To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Mój partner

teemu5 - Pią 26 Lut, 2010 17:12

Myślę, że mogę napisać to widziałam i widzę co wie sam o sobie mój partner to nie wiem. Chodził regularnie do psychiatry co najmniej 4 lata. raz było lepiej raz gorzej to znaczy okresy nie picia. na poczatku było bez jakichkoliwek prochów. Potem lekkie potem wcale (prochy na depresje).Potem psychiatra polecił mu hipnozę w stanie czuwania. przy pierwszym razie pomogła na pól roku. potem już były przerwy max 2 miesiące. teraz chodzi do psychiatry i ma cięższe prochy i środek podobno hamujący chęć wypicia i chodzi na ta hipnozę. ja uważam, że to sa ruchy szamocząco pozorowane. Nie ukrywam, że teraz jest coraz częściej i coraz dłużej okres ciagu. Podejrzewam, że to przez te prochy (wiadomo że nie wolno ich zażywac jak się pije ale kiedy tak się robi...) bo one w pewien sposób robią z człowieka blaszane pudełko. W przyszłym tygodniu idę do tego psychiatry. Może narazie tyle poopowiadam dalej po pytaniach
Jacek - Pią 26 Lut, 2010 20:41

teemu5 napisał/a:
teraz jest coraz częściej i coraz dłużej okres ciagu

w tym sęk że nikt i nic jemu nie pomoże,jeśli on sam tego nie zrobi
jeśli alkoholik chce pić to będzie pił

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 06:55

Tyle się napisałam i coś źle nacisnęłam i zjadło. To teraz w skrócie. Dziękuję za tak otwarte przyjęcie. Historia alkoholizmu mojego partnera pewnie będzie w mojej wersji wychodziła powoli. Opowiem ostatni tydzień. Tydzien gdzie jesteśmy po wielu szczerych rozmowach i małych planach. W otoczeniu historii jest niestety fakt, że od początku roku ok 1,5 miesiąca mój partner utrzymuje sie w stanie popicia. Nie może prowadzić samochodu ale skladnie i w miarę sensownie prowadzi rozmowy handlowe. Wieczorem daje sobie na luz, jesli ma gdzieś jechać to odstawia i pojedzie i tam daje na luz albo wraca i w domu daje na luz. W tym czasie był cztery razy na hipnozie i z 6 razy u psychiatry. Cały tydzien byl w delgacji, nieczęsto do mnie z niej dzwonił co oznacza w naszym jezyku dziabnąłem i nie dzwonię. Zakręcil jeden dzien, zamiast do domu zanocowal w hotelu. Podobno żeby się na oczy wtakim stanie nie pokazywać... Pokazał sie wczoraj ok 11 -12. Rozumiem, że doba hotelowa sie kończy. Stanu w jakim sie pojawil też bym nie chciala ogladać.
teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 07:01

Powiedział, że walczy że powinnam byc dumna że nie poszedl w miasto tylko że wrócił do domu bo chce sie pozbierać. System pozbierania polegał do tej pory cztery razy na tym,że oddawał mi portfel, klucze itd i szedł dogorywac a ja go poilam witaminami, woda i dawałam cos do jedzenia. Najczęściej kryzys glodu przychodził po 6 godzinach ale jakoś udawało sie go rozmową i pojeniem zachecic do walki. Wczoraj nie. Poszedl przez taras o sklepu i nabył zapas na nocne konanie. Teraz zajrzałam, to po odgłosach wydawało mi się, że tam pól monopolowego powinno leżeć opróznione. Jedna puszka po piwie i butelka po winie. Moga byc pewnie schowane butelki. Ale stan który widziałam ok 1 w nocy wskazywał że sie napil co najmniej 6 razy tyle.
teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 07:14

Powiedzial mi wczoraj w fazie pijanej (nie belkotliwej) że go psychiatrzy oszukują i reszta też że nic mu nie pomaga. Niestety pwoiedziałm mu to co zawsze że jeśli odrzuci te pozorowane ruchy i bedzie chciał to jeszcze ma szansę sie wyciągnąć, zapytał czy mu pomogę powiedziałm że sammo to że jestem powinno mu dać do myślenia. Ale zna zasady nie ma picia kiedy sie chce byc trzeźwym. Potem krokami wchodzi w niego GŁOD. Te oczy ktore patrzą tak że iwesz że przegrałaś. Tym razem pójdzie nie ma argumentów. Tylko takie systemy jak w izbie wytrzeźwien by dały radę. Ja nie. Dlatego z całego serca gratuluje Wam takiego zwycięstwa. I mam nadzieję, że ja bede go równiez ogladala na co dzień u nas.
teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 07:19

I co no i to, że teraz leży i dogorywa. Kiedyś powiedział mi, że lekarze postawili na nim kreske, bo nie ma kaca. W tym roku powiedział mi, że terapie grupowe go odrzucaja bo nie umie być szczery od 10-12 roku życia nie jest szczery w rozmowach. Taka terapia byłaby kolejnym oszustwem. Co o tym myślicie. Bo ja myślę, że jeszcze nie dojrzał i szuka dziury w całym
stiff - Sob 27 Lut, 2010 07:24

teemu5 napisał/a:
Powiedział, że walczy że powinnam byc dumna że nie poszedl w miasto tylko że wrócił do domu bo chce sie pozbierać.

Bohatera masz tylko jeszcze o tym nie wiesz... g45g21

stiff - Sob 27 Lut, 2010 07:27

teemu5 napisał/a:
Taka terapia byłaby kolejnym oszustwem. Co o tym myślicie. Bo ja myślę, że jeszcze nie dojrzał i szuka dziury w całym

Kiedy Ty dojrzejesz, aby zrobić z tym porządek... :roll:
Ile masz jeszcze czasu, aby trwać bezczynnie w tym stanie zawieszenia... :roll:

Borus - Sob 27 Lut, 2010 08:01

teemu5 napisał/a:
ja myślę, że jeszcze nie dojrzał
...ja też myślę, że jeszcze nie dojrzał i nie dojrzeje, dopóki będzie wiedział, że zawsze może liczyć na Twoją pomoc... 8|
najlepszym posunięciem z Twojej strony byłaby moim zdaniem całkowita obojętność na to, co robi, jak się czuje, czy gdzie śpi...musi sam porządnie pierdyknąć o glebę i zacząć chcieć nie pić...inne manewry są absolutnie nieskuteczne...wiem to po sobie... :skromny:

czarna róża - Sob 27 Lut, 2010 08:07

Witaj Teem..myślę że powinnas poczytac więcej z działu współuzależnienie,tam dziewczyny przez lata wyprawiały cuda by ich alko nie pił..dopiero pozbawienie alkoholika komfortu picia może zacząc dawac jakieś rezultaty..dopóki będziesz go kryc,pomagac mu w kacu,w pijaństwie..On nie przestanie..
teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 08:27

Myslę, że naczytalam sie dosyc o wspóluzaleznieniu. Najprościej jest w moim przypadku odejśc, jestem niezalezna. Takich rad jest na forach mnówstwo. Nie twierdzę, że z uporem równie chorego umysłu będę przy nim trwac i pielęgnować jego i tym samym jego alkoholizm. Załozyłam sobie rok walki, bo gdyby nikt tak naprawdę o was nie walczył to co ...Nie chciałabym, żeby kolo mmnie kiedys kiedykolwiek ktoś postawił kreskę bo zachorowalam. Wiem, że jeszcze nie osiągnął dna. pomimo tego,że zawalił kilka duzych kontraktów, zebrali go dwa razy z ulicy do iwytrzeźwień, spał w mroźną zimę w garażu kilka nocy. spał na ogrodzie i sąsiedzi wiedzą i rodzina i nikt go nie kryje i nikt mu nie pomaga. I nic.. Moja pomoc z zalożenia ma doprowadzic do takiego stanu, żeby móc chociaż na chwile dotrzec do trzeźwego ja i namówic go na AA.
teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 08:32

Odpowiem Klarze. Do psychiatry chodzilam, żeby mnie zdiagnozował po swojemu czy nie jestem wspóluzalezniona. Miesciłam się w granicach normy, póxniej poprosiłam żeby sie przyjrzał jednak czy nie wykorzystuje partnera np chęć dominacji bo on chory a ja nie. Nie. Czy jestem ssawa emocjonalną nie odstaje od normalnego wizerunku. To nie znaczy że nie wymacał i nie pracowalismy nad kilkoma brudami które wyszły. Pewnie z czasem i przebywaniem taki stan wspóluzaleznienia może pojawic sie niewidzialnie i dopaść. Nie zaprzeczam, może czas znowu sie przyjrzeć.
beata - Sob 27 Lut, 2010 08:33

teemu5 napisał/a:
Tyle się napisałam i coś źle nacisnęłam i zjadło
Proponuję Ci zasze,gdy piszesz długi tekst skopiować go przed wysłaniem.Ja tak robię i problem znika. :)
teemu5 napisał/a:
Powiedział, że walczy że powinnam byc dumna
No widzisz,a Ty zamiast być dumna z faceta,to na niego narzekasz :p (to oczywiście jest żart).
teemu5 napisał/a:
a ja go poilam witaminami, woda i dawałam cos do jedzenia.
Nie karm,nie podawaj picia,witaminek,jedzenia.Dziewczyno przecież jak facet ma taki komfort picia,to po co ma się brać za siebie jak mu dobrze.No po co?
teemu5 napisał/a:
Co o tym myślicie.
Ja myślę,że facet ściemnia.Najzwyczajniej w świecie robi Cię w konia,a Ty na to pozwalasz.
Powiedz mi co robisz Teemu,aby pomóc sobie?

