźć coś napisanego ludzkim głosem, co by do niej dotarło,
choć prawdę mówiąc wątpię, czy cokolwiek do niej dociera :?

beata - Śro 20 Sty, 2010 23:45

Ewuś...jak minął dzień?I jak czuje się tatuś?
Wiedźma - Śro 20 Sty, 2010 23:57

Trudny to był dzień... :| Ale dzięki temu zyskuję coraz więcej umiejętności pielęgniarskich.
Tata po prawie trzech dobach snu oprzytomniał nieco wieczorem, ale chyba mu to na dobre nie wyszło,
bo choć bóle minęły, to skarżył się na zawroty głowy i widać było, że się męczy.
Teraz jestem w domu, dyżur przejęła siostra. Mam nadzieję, że będą mieli spokojną noc.
Jutro idę tam na dwie doby ciurkiem, bo siostra jedzie do Warszawy na jakąś imprezę zawodową.
Boję się takiego maratonu, bo zaledwie po jednym dniu jestem normalnie zmęczona
(bardziej psychicznie niż fizycznie) i parę godzin we własnym domu stanowi dla mnie regenerację sił.

Idę spać, ładować akumulatory.
Dobranoc

pterodaktyll - Śro 20 Sty, 2010 23:59

Wiedźma napisał/a:
Idę spać, ładować akumulatory.
Dobranoc

Trzymaj się Ewo :pocieszacz:

beata - Czw 21 Sty, 2010 00:12

Wiedźma napisał/a:
Jutro idę tam na dwie doby ciurkiem,

Wiedźma napisał/a:
Boję się takiego maratonu, bo zaledwie po jednym dniu jestem normalnie zmęczona
(bardziej psychicznie niż fizycznie) i parę godzin we własnym domu stanowi dla mnie regenerację sił.
Ewuś zaglądaj do nas na forum i ładuj akumulatorki.Jestem cały czas myślami przy Tobie. :buziak:
Spokojnej nocki Ewo. :buziak:

beata - Czw 21 Sty, 2010 23:35

Ewuś,jak minął dzień? :pocieszacz: Tatuś dobrze się czuje?
beata - Czw 21 Sty, 2010 23:47

Modlitwa za chorego...
Matko Boska Nieustającej Pomocy,
Twój Boski Syn, którego na ręku trzymasz,
wysłuchuje każdą Twoją prośbę.
Poleć Mu także chorego, za którego dzisiaj w pokorze modlę się do Ciebie.
Rzeknij tylko słowo a chory wróci do zdrowia.
Nie odmawiaj mi tej łaski,
chorzy mają szczególnie prawo do Twej dobroci.
Proś przeto Jezusa,
aby nam to drogie życie zachował.
Ty sama bądź dla chorego dobrą i miłosierną Lekarką
a przy Twojej Pomocy z pewnością uzyska utracone siły.
Gdyby jednak Bóg, którego Wola rządzi światem,
Inaczej postanowił.
wspomóż o Matko chorego i daj mu siłę,
aby przyjął kielich goryczy i zdał się spokojnie
na rozporządzenia Boga Wszechmocnego.
Daj mu cierpliwość, broń od rozpaczy,
Matko, Ty jesteś tak potężna, możesz nas pocieszyć.
Jesteś Matką Najlepszą, pragniesz nas uratować.
Wysłuchaj więc nas łaskawie i przyjdź nam z pomocą.
Amen.

Modlę się codziennie Ewuś

:pocieszacz:

Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 08:04

beata napisał/a:
Ewuś,jak minął dzień? :pocieszacz: Tatuś dobrze się czuje?

Bóle co prawda minęły, ale tata ma coraz większe zaburzenia psychiczne -
ma urojenia, słyszy coś czego nie słychać, wczoraj nie rozpoznał siostry,
rozkazującym tonem zgłasza jakieś nieistniejące, irracjonalne potrzeby...
Mama, niestety, próbuje wszystkie spełniać - nie posiada własnego "filtra"
i nie przyjmuje do wiadomości mojego tłumaczenia, że to urojenia a nie prawdziwe potrzeby :zalamka:
Siostra zrezygnowała ze swojego wyjazdu, więc nadal wymieniamy się dyżurami -
całe szczęście, bo ja chyba coraz gorzej znoszę całą sytuację - dziś miałam kolejny sen alkoholowy :evil:

Bebetka - Pią 22 Sty, 2010 08:16

Wiedźma napisał/a:
dziś miałam kolejny sen alkoholowy

Myślę Ewo, że to już nie są żarty i czas albo na wizyte u terapeuty albo miting :?

Dobrze, że jestes świadoma tego co sie dzieje, piszesz nam o tym tutaj....ale obawiam się, że to jednak nie wystarczy :?

evita - Pią 22 Sty, 2010 08:18

Bebe ma pewnie rację Ewuś ! Pomyśl też o sobie, porozmawiaj z siostrą i niech przejmie trochę obowiązków na kilka godzin i wybierz się gdzieś :pocieszacz:
Bebetka - Pią 22 Sty, 2010 08:24

Ewo....tylko kontakt z ludźmi, pozwoli Ci rozładować te wszystkie emocje i pozbierać do kupy to, co z Tobą sie teraz dzieje - po co szarpać się samej :|
Tomoe - Pią 22 Sty, 2010 08:35

Bebetka napisał/a:
to już nie są żarty i czas albo na wizyte u terapeuty albo miting


Podpisuję się pod tym obiema rękami.
Ewa, nie warto sprawdzać, ile jeszcze wytrzymasz.
:pocieszacz:

Klara - Pią 22 Sty, 2010 08:41

Bebetka napisał/a:
to już nie są żarty i czas albo na wizyte u terapeuty albo miting :?

Dziwne, że o tym samym dzisiaj to samo pomyślałam, gdy się obudziłam.
Ewo, posłuchaj Bebetki!
Nie lekceważ tego, bo przed Tobą jeszcze życie.... 8|

Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 08:48

Bebetka napisał/a:
czas albo na wizyte u terapeuty albo miting

Ani jedno ani drugie nie wchodzi teraz w grę.
Mam duże wsparcie w moim facecie - niepijącym od kilu lat alkoholiku,
który jest ze mną w tych trudnych chwilach. On i Wy musicie mi teraz wystarczyć...

Bebetka - Pią 22 Sty, 2010 08:49

Klara napisał/a:
Nie lekceważ tego, bo przed Tobą jeszcze życie...

W takich chwilach nie myślimy o tym, zapominamy..... a koło życia toczy swe kolejne cykle.

Jedni odchodzą, inni sie rodzą...... a życie toczy sie nadal swoim rytmem. Na to nie mamy wpływu.....ale na swoje życie tak.

Bebetka - Pią 22 Sty, 2010 08:53

Wiedźma napisał/a:
On i Wy musicie mi teraz wystarczyć...

No tak myślałam i nawet nie jestem zdziwiona tym co napisałaś ..... jesteś tak samo uparta, jak ja Ewo 8|

Klara - Pią 22 Sty, 2010 08:58

Wiedźma napisał/a:
On i Wy musicie mi teraz wystarczyć...

Myślisz?
Mnie zmartwiło wczoraj to:
Wiedźma napisał/a:
Cinnzano? Pamiętam... :mniam: :skromny:

Szczególnie wymowna jest pierwsza z emotek :(

Bebetka - Pią 22 Sty, 2010 09:01

Cytat:
Szczególnie wymowna jest pierwsza z emotek

tez na to zwróciłam uwagę...niestety :?

Tomoe - Pią 22 Sty, 2010 09:21

Wiedźma napisał/a:

Mam duże wsparcie w moim facecie - niepijącym od kilku lat alkoholiku,
który jest ze mną w tych trudnych chwilach.

Aha, o tym nie wiedziałam.
Uspokoiłam się trochę.
Można uznać, że dwoje alko to już grupa wsparcia. :tak:
Dla Was Obojga (kimkolwiek jest ten drugi): :buzki:

Facet (kimkolwiek jesteś) to do ciebie:
Pamiętaj, że jesteś szczęściarzem!!! Dbaj o tę kobietę, bo to skarb! :okok:

beata - Pią 22 Sty, 2010 09:37

Wiedźma napisał/a:
całe szczęście, bo ja chyba coraz gorzej znoszę całą sytuację
Ewuś,a w jaki sposób dajesz ujście swoim nagromadzonym emocjom?Oprócz palenia rzecz jasna.
Wygospodaruj troszkę czasu dla siebie i spotkaj się z terapeutą.Oczywiście tata jest teraz najważniejszy,mama zaraz po nim,ale do ciorta TY TEŻ JESTEŚ WAŻNA!Nie zapominaj o sobie Ewo.
Ja też mam parę słów do faceta Ewy.
Tak jak pisze Tomoe,dbaj o naszą Ewunię,bo to jest nasz skarb.I jeśli możesz to przytulaj ją także ode mnie. :) :pocieszacz:

beata - Pią 22 Sty, 2010 11:48

Wiedźma napisał/a:
dziś miałam kolejny sen alkoholowy

Bebetka napisał/a:
Myślę Ewo, że to już nie są żarty i czas albo na wizyte u terapeuty albo miting

Wiedźma napisał/a:
Ani jedno ani drugie nie wchodzi teraz w grę.

Ewuś ja się znów powtórzę,że powinnaś też zadbać o siebie.
I powiem Ci,że wydaje mi się,że do Ciebie za daleko nie mam...i się przejadę,ale wtedy jedynym snem jaki będziesz śniła...będę ja.I zapewniam Cię,że będzie to gorsze niż sen alkoholowy :uoee:

Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 14:50

Klara napisał/a:
Mnie zmartwiło wczoraj to:
Wiedźma napisał/a:
Cinnzano? Pamiętam... :mniam: :skromny:
Szczególnie wymowna jest pierwsza z emotek :(

Eh... muszę chyba jednak przystopować z tym moim czarnym humorem,
bo ostatnio Yurę w prowadziłam w konsternację przy pomocy morfiny,
teraz znowu Klarę i Bebetkę załatwiłam Cinzanem :?
Nie obawiajcie się, kochani. Ja po prostu świadomie nabijam się z własnych demonów,
żeby wiedziały, że są przeze mnie rozpracowane. W ten sposób mówię do jednego z drugim:
- Widzę Cię, koleś! Nie ze mną takie numery :evil2"
Poza tym jestem wyterapeutyzowana, objawy głodu mam obcykane -
przez ponad rok prowadziłam mocno rozbudowany indywidualnie dzienniczek głodu
i naprawdę nie dam się niczym zaskoczyć. A nawet gdybym coś przegapiła,
to czuwa nade mną bystre oko mojego alko, który nie szczędzi mi błyskawicznych zwrotek
gdy tylko coś zauważy niepokojącego.

Tomoe napisał/a:
Facet (kimkolwiek jesteś) to do ciebie:
Pamiętaj, że jesteś szczęściarzem!!! Dbaj o tę kobietę, bo to skarb! :okok:

beata napisał/a:
Ja też mam parę słów do faceta Ewy.
Tak jak pisze Tomoe,dbaj o naszą Ewunię,bo to jest nasz skarb.I jeśli możesz to przytulaj ją także ode mnie. :) :pocieszacz:

Dziękuję, Dziewczyny :buziak: Przeczyta napewno :skromny:

Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 14:51

beata napisał/a:
wydaje mi się,że do Ciebie za daleko nie mam...i się przejadę,ale wtedy jedynym snem jaki będziesz śniła...będę ja.I zapewniam Cię,że będzie to gorsze niż sen alkoholowy :uoee:

:ucieka:

beata - Pią 22 Sty, 2010 14:54

No :nono: :beba:
Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 15:11

beata napisał/a:
Ewuś,a w jaki sposób dajesz ujście swoim nagromadzonym emocjom?Oprócz palenia rzecz jasna.

W jaki sposób?
Nad wyraz dużo gadam o tym co czuję.
Oczywiście nie mogę do taty ani mamy, ale z siostrą to już sobie folgujemy do woli! :beba:
A mój bidny alko to już pewnie nie może mnie słuchać, tak nawijam!
Raz udało mi się popłakać, ale wynalazłam sobie w tym celu temat zastępczy :oops:
Tym niemniej pomogło :mgreen:
No i żrę słodycze - w biodrach co prawda przybywa, ale w mózgu endorfin też -
zapewne stąd te moje zapędy w kierunku czarnego, ale jednak humoru :evil2"

KICAJKA - Pią 22 Sty, 2010 15:16

Wiedźma napisał/a:
No i żrę słodycze - w biodrach co prawda przybywa, ale w mózgu endorfin też -
zapewne stąd te moje zapędy w kierunku czarnego, ale jednak humoru

Trzym się i nie dawaj demonom -a czarny humor czasem też bywa pomocny jak inaczej nie można się rozładować. :pocieszacz: :buziak: :buziak: :kciuki: :buzki:

beata - Pią 22 Sty, 2010 15:23

Wiedźma napisał/a:
Nad wyraz dużo gadam o tym co czuję.
Oczywiście nie mogę do taty ani mamy, ale z siostrą to już sobie folgujemy do woli! :beba:
A mój bidny alko to już pewnie nie może mnie słuchać, tak nawijam!
Raz udało mi się popłakać, ale wynalazłam sobie w tym celu temat zastępczy :oops:
Tym niemniej pomogło :mgreen:
No i żrę słodycze - w biodrach co prawda przybywa, ale w mózgu endorfin też -
No i bardzo dobrze robisz.A Twój biedny alko ma Cię teraz słuchać,wspierać i opiekować się Tobą. ;)
Wiedźma napisał/a:
. A nawet gdybym coś przegapiła,
to czuwa nade mną bystre oko mojego alko, który nie szczędzi mi błyskawicznych zwrotek
gdy tylko coś zauważy niepokojącego.
Już Go lubię. :skromny:
Tomoe - Pią 22 Sty, 2010 15:37

Wiedźma napisał/a:

Raz udało mi się popłakać (...)
pomogło :mgreen:


Wiem po sobie, że pomaga. :okok:

sabatka - Pią 22 Sty, 2010 17:18

Wiedźmo dla ciebie legenda o wierności i miłości Boga

http://www.youtube.com/watch?v=TP__lgyDJFM

:pocieszacz:

Wiedźma - Pią 22 Sty, 2010 19:06

Dziękuję, Sabat :buziak:
beata - Sob 23 Sty, 2010 19:34

Ewo....jak czuje się tatuś?
Wiedźma - Sob 23 Sty, 2010 21:56

Dzisiaj tato czuje się lepiej - jest przytomny, kontaktowy.
Rozmawia z nami, ale logiki w tych rozmowach niewiele.
Rozumowanie pięciolatka :| więc rozmawiam z nim jak z dzieckiem...
Ale muszę przyznać, że nie pamiętam, kiedy mi się tak sympatycznie z nim gawędziło.
Dawniej jakoś nie mogliśmy nigdy znaleźć wspólnego języka :?

Puściłam mu "Ślady Jezusa", które podrzuciła mi tu Sabatka - popłakał się...
Jeszcze raz dziękuję Ci, Sabat.

pterodaktyll - Sob 23 Sty, 2010 21:58

Cytat:
Dzisiaj tato czuje się lepiej
:pocieszacz:
beata - Sob 23 Sty, 2010 22:12

Wiedźma napisał/a:
Dzisiaj tato czuje się lepiej -
:buziak: Ucałuj Go od czubeczków z Dekadencji ;)
sabatka - Nie 24 Sty, 2010 09:55

Wiedźmo ja tam was na siłe nie chce nawracać.
Tylko sobie pomyślałam że może Ci/Wam to pomóc/poprawić humor/dać nadzieje/zdołować/wkurzyć (wybierz sobie odpowiednie)

miło mi że dziękujesz. to chyba znaczy że się podobało. czasem gdy nie zostaje już nic mamy jeszce siłę wyższą jakkolwiek ją rozumiemy/Boga/......(tu wpisać własne)

dobrze mieć oparcie.

Jestem z Tobą/Wami myślami i żeczęwszystkiego naj naj naj

beata - Pon 25 Sty, 2010 09:23

Ewuś,a jak czuje się tatuś?
Wiedźma - Pon 25 Sty, 2010 10:26

Tatuś? Od wczoraj czuje się bardzo dobrze - jest przytomny i logiczny.
No i ustawia nas wszystkich na baczność :uoee:
Już nie wyrabiam psychicznie :zalamka:

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 10:27

Cytat:
Już nie wyrabiam psychicznie

Czy możesz na chwilę chociaż zająć się zupełnie czymś innym? Masz taką możliwość? :pocieszacz:

Wiedźma - Pon 25 Sty, 2010 10:29

Dopiero dziś wieczorem siostra mnie zmieni i będzie nocowała u rodziców.
Może przez noc we własnym łóżku zregeneruję się trochę...

Klara - Pon 25 Sty, 2010 10:29

Cytat:
Już nie wyrabiam psychicznie :zalamka:

Wytrzymasz! :? :pocieszacz:

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 10:30

Cytat:
Może przez noc we własnym łóżku zregeneruję się trochę...

Daj Ci Boże bo ciężko masz.............. :pocieszacz:

beata - Pon 25 Sty, 2010 10:40

Wiedźma napisał/a:
Może przez noc we własnym łóżku zregeneruję się trochę...
Tak Ewuś...we własnym domku i łóżeczku szybciutko nabierzesz sił.
Wiedźma napisał/a:
Już nie wyrabiam psychicznie :zalamka:
Ewuś ja Cię bardzo podziwiam i uważam,że jesteś bardzo silną kobietą.Ja w Twojej sytuacji nie poradziłabym sobie.Wiem,że dasz radę.Wiem to. :)
Hania - Pon 25 Sty, 2010 11:19

trzymaj się Wiedźmo i nie poddawaj, myślę o Tobie :)
beata - Wto 26 Sty, 2010 09:36

Jak czuje się dziś tatuś Ewuś?
Wiedźma - Wto 26 Sty, 2010 10:03

beata napisał/a:
Jak czuje się dziś tatuś Ewuś?

Dowiem się po południu, bo teraz dyżuruje przy nim moja siostra.
Ale myślę, że nic złego się nie dzieje, bo w przeciwnym wypadku dzwoniłaby do mnie.

A ja wreszcie się wyspałam i odpoczęłam trochę... :)

beata - Wto 26 Sty, 2010 10:14

Wiedźma napisał/a:
A ja wreszcie się wyspałam i odpoczęłam trochę... :)
Bardzo się cieszę,że naładowałaś akumulatorki. :)
jobael - Wto 26 Sty, 2010 10:27

Trzymaj się . Pozdrawiam :)
KICAJKA - Wto 26 Sty, 2010 11:29

Wiedźma napisał/a:
A ja wreszcie się wyspałam i odpoczęłam trochę..
Wykorzystaj każdą chwilę na odpoczynek i relaks -nabierz sił na nadchodzące wyzwania a my będziemy z Tobą :pocieszacz: :buziak: :buzki:
Hania - Wto 26 Sty, 2010 12:50

Trzymaj się Wiedźmo bardzo mocno swojej miotełki i swojej siły :)
pterodaktyll - Wto 26 Sty, 2010 13:24

Cytat:
Trzymaj się Wiedźmo bardzo mocno swojej miotełki

No co Ty!! Jeszcze jej sprzątać każesz??? :szok:

Hania - Wto 26 Sty, 2010 13:38

pterodaktyll napisał/a:
No co Ty!! Jeszcze jej sprzątać każesz???

w miotle Wiedźmy Jej siła ukryta! ;)

pterodaktyll - Wto 26 Sty, 2010 13:59

Hania napisał/a:
w miotle Wiedźmy Jej siła ukryta!

