To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Moje złe wspomnienia...

łabądz - Śro 19 Maj, 2010 08:18
Temat postu: Moje złe wspomnienia...
Odkąd sięgnę pamięcią alkohol był u mnie w domu...pił ojciec potem był agresywny,bił zwłaszcza mamę ...powód zawsze się znalazł.Jak wracałam nieraz ze szkoły i było ''towarzystwo '' w domu ,czy nawet ktos z rodziny a przy tym tradycyjna flaszka to od razu zielona sie robiłam.Jak ktos sie pytał mówiłam jest ok,ale żal miałam do tych towarzyszy że siedza ,pija a potem my bedziemy mięc problem jak ojciec zaś będzie ''szumiał''Ten ''szum''mam do dzis w uszach...Wiele razy mama była pobita baaardzo czasem nawet nikt nie wiedział 2 razy wyladowała w szpitalu raz ledwo przeżyła... potem były przeprosiny wybaczania pare miesięcy spokój apotem znowu ...zaklęty krąg.To jest tak odległe dla mnie teraz ,jak o tym myślę to sie w ogóle zastanawiam jak udało mi sie w tym wytrwać... cf2423f
Klara - Śro 19 Maj, 2010 13:11

To smutne Łabądku 8| :pocieszacz:
Czy udało Ci się ułożyć sobie normalne życie?
Czy masz w związku z tamtymi przeżyciami jakieś problemy emocjonalne?

evita - Śro 19 Maj, 2010 15:13

łabądz napisał/a:
żal miałam do tych towarzyszy że siedza ,pija a potem my bedziemy mięc problem

skąd ja to znam :/ przez wiele lat obwiniał kamratów od kielicha za to, że namawiają mojego mena do picia. Najpierw brałam ich po groźbie, jednego nawet ze schodów zrzuciłam i cud, że się nie zabił :szok: później przeszłam już na litość i próbowałam przemówić do rozumu nędznymi argumentami bo żaden z nich nie wierzył, że tuż po ich rozejściu się ich najlepszy przyjaciel potrafi urządzać piekło w domu :/
łabądz napisał/a:
potem były przeprosiny wybaczania pare miesięcy spokój apotem znowu ...zaklęty krąg

czy masz do mamy o to żal, że pomimo takich przejść zawsze wracała do poprzedniego stanu ?

łabądz - Czw 20 Maj, 2010 09:22

Mam normalna ,zdrową rodzinkę cudownego ,zupełnie fantastycznego męża ,przy którym uczę się żyć ...cudownych dwóch synków. Nieraz sobie myslę ze nie zasługuję na tak cudownych chłopaków i często zarzucam sobie że nie doceniam tego co mam...Jestem nerwusem a mój mąz jest opanowany w każdej sytuacji ale i bardzo stanowczy.Od niego nauczyłam sie jak należy ŻYĆ ,nie nauczyłam -ja sie wciąz tego uczę .Prosze jedynie boga aby mąż w tym prowadzeniu mnie przez życie nie stracił cierpliwości,bo jestem trudnym ''przypadkiem''Jak wpadam czasem do mojego rodzinnego domu i patrzę że tam jest jak było
a ja mam tak spokojny wymarzony dom to jest mi ich tam wszystkich żal.Jestem w duchu zupełnie inna niz byłam tamTam pełan buty ,arogancji, nie liczyłam sie z ludzmi z ich uczuciami. Mój mąż zdobył mnie swoi wielkim sercem ,tak bardzo mu za to dziekuję choć tak rzadko mu o tym mówię!!!

łabądz - Czw 20 Maj, 2010 09:43

Czy mam żal do mamy ?sama nie wiem ...całe te moje trudne przejścia życiowe w dużym stopniu ukształtowały mój charakter,na pewno wiedziałam jak nie chcę żyć .Choc wiem że gdyby bóg nie chciał nie spotkałabym na mojej drodze tak cudownych ludzi jak moi przyjaciele,którzy byli wsparciem dla mnie w b.trudnych chwilach mego życia ,mój mąż , jego najbliższa rodzina która jest taka jakbym chciała,skromna ,wyrozumiała, wrażliwa .
Nie znosiłam podejścia niektórych ludzi do mojej osoby typu ''pochodzisz z takiego środowiska że na pewno nic lepszego cię w życiu nie spotka'',a to własnie dzięki moim przyjaciołom wybiłam się z nizin ...

Wiedźma - Czw 20 Maj, 2010 10:13

Łabędziu, a co z Twoim rodzeństwem? Wspominałaś, że ma problem z alkoholem...
Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 15:00

łabądz napisał/a:
Jestem nerwusem (...)
Prosze jedynie boga aby mąż w tym prowadzeniu mnie przez życie nie stracił cierpliwości,bo jestem trudnym ''przypadkiem''


No i widzisz, Łabądku, jak to jest.
Niby masz takiego świetnego męża, udany związek, a tak wiele w tobie złości, lęku, niezadowolenia z siebie, kompleksu "dziecka z nizin"...