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 08:37

Mam konkretne pytania do Was:
1. Czy tak jak prosi umowic i pójśc z nim do nowego terapeuty ( do tej pory tylko dwa razy psychiatra zażyczyla nas sobie razem) i zawsze unikałam robienia za kogoś czegoś. Chce niech nas umówi, czy tego sie trzymać czy zmienić kurs na chwilę i czy to nie da mu sygnału że zrobie jeszcze i to i to. Zalezy mi na tym terapeucie.
2. Jak namówic na AA?

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 08:44

Żyję Beatko, zyję. Nie jest to życie bajkowe, ani usłane różami ale zyje tak jak sobie wybrałam. Ten rok walki o niego chciałabym spędzić z Wami jako grupa wsparcia. Jesli można.Nie ma co narzekac i sie rozdraniać nie jest to stan cudowny ale nie beznadziejny, bo jak na Was patrzę poprzez ekran to szansa jest. Czy my bedziemy razem kiedy problem picia zniknie czy tego nie wiemy na dzien dzisiejszy. Ale wiem, że rok dla kogoś kogo sie kocha i kochalo tyle czasu nie jest takim długim okresem. Jeśli będę zyła 80 lat to jest to 1/80 a jesli padne dzisiaj to było to tylko 2/457 miesiąca z całego mojego zycia. A może warto...
beata - Sob 27 Lut, 2010 08:45

teemu5 napisał/a:
Jak namówic na AA?
Jeśli sam nie zechce pójść,to choćbyś na rzęsach stawała...nic nie wskórasz.To ma być jego decyzja.On musi chcieć nie pić.
teemu5 napisał/a:
1. Czy tak jak prosi umowic i pójśc z nim do nowego terapeuty
Teemu ja powiem tak.Zajmij się sobą.Idź do terapeuty,ale dla siebie,a On niech sobie radzi sam.
Klara - Sob 27 Lut, 2010 08:50

Teemu, czy sprawdziłaś ten test?: http://img1.smyki.pl/0802/16/m/1548489381.jpg
Czy przeczytałaś ten tekst?: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=962

teemu5 napisał/a:
Ten rok walki o niego chciałabym spędzić z Wami jako grupa wsparcia

Możesz tak zrobić, a równocześnie TYLKO DLA SIEBIE skorzystać z realnego wsparcia.
Tu masz adresy i (dobrze Ci radzę) jak najszybciej skorzystaj z dowolnego: http://www.psychologia.ed...&op=spis&id=167

emigrantka - Sob 27 Lut, 2010 08:53

teemu5
witaj
jesli prosi , to mysle ,ze powinnas pojsc
ja jestem trzezwiejaca alkoholiczka , nikt ze mna nigdzie nie szedl choc mialam szczery zamiar skonczyc z piciem ( nie pije rok )
czulam sie wowczas jakas opuszczona
pozostawiona sama sobie
a jak wiadomo samotnosc to niebezpieczny stan dla alkoholika
i tylko ogromna wola walki i determinacja pozwolila mi
na walke o sama siebie
tak nie pije i robie to przedewszystkim dla samej siebie
ale potrzebna jest tzw " sila wyzsza" dla niektorych moze to byc wsparcie kogos bliskiego ,dla innego jest ta sila Bog

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 09:24

Klara, dzieki za link z tekstem ale zamiast testu mam pyszny tort to jakis test dla nowych ::)
Klara - Sob 27 Lut, 2010 09:29

teemu5 napisał/a:
zamiast testu mam pyszny tort to jakis test dla nowych ::)

:oops: :oops: :oops:
Mimo to, życzę SMACZNEGO :)
A teraz to, co powinno być wcześniej: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2046

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 09:31

emigrantka
cześć, pójdę do tego terapeuty. Zobaczymy czy sama czy jednak we dwoje. I pójde w tygodniu na spotkanie Al non żeby się nauczyć na nowo postepować ze soba i z nami razem. Nie moge pojąć jak daleko trzeba macac zeby było to dno. Chciałabym, żebyście mi powklejali linki do swoich historii to może mi się coś uda poduczyć. Emigrantko trzymaj sie i nie daj wciagnąć. Pewnie, że szkoda że byłaś samotna ale jaka jesteś teraz wzmocniona i wiesz że sama na wiele Cię stać. Pozdrawiam i biorę sie za sobotnie akcje praca - dom ale wrócę :)

Klara - Sob 27 Lut, 2010 09:36

teemu5 napisał/a:
Powiedzial mi wczoraj w fazie pijanej (nie belkotliwej) że go psychiatrzy oszukują i reszta też że nic mu nie pomaga

Dopóki będzie czekał, aż go ktoś wyleczy bez jego czynnego udziału (chęci), dopóty nic z tego nie będzie 8|

beata - Sob 27 Lut, 2010 09:48

teemu5 napisał/a:
ale zamiast testu mam pyszny tort to jakis test dla nowych
Klara napisał/a:
:oops: :oops: :oops:
:wysmiewacz:

teemu5 napisał/a:
I pójde w tygodniu na spotkanie Al non żeby się nauczyć na nowo postepować ze soba i z nami razem
To dobry wybór :)
Jacek - Sob 27 Lut, 2010 10:10

emigrantka napisał/a:
a jak wiadomo samotnosc to niebezpieczny stan dla alkoholika

ja taką samotność tworzyłem sobie pijąc
odrzucałem wszelkiego rodzaju dawane mnie pomoce
byłem pewien że sam sobie świetnie daję radę,że tym kieruje
dopiero gdy wszyscy mnie opuścili (rodzina) zrozumiałem ile było mojej racji
ale właśnie taka pozostawiona samotność - samemu sobie
mnie wzmocniła - otworzyła oczy i dała do myślenia
że coś zemną jest nie tak

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 16:53

Nie wiem kiedy bedzie to dno kiedy juz sie tylko można odbić lub utonąć. Przecież jest jasne, że to że ja wierzę że mu się uda (nam) nie daje 100 % gwarancji powodzenia. Życzę mu sił, ale od kilku godzin jest w "mieście" i dzwonił już do drzwi ale nie tym razem. Nietrzeźwym nie otwieram. Co za diabelska choroba w połaczeniu z depresją to jazda do krainy ciemności. Ciężko mi ale wiem że to dla jego dobra.
Klara - Sob 27 Lut, 2010 17:26

teemu5 napisał/a:
Nie wiem kiedy bedzie to dno kiedy juz sie tylko można odbić lub utonąć.

Nie każdy je osiąga za życia :(
RATUJ SIEBIE!!!!
teemu5 napisał/a:
diabelska choroba w połaczeniu z depresją

Depresja bywa skutkiem nadużywania alkoholu i mija po zaprzestaniu picia.
Myślę że zamiast do psychiatry, Twój partner powinien pójść na wizytę do terapeuty uzależnień.
Podałam Ci link z adresami ośrodków. Przyjmują tam zarówno terapeuci uzależnień jak i współuzależnienia.

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 18:24

Też bym chciała żeby poszedł co dzień i co dzien nawet dziś mu o tym mówię on mowi tak jutro i tyle. Jak sam nie będzie chciał to nici z tego sami o tym mówicie i to jest jasne. Jak go nawet zawiozę to i tak nic nie da więc nie będę marnowała czasu. jak się sam zdecyduje to pójdę z nim jesli będzie potrzebował.
Klara co ty mnie tak chcesz uratować ... to co mam go zostawić bez kontaktu bez interesowania się i zapomniec że istniał?
Cech charakteryzujących wspóluzależnienie cała sterta, psychiatra dignozuje po swojemu ale czy bycie z kims na pewnych warunkach i danie sobie i tej osobie szansy to taka tragedia. Co to byłby za świat gdyby przy każdym zakręcie wyrzucali cie z wagonu albo wysiadali bez ostrzeżenia. daj spokój. System zdroworozsądkowy popieram ale radykalizm zawsze kończył się wojną.