Nie w miotle ino w kuli czarodziejskiej, którą sobie obejrzysz jak będziesz Galernikiem ;)

Wiedźma - Wto 26 Sty, 2010 21:36

Dzisiaj tata jest jakiś markotny... Narzeka na zawroty głowy.
Ale logicznie myśli, nic mu się nie miesza - włączyłam mu telewizor,
akurat leciało Jeden z dziesięciu - znał bardzo dużo prawidłowych odpowiedzi! :shock:

Dostał dzisiaj kilka łyżeczek czerwonego wina - na wyraźne zalecenie pani doktor.

KICAJKA - Wto 26 Sty, 2010 21:41

Wiedźma napisał/a:
Dostał dzisiaj kilka łyżeczek czerwonego wina - na wyraźne zalecenie pani doktor
Może na delikatne pobudzenie krążenia :)Krążenie mózgowe pewnie szwankuje dlatego zawroty. Raz będzie gorzej raz lepiej -tak to już bywa :pocieszacz: :buziak:
Klara - Wto 26 Sty, 2010 21:51

Oby te lepsze dni w sensie logicznego myślenia bywały jak najczęściej i trwały jak najdłużej! :pocieszacz:
evita - Śro 27 Sty, 2010 09:40

Wiedźma napisał/a:
Dzisiaj tata jest jakiś markotny... Narzeka na zawroty głowy

Wiedźma napisał/a:
Ale logicznie myśli

być może pomyślał logicznie zastanawiając się co się z nim dzieje :(
bardzo współczuję ci Wiedźmo tej całej sytuacji ! wiem jak się czujesz :pocieszacz:

Hania - Śro 27 Sty, 2010 12:38

trzymaj się Wiedźmo, kolejnego silnego dnia Ci życzę :)
Wiedźma - Czw 28 Sty, 2010 07:37

Wydzieliłam wątek Jak dobrze mieć sąsiadkę :)
beata - Pią 29 Sty, 2010 00:26

Ewuniu,jak czuje się Tatuś.
Jak się Ty trzymasz? :pocieszacz: :buziak:

Wiedźma - Pią 29 Sty, 2010 07:52

Ano bez zmian - nadal jest przytomny i logicznie rozmawia, choć niewiele.
Nic go nie boli, tylko te zawroty głowy... No ale ciągle dostaje morfinę, pewnie dlatego nie cierpi.
Ja jakoś zdołałam oswoić się z sytuacją i przestałam reagować tak emocjonalnie jak w pierwszym szoku.
Zwłaszcza, że w tym tygodniu mam trochę więcej luzu, bo siostra wzięła wolne
i nocuje u rodziców, ja spędzam tam kilka godzin w ciągu dnia.
No ale w poniedziałek wraca do pracy i znów czekają mnie maratony.

Tata pytał parę razy co mu jest. Powtarzamy mu, że miał wylew.
Nie wiem, czy dobrze robimy nie mówiąc mu prawdy, ale taką decyzję podjęła mama
i nie dyskutujemy z tym (mówiąc MY mam na myśli siebie i siostrę).

Zastanawiałam się nad tym, czy ja chciałabym wiedzieć, że zbliża się moja śmierć
i doszłam do wniosku, że tak. Byłabym chyba wściekła, gdyby ktoś zdecydował za mnie
jak mają wyglądać moje ostatnie dni. Bo przecież chciałabym pozamykać różne swoje sprawy,
przygotować się do odejścia... Może bym się bała, no ale przecież to jest moje życie
i mam prawo do świadomego przeżywania każdego z jego etapów.
Przyjście na świat i dzieciństwo zostało mi narzucone i nie miałam na nie wpływu,
ale od kiedy stałam się dorosła powinnam mieć prawo wyboru.
Oczywiście śmierć może przyjść przez zaskoczenie i nie dać mi czasu na refleksje,
ale w przypadku przewidywalnego jej terminu żaden człowiek nie powinien
manipulować moimi myślami i emocjami. Wara, to moje!

Źle się czuję okłamując ojca, bo może on myśli podobnie jak ja...
Poza tym - przez wiele lat mojego (także dorosłego) życia tata pozwalał sobie na manipulowanie mną.
Czynił różne dotyczące moich spraw działania bez mojej zgody i wiedzy, okłamywał mnie,
coś tam zatajał w istotnych dla mnie sprawach - niekiedy wychodziło to na jaw i nie mogłam mu tego darować!
Stosował szantaż emocjonalny dla wymuszenia na mnie oczekiwanych przez siebie zachowań.
Generalnie - ingerował w moje życie, bo on jeden wiedział, co jest dla mnie najlepsze.
Ja się oczywiście buntowałam, stawiałam na swoim, ale nadal nie wiem, w jakim stopniu ulegałam jego manipulacjom -
w końcu to on mnie ukształtował i wiedział, jak można na mnie wpłynąć.
Zawsze byłam pełna oburzenia dla tych jego poczynań, a teraz co? Robię to samo wobec niego!
Coś co zawsze uważałam za obrzydliwe i niegodne stało się moim udziałem,
no i oczywiście jak zwykle - zostało mi narzucone!

Z drugiej strony może to lepiej, bo gdybym to ja miała decydować czy powiedzieć tacie prawdę -
mogłabym nie znieść takiego obciążenia sumienia, gdyby się okazało, że wolałby nie wiedzieć...

ZbOlo - Pią 29 Sty, 2010 08:30

Wiedźma napisał/a:
Nie wiem, czy dobrze robimy nie mówiąc mu prawdy

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna. Moja mama umarła na niewydolność układu krążenia w szpitalu na OIOM-ie (trwało to kilka dni), lekarz prowadzący nie dawał mamie dużo szans... Ale nie odważyliśmy się (ja z tatą) powiedzieć Jej prawdy - tym bardziej, że Ona bardzo wierzyła w wyzdrowienie (martwiła się jak tata sobie da radę na święta wielkanocne). Umarła w nocy z soboty na Wielkanoc - w samotności, na kolejny zawał serca. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że nie rozmawialiśmy z Nią na temat odejścia, że nie pożegnałem się z Nią... chociaż ostatnie słowa jakie usłyszałem od Niej to... do widzenia. Mam nadzieję, że kiedyś to się spełni.

evita - Pią 29 Sty, 2010 08:53

Wiedźma napisał/a:
Z drugiej strony może to lepiej, bo gdybym to ja miała decydować czy powiedzieć tacie prawdę -
mogłabym nie znieść takiego obciążenia sumienia, gdyby się okazało, że wolałby nie wiedzieć...

podobne rozterki przeżywałam gdy umierała moja teściowa . Niby tylko teściowa ale ja uwielbiałam tą kobietę i była moim przyjacielem. Gdy wyrok już zapadł nie byłam w stanie powiedzieć jej prawdy :( była radosną, pełną energii kobietą, która po śmierci męża alkoholika dopiero zaczęła żyć pełnią życia. Leżąc już w szpitalu opowiadała jakie ma plany na przyszłość, cieszyła się że jej wnuczka a moja córka pójdzie niedługo do komunii i opowiadała jak to ona mi pomoże w gotowaniu na tą uroczystość więc jak ja jej mogłam powiedzieć, że prawdopodobnie nie dożyje nawet tej chwili choć to ledwie miesiąc jeszcze ? umarła tydzień przed komunią, zdążyła podpisać pamiątkę na wszelki wypadek "gdybym nie dostała przepustki" po czym cichutko odeszła :( jest to bardzo bolesne przeżycie a w moim przypadku jedyne tego typu jakie dane było mi przeżyć dzięki Bogu. Czasem się zastanawiam też tak jak ty wiedźmo czy ja chciałabym wiedzieć ? jednak nie . Boję się śmierci bardziej niż cierpienia i wiem, że gdybym wiedziała to pewnie sama bym ją sobie przyśpieszyła, żeby nie myśleć. Bałabym się zasypiać nie wiedząc czy rano się obudzę i czy chociaż przez chwilę jeszcze zobaczę moich najbliższych, tych których kocham. Zdecydowanie NIE chcę wiedzieć .

beata - Pią 29 Sty, 2010 08:59

Wiedźma napisał/a:
Tata pytał parę razy co mu jest. Powtarzamy mu, że miał wylew.
Nie wiem, czy dobrze robimy nie mówiąc mu prawdy, ale taką decyzję podjęła mama
Ewuś powiem jak to było u mnie.Jak już wiesz moja babcia miała raka.Lekarze dawali Jej 4 miesiące życia.Powiedzieliśmy Jej,że ma na płucach pozostałości po zap.płuc więc stąd trudności z oddychaniem.Funkcjonowała całkiem sprawnie do momentu kolejnego przeswietlenia płuc.Lekarz(był inny niż zawsze)na kliszy pokazał Jej,że nie ma po pół płuca,że to rak w fazie zaawansowanej.I to był koniec.Babcia się załamała,histeria,płacz.Nie wstawała z łóżka.Lekarka(ta Jej),powiedziała nam,że babcia nie umrze na raka,że się zadręczy.I tak właśnie było.Serce nie wytrzymało. :( Trwało to wszystko trzy tygodnie.
Nie każdy jest na tyle mocny aby usłyszeć,że umiera.Wydaje mi się,że nikt nie jest gotów na taką wiadomość. :(

beata - Pią 29 Sty, 2010 09:12

Wiedźma napisał/a:
mogłabym nie znieść takiego obciążenia sumienia, gdyby się okazało, że wolałby nie wiedzieć...
Czy potrafiłabyś żyć ze świadomością,że tata nie chciał wiedzieć?Ja chyba nie spojrzałabym w lustro.Ewo...nie mówcie Mu...tak będzie lepiej. :(
Wiedźma napisał/a:
Zastanawiałam się nad tym, czy ja chciałabym wiedzieć, że zbliża się moja śmierć
i doszłam do wniosku, że tak.
Nie wiesz tego na pewno,bo nie jesteś w takiej sytuacji.Gdybyś stanęła przed tym faktem...Twoja reakcja Ewo mogłaby być zupełnie inna :(
Najłatwiej jest tak myśleć,gdy nas to bezpośrednio nie dotyczy.Mówimy...tak chciałabym wiedzieć.Gdy staje się to faktem...nasze reakcje są zupełnie odmienne od oczekiwanych :pocieszacz:

beata - Pią 29 Sty, 2010 10:56

http://dlajezusa.pl/dj/content/view/299/99/
Może to coś pomoże :(

beata - Pią 29 Sty, 2010 11:10

http://www.hospicja.pl/aktualnosci/news/8396.html
Lub to. :(

jobael - Pią 29 Sty, 2010 12:00

Na raka płuc umierał mój ojczym . Na raka płuc - brat . Po zawale i reanimacji jest moja siostra .
Po wycięciu /kilka dni/ guzów tarczycy - druga siostra.
Ostatnio , o czym już wspominałam - żegnała się z życiem pani Zofia.

Ze wszystkimi rozmawiałam i rozmawiam o życiu i śmierci normalnie.
Staram się nie wybiegać przed szereg , ale nie kombinuję i nie oszukuję .
Myślę , że to samo przychodzi gdy osoba chora chce takich rozmów.
Nie zdążyłam jedynie rozmawiać w podobny sposób z moją matką , bo ta zmarła nagle w wieku 51 lat.
Myślę , że przygotowanie w sposób ciepły , delikatny , w miłości - jest wskazane.

To jest wyłącznie moje zdanie.

Trzymaj się Ewa.

KICAJKA - Sob 30 Sty, 2010 15:41

Przyznam szczerze,że jak mój ojciec był już poważnie chory (3 miesiące przed śmiercią ja już byłam pewna)-omijaliśmy ten temat w rozmowach z nim.Trudno,byłoby rozmawiać, bo to był twardy człowiek,który nigdy na nic się nie skarżył.Myślę,że on wiedział co mu jest,tylko nie chciał nikogo, zwłaszcza mamy martwić.Z regularnością 2 tygodniową ataki -pogotowie,zastrzyki,leki i czekanie na następny atak.Tylko ogólne rozmowy,jak to będzie w przyszłości,jak będę sobie dawać radę,bo rzuciłam szkołę i poszłam do pracy,o tym,że trzeba dbać o mamę.Dużo wcześniej były często w domu rozmowy o chorobach (mama ciągle po szpitalach),umieraniu,śmierci ogólnie -jako,że byli już starsi. :) Rozmowy takie luźne i spokojne jakby obydwoje byli przygotowani na to co przyszłość przyniesie,coś co jest naturalne.Mnie się też wydaje,że wyniosłam z domu takie podejście do śmierci,że kiedyś to nastąpi i mogę tylko zadbać o siebie aby nie było to za wcześnie.Przy śmierci mamy mnie nie było,ale wiem,że ostatnie miesiące była już zmęczona chorobami i bardzo źle się czuła i mówiła,że chciałaby już odejść do taty. :( Myślę,że każdy sam musi w sobie znaleźć odpowiedź,czy rozmawiać i jak. :skromny: Nigdy jednak na prawdę nie można się przygotować do takiej sytuacji,zawsze coś zaskakuje i trudno radzić jak można postąpić. :pocieszacz: :buzki:
beata - Nie 31 Sty, 2010 23:25

Ewuś jak się czuje tatuś?
Wiedźma - Nie 31 Sty, 2010 23:29

Bez zmian, Beti...
Od trzech dni ja mam nocne dyżury i tak już pozostanie,
jedynie w weekendy siostra będzie tu nocować.

Teraz tata śpi, a ja czekam do północy, żeby dać mu zastrzyk.

beata - Nie 31 Sty, 2010 23:32

Wiedźma napisał/a:
jedynie w weekendy siostra będzie tu nocować.
:pocieszacz:
Klara - Pon 01 Lut, 2010 07:47

Cytat:
Od trzech dni ja mam nocne dyżury i tak już pozostanie

Czy mama jeszcze się nie pozbierała (i nie pozbiera)? :pocieszacz:

Wiedźma - Pon 01 Lut, 2010 08:21

Mama nie pozbierała się i chyba się nie pozbiera.
Ma bardzo zmienne nastroje od rozpaczy do złości... na tatę! :shock:
Źle znosi jego zachowania, bo tata potrafi być naprawdę nieznośny :?
Choroba zdjęła z niego wewnętrzne hamulce i ujawniają się jego najbrzydsze cechy charakteru.
Ja też z trudem to znoszę i czasem nie potrafię zapanować nad irytacją.
Nie dziwię się zatem mamie. Boję się o nią, bo jest w bardzo kiepskiej kondycji fizycznej i psychicznej.
Jest bardzo schorowana i obawiam się, że może nie przetrzymać tego wszystkiego.

Teraz jeszcze została postawiona przed dylematem bardzo trudnym do rozwiązania...
Właściwie to my wszyscy zostaliśmy przed nim postawieni, ale zdecydować ostatecznie musi ona.
Mianowicie pani doktor z hospicjum zasugerowała, aby zastosować u taty
naświetlania radiologiczne w szpitalu onkologicznym.
One mogą spowodować czasowe zmniejszenie się guza i tym samym przedłużenie tacie życia,
jednak kosztem zniszczenia części komórek mózgowych, w związku z czym
byłby w znacznie gorszym stanie jeśli chodzi o kontakt ze światem.
Oczywiście zdrowia mu to nie przywróci, ani życia nie uratuje, ale przedłuży egzystencję.
Pani doktor dodała jeszce, że to dla spokoju naszego sumienia,
żebyśmy sobie nie zarzucały, że nie zrobiłyśmy wszystkiego co było możliwe.
I jednocześnie powiedziała, żebyśmy się dobrze zastanowiły,
czy damy radę opiekować się nim przez ileś tam miesięcy dłużej...
Pierwsze co odpowiedziała mama, to że ona już w tej chwili nie daje rady.
No i teraz wałkuje temat i zadręcza się nim, rozmawia o tym z każdym kto się nawinie,
jakby chciała usłyszeć, że nie będzie przez nikogo potępiona,
jeśli nie zdecyduje się na wysłanie taty na te naświetlania...
Naprawdę boję się o nią :(

evita - Pon 01 Lut, 2010 08:29

Wiedźma napisał/a:
Mianowicie pani doktor z hospicjum zasugerowała, aby zastosować u taty
naświetlania radiologiczne w szpitalu onkologicznym.

no to pani doktor niezłego bobu wam zadała :/ trudna decyzja ... osoby z zewnątrz takie jak ja doradziłyby - dajcie chłopu święty spokój ! nic to nie da oprócz sztucznego podtrzymania przy życiu roślinki skoro naświetlanie ma zrobić takie spustoszenie :( lepiej by było gdybyście nie usłyszeli w ogóle tej propozycji :/

Klara - Pon 01 Lut, 2010 08:30

Wiedźma napisał/a:
czasowe zmniejszenie się guza i tym samym przedłużenie tacie życia,
jednak kosztem zniszczenia części komórek mózgowych, w związku z czym
byłby w znacznie gorszym stanie jeśli chodzi o kontakt ze światem.

Boże! Co to za okropne wybory!
Gdyby mnie się coś takiego trafiło i ktoś by pytał czy się zgodzę, mojej zgody by nie było!
Nigdy bym się nie zgodziła na to, żeby ktoś pod pozorem przedłużenia życia zrobił ze mnie roślinę!
Dla mnie jest to znęcanie się nad chorym i jego otoczeniem.
Może będę przez Was za te słowa potępiona, ale takie jest moje zdanie :?

evita - Pon 01 Lut, 2010 08:34

Klara napisał/a:
Może będę przez Was za te słowa potępiona, ale takie jest moje zdanie

też tak uważam Klaro ! ale co by zrobili twoi najbliżsi ? na zdrowy rozum biorąc - nie powinna wogóle paść taka propozycja ! i te słowa :
Wiedźma napisał/a:
Pani doktor dodała jeszce, że to dla spokoju naszego sumienia,

przecież ona zagrała sobie wrednie na waszych emocjach ! jakkolwiek nie zrobicie będzie źle :/

sabatka - Pon 01 Lut, 2010 08:49

ja także podpisuję się pod zdaniem kary. Ewu jak pisałaś w wątku o związku dwóch alko w sytuacji kryzysowej alko powinien się pozbyć czynników stresogennych. po co ich obie dokładać. każdy by wolał umrzeć w dobrym stanie niż się męczyć
Wiedźma - Pon 01 Lut, 2010 09:20

sabatka napisał/a:
każdy by wolał umrzeć w dobrym stanie niż się męczyć

Pani doktor twierdzi, że każdy umierający, z jakim miała do czynienie w swojej karierze zawodowej
chce żyć jak najdłużej i każdy tydzień wyrwany śmierci jest dla niego na wagę złota.
No ale jej pacjentem jest tata a nie mama i nie jest jej zadaniem troszczenie się o nią.
A ja stoję przed wyborem: dłuższe życie taty z góry spisane na straty
albo życie mamy, która ma szanse jeszcze sobie pożyć, o ile zgryzota jej nie zabije.
Ja wewnątrz siebie już dokonałam wyboru, ale nie mogę podjąć decyzji za mamę...

ZbOlo - Pon 01 Lut, 2010 10:32

Wiedźma napisał/a:
A ja stoję przed wyborem

...to są bardzo ciężkie i niszczące wybory - bądź silna Wiedźmo!!!