I powiem ci jeszcze, że tak na moje oko, w związku małżeńskim nie jest normalny taki podział ról, że mąż "prowadzi żonę przez życie"...
Przecież nie jesteś dzieckiem swojego męża.
Jesteś dorosłą kobietą, żoną, matką.
Masz własne dzieci.
Możesz się nauczyć tak żyć, aby nikt cię nie musiał przez życie prowadzić.
Możesz się nauczyć radzenia sobie ze swoją złościa i lękiem.
Rozważ, proszę, podjęcie terapii dla Dorosłych Dzieci Alkoholików. :)

evita - Czw 20 Maj, 2010 15:14

Tomoe napisał/a:
powiem ci jeszcze, że tak na moje oko, w związku małżeńskim nie jest normalny taki podział ról, że mąż "prowadzi żonę przez życie"...

a ja chciałabym być właśnie tak prowadzona choć przez chwilę :(
dłużej pewnie bym nie wytrzymała z moim charakterkiem :/
myślę, że taki sposób na przejście przez życie jest czymś w rodzaju ubezwłasnowolnienia ale w tym wydaniu zdaje się być jednocześnie czymś dzięki czemu żyjemy i dajemy żyć innym ...

łabądz - Wto 25 Maj, 2010 09:59

WITAM wszystkich po przerwie ...Ztym jak pisałam prowadzeniu za ręke to raczej przesadziłam,źle chyba sie wyraźiłam...ale jestem wdzięczna mężowi że przy nim znalazłam upragniony azyl.
Mam 2 siostry i brata,jeden zupełnie sie oddalił od wszystkich nas ,jeśli mogę to tak okreslić <ma swój świat, z zona i dziećmi i jej idealną rodziną > która o takim zyciu jak ON miał tylko w ksiażkach czytała,Nie rozumieją jak mozna sie było zgadzać na taką udrękę Uważaja że to pikuś sobie poradzić ...trzeba było na policje dzwonić , nie bać się ojca pijanego i agresywnego rozwieść się itd itp Same mądrości ...Fakt jakie to wszystko proste ...Jak sie z boku popatrzy... cf2423f
a siostry obie maja problemy z alkoholem,jedna dzieki bogu sobie sprawe z problemu zdała,choc nie bez strat się obyło Druga zas tkwi w impasie ,powiela wzór wyniesiony z domu,takie same życie zgotowała swoim dzieciom,jakie sama miała.A może i gorsze bo jak matka pije to chory cały dom-jak mówią....Jej mąż nie pije ale nic też nie robi aby cos zmienić ,przeszedł juz z tym do porządku dziennnego!
Wybaczcie za brak ładu i składu ,ale tak duzo chciałabym powiedzieć...myśli szaleją...

evita - Wto 25 Maj, 2010 11:22

łabądz napisał/a:
trzeba było na policje dzwonić , nie bać się ojca pijanego i agresywnego rozwieść się itd itp Same mądrości ...

bezsprzecznie są to mądrości ale nie zrozumie nas nikt kto tego nie przeżył :( odnoszę wrażenie, że zarówno alko jak i koalko DDA DDD - wszyscy jesteśmy jedną grupą osób z zatraconą możliwością postrzegania świata i życia takim jakim naprawdę są. Prędzej ktoś z boku zauważy nasz problem niźli my sami. Przyjmujemy życie takim jakie jest z wszystkimi minusami i co najwyżej zastanowimy się czemu nie mogę żyć tak jak żyją Kowalscy z sąsiedztwa po czym szybko odpowiadamy sobie "bo tak musi być i już". Gdyby nie drugi człowiek często nigdy byśmy nie otwarli oczu na to co się wokół nas dzieje więc kto wie co by było gdyby twoja bratowa wcześniej zagościła w waszym życiu ? może otwarłaby wam wczesniej okno na świat ?

łabądz - Nie 30 Maj, 2010 11:42

Ale o czym ja tu mówie ,o wszyskim byle nie o sobie...Zasanawiam sie nad pójściem na terapię ale jakoś trudno mi sie zdecydować...Mimo jak to wczesniej ktoś zauważył ,mam szczęśliwa rodzinkę ,kochanego i kochającego męża i niby wszystko jes ok jednak ja wciąz jestem niezadowolona z siebie innych życia itp.Porównuje sie do innych, mysle że gdybym była tym czy tamtym byłabym szczęśliwsza.Boję sie być szczęsliwa tak naprawdę ,nie umiem być szczęsliwa,zawsze boję się że to co mam pryśnie jak bańka mydlana...Prowadzimy z mężem małą działalnośc ,to jest jego ''dziecko''pasja ,zamiłowanie Jak sie powodzi to ja jestem usmiechnięta ale jak jest okres taki jak teraz czyli bardzo ciężki obarczam mojego męża odpowiedzialnością za niepowodzenia,mimo ze decyzję o podjęciu ryzyka założenia firmy podjeliśmy wspólnie .On mówi że na pewno będzie dobrze że czasy sie odmienią że jak sie w to wdepło to trzeba ciągnąć a ja mu zarzucam że dlatego tak mówi bo robi to co lubi -mimo wszystko.Łapie sie na tym że zazdroszcze mu pasji ,tego że wie czego w życiu chce,że dąży do celu że działa konsekwentnie ...a ja nawet nie umiem sie cieszyć ,nie wim czego bym chciała ,jestem niezdecydowana wciąż ,i wiecznie niezadowolona Jak oni ze mną wytrzymują? :(
Jacek - Nie 30 Maj, 2010 11:53