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 18:33

Na pewno czytaliście inne fora gdzie stado zawsze krzyczy zostaw takiego, uciekaj, pakuj się i fruuu. Nie da się z takim to a takim żyć. A ze starym zniewiesciałym ramolem da się. A ze zdradzającym w kółko zbereźniku da się. A z zazdrosnym o pracę pajacem da się. A z takim co ci w kółko robi łaskę że z toba jest. A zakompleksiałym tchórzem.A z pracoholikiem? A z takim co pucuje samochód nonstop. A a .... To zostanmy same i już. I nie daj żebym się nad kims ulitowała (zaraz wejdzie analiza postępowan i podteksty) na koncu w karmniku słoniny nie powieszę bo się będę analizowała.
Wiem, że to sa poważne sprawy i wiem że sprawa może być przegrana. Nie wiem czy ten rok to dużo za dużo dla alkoholika czy za mało. Ale wiem też że bez wsparcia - nawet wirtualnego - bez podnoszenia z rowow i załatwiania za niego spraw itd jest trudniej. Może się okaże że jemu trzeba trudniej. Czas pokaże.

Klara - Sob 27 Lut, 2010 18:39

teemu5 napisał/a:
psychiatra dignozuje po swojemu

Może byś również tego psychiatrę zostawiła samemu sobie i poszła na normalną terapię. Wówczas wiedziałabyś co do Ciebie piszę i nauczyłabyś się takich zachowań, które być może Twojemu partnerowi dałyby impuls do leczenia. Zwróć uwagę, że piszę "być może", bowiem nigdy nie wiadomo gdzie jest to dno...
Cytat:
Klara co ty mnie tak chcesz uratować

...ależ Dziewczyno, to jest Twoje życie, więc możesz z nim zrobić co zechcesz. Możesz je sobie nawet zniszczyć....
Alkoholizm partnera może wyssać wszystkie siły i wciągnąć jak bagno. Bądź pewna, że Twój Mężczyzna mając do wyboru dobrą popijawę, albo pielęgnowanie Ciebie gdybyś zachorowała, wybrałby to pierwsze.
Ty zaś będziesz się cackać i zastanawiać czy wypada zostawić dorosłego chłopa samego, czy też go zawieźć, czy umówić, czy namówić....
Czy być niańką, czy mamusią.... odpowiada Ci taka rola?

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 18:45

teemu5 napisał/a:
A ze starym zniewiesciałym ramolem da się. A ze zdradzającym w kółko zbereźniku da się. A z zazdrosnym o pracę pajacem da się. A z takim co ci w kółko robi łaskę że z toba jest. A zakompleksiałym tchórzem.A z pracoholikiem? A z takim co pucuje samochód nonstop. A a


A teraz zabrzmiałaś jak moja 80 letnia babcia...która od 4 miesięcy namawia mnie do zostania z Morusem, bo:
1) chłop od czasu do czasu musi się napić
2) pieniądze do domu przynosi i ci oddaje
2) nie zdradza cię
3)sprz ata
4)ręki na ciebie nie podnosi
5)masz 30 lat kto cię teraz zechce
6)najwyższy czas dziecko rodzić, co to za kobieta bez dziecka

nie definiujmy się jako kobiety przez obecność mężczyzny u naszego boku.

Jacek - Sob 27 Lut, 2010 18:48

teemu5 napisał/a:
Klara co ty mnie tak chcesz uratować ... to co mam go zostawić bez kontaktu bez interesowania się i zapomniec że istniał?

teem to trudne do przyjęcia takich rad
nie każda musi się kończyć tak jak tu za chwilę opiszę
kiedyś szukałem pomocy dla siebie - alkoholika
i znalazłem forum (inne ,to jeszcze nie istniało)
i z czasem dawałem porady podobnym sytuacją do twojej
tamta dziewczyna też się wzbraniała, że
poczeka jeszcze
kocha go
itp
trwało to jakiś czas ,siły ją opuszczały
zwątpienia coraz większe,ale ona twardo te swoje
jeszcze poczekam
nie mogę tak zapomnieć o nim
itp
aż pewnego razu w swym opisie jaki użyła wystąpiło słowo nóż
"mąż wymachiwał nożem"
są razem,wybaczyła jemu (widocznie nie był to drastyczne zdarzenie)
ale wiem że od tamtej pory brała poważniej moje i innych rady

Jacek - Sob 27 Lut, 2010 18:57

teemu5 napisał/a:
zostaw takiego, uciekaj, pakuj się i fruuu

może i trudno w to uwierzyć,ale ja dając taką sugestię mam również na myśli dobro partnera alkoholika
bo na własnym doświadczeniu wiem że mnie już nic nie pomogło
jak właśnie odejście mojej żony

teemu5 - Sob 27 Lut, 2010 19:03

Dzięki Jacku, absolutenie nie biore lekko tak okropnej i nieobliczalnej choroby. Nie chcę też byc Don Kichotem nie wystawiam piersi po ordery ale nie chce tylko dostawac rad "ratuj się". Po to zarejestrowalam sie na forum żeby oprócz wiedzy klinicznej posłuchać z życia wzietych przykładów. Czy wszyscy będący na forum trzeźwi alkoholicy byli opuszczeni przez żonę partnera najprościej mówiąc rodzinę. Wszyscy ?
Musze się zająć teraz pracą ale jutro się pojawię. Pozdrowienia

olimpijka - Sob 27 Lut, 2010 19:05

teemu5 napisał/a:
Czy wszyscy będący na forum trzeźwi alkoholicy byli opuszczeni przez żonę partnera najprościej mówiąc rodzinę.


niektórym to i to nie pomogło. nie chodzi mi tu akurat o forumowych :)

Borus - Sob 27 Lut, 2010 19:54

...nie mogę mówić za innych, ale ja osobiście zostałem olany do tego stopnia, że moja żona całkowicie zignorowała jeden z elementów mojej terapii, jakim był "list od najbliższej osoby", który miał za zadanie uzmysłowić mi nasze wzajemne relacje w czasie mojego picia...praktycznie jedyną osobą, której zależało na tym, bym przestał pić, pozostała moja córka, choć i ona (jak się później okazało) miała już coraz mniej nadziei, że cokolwiek mogę w swoim życiu zmienić.
Moja teraz już ex-żona mieszka nadal w moim mieszkaniu, żyjemy obok siebie, przykro mi patrzeć, jak nieraz jest jej ciężko, ale cóż...między nami zdarzyło się zbyt wiele złego,żeby można to było puścić w niepamięć...mniej więcej tak to właśnie w skrócie wygląda... 8|

Jacek - Sob 27 Lut, 2010 20:36

Borus napisał/a:
między nami zdarzyło się zbyt wiele złego,żeby można to było puścić w niepamięć

co takiego mogło się wydarzyć ???
co takiego mogło się wydarzyć,abym nie mógł jej wybaczyć ???
a wydarzyło się
wybaczyłem
"Santa Maria"
Do nieba, w góry
Do rodzinnego miasta, do mojego kraju
Do rzeki, do doliny
Do miejsca gdzie sie urodziłem
Do mojej matki do mojego ojca
Do moich sióstr i moich braci
Do moich przyjaciół i mnie samego
I do tego co tak bardzo kocham



Borus - Sob 27 Lut, 2010 21:44

Jacek napisał/a:
a wydarzyło się
wybaczyłem
...ale pamiętasz i będziesz pamiętał...zresztą nie tylko Ty, Ona też... 8|
Jacek - Sob 27 Lut, 2010 22:44

Borus napisał/a:
ale pamiętasz i będziesz pamiętał...zresztą nie tylko Ty, Ona też

Borusku ,ja pamięć mam krótką
a miłości taki ogrom ,że dzielę się z innymi

Borus - Sob 27 Lut, 2010 22:59

Jacek napisał/a:
ja pamięć mam krótką
...ja bardzo długą... 8|
a swoją chyba też lekceważysz, bo pamiętasz, co wybaczyłeś...
zresztą jest wielka różnica pomiędzy wybaczeniem a zapomnieniem a ja pisałem o puszczeniu w niepamięć

Jacek - Sob 27 Lut, 2010 23:13

Borus napisał/a:
zresztą jest wielka różnica pomiędzy wybaczeniem a zapomnieniem a ja pisałem o puszczeniu w niepamięć

Borusku ale ja nie pisałem z krytyką ciebie
raczej że można tak zrobić - a to już o sobie

beata - Sob 27 Lut, 2010 23:49

teemu5 napisał/a:
danie sobie i tej osobie szansy
Tylko ile tych szans będzie? :roll:
beata - Nie 28 Lut, 2010 00:01

teemu5 napisał/a:
Czy wszyscy będący na forum trzeźwi alkoholicy byli opuszczeni przez żonę partnera najprościej mówiąc rodzinę. Wszyscy ?
Różnie to jest.Nie mówię o forum tylko o ludziach poznanych w realu.Znam alkoholików którzy mówią,że gdyby żona nie odeszła,to by pili dalej,ale i takich którzy twierdzą,że gdyby odeszła,zapili by się na amen.
Moje zdanie jest takie.Jeśli zamierzasz zostać i trwać przy alko....poszukaj również pomocy dla siebie.Tylko dla siebie.Może to być np.Al-Anon :)

