To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Czy trzezwiejacy alkoholicy moga pomagac wspoluzaleznionym?

Ksenia34 - Wto 16 Gru, 2008 12:16
Temat postu: Czy trzezwiejacy alkoholicy moga pomagac wspoluzaleznionym?
Oststnio zetknelam sie z opinia ze" Jeśli masz na myśli ludzi z AA to Cię rozczaruję, bo to żadni specjaliści. To w większości niepijący alkoholicy, czasem też DDA, raczej nie pomogą współuzależnionym żonom.
W większości placówek pt. "poradnia zdrowia psychicznego" siedzą psycholodzy kliniczni, którzy pojęcia bladego nie mają o czym mówią.
Grupy dla współuzależnionych może prowadzić każdy, nawet fryzjerka ze stażem 5 lat na kasie w tesco. Pod tym względem wiele osób na forach dysponuje większą wiedzą niż ci ludzie tam.

Ciężko znaleźć dobry ośrodek, bardzo ciężko"


I co wy na To.

sabatka - Wto 16 Gru, 2008 12:21

ja znalazłam grupę dla współuzależnionych. tylko że tak partnerzy pacjentek byli pijącymi a nie tak jak mój tyfus.
ja szukam raczej coś w stylu grupy ratowania małżeństw

Ate - Wto 16 Gru, 2008 12:43

Kseniu jestem napawrde jestem bardzo zadowolona ze swojej grupy, pisalam juz o tym wiele razy, nie ma zadnego spinania sie, przymusu, ciezkiej atmosfery, jest autentycznie przyjazna, pelna akceptacji atmosfera. Prowadzi ja alkoholik, z bardzo dlugim stazem abstynencji.
Bebetka - Wto 16 Gru, 2008 12:58

Ksenia34 napisał/a:
raczej nie pomogą współuzależnionym żonom.

To prawda! Często trzeźwiejący alkoholicy są jednoczesnie współuzaleznionymi. W takim przypadku musi minąć co najmniej dwa lata trzeźwienia aby samemu móc leczyć sie ze współuzaleznienia a co dopiero pomagać innym!

stiff - Wto 16 Gru, 2008 13:07

Bebetka napisał/a:
W takim przypadku musi minąć co najmniej dwa lata trzeźwienia aby samemu móc leczyć sie ze współuzaleznienia

Jezu... :zalamka: :glupek:

Bebetka - Wto 16 Gru, 2008 13:12

stiff napisał/a:

Jezu...

A co tu Jezus zawinił 8)

Ksenia34 - Wto 16 Gru, 2008 13:36

Moim zdaniem alkoholicy moga pomoc i to bardzo,chociazby uzmyslowic jaka ta choroba jest podstepna.
Wiedźma - Wto 16 Gru, 2008 19:53

Trochę tu posprzątałam.
Offtopic przeniosłam tam: Końskie zaloty
Proszę starać sie nie zaśmiecać wątku Kseni.
Dziekuję :)

stiff - Wto 16 Gru, 2008 20:06

Wiedźma napisał/a:
Trochę tu posprzątałam.
Offtopic przeniosłam tam: Końskie zaloty
Proszę starać sie nie zaśmiecać wątku Kseni.
Dziekuję :)

To już jest granda... :nerwus: :p

Wiedźma - Wto 16 Gru, 2008 20:10

No właśnie - proszę nie grandzić! :nono:
Bebetka - Wto 16 Gru, 2008 20:11

Wiedźma napisał/a:
No właśnie - proszę nie grandzić!

A kto tu grandzi? :foch:

Wiedźma - Wto 16 Gru, 2008 20:30

Zaraz ja zrobię grandę, jeśli nie zostawicie tego wątku w spokoju! :nerwus:
gocharl - Wto 16 Gru, 2008 21:47

Ksenia34 napisał/a:
Jeśli masz na myśli ludzi z AA to Cię rozczaruję, bo to żadni specjaliści. To w większości niepijący alkoholicy, czasem też DDA, raczej nie pomogą współuzależnionym żonom.


