To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Empatia?

ZbOlo - Wto 22 Cze, 2010 07:54
Temat postu: Empatia?
Zastanawiam się nad odczuciami trzeźwiejącego alkoholika, który widzi alkoholika „czynnego”. Wracałem z pracy autobusem, siedziałem obok drzwi. Na jednym z przystanków wsiadło dwóch facetów. Jeden młody, drugi starszy – kompletnie pijany (oceniłem go na kilkudniowego korka). Mieli podobne rysy twarzy, wyciągnąłem wniosek, że to syn z ojcem – alkoholikiem. Ojciec, kompletnie zamroczony, ledwo, co trzymał się na nogach… smród stęchłej meliny mieszał się z przerobionym alkoholem i moczem. Spojrzałem na oczy tego młodego człowieka… wstydził się, nerwowo wędrował wzrokiem po całym autobusie, unikał spojrzeń ludzi. Zacząłem odczuwać jego wstyd, zacząłem „identyfikować się” z tym kompletnie pijanym ojcem… w końcu zrobiło mi się bardzo żal tego chłopca. Chciałem podejść, porozmawiać… ale co mu mogłem powiedzieć? Po tym „spotkaniu” czułem źle… Napiszcie o swoich reakcjach i myślach, które Was nachodzą w podobnych sytuacjach…
milutka - Wto 22 Cze, 2010 07:59

Ja dość niedawno widziałam na naszej wsi jak chłopiec około 10letni prowadził do domu swojego kompletnie pijanego ojca ....był to bardzo smutny widok :( ..ojciec ten przewrócił sie a chłopiec próbował go podnieść ,prosząc żeby wstał i poszedł dalej ....przyznam ,że nie wiedziałam jak się mam zachować :( poszłam do domu ale cały wieczór miałam na pamięci tego chłopca -tą jego smutną buzie :(
Jacek - Wto 22 Cze, 2010 08:09

ZbOlo napisał/a:
w końcu zrobiło mi się bardzo żal tego chłopca. Chciałem podejść, porozmawiać

w takim wypadku musiał byś być przygotowany na każdą ewentualność
mogły by paść różne pytania,i gdy byś nie był na nie przygotowany to tylko byś go pogłaskał po główce ,a to na nie wiele by jemu zdało
byłeś obskim człowiekiem,jego skrępowanie i wstyd mógłby odrzucić twoją pomoc

ZbOlo - Wto 22 Cze, 2010 08:39

Jacek napisał/a:
mógłby odrzucić twoją pomoc

Jacek napisał/a:
mogły by paść różne pytania

...tego się obawiałem...

Tomoe - Wto 22 Cze, 2010 09:00

Ja mam w pracy dwoje czynnych alkoholików.
Nie ingeruję.
Czasem obserwuję ich zachowania pod wpływem alkoholu i widzę wtedy samą siebie sprzed kilku lat.
Spokojnie czekam co z nimi będzie dalej i tylko czasem sobie zadaję pytanie, czy ich czas trzeźwości też kiedyś nadejdzie, tak jak nadszedł pewnego dnia u mnie.

evita - Wto 22 Cze, 2010 09:26

Ja jestem dość często nagabywana na ulicy przez alkoholików - znajomków mojego męża - z prośbą o parę złotych czy nawet groszy ! Nie mam najmniejszej ochoty wdawać się z nimi w dyskusje a ci są strasznie upierdliwi i potrafią deptać obok mnie tak długo aż im czegoś w końcu nie dam . Później gryzą mnie wyrzuty sumienia, że się dokładam do ich pijaństwa :/
Mario - Wto 22 Cze, 2010 10:08

evita napisał/a:
Później gryzą mnie wyrzuty sumienia, że się dokładam do ich pijaństwa


Wielka Ksiega prawi: " więcej radości z dawania jest nizli z brania " !! I dodaje jeszcze "niech nie wie lewa reka Twa co czyni prawa "! No i jeszcze to : " dawajcie a oddadzą Wam w dwójnasób .........jeśli nie w zyciu tym ,to na zielonych trzeżwości Niebieskiej pastwiskach " :roll: :roll:

Dziś dasz ,a jutro Tobie oddadzą . Dawajcie a Trzeżwośc Was nie opusci i podążała będzie za Wami przez wszystki dni Wasze na ziemi tej :roll:

Także, Evita .Nie miej wyrzutów sumienia .........bo jak Wk mówi .Kto ratuje jednego alkoholika, to jakby cały świat ratował :roll: :roll: :roll:

Amen !!