Wiedźma napisał/a:
każdy umierający
Wiedźma napisał/a:
chce żyć jak najdłużej

...tak naprawdę nie wiadomo co myślą ludzie, którzy są w stanie wegetatywnym. Podobno nadzieja umiera ostatnia, ale czasami to i na nią nie starcza sił - wiem, bo sam przeżywałem śmierć mojej matki.

beata - Pon 01 Lut, 2010 10:59

Klara napisał/a:
Dla mnie jest to znęcanie się nad chorym i jego otoczeniem.
Może będę przez Was za te słowa potępiona, ale takie jest moje zdanie
Mam podobne zdanie do Twojego Klaro i pewnie Ewa je zrozumie...ale czy potrafiłaby je zrozumieć Jej mama?
W chwili gdy chory umiera...robimy sobie rachunek sumienia i zastanawiamy się czy zrobiliśmy wszystko dla chorego.A ziarenko,które zasiała Pani doktor...odbiera pewność,że tak było.Teraz mówimy..tak...dajmy Mu umrzeć w spokoju,ale gdy umrze bijemy się w pierś mówiąc...trzeba było się jednak zdecydować. :( Czy mama Ewy zrozumie,że lepiej było pozwolić Mu odejść w spokoju? :(
Wiedźma napisał/a:
jednak kosztem zniszczenia części komórek mózgowych, w związku z czym
byłby w znacznie gorszym stanie jeśli chodzi o kontakt ze światem.
Poza tym takie naświetlania strasznie męczą;bóle,wymioty,straszne osłabienie.Czy warto męczyć tego i tak cierpiącego człowieka?
Boże Ewuś...decyzja którą musicie podjąć jest ogromnie trudna. :(


Boże użycz Ewie i jej rodzinie pogody ducha,
aby godziły się z tym,czego nie mogą zmienić,
odwagi,aby zmieniały to,co zmienić mogą
,i mądrości,aby odróżniały jedno od drugiego. :(

Tomoe - Pon 01 Lut, 2010 11:06

Wiedźma napisał/a:
jej pacjentem jest tata

Dlaczego zatem lekarka nie pozwoli samemu tacie podjąć decyzji?
Dlaczego obarcza tym dylematem ciebie, siostrę i mamę?

ZbOlo - Pon 01 Lut, 2010 11:10

Tomoe napisał/a:
samemu tacie

...myślę za bardzo nie może...

beata - Pon 01 Lut, 2010 11:14

Tomoe napisał/a:
Dlaczego zatem lekarka nie pozwoli samemu tacie podjąć decyzji?
Moze dlatego,że tata Ewy nie wie w jakim jest stanie,ani co tak naprawdę Mu dolega :(
Tomoe - Pon 01 Lut, 2010 12:30

No tak, o tym nie pomyślałam...
Trudna sprawa.

Wiedźma - Pon 01 Lut, 2010 12:51

Mama co prawda spytała tatę czy by chciał jechać do szpitala, żeby go trochę podleczyli,
ale cóż to za pytanie, skoro pytany nie zna wszystkich argumentów...
Tata odpowiedział, że nie chce słyszeć o żadnych szpitalach.

Flandria - Pon 01 Lut, 2010 13:41

Wiedźma napisał/a:
Tata odpowiedział, że nie chce słyszeć o żadnych szpitalach.


no i może to jest odpowiedź ...

Wiedźma napisał/a:
Pani doktor dodała jeszce, że to dla spokoju naszego sumienia,
żebyśmy sobie nie zarzucały, że nie zrobiłyśmy wszystkiego co było możliwe.

taaaa ...
a to nie jest typowa projekcja ?
tzn. tak sobie pomyślałam, że ta lekarka dla spokoju własnego sumienia to wszystko powiedziała

poza tym, z własnego doświadczenia wiem, że nawet jeśli robi się WSZYSTKO, żeby umierający miał jak w raju, to i tak zawsze po jego śmierci robimy sobie wyrzuty.
ja sobie zarzucałam kiedyś wiele rzeczy, wywiad z Anną Dodziuk uświadomił mi, że to naturalny mechanizm

jobael - Pon 01 Lut, 2010 14:19

Flandra napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Tata odpowiedział, że nie chce słyszeć o żadnych szpitalach.


no i może to jest odpowiedź ...

No , bo jest .
Przecież ojciec nie jest głupim człowiekiem i przemyśliwa wiele , o czym nie mówi.
Leży jak łazarz i czuje , że to się zbliża koniec, dlatego stał się "taki bez hamulców".

Lekarka myślę zgodnie z przysięgą Hipokratesa , jest obowiązana do wyczerpania wszelkich możliwych sposobów , a i nauka wciąż jest łakoma , więc szuka się dla niej pokarmu.

Ewa nadal jestem z Tobą. Trzymaj się dzielnie . Pomyśl o mamie ,przed którą by może jest jeszcze wiele.

KICAJKA - Pon 01 Lut, 2010 14:56

Wiedźma napisał/a:
Tata odpowiedział, że nie chce słyszeć o żadnych szpitalach.
Też tak myślę,że to jest w pewnym sensie odpowiedź. :)
A mamę możecie tylko wesprzeć w tej decyzji,że nikt nie będzie miał pretensji,o to bo mogła jeszcze coś zrobić. :pocieszacz: :buzki:

beata - Pon 01 Lut, 2010 15:50

Wiedźma napisał/a:
Tata odpowiedział, że nie chce słyszeć o żadnych szpitalach.
Ewuś w tym Twój tatuś przypomina mojego dziadka.Miał tętniaka na aorcie,którego nie dało się zoperować.Lekarz zapytany jak długo z tym pożyje,powiedział,że to jest jak bomba zegarowa...może żyć 20 at,a może pęknąć za chwilę.Oprócz tego miał też silne boleści,czasami mdlał.Ale za nic w świecie nie chciał się położyć do szpitala.Powiedział,że chce umrzeć w domu...i tak się stało.Po prostu zasnął i się już nie obudził. :( Zmarł tak jak chciał,jaka była jego wola.
Tylko raz udało nam się go położyć w szpitalu,był nieprzytomny,więc nie było problemu.Dwa miesiące się do nas nie odzywał i każdy bał się,że odejdzie nie pogodziwszy się z nami.
Kiedyś pamiętam jak mój tata wezwał karetkę,pomimo bólu dziadek zwlekł się z łóżka i wyszedł do nich z kijem do przesuwania firanek...biedni nawet nie weszli do mieszkania.
Ewuś może Twój tata podświadomie wyczuwa,że Jego koniec jest bliski i tak jak mój dziadek chce umrzeć w domu,wśród bliskich.Nie odbierajcie Mu tego :pocieszacz:Poza tym może to zabrzmi okrutnie,ale czy Twoja mama to wszystko wytrzyma?Czy da radę? :(

pietruszka - Pon 01 Lut, 2010 16:21

Witaj Ewuś Ogromnie mi smutno się zrobiło, kiedy przeczytałam, jak trudny czas u Ciebie cf2423f
Niestety mogę Cię tylko wirtualnie przytulić :pocieszacz: , choć wolałbym osobiście.

Przeżywałam śmierć mojej babci. Kilka miesięcy nie wstawała właściwie z łóżka. Dożyła pięknego wieku 97 lat, ale i tak trudno było mi się z nią pożegnać. Bo chyba nigdy nie jesteśmy na to przygotowani. I może dobrze, bo w końcu świadczy to o naszym człowieczeństwie i więzi emocjonalnej, która nas łączy z innym człowiekiem.

Pamiętam, że ostatnie dni działałam jak robot, musiałam, bo moja mama rozkleiła się całkiem. To w końcu była jej mama... W przeddzień śmierci babci, kiedy jej się pogorszyło, wezwaliśmy karetkę. Znajomy lekarz, który również przyjechał, stwierdził, że to już ostatnie godziny i czy na pewno chcemy ją męczyć, i czy nie lepiej dać jej spokojnie umrzeć... w domu... a nie w karetce... czy w szpitalu... W poniedziałek babcia odeszła... Byliśmy wszyscy obok niej... Odeszła, kiedy byłam obok... Po prostu byliśmy obok niej, kiedy cichutko gasła... Miała piękną śmierć. Wiem, że to dziwnie brzmi... Ale chciałabym sama tak odejść... W domu... przy bliskich...

Ewuniu, pomodlę się za Ciebie, Twoją siostrę, Mamę i Wszego Tatę.

ZbOlo - Wto 02 Lut, 2010 09:08

pietruszka napisał/a:
Odeszła, kiedy byłam obok...

pietruszka napisał/a:
Miała piękną śmierć


...może to zabrzmi obrazoburczo - ale bardzo Ci zazdroszczę! Moja mama odeszła sama, na OIOM-ie... dopiero takie myśli dochodzą do mnie teraz - kiedy jestem trzeźwy... wtedy byłem cały czas pijany. Sądzę (bo nikt tego nie wie), że odchodzenie wśród najbliższych jest... właśnie piękne, że największym skarbem jest nasza obecność i dbałość o jak największy komfort gasnącej osoby (przede wszystkim ugasić ból..). Ech... trudno jest o tym pisać.....

beata - Śro 03 Lut, 2010 23:12

Ewuś jak się czuje Twój tatuś?
Wiedźma - Śro 03 Lut, 2010 23:22

Coraz słabszy, coraz bardziej cichy...
Jutro sprowadzę mu księdza.

pterodaktyll - Śro 03 Lut, 2010 23:27

Słowa tego nie oddadzą ale wewnętrznego spokoju i pogody ducha Ci teraz życzę :pocieszacz:
beata - Śro 03 Lut, 2010 23:33

Wiedźma napisał/a:
Coraz słabszy, coraz bardziej cichy...
Bardzo mi przykro :pocieszacz: Cały czas jestem myślami z Tobą :(
Borus - Czw 04 Lut, 2010 07:10

Wiedźma napisał/a:
Coraz słabszy, coraz bardziej cichy...
Jutro sprowadzę mu księdza.

:( :pocieszacz:

ZbOlo - Czw 04 Lut, 2010 08:14

Wiedźma napisał/a:
Jutro sprowadzę mu księdza.

...sądzę, że to dobra decyzja. Rozmowa z rozsądnym księdzem może dać ukojenie i spokój duszy a wspólna modlitwa połączy Was w nadziei. Przykro mi, że nic nie mogę zrobić - bezsilność jest najgorsza... :pocieszacz: Od kiedy powstał ten problem - cały czas myślę i modlę się za Was... cierpliwości i spokoju ducha życzę...

evita - Czw 04 Lut, 2010 10:32

trzymaj się Ewuniu ! Ty i cała twoja rodzina :buziak:
yuraa - Czw 04 Lut, 2010 10:34

Trzymaj się Ewa.
wspieram Cię duchem

jobael - Czw 04 Lut, 2010 11:06

Zatem nadchodzi czas przebaczania , pojednania , pożegnania i miłości .
Trzymaj się dzielnie . Dla ojca może to i lepiej . Skoro nie może już chodzić po ziemskim padole , to niech idzie tam , gdzie panuje cisza i spokój . Nawet jak już odejdzie , to i tak zawsze będzie z Wami .

beata - Czw 04 Lut, 2010 12:54

Ewuś,a jak Ty się trzymasz? :pocieszacz:
Wiedźma - Czw 04 Lut, 2010 17:54

Ano dzisiaj mi byle jak...
pietruszka - Czw 04 Lut, 2010 17:56

:pocieszacz:
ZbOlo - Czw 04 Lut, 2010 18:34

Wiedźma napisał/a:
Ano dzisiaj mi byle jak...

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:

pterodaktyll - Czw 04 Lut, 2010 19:31

Wiedźma napisał/a:
Ano dzisiaj mi byle jak...

Spróbuj dać czas czasowi. Cóż innego możesz zrobić......................

KICAJKA - Czw 04 Lut, 2010 20:21

Wiedźma napisał/a:
Ano dzisiaj mi byle jak...
Jesteśmy z Tobą :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :buziak: :buziak: :buzki: :buzki:
czarna róża - Pią 05 Lut, 2010 17:01

Teraz możecie Wy wszyscy ,cała wasza rodzina byc z tatą,kiedy odchodzi.. jak najwięcej,to potrzebne jest zarówno wam jak i jemu,przynajmniej ja tak myślę..rodzina,opieka ,ksiądz...nic więcej nie można zrobic...moja mama zmarła na ojomie nad ranem,nieprzytomna była od kilku miesięcy,odkorowana,maszyna za nią żyła..pierwsze co.. poczułam ulgę...że już się nie męczy..to nie stało się nagle,gdzieś tam bylismy na to przygotowani ale i tak...umarła samotnie wsród rurek,kabli,monitorów,nikt przy niej nie siedział ,nie trzymał za rękę,Ty masz możliwośc byc z tatą...
Wiedźma - Pią 05 Lut, 2010 17:58

Przyjechała z Krakowa moja córka, dwie noce dyżurowała ze mną przy tacie -
było trochę raźniej. Wyrwała mnie na chwilę z tej machiny i... zabrała do fryzjera.
Trochę odetchnęłam. Ale już pojutrze już wraca do siebie. Szkoda.

Wczoraj był u taty ksiądz z sakramentami. Mam wrażenie, że w samą porę,
bo tata wręcz niknie w oczach z każdym dniem.
A sąsiedzi już go pochowali - ktoś puścił plotkę, że już zmarł,
no i ta plotka błyskawicznie obiegła wszystkich znajomych i dotarła do mojej mamy.
Okazało się, że syn sąsiada spotkał mnie z córką na klatce schodowej
i ponieważ byłyśmy obie ubrane na czarno, wykoncypował sobie, że to żałoba po tacie.
A my obie zawsze nosimy się na czarno, ale on nie zna naszych zwyczajów,
bardzo dawno nas nie widział, więc nie wiedział, że to u nas norma.

Coraz gorzej znoszę tę sytuację, chyba zaczynam popadać w jakąś depresję.
Odeszły mi wszystkie siły, brak mi energii, coraz częściej uciekam w sen...
Znam podobne stany, kiedyś zaprowadziły mnie one do gabinetu psychiatry,
co wcale dobrze się dla mnie nie skończyło :|

Zaczyna się weekend, teraz dyżury nocne ma przejąć moja siostra, może przez ten czas mi się polepszy.
Ale od poniedziałku znowu ja przez tydzień...

evita - Pią 05 Lut, 2010 18:07

Wiedźma napisał/a:
Coraz gorzej znoszę tę sytuację, chyba zaczynam popadać w jakąś depresję.
Odeszły mi wszystkie siły, brak mi energii, coraz częściej uciekam w sen...
Znam podobne stany, kiedyś zaprowadziły mnie one do gabinetu psychiatry,
co wcale dobrze się dla mnie nie skończyło

jak ja żałuję, że wszyscy tak daleko od siebie mieszkamy :( Trzymaj się Wiedźmo i myśl o czymś bardzo bardzo miłym i mam nadzieję, że twój facet jest przy tobie i też twoje myśli nakieruje jak najdalej od tych najczarniejszych !!! całuję cię i cały czas jestem z tobą :buziak:

Wiedźma - Pią 05 Lut, 2010 18:24

evita napisał/a:
mam nadzieję, że twój facet jest przy tobie i też twoje myśli nakieruje jak najdalej od tych najczarniejszych !!!

Ano stara się jak może, ale widzę, że jego też zaczyna już to wszystko przerastać :|
Niedługo będzie musiał wyjechać na tydzień...

Tomoe - Pią 05 Lut, 2010 19:06

Wiedźma napisał/a:

Coraz gorzej znoszę tę sytuację, chyba zaczynam popadać w jakąś depresję.
Odeszły mi wszystkie siły, brak mi energii, coraz częściej uciekam w sen...


Jaka depresja?
Ewcia, depresja to jest choroba.
Nie doszukuj się u siebie choroby.

Wszystko co czujesz, jest naturalne, najnormalniejsze w świecie, wynikające z sytuacji w jakiej jesteś.
Opiekujesz się ciężko chorym, umierającym ojcem, jesteś przemęczona, niedospana, funkcjonujesz w stresie, na najwyższych obrotach, masz jeszcze na głowie mamę z jej problemami, boisz się, cierpisz, trzymasz fason, ale jest ci źle.
I to że jest ci teraz źle, jest NATURALNE!!! kazdy człowiek w twojej sytuacji przeżywałby to samo.
Nienaturalne i nienormalne byłoby, gdybyś w takiej sytuacji czuła się dobrze i promieniała radością.
Oczywiscie, że dla ciebie-alkoholiczki takie stany są trudniejsze do przetrwania niż u nieuzależnionych ludzi. Ale to się da przetrwać na trzeźwo. :)

Wiedźma - Pią 05 Lut, 2010 19:20

Tomoe napisał/a:
Jaka depresja?
Ewcia, depresja to jest choroba.
Nie doszukuj się u siebie choroby.

Masz rację, użyłam tu oczywiście skrótu myślowego - powinnam napisać raczej o nastrojach depresyjnych.
Tym niemniej niepokoją mnie one, właśnie ze względu na mój alkoholizm.
No ale póki co nie pojawiają mi się żadne głody alkoholowe, jedynie pale jak lokomotywa
i rozgrzeszam się z tego tłumacząc sobie, że papieros to taki mój zaworek bezpieczeństwa,
przez który upuszczam nagromadzone emocje. Faktem jest, że palenie przynosi mi dużą ulgę...

Tomoe - Pią 05 Lut, 2010 19:26

Wiesz co?
Ja nie piję ponad pięć i pół roku, a palenia nie rzuciłam.
Podejmowałam dwie próby.
Obie nieudane.
Głód nikotynowy był u mnie bardzo silny. Nie dałam sobie z nim rady.
Na razie na trzecią próbę nie mam ochoty.

Nie muszę być najlepszą ani najtrzeźwiejszą alkoholiczką świata.
Mogę być troszeczkę niedoskonała, prawda?
Ty też możesz.
Mój szef powiada, że ja mam same plusy i tylko jeden minus - palenie. :D
Na co ja mu zwykle odpowiadam, że nie ma ludzi bez wad, więc ja też muszę mieć przynajmniej tę jedną. :D

Wiedźma - Pią 05 Lut, 2010 19:31

No tak! Przecież alkoholiczka bez minusa to jak żołnierz bez karabinu! :mgreen:
ZbOlo - Pią 05 Lut, 2010 19:33

Wiedźma napisał/a:
alkoholiczka bez minusa to jak żołnierz bez karabinu!

...baczność, spocznij i.... odpocznij - czego Ci życzę bardzo ;)

Tomoe - Pią 05 Lut, 2010 19:44

Ja mam świetną lekarkę "pierwszego kontaktu".
Ona pracuje w normalnej poradni ogólnej, ale ma specjalizację z psychiatrii. Ona mi kiedyś tłumaczyła, że głód nikotynowy i głód alkoholowy - to są dwa różne głody, ale obydwa budują u osoby uzależnionej bardzo silne napięcie wewnętrzne. Doszłyśmy wspólnie do wniosku, że mogłoby dojść do sytuacji, że napięcie wywołane głodem nikotynowym byłoby u mnie tak silne, że pojawiłaby się u mnie zaspokojenia głodu nikotynowego... alkoholem.
A do tego doprowadzić nie chcę.
Więc dopóki (przynajmniej na razie) nie radzę sobie z głodem nikotynowym, folguję swojemu uzależnieniu od nikotyny.
Nie jestem z tego dumna, ale nie wymagam od siebie doskonałości.
Jest taka broszurka o rzucaniu palenia przez osoby uzależnione od alkoholu.
Dostałam ją kiedyś od terapeuty-alkoholika, któremu udało się rzucić palenie w oparciu o zawarte w niej wskazówki.
Ale jemu też się ta sztuka nie udała za pierwszym podejściem.

