To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Alkohol w moim domu

olimpijka - Czw 25 Lut, 2010 13:19

milutka napisał/a:
konformistka napisał/a:
ja zbliżam się do 40tki i chciałabym jeszcze trochę pożyć. Coś osiągnąć.
Kochać i być kochaną. Mieć wsparcie w partnerze i być dla niego wsparciem. Rozwijać się bo czas leci nieubłaganie. A stoję w miejscu
No to witaj w klubie....


więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy. jak odchoruję to popapranie to żyć będę. topić się w wódce więcej się nie zamierzam. chyba że zresetować jakoś na imprezie :)

ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 13:24

olimpijka napisał/a:
chyba że zresetować jakoś na imprezie

.... :szok: co to znaczy :szok: ....

ZbOlo - Czw 25 Lut, 2010 13:25

olimpijka napisał/a:
zresetować

...można bezalkoholowo...

olimpijka - Czw 25 Lut, 2010 13:32

ZbOlo napisał/a:
olimpijka napisał/a:
chyba że zresetować jakoś na imprezie

.... co to znaczy


bezalkoholowo nie można. nie będę kłamać że alkoholu do ust nie biorę - bo biorę. :) i nie widzę w tym nic złego, skoro zdarza mie się od swięta.

evita - Czw 25 Lut, 2010 17:22

olimpijka napisał/a:
więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy

a ja jestem coraz bliżej wejścia do twojego klubu olimipijko :) a nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ci zazdroszczę ;)

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 09:21

evita napisał/a:
olimpijka napisał/a:
więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy

a ja jestem coraz bliżej wejścia do twojego klubu olimipijko :) a nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ci zazdroszczę ;)


Evitka, naprawdę chcesz wejść do klubu alkoholiczek, które uciekają przed życiem w picie i od czasu do czasu "resetują sobie mózg" alkoholem?

Jesteś pewna, Evitko, że tego właśnie chcesz? 8|

evita - Pią 26 Lut, 2010 10:23

Tomoe napisał/a:
naprawdę chcesz wejść do klubu alkoholiczek

:shock: dlaczego sądzisz, że olimipijka jest w klubie alkoholiczek ? :szok:
Tomoe napisał/a:
od czasu do czasu "resetują sobie mózg" alkoholem

i co w tym złego ? jakie określnie byłoby bardziej stosowne oprócz tego powyższego wypowiedzianego zapewne w żartobliwej formie ? czy w związku z tym, że spędziliśmy lata żyjąc z alkoholikami mamy również odpuszczać sobie spotkania z przyjaciółmi przy piwku czy przy drinku ? czy wiśnie w czekoladzie a co za tym idzie z likierem też są owocem zakazanym ? czy to nie jest popadanie w paranoję ? jeśli mój men nie sprawdził się również w dziedzinie seksu to mam wstąpić do zakonu bo kolejny partner byłby dla mnie zagrożeniem i mogłabym zostać seksoholiczką ? :/

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 10:32

Zawsze się dziwię kobietom, które żyjąc całymi latami z czynnymi alkoholikami i widząc jakie szkody wyrządza alkohol u ich partnerów - równocześnie zupełnie nie widzą zagrożenia, jakie niesie alkohol dla nich samych.

Każdy, kto pije alkohol, może się od niego uzależnić.
Jeśli na własne oczy widzisz, co alkohol wyprawia z twoim mężem, a zupełnie nie widzisz zagrożenia w alkoholu dla Ciebie samej - to coś mi tu nie gra...

U wielu współuzależnionych kobiet ucieczka w alkohol przed problemami - prowadzi do uzależnienia. Takie są fakty.
Problemy się rozwiązuje, a nie zapija.
Jeśli kobieta zaczyna zapijać swoje problemy zamiast je rozwiązywać, jeśli zaczyna stosować alkohol "po coś" - to jest na prostej drodze do uzależnienia.

Moja matka w wieku 22 lat została żoną alkoholika.
W wieku 40 lat sama się uzależniła od alkoholu. Bo już nie wytrzymywała takiego życia, więc zaczęła uciekać w picie.

beata - Pią 26 Lut, 2010 10:35

Tomoe napisał/a:
Zawsze się dziwię kobietom, które żyjąc całymi latami z czynnymi alkoholikami i widząc jakie szkody wyrządza alkohol u ich partnerów - równocześnie zupełnie nie widzą zagrożenia, jakie niesie alkohol dla nich samych.
I dlatego ja alkoholu nie piję od 1 stycznia 2009r.Nie mam go w domu,nie mam nawet kieliszków.Alkohol zbyt wiele złego uczynił w moim życiu,żebym miała go lubić.
Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 10:38

I taka postawa mi się podoba.
Nauczona doświadczeniem - uregulowałaś sobie swój stosunek do alkoholu. :)

evita - Pią 26 Lut, 2010 10:39

Tomoe napisał/a:
zupełnie nie widzą zagrożenia, jakie niesie alkohol dla nich samych

smak alkoholu tak naprawdę znam zaledwie od ok. 10 lat i nigdy jeszcze nie miałam jakichkolwiek problemów związanych z tym, że przy okazji spotkań towarzyskich pozowliłam sobie na wypicie drinka :roll:
Tomoe napisał/a:
ucieczka w alkohol przed problemami - prowadzi do uzależnienia.

a kto tu pisał, że pije po to żeby zalać problemy ? ja swoje problemy przepłakuję, przesypiam a od pewnego czasu przerabiam na forum - czyli uzależniona jestem od płaczu, snu i forum ? do ostatniego uzależnienia się przyznaję dobrowolnie do pozostałych nie :p
Tomoe napisał/a:
Moja matka w wieku 22 lat została żoną alkoholika.
W wieku 40 lat sama się uzależniła od alkoholu

stąd pewnie twoje dostrzeganie problemów w miejscu gdzie być może w ogóle nie istnieją :pocieszacz:

beata - Pią 26 Lut, 2010 10:39

Tomoe napisał/a:
uregulowałaś sobie swój stosunek do alkoholu.
Zdecydowanie jest on negatywny ;)
evita - Pią 26 Lut, 2010 10:41

Tomoe napisał/a:
uregulowałaś sobie swój stosunek do alkoholu

beata napisał/a:
Zdecydowanie jest on negatywny

a ja nie przepadam za pączkami :p mam negatywny stosunek do lukru :/

konformistka - Pią 26 Lut, 2010 10:43

Cytat:
...naprawdę chcesz wejść do klubu alkoholiczek, które uciekają przed życiem w picie i od czasu do czasu "resetują sobie mózg" alkoholem?


Nie zauważyłam, żeby olimpijka miała problem z alkoholem. Jak napisała o klubie, pomyślałam raczej o kobietach rozwiedzionych.

beata - Pią 26 Lut, 2010 10:44


:lol2:

evita - Pią 26 Lut, 2010 10:45

konformistka napisał/a:
Jak napisała o klubie, pomyślałam raczej o kobietach rozwiedzionych

a i ja tylko tak to odebrałam ! ale jak widać różni ludzie mają różne skojarzenia :szok:

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 10:47

Evitko, czego ty właściwie bronisz?
Swojego prawa do picia alkoholu?
Ależ ja nie mam najmniejszego wpływu na to, czy ty będziesz piła alkohol, czy nie.
Ja tylko ostrzegam, czym to grozi. A co ty z moim ostrzeżeniem zrobisz - to już naprawdę nie moja rzecz.

Ja się wyprowadziłam z domu, kiedy miałam 18 lat, bo chciałam uciec z piekła, jakie nam zgotował w domu ojciec-alkoholik.
Sama, oczywiście, już wtedy piłam alkohol, nie widząc w moim piciu niczego złego. Bo ja przecież nie piłam tak jak ojciec, i nie zachowywałam się po pijanemu tak jak ojciec.
W dorosłym życiu zafundowałam sobie związek z czynnym alkoholikiem.
Sam, oczywiscie, też piłam alkohol i nie widziałam w tym niczego złego - bo ja przecież nie piłam tak jak mój partner i nie zachowywałam się tak jak mój partner.

Porównując siebie a to z ojcem, a to z moim partnerem, miałam świetny argument za tym, że to oni na sto procent są alkoholikami, natomiast ja na pewno nie jestem uzależniona. Bo ja piłam INACZEJ niż oni.
To porównywanie się z nimi - to była dla mnie taka wygodna zasłona dymna, która mi służyła do obrony MOJEGO PRAWA DO PICIA.

milutka - Pią 26 Lut, 2010 10:48

Tomoe napisał/a:
U wielu współuzależnionych kobiet ucieczka w alkohol przed problemami - prowadzi do uzależnienia. Takie są fakty.
Problemy się rozwiązuje, a nie zapija
Ja tak miałam ,gdy mój mąż miał ciąg i przez kilka dni pił i spał miał w d...pci wszystko ja z tego żalu zaczęłam sobie robić wieczorami drinki w inny dzień piwko z sokiem i tak potrafiłam pół nocy przesiedzieć ,przełakać.....po paru takich dniach ocknęłam się i to w porę.Od tamtego czasu jeszcze mi się nie zdażyło pić z powodu moich problemów ale nie ukrywam,że jak mam jakąś okazję...imieniny czy coś podobnego to się nie napiję .Myślę Tomoe,że nie ma co popadać w paranoję i ten temat jest dość szeroki ale masz rację,że trzeba być czujnym. :)
evita - Pią 26 Lut, 2010 10:54

Tomoe napisał/a:
Evitko, czego ty właściwie bronisz?

to proste ! OLIMPIJKI !!! nie sądzę, żeby po swoim wpisie zasłużyła sobie żeby ją zaszufladkować w ten sposób !
Tomoe napisał/a:
Ja tylko ostrzegam, czym to grozi

uwierz mi, że choć nie terapeutyzuję się to ten problem był i jest dla mnie aż zanadto zauważalny, żeby nie dostrzec zagrożenia jakie może czyhać również i na mnie jak i na setki osób, które znam i póki co pijąc nie są alkoholikami ...

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 11:08

evita napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Evitko, czego ty właściwie bronisz?

to proste ! OLIMPIJKI !!! nie sądzę, żeby po swoim wpisie zasłużyła sobie żeby ją zaszufladkować w ten sposób !


Po pierwsze, zwracałam się bezpośrednio do ciebie, a nie do Olimpijki.
Po drugie - Olimpijka to duża dziewczynka i może się sama bronić.
Jeśli ty uważasz za swój obowiązek stawanie w obronie dorosłej kobiety przede mną - to ja w twojej postawie widzę głębokie współuzależnienie.

Po trzecie - słowo "alkoholiczka", Evito, nie jest obraźliwym epitetem.
Alkoholizm to choroba.
Sama jestem alkoholiczką.

evita - Pią 26 Lut, 2010 11:11

Tomoe napisał/a:
evita napisał/a:
olimpijka napisał/a:
więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy

a ja jestem coraz bliżej wejścia do twojego klubu olimipijko :) a nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ci zazdroszczę ;)


Evitka, naprawdę chcesz wejść do klubu alkoholiczek, które uciekają przed życiem w picie i od czasu do czasu "resetują sobie mózg" alkoholem?

Jesteś pewna, Evitko, że tego właśnie chcesz? 8|


czy ta wypowiedź nie określa jednoznacznie w czym rzecz ? czy nie odnosi się co do wcześniejszej wypowiedzi olimpijki ? a może ja jakaś nienormalna jestem że zauważam tu jakąś spójność ? :szok:

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 11:16

No właśnie.

Zamiast mi odpowiedzieć na moje pytanie, zaczęłaś bardzo żarliwie i gorliwie bronić swojego prawa do picia alkoholu i jeszcze bardziej żarliwie i gorliwie bronić Olipijki przede mną. Olimpijki, którą - twoim zdaniem - obraziłam, dopatrując się w jej wypowiedziach symptomów alkoholizmu.