Mario - Wto 22 Cze, 2010 10:13

Aha .Zapomniałbym dodać. Jakbyś przypadkiem kiedyś mnie spotkała i to ja deptałbym obok Ciebie drobnym kroczkiem, to bądż szczodra w czwórnasób.
Siła wyższa wielce Ci to wynagrodzi :roll: :roll:

evita - Wto 22 Cze, 2010 10:15

Mario napisał/a:
Jakbyś przypadkiem kiedyś mnie spotkała i to ja deptałbym obok Ciebie drobnym kroczkiem, to bądż szczodra w czwórnasób

ech Mario :mgreen: rozbawiłeś mnie ;)

Mario - Wto 22 Cze, 2010 10:21

Rozbawiłeś ? Niby czym ?Ja całkiem poważnie to piszę :p
Dycha całkowicie by mnie urządziła. Nawet sobie sprawy nie zdajesz jak ostro za dychę mozna porządzić :roll:
No to jak ? Gdyby co to mogę na Ciebie liczyć ? :roll:

ZbOlo - Wto 22 Cze, 2010 10:23

Mario napisał/a:
Dawajcie a Trzeżwośc Was nie opusci i podążała będzie za Wami przez wszystki dni Wasze na ziemi tej

...znam teorie: "...nie dawajcie, bo będziecie mieli pokusę, że jak Wy zapijecie to będzie Wam dane..."
Mario napisał/a:
Jakbyś przypadkiem kiedyś mnie spotkała i to ja deptałbym obok Ciebie drobnym kroczkiem, to bądż szczodra w czwórnasób.

evita - Wto 22 Cze, 2010 10:58

Mario napisał/a:
No to jak ? Gdyby co to mogę na Ciebie liczyć

nie stać mnie na ciebie :) "moi" alko nie mają takich wygórowanych wymagań 8)

pterodaktyll - Wto 22 Cze, 2010 10:59

ZbOlo napisał/a:
Zastanawiam się nad odczuciami trzeźwiejącego alkoholika, który widzi alkoholika „czynnego”

Zupełnym przypadkiem taka historia przydarzyła mi się wczoraj. Spotkałem znajomego, z którym widuję się na mityngach i widząc go pytam, Krzysiek co z Tobą? Wyglądał bowiem jakby walec po nim przejechał. Facet niestety zapił po dłuższej abstynencji i co trzeba przyznać usiłuje z powrotem stanąć na nogi. Cóż mogłem powiedzieć? Zaproponowałem pomoc, tym bardziej, że w tej chwili współpracuję przy otwarciu ośrodka uzależnień koło Olsztyna, prywatnego zresztą. Powiedziałem mu jeśli chcesz to zadzwoń spróbujemy Ci pomóc i rozstałem się z nim ale zaczęły mi krążyć po głowie myśli typu, czy mnie to przypadkiem też nie grozi po jakiejś dłuższej abstynencji, jaka to cholerna choroba, nawet jeżeli jest już troszeczkę "oswojona" IDĘ DZISIAJ NA MITYNG (tak na wszelki wypadek)....

yuraa - Wto 22 Cze, 2010 11:17

widuję czasem, oczywiście że widuję ludzi styranych alkoholem.
ostatnio leżal taki w autobusie na podłodze, ludzie sie wokól tłoczyli a on leży. podeszlem i go kopnąłem w podeszwy. wstawaj człowieku- mówię. popatrzył nieprzytomnie i leżał dalej.
kilka przystanków dalej wsiadla straż miejska i go wyniesli.
żal mi go było a zarazem przypomniały mi się moje czasy pijackie, trochę myśli po głowie przemkło.
zwykle mam kilka wizytówek osrodka terapii, tym razem przetrzepalem kieszenie i nie mialem. kilka razy takim zwłokom wsuwalem gdzies do kieszeni kartonik z adresem.

a jeśli idzie o zappitych znanych mi z AA ?, raz podszedlem więcej nie podchodzę, udaję że nie widzę lub z daleka omijam.
źle się czulem po rozmowie z pijanym byłym trzeźwym. on chyba też nie był zachwycony że go spotkałem

pterodaktyll - Wto 22 Cze, 2010 11:22

yuraa napisał/a:
raz podszedlem więcej nie podchodzę, udaję że nie widzę lub z daleka omijam

W gruncie rzeczy ja odczuwałem raczej współczucie dla człowieka i chyba chęć niesienia pomocy :bezradny:

evita - Wto 22 Cze, 2010 11:32

yuraa napisał/a:
udaję że nie widzę lub z daleka omijam.

