To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Ja, On i Alkohol

Poziomka :) - Pią 23 Lip, 2010 21:27
Temat postu: Ja, On i Alkohol
Chciałabym opisać swoją historię i prosić o rady :)

Mam 23 lat, od ponad 5 lat jestem z związku z kimś kto ma problem z alkoholem.
Na początku byłam młoda, głupia nie zdawałam sobie sprawy że zbyt częste upijanie się chłopaka to nie tylko zabawa. Od samego początku związku alkohol odgrywał znaczną rolę w naszym związku, wyjścia do pubu kończące się upiciem chłopaka, odwoływanie spotkania za 15 minut przed z powodu wyjścia z kolegami itd Myślałam że to zwykłe wyskoki, wtedy 20-latka. Dziś ma 26 lat i popijanie przerodziło w problem. Pierwsze sygnały, które mnie niepokoiły to było notoryczne jeżdżenie na piwko lub dwa po pracy kolegami, nieważne czy praca kończyła się o 6 rano, 14 czy 22.Napierałam, kłóciłam się aby to się skończyły i owszem teraz nie jeździ na piwka po pracy, nie pije 2-3 tygodnie nic, ale nadchodzi dzień i idzie na 3-4 dni, wyłącza telefon, przestaje chodzić do pracy i wiedzieć cokolwiek o Bożym świecie. A drugim sygnałem był wypadek, które uległ pod wpływem alkoholu, który nic go nie nauczył i nawet w czasie dochodzenia do zdrowia zaczął już popijać. Kiedy problem zaczął narastać jakieś 2 lata temu, zaczęłam mówić o terapii, godził się na nią na kacu, ale gdy dochodził do siebie nie chciał na iść. Zaczął się temat wszywki, nie będąc za bardzo zorientowana że to na nic, napierałam aby tak zrobił i zaszył się. Był spokój, ale po ok 8 miesiącach zaczął szukać informacji o tym kiedy wszywka przestanie działać itd, co dało mi do zrozumienia że zaraz się zacznie i nie myliłam się najpierw delikatne picie, żeby wyczuć sytuację, potem już na ostro. Trwało to kolejny rok, kiedy już po kolejnym wypadzie sam zobaczył że spada na dno i że chcę skończyć ten związek zaczął chodzić do terapeutki. Niby coś zaczynał rozumieć, ale to ciągle mało. Na terapię chodzi ok 3-4 miesiące i w tym czasie miał 2 zaciągi, po ostatnim poszedł do psychiatry po tabletki, które miał brać gdy będzie nachodzić ochota, oczywiście kiedy przychodziła ochota za późno było, bo dziś zrobił jak zawsze wyszedł, nie odbierał telefonu i wypił 2 piwa, będąc dumnym z siebie, że na dwóch zaprzestał. Uważam że po raz kolejny przegrał walkę z chorobą i oszukał sam siebie. Dodam, że terapia zaczęła dawać jakieś pozytywne strony, zaczął rozumieć że musi teraz doprowadzić swój umysł do porządku, że do tego potrzeba całkowitej abstynencji. Przetrwaliśmy wczasy nad morzem, wśród setek pijących wczasowiczów i 6 dni po powrocie pękł po raz kolejny. A ja postanowiłam sobie, ze jeśli teraz naprawdę nie zobaczę że leczy się, że są szanse na normalne życie to zakończymy ten związek. Nie ufam mu, przez co żyję w ciągłym stresie, czy dziś się napije :( Wiem z góry co mi doradzicie, że mam uciekać i nie oglądać się, ale wiem też że to nie jest takie łatwe, bo podejmowałam już próby, wiem że jak większość pijących jest świetnym człowiekiem, chłopakiem, przyjacielem- gdy nie pije, ale niestety przychodzi czas, kiedy to alkohol zaczyna nim kierować i wygrywa ze mną :(
Może to głupie pytanie, ale czy to że wypił tylko 2 piwa, a nie zaciągnął ma jakieś znaczenie?

pterodaktyll - Pią 23 Lip, 2010 21:36

Poziomka :) napisał/a:
czy to że wypił tylko 2 piwa, a nie zaciągnął ma jakieś znaczenie?

Żadnego........zapije i to już niedługo. Sama sobie już odpowiedziałaś co powinnaś zrobić więc tylko dodam, że alkoholizm jest chorobą postępującą, nieuleczalną i śmiertelną. Jeżeli Twój partner nie podejmie naprawdę porządnej terapii, to możesz sobie poczytać tu na forum czym to się skończy. Nie musisz powielać tego schematu..............

Kulfon - Pią 23 Lip, 2010 21:38

Poziomka :) napisał/a:
Może to głupie pytanie, ale czy to że wypił tylko 2 piwa, a nie zaciągnął ma jakieś znaczenie?


czasami 2 wystarcza na "reseta" emocjonalnego,
ale co z tego ??
nastepnym razem bedzie pewnie blackout, a powod zawsze sie znajdzie
jak on nie chce przestac to i tak nie przestanie,
a nawet jak juz zechce przestac, to nie tak latwo :/

wiem po sobie :?

Jacek - Pią 23 Lip, 2010 21:54

Poziomka :) napisał/a:
Może to głupie pytanie, ale czy to że wypił tylko 2 piwa, a nie zaciągnął ma jakieś znaczenie?

Poziomeczko,uwierz ma
bo w przypadku alkoholika to
- aż o dwa za dużo
- a to że nie zaciągnął to tylko oszukał siebie - bo ta myśl go pchnie do następnego
którym już nie będzie koniec na dwóch
ale że to ty dałaś się wrobić ,no bo cheba wiesz ile to już razy zaciągał te dwa
ja swoją żonę brałem na teorię dwóch piw ,a praktycznie kto by je tam zliczył
a wiem że dawała się na to nabierać,bo jak mieliśmy iść na imprezę to mówiła
- nie bo tam się uchlejesz
na co ja - zaraz tam się uchleje
ona
- już ja wiem jak ty wyglądasz po dwóch piwach

Poziomka :) - Pią 23 Lip, 2010 23:48

Dzięki na szybkie rady :)
Przestaje już wierzyć, że skończy całkowicie z piciem i mam ochotę powiedzieć mu, żeby zaprzestał leczenia, niech już nie oszukuje siebie, mnie, rodziców, skoro jego pijacki umysł tak domaga się alkoholu to nich mu go dostarcza częściej niż raz w miesiącu przez 3-4 dni. Po co walczyć tak ze sobą na wczasach, a mięknąć po powrocie do domu? Po co mamy unikać spotkań towarzyskich gdzie jest alkohol, lepiej bawić się z innymi.... I zobaczę może jak na to zareaguje, na pewno się zdziwi bo zawsze zabraniałam pić, a tu nagle będę nakłaniać...hehe

Bo to takie zakłamane, robić z siebie wielce abstynenta, nie wypić nawet piwa na grillu czy nad morzem, a potem chlać 3-4 dni. Mam takie wrażenie że tylko alkoholik potrafi tyle wytrzymać bez alkoholu mimo wszystko, po to żeby później zaciągnąć.

pterodaktyll - Pią 23 Lip, 2010 23:51

Poziomka :) napisał/a:
o to takie zakłamane, robić z siebie wielce abstynenta, nie wypić nawet piwa na grillu czy nad morzem, a potem chlać 3-4 dni. Mam takie wrażenie że tylko alkoholik potrafi tyle wytrzymać bez alkoholu mimo wszystko, po to żeby później zaciągnąć

To są symptomy choroby i to w fazie chronicznego picia. Nic na to nie poradzisz.............

beata - Pią 23 Lip, 2010 23:54

Poziomka :) napisał/a:
Wiem z góry co mi doradzicie, że mam uciekać i nie oglądać się, ale wiem też że to nie jest takie łatwe, bo podejmowałam już próby
Jeśli nie bedziesz na tyle silna,aby odejść i nie wrócić....to nie masz po co tego robić.Podejmij taką decyzję,gdy będziesz już mocno stać na nogach.
Na początek proponuję Ci rozmowę z terapeutą.To pomoże Ci zrozumieć problem,nauczy jak postępować i wzmocni psychicznie. :pocieszacz:

Klara - Sob 24 Lip, 2010 08:16

Poziomka :) napisał/a:
kiedy już po kolejnym wypadzie sam zobaczył że spada na dno i że chcę skończyć ten związek zaczął chodzić do terapeutki.

No właśnie - chcesz skończyć, ale tego nie robisz. On już to wie!
On już NIE MUSI się leczyć, może tylko udawać i tak oboje udajecie - Ty, że chcesz odejść, on - że przestanie pić.
Do końca życia możecie się tak bujać, bo nawet się nie zorientujesz, kiedy to życie przeleci, a Ty obudzisz się zniszczona, przegrana, bez perspektyw, z gromadką dzieci do wyżywienia i wychowania.... ze śmierdzącym alkoholikiem u boku 8|

Tak jak Beatka radzi - biegnij na terapię! Jest Ci to potrzebne również dlatego, że nawet gdybyś zostawiła obecnego chłopaka, to masz ogromną szansę na to, że za jakiś czas znów się wplączesz w jakiś chory związek.