Przyjrzyj się spokojnie temu, co do mnie w dzisiejszych postach napisałaś. I wyciągnij wnioski.

evita - Pią 26 Lut, 2010 11:18

Tomoe napisał/a:
ja w twojej postawie widzę głębokie współuzależnienie

Tomoe jak bardzo jestem współuzależniona to teraz i ja sobie zdaję sprawę i nie musisz mi tego udowadniać cytatami :| być może nadejdzie taki dzień, że zacznę się leczyć w sposób ogólnie przyjęty za jedyny możliwy czyli będę uczęszczać na terapię ! a być może powiedzie mi się tak bardzo, że nawet nie będę zauważała biednej staruszki na ulicy dźwigającej siaty z zakupami ! w końcu to dorosła osoba :p

Tomoe napisał/a:
słowo "alkoholiczka", Evito, nie jest obraźliwym epitetem

a i ja nikogo nie obrażałam twierdząc, że to obraźliwy epitet ! szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że to głównie alkoholicy i alkoholiczki są obecnie moimi przyjaciółmi a przynajmniej z mojej strony ja im oferuję moją dozgonną wdzięczność i przyjaźń z nadzieją, że działa to w obie strony ...

reasumując ... nie wiem Tomoe dlaczego ale zauważam, że moja osoba wybitnie cię drażni cf2423f być może coś posiadam w sobie co odpycha innych ode mnie ? nie wiem i nie będę sobie teraz łamać mózgu wyszukując tej ukrytej wady ... tobie zaś proponuję, żebyś może włączyła sobie ignora na mnie ? póki co znikam z forum i z twoich oczu - narka

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 11:21

evita napisał/a:
nie wiem Tomoe dlaczego ale zauważam, że moja osoba wybitnie cię drażni cf2423f


Albo sobie żartujesz, albo projektujesz na mnie swoje własne rozdrażnienie.
Ja jestem spokojna. I mój stosunek do ciebie jest pełen życzliwości. Rozdrażnienie jest w tobie.

beata - Pią 26 Lut, 2010 11:28

Tomoe napisał/a:
Przyjrzyj się spokojnie temu, co do mnie w dzisiejszych postach napisałaś. I wyciągnij wnioski.
evita napisał/a:
reasumując ... nie wiem Tomoe dlaczego ale zauważam, że moja osoba wybitnie cię drażni cf2423f być może coś posiadam w sobie co odpycha innych ode mnie ? nie wiem i nie będę sobie teraz łamać mózgu wyszukując tej ukrytej wady ... tobie zaś proponuję, żebyś może włączyła sobie ignora na mnie ? póki co znikam z forum i z twoich oczu - narka
No i wnioski wyciągnęła :roll:
beata - Pią 26 Lut, 2010 11:38

A w ogóle to uważam,że temat jest ciekawy i zasługuje na własny wątek. :)
beata - Pią 26 Lut, 2010 11:53

Tomoe napisał/a:
Sama tak kiedyś robiłam. Takie picie - to była forma ucieczki przed cierpieniem.
Ja robiłam,trochę inaczej.Na zasadzie buntu,chęci pokazania,że ja tez potrafię.I tak np.na weselu mąż nie pił,ale za to ja dawałam w palnik naprawdę ostro.Jak teraz oglądam kasety z tych wesel,to mnie krew zalewa. :szok:
stiff - Pią 26 Lut, 2010 12:26

beata napisał/a:
Jak teraz oglądam kasety z tych wesel,to mnie krew zalewa. :szok:

Annkoholiczko TY... :wysmiewacz:

beata - Pią 26 Lut, 2010 12:31

stiff napisał/a:
Annkoholiczko TY...
No tak właśnie wyglądam 8|
KICAJKA - Pią 26 Lut, 2010 13:25

beata napisał/a:
I dlatego ja alkoholu nie piję od 1 stycznia 2009r.Nie mam go w domu,nie mam nawet kieliszków.
Ja po 1,5 roku bycia z alkoholikiem miałam tak dość,że odstawiłam wszystko na boczny tor.Zero alkoholu dla mnie,w moim domu,życiu - bez butelek,kieliszków itp.itd.Mam tak od 14.09.1984r.Dobrze mi z tym i wygodnie -mimo,że pijałam wcześniej tylko okazyjnie,choć czasem sporo mając mocną głowę-nigdy nie przesadziłam. :skromny: :) Alkohol niszczył mi życie i świat,który chciałam sobie zbudować,więc się go całkowicie pozbyłam. :skromny: :) Co wcale nie znaczy,ze wszyscy mają tak samo postępować.To JA TAK MAM.To MÓJ WYBÓR. :skromny: :)
Borus - Pią 26 Lut, 2010 14:21

beata napisał/a:
Ja robiłam,trochę inaczej.Na zasadzie buntu,chęci pokazania,że ja tez potrafię
...na złość Mamie, odmrożę sobie uszy... :wysmiewacz:
ZbOlo - Pią 26 Lut, 2010 14:24

KICAJKA napisał/a:
Zero alkoholu dla mnie

...jedno krótkie pytanie: al-anonka odrzuca alkohol bo wyrządził jej krzywdę - czy żeby wspomóc, wzmocnić partnera-alkoholika... :mysli:

beata - Pią 26 Lut, 2010 14:32

ZbOlo napisał/a:
jedno krótkie pytanie: al-anonka odrzuca alkohol bo wyrządził jej krzywdę - czy żeby wspomóc, wzmocnić partnera-alkoholika
W moim przypadku,jedno i drugie.
Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 14:34

Na terapiach dla współuzależnionych i w Al-Anon kobiety często uczy się, aby STANOWCZO NIE DAWAŁY ZGODY NA ALKOHOL W SWOIM DOMU.

Aby nauczyły się mówić:
"Nie ma mojej zgody na twoje picie alkoholu.
Nie ma mojej zgody na alkohol w naszym domu."
I aby były konsekwentne w egzekwowaniu tych zasad.

To ja się pytam:
Jakim cudem kobieta, która sama pije, ma wprowadzać w swoim domu takie zasady? Na jakiej podstawie ma ich bronić?

No a poza tym: Jeśli kobieta pije alkohol, to właściwie jakie ona ma moralne prawo żądać od swojego męża-alkoholika, aby on przestał pić?

A gdybym miała powiedzieć to samo, tylko mniej terapeutycznym językiem, to bym powiedziała:

"DAJ MU PRZYKŁAD, A NIE WYKŁAD. Jeśli chcesz, żeby twój mąż przestał pić i poszedł na terapię - pokaż mu swoim własnym postępowaniem, że ty też możesz przestać pić i pójść na terapię.
Jeśli natomiast ty sama nie potrafisz się wyrzec alkoholu i podjąć leczenia - dlaczego wymagasz, aby twój partner to zrobił?"

ZbOlo - Pią 26 Lut, 2010 14:35

beata napisał/a:
W moim przypadku,jedno i drugie.

...moja żona zapytała się... czy będzie mi przeszkadzać jak ona będzie piła....

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 14:37

Ja mówię oczywiście o kobietach żyjących z czynnymi alkoholikami. :)

Kiedy alkoholik trzeźwieje - sytuacja i motywacja obojga się zmienia.

ZbOlo - Pią 26 Lut, 2010 14:37

Tomoe napisał/a:
ma wprowadzać w swoim domu takie zasady

...ja myślałem, że to alkoholik ma wprowadzać takie zasady w swoim domu... nikt mi nie mówił o żonie...

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 14:38

Przeczytaj to co napisałam w poprzednim poście. Mówię o kobietach żyjących z czynnymi alkoholikami.
ZbOlo - Pią 26 Lut, 2010 14:46

Tomoe napisał/a:
Mówię o kobietach żyjących z czynnymi alkoholikami.

...no tak - z czynnymi alko, tzn. z nieczynnymi jest inna zasada...?

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 14:47

KICAJKA napisał/a:
Co wcale nie znaczy,ze wszyscy mają tak samo postępować.To JA TAK MAM.To MÓJ WYBÓR. :skromny: :)


Kicajko, ty piszesz, że jesteś członkiem Klubu Abstynenta.
Zawsze mnie ciekawiło, czy członkostwo w takim klubie rzeczywiście zobowiązuje do abstynencji?
Czy partnerki alkoholików, spotykające się w tym klubie, są abstynentkami?

Pytam o to, bo w moim mieście działa Stowarzyszenie Rodzin Abstynenckich (dawniej Klub Abstynenta).
Wiem na pewno, że członkowie stowarzyszenia będący alkoholikami, jeśli zapijają - są wykluczani lub przynajmniej zawieszani w prawach członka.
Natomiast jeśli chodzi o ich żony, nieuzależnione od alkoholu, zasada przestrzegania abstynencji nie jest stosowana. Wiele z tych kobiet pije alkohol.
Dla mnie to jest jakieś takie... niekonsekwentne. Bo skoro to się nazywa Stowarzyszenie Rodzin Abstynenckich... to taka nazwa powinna chyba zobowiązywać całe rodziny do abstynencji.
Co ty o tym sądzisz?

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 14:49

ZbOlo napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Mówię o kobietach żyjących z czynnymi alkoholikami.

...no tak - z czynnymi alko, tzn. z nieczynnymi jest inna zasada...?


"Nieczynny" odzyskuje poczytalność i przejmuje na siebie odpowiedzialność za swoją trzeźwość, czyli sam powinien zadbać o to, aby się z powrotem nie stać "czynnym".
A jak sobie to poustawia w swojej najbliższej rodzinie - to już jego problem.

ZbOlo - Pią 26 Lut, 2010 14:55

Tomoe napisał/a:
to już jego problem.

...okej, rozumiem... to zdrowe podejście...

Tomoe - Pią 26 Lut, 2010 15:16

Ja to sobie poustawiałam w swoim najbliższym otoczeniu w taki sposób, że wyeliminowałam ze swojego życia pijącego partnera. Dostał ultimatum: albo przestaniesz pić i zaczniesz się leczyć, albo się rozstajemy. Podejmował dwie próby leczenia, obie nieudane. Po jego drugim powrocie do picia rozstałam się z nim definitywnie.

Teraz mam w domu trzeźwego alkoholika. Nie związałabym się z facetem typu "popijający niealkoholik".
Sama jestem trzeźwa, w naszym domu nie ma alkoholu, nie kupujemy go nawet dla odwiedzających nas pijących krewnych i znajomych.
Nie ma w domu kieliszków, butelek, literatek ani innych przedmiotów kojarzących się z alkoholem.
Pod tym względem jestem bardzo twarda i nieustępliwa.
Jedynym przedmiotem w mieszkaniu, który mi został z okresu picia, jest telewizor.
Nie zamierzam się go pozbywać, bo działa. :D

PS. Ja wiem, że my tu robimy offtopic, ale liczę na to że przyjdzie jakiś mod i wydzieli nowy temat. :skromny:

beata - Pią 26 Lut, 2010 15:35

Tomoe napisał/a:
że przyjdzie jakiś mod i wydzieli nowy temat.
Już o to prosiłam.KLARA :krzyk:
yuraa - Pią 26 Lut, 2010 15:38

spokojnie, oftop śmietnikowy nie robi się ,
mozna na Klarę spokojnie zaczekać
ja tu uprawnień nie mam a strażnika nie będę w tak błahej sprawie wzywał

beata - Pią 26 Lut, 2010 15:44

Tomoe napisał/a:
Jakim cudem kobieta, która sama pije, ma wprowadzać w swoim domu takie zasady? Na jakiej podstawie ma ich bronić?
Jak usłyszałam na mityngu,że nie powinno być w domu alkoholu i,że ja także nie powinnam pić mój foch sięgnął zenitu.Trochę trwało zanim zrozumiałam,że tak być powinno. :)
ZbOlo napisał/a:
.jedno krótkie pytanie: al-anonka odrzuca alkohol bo wyrządził jej krzywdę - czy żeby wspomóc, wzmocnić partnera-alkoholika
Rozwinę.Wyrządził mi krzywdę i dlatego ne chcę widzieć go w moim domu.
Poza tym nie jestem pewna czy dobrze jest jak mąż unika alkoholu jak ognia,a żona sobie drinkuje.Mąż pił sam,ale trzeźwiejemy razem. :)
I powiem szczerze,że kobieta mająca w domu alko,czy to pijącego czy nie,pije.... to nigdy nie będę w stanie zrozumieć.

ZbOlo - Pią 26 Lut, 2010 15:49

beata napisał/a:
Mąż pił sam,ale trzeźwiejemy razem.

...wspaniała myśl... muszę to żonie powiedzieć...

olimpijka - Pią 26 Lut, 2010 16:06

Tomoe napisał/a:
Evitka, naprawdę chcesz wejść do klubu alkoholiczek, które uciekają przed życiem w picie i od czasu do czasu "resetują sobie mózg" alkoholem?