podobnie robię widząc moją koleżankę :/ kiedyś zaliczyła terapię zamkniętą i po poworcie odwiedziła mnie i opowiadała jak jej wstyd było żebrać u mnie o trochę grosza niby to na chleb czy fryzjera a ona po prostu przepijała wszystko. Weszło jej wtedy na zwierzenia, które mną nieźle wstrząsnęły ale po kilku latach znowu zaczęła pić. Bliższe spotkanie z nią miałam jakieś dwa lata temu gdy ją przywieźli na pogotowie, zapitą, gołą i brudną . Pomimo jej stanu w oczach było widać jej wstyd i konsternację. Poza tym przypadkiem omijam a właściwie uciekam przed nią gdy tylko zjawia się na horyzoncie.

emigrantka - Wto 22 Cze, 2010 11:53

Kilka razy spotkalam osoby uzaleznione i zawsze wtedy zal sciska mi serce ,chcialbym pomoc cos doradzic ,wyciagnac dlon i jednoczesnie nachodzi mnie mysl "bylam taka ,i moge byc " w glowie zapala sie czerwona lampka i negatywne mysli zwiazane z piciem towarzysza mi jeszcze jakis czas ...
tak sobie dzis spacerowalam z Saba po moim miasteczku ,sloneczko swieci ,swiat caly zielony a zaraz potem pomyslalm "w czasie picia , nie bylam w stanie czasami chodzic " brrr
tak prosta czynnosc dla zdrowego czlowieka jak spacer ,,byla dla mnie bardzo skomplikowana i naszpikowana strachem ,,,,...

czarna róża - Wto 22 Cze, 2010 14:09

Wiecie co? może dobrze że czasem takie przypadki spotykacie..,całego świata nikt nie uratuje ale chociaż dla siebie przestrogę wyciągnie..może to o to w tym wszystkim chodzi..
ZbOlo - Wto 22 Cze, 2010 14:12

czarna róża napisał/a:
może to o to w tym wszystkim chodzi..

...może i tak, może Dobry Bóg stawia przed nami takie osoby byśmy nie zapomnieli kim jesteśmy...

Jacek - Wto 22 Cze, 2010 20:09

pterodaktyll napisał/a:
zaczęły mi krążyć po głowie myśli typu, czy mnie to przypadkiem też nie grozi po jakiejś dłuższej abstynencji, jaka to cholerna choroba, nawet jeżeli jest już troszeczkę "oswojona" IDĘ DZISIAJ NA MITYNG (tak na wszelki wypadek).

i to jest to o czym tak uporczywie trąbie (strach jest wielki - a niekiedy i przyjacielem)

ZbOlo - Śro 23 Cze, 2010 07:16

Jacek napisał/a:
strach jest wielki - a niekiedy i przyjacielem

...lęk przed powrotem do czasów "ciemnoty pijackiej" jest jednym - nie jedynym - czynnikiem trzymającym moją trzeźwość...

pterodaktyll - Śro 23 Cze, 2010 07:58

Jacek napisał/a:

i to jest to o czym tak uporczywie trąbie

Ja nie trąbię ino lecę jak poczuję zagrożenie... :p

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 12:31

Dzisiaj - u mnie w firmie - szefostwo miało wyrzucić kolegę-magazyniera, opuścił miejsce pracy... wyczuto od niego alkohol, etc. Jednym słowem, ma chłop problemy z gorzałą. Uprosił właściciela, aby ten dał mu jeszcze ostatnią szanse, tą szansę dostał... ale myślę, że jak nie podda się terapii, to polegnie. I tu moje pytanie: Jaką postawę byście przyjęli w takiej sytuacji? "Obserwatora-milczka" czy "Kolega-pomocna dłoń"...???
Wiedźma - Śro 07 Lip, 2010 12:49

Łeeeee, no szkoda chłopa. Ja bym pomogła - własnym doświadczeniem.

Albo daj go tutaj! :cwaniak:

beata - Śro 07 Lip, 2010 12:51

ZbOlo napisał/a:
"Kolega-pomocna dłoń".
Opowiedz mu o swojej drodze,a potem zaproś na mityng.
beata - Śro 07 Lip, 2010 12:52

Wiedźma napisał/a:
Albo daj go tutaj!
A podobno Ci ,Go szkoda Wiedźmo. :smieje:
czarna róża - Śro 07 Lip, 2010 12:53