Uwielbiam takie opinie ,wrrrrrrrrrr.......rozumiem,że wypowiedział je specjalista fsdf43t ...od siebie dodam,że ludzie z AA dużo mnie pomogli...nie z AA również..../mówię o niepijących alkoholikach /
Ksenia34 napisał/a:
Grupy dla współuzależnionych może prowadzić każdy, nawet fryzjerka ze stażem 5 lat na kasie w tesco


No,może prowadzić kasjerka z Tesco...i co z tego wynikać ma ?....dyrektorka Narodowego Banku również....Al-Anon to grupa samopomocowa....przede wszystkim pokazuje osobom współuzależnionym zrozumieć nieskuteczność działań
zmierzających do powstrzymania alkoholika od picia....pokazuje jak potrzebna jest praca nad sobą... aby zmienić swoje życie...SWOJE.... W Al-Anon nicego nikt nic nie musi...każdy bierze dla siebie tyle ile chce...ile mu odpowiada....

Hejka Gocha

Ate - Wto 16 Gru, 2008 21:50

Gocha , ja nie na temt, mam cos dla Ciebie, weglem rysowane, jak chcesz to zaraz umieszcze:) jak przeczytasz to to wyrzuc ten post.
gocharl - Wto 16 Gru, 2008 21:57

Atuś...dawaj tym węglem ....to moje ulubione rysunki :lol: ...czekam...

Hejka Gocha

Ps.nie wyrzucam nic tu...nie mam uprawnień....a w ogóle to zmieniłam zdanie z tym wyrzucaniem....ale to inna bajka :lol:

Ate - Wto 16 Gru, 2008 22:00

sluchaj jest niedokonczony, ale Cie zlapalam, tak rzadko tu bywasz, no wiec dobre i to , wrzucam do Gospodyn za chwile.
Jacek - Wto 16 Gru, 2008 22:04

cześć Gośka :)
gocharl - Wto 16 Gru, 2008 22:08

Witaj Jacuś :lol:
beata - Śro 02 Gru, 2009 01:13

A ja odnoszę wrażenie...przynajmniej jeśli chodzi o mnie,że trzeźwiejący alkoholicy bardziej mi pomagają niż al-anonki.Znacznie częściej zwracam się do nich z pytaniami i z prośbą o pomoc.Nawet w telefonie mam trzy razy więcej numerów do alko,niż koalko.
yuraa - Czw 03 Gru, 2009 21:45

bo alko jest więcej po prostu, znaczy tych ujawnionych
a al-anonki to ciężko zagonić na terapię, gdyby tak wszystkie się ujawniły

KICAJKA - Czw 03 Gru, 2009 21:55

Trzeźwiejący alko więcej powie od siebie,niż osoba współuzależniona -niestety.Dużo się od nich nauczyłam :skromny:
rufio - Czw 03 Gru, 2009 21:59

Nie wierz koalce
Chyba ze w halce
One tylko by gadały
I w portfel zagladały

KICAJKA - Czw 03 Gru, 2009 22:05

rufio napisał/a:
I w portfel zagladały

Rufiku-u mnie za kadencji pijaństwa to forsa i alkohol walały się po mieszkaniu -nigdy nie wylewałam ani kasy nie zabierałam-tylko tyle ile się należało na dziecko. :skromny:

rufio - Czw 03 Gru, 2009 22:26

Portfele moga byc rózne nie tylko te od kasy
KICAJKA - Pią 04 Gru, 2009 13:51

rufio napisał/a:
Portfele moga byc rózne nie tylko te od kasy

Nie zaglądam nigdzie-nawet do kieszeni i zdarza mi się kasę wyprać w automacie- xcc sc43545 rg5th67j

Bebetka - Pią 04 Gru, 2009 16:19

KICAJKA napisał/a:
zdarza mi się kasę wyprać w automacie

mi nie tylko kase rg5th67j dokumenty też.....a to był i jest dowód na to, ze tez nie grzebie po cudzych kieszeniach 8)

czarna róża - Pią 04 Gru, 2009 18:43

A ja myślę że trzeżwiejący alkoholicy najbardziej zrozumieją tylko siebie..i stąd ich siła,ja wiele od nich dowiedziałam się na temat mechanizmów choroby..bo kiedyś tylko uśmiechałam się słysząc o alkoholikach -chorzy....bo...uważałam że to tylko ich wina,ich słabośc na własne życzenie..dziś to widzę inaczej.Ale wiem też na własnej skórze,ze alkoholik pomoże do pewnego momentu ..do momentu kiedy to nie zagrozi jego trzeżwości...tak już jest..to podstawa,nie będzie zadawac się z kimś kto go nakręca na picie,nie będzie chodzic do domu gdzie mogą byc butelki ,alkohol itd..może uciec od nie swoich emocji...czyjeś problemy mogą go przerosnąc i ...czy ja się myle?
Borus - Pią 04 Gru, 2009 20:00