Jesteś pewna, Evitko, że tego właśnie chcesz?


czytaj uważnie. kto powiedział że uciekam przed życiem? gdzybyś nieco śledziła watki to byś wiedziała, że idę przez życia jak burza, jak mało kto na tym portalu

olimpijka - Pią 26 Lut, 2010 16:08

Tomoe napisał/a:
Zawsze się dziwię kobietom, które żyjąc całymi latami z czynnymi alkoholikami i widząc jakie szkody wyrządza alkohol u ich partnerów - równocześnie zupełnie nie widzą zagrożenia, jakie niesie alkohol dla nich samych.

Każdy, kto pije alkohol, może się od niego uzależnić.
Jeśli na własne oczy widzisz, co alkohol wyprawia z twoim mężem, a zupełnie nie widzisz zagrożenia w alkoholu dla Ciebie samej - to coś mi tu nie gra...

U wielu współuzależnionych kobiet ucieczka w alkohol przed problemami - prowadzi do uzależnienia. Takie są fakty.
Problemy się rozwiązuje, a nie zapija.
Jeśli kobieta zaczyna zapijać swoje problemy zamiast je rozwiązywać, jeśli zaczyna stosować alkohol "po coś" - to jest na prostej drodze do uzależnienia.


gdzie przeczytalaś że zapijam swoje problemy?
konformistka napisał/a:
Nie zauważyłam, żeby olimpijka miała problem z alkoholem. Jak napisała o klubie, pomyślałam raczej o kobietach rozwiedzionych


brawo. dziękuję...niektórzy jednak umieją czytać ze zrozumieniem tekstu
evita napisał/a:
a i ja tylko tak to odebrałam

bo tak miało to zabrzmieć

olimpijka - Pią 26 Lut, 2010 16:10

Tomoe napisał/a:
Po drugie - Olimpijka to duża dziewczynka i może się sama bronić.
Jeśli ty uważasz za swój obowiązek stawanie w obronie dorosłej kobiety przede mną - to ja w twojej postawie widzę głębokie współuzależnienie


ona mnie nie broni, tylko wytyka ci błedne zrozumienie tekstu
Tomoe napisał/a:
Olimpijki, którą - twoim zdaniem - obraziłam, dopatrując się w jej wypowiedziach symptomów alkoholizmu

nie obraziłaś...raczej rozśmiezyłaś,

milutka - Pią 26 Lut, 2010 16:14

dziewczyny przestańcie się dochodzić,ja uważam ,że życia nie da się ułożyć w regułkę i całyczas ją stosować....u każdego ma to się inaczej :)
olimpijka - Pią 26 Lut, 2010 16:16

i jeszcze reasumując:

nie zamierzam rezygnować z alkoholu. alkoholizm nie jest moim problemem. to jest choroba mojęgo męża. on nie widzi swojego problemu, więc ja odchodzę. i koniec. nie jest to dla mnie trauma, z powodu której nie wezmę do ust alkoholu... podobnie - to że ktoś umiera na raka nie powstrzymywało mnie od palenia. albo to że ktoś zachodzi w ciąże nie powstrzyma mnie od uprawiania seksu.
nigdy nie byłam abstynentką i nigdy raczej nie będę. pijam towarzysko i będę pijać. nie widzę wtym żadnego zagrożenia. dziękuję za ewentuaną troskę.
evitka, gorąco ci dziękuję. naprawde. nie wiem za co, ale ujęłaś mni swoim zahowaniem i tym co napisałaś.

milutka - Pią 26 Lut, 2010 16:23

a tak swoją drogą Tomoe !my kobitki mamy przerąbane życie ,przez chorobę męża jaką jest alkohol musimy być odpowiedzialne ,wyrozumiałe same stajemy się chore mimo woli(współuzależnienie) a do tego wszystkiego nie powinnyśmy pić dla dobra męża.....wychodzi na to,że to całe nasze życie polega na poświęceniu.....trochę to smutne....nie sądzisz?
olimpijka - Pią 26 Lut, 2010 16:24

milutka napisał/a:
polega na poświęceniu


to czy polega zależy od nas.

milutka - Pią 26 Lut, 2010 16:34

olimpijka napisał/a:
o czy polega zależy od nas.
No własnie według tych regułek to nie od nas....tak ma być ....całe szczęście,że ja lubię łamać przepisy fsdf43t
Jacek - Pią 26 Lut, 2010 16:48

Klara napisał/a:
obraz mi "pływa"

ja taką serwisantkę mam w domu ,i od czasu do czasu mnie obraz w poprzek ustawi :mgreen:

pietruszka - Pią 26 Lut, 2010 16:52

Nie składałam jakiś dożywotnich przysiąg abstynencji do końca życia. Podjęłam decyzję o niepiciu alkoholu w domu... głównie z tego powodu, że chcę się czuć bezpiecznie w domu, a poza tym alkohol jak się okazuje może całkowicie nie istnieć w moim życiu. Tak samo jak nie mam w domu na przykład zielonej herbaty, bo jej nie piję...
Nie czuję się komfortowo w towarzystwie pijących, a szczególnie nadużywających... Nie lubię zapachu przetrawionego alkoholu, wzbudza w mnie obrzydzenie, a pijani często wywołują we mnie lęk.
Nie czuję się, żebym się poświęcała. Czekoladki z alkoholem jadłam jakieś dwa tygodnie temu. :szok:

milutka - Pią 26 Lut, 2010 16:55

dlatego uważam ,że jest to zbyt szeroki temat i kazdy ma swoje zdanie do którego ma takie prawo.
Klara - Pią 26 Lut, 2010 17:12

Evitko i Olimpijko!
Wiem, że to co napiszę nie będzie dla Was przyjemne, ale Wasza nerwowa reakcja na słowa Tomoe jednoznacznie skojarzyła mi się z typowymi reakcjami alkoholików na zwrócenie im uwagi że zbyt często piją :?

beata - Pią 26 Lut, 2010 18:36

milutka napisał/a:
my kobitki mamy przerąbane życie ,przez chorobę męża jaką jest alkohol musimy być odpowiedzialne ,wyrozumiałe same stajemy się chore mimo woli(współuzależnienie) a do tego wszystkiego nie powinnyśmy pić dla dobra męża.....wychodzi na to,że to całe nasze życie polega na poświęceniu.....trochę to smutne....nie sądzisz?
Nic słoneczko nie musimy.Możemy przecież odejść....prawda?
Jeśli nie podoba nam się życie jakie wiedziemy,możemy odejść.Nic nas na siłę przy nich nie trzyma.
milutka napisał/a:
polega na poświęceniu..
Ja tego tak nie odbieram.Chcę mieć po prostu trzeźwy i bezpieczny dom. ;)
W każdej chwili mogę iść kupić flaszkę i ją wypić.Nikt mi tego nie zabrania.Ale ja po prostu nie chcę :)
Poza tym....mam być dla męża wyzawalaczem takim jak menel z pod budki z piwem?Dziękuję...wolę nie pić.

I jeszcze jedno.Prowadzę dom otwarty.Każdy może do mnie przyjść.O każdej porze dnia i nocy.Dotyczy to ludzi z ruchu.I jakby to wyglądało gdyby wiało ode mnie wódą? :szok:

stiff - Pią 26 Lut, 2010 19:33

beata napisał/a:
.Każdy może do mnie przyjść.O każdej porze dnia i nocy.Dotyczy to ludzi z ruchu

Dziwne to rozumowanie, każdy ale nie każdy wiec kto... :roll:
Powinnaś dodać, ze tylko ludzie z ruchu oporu maja ten przywilej... :D

pietruszka - Pią 26 Lut, 2010 19:41

stiff napisał/a:
ludzie z ruchu oporu

ciiii....

milutka - Pią 26 Lut, 2010 19:42

beata napisał/a:
W każdej chwili mogę iść kupić flaszkę i ją wypić.Nikt mi tego nie zabrania.Ale ja po prostu nie chcę
tak zgadza się ale będę się upierać ,że nie zawsze ma się wybór.....i to czego się chce...i teraz o co mi chodzi....ja nie pujdę i nie kupię flaszki bo się nie mogę opić bo kto zajmie się dziećmi ....partner pijący ma to gdzieś a osoba współuzależniona musi być tą odpowiedzialną.....I nie pomyślcie ,że zależy mi na tej flaszce tylko daje taki przykład. fsdf43t
stiff - Pią 26 Lut, 2010 19:49

milutka napisał/a:
ja nie pujdę i nie kupię flaszki bo się nie mogę opić bo kto zajmie się dziećmi ....partner pijący ma to gdzieś a osoba współuzależniona musi być tą odpowiedzialną...

Nic dodać, nic ująć... :roll:

milutka - Pią 26 Lut, 2010 20:01

beata napisał/a:
Nic słoneczko
ale to było milutkie :oops:
milutka - Pią 26 Lut, 2010 20:06

stiff napisał/a:
Nic dodać, nic ująć...
zaznaczyłeś część mojej wypowiedzi co zniekształca myśl mej wypowiedzi :(
beata - Pią 26 Lut, 2010 20:25

stiff napisał/a:
Dziwne to rozumowanie, każdy ale nie każdy wiec kto... :roll:
Powinnaś dodać, ze tylko ludzie z ruchu oporu maja ten przywilej.
Tylko ludzie z AA i Al-Anon. :)
evita - Pią 26 Lut, 2010 20:41

Klara napisał/a:
Wiem, że to co napiszę nie będzie dla Was przyjemne, ale Wasza nerwowa reakcja na słowa Tomoe jednoznacznie skojarzyła mi się z typowymi reakcjami alkoholików na zwrócenie im uwagi że zbyt często piją

Klaro chyba nie przeczytałaś dokładnie całego wątku :( to nie była reakcja na alkohol tylko o przekręcenie faktów przez Tomoe ! zaczęło się od prostego zdania w którym olimipijka stwierdziła, zgodnie z prawdą zresztą, że jest w klubie wolnych od męża alkoholika , na co ja odpowiedziałam, że też jestem coraz bliżej tego i być może zawitam w jej klubie ! Tomoe natomiast doczytała się w tym , nie wiem jakim cudem :szok: że wstąpię do klubu alkoholiczek :shock: czy zauważasz różnicę ??? cała reszta to już uboczna lawina wypominek ... nie życzę sobie, żeby ktoś przeinaczał moje słowa a alkohol mam głęboko w du*** choć przez chwilę miałam wątpliwości co do siebie gdy men zaczął trzeźwieć :| nie musiałam nigdy i nie muszę pić , jeśli piję to okazjonalnie i gdy mam na to ochotę i nie muszę być szufladkowana do jednego worka z tego powodu, że gdzieś tam ktoś w podobnej do mojej sytuacji wpadł w szpony nałogu . Współczuję bardzo i rozumiem ból tylko dlaczego ja mam być środkiem na odreagowanie swojej frustracji ? mam nadzieję, że ktokolwiek mnie zrozumie bo jaśniej chyba nie potrafię tego wyjaśnić ...

yuraa - Pią 26 Lut, 2010 20:47

czytałem wątek na bieżąco i odczytałem tak jak piszesz Evito,
pouczenia Tomoe uważam za cokolwiek nietrafione

evita - Pią 26 Lut, 2010 20:53

milutka napisał/a:
nie powinnyśmy pić dla dobra męża.....wychodzi na to,że to całe nasze życie polega na poświęceniu....

przy czym jednocześnie na terapii nauczają jak odizolować się od męża i zacząć żyć swoim życiem ! masz ochotę na cokolwiek ? to nie patrz na męża to zrób sobie przyjemność !
Gdy zawitałam na to forum w moim wątku, który zniknął z powody awarii, pytałam się o wszystko ! co mogę czego nie mogę ... to tu dowiedziałam się, że ja mam prawo do swojego zdania i własnych wyborów ! to tutaj walczyłam z pewnym dylematem , miałam iść na pieszy rajd, cały dzień poza domem a ja bałam się opuścić progi domu na dłużej niż godzinę, no i też tutaj właśnie uświadomiono mi, że mam do tego prawo !!! kolejnym pytaniem było czy skoro impreza kończy się ogniskiem zapewne z alkoholem na mecie wyprawy to czy ja mogę też w niej uczestniczyć ? czy mogę się napić piwa ? Wiedźma napisała jako pierwsza, że to nie ja mam problem a napicie się okazjonalnie alkoholu nie oznacza zaraz, że będę uzależniona , inni to poparli więc dlaczego nagle to COŚ urosło do rangi problemu ?

evita - Pią 26 Lut, 2010 20:55

yuraa napisał/a:
czytałem wątek na bieżąco i odczytałem tak jak piszesz Evito,
pouczenia Tomoe uważam za cokolwiek nietrafione

bardzo ci dziękuję yuraa :buziak: nawet nie wiesz jak mnie tymi słowami podbudowałeś ! przez chwilę poczułam się jak zaszczuty pies :(

evita - Pią 26 Lut, 2010 20:56

evita napisał/a:
czy ja mogę też w niej uczestniczyć ? czy mogę się napić piwa ?