Z tego co wiem to trzeżwiejący alkoholicy tam gdzie mogą ..pomagają :koledze po fachu;JESLI to im nie zaszkodzi..ale myślę że to sprawa indywidualna..ja całkiem niedawno w pracy miałam nieprzyjemną sytuację..koleżanka kiedys pękła na dyżurze,rozgadała się że ma męża który naduzywa alkoholu,że dzieciaki go nienawidzą,uciekają od niego,najbardziej przeraziło mnie to co mówiła o dzieciach,bo widziałam w pewnych sytuacjach siebie...ogólnie z opowieści nieciekawie to wyglądało..więc poczułam że pogadam szczerzej z nią..dałam namiary na różne strony a chorobie alkoholowej,o DDA,chociaż w ten sposób chciałam jej pomóc..coż..po jakimś czasie dowiedziałam się że to ja jestem ta nienormalna,bo wchodzę na jakieś dziwne strony i mam pewnie problemy..ja w pracy nie ukrywam że mam ojca alkoholika,tylko nie zdawałam sobie sprawy że chęc poszerzania wiedzy o temacie,czy wręcz terapii jest dla tak zwanych normalnych ludzi odbierana tak płytko i jako coś nienormalnego..a najbardziej zabolało mnie to że to ona się skarżyła to ona się wypłakiwała a wyszło na to że to ja jestem ta nienormalna.Dlatego ja wolę byc ostrożniejsza z tematami pomocy.
beata - Śro 07 Lip, 2010 13:00

Różyczko.
Uważam,że zrobiłaś kawał dobrej roboty,pomimo tego,że Jej reakcja była taka,a nie inna.
Podejrzewam,że kobieta ta w chwili totalnej rozsypki zwierzyła Ci się z problemu w domu,a gdy ochłonęła,wstydziła się,że się otworzyła,że powiedziała prawdę o sobie i swojej rodzinie,taką jaka jest.Osoby współuzależnione bardzo często ukrywają prawdę o swojej rodzinie,twierdząc,że wszystko jest ok.
Podejrzewam jednak,że owa kobieta albo do tej pory czyta te strony z zapartym tchem,albo zderzenie z rzeczywistością było dla Niej zbyt dużym szokiem.

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 13:01

Wiedźma napisał/a:
Ja bym pomogła - własnym doświadczeniem.

...no dobra! Tylko jak. Nie znam go tak dobrze - mam podejść, poprosić na boczek... "słuchaj widzę, że masz problem... etc", albo "Jestem alko... mogę Ci pomóc...". Jak to przekazać... :mysli: ...???

beata - Śro 07 Lip, 2010 13:02

ZbOlo napisał/a:
słuchaj widzę, że masz problem... etc", albo "Jestem alko... mogę Ci pomóc..
Podejrzewam,ze facet zabije Cię śmiechem :roll:
ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 13:03

beata napisał/a:
Podejrzewam,ze facet zabije Cię śmiechem :roll:

...no właśnie... ale jak...???

beata - Śro 07 Lip, 2010 13:04

ZbOlo napisał/a:
ale jak.
Co jak????
ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 13:06

beata napisał/a:
Co jak????

...jak mu pomóc... jak delikatnie zasugerować mu, że znam "TE" problemy...

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 13:07

ZbOlo napisał/a:
"Kolega-pomocna dłoń"

jedyną pomoc jaką on przyjmie,to będzie jego decyzja
i najlepiej gdy poczuje że nie jest zagrożony (gorszy od innych)
więc z twojej strony gdy chcesz go zachęcić to jedyne wyjście
to jemu przedstawić i opowiedzieć o własnym doświadczeniu
czyli jak to było z tobą gdy piłeś i co zrobiłeś że przestałeś
tylko taka rozmowa wciągnie jego uwagę posłuchu
co nie znaczy że wyciągnie pozytywne wnioski do działania

beata - Śro 07 Lip, 2010 13:09

ZbOlo napisał/a:
Uprosił właściciela, aby ten dał mu jeszcze ostatnią szanse,
Powiedz Mu,że rozumiesz Jego problem z alkoholem i możesz Mu pomóc.Jeśli będzie chciał tej pomocy....dalej rozmowa potoczy się sama.Ale jak znam życie facet odpowie,ze żadnego problemu nie ma.
Jacek - Śro 07 Lip, 2010 13:14

czarna róża napisał/a:
coż..po jakimś czasie dowiedziałam się że to ja jestem ta nienormalna

tym to ja bym się nie przejmował
i nadal czynił gest pomocy, który to właśnie on robi z ciebie kogoś więcej ponad normalnego
bo tylko szlachetnych stać na taki gest