Wiesz o co mi głównie chodzi?
Żebyś sobie nie zaczęła wmawiać, że skoro czujesz to co czujesz, skoro chce ci się spać bardziej niż zwykle i skoro wróciłaś do palenia w sytuacji silnego stresu - to "coś z tobą jest nie tak".
Bo takim myśleniem "robisz sobie kuku".
Wykorzystaj weekend na wypoczynek, na przyjemności, na nicnierobienie, nawet na kilkunastogodzinny sen, jeśli go potrzebujesz.
To nie jest żadna "ucieczka w sen". Po prostu przemęczony organizm upomina się o swoje. :)

Tomoe - Pią 05 Lut, 2010 19:56

Motto na weekend:

Będę robić nic

Posprzątałam, odkurzyłam
Wypolerowałam, wyczyściłam
Podlałam, pościeliłam
Przyszyłam, zacerowałam
Wyprasowałam, poukładałam
Wyprałam, rozwiesiłam
I się zmęczyłam

Dlatego będę robić nic, nic będę robić
A robić nic to znaczy nic nie robić
Nic nie robić, zupełnie nic nie robić
Będę robić nic, nic będę robić
A robić nic to znaczy nic nie robić
Nic nie robić, zupełnie nic nie robić

Obrałam, pokroiłam
Ugotowałam, przesoliłam
Upiekłam, przypaliłam
Rozmroziłam, usmażyłam
Pozmywałam, powycierałam
Stłukłam i się załamałam

Dlatego będę robić nic, nic będę robić
A robić nic to znaczy nic nie robić
Nic nie robić, zupełnie nic nie robić
Będę robić nic, nic będę robić
A robić nic to znaczy nic nie robić!

Miłego leniuchowania!

Wiedźma - Pią 05 Lut, 2010 20:08

Tomoe napisał/a:
Wiesz o co mi głównie chodzi?
Żebyś sobie nie zaczęła wmawiać, że skoro czujesz to co czujesz, skoro chce ci się spać bardziej niż zwykle i skoro wróciłaś do palenia w sytuacji silnego stresu - to "coś z tobą jest nie tak".

Oj tak, mam tendencje do pakowania się w niczym nieuzasadnione poczucie winy :oops:
Dobrze sobie co jakiś czas to uświadomić, kliknąć się w czoło i zapytać: no co ty? jaka wina? :glupek:

Tomoe napisał/a:
Miłego leniuchowania!

Dziękuję! Postaram się :tak:
Super wierszyk! :okok:

beata - Sob 06 Lut, 2010 09:39

Wiedźma napisał/a:
powinnam napisać raczej o nastrojach depresyjnych.
Tym niemniej niepokoją
Ewuś widząc co dzieje się z mamą Kasi,jak wpływa na Nią stres...bardzo Cię proszę,dbaj o siebie.Jesteś dla nas bardzo ważną osobą.
Ewuś,a może mogłabym jakoś pomóc? :pocieszacz:

Wiedźma - Sob 06 Lut, 2010 10:09

beata napisał/a:
Ewuś,a może mogłabym jakoś pomóc?

Pomagasz mi nieustannie dobrym słowem, Beti :buziak:

Właśnie się dowiedziałam, że nici z mojej wolnej soboty,
bo siostra jest przeziębiona i musi iść do domu sie położyć.
No i nie będzie miał kto dać tacie zastrzyku - znaczy siem, muszę ja.
Ale na noc ma mimo wszystko przyjechać, więc ja jednak we własnym łóżku :|

beata - Sob 06 Lut, 2010 10:11

Wiedźma napisał/a:
Ale na noc ma mimo wszystko przyjechać,
A kto będzie wtedy z tatą?
evita - Sob 06 Lut, 2010 10:24

beata napisał/a:
A kto będzie wtedy z tatą?

no przecież pisze Ewa że jednak siostra na noc przyjedzie :)
Wiedźma napisał/a:
więc ja jednak we własnym łóżku

dobre i to chociaż !

beata - Sob 06 Lut, 2010 10:34

evita napisał/a:
no przecież pisze Ewa że jednak siostra na noc przyjedzie
Kurde tak się przejęłam pierwszą częścią postu,że nie doczytałam końca :wstyd:
beata - Pon 08 Lut, 2010 09:38

Ewuś jak się czuje tatuś...i jak Wy się trzymacie? :pocieszacz:
evita - Pon 08 Lut, 2010 15:10

EWA :krzyk: napisz co u ciebie ! od rana pojawiasz się i znikasz a ja czekam na wieści :|
Wiedźma - Pon 08 Lut, 2010 18:36

Nie mogę za bardzo pisać, bo komputer jest w pokoju taty i drażni go stukot klawiatury...
Ale co jakiś czas tu zaglądam i czytam.

Jacek - Pon 08 Lut, 2010 18:42

:buziak:
evita - Pon 08 Lut, 2010 18:42

Wiedźma napisał/a:
co jakiś czas tu zaglądam i czytam.


no to już wiesz, że nadal jesteśmy tuż obok ciebie :)

Wiedźma - Pon 08 Lut, 2010 18:43

Wiem! ergr
Borus - Pon 08 Lut, 2010 19:02

...ci, którzy nie odzywają się tak często, też są... :skromny:
Wiedźma - Pon 08 Lut, 2010 19:13

:buziak:
KICAJKA - Pon 08 Lut, 2010 20:17

Trzymaj się :buziak: :pocieszacz: :buzki:
beata - Pon 08 Lut, 2010 20:49

Wiedźma napisał/a:
Ale co jakiś czas tu zaglądam i czytam.
Jestem cały czas myślami z Tobą :pocieszacz:
Tomoe - Wto 09 Lut, 2010 10:16

:pocieszacz: :buziak: :buzki:
ZbOlo - Wto 09 Lut, 2010 10:31

Wiedźma napisał/a:
Ale co jakiś czas tu zaglądam i czytam.

...jestem myślami z Tobą - tym bardziej, że mój tata idzie dzisiaj do szpitala na operację (jakaś narośl w jelicie grubym). Trzymaj się - są takie momenty w życiu, kiedy modlitwa bardzo pomaga...

zielona - Wto 09 Lut, 2010 12:07

:pocieszacz: :pocieszacz:
pietruszka - Wto 09 Lut, 2010 12:38

:pocieszacz:
Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 14:04

Dziękuję, moi kochani pocieszacze! :buziak:
evita - Wto 09 Lut, 2010 14:05

A co u taty ? możesz coś napisać czy nie bardzo teraz ?
Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 14:09

Nie bardzo mogę się teraz rozpisywać.
Z tatą nie jest dobrze, z każdym dniem jest coraz słabszy i coraz bardziej nieobecny... :(

beata - Wto 09 Lut, 2010 14:10

A jak Ty się trzymasz? :pocieszacz:
evita - Wto 09 Lut, 2010 14:10

Wiedźma napisał/a:
Z tatą nie jest dobrze, z każdym dniem jest coraz słabszy i coraz bardziej nieobecny...

trzymaj się Ewuniu :buziak: :pocieszacz:

Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 14:12

Ano zawzięłam się i muszę!
Na razie jakoś wytrzymuję.
W weekend siostra mnie zmieni.

KICAJKA - Wto 09 Lut, 2010 14:12

Spokoju i wytrwałości :pocieszacz: :pocieszacz: :buziak: Jesteśmy z Tobą :buzki:
beata - Wto 09 Lut, 2010 14:13

Wiedźma napisał/a:
Ano zawzięłam się i muszę!
A czy Twój pan przytula Cię także od nas? :skromny:
Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 14:17

beata napisał/a:
A czy Twój pan przytula Cię także od nas? :skromny:
34dd
Nie rozumiem pytania, ale odpowiem ogólnie -
nikt mnie w tej chwili nie przytula, bo spędzam w domu rodziców 24h/d

beata - Wto 09 Lut, 2010 15:56

Wiedźma napisał/a:
Nie rozumiem pytania, ale odpowiem ogólnie -
No przecież prosiłyśmy z Tomoe...co by Twój facet przytulał Cię od nas :foch:
Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 16:01

beata napisał/a:
No przecież prosiłyśmy z Tomoe...co by Twój facet przytulał Cię od nas :foch:

Aaaa, już sobie przypominam :glupek:
Sorki, zakręcona jestem niemiłosiernie :oops:

No na razie mnie nie przytula, bo nie ma takiej możliwości...

Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 16:02

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie.
Tomoe - Wto 09 Lut, 2010 16:37

Wiedźma napisał/a:

No na razie mnie nie przytula, bo nie ma takiej możliwości...


No to ja się już lepiej przyznam: wiem, kim jest ten tajemniczy pan.
Kiedyś - dawno temu - Monka mi powiedziała w tajemnicy.
Jeśli się od tego czasu nic nie zmieniło - to roumiem przyczynę tego "chwilowego nieprzytulania".
(Czytam forum ze zrozumieniem, a co!) :wysmiewacz:

Wiedźma - Wto 09 Lut, 2010 17:00

Tomoe napisał/a:
No to ja się już lepiej przyznam

:tupie:

:nunu:

No dobra - nic się nie zmieniło...

beata - Wto 09 Lut, 2010 18:06

Tomoe napisał/a:
wiem, kim jest ten tajemniczy pan.
Kiedyś - dawno temu - Monka mi powiedziała w tajemnicy.
Ja też chcę popatrzeć :foch:
evita - Wto 09 Lut, 2010 18:35

beata napisał/a:
Ja też chcę popatrzeć

ciekawość pierwszy stopień do piekła :milczek:

beata - Wto 09 Lut, 2010 18:41

evita napisał/a:
ciekawość pierwszy stopień do piekła
Wiem...ale w piekle jest teraz tak cieplutko :skromny:
beata - Wto 09 Lut, 2010 18:47

Jacek napisał/a:
aby wesprzeć,aby było w co się wtulić
Bym Ci coś odpisała Jacuś,ale w tym wątku mi nie wypada. :p
Tomoe - Śro 10 Lut, 2010 09:06

Jak chodziłam na terapię DDA, to w korytarzu ośrodka, na tablicy ogłoszeń, wisiał taki tekst o przytulaniu:

PRZYTULANIE
Przytulanie jest zdrowe.
Wspomaga system immunologiczny, utrzymuje człowieka w dobrym zdrowiu, leczy depresję, redukuje stres, przywołuje sen, odmładza, orzeźwia, nie ma skutków ubocznych.
Przytulanie jest zupełnie naturalne.
Jest całkowicie organiczne, naturalnie słodkie, nie zawiera pestycydów, konserwantów ani sztucznych składników i jest w stu procentach odżywcze.
Przytulanie jest właściwie doskonałe.
Nie ma części, które mogłyby sie zużyć, ani baterii, które mogłyby się wyczerpać, nie wymaga okresowych przeglądów.
Niewiele energii zużywa, mnóstwo dostarcza, nie tuczy, nie podlega inflacji.
Jest wolne od miesięcznych opłat, ubezpieczeń, nie jest narażone na kradzież, nie podlega opodatkowaniu.
I, oczywiście, zawsze jest w pełni odwzajemnione.

c4fscs

Wiedźma - Śro 10 Lut, 2010 10:11

Nie potrafię przytulić mamy... :(
evita - Śro 10 Lut, 2010 10:16

Wiedźma napisał/a:
Nie potrafię przytulić mamy...

rozumiem cię doskonale bo ja również tego nie potrafię ... :( :pocieszacz:

Tomoe - Śro 10 Lut, 2010 10:36

Wiedźma napisał/a:
Nie potrafię przytulić mamy... :(


Ja też kiedyś nie potrafiłam.
I do dziś jest to dla mnie bardzo trudne.
Ale czasem się przełamuję i to robię.
I wtedy wyczuwam u niej ogromny opór.
Ona też nie umie się przytulać.

Moja mama 13 lutego będzie miała 69 urodziny.
A ja już teraz się martwię, że nie będę się dobrze czuła, składając jej życzenia i przytulając ją z tej okazji.
Ale pójdę na te urodziny.
Moja mama jest czynną alkoholiczką - a na domiar złego jest głęboko współuzależnioną wdową po moim ojcu-alkoholiku, który nigdy nie wytrzeźwiał.
Jej świat - to jest zupełnie inny świat niż ten, w którym ja teraz żyję.

I chociaż przeszłam terapię DDA - to amnezji, ani całkowitej ani częściowej, nikt mi tam nie zafundował.
Bo to jest niewykonalne.
Więc nadal moje relacje z mamą są dość... hmmm... skomplikowane, a porozumienie między nami nie jest możliwe.
Pogodziłam się z tym.
I nauczyłam się już nie zmuszać siebie do zachowań, które mnie samej szkodzą w relacjach z nią.
Na co dzień - ograniczyłam kontakty z nią do minimum.
Odseparowałam się od jej świata.
Ale są takie sytuacje, kiedy tych kontaktów nie da się uniknąć.

Myślę, że i dla ciebie, Ewa, codzienne kontakty z mamą, wymuszone okolicznościami, nie są komfortowe.

Jagna - Śro 10 Lut, 2010 11:28

Ewuniu, jestem z Toba i często o Tobie myślę, to trudny czas ale jakże powtarzalne to wszystko. Najczęściej mówimy, ale dlaczego JUŻ, TERAZ ???
Taka kolej rzeczy, narodziny i umieranie, przychodząc na ten świat mamy to wpisane w nasze jestestwo i chociaz wiemy, że tak jest , to w takich chwilach tak trudno nam sie godzić na coś, czego i tak nie możemy zmienić. 8|

Pogody ducha Ewo !

Jeśli chodzi o relacje z matką, to bardzo mi się poprawiła, moja mama jest dosyć otawrta na zmiany, wzięła udział w warsztatach wg. B. Hellingera, dowiaduje się i rozumie moją chorobę.
Jest o niebo lepiej, potrafimy sie przytulić, chociaz nadal jej się boję, gdy podejmuje jakies życiowe decyzje, obawiam sie co powie, jak pomyśli.
Hmm:)
Ojca przytulić nie umiem, jest między nami ogromny dystans, nie wiem dlaczego , wydaje się że brak uzasadnionej przyczyny, akceptuję ten stan na dzisiaj i staram się żyć własnym życiem.
Przytulam Cię :pocieszacz:

pietruszka - Śro 10 Lut, 2010 11:51

Moja mama boi się dotyku... Ot... I chyba nauczyłam się to szanować, choć jest to dla mnie smutne...
Ewuniu... ot... jestem...

Jacek - Śro 10 Lut, 2010 12:26

Wiedźma napisał/a:
Nie potrafię przytulić mamy... :(

ja swojej też nie,nawet nie śmiem powiedzieć mamo (czyt.teściowa) 8|

beata - Śro 10 Lut, 2010 12:32

Wiedźma napisał/a:
Nie potrafię przytulić mamy...
Ja swojej też nie,ale Ciebie przytulam bardzo mocno :pocieszacz:
Wiedźma - Śro 10 Lut, 2010 13:34

A myślałam, że to tylko ze mną coś jest nie w porządku...
beata - Śro 10 Lut, 2010 13:36

Wiedźma napisał/a:
A myślałam, że to tylko ze mną coś jest nie w porządku...
Zapewniam Cię,że nie. :pocieszacz:
Halibut - Śro 10 Lut, 2010 20:36

I ja cię przytulam Wiedźmo z całej siły i z całego serca.
Chciałbym żebyś wiedziała, że myślami cały czas jestem z tobą.
I jeżeli moje słowa mogą w tych trudnych chwilach, choć trochę ci pomóc to jestem gotowy zapisać nimi cały świat.

Hali na leciutkiej fali….

Wiedźma - Śro 10 Lut, 2010 23:18

Jak to dobrze, że jesteście.
Te chwile, gdy mogę tu zajrzeć są teraz dla mnie złapaniem oddechu,
oderwaniem się od wszechogarniającego przygnębienia i bezradności.
Napewno gorzej bym to wszystko znosiła, gdyby nie było Was tu, w monitorku.
          ergr

Masakra - Śro 10 Lut, 2010 23:20

Witaj Wiedzmo moja droga. Od jakiegos czasu sledze Twoj temat nie chcialem wczesniej pisac i sie wymadrzac bo zyje jeszcze krotko. Powiem wiec tylko, ze z calego serduszka jestem z Toba i moze to niewiele to wirtualnie Cie przytulam tak mocno :pocieszacz:
Wiedźma - Śro 10 Lut, 2010 23:24

Dzięki, Młody 4g5
Masakra - Śro 10 Lut, 2010 23:30

Wiedźma napisał/a:
Dzięki, Młody 4g5

Nie przesadzaj, dzieciakiem tez nie jestem :)

Wiedźma - Śro 10 Lut, 2010 23:33

Dobra dobra - mam córkę starszą od Ciebie :p
I do tego zięcia, też starszego 8)

Jacek - Śro 10 Lut, 2010 23:36

Wiedźma napisał/a:
Dobra dobra - mam córkę starszą od Ciebie :p

dobra dobra - ja tam mogę być młody :skromny:

Masakra - Śro 10 Lut, 2010 23:36

Wiedźma napisał/a:
Dobra dobra - mam córkę starszą od Ciebie :p
I do tego zięcia, też starszego 8)


Nom na pewno- dodajac do tego, ze nie wiesz ile mam lat to gratuluje zdolnosci przewidywania :swieczka:

Wiedźma - Śro 10 Lut, 2010 23:53

Masakra napisał/a:
nie wiesz ile mam lat to gratuluje zdolnosci przewidywania :swieczka:

Zapominasz, żem wiedźma zrgvr
No dobra - moja młoda kończy w marcu 28 lat.
Myślę, że nie masz jeszcze tyle, co?
I nie bocz się na mnie za tego Młodego - to był wyraz sympatii do Ciebie :skromny:

Wiedźma - Czw 11 Lut, 2010 09:18

ZbOlo, oddzieliłam Twój wątek z tego tematu o umieraniu,
bo przecież Twój tata ma żyć! I tego się trzymajmy! :kciuki:
Mój tata idzie na operację

ZbOlo - Czw 11 Lut, 2010 09:21

Wiedźma napisał/a:
I tego się trzymajmy!

...dzięki! I tak ma być...

verdo - Czw 11 Lut, 2010 16:10

Borus napisał/a:
...ci, którzy nie odzywają się tak często, też są...


:pocieszacz:

Wiedźma - Pią 12 Lut, 2010 21:44

Wróciłam do domu po tygodniowym maratonie przy tacie. Jest coraz słabszy, prawie cały czas śpi.
Tak ma podobno być - sen, sen, sen, z którego w końcu się nie obudzi...

Przez ten tydzień zdołałam tak jakoś zagłębić się w atmosferę tamtego domu, wtopić się w nią.
Parę szczegółów przestało mnie drażnić i stało się do zniesienia, mimo, że wcześniej z ich powodu
nie mogłam tam wytrzymać dłużej niż godzinę. Czy je zaakceptowałam? Nie, to za dużo powiedziane,
co najwyżej zaczęłam tolerować. No ale dzięki temu odrobinę zbliżyłam się do mamy,
co dawniej wydawało mi się niemożliwe. Czuję, że coś się we mnie zmienia, coś przewartościowuje.
Nie potrafię tego nazwać ani opisać, ale w moim wnętrzu toczy się jakiś proces...

evita - Pią 12 Lut, 2010 21:49

Wiedźma napisał/a:
Tak ma podobno być - sen, sen, sen, z którego w końcu się nie obudzi...

tak chyba jest najlepiej ... najmniej boleśnie ...

