To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

Do poczytania, do przemyślenia... - Chce...

stiff - Wto 16 Gru, 2008 21:29
Temat postu: Chce...
Chce oznacza,ze jeśli tylko chce czegoś wystarczająco mocno,osiągnę to...
Zeby osiagnac swoj cel,trzeba podjac decyzje,ktore prowadza do celu,
a nie decyzje ktore inni uwazaja za sluszne.
Bezpieczne decyzje sa nudne,przewidywalne i nie przynosza zadnych zmian.
Decyzja ryzykowna zmusza do myslenia i reagowania w sposob,
o ktorym wczesniej nie pomyslales.
Jedna nowatorska mysl naprowadzi cie na kolejne,ktore pomoga ci osiagnac swoj cel. (...)

Paul Arden

Wiedźma - Wto 16 Gru, 2008 22:27

stiff napisał/a:
Decyzja ryzykowna zmusza do myslenia i reagowania w sposob,
o ktorym wczesniej nie pomyslales.

Taka złota myśl mi się tu nasunęła:

"Okręty w porcie są bezpieczne, ale nie po to je zbudowano..."


...czy jakoś tak :roll:

Powtarzam ją sobie, gdy ogarnia mnie strach przed zmianą, przed ryzykiem...
Zwykle bardzo boje się podejmować decyzji, które prowadzą na "nieznany teren".
Z obawy przed nowym często pozostaje w porcie :(

Ate - Wto 16 Gru, 2008 22:42

stiff napisał/a:
Chce oznacza,ze jeśli tylko chce czegoś wystarczająco mocno,osiągnę to...
Zeby osiagnac swoj cel,trzeba podjac decyzje,ktore prowadza do celu,
a nie decyzje ktore inni uwazaja za sluszne.
wszystko prawda, ale nalezy miec tez na uwadze aby byla to decyzja REALNA, to bardzo wazne, aby istnial choc procent szansy ze mozna ja zrealizowac,. Cienka jest granica miedzy pragnieniami ktore wlasnie dzieki odwadze mozna zrealizowac a nierealnymi marzeniami, ktore tylko moga spowodowac frustarcje. Jako ze mam sklonnosci do bujania w oblokach nie raz juz upadlam, bo chcialam czegos co bylo absolutnie nie do zrealizowania. Czyli odrobina pragmatyzmu, mimo wszystko, przyda sie nawet w najwiekszych ideach.

Wszystko co stworzyl kiedykolwiek czlowiek, pojawilo sie najpierw w czyims umysle.. jak sie tak nad tym glebiej zastanowic , jest to, zwazywszy osiagniecia nauki niesamowite

stiff - Wto 16 Gru, 2008 22:44

Ate napisał/a:
Czyli odrobina pragmatyzmu, mimo wszystko, przyda sie nawet w najwiekszych ideach.

Dokładnie tak,ale to dobre jest na początku drogi.Pozniej trzeba podnosic poprzeczke,aby nie stac w miejscu...

Jacek - Wto 16 Gru, 2008 22:59

Wiedźma napisał/a:
które prowadzą na "nieznany teren".

ja jestem jak kot -swoimi ścieżkami chodzę
w każdym razie lubię się przyzwyczajać do rzeczy które już dobrze znam
ale to nie znaczy abym się tak bardzo bał czegoś nowego
a wtenczas sobie przypominam o złotej myśli
"lepiej grzeszyć i żałować,niż żałować że się nie grzeszyło"
choć tutaj lepiej by pasowało
"lepiej coś robić choć miał bym żałować,niż żałować że nic nie robiłem"

sabatka - Śro 17 Gru, 2008 09:19

lepiej pić i być alkoholikem niż nie pić i żałować że się ie wypiło????
a czego tu żałować? kaca? nieprzyjemnego oddechu? wyśmiania przez towarzystwo?
:wysmiewacz:

stiff - Śro 17 Gru, 2008 09:51

sabatka napisał/a:
lepiej pić i być alkoholikem niż nie pić i żałować że się ie wypiło????

Ty to wszystko sprowadzasz do alko... :roll:
Ogarnij sie i pomysl o przyjemnosciach,ktore moga Cie ominac, a pozniej bedziesz zalowac,ze nie poszlas po bandzie i nie zaszalalas... :p

Jacek - Śro 17 Gru, 2008 10:04

sabatka napisał/a:
a czego tu żałować?

Sabatuś dobrze myślisz,źle rozumujesz
Przede wszystkim ja nie zmuszam do moich postępowań tylko je przedstawiam
napisałem wyraźnie że lubię swoimi ścieżkami chodzić,a więc takimi które już wydeptałem
ale również napisałem że nie boje się wejść na nowe ścieżki
i dziś mogę powiedzieć że tamta ścieżka była zła (gdy piłem),ale to już się zdarzyło i to nie powód abym tego żałował,wykorzystuje to przeżycie jako złe doświadczenie i którego w przyszłości mogę uniknąć
moja złota myśl brzmi
"lepiej coś robić choć miał bym żałować,niż żałować że nic nie robiłem"
a czy Ty Sabatko jak zdecydowałaś być z twoim Tyfusem to ........
"lepiej być z Tyfusem i żałować niż żałować że nie spróbowałam"
a wiedziałaś co Cię czeka???
bo ja jak podnosiłem pierwsze kieliszki w towarzystwie,nie zdawałem sobie sprawy

blondynka - Wto 30 Gru, 2008 09:11
Temat postu: Re: Chce...
stiff napisał/a:
Chce oznacza,ze jeśli tylko chce czegoś wystarczająco mocno,osiągnę to...