Flandria - Śro 07 Lip, 2010 13:15

ZbOlo napisał/a:
jak delikatnie zasugerować mu, że znam "TE" problemy


masz kolegę, który od wielu lat jest w AA i opowiedział Ci, że ... :)

a jeśli rybka chwyci na haczyk to już możesz o sobie :)

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 13:17

Jacek napisał/a:
najlepiej gdy poczuje że nie jest zagrożony (gorszy od innych)

...z tym będzie gorzej. Kierowniczka, po wyjściu od właściciela - na forum firmy - rzekła mu, że Szef zgodził się tylko dlatego, że on był szczery i mówił prawdę i, że to jego ostatnia szansa i, że jest pod jej czujnym okiem...
Jacek napisał/a:
opowiedzieć o własnym doświadczeniu
czyli jak to było z tobą gdy piłeś i co zrobiłeś że przestałeś

...problem jest taki, że ja pracuję w innym miejscu firmy. Widuję Go tylko jak przychodzi do biura, a więc nie za bardzo się znamy... A zagaić go, tak jak to napisała Beti, będzie śmiesznie...

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 13:19

beata napisał/a:
Powiedz Mu,że rozumiesz Jego problem z alkoholem i możesz Mu pomóc.Jeśli będzie chciał tej pomocy....dalej rozmowa potoczy się sama.Ale jak znam życie facet odpowie,ze żadnego problemu nie ma.

dlatego nie tak zaczyna się rozmowe z gostkiem
a cosik tak
"ty stary wiesz że ja byłem w podobnej sytuacji
wszyscy przeciwko mnie ale ja im pokazałem że mogę
kurde na początku kusiło jak cholera, ale ............."

evita - Śro 07 Lip, 2010 13:25

W mojej pracy mam bardzo często do czynienia z pijaństwem wśród pracowników i sprawa jest o tyle gorsza, że będąc pod wpływem mogą sobie niezłą krzywdę zrobić jeśli nawet nie zginąć pośród żelaztwa :/ zawsze jak któryś wypije to najpierw po cichu ostrzegam i każę znikać do domu, ale za każdym kolejnym razem już nie mam litości. I w sumie to żaden z nich nie ma do mnie o to pretensji :shock: może dociera moje tłumaczenie, że ich bezpieczeństwo jest dla mnie podstawą ? tyle, że tuż za bramą zakładu najczęściej wsiadają w samochód i jadą ...
Jacek - Śro 07 Lip, 2010 13:26

ZbOlo napisał/a:
problem jest taki, że ja pracuję w innym miejscu firmy. Widuję Go tylko jak przychodzi do biura,

no to chcesz pomóc czy nie ???
walni stary go w bary i rzeknij
no ja miałem podobny problem
i z początku było ok
ale z czasem chciało się mnie pić i tu zaczeła się walka z samym sobą
Zbyszku tylko od ciebie zależy czy chcesz czy nie jemu pomóc
ale jak zdecydujesz,to zwróć uwagę na słowa jakie ja przedstawiam
cała rozmowa ma być o tobie,możesz też coś dodać o innych
ale nic o nim - bo to go urazi i zbuntuje
na to przyjdzie czas potem

Flandria - Śro 07 Lip, 2010 13:48

ZbOlo napisał/a:
...problem jest taki, że ja pracuję w innym miejscu firmy. Widuję Go tylko jak przychodzi do biura, a więc nie za bardzo się znamy...


hmm
jeśli to jest ktoś nieznajomy to raczej niewiele możesz zrobić ...
musiałbyś chyba najpierw jakoś "zaaranżować" znajomość czy coś :roll:

Tomoe - Śro 07 Lip, 2010 13:53

ZbOlO, ty sobie spokojnie pracuj i po prostu bądź trzeźwy. :)
Jak Góra zechce, żebyś to właśnie ty mu pomógł - to go sama do ciebie przyśle. :)

pterodaktyll - Śro 07 Lip, 2010 14:29

ZbOlo napisał/a:
mam podejść, poprosić na boczek.

Niee, najlepiej od razu zaproś go "na jednego". Zbolo!! Moim zdaniem "zbawianie" kogoś kto uważa że nie ma problemu z alkoholem, to tylko strata czasu. Daj sobie spokój.....

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 14:33

Flandra napisał/a:
raczej niewiele możesz zrobić ...

Tomoe napisał/a:
ZbOlO, ty sobie spokojnie pracuj i po prostu bądź trzeźwy.

pterodaktyll napisał/a:
Daj sobie spokój.....

...na siłę nie będę go uszczęśliwiał... zobaczę jak się sytuacja rozwinie...