KICAJKA - Nie 28 Lut, 2010 10:50

teemu5 napisał/a:
Czy wszyscy będący na forum trzeźwi alkoholicy byli opuszczeni przez żonę partnera najprościej mówiąc rodzinę. Wszyscy ?
Może nie wszyscy,ale w moim przypadku podjął skuteczne leczenie jak zostawiłam go samego z problemem,bez jakiegokolwiek wsparcia. Sam zaczął szukać ratunku i pomocy dla siebie.A jak postępować nauczyłam się na grupach Al-anon.Wcześniej właśnie związałam się świadomie z alko aby mu pomóc wyjść z nałogu - "o święta naiwności" -tylko ja grzęzłam przez lata a on miał niańkę i komfort. :skromny: Życzę powodzenia :pocieszacz:
Klara - Nie 28 Lut, 2010 10:57

Wobec tego ja też się dopiszę.
Nie opuściłam mojego męża do końca, chociaż w ciągu ostatnich sześciu lat oddzieliłam się od niego i czekałam kiedy wreszcie poprosi o pomoc, bo przecież wiedział o co chodzi - był trzy razy na terapii zamkniętej.
Przez ponad 20 lat zachowywałam się (z niewiedzy) tak jak Ty Teemu 8|
Mój mąż nigdy nie wytrzeźwiał.
Zapił się :?

yuraa - Nie 28 Lut, 2010 12:02

teemu5 napisał/a:
Czy wszyscy będący na forum trzeźwi alkoholicy byli opuszczeni przez żonę partnera najprościej mówiąc rodzinę. Wszyscy ?

czuję się wywołany do odpowiedzi
moja żona nigdy mnie nie zostawila na dłużej niż dwa tygodnie, nie było nigdy definitywnego rozstania, papierów rozwodowych, itp

ale gdzieś tam w pewnym momencie chyba odcięła się odemnie mentalnie, w głowie odeszła , zauważylem, nawet przez zapuchnięte oczy że wisi jej mój dalszy los.

w chorobie alkoholowej niema : wszyscy, tam gdzie zaczyna się uzależnienie kończy się wszelka logika

teemu5 - Nie 28 Lut, 2010 12:12

Dziekuję Klaro za szczerość i sama Twoja historia życiowa jest nie do skomentowania przeze mnie. Mam nadzieję że teraźniejszość jest dla Ciebie łaskawsza. Z waszych wypowiedzi wynika jasno, że każdy alko ma swoją drogę. I pewnie nawet przy postepowaniu ksiązkowym nie zawsze podejmuje szansę leczenia.A co najgorsze nie ma gwarancji że wejdzie w stan trzeźwości na trwałe. Jest to straszna choroba. Na temat chorób wiem niewiele. Na szczęście moją rodzinę i krag znajomych do tej pory Pan Bóg oszczędził.pisalam ,że pójde w tym tygodni na al anon chyba że praca którą jak napisała KIwi ...szanuje postawi mi zapore ale moze nie ;)
Klara - Nie 28 Lut, 2010 13:22

teemu5 napisał/a:
pójde w tym tygodni na al anon chyba że

Celowo wyrwałam TAKI kawałek z Twojego postu.
Jeżeli zechcesz przyjąć ode mnie jakąś radę, to jest ona taka:
- postaraj się pogodzić pracę z obecnością na mityngu Al-Anon. W Warszawie jest tyle grup, że znajdziesz dla siebie jakąś, niemal o każdej porze dnia;
- zrezygnuj z tego "lekarza", który u Twojego partnera leczy skutek a nie przyczynę i być może spowoduje u niego dodatkowo uzależnienie od leków. Przypuszczam też, że bierze za to (łącznie z hipnozą) niemałe pieniądze;
- przede wszystkim idź na terapię dla współuzależnionych, która nic nie kosztuje, a da Ci wiedzę o alkoholizmie i pozwoli dostrzec przyczynę, dla której tak kurczowo trzymasz się tego toksycznego związku :(

rufio - Nie 28 Lut, 2010 17:02

Dopóki bedzieśz sie tak zachowywała jak sie zachowujesz Teemu - to Twój partner nie wytrzezwieje bo nie widzi zadnego powodu aby to zrobic - zbyt mu dogadzasz i go pieścisz . Jeszcze rok dwa i nie ma nas a bedzie ... wódko daj umrzec
pietruszka - Nie 28 Lut, 2010 17:05

teemu5 napisał/a:
I pewnie nawet przy postepowaniu ksiązkowym nie zawsze podejmuje szansę leczenia.

Teemu, co rozumiesz przez "postępowanie książkowe"?

stiff - Nie 28 Lut, 2010 20:14

teemu5 napisał/a:
I pewnie nawet przy postepowaniu ksiązkowym nie zawsze podejmuje szansę leczenia.

Większość terapii oparta jest na 12 krokach AA i to działa... :roll:

pietruszka - Nie 28 Lut, 2010 20:55

teemu5 napisał/a:
każdy alko ma swoją drogę

No tych dróg jest niewiele, albo leczenie (AAi/lub terapia, albo wymuszona abstynencja, albo ... zapicie się...
Teemu, myślę, że to Ci przyda:

Jras4 - Nie 28 Lut, 2010 21:08

Czym Ty sie babo łamiesz ..kopni w du** dziada ..i tyle zacznij zyć jak człowiek bez pasożyta ...Zobaczysz odzyjesz a on niech sie zachla albo zrozumie pszejdzie terapie czy co ..i wruci a jak nie to pójdzie w piach ...
Jras4 - Nie 28 Lut, 2010 21:16

A i pamientaj pijak to nie człowiek ....
beata - Nie 28 Lut, 2010 21:18

Jras4 napisał/a:
A i pamientaj pijak to nie człowiek ....
A kto?Lub co?
milutka - Pon 01 Mar, 2010 21:47

Jras4 napisał/a:
A i pamientaj pijak to nie człowiek ....
ostre słowa :szok:
Masakra - Pon 01 Mar, 2010 21:50

Nie przejmuj sie on jest niepoczytalny.
milutka - Pon 01 Mar, 2010 21:52

Mam nadzieję,że gada bez sensu bo z tym akurat się nie zgodzę .
Masakra - Pon 01 Mar, 2010 21:54

Chce na siebie uwage zwrocic. Wiesz on sporo wie i ma duzo racji m in z tym ze najlepszym rozwiazaniem byloby zostawic alkoholika samemu sobie ale pozatym to nie bierz do siebie takich slow
milutka - Pon 01 Mar, 2010 21:55

no aż tak to tego nie przeżywam ale dzięki :)
teemu5 - Wto 02 Mar, 2010 19:11

Dzień dobry, dziękuję za wszystkie wpisy. Ciesze sie że sie u was zrejestrowałam na forum. macie dużo serca i chęci pomocy. Mam nadzieję, że nie zmarnuje tego i pomoze mi to zmądrzeć czy jak Klara określa ratowac siebie. Dzisiaj mam padalcowy nastrój i nieukrywam, że w emocji mogłabym skorzystać z bezcennej rady pójścia sobie dallleeeko od tego problemu alkoholowego i wszystkich powiazanych. Zatruwajacy dużą część życia żarłoczny potwór. Ale wiem też że to byl długi pracowity dzien i chcę odpocząć. Obiecuję przeczytać z uwaga to co mi powklejaliście i przeczytać wszystko uważnie ale nie teraz bo niestety padam. Caly dzien przed oczkiem bila gatesa mnie polożył. A jeszcze jest wietrzny dzień. Wszystkich wielbicieli Kubusia Puchatka pozdrawiam z okazji "Wiatrodnia"
ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 00:48

teemu5 napisał/a:
Wszystkich wielbicieli Kubusia Puchatka pozdrawiam z okazji "Wiatrodnia"

...dziękuję w imieniu moich córeczek... :okok:

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 08:47

A proszę bardzo, dzisiaj jest za to śliczny słoneczny dzień. Mój partner po zbolałym kolejnym dniu jednak poszedł na terapię. Wczoraj na pytanie z serii biadolę i szukam powodu"z czego będą żyły moje dzieci, nie zapewnię im przyszłości...itd" sami sobie dopowiedźcie jak jest sie na tym etapie co traci się źródło dochodów i każdy miesiąc jest chudszy a perspektywy żadne (dla mojego partnera jest to kolejny powód do picia jak każdy) odpowiedziałam całkiem spokojnie, że dopóki sie będa uczyły to będa miały po nim rentę.A że są zdolne to pewnie wyucza się w zawodzie ktory zapewni im dalej egzystencję. Jak to ?!!! - oburzył się pełen troski tatuś (złośliwiec ze mnie). Nie odrywając się od smarowania - sobie jedynie- kanapki - powiedziałam spokojnie taka sobie wybrałeś teraz drogę i wszystkie znaki wskazują, że przyspieszyleś żeby być w tym roku na mecie. Nie mam wyrzutow że tak mu to okresliłam. Czy jestem wredną babą?
pterodaktyll - Śro 03 Mar, 2010 08:47

Przeczytałem to wszystko i jeśli mogę wyrazić swoje zdanie. Chcesz powielać po raz kolejny te same błędy, które popełniają ci, którym się wydaje, że prośbą, nakazem czy groźbą zmuszą alkoholika, żeby na terapię poszedł. Ha, ha. Święta naiwności. Jak to powiadają, jak sobie życie spieprzysz, takim je będziesz miał....Powodzenia życzę, bo widzę, że będzie Ci bardzo potrzebne.