Czytałam też ,że "należy uważać"czego się pragnie i o czym się marzy ,bo może się spełnić.
Wiem o tym ,że wiara i nadzieja mogą zdziałać cuda pod warunkiem,że się w to uwierzy i jasno zobaczy swoje "chciejstwa".

Klara - Wto 30 Gru, 2008 11:44

Mnie ostatnio uczono, że lepiej niczego nie oczekiwać, a wtedy nie będzie rozczarowań.
Mniej więcej mi się to sprawdziło.

Pozdrawiam

blondynka - Wto 30 Gru, 2008 11:50

Klara napisał/a:
Mnie ostatnio uczono, że lepiej niczego nie oczekiwać, a wtedy nie będzie rozczarowań.

Ja jestem umiarkowaną optymistką ,ale to co napisałaś wydaje mi się bardzo smutne.

Klara - Wto 30 Gru, 2008 11:53

No tak... nie dodałam tylko że chodzi o oczekiwanie (czegoś) od innych ludzi.
W przypadku samego siebie (pod warunkiem że się siebie zna :roll: ) może być bardziej optymistycznie. To prawda.

Pozdrawiam

Ate - Wto 30 Gru, 2008 11:59

blondynka napisał/a:
Mnie ostatnio uczono, że lepiej niczego nie oczekiwać, a wtedy nie będzie rozczarowań.
:shock: KLaro, no ale jesli ta dewiza jest motorem Twoich dzialan? To stoi sie przeciez w miejscu, zawsze gdy sie cos robi oczekuje sie pozytywnego wyniku, owocow tej pracy . Nie wiem, ale wydaje mi sie ze gdybym niczego pozytywnego nie oczekiwala to dla mnie zycie straciloby sens, byloby bezbarwne i monotonne . To troche jak z marzeniami , marzenia( ktore potem przeobrazaja sie juz w konkretne plany) napedzaja nas do pozytywnych dzialan, do tego aby zyc szczesliwiej.
blondynka - Wto 30 Gru, 2008 12:02

fsdf43t zgadzam się z Tobą Ate
Klara - Wto 30 Gru, 2008 12:09

Dobrze, powiem wprost. Masz rację Ate, ale gdy oczekujemy czegoś od alkoholika (domyślam się, że również to masz na myśli, Blondynko?) to trzeba do tych oczekiwań podchodzić niezwykle ostrożnie, a czasami nawet jak już napisałam niczego nie oczekiwać.
Lepiej jest być miło zaskoczonym, niż w rozczarowaniu znaleźć się na rozpaczy.

Pozdrawiam

Ate - Wto 30 Gru, 2008 12:19

Klaro powiem teraz cos co Ci sie byc moze nie spodoba :? Z gory Cie przeprszam, bo w zadnym wypoadku nie chce Cie urazic. Nie pierwszy raz odnosze wrazenie, ze caly czas jestes jeszcze wspoluzalezniona, nie zamknelas tego rozdzialu w swoim zyciu, jest duzo zalu i goryczy w Tobie, smutku i rozczarowania. Mnie jest latwiej mowic z mojej pozycji ale w tym konkretnym przypadku sama wiesz najlepiej, ze to beznadziejne oczekwiac czegos od alkoholika. Oczekuje sie od siebie i dla siebie, i dla swoich bliskich w granicach rozsadku, wpadlas w sidla wspoluzaleznienia. Trudno nam pojac , iz kazdy z nas jest wolnym czlowiekiem, odpowiadamy tak napawrde tylko i wylacznie za siebie i za wlasne dzieci, ale tez tylko dopoki nie dorosna.
Klara - Wto 30 Gru, 2008 15:08

Ależ Ate, nie mam się o co obrażać.
Jestem współuzależniona, jestem DDD i - jak mówi moja córka - urodziłam się smutna. No, tak po prostu mam i nie przejmuję się tym zbytnio.
Wracając zaś do meritum, dzielę się po prostu SWOIM doświadczeniem. Ono takie jest i nie ma go co koloryzować i udawać że było inne. Żyję wystarczająco długo i mam sporo znajomych "z branży", by wiedzieć że nie tylko ja takie doświadczenie posiadam.
Jasne że odpowiadamy wyłącznie za siebie, ale gdy mamy rodzinę (w tym dzieci i jakiś tam dorobek), oczekujemy że druga osoba tę rodzinę zakładająca, będzie o nią dbała, a nie niszczyła, że będziemy żyli razem, a nie oddzielnie. W przeciwnym wypadku po co się wiązać?
Oczywiście osoby zdrowe (czyt. nie współuzależnione) widząc że nie jest tak jak powinno, rozwiązują szybko problem, czyli np. odchodzą.
Współuzależnieni będą natomiast latami naprawiać coś czego się nie da skleić, będą żyć nadzieją i marzyć, że gdy wystarczająco mocno uwierzą w swoje marzenia, to one się spełnią.
W większości przypadków następuje rozczarowanie.