P.S. nie napiłam się wtedy ... nie miałam ochoty ...

stiff - Pią 26 Lut, 2010 21:00

milutka napisał/a:
stiff napisał/a:
Nic dodać, nic ująć...
zaznaczyłeś część mojej wypowiedzi co zniekształca myśl mej wypowiedzi :(

Chyba nie zrozumiałaś co miałem na myśli... :roll:
Zgadzam sie do tej części Twojej wypowiedzi...

Klara - Pią 26 Lut, 2010 21:06

evita napisał/a:
Wiedźma napisała jako pierwsza, że to nie ja mam problem a napicie się okazjonalnie alkoholu nie oznacza zaraz, że będę uzależniona

Bo nie oznacza, ale pamiętam, że pytałam Ciebie o to czy pijesz, a Ty sprawdziłaś w teście, jak to jest z Tobą.......
evita napisał/a:
dlaczego nagle to COŚ urosło do rangi problemu ?

Właśnie! Kto tak nerwowo zareagował?
evita napisał/a:
Tomoe natomiast doczytała się w tym , nie wiem jakim cudem :szok: że wstąpię do klubu alkoholiczek :shock:

Pierwsza wzmianka o "klubie" zawierała też informację o "resetowaniu mózgu"
Nie wiem jak u innych, ale u mnie (no i prawdopodobnie u Tomoe) przy takich tekstach od razu zapala się czerwona lampka i będzie tak czy tego chcesz, czy nie.
evita napisał/a:
jeśli piję to okazjonalnie i gdy mam na to ochotę i nie muszę być szufladkowana do jednego worka z tego powodu, że gdzieś tam ktoś w podobnej do mojej sytuacji wpadł w szpony nałogu

Rozumiem, że Ty jesteś w jakiś sposób chroniona przed wpadnięciem w te szpony? :shock:

koka - Pią 26 Lut, 2010 21:08

evita napisał/a:
mam nadzieję, że ktokolwiek mnie zrozumie bo jaśniej chyba nie potrafię tego wyjaśnić

oczywiscie Ewo od początku było jasne to co mówisz, a Tomoe chyba pomyliła olimpijke z kimś innym, w końcu tyle tu historii. Szkoda tylko ze zamiast sprawdzić brnęła dalej.

milutka - Pią 26 Lut, 2010 21:11

stiff napisał/a:
Chyba nie zrozumiałaś co miałem na myśli...
Tak masz rację jakoś inaczej to odebrałam,Przepraszam i zwracam honor :skromny: a tak wogule to nie wiem co ten dzień dzisiaj taki nerwowy? :(
evita - Pią 26 Lut, 2010 21:19

Klara napisał/a:
a Ty sprawdziłaś w teście, jak to jest z Tobą.......

miałam jedną negatywną odpowiedź i to chyba oznaczało, że mam uważać o ile dobrze pamiętam ! muszę ponownie zrobić test żeby sprawdzić jaka to była odpowiedź i jutro to sprawdzę !
Klara napisał/a:
Właśnie! Kto tak nerwowo zareagował?

moja reakcja Klaro nie dotyczyła alkoholu choć tak to być może wygląda ! moja reakcja dotyczyła KLUBU KOBIET WOLNYCH !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wolnych od mężów alkoholików, wolnych od udręk z tym związanych, wolnych od mężów ubliżających, bijących, gwałcących, załatwiających swoje potrzeby pod siebie, poniżających, kopiących, nie pracujących, wiecznie zachlanych ... ile przymiotów mam jeszcze wymienić ? ile cierpień wyszczególnić ? skoro ten klub jednoznacznie skojarzył się z partnerkami - alkoholiczkami to jak twoim zdaniem miałam zareagować ? potwierdzając to czy jednak starając się udowodnić, że nie w alkoholu rzecz ?
Klara napisał/a:
Pierwsza wzmianka o "klubie" zawierała też informację o "resetowaniu mózgu"

po kropce czy przecinku ... zupełnie osobne zdanie i to nie te ja zacytowałam pod moją wypowiedzią tylko pierwszy człon całości ! ale masz rację Klaro ! olimpijka mogła napisać inaczej , mniej wyrafinowanie i tak po prostu "urżnęłam się z koleżankami" :p może wtedy byłoby to bardziej zrozumiałe :szok:

Klara - Pią 26 Lut, 2010 21:39

evita napisał/a:
olimpijka mogła napisać inaczej , mniej wyrafinowanie i tak po prostu "urżnęłam się z koleżankami" :p może wtedy byłoby to bardziej zrozumiałe :szok:

Hmmm, myślisz że resetowanie nie było wystarczająco zrozumiałe?..... :shock:
Na jakiej podstawie uważasz, że trzeba to było tłumaczyć?

Właśnie to "urżnięcie", czy też "resetowanie" zapala czerwoną lampkę u osób, które przez lata słyszały, że to nic..., że tylko przy okazji z kolegą..., że od czasu do czasu..., że "robisz ze mnie alkoholika". że wcale pić nie muszę....
Ta lampka może by zgasła, gdybyś po prostu odpowiedziała, że nie do resetujących, tylko do tych co chcą być wolne od.....
Jednak Ty się uniosłaś.
Nie denerwuj się, tylko sobie to przemyśl.
Tylko tyle!

evita - Pią 26 Lut, 2010 21:52

Wysłany: Wczoraj 12:23

konformistka napisał/a:
ja zbliżam się do 40tki i chciałabym jeszcze trochę pożyć. Coś osiągnąć.
Kochać i być kochaną. Mieć wsparcie w partnerze i być dla niego wsparciem. Rozwijać się bo czas leci nieubłaganie. A stoję w miejscu

No to witaj w klubie....


to jest pierwsza część cytatu ! inaczej nie potrafię tego skopiować ponieważ pozostało to w innym wątku !

evita - Pią 26 Lut, 2010 21:53

Wysłany: Wczoraj 13:19

milutka napisał/a:
konformistka napisał/a:
ja zbliżam się do 40tki i chciałabym jeszcze trochę pożyć. Coś osiągnąć.
Kochać i być kochaną. Mieć wsparcie w partnerze i być dla niego wsparciem. Rozwijać się bo czas leci nieubłaganie. A stoję w miejscu
No to witaj w klubie....



więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy. jak odchoruję to popapranie to żyć będę. topić się w wódce więcej się nie zamierzam. chyba że zresetować jakoś na imprezie


to kolejna już część ...

evita - Pią 26 Lut, 2010 22:01

Wysłany: Wczoraj 17:22

olimpijka napisał/a:
więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy


a ja jestem coraz bliżej wejścia do twojego klubu olimipijko a nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ci zazdroszczę


a to ostatnia część spornych postów i nadal nie rozumiem w czym rzecz ??????? mam taką jedną wredną cechę charakteru ... swojej prawdy będę bronić po trupach i nie pozwolę sobie przystopować ani na chwilę dopóki nie wyczerpię wszelkich środków na udowodnienie, że mam rację i nic innego nie miałam na myśli !!! nienawidzę kłamstwa i obłudy a kiedy wątpię w siebie piszę na wstępie "być może się mylę" !!! Klaro zapomnij o alkoholu ! nadal nie o to w tym wszystkim chodzi i możemy założyć osobny wątek rozprawiający nad tym czy jestem czy nie uzależniona ! tu chodzi o prawdę i o przekłamanie przeinaczając fakty !

Klara - Pią 26 Lut, 2010 22:12

evita napisał/a:
mam taką jedną wredną cechę charakteru ... swojej prawdy będę bronić po trupach i nie pozwolę sobie przystopować

...a ja nie :nie: i właśnie mówię sobie STOP!
evita napisał/a:
możemy założyć osobny wątek rozprawiający nad tym czy jestem czy nie uzależniona

Nigdzie nie napisałam, że jesteś uzależniona, a tylko podkreśliłam (ku przestrodze) argumenty jakimi szermujesz i dodałam że je skądinąd znam.

Na koniec dla ścisłości:
olimpijka napisał/a:
więc? ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy. jak odchoruję to popapranie to żyć będę. topić się w wódce więcej się nie zamierzam. chyba że zresetować jakoś na imprezie :)


P.S. Pisząc, nie zauważyłam, że zacytowałaś ten sam fragment :)

KICAJKA - Pią 26 Lut, 2010 22:28

Tomoe napisał/a:
Kicajko, ty piszesz, że jesteś członkiem Klubu Abstynenta.
W tej chwili już nie jestem czynnym członkiem,(obecnie czasem jako osoba towarzysząca)ale byłam przez wiele lat.Nikt nigdy od nikogo nie wymagał aby żony lub partnerki były abstynentkami.Większość przychodzących do klubu uczestniczyło w spotkaniach grup al-anon.Warunkiem chodzenia do klubu i na grupy tak samo jak alkoholików była trzeźwość podczas przebywania w klubie i na grupie.Tylko i wyłącznie tyle.Samoświadomość większości współuzależnionych podpowiadała im,że skoro nie chcą aby ich partnerzy pili to same nie powinny używać alkoholu.Niektóre sięgały sporadycznie,przy jakiejś okazji inne zaczynały popijać aż do uzależnienia -a jeszcze inne jak ja zrezygnowały całkowicie.Niestety kilka lat temu grupa al-anon w naszym klubie rozpadła się i dotąd jakoś nie została reaktywowana.Poza tym ja trafiłam do klubu 23 lata temu.Wtedy nie było leczenia ani terapii dla współuzależnionych jak dziś. :skromny: :)
evita - Pią 26 Lut, 2010 22:34

ja już stopuję ... nigdy moim zamiarem nie było walczyć z kimś kogo lubię i w ten sposób nie mam ochoty udowadniać braku sensowności jakiejkolwiek wypowiedzi :(
jeśli komuś ma to polepszyć humor i pozwolić przejść do lepszego samopoczucia poprzez stwierdzenie "a nie mówiłam" ? to proszę bardzo ! widocznie jestem uzależniona, widocznie jestem ślepa, głupia, nie doceniam innych, przeceniam siebie, ponownie zwątpiłam w siebie, nie powinnam w ogóle zaistnieć na tym forum z moją cienką powierzchownością, poddaję się jednym słowem ... nie jestem jeszcze wystarczająco silna żeby walczyć z kimkolwiek innym niż mój mąż ... resetuję się i mój mózg choć wbrew pozorom na trzeźwo :( i już mnie nie ma :papa:

KICAJKA - Pią 26 Lut, 2010 22:38

Tomoe napisał/a:
Bo skoro to się nazywa Stowarzyszenie Rodzin Abstynenckich... to taka nazwa powinna chyba zobowiązywać całe rodziny do abstynencji.
Co ty o tym sądzisz?
Kiedyś kluby podlegały pod ZOZ-y,które przestały później sprawować opiekę fachową i finansową,więc większość takich klubów przerodziła się w SRA(trochę śmieszny skrót).Jakoś trzeba było to nazwać,a że większość starała się nie używać alkoholu i częstymi bywalcami były całe rodziny na czele z dziećmi,więc taka nazwa była zrozumiała.Przecież jak alkoholik przestaje pić a rodzina pozostaje nadal przy nim - on jest abstynentem a oni dalej jego rodziną.Abstynent i rodzina abstynenta -dla mnie to proste. :) :skromny:
milutka - Pią 26 Lut, 2010 22:39

evitko :pocieszacz: :)
beata - Pią 26 Lut, 2010 23:00

evita napisał/a:
mam nadzieję, że ktokolwiek mnie zrozumie bo jaśniej chyba nie potrafię tego wyjaśnić ...
Ja też zrozumiałam w ten sposób Twoją pisaną rozmowę z Olimpijką :)
evita napisał/a:
KLUBU KOBIET WOLNYCH !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wolnych od mężów alkoholików, wolnych od udręk z tym związanych,
I życzę Ci Evitko,abyś jak najszybciej dojrzała do decyzji co do wstąpienia do tego klubu. :)
beata - Pią 26 Lut, 2010 23:27

Pamiętam swoje początki w Al-Anon.Gdy usłyszałam,że większość dziewczyn nie pije alkoholu,nie chodzi na imprezy alkoholowe...poczułam natychmiastową chęć buntu,No bo jak to,On ma problem z alkoholem,a ja mam nie pić?No niby z jakiej racji.Przecież to Jego problem.Ale to nie tak.To nie jest tylko jego problem.Jeśli zdecydowałam się być z mężem...jest to nasz problem.
Jeśli ktoś wszedłby do mojego domu z wódą....wyleciałby za drzwi.(wszyscy wiedzą,że nie pijemy).Ja już nawet nie mam znajomych spoza wspólnoty. :)

stiff - Sob 27 Lut, 2010 07:35

beata napisał/a:
Ja już nawet nie mam znajomych spoza wspólnoty. :)

Uważam to za poważny błąd... :roll:
Większość moich nowych i starych przyjaciół,
to ludzie nie mający problemów z alko...
Ja wróciłem do normalnego świata, a nie odizolowałem się od niego...