czarna róża napisał/a:
trzeżwiejący alkoholicy najbardziej zrozumieją tylko siebie
...moim zdaniem, to fakt...nasze historie są co najmniej zbliżone...
czarna róża napisał/a:
alkoholik pomoże do pewnego momentu ..do momentu kiedy to nie zagrozi jego trzeżwości...
...to też fakt...na terapii uczono mnie, że przede wszystkim mam myśleć o sobie a potem o innych...
czarna róża napisał/a:
czy ja się myle?
...co do reszty, to też przyznam Ci rację, bo tak jest przynajmniej na moim etapie trzeźwienia :)
evita - Sob 05 Gru, 2009 10:12

rufio napisał/a:
I w portfel zagladały

czasami trzeba było i tak zrobić :oops:
ale i wyboru nie było ! zostawić kasę i pozwolić przepić czy chleb dzieciom kupić ?

evita - Sob 05 Gru, 2009 10:14

Cytat:
A ja myślę że trzeżwiejący alkoholicy najbardziej zrozumieją tylko siebie.

może i masz rację ! ale trzeźwiejący alkoholik, ten "obcy", pozwala często zrozumieć mechanizm osobistego alko , z którym nie zawsze jest okazja i co gorsza ochota na poważniejsze rozmowy o problemie .

beata - Sob 05 Gru, 2009 19:20

czarna róża napisał/a:
A ja myślę że trzeżwiejący alkoholicy najbardziej zrozumieją tylko siebie..i stąd ich siła,ja wiele od nich dowiedziałam się na temat mechanizmów choroby..bo kiedyś tylko uśmiechałam się słysząc o alkoholikach -chorzy....bo...uważałam że to tylko ich wina,ich słabośc na własne życzenie..dziś to widzę inaczej.Ale wiem też na własnej skórze,ze alkoholik pomoże do pewnego momentu ..do momentu kiedy to nie zagrozi jego trzeżwości...tak już jest..to podstawa,nie będzie zadawac się z kimś kto go nakręca na picie,nie będzie chodzic do domu gdzie mogą byc butelki ,alkohol itd..może uciec od nie swoich emocji...czyjeś problemy mogą go przerosnąc i ...czy ja się myle?

Tak,masz rację,tylko,że ja jako osoba współuzależniona nie stanowię zagrożenia dla alkoholika.

stiff - Sob 05 Gru, 2009 19:24

beata napisał/a:
że ja jako osoba współuzależniona nie stanowię zagrożenia dla alkoholika.

Jesteś pewna, bo ja mam wątpliwości... :roll:
Osoba współuzależniona nieświadomie uczestniczy i przedłuża
bezkarne picie alko, poniewaz robi wszystko, aby otoczenie
nie uznało, ze alko ma problem..

beata - Sob 05 Gru, 2009 19:29

stiff napisał/a:
beata napisał/a:
że ja jako osoba współuzależniona nie stanowię zagrożenia dla alkoholika.

Jesteś pewna, bo ja mam wątpliwości... :roll:
Osoba współuzależniona nieświadomie uczestniczy i przedłuża
bezkarne picie alko, poniewaz robi wszystko, aby otoczenie
nie uznało, ze alko ma problem..

A czy Ty myślisz,że ja nie mam o czym rozmawiać tylko o moim alko?Zapewniam Cię,że jest inaczej.

stiff - Sob 05 Gru, 2009 19:36

beata napisał/a:
Zapewniam Cię,że jest inaczej.

Ale ja Ci wierze, skoro twierdzisz, ze tak jest... :)
To była ogólna myśl...

KICAJKA - Nie 06 Gru, 2009 10:45

stiff napisał/a:
beata napisał/a:
że ja jako osoba współuzależniona nie stanowię zagrożenia dla alkoholika.

Jesteś pewna, bo ja mam wątpliwości... :roll:
Osoba współuzależniona nieświadomie uczestniczy i przedłuża
bezkarne picie alko, poniewaz robi wszystko, aby otoczenie
nie uznało, ze alko ma problem..