Jacek - Sob 24 Lip, 2010 09:32

Poziomka :) napisał/a:
Przestaje już wierzyć, że skończy całkowicie z piciem

Poziomeczko uwierz staremu doświadczonemu alkoholikowi
nie idzie całkowicie przestać pić,można jedynie chwilowo zatrzymać
a jak długa będzie ta chwila ta zależy od ciężkiej pracy nad umysłem - bo to tam wszystko siedzi
----------------------------------------
Poziomka :) napisał/a:
mam ochotę powiedzieć mu, żeby zaprzestał leczenia

po co
Poziomka :) napisał/a:
na pewno się zdziwi bo zawsze zabraniałam pić, a tu nagle będę nakłaniać

nie zdziwi ,będzie zadowolony
te dwa zacytowane zdania świadczą o tym że żyjesz jego życiem
a z pewnością jest ich setki więcej
zaczni żyć swoim życiem - masz do tego prawo
bardzo ładnie ci tu napisała Klara
Klara napisał/a:
Do końca życia możecie się tak bujać, bo nawet się nie zorientujesz, kiedy to życie przeleci, a Ty obudzisz się zniszczona, przegrana, bez perspektyw, z gromadką dzieci do wyżywienia i wychowania

yuraa - Sob 24 Lip, 2010 10:30

wkleje tu link do artykułu, warto przeczytać Poziomko
http://archiwum.polityka....zon,361115.html

Poziomka :) - Sob 24 Lip, 2010 12:31

Macie rację niestety.... żyję jego życiem, zrozumiałam to czytając Wasze tematy na tym forum. Próbowałam go pilnować, kontrolować jak tylko się dało, ale i tak wymykał się spod kontroli jak chciał się napić, teraz to zrozumiałam że jeśli będzie chciał to zawsze znajdzie okazję. Zauważyłam że dostosowuje swoje zajęcia pod jego, umawiam się ze znajomymi tylko jak on jest w pracy lub ma jakieś zajęcie, byleby tylko nie nudził się sam w domu i poszedł do kolegów :( wszystko kręciło się wokół jego życia i picia.

Nie pamięta kto napisał tu, że tęskni za wolnością, którą miała gdy mąż pił. I ja nieraz łapię się na tym, że kiedy nie pije 3 tygodnie, to zaczynam myśleć że zmęczona jestem tym ciągłym kontrolowaniem i jedyny spokój czuję, kiedy on ma zaciąg, robię wtedy co chcę, nie dopasowuje się do nikogo, wiem że nie mam po co dzwonić, bo i tak nie odbierze. Smutne te, to potrafię żyć swoim życiem, tylko wtedy kiedy on pije :(

pterodaktyll - Sob 24 Lip, 2010 12:33

Poziomka :) napisał/a:
potrafię żyć swoim życiem, tylko wtedy kiedy on pije

Masz szansę to zmienić.......skorzystaj z tego...

Poziomka :) - Sob 24 Lip, 2010 12:52

A czy to że jest młody, nie pije jakoś bardzo długo, daje mu większe szanse na poradzenie sobie z nałogiem niż komuś kto pije 10, 15 czy 20 lat intensywnie już?
pterodaktyll - Sob 24 Lip, 2010 13:03

Poziomka :) napisał/a:
czy to że jest młody, nie pije jakoś bardzo długo, daje mu większe szanse na poradzenie sobie z nałogiem niż komuś kto pije 10, 15 czy 20 lat intensywnie już?

To są tylko Twoje spekulacje na ten temat............ja piłem prawie 30 lat i jakoś sobie radzę a znam ludzi, którzy po paru latach picia nie mogą do dziś dojść do siebie. nie ma żadnej reguły na ten temat.............to jest choroba psychiczna..............

Wiedźma - Sob 24 Lip, 2010 13:32

Poziomka :) napisał/a:
A czy to że jest młody, nie pije jakoś bardzo długo, daje mu większe szanse na poradzenie sobie z nałogiem niż komuś kto pije 10, 15 czy 20 lat intensywnie już?

Myślę, że jest wręcz odwrotnie - młody alkoholik jeszcze nie zdążył dostać po du*** wystarczająco mocno,
aby zapragnąć innego życia. Do radykalnych decyzji zwykle długo się dojrzewa
i najpierw trzeba przejść swoją drogę przez mękę, osiągnąć swoje dno.
Chociaż oczywiście nie zawsze tak musi być - ostatnio obserwujemy na naszym forum
pojawianie się stosunkowo młodych ludzi chcących przestać pić.
Być może z jakichś powodów zmienia się ogólna tendencja. :roll:

Poziomka :) - Sob 24 Lip, 2010 16:18

Czy chęć napicia się działa w taki sposób, że chodzi ten alkohol za człowiekiem i alkoholik po prostu wyłącza myślenie, uczucia, olewa wszystko i wszystkich i idzie napić się?

Bo ciężko mi to pojąć, jest dobrze między nami, wszystko się układa, wracamy z wakacji, o mało co nie otworzyliśmy razem firmy ( na szczęście wydarzyło się to i już nie ma mowy o wspólnych interesach, które by nas związały) i nagle urodziny kolegi :( nie upił się w sumie, wypił 2 piwa, odmówił wódki, ale chyba liczy się jednak fakt że nie dał rady odmówić alkoholu. On jest z siebie dumny, ja uważam że oszukał siebie.
Ciężko mi zrozumieć jak można zaplanować picie, skoro chce z tym walczyć, bo było to zaplanowane, nic mi nie wspominał o żadnych urodzinach, nie zadzwonił, nie odebrał telefonu, dopiero łaskawie odezwał się po powrocie, twierdząc że robiłabym mu sceny przez telefon, że poszedł na te urodziny, które wyglądają tak, że pije się od ok 15.00 w garażu :smieje: bo przecież "wszyscy tam byli" to jakże JEGO mogłaby tam nie być :uoee:

Poziomka :) - Sob 24 Lip, 2010 16:38

Czy widać moją poziomkę? :)
yuraa - Sob 24 Lip, 2010 16:45

Poziomko , nic nie widać. chodzi Ci o obrazek pod Twoja nazwa uzytkownika , tzw avatar??
czy chcesz dodac obrazek do postu??

Poziomka :) - Sob 24 Lip, 2010 23:03

Już mi się udało :)

Nie można nagle w miesiąc nauczyć się pić prawda? Wiem to, tylko tak bezsensu pytam, mój chłopak stwierdził że nie chce być wykluczony z towarzystwa wszędzie i będzie pozwalał sobie na góra 2 piwka. Ale przecież gdyby potrafił wypić tylko 2 piwka, to nie byłoby tego całego problemu :) Chyba że jakieś cudowne uleczenie nastąpiło :lol2: hehe

Jacek - Sob 24 Lip, 2010 23:25

Poziomka :) napisał/a:
Czy chęć napicia się działa w taki sposób, że chodzi ten alkohol za człowiekiem i alkoholik po prostu wyłącza myślenie

wręcz przeciwnie - to alkoholik włącza myślenie o chęci napicia
i tak długo z tą myślą się boryka,aż zaspokoi swe pragnienie
i w tym czasie
Poziomka :) napisał/a:
olewa wszystko i wszystkich

bo najważniejsza jest tylko ta myśl aż po jej czyn

Jacek - Sob 24 Lip, 2010 23:33

Poziomka :) napisał/a:
będzie pozwalał sobie na góra 2 piwka

- uwierz on sam w to wieży
- ty zaś chciała byś w to wierzyć
- oboje przez to macie hamulce o prawdzie,której się boicie

KICAJKA - Nie 25 Lip, 2010 10:42

Witaj Poziomko :) Ja też na początku przechodziłam przez udowadnianie,że może nie pić lub pić umiarkowanie. :) Przerabiałam nieprzepite wczasy,wesela tylko potem było totalne zapijanie.Picie 2 lub 3 piw ciemnych,skrzynki "bezalkoholowego" i też kończyło się ciągiem dłuższym lub krótszym w zależności ile organizm wytrzymał a po pary latach zawsze kończyło się detoksem i odwykiem,bo organizm był coraz bardziej podatny.Tylko całkowita abstynencja(ja od paru lat wtedy podjęłam walkę o siebie w Al-anon) po kilku latach tej szarpaniny pozwoliła mężowi stać się wartościowym człowiekiem.Trwało to długo i wymagało ode mnie dużo nauki a jeszcze więcej silnej woli,samozaparcia. :skromny: Nie zawsze warto i nie zawsze a raczej nieczęsto bywa taki koniec jak u mnie :)
czarna róża - Nie 25 Lip, 2010 11:38

Poziomko..alkoholizm to choroba postępująca,sama jesteś świadkiem jego kilkuletniego picia..i widzisz że ewidentnie nie ma kontroli picia w czymś takim..jest uzależniony,albo całkowita abstynencja..nieprawdopodobne prawda?..albo takie życie..a będzie gorzej..twój chłopak powie ci różne rzeczy żeby móc się napic i sobie również..to takie oszukiwanie i siebie i wszystkich naokoło.Wiedżma ma rację..On nie ma motywacji żeby przestac pic,terapia rozumu mu nie przywróciła,coś na krótko zadzwoniło ale nie w tym kościele..nie stracił pracy przez picie,nie stracił rodziny,pieniędzy...zdrowia...dlaczego miałby przestac pic?Jemu z tym dobrze.
czarna róża - Nie 25 Lip, 2010 11:40

Poziomko..to ty masz problem z jego piciem,to tylko tobie przeszkadza..
Poziomka :) - Nie 25 Lip, 2010 16:18