Inaczej to nigdy bym nie wyszedł z knajpy, a obracał sie tylko w tym samym
towarzystwie, tyle ze bez udziału alko...
Zamienic pijanych alko na trzeźwych alko tylko, to jakaś zmiana jest,
ale czy o to chodzi w tym całym bałaganie...
Nie tyle w to wątpię, co jestem pewien, ze nie...

milutka - Sob 27 Lut, 2010 07:56

beata napisał/a:
Ja już nawet nie mam znajomych spoza wspólnoty.
Ja sobie nie wyobrazam Beatko takiego poświęcenia w moim życiu.Większość moich znajomych i część członków mojej rodziny pije okazyjnie i ja nie widzę w tym nic złego.Oni wiedzą jaki jest problem z alkoholem w moim domu i starają się nie prowokować mojego męża do wspólnego picia i wystarczy.A nawet mój brat który pije sporadycznie ,mam zerwać z nim kontakt ?Nadal uważam,że trzeba z tą chorobą walczyć bo dla mnie też zatruła życie ale nie popadajmy w paranoję. fsdf43t
milutka - Sob 27 Lut, 2010 08:03

A zapomniałam dodać ,że natrętnych alkoholików(koledzy mojego męża,mój kuzyn) też pogoniłam z domu i powiedziałam ,że jak mają tu przychodzić pić to ja wolę,żeby nie przychodzili-oczywiście wybrali drugą obcję !Jak trzeba to i tak się trzeba zachować aby ratować dobro rodziny a oni mieli wybór!Ja bym wybrała gościnę ze mną bez alkoholu ale to ich strata i wcale z tego powodu nie ubolewam :okok:
Klara - Sob 27 Lut, 2010 08:14

evita napisał/a:
... nie jestem jeszcze wystarczająco silna żeby walczyć z kimkolwiek innym niż mój mąż ...

:zemdlal:
Zlituj się Evitko!
Nie chodzi o walkę, lecz o przyjęcie do wiadomości, że alkohol może dopaść i Ciebie (i Olimpijkę i mnie...każdą z nas!) TYLKO TYLE.
milutka napisał/a:
nie popadajmy w paranoję.

Milutka!
Widok i zapach alkoholu jest dla alkoholika wyzwalaczem. Jeżeli ktoś chce wspierać alkoholika, nie powinien pić alkoholu w jego obecności, a tym bardziej przebywać obok niego po wypiciu, roztaczając wokół wiadomą woń 8|
To tak niestety jest, że ta choroba z każdej strony atakuje całą rodzinę. 8|

beata - Sob 27 Lut, 2010 08:15

stiff napisał/a:
Uważam to za poważny błąd... :roll:
milutka napisał/a:
a sobie nie wyobrazam Beatko takiego poświęcenia w moim życiu.
Ja tak wybrałam i jest mi z tym dobrze..Poza tym mając tylu ziomków,ja po prostu nie mam czasu dla ludzi "zdrowych".W ich towarzystwie czuję się bezpiecznie.
A rodzina?Zależy im na spotkaniach ze mną?Nie ma problemu,ale bez alkoholu.Większość to rozumie i akceptuje. :)

kiwi - Sob 27 Lut, 2010 08:26

Przeczytalam wasze wypowiedzi z wielkim zainteresowaniem ! I ja osobiscie zgodzila bym sie z Beata.Chociz z drugiej strony jest to bardzo nie uczciwe,bo to ja pilam i ja jestem chora moj partner umie sie z alkoholem obchodzic (przyklad).Ale jak tu zyc z partnerem ktory sobie od czasu do czasu popija (bo umie sie z tym alk.obchodzic).Ja bym nie mogla !! Zapach alkoholu jest zakodowany w mojej glowie na zawsze.I wzbudza we mnie obrzydzenie.Czesto czytalam tutaj w wypowiedziach ja jego (ja) kocham dlatego jestesmy jeszcze razem pomimo tych strasznych zeczy co pijacy(pijaca)zrobili.Teraz ja nie pije,jestem trzezwa to musi moj partner mnie pokochac na nowo.Wejsc w moje zycie,ja co dziennie na nowo o trzeswosc walcze.dawniej to tak latwo bylo wskazac na mnie palcem i powiedziec to ona jest winna,ja nie ! On sie przez to dowartosciowywal,teraz ja sie podnioslam i ja znam swoja wartosc.Czegos brakuje w zwiazku .bardzo ciezki temat,i jak zawsze kazdy musi sam sobie na pytanie odpowiedziec czy chce i jak chce zyc z kims co jest nieuleczalnie chory.
Milego dnia zyczy
kiwi

beata - Sob 27 Lut, 2010 08:52

kiwi napisał/a:
Chociz z drugiej strony jest to bardzo nie uczciwe,bo to ja pilam i ja jestem chora moj partner umie sie z alkoholem obchodzic (przyklad).
To jest nieuczciwe?No nie wiem.
Alkoholizm jest chorobą.Czy przy chorym na raka płuc paliłabym papierosy?Nie! Czy przy chorym na cukrzycę objadałabym się słodyczami?Nie!To dlaczego przy alkoholiku mam pić?Lub zionąć wódą? ;)

kiwi - Sob 27 Lut, 2010 12:19

Beata masz racje !!!! Ja bym nie mogla zyc z partnerem ktory sobie od czasu do czasu podpija.Mnie ta moja trzeswosc tyle wysilku kosztowala i jest dla mnie bezcenna !!!! Kazdy dzien ktory trzezwo przezylam jest dla mnie bardzo dobrym dniem !!!!
marzena1974 - Sob 27 Lut, 2010 12:37

dawno nie pisałam ale może coś dodam od siebie zgadzam sie z poprzedniczkami żeby nigdy nie pozwalać mężowi na picie w domu i pić razem z nim przerabiałam jedno i drugie przed ślubem .sama piłam do lustra . spirytus rozrabiałam z sokiem .piłam razem z wtedy jeszcze nie mężem i nagle stop .zaczełam myśleć o końcu zmiany żeby kupić sobie piwo albo żeby znaleść sie w domu i napić sie miaam pochowaną wszędzie wódeke , pod matki bokiem i nic nie wiedziała ,po wódce dostawałam problematora i bylam agresywna po ślubie ani razu nie upiłam sie ,nie kłamie upiłam sie ,jak urodziłam w szóstym miesiącu ,pózniej już było tylko gorzej ja nie piłam zato mąż coraz więcej i więcej .kolejna ciąza i pijaństwo ale już nie moje czasami coś ciągnie mnie do alkoholu ale wiem że ja nie moge pić jak chce żeby mąż nie pił on nie mam prawa pić w domu i nie ma prawa być przy synu pijany ,ja wiem że pod wpływem moge zrobić coś głupiego i dlatego nie tykam procentów bo hamulce mi puszczają i wtedy jest żle .
pietruszka - Sob 27 Lut, 2010 13:03

Wiecie co, przypomniała mi się historia sprzed około 4 lat, mój M. trzeźwiał dopiero kilka miesięcy, ja nie piłam już w domu, M. powyrzucał już kieliszki, literatki, inne takie...ja miałam dużą imprezę firmową, na której wypiłam kilka lampek wina. Wróciłam, położyłam się obok... Ja obudziłam się bez kaca, bo to nie była jakaś zabójcza ilości alkoholu. Mój M. miał suchego kaca... Męczyło go okrutnie... Wtedy postanowiłam, że jeżeli zdarzy mi się gdzieś wyjść samej i wypić to będę spała na kanapie... W końcu dlaczego on ma cierpieć przeze mnie...
A potem na niejednej imprezie to stwierdzałam, że... po prostu nie chce mi się spać na kanapie... Kanapa niewygodna i nie jest "warta" tej jednej czy dwóch lampek wina.

Teraz M. mnie wspiera przynajmniej, jeżeli chodzi o palenie. Stara się nie palić przy mnie... I wiem, że jest mu trudniej... bo od papierosów jest jednak uzależniony... No ale coraz częściej wspomina, że również chciałby rzucić to paskudztwo... Może i do tego dojrzeje...

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:30

Klara napisał/a:
Wiem, że to co napiszę nie będzie dla Was przyjemne, ale Wasza nerwowa reakcja na słowa Tomoe jednoznacznie skojarzyła mi się z typowymi reakcjami alkoholików na zwrócenie im uwagi że zbyt często piją


nie klara, reakcja wynika stąd, że Tamoe nie doczytała, nie zrozumiała i wypaczyła zupełnie moją wypowiedż. zapeniam cię że nie mam problemu z alkoholem, a tylko alergię na pewne zachowania

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:31

beata napisał/a:
każdej chwili mogę iść kupić flaszkę i ją wypić.Nikt mi tego nie zabrania.Ale ja po prostu nie chcę
Poza tym....mam być dla męża wyzawalaczem takim jak menel z pod budki z piwem?Dziękuję...wolę nie pić.

I jeszcze jedno.Prowadzę dom otwarty.Każdy może do mnie przyjść.O każdej porze dnia i nocy.Dotyczy to ludzi z ruchu.I jakby to wyglądało gdyby wiało ode mnie wódą


Ludzie? naprawdę uważacie że nie ma inncy alkoholi niż wóda? likiery, wina, koniaki, piwa?

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:33

yuraa napisał/a:
czytałem wątek na bieżąco i odczytałem tak jak piszesz Evito,
pouczenia Tomoe uważam za cokolwiek nietrafione


dzięki yuraa, kolejna osoba czytająca ze zrozumieniem teklstu

Klara - Sob 27 Lut, 2010 17:34

olimpijka napisał/a:

Ludzie? naprawdę uważacie że nie ma inncy alkoholi niż wóda? likiery, wina, koniaki, piwa?

Boję się, że znów nie zrozumiałam 8|
Możesz to zdanie napisać przystępniej Olimpijko?

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:37

beata napisał/a:
Jeśli zdecydowałam się być z mężem...jest to nasz problem.

ja się właśnie zdecydowałam nie być. w tym różnica. że nie muszę się podporfządkowywać i ograniczać.

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:40

Klara napisał/a:
Nie chodzi o walkę, lecz o przyjęcie do wiadomości, że alkohol może dopaść i Ciebie (i Olimpijkę i mnie...każdą z nas!) TYLKO TYLE


Klara, a zauważyłeś że my jednak nie załamujemy się swoim życiem tylko aktywnie walczymy? i nie stosujemy jako broni alko?

Klara - Sob 27 Lut, 2010 17:44

olimpijka napisał/a:
my jednak nie załamujemy się swoim życiem tylko aktywnie walczymy?

Za to Was podziwiam :tak:
olimpijka napisał/a:
i nie stosujemy jako broni alko?