To pisałem ja alkoholik z prawie 30 stażem niechlubnym, który na własnej skórze odczuł zbawienny wpływ kopniaka jaki w swoim czasie dostał od swojej (dziś już byłej) żony. Pozdrawiam ;)

emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 08:50

teemu5 napisał/a:
Czy jestem wredną babą?

powiedzialas szczera prawde

Klara - Śro 03 Mar, 2010 08:55

teemu5 napisał/a:
Czy jestem wredną babą?

Zaczynasz stosować tzw. twardą miłość.
Niektórzy mawiają, że nie ma to nic wspólnego z miłością, wszystko jednak wskazuje na to, że jest jedynym sposobem czasem na to, żeby uratować alkoholika, a jeżeli nie - to przynajmniej osoby z jego otoczenia.

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 08:56

Emigrantko ale jasniej że jestem wredna baba to powiedzialam prawde czy o tej rencie :)
teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 09:00

Pterdaktylku uskrzydlony
gdzie tu jest groźba albo nakaz? To jest wypowiedzenie zdania do osoby ci bliskiej która pieprzy sobie życie. Jak nie będzie chcial to nic z tego nie będzie. Ale ostrzeżenie i powiedzenie zdania na ten temat uważam, że jest w porządku. Artykuowanie faktów pozwala na ich zaistnienie nawet u tych którzy ich nie dostrzegaja. Gdyby wszyscy byli domyśłni to znakow drogowych tez by nie musialo być.

emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 09:02

Przede wszystkim nie jestes wredna baba
powiedzialas jaka jest prawda
mam na mysli caloksztalt wypowiedzi
myslisz poprostu o przyszlosci dzieci
podczas gdy Twoj partner nawet nie bardzo sie nad tym
zastanawia
tzw.twarda milosc moze wywolywac poczucie winy
ale to czesto jedyna droga do swiadomosci alkoholika
czy zadzialaja ? nie wiem moze, za ktoryms razem
u mnie
udalo sie to po wielu takich terapiach szokowych
oby Twoj nie byl tak uparty jak ja :p

pterodaktyll - Śro 03 Mar, 2010 11:33

teemu5 napisał/a:
To jest wypowiedzenie zdania do osoby ci bliskiej która pieprzy sobie życie. Jak nie będzie chcial to nic z tego nie będzie

Ufff. Nie jest z Tobą jeszcze tak źle. ;)

Jras4 - Śro 03 Mar, 2010 13:51

Klara napisał/a:
, że nie ma to nic wspólnego z miłością
To prawda to sadyzm i okrucieństwo ale innaczej sie nieda
teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 14:25

No dzien dobry, życie wnosi kłebek niespodzianek których sie nie spodziewamy. Na przyklad ja powiem wam, że moj partner wyprowadził się kilka godzin temu. ustalilismy, że przyjdzie na herbatke jak będzie trzeźwy i powie mi co dalej będzie robił.
Opowiem jak w bajce
jak wspomniala wczesniej poszedł do psychologa, wyszedł trzeźwy wrocil wcięty. na pytanie dlaczego tak zrobił udzeilil przeslicznej odpowiedzi ktorej jeszcze nie było w naszym słowniku - bo jakbym przez 40 minut szukała na tym wietrze taksówki to bym zobaczyła jak to jest. Legenda objasniająca dla niewtajemniczonych: szukanie taksówki w centrum Warszawy ok 11 jest niemożliwe w tym czasie wszystkie taksówki sa w nowym jorku .
nawet mi ręce nie opadły ale tez sie nie podniosły po prostu poprosilam uprzejmie żeby sobie na kilka dni spakował rzeczy po reszte przyjdzie jak wytrzeźwieje. Zrobił to będac chyba w szoku tak więc spodziewam się bumeranga ale nie zamierzam ustąpić bo dlaczego? Niestety mój inteligentny, wykształcony menadżer ma pól mózgu zajęte przez psychotropy, pół przez alkohol. Nie było w tych oczach co mi bzdurały o taksowce mojego partnera był potwornie cierpiący człowiek ktory jeszcze nie rozumie że szanse ma tylko poprzez intensywne leczenie. Zrobię sobie herbatkę...

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 14:29

A i jeszcze powiem, że niestety pomimo swoje uporu zdołała mi tak spaprać ten dzień że zamiast pisac emaile, przesylać projekty i szukać klientów to zmarnowałam dzien. To mozna nazwać kosztem uzaleznienia. ....Alkoholizm nie wybiera ty wybierasz jego....
olimpijka - Śro 03 Mar, 2010 14:38

cmok.
a ja już jestem rozwódka :) od godziny 12:00
i guzik mnie obchodzi alkoholizm byłego męża.
tak się tylko chwalę

dlugixp - Śro 03 Mar, 2010 14:41

olimpijka napisał/a:
a ja już jestem rozwódka :) od godziny 12:00
i guzik mnie obchodzi alkoholizm byłego męża.
tak się tylko chwalę

GRATULAZIONE... !!!!
Kawy ??? :mgreen:

milutka - Śro 03 Mar, 2010 14:41

olimpijka napisał/a:
a ja już jestem rozwódka
tzn .zaczynasz życie od nowa ,gratuluję :) :) :)
pietruszka - Śro 03 Mar, 2010 14:44

teemu5 napisał/a:
ale nie zamierzam ustąpić bo dlaczego?

Ba... Teemu konsekwencja to zachowanie, którego warto się nauczyć, zwłaszcza, kiedy się ma do czynienia z alkoholikiem. A pewnie nieraz kiedyś straszyłaś już w ten sposób, prawda? Przerobiłam na własnej skórze chyba setki takich "strachów na lachy", ba nawet kilka razy to już faktycznie walizki były spakowane i czekały na odbiór. Siedział potem u swojej mamy i wydzwaniał pól nocy z przeprosinami i jak bardzo mu brak. Kwiatki też były na przeprosiny. A moje serduszko miękło i z reguły nie minęło 48 godzin, a dawałam się przebłagać. Dzisiaj wiem, ze KONSEKWENCJA i KONKRETY się liczą. Terapia, abstynencja przez dłuższy czas, zmiana konkretnych zachowań.

Wiesz dlaczego alkoholik pije?
"Bo za oknem przeleciał ptaszek, bo ptaszek nie przeleciał za oknem, bo nie ma okna".

Alkoholik pije bo jest uzależniony. KROPKA.

teemu5 napisał/a:
zmarnowałam dzien. To można nazwać kosztem uzaleznienia


Z jednej strony daj sobie prawo do nie bycia doskonałą, kiedy tragają Tobą tak silne emocje. Z drugiej, może jednak pomyślisz o pomocy dla siebie? Bez względu na to, czy będziesz cy nie będziesz z alkoholikiem? Jest w końcu dla nas terapia, jest Al-anon.
Pozdrawiam

olimpijka - Śro 03 Mar, 2010 14:52

możemy opijać czym chcecie...Kawa też może być - nie wzbudzi niepokojo Tomoe :)
teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 15:24

Ale tylko proponuje i proponuje tą kawę? To podrywacz teoretyczno wirtualny?
To ja z mlekiem bez cukru jakby coś.

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 15:30

Emocji ma cały worek ale nie spodziewam się po sobie działania jak blaszany robot. Czy opowiedziałam dialog z sąsiadami sprzed kilku dni którzy ulitowawszy sie pozbierali Pana menadżera i postanowili mi o tym powiedzieć o 1 w nocy? Najtragiczniejsze bylo to, że powiedzialam uprzejmie że wspólczuje im bo narobili sobie kłopotu. To co oni mają zrobić chyba nie zadzwonić na straz miejską. A co by Panstwo zrobili gdybyście nie wiedzieli, że on to on? Ale on mówi że Pania kocha. Ja tez go kocham ale do domu nie wejdzie w takim stanie. Przechowali go do rana..... Wręcz mi tak biedna kobieta powiedziała, że gdyby ona swojego starego do domu nie wpuścila to by ją co najmniej poturbowała albo zabił. Widzi Pani a ja nie chcę doczekac u siebie takiej alternatywy. Wolę zacząć od etapu ja go do domu nie wpuszczam a on mnie kocha.
Jak myslicie wezma go jeszcze pozbieraja czy zadzwonia po straż .. róbmy sondę pod ta kawę

Tomoe - Śro 03 Mar, 2010 15:33

:D
teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 15:33

A fuj z mlekiem ale co zrobić taka zmiana nastapiła u mnie kilka lat temu i koniec.Ale herbatę tylko parzona z liści i bez cukru. Co zrobic taki smak sie na kubkach jęzorowych zagnieździł i koniec.
Tomoe - Śro 03 Mar, 2010 15:35

teemu5 napisał/a:
każdy alko ma swoją drogę. I pewnie nawet przy postepowaniu ksiązkowym nie zawsze podejmuje szansę leczenia. A co najgorsze nie ma gwarancji że wejdzie w stan trzeźwości na trwałe.


Święta prawda.
Ze wszystkich czynnych alkoholików zaledwie 3-4 procent podejmuje jakąkolwiek próbę leczenia. Reszta nigdy nie trzeźwieje.
Z tych, którzy podejmują jakiekolwiek leczenie - zaledwie 20 procent zachowuje dwuletnią trzeźwość. Reszta wraca do picia.
Z tych 20 procent - nie wszyscy zachowują trzeźwość trzyletnią, czteroletnią, pięcioletnią i tak dalej...
Z biegiem czasu kolejni niepijący alkoholicy zaliczają "wpadki", "zapicia" lub wpadają w długotrwałe ciągi.

To nie jest scenariusz horroru.
To jest szczera, aczkolwiek brutalna prawda o tej naszej (mojej też) chorobie.

I teraz, wiedząc to wszystko, sama sobie policz, Teemu5, jakie są szanse na to, że akurat twój mąż podejmie terapię i osiągnie trwałą trzeźwość.
Ja wiem, że ty liczysz na to, że akurat TOBIE i JEMU się uda.
Próbuj więc go "wytrzeźwić", dopóki starcza ci sił.

Tylko pamiętaj, że codziennie mija jeden dzień TWOJEGO życia, który już nigdy nie wróci.

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 15:36

Jeden głos w sondzie odhaczam. A olimpijce gratuluję w roku olimpijskim sukcesu prawnego.
Tomoe - Śro 03 Mar, 2010 15:38

PS. Mój były partner, czynny alkoholik, podobnie jak były mąż Klary - zapił się na śmierć, mimo dwukrotnie podejmowanych prób leczenia. Zaliczył najpierw terapię otwartą, po której wrócił do picia. Po półtorarocznym ciągu podjął terapię zamkniętą. Po sześciu dniach od jej zakończenia wrócił do picia.
Jego ostatni ciąg alkoholowy trwał trzy miesiące i zakończył się śmiercią.

a ja, oczywiście, postępowałam "książkowo".

czarna róża - Śro 03 Mar, 2010 15:47

o kurcze Teem....masz siłe,zaczynam byc pod wrażeniem...Ty nie jesteś słabą współuzależnioną kobietką...wiesz już czego chcesz i działasz..
Tomoe - Śro 03 Mar, 2010 15:50

czarna róża napisał/a:
wiesz już czego chcesz


A czego Teemu5 chce?
Bo ja nie wiem.

KICAJKA - Śro 03 Mar, 2010 16:32

teemu5 napisał/a:
Nie mam wyrzutow że tak mu to okresliłam. Czy jestem wredną babą?
Ja tak samo odzywałam się w podobnych sytuacjach i nigdy nie miałam z tego powodu wyrzutów sumienia -teraz jest mi za to wdzięczny.Nawet obecnie gdy coś zawala i źle robi (mimo niepicia 16 lat) postępuję podobnie,walę prawdę prosto w oczy.Mam nadzieję,że wytrwasz w swojej konsekwencji i znajdziesz dobrą pomoc dla siebie. :pocieszacz: afc4fvca
teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 16:33

Teemu5 chce pomóc wyjść z czarnego koła smierci osobie którą kocha. Teemu5 stara sie konsekwntnie realizowac plan gospodarki jednorocznej w której hasłem przewodnim jest Walcz z chorobą alkoholową a nie z człowiekiem. Teemu5 uczy się jak być nieustępliwy, jak byc przezorny jak być mądry.
Teemu5 obdzwonil rodzinę i przyjaciół z zawiadomieniem, że alkoholik jest w fazie lawinowo kroczacej ku śmierci i wyprowadził się z domu jakkolwiek ktoś mu chce pomóc to tylko rozmawiając o terapii absolutnie nie pomagając finansowo itp i temmu5 podał telefon do terapeuty (sam chciał) jeśli ktoś by z rodziny teemu5 nie wierzył, że jest to jedyna szansa na uratowanie alkoholikowi życia.I teemu5 teraz chce zabrac się za zawalona porannymi niespodziankami robotę. Co jeszcze Teemu5 chce bedzie pisał jak mu przyjdzie do głowy. ze strony forumowiczów Teemu5 czerpie nadziję że trzeźwy alkoholik istnieje w realu i daje sobie rade w dochodzeniu do "normalności"

stiff - Śro 03 Mar, 2010 16:38

Żebyś tak jeszcze mogla wytrzeźwieć za swojego przyjaciela... :roll:
Borus - Śro 03 Mar, 2010 16:41

...i to jest, moim zdaniem, najlepsze co możesz zrobić, Teemu5... :)
czarna róża - Śro 03 Mar, 2010 16:44

Ale co wy sie czepiacie? przeciez dziewczyna robi co może..stara sie..po prostu jeszcze nie chce zrezygnowac ..przynajmniej bedzie wiedziec że zrobiła wszystko co mogła...czy o was nikt nie walczył??
stiff - Śro 03 Mar, 2010 16:48

czarna róża napisał/a:
Ale co wy sie czepiacie?

Nie czepiam się, a tylko podsumowałem... :roll:

Borus - Śro 03 Mar, 2010 17:00

czarna róża napisał/a:
Ale co wy sie czepiacie
...czy ja się czepiam? :foch: przeciwnie...całkowicie popieram posunięcia Teemu5... :skromny:
pietruszka - Śro 03 Mar, 2010 17:09

Teemu, podoba mi się że działasz...

Nie mnie oceniać, czy robisz dobrze decydując się jeszcze na roczne danie szansy swojemu partnerowi na trzeźwe (i z tego co rozumiem wspólne) życie. To życie zweryfikuje, czy to miało sens i czy się przy tym wszystkim nie potłuczesz za mocno.

Niestety za swojego faceta nie wytrzeźwiejesz...ale rozumiem masz prawo podejmować swoje decyzje i ponosić za nie konsekwencje. Nawet paprać sobie życie, jesteś w końcu pełnoletnia i odpowiedzialna za siebie.


A co zamierzasz dla siebie? Bo powiem coś
1. jeśli on nie podejmie stałej abstynencji i terapii, to co z Tobą? Poradzisz sobie sama, jeśli on (nie daj Boże) zapije się. Czy nie wpakujesz się w kolejny destrukcyjny związek (ogromne prawdopodobieństwo)?
2. jeśli on podejmie stałą abstynencję i terapię, to co z Tobą?
Życie z trzeźwiejącym alkoholikiem do łatwych nie należy. I nawet największa miłość też sobie tutaj sama nie poradzi.

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 17:23

olimpijka napisał/a:
a ja już jestem rozwódka

...znaczy się - Ty panna z odzysku jesteś... ;)

pietruszka - Śro 03 Mar, 2010 17:31

ZbOlo napisał/a:
olimpijka napisał/a:
a ja już jestem rozwódka

roz-wódką (od razu wiadomo z kim sie roz-stała.
Trzymam kciuki za nowe życie olimpijko

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 17:35

Ja juz chyba pisalam, że normalnie jak na warunki staram się żyć. Co ze mną będzie nie wiem i planów takich szczegółowych nie mam. Nikt nie wie czy go samochód nie potrąci na pasach. Właśnie z tym się nie mogę pogodzić że tak łatwo czasem jest skrytykowac i dac radę odejdź i to szybko. Ja to raczej mam zawsze taki czarny scenariusz pije, nie leczy sie trafi mu się wylew z paraliżem dostane go na tacy do konca życia. To jest jednak decyzja poważniejsza niż ta na rok teraz. tak mi sie wydaje. Bo tu to mam alternatywę rzuce go definitywnie odetnę resztki mostu linowego i goodbye, ale gdyby takiego sparalizowanego mi ze szpitala oddali to co? Sam sobie zapił to niech ma?
Co Wy na to nie gorsza decyzja oporcz tego że sa domy opieki

stiff - Śro 03 Mar, 2010 17:41

teemu5 napisał/a:
Co Wy na to nie gorsza decyzja oporcz tego że sa domy opieki

Wiesz, ja proponuje zamiast gdybania i rozpatrywania rożnych czarnych scenariuszu,
to bym proponował zając sie życiem i większą uwagę poświecić sobie... :roll:
Na to masz wpływ, bo życie pod kogoś, ktokolwiek by to był,
to juz nie jest Twoje życie, bo Ciebie w tym nie ma... :roll:
Dobrych wyborów życzę... :)

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 17:46

Ja rozumiem tak związek w miare normalnych ludzi, że w szczęści i w nieszczęściu i w chorobie. Ale czy w każdej chorobie. Czy nałogi sa w to wliczone? Takie dylematy moralne mnie dopadają.
pietruszka - Śro 03 Mar, 2010 17:55

Wiesz Teemu, że alkoholizm może być przyczyną unieważnienia małżeństwa? Kościelnego? Pod warunkiem, że druga osoba nie wiedziała o chorobie, było to przed nią ukrywane.
Co prawda chyba nie znam przypadków, że przyszła małżonka nie wiedziała , że jej luby pije, raczej wierzyła, że mocą miłości w cudowny sposób po ślubie ona sprawi, że... z ropuchy książę... a tu... kucha :zalamka:

stiff - Śro 03 Mar, 2010 17:56

teemu5 napisał/a:
Ale czy w każdej chorobie. Czy nałogi sa w to wliczone? Takie dylematy moralne mnie dopadają.

Wszyscy wokół próbowali mi pomagać w zaprzestaniu picia,
a ja wbrew logice i samemu sobie do niego wracałem... :evil:
Jeśli sam ze sobą nie zacznie cos na serio robić, to Twoje jakiekolwiek zabiegi
z góry skazane sa na niepowodzenie...
Możesz robić jedynie za czynnego statystę, ze wszystkimi konsekwencjami
jakie to za sobą pociąga czyli wstyd i żenada, ale czy Ci się to opłaca...
Dajesz mu wybór i konsekwentnie sie tego musisz trzymac,
bo życie nie stoi w miejscu... :roll:

Borus - Śro 03 Mar, 2010 18:07

stiff napisał/a:
Wszyscy wokół próbowali mi pomagać w zaprzestaniu picia,
a ja wbrew logice i samemu sobie do niego wracałem...
...Stivi, podpisuję się pod Twoim postem obydwoma ręcyma, jeśli oczywiście pozwolisz... :skromny:
ze mną byo podobnie... 8|

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 18:12

Ja nie otym, tylko czy jak go zetnie np wylew bo pił to sie liczy ze trzeba mu koniecznie tyłek wycierac do konca zycia? o takiej chorobie - konsekwencji picia jest w moim poscie.
stiff - Śro 03 Mar, 2010 18:20

teemu5 napisał/a:
wylew bo pił to sie liczy ze trzeba mu koniecznie tyłek wycierac do konca zycia?

Możesz mu wynająć pomoc domowa... :roll:

teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 18:37

za moje czy jego bo za państwowe to raczej nie liczę. Czy on będzie miał jeszcze wtedy moje? No tak rozwinęłam post bez sensu bo sa to dywagacje na wyrost i w moim scenariuszu nie wybiegam tak daleko i szczegółowo, bo to życie zmodyfikuje. Tylko czasem mnie napada taka wizja a bardzo mi daleko do siostry miłosierdzia oj bardzo
teemu5 - Śro 03 Mar, 2010 18:46

No to chcę się podzielić śmiesznym przez łzy. Dzwonił do mnie ojciec, który w trybie alarmowym dzisiaj wybrał sie na spotkanie do psychiatry leczącego jego syna od lat. Pan psychiatra sie rozsiadł i zaczął podobno od tego że potrzebuje informacji ... i zaczął sie pytac o dzieciństwo, starszy pan sie sprężył i podobno powiedział mu że to możemy sobie pominąć bo jak on bedzie opowiadał od dzieciństwa to po pomoc po która przyszedl czyli co zrobić teraz żeby bezwglednie przerwać ciąg alkoholowy i co dalej to już nie będziemy potrzebowac bo pacjenta nie będzie wśród nas. A jak mu powiedział psychiatra że to sa wieloletnie zaniedbania to usłyszal, że też i jego jako lekarza bo efekty sa coraz mierniejsze. Znając nerwowość sytuacji i tok rozmowy ojca moge się tylko domyślac między wierszami, że rozmowa nie byla miła. Wiecie jakie rozwiązanie usłyszał - no pewnie - musi sam sie zdecydować leczyć. A do tej pory u pana co robił? i podobno było jeszcze teatralne trzasnięcie drzwiami. A i jeszcze powiedzial, że nie zaplaci za wizyte bo to on powinien wystawic rachunek za zmarnowany czas i cztery lata syna. Nerwy, nerwy nerwy ... ale okropnośc sytuacji aż mi skórka ścierpła. Jeszcze wierzę w AA
stiff - Śro 03 Mar, 2010 19:15

teemu5 napisał/a:
że nie zaplaci za wizyte bo to on powinien wystawic rachunek za zmarnowany czas i cztery lata syna.

Powinien mu jeszcze skopać du**sko ... :D
teemu5 napisał/a:
Jeszcze wierzę w AA

Wiara czyni cuda ponoć, ale w przypadku alko cuda rzadko sie zdarzają... :roll:
Ja przed terapia chodziłem na mityngi wierząc, ze nauczę sie kontrolowanie pic
i przekonać sie, ze ze mną jeszcze tak najgorzej nie jest... :roll:
Dopiero terapia pozwoliła mi na właściwa ocenę sytuacji w jakiej sie znajduje,
jak i wskazała drogę wyjścia di czego tez trzeba sie przekonać
pod wpływem terapii...
Niech poświeci te kilka tygodni i spróbuje poradzić sobie z problemem na terapii stacjonarnej...

rufio - Śro 03 Mar, 2010 21:31

No no jestem pod wrazeniem - teraz tylko jedno - starczy sil na konsekwencje / Wiesz co bedzie jak pekniesz - ? Będa zimne frytki i nieswieze mleko ! A serduszko pika i wyprawia harce tylko teraz nie czas na serce teraz czas na mróz .prsk
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 08:43

Psychiatrzy nie znają się na uzależnieniach i ich leczeniu.
Fachowcami w tej dziedzinie są terapeuci uzależnień, przyjmujacy pacjentów w ośrodkach terapii uzależnień.
Takich ośrodków - znakomitych, renomowanych, skutecznych i z fachową kadrą - jest w stolicy kilka.
A grup AA jest w stolicy "od groma i trochę".
Nie licząc klubów abstynenta.

Więc alkoholik, który chce podjąć leczenie - ma dokąd pójść.
To samo zresztą dotyczy każdej partnerki alkoholika, która chce podjąć leczenie.
Ona też ma dokąd pójść.
Tylko że dramat z reguły polega na tym, że ani on nie chce, ani ona nie chce.
Każde z dwojga jest głęboko przekonane, że "samo sobie z tym wszystkim poradzi".
On jest przekonany, że bez terapii uzależnień i bez AA poradzi sobie ze swoim piciem.
Ona jest przekonana, że bez terapii współuzależnienia i bez Al-Anon poradzi sobie z jego piciem.

I tak to się kręci... cf2423f

ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 08:46

pietruszka napisał/a:
alkoholizm może być przyczyną unieważnienia małżeństwa? Kościelnego?

...sądzę, że jest to trudne do udowodnienia...

ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 08:48

Tomoe napisał/a:
dramat z reguły polega na tym, że ani on nie chce, ani ona nie chce.

...niestety jest to bardzo częsty układ...

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 09:42

teemu5 napisał/a:
Teemu5 chce pomóc wyjść z czarnego koła smierci osobie którą kocha. Teemu5 stara sie konsekwntnie realizowac plan gospodarki jednorocznej w której hasłem przewodnim jest Walcz z chorobą alkoholową a nie z człowiekiem. Teemu5 uczy się jak być nieustępliwy, jak byc przezorny jak być mądry.