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 14:34

pterodaktyll napisał/a:
"zbawianie" kogoś kto uważa że nie ma problemu z alkoholem, to tylko strata czasu.


Ale ten gość ponoć wie, że ma problem...

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 14:36

Cytat:
..na siłę nie będę go uszczęśliwiał... zobaczę jak się sytuacja rozwinie...
_________________


coś warto pokombinować, pogadać z gościem a co on z tym zrobi? to już nie Twój problem...

pterodaktyll - Śro 07 Lip, 2010 14:40

Małgoś napisał/a:
ponoć wie

Co to oznacza w praktyce???

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 14:50

Małgoś napisał/a:
Ale ten gość ponoć wie, że ma problem...

...pewnie wie... ale czy się z tym pogodził...???

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 14:53

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
ponoć wie

Co to oznacza w praktyce???


A bo ja wiem? chyba to, że jeśli gość wie, że przez wódę ma problemy to można by mu powiedzieć że może coś z tym zrobić.

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 14:54

ZbOlo napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ale ten gość ponoć wie, że ma problem...

...pewnie wie... ale czy się z tym pogodził...???


To nie jest łatwe, przecież wiesz... Ale może zacznie mu coś w głowie kiełkować..

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 14:54

Małgoś napisał/a:
jeśli gość wie, że przez wódę ma problemy to można by mu powiedzieć że może coś z tym zrobić.

...ale musi zrobić pierwszy krok... najlepiej AA

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 14:57

ZbOlo napisał/a:
Małgoś napisał/a:
jeśli gość wie, że przez wódę ma problemy to można by mu powiedzieć że może coś z tym zrobić.

...ale musi zrobić pierwszy krok... najlepiej AA


Tak, tylko on pewnie się boi, wstydzi, nie wierzy... Jak pogada z trzeźwym łatwiej mu będzie uwierzyć że to możliwe do wykonania.

Tomoe - Śro 07 Lip, 2010 15:00

Małgoś, o kim ty właściwie mówisz?
Boi się, wstydzi, nie wierzy?
A skąd ty to niby wiesz?
Skąd ty tak dobrze znasz uczucia faceta, którego nigdy w życiu na oczy nie widziałaś? :smieje:

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 15:07

Tomoe napisał/a:
Małgoś, o kim ty właściwie mówisz?
Boi się, wstydzi, nie wierzy?
A skąd ty to niby wiesz?
Skąd ty tak dobrze znasz uczucia faceta, którego nigdy w życiu na oczy nie widziałaś? :smieje:


Pojęcia nie mam dlaczego chory człowiek nie szuka pomocy.. Może nie wie, że jest chory?

Tomoe - Śro 07 Lip, 2010 15:12

Ano, taka to właśnie choroba, ten cały alkoholizm.
Ty sama swego czasu rozważałaś na forum, czy jesteś uzależniona od alkoholu, czy jeszcze nie.
Ale do specjalistycznego ośrodka po fachową diagnozę nie poszłaś.
Boisz się ?
Wstydzisz?
Nie wierzysz, że możesz być chora?

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 16:13

Małgoś napisał/a:
coś warto pokombinować, pogadać z gościem a co on z tym zrobi? to już nie Twój problem...

brawo Małgosiu,podobają mnie się ci którzy nie siadają z założonymi rękoma :)
a po za tym czego może ryzykować w tym przypadku pomocnik (Zbolo)
jedynie głupawej odpowiedzi
co jednak przedstawia strona gdy spróbuje pomóc
doświadczenie które mają ci co jemu teraz odradzają (a wcześniej czy później i tak go to czeka)
poza tym najważniejszy punkt - to kop jaki ten gostek właśnie otrzymał
i przez co teraz może być chętny do chwycenia się przysłowiowej brzytwy
i ważne,nie ma to być pomoc,na tak zwaną na siłę
tylko nakierowanie gdzie i jak może sobie pomóc
i to właśnie przedstawiając swoje doświadczenia (zadeklarować swoje upadki i wzloty)

Małgoś - Śro 07 Lip, 2010 18:55

Jacek napisał/a:
najważniejszy punkt - to kop jaki ten gostek właśnie otrzymał
i przez co teraz może być chętny do chwycenia się przysłowiowej brzytwy


tak myślę, że właśnie teraz, na gorąco pogadać z nim bo za kilka dni zapomni

a ja rzeczywiście nie boję się gadać i nie obchodzi mnie to co inni pomyślą, bo rękę wyciągnąć trzeba zawsze, a czy ktoś ją przyjmie? to już inna sprawa...