Do czego służy "resetowanie mózgu"?
Może nie zauważyłaś mojej prośby, więc powtórzę - proszę Cię o wyjaśnienie tego zdania:
Cytat:
Ludzie? naprawdę uważacie że nie ma inncy alkoholi niż wóda? likiery, wina, koniaki, piwa?

milutka - Sob 27 Lut, 2010 17:55

WITAM,mam takie pytanko?kiedy wreszcie odpuścicie?Olimpijka już chyba wyczerpała swoje argumenty,jeśli ona ma takie zdanie to dlaczego go nie uszanujecie tylko drążycie ten temat i ciągle ją łapiecie za słowa....
olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:56

Klara napisał/a:
Może nie zauważyłaś mojej prośby


nie zauważyłam rzeczywiście, bo odpisywałam hurtowo na to co czytaałam.
Klara napisał/a:
Do czego służy "resetowanie mózgu"?

dobre pytanie. tylko ze samo określenie nie mówi? do resetu. wyłacza pewne sprawy. cokolwiek nie napiszę to i tak na mnie wsiądziecie i dowiedziecie mi że mam problem i to poważny.
Klara napisał/a:
Możesz to zdanie napisać przystępniej Olimpijko?

beata pisała o trzymaniu trzeżwożci przy trzeźwiejącym alkoholiku, o o nie piciu wódki... chodzi mi o to że wypicie kieliszka likieru naprawdę nie uważam za zbrodnię. czy też klieiszka wina.

wyjaśniając raz jeszcze - resetowanie polaga na spotkaniu się w pubie w grupie przyjaciółek, wypicie kilku piw ewentualnie drinkw, przejście do klubu znajdującego się 300 m dalej i wypocenie tych procentów w podrygach z jakimś umięśnionym kilka lat młodzym panem. to - w moim przypadku nazywa się reset. reset który się zdarza srednio raz na kwartał, pól roku, bo przyjaciólki albo w ciąży albo z wiszącymi dziećmi u cycka już.
mam nadzieję ze definitywnie rozwiałam wasze wątpliwości odnośnie mojego domniemanego alkoholizmu.

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 17:57

milutka napisał/a:
WITAM,mam takie pytanko?kiedy wreszcie odpuścicie?Olimpijka już chyba wyczerpała swoje argumenty,jeśli ona ma takie zdanie to dlaczego go nie uszanujecie tylko drążycie ten temat i ciągle ją łapiecie za słowa....


ależ ja sobie z przyjemnością podyskutuję.bardzo to lubię. może taka dyskusja nauczy jednak czytać ze zrozumieniem :)

milutka - Sob 27 Lut, 2010 18:03

no to życzę powodzenia bo łatwo nie będzie.... :okok:
Klara - Sob 27 Lut, 2010 18:16

olimpijka napisał/a:
może taka dyskusja nauczy jednak czytać ze zrozumieniem :)

Może.....
Widzisz Olimpijko! Ja tylko wspomniałam o tym, że (między innymi Twoja) nerwowa reakcja na wzmiankę o nadużywaniu alkoholu u osób które patrzą z boku i wiedzą nieco o procesie dochodzenia do uzależnienia, a więc taka reakcja zapala w głowie lampkę ostrzegawczą.
Nasze forum jest tematyczne, dzielimy się na nim swoim doświadczeniem, więc chyba nie ma niczego dziwnego w tym, że zwróciłam uwagę na pewne symptomy. To nie ja powiedziałam, że jesteś alkoholiczką, a jedynie, że dziwnie zareagowałaś wtedy, gdy była mowa o tym, że być może gdzieś przesadzasz z alkoholem.
Kłopot polega na tym, że Ty się obrażasz zanim się sobie przyjrzeć. TO TEŻ JEST PROBLEM OLIMPIJKO.

Za Tomoe nie będę się wypowiadała, bo Ona zrobi to doskonale sama.
Podkreślę tylko, że umotywowała swoje słowa własnym doświadczeniem: alkoholiczki, córki alkoholiczki, oraz byłej partnerki czynnego alkoholika.

Jacek - Sob 27 Lut, 2010 18:31

olimpijka napisał/a:
chodzi mi o to że wypicie kieliszka likieru naprawdę nie uważam za zbrodnię. czy też klieiszka wina

bo to nie jest zbrodnia
bo to nie jest szkodliwa dawka
jednak jeśli chodzi o alkoholika to
"jeden kieliszek to za dużo - a wiadro za mało"
powiedzonko to mówi ,że u alkoholika po jednym kieliszku zapala się apetyt taki że może i morze wypić

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 18:37

Klara napisał/a:
Twoja) nerwowa reakcja na wzmiankę o nadużywaniu alkoholu


nie wydaje mi się żebym zareagowała nerwowo, jak już pisałam wcześniej, co potwierdzam i teraz, cała dyskusja mnie barzdiej rozśmieszyła, niż zdenerwowała...reakcja evity wynika z tego, że lepiej mnie chyba zna, przynajmniej tak mi się wydaje, i doskonale wiedziała, że to co napisałam zostało wypaczone do nirozpoznania.
Klara napisał/a:
zwróciłam uwagę na pewne symptomy

wiem doskonale, że wszyscy tu obecni mają swoje doświadczenia i oceniają/widzą życie przez ich pryzmat. rozumiem to tym bardziej, że łapię się na tym, że też spoglądam na innchy, szczególnie mężczyzn, korzystając z okularów partnerki alkoholika. dziękuję za troskę.
Klara napisał/a:
dziwnie zareagowałaś wtedy, gdy była mowa o tym, że być może gdzieś przesadzasz z alkoholem

cały czas nie wiem co rozumiemy pod wyrażeniem dziwna reakcja. cechą mojego chcarakteru jest że czasem irracjonalnie reaguję jak ktoś coś usilnie próbuje mi wmówić, tudzież sugeruje, choć jasno okreśłiłam swoje stanowisko.
Klara napisał/a:
Ty się obrażasz zanim się sobie przyjrzeć

pisałam wielokrotnie - nie nie obrażam się. podejmuję dyskusję i staję w obronie swoich racji, o słuszności których jestem przekonana, do czego zresztą mam prawo :) i nie widzę w tym problemu, zapewniam cię.
Klara napisał/a:
umotywowała swoje słowa własnym doświadczeniem: alkoholiczki, córki alkoholiczki, oraz byłej partnerki czynnego alkoholika

a ja swoje słowa motywuję z kolei właśnym doświadczeniem - osoby która odcieła się od alkoholika w ciągu 2 lat, mniejszym lub większym nakładem pracy. która nigdy nie podporządkowywała sojego życia pijącemu i która głęboko w nosie miała jego potrzeby. fakt, zajęło mi to aż 2 lata, ale poradziłam sobie w zasadzie sama + obecność tutaj.
każdy ma swoje doświadczenia. problem wtym żeby nasze doświadczenia nie zaciemniały obiektywnego osądu sytuacji.
podkreślam raz jeszcze, to że się udzielam w tej dyskusji wynika, z tego że to lubię i z równym zapałem mogłabym dyskutować na temat wyższości swiąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem lub też o stosunkach polsko-ukraińskich.

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 18:40

Jacek napisał/a:
powiedzonko to mówi ,że u alkoholika po jednym kieliszku zapala się apetyt taki że może i morze wypić


może i może :) na pewno może - Morus pije 6 dzień i zaczynam się zastanawiać czy uda mu się ogarnąć do środy czyli do sprawy rozwodowej :)

Tomoe - Sob 27 Lut, 2010 19:17

Ja tylko słówko, Olimpijko, w kwestii "resetowania się".
Ty napisałaś do ZbOla:

olimpijka napisał/a:

bezalkoholowo nie można


A ja mówię, że można.
Kwestia wyboru.
I kwestia... smaku. :D
Pozdrawiam weekendowo i zmykam na koncert. :D

beata - Sob 27 Lut, 2010 23:19

olimpijka napisał/a:
Ludzie? naprawdę uważacie że nie ma inncy alkoholi niż wóda? likiery, wina, koniaki, piwa?
Dobrze więc nie chcę śmierdzieć w/w trunkami i innymi tu nie wymienionymi.
olimpijka napisał/a:
a się właśnie zdecydowałam nie być. w tym różnica.
olimpijka napisał/a:
my jednak nie załamujemy się swoim życiem tylko aktywnie walczymy?
I za to szczerze Was podziwiam. :)
milutka napisał/a:
tylko drążycie ten temat i ciągle ją łapiecie za słowa....
Bo temat jest interesujący,a ja nikogo nie łapię za słowa. :)

olimpijka napisał/a:
resetowanie polaga na spotkaniu się w pubie w grupie przyjaciółek, wypicie kilku piw ewentualnie drinkw, przejście do klubu znajdującego się 300 m dalej i wypocenie tych procentów w podrygach z jakimś umięśnionym kilka lat młodzym panem. to - w moim przypadku nazywa się reset. reset który się zdarza srednio raz na kwartał, pól roku, bo przyjaciólki albo w ciąży albo z wiszącymi dziećmi u cycka już.
mam nadzieję ze definitywnie rozwiałam wasze wątpliwości odnośnie mojego domniemanego alkoholizmu.
Moje na 100% :)
beata - Sob 27 Lut, 2010 23:40

olimpijka napisał/a:
z równym zapałem mogłabym dyskutować na temat wyższości swiąt Wielkiej Nocy nad Bożym Narodzeniem lub też o stosunkach polsko-ukraińskich.
To masz tak jak ja :)

Olimpijko,ja wybrałam pozostanie z mężem,dlatego chcąc mieć trzeźwy dom także nie piję.
Jesli postąpiłabym tak jak Ty,zapewne też bym się czasami resetowała z koleżankami. :) Jeśli robisz tak jak piszesz,to ja nie widzę żadnego zagrożenia. :) Tym bardziej,że doskonale zdajesz sobie sprawę czym groziłoby częste popijane alkoholu.

milutka - Nie 28 Lut, 2010 07:39

beata napisał/a:
ja wybrałam pozostanie z mężem,dlatego chcąc mieć trzeźwy dom także nie piję.
Beatko ja jestem z ciebie dumna i też bym chciała mieć takie zdanie ale tak jak pisałam we wcześniejszych postach mój mąż nie dopuszcza do siebie myśli,że jest alkoholikiem,nawet nie chce na ten temat rozmawiać ,uważa,że kontroluje swoje picie.......i być może moja postawa w tym temacie jest inna bo i mi przestało zależeć na tym żeby go leczyć :oops: i dlatego sorki ,że się uniosłam we wcześniejszych postach ... :skromny:
beata - Nie 28 Lut, 2010 09:13

milutka napisał/a:
dlatego sorki ,że się uniosłam we wcześniejszych postach ... :skromny:
Nie ma sprawy.Na początku powstało zamieszanie i chyba tak do końca nikt z nas nie wiedział o co tu chodzi. :p
Wczoraj byli u nas znajomi i temat picia żon sam się nasunął i mój mąż powiedział,że On lepiej się czuje z tym,że ja nie piję.Że to dla niego duże wsparcie.Nadmienię,że nigdy mi nie zabraniał,nie sugerował,że nie powinnam.To mój wybór.
milutka napisał/a:
.i być może moja postawa w tym temacie jest inna bo i mi przestało zależeć na tym żeby go leczyć
W czasach gdy mąż pił,a ja się awanturowałam o to mąż często wytykał mi,"no przecież Ty też pijesz".Tylko,że ja nie piłam nałogowo,ale dla niego coś tam piłam,no to i jemu było wolno,tym bardziej,że jego zdaniem on nie miał problemu. :roll:
evita - Nie 28 Lut, 2010 10:05

beata napisał/a:
ja wybrałam pozostanie z mężem,dlatego chcąc mieć trzeźwy dom także nie piję.