Dla swojego owszem :tak: ,ale dla obcego,trzeźwiejącego może być również pomocna.Na zasadzie wzajemnej wymiany doświadczeń mnie osobiście były pomocne takie rozmowy obcymi alko. :tak: :tak:

czarna róża - Nie 06 Gru, 2009 19:49

a ja się nie zgodzę..nawet współuzależniona osoba może byc zagrożeniem dla trzeżwiejącego alkoholika...nie każdy dżwignie czyjeś emocje...mojego znajomego nakręcała na picie współuzależniona matka...
stiff - Nie 06 Gru, 2009 19:56

czarna róża napisał/a:
.mojego znajomego nakręcała na picie współuzależniona matka...

Jak można nakręcić kogoś na picie... :roll:
Ten Twoj znajomy to dobry manipulant jest, ze Ciebie udało mu sie przekonać
do swoich racji...

arkady - Nie 06 Gru, 2009 19:57

Witam .Jestem zrowiejącym alkoholikiem,nie piję 5 lat moja kochaną zyciową partnerka jest al-anonka.Bardzo mi ona pomaga w moim trzezwieni ,kiedy tylko moge to chodzę na otwarte mitingi Al-Anon.Ja jestem osobą chora ale dzisiaj wiem że osoby współuzaleznione są bardziej chore niz ja.Dla mnie trzezwośc oznacza zmianę siebie a nie druga osobe ,dzięki wymianie doswiadczeń wiem jak żyć żeby nie ranić mojej koichanej al-anonki.pozdrawiam
stiff - Nie 06 Gru, 2009 20:08

arkady napisał/a:
dzięki wymianie doswiadczeń wiem jak żyć żeby nie ranić mojej koichanej al-anonki.pozdrawiam

podziwiam Cie, bo ja takiej wyteoretyzowanej AL-Anonki,
to boje sie jak ognia... :szok:

czarna róża - Pon 07 Gru, 2009 00:48

Może stiff masz rację...ale są ludzie słabi,drażliwi...na emocjach...czasem naprawdę trzeba uważac co sie mówi..kiedyś to przerabiałam.
stiff - Pon 07 Gru, 2009 08:38

czarna róża napisał/a:
.ale są ludzie słabi,drażliwi...na emocjach...

Mialem wątpliwą przyjemność poznać tego typu kobiety,
których zawód wykonywany z pasja to Al - Anonka...
Nie chodzi mi o kobiety, które wałczą o swoje należne prawa
do godnego życia...
Widziałem do czego można dojść, kiedy niewłaściwie sie rozumie zalecenia terapii,
a jeszcze u boku terapeuty na wspólnym mityngu z uzależnionymi
nie tylko mężami, traktowanie swoich partnerów jak pospolite szmaty...
Dla mnie to odwet, na który tylko desperat może sie godzić,
aby z pokora to przyjmować...

evita - Pon 07 Gru, 2009 09:05

czarna róża napisał/a:
nawet współuzależniona osoba może byc zagrożeniem dla trzeżwiejącego alkoholika...nie każdy dżwignie czyjeś emocje...

jeśli to prawda to jestem przerażona :szok:

Klara - Pon 07 Gru, 2009 09:12

czarna róża napisał/a:
Może stiff masz rację...ale są ludzie słabi,drażliwi...na emocjach...czasem naprawdę trzeba uważac co sie mówi.

Jeżeli alkoholik chce się napić, to KAŻDE słowo wykorzysta jako pretekst. Oczywiście nie myślę tu o jakichś agresywnych zachowaniach, napastliwych słowach itp.
evita napisał/a:
jeśli to prawda to jestem przerażona :szok:

Nie bój się Evitko, nie masz wpływu na to, jak ktoś przyjmuje Twoje słowa.

beata - Pon 07 Gru, 2009 09:32

Zgadzam się z tym,że są Al-Anonki,które i świętego wyprowadziły by z równowagi.Wiem,bo znam.Al-Anon,terapie,psycholog...i nic jak grochem o ścianę.Tylko,że najczęściej są to kobiety których mężowie piją,awanturują się.I ja rozumiem,że w takiej sytuacji zdecydowanie ciężej dojść in do równowagi.Ale są też Al-Anonki,którym alko dziękują za słowa wypowiedziane na mityngu.Myślicie,że to tylko alko może pomóc Lonce?Już nie jeden raz alko rozmawiał ze mną chcąc zrozumieć zachowanie żony.To działa w dwie strony.
koka - Pon 07 Gru, 2009 09:46

arkady napisał/a:
ale dzisiaj wiem że osoby współuzaleznione są bardziej chore niz ja.


nie bardzo rozumię, bardziej chore?

beata - Pon 07 Gru, 2009 09:48

koka napisał/a:
arkady napisał/a:
ale dzisiaj wiem że osoby współuzaleznione są bardziej chore niz ja.


nie bardzo rozumię, bardziej chore?