Wiedźma napisał/a:
dzięki temu odrobinę zbliżyłam się do mamy

ponoć nieszczęścia zbliżają ... może to głupie co teraz napiszę ale - tracisz tatę to jest cholernie przykre, jednocześnie może jednak odnajdziesz swoją mamę ? w końcu ta wzajemna miłość gdzies tam w was drzemie, teraz się budzi (nomen-omen) do życia :pocieszacz:

Masakra - Pią 12 Lut, 2010 21:52

Wiedźma napisał/a:

nie bocz się na mnie za tego Młodego - to był wyraz sympatii do Ciebie :skromny:


Nawet gdybym chcial to chyba nawet nie umialbym sie na Ciebie boczyc:)
Pozatym jestem mlodszy faktycznie niz Twoja latorosl jednak mowienie do kogos mlody kojarzy mi sie z odgornym podejsciem (czytaj szczeniactwem, brakiem doswiadczenia, niemoznoscia mienia racji, a zwlaszcza w konfrontacji ze "starymi wyjadaczami"). Jak powtarzam- wiek to tylko statystyka. Aczkolwiek daleki jestem od wszelkiego rodzaju fochow, pretensji czy zlosci nie zamierzam tez z tego powodu robic afer, opuszczac pokazowo forum czy tez krzywdzic niewinnych cywilow :)

Jacek - Pią 12 Lut, 2010 21:58

Masakra napisał/a:
jednak mowienie do kogos mlody kojarzy mi sie z odgornym podejsciem (czytaj szczeniactwem, brakiem doswiadczenia, niemoznoscia mienia racji, a zwlaszcza w konfrontacji ze "starymi

dokładnie jak to napisałeś
zaś dorosłość kojarzy się dumnie z możnością palenia czy piciem alkoholu
nawet wtedy gdy nie ma się jeszcze osiemnastki

pietruszka - Pią 12 Lut, 2010 22:06

Wiedźma napisał/a:
Nie potrafię tego nazwać ani opisać, ale w moim wnętrzu toczy się jakiś proces...

dojrzewanie? dorastanie? myślę, że w relacjach my-rodzice to adekwatne słowa... pomimo wieku... czasem te więzi są bolesne... jak kajdany uplecione z cierni... ale one są... nie ma miejsca na obojętność...
:pocieszacz:

Wiedźma - Pią 12 Lut, 2010 22:12

pietruszka napisał/a:
czasem te więzi są bolesne... jak kajdany uplecione z cierni...

Tak też dotąd postrzegałam te nasze rodzinne więzi
i oto w ostatnich dniach, paradoksalnie, przestałam odczuwać ich ból.

Masakra - Pią 12 Lut, 2010 22:15

Jacek napisał/a:

dokładnie jak to napisałeś
zaś dorosłość kojarzy się dumnie z możnością palenia czy piciem alkoholu
nawet wtedy gdy nie ma się jeszcze osiemnastki


Pewnie tak tyle ze w wieku 16 lat a tylu to ja juz dawno nie mam

Wiedźma - Pią 12 Lut, 2010 22:21

Masakra napisał/a:
mowienie do kogos mlody kojarzy mi sie z odgornym podejsciem (czytaj szczeniactwem, brakiem doswiadczenia, niemoznoscia mienia racji, a zwlaszcza w konfrontacji ze "starymi wyjadaczami")

Ja tak tego nie widzę, Masakro.
Często zwracam się tak do osób sporo młodszych ode mnie, zwykle do tych, których lubię.
Nawet do córki - tak trochę z przekąsem i przymrużeniem oka.
I jak dotąd nigdy nie było to źle odbierane - być może tu, w necie, wyłazi deficyt sygnałów niewerbalnych
i stąd łatwo o nieporozumienie, zwłaszcza, że każdy z nas ma jakieś swoje
wcześniejsze doświadczenia i skojarzenia związane z pewnymi zwrotami czy sformułowaniami.
Tak więc jeśli poczułeś się dotknięty, to przepraszam Cię, nie było to moim zamiarem.
Wręcz przeciwnie - jak już wcześniej napisałam - dałam wyraz mojej sympatii dla Ciebie.

Masakra - Pią 12 Lut, 2010 22:25

Wiedźma napisał/a:

Ja tak tego nie widzę, Masakro.
Często zwracam się tak do osób sporo młodszych ode mnie, zwykle do tych, których lubię.
Nawet do córki - tak trochę z przekąsem i przymrużeniem oka.
I jak dotąd nigdy nie było to źle odbierane - być może tu, w necie, wyłazi deficyt sygnałów niewerbalnych
i stąd łatwo o nieporozumienie, zwłaszcza, że każdy z nas ma jakieś swoje
wcześniejsze doświadczenia i skojarzenia związane z pewnymi zwrotami czy sformułowaniami.
Tak więc jeśli poczułeś się dotknięty, to przepraszam Cię, nie było to moim zamiarem.
Wręcz przeciwnie - jak już wcześniej napisałam - dałam wyraz mojej sympatii dla Ciebie.


A ja jak juz wczesniej pisalem absolutnie nie poczulem sie dotkniety urazony zmieszany z blotem itp: ) Mam duzy dystans do wielu spraw w tym i do samego siebie takze nie ma i nigdy nie bylo sprawy :)
Pozatym jak juz mowilem nie umialbym sie na Ciebie obrazic :]

Wiedźma - Pią 12 Lut, 2010 22:26

c4fscs
Masakra - Pią 12 Lut, 2010 22:27

:*
beata - Pią 12 Lut, 2010 22:45

Przytulanki,buziaki...Ty mi Ewo powiedz jak się tatuś czuje
evita - Pią 12 Lut, 2010 22:52

beata napisał/a:
Ty mi Ewo powiedz jak się tatuś czuje

parę postów wyżej i o tym nasza osobista czarownica pisała :)

Wiedźma - Pią 12 Lut, 2010 22:58

beata napisał/a:
Ty mi Ewo powiedz jak się tatuś czuje

No wcale się nie czuje, bo prawie cały czas śpi.
Czasem boli go brzuch, ale bóle głowy, których z trwogą oczekujemy, nie pojawiają się.
Zawroty głowy - owszem, ale bóle, odpukać, nie.
Trochę się złości na odwiedzających, na pielęgniarkę, opiekunki, lekarkę, bo zakłócają mu spokój.
Zawęża mu się krąg zainteresowań - już się nie domaga telefonu, radia, wysłania totka...
Coraz bardziej zapada się w sobie i zamyka przed światem :|

beata - Pią 12 Lut, 2010 22:59

Wiedźma napisał/a:
Jest coraz słabszy, prawie cały czas śpi.
Tak ma podobno być - sen, sen, sen, z którego w końcu się nie obudzi...
:(

Wiedźma napisał/a:
No ale dzięki temu odrobinę zbliżyłam się do mamy,
Cieszy mnie to Ewuś,bo w tym trudnym okresie,bardzo siebie potrzebujecie.Nie mama,Ciebie,czy Ty mamę,ale siebie nawzajem.
evita napisał/a:
parę postów wyżej i o tym nasza osobista czarownica pisała
Evitko...już nic mi nie mów...znowu dałam ciała :roll:
beata - Pią 12 Lut, 2010 23:01

Wiedźma napisał/a:
Coraz bardziej zapada się w sobie i zamyka przed światem :|
Ewuś mocno Cię przytulam :buziak: :pocieszacz:
evita - Nie 14 Lut, 2010 00:38

Wiedźmo nic nie piszesz co u ciebie, co u taty ? wiem, że jesteś w domu i odpoczywasz ale chyba jakieś wieści docierają do ciebie ?
Wiedźma - Nie 14 Lut, 2010 00:45

Docierają wieści, gorąca linia robi się czerwona - siostra ma dziś z tatą kłopoty,
bo znów pojawiły się torsje i bóle brzucha.
Dzwoniła do lekarza dyżurnego w hospicjum, który zalecił odstawić wszystkie leki doustne
i przejść wyłącznie na zastrzyki - udzielił jej telefonicznie instrukcji co i jak podawać.
Jakoś sobie ze wszystkim poradziła i tacie już trochę lepiej, ale i tak jeszcze się nie kładę,
bo gdyby coś się odpukać pogorszyło, to polecę tam...

pterodaktyll - Nie 14 Lut, 2010 00:46

Cytat:
bo gdyby coś się odpukać pogorszyło, to polecę tam
:pocieszacz:
Masakra - Nie 14 Lut, 2010 00:48

Wiem jaki to jest straszny okres... meczarnia dla wszystkich.
Mialem podobnie z moja babcia w te wakacje. Najgorsze jest to ze finalem takiej meczarni jest tragedia;/
Wiesz ja nawet wiedzac kilka miesiecy wczesniej, ze babcia umiera, widzac ja umierajaca etap po etapie jak gasla to jak juz odeszla bylem tak zaskoczony jakby zmarla nagle...
Mozg zawsze chyba wypiera takie mysli i nawet jak sie to wie na pozor to tak naprawde sie nie wie... tzn nie dopuszcza.
Trzymaj sie Ewo :pocieszacz:

evita - Nie 14 Lut, 2010 00:48

Wiedźma napisał/a:
pojawiły się torsje i bóle brzucha.

jakby mało było już tego cierpienia człowiekowi :/

Wiedźma napisał/a:
i tak jeszcze się nie kładę,
bo gdyby coś się odpukać pogorszyło, to polecę tam...

gdyby siostra dzwoniła to napewno usłyszysz jak dzwoni ! Korzystaj z okazji i odsypiaj zaległości :pocieszacz:

ZbOlo - Nie 14 Lut, 2010 00:56

Wiedźma napisał/a:
jeszcze się nie kładę

...trzymaj się Wiedźmo - słowa nie opiszą bezsilności i lęku przed ogromem cierpienia. Widzę i czuję to w szpitalu gdy odwiedzam swojego ojca. "Bogu nie udała się starość" - modle się za Naszych Ojców i za naszą cierpliwość...

Masakra - Nie 14 Lut, 2010 00:57

evita napisał/a:
[
gdyby siostra dzwoniła to napewno usłyszysz jak dzwoni ! Korzystaj z okazji i odsypiaj zaległości :pocieszacz:


Nie bedzie mogla zasnac...

Wiedźma - Nie 14 Lut, 2010 01:03

Niedawno dzwoniła i trochę mnie uspokoiła - tata zasnął i nie cierpi.
Obie z mamą kładą się spać, więc ja też niedługo się położę.

ZbOlo - Nie 14 Lut, 2010 01:04

Wiedźma napisał/a:
więc ja też niedługo się położę

...no to śpij dobrze...

beata - Nie 14 Lut, 2010 03:15

Wiedźma napisał/a:
więc ja też niedługo się położę.
:pocieszacz:
Wiedźma - Nie 14 Lut, 2010 11:48

Zabierają tatę do szpitala, jest podejrzenie zapalenia otrzewnej.
Zaraz przyjedzie po mnie siostra i jedziemy tam.

Zostańcie w zdrowiu, jak mawia pewien mój przyjaciel... :zlezka:

beata - Nie 14 Lut, 2010 11:50

Wiedźma napisał/a:
Zabierają tatę do szpitala, jest podejrzenie zapalenia otrzewnej.
Ewuś jestem myślami cały czas z Tobą :pocieszacz: I mocno Cię przytulam
Klara - Nie 14 Lut, 2010 11:53

Ewa!
DASZ RADĘ! :pocieszacz:

Masakra - Nie 14 Lut, 2010 11:56

Klara napisał/a:
Ewa!
DASZ RADĘ! :pocieszacz:


No pewnie, ze da przeciez to nasza Wiedzma :)

jobael - Nie 14 Lut, 2010 12:39

Ile jest się w stanie udźwignąć , to dopiero widać w tak trudnych sytuacjach .
:(

KICAJKA - Nie 14 Lut, 2010 12:50

Ewuniu trzymaj się :pocieszacz: :buziak:
sabatka - Nie 14 Lut, 2010 16:20

:pocieszacz:
beata - Nie 14 Lut, 2010 18:16

Ewuś jak będziesz miała taką możliwość,to napisz nam co dzieje się z tatusiem :pocieszacz:
Wiedźma - Nie 14 Lut, 2010 19:44

Właśnie wróciłam ze szpitala. Tata został na internie.
Na szczęście nie potwierdziło sie podejrzenie zapalenia otrzewnej,
a dolegliwości są prawdopodobnie skutkami ubocznymi podawanych leków.
Ma tam zostać kilka dni do czasu ustabilizowania stanu, później wróci do domu.
Dobrze, że mama będzie miała chwile odpoczynku, bo coraz gorzej to wszystko znosi...

evita - Nie 14 Lut, 2010 19:47

Wiedźma napisał/a:
Ma tam zostać kilka dni do czasu ustabilizowania stanu

Wiedźma napisał/a:
Dobrze, że mama będzie miała chwile odpoczynku

chyba dobrze dla was wszystkich ! Tato będzie miał profesjonalną pomoc w razie ataku a wam wszystkim przyda się chwila oddechu ...

Klara - Nie 14 Lut, 2010 19:48

Wiedźma napisał/a:
Dobrze, że mama będzie miała chwile odpoczynku, bo coraz gorzej to wszystko znosi...

Może teraz będzie miała ten czas, w którym się pozbiera...

Wyśpij się dziś Ewa!!!

KICAJKA - Nie 14 Lut, 2010 19:59

Wiedźma napisał/a:
Ma tam zostać kilka dni do czasu ustabilizowania stanu, później wróci do domu.
Dobrze, że mama będzie miała chwile odpoczynku, bo coraz gorzej to wszystko znosi...

Będzie pod fachową opieką a Wy złapiecie drugi oddech do następnego maratonu. :pocieszacz: Regenerujcie siły w miarę możliwości,bo podejrzewam,że będziecie i tak ciągle w szpitalu. :buziak:

beata - Nie 14 Lut, 2010 23:36

Wiedźma napisał/a:
Na szczęście nie potwierdziło sie podejrzenie zapalenia otrzewnej,
Dzięki Bogu.
Wiedźma napisał/a:
Ma tam zostać kilka dni do czasu ustabilizowania stanu, później wróci do domu.
Dobrze, że mama będzie miała chwile odpoczynku, bo coraz gorzej to wszystko znosi..
Tak mama będzie spokojniejsza,bo tata jest pod fachową opieką.Wszyscy dzięki temu złapiecie oddech i zbierzecie siły,aby znów tak dobrze się nim opiekować.
Ewuś w tych dniach,kiedy tata jest w szpitalu,odpoczywaj kiedy tylko możesz.

Wczoraj jak grom z nieba spadła na mnie wiadomość,że umiera nasz kolega z grupy.Ma chłoniaka,zbiera Mu się woda w żołądku.Walczył tak długo i niestety... :(
Czasami myślę,że życie jest po prostu niesprawiedliwe,że gdy zaczyna nam się fajnie w nim układać to dostajemy od niego w pysk.To boli.Bardzo :(
Wiadomość,która wczoraj do mnie dotarła,pozwoliła mi w co prawda niewielkim stopniu,ale poczuć,tą okropną bezsilność i żal który czuje Ewa. :(

beata - Nie 14 Lut, 2010 23:58

beata napisał/a:
Ma chłoniaka
Czerniaka,a nie chłoniaka. :(
Tomoe - Pon 15 Lut, 2010 09:47

Wiedźma napisał/a:

Dobrze, że mama będzie miała chwile odpoczynku, bo coraz gorzej to wszystko znosi...


Dobrze, że i ty będziesz miała chwilę odpoczynku, bo też coraz gorzej to znosiłaś.

Tomoe - Pon 15 Lut, 2010 09:59

beata napisał/a:

Czasami myślę,że życie jest po prostu niesprawiedliwe


Beatko, znam alkoholików, u których w okresie trzeźwienia ujawniały się różne ciężkie choroby.
Tylko wiesz co?
Większość tych chorób rozwijała się u tych alkoholików już w okresie picia.
Pijący alkoholicy nie dbają o swoje zdrowie i właśnie te wieloletnie zaniedbania (plus wieloletni niszczący wpływ alkoholu na organizm) przynoszą tragiczne efekty właśnie w okresie trzeźwienia, kiedy rozwijająca się latami a utajona i nieleczona choroba nagle się ujawnia.
Alkohol nie jest witaminką. Jest trucizną. A ludzki organizm ma ograniczone możliwości regeneracji.

Byłam kiedyś na wykładzie pani profesor z Centrum Onkologii w Gliwicach, pod tytułem "Uzależnienie od alkoholu a rozwój chorób nowotworowych".
Na wiele spraw otworzył mi on oczy.
Nałogowe picie alkoholu - jak się okazuje z analizy badań oknkologicznych przeprowadzonych pod tym kątem - jest bardzo poważnym czynnikiem ryzyka zachorowalności na nowotwory.
Przyczyny i początki - tkwią w piciu.
Skutki ujawniają się na trzeźwo.
Nie wiem, czy to jest niesprawiedliwe.

evita - Pon 15 Lut, 2010 10:54

Tomoe napisał/a:
Większość tych chorób rozwijała się u tych alkoholików już w okresie picia.

wcześniej skutecznie się znieczulali nie zauważając pierwszych objawów choroby :/

beata - Pon 15 Lut, 2010 12:16

Tomoe napisał/a:
Beatko, znam alkoholików, u których w okresie trzeźwienia ujawniały się różne ciężkie choroby.
Zgadzam się z Tobą,ale jak zawsze mam jakieś ale.
Napisałam te słowa w sensie ogólnym,o alkoholiku...ale też o Kasi,tacie Ewy.I nadal uważam,że życie bywa bardzo niesprawiedliwe :(

Tomoe - Pon 15 Lut, 2010 13:00

Wszyscy jesteśmy śmiertelni.
Bo jesteśmy ludźmi.
Wszyscy kiedyś umrzemy.
Bo taka jest ludzka natura.
I nikt z nas nie wie, ile życia mu jeszcze zostało.

Flandria - Pon 15 Lut, 2010 15:41

beata napisał/a:
uważam,że życie bywa bardzo niesprawiedliwe

z drugiej strony nie wiemy co to naprawdę jest śmierć, jak to jest po drugiej stronie ...
może akurat jest fajnie ? :)

poza tym, to co trudne, złe w dłuższej perspektywie może być najcenniejszym wydarzeniem jakie nas spotkało :)

jobael - Pon 15 Lut, 2010 17:22

Flandra napisał/a:
z drugiej strony nie wiemy co to naprawdę jest śmierć, jak to jest po drugiej stronie ...
może akurat jest fajnie ? :)

Może i jest , ale bez względu na to ,czy istotnie jest raj w życiu , po życiu - mnie
z bliskimi trudno jest żegnać się .
Dzisiaj dostałam od siostry z Kielc wiadomość , że ma raka .
W styczniu była operowana . Guzy tarczycy . Dziś odebrała jednoznaczne wyniki
badań , że są rozrastające się komórki rakowe .
Rozmawiałyśmy normalnie , bez ściemniania . Może już nie usłyszę jej normalnego
głosu , bo atakuje jej krtań . Puki może mówić , będziemy szczerze rozmawiały , aż do końca.
Chcę powiedzieć , że moja siostra nigdy nie paliła , ani nie piła alkoholu - żadnego .
Jest całkowitą abstynentką . Całe życie bardzo o siebie dbała . Zawsze była pogodna i mądra . Rodzina ją uwielbia .
Alkoholik czy nie - choroba i śmierć nie wybiera, a w obu przypadkach jest tragedią dla
rodziny .
Kochajmy więc bliskich , zanim odejdą .
I zamiast prowadzić dywagacje do donikąd prowadzące , myślę , że osobie , którą
dopadła trudna sytuacja - należy się wsparcie albo dyskretne milczenie .
Ewa pozdrawiam . Ja pierwsza zamilknę .

stiff - Pon 15 Lut, 2010 17:25

Flandra napisał/a:
może akurat jest fajnie ? :)

Tyle, ze to niemożliwe do sprawdzenia i rozmyślić się nie można,
jeśli nam się nie spodoba... :roll:
Cholera, ze jeszcze nikt nie wymyślił terapii od tego uzależnienia... :D

Wiedźma - Pon 15 Lut, 2010 18:24

Elu, bardzo Ci współczuję...
No cholera! Nie wiem co powiedzieć!
Chyba tylko to, że doskonale wiem co teraz czujesz.
Przytulam Cię mocno.

Flandria - Pon 15 Lut, 2010 18:32

Nie chciałam nikogo urazić Jobael
Przykro mi, że również przeżywasz teraz bardzo trudne chwile. :(
Nie mniej jednak może warto spojrzeć na tego rodzaju sytuacje z drugiej strony ? Tej duchowej ?

pozdrawiam :)

czarna róża - Pon 15 Lut, 2010 20:00

Jobael,masz rację,fakt,w takich momentach albo sie milczy albo wspiera,ja w trudnych momentach przestałam pytac..po co...dlaczego..czy to ma sens..bo te pytania donikąd nie prowadzą i jestem na nie za głupia..
jobael - Pon 15 Lut, 2010 20:29

Wiedźma napisał/a:
No cholera! Nie wiem co powiedzieć!