Pozdrawiam

sabatka - Wto 30 Gru, 2008 18:36

Klara napisał/a:
W większości przypadków następuje rozczarowanie.

może i w większości ale nie zawsze :rotfl: jestem tego żywym przykładem jak na razie :)

Klara napisał/a:
Współuzależnieni będą natomiast latami naprawiać coś czego się nie da skleić, będą żyć nadzieją i marzyć, że gdy wystarczająco mocno uwierzą w swoje marzenia, to one się spełnią.


moje życie zaczęło się kleić dopiero wtedy kiedy ja przestałam próbować naprawiać to czego się nie da, żyć nadzieją itd.
teraz skleja je tyfus. bardzo żadko korzystając z mojej pomocy. a ja mu na to pozwalam bo wiem że teraz i on ma prawidłowy wzór na rodinkę w głowie i nie będzie już burzył tylko budował.

Klara napisał/a:
urodziłam się smutna.

może i ma rację. ja całe życie prowadziłam jak grecką tragedię. dopóki sama nie stwierdziłam że jestem smutna i pechowa oraz nieszczęśliwa tylko dlatego że sama sobie to wmawiam i robię wszystko żeby tak było, taka właśnie byłam.
wiem już że zasługuję na szczęście, nie chcę już być taka jak kiedyś. teraz to nawet nie muszę temu szczęściu pomagać bo samo przyłazi i wrzeszczy: mama oć. 4g5

Klara - Wto 30 Gru, 2008 19:59

Cieszę się i gratuluję Ci Sabatko :D
Gdzieś już tu czytałam rozmowę o szklance w połowie pełnej lub pustej.
Twoja jest do połowy pełna i fajnie.
Moja w połowie pusta - nie martwię się tym zbytnio.
Nasze doświadczenia są różne, przebyte drogi innej długości i pewnie różniące się górkami, wiejącymi wiatrami, wyboistością. Po prostu różnimy się, co dodaje życiu kolorytu.
I niech tak będzie. Każdy z nas (wszystko jedno - alko czy współ-) możemy dzielić się doświadczeniem i przeżyciami i w ten sposób korzystać ze swoich doświadczeń.

Pozdrawiam

sabatka - Śro 31 Gru, 2008 10:43

ojejku. jak bym umiała to bym ci znalazła link w którym Jacusiowi piszę o szklance. ale nie umiem wię ci wyjaśnie.

jak szklanka pełna do połowy może być pusta?
w pustej szklancee nie ma nic. a jeśli jest choćby łyżeczka wody w tej szklance to ona już jest pełna np w 9/10 ale już nie jest pusta.
rozkmiń to sobie 8)

sabatka - Śro 31 Gru, 2008 10:44

zresztą czy jeśli masz na talerzu jednego pierożka z truskawkami to się zastanaiasz czy on jest pusty? nie poprostu go jesz :P więc idź coś zjeść teraz bo z pustym żołądkiem się wolniej myśli :rotfl:
Wiedźma - Śro 31 Gru, 2008 13:46

Jak powiedziałam, tak zrobiłam: Kącik porno :skromny:
Klara - Śro 31 Gru, 2008 18:45

sabatka napisał/a:
jak szklanka pełna do połowy może być pusta?

Nie doczytałaś Sabatko :D
Wobec tego wyjaśnię o co mi chodziło:
Optymista widząc pół szklanki (hmmm) pysznego soku pomarańczowego mówi, że ta szklanka jest do połowy zapełniona (bo cieszy go to, co ma).
Pesymista zaś mówi, że szklanka jest w połowie pusta (bo jest niezadowolony z tego, że nie ma pełnej szklanki pysznego soku pomarańczowego).

Pozdrawiam

Jacek - Śro 31 Gru, 2008 18:51

Tak Klaruś dokładnie tak
tylko nie specjalnie przywiązujmy uwagę do tej szklanki
bo to o życie codzienne chodzi

Klara - Śro 31 Gru, 2008 18:55

No jasne, Jacku!
To jest przenośnia :D

Jacek - Śro 31 Gru, 2008 19:42

Klaruś wiem że Ty to rozumiesz
ja to raczej pisałem gdyby przypadkiem swój to czytał
On zawsze miał pytania typu ---o co ci chodzi ,nie rozumie itp...

sabatka - Śro 31 Gru, 2008 20:00

ja wiem Klaro, ale moje spojrzenie na tą szklankę jest takie że jeśli tylko cokolwiek w niej jest to jest pełna :) jeśli dostaję od życia prezencik nawet malutki to się z niego cieszę. chociażby, świeci słońce i jest ładna pogoda. albo pada deszcz i powietrze pachnie wspaniale. niektórze nie zwracają wogóle uwagi na takie błachostki, a mi ładna chmurka na niebie potrafi na prawdę poprawić nastrój. :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group