To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Dzieci a współuzależnienie

konformistka - Pią 22 Sty, 2010 09:35
Temat postu: Dzieci a współuzależnienie
Witam
Ostatnio zauważyłam następujący problem w mojej rodzinie:
mój małżonek nie stawia moim dzieciom żadnych granic. To ja jestem tą osobą, która wymaga i zabrania a on odgrywa wyłącznie rolę kochanego tatusia.
Zrobiło się to o tyle poważne, że ja zabraniam synowi grać w jedną z gier komputerowych, którą uznałam za zbyt uzależniającą, a on mu pozwala podczas mojej nieobecności i przez to nakłania go do okłamywania mnie.
A ostatnio byłam w szoku jak się okazało, że zabrał chorą córkę i syna na sanki, mówiąc mu, że może sobie zrobić wolne i nie iść z tej okazji do szkoły.

Nie wiem jak mam postępować w takich i podobnych sytuacjach.
Czy ktoś z Was spotkał się z takim problemem?

Znalazłam tekst, który mnie zaniepokoił:

"Miałam taką rodzinę z dwoma małymi chłopcami. Tata już dwa tygodnie nie pił, wszystko było w porządku. Przyszłam do nich, rodzina była w komplecie – mama, tata, dzieci i babcia. Wtedy pierwszy raz zrobiłam eksperyment z rozbitkami. Przewróciłam dwa krzesła i powiedziałam do dzieci: „Podłoga to jest ocean, tu wszędzie jest woda, a te dwa krzesła, to tratwa. Wy jesteście rozbitkami i może was uratować tylko jedna osoba. Zdecydujcie, kto będzie waszym wybawcą”. Oni zaraz te dwa krzesła połączyli i zaczęli krzyczeć: „Tata do nas! Tata do nas!”. I od tamtej pory w rodzinach alkoholowych powtarzam ten eksperyment z tratwą na oceanie i zawsze wychodzi, że wybawcą jest tata. I nie ma znaczenia, czy jest w ciągu, czy po ciągu, w różnych fazach, zawsze dzieci wybierają tatę. Czasem załapuje się babcia, czasem pies, ale nigdy matka. I ja do dzisiejszego dnia nie rozumiem, dlaczego tak jest. Czy dlatego, że jest taka tęsknota do tego taty, czy dlatego, że te dzieci to bohaterowie rodziny i chcą tatusia wyleczyć. A może dlatego, że w przerwach między piciem tatuś jest naprawdę super, a matka niekoniecznie...

– Jak to niekoniecznie? Przecież matka w takiej rodzinie jest jedynym oparciem dla dzieci.
– To było dla mnie również ogromnym zaskoczeniem. Te matki mówiły, że kochają swe dzieci, opiekują się nimi – i widziałam, jak one się starają. Ale są współuzależnione i jeżeli sobie nie zdają sprawy z tej choroby, to nie widzą i nie słyszą swojego jazgotu międzyfazowego. A dzieci w tym tkwią i ten jazgot bardzo zaburza wizerunek matki w ich oczach. Bo tata na przykład pije 3-4 dni, potem jest strasznie fajny, a jazda matki trwa dalej, nie kończy się."

evita - Pią 22 Sty, 2010 09:44

konformistka napisał/a:
Bo tata na przykład pije 3-4 dni, potem jest strasznie fajny, a jazda matki trwa dalej, nie kończy się.