Wiesz,ja bym powiedziała,że trudniej zdrowieją.Są jakby bardziej odporne na wiedzę rg5th67j

sabatka - Pon 07 Gru, 2009 09:49

ja bym to ujęła inaczej. obie choroby są bardzo
stiff - Pon 07 Gru, 2009 09:49

koka napisał/a:
nie bardzo rozumię, bardziej chore?

On pewnie tez tego nie rozumie o czym pisze... :roll:

beata - Pon 07 Gru, 2009 11:35

Poza tym temat nie dotyczy zagrożenia jakim jest lonka dla alko,tylko czy alko może pomóc współ...i ja twierdzę,że tak :)
yuraa - Pon 07 Gru, 2009 13:04

koka napisał/a:
arkady napisał/a:
ale dzisiaj wiem że osoby współuzaleznione są bardziej chore niz ja.


nie bardzo rozumię, bardziej chore?

ja rozumiem to tak że koalko jest trudniejsze w "leczeniu" terapiami.
spotkalem kiedys alkoholika i współ zarazem, twierdził że współuzależnienie jest dla niego bardziej dotkliwe. ciężko było mi to pojąć.
no ale jeśli rozumieć to jako próby wpływania na drugiego człowieka, czy też tylko zycie problememem drugiej osoby, gdzie w grę wchodzi jeszcze uczucie to chyba rozumiem

kahape - Pon 07 Gru, 2009 14:13

Cytat:
Widziałem do czego można dojść, kiedy niewłaściwie sie rozumie zalecenia terapii,
a jeszcze u boku terapeuty na wspólnym mityngu z uzależnionymi
nie tylko mężami, traktowanie swoich partnerów jak pospolite szmaty...
Dla mnie to odwet, na który tylko desperat może sie godzić,
aby z pokora to przyjmować...
zgadzam sie z tym. Tak często jest, niestety.
Nasza terap-ka mówiła. To nie jest tak ,że wina leży tylko po stronie alkoholika, że same jesteście bez winy. Wasz problem nie leży tylko i wyłącznie w jego piciu.
Myślę, że to (też) sprawa "władzy". Pijanym facetem bardzo dobrze się rządzi. Po za tym zawsze można powiedzieć, że.... to przez niego, to on jest winien, gdyby nie on...... żyłabym jak pączek w maśle.
Kiedy trzeźwieje, zaczyna zabierać głos, decydować, coś mu się podoba albo i nie, chce mieć swoje zdanie, chce mieć coś własnego. Jego partnerce nie zawsze to pasuje. Nie chce oddać władzy. Chce żeby było jak do tej pory tylko bez wódki. Ale tak się poprostu nie da!! Trzeba przebudować całą strukturę rodziny, poprawić komunikację (wogóle zacząć rozmawiać!), oddać część odpowiedzialności....itd itd... jak to powiedział jeden alko "Jest multum do zrobienia"
Tylko wtedy jest szansa, że się uda.
pozdr

beata - Pon 07 Gru, 2009 14:16

kahape napisał/a:

Kiedy trzeźwieje, zaczyna zabierać głos, decydować, coś mu się podoba albo i nie, chce mieć swoje zdanie, chce mieć coś własnego. Jego partnerce nie zawsze to pasuje. Nie chce oddać władzy. Chce żeby było jak do tej pory tylko bez wódki.


pozdr

No właśnie tak miałam na początku jak mąż przestał pić :wstyd: Ale teraz bardzo podoba mi się ten nowy facet.Nie zostaję ze wszystkim sama.Mam wsparcie,a to bardzo ważne. :)

stiff - Pon 07 Gru, 2009 14:18

kahape napisał/a:
Trzeba przebudować całą strukturę rodziny, poprawić komunikację (wogóle zacząć rozmawiać!), oddać część odpowiedzialności...

