To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Odpowiedzialność

konformistka - Nie 14 Lut, 2010 15:52
Temat postu: Odpowiedzialność
Witam ;)

Odbyłam wczoraj decydującą rozmowę z moim małżonkiem stawiając warunki naszej dalszej wspólnej egzystencji pod jednym dachem.
Jeden fakt zwrócił moją uwagę:
on nie czuje się ani trochę odpowiedzialny za zaistniałą sytuację.
Potrafi jednym tchem wymienić moje wady i błędy w postępowaniu (wliczając w to chorobę psychiczna) a nawet zrzucić winę na sąsiada a zupełnie nie widzi siebie. Przyjęłam wszystkie zastrzeżenia nie wdając się w dyskusje bo nie to było moim celem ale...
...czy to zrzucanie całej odpowiedzialności na otoczenie jest jedną z cech alkoholizmu czy tylko mojego męża?

evita - Nie 14 Lut, 2010 15:55

konformistka napisał/a:
on nie czuje się ani trochę odpowiedzialny za zaistniałą sytuację

wcale mnie to nie dziwi ... mój men cały czas uważa, że on nam nigdy nic złego nie zrobił :shock: on tylko pił i przecież nikogo nie zabił :szok: przestał bo się źle czuł i dla własnego zdrowia :/ co gorsza on w to głęboko wierzy !!!

pterodaktyll - Nie 14 Lut, 2010 15:58

konformistka napisał/a:
..czy to zrzucanie całej odpowiedzialności na otoczenie jest jedną z cech alkoholizmu czy tylko mojego męża?

Jest to jak najbardziej typowy objaw dla czynnego alkoholika

koka - Nie 14 Lut, 2010 16:04

znam wielu niepijących którzy też tak mają 8|
Klara - Nie 14 Lut, 2010 16:40

Dezyderata
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj jaki spokój może być w ciszy.

Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi.

Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.

Jeżeli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu.

Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu.

Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa.

Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą.

Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny...

Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

Źródło: http://dezyderata.ovh.org/

konformistka napisał/a:
Przyjęłam wszystkie zastrzeżenia nie wdając się w dyskusje bo nie to było moim celem ale...

Podziwiam Ciebie za to, że tak potrafiłaś.
Mnie się nie udawało rozmawiać "normalnie" w najgorszym wypadku przerywałam rozmowę.
Bo ja wiem? Może to wynikało z tergo że gdy było jeszcze można, ja nie miałam odpowiedniej wiedzy pozwalającej na nieuleganie emocjom, a gdy już coś wiedziałam, to choroba mojego męża była tak daleko posunięta, że żadna sensowna rozmowa nie była możliwa.
Gdy już nie mogłam rozmawiać, gdy ze strony alkoholika padały już tylko irracjonalne pretensje, powtarzałam sobie to zdanie z Dezyderaty, które wytłuściłam :?

yuraa - Nie 14 Lut, 2010 16:44

konformistka napisał/a:
.czy to zrzucanie całej odpowiedzialności na otoczenie jest jedną z cech alkoholizmu czy tylko mojego męża?

przyznać się do swoich blędow to wziąć za nie odpowiedzialność, trzeba by uznać że nie jest się takim jakim się wyobrażam ale niestety kimś gorszym. pijana osobowość broni się przed tym jak może i oczywiście szuka winnych. kto jest winny?? oczywiśćie oni, inni, tamci ale nie ja.
bo co oznacza jeszcze przyznanie się do błędów??
strach, strach że trzeba by przepraszać, cos z tym zrobić, a po co ??
przecież to wysilek i ból.


Evita, z ciekawośći spytam bo nie chce mi się grzebać w Twoich postach:
od kiedy Twój M. samodzielnie bez terapii nie pije ??

evita - Nie 14 Lut, 2010 16:46

yuraa napisał/a:
Evita, z ciekawośći spytam bo nie chce mi się grzebać w Twoich postach:
od kiedy Twój M. samodzielnie bez terapii nie pije ??

w sierpniu zawiozłam go na terapię, którą zakończył na własne żądanie po dwóch tygodniach ! od tego czasu nie pije ...

yuraa - Nie 14 Lut, 2010 16:54

evita napisał/a:
zawiozłam go na terapię, którą zakończył na własne żądanie po dwóch tygodniach !