myślę, że właśnie tu tkwi problem :( mój men jak nie pije też jest najlepszym przyjacielem moich dzieci. Troszkę też ich przekupuje dając kasę czy wbrew mnie pozwalając na wiele rzeczy czy ich działań. Po czym ja wytykam mu to, a on przy dzieciach stara się udowodnić, że przecież to żadna zbrodnia i ja przesadzam :szok: finał jest taki, że dzieci lgną do ojca i spędzają z nim dużo czasu a ja jestem tą zołzowatą matką co to się czepia byle czego. Myślę jednocześnie że mam od nich to na co zasłużyłam sobie niestety ... przez wiele lat życie kręciło się głównie wokół tatusia a dzieci były na drugim planie. Spełniałam matczyne obowiązki książkowo tyle, że zabrakło mojej czułości, rozmów, po prostu mnie :(

evita - Pią 22 Sty, 2010 09:49

konformistka napisał/a:
w różnych fazach, zawsze dzieci wybierają tatę

jak byłam małym dzieckiem moja mama po jakiejś awanturze z ojcem-despotą z płaczem oznajmiła nam, że się rozwiedzie z tatą. Tak sobie palnęła w chwili rozgoryczenia a ja to potraktowałam bardzo poważnie. Całą noc przepłakałam w poduszkę bo stwierdziłam, że choć chciałabym iść z mamą to jednak ktoś też musi zostać z tatą, żeby mu przykro nie było :( w myślach oddałam swoje miejsce u boku mamy dla rodzeństwa a ja się już żegnałam z nimi :zalamka: Czy w tym przypadku też nie zadziałała taka litość ?

Klara - Pią 22 Sty, 2010 09:52

Na terapii dowiedziałam się, że dzieci mają pretensje do matki o to, jakie zgotowała im życie i te pretensje wyrażają niezależnie od tego, czy matka tkwi w toksycznym związku, czy odeszła od alkoholika.
Moja córka na ten przykład miała pretensje o to, że nie odeszłam, a ja właśnie między innymi bałam się tego że mi kiedyś wykrzyczy to, że pozbawiłam ją ojca :?

Myślę że pewne światło na problem może rzucić ta rozmowa DDA: http://www.dda.pl/index.p...ew=flat&catid=2
A tak w ogóle, chyba warto poczytać sobie co piszą ludzie na tym forum. To jest bardzo pouczające.

konformistka - Pią 22 Sty, 2010 10:25

Cytat:
Jak tatuś był smutny (miał kaca po prostu) chciało się iść i go przytulić, taki biedny, płakał czasami, zwłaszcza że matka nie odzywała się do niego przez kilka dni. Ale mama byłaby zła. Więc tata był odsuwany na margines życia rodzinnego, szedł więc do domu swojego ojca i chlał z nim wódę. I tak w kółko...


Staram się nie nastawiać dzieci przeciwko ojcu i nie mieszać ich w kłótnie pomiędzy nami. Nie da się jednak uniknąć sytuacji, w których są świadkami tych kłótni.
Uważam, że postępowanie takiego "kochanego tatusia" nie jest w porządku i nie będę stosowała jego metod. Chociaż czasami jestem w takim stanie, że mam ochotę zburzyć ten świetlisty obraz...

Czy na terapiach poruszają temat dzieci?

beata - Pią 22 Sty, 2010 10:33

U mnie gdy mąż pił,był dla mojej córki całym światem.Ja praktycznie mogłam się wyprowadzić i nie wiem czy córka by to zauważyła.Do tej pory mąż ma zwyczaj mówić do mnie "No powiedz jej coś".Z tym,że teraz mówię,a sam jej powiedz i sobie idę.
Na szczęście ten stan się zmienił.Mam dobry kontakt z córką.To mnie opowiada jak było w szkole,zwierza się.Czasami mam wrażenie,że zagada mnie na śmierć. ;) I nie jest to spowodowane tylko tym,że mąż nie pije.To chyba także to,że i ja się zmieniła.Już nie jestem tylko od karania,dyscyplinowania.Więcej czasu poświęcam córce, rozmawiam z nią.Ostatnio moje dziecko ma taki okres,że wypytuje mnie o moje młodzieńcze lata.Mamy obie niezły ubaw przy tych moich wspominkach....Ech...ale czasami moje dziecko mówi mi...a widzisz Ty tak robiłaś,a mnie nie pozwalasz. 325t5

konformistka - Pią 22 Sty, 2010 11:02

Beatko, ile Twoja córka ma lat?
beata - Pią 22 Sty, 2010 11:15

konformistka napisał/a:
Beatko, ile Twoja córka ma lat?
1 maja skończy 13. :)
konformistka - Pią 22 Sty, 2010 11:38

