ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Kolos na glinianych nogach
Jacek - Pon 25 Sty, 2010 16:22 Temat postu: Kolos na glinianych nogach
stiff napisał/a: | stanisław napisał/a:
stiff duzo piszesz że te pięć lat mineły ci bezproblemowo
Bo to najprawdziwszy fakt...Nie miałem żadnych poważnych zawirowań,
które mogłyby zakłócić moja trzeźwość, mam na myśli coś związanego z alko... |
chętnie poznam skąd u ciebie pewne doświadczenia na tematy zapić
lub raczej nie zapić
skoro jak wnioskuję ich nie miałeś
Hania - Pon 25 Sty, 2010 16:23
no to się porobiło
Wiedźma - Pon 25 Sty, 2010 16:54
Jacek, ja też od czasu terapii nie miałam zapić,
a jakoś z tego powodu nie czuję się uboższa w doświadczenia.
Zapijałam wielokrotnie podczas prób samodzielnego zaprzestania picia
i uważam tamte doświadczenia za wystarczające w moim bagażu.
Z braku zapić przez prawie 4 lata jestem dumna i myślę, że świadczy to o tym,
że wyciągnęłam prawidłowe wnioski z tamtych dawnych doświadczeń i z terapii.
Czy Twoim zdaniem nie mam racji?
Czy naprawdę muszę upaść i boleśnie potłuc tyłek, żeby moja trzeźwość była pełnowartościowa?
Z tego co Stiff mówi o sobie - z nim było podobnie jak ze mną,
więc nie bardzo rozumiem, Jacuś, dlaczego kwestionujesz jakość jego drogi trzeźwienia.
No wyjaśnij wreszcie o co Ci chodzi, bo może ja po prostu czegoś nie rozumiem...
Hania - Pon 25 Sty, 2010 16:58
rozmawiałam ostatnio ze znajomym który był na 4 leczeniu odwykowym i on uważa, że jego doświadczenia z zapijaniem go wzmocniły i teraz on ma szanse większe od moich, nie zgadzam się z tym bo po co mi doświadczenia, których będę później żałowała, może to egoistyczne ale lepiej uczyć się na cudzych błędach...
yuraa - Pon 25 Sty, 2010 17:08
ja też od czasu terapii nie upadłem i idę, w tym samym kierunku co peleton ale swoim tempem i swoimi ścieżkami. na terapii nabyłem jakiejs wiedzy,
oprócz tego wciąż obserwuje innych uczestników marszu i nie uważam że warto by było upaść by nabyć nowych wrażeń i doświadczeń, by moja droga stała się pełniejsza.
też spotkałem takiego co twierdzil że zapicie mu dużo dało a jak go posłuchałem to stwierdzilem: ale peirdoli, gorzej niż przed zapiciem
Wiedźma - Pon 25 Sty, 2010 17:11
yuraa napisał/a: | spotkałem takiego co twierdzil że zapicie mu dużo dało a jak go posłuchałem to stwierdzilem: ale peirdoli, gorzej niż przed zapiciem |
No jakoś sobie musiał zracjonalizować to zapicie...
A o czym to świadczy? Że mimo terapii tkwi ciągle w mechanizmach uzależnienia.
Ula - Pon 25 Sty, 2010 17:15
Musze napisac ze bardzo sie ciesze z tego tematu czytajac was mam duzo do przemyslen.Ja 3 lata temu tez poszłam do terapełty i chcialam sie leczyc ale co z tego nie piłam miesiac i zapijalam.Pamietam jak klamałam ze nie pije nie suchałam co ona do mnie mowiła,nie poszlam na miting.Myslalam sobie jakos to bedzie poradze sobie ale nie stety sama nie dałam rade.Az wkoncu przemyslałam swoje zycie i powiedziałam dosyc.Pojechałam na terapie i tam wyrzuciłam wszystko z siebie duzo myslałam i powiem ze terapia dała mi duzo nie tylko co robic zeby nie pic ale tez jak byc dobrym człowiekiem.ja zyje dniem dzisiejszym i ciesze sie z kazdego trzezwego dnia.
Po tym roku widze ze jestem spokojniejsza nie robie nic na siłe pracuje nad soba cały czas i mysle ze to jest dobra droga dla mnie
stiff - Pon 25 Sty, 2010 17:19
yuraa napisał/a: | też spotkałem takiego co twierdzil że zapicie mu dużo dało |
Tyle przerw miałem w piciu, były dłuższe i krótsze, zaszywałem sie i zapijałem,
bo nie potrafiłem wyzbyć się obsesji picia, a to samo nie przejdzie,
do tego była mi niezbędna terapia, co usiłuje bezskutecznie niektórym wyjaśnić...
Dziś moim życiem nie rządzi przypadek, dziś nie mam obsesji picia
wiec jeśli bym sie nachlał, to z pełną świadomością konsekwencji
jakie przyszłoby mi później ponieść...
Kiedyś traciłem wszystko i odbudowywałem, aby znów stracić,
dziś wiem, ze mi się to nie opłaca...