I to jest szczere . Dziękuję .
Miałam milczeć ale :
Flandra napisał/a:
może warto spojrzeć na tego rodzaju sytuacje z drugiej strony ? Tej duchowej ?

Gdyby mi tak ktoś powiedział siedem lat temu , kiedy umierało mi na raka śledziony
moje młodsze dziecko w Paryżu i to samo dziecko umierało ponownie na białaczkę cztery lata temu, a ja odchodziłam od zmysłów - udusiłabym własnymi rękami .
To moje dziecko jest chyba w Twoim wieku Flandro . I ono również /jak moja siostra/
nie chlało i nie ćpało .

Więcej empatii życzę.

Flandria - Pon 15 Lut, 2010 22:26

jobael napisał/a:
Więcej empatii życzę.


mnie wymiar duchowy pomaga, zmniejsza ból
w takim kontekście o tym napisałam

beata - Pon 15 Lut, 2010 23:22

Ewuś jak tatuś?
Wiedźma - Pon 15 Lut, 2010 23:28

Ano leży pod kroplówkami. Wygląda na to, że bóle minęły, troszkę lepiej wygląda,
ale nie ma ochoty na rozmowy, woli spać. Niemal nas z mamą wygonił :?

pterodaktyll - Pon 15 Lut, 2010 23:33

Wiedźma napisał/a:
Niemal nas z mamą wygonił

A może Ty byś się też "wygoniła" sprzed monitora i odpoczęła jak jest okazja?? :skromny:
Ja dzisiaj pilnuję tu porządku ;)

Wiedźma - Pon 15 Lut, 2010 23:35

Spałam dwie godziny po południu, to teraz mi się nie chce.
beata - Pon 15 Lut, 2010 23:39

Wiedźma napisał/a:
ale nie ma ochoty na rozmowy, woli spać.
Niech odpoczywa...a i Wy zróbcie to samo :pocieszacz:
sabatka - Śro 17 Lut, 2010 09:30

wiewióro ja myślę że jeśl,i komuś w tej sytuacji pomaga modliitwa to niech się modli, jesli słuchanie muzyki to niech słucha itd można wybrać po prostu to co na odpowiada.

ja osobiście wolę się modlić niż płakać i pytać dla czego i po co. wiem że to niesprawiedliwe ale taki jest świat i póki się z tym nie pogodzimy to tylko się mnaszarpiemy robiąc krzywde sobie i najbliższemu otoczeniu



przytulam cię, was mocno

Wiedźma - Śro 17 Lut, 2010 09:37

A u mojego taty okazało się, że coś mu się utworzyło na trzustce.
Jakiś guz, torbiel, czy inne cholerstwo wielkości 6 cm, jeszcze nie wiadomo co to jest.
Półtora roku temu przeszedł ostre zapalenie trzustki, może to więc być nawrót tej choroby,
albo ujawniło się pierwotne źródło nowotworu, który dał przerzut do mózgu.
Tak czy owak jego stan komplikuje się coraz bardziej...

Klara - Śro 17 Lut, 2010 09:39

Wiedźma napisał/a:
jego stan komplikuje się coraz bardziej...

Przytulam :pocieszacz:

sabatka - Śro 17 Lut, 2010 09:39

mój teściu pojechał dziś na biopsje :/ nienawidze go jak psa a jednak współczuje i żal mi go
ZbOlo - Śro 17 Lut, 2010 10:00

Wiedźma napisał/a:
jego stan komplikuje się coraz bardziej...

...życzę siły i spokoju ducha... nawet nie piszę, ale bądź pewna moich modlitw Wiedźmo...

evita - Śro 17 Lut, 2010 10:51

wiedźmo trzymaj się :buziak:
pterodaktyll - Śro 17 Lut, 2010 11:14

Wiedźma napisał/a:
jego stan komplikuje się coraz bardziej.
:pocieszacz:
beata - Śro 17 Lut, 2010 11:38

Ewuś bardzo Ci współczuję i mocno przytulam :pocieszacz:
KICAJKA - Śro 17 Lut, 2010 12:26

Znam to dokładnie z wyciętego kaszaka na pęcherzu moczowym po 5 latach przerzuty na cały układ moczowy.Trzymaj się Jesteśmy z Tobą. :pocieszacz: :buziak: :buzki:
Tomoe - Śro 17 Lut, 2010 14:25

Flandra napisał/a:
może warto spojrzeć na tego rodzaju sytuacje z drugiej strony ? Tej duchowej ?


Może rzeczywiście warto?

Opowiem, jeśli pozwolicie, o okolicznościach śmierci mojego ojca, aby nie być posądzoną o brak empatii.

Mój ojciec był alkoholikiem.
Alkoholikiem - dodam - bardzo agresywnym, zwłaszcza w ostatnim okresie picia. Zgotował całej rodzinie prawdziwe piekło. Przy tym ojciec od 35 roku życia chorował na cukrzycę i poziom cukru we krwi regulował sobie na przemian insuliną i alkoholem.
W wieku 52 lat (a było to w 1994 roku) jego organizm był już skrajnie wyniszczony, więc kilkakrotnie były konieczne interwencje pogotowia ratunkowego, po których ojciec kilkakrotnie trafiał do szpitala.
Jeden z jego pobytów w szpitalu przypadał w okresie Wielkiego Tygodnia, czyli tuż przed Wielkanocą. Po szpitalu chodził kapelan i zachęcał pacjentów do spowiedzi wielkanocnej. Akurat w tej samej sali co mój ojciec, leżał chory na serce jego sąsiad z tej samej kamienicy. Zaczął namawiać mojego ojca aby się wyspowiadał.
Mój ojciec się bardzo bronił, wykręcał się, że ze trzydzieści lat nie był w kościele a tym bardziej u spowiedzi, że to nie mam sensu, bo i tak nie dostanie rozgrzeszenia... Ale uległ namowom sąsiada i do tej spowiedzi poszedł.
Na święta wielkanocne dostał przepustkę ze szpitala. Pamiętam, że jeszcze w poniedziałek wielkanocny się upił, urzadził awanturę, dostał ataku, więc przyjechało pogotowie i zabrało go z powrotem do szpitala. A dwa dni później już nie żył. Zmarł w nocy, w szpitalu, gdy nikogo z rodziny przy nim nie było.
Ja, mama i siostry zaczęłyśmy załatwiać formalności związane z pogrzebem. I ku naszej rozpaczy, proboszcz naszej parafii, który mojego ojca znał od wielu lat, stwierdził, że jeśli mu nie przyniesiemy zapewnienia na piśmie, że ojciec przed śmiercią przyjął sakrament pokuty, to on mu nie wyprawi katolickiego pogrzebu i nie pochowa go na parafialnym cmentarzu.
Więc poszłyśmy do parafii, która opiekuje się szpitalem, odnalazłyśmy księdza, który spowiadał naszego ojca, dostałyśmy od niego pisemne potwierdzenie, że ojciec przystąpił przed śmiercią do spowiedzi wielkanocnej, zaniosłyśmy to potwierdzenie naszemu proboszczowi, który zareagował wielkim zaskoczeniem i obiecał, że pogrzeb naszego ojca odprawi osobiście.
I tak też się stało.
Podczas kazania, w trakcie nabożeństwa pogrzebowego, proboszcz powiedział, że jak ojciec żył, tak żył, ale nie nam go osądzać, ponieważ odszedł z tego świata pogodzony z Bogiem.
Wszystkie cztery - i ja, i mama, i moje dwie siostry - bardzo płakałyśmy podczas tego kazania. Dla mnie to, co powiedział ksiądz nad trumną mojego ojca, było ogromnie ważne. Bo przecież miałam pełną świadomość, ile krzywdy ojciec wyrządził i sobie samemu, i nam - ale z drugiej strony miałam też świadomość, że w sprawach ostatecznych liczy się tylko i wyłącznie relacja człowieka z Bogiem.
Uważam, że fakt, że mój ojciec w ostatnich dniach życia dostał tę szansę, aby się z Bogiem pojednać i że tę szansę wykorzystał - było prawdziwym CUDEM.
On nigdy nie wytrzeźwiał. Nie było mu to dane.
Ja natomiast wytrzeźwiałam. Było mi to dane. I to również uważam za dar od Boga, za prawdziwy CUD. :)

beata - Śro 17 Lut, 2010 15:38

Tomoe napisał/a:
Ja natomiast wytrzeźwiałam. Było mi to dane. I to również uważam za dar od Boga, za prawdziwy CUD.
I to jest dobra myśl na dziś :)
evita - Śro 17 Lut, 2010 15:48

no to ja też troszkę od siebie ...
W obliczu nieszczęścia takiego jak np choroba czy śmierć osób bliskich u największego twardziela wychodzą na jaw drobne słabostki. Racjonalne myślenie szlak trafia w jednej chwili i poznajemy siebie z innej strony niejednokrotnie budząc tym samym zdziwienie samym sobą. Najczęściej wówczas zaczynamy żarliwie wierzyć... Wierzyć w to, że Bóg wysłucha nasze modlitwy i stanie się jednak cud ! Choć słuchamy rokowań lekarzy przytakując i potwierdzając tym samym, że zdajemy sobie sprawę z tego co nastąpi to jednak gdzieś tam w środku tli się nasza mała iskierka nadziei przewrotnie podpowiadając nam, że jeszcze nic straconego ! W przypadku mojej córeczki ten cud stał się naprawdę ! Policzono już jej godziny życia a ja modliłam się jak nigdy dotąd. Nie do Boga wprawdzie ale do jego matki czując, że tylko ta co kochała i straciła swoje dziecko zrozumie drugą cierpiącą kobietę. Poszłam do pobliskiego kościoła prosząc obcego mi księdza o modlitwę w czasie nowenny i choć ja w niej nie uczestniczyłam to w tym samym czasie przy szpitalnym łóżeczku byłam wraz z wszystkimi modlącymi się w tej chwili. Moja córka żyje a ja ... gdy mam trudne dni wznoszę moje modły do tej, która już raz mi pomogła.

Wiedźma - Śro 17 Lut, 2010 22:30

Tatę jutro wypisują do domu.
Rozmawiałyśmy z ordynatorem, który podjął tę decyzję.
Powiedział, że maja mało łóżek i personelu, więc nie mogą trzymać chorych, którym nie są w stanie pomóc,
że nie będą się zajmować taty trzustką, skoro i tak ma raka, na którego umrze.
Nawet nie zbadali, co to jest to sześciocentymetrowe co mu właśnie wyrosło.
Wystarczy, że sprawili, że bóle i torsje minęły.
Reszta należy do lekarza z hospicjum i rodziny. A więc od jutra znowu... :|

beata - Śro 17 Lut, 2010 22:34

Wiedźma napisał/a:
że nie będą się zajmować taty trzustką, skoro i tak ma raka, na którego umrze.
Nawet nie zbadali, co to jest to sześciocentymetrowe co mu właśnie wyrosło.
Normalnie,brak mi słów :shock:
Wiedźma napisał/a:
A więc od jutra znowu...

Ewo,cały czas jestem z Tobą :pocieszacz:

Jacek - Śro 17 Lut, 2010 22:34

Wiedźma napisał/a:
Powiedział, że maja mało łóżek i personelu,

jak tylko pamiętam ,te słowa się powtarzają

czarna róża - Śro 17 Lut, 2010 22:46

Bardzo mi przykro Wiedżmo,śmierc jest czymś nieodwracalnym, z czym musimy się pogodzic...wiesz..ja pracuję jako pielęgniarka i często jest mi wstyd za lekarzy,inne koleżanki,czasem siebie bo w tym uczestnicze,za tą całą tak a nie inaczej zorganizowaną służbę zdrowia..tylko myślę,czy z takim podejściem tam.. w tym szpitalu byłoby twojemu tacie lepiej niż w domu czy hospicjum..Teraz już tylko tak zwana opieka paliatywna,na którą tradycyjne szpitale nie są nastawione..
Wiedźma - Śro 17 Lut, 2010 23:00

Wiem, że tacie jest lepiej w domu niż w szpitalu, ale dzieje się to, niestety, kosztem mamy.
Ona nie radzi sobie z tą sytuacją, niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy z siostrą w to zaangażowane.
Ona po prostu emocjonalnie i psychicznie się rozsypuje. Przez te kilka dni szpitala odrobinę się wyciszyła,
a już dziś, gdy dowiedziała się o wypisie, od nowa jest kłębkiem nerwów.

beata - Śro 17 Lut, 2010 23:11

Czy w hospicjum nie ma psychologa,który mógłby przyjśc do domu i z Nią porozmawiać?
beata - Śro 17 Lut, 2010 23:14

Wiedźma napisał/a:
gdy dowiedziała się o wypisie, od nowa jest kłębkiem nerwów.
Ja wiem,że Ona nie chce iść do psychologa,ale może powinnyście dla Jej dobra postąpić wbrew niej i ściągnąc go do domu?Na pewno Jej nie zaszkodzi,a wręcz pomoże.W przeciwnym razie Ewo mama się zadręczy.
Wiedźma - Śro 17 Lut, 2010 23:15

Jest, psycholog. Próbowałam mamę namówić na rozmowę z nim, ale nie chce.
Wogóle przestała ufać personelowi z hospicjum, ma do nich mnóstwo pretensji,
uważa, że nie zajmują się tatą tak jak powinni...

beata - Śro 17 Lut, 2010 23:23

Wiedźma napisał/a:
Wogóle przestała ufać personelowi z hospicjum, ma do nich mnóstwo pretensji,
uważa, że nie zajmują się tatą tak jak powinni...
I ja ją nawet rozumiem.Wiesz gdy chodzi o bliską nam osobę jesteśmy gotowi zabić jeśli coś wydaje nam się nie tak.Chcielibyśmy aby nasz bliski był tym najważniejszym pacjentem.Zapewne zajmują się nim dobrze,ale jej to po prostu nie zadowala.
Nie chcę być brutalna i podła,ale jeśli dalej tak będzie,to Twoja mama się wykończy.I odejdzie przed tatą.Trzeba znaleźć na nią jakiś sposób,poruszyć niebo i ziemię,żeby porozmawiała jednak z psychologiem. :(

jobael - Czw 18 Lut, 2010 01:17

:(
sabatka - Czw 18 Lut, 2010 08:52

jak nie psycholog top może chociaż jakaś inteligentna koleżanka? ksiądz, ktokolwiek może i wy powinnyście spróbować porozmawiać jeśli tylko dacie rade. 8|
Klara - Czw 18 Lut, 2010 09:12

:pocieszacz:
Czy braliście pod uwagę ewentualność umieszczenia taty w hospicjum, czy nie wchodzi to w rachubę? :(

Wiedźma - Czw 18 Lut, 2010 09:28

Klaro, nie wyobrażam sobie oddania taty - przytomnego i świadomego - do hospicjum stacjonarnego.
Może jeszcze, gdyby takie było w naszym mieście i można byłoby codziennie go odwiedzać,
wzięłybyśmy pod uwagę taką ewentualność. Jednak najbliższe jest na tyle odległe,
że częste odwiedziny nie wchodzą w grę. Żadna z nas nie chce, żeby tata swoje ostatnie dni
spędzał z dala od bliskich, wśród obcych ludzi, w obcych ścianach...

Tomoe - Czw 18 Lut, 2010 10:15

Wiedźmo, a jaką (konkretnie) pomoc w opiece nad chorym ojcem, przebywającym w domu, oferuje wam to "wasze" hospicjum?
Pytam o to, bo z tego co pisałaś dotychczas, cały ciężar opieki nad nim spoczywał na tobie, siostrze i mamie.
Może jest taka możliwość, aby pracownicy hospicjum przejęli na siebie część waszej dotychczasowej pracy i ulżyli wam przynajmniej w ten sposób?

:pocieszacz:

Wiedźma - Czw 18 Lut, 2010 10:52

Tomoe napisał/a:
Wiedźmo, a jaką (konkretnie) pomoc w opiece nad chorym ojcem, przebywającym w domu, oferuje wam to "wasze" hospicjum?

Ano z założenia - lekarz 2 x w miesiącu, pielęgniarka 2 x w tygodniu
oraz, teoretycznie, na każdy telefon o dowolnej porze.
Pani doktor przychodzi przepisać recepty gdy kończą się leki i pobieżnie bada tatę.
Udziela porad dietetycznych i jak dbać o skórę taty, żeby nie dopuścić do odleżyn.
Pielęgniarka zmienia wenflony, instruuje nas jak dobierać i podawać zastrzyki,
jak... płukać pęcherz moczowy (!), czasem zrobi jakąś lewatywę i leci dalej nie czekając na jej hmmm... rezultat.

Napisałam teoretycznie o tych wezwaniach na telefon, bo w praktyce wygląda to tak,
że gdy w pierwszym tygodniu korzystania z ich usług pozwoliłyśmy sobie
na kilka telefonów z pytaniami w ciągu jednego dnia, zostałyśmy ustawione na dywaniku
i usłyszałyśmy, że pracownicy hospicjum mają też innych pacjentów i swoje życie :shock:
A gdy mama raz zadzwoniła na pogotowie, bo tata miał bóle i zastrzyki wykonane przez pielęgniarkę z hospicjum nie pomogły,
usłyszałam od pani doktor, że mama narobiła poruty :shock: i w związku z tym nie może ani na chwilę zostawać z ojcem sama.
No więc podczas ostatniego ataku bólu nie dzwoniłyśmy na pogotowie, tylko do pielęgniarki dyżurnej w hospicjum,
a ona przez telefon udzieliła nam instrukcji jak zmodyfikować podawane przez nas zastrzyki.
W rezultacie i tak nie obyło się bez pogotowia, ale zostało wezwane dopiero po przybyciu pielęgniarki,
która stwierdziła, że jednak innej rady nie ma. No i tata przez wiele godzin niepotrzebnie cierpiał!
Nie dziwię się zatem mamie, że nie ma zaufania do hospicjum...

Tomoe - Czw 18 Lut, 2010 13:07

Shit! :evil:
Też jej się nie dziwię. 8|

Wiedźma - Czw 18 Lut, 2010 14:08

Właśnie wróciłam ze szpitala.
Zmiana planów - wypis przełożony na sobotę,
bo nastąpiły jakieś komplikacje związane z cukrzycą,
a poza tym... nie mają karetek do przewozu chorych.
No to odpoczywamy dalej... :|

ZbOlo - Czw 18 Lut, 2010 14:09

Wiedźma napisał/a:
No to odpoczywamy dalej...

...oby w spokoju - życzę....

beata - Czw 18 Lut, 2010 20:20

Wiedźma napisał/a:
Klaro, nie wyobrażam sobie oddania taty - przytomnego i świadomego - do hospicjum stacjonarnego.
Rozumiem Cię Ewo,ja też nie oddałabym bliskiej osoby do hospicjum,no chyba,że tak byłoby dla niego lepiej.Ale jeśli byłaby możliwość,aby odszedł wśród bliskich...wykorzystałabym to.
Wiedźma napisał/a:
Żadna z nas nie chce, żeby tata swoje ostatnie dni
spędzał z dala od bliskich, wśród obcych ludzi, w obcych ścianach...
;)

Wiedźma napisał/a:
Nie dziwię się zatem mamie, że nie ma zaufania do hospicjum...
Ewo..cofam to co napisałam wcześniej i przyznaję rację Twojej mamie.To ma być opieka?Przecież to jest chore...po prostu chore.
Wiedźma - Sob 20 Lut, 2010 09:15

Niedługo jadę po wypis taty. W ciągu dnia karetka ma go przywieźć do domu.
Zła jestem na ten szpital, bo tata nabawił się w nim odleżyn.
W domu ma materac przeciwodleżynowy i przez cały czas choroby miał zdrową skórę,
a w szpitalu wystarczył tydzień i już... Co prawda podczas odwiedzin smarowałyśmy go specjalnym żelem,
ale jak widać to nie wystarczyło. Teraz przed nami dodatkowo leczenie odleżyn.
Nigdy nie miałam z tym do czynienia, ale słyszałam, że bardzo trudno je wygoić.