to pamiętam , nie pamiętałem tego
evita napisał/a:
w sierpniu

nie chcę być złym prorokiem ale z moich obserwacji, z opowiadań tych co w końcu trafili na terapię wynika że pierwszy kryzys samodzielni maja po trzech miesiącach a następny większy po sześciu.
no ale każdy jest inny, ja do trzech miesięcy wytrzymywalem

evita - Nie 14 Lut, 2010 16:56

yuraa napisał/a:
nie chcę być złym prorokiem ale z moich obserwacji, z opowiadań tych co w końcu trafili na terapię wynika że pierwszy kryzys samodzielni maja po trzech miesiącach a następny większy po sześciu

zdaję sobie z tego sprawę i staram się jak najlepiej przygotować na to psychicznie ! ale wiem, że i tak po raz kolejny ziemia umknie mi spod stóp :(

konformistka - Nie 14 Lut, 2010 17:19

Cytat:
Podziwiam Ciebie za to, że tak potrafiłaś.

Mówiąc szczerze to w piątek wieczorem napisałam list, w którym wymieniłam moje warunki.
A w sobotę, ponieważ szanowny małżonek był w pracy, wymienialiśmy sms-y.
Może dlatego udało mi się nie reagować zbyt emocjonalnie.

A ponadto to obarczanie winą otoczenia jest czasami takie absurdalne, że aż śmieszne...
Cytat:
co gorsza on w to głęboko wierzy !!!

a mój też w to wierzy. :szok:
A mnie szkoda czasu i nerwów na otwieranie mu oczu. Syzyfowa praca.

KICAJKA - Nie 14 Lut, 2010 19:29

konformistka napisał/a:
..czy to zrzucanie całej odpowiedzialności na otoczenie jest jedną z cech alkoholizmu czy tylko mojego męża?
Mój tak miał jak pił a jak przestał pić też tak ma :bezradny:
Klara napisał/a:
Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść.
Bardzo mnie pasowało takie podejście - do dziś tak mam :skromny:
Klara napisał/a:
Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.
A to było dla mnie najważniejsze zdanie -miałam prawo do bycia sobą i szczęścia. afc4fvca
Tomoe - Wto 01 Mar, 2011 19:33

Witaj, konformistko.
Skoro zawitałaś na forum po rocznej przerwie, może zechcesz opowiedzieć co się przez ten rok zmieniło u Ciebie?
:)

JaKaJA - Wto 01 Mar, 2011 20:20

witaj:)
beata - Śro 02 Mar, 2011 00:11

konformistka napisał/a:
czy to zrzucanie całej odpowiedzialności na otoczenie jest jedną z cech alkoholizmu
Moim zdaniem jest.Mój mąż jeszcze długo po zaprzestaniu picia obwiniał mnie za zło całego świata.Nie radził sobie ze sobą,więc szukał winnych,a ja byłam najbliżej. :roll:
ZbOlo - Śro 02 Mar, 2011 08:00

beata napisał/a:
a ja byłam najbliżej.

...bo najbardziej rani się swoich najbliższych, bo zna się ich najczulsze (odsłonięte) miejsca... wiem to po sobie...

dromax - Czw 03 Mar, 2011 15:01
Temat postu: Re: Odpowiedzialność
konformistka napisał/a:
Witam ;)

Odbyłam wczoraj decydującą rozmowę z moim małżonkiem stawiając warunki naszej dalszej wspólnej egzystencji pod jednym dachem.
Jeden fakt zwrócił moją uwagę:
on nie czuje się ani trochę odpowiedzialny za zaistniałą sytuację.
Potrafi jednym tchem wymienić moje wady i błędy w postępowaniu (wliczając w to chorobę psychiczna) a nawet zrzucić winę na sąsiada a zupełnie nie widzi siebie. Przyjęłam wszystkie zastrzeżenia nie wdając się w dyskusje bo nie to było moim celem ale...
...czy to zrzucanie całej odpowiedzialności na otoczenie jest jedną z cech alkoholizmu czy tylko mojego męża?

To jedna z cech.
:nono: Ty masz nie prowadzić rozmowy ale przeprowadzić INTERWENCJĘ stawiając konkretne ULTIMATUM i być konsekwentną.

Leniu - Nie 13 Mar, 2011 19:47

konformistka napisał/a:
Odbyłam wczoraj decydującą rozmowę z moim małżonkiem stawiając warunki naszej dalszej wspólnej egzystencji pod jednym dachem.


Widocznie to nie były warunki , tylko rozmowa . Facet sobie pomyślał "starej znowu bije na dekiel" , co więcej powie to swoim kumplom przy bro.
Postaw warunki . Warunki mają to do siebie , że nie tolerują tłumaczenia a to co robi Twój współmałżonek - to tłumaczenie się ... i to żałosne.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group