Od tego należało by zacząć, aby uratować to co jeszcze można,
aby dalej juz wspólnie planować swoja przyszłość...
Jechanie na poczuciu winy i pokuta za grzechy,
to droga donikąd...

jacek1954 - Pon 07 Gru, 2009 14:19

czy trzeźwiejący alkoholik może pomóc osobie współuzależnionej .
Jak wiecie mam dość duży staż w trzeźwieniu. 11 lat, ale moja żona ma większy w Al-anon, bo 12 lat. Właśnie od Al-anonu zaczęło się moje trzeźwienie. Dziś mam komfort w trzeźwieniu z tego powodu że żona chodzi na Al-anon. Namawiam wszystkich współuzależnionych na grupę. Często do nas przychodzą małżeństwa po pierwszą pomoc co robić? Wiecie że wtedy żona najczęściej rozmawia z alkoholikiem a ja z osobą współuzależnioną. To naprawdę dociera do ludzi Kto był w Strzyżynie to wie co tam jest i co się tam robi. Tam przyjeźdżają i alkoholicy i osoby współuzależnione . Przy pracy nie ma podziału na jednych lub drugich . Grupy są przemieszane. Jak byłem na 4 - 5 kroku to byłem liderem grupy gdzie było po połowie AA i AL-anon . Moja żona dopiero właśnie w Strzyźynie dowiedziała się od innego alkoholika co czuje druga strona, a jak ja mówiłem to samo to do niej nie docierało. Moje podsumowanie jest takie bardzo wiele może dostać Al-anonka od trzeźwiejącego alkoholika , a alkoholik bardzo wiele od Al-anonki Te dwie wspólnoty bardzo wiele łączy

KICAJKA - Pon 07 Gru, 2009 18:17

jacek1954 napisał/a:
Moje podsumowanie jest takie bardzo wiele może dostać Al-anonka od trzeźwiejącego alkoholika , a alkoholik bardzo wiele od Al-anonki Te dwie wspólnoty bardzo wiele łączy

I właśnie o to chodzi - kto tego nie przerabiał nie potrafi zrozumieć.Ja przez te22 lata otrzymałam dużą pomoc od trzeźwiejących i sama im pomagałam,jak mieli problemy rodzinne.Nie każda współ musi, czy chce pomocy - dużo od tego zależy. :)

dorota - Pon 07 Gru, 2009 18:52

beata napisał/a:
koka napisał/a:
arkady napisał/a:
ale dzisiaj wiem że osoby współuzaleznione są bardziej chore niz ja.


nie bardzo rozumię, bardziej chore?

Wiesz,ja bym powiedziała,że trudniej zdrowieją.Są jakby bardziej odporne na wiedzę rg5th67j
Ja uwazam tak jak ty , ze obie strony sa bardzo chore, z tym ze wspoluzalezniona ma dom ,dzieci ktore trzeba chronic . Wszystko jest na jej glowie bo alko ma tylko butelke, albo az...butelke
dorota - Pon 07 Gru, 2009 18:58

Moim zdaniem to dobry pomysl , zeby trzezwiejacy alkoho pomagali . Dobrze jest uslyszec uwagi z drugiej strony .
yuraa - Pon 07 Gru, 2009 19:33

dyżuruje w punkcie informacyjnym AA wspólnie z alanonką
(w ramach współpracy a nie łączenia sie :skromny: )
i nawet kiedy nikt nie szuka pomocy nie uważam tych dwóch godzin tygodniowo za stracone, wiele mi daja rozmowy z drugą stroną, no z zoną bym tak nie porozmawiał ale dzięki tym rozmowom lepiej rozumiem co sie działo w głowie mojej zony

Jacek - Pon 07 Gru, 2009 19:43

arkady napisał/a:
wiem że osoby współuzaleznione są bardziej chore

ja to widzę troszkę inaczej,nawet jedna osoba w spół uzależniona będzie się różniła od drugiej w spół uzależnionej
uzależniona czy też w spół uzależniony osoba,jest chora jak by na własne życzenie
jak jedni i drudzy wierzą we własne teorie przekonań
uzależniona osoba wierzy że kontroluje swoje życie
w spół uzależniona wieży że partner z tego wyjdzie,i chce przy nim trwać
ale gdy osoba w spół uzależniona wpadnie na to że tak się nie da (lub będzie o tym poinformowana i temu zawierzy)
zaczyna działać (ratując siebie,np odchodząc i zostawiając uzależnionego)
w taki sposób pobudza do myślenia uzależnionego (tak było w moim przypadku)
gdzie do uzależnionego zaczyna docierać prawda i zaczyna pojmować że to nie on kieruje swym pijackim życiem (zaczyna się leczenie)
od tego momentu po takich doświadczeniach jak osoba uzależniona i w spół uzależniona
może przekazać swe doświadczenia innym jeszcze nie doświadczonym objętą tą chorobą ,jaką jest uzależnienie i w spół uzależnienie