łabądz napisał/a:
Jak oni ze mną wytrzymują?

bo oni cię kochają i przyjmują taką jaka jesteś :)

Flandria - Nie 30 Maj, 2010 19:08

łabądz napisał/a:
Zasanawiam sie nad pójściem na terapię ale jakoś trudno mi sie zdecydować...


spróbuj - choćby z ciekawości :)

"Pierwszy krok do zmiany to uświadomienie sobie, kim jestem i w jaki sposób sytuacja rodzinna związana z nadużywaniem alkoholu przez rodzica wpłynęła na moje życie. Wiele Dorosłych Dzieci Alkoholików przez lata boryka się na przykład z depresją czy lękami, myśląc: "Coś ze mną jest nie tak" - i nie widzą związku tych stanów z nadużywaniem alkoholu przez bliską osobę, kiedy byli dziećmi. Póki tak się dzieje, zmiana jest trudna." Marzenna Kucińska

czytając to, co tu napisałaś można odnieść wrażenie, że ludzie wokół Ciebie są cudowni a tylko z Tobą coś jest "nie tak" - dokładnie tak, jak w wyżej zacytowanym tekście :/
łabądz napisał/a:
Mam normalna ,zdrową rodzinkę cudownego ,zupełnie fantastycznego męża ,przy którym uczę się żyć ...cudownych dwóch synków. Nieraz sobie myslę ze nie zasługuję na tak cudownych chłopaków i często zarzucam sobie że nie doceniam tego co mam...


idąc tym tokiem myślenia - to jakim prawem, Ty - osoba, z którą coś jest nie tak - w ogóle możesz mieć pretensje do swojego nieskazitelnego męża? :wysmiewacz:

i w tym miejscu proponuję się zatrzymać i spojrzeć na całą sytuację trochę inaczej :)

łabądz napisał/a:
obarczam mojego męża odpowiedzialnością za niepowodzenia,mimo ze decyzję o podjęciu ryzyka założenia firmy podjeliśmy wspólnie

kiedy ja podejmuję jakąś decyzję - przyświeca mi przy tym jakiś cel. Np. piję kawę, żeby nie zasnąć, czytam książkę, żeby się czegoś dowiedzieć, idę do kina, żeby miło spędzić czas itd.
Jeśli decyzję podejmują 2 osoby, to najczęściej przyświecają im różne cele. I być może tak było właśnie w Waszym wypadku - Ty chciałaś (strzelam) finansowej stabilizacji, Twój mąż (wnioskuję z tego co pisałaś wcześniej) możliwości realizacji własnej pasji. Zazwyczaj wszystko jest ok, dopóki sytuacja się nie zmienia i cele obu stron są realizowane.
Każdą umowę, każdy kontrakt można renegocjować - nawet z najbardziej cudownym człowiekiem - a szczerze mówiąc, to z cudownymi ludźmi w szczególności. Zmieniły się okoliczności - to naturalne, że jednej ze stron może to nie pasować. Masz prawo powiedzieć "na dzień dzisiejszy chcę czegoś innego, to co jest mi nie odpowiada".

łabądz napisał/a:
Mam normalna ,zdrową rodzinkę cudownego ,zupełnie fantastycznego męża ,przy którym uczę się żyć

Jestem pewna, że wiele się od męża nauczyłaś i to wiele dobrego, ale mąż czy partner nie powinien być przewodnikiem i nauczycielem, bo wtedy realizujecie wspólnie tylko jego koncepcję na życie, na działalność zawodową itd. Jeśli chcesz być w pełni szcześliwa ważne, żebyś znalazła w sobie siłę, żeby realizować własne pragnienia i własne życiowe cele. Skoro na dzień dzisiejszy nie wiesz czego chcesz, to być może potrzebna Ci drobna pomoc - terapeuta, który pozwoli Ci spojrzeć odrobinę z dystansu na własne życie, dzięki czemu będzie Ci łatwiej zobaczyć jakie są Twoje prawdziwe potrzeby i oczekiwania. Jeśli zależy Ci na tym, żeby się uczyć życia - profesjonalna terapia będzie do tego idealnym miejscem :)

Trzymam kciuki :)

verdo - Pon 31 Maj, 2010 01:03

Cytat:
"Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawajcie!" Winston Churchill


I oto chodziiiii.....ja sie nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy nie poddam. 8)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group