każdy dokonuje swoich wyborów zgodnie ze swoim sumieniem i co najważniejsze uczuciem do partnera ! moje już dawno się wypaliło i choć nadal mieszkamy razem to jesteśmy dalej od siebie niż kiedykolwiek wcześniej ... i choć jeszcze nie do końca jestem na etapie życia, które jest moim celem to i tak jest mi coraz lepiej ze sobą i wiem czego chcę a moje "chcę" nie jest jednoznaczne z tym, że jestem w klubie alkoholiczek a picie jest dla mnie odskocznią ... po prostu nie wypieram alkoholu z mojego życia tylko dlatego, że to może przeszkadzać menowi w jego drodze do trzeźwości ! to jest jego droga, moja prowadzi w zupełnie innym kierunku ...
Wątek został przeniesiony nie od tego miejsca, w którym się wszystko zaczęło. Nazwa wątku też jest nie na miejscu bo nie "smak alkoholu" był głównym tematem dyskusji do jakiej doszło ... to tyle co chciałam napisać

beata - Nie 28 Lut, 2010 10:21

evita napisał/a:
. Nazwa wątku też jest nie na miejscu bo nie "smak alkoholu" był głównym tematem dyskusji do jakiej doszło ... to tyle co chciałam napisać
Dlaczego nie?Mnie tam nie przeszkadza.
olimpijka - Nie 28 Lut, 2010 13:04

milutka napisał/a:
Beatko ja jestem z ciebie dumna


Beata, ja też, szczerze mówiąc w pewnym momencie ci zazdrościłam obranej drogi...nie ukrywam ze wzbudzałaś we mnie wątpliwości, typu - skoro ona może i jej się udajei tak sobie cudownie trzeźwieją razem to może i byłoby wrto spróbować...a potem przez przypadek poczytałam Twoje słowa z 24 lutego i odechciało mi się zupełnie... niegdy nie miałam problemów z przemocą...gdyby w moim przypadku zaistniała opisywana sytuacja, to Morus pewnie by już nie żył, a ja siedziała w areszcie...nie ważne...chodzi mi o to że to co opisałaś uświadomiło mi, po raz kolejny zresztą, że nie ma innej drogi, niż ta którą obrałam. że nie mam co żałować, że nie popełnaim błędu zlewając wszystkie inne drogi (trzeżwienia razem uświadamiania prblemu i inne srakie owakie)...nie wyobrażam sobie kolejnych 20 lat życia z tym człowiekiem w niepewności zapije czy nie zapije...
przepraszam, zupełnie nie na temat, ale zbierało mi się już od wczoraj

olimpijka - Nie 28 Lut, 2010 13:07

milutka napisał/a:
mój mąż nie dopuszcza do siebie myśli,że jest alkoholikiem,nawet nie chce na ten temat rozmawiać ,uważa,że kontroluje swoje picie.......i być może moja postawa w tym temacie jest inna bo i mi przestało zależeć na tym żeby go leczyć


mój też nie dopuszcza, a właśnie wychodzi z tygodniowego ciągu :) nie ukrywam że nad wyraz mnie cieszy to jak cierpi.... to jego złe samopoczucie, wymioty, trzęsawka całego ciała...wybitnie poprawia mi humor... cieszy mnie też że jednak udało mu się wytrzeźwieć na środowa rozprawę. wiesz? Morus też nadal uważa że kontroluje swoje picie...we mnie to już wzbudza pusty śmiech.

olimpijka - Nie 28 Lut, 2010 13:09

evita napisał/a:
Wątek został przeniesiony nie od tego miejsca, w którym się wszystko zaczęło. Nazwa wątku też jest nie na miejscu bo nie "smak alkoholu" był głównym tematem dyskusji do jakiej doszło


a z tym się rzeczywiście zfgadzam jako autorka jakby topiku. przeniesiono od słów Tamoe i też się podpisuję pod nieadekwatnym tytułem :)

cała dyskusja dotyczy nie tyle smaku alkoholu, a moich domniemanych z nim problemów, a w dalszej kolejności omawiane jest zagadnienie picia przez partnerki alkoholików pijących i trzeźwiejących.

Klara - Nie 28 Lut, 2010 13:26

Cytat:
a z tym się rzeczywiście zfgadzam jako autorka jakby topiku. przeniesiono od słów Tamoe i też się podpisuję pod nieadekwatnym tytułem :)

Jestem otwarta na propozycje i zmienię to, co się da zmienić :tak:

rufio - Nie 28 Lut, 2010 15:39

To sobie panie pogadały - ale to tak jest jezeli w jednym pokoju na jednym ekranie wyswietla sie kilka filmów z róznych projektorów z róznych epok . No ale w koncu zaczęły wyłączac pokolei swoje urządzenia nadawcze i doszło do redukcji białych szumów .
Co do picia nie picia osób wspolnie zamieszkujacych - w/g mnie i mnie osobiscie to nie przeszkadza - to JA mam problem z alkoholem a nie osoba druga .Skoro małzonka chce sobie conieco to niech to robi . Wyzwalaczem nie jest widok ani smak ani zapach alkoholu - wyzwalaczem jestem ja i moja głowa - jezeli mam kontrole nad głowa to i mam kontrole nad samym soba i to co odczuwam . Jezeli widze kobiete w ladnym neGlizu to co mam zaraz na nia się rzucic i sru . Jeżeli widze ładny samochód - pełen wypas lub sprzet wysokiej klasy to mam go zaraz ukraśc .Jak facet ma kurtke ze mucha nie siada to co mam mu wlac a ja zabrac ? Jednym wolno innym nie - a jezeli chodzi o alkohol to ja jestem z tych na nie ! poste - dla mnie tak a dla Ciebie ? prsk

beata - Nie 28 Lut, 2010 19:09

olimpijka napisał/a:
niegdy nie miałam problemów z przemocą...
Wiesz...zdarzyło mu się takie zachowanie po raz drugi podczas trwania naszego związku.Ja wiem,że jest to przemoc,ale nie byłam nigdy tłuczona przez męża,bo faktycznie nie wiem czy by to przeżył :roll: A ja nawet nie siedziałabym w areszcie bo po prostu zgłosiłabym nielegalny ubój i co najwyżej bym kolegium dostała. :wysmiewacz: Skutek jego zachowania zaowocował tym,że wziął się za siebie i na razie jest ok.
olimpijka napisał/a:
życia z tym człowiekiem w niepewności zapije czy nie zapije...
Jakoś ja tej niepeności w sobie nie mam.Nie myślę o tym. ;)
olimpijka napisał/a:
cała dyskusja dotyczy nie tyle smaku alkoholu, a moich domniemanych z nim problemów, a w dalszej kolejności omawiane jest zagadnienie picia przez partnerki alkoholików pijących i trzeźwiejących.
Klara napisał/a:
Jestem otwarta na propozycje i zmienię to, co się da zmienić
No to jeśli możesz to rozdziel temat Tomoe od reszty.Wątek o piciu lub nie piciu partnerek możesz przypisać mnie i już będzie porządek. :) Może to być np."Alkohol w moim domu"Czy co tam wymyślisz. :)
Jacek - Nie 28 Lut, 2010 19:27

beata napisał/a:
A ja nawet nie siedziałabym w areszcie bo po prostu zgłosiłabym nielegalny ubój i co najwyżej bym kolegium dostała.

no i ,kto na mnie i na Beti :macho:

Klara - Nie 28 Lut, 2010 19:34

beata napisał/a:
No to jeśli możesz to rozdziel temat Tomoe od reszty.Wątek o piciu lub nie piciu partnerek możesz przypisać mnie i już będzie porządek. :) Może to być np."Alkohol w moim domu"Czy co tam wymyślisz. :)

Tytuł wątku zmieniłam, ale jak wyobrażasz sobie ten wątek bez postów Tomoe?
Nie będzie miał sensu.
Mogę przesunąć pierwszy post z tego wątku tam gdzie był przedtem ale żeby wyłuskiwać wszystkie????
Tej propozycji muszę powiedzieć NIE! (bez urazy!)

stiff - Nie 28 Lut, 2010 20:11

Klara napisał/a:
Tej propozycji muszę powiedzieć NIE!

Reakcjonistom mówimy Nie... :D

beata - Nie 28 Lut, 2010 21:34

Klara napisał/a:
Tej propozycji muszę powiedzieć NIE! (bez urazy!)
A mnie pozostaje z pokorą to przyjąć. :mgreen:
Klara - Nie 28 Lut, 2010 21:37

beata napisał/a:
z pokorą

No, bez przesady! :prosi:
Może przenieść ten wątek do Undergroundu?

beata - Nie 28 Lut, 2010 21:39

Klara napisał/a:
Może przenieść ten wątek do Undergroundu?
Czemu?
Klara - Nie 28 Lut, 2010 21:53

beata napisał/a:
Czemu?

Budzi (dla mnie niezrozumiałe) emocje no i byłoby to lepsze niż szatkowanie na kawałki :(

evita - Nie 28 Lut, 2010 21:56

Klara napisał/a:
Budzi (dla mnie niezrozumiałe) emocje

bo ty nadal Klaro zauważasz nie to co powinnaś w tym wszystkim zauważyć :(

Klara - Nie 28 Lut, 2010 21:59

evita napisał/a:
nie to co powinnaś

v43rvj

To co Evito, przenosimy?

evita - Nie 28 Lut, 2010 22:05

nie bardzo wiem o co chodzi w tych przenosinach ale uważam, że aby ten wątek zachował sens taki w jakim został utworzony to powininen się zaczynać od słów olimpijki i postu, który komentowała czyli klub resetowanie itp ... zaczynając tu czytanie zaczynamy od słów Tomoe gdzie to stwierdza, że ja chcę wstąpić do klubu alkoholiczek ! to jednoznacznie wskazuje na problem, który to ona zauważyła bez prawa podważenia tego ! a przeniesiony to on może być nawet i na księżyc jeśli musi być przesunięty :)
gdyby jednak wątek był uzupełniony o powyższe wpisy to i tytuł wówczas winien ulec zmianie bo nijak będzie się miał ten obecny do całości , ale to już może olimpijka niech się wypowie ...

beata - Nie 28 Lut, 2010 22:06

Klara napisał/a:
Budzi (dla mnie niezrozumiałe) emocje no i byłoby to lepsze niż szatkowanie na kawałki
Nie wszystko budzi tu takie emocje...ale jeśli chcesz... :bezradny: Siła Wyższa
beata - Nie 28 Lut, 2010 22:07

evita napisał/a:
gdyby jednak wątek był uzupełniony o powyższe wpisy to i tytuł wówczas winien ulec zmianie bo nijak będzie się miał ten obecny do całości , ale to już może olimpijka niech się wypowie ...
Klara to chyba za chwilę padnie,albo klawiaturę pogryzie :wysmiewacz:
Klara - Nie 28 Lut, 2010 22:09

Dobrze, czekamy na Olimpijkę :szok:


v43rvj

beata - Nie 28 Lut, 2010 22:10

No i są tu w sumie dwa różne wątki :roll:
evita - Nie 28 Lut, 2010 22:11

beata napisał/a:
Klara to chyba za chwilę padnie,albo klawiaturę pogryzie

a zresztą mam to gdzieś co się z tym wątkiem stanie więc "róbta co chceta" :)
ani mi to humoru nie poprawi ani nie zresetuje mojej pamięci ze wskazaniem na zapomnienie wielu słów jakie tu padły ...

olimpijka - Pon 01 Mar, 2010 12:49

ja bym nie przenosiła :) za to bym dokleiła na początek jednak sam początek, na temat resetowania.
Klara - Pon 01 Mar, 2010 14:24

Cytat:
ja bym nie przenosiła :) za to bym dokleiła na początek jednak sam początek, na temat resetowania.

O.K. :tak:

olimpijka - Pon 01 Mar, 2010 16:40

cmok
teraz jest super :) bosko widac jak sie wypaczyło i w jakim kierunku poszło :)

Halibut - Pon 01 Mar, 2010 18:38

Tak się wypatrzyło?

Moim zdaniem problem jest wtedy, gdy nasze lęki przysłaniają nam rzeczywistość.
Nie mieszczą się w nas i wypływają niekontrolowane na, zewnątrz, jeżeli swoje obawy i przeżycia projektujemy na innych. Jeżeli nie możemy otrząsnąć się z własnych traumatycznych przeżyć i wszędzie do koła w sobie i u innych widzimy zagrożenie tam gdzie go niema lub istnieje w potencjalnej formie. To tak jak iść przez las ciemną nocą i każdy szelest wiatru w koronach drzew odbierać jak odgłos zbliżającego się przerażającego śmiertelnego zagrożenia. Ciekawe jest to, że w życiu niektórych ludzi, którzy sami nie pili, aczkolwiek w sposób pośredni stali się ofiarami alkoholu, alkohol wypełnia większy obszar życia niż u alkoholików. Czasami mam wrażenie, że niektórzy niepijący są bardziej uzależnieni mentalnie od alkoholu niż wielu alkoholików. Bo tak naprawdę problem leży w głowie, sami tworzymy potwory, których się boimy i które zjadają naszą dusze. Moim zdaniem ten się wyleczył z problemu, dla którego ten problem przestał być problemem. A pozostali ciągle szukają swojej drogi.

Tomoe - Pon 01 Mar, 2010 19:28

olimpijka napisał/a:
ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy. jak odchoruję to popapranie to żyć będę. topić się w wódce więcej się nie zamierzam. chyba że zresetować jakoś na imprezie :)


Jeśli chodzi o mnie, to ja 5 lipca 2004 roku wypisałam się z klubu kobiet pijących alkohol. I założyłam sobie nowy.
Trochę oczywiście odchorowałam to moje wcześniejsze "popapranie".
Ale od tego dnia zaczęłam wprowadzać zmiany na lepsze w moim życiu.
Nie piję alkoholu ponad 5 lat i 7 miesięcy.
Zapraszam serdecznie do mojego klubu.
Do klubu trzeźwych kobiet.