Ja mam dwójeczkę. Syna 10-lat i córkę prawie 6. Wciąż się kłócą. :)

Tak, czas. Wiem. Nie mam go zbyt wiele.
"Nie mów mi jak bardzo mnie kochasz ale pokaż mi to, poświęcając mi swój czas".
Mądre powiedzenie dotyczące nie tylko dzieci ale wszystkich relacji.

beata - Pią 22 Sty, 2010 11:52

MałgoOorzata napisał/a:
powiedz nam teraz ładnie co takiego robiłaś??
:nie: :foch:
KICAJKA - Pią 22 Sty, 2010 13:55

Ja jestem jednak chyba farciara.Zawsze byłam dla mojej córki najważniejsza :) Nawet dziś gdy jest dorosła,swego chłopaka podporządkowuje pod moje potrzeby,choć czasem niepotrzebnie przesadza. :) Fakt,jak czasem jest zła na ojca,to próbuje mi dogadać,że niepotrzebnie z nim zostałyśmy. :roll: Ojciec jest dla niej wyłącznie źródłem materialnym,któremu czasem jak jest miły to coś się należy.Niestety sam doprowadził do takiej sytuacji mimo moich protestów(zadośćuczynienie za pijane lata).Z domu rodzinnego wyniosłam ogrom miłości,który zawsze przelewałam na wszystkich wokół.Dlatego moje dziecko nie może narzekać na brak miłości,słów,gestów,przytulania,głaskania -buziaków nawet na ulicy i rzucania się na szyję. :) Za to właśnie wini ojca,że od niego nic w tym kierunku nie otrzymała.Na szczęście moim atutem jest opanowanie,nigdy nie wyżywałam się na dziecku za problemy z jej ojcem,nigdy też nie nastawiałam jej przeciwko niemu -tłumaczyłam od małego,że to choroba i na czym polega -ma to w jednym palcu-ale w momencie wchodzenia w dorosłość próbowała eksperymentować(w większości ratować :) )Dziś mam wspaniałą córkę,choć jest bardzo nerwowa,wrażliwa i niepewna siebie.Niestety rodzina i otoczenie trochę jej w tym pomogły -co ja dobrego budowałam inni niszczyli. :) :skromny:
evita - Pią 22 Sty, 2010 14:08

gdyby tak można było cofnąć czas i zacząć wszystko od nowa :zalamka:
beata - Pią 22 Sty, 2010 14:28

evita napisał/a:
gdyby tak można było cofnąć czas i zacząć wszystko od nowa
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.Zawsze można nadrobić stracony czas ;)
Hania - Pią 22 Sty, 2010 16:41

myślałam, że temat mnie nie dotyczy ale jednak... moja mama piła i Jej nienawidziłam ale serce mi pękało jak prosiła mnie o pomoc i zawsze ją dostawała, jak była trzeźwa mówiłam jej wszystko, nadal nienawidzę Jej gdy pije a kiedy jest trzeźwa to chce mi się płakać nad nią, takie błędne koło...
Ula - Pią 22 Sty, 2010 17:00

''Zycie rodzicow jest ksiega,ktora czytuja dzieci"
sw.Augustyn

czarna róża - Sob 23 Sty, 2010 01:09

Kurcze coś w tym jest..ja jako DDA..długo miałam ukrytą pretensję do mamy..że się nie rozwiodła,że była słaba..ale dziś juz tak nie myślę...
konformistka - Pon 25 Sty, 2010 12:24

Nie wiem dlaczego ale ja nie przedkładałam alkoholika (moją matkę) nad osobę współuzależnioną (babcię) i dlatego jestem zdziwiona taką postawą dzieci.
Ja nie żywię szacunku do alkoholików. Jedyne co mi pozostało z uczuć pozytywnych pod ich adresem to litość.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group