Tu nie ma miejsca na zapicie, a tylko celowe działanie, bo...
stiff - Pon 25 Sty, 2010 17:21
Ula napisał/a: | .Pojechałam na terapie i tam wyrzuciłam wszystko |
Tego zawsze brakowało, kiedy była ta tz. przerwa w piciu...
Jacek - Pon 25 Sty, 2010 18:36
stiff napisał/a: | co usiłuje bezskutecznie niektórym wyjaśnić... |
wiem wiem kto to ci niektórzy
i nigdy nie twierdziłem że tak nie jest jak mówisz
tylko słów jakich użyłeś
stiff napisał/a: | do trwałego zaprzestania picia |
Wiedźma napisał/a: | Czy Twoim zdaniem nie mam racji? |
Ewuś masz rację
i nie o to mnie chodzi ,aby ktoś tak samo robił jak ja czy tak samo się zachowywał itp...itd...
Wiedźma napisał/a: | Z tego co Stiff mówi o sobie - z nim było podobnie jak ze mną,
więc nie bardzo rozumiem, Jacuś, dlaczego kwestionujesz jakość jego drogi trzeźwienia. |
a tu już nie masz racji
bo to nie ja zaczynam kwestionować jego ,a na odwrót
jak tylko pamiętam początki tego forum
no fakt ja zaś się odgryzam,z czego przechodzi na to że to niby ja jestem winien tych zajść
-----------------------------------------------
a teraz tak od serca
bardzo mnie miło że mój temat (ziomka i Ptera) znalazł takie zainteresowanie
przyznam się że spodziewałem się że znów tylko ze ziomkiem będe prowadził dyskusję
a tu proszę jaka miła niespodzianka
Hania - Pon 25 Sty, 2010 19:39
Jacek napisał/a: | a tu proszę jaka miła niespodzianka |
to forum jest jak życie pełne niespodzianek, ja tam lubię te Wasze dyskusje
stanisław - Pon 25 Sty, 2010 21:48
Cytat: | Z braku zapić przez prawie 4 lata jestem dumna i myślę, że świadczy to o tym,
że wyciągnęłam prawidłowe wnioski z tamtych dawnych doświadczeń i z terapii.
Czy Twoim zdaniem nie mam racji?
Czy naprawdę muszę upaść i boleśnie potłuc tyłek, żeby moja trzeźwość była pełnowartościowa? | Tak sobie myśle ze kto przepracował dobrze terapie i zmienia siebie to nie mósi upadać ja musiałem pójść na 2gą terapię .żeby to zrozumiał. Mineło mi już 4lata od ostatniego kieliszka i wcale za tym nie tęsknię .
Wiedźma - Wto 26 Sty, 2010 06:15
stanisław napisał/a: | Mineło mi już 4lata od ostatniego kieliszka |
No popatrz, Stanisławie - jesteśmy "rówieśnikami"
A kiedy Twoja rocznica? Bo przecież tort Ci się należy.
Bebetka - Wto 26 Sty, 2010 07:05
yuraa napisał/a: | też spotkałem takiego co twierdzil że zapicie mu dużo dało a jak go posłuchałem to stwierdzilem: ale peirdoli, gorzej niż przed zapiciem |
myślę, że trafnie skomentowała to Ewa :
Wiedźma napisał/a: | No jakoś sobie musiał zracjonalizować to zapicie...
A o czym to świadczy? Że mimo terapii tkwi ciągle w mechanizmach uzależnienia. |
Moim zdaniem (wnioski wyciągniete na podstawie ludzi, którzy rozpoczynali kolejne terapie), ze tak do końca nie przerobili czegoś waznego dla nich, źle odrobili lekcje, dla jednych było to wciąż ciążące poczucie winy dla innych nie końca przerobiony krok pierwszy lub zwyczajnie - "zrobiłem to bo rodzina chciała"..... itp.
Osobiście spotkałam pare osób, które były po dwóch, trzech terapiach i pamietam co mówili o sobie, próbowali dojść do przyczyn zapicia - i były niestety takie, jak przytoczyłam wyżej.
Dlatego argumenty, typu jak zapije, to mnie to wzmocni - to nic innego jak mniej lub bardziej świadome zabezpieczanie sobie du** i zostawianie otwartej furki.
Tak uważam.
stiff - Wto 26 Sty, 2010 07:41
Aby sie nie rozpisywać w temacie, to tylko
podpisze sie pod Twoimi słowami Bebe...
jolkajolka - Wto 26 Sty, 2010 22:10
Mnie dopiero pomogła trzecia terapia. Wcześniej co kilka miesięcy zapijałam. Teraz minęło 4 lata i jest to najdłuższy czas trzeźwości,jaki w życiu miałam. Sądzę,że każdy ma swoją drogę.
Hania - Wto 26 Sty, 2010 22:15
jolkajolka napisał/a: | Sądzę,że każdy ma swoją drogę. |
tak jest, znam takiego co w roku na detoxie jest po 10 razy i twierdzi, że nie musi iść na terapię...
stiff - Wto 26 Sty, 2010 22:17
Hania napisał/a: | znam takiego co w roku na detoxie jest po 10 razy i twierdzi, że nie musi iść na terapię... |
Detox mu załatwia wszystko...
|
|