Tak to prawda, do tego dochodzą rodzice, którzy stwarzali mu komfort picia ( załatwianie zwolnień lekarskich do pracy, zawożenie ich, wożenie po lekarzach gdy 4 dni nic nie jadł tylko pił, podsuwanie ciepłego obiadku na kaca itd), dalej nie rozumieją że ma wielki problem, bo sami też lubią pić, od dzieciństwa w jego domu gościł alkohol, pijackie imprezki rodziców, awantury, rękoczyny i w tym wszystkim małe, bezbronne dzieci. I właśnie na jedno z tych skrzywdzonych przez własnych rodziców dziecko - trafiłam Ja. I chciałam pomóc, wyciągnąć z tej chorej rodziny, pokazać jak wygląda zdrowa i normalna rodzina... ale pewnie to już mi się nie uda :/
Flandria - Nie 25 Lip, 2010 16:32

Poziomka :) napisał/a:
I właśnie na jedno z tych skrzywdzonych przez własnych rodziców dziecko - trafiłam Ja. I chciałam pomóc, wyciągnąć z tej chorej rodziny, pokazać jak wygląda zdrowa i normalna rodzina...


to chyba najgorsze co można zrobić - patrzeć na mężczyznę przez pryzmat jego dzieciństwa :/ widzieć w nim małego, bezbronnego chłopca :/

jasne, że schemat rodziny narzucony w dzieciństwie, wychowanie można zmienić - ale może to zrobić tylko sam zainteresowany ...

pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 18:21

Poziomka :) napisał/a:
chciałam pomóc, wyciągnąć z tej chorej rodziny, pokazać jak wygląda zdrowa i normalna rodzina.

Kolejna samarytanka..kopnij go w d**ę i znikaj....
Poziomka :) napisał/a:
pewnie to już mi się nie uda

Stawiam 100 do 1, że nie..........

Poziomka :) - Wto 27 Lip, 2010 19:42

No niestety, wiele kobiet czuję potrzebę opiekowania się kimś i troszczenia i niestety wyprowadza to nas w pole....

Zastanawia mnie cały czas, czy w takim przypadku nie wolno mu już nigdy wypić np. szampana na weselu lub lampki wina do obiadu?
Że jest problem z alkoholem to nie ulega wątpliwościom, ale nikt nie powiedział na terapii że jest alkoholikiem, ale że zmierza ku alkoholizmowi. Nie wiem sama jak to rozumieć.

Klara - Wto 27 Lip, 2010 19:48

Poziomka :) napisał/a:
nikt nie powiedział na terapii że jest alkoholikiem, ale że zmierza ku alkoholizmowi

To on Ci wciska taką ciemnotę? :lol:

Poziomko, przeczytaj jeszcze raz to, co napisałaś w pierwszym poście:
Poziomka :) napisał/a:
ale nadchodzi dzień i idzie na 3-4 dni, wyłącza telefon, przestaje chodzić do pracy i wiedzieć cokolwiek o Bożym świecie. A drugim sygnałem był wypadek, które uległ pod wpływem alkoholu, który nic go nie nauczył i nawet w czasie dochodzenia do zdrowia zaczął już popijać.

On nigdzie nie zmierza, ON JUŻ TAM JEST!

KICAJKA - Wto 27 Lip, 2010 19:56

Poziomka :) napisał/a:
ale nikt nie powiedział na terapii że jest alkoholikiem, ale że zmierza ku alkoholizmowi. Nie wiem sama jak to rozumieć.
Terapeuci tak powiedzieli jemu? Tobie? czy on Tobie? To wielka różnica :szok:
Poziomka :) napisał/a:
Zastanawia mnie cały czas, czy w takim przypadku nie wolno mu już nigdy wypić np. szampana na weselu lub lampki wina do obiadu?
Alkoholik świadomy swojej choroby i leczący się,wie że alkohol do śmierci jest nie dla niego -to jest choroba nieuleczalna,śmiertelna ale można z nią długo żyć będąc trzeźwym :)
Flandria - Wto 27 Lip, 2010 20:00

Poziomka :) napisał/a:
Zastanawia mnie cały czas, czy w takim przypadku nie wolno mu już nigdy wypić np. szampana na weselu lub lampki wina do obiadu?


mój niedoszły teść był alkoholikiem, trzeźwym (biegał do jakiegoś klubu AA) i przy wyjątkowych okazjach pił odrobinę szampana
i na tej odrobinie zawsze się kończyło

Poziomka :) - Wto 27 Lip, 2010 20:09

Podobno terapeutka tak powiedziała...kto wie... ale w każdym bądź razie kobieta na spotkaniach nie "uczy" jak postępować kiedy przychodzi ochota napicia się. Ja nie znam się może na terapii, ale to chyba ważna umiejętność, jak poradzić sobie i nie ulec pokusie. Poradziła branie tabletek przed weekendem i w weekend, bo zapicia wtedy się zdarzają. Owszem coś tam tłumaczy o mechanizmie alkoholizmu, konsekwencjach. Już samo wysyłanie do psychiatry po tabletki wydawało mi się podejrzane, niby ma to być połączone z terapią i dać pożądane efekty. Czy to na pewno dobra terapeutka?
Jacek - Wto 27 Lip, 2010 20:42

Flandra napisał/a:
mój niedoszły teść był alkoholikiem, trzeźwym (biegał do jakiegoś klubu AA) i przy wyjątkowych okazjach pił odrobinę szampana
i na tej odrobinie zawsze się kończyło

droga Flondruniu,nie ma czegoś jak jakiś klub AA - jest coś takiego jak klub abstynenta
a co do AA to tworzy ją grupa ludzi którzy sami nazywają się Anonimowymi Alkoholikami
w skrócie "AA" i spotykają się na meetingach
a co do twego niedoszłego teścia to nie może być trzeźwym alkoholikiem
gdyż łamie zasady trzeźwości,jakie stosuje się na grupie AA

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 20:48

Poziomka :) napisał/a:
Zastanawia mnie cały czas, czy w takim przypadku nie wolno mu już nigdy wypić np. szampana na weselu lub lampki wina do obiadu?

Poziomko ty się lepiej zastanów czy chcesz mieć trzeźwego
bo niema alkoholika który powraca do zdrowego
tę chorobę można jedynie zatrzymać (i nie kusząc lampkami wina i szampanem)
ja sam w takich sytuacjach gdzie inni wznoszą toast szampanem ,nie zastępuję nawet literatką oranżady
a ręce splatam z przodu lub tyłu siebie i są puste

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 13:53

"Poziomko ty się lepiej zastanów czy chcesz mieć trzeźwego"


Bo ja już sama nie wiem... boję się że owszem nie będzie pił pół roku, rok czy dwa, ale jak się w końcu zerwie to jak pies z łańcucha :/ z drugiej strony nie chcę żyć jak jacyś odludkowie, tacy wyobcowani z kręgu znajomych czy rodziny nawet, bo taka jest prawda o naszym społeczeństwie, pije się prawie przy każdej okazji, a jeśli przy kimś nie wolno pić, żeby mu nie robić ochoty, to po spotykać się z kimś takim.
W przypadku mojego chłopaka nikt nie wie o jakimś problemie, jeśli pije gdzieś w gościach czy na jakiejś uroczystości pije jak inni, nie upija się, nie zatacza. Problem robi się, kiedy pije ze swoimi kolegami. Więc tym bardziej dziwią się wszyscy, czemu odmawia teraz jednego piwa nawet. Jest to trochę błędne koło, on nie chce wszystkim uświadamiać dlaczego nie chce pić, więc ja to szanuję, ale z drugiej strony ci niewiedzący nic niepotrzebnie namawiają, częstują itp :/

A może to tylko zwykła głupota, okres dorastania i dojrzewania i tzw. "wyszalenie się" ?
Jakoś nie mogę do końca pojąć tej istoty alkoholizmu, przecież nawet gdyby "zdrowemu" człowiekowi zabronić piwa przez miesiąc to nie wiadomo czy wytrzymałby, a jeśli tak to też często myślałabym o tym i czuł żal, że nie może wypić wieczorem lub na jakimś spotkaniu. Alkohol jest już częścią naszej kultury i życia, np nikt nie zorganizuje wesela, urodzin, chrzcin bez alkoholu, chyba nie ma osoby, która nie "opiła" czegoś radosnego lub jakiegoś smutku.
Widzę to po swoim przykładzie, piję alkohol może raz na 2 miesiące, upiłam się z 2 razy w życiu, wypiję piwo na wakacjach czy w pubie i to wszystko, praktycznie mógłby dla mnie alkohol nie istnieć, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie iść na wesele i nie wypić nic czy na dyskotekę. Nie mam problemu z alkoholem, a też byłoby mi ciężko powiedzieć że nigdy nic nie wypiję, nawet lampki wina do obiadu.

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 14:04

Poziomka :) napisał/a:
gdyby "zdrowemu" człowiekowi zabronić piwa przez miesiąc to nie wiadomo czy wytrzymałby

zdrowemu nie trza zabraniać,on tak robi
po za tym wypija jedno u trze pysk i nie myśli o następnym

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 14:15

Poziomka :) napisał/a:
Alkohol jest już częścią naszej kultury

bzdura
alkohol tak,a raczej przypisane opilstwo polakom
ale gdzie tu kultura???
Poziomka :) napisał/a:
lampki wina do obiadu.

to prawdopodobnie kultura francuska
Poziomka :) napisał/a:
nikt nie zorganizuje wesela, urodzin, chrzcin bez alkoholu

ze słyszenia słyszałem że ostatnio bywają takie wesela bezalkoholowe
prowadzi je wodzirej i ponoć nieźle sobie chwalą takowe
nie wspomniałaś o pierwszej komunii - w maju miała moja córka nie było ani kropelki alkoholu
sale wynajmowałem ,która mieściła się nad barem piwnym
żaden z gości się nie skusił aby tam zajrzeć

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 14:28

Poziomka :) napisał/a:
praktycznie mógłby dla mnie alkohol nie istnieć

już bardzo dawno tak stwierdziłem
bo czy naprawdę alkohol musi być obecny na stołach
weselnych,urodzinowych itp
moim zdaniem wesoła zabawa zależy od bawiących się osób
Poziomka :) napisał/a:
z drugiej strony nie wyobrażam sobie iść na wesele i nie wypić nic

ten problem mam już za sobą :beba:
eee kurcze nie pamiętam ile to już lat :mysli:
eeetam :beba: 100 :mgreen:

KICAJKA - Śro 28 Lip, 2010 14:51

Poziomka :) napisał/a:
np nikt nie zorganizuje wesela, urodzin, chrzcin bez alkoholu, chyba nie ma osoby, która nie "opiła" czegoś radosnego lub jakiegoś smutku.
Mój siostrzeniec nie pijał alkoholu bo nigdy mu nie smakował,jego żona jest DDA i nie uznaje alkoholu w życiu.Wesele było bezalkoholowe,chrzciny dziecka też, za rok taka też będzie komunia. Od wielu lat w regionie żywieckim rozpropagowane były wesela bezalkoholowe,potem rozeszło się dalej.Znany w mediach ksiądz Zązel :)Mój brat miał 4 dzieci i na żadnej komunii alkoholu nie było. A "opił" tylko narodziny syna.Ja osobiście gości na komunię córki zaprosiłam do Klubu Abstynenta i wszyscy w rodzinie i znajomi byli zachwyceni (oprócz teściowej,ale przyszła -mimo,że ona nie pije to był wstyd do tego budynku wchodzić). :skromny: Więc nie wiem jak to pogodzić z Twoją teorią NIKT :bezradny:
Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 15:13

Poziomka :) napisał/a:
Problem robi się, kiedy pije ze swoimi kolegami. Więc tym bardziej dziwią się wszyscy, czemu odmawia teraz jednego piwa nawet. Jest to trochę błędne koło, on nie chce wszystkim uświadamiać dlaczego nie chce pić, więc ja to szanuję, ale z drugiej strony ci niewiedzący nic niepotrzebnie namawiają, częstują itp


Hah, tak jest i pewnikiem będzie. Możesz gadać godzinami ale to i tak nie dociera.
Sąsiad mojego menia wiele razy mył mu głowę, że mój chleje, że nie pracuje etc.... ale gdy wybiera się do sklepu zawsze pada pytanie "czy przywieźć mu browara na kaca". Tyle razy gadaliśmy, mówiłam mu, że alkoholikowi nie proponuje się "tylko jednego", ale nie ma siły. Oni tak bardzo go "kochają" że nie pozwolą zdychać na kacu... A gdy ten po jednym załapie smaka i leci po następne to zaczyna się wszytko kręcić od nowe, gadanie, trucie...
A wszystko dlatego, że ludzie pojęcia nie mają o alkoholiźmie. Lamenty są jedynie, gdy któryś zachla się na śmierć (czego niedawno byłam świadkiem). Tyle, że ten wielki ból po stracie kompana był jedynie kolejnym pretekstem by wszyscy we wsi mogli się nachlać.

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 19:02

Jeśli chodzi o komunię, to u mnie także w rodzinie czy wśród znajomych nie ma alkoholu, każdy szanuje że jest to ważny dzień dla dziecko, a nie okazja do picia.

Może przesadziłam że NIKT nie wyobraża sobie uroczystości bez alkoholu, ale jednak często tak jest. Chociaż ja raczej unikałam chodzenia z chłopakiem na takie spotkania, urodziny itp gdzie stawiało się większe ilości alkoholu, bo zwyczajnie nie lubię siedzieć w towarzystwie gdzie ludzie bebłoczą i ledwo co chodzą :/

Im więcej czytam o alkoholizmie i zastanawiam się nad tym, tym bardziej boję się o siebie jak i o chłopaka.... taka niepewność że będzie dobrze, a np za 5-10 lat alkohol zapuka i będę chyba w takiej sytuacji jak wiele z Was tu opisuje :( na razie to jego picie od czasu do czasu nie dotyka mnie, bo nie mieszkamy razem, nie muszę go oglądać, wąchać i słuchać, spotykamy się dopiero jak wytrzeźwieje. Chociaż każdy związek to wielka niewiadoma :( ostatnio łapię się na tym, że jestem przeciwna zawieraniu małżeństw :P

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 19:05

Poziomka :) napisał/a:
ostatnio łapię się na tym, że jestem przeciwna zawieraniu małżeństw

Mądra dziewczynka.... :pocieszacz:

Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 19:07

pterodaktyll napisał/a:
Poziomka :) napisał/a:
ostatnio łapię się na tym, że jestem przeciwna zawieraniu małżeństw

Mądra dziewczynka.... :pocieszacz:


wichrzyciel :rotfl:

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 19:08

Małgoś napisał/a:
wichrzyciel

Wiem co mówię.......... :p

Kulfon - Śro 28 Lip, 2010 19:12

Cytat:
Mam 23 lat, od ponad 5 lat jestem z związku z kimś kto ma problem z alkoholem.


Cytat:
Im więcej czytam o alkoholizmie i zastanawiam się nad tym, tym bardziej boję się o siebie jak i o chłopaka.... taka niepewność że będzie dobrze, a np za 5-10 lat alkohol zapuka i będę chyba w takiej sytuacji jak wiele z Was tu opisuje na razie to jego picie od czasu do czasu nie dotyka mnie, bo nie mieszkamy razem, nie muszę go oglądać, wąchać i słuchać, spotykamy się dopiero jak wytrzeźwieje.



to wkoncu jak jest Poziomko z Toba, twoim chlopakiem i alkoholem,
masz juz ten problem, rozwiazalas go, albo martwisz siem dopiero na przyszlosc :roll:

incognito - Śro 28 Lip, 2010 19:13

Małgoś napisał/a:
ból po stracie kompana


ja straciłam wszyskich przyjaciół a męża alko opuściłam raz na zawsze - bo on nie jest przeciez alko przestał pic 3 razy w tygodni tylko pije raz przez 3 dni :mysli: zniłam miejsce zamieszkania mam nowych przyjaciół niewielu ale chorych tak jak ja rozumiejacych tę chorobe a nie tylko udajacych wspaniałych domorosłych lekarzy :radocha: jestem wrescie szcesliwa wiem co to szczęście nareście jestem szczęsliwa kocham wszystkich :lol2:

Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 19:13

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
wichrzyciel

Wiem co mówię.......... :p


a może dopisujesz wygodną ideologię :figielek:

Flandria - Śro 28 Lip, 2010 19:24

pterodaktyll napisał/a:
Mądra dziewczynka....

czy ja wiem czy mądra ...

ja zawsze byłam przeciwna związkom małżeńskim i m.in. dlatego nie wyszłam nigdy za mąż, ale odkąd się rozstałam to żałuję - po rozwodzie zostawiłabym ex'owi co najwyżej parę skarpet :wysmiewacz:

Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 19:27

incognito napisał/a:
ja straciłam wszyskich przyjaciół


pisałam o stracie poprzez zapicie się na śmierć. ale ich nawet to nie rusza

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 19:34

Poziomka :) napisał/a:
ostatnio łapię się na tym, że jestem przeciwna zawieraniu małżeństw

gdy byś jednak zdecydowała się na małżeństwo z tym obecnym chłopakiem
to wiedz że ich weźmiesz dwoje
jego i flaszkę

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 19:36

incognito napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Mądra dziewczynka.... :pocieszacz:


Ptero co Ty pleciesz a twoje oświadczyny z pierścionkiem z brylantem???? :uoee: :nono: :nie:

aa to już nie plecie a kleci :mgreen:

stiff - Śro 28 Lip, 2010 19:59

Cytat:
jestem szczęsliwa kocham wszystkich :lol2:

My tez Cie kochamy... :)

Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 20:05

Jacek napisał/a:
Poziomka :) napisał/a:
ostatnio łapię się na tym, że jestem przeciwna zawieraniu małżeństw

gdy byś jednak zdecydowała się na małżeństwo z tym obecnym chłopakiem
to wiedz że ich weźmiesz dwoje
jego i flaszkę


dokładniej to ślub z dr Jekyll'em i panem Hyde'm

a to pachnie bigamią....

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 20:28

Małgoś napisał/a:
może dopisujesz wygodną ideologię

Se dopisuje co chce i.........tej wersji bede sie trzymał :p

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 20:50

Nie, nie jego i alkoholu razem nie wezmę :)
Mam teraz czas, żeby zobaczyć czy coś się zmienia na lepsze, jeśli nie to nie będę brnąć dalej, choć wiem ze będzie mi ciężko zostawić go, ale zrobię to dla swojego dobra.

A co do pytania Kulfona :) to sama nie wiem, jakiś problem jest, bo mój chłopak lubi alkohol, zdarzają się picia kilkudniowe, ale nie mieszkaliśmy nigdy razem, nie mamy wspólnych wydatków ani obowiązków, ani dzieci itd i nie wiem czy po zamieszkaniu razem będzie dalej robił wypady... On sam powiedział kiedyś, że pije bo nie ma obowiązków i wie, że może sobie pozwolić na takie wypady, że nawet jeśli za dużo przepije to wie że matka opłaci mieszkanie, rachunki, da mu jeść, opierze go itd, bo mieszka z rodzicami jeszcze. A jeśli zamieszkamy razem i przepije kasę, to nic się samo nie opłaci :/

A co do wątpienia w małżeństwa, to nie mówię tego ze względu na alkohol, ale na to jakie obserwuję małżeństwa :/ ludzie w większości męczą się ze sobą po czasie... a wolny związek zmusza to ciągłego dbania i zabiegania o siebie :) i zawsze łatwiej wyplątać się w razie konieczności :)

incognito - Śro 28 Lip, 2010 20:54

Poziomka :) napisał/a:
ciągłego dbania i zabiegania o siebie



kto Ci takie bajki naopowiadał słoneczko kochane :tak:

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 20:55

Poziomka :) napisał/a:
nawet jeśli za dużo przepije to wie że matka opłaci mieszkanie

i takie obowiązki nie odpowiedzialnego syna bierze na siebie żona
ale przeca ty możesz być świadoma tego

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 20:58

Jacek napisał/a:
Poziomka :) napisał/a:
nawet jeśli za dużo przepije to wie że matka opłaci mieszkanie

i takie obowiązki nie odpowiedzialnego syna bierze na siebie żona
ale przeca ty możesz być świadoma tego



Tu się nie zgadzam, ponieważ na razie moja praca nie satysfakcjonuje mnie i nie daje zbyt dużo $, więc nie utrzymam sama domu, nie opłacę rachunków i nie zapewnię jedzenia. Jeśli podejmie decyzję o zamieszkaniu razem, to on będzie wnosił dużo większą część w domowy budżet, czyli też od niego będzie zależało czy pieniędzy wystarczy.

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 21:05


Incognito
tak myślę :) Jeśli dwoje ludzi jest od siebie niezależnych finansowo, nie wiążą się kredytami i małżeństwem, to zawsze jest ta myśl że druga osoba może szybko odejść. Najgorsza chyba ta pewność, że mąż/żona nie odejdzie, bo albo nie ma kasy na to, albo ma się wspólny kredyt, albo nie rozwiedzie się, bo jest wierząca lub coś w tym stylu.

Klara - Śro 28 Lip, 2010 21:08

Poziomka :) napisał/a:
nie wiem czy po zamieszkaniu razem będzie dalej robił wypady...

Będzie!
...a nawet bardziej 8|
Poziomka :) napisał/a:
On sam powiedział kiedyś, że pije bo nie ma obowiązków i wie, że może sobie pozwolić na takie wypady,

Później będzie pił z nadmiaru obowiązków i dlatego, że Ty mu będziesz narzucała obowiązki, że będziesz domagała się pieniędzy, że pada deszcz, że świeci słońce, że jest zły, że jest wesoły....
Tak argumentuje swoje wyskoki aktywny alkoholik 8|

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 21:08

Poziomka :) napisał/a:
Najgorsza chyba ta pewność, że mąż/żona nie odejdzie

A skąd Ty masz taką pewność. Kolejna wróżka???? :mysli:

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 21:09

Poziomka :) napisał/a:
Tu się nie zgadzam

możesz ,masz prawo
Poziomka :) napisał/a:
to on będzie wnosił dużo większą część w domowy budżet

marzyć też ci wolno
dlatego przemyśl kogo se bierzesz
bo twoje marzenia i bunty mogą się skonczyć tym że jeszcze ty będziesz dokładać do jego długów

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 21:12

pterodaktyll napisał/a:
Poziomka :) napisał/a:
Najgorsza chyba ta pewność, że mąż/żona nie odejdzie

A skąd Ty masz taką pewność. Kolejna wróżka???? :mysli:


Bo chyba decyzji o rozwodzie nie podejmuje się w tydzień, a trwa to miesiącami lub latami. Nie mam tu na myśli związków z alkoholikami, tylko tak ogólnie napisałam. Łatwiej spakować się i odejść, gdy nie łączy żadna przysięga lub kredyt.

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 21:17

Poziomka :) napisał/a:
Łatwiej spakować się i odejść, gdy nie łączy żadna przysięga lub kredyt.

Mam wrażenie, że raczej gdy nie łączą już żadne uczucia poza nienawiścią...

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 21:17

[/quote]
marzyć też ci wolno
dlatego przemyśl kogo se bierzesz
bo twoje marzenia i bunty mogą się skonczyć tym że jeszcze ty będziesz dokładać do jego długów[/quote]

Ale ja nie mam zamiaru wychodzić za mąż, na pewno nie przez najbliższe 3-4 lata ani też zamieszkać już razem, może po studiach mogłabym się na to skusić, aby zobaczyć co i jak. Do długów nie dołożę ani złotówki, bo mężem moim nie będzie w najbliższych latach. Teraz obserwuję czy jest sens w ogóle rozważać kiedyś małżeństwo.

Jacek - Śro 28 Lip, 2010 21:19

Poziomka :) napisał/a:
lub kredyt

no tu akurat może być powód do odejścia w terminie przyspieszonym
szczególnie gdy by to ciebie małżonek namówił na podpis a zaś zwiał

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 21:20

pterodaktyll napisał/a:
Poziomka :) napisał/a:
Łatwiej spakować się i odejść, gdy nie łączy żadna przysięga lub kredyt.

Mam wrażenie, że raczej gdy nie łączą już żadne uczucia poza nienawiścią...


A nie znasz małżeństw, które są ze sobą bo nie mają dokąd wyprowadzić się, bo nie miałby jeden bez drugiego z czego żyć, bo nie chce się jedno rozwieść, bo jest bardzo i wierzące? Ja znam takie :( o miłości nie ma tam mowy.

pterodaktyll - Śro 28 Lip, 2010 21:25

Poziomka :) napisał/a:
o miłości nie ma tam mowy

To do du** z takim życiem.......

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 21:28

Dlatego lepiej długo, długo być wolnym i niezależnym :)
Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 21:50

Poziomka :) napisał/a:
Dlatego lepiej długo, długo być wolnym i niezależnym :)


Długo, czyli ile czasu?

Poziomka :) - Śro 28 Lip, 2010 21:58

Sama nie wiem, ale na pewno nie małżeństwo w wieku 20-25 lat :)
Małgoś - Śro 28 Lip, 2010 22:02

Poziomka :) napisał/a:
Sama nie wiem, ale na pewno nie małżeństwo w wieku 20-25 lat :)


A kiedy ewentualnie dzieci? Można i po 30... ale i tak nie ma pewności w kwestii związku.

incognito - Czw 29 Lip, 2010 09:16

Poziomka :) napisał/a:
na pewno nie małżeństwo w wieku 20-25 lat


z tym się zgadzam.... sama to przeżyłam on cudowny wspaniały pod każdym względem miałam wówczas 22 lata przetrwało 3 niedojrzali emocjonalnie byliśmy rówieśnikami takie studenckie małżeństwo....drugie małżeństwo ja 28 on młodszy 4 lata rozpadło się po 12 ale trwało prawie 20 bo dopiero po 20 się rozstaliśmy . przystojny ale cóż ciągle go utrzymywałam. ... może przyjaźń nie ma na to recepty :)

Poziomka :) - Pią 30 Lip, 2010 13:48

Mieliście rację, że skoro mój chłopak nic nie stracił jeszcze, to nie ma powodu aby przestać pić. Wczoraj znów to udowodnił :( Nie mam już żadnych złudzeń, że jest alkoholikiem. Gdy pytam dlaczego znowu poszedł pić po całym dniu pracy, to mówi tylko: "Nie wiem"

A ja odkryłam u siebie jakąś nerwicę czy coś podobnego, uczucie niepokoju nachodzi mnie nagle, bez żadnego powodu, ściska w żołądku jak przed egzaminem, serce wali. To samo dzieje się jeśli wraca z pracy choćby 5 minut później niż zawsze lub nie odbierze telefonu - to są objawy stresów kobiet współuzależnionych?

Jacek - Pią 30 Lip, 2010 13:51

Poziomka :) napisał/a:
Mieliście rację, że skoro mój chłopak nic nie stracił jeszcze, to nie powodu aby przestać pić.

bo my to przeszliśmy i wiemy jak to działa
Poziomka :) napisał/a:
A ja odkryłam u siebie jakąś nerwicę czy coś podobnego

a i nasze panie mogą ci o tym wiele powiedzieć

Poziomka :) - Pią 30 Lip, 2010 13:57

Szkoda, że każdy alkoholik musi na własnej skórze poczuć upadek, zamiast uczyć się na błędach innych :(

Jacku trochę boję się tego Twojego Tygrysa... hehe :) Ten wzrok przeszywa mnie na wylot :)

Jacek - Pią 30 Lip, 2010 14:08

Poziomka :) napisał/a:
Jacku trochę boję się tego Twojego Tygrysa... hehe

Poziomeczko to miłe że na mnie wzrok zatrzymałaś
tfu co jo godum ,co jo godum ,stary dziad ze mnie
milszy oczu już ten mój awatarek w postaci tygrysa
za to twój taki słodziutki - ileć kroć na niego paczę,to mnie na żołądku zsie
a lubię ja słodycze ech 23r

Klara - Pią 30 Lip, 2010 14:11

Poziomka :) napisał/a:
uczucie niepokoju nachodzi mnie nagle, bez żadnego powodu, ściska w żołądku jak przed egzaminem, serce wali. To samo dzieje się jeśli wraca z pracy choćby 5 minut później niż zawsze lub nie odbierze telefonu - to są objawy stresów kobiet współuzależnionych?

Nie inaczej.
Miałam to samo, dopóki nie oddzieliłam się mentalnie od alkoholika.
Przeczytaj sobie to: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=962

Może byś też pomyślała o terapii dla siebie? http://www.ipz.edu.pl/ind...&id=167&lang=pl
Poukładałabyś sobie pewne sprawy, żeby wiedzieć, czy chcesz trwać przy Twoim chłopaku.

Małgoś - Pią 30 Lip, 2010 14:40

Poziomka :) napisał/a:
dlaczego znowu poszedł pić po całym dniu pracy, to mówi tylko: "Nie wiem"


Ja niedawno usłyszałam, że mój pije bo jest alkoholikiem..... :mgreen:


Kochana Poziomko, te skurcze nerwowe, gonitwa myśli, obwąchiwanie, zastanawianie się co on robi gdy go nie widzimy to chyba czyste objawy współuzależnienia. I ja to zaobserwowałam u siebie, dlatego postawiłam ultimatum. Bo to wykańcza. Nie chcę za klika lat być wrakiem tylko dlatego, że mój kochany nie potrafi sobie pomóc.

Poziomka :) - Pią 30 Lip, 2010 15:47

Właśnie te objawy i strach przed zniszczeniem sobie zdrowia, dają mi chyba pierwszy raz do myślenia, że on mnie niszczy, wypala, zabija uczucia. Mam dopiero 23 lata, tyle trudności życiowych przede mną, z którymi będą musiała się zmierzyć zdrowa i silna, a nie już wyniszczona, ze słabą psychiką i toną leków na uspokojenie :(
Nie mówiąc już o poczucie własnej wartości, bo tyle razy zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, że nie przychodzi, olewa mnie, woli wieczór z pijanymi kumplami niż kolację ze mną... itd Teraz wiem że nie we mnie leżała przyczyna.

KICAJKA - Pią 30 Lip, 2010 15:49

Poziomka :) napisał/a:
Sama nie wiem, ale na pewno nie małżeństwo w wieku 20-25 lat :)
Można mając i 50 ;)
Małgoś napisał/a:
Można i po 30... ale i tak nie ma pewności w kwestii związku.
No,po 27 latach czekania to dopiero nabrałam pewności. ;)
Poziomka :) napisał/a:
to są objawy stresów kobiet współuzależnionych?
Całkowite i może się jeszcze zwiększyć ilość i intensywność jeśli czegoś dla siebie nie zrobisz Poziomeczko :pocieszacz: :buziak:
Poziomka :) - Pią 30 Lip, 2010 15:56

Dziękuję Wam za wsparcie :)
Jedyne co opanowałam do perfekcji przez te 5 lat, to udawanie że wszystko jest w jak najlepszym porządku :) prawie nikt z rodziny, znajomych nie wie prawdy o moim chłopaku, ani o moich obawach i smutkach. Zwierzam się dosłownie 3 osobom, a przed resztą uśmiech i spokój.

Jacek - Pią 30 Lip, 2010 16:27

Poziomka :) napisał/a:
przez te 5 lat, to udawanie że wszystko jest w jak najlepszym porządku

i tu se przeanalizuj czy resztę życia
- też tak ciągnąć
- odmienić na w porządku,a nie udawanie
na początek proponuję abyś jego poinformowała że odchodzisz i tak zrobiła
a się dowiesz - czy dla waszego związku i bycia z tobą
zostawi picie czy ciebie
najlepsza gwarancja jaka cię upewni na ile go stać
jeśli wybierze picie - to po co ci dziad z flaszką

Małgoś - Pią 30 Lip, 2010 20:17

Jacek napisał/a:
proponuję abyś jego poinformowała że odchodzisz i tak zrobiła
a się dowiesz - czy dla waszego związku i bycia z tobą
zostawi picie czy ciebie


Rozumiesz Poziomko? Tylko i aż to trzeba zrobić.
Nie bać się jego straty, bo co to za strata... pijana, olewająca, lekceważąca.

Ja też nie powiedziałam mojemu, że nie chcę żyć z nim, tylko że ja nie chcę żyć z nim pijącym, w taki sposób. Bo dla niego to może zabawne, ale dla mnie co w tym jest fajnego?

I oni muszą zrozumieć, że nie są pępkami świata!

Kulfon - Pią 30 Lip, 2010 20:35

Poziomka :) napisał/a:
to są objawy stresów kobiet współuzależnionych?


oj, Poziomeczko, a ty chcesz tego wiecej :? i to na cale zycie :| poki smierc Was nie rozlaczy :/

co trzeba zeby rozum zrozumial i wygral z porzadaniem ?? :mysli:
zniszczone zycie ..............

Kulfon - Pią 30 Lip, 2010 20:36

Cytat:
I oni muszą zrozumieć, że nie są pępkami świata!



ja dalej jestem pepkiem ale teraz mojego swiata.

Kulfon - Pią 30 Lip, 2010 20:42

Poziomka :) napisał/a:
Szkoda, że każdy alkoholik musi na własnej skórze poczuć upadek



A jak inaczej ma to sam zauwazyc ??

Małgoś - Pią 30 Lip, 2010 20:46

Kulfon napisał/a:
Cytat:
I oni muszą zrozumieć, że nie są pępkami świata!



ja dalej jestem pepkiem ale teraz mojego swiata.


o właśnie, słusznie zauważyłeś.. każdy z nasz jest swoim pępkiem świata, ale nikt nie ma prawa wyciągać łapsk po czyjś pępek 8)

Poziomka :) - Sob 31 Lip, 2010 17:30

Małgoś napisał/a:

Nie bać się jego straty


Dziękuję Małgoś :) Bardzo dobrze to ujęłaś, właśnie tego zawsze się bałam, ale jakoś nie umiałam tego nazwać. A przecież to czy zechce się zmienić i pożegnać z alkoholem może być największym dowodem miłości. Najbardziej docenia się, gdy się coś starci. Jeszcze nie odbyłam tej ważnej rozmowy, bo na razie milczy.

Małgoś - Sob 31 Lip, 2010 18:41

Poziomka :) napisał/a:
Jeszcze nie odbyłam tej ważnej rozmowy, bo na razie milczy.


Sobota jest, więc pewnie są kumple na tapecie... niech się bawi. Jeśli jesteś ważna w jego życiu to odezwie się...

Kulfon - Sob 31 Lip, 2010 18:50

Małgoś napisał/a:
Jeśli jesteś ważna w jego życiu to odezwie się...


jak bedzie potrzebowal "lekarstwa" na kaca .... :wysmiewacz:

Małgoś - Sob 31 Lip, 2010 19:07

Kulfon napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Jeśli jesteś ważna w jego życiu to odezwie się...


jak bedzie potrzebowal "lekarstwa" na kaca .... :wysmiewacz:


ja tam nie wiem...
ale sytuacja jest wystarczająco chora, że facet sobie baluje z kolesiami, a Ty dziewczynę dodatkowo dobijasz :nono:

choć w sumie to i wiadro zimnej wody na łeb wylać jest za mało

Poziomka :) - Sob 31 Lip, 2010 19:17

Nie, nie dobija mnie to, bo ja dobrze wiem, że tak jest, odzywa się jak ma wyrzuty sumienia i wielkiego kaca moralnego. Już jestem tak znieczulona, że mnie to nie martwi, jak pije to ja staram się korzystać z wolności z koleżankami, choć wiadomo smutno jest, ale bez rozpaczania :)
Jakaś dziwna jestem, bo dopiero smutno się robi, kiedy właśnie zaczyna się odzywać i burzy mi zawsze to co postanawiam kiedy pije, te rozmowy, sms-y, kwiaty, padanie na kolana dobijają mnie wtedy i mięknę. Ale chyba już nie tym razem, zbyt dużo zrozumiałam i wycierpiałam...

Flandria - Sob 31 Lip, 2010 19:25

Poziomka :) napisał/a:
dopiero smutno się robi, kiedy właśnie zaczyna się odzywać i burzy mi zawsze to co postanawiam kiedy pije, te rozmowy, sms-y, kwiaty, padanie na kolana dobijają mnie wtedy i mięknę.

jakbym o sobie czytała :/

najgorsze było to, że ja miałam świadomość, że jeśli coś jest nie tak, to się to nie zmieni, co najwyżej na gorsze - już jako dziecko wyrobiłam sobie takie zdanie, bo moi rodzice przeżywali coś podobnego
widziałam to u swoich znajomych ...
ale sama dłuuuugo nie potrafiłam powiedzieć "to koniec, skoro jest źle, lepiej nie będzie" :/

Kulfon - Sob 31 Lip, 2010 19:25

Poziomka :) napisał/a:
Jakaś dziwna jestem, bo dopiero smutno się robi, kiedy właśnie zaczyna się odzywać i burzy mi zawsze to co postanawiam kiedy pije, te rozmowy, sms-y, kwiaty, padanie na kolana dobijają mnie wtedy i mięknę.


a jak by tak kochanki mu sie zdazaly to zakazdym razem bedziesz wybaczac ??
az taka tolerancyjna jestes ... :roll:


Cytat:
Ale chyba już nie tym razem, zbyt dużo zrozumiałam i wycierpiałam...


Oby ... :roll:

Małgoś - Sob 31 Lip, 2010 19:55

Poziomka :) napisał/a:
smutno się robi, kiedy właśnie zaczyna się odzywać i burzy mi zawsze to co postanawiam kiedy pije, te rozmowy, sms-y, kwiaty, padanie na kolana dobijają mnie wtedy i mięknę.


z tego powodu ja tym razem nie chcę z moim rozmawiać, bo zawsze udawało mi się mnie ugłaskać i tak w kółko ... tym razem powiedziałam, że NIE i już.
Dziś dzwonił do mnie i obiecywał, że się zgłosi na leczenie, nawet powiedział gdzie, ale co z tego, jeśli ja już mu nie wierzę 8|

Poziomka :) - Sob 31 Lip, 2010 23:21

Kulfon napisał/a:
a jak by tak kochanki mu sie zdazaly to zakazdym razem bedziesz wybaczac ??
az taka tolerancyjna jestes ... :roll:



Widać, że chyba nie wiesz na czym polega współuzależnienie.

Poziomka :) - Sob 31 Lip, 2010 23:34

Małgoś napisał/a:
Dziś dzwonił do mnie i obiecywał, że się zgłosi na leczenie, nawet powiedział gdzie, ale co z tego, jeśli ja już mu nie wierzę 8|


Chyba lepsze jest nie utrzymywanie żadnego kontaktu, choć przez najbliższe dni. To daje bardziej do myślenia i bardziej boli taka obojętność. Wydaje mi się, że każdy facet, a co dopiero alkoholik jeśli widzi że mimo tego ze kobieta powiedziała koniec, a dalej odbiera telefony i chce rozmawiać, to daje mu znak że ciągle wierzy i ma nadzieję.
Ja już próbowałam rozstania z utrzymywaniem kontaktu po i było to bezsensu, bo nie byliśmy razem a rozmawialiśmy po 3 razy dziennie :/ jeśli się kogoś kocha, to nie wierzę w takie rozstanie bez odcięcia się przynajmniej na jakiś czas, za bardzo ciągnie do drugiej osoby.

A już na pewno w naszej sytuacji potrzebne jest odcięcie się od facetów, aby odciąć się od ich choroby. Bo nawet jeśli po rozstaniu chce się ciągle wiedzieć co robi, z kim jest itd to uzależnienie od drugiej osoby nie minie :(

Kulfon - Sob 31 Lip, 2010 23:36

Poziomka :) napisał/a:
Widać, że chyba nie wiesz na czym polega współuzależnienie.


mozna byc wspoluzaleznionym nie tylko od alkoholika i jego choroby alkoholowej.

zachowani kompulsywnych jest sporo :uoee:

Poziomka :) - Sob 31 Lip, 2010 23:46

Flandra napisał/a:
my, kobitki, angażujemy się od stóp do głów, kochamy i przez to mamy klapki na oczach i pozwalamy się oszukiwać
a faceci po prostu wykorzystują naszą emocjonalność


Też się nad tym ostatnio zastanawiałam, że błędem kobiet jest to angażowanie się całą sobą i troszczenie się o faceta. A oni chyba nieświadomie wykorzystują to. W ogóle jak coś facet zrobi źle, to kobieta wygłasza długie kazania, grozi odejściem itd A jak coś kobieta zrobi nie tak, to facet reaguje ostrzej, mówi co myśli krótko i konkretnie i jeśli zagrozi że odejdzie jeśli to się powtórzy, to zazwyczaj odchodzi, a kobieta daje szanse i daje, nie tylko mam na myśli związki alkoholików, widzę to też wśród swoich koleżanek, że to faceci owijają sobie nas wokół palca, a nie odwrotnie. Facet jak ma ochotę iść z kolegami czy na mecz czy gdziekolwiek to idzie i nie martwi się, że jego kobieta zostanie sama w sobotni wieczór, a my- głupie najczęściej umawiamy się z kimś wtedy kiedy nasz facet jest w pracy, ma jakieś zajęcie lub też umówiony jest, takie dopasowywanie się do czyjegoś życia :(

Małgoś - Nie 01 Sie, 2010 10:27

Poziomka :) napisał/a:
lepsze jest nie utrzymywanie żadnego kontaktu, choć przez najbliższe dni


I tak jest. Powtarzam sobie jak mantrę, że to jedyne co mogę zrobić dla siebie, że jest mnie nie wart, że tyle razy dałam się omamić obietnicami a kończyło się i tak zapijaniem. Doszło do tego, że on po pijaku przestał do mnie dzwonić, ale nie omieszkał poinformować gdy pić miał dość, potrafił wytrzymać kilka tygodni a gdy w końcu zgodziłam się spotkać, to znów zapijał. Bo on chce mieć jedno i drugie czyli mnie i życie jak dotychczas. A na to ja nie mogę się zgodzić, sorki, ale to nie dla mnie.

Poziomka :) - Pon 02 Sie, 2010 09:12

A mam takie pytanie. Załóżmy że zostawiam chłopaka, on faktycznie podejmuje leczenie.
I po czym poznać, że NAPRAWDĘ wziął się za siebie i warto jeszcze dać szansę? ( że to znowu nie jakaś manipulacja).

yuraa - Pon 02 Sie, 2010 09:57

ha to jest pytanie dopiero.
Poziomko znasz swojego chłopaka i jesli naprawde szczerze nie na pokaz ,tak dla siebie z serca, weźmie sie za leczenie zauwazysz zmiany w nim zachodzące.

Poziomka :) - Pon 02 Sie, 2010 12:47

Jestem już po tej ciężkiej rozmowie :( ale cieszę się, że wytrwałam w swoim postanowieniu :)
Fajnie, że on chociaż rozumie to, że tak się nie da żyć, że ja muszę odpocząć i obiecał nie męczyć, nie wydzwaniać. Pierwszy raz powiedział: "jestem alkoholikiem". Chce się zająć prawdziwym leczeniem, a takim jak do tej pory i składać swoje życie do kupy. A ja zajmuje się swoim uleczaniem, relaksowaniem się i odzyskiwaniem równowagi psychicznej :)

Poziomka :) - Pon 02 Sie, 2010 12:50

A i dziękuję Wam wszystkim :buzki: bo Wasze rady, Wasze wątki o swoich problemach, Wasze przeżycia pomogły mi podjąć tę decyzję i utwierdziły, że to najlepsze co mogę zrobić dla siebie, jak i dla niego :) Cieszę się, że tu trafiłam i Was poznałam :)
Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 09:46

Mam pytanie do Was.

Jak już pisałam, przeprowadziłam rozmowę z chłopakiem i ja się z nim rozstałam, on chyba tego nie zrozumiał, dzwoni do mnie, bo jest mu źle np. Wiem pewnie powiecie, że to kolejna manipulacja, ale chyba tak jest bo teraz od rozdaje karty, ja dałam mu wolność, nie sprawdzam, a on jeszcze jak ma ochotę może zadzwonić. Muszę to uciąć i postanowiłam że jak oddam jego rzeczy, to może dotrze do niego. Tylko zastanawiam się co bardziej skłoni go do podjęcia leczenia: jakaś mała nadzieje i możliwość zatelefonowania czasem czy kategoryczny koniec, oddanie rzeczy i nie odbieranie telefonów?

Nie chcę zaszkodzić, jeśli odwiezienie rzeczy miałoby zakończyć się tym, że stwierdzi że już nie ma po co się starać i dla kogo, to mogę się z tym wstrzymać, chociaż do momentu aż będzie miał wizytę, ok 1,5 tygodnia czeka się u nas.

Flandria - Śro 04 Sie, 2010 09:53

nie wiem w jakim mieście mieszkasz, ale pojedz gdzieś, gdzie jest sporo osób i na środku ulicy/rynku stań na głowie i zaśpiewaj "wlazł kotek na płotek".
Będziesz wtedy mogła zauważyć, że każdy człowiek zareaguje inaczej.
Ktoś się będzie śmiał, ktoś się oburzy, ktoś w ogóle tego nie zauważy itd itd
Nasze reakcje zależą od naszego charakteru, nastroju, emocji ..

Rób to co będzie najlepsze dla Ciebie. Na innych ludzi tak naprawdę nie masz wpływu ...

rufio - Śro 04 Sie, 2010 10:09

Poziomka :) napisał/a:
Nie chcę zaszkodzić, jeśli odwiezienie rzeczy miałoby zakończyć się tym, że stwierdzi że już nie ma po co się starać i dla kogo

Czy Ty chcesz zaszkodzic i komu ? Dostał tyle szans i uwag i jeszcze diabli wiem co - i nic .
On dalej swoje - To że bedzie dzwonił i próbował róznych zagrań to pewne no i co z tego ?

Klara - Śro 04 Sie, 2010 14:48

Poziomka :) napisał/a:
Tylko zastanawiam się co bardziej skłoni go do podjęcia leczenia

Kilka dni temu wiedziałaś już, że:
Poziomka :) napisał/a:
Mieliście rację, że skoro mój chłopak nic nie stracił jeszcze, to nie ma powodu aby przestać pić. Wczoraj znów to udowodnił :( Nie mam już żadnych złudzeń, że jest alkoholikiem. Gdy pytam dlaczego znowu poszedł pić po całym dniu pracy, to mówi tylko: "Nie wiem"


Dziewczyno! Przestań się cackać z tym alkoholikiem! Póki jesteś młoda rozejrzyj się za kimś NORMALNYM! Nie niszcz sobie życia. Tracisz najlepsze lata na zastanawianie się, czy ten facet zechce się z Tobą spotkać, czy znajdzie sobie przyjemniejsze zajęcie 8|
Poziomko! CZEMU TY SIEBIE NIE SZANUJESZ? 8|

Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 16:09

Klara napisał/a:
Poziomko! CZEMU TY SIEBIE NIE SZANUJESZ? 8|



Klaro dałaś mi tym do myślenia. Ale bardzo dobrze :)

Tak dla jasności my już się rozstaliśmy, ale przez to że odebrałam od niego telefony, do niego to chyba nie dociera do końca, dlatego postanowiłam odwieźć jego rzeczy kiedy go nie będzie w domu i zostawić. Wiem, że on chce przestać pić, sam widzi jak upada.
Ale tak sobie myślę, że jeśli odwiezienie rzeczy miałoby spowodować że zamiast na terapię uda się do kolegów, to mogę się wstrzymać i odwieźć po terapii... ale czy to coś zmienia, jeśli będzie chciał odreagować alkoholem, to odreaguje nieważne czy będzie przed czy po spotkaniu z terapeutką będzie. Prawda? Wiem, że tak :)

Wiem, że słowa dla faceta mało znaczą, musi zobaczyć czyny, a w tym przypadku np. oddanie rzeczy, nie odbieranie telefonu itd żeby rozumiał że to naprawdę koniec.

Kulfon - Śro 04 Sie, 2010 16:13

Poziomka :) napisał/a:
Ale tak sobie myślę, że jeśli odwiezienie rzeczy miałoby spowodować że zamiast na terapię uda się do kolegów


po co ty siem tym martwisz, zrobi co bedzie chial a ty i tak na to nie masz zadnego wplywu,
a co jesli nie pojdzie na terapie ?? zostanie ci trofeum ?? :roll:

Klara - Śro 04 Sie, 2010 16:22

Poziomka :) napisał/a:
postanowiłam odwieźć jego rzeczy kiedy go nie będzie w domu i zostawić.

Odwieźć?
Spakuj i wynieś do piwnicy. Jak sobie o nich przypomni, to sam przyjedzie.
Poziomko!
Zacznij żyć swoim, a nie jego życiem.
Jeżeli będzie chciał cokolwiek "odreagować" alkoholem, to zrobi to niezależnie od tego, jaką TY przyjmiesz "strategię".

Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 16:28

Pójdzie, tzn chodzi od 2-3 miesięcy, ale w trakcie pił z 2-3 razy. Ale wiem że pójdzie jak najszybciej na spotkanie.
Bo ja tak się biję z myślami: z jednej strony mam ochotę żeby teraz on pocierpiał ze te wszystkie weekendy kiedy o mnie zapominał i pił, żeby zostawić go samego, nie rozmawiać z nim w ogóle ale z drugiej strony wszyscy mówicie, że to choroba, że on nie chce specjalnie pić i krzywdzić bliskich, więc może powinno się chociaż wspierać w leczeniu, porozmawiać jeśli będzie miał gorsze dni i walczył ze sobą napić się czy nie... Mówicie że w takich chwilach potrzebny jest ktoś kto wesprze, a on nie ma takich przyjaciół, bo wszyscy byli do picia, a rodzina jego nie wie kompletnie nic o alkoholizmie, myślą że pije bo lubi.
Wspierać czy nie wspierać?

pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 16:32

Poziomka :) napisał/a:
zastanawiam się co bardziej skłoni go do podjęcia leczenia:

A po jaką cholerę się zastanawiasz, skoro się z nim rozstałaś. Nie słyszałaś o tym, że dorośli ludzie sami odpowiadają za to co zrobią?
Poziomka :) napisał/a:
Wspierać czy nie wspierać?

Kopnąć w d**ę i poczekać. Jak będzie chciał się leczyć to zrobi to sam i nie masz na to najmniejszego wpływu.........

Klara - Śro 04 Sie, 2010 16:32

Wspierać, jak NA PRAWDĘ przestanie pić, a nie wtedy kiedy sobie o Tobie przypomni, bo dawno nie miał nikogo w łóżku.... 8|
Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 16:45

pterodaktyll napisał/a:
A po jaką cholerę się zastanawiasz, skoro się z nim rozstałaś


Rozstałam, ale to nie znaczy że po 5,5 roku nagle stał mi się obojętny :( Ale chyba masz rację, jeśli bardzo będzie chciał trzeźwieć, to moje wybory nie będę miały na niego wpływu. A ja nie mogę rozwieszać nad nim parasola ochronnego, bo przy najmniejszym niepowodzeniu i tak poszedłby pić :(

Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 16:51

Klara napisał/a:
Wspierać, jak NA PRAWDĘ przestanie pić



A jak to poznać, że naprawdę przestał pić? On już kilka razy podejmował takie próby, nie pił po 5-6 tygodni aż nagle zaczynał.

pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 16:52

Poziomka :) napisał/a:
ja nie mogę rozwieszać nad nim parasola ochronnego

Cieszę się, że to rozumiesz.
Poziomka :) napisał/a:
jeśli bardzo będzie chciał trzeźwieć, to moje wybory nie będę miały na niego wpływu

Mogą jedynie skłonić go do naprawdę poważnego zajęcia się problemem, ale wcale nie muszą.....
Poziomka :) napisał/a:
to nie znaczy że po 5,5 roku nagle stał mi się obojętny

Nikt nie twierdzi, że są to łatwe decyzje. Czasem trzeba wybrać mniejsze zło, żeby ratować samego siebie..........

pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 16:54

Poziomka :) napisał/a:
jak to poznać, że naprawdę przestał pić? On już kilka razy podejmował takie próby, nie pił po 5-6 tygodni aż nagle zaczynał.

A on był na jakieś terapii??

Klara - Śro 04 Sie, 2010 17:02

Poziomka :) napisał/a:
A jak to poznać, że naprawdę przestał pić?

Myślę tak, że jeżeli rzeczywiście przestanie pić, a będzie mu na Tobie zależało, wtedy będzie chciał przeprowadzić z Tobą poważną rozmowę (on ma chcieć, a nie Ty, Poziomko), a wtedy będziecie mogli wyznaczyć sobie czas próby.
Myślę, że jeśli z jego strony nie będzie takiej inicjatywy, będzie to znaczyło, że żadne Twoje zabiegi o utrzymanie związku nie skończą się happy endem i będziecie się tak bujać z alkoholem do końca swoich dni 8|

Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 17:08

pterodaktyll napisał/a:
A on był na jakieś terapii??


Tak chodzi od kwietnia jakoś, ale tylko na spotkania sam na sam z terapeutką, nieraz jak wracał to naprawdę sprawiał wrażenie że rozumie już coś o tej chorobę. Teraz też zapisał się na wizytę. Ja mam pewne wątpliwości co tej konkretnej terapeutki, bo po kilku wizytach nie poruszyła w ogóle kwestii tego jakie są sygnały że alkohol puka do drzwi. On nie wiedział, że np sny alkoholowe to już znak, żeby bardziej się pilnować. Ale może też nie chciał tego wiedzieć, nie wiem bo na terapii z nim nie byłam, być może tylko jednym uchem wpuszczał a drugim wypuszczał.

pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 17:18

Poziomka :) napisał/a:
tylko na spotkania sam na sam z terapeutką

Ze swojego doświadczenia wiem, że tylko porządna stacjonarna terapia daje jakieś szanse na trzeźwienie. Takie bujanie się, to próba oszukiwania się i wszystkich innych naokoło :bezradny:

Poziomka :) - Śro 04 Sie, 2010 17:32

Kurcze za mało wiem, jak postępować żeby pomóc a nie zaszkodzić. Nie wiem nawet, czy wolno odpisać mi na sms-a, w którym informuje mnie o terminie terapii, czy absolutne milczenie?
pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 17:35

Poziomka :) napisał/a:
, czy wolno odpisać mi na sms-a, w którym informuje mnie o terminie terapii, czy absolutne milczenie?

Podziękuj za informację i dodaj, żeby odezwał się jak już będzie na tej terapii (mam nadzieję, że to stacjonarna a nie znowu jakieś czary-mary) :)

Małgoś - Śro 04 Sie, 2010 22:16

Poziomko, pytałaś u mnie w wątku dlaczego ja gadałam z pijakami... ano dlatego, że powiedziałam mojemu w jednej rozmowie, że absolutnie mam dosyć i gdy widziałam że dzwoni to odrzucałam połączenie. Nastawiłam się psychicznