To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Kolejna żona "wspaniałego człowieka"

biedronka - Pią 05 Mar, 2010 18:28

Witam, jestem kolejną żoną tego "wspaniałego" męża (gdy nie pije) alkoholika. Scenariusz jest identyczny, jak poprzedni (i pewnie wszyscy macie podobne). Mój "ideał" już się leczył i nawet 3 lata nie pił. Niestety tydzień temu dowiedziałam się, że wcale nie zrobił tego dla siebie, TYLKO DLA MNIE i poszedł w tango. Chciał tylko spróbować, czy już jest zdrowy. Pije już 7 dzień. Mój świat się zawalił, bo przecież było już tak pięknie ... wzięliśmy kredyt na 35 lat i oczywiście sama z nim zostałam. Nie mogę sobie darować DLACZEGO DAŁAM SIĘ TAK OSZUKAĆ !!!. Nie wiem, dlaczego też wcześniej nie szukałam pomocy. Teraz zdaje sobie sprawę, że jestem współuzależniona, ja tez powinnam rozpocząć terapię, jestem wypalona i bezradna. Potrzebuje pomocy od kogoś, kto miał podobną sytuację, nie mogę przechodzić tego jeszcze raz, bo zwariuję. :beczy:
Klara - Pią 05 Mar, 2010 20:19

Witaj Biedronko :)
To wszystko jest trudne, ale DASZ RADĘ, tylko na początek spróbuj ODDZIELIĆ SIĘ od tego problemu.
Zacznij myśleć JA, a nie on, bo MUSISZ ratować siebie.

Masz dzieci?

koka - Pią 05 Mar, 2010 20:33

witaj biedronko

Klara napisał/a:
Masz dzieci?


:)

pterodaktyll - Pią 05 Mar, 2010 20:38

Łomatko. kiedy Wy wszystkie Myszki Biedronki zrozumiecie, że życie z alkoholikiem to siedzenie na beczce prochu. Kiedy do cholery ktoś ustawowo zabroni tym trzeźwiejącym dalszego życia z dotychczasowymi partnerami. Zbooolo :krzyk: Może masz jeszcze jakichś kumpli w tym sejmie, żeby przegłosowali taką ustawę
Jacek - Pią 05 Mar, 2010 20:38

cześć biedroneczko :)
beata - Pią 05 Mar, 2010 20:41

biedronka napisał/a:
Potrzebuje pomocy od kogoś, kto miał podobną sytuację, nie mogę przechodzić tego jeszcze raz, bo zwariuję. :beczy:
Witaj Biedroneczko.Mój mąż co prawda nie pije,ale zachowuje się jakby pił.Ostatnio wszystko do mnie wróciło,bo myślałam,że zapił.
biedronka napisał/a:
Teraz zdaje sobie sprawę, że jestem współuzależniona, ja tez powinnam rozpocząć terapię, jestem wypalona i bezradna.
Biedronko.Poszukaj pomocy w realu.Sama nie dasz sobie rady.Nie zajmuj się pijanym mężem tylko sobą,bo się zadręczysz.Jak najszybciej poszukaj koło siebie grupy Al-Anon.I nie płacz....bo on nie jest wart Twoich łez.
milutka - Pią 05 Mar, 2010 20:50

pterodaktyll napisał/a:
Kiedy do cholery ktoś ustawowo zabroni tym trzeźwiejącym dalszego życia z dotychczasowymi partnerami. Zbooolo Może masz jeszcze jakichś kumpli w tym sejmie, żeby przegłosowali taką ustawę
podpisuję się pod tymi słowami ,jeśli oczywiście mogę : :skromny:
pterodaktyll - Pią 05 Mar, 2010 20:52

milutka napisał/a:
podpisuję się pod tymi słowami ,jeśli oczywiście mogę

Podpisuj się ;)

Mysza - Pią 05 Mar, 2010 21:00

pterodaktyll napisał/a:
Łomatko. kiedy Wy wszystkie Myszki Biedronki zrozumiecie, że życie z alkoholikiem to siedzenie na beczce prochu.


myslę, że doskonale to rozumiemy, tylko czy robimy coś w kierunku żeby to zmienić, to już inna bajka :(
pterodaktyll napisał/a:
Kiedy do cholery ktoś ustawowo zabroni tym trzeźwiejącym dalszego życia z dotychczasowymi partnerami.


każdy decyduje za siebie Ptero i robi jak uważa, tego ustawowo nie da się ogarnąć :blee:

Mysza - Pią 05 Mar, 2010 21:01

coś mi się tu "poptaszkowało: :(
beata - Pią 05 Mar, 2010 21:07

myszaczek napisał/a:
coś mi się tu "poptaszkowało
Poproś Klarę to naprawi ;)
Mysza - Pią 05 Mar, 2010 21:11

beata napisał/a:
myszaczek napisał/a:
coś mi się tu "poptaszkowało
Poproś Klarę to naprawi ;)


Klaro!!! pomocy :bezradny:

Klara - Pią 05 Mar, 2010 21:16

Cytat:
Klaro!!! pomocy :bezradny:

Już! :tak:

KICAJKA - Pią 05 Mar, 2010 21:28

Witaj Biedroneczko :) :)
Mysza - Pią 05 Mar, 2010 21:51

Klara napisał/a:
Cytat:
Klaro!!! pomocy :bezradny:

Już! :tak:


Bardzo dziękuję :radocha:

Masakra - Pią 05 Mar, 2010 22:42

Coz biedroneczko latwo nie bedzie ale pamietaj ze po kazdej nawet najwiekszej burzy przychodzi sloneczny dzien
evita - Sob 06 Mar, 2010 07:29

Witaj Biedronko :) rozumiem doskonale twoj ból jaki cię teraz ogarnia ! Dobrze, że myślisz o tym, żeby poszukać pomocy na zewnątrz bo zapewniam cię, że nic nie jest w stanie lepiej cię wzmocnić :) Proponuję ci poczytać wątek olimpijki tutaj http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1244 i sama zobacz, że idzie się wyrwać ze szponów męża alko ! Napisz coś więcej o sobie w wolnej chwili
pozdrawiam
Ewa

Mysza - Sob 06 Mar, 2010 10:40

evita napisał/a:
Proponuję ci poczytać wątek olimpijki tutaj http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1244 i sama zobacz, że idzie się wyrwać ze szponów męża alko !


tak, koniecznie przeczytaj :okok: , daje do myślenia.

Mysza - Sob 06 Mar, 2010 11:04

Klaro, dziękuję za poprawki
Klara - Sob 06 Mar, 2010 11:10

myszaczek napisał/a:
Klaro, dziękuję za poprawki

To teraz spróbuj zacytować to zdanie :)
Zobaczysz, czy się uda :)

Mysza - Sob 06 Mar, 2010 11:11

Klara napisał/a:
To teraz spróbuj zacytować to zdanie :)


no, spróbujmy...

Klara - Sob 06 Mar, 2010 11:12

Wyszło! :brawo:
yuraa - Sob 06 Mar, 2010 11:12

:okok:
szybko się uczysz myszko :)

Mysza - Sob 06 Mar, 2010 11:14

hmmm, ja pojętny uczeń jestem :skromny: , zresztą jak się ma takich nauczycieli... dziękuje :)
biedronka - Sob 06 Mar, 2010 14:17

Dziękuje za wsparcie, nawet nie wiecie, jak bardzo teraz tego potrzebuję.
Odpowiadając na wasze pytania - TAK mam dzieci, syna niepełnosprawnego na wózku - 18 lat i blizniaki - chłopiec i dziewczynka 12 lat, i bardzo szybko musieli dorosnąć. Dzwoniłam do najbliższej Poradni, ale każą czekać do końca kwietnia, bez konsultacji psychologa nie wejdę na grupę, posiłkuję się więc Waszą wiedzą i wsparciem.
Pracuję z chorymi dziećmi, przeważnie upośledzonymi, mąż od 12 lat nie pracuje, bo po co? - znacie każde wykręty, bo dziecko potrzebuję pomocy, bo słaba płaca, bo w pracy będą pić i co wtedy itd itd. Tak więc jak zawsze wszystko na mojej głowie, Pozytyw tego jest taki, że od wczoraj go nie ma, nie patrzę więc na pijaną gębę, podobno "poszedł się leczyć" tak wykrzyczał trzaskając drzwiami. Pytanie, kiedy wróci i w jakim stanie ... oby nie było go jak najdłużej, abym zdążyła odpocząć.
Dzięki Wam nie czuje się sama. Dziekuję :|

yuraa - Sob 06 Mar, 2010 14:25

tzn że pasożyta masz w domu, to po co z nim jesteś??

na grupę samopomocową tzw al-anon możesz iść bez konsultacji z psycholem

Klara - Sob 06 Mar, 2010 14:26

biedronka napisał/a:
mąż od 12 lat nie pracuje, bo po co?

biedronka napisał/a:
Pytanie, kiedy wróci i w jakim stanie ... oby nie było go jak najdłużej

... a może tak zmienić zamki w drzwiach????
biedronka napisał/a:
Dzwoniłam do najbliższej Poradni, ale każą czekać do końca kwietnia

Biedronko, czy zapisałaś się na ten koniec kwietnia?
biedronka napisał/a:
posiłkuję się więc Waszą wiedzą i wsparciem.

Forum może być tylko uzupełnieniem, ale nic nie zastąpi wsparcia w realu.
Namawiam Cię na pójście na mityng Al-Anon. Tu jest spis grup w całej Polsce: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Tam nie trzeba się zapisywać, a na pewno spotkasz się z serdecznością, zrozumieniem i wsparciem.

biedronka - Sob 06 Mar, 2010 14:33

Tak, wiem, forum jest tylko uzupełnieniem, ale gdy trzeba natychmiast pomóc, to zawsze można liczyć na ludzi, nawet tych których się nie zna i to jest wspaniałe.
Zapisałam się na koniec kwietnia, dzięki za link - napewno skorzystam, bo jestem już u kresu sił. Zamki w drzwiach - nie muszę - zabrałam klucze, pytanie tylko, co zrobić jak wróci trzeźwy?? Co w takiej sytuacji??

evita - Sob 06 Mar, 2010 15:01

biedronka napisał/a:
... oby nie było go jak najdłużej, abym zdążyła odpocząć.

skąd ja to znam :(
biedronka napisał/a:
pytanie tylko, co zrobić jak wróci trzeźwy??

wiem, że to trudne ale każdy kto już wie jak należy postępować powie ci - nie wpuszczaj ! mój zdrowy rozsądek teraz też już mi podpowiada takie rozwiązanie. Nie ma go od wczoraj - dobrze zrozumiałam ? czyli daje sobie radę poza domem i bez ciebie więc na co jesteś czy będziesz mu teraz potrzebna ? żeby mu wyprać gacie i na czysto niech dalej idzie w świat ? może też się zdarzyć, że przyjdzie pijany i na zamknięte drzwi zareaguje agresorem ! Jeśli zawołasz policję to powiedzą krótko, ma prawo wejść do swojego domu ale ty tłumacz się, że nie wpuściłaś go ze strachu o siebie i dzieci ! ja teraz dopiero zrozumiałam ilu tego typu możliwości nie wykorzystywałam w czasie picia mojego męża ! Do kieszeni trzeba schować dumę bo ona nam nie da spokoju i jeść , no i wstyd - przed sąsiadami - to nie nasz wstyd tylko tego co pije .
Powodzenia życzę :)

KICAJKA - Sob 06 Mar, 2010 16:01

Ja przerabiałam w swoim życiu z alko kilka takich zapić po dłuższej abstynencji.Zawsze będę pamiętać ten pierwszy,który był ogromnym szokiem (po2 latach).Nie czekałam już na następne,bo przestałam wierzyć i chciałam się wyrwać z tej sytuacji -poszłam po pomoc do poradni a tam skierowano mnie do Klubu Abstynenta gdzie powstawała grupa Al-anon.To było 23 lata temu ale dzięki grupie nauczyłam się żyć obok problemu swoim życiem.Mojego alko zostawiłam z jego problemami a zajęłam się sobą i swoją córką.Też słyszałam od niego,że przestaje pić dla mnie i dziecka,wiedziałam już wtedy,że to nie jest skuteczne.Na jeszcze 7 lat został sam ze swoim problemem,dopiero jak stwierdził,że robi to dla siebie,bo chce żyć,mieć pracę,pieniądze(lubi wydawać)a nas wymienił na końcu -dopiero po kolejnych 2-3 latach nie picia" uwierzyłam",że coś z tego będzie.Na dziś mam nie pijącego od 16 lat z trudnym charakterkiem,który jest wdzięczny za to,że mu nie pomagałam w życiu a swoim zachowaniem i postępowaniem pomogłam zrozumieć,że musi się sam ratować.Życzę Ci odwagi,siły i konsekwencji w działaniu :skromny: :)
biedronka - Sob 06 Mar, 2010 16:26

Boże, jak ja wam zazdroszczę, że jesteście już OBOK, ja nadal tkwię w środku. Dobrze, że uświadomiłam sobie iż sama nie dam rady. Zaczynam walkę na początku drogi, tym razem inaczej. Moja rodzina, znajomi, koledzy wiedzą, że to ON ma problem. Oznajmił wszystkim,. gdy prawie 4 lata temu poszedł do ośrodka zamkniętego na leczenie. Dał radę 3 lata bez picia, co się stało, że zaczął znowu?? Tego nie mogę pojąć i to mnie najbardziej dołuje, przecież miał wszystko ...
Klara - Sob 06 Mar, 2010 16:35

biedronka napisał/a:
przecież miał wszystko ...

Wszystko???
Żonę pracującą na niego, ciepełko, zero odpowiedzialności... dorosły facet w krótkich spodenkach.
Czas, żeby te gacie zdjął, założył spodnie i zaczął odpowiadać sam za siebie. Czas, żeby dorósł.

Biedronko, tę lekturę polecam wszystkim co są na początku drogi, bo mnie właśnie ona jako pierwsza otworzyła oczy: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=962

biedronka - Sob 06 Mar, 2010 17:15

Przeczytałam,
myślę, że mam szansę, a przynajmniej wiarę, że mi się uda.
Dostałam w środę tekst od koleżanki mojej koleżanki "W kręgu dobrych chęci", to takie streszczenie tego tekstu co poleciłaś. Powiesiłam sobie na szafie w sypialni, mój "ideał" udawał, że nie widzi, ale teraz jak trochę ochłonęłam, pomyślałam, że to jego wyjście z domu (dzięki Bogu), to poniekąd rezultat mojego zachowania. Chyba się przestraszył, że zaczęłam szukać pomocy. To chyba działa. Jak racjonalnie zacznę myśleć, dochodzę do wniosku, że przyczyniłam się do jego picia, poprzez niańczenie dużego chłopca. Tak, jak to opisaliście
Teraz wiem, jakie błędy popełniłam, gdy wrócił z leczenia. Powinnam chodzić na spotkania, nie słuchać, że radzi sobie sam i kontroluje siebie. Szkoda, że te 3-4 lata temu, nikt mi tego nie powiedział, a przecież rozmawiałam z jego terapeutą - tylko wtedy, to on był ważniejszy, bo rozpoczął leczenie, o mnie nikt nie zapytał. Szkoda, że nie znalazłam wtedy Forum, nie szukałam, przecież przestał pić ....

Klara - Sob 06 Mar, 2010 17:24

biedronka napisał/a:
Szkoda, że te 3-4 lata temu, nikt mi tego nie powiedział,

Ciesz się kochanie, że tylko tyle.
Ja tak chodziłam jak dziecko we mgle przez ponad 20 lat.
Później nie było już co zbierać...

Ty jeszcze masz szansę na normalne życie :okok:

Mysza - Sob 06 Mar, 2010 17:25

biedronka napisał/a:
Szkoda, że nie znalazłam wtedy Forum, nie szukałam, przecież przestał pić ....


najważniejsze że teraz znalazłaś :okok: , zawsze to łatwiej jak sie ma świadomość, że nie jest się samym :nie:

KICAJKA - Sob 06 Mar, 2010 17:27

biedronka napisał/a:
Szkoda, że te 3-4 lata temu, nikt mi tego nie powiedział, a przecież rozmawiałam z jego terapeutą - tylko wtedy, to on był ważniejszy, bo rozpoczął leczenie, o mnie nikt nie zapytał.
Ze mną było inaczej,bo to mnie było źle i to ja szukałam wiele lat temu pomocy.Przez kilkanaście lat uczestniczyłam w spotkaniach grup mimo,że mój alko przestał już wtedy pić na dobre(odpukać).Bo wcale nie jest łatwo żyć nawet z takim co przestał pić -ma się wtedy" innego -obcego-nowego"-jak to nazywają faceta w domu. :)
biedronka - Sob 06 Mar, 2010 18:27

Ty jeszcze masz szansę na normalne życie

Jak to ładnie brzmi NORMALNE ZYCIE

Mam 38 lat, JEGO znam 30 lat, 19 jesteśmy małżeństwem. Pije 14 lat, więc też błądziłam długo zanim zdecydowałam się wywalić go z domu i nie pomagać. To było 4 lata temu i wtedy zaczął się leczyć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ja tez potrzebuje pomocy. Na początku gdy wrócił z leczenia było inaczej - dziwnie, ale nie pił. Poznawaliśmy się jakby od początku, taka druga szansa. Nie naciskałam na znalezienie pracy, bo bałam się, że wpadnie znów w kolegów, chroniłam przed ludźmi, nie dałam szansy aby się usamodzielnił.
Od tygodnia jest powtórka z rozrywki, tylko że ja już chyba nie chcę, dlatego potrzebuję siły, aby z tym skończyć. Mam wrażenie, że całe nasze życie to jakaś pomyłka.

KICAJKA - Sob 06 Mar, 2010 19:08

biedronka napisał/a:
Od tygodnia jest powtórka z rozrywki, tylko że ja już chyba nie chcę, dlatego potrzebuję siły, aby z tym skończyć. Mam wrażenie, że całe nasze życie to jakaś pomyłka.
Najwyższy czas szukać jak najprędzej fachowej pomocy bo sama nie dasz rady,a dzieci tylko na tym ucierpią.Mój pił prawie 25 lat,jesteśmy razem 27,nie pije 16 -czy to jest normalność nie wiem.Wiem,że straciłam zdrowie a on jest mi teraz podporą i opieką.Taki układ coś za coś. :)
evita - Sob 06 Mar, 2010 20:27

biedronka napisał/a:
tylko że ja już chyba nie chcę, dlatego potrzebuję siły, aby z tym skończyć. Mam wrażenie, że całe nasze życie to jakaś pomyłka.

mam nadzieję, że odnajdziesz w sobie tą siłę, która pomoże ci ziścić swoje marzenia ! wielu innym się udało więc czemu by i tobie nie miało się to powieść ? staraj się wyprostować ścieżki swojego życia zgodnie ze swoimi marzeniami a co za tym idzie , odnaleźć swój wewnętrzny spokój - czego z całego serca ci życzę :pocieszacz:

biedronka - Sob 06 Mar, 2010 22:08

Dzięki za wasze rady i ciepłe słowa. Te dwa dni dały mi dużo wiary w życie. Mam adresy grup i na pewno w poniedziałek się zgłoszę, na konsultacje do psychologa tez się zapisałam, coś zaczynam robić. Rozmawiałam tez z dziećmi i o dziwo, one wiedzą więcej niż przypuszczałam. I najważniejsze, że to rozumieją, a tak się bałam. Jak zwykle ja - żona, ostatnia przyznałam się że mamy problem. To tak, jakbym się obudziła z jakiegoś koszmarnego snu. Gdzie ja miałam rozum i głowę?
Ja też wam życzę samych pogodnych dni i dziękuję za wasze wsparcie. Wczoraj miałam takiego doła, że nie wiedziałam co robić, dziś jestem jakby silniejsza. Przecież co nas nie zabije, to nas wzmocni !!!! :tak:

Klara - Sob 06 Mar, 2010 22:19

biedronka napisał/a:
Mam adresy grup i na pewno w poniedziałek się zgłoszę, na konsultacje do psychologa tez się zapisałam, coś zaczynam robić. Rozmawiałam tez z dziećmi

To jest fantastyczna postawa.
Biedronko, jestem pełna podziwu!
Teraz ruszaj do przodu, myśląc przede wszystkim o sobie i dzieciach. Alkoholik niech sam o siebie zadba. Jest przecież dorosły.
Wpadaj czasami opowiedzieć jak Ci idzie... :D

ZbOlo - Sob 06 Mar, 2010 22:43

pterodaktyll napisał/a:
Zbooolo Może masz jeszcze jakichś kumpli w tym sejmie

...paru jeszcze jest... Rycho, Grzecho, etc....
Ale przede wszystkim witam Biedronkę...

ZbOlo - Sob 06 Mar, 2010 22:47

biedronka napisał/a:
Przecież co nas nie zabije, to nas wzmocni !!!!

...to prawda..., super, że chcesz...
biedronka napisał/a:
na pewno w poniedziałek się zgłoszę

...przyznam się, że temat "żona alko..." jest dla mnie... jeszcze męczący, może za parę lat... :foch:

biedronka - Sob 06 Mar, 2010 23:25

Klara napisał/a:

Wpadaj czasami opowiedzieć jak Ci idzie... :D


Ja już się z wami nie rozstanę, daliście mi w krótkiej chwili tyle wsparcia, że tego się nie zapomina. Będę pisać i czytać innych, to najlepsza lektura życia. I taka prawdziwa.

beata - Sob 06 Mar, 2010 23:28

biedronka napisał/a:
Ja już się z wami nie rozstanę, daliście mi w krótkiej chwili tyle wsparcia, że tego się nie zapomina. Będę pisać i czytać innych, to najlepsza lektura życia. I taka prawdziwa.
I już Cię lubię. :skromny:
pterodaktyll - Nie 07 Mar, 2010 08:56

Cytat:
Od tygodnia jest powtórka z rozrywki, tylko że ja już chyba nie chcę, dlatego potrzebuję siły, aby z tym skończyć. Mam wrażenie, że całe nasze życie to jakaś pomyłka

No to La Finita Komedia. Rzeczywiście teraz już myśl tylko o sobie, bo tych straconych złudzeń już pewnie nie odbudujesz nawet gdybyś jeszcze chciała spróbować.
Witam Cię Biedronko, bo w nawale królewskich obowiązków nawet nie pamiętam czy się z Tobą witałem a jak mówią "grzeczność jest przywilejem królów..itd."
Aha czy to prawda, że...."biedroneczki są w kropeczki..........." :lol2:

beata - Nie 07 Mar, 2010 08:58

pterodaktyll napisał/a:
..."biedroneczki są w kropeczki.....
I to chwalą sobie :muza: :rotfl:
biedronka - Nie 07 Mar, 2010 11:26

[quote="pterodaktyll"]
Cytat:

Aha czy to prawda, że...."biedroneczki są w kropeczki..........." :lol2:


Ja nie jestem w kropeczki, ale podobno biedronki są ...
pomyślałam, że biedronka to taka Boża Krówka i tak się czułam, że ja MUSZĘ bo inni nie itd. Jak ta biedronka, co każą jej latać po kawałek chleba do nieba
Dzięki Wam szybko się otrząsnęłam i dzięki Pterodaktyl (to takie piękne "imię") za powitanie, nawet jeśli już raz było, to miłe

biedronka - Nie 07 Mar, 2010 11:31

[quote="beata"]
biedronka napisał/a:
I już Cię lubię. :skromny:


Ja też Cię lubię i Was wszystkich, bo jesteście, gdy ktoś potrzebuje pomocy
PO PROSTU JESTEŚCIE
Może i ja za jakiś czas będę mogła radzić innym, na razie pomagam SOBIE

KICAJKA - Nie 07 Mar, 2010 13:06

biedronka napisał/a:
Rozmawiałam tez z dziećmi i o dziwo, one wiedzą więcej niż przypuszczałam. I najważniejsze, że to rozumieją, a tak się bałam.
Biedroneczko nasze kochane dzieci ,nawet te najmniejsze są bardzo spostrzegawcze i uczulone bardzo na sytuacje stresujące.Rozumieją dużo więcej niż nam się wydaje i czasem nawet próbują brać sprawy we własne ręce.Niestety im też często potrzebna jest pomoc.Przerobiłam to na sobie i córce - nawet po tylu latach jeszcze ma czasem problemy ze sobą.Serdecznie Ci życzę abyście jak najprędzej mogli poukładać spokojnie to życie. :pocieszacz: :buziak: afc4fvca
evita - Nie 07 Mar, 2010 13:26

KICAJKA napisał/a:
nasze kochane dzieci ,nawet te najmniejsze są bardzo spostrzegawcze

prawda :tak:
chronimy je jak możemy a na koniec okazuje się, że one dokładnie w ten sam sposób czynią wobec nas cierpiąc wraz z matką :(
mój mąż nie pije od kilku miesięcy, córka w moich oczach zachłysnęła się tym, że tatko trzeźwy i odzyskali niesamowity kontakt ze sobą. Próbowałam kilka dni temu delikatnie jej uzmysłowić, że ta sielanka pewnie nie będzie trwała wiecznie i chciałam ustrzec ją przed rozczarowaniem - wiesz Biedronko co mi odpowiedziała ? że ona o tym dobrze wie i że jak tata zacznie pić a ja od niego wtedy nie odejdę to ona mi tego nie wybaczy :shock:

beata - Nie 07 Mar, 2010 13:35

evita napisał/a:
że ona o tym dobrze wie i że jak tata zacznie pić a ja od niego wtedy nie odejdę to ona mi tego nie wybaczy :shock:
:(
biedronka - Nie 07 Mar, 2010 14:03

Moje mają jeszcze huśtawkę uczuć. Jak nie pije - nie mogą sobie wyobrazić życia bez taty, choć jak wiecie - gdy trzeźwy nie podchodź, bo ugryzie. Gdy zacznie - pierwszy, drugi dzień - może być, bo jeszcze kontroluje, bawi się z dziećmi, daje prezenty (za moje pieniądze) itd., później jest tylko źle, wrzeszczy, że za głośno, bo on śpi, wyjada z lodówki, to nic że na jutro na obiad- teraz jest głodny. Taki pasożyt. Za każdym kolejnym razem, dzieci robią się silniejsze. Ostatnio powiedziały, że szkoda, że nie mają kolegów z tym samym problemem, mogliby razem pogadać. Ja nawet nie wiem, czy są takie spotkania dla dzieci. Mogłoby być też Forum dla dzieciaków. Przekonałam moją córkę aby zaczęła pisać pamiętnik. W pamiętniku pisze same dobre rzeczy, w starym kalendarzu pisze o ojcu. Może zrobi jej się lżej. Syn jest twardszy, wspiera mnie, choć wiem, że nie jest mu łatwo. Najbardziej dzieci wstydzą się jego zachowania, ciągle układają scenariusze co zrobić, gdy np. przyjdzie kolega, a ojciec znów pijany. Nie chcą go usprawiedliwiać, ale tez nie chcą przyznać że mają ojca alkoholika. Błędne koło.
Klara - Nie 07 Mar, 2010 15:48

biedronka napisał/a:
Ja nawet nie wiem, czy są takie spotkania dla dzieci.

Grupy dla dzieci nazywają się Alateen.
Tutaj jest spis: http://www.al-anon.org.pl/alateen.html
Może akurat w Twoim mieście taka grupa działa.
Zwykle prowadzeniem zajmują się osoby z Al-Anon, ale ponieważ wiąże się to z dużą odpowiedzialnością (pracujesz Biedronko z dziećmi więc rozumiesz o co chodzi) nie ma zbyt wielu chętnych do organizowania spotkań.
Przeczytaj sobie wiadomości zawarte na tej stronie, a gdy będziesz chodziła na mityngi Al-Anon, zrozumiesz sens stopni. Zasady postępowania możesz wprowadzać w domu razem z dziećmi już teraz.
Po prostu możesz być dla swoich dzieci osobą prowadzącą mini-grupę Alateen.
Myślę, że jest to jakieś wyjście :)

beata - Nie 07 Mar, 2010 15:51

Klara napisał/a:
Po prostu możesz być dla swoich dzieci osobą prowadzącą mini-grupę Alateen.
Obawiam się,ze mamie nie zwierzą się ze wszystkiego :(
Klara - Nie 07 Mar, 2010 16:10

Cytat:
Obawiam się,ze mamie nie zwierzą się ze wszystkiego :(

To możliwe, ale napisałam o ostatecznym wyjściu, jeżeli nie będą miały grupy Alateen z prawdziwego zdarzenia.
Są w tym wieku, że jeszcze nie dorosły do grupy DDA.
Na wszelki wypadek jednak podam link do stronki DDA - tam jest forum. Może choć tam sobie popiszą? http://www.dda.pl/
Zajrzyj tam jednak Biedronko i oceń, czy wpisy są stosowne do stopnia emocjonalnej dojrzałości Twoich dzieci.

olimpijka - Nie 07 Mar, 2010 16:22

evita napisał/a:
Proponuję ci poczytać wątek olimpijki


o jeny...zostałam wzorem? wow!

beata - Nie 07 Mar, 2010 16:25

Klara napisał/a:
Zajrzyj tam jednak Biedronko
I tu.
http://zagubina-jula.blog...2,ID384331822,n

beata - Nie 07 Mar, 2010 16:28

I jeszcze tu ;)
http://zagubina-jula.blog...2,ID384060352,n

beata - Nie 07 Mar, 2010 16:31

Acha...i jeszcze tutaj poszperaj ;)
http://search.incredimail...ce=060040105011

biedronka - Nie 07 Mar, 2010 21:19

O rany, ile tego, dzięki, czytam, czytam, czytam ... i się uczę.
Mam bardzo dobry kontakt z dziećmi, ze swoimi również. I o ironio, prowadzę Grupy Wsparcia dla rodziców, z dziećmi też pracuję, ale wiecie jak to jest - szewc bez butów chodzi. Sobie nie potrafię pomóc, przynajmniej jeszcze tak myślałam trzy dni temu. Z dziećmi rozmawiam od urodzenia. My mamy takie codzienne "mitingi" o wszystkim. Tylko, że one by chciały pogadać z kimś w swoim wieku, wiecie, ja to MAMA, do kochania, przytulania, a dzieciaki potrzebują tez swobodnie rozmawiać z rówieśnikami, ja ani żaden inny dorosły im tego nie zastąpimy. Zapewne, jak rozpocznę terapię, zorientuje się, czy takie grupy dla dzieci są prowadzone. Zdaje sobie sprawę, że to trudne zadanie i mało jest osób, które odważą się to prowadzić. Terapia z dziećmi, to jedna sprawa, rówieśnicy, to druga. Ale wszystko w swoim czasie.

Klara - Nie 07 Mar, 2010 21:25

biedronka napisał/a:
Zapewne, jak rozpocznę terapię, zorientuje się, czy takie grupy dla dzieci są prowadzone.

Biedroneczko, może nie przewinęłaś tej stronki w dół: http://www.al-anon.org.pl/alateen.html
Tam jest spis grup Alateen w całej Polsce.
Bardzo możliwe, że są jeszcze gdzieś grupy, których nie ma w spisie, to się rzeczywiście później dowiesz.

biedronka - Nie 07 Mar, 2010 21:37

Przewinęłam, .. i przeczytałam są takie grupy u mnie. Dzięki, sprawdzę, kto je prowadzi i w jakim wieku są dzieciaki.
Najpierw zaczynam od siebie, bo szczęśliwa mama, to szczęśliwe dzieci !!! :lol:

beata - Nie 07 Mar, 2010 21:39

biedronka napisał/a:
Najpierw zaczynam od siebie, bo szczęśliwa mama, to szczęśliwe dzieci !!!
Bardzo mądre podejście ;)
milutka - Nie 07 Mar, 2010 22:19

biedronka napisał/a:
Najpierw zaczynam od siebie, bo szczęśliwa mama, to szczęśliwe dzieci !!!
Biedronko na własnym przykładzie mogę Ci powiedzieć,że masz rację,jedyne co mogę poradzić to staraj się na codzień organizować tak czas z dziećmi aby mogły zapomnieć o tym ,że ich ojciec pije,niech to nie będzie temat tabu waszych rozmów bo to zacznie ich przerastać...[quote="biedronka"]Tylko, że one by chciały pogadać z kimś w swoim wieku, wiecie, ja to MAMA, do kochania, przytulania, a dzieciaki potrzebują tez swobodnie rozmawiać z rówieśnikami, ja ani żaden inny dorosły im tego nie zastąpimy......tak właśnie o to chodzi....mają mamę która ich bardzo kocha ale nie o wszystkim z nią mogą porozmawiać...przerabiałam to ze swoimi synami.pozdrawiam :)
evita - Wto 09 Mar, 2010 11:16

olimpijka napisał/a:
evita napisał/a:
Proponuję ci poczytać wątek olimpijki


o jeny...zostałam wzorem? wow!


przecież pisałam w twoim wątku olimpijko, że zakładam twój fan klub :mgreen:

olimpijka - Wto 09 Mar, 2010 11:25

evita napisał/a:
zakładam twój fan klub

fanklub fanklubem, ale od razu za wzór stawiać :D

stiff - Wto 09 Mar, 2010 11:32

olimpijka napisał/a:
fanklub fanklubem, ale od razu za wzór stawiać :D

Jesteś przykładem jak robić nie należy... :D

olimpijka - Wto 09 Mar, 2010 11:36

stiff napisał/a:
Jesteś przykładem jak robić nie należy...

oj stiff to by było natenczas nielogiczne :) w sensie fanklu i prykład nie robienia..
i proszę mnie tu nie dołować, że się na wzór nie nadaję, bo już niemalże w to uwierzyłam :D

stiff - Wto 09 Mar, 2010 11:41

olimpijka napisał/a:
proszę mnie tu nie dołować, że się na wzór nie nadaję, bo już niemalże w to uwierzyłam :D

Wręcz przeciwnie, bo możemy mieć niepowtarzalna okazje obserwowania
Twojej przemiany z poczwarki w motyla... :)
Zycze Ci abyś stala sie pozytywnym przykładem dla innych,
znajdujących sie w podobnej sytuacji... :)

evita - Wto 09 Mar, 2010 13:14

stiff napisał/a:
Zycze Ci abyś stala sie pozytywnym przykładem dla innych,
znajdujących sie w podobnej sytuacji...

a ja sobie życzę, żeby nie stracić wiary w siebie i wzorować się właśnie na tobie Olu :skromny:

beata - Wto 09 Mar, 2010 18:25

evita napisał/a:
a ja sobie życzę, żeby nie stracić wiary w siebie i wzorować się właśnie na tobie Olu
A ja Ci zyczę,żeby Ci sie udało :)
biedronka - Wto 09 Mar, 2010 20:56

znowu jestem
mojego jeszcze nie ma, ale jest spokój, porządek i taka cisza
dostałam za to informację od "ukochanego": "pozwól mi pic przez miesiąc, to później będę trzeźwy pół roku"
co w tej głowie siedzi? :/ Jak widać mamy próbę sił, przeciągamy line i czekamy, kto pierwszy pęknie. Na razie się trzymam

KICAJKA - Wto 09 Mar, 2010 21:12

biedronka napisał/a:
Na razie się trzymam
Życzę,żebyś była silniejsza i wytrwala w tym przeciąganiu. :pocieszacz: :kciuki: afc4fvca
dlugixp - Wto 09 Mar, 2010 21:13

biedronka napisał/a:
"pozwól mi pic przez miesiąc, to później będę trzeźwy pół roku"

...odpisz...pij jeszcze tydzień i nie masz gdzie wracać
...może znowu potrzebuje "wstrząsu", żeby przypomniał sobie...
Teraz nie sądzę, aby ten cudowny stan trwał tylko miesiąc...Prawdopodobnie może być nadrabianie straconego czasu.
A poza tym, to co to jest ?! Targowisko czasu ?! Rynek życia ?!
Daj mi miesiąc - dam Ci pół roku !
Ja mogę Ci dać całe życie, na to byś mógł pić, nie tylko miesiąc... i tyle...

olimpijka - Wto 09 Mar, 2010 21:24

biedronka napisał/a:
"pozwól mi pic przez miesiąc, to później będę trzeźwy pół roku"


ooo...fajne.... takiego czegoś nie słyszałam.... punkt za pomysł, jak mojego kota kocham!!

evita - Wto 09 Mar, 2010 21:28

beata napisał/a:
A ja Ci zyczę,żeby Ci sie udało

dziękuję ci bardzo Beti :buziak:
biedronka napisał/a:
"pozwól mi pic przez miesiąc, to później będę trzeźwy pół roku"

eche ... zrzyga się na ciebie, będzie wił się w konwulsjach po każdym spożytym kęsie pokarmu stałego, będzie błagał o ratunek byleby przestać się trząść i nie bać własnego cienia ... po czym po kilku dniach zaliczy jakieś piwko, pierwsze procenty i zacznie się na nowo ... i kolejny miesiąc picia przeleci między palcami :/
a może zaplanował sobie wszywkę ? teraz się napiję na zapas, później dam się zaszyć a koledzy mi już wytłumaczyli, że za pół roku już mogę zapić :shock:
biedronka napisał/a:
Na razie się trzymam

trzymaj się jak najdłużej ! najlepiej do końca waszego wspólnego życia :(

biedronka - Wto 09 Mar, 2010 22:09

wszywki mamy już za sobą, było tyle ...., ale żadna nie pomogła, wrobić się nie dam - nie wierzę, że ma to jakiś sens. Na układ nie poszłam - radzi sobie gdzieś w świecie. Wie, że pijanego lub po przepiciu z czerwona gębą i galaretą do domu nie wpuszczę - też przerabiałam, niekiedy spał na wycieraczce. Tylko terapia zamknięta mu pomogła i do tego będę dążyła ponownie, ale już nie po trupach. Chce - ok pomogę, nie chce - trudno, teraz wiem, że jestem ważniejsza niż on.
stiff - Wto 09 Mar, 2010 22:11

biedronka napisał/a:
teraz wiem, że jestem ważniejsza niż on.

Gratuluje przebudzenia się... :)

evita - Wto 09 Mar, 2010 22:13

stiff napisał/a:
Gratuluje przebudzenia się...

ja również :)

biedronka - Wto 09 Mar, 2010 22:22

Ale wiecie, że to dzięki Wam, zimny prysznic i przebudzenie
(obym tylko nie dała plamy i wytrzymała do końca, teraz go nie ma, więc jest łatwo, co będzie jak wróci - czy nerwy wytrzymają - zapisałam się na terapię, może zdążę przed nim ... na pewno zdążę przed nim!)

evita - Wto 09 Mar, 2010 22:25

biedronka napisał/a:
teraz go nie ma, więc jest łatwo,

potwierdzam ! przeżyłam to na sobie :(
biedronka napisał/a:
zapisałam się na terapię, może zdążę przed nim ... na pewno zdążę przed nim!

oby ! i będę trzymać kciuki ! nie daj się tak jak ja się dałam i poddałam bo później już będzie coraz bardziej trudno niestety :/

Borus - Śro 10 Mar, 2010 07:38

evita napisał/a:
później już będzie coraz bardziej trudno niestety
...czyli uwolnić się od alkoholika jest równie trudno, jak alkoholikowi od alkoholu... 8|
stiff - Śro 10 Mar, 2010 10:53

Borus napisał/a:
evita napisał/a:
później już będzie coraz bardziej trudno niestety
...czyli uwolnić się od alkoholika jest równie trudno, jak alkoholikowi od alkoholu... 8|

W świetle obowiązującego prawa i panujących realiów, na pewno tak... :roll:

evita - Śro 10 Mar, 2010 15:41

Borus napisał/a:
...czyli uwolnić się od alkoholika jest równie trudno, jak alkoholikowi od alkoholu..

wręcz nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że trudniej :( oprócz emocji targających sumieniem dochodzą problemy natury finansowo-mieszkaniowej ! Alkoholik jak podejmie już leczenie wraca do swojego mieszkanka z prawem pobytu w nim jako, że jest tam zameldowany. Wzmacnia się też jego poczucie wartości wraz z nowym trzeźwym życiem i nie dostrzega już tych problemów, które wcześniej były m.in. powodem do zapicia. Podejmuje pracę, wychodzi na prostą i emanuje optymizmem, czego niestety nie można stwierdzić u osób współuzależnionych a przynajmniej nie tak szybko :(

ZbOlo - Śro 10 Mar, 2010 15:46

evita napisał/a:
czego niestety nie można stwierdzić u osób współuzależnionych a przynajmniej nie tak szybko

...nigdy się nad tym nie zastanawiałem i nie patrzyłem na ten problem z takiej perspektywy... myślę, że masz dużo racji... Evita...

evita - Śro 10 Mar, 2010 15:49

ZbOlo napisał/a:
...nigdy się nad tym nie zastanawiałem i nie patrzyłem na ten problem z takiej perspektywy... myślę, że masz dużo racji... Evita...

uwierz mi Zbolo, że wolałabym nie mieć racji i mylić się pod każdym względem :)

ZbOlo - Śro 10 Mar, 2010 15:52

evita napisał/a:
nie mieć racji i mylić się

...szczerze mówiąc... trochę inaczej patrzę teraz na "życiorys" mojej żony...

Kulfon - Śro 10 Mar, 2010 15:56

evita napisał/a:
Wzmacnia się też jego poczucie wartości wraz z nowym trzeźwym życiem i nie dostrzega już tych problemów, które wcześniej były m.in. powodem do zapicia. Podejmuje pracę, wychodzi na prostą i emanuje optymizmem


ja bede sie raczej tego trzymal, pozwolicie ?? :skromny:

milutka - Śro 10 Mar, 2010 16:02

Kulfon napisał/a:
ja bede sie raczej tego trzymal, pozwolicie ??
pozwalamy i trzymamy kciuki byś wytrwał w postanowieniu :)
Tomoe - Śro 10 Mar, 2010 16:07

No coż... optymalny model to jest wtedy, kiedy oboje równolegle zaczynają leczenie i oboje pomalutku wychodzą na prostą.
No ale to się zdarza bardzo, ale to bardzo rzadko.

A w szarej rzeczywistości i nieciekawych realiach prawnych i ekonomicznych naszego państwa - to rzeczywiście łatwiej jest alkoholikowi (jeśli tylko tego zechce) wyzwolić się od alkoholu niż współuzależnionej partnerce (nawet jeśli tego bardzo chce) wyzwolić się od alkoholika.
A najtrudniej jest na pewno tym kobietom, które są od swoich alkoholików zależne materialnie. :(

Tomoe - Śro 10 Mar, 2010 16:13

PS.
Jeśli napisałam, że coś jest "trudne" albo "bardzo trudne" - to nie znaczy, że jest to niemożliwe.

Pewne rzeczy w życiu są jak chodzenie po ogniu - wydają się zupełnie niemożliwe, a jednak są możliwe i w dodatku bardzo przyjemne.
Wiem to na sto procent, bo chodziłam po ogniu. :)

evita - Śro 10 Mar, 2010 16:20

Tomoe napisał/a:
Jeśli napisałam, że coś jest "trudne" albo "bardzo trudne" - to nie znaczy, że jest to niemożliwe.

i to jest właśnie to co mnie napawa nutką optymizmu na przyszłość :)

KICAJKA - Śro 10 Mar, 2010 16:47

Tomoe napisał/a:
łatwiej jest alkoholikowi (jeśli tylko tego zechce) wyzwolić się od alkoholu niż współuzależnionej partnerce
Wiele lat temu jak zaczynałam swoją drogę,usłyszałam,że alkoholik wyjdzie z (jeśli będzie chciał oczywiście) 2 x prędzej z uzależnienia niż jego współuzależniona partnerka.Nawet po rozwodzie te partnerki najczęściej pakują się w podobne związki i to jest smutne. :( :( :(
evita - Śro 10 Mar, 2010 19:42

KICAJKA napisał/a:
Nawet po rozwodzie te partnerki najczęściej pakują się w podobne związki i to jest smutne

a może to jakaś taka nasza misja do spełnienia narzucona nam z góry :szok:

Klara - Śro 10 Mar, 2010 19:50

evita napisał/a:
może to jakaś taka nasza misja do spełnienia

Nie, to nasze współuzależnienie przyciąga "ciekawych", "nietuzinkowych", "interesujących" facetów.
Normalny byłby zbyt nudny.
Nam (współuzależnionym) jest potrzebna adrenalinka wydzielająca się przy przeżywaniu skrajnych uczuć, niektóre "muszą" matkować, wychowywać itp., a do tego jest im potrzebny facet emocjonalnie niedojrzały :?
Nieświadomie sobie takiego będą szukały, dopóki to współuzależnienie/syndrom DDA (lub jedno i drugie) w nich siedzi.

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 10:27

W stu procentach zgadzam się z tym, co Klara napisała powyżej.
Pewien typ kobiet podświadomie (a czasem nawet świadomie) lgnie do pewnego typu mężczyzn.
Dlatego związki "czynnych" współuzależnionych i czynnych alkoholików są takie trwałe, że często wręcz nierozerwalne. Paradoks? Wcale nie.
Uzależniony partner zaspokaja wewnętrzne potrzeby współuzależnionej partnerki.
A współuzależniona partnerka zaspokaja wewnętrzne potrzeby uzależnionego partnera.
To są dwie choroby, które się nawzajem przyciągają i nawzajem się sobą karmią.

ZbOlo - Czw 11 Mar, 2010 10:30

Tomoe napisał/a:
Uzależniony partner zaspokaja wewnętrzne potrzeby współuzależnionej partnerki.
A współuzależniona partnerka zaspokaja wewnętrzne potrzeby uzależnionego partnera.
To są dwie choroby, które się nawzajem przyciągają i nawzajem się sobą karmią.

...czy są nt. jakieś badanie, czy jest to wynik Twoich obserwacji...???

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 10:35

Jasne, że są na to badania. I szczegółowe opisy w fachowej literaturze.
Ale nie opierałabym się tylko na literaturze, gdybym ja sama nie była żywym dowodem, że tak właśnie jest.
Więc opieram się w tym co napisałam na fachowej literaturze, na własnych doświadczeniach i na obserwacjach innych kobiet funkcjonujących przez lata w takich układach. :)

ZbOlo - Czw 11 Mar, 2010 10:44

Tomoe napisał/a:
fachowej literaturze

...czy możesz jakieś "przytoczyć"... jest to ciekawy dla mnie temat...

yuraa - Czw 11 Mar, 2010 10:53

Zbolo pocztaj tutaj
http://www.opoka.org.pl/b...aleznienie.html

ZbOlo - Czw 11 Mar, 2010 11:03

yuraa napisał/a:
Zbolo pocztaj tutaj

...dzięki...

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 11:25

To jest w ogóle bardzo ciekawy temat.
Bo do problemu współuzależnienia są dwa podejścia.
Polski nurt psychoterapii uznał przed laty, nie wiem dlaczego, że współuzależnienie to jest zjawisko, które powstaje dopiero podczas trwania związku z uzależnionym partnerem.
Pomijając przy tym zupełnie fakt, zauważony znacznie wcześniej przez psychoterapeutów w USA, że niektóre osoby mają pewne, ukształtowane już wcześniej, predyspozycje do wchodzenia w toksyczne związki.
Dlatego ten aspekt problemu poruszają głównie amerykańskie autorki książek o współuzależnieniu, takie jak Pia Melody, Mellody Beattie, Robin Norwood.
Te, które zauważają, że tak naprawdę współuzależnienie wyrasta na bazie syndromu DDA/DDD, ukształtowanego już w dzieciństwie.
U dorosłych dzieci z dyskunkcyjnych (ale niekoniecznie alkoholowych) domów bardzo silna jest tendencja do tworzenia dysfunkcyjnych związków.

KICAJKA - Czw 11 Mar, 2010 14:21

Tomoe napisał/a:
U dorosłych dzieci z dyskunkcyjnych (ale niekoniecznie alkoholowych) domów bardzo silna jest tendencja do tworzenia dysfunkcyjnych związków.
Tak sobie to wszystko czytam i ogarnia mnie dziwne uczucie.Dochodzę do wniosku,że we mnie chyba jest coś z DDD -tylko z bardzo nietypowym podłożem.Z domu wyniosłam wiele miłości,poczucie własnej wartości,odpowiedzialność,otwartość na innych ludzi,pewność siebie i wiele innych jak to się określa pozytywnych cech.Teraz myślę,że wyniesione poczucie obowiązku oraz niesienie pomocy innym było moim mankamentem,który doprowadził mnie do współuzależnienia ale również to wszystko inne pozwoliło mi się prędzej pozbierać.To są bardzo dziwne odczucia -jako dziecko byłam zdana na siebie od najmłodszych lat (ojciec ciągle pracował a mama wciąż w szpitalach),ale nawet dziś czuję jak byłam bardzo kochana,rozumiana, wspierana i doceniana we wszystkim co robiłam.Czy jest to w takim razie DDD czy tylko moja "głupio pojęta"chęć bycia dobrym człowiekiem.Przyznaję,że dziś już nie jestem taka "wyrywna" -życie zweryfikowało moje podejście do wszystkiego. :szok: :skromny: afc4fvca
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 14:26

KICAJKA napisał/a:
jako dziecko byłam zdana na siebie od najmłodszych lat (ojciec ciągle pracował a mama wciąż w szpitalach)


Hmmm...
Czyli - oboje cię bardzo kochali, ale byli jakby nieobecni?

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 14:38

A czy ty wiesz, Kicajko, że długotrwała choroba jednego z członków rodziny, utrudniająca mu pełnienie jego roli w tej rodzinie, jest dysfunkcją?

Kurczę, ja koniecznie muszę podkreślić, że słowo "dysfunkcja" nie ma zabarwienia pejoratywnego. To nie jest "brzydkie słowo".
To nie jest to samo, co "patologia" "przemoc" "przestępstwo" czy "margines".

Dysfunkcja występuje po prostu wtedy, kiedy w pewnym układzie (w tym przypadku w układzie rodzinnym) jeden z elementów tego układu nie spełnia, z jakichś ważnych powodów, swojej funkcji.

KICAJKA - Czw 11 Mar, 2010 15:15

Tomoe napisał/a:
A czy ty wiesz, Kicajko, że długotrwała choroba jednego z członków rodziny, utrudniająca mu pełnienie jego roli w tej rodzinie, jest dysfunkcją?
Niestety mama urodziła mnie mając 46 lat i nigdy już do śmierci w wieku 70 lat zdrowia nie odzyskała.Ja za to wykorzystywałam do maksimum pobyty rodziców w domu,wszelkie umiejętności i wiedzę chłonęłam jak gąbka,nawet ogromne poczucie humoru i optymizm wzięłam od rodziców.Tylko zbyt dużo zabrałam od taty,bo nauczyłam się wszystkich "męskich robót" w domu od niego i to mnie w życiu czasem przeszkadzało(taki dziwoląg,co wie więcej niż niejeden facet).Czyli jednak wychodzi na DDD. ;)
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 15:19

Skoro się uśmiechasz, to znaczy, że cię to nie smuci. :)
To dobrze. :)

KICAJKA - Czw 11 Mar, 2010 15:31

Tomoe napisał/a:
Skoro się uśmiechasz, to znaczy, że cię to nie smuci.
Zupełnie nie smuci, tylko się trochę zdziwiłam - na stare lata Al-anonka ( od 23 lat) dochodzi do wniosku,że przyczyną pomagania alkoholikowi była nieświadomość,że jest DDD.Śmieszne to nie jest ale dopiero będąc tu na forum,zaczęłam to sobie uświadamiać.Mimo,że z córką jak uczyła się na studium, o takich rzeczach rozmawiałyśmy,bo przecież od urodzenia jest w temacie.Wczesna jestem-ha ;)
Kulfon - Czw 11 Mar, 2010 15:36

KICAJKA napisał/a:
Wczesna jestem-ha ;)


lepiej pozno niz wcale :mgreen:

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 15:46

KICAJKA napisał/a:
na stare lata

Ty weź przestań z tymi starymi latami, bo ja tylko o trzy lata jestem młodsza od ciebie.
Gdzie jest emotka "foch"?
O, już mam:
:foch:

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 15:49

A jeszcze dodam, że w mojej grupie DDA/DDD wcale nie byłam najstarsza.
Znam osobiście paru dedeowców obojga płci, którzy zaczęli terapię w wieku 52 (kobieta), a nawet 58 lat (mężczyzna).
Serio!

beata - Czw 11 Mar, 2010 16:02

Tomoe napisał/a:
Ty weź przestań z tymi starymi latami, bo ja tylko o trzy lata jestem młodsza od ciebie.
Gdzie jest emotka "foch"?
O, już mam:
:foch:
Przecież Ty młodziutka jesteś.No przedszkolak po prostu....pięciolatku :wysmiewacz:
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:05

O, kochana...
To akurat to ja potrafię wyliczyć z pamięci w każdej chwili, nawet obudzona w środku nocy.
Melduję: dziś mija 5 lat, 8 miesięcy i 6 dni mojego nowego życia. :radocha:

beata - Czw 11 Mar, 2010 16:08

Tomoe napisał/a:
Melduję: dziś mija 5 lat, 8 miesięcy i 6 dni mojego nowego życia.
A godzin,minut,sekund? :p
evita - Czw 11 Mar, 2010 16:10

Tomoe napisał/a:
Pomijając przy tym zupełnie fakt, zauważony znacznie wcześniej przez psychoterapeutów w USA, że niektóre osoby mają pewne, ukształtowane już wcześniej, predyspozycje do wchodzenia w toksyczne związki.

myślę, że ja właśnie jestem taką osobą i to od urodzenia ! nie potrafiłam sobie nawet dobierać kolegów i koleżanek w dzieciństwie takich, którzy byli na topie tylko zawsze brałam pod swoje skrzydełka te sierotki, które nie potrafiły znaleźć przyjaźni stojąc samotnie w kącie ... i wcale mi nie było ani nie jest źle z takim podejściem do życia ! mogę być opiekunką i matkować do końca swych dni choć czasami marzy mi się coś wprost przeciwnego ... ale tylko czasami :) nie zniosę natomiast przemocy, awantur i niezrozumienia :/

yuraa - Czw 11 Mar, 2010 16:16

Tomoe napisał/a:
To akurat to ja potrafię wyliczyć z pamięci w każdej chwili,

a ja mam kalkulator trzeźwości
http://www.aastpaul.org/?topic=9

Congratulations! Today is your 2,656th day of sobriety. In calendar terms that represents: 7 years, 3 months, and 9 days.

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:25

beata napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Melduję: dziś mija 5 lat, 8 miesięcy i 6 dni mojego nowego życia.
A godzin,minut,sekund? :p


Sprawdziłam w liczniku trzeźwości.
2075 dni, 17 godzin i 16 minut. Sekund licznik nie podaje.
Ale podaje że miałam już 179 milionów, 342 tysięcy 225 uderzeń serca na trzeźwo.


Evitko, często jest tak, że to co uważamy za nasze największe zalety - bywa przyczyną naszych największych życiowych kłopotów.
Do alkoholików bowiem najbardziej lgną kobiety "zbyt dobre" i "zbyt szlachetne" - takie nadopiekuńcze i nadodpowiedzialne. Alkoholik przyciąga do siebie kobiety będące skrzyżowaniem nauczycielki, kierowniczki i pielęgniarki. Tak bardzo dbające o innych ludzi, że zbyt mało dbające o siebie. I tak świetnie potrafiące załatwiać cudze interesy, że aż zapominające o własnym interesie. :)

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:30

yuraa napisał/a:

a ja mam kalkulator trzeźwości
http://www.aastpaul.org/?topic=9


Ja korzystam z tego licznika:
http://www.aahistory.com/days.html

pietruszka - Czw 11 Mar, 2010 16:32

Tomoe napisał/a:
No coż... optymalny model to jest wtedy, kiedy oboje równolegle zaczynają leczenie i oboje pomalutku wychodzą na prostą.
No ale to się zdarza bardzo, ale to bardzo rzadko.


No chyba ja jestem takim modelem :lol2: Sama osobiście chyba nie znam drugiego takiego przypadku, a z chęcią pogadałabym z kimś takim.

Ale wcale nie jestem pewna, że to jest model optymalny. W czasie terapii żałowałam , że nie podjęłam leczenia wcześniej, bo na trzeźwienie mojego M. nie byłam przygotowana... I bywało trudno... To tak jakby próbować połknąć całą wiedzę o alkoholizmie, współuzaleznieniu w trybie przyspieszonym. Nieraz miałam czkawkę. I jeszcze na dodatek moja terapeutka szybko wychwyciła moje DDD-owstwo i zaczęła mnie "maglować" na indywidualnej terapii. Chociaż z perspektywy czasu stwierdzam, ze to miało sens, przynajmniej mój M. miał spokój - nie przeszkadzałam mu zbytnio w trzeźwieniu. Pamiętam, że często w czasie terapii żałowałam, ze nie poszłam na terpię wcześniej, bo na takie tornado w moim życiu nie byłam przygotowana. Miałam wrażenie, że lecę z trąbą powietrzną i nie wiem, gdzie mnie rzuci o ziemię.

A zaakceptowanie mojego DDD-ostwa było bardzo trudne , bo "zły ten ptak, co własne gniazdo kala" i "własne brudy pierze sie w domu". brrr... Jak słyszę te przysłowia to wciąż mam ciarki na plecach...

evita - Czw 11 Mar, 2010 16:32

Tomoe napisał/a:
tak świetnie potrafiące załatwiać cudze interesy, że aż zapominające o własnym interesie.

a to jest akurat moja najgorsza przywara :/ potrafię poruszyć niebo i ziemię, wywalą mnie jednymi drzwiami a ja oknem się wdrapię do każdej instytucji, załatwię prawnika, napiszę gdzie trzeba petycje, prośby, podania dla każdego kto tego potrzebuje a moje sprawy leżą odłogiem ciągle czekając na lepsze czasy ... moje problemy stresują mnie na tyle, że nie potrafię się wypowiadać w swoim imieniu :( największą moją radością jest gdy stwierdzam, że moja skrzynka na listy jest pusta a telefon nie wyświetla mi połączenia z numerem zastrzeżonym :(

Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:36

I tu mnie rozbawiłaś do łez.
Bo ta fantastyczna życiowa zaradność jest cechą wszystkich współuzależnionych.
Tylko że one same jej u siebie nie widzą i dlatego płaczą w gabinetach swoich terapeutek:
"Ale ja naprawdę nie mogę się z nim rozwieść, bo jak ja zostanę sama, bez męża, to ja sobie zupełnie z niczym nie poradzę." :wysmiewacz:

A tak naprawdę wystarczy przekierować tę całą energię z innych ludzi - na siebie. :rotfl:

KICAJKA - Czw 11 Mar, 2010 16:37

Tomoe napisał/a:
Ty weź przestań z tymi starymi latami, bo ja tylko o trzy lata jestem młodsza od ciebie.
To tylko taka przenośnia,bo ile mam lat to zwracam uwagę wtedy jak to czyta albo piszę (a czasem machinalnie nie zwracając na to uwagi).Bardziej chodziło mi o czas kiedy zaczęłam intensywnie uczestniczyć w społeczności aowskiej,że dopiero teraz do mnie dotarły te informacje (a raczej zdałam sobie z tego sprawę).A jeśli chodzi o terapię to chyba jej nie potrzebuje,bo innymi sposobami ułożyłam sobie swoje sprawy uczuciowe,emocjonalne i rodzinne przy niepijącym alko od 16 lat i kochanej córci. :)
Tomoe - Czw 11 Mar, 2010 16:38

KICAJKA napisał/a:
A jeśli chodzi o terapię to chyba jej nie potrzebuje

Też tak myślę i wcale nie namawiam. :)

biedronka - Pią 12 Mar, 2010 21:23

Mądre rzeczy piszecie, ze mną było podobnie, acz troszkę inaczej.
Uciekłam z domu szybko (19 lat), bo ojciec pił, awanturował się itd. Jestem DDA
Szukałam faceta, który NIE PIJE. Przysięgałam, że nie będę tak żyć. Z moim mężem znałam się od piaskowinicy, razem dorastaliśmy, razem szkoła, razem problemy z rodzicami. Nasze życie miało być inne - lepsze. Początki były cudowne, nawet gdy urodził nam się chory syn, to mój mąż miał więcej siły i energii niż ja. On pracował, ja zajmowałam się domem. Az pewnego dnia pojawiła się ona - butelka, nie wiadomo dlaczego, po co i tak została z nami (oby nie na zawsze). Gdy nie mogłam na niego liczyć, zrobiłam prawo jazdy, aby móc się poruszać po mieście. Gdy rozwalił samochód, kupiłam drugi na siebie. Gdy stracił pracę, ja następnego dnia znalazłam dla siebie. I mam takie wrażenie, że testował mnie, jak daleko może się jeszcze posunąć, czy przejmę kontrolę nad wszystkim. Kiedyś powiedział "czegoś się przy mnie alkoholiku nauczyłaś" - tak samodzielności, zaradności, większej odpowiedzialności. Ale czy tak miało być ?... cf2423f

milutka - Pią 12 Mar, 2010 21:42

[quote] "czegoś się przy mnie alkoholiku nauczyłaś" - tak samodzielności, zaradności, większej odpowiedzialności. Ale czy tak miało być ?...Biedronko ja przy moim mężu musiałam szybko wydorośleć i pewnie są tego czasem plusy ale czasami brakuje mi tych bestroskich dni .....a czy tak miało być?ja myślę ,że szkoda życia na rozpamiętywanie.....dedykuję Ci piosenkę na poprawę nastroju ;)
Klara - Pią 12 Mar, 2010 21:43

biedronka napisał/a:
Kiedyś powiedział "czegoś się przy mnie alkoholiku nauczyłaś"

W moim wypadku postępy w nauce nie były aż tak wyraźne, no i zawsze, gdy ktoś mówił, że jestem z alkoholikiem, bo mam z tego jakieś korzyści, pałałam (tak w środku) świętym oburzeniem.
Jednak szczerze mówiąc mam podobne do Twoich przemyślenia i też mi wychodzi, że dostałam dobrą życiową szkołę. Szkoda, że stosowane w niej metody wychowawcze były takie brutalne....

Biedroneczko, byłaś już na mityngu?

beata - Pią 12 Mar, 2010 22:20

Klara napisał/a:
Szkoda, że stosowane w niej metody wychowawcze były takie brutalne....
Dlaczego byłyśmy w tej szkole,choć wcale tego nie chciałyśmy? :(
biedronka - Pią 12 Mar, 2010 22:32

Byłam u psychologa i u terapeuty. Niestety miting był 18, a ja nie "douczyłam" się jeszcze co zrobić z 3 dzieci, gdy mama chce wyjść z domu. Mojego pana jeszcze nie ma, a nawet gdyby był, nie wiem, czy potrafiłabym mu zaufać. Próbuję jakoś rozwiązać problem opieki nad synem.
beata - Pią 12 Mar, 2010 23:08

biedronka napisał/a:
Byłam u psychologa i u terapeuty.
Najważniejsze,że zrobiłas pierwszy krok. :)
Klara - Sob 13 Mar, 2010 08:16

biedronka napisał/a:
nie "douczyłam" się jeszcze co zrobić z 3 dzieci, gdy mama chce wyjść z domu.

Tak, to jest trudne :( , ale tak jak pisze Beatka - najważniejsze, że zaczęłaś coś robić w kierunku terapii, rozwiązanie z opieką nad dziećmi być może znajdzie się później.
Bądź dobrej myśli Biedronko :)

Swego czasu była inicjatywa Zarządu Al-Anon, by w niektórych grupach organizować opiekę nad dziećmi na czas trwania mityngu, jednak obecnie z tą sprawą nie jestem na bieżąco i - niestety - nie potrafię podpowiedzieć Ci niczego konkretnego.
Dodam jeszcze, że w grupie w której uczestniczyłam była mama, która często przyjeżdżała z dorosłą córką będącą na wózku.

biedronka - Pon 15 Mar, 2010 20:25

Już się zaczęłam zbierać i jakoś sobie układać to wszystko... i poszłam do banku. Na pewno wiecie, co się dowiedziałam, mój luby wyczyścił konto. Jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła, dobrze że go nie ma, bo rozwaliłabym mu ten głupi łeb :evil2"
Ale dobra wiadomość jest taka, że nie mamy już złudzeń, ...koniec z tatusiem. :nerwus:

KICAJKA - Pon 15 Mar, 2010 20:33

biedronka napisał/a:
dobra wiadomość jest taka, że nie mamy już złudzeń, ...koniec z tatusiem.
Jeśli masz na tyle siły i na prawdę pozbyłaś się złudzeń to teraz postępować trzeba konsekwentnie.Życzę wytrwałości. :)
Klara - Pon 15 Mar, 2010 20:38

biedronka napisał/a:
mój luby wyczyścił konto.

Teraz wiesz, kiedy wróci, prawda?
Dobrze się przygotuj na tę okazję.
Przypuszczam, że już wiesz, co zrobisz?

stiff - Pon 15 Mar, 2010 20:40

biedronka napisał/a:
Ale dobra wiadomość jest taka, że nie mamy już złudzeń,

Szkoda, ze az do tego musiało dojść, abyś sie o tym przekonała...

KICAJKA - Pon 15 Mar, 2010 20:46

biedronka napisał/a:
mój luby wyczyścił konto.
Klara napisał/a:
Teraz wiesz, kiedy wróci, prawda?
Pytanie po co wyczyścił konto,kiedy wróci i czy w ogóle :bezradny:
biedronka - Pon 15 Mar, 2010 21:09

Tak naprawdę nie wiem, kiedy wróci, przez 10 dni był bez kasy i sobie radził. Teraz ma kasę, abo dalej zabaluje, albo odda kolegom z którymi pił długi. Zabrałam mu kartę do bankomatu, ale nie wywaliłam ze wspólnego konta. Mój błąd, ale ja się szybko uczę, jutro zastrzegę MOJE konto, bo przecież jako "dobra żona" dałam mu upoważnienie. Głupia!!! Wiem co robić, wiem tez że potrzebuje siły. Rozmawiałam przed chwilą z zaprzyjaźnionym prawnikiem, pozew rozwodowy napisałam już 4 lata temu, odbyła się nawet pierwsza rozprawa, na której obiecywał, płakał, przepraszał. Sędzia (za moją zgodą) dała mu czas (1 rok) do poprawy. Nawet nie wiem, dlaczego ja się na to zgodziłam - byłam słaba psychicznie. Jeszcze "skakał" pół roku, dopóki dzień przed Wielkanocą, nie wyrzuciłam go z domu. Zaczął się leczyć (teraz wiem, że tak na prawdę nie chciał do końca) Później już wiecie. Po 3 latach przerwy - powrót do rozrywki... Ale teraz ja jestem silniejsza i mądrzejsza. Zaczynam od separacji, składam dokumenty, a dalej czas pokaże (może powinnam od razu rozwód, może pozostawiam sobie światełko w tunelu, Boże ... nie chcę się znowu oszukiwać, przecież dobrze nie będzie)
Klara - Pon 15 Mar, 2010 21:21

Cytat:
Tak naprawdę nie wiem, kiedy wróci

Myślę że wtedy, gdy skończą mu się pieniądze...
biedronka napisał/a:
pozostawiam sobie światełko w tunelu

No tak, bo nadzieja zawsze umiera ostatnia.
Trzymaj się Biedroneczko :pocieszacz:

KICAJKA - Pon 15 Mar, 2010 21:21

biedronka napisał/a:
Zaczynam od separacji, składam dokumenty, a dalej czas pokaże (może powinnam od razu rozwód, może pozostawiam sobie światełko w tunelu, Boże ... nie chcę się znowu oszukiwać, przecież dobrze nie będzie)
Będę trzymać kciuki za Twoją konsekwencję w działaniu :kciuki: :buziak: :buzki:
emigrantka - Pon 15 Mar, 2010 21:26

biedronka
smutne to wszystko 8|
ale bedzie dobrze zycze duzo sily i wytrwalosci

biedronka - Pon 15 Mar, 2010 21:36

Dzięki że jesteście, to wielka siła.
KICAJKA - Pon 15 Mar, 2010 21:45

biedronka napisał/a:
Dzięki że jesteście, to wielka siła.
Po to istnieje forum by się dzielić tym co dobre i tym co złe -jak ziarnko do ziarnka jest miarka,tak każdy z osobna tutaj coś dokłada a kto chce i umie to wykorzystuje dla siebie wedle potrzeb. :pocieszacz: :buziak:
stiff - Pon 15 Mar, 2010 21:50

KICAJKA napisał/a:
Po to istnieje forum by się dzielić tym co dobre i tym co złe
KICAJKA napisał/a:
a kto chce i umie to wykorzystuje dla siebie wedle potrzeb. :pocieszacz: :buziak:


To jest główna idea każdego tego typu forum... :roll:
A to jest szczególne, bo sami je tworzymy...

emigrantka - Pon 15 Mar, 2010 21:53

dobrze prawi KICAJKA
tu zawsze ktos ma "dyzur" pocieszy doradzi

biedronko , wazne jest ze wiesz jak postepowac tak mi sie wydaje
najgorsze jest stwierdzenie "nie wiem co mam robic " 8|
wowczas
ogarnia beznadzieja i jakis marazm ,ktory moze byc destrukcyjny
po jednym kroczku byle by do przodu

biedronka - Pią 19 Mar, 2010 20:47

Mój zadzwonił, że jutro wraca. Mam w sobie pustkę, jest mi wszystko jedno. Kiedyś sie przejmowałam, denerwowałam, zastanawiałam się jak będzie, czy lepiej, a może w ogóle przestanie pić, a teraz mam to gdzieś. Pierwszy raz czuję się dobrze Na cały dzien wychodze z dziecmi z domu, nie ma kluczy więc jak przyjedzie będzie czekał na wycieraczce. Sam tak chciał. Szkoda że teraz ja nie moge wyjechąc na 2 tygodnie (czy zrobiłam się złośliwa?)
stiff - Pią 19 Mar, 2010 20:51

biedronka napisał/a:
Szkoda że teraz ja nie moge wyjechąc na 2 tygodnie (czy zrobiłam się złośliwa?)

Ważne co zrobisz później... :roll:

dlugixp - Pią 19 Mar, 2010 20:52

biedronka napisał/a:
(czy zrobiłam się złośliwa?)

...nie...po prostu wreszcie zaczęłaś myśleć o sobie i o swoich potrzebach...
...i tak trzymaj... :D

Klara - Pią 19 Mar, 2010 20:56

Cytat:
Mój zadzwonił, że jutro wraca.

No i co zrobisz Biedronko?
Przecież (prawdopodobnie) przepił Twoje pieniądze?

biedronka - Pią 19 Mar, 2010 21:29

Klara napisał/a:

No i co zrobisz Biedronko?
Przecież (prawdopodobnie) przepił Twoje pieniądze?


Nawet napewno, a nie prawdopodobnie. A więc, zemsta bedzie słodka. Jedzenia w domu nie ma, na cały dzien wychodze z dziecmi, zjemy na mieście. Poza tym kupiłam takie rzeczy, których luby nie lubi i jak do tej pory nigdy nie jadł. Wiem, że z głodu (a przeciez 14 dni to kawałek czasu) zje konia z kopytami, a tu nic z tego - same warzywa i to mrożone. Zabrałam jego wartościowe rzeczy (zegarek, kamerę) schowałam, ale powiem, że sprzedałam, aby dac dzieciom jeść. Nie wiadomo kiedy sie mogą przydać. Jesli w ogóle przyjdzie, bo bedzie czekał pod drzwiami. Kluczy nie ma, zmieniłam kody do alarmu i nie jest zameldowany. Jak przyjedzie ochrona beda musieli wezwac policję. O papierosach może zapomnieć - to bedzie najciekawsze, bo palic musi, nie wiem na czym to polega, ale prawdopodobnie tak jak z alkoholem - nałóg. Z pracy go wywaliłam, kasy więc nie będzie miał na koniec miesiąca. Sam jestem ciekawa, co dalej. Najważniejsze, że jestem spokojna i nawet nie zamierzam krzyczeć. Pieniądz rzecz nabyta, na zdrowie mu nie poszło. Musiałam pozyczyć, ale dam radę. Od miłości do nienawiści jest jeden krok i ja właśnie stoję nad taka przepaścią

Klara - Pią 19 Mar, 2010 21:41

biedronka napisał/a:
Najważniejsze, że jestem spokojna i nawet nie zamierzam krzyczeć.

Będziesz umiała być konsekwentna? Dasz radę?
Nie chodzi o to, żebyś nienawidziła, ale żebyś była twarda.
Będę o Tobie myślała i trzymała kciuki. Nie tylko jutro, chociaż jutro najbardziej.
TRZYMAJ SIĘ BIEDRONECZKO! :kciuki:

milutka - Pią 19 Mar, 2010 21:58

biedronka napisał/a:
Najważniejsze, że jestem spokojna i nawet nie zamierzam krzyczeć.

Tak trzymaj Biedronko ,bądz konsekwentna w tym co robisz a po jakimś czasie sama się przekonasz ,że to nie twoja złośliwość cie do tego skłoniła .A wrazie zwątpienia zawsze możesz znaleść oparcie tu na forum ale wierzę,że dasz radę i będziesz twarda ,
trzymam za Ciebie kciuki :pocieszacz:

stiff - Pią 19 Mar, 2010 22:54

biedronka napisał/a:
Od miłości do nienawiści jest jeden krok i ja właśnie stoję nad taka przepaścią

To zrób krok w bok, nigdy do przodu... ;)

KICAJKA - Sob 20 Mar, 2010 11:09

biedronka napisał/a:
Najważniejsze, że jestem spokojna i nawet nie zamierzam krzyczeć.
Cieszę się,że nauczyłaś się w krótkim czasie takiego podejścia.Będę trzymać kciuki abyś wytrwała w swoich postanowieniach i nie zmiękła.Wierzę,że dasz radę. :pocieszacz: :buziak: :buzki: :kciuki: afc4fvca
biedronka - Sob 20 Mar, 2010 18:09

stiff napisał/a:

To zrób krok w bok, nigdy do przodu... ;)


Bardzo mi sie to podoba.

Niestety, mój luby dzis nie wrócił, niestety, bo sie przeciez naszykowałam i co?
Dopiero wróciłam z dziecmi do domu, a on zadzwonił, że wstydzi się wrócić.
Płakał, przepraszał, błagał o pomoc, najlepiej żebym dzis załatwiła mu leczenie, aby nie widział sie z dziecmi, bo nie wie co im powiedzieć. Mówił że jest chory, a alkoholizm to najgorsza choroba. I co? Pomóżcie, czy wy też tak mówiliście po zapiciu? Zaczynam sie wahać. Czy powinnam mu pomóc, czy zostawic i nie wtrącać się w jego życie? Teraz to juz sama nie wiem. Byłam taka silna i znowu ta nadzieja .... pomocy h6h5g

emigrantka - Sob 20 Mar, 2010 18:24

biedronka napisał/a:
czy wy też tak mówiliście po zapiciu


Ja tak mowilam
wiele razy
to typowe dla alkoholika
czemu Ty masz mu zalatwiac leczenie ??
daj mu namiary ,jakis telefon i zycz powodzenia

Borus - Sob 20 Mar, 2010 18:27

biedronka napisał/a:
zostawic i nie wtrącać się w jego życie
...tak właśnie powinnaś w końcu zrobić 8|
nie wiem nad czym się jeszcze zastanawiasz, ale jeśli mimo wszystko chcesz mu pomagać, to przecież możesz to zrobić, tylko nie licz na to, że to się nie powtórzy...takie jest moje zdanie a Ty i tak zrobisz, co zechcesz... 8|

Borus - Sob 20 Mar, 2010 18:29

emigrantka napisał/a:
daj mu namiary
...przecież on zna namiary :szok:
to tylko szukanie litości i próba usprawiedliwienia...

olimpijka - Sob 20 Mar, 2010 18:36

biedronka napisał/a:
najlepiej żebym dzis załatwiła mu leczenie
emigrantka napisał/a:
daj mu namiary ,jakis telefon i zycz powodzenia

a co on? małe dziecko? nie wie jak zdobyć namiary? no proszę was...dalczego się nim opiekować i dlaczego mu coś załatwiać... no tak jak Morus...na pytanie dlaczego nie zgłosił się na terapię jeszcze odpowiadał - bo mi nie dałaś adresu :)

emigrantka - Sob 20 Mar, 2010 18:40

olimpijka napisał/a:
na pytanie dlaczego nie zgłosił się na terapię jeszcze odpowiadał - bo mi nie dałaś adresu :)


i wlasnie po to dalabym namiary ,

jakis sms z numerem tel i to wszystko !!

yuraa - Sob 20 Mar, 2010 18:52

biedronka napisał/a:
najlepiej żebym dzis załatwiła mu leczenie,

Biedronko w każdym większym mieście jest szpital z oddziałem detoksykacyjnym daj mu adres i niech zasuwa. tu masz adresy:
http://www.psychologia.ed...&id=167&lang=pl

u mnie odbywa sie to tak że przyjmują gościa, podpisuje zgodę na leczenie i na 10 dni zostaje na oddziale,
znam paru co tak zaczęli swoją trzeźwość.

biedronka - Sob 20 Mar, 2010 19:02

Podobno dzwonił do szpitala, gdzie był ostatnio i powiedzieli że ma czekac na miejsce 3 miesiące. Moze dzwonił, moze nie. Gdy ja dzwoniłam, 2 tygodnie temu, aby umówic się na wizyte do psychologa kazali mi czekać ponad miesiąc. Ponieważ uruchomiłam swoje znajomości (służba zdrowia) udało mi sie wczesniej. Okazało sie też, że koleżanka koleżanki jest w tej samej sytuacji i pomogła mi wczesniej. Wiem, ze moze zgłosic sie do Poradni AA, a tam nie czeka się w kolejce. Uprzedziłam, że nie będę gotował, prałą, nie dam na fajki itd. Słowa dotrzymam. Czy powinnam jednak załatwic mu ten szpital? Ciągle mówi, że tylko tam mu pomogli. Przed zamknięciem próbował mitingów, nie wyszło. Pewnie nie chciał. Jestem juz inna osobą, mało mnie obchodzi co zrobi. Gdyby jednak poprosił mnie o pomoc inny człowiek, starałabym mu sie pomóc. Napewno go tam nie zawiozę, jedynie mogę wpłynąć na wczesniejsze przyjęcie. Tylko czy mam to robić?
evita - Sob 20 Mar, 2010 19:10

biedronka napisał/a:
Płakał, przepraszał, błagał o pomoc, najlepiej żebym dzis załatwiła mu leczenie

to samo przeszłam w sierpniu ub.r z moim menem :/ postawiłam się na głowie dosłownie, poruszyłam wszystkie znajomości, setki telefonów i zawiozłam również setki kilometrów dalej od miejsca zamieszkania ! miał być 6 tygodni a on po tygodniu już stwierdził, że ma dość i że to wystarczy, po dwóch tygodniach wrócił do domu. Wcześniej tu się znalazłam i tu wraz ze mną wszyscy czekali na ten powrót, w który już nie pomogłam i men musiał dać sobie sam radę ... teraz żałuję, że wogóle przyłożyłam rękę do załatwiania czegokolwiek. Nie powielaj mojego błędu i nie pomagaj ! on sam musi sobie pomóc !

stiff - Sob 20 Mar, 2010 19:23

biedronka napisał/a:
Płakał, przepraszał, błagał o pomoc, najlepiej żebym dzis załatwiła mu leczenie, aby nie widział sie z dziecmi, bo nie wie co im powiedzieć. Mówił że jest chory, a alkoholizm to najgorsza choroba.

Twój luby nic nowego przecież nie wymyślił, wystarczy poczytać troche nas,
co często piszemy... :roll:
biedronka napisał/a:
Mówił że jest chory, a alkoholizm to najgorsza choroba.

Na każdym kacu i po każdym ciągu sam sobie powtarzałem,
ze już nigdy więcej, tylko Boże pomóż wyjść z opresji...
Po każdej burzy przychodzi słońce, a alko nie jest wyjątkiem
i wtedy, az chce sie pic, bo przecież już po burzy...

stiff - Sob 20 Mar, 2010 19:27

biedronka napisał/a:
Pewnie nie chciał. Jestem juz inna osobą, mało mnie obchodzi co zrobi. Gdyby jednak poprosił mnie o pomoc inny człowiek, starałabym mu sie pomóc. Napewno go tam nie zawiozę, jedynie mogę wpłynąć na wczesniejsze przyjęcie. Tylko czy mam to robić?

Na to pytanie, to juz sama musisz sobie odpowiedzieć...
Jesteś na tyle silna, aby nie dać sie wmanipulować w konsekwencje jego picia,
bo przecież nie wiesz co nawywijał przez ten czas, jak go nie bylo...

biedronka - Sob 20 Mar, 2010 19:31

Dzieki, wiem że macie rację i próbuje nie popelnic znów tych samych błędów. Nie pomogę, dam adresy i niech radzi sobie sam. Dobrze ze jestem na tym forum, bo napewno bez wsparcia znowu weszłabym do tej samej rzeki. Napisałam sobie na ścianie - JESTEM SILNA i tego sie bedę trzymać. Znowu się boje jutrzejszego dnia, ale wiem ze zawsze moge wejśc w internet i sie wyżalić, a może nie przyjedzie. Jakoś sobie poukładałam to zycie i wcale mi go nie brakuje
evita - Sob 20 Mar, 2010 19:36

biedronka napisał/a:
Nie pomogę, dam adresy i niech radzi sobie sam.

słuszna decyzja :tak: zawsze to jakaś pomoc więc uspokoisz swoje sumienie a co on z tym fantem zrobi to zależy tylko od tego czy rzeczywiście chce coś robić ze swoim życiem czy też może po prostu kac go męczy :/

Klara - Sob 20 Mar, 2010 20:18

biedronka napisał/a:
Płakał, przepraszał, błagał o pomoc, najlepiej żebym dzis załatwiła mu leczenie, aby nie widział sie z dziecmi, bo nie wie co im powiedzieć.

Nie pękaj Biedronko!
Był już na terapii, więc wszystko wie o swojej chorobie i powinien wiedzieć, gdzie się ma zwrócić. Dałaś mu aktualne adresy i w porządku.
Wstydzi się dzieci? Niech się wstydzi! To nie Twoja bajka.
Nie wstydził się okraść Ciebie i dzieci pieniędzy, a teraz Ty masz mu pomagać w tym żeby dzieci brały go za kogoś innego niż jest w rzeczywistości??
Wytrzymaj i bądź konsekwentna. Może to pomoże i Twojemu mężowi, a może nie, ale na to nigdy i nikt nie oprócz niego nie będzie miał wpływu.
Trzymam za Ciebie kciuki! :kciuki:

KICAJKA - Sob 20 Mar, 2010 20:21

biedronka napisał/a:
Nie pomogę, dam adresy i niech radzi sobie sam.
Mój musiał sam znaleźć sobie wolne miejsce,najczęściej detoks-jak się zgłosił sam to zawsze go przyjęli zaraz -ja znikałam z jego życia jak zaczynał pić,nie wiedział nawet gdzie i musiał sam o siebie zadbać.Wracałam,to był po leczeniu i porządek w mieszkaniu.
biedronka - Nie 21 Mar, 2010 16:25

Ile macie racji w tym co piszecie. Nie pęknę, żebym nie wiem co!!!
Mam wrazenie, że dalej mna manipuluje. Najpierw zapowiedział, że przyjedzie w sobotę, gdy dzwonił przypuszczam, że był trzeźwy. W sobote zadzwonił, ze jednak dzis nie przyjedzie, bo wstydzi sie dzieci i takie tam, bedzie jutro w niedzielę, czyli dziś. Od piatku zyje w napięciu. Na całą sobote wyjechałam z dziećmi, on nie przyjechał. A tak chciałam, żeby czekał na wycieraczce. Od rana brzuch mnie boli, jak pomyslę że wraca. A tu nagle dzwoni, pijany jak świnia i mówi, że uciekł mu autobus i żebym po niego przyjechała. No do jasnej ch....y, czy wszyscy alkoholicy uwazają, że świat kręci się w koło nich? To po prostu szczyt bezczelności. Powiedziałam że dziada do domu nie wpuszczę i rzuciłam słuchawką Jeszce wczoraj chciał sie leczyć, dzis zachlał znowu. Nie potrafie sie jeszcze uspokoić, może jakis piorun w niego strzeli i sprawa sie rozwiąże sama.

Klara - Nie 21 Mar, 2010 16:47

Biedroneczko, rozumiem Twój żal i rozgoryczenie i uważam, że powinnaś być twarda i nie ulegać ŻADNEJ z jego "próśb".
Z drugiej jednak strony weź pod uwagę, że on prawdopodobnie nie może przerwać ciągu.
Alkoholicy mówią, że jeżeli ktoś po długim czasie abstynencji zapije, to objawia się to tak, jakby musiał uzupełnić alkoholem ten okres w którym nie pił.

Z Twojego punktu widzenia nie jest to powód do litości, czy zmiany zachowania, chciałbym jednak, żebyś była świadoma tego, co się z nim w tej chwili dzieje.

biedronka - Nie 21 Mar, 2010 16:51

Klara, to co ja mam robić. Mam pojechać po niego, przywieźć i zawieść na leczenie? Bo on chce sie leczyć, ale sam nie może tego zrobić - jego słowa. Albo sie odcinam i NIC nie robię, albo znowu pomagam i może kolejne 2- 3 lata nie będzie pił.
stiff - Nie 21 Mar, 2010 16:59

biedronka napisał/a:
Jeszce wczoraj chciał sie leczyć, dzis zachlał znowu.

Nie będę sie powtarzał i możesz wrócić do wczorajszych postów,
tam ten scenariusz masz na tacy i nic sie nie zmieni,
a co Ty z tym zrobisz, tego nie wie nikt, nawet pewnie Ty... :roll:

stiff - Nie 21 Mar, 2010 17:01

biedronka napisał/a:
Mam pojechać po niego, przywieźć i zawieść na leczenie?

Masz go przywieźć do domu, zaopiekować sie nim, a kiedy stanie na nogi,
to spoko ruszy w Polskę...
Niemal rok w rok to przerabiali moi rodzice ze mną... 8|

Klara - Nie 21 Mar, 2010 17:02

Nie wiem, co będzie dla Ciebie najlepsze, bo w tej sytuacji zdecydowanie powinnaś myśleć przede wszystkim o sobie i o dzieciach.

Z drugiej strony mam w uszach słowa niepijącego od ponad 20 lat Krzysztofa - alkoholika, który w Antyradiu prowadzi audycje dla alkoholików.
Mówi, że po którymś ciągu żona zawiozła go na detoks i o ile się nie mylę - odeszła od niego. Wtedy zaczął trzeźwieć.
Problem tkwi w tym, że na jednego alkoholika to zadziała, a drugi powie, że skoro żona w końcu się ugięła, to jeszcze go kocha a więc on może dalej pić (tak mówił mój mąż aż się zapił).
Dlatego z żalem mówię: NIE WIEM, CO TERAZ MASZ ZROBIĆ! :?

biedronka - Nie 21 Mar, 2010 17:15

Dzięki Klara, wiem, że to moja decyzja i to ja bedę z tym żyła. Ale wiesz też, jak trudne sa takie decyzje. Niby znam mojego męża, ale tak naprawdę nie wiem co siedzi w jego głowie. Wiem, że po kolejnym zapiciu jest głupszy i coraz mniej do niego dochodzi. Gdy dzwonil trzeźwy, czy trzeźwiejący, bo trudno tu mówić o 16 dniowym piciu i jednym dniu bez kieliszka, byłam gotowa pomóc. Gdy dzwowni pijany budzi sie we mnie demon i mam ochote go dobić. Niech sie zachla i da nam święty spokój, Potrzebuję jeszcze dużo godzin terapii, abym mogła spokojnie przez to przejść. Teraz reaguje agresywnie, choć tego nie chcę.
Klara - Nie 21 Mar, 2010 17:23

biedronka napisał/a:
Teraz reaguje agresywnie, choć tego nie chcę.

Masz do tego prawo, więc się o to nie obwiniaj :pocieszacz:
Życzę Ci dużo siły i pamiętaj: "NIE PRZEZ CIEBIE PIJE I NIE DLA CIEBIE PRZESTANIE"

biedronka - Nie 21 Mar, 2010 18:02

stiff napisał/a:

a co Ty z tym zrobisz, tego nie wie nikt, nawet pewnie Ty... :roll:

Masz racje nie wiem, i chyba to jest najgorsze i wprowadza mnie w stan bezradności

pterodaktyll - Nie 21 Mar, 2010 18:06

biedronka napisał/a:
Gdy dzwowni pijany budzi sie we mnie demon i mam ochote go dobić. Niech sie zachla i da nam święty spokój

Zakończ ten związek, bo sama się wykończysz. Wywal z domu i zajmij się sobą. Jak to nie pomoże to nie masz już żadnego wpływu na to co on ze sobą zrobi............

KICAJKA - Nie 21 Mar, 2010 18:07

Cytat:
Teraz reaguje agresywnie, choć tego nie chcę.
Jesteś na początku nowej drogi i dopiero się uczysz,więc masz prawo do takich zachowań. :pocieszacz:
biedronka napisał/a:
jak trudne sa takie decyzje.
Bardzo trudne i każdy musi sam zdecydować jak ma postąpić.Ja nauczyłam się,że mój tylko jak był zdany sam na siebie to potrafił sobie pomóc,moje wyciąganie ręki traktował jak przyzwolenie na następny raz. :buziak: :bezradny: afc4fvca
biedronka - Nie 21 Mar, 2010 20:40

yuraa napisał/a:
daj mu adres i niech zasuwa. tu masz adresy:
http://www.psychologia.ed...&id=167&lang=pl

Dzięki, zadzwoniłam, w niektórych sa wolne miejsca, nie ma więc wymówki że musi czekać.

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 21:59

No więc, aby nie było, że mój luby zapomniał o rodzinnym ciepełku. Zadzwonił wczoraj rano i płacząc "zabierz mnie, bo nie mam siły" itd przez cały dzień. Nie uległam, nie pojechałam, nie przywiozłam, nie rozmawiałam, ogólnie wszystko na NIE. Jakież było moje zdziwienie, gdy wieczorem sam znalazł drogę do domu. Przyjechał. Trzeźwy, wykąpany, ogolony, uprany - szok. Zapytałam po co wrócił? odpowiedział "Aby nie s....ć sobie do końca życia". Aby się nie denerwować, zabrałam kluczyki i pojechałam sobie, zostawiając mu dzieci. Rozmawiał z nimi mówiąc, że jest chory, musi się leczyć itp. Wróciłam późno. Gdy ja byłam na dole, on uciekał na górę. Gdy ja na górę czmychał na dół. Unikał rozmowy a nawet spojrzenia mi w oczy. Pije wodę z kranu i zjada suchy chleb, normalnie jakby miał pokutę. Jak mysz przemyka po domu. Dziś obiecałam sobie, że się nie wkurzę, w końcu mam urodziny i nie będę się przejmować alko. Z pracy wróciłam o 19, a tu ogródek skopany, róże zasadzone, kolacja dla dzieci zrobiona. Czyżby znowu chciał uśpić moją czujność? czy każdy alko tak się zachowuje? Decyzję podjęłam, będziemy w separacji, tylko dzieci jakoś tak z nadzieją patrzą ...
evita - Wto 23 Mar, 2010 22:01

biedronko nie chce mi się już przytaczać swoich przykładów z życia wziętych :( ale bardzo cię proszę ! nie daj się skołować :/
stiff - Wto 23 Mar, 2010 22:04

biedronka napisał/a:
czy każdy alko tak się zachowuje?

Nie każdy ma ogródek do skopania, ale inaczej, po takiej akcji
wszystko w normie...

Klara - Wto 23 Mar, 2010 22:05

biedronka napisał/a:
Czyżby znowu chciał uśpić moją czujność?

Na poczuciu winy gotów jest na wszystko. Później żona/partnerka mówi, że w gruncie rzeczy (czytaj: między jednym a drugim zapiciem) jest to bardzo dobry i pracowity człowiek :mgreen:
biedronka napisał/a:
czy każdy alko tak się zachowuje?

Jeżeli nie każdy, to ZNACZĄCA WIĘKSZOŚĆ.

pterodaktyll - Wto 23 Mar, 2010 22:06

biedronka napisał/a:
Czyżby znowu chciał uśpić moją czujność? czy każdy alko tak się zachowuje?

Pewnie. Jest to sposób na tzw. "odrabianie strat" i szykowanie sobie następnego chlania :bezradny:

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 22:15

Wiedziałam, że na Was można liczyć. Ja to niby wiem (każda z nas liczy na jakąś poprawę, lepsze życie) chciałam się tylko upewnić, że moje rozumowanie jest prawidłowe. Nie dam się, bo byłoby mi wstyd przed Wami. No więc trwam dalej
I jeszcze raz wszystkim dziękuje za życzenia i piękne biedronki :buzki:

yuraa - Wto 23 Mar, 2010 22:20

on kiedys użyje jako argumentu
- no zobacz ile ostatnio zrobilem, jak trzeba to robie a czasem muszę się zrelaksować przecież

evita - Wto 23 Mar, 2010 22:20

biedronka napisał/a:
No więc trwam dalej

a ja ci życzę w dniu twoich urodzin wytrwałości przede wszystkim :) wiem, że to jest zbyt ciężkie chwilami żeby to znieść ale przynajmniej nie zapominaj, że gdzieś tam na końcu czeka na ciebie twoje osobiste szczęście :buziak:

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 23:05

yuraa napisał/a:
on kiedys użyje jako argumentu
- no zobacz ile ostatnio zrobilem, jak trzeba to robie a czasem muszę się zrelaksować przecież


Jeszcze tak nie powiedział, bo wie, że ja jestem baran i jako rogata dusza, potrafie być upierdliwa i złośliwa. Zaraz odpowiem, że ja zrobiłam więcej i zacznie sie wyliczanie w którym wygram. Ale na pewno cos w tym jest, jestem pewna że potraktuje to jako argument na fajki. Ja skopałem ogródek, ty mi za to kup papierosy. O dziwo, od wczoraj jeszcze o to nie prosił, wiec próbuje sie wkupić, bezinteresownie tego nie zrobił

stiff - Wto 23 Mar, 2010 23:06

biedronka napisał/a:
bezinteresownie tego nie zrobił

Szybko sie uczysz... :okok:

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 23:07

evita napisał/a:
gdzieś tam na końcu czeka na ciebie twoje osobiste szczęście :buziak:

popłynęła łezka wzruszenia, dziękuję
i życzę ci tego samego

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 23:08

stiff napisał/a:

Szybko sie uczysz... :okok:

mam dobrych nauczycieli :nono:

stiff - Wto 23 Mar, 2010 23:10

biedronka napisał/a:
mam dobrych nauczycieli :nono:

Nawet genialny nauczyciel nie zrobi z głąba geniusza... g45g21

pterodaktyll - Wto 23 Mar, 2010 23:12

Cytat:
mam dobrych nauczycieli

A my pojętną uczennicę :lol2:

milutka - Wto 23 Mar, 2010 23:13

stiff napisał/a:
Nawet genialny nauczyciel nie zrobi z głąba geniusza... g45g21

Stiff!!!!!!!!!!!! :nono:

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 23:13

stiff napisał/a:

Nawet genialny nauczyciel nie zrobi z głąba geniusza... g45g21

No dzięki, wnioskuję, że nie jestem głąbem :hura:

stiff - Wto 23 Mar, 2010 23:29

biedronka napisał/a:
No dzięki, wnioskuję, że nie jestem głąbem :hura:

To sie okaże w najbliższym czasie... :roll:
Ale ja wierze w Twoja mądrość... :)

biedronka - Wto 23 Mar, 2010 23:36

stiff napisał/a:

Ale ja wierze w Twoja mądrość... :)


No i teraz nie mogę dać plamy. To było przemyślane, aby zagrać mi na ambicji. Nie martw się, jestem silna, a jak będę miała doła, to zawsze mogę pisać na forum :luzik:

beata - Śro 24 Mar, 2010 06:09

biedronka napisał/a:
Z pracy wróciłam o 19, a tu ogródek skopany, róże zasadzone, kolacja dla dzieci zrobiona.
Ech...Biedroneczko,jak tu już wcześniej pisali,alko jadący na poczuciu winy jest gotów góry przenosić.Mój mąż był wtedy lepszy,od najlepszej gosposi. :wysmiewacz: Mój mąż prał,sprzątał,pastował podłogi,mył okna,zajmował się dzieckiem...no dosłownie robił wszystko i to natychmiast.I tym mnie właśnie przez wiele lat urabiał. :uoee: No bo przecież był taki cudowny,no tylko,że "trochę"pił. :roll:
Odkąd nie pije....tylko pranie robi :wysmiewacz:

montreal - Śro 24 Mar, 2010 06:19

Nie mogę, muszę to w koncu napisać! Biedronko, jest takie opowiadanie Dicka pt. "Ofiara" w którym to główny bohater, jako jedyny na świecie odkrywa spisek, jaki przedsięwzięły na niego i na całą ludzkość owady. Muchy, komary, mrówki, szarańcza postanawiaja zmieść człowieka z powierzchni ziemi. Po stronie humanizmu stają pająki, chrząszcze. ciekawe po której stronie stanęły biedronki?
:)

Klara - Śro 24 Mar, 2010 08:00

montreal napisał/a:
ciekawe po której stronie stanęły biedronki?

Monti, nie wywołuj w Biedronce poczucia winy! :(
Ten (jak go nazywasz) "człowiek" poszedł sobie w dal, wyczyścił konto na swoje "potrzeby", a gdy już nie miał nic, wrócił do Biedronki. Wcześniej - przez kilka lat funkcjonował na Jej utrzymaniu, bo mu się nie opłacało pracować.
Jak myślisz, po czyjej stronie stoi "człowiek"? :?

montreal - Śro 24 Mar, 2010 08:03

Człowiek, jak ent - stoi po niczyjej stronie, bo nikt nie stoi po jego. :)
Borus - Śro 24 Mar, 2010 09:33

montreal napisał/a:
ciekawe po której stronie stanęły biedronki?
...biedronki są chrząszczami, więc sam napisałeś po której stronie stanęły... :)
montreal - Śro 24 Mar, 2010 09:37

Niewiedza moja sie kłania... :) Czyli wszystko juz wiemy.
biedronka - Śro 24 Mar, 2010 23:08

więc biedronki latają do nieba po kawałek chleba dla człowieka.
A człowiek? Jak ma dobry humor, to się do biedronki uśmiecha, jak jest zły, to ja przegania. Tak to jest w życiu.
Nie piszę, że mój "człowiek" jest tylko zły, bo nie takiego człowieka sobie wybrałam. Wiem, że go kocham, ale nie akceptuje jego choroby. I mam do tego prawo. Wiem, że przysięgałam na dobre i złe, ale nie przysięgałam że będę męczennicą. Pomagam mojemu człowiekowi już kilka lat, pytanie kiedy on pomoże mi? Nie obchodzi mnie pranie, gotowanie, kopanie ogródka itd. Chcę mieć partnera, na którego mogę liczyć, być bezpieczna, a nie tylko dawać bezpieczeństwo.
Na razie zimna miłość przynosi efekty (to dopiero 3 dzień) Szuka Poradni AA najbliżej domu. Jeszcze go nie skreśliłam, tylko podjęłam decyzje, których się obawiał. Mój człowiek już się leczył, nie pił przez 3 lata i posmakował normalnego życia. Teraz od niego zależy, jak dalej potoczy się nasz związek. Dzięki temu, że dużo czytam o alkoholizmie, rozumiem pewne zachowania mojego męża, co nie znaczy że je akceptuje i popieram. Jeśli zdecyduje się na prawdziwe leczenie i skończenie z alkoholem, jestem gotowa go wspierać, ale nie wyręczać i niańczyć. Tyle się nauczyłam, jeszcze zapewne wiele przede mną.

stiff - Śro 24 Mar, 2010 23:42

biedronka napisał/a:
Tyle się nauczyłam, jeszcze zapewne wiele przede mną.

To już sporo...
Powodzenia życzę... :)

Klara - Czw 25 Mar, 2010 07:41

biedronka napisał/a:
Szuka Poradni AA najbliżej domu.

Małe sprostowanie: Poradnia, to miejsce w którym można odbyć terapię pod kierunkiem specjalistów - terapeutów uzależnień.
Pod szyldem AA, spotykają się ludzie dotknięci uzależnieniem i spotykający się po to, aby dzielić się doświadczeniem w trzeźwieniu, pracować nad swoim rozwojem itp.
biedronka napisał/a:
Chcę mieć partnera, na którego mogę liczyć, być bezpieczna, a nie tylko dawać bezpieczeństwo.

Partnerzy nie żyją na koszt drugiej osoby, bo wtedy stają się pasożytami.

Biedronko! Nie pozwól na to, żeby Ciebie wykorzystywał także finansowo!

milutka - Pon 10 Maj, 2010 23:23

Biedronko co u Ciebie ?
biedronka - Pią 23 Mar, 2012 20:55

Przepraszam, że nie odzywałam się tak długo, ale postanowiłam zrobić (sobie i całej rodzinie) rachunek sumienia i ...... trochę to trwało, ale
Mój alko podjął leczenie - takie dłuższe - bynajmniej do dnia dzisiejszego mu się udaje - Na początku był szpital, psychoterapia, później spotkania z terapeutą 3 razy w tygodniu, następnie 2 razy a teraz przeszedł kolejny etap i jeździ tylko raz w tygodniu.
Jeszcze nie próbował sprawdzić "czy się wyleczył" i mam nadzieję, że nie sprawdzi.
Musze powiedzieć, że jestem z niego dumna, bo to już 2 lata (i oby trwały wieczność)
Dziękuję WAM za życzenia urodzinowe - dostałam je na prv, i jakoś tak zrobiło mi się przykro, że o Was zapomniałam i nie daję znaku życia. Ale wiecie dopiero jak czwórka z przodu, człowiek zaczyna się zastanawiać, jak to życie szybko ucieka .. więc cieszmy się chwilą .... Ja się cieszę, że moje życie od 2 lat jakoś stabilnie płynie
Tego życzę wszystkim żonom i mężom
pozdrawiam :okok:

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 21:00

Czas powrotów się rozpoczął na dobre, Witaj Biedronko, jestem Agnieszka współ*dda.
biedronka - Pią 23 Mar, 2012 21:01

A i jeszcze .. zapomniałam napisać, że mam swoje konto, mąż nie ma dostępu (tak na wszelki wypadek) Dom jest co prawda wspólny, ale moje jest 3/4, dwa samochody też są moje .... jestem ich jedynym właścicielem. I jeszcze mąż poszedł do pracy !!!!
czyli
pozbyłam się pasożyta, i zyskałam partnera ....
Dziewczyny (i nie tylko) nie dajcie się - walczcie o swoje - powodzenia :)

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 21:03

Wygląda na to, że podręcznikowo poradziłaś sobie z problemem, a gdzie jest ale.... ?
Klara - Pią 23 Mar, 2012 21:04

No to witaj po przerwie Biedronko :)
Jakoś tak nie piszesz o sobie - zajęłaś się sobą? Jesteś w terapii, Al-Anon?

biedronka - Pią 23 Mar, 2012 21:06

smokooka napisał/a:
Czas powrotów się rozpoczął na dobre, Witaj Biedronko, jestem Agnieszka współ*dda.


Witaj Agnieszka, fajnie jest wrócić

biedronka - Pią 23 Mar, 2012 21:08

smokooka napisał/a:
Wygląda na to, że podręcznikowo poradziłaś sobie z problemem, a gdzie jest ale.... ?


No właśnie, nie ma ALE i to jest piękne (nareszcie) i oby trwało wiecznie

biedronka - Pią 23 Mar, 2012 21:13

Klara napisał/a:
No to witaj po przerwie Biedronko :)
Jakoś tak nie piszesz o sobie - zajęłaś się sobą? Jesteś w terapii, Al-Anon?


TAK, zastosowałam wszystkie Wasze propozycje.
Chodziłam na indywidualną psychoterapię, później sama skończyłam szkolenie i teraz pomagam innym.
Jestem o lata świetlne mądrzejsza i silniejsza niż kiedy pisałam na forum dwa lata temu.
Na pewno pomogła mi Wasza wiedza i doświadczenie i mam zamiar się tego trzymać już zawsze.

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 21:19

Jak pomagasz innym?
olga - Pią 23 Mar, 2012 21:52

biedronka napisał/a:
pozbyłam się pasożyta, i zyskałam partnera ....

Ja pozbyłam się pasożyta wymieniając go na inny lepszy model :mgreen:
Pozdrawiam :)

smokooka - Pią 23 Mar, 2012 22:12

Hej! Biedronko! Ty masz dzisiaj urodzinki! STO LAT, STO LAT!!!! Spokoju i spełnienia Ci życzę :)
yuraa - Pią 23 Mar, 2012 22:41

witaj Biedronko :)
biedronka napisał/a:
TAK, zastosowałam wszystkie Wasze propozycje.

miło sie czyta takie teksty

KICAJKA - Sob 24 Mar, 2012 18:40

Gratuluję biedronko podjętych i konsekwentnie przeprowadzonych działań :okok:
no i życzę oczywiście powodzenia na przyszłość :kciuki:

biedronka - Sob 24 Mar, 2012 19:24

smokooka napisał/a:
Jak pomagasz innym?


Prowadzę warsztaty dla rodziców o przemocy domowej - takie podstawowe, na dalszą terapię proponuję specjalistów z większym doświadczeniem.

Trzymam się i życzę wszystkim, aby też znaleźli swoje szczęście. Jeśli się da, trzeba walczyć, bo przecież nikt z nas nie chciał męża/ żony alkoholika, tak jakoś wyszło z czasem. I albo nam się uda, albo wymieniamy na ten "lepszy model". Życzę pięknych dni i ewentualnie udanych wymian. :)
I jeszcze raz dziękuję za życzenia

milutka - Sob 24 Mar, 2012 20:22

Biedronko :buziak: ...sto lat kochana i jak miło Cię tutaj znów poczytać :buziak: :kwiatek: ....a wiadomości przynosisz nam bardzo miłe ,cieszę się ,że Ci się wszystko tak układa ,zdaję sobie sprawę ,że to potrzebowało czasu i sporo pracy nad samą sobą ale jak widać miało to sens ...bo Twoje posty wypełnione sa taka radością i da się to wyczuć ...życzę abyś konsekwentnie kontynuowała co zaczęłaś i by radość nigdy nie znikała z Twojego serca :buzki:
A teraz coby nie było tak słodko ;) ...ciekawi mnie jak układaja Ci sie relacje z partnerem ?czy łatwo było Ci zaufać bo jak domniemam skoro jesteście nadal razem musiałaś zaufać kolejny raz ?

biedronka - Pon 26 Mar, 2012 20:34

Zaufałam,
ale nie ukrywam, że się bałam

Początki były trudne - ciągle na wysokich obrotach, pilnowałam, szukałam jakiś znaków
Potrzebowałam prawie rok, aby zrozumieć, że mój alko chce się zmienić sam dla siebie, a dopiero później dla mnie. I nie ukrywam, że wciąż mnie zaskakuje.
Ten lęk gdzieś we mnie pozostał i myślę, że będę go miała już zawsze - takie czerwone światełko.
Po tylu latach wiem na co zwracać uwagę. Poza tym nauczyliśmy się rozmawiać o alkoholu i potrafi mi powiedzieć szczerze jeśli coś go gnębi. Odmawia wprost jeśli zaproszą nas sąsiedzi na grilla z alkoholem - to duży postęp. Potrafi też powiedzieć przy stole - jestem alkoholikiem więc nie piję, bo mi to szkodzi - i chyba od tego zdania zaczęłam inaczej na niego potrzeć - mądrzej ... :tak:
Nie lubi np niektórych sklepów - kojarzą mu się wyłącznie z piciem - i tam nie chodzimy.
Poza tym żyjemy NORMALNIE, tego mi kiedyś brakowało, normalności .... :)

milutka - Wto 27 Mar, 2012 06:59

biedronka napisał/a:
Poza tym żyjemy NORMALNIE, tego mi kiedyś brakowało, normalności .... :)
Biedronko ,życzę Ci aby ta normalność trwała jak najdłużej :) pozdrawiam :buzki:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group