Tomoe napisał/a:
Ano, taka to właśnie choroba, ten cały alkoholizm.
Ty sama swego czasu rozważałaś na forum, czy jesteś uzależniona od alkoholu, czy jeszcze nie.
Ale do specjalistycznego ośrodka po fachową diagnozę nie poszłaś.
Boisz się ?
Wstydzisz?
Nie wierzysz, że możesz być chora?


Tak, rozważałam i nadal nie wiem. Jak jestem w dołku to mam ochotę się napić, ale na szczęście dociera do mnie że to i tak nic nie da, niczego nie rozwiąże, a moje problemy będą cięższe następnego dnia o dodatkowy ból głowy. I z pełną świadomością nie piję. Pomału staram się radzić sobie inaczej z emocjami ;)
Wstydzę się ale nie boję i wierzę, że mogłabym zachorować, tyle, że póki potarfię sobie radzić bez dopalacza myślę, że jest dobrze.

pterodaktyll - Śro 07 Lip, 2010 18:57

Jacek napisał/a:
przedstawiając swoje doświadczenia (zadeklarować swoje upadki i wzloty)

Eeee taaamm :bezradny:

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 19:33

pterodaktyll napisał/a:
Jacek napisał/a:
przedstawiając swoje doświadczenia (zadeklarować swoje upadki i wzloty)

Eeee taaamm :bezradny:

jedną podstawową z moich czynności to dbanie o moją trzeźwość
nigdy tego nie lekceważże
a szczególności podpierając i tłumacząc długim stażem i doświadczeniem
bo właśnie doświadczenie jako całość mnie podpowiada abym nigdy nie odwracał się od tematu trzeźwienia
i choć rzadko chodzę na meeting to ostatnio byłem
chodź bardziej w interesie niż z potrzebą to jednak kontakt i temat z chłopakami był
jutro też wybieram się na drugą grupę w tej samej sprawie i nie powiem Eeee taaamm bo być może komuś pomogę tą sprawą z którą tam się udaję
a przy okazji będzie znów kontakt z chłopakami i nowe doświadczenie
a przynajmniej z taką nadzieją idę
Witusiu ja nie narzekam bo przynajmniej mam okazje do kontaktu z chłopakami z grupy
a idę w pewnym sensie udzielić pomoc (jeśli kto skorzysta to jego nie wymuszona wola)
Wituś wiesz o czym mówię bo o tym rozmawialiśmy

pterodaktyll - Śro 07 Lip, 2010 20:20

Jacek napisał/a:
wybieram się na drugą grupę w tej samej sprawie i nie powiem Eeee taaamm

Jacuś!! Na mityngu to i ja na pewno nie powiem ee tam ale rozmowa z gościem, który wcale nie jest przekonany, że ma problem to zupełnie coś innego. Przecież na mityng go nie zaciągniesz żeby pogadać

stiff - Śro 07 Lip, 2010 20:22

pterodaktyll napisał/a:
Przecież na mityng go nie zaciągniesz żeby pogadać

Obieca mu flachę po mityngu i juz jest przekonany... :D

pterodaktyll - Śro 07 Lip, 2010 20:25

stiff napisał/a:
Obieca mu flachę po mityngu i juz jest przekonany
g45g21
Jacek - Śro 07 Lip, 2010 21:06

pterodaktyll napisał/a:
Przecież na mityng go nie zaciągniesz żeby pogadać

a dlaczego nie ???
kiedyś zaciągnąłem,gostka którego nie miałem nawet zamiaru
było to w okresie dwuletniej separacji od żony
gostek używał alko - lecz miał zapowiedziane że nie u mnie
i nie u mnie spożywany
a że byłem świeżo po rostaniu z rodziną - no może gdzieś w 2 roku to było
ale dużo się nasłuchał między innymi o trzeźwieniu i meetingach
no i dużo nazbierało się wtorkowych spotkań po których go żegnałem
- a teraz wychodzimy bo ja na meeting
aż po którymś się ze mną zabrał
choć doś sporo pochodził zaś to i tak skończył pod płotem - ale to już inna historia
tyleż że ja Witusiu nie mówiłem o zaciąganiu na meeting
tylko mówiłem o niesieniu pomocy idąc na meeting
dosłownie i w przenośni - bo nie chcę tu mówić szczegółowo o tym
bo rozmawialiśmy na PW i nie wiem czy mnie wolno treść tego ujawnić
powiem to jeszcze raz
rozmawialiśmy na PW po czym ja poszedłem z tą treścią zanieść dalej
choć nie musiałem
ale jednak uznałem że może ona komuś pomóc
powtórzę pytanie
ZbOlo napisał/a:
I tu moje pytanie: Jaką postawę byście przyjęli w takiej sytuacji? "Obserwatora-milczka" czy "Kolega-pomocna dłoń"...???