Wczoraj wieczorem tata poprosił pielęgniarkę o telefon i zadzwonił do mnie.
Ledwie zrozumiałym głosem powiedział: "Zabierz mnie stąd, chcę do domu."
Aż mi się serce ścisnęło. Dobrze, że wraca...

Klara - Sob 20 Lut, 2010 09:21

Cytat:
Aż mi się serce ścisnęło. Dobrze, że wraca...

Ewa! Życzę Ci..... to się nazywa hart ducha?
(nadal) SIŁY I ODPORNOŚCI! :pocieszacz:

beata - Sob 20 Lut, 2010 09:39

Wiedźma napisał/a:
Ledwie zrozumiałym głosem powiedział: "Zabierz mnie stąd, chcę do domu."
Aż mi się serce ścisnęło. Dobrze, że wraca...
Ewuś,nie znam co prawda Twojego taty,ale aż mi łezka poleciała jak to przeczytałam.To dobrze,że tata wraca do domu. :pocieszacz:
Ula - Sob 20 Lut, 2010 09:49

Tez bardzo sie ciesze Ewuniu ze tatus wraca :buziak:
Wiedźma - Sob 20 Lut, 2010 11:09

Kurczę, a dzisiaj mi się śniło, że ćpałam Rel****m - wzięłam do ust trzy tabletki na raz :/
Jedna była nienaturalnie wielka, chyba jakaś końska dawka.
Co prawda zaraz je wyplułam, ale tylko dlatego,
żeby nikt nie zauważył, że je wzięłam - dziwna logika snu...

beata - Sob 20 Lut, 2010 11:11

Wiedźma napisał/a:
Kurczę, a dzisiaj mi się śniło, że ćpałam Rel****m - wzięłam do ust trzy tabletki na raz
O kurcze :pocieszacz:
Klara - Sob 20 Lut, 2010 11:20

Wiedźma napisał/a:
dzisiaj mi się śniło, że ćpałam

Czy to należy traktować tak jak sny alkoholowe?

beata - Sob 20 Lut, 2010 11:25

Klara napisał/a:
Czy to należy traktować tak jak sny alkoholowe?
To właściwie to samo,tylko tyczy się lekomanii 8|
pterodaktyll - Sob 20 Lut, 2010 12:39

Wiedźma napisał/a:
Kurczę, a dzisiaj mi się śniło, że ćpałam Rel****m - wzięłam do ust trzy tabletki na raz

Sen, mara a kysz zapomnij............................ ;)

pterodaktyll - Sob 20 Lut, 2010 12:40

Klara napisał/a:
Czy to należy traktować tak jak sny alkoholowe?

Cytat:
To właściwie to samo,tylko tyczy się lekomanii

Dziewczyny!! Nie popadajcie w histerię :szok:

beata - Sob 20 Lut, 2010 13:19

pterodaktyll napisał/a:
Dziewczyny!! Nie popadajcie w histerię
Nie popadamy.Klara zapytała,to jej odpowiedziałam.I wcale nie chodziło o Ewę tylko o sny uzależnieniowe
pterodaktyll - Sob 20 Lut, 2010 13:25

beata napisał/a:
tylko o sny uzależnieniowe

A jak mi się śni zgoła co innego to też sen uzależnieniowy? g45g21

beata - Sob 20 Lut, 2010 13:32

Ptero.Ewa jest uzależniona od leków.Śniły jej się leki.Więc jest to sen związany z uzależnieniem.Ale nie panikuję tu,tylko odpowiadam na pytanie Klary.Czy któraś z nas podniosła tu raban?Nie.Więc o co Ci chodzi?
Jacek - Sob 20 Lut, 2010 13:34

pterodaktyll napisał/a:
A jak mi się śni zgoła co innego to też sen uzależnieniowy? g45g21

nio :tak:
no bo z drugiej strony jak by nie patrzeć,zazwyczaj śnią się te braki co ich się dawno nie używało,tak zgoła :]

Wiedźma - Nie 21 Lut, 2010 09:54

Tata jest w bardzo złym stanie. Bodaj najgorszym od początku choroby.
Jest jak pijany do nieprzytomności - nie reaguje na nic, a gdy mocniej go potrząsnąć
np przy zabiegach higienicznych, coś tam niezrozumiale wybełkocze i znów zapada w ten sam stan...
Nie chce jeść ani pić, wygląda na to, jakby miał wyłączony odruch przełykania.
Wywaliło mu jakieś wole jak u indora i przeszkadza w oddychaniu.
Jest cały spuchnięty, w szpitalu powiedzieli, że to od kroplówek.
Natomiast pielęgniarka z hospicjum twierdzi, że chorym na raka nie powinno się podawać kroplówek wzmacniających,
bo nimi w pierwszej kolejności odżywia się rak, a dopiero później pacjent.
A tata już pierwszego dnia w szpitalu dostał sześć kroplówek, w następnych dniach też ciągle był podłączony.
No i faktycznie - w ciągu tego tygodnia w szpitalu choroba błyskawicznie się posunęła.

Wiedźma - Nie 21 Lut, 2010 09:58

A wracając do mojego snu - ja go oczywiście traktuję na równi z snem alkoholowym.
Jestem w nieustającym kontakcie z wyzwalaczami, przecież podaję ojcu leki, w tym narkotyki.
Poza tym cała sytuacja jest ogromnie stresująca, więc byłoby dziwne,
gdyby moja podświadomość na to nie zareagowała w właściwy dla lekomanki sposób.
Ale nie mam innego wyjścia, muszę to robić i koniec :|

beata - Nie 21 Lut, 2010 10:05

Wiedźma napisał/a:
Tata jest w bardzo złym stanie. Bodaj najgorszym od początku choroby.
Ewuniu,jest mi przykro...tak bardzo przykro.
Po prostu nie wiem co powiedzieć,więc mocno Cię przytulam.I jestem z Tobą :pocieszacz:

Klara - Nie 21 Lut, 2010 10:36

Ewa!
PRZYTULAM!!! :pocieszacz:

beata - Nie 21 Lut, 2010 10:38

Tak chciałabym móc przytulić Cię bardzo mocno w realu :(
yuraa - Nie 21 Lut, 2010 10:40

Trzymaj się Ewa
pietruszka - Nie 21 Lut, 2010 10:47

:pocieszacz:
Kulfon - Nie 21 Lut, 2010 12:08

Wiedźma 3maj sie c4fscs


inaczej ja ci pomoge zebrac sie do kupy cczxc :skromny:


:pocieszacz:

pterodaktyll - Nie 21 Lut, 2010 12:17

Cytat:
Tata jest w bardzo złym stanie. Bodaj najgorszym od początku choroby

Rozumiem co przeżywasz. Mój ojciec niestety też jest w podobnym, choć może jeszcze nie aż w takim, a ja nawet nie bardzo mam jak mu pomóc ze względu na odległość. :pocieszacz:

Jacek - Nie 21 Lut, 2010 13:32

Wiedźma napisał/a:
Jestem w nieustającym kontakcie z wyzwalaczami, przecież podaję ojcu leki

to wiem i wierzę w ciebie ,że nauczyłaś się z tym żyć
Wiedźma napisał/a:
cała sytuacja jest ogromnie stresująca

tu jest gorzej - staraj się go opanować ,(a nie dopuszczaj do eliminowania - czynnikami zastępczymi)

KICAJKA - Nie 21 Lut, 2010 14:42

Wiedźma napisał/a:
Jestem w nieustającym kontakcie z wyzwalaczami, przecież podaję ojcu leki, w tym narkotyki.
Poza tym cała sytuacja jest ogromnie stresująca, więc byłoby dziwne,
gdyby moja podświadomość na to nie zareagowała w właściwy dla lekomanki sposób.

Masz rację i masz prawo mieć takie myśli,sny. :( Najważniejsze,że o tym wszystkim wiesz. :) Dasz radę :pocieszacz: Jesteśmy z Tobą :kciuki: :buzki:

Jagna - Nie 21 Lut, 2010 18:41

Wiedźmo ...trzymaj się. Przytulam :pocieszacz:
evita - Nie 21 Lut, 2010 19:38

dziwi mnie bardzo niezgodność opinii między hospicjum a szpitalem :/ z drugiej zaś strony ich cel jest również inny ... lekarze w szpitalu mają za zadanie ratować za wszelką cenę a hospicjum pomaga przejść na drugą stronę bez bólu :(
Ewuś bardzo bardzo bardzo ci współczuję :pocieszacz:

beata - Pon 22 Lut, 2010 13:04

Ewuś,a jak znosi to mama?I jak się dziś czuje tatuś.
Wiedźma - Pon 22 Lut, 2010 13:48

Jest źle.
Może później coś napiszę.

evita - Pon 22 Lut, 2010 13:52

Wiedźma napisał/a:
Jest źle.

h65hj

evita - Pon 22 Lut, 2010 20:47

Wiedźmo może już coś dasz radę nam napisać co u rodziców ? cały czas zerkam w ten wątek w oczekiwaniu na wieści ...
KICAJKA - Pon 22 Lut, 2010 21:12

Mogę tylko przytulić,pogłaskać i pomodlić. :pocieszacz: :buziak: :buzki:
Wiedźma - Pon 22 Lut, 2010 21:14

Tata leży nieprzytomny. Nie je, a gdy próbujemy go poić - krztusi się.
Nie podajemy mu już żadnych leków doustnych, bo zatracił odruch połykania.
W chwilowych przebłyskach świadomości poznaje nas, ale nie daje rady mówić.
Wczoraj poprosił o kartkę i długopis i nabazgrał coś co odczytałam jako: "godz 15 spotkanie z księdzem"
Przytaknął głową, że o to chodziło, po czym wskazał palcem w górę i wybełkotał: "Tam pojedziemy".
A dzisiaj z trudem powiedział: "Poddaję się"...

evita - Pon 22 Lut, 2010 21:15

nie ma słów, które chciałabym teraz wypowiedzieć okazując moje współczucie :(
Jacek - Pon 22 Lut, 2010 21:17

:pocieszacz:
emigrantka - Pon 22 Lut, 2010 21:21

tu brak slow pocieszenia
podziwiam i trzymaj sie dzielnie Wiedzmo

Klara - Pon 22 Lut, 2010 21:23

8| zxczxc
Borus - Pon 22 Lut, 2010 21:30

8| ...
KICAJKA - Pon 22 Lut, 2010 21:33

Wiedźma napisał/a:
Wczoraj poprosił o kartkę i długopis i nabazgrał coś co odczytałam jako: "godz 15 spotkanie z księdzem"
Przytaknął głową, że o to chodziło, po czym wskazał palcem w górę i wybełkotał: "Tam pojedziemy".
A dzisiaj z trudem powiedział: "Poddaję się"...

Ewuniu -On wiedział i chyba się na to przygotował. :pocieszacz:
Może być to ulgą dla wszystkich. :pocieszacz:

beata - Pon 22 Lut, 2010 22:08

Ewuś :pocieszacz: Tak bardzo mi smutno i przykro.I znów choć tylko wirtualnie,ale przytulam Cię bardzo mocno i łączę się z Tobą w modlitwie :pocieszacz: :buziak:
Masakra - Pon 22 Lut, 2010 22:12

Nie jestes sama i pamietaj o tym.
beata - Pon 22 Lut, 2010 22:23

Masakra napisał/a:
Nie jestes sama i pamietaj o tym.
No właśnie.Oprócz rodziny,znajomych i przyjaciół w realu...masz ponad trzystu przyjaciół na Dekadencji.I jesteśmy z Tobą. :pocieszacz:
ZbOlo - Wto 23 Lut, 2010 00:12

beata napisał/a:
przyjaciół na Dekadencji.I jesteśmy z Tobą.

:tak: :tak: :tak: :tak: :tak: :tak: :tak:

jobael - Wto 23 Lut, 2010 01:18

Jego czas nadszedł . Niech odejdzie w spokoju .
Trzymaj się Ewo .

Tomoe - Wto 23 Lut, 2010 08:57

Ewa, jestem przy Tobie myślami.
pietruszka - Wto 23 Lut, 2010 09:09

I ja :(
pterodaktyll - Wto 23 Lut, 2010 09:10

:pocieszacz:
sabatka - Wto 23 Lut, 2010 09:11

:pocieszacz:
yuraa - Wto 23 Lut, 2010 09:27

trzymaj sie Ewo
Wiedźma - Wto 23 Lut, 2010 10:31

Dziękuję Wam, kochani.

Jeszcze się tli...

evita - Wto 23 Lut, 2010 10:34

modlę się gorąco ... wybacz Ewo :( o spokojną, bezbolesną śmierć :(
a tobie i twoim bliskim wytrwałości życzę ...

beata - Wto 23 Lut, 2010 10:45

evita napisał/a:
modlę się gorąco .
Gdy Kasia uległa wypadkowi,wierzyliśmy,że im więcej nas modli się razem,w tym samym momencie,tym lepiej.Że jeżeli będziemy modlić się razem...Bóg nie będzie miał wyjścia i nas wysłucha.Może to głupie,ale tak właśnie myśleliśmy.Więc może i tu byśmy tak zrobili.Może gdybyśmy o określonej godzinie połączyli się w modlitwie,zadumie lub myślami...Bóg znów nie miałby wyjścia i nas wysłuchał?W kupie siła jak to mówią. :(
ZbOlo - Wto 23 Lut, 2010 10:46

beata napisał/a:
połączyli się w modlitwie

...na pewno się przyłącze...

Kulfon - Wto 23 Lut, 2010 12:08

:pocieszacz:
KICAJKA - Wto 23 Lut, 2010 14:18

:pocieszacz:
Jacek - Wto 23 Lut, 2010 16:42

:pocieszacz:
czarna róża - Wto 23 Lut, 2010 17:37

Bądż silna..nie wiem co mogę więcej powiedziec..
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 21:35

Wiedźma napisał/a:

Jeszcze się tli...


Nadzieja umiera ostatnia. Nie takie cuda sie na tym swiecie zdarzaly. Trzeba wierzyc tak dlugo jak sie tylko da.

Wierzyc w najlepsze byc przygotowanym na najgorsze.

beata - Wto 23 Lut, 2010 22:36

Masakra napisał/a:
Nadzieja umiera ostatnia. Nie takie cuda sie na tym swiecie zdarzaly. Trzeba wierzyc tak dlugo jak sie tylko da.
Niestety Masakro nie zawsze :(
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 22:38

To jest wlasnie istota cudow ze zdarzaja sie rzadko. Jednak trzeba wierzyc bo czasem tylko to nam zostaje a jednoczesnie byc gotowym na najgorszechoc to bardzo trudne i 1 i 2gie
beata - Wto 23 Lut, 2010 22:43

Masakra napisał/a:
To jest wlasnie istota cudow ze zdarzaja sie rzadko. Jednak trzeba wierzyc bo czasem tylko to nam zostaje
Tak,ale potem rozczarowanie jest ogromne :(
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 22:45

beata napisał/a:
Masakra napisał/a:
To jest wlasnie istota cudow ze zdarzaja sie rzadko. Jednak trzeba wierzyc bo czasem tylko to nam zostaje
Tak,ale potem rozczarowanie jest ogromne :(


Zawsze jest i zawsze jest to wielkie zaskoczenie mimo ze "wie" sie to nawet 2 lata wczesniej. Po prostu nasza swiadomosc nie dopuszcza do siebie takich rzeczy. Cuda sie zdarzaja Beatko choc nie mozna miec pretensji jesli sie nie przytrafia w koncu to cuda a nie orzel czy reszka ze jest 50/50

beata - Wto 23 Lut, 2010 22:50

Masakro,moja babcia zmarła na raka.Wiedziałam,że umiera.Oczywiście bardzo chciałam,żeby jeszcze pożyła.Choć pół roku.Nie dopuszczałam do siebie nadziej ponieważ rozczarowanie by mnie zabiło.Przez czas gdy odchodziła,próbowałam się oswoić i pogodzić z tym,że umrze.Gdy zmarła szok był niewielki,ale ból tak ogromny,że nawet nie umiem tego pisać.Czasami warto nadzieję zostawić za progiem.Uwierz mi. :(
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 22:58

beata napisał/a:
Masakro,moja babcia zmarła na raka.Wiedziałam,że umiera.Oczywiście bardzo chciałam,żeby jeszcze pożyła.Choć pół roku.Nie dopuszczałam do siebie nadziej ponieważ rozczarowanie by mnie zabiło.Przez czas gdy odchodziła,próbowałam się oswoić i pogodzić z tym,że umrze.Gdy zmarła szok był niewielki,ale ból tak ogromny,że nawet nie umiem tego pisać.Czasami warto nadzieję zostawić za progiem.Uwierz mi. :(


A z kolei jak moja babcia umierala (niedawno) z ktora bylem bardzo zzyty to mialem nadzieje az do momentu kiedy nie odwinalem jej z przescieradla i zobaczylem niezywa. Bardzo to przezylem ale uwierz ze ani przez moment nie zalowalem ze mialem nadzieje. Co by mi dalo zamartwianie sie na zas? Bylem pogodny albo staralem sie byc chociaz bylo cholernie ciezko i ciagle wierzylem ze moze Bog jej pozwoli jeszcze pozyc. Niestety Jego wola byla inna ale nadziei nikt mi nigdy nie odbierze. Zawsze ja mialem mam i miec bede. Do konca.

beata - Wto 23 Lut, 2010 23:05

Masakra napisał/a:
Co by mi dalo zamartwianie sie na zas? Bylem pogodny albo staralem sie byc chociaz bylo cholernie ciezko
Tak ja też tak robiłam,wręcz jej mówiłam,że na pewno jeszcze nie nadszedł jej czas,że musi mieć nadzieję.Ale ja jej nie miałam.Zdawałam sobie realnie sprawę jak jest naprawdę.Po co się łudzić?
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 23:19

beata napisał/a:
Po co się łudzić?

Po to zeby jak zdarzy sie ta szansa 1 na tysiac krzyknac glosno "a nie mowilem?"
A jakby Twoja babcia ktora skazalas na smierc odzyskala sily jakbys sie wtedy czula?

beata - Wto 23 Lut, 2010 23:24

Masakra napisał/a:
A jakby Twoja babcia ktora skazalas
Ustalmy jedno.Nie skazałam babci na śmierć.Bo nie mam takiej władzy.
Masakra napisał/a:
A jakby Twoja babcia ktora skazalas na smierc odzyskala sily jakbys sie wtedy czula?
To byłby cud nad cudami,bo babcia miała raka płuc w stopniu nieuleczalnym.Miała po niecałe pół płuca.Jakby odzyskała zdrowie....to bym chyba na kolanach do Watykanu poszła.
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 23:28

beata napisał/a:
Ustalmy jedno.Nie skazałam babci na śmierć.Bo nie mam takiej władzy

To akurat wiem ze nie masz takiej wladzy. Piszac skazalas ja na smierc mialem na mysli, ze nie dawalas jej zadnych szans i traktowalas ja jakby juz byla martwa za zycia.

beata napisał/a:

To byłby cud nad cudami,bo babcia miała raka płuc w stopniu nieuleczalnym.Miała po niecałe pół płuca.Jakby odzyskała zdrowie....to bym chyba na kolanach do Watykanu poszła.


Uwierz, ze nie tacy ludzie zdrowieli. Pozatym czy musi sie cos stac zebys uwierzyla?

Halibut - Wto 23 Lut, 2010 23:29

ZbOlo napisał/a:
beata napisał/a:
połączyli się w modlitwie

...na pewno się przyłącze...