dorota - Pon 07 Gru, 2009 21:17

Mialam (bo wyprowadził sie) kolege alko-trzezwiejacego. Bardzo dobrze nam sie rozmawialo. Zawsze wyciągnęłam z tej rozmowy coś dla siebie.Szkoda tylko że mój alko nigdy nie konczy ( terapii a 4-krotnie zaczynal). Może nam by sie udalo porozumieć .
stiff - Pon 07 Gru, 2009 21:47

Jacek napisał/a:
może przekazać swe doświadczenia innym jeszcze nie doświadczonym objętą tą chorobą

Dwa razy czytałem i za cholerę nie rozumie, gdzie w tym własne doświadczenia... :D

dorota - Pon 07 Gru, 2009 22:14

Jackowi chyba chodzi o to ze jako trzezwiejacy moze pokierowac co i gdzie, osobie dopiero szukajacej jakiejkolwiek pomocy. Bo ma juz wiedze na ten temat.
Jacek - Pon 07 Gru, 2009 22:18

stiff napisał/a:
Dwa razy czytałem i za cholerę nie rozumie, gdzie w tym własne doświadczenia... :D

dorota napisał/a:
chyba chodzi o to ze jako trzezwiejacy moze pokierowac co i gdzie, osobie dopiero szukajacej jakiejkolwiek pomocy.

kto pojęty to i pojął :skromny:

dorota - Pon 07 Gru, 2009 22:21

:oops: dzięki
koka - Pon 07 Gru, 2009 22:27

W ogóle to tak jest, ze zawsze dobrze pogadać z obcym facetem jak się ze swoim ma problemy. I to dotyczy nie tylko alko i współ ale w ogóle. Facet potrafi zrozumieć i wyjaśnic co mąż miał na myśli, co my same często interpretujemy nie tak, komplikujemy proste, oczekujemy czegoś, co jemu do glowy nie przychodzi.
stiff - Pon 07 Gru, 2009 22:37

dorota napisał/a:
Jackowi chyba chodzi o to ze jako trzezwiejacy moze pokierowac co i gdzie, osobie dopiero szukajacej jakiejkolwiek pomocy. Bo ma juz wiedze na ten temat.
Jacek napisał/a:
kto pojęty to i pojął :skromny:

Tyle to i ja wiem, tylko nie rozumie jak mozna tak zamotac
taka prosta informacje... :D
Chyba, ze ziomal, on to potrafi...

stiff - Pon 07 Gru, 2009 22:40

koka napisał/a:
W ogóle to tak jest, ze zawsze dobrze pogadać z obcym facetem

Chętnie z Toba pogadam na tematy rożne... :p
Moze zmień ten avatarek, bo jakiś nerwowy sie robię przy nim...

koka - Pon 07 Gru, 2009 22:49

stiff napisał/a:
Chętnie z Toba pogadam na tematy rożne...

Ale właśnie gadasz, wystarczy czytac co tu mówicie i już się w głowie rozjaśnia. To jest właśnie ta pomoc której udzielacie np. mnie, trzeźwiejący alkoholicy współuzależnionej :okok:

czarna róża - Wto 08 Gru, 2009 15:15

to wszystko ma sens..kiedy obie strony coś z tym robią alko i ko...
stiff - Wto 08 Gru, 2009 15:41

czarna róża napisał/a:
to wszystko ma sens..kiedy obie strony coś z tym robią alko i ko...

Takie myślenie to zwalanie odpowiedzialności na druga stronę,
za to, ze ze sobą nic sie nie chce zrobić... :roll:
Robię to dla siebie i w tym jest sens...

czarna róża - Czw 17 Gru, 2009 12:41

Dla siebie też Stiff,wiadomo..tylko wiesz..kiedy ktoś przestaje pic..a rodzina cały czas ma zachowania współuzależnione,to niełatwe,zresztą dziewczyny tu piszą że mają wtedy nowych mężów...nieznanych...one też muszą zmienic zachwania.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group