W związku z powyższym mam trzy pytania:
1. Od kiedy, od jakiej daty, liczy się początek tego twojego "planu gospodarki jednorocznej"? Kiedy konkretnie ten twój "rok próby" minie?
2. Czy masz przygotowany "plan B" na wypadek, gdyby twoje roczne wysiłki nie przyniosły oczekiwanego przez ciebie efektu?
3. Dlaczego nie chcesz iść tam, gdzie kobiety będące w takiej samej sytuacji jak twoja uczą się od fachowców, jak postępować z alkoholikiem, jak być nieustępliwą, przezorną i mądrą? Co cię przed tym powstrzymuje?

beata - Czw 04 Mar, 2010 09:43

Tomoe napisał/a:
W związku z powyższym mam trzy pytania:
Nie zdążyłam Cię wyśmiać :foch:
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 09:47

A widzisz... byłam szybsza... :wysmiewacz:
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 09:55

ZbOlo napisał/a:
pietruszka napisał/a:
alkoholizm może być przyczyną unieważnienia małżeństwa? Kościelnego?

...sądzę, że jest to trudne do udowodnienia...


Znam osobiście jednego trzeźwego alkoholika, który przeprowadził z pozytywnym skutkiem proces stwierdzenia nieważności swojego kościelnego małżeństwa.
Powodem uznania małżeństwa za nieważne był jego alkoholizm, na który chorował już w momencie zawierania tego małżeństwa. Sąd biskupi w swoim orzeczeniu oparł się na kanonie, który mówi o niezdolności do używania rozumu i niepełnej świadomości praw i obowiązków małżeńskich w momencie składania przysięgi małżeńskiej.

Być może jest to trudne do udowodnienia, ale nie jest niemożliwe. Trzeba mieć dokumentację i świadków. A skargę do sądu biskupiego pisze adwokat, biegły w prawie kanonicznym.

beata - Czw 04 Mar, 2010 09:58

Tomoe napisał/a:
A widzisz... byłam szybsza... :wysmiewacz:
:figielek:
ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 10:01

Tomoe napisał/a:
Być może jest to trudne do udowodnienia, ale nie jest niemożliwe.

...dobrze taką wiedzę posiadać...
Tomoe napisał/a:
o niezdolności do używania rozumu i niepełnej świadomości praw i obowiązków małżeńskich

...czyli alkoholizm jako choroba psychiatryczna...

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 10:12

Raczej jako choroba zaburzająca świadomość i ograniczająca zdolność do korzystania z rozumu. W okresie picia, oczywiście. Czyli czasowo - a nie dożywotnio.

Trzeźwy alkoholik najwidoczniej jest traktowany jako człowiek w pełni poczytalny, o czym świadczy chociażby fakt, że do stwierdzenia nieważności małżeństwa doszło na wniosek trzeżwego alkoholika.

Co więcej - sąd cywilny przyznał mu prawo do opieki nad dwojgiem dzieci, podczas gdy jego była żona po cywilnym rozwodzie chciała go pozbawić praw rodzicielskich.

ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 10:16

Tomoe napisał/a:
Trzeźwy alkoholik najwidoczniej jest traktowany jako człowiek w pełni poczytalny

...nie za bardzo... nie będzie mógł starać się o pozwolenie na broń ostrą, certyfikat pilota samolotowego i ... nie będzie mógł adoptować dziecka... pisałem o tym już na forum...

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 10:26

Ze względu na ryzyko nawrotu choroby alkoholowej, czyli ponownego popadnięcia w stan niepoczytalności.
yuraa - Czw 04 Mar, 2010 10:27

Tomoe napisał/a:
Znam osobiście jednego trzeźwego alkoholika, który przeprowadził z pozytywnym skutkiem proces stwierdzenia nieważności swojego kościelnego małżeństwa.

czyżbyśmy mieli wspólnych znajomych??

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 10:29

Nie wiem. :D
Może ty znasz innego?
To byłyby już dwa przykłady. :)

yuraa - Czw 04 Mar, 2010 10:31

mój znajomy Paweł ma na imię
ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 10:33

Tomoe napisał/a:
stwierdzenia nieważności swojego kościelnego małżeństwa.

...a tak na marginesie... wiecie ile to kosztuje...???

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 10:41

yuraa napisał/a:
mój znajomy Paweł ma na imię


To nie ten, którego ja znam. :)

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 10:44

ZbOlo napisał/a:

...a tak na marginesie... wiecie ile to kosztuje...???

Nie mam pojęcia.
Spytaj w sądzie biskupim w swojej diecezji.

beata - Czw 04 Mar, 2010 10:47

Tomoe napisał/a:
Spytaj w sądzie biskupim w swojej diecezji.
U tego pijoka? :roll:
ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 10:49

beata napisał/a:
U tego pijoka?

...to niezłe Ziółko podobno jest... :skromny:

ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 10:50

Tomoe napisał/a:
Spytaj w sądzie biskupim w swojej diecezji.

...aż tak bardzo to mi ta wiedza nie jest potrzebna... z ciekawości tylko... ;)

beata - Czw 04 Mar, 2010 10:51

ZbOlo napisał/a:
.to niezłe Ziółko podobno jest...
Oj jest :szok:
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 10:51

To u nas jest lepiej, bo w naszym sądzie biskupim zasiada archidiecezjalny duszpasterz trzeźwości, zresztą sam będący trzeźwym alkoholikiem. :P
ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 10:53

Tomoe napisał/a:
zresztą sam będący trzeźwym alkoholikiem.

...o Boże, to tam same pijaki są... no to chyba ja z powołaniem się minął...

Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 11:12

No żesz kuźwa, jaki z niego pijak, jak on ponad 20 lat nie pije? :shock:
stiff - Czw 04 Mar, 2010 11:17

ZbOlo napisał/a:
.o Boże, to tam same pijaki są..

I pedofile... :D

KICAJKA - Czw 04 Mar, 2010 11:18

ZbOlo napisał/a:
...o Boże, to tam same pijaki są... no to chyba ja z powołaniem się minął...
Zbychu jest bardzo dużo księży uzależnionych ale zarazem znam kilku księży trzeźwych alkoholików i są to wspaniali ludzie,pomagający właśnie na każdym kroku zwłaszcza rodzinom z problemami. :)
ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 11:19

Tomoe napisał/a:
jaki z niego pijak

...pijakiem się jest do końca życia... można być pijakiem-praktykującym lub nie...
Tomoe napisał/a:
No żesz kuźwa

...a po co te nerwy... :szok:

stiff - Czw 04 Mar, 2010 11:20

KICAJKA napisał/a:
ale zarazem znam kilku księży trzeźwych alkoholików i są to wspaniali ludzie,pomagający właśnie na każdym kroku

Szczególnie młodym kobieta współuzależnionym... 8)

KICAJKA - Czw 04 Mar, 2010 11:54

stiff napisał/a:
Szczególnie młodym kobieta współuzależnionym...
Ty tylko o jednym - a sprawy mają się do tego nijak -organizowanie spotkań ,zakładanie nowych wspólnot,wyjazdy na zloty,pomoc dla dzieci i inne rzeczy bez podtekstów. :nono: afc4fvca
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 15:33

Dziękuję, Klaro. :D
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 15:48

To mogą być objawy jakiegoś schorzenia na literkę "F" :wysmiewacz:
Klara - Czw 04 Mar, 2010 15:49

Taaa - fiksum dyrdum!? :lol:
Tomoe - Czw 04 Mar, 2010 15:54

Albo Fatalne Zauroczenie... :wysmiewacz:
Względnie frypa albo fatar. :lol2:

teemu5 - Czw 04 Mar, 2010 16:41

Tomoe napisał/a:
W związku z powyższym mam trzy pytania:
1. Od kiedy, od jakiej daty, liczy się początek tego twojego "planu gospodarki jednorocznej"? Kiedy konkretnie ten twój "rok próby" minie?
2. Czy masz przygotowany "plan B" na wypadek, gdyby twoje roczne wysiłki nie przyniosły oczekiwanego przez ciebie efektu?
3. Dlaczego nie chcesz iść tam, gdzie kobiety będące w takiej samej sytuacji jak twoja uczą się od fachowców, jak postępować z alkoholikiem, jak być nieustępliwą, przezorną i mądrą? Co cię przed tym powstrzymuje?


zien dobry, widzę Tomoe, że jestes skrupulatnym wojwnikiem.
Odpowiadam proszę wysokiego sądu:
ad. 101.01.2010 najdłużej do 31.12.2010
ad.2 plan B zakłada poniekąd taki stan jaki się wytworzył teraz tj mieszkam, pracuję i żyje samodzielnie z ta róznicą że nie będę czuła się zobowiązana jako partnerka (nie jestem mężatką i narazie się nie zanosi)
ad.3 Nie powiedziałam że nie chcę w żadnym z moich postów więc uważam że to nie jest adekwatne z tym co Ty piszesz, I nie wiadomo czy już nie byłam prawda? Na pewno zanim napiszę zdanie na temat mityngu postaram sie je zweryfikować i nie podejśc zbyt stronniczo więc nic nie powiem.
Czy przesłuchawszy świadka Tomoe masz jeszcze jakieś pytania?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group