Nie jestem wierzący.
Ale jednoczę się z wami w modlitwie.
Wiedźmo; - przyjmij proszę moje szczere wsparcie.
Mam cichą nadzieje, że moje słowa choć trochę mogą ci pomóc.

beata - Wto 23 Lut, 2010 23:30

Masakro,to nie jest tak,że nie mam w sobie nadziei.Mam.Ale są sytuacje,że trzeba ją porzucić.Gdy ktoś gaśnie na twoich oczach nie ma nadziei,zabija ją bezsilność z którą nie można sobie poradzić.Bezsilność oplata człowieka jak liana i nie można się z niej wyzwolić.Nie ma miejsca na nadzieję :(
beata - Wto 23 Lut, 2010 23:32

Masakra napisał/a:
Pozatym czy musi sie cos stac zebys uwierzyla?
Tak.
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 23:33

beata napisał/a:
Masakro,to nie jest tak,że nie mam w sobie nadziei.Mam.Ale są sytuacje,że trzeba ją porzucić.Gdy ktoś gaśnie na twoich oczach nie ma nadziei,zabija ją bezsilność z którą nie można sobie poradzić.Bezsilność oplata człowieka jak liana i nie można się z niej wyzwolić.Nie ma miejsca na nadzieję :(


Ja wiem Beatko o co Tobie chodzi i wiem doskonale co czulas bo niedawno przechodzilem to samo. Ja mam jednak inne postrzeganie swiata i nadzieje mam zawsze do konca. Nie jakas naiwnosc dziecieca ze pozniej jestem wielce rozczarowany jak cud sie nie zdarzy ale wierze do konca i mi to bardzo pomaga.

beata napisał/a:
Masakra napisał/a:
Pozatym czy musi sie cos stac zebys uwierzyla?
Tak.

Wiesz na czym polega istota wiary? Nie widziec a uwierzyc to jest sztuka bo co za filozofia uwierzyc w cos o czym sie naocznie przekonalo.

beata - Wto 23 Lut, 2010 23:35

Masakra napisał/a:
Wiesz na czym polega istota wiary?
U mnie z wiarą jest niestety na bakier.
Masakra - Wto 23 Lut, 2010 23:37

beata napisał/a:
Masakra napisał/a:
Wiesz na czym polega istota wiary?
U mnie z wiarą jest niestety na bakier.


Kazdy ma swoj sposob radzenia sobie w sytuacjach extremalnych. Byc moze Tobie jest latwiej nadziei nie miec. Dla mnie bez nadziei upadlby sens zycia.

beata - Wto 23 Lut, 2010 23:39

Masakra napisał/a:
Kazdy ma swoj sposob radzenia sobie w sytuacjach extremalnych
No właśnie.Trafnie to ująłeś ;)
stiff - Śro 24 Lut, 2010 19:30

Ewki ojciec dziś rano zmarł...
koka - Śro 24 Lut, 2010 19:33

Co powiedzieć. Wyrazy współczucia...
Jacek - Śro 24 Lut, 2010 19:36

moje współczucia Ewuniu :pocieszacz:
pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 20:09

....a życie toczy się dalej.................
Kulfon - Śro 24 Lut, 2010 20:12

Ewka przyjmnij i moje szczere wyrazy wspolczucia :pocieszacz:
Borus - Śro 24 Lut, 2010 20:13

........ 8|
jobael - Śro 24 Lut, 2010 20:24

Ojcu już jest dobrze . Źle jest tym , którzy zostali .
Ewa - bardzo współczuję .

KICAJKA - Śro 24 Lut, 2010 20:39

Bardzo współczuję.On już spokojny a Wy macie jeszcze siebie. :pocieszacz:
evita - Śro 24 Lut, 2010 21:01

a mnie jak zwykle zabrakło słów :(
jestem z tobą Ewuniu ... i tyle tylko mogę :(

pietruszka - Śro 24 Lut, 2010 21:05

jak zwykle brakuje mi słów... wyrazy współczucia
Wiedźma - Śro 24 Lut, 2010 21:08

Dziękuję Wam, kochani za to, że byliście ze mną w tych trudnych dla mnie chwilach.
Później napiszę więcej - teraz nie mam na to ani czasu, ani głowy.
Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że trzymam się mocno
i pod wiadomym względem wszystko u mnie w porządku.

pterodaktyll - Śro 24 Lut, 2010 21:15

:pocieszacz:
beata - Śro 24 Lut, 2010 21:50

Ewuś przyjmij moje szczere wyrazy współczucia.Bardzo mi przykro
[img]

Klara - Śro 24 Lut, 2010 22:24

Współczuję!

Masakra - Śro 24 Lut, 2010 23:07

Wiedźma napisał/a:

Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że trzymam się mocno

Tak trzymaj Wiedzmo. Nie ma na swiecie sily ktora bylaby w stanie Cie zatrzymac.
Jednocze sie z Toba w bolu i stracie

yuraa - Śro 24 Lut, 2010 23:36

Szczerze współczuję Ewo
smutno mi :(

beata - Śro 24 Lut, 2010 23:38

Wiedźma napisał/a:
Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że trzymam się mocno
i pod wiadomym względem wszystko u mnie w porządku.
:pocieszacz:
Jagna - Czw 25 Lut, 2010 00:39

Wiedźmo współczuję i jestem z Tobą :|
[']['][']
:pocieszacz:

Wiedźma - Czw 25 Lut, 2010 07:00

Tata odszedł wczoraj nad ranem...
Cały poprzedni dzień trwała koszmarna agonia.
Leżał sparaliżowany, rzęził przez szeroko otwarte usta.
Nie mógł już przełykać, więc przestałyśmy próbować go poić.
Chyba był świadomy, bo lekko reagował na zwilżanie ust, na uścisk dłoni.
Napewno bardzo cierpiał, malowało się to na jego twarzy.
Jedyne co mogłam dla niego zrobić, to podawać morfinę, kiedy pojawiał się grymas bólu.
Mama miała do mnie pretensje o tę morfinę, bo wydawało jej się,
że bez niej ocknąłby się i może udałoby mu się przełknąć łyk wody.
Ja już nie miałam takich złudzeń po kilku próbach pojenia,
podczas których tata omal nie zadusił się wlaną do ust łyżeczką herbaty.
Widać było, że dręczy go pragnienie, bo chciwie łapał ustami nasączony wodą gazik.
Prosiłam Boga, żeby już zakończył tę jego mękę.
Zdrzemnęłam się, mama chwilę później też. Co chwilę budziłam się i nasłuchiwałam jego oddechu.
Za którymś razem - po czwartej nad ranem - nie usłyszałam go.
Leżał w tej samej pozycji, z szeroko otwartymi ustami i uchylonymi oczami, ale już spokojny...
Na jego twarzy nie było już bólu, wygładziła się i rozpogodziła.
Był zupełnie ciepły - musiało się to stać przed chwilą. Zamknęłam mu oczy i usta,
zapaliłam świecę, pomodliłam się, obudziłam mamę, zadzwoniłam do siostry i po pogotowie.
Rozpłakałam się dopiero, gdy go zabierali zapakowanego do worka.
Ale teraz odczuwam ulgę, że wreszcie skończyła się jego i nasza gehenna.
Juro pogrzeb.

evita - Czw 25 Lut, 2010 08:11

ponownie mogę tylko powtórzyć, że bardzo ci Ewo współczuję :(
Halibut - Czw 25 Lut, 2010 08:18

['] ['] [']
emigrantka - Czw 25 Lut, 2010 08:23

szczere wyrazy wspolczucia
ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 08:40

...współczuję... trzymaj się...
Tomoe - Czw 25 Lut, 2010 08:48

[*] [*] [*]

Niech odpoczywa w spokoju.

Ewuniu, przyjmuj ode mnie wyrazy współczucia z powodu śmierci ojca.

Bebetka - Czw 25 Lut, 2010 09:40

Ewo, wyrazy współczucia z powodu śmierci taty.
tangoo - Czw 25 Lut, 2010 10:21

Bardzo Ci współczuję Ewo. Ja przeżyłem śmierć moich obojga rodziców i wiem jak to boli. Mama odeszła dwa lata temu i długo cierpiała. Trzy lata przed śmiercią praktycznie nie mogliśmy jej zostawić nawet na chwilę, była prawie bez kontaktu.
Ktoś powiedział, że starość się Panu Bogu nie udała.
Czasem myślę, że nie bluźnił.
Twój tata już nie cierpi, Ty długo będziesz go wspominała.
Z czasem bolesne chwile trochę przygasną a pamięć będzie podsuwała te cieplejsze momenty. Mnie, ani tata (zmarł 22 lata temu) ani mama nigdy nie śnią się przykro.
Zapal świeczkę ode mnie [*]
Trzymajcie się.
L.

sabatka - Czw 25 Lut, 2010 10:55


pinocchio - Czw 25 Lut, 2010 12:52

Przekazuję moje serdeczne wyrazy współczucia.




Flandria - Czw 25 Lut, 2010 12:55

['] ['] [']
beata - Czw 25 Lut, 2010 15:06

Ewuś jak będziesz miała możliwość...napisz jak znosi to mama. :(
Jacek - Czw 25 Lut, 2010 16:08

[*]
zielona - Czw 25 Lut, 2010 16:32

[*] :pocieszacz:
Borus - Czw 25 Lut, 2010 17:26

[*]
Wiedźma - Czw 25 Lut, 2010 18:12

Dziękuję Wam, moi drodzy...


Mama? Mama jest zdruzgotana, jedzie na prochach.
Co chwilę płacze... Boję się o nią.
Nauczyłam się ją przytulać...

Wiedźma - Czw 25 Lut, 2010 18:12

Witaj, Pinokio.
losowynick - Czw 25 Lut, 2010 18:42

cf2423f cf2423f cf2423f
Ula - Czw 25 Lut, 2010 19:34

Ewo przyjmij szczere wyrazy wspolczucia
Masakra - Czw 25 Lut, 2010 22:56

Wiedźma napisał/a:

Za którymś razem - po czwartej nad ranem - nie usłyszałam go.
Leżał w tej samej pozycji, z szeroko otwartymi ustami i uchylonymi oczami, ale już spokojny...
Na jego twarzy nie było już bólu, wygładziła się i rozpogodziła.
Był zupełnie ciepły - musiało się to stać przed chwilą. Zamknęłam mu oczy i usta,
zapaliłam świecę, pomodliłam się, obudziłam mamę, zadzwoniłam do siostry i po pogotowie.
Rozpłakałam się dopiero, gdy go zabierali zapakowanego do worka.
Ale teraz odczuwam ulgę, że wreszcie skończyła się jego i nasza gehenna.
Juro pogrzeb.


Dlugo sie zastanawialem nad tym postem bo byc moze malo jeszcze przezylem. Zatem potraktuj to tylko jako moje osobiste spostrzezenie.
Teraz ten pierwszy okres to jest szok i nie dociera jeszcze tak naprawde co sie stalo.
Twoj ojciec odszedl jednak w Twoim zyciu on umrze dopiero jak emocje opadna. Teraz jest mnostwo spraw, formalnosci itp zatem nie ma nawet czasu na nic.
Najgorsze jest to kiedy go bedzie brakowac w takim codziennym szarym zyciu. Wtedy dopiero powoli dociera do swiadomosci co sie stalo i ze tyle ile nam zostalo tyle bedziemy tesknic.
To co Ci chce powiedziec droga wiedzmo to to zebys uwazala na siebie. :pocieszacz:

beata - Pią 26 Lut, 2010 08:23

Wiedźma napisał/a:
Juro pogrzeb.
Ewuś dużo siły na dziś Ci życzę.I myślami jestem z Tobą :pocieszacz:
czarna róża - Pią 26 Lut, 2010 10:51

Wiedżmo..tak mi przykro..uważaj na siebie..
KICAJKA - Pią 26 Lut, 2010 12:24

Sercem i myślami jestem dziś z Tobą. dsv5gh :pocieszacz: :buziak:
jobael - Pią 26 Lut, 2010 13:14

:(
Wiedźma - Pią 26 Lut, 2010 21:58

Już po pogrzebie.
Był tata i nie ma taty.
Jestem wypalona...

evita - Pią 26 Lut, 2010 22:04

Wiedźma napisał/a:
Już po pogrzebie.
Był tata i nie ma taty.
Jestem wypalona...

nie powiem ci uśmiechnij się bo nie zrobisz tego, nie powiem też trzymaj się bo wiem jak trudno utrzymać się w pionie w tej sytuacji ale powiem ci bądź po prostu Ewuniu bo żyją jeszcze osoby, które bardzo cię potrzebują ... ja też ... :buziak:

Klara - Pią 26 Lut, 2010 22:19

Cytat:
Jestem wypalona...

Najlepszym "lekarstwem" na taki stan, jest sen.
Śpij spokojnie Ewo! :pocieszacz:

beata - Pią 26 Lut, 2010 22:46

Wiedźma napisał/a:
Jestem wypalona..
Odpocznij Ewuś :pocieszacz:
KICAJKA - Pią 26 Lut, 2010 23:07

Wiedźma napisał/a:
Jestem wypalona...
Odpoczywaj - sen i czas leczą wszystko :pocieszacz:
ZbOlo - Sob 27 Lut, 2010 01:03

Wiedźma napisał/a:
Już po pogrzebie.
Był tata i nie ma taty.
Jestem wypalona...

...trzymaj się Ewo! Myślę i modlę się za Twój spokój... nic innego nie umię...

beata - Sob 27 Lut, 2010 09:56

Wiedźma napisał/a:
Jestem wypalona...
Ewo jak się dziś czujesz? :pocieszacz:
Wiedźma - Sob 27 Lut, 2010 10:11

beata napisał/a:
Ewo jak się dziś czujesz?

Dzisiaj nie mam czasu się czuć.
Wzięłam się za sprzątanie mojego mieszkania, które było bardzo zapuszczone,
a po południu wybieram się na proszony obiad rodzinny do siostry.
Teraz mam trochę czasu dla siebie, bo przyjechała mamy siostra i jest z nią.
Wyjeżdża we wtorek i wtedy ja będę się musiała zająć mamą - zagospodarować jej czas,
uporządkować pokój po tacie, pozałatwiać różne formalności i ogólnie ją wspierać.
Mamy świat runął w gruzach i wiem, że sama nie zdoła ustawić go znów do pionu :(

beata - Sob 27 Lut, 2010 10:15

Wczoraj wieczorem piekłam ciasto i zrobiłam też bezy.....No dobra,powiem szczerze,że mało są do nich podobne :beba: ale smakują jak bezy. :p Nie wiem może tak trochę podświadomie,bo myślałam cały dzień o Tobie i wiem,że je lubisz.I dziś je zajadam i znów myślę o Tobie.
Ewuś trzymaj się.Nie obiecuję,że ból kiedyś minie.Ale będzie lżejszy.Cały czas jestem obok...pamiętaj. :pocieszacz:

Wiedźma - Sob 27 Lut, 2010 10:30

Cytat:
Cały czas jestem obok...pamiętaj. :pocieszacz:

:buziak:

Jacek - Sob 27 Lut, 2010 10:58

dziś nawet wiatr ucichł
niegdyś taki hulaszczy
i ptaszki dziś milcząco
przelatują nad mą głową
nawet gwar uliczny
dziś zdaje się być
gdzieś daleko
tylko myśl jedna,ma
zdaje się mnie nie opuszczać
w okuł tej ciszy
kto dziś zagłuszy tę ciszę
kto weprze ramię
i cichutko szepnie
nie jesteś sam
:pocieszacz:

Wiedźma - Sob 27 Lut, 2010 11:07

Dziękuję Jacuś.
Piękne to...

Ula - Sob 27 Lut, 2010 11:32

Ewuniu przytulam Cie bardzo mocno...
Wiedźma - Sob 27 Lut, 2010 11:50

I tak się tulimy jak te śliczne żabki na Twoim avatarku, Uleńko.
pietruszka - Sob 27 Lut, 2010 13:14

Ewuś, dbaj o siebie... Ot taki czas... ani go przyspieszać, ani go zwolnić... Pamiętacie, jak kiedyś był zwyczaj noszenia w żałobie jeszcze długo opaski, albo czarnej aksamitki naszytej na ubranie... To był dobry zwyczaj... Osoby w żałobie traktowano ze specjalnym szacunkiem... ot pozwalając im po prostu przejść przez ten czas pożegnania się...
Ewuniu :pocieszacz:

beata - Nie 28 Lut, 2010 09:28

Wiedźma napisał/a:
Nauczyłam się ją przytulać...
Bardzo się cieszę Ewo.Ta bliskość jest Wam obu potrzebna w tym trudnym dla Was okresie.
Rok temu,po śmierci mojej drugiej babci nie potrafiłam przytulić mamy.Siedziałam obok,ona płakała,a ja nie mogłam się przemóc. :(Nawet w dniu pogrzebu nie podeszłam do niej,nie pocieszyłam,nie przytuliłam.Nie umiałam. :( I teraz jest mi z tym źle. :(

Wiedźma - Wto 09 Mar, 2010 12:15

Ojciec umarł, a życie musi toczyć się dalej...
Wydzieliłam wątek Moja Mama

Wiedźma - Nie 02 Maj, 2010 09:50

Właśnie się dowiedziałam, że dziś w nocy zmarła siostra mojego byłego męża.
Chorowała na to samo co mój tata - guz mózgu, z tym, że u niej był to przerzut raka piersi.
A zachorowała wcześniej niż mój ojciec. On jeszcze będąc w pełni sił i nie podejrzewając co go czeka
załatwiał jej konsultacje u znajomego specjalisty i bardzo się zmartwił ich wynikiem.
A jeszcze parę miesięcy temu oboje bawili się na weselu mojej córki...
Od śmierci taty nie oglądałam filmu z tego wesela, a teraz to już wogóle nie wiem,
kiedy będę w stanie go obejrzeć. Na nim Hanka - parę lat temu owdowiała - ustawiała się
do łapania podwiązki rzucanej przez Pannę Młodą.
Była szczęśliwa, że wyzdrowiała, bo wyniki po niedawnej chemioterapii miała dobre...
A zaraz po weselu trafiła na neurochirurgię. Usunięto jej guza mózgu,
który ponoć nie wyglądał groźnie, ale zanim zdążyła odebrać z wynik histopatologii -
już urósł jej następny guz, którego lekarze nie podjęli się operować.
Leżała w domu, podobnie jak mój tata, pod opieką swoich dzieci i hospicjum domowego.
Nie wiedziała, że umiera. Cieszyła się, że przyszła wiosna, wierzyła, że z nią odzyska siły...

[*]

Klara - Nie 02 Maj, 2010 10:04

[*][*][*]
Jacek - Nie 02 Maj, 2010 10:05

dla nas którzy zostają,śmierć jest przykrością
[*]

KICAJKA - Nie 02 Maj, 2010 10:13

Przykre. [*] [*] [*]
sabatka - Nie 02 Maj, 2010 10:59

[*]
verdo - Nie 02 Maj, 2010 11:47

WIECZNE ODPOCZYWANIE RACZ IM DAC PANIE......PRZYKRA SPRAWA... :pocieszacz:

[*].........[*]........[*]...........

milutka - Nie 02 Maj, 2010 13:09

[*]
yuraa - Nie 02 Maj, 2010 15:02

Przykro mi
beata - Nie 02 Maj, 2010 17:07

Bardzo mi przykro [*]
ZbOlo - Nie 02 Maj, 2010 20:14

[*]przykro[*]
Ula - Pon 03 Maj, 2010 07:01

[*]
emigrantka - Pon 03 Maj, 2010 07:12

[*]
Małgoś - Pon 03 Maj, 2010 17:32

Bardzo współczuję :(
pietruszka - Pon 03 Maj, 2010 19:01

Smutno :(

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group