Olimpijko, nie mnie oceniać, ile ty pijesz, jak często pijesz i czy są to wyłącznie "szlachetne trunki".
Ja tylko ostrzegam - stosowanie alkoholu jako "znieczulacza" może prowadzić do uzależnienia.
Kobiety żyjące w warunkach długotrwałego stresu uzależniają się bardzo szybko.
To taka cieniutka czerwona linia, którą przekracza się niezauważalnie.

Jesteś w trudnym, przełomowym momencie swojego życia.
To, co w ciągu bardzo krótkiego czasu napisałaś na forum o swoim piciu alkoholu - zapaliło we mnie czerwoną ostrzegawczą lampkę. I ta lampka nadal się pali.
Bo mnie nie chodziło tylko o tę twoją wzmiankę na temat "resetowania się" na imprezach, na którą bezpośrednio zareagowałam.
Wcześniej napisałaś też o "kilku piwkach" wypitych z koleżanką, które następnego dnia "odchorowałaś".
A potem twierdziłaś, że pijesz zaledwie raz na kwartał, raz na pół roku, tylko "od święta" i wyłącznie szlachente trunki...

Ja z doświadczenia i obserwacji wiem, do czego prowadzi "resetowanie się" na imprezach i wypijanie "od święta" "kilku piwek" z koleżankami, które się odchorowuje następnego dnia.

Nie życzę ci, abyś powtórzyła moje doświadczenia.
Przyjrzyj się uwaznie i uczciwie swojemu piciu, bo moim zdaniem pijesz ryzykownie.
I w tej kwestii zdania nie zmienię.

Nie chcę cię obrazić.
Chcę natomiast uczulić i ostrzec.
.
Kibicuję zmianom, jakie wprowadzasz w swoim życiu.
Fajna z ciebie dziewczyna i szkoda by cię było...
:)

beata - Pon 01 Mar, 2010 19:49

Tomoe napisał/a:
Nie piję alkoholu ponad 5 lat i 7 miesięcy.
:brawo: :kwiatek:
Tomoe - Pon 01 Mar, 2010 19:55

Za oklaski i kwiatki dziękuję, niemniej podkreślam, że moja trzeźwość sama w sobie jest więcej warta niż owacje na stojąco i kosze orchidei.

Nie dla kwiatków i oklasków jestem trzeźwa, tylko po to, żeby mieć radochę z życia! :D

rufio - Pon 01 Mar, 2010 20:27

Tomoe napisał/a:
żeby mieć radochę z życia!

W to to ja wierze - podśmiewajfruwajka :wysmiewacz: :p :D
Tomoe napisał/a:
jest więcej warta

O W O C :mgreen:

Halibut napisał/a:
Bo tak naprawdę problem leży w głowie, sami tworzymy potwory, których się boimy i które zjadają naszą dusze. Moim zdaniem ten się wyleczył z problemu, dla którego ten problem przestał być problemem.

I dlatego za chwile bedzie wiosna i znow będą muchy
Hali masz u mnie Kawałek falachronu .

ZbOlo - Wto 02 Mar, 2010 08:30

Tomoe napisał/a:
Za oklaski i kwiatki dziękuję

Tomoe napisał/a:
Nie dla kwiatków i oklasków jestem trzeźwa,

...to są tylko oznaki radości, miłe symbole ludzkiego podziwu... pewnie, że nie trzeźwiejemy dla taniego poklasku tylko dla siebie. Ale dajmy ludziom cieszyć się naszymi sukcesami... ;)

olimpijka - Wto 02 Mar, 2010 12:10

Tomoe napisał/a:
olimpijka napisał/a:
ja się z tego klubu wypisałam. i założyłam sobie nowy. jak odchoruję to popapranie to żyć będę. topić się w wódce więcej się nie zamierzam. chyba że zresetować jakoś na imprezie


kwestię klubu wyjaśniała już eevita :) o wódce pisałam w kontekście upijania się Morusa nie swoim.
Tomoe napisał/a:
Zapraszam serdecznie do mojego klubu.
Do klubu trzeźwych kobiet.

ja w tym klubie jakby jetem, przynajmniej w swojej ocenie. ale dziękuję za zaproszenie.
Tomoe napisał/a:
czy są to wyłącznie "szlachetne trunki".

o "szlchetnych trunkach pisałam tylko dlatego, że rozmowa poszła w tym kierunku, czy współuzależnieni mogą/powinni/chcą pić... i mowa była o wódce ...Beata bodajże wspominała. pisząc o innych alkoholach, chciałam tylko zaznaczyć, że to nie tylko wódka
Tomoe napisał/a:
stosowanie alkoholu jako "znieczulacza"

nie stosuję alkoholu jako znieczulacza, zapewniam was
Tomoe napisał/a:
Wcześniej napisałaś też o "kilku piwkach" wypitych z koleżanką, które następnego dnia "odchorowałaś".

zgadza się, wypiłam 2,5 piwa, odchorowałam i? nie wiem dlaczego wzbudza to niepokój.
Tomoe napisał/a:
wyłącznie szlachente trunki

tego chyba nie napisałam.
Tomoe napisał/a:
Jesteś w trudnym, przełomowym momencie swojego życia.

owszem jestem. nie zawsze jest mi łatwo. przy tym jestem na tyle świadoma że doskonale wiem, że nikt i nic nie rozwiąze moich problemów, żaden człowiek tym bardziej alkohol. co więcej, w listopadzie rzuciłam palenie. więc nawet nie ukajam nerwów terapeutyczną fajką. umiem radzić sobie ze stresem :)
Tomoe napisał/a:
Nie chcę cię obrazić.

jak już wspominałam, nie obrażam się. Ja się zgadzam Z halim :)

Halibut - Wto 02 Mar, 2010 13:25

olimpijka napisał/a:
halim


Noo tak jak Hali to od małej litery. cf2423f

evita - Wto 02 Mar, 2010 13:28

Halibut napisał/a:
Noo tak jak Hali to od małej litery.

a może miało być "chwalim" ;)

Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 13:38

olimpijka napisał/a:
sprawa rozwodaowa jest 03/03. Mieszkamy tlko razem. Remont robi i się wynosi.


Czyli - jutro rozwód, a potem wszystkie twoje problemy, Olimpijko, się skończą.
Gratuluję.

Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 13:40

evita napisał/a:

a ja jestem coraz bliżej wejścia do twojego klubu olimipijko :) a nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ci zazdroszczę ;)


To kiedy składasz pozew?

beata - Wto 02 Mar, 2010 13:44

ZbOlo napisał/a:
Ale dajmy ludziom cieszyć się naszymi sukcesami...
No właśnie 8|
evita - Wto 02 Mar, 2010 13:44

Tomoe napisał/a:
To kiedy składasz pozew?

Tomoe gdybyś śledziła mój wątek to wiedziałabyś jak to u mnie jest ! przy czym jednocześnie mnie w przeciwieństwie do olimipijki świstek nie jest potrzebny !
"coraz bliżej" nie oznacza "już jestem" !

Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 13:52

Evito, śledzę zarówno wątek "Być albo nie być", jak i twój pamiętnik.
I śledzę również komentarze do twojego pamiętnika.

I muszę ci powiedzieć, że to jedno twoje zdanie wstrząsnęło mną do głębi:
evita napisał/a:

:nie:
ja już nie rozmyślam Jacuś ... ja już brzydko mówiąc a jednocześnie nazywając rzecz po imieniu - tylko się sprzedaję :(

Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 13:54

beata napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
Ale dajmy ludziom cieszyć się naszymi sukcesami...
No właśnie 8|

Beatka, a czy ja ci to prawo odbieram?
Przecież podziękowałam Ci za twoje oklaski i kwiatki, bo bardzo mnie one ucieszyły.

evita - Wto 02 Mar, 2010 13:55

bo taka jest prawda Tomoe ! a jak inaczej to nazwać ? znasz lepsze wyjście z sytuacji ? bo ja póki co nie i jeszcze trochę muszę przetrwać tak a nie inaczej !
Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 13:57

Tak, masz rację.
Taka właśnie jest prawda.
Ja z tobą nie polemizuję.
:(

beata - Wto 02 Mar, 2010 13:57

Tomoe napisał/a:
Beatka, a czy ja ci to prawo odbieram?
Nawet nie masz jak.Za daleko mieszkasz :wysmiewacz:
Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 13:58

:buzki:
olimpijka - Wto 02 Mar, 2010 14:19

Tomoe napisał/a:
Czyli - jutro rozwód, a potem wszystkie twoje problemy, Olimpijko, się skończą.

Nie nie skończą. Jutro tylko papierek który daje mi psychiczne...nawet nie wiem co... to chyba próbą jakiegos odcięcia się od przeszłości...nie tyle od przeszłości, a od nie moich problemów. alkoholizm Morusa nie jest już więcej moim problemem i nie mam żadnego moralnego czy też obywatelskiego obowiązku martwienia się o niego... co nie znaczy że ostatnio się jakoś wybitnie martwiłam...to ppierwek który potwierdza moje psychiczne odcięcie od niego...
moje problemy będą teraz inne:
- lęk przed samotnością
- brak kolgokolwiek żeby opwoedzieć o tym co myślę - ostatnio z kotem se gadam
- strach przed nowym prtnerem. który nie wiadomo kiedy się trafi
- zadzrośc o rodzinne życie innych, o to że mają normalnych partnerów i dzieci
- zazdrość że Morus będzie spotykac się z kim innym...

nie, Tamoe, problemów teraz będę miała chyba więcej i inaczej będę musiała sobie z nimi radzieć. po jutzrejszym dniu nie wystarczy nienawidzić.

olimpijka - Wto 02 Mar, 2010 14:20

Halibut napisał/a:
Noo tak jak Hali to od małej litery


Hali - przepraszam...ale za to "Z" było z wielkiej...czyli widzisz jaki mam szacunek dla twojej opinii :)

Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 15:40

olimpijka napisał/a:
po jutzrejszym dniu nie wystarczy nienawidzić.


Nie rozumiem.
Ty go nienawidzisz za to, że jest alkoholikiem?

olimpijka - Wto 02 Mar, 2010 15:57

Owszem.
Ze smutkiem muszę stwierdzić, że stosunke do niego mam raczej ambiwalentny. Tak jak pisałam w innym wątku - nadal go kocham. i tak, również go nienawidzę. Niekoniecznie dlatego ze jest alkoholikiem. Tak po prostu - za to jak rozp*****ł nam życie. za to jak mogłoby być a jak nigdy nie będzie.

Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 16:11

Ale sama pisałaś, że już na samym początku tego związku wiedziałaś, a przynajmniej podejrzewałaś, że on ma problemy z alkoholem.
Zaryzykowałaś, bo zignorowałaś czerwone światełko ostrzegawcze, które już wtedy, na początku, się w tobie zapaliło.

Więc przyznaj, że masz również własny wkład w to, co się potem z twoim życiem stało.
Zaryzykowałaś.
I zapłaciłaś za to swoje ryzyko wysoką cenę.
To nie tylko "on ci to zrobił".
W pewnym stopniu ty sama "sobie to zrobiłaś".

olimpijka - Wto 02 Mar, 2010 16:16

Zgadza się. I ponoszę tego konsekwencje. Czy oznacza to że nie mogę go nienawidzić? tak samo jak kocham pomimo?
Tomoe - Wto 02 Mar, 2010 17:18

Możesz, możesz.
Podobno nienawiść to odwrotna strona miłości.

Tylko wiesz, ty go sobie odczaruj.
To znaczy zacznij go widzieć takim, jakim jest.
To jest chory człowiek.
Jasne, że ty nie musisz mu współczuć ani nie musisz ponosić konsekwencji jego choroby.
Ale może ci będzie trochę lżej ze świadomością, że on nie pije tobie na złość.
On po prostu inaczej żyć nie umie.
Alkoholika nie wychowasz.
Jego picie nie ma nic wspólnego z tobą.
Bo alkoholizm to nie jest wada charakteru, tylko choroba.
W skrócie ZZA.
Symbol F.10.2

To się wszystko dzieje w nim - i to nie ma z tobą nic wspólnego.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group