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 21:10

stiff napisał/a:
Obieca mu flachę po mityngu i juz jest przekonany... :D

musztarda po obiedzie :wysmiewacz:
cheba przed meetingiem :)

stiff - Śro 07 Lip, 2010 22:13

Jacek napisał/a:
cheba przed meetingiem :)

Myślisz, ze po pijaku łatwiej dałoby sie delikwenta przekonać... g45g21

ZbOlo - Śro 07 Lip, 2010 22:46

Cytat:
powtórzę pytanie
ZbOlo napisał/a:
I tu moje pytanie: Jaką postawę byście przyjęli w takiej sytuacji? "Obserwatora-milczka" czy "Kolega-pomocna dłoń"...???
_________________


...będę obserwatorem... bo:
1. Nie czuję się jeszcze na tyle "silny", by stać się misjonarzem i nieść kaganek trzeźwości.
2. Sama rozmowa z "gostkiem", może być dla mnie stresogenne i wyzwalaczogenne... a po co mi to?
3. Nie znam go... a dla mnie najważniejsze jest moje trzeźwienie.

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 23:07

stiff napisał/a:
Jacek napisał/a:
cheba przed meetingiem :)

Myślisz, ze po pijaku łatwiej dałoby sie delikwenta przekonać... g45g21

neu :nie:
miałem tu raczej na myśli daną obietnicę
i stosowniej by było przed faktem a nie po fakcie zastosować

Jacek - Śro 07 Lip, 2010 23:13

ZbOlo napisał/a:
Nie znam go... a dla mnie najważniejsze jest moje trzeźwienie.

oczywiście Zbyszku że twoje trzeźwienie jest najważniejsze dla ciebie
pozwole sobie jednak zauważyć ,jeśli idzie o nie znajomego gostka
więc zanim dwoje gostków się poznało
zanim świat się o nich dowiedział że mieli na imię Bill i Bob
to pewnie też czuli taką tremę

ZbOlo - Czw 08 Lip, 2010 00:03

Jacek napisał/a:
więc zanim dwoje gostków się poznało
zanim świat się o nich dowiedział że mieli na imię Bill i Bob
to pewnie też czuli taką tremę

...a więc i ja poczekam - może nasze drogi też się przetną... zobaczymy. Chociaż ja ani makler, ani chirurg... ale może, może...

czarna róża - Czw 08 Lip, 2010 12:13

Ja w sumie nie chciałam odradzac..po prostu trzeba byc gotowym na niepowodzenie,że ktoś komu chce się we własnym mniemaniu pomóc ..wcale nie okaze się za to wdzięczny a można się tylko nasłuchac o sobie przykrych rzeczy..tyle..a nieśc pomoc zawsze wskazane..mimo wszystko..
Możesz do niego podejśc,powiedziec..nie znasz mnie ale miałem podobny problem,jeśli chcesz mogę ci pomóc.Daj mu nr tel ,będzie chciał to zadzwoni i pogadacie jak facet z facetem.Na spokojnie,z rezerwą,nic na siłę.

ZbOlo - Czw 08 Lip, 2010 12:23

czarna róża napisał/a:
Na spokojnie,z rezerwą,nic na siłę.

..tak zrobię, poczekam. On krótko pracuje w naszej firmie... może jak bardziej się poznamy. Mam nadzieję, że wcześniej nie wyleci...

Jacek - Czw 08 Lip, 2010 13:31

ZbOlo napisał/a:
..a więc i ja poczekam

Zbyszku nie bierz moich wypowiedzi za mus :)
po za tym z tych dwoje czyli Bill , on szukał pomocy dla siebie
a nie czekał ,no i przy okazji pomógł w ten sposób Bobowi

ZbOlo - Czw 08 Lip, 2010 13:37

Jacek napisał/a:
Zbyszku nie bierz moich wypowiedzi za mus :)

...Jacku! Mój wczorajszy post, to był przymus chwili... żal mi się zrobiło... kolegi alkoholika, więc napisałem o tym na naszym forum, by się trochę odciążyć. Dzisiaj przyszedł do biura podpisać listę... wyglądał jak "pies z podkulonym ogonem" i... pewnie tak też się czuł... Za jakiś czas może będzie okazja... spotkamy się na magazynie, będę mu coś zlecał... może pogadam...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group