WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Jak trudno się odciąc..
czarna róża - Śro 17 Mar, 2010 15:06 Temat postu: Jak trudno się odciąc.. W zasadzie nie wiem czy warto to rozstrząsac..bo wiem co mam robic,wiem to,ale znowu zaczynam się łamac..zastanawiac..po co..tracę motywację i sens a bez tego do przodu nie pójdę..przecież to wiem...tak sobie założyłam że w czerwcu idę mieszkac na swoje,wymawiam ludziom miesiąc wcześniej,wracam do siebie i nie ma bata muszę sobie poradzic z kredytem opłatami..utrzymac się tam sama, bo w razie problemów nie chcę już wracac do ojca alkoholika,już nie...boję się..muszę myślec co dziś..co za 20 lat,żeby nie skończyc pod mostem bez dachu nad głową..ale..zaczynam znowu z siebie rezygnowac,ojciec dzisiaj mną nieżle zamanipulował,miałam teraz parę dni urlopu ,wyjechałam więc do przyjaciólki na wieś,kiedy wyjeżdzałam, ojca od 3 dni w domu nie było..z małymi przerwami na wchodzenie i wychodzenie,które przez przypadek zauważyłam,oczywiście dostał emeryturę więc juz go nosiło,po moim powrocie wyskoczył do mnie z tekstem że on od 5 dni nic nie jadł,więc niech w końcu coś ugotuję..aż mną zatrzęsło..zapytałam się ..a czy to moja wina?..ale co robi DDA...gotuje zaraz obiad, bo ojca żal,chociaż w chlebaku 2 chleby,w lodówce ser,szynka,, dzem, jajka..światła nie ma...,Pare dni temu chciałam z nim po ludzku porozmawiac,uprzedzic go że od czerwca stąd idę..myślałam sobie przyjdzie brat ,porozmawiamy w trójkę,ustalimy szczegóły,bo mieszkanie ma byc na brata(obecnie brat ze swoją kobietą i dzieckiem wynajmują mieszkanie,bo nie chcą mieszkac z alkoholikiem a ja kupiłam na kredyt swoje),że czynsz my pokryjemy(on by je zaraz zadłużył i zrobił meline),ale coś się mnie czepnął i w złości mu powiedziałam że od czerwca będzie miał ze mną spokój bo się wyprowadzam,my z bratem zamykamy swoją częśc mieszkania a on niech sobie mieszka na swojej, tu ,do śmierci po swojemu..jedyną reakcją było wzruszenie ramion i ironiczny uśmiech..wystarczy że się dowiedział że nie musi płacic czynszu...a czy nas na to stac to już go nie obchodzi..nawet się nie zapytał jak ja sobie poradzę..przez tyle lat powinnam byc już obojętna..a jakoś nie jestem,martwię się tu o wszystko.Myślę że jak dziś się nie odetnę od tego to za rok dwa będzie mi już moje życie całkiem obojętne,bo już nie będzie po co czegokolwiek zaczynac..
evita - Śro 17 Mar, 2010 15:39
czarna róża napisał/a: | Myślę że jak dziś się nie odetnę od tego to za rok dwa będzie mi już moje życie całkiem obojętne,bo już nie będzie po co czegokolwiek zaczynac.. |
ale przecież masz już jakiś swój azyl a do czerwca jakoś ten czas ci przeleci ! pójdziesz na swoje i zaczniesz swoje życie od nowa później to już tylko od ciebie będzie zależało czy nadal będziesz niańczyć tatusia pod jego dyktando czy też właśnie odetniesz się od niego tak jak to sobie obiecujesz ...
czytam ciebie oczami moich dzieci i zastanawiam się jak wiele takich zachowań jeszcze siedzi w ich głowach ? co jakiś czas robię moim dziewczynom luźne pogadanki na temat współuzależnienia u dzieci, wydaje mi się, że mnie zrozumiały i wyciągają wnioski. W ogóle lepiej im z tym idzie jak mnie ale syn nawet nie chce słowa słyszeć na ten temat zresztą on się odciął od ojca już dawno temu i nawet teraz gdy tatuś jest trzeźwy tak kombinuje, że wpada do domu wtedy gdy go nie ma ! Ile więc musiało się w nim zebrać nienawiści do swojego rodziciela, że tak sukcesywnie wymazuje go ze swej pamięci ? dlaczego tacy jak ty i wielu innych czarna różo nie potrafią się odciąć od swoich rodziców a innym przychodzi to z taką łatwością ?
czarna róża - Śro 17 Mar, 2010 15:48
Evito..i moje reakcje i reakcje twojego syna nie są normalne..choc tak różne..ale zdrowszy dla mnie byłby sposób jaki wybrał twój syn..ja to wszystko wiem..tylko przychodzą takie dni kiedy rozum swoje a emocje co innego..
Barbórka - Wto 06 Kwi, 2010 09:46 Temat postu: jak trudno się odciąć Witaj Różo,
jak odciąć się od ojca alk... Opowiem Ci o moich doświadczeniach. Otóż byłam na studiach, gdy zmarła mama. Ojciec stwierdził,że to teraz ja powinnam zostać i mu gotować, po prostu go niańczyć i przejść na studia zaoczne. A ja powiedziałam,że wracam na studia dzienne i do akademika. Jestem z nim tylko 2 tygodnie. Tak też zrobiłam.
Miałam to szczęście,że młodsza siostra była też mojego zdania i z resztą obie byłyśmy w jednym akademiku. I tak wiele lat odsuwałysmy się od niego. I o dziwo zrozumiał. Dziś nie pije, jest dobrym dziadkiem dla moich wnuków, a o mnie zawsze pamięta przy okazji urodzin i imienin.
Byłam ostra i stanowcza.
pozdrawiam i życzę wytrwałości.
czarna róża - Wto 06 Kwi, 2010 13:05
Dziś żałuję że nie byłam stanowcza wiele lat temu i nie myślałam tylko o sobie..żałosna puenta..ale taka wtedy byłam i poszłam taką drogą a nie inną chociaż miałam nawet kilka innych mozliwości..ale nie chciałam ich wtedy widziec.Cieszę się Barbórko że tobie się udało.
Barbórka - Wto 06 Kwi, 2010 14:29
jeszcze wszystko przed Tobą
powodzenia, przecież nie jesteś zdana na ojca alkoholika do końca życia.
Trzymam kciuki za Twoją odwagę życiową.
pa,pa
rufio - Wto 06 Kwi, 2010 14:37
Dopóki dopóty bedziesz dzieliła włos na czworo i zastanawiała czy - jak - kiedy po co - na co- dlaczego ? to nigdy nie wyjdziesz na swoje . Spakowac manatki oddac klucz - to wazne - napisac - ze Agnieszka juz tu nie mieszka - to najwazniejsze i odjechac jak kochanek w Ciechocinku - notabene masz nie daleko . Skoro juz gdzie nie gdzie zapowiadałas ze sie wynosisz to sie wynos i nie rob z gęby cholewy ani nie dawaj ojcu powodów aby umarł ze smiechu ( daj mu umrzec w spokoju na to co mu sie marzy i z czym mu dobrze )
czarna róża - Śro 07 Kwi, 2010 14:07
Rufio..dosadnie ale prawdziwie,wiem,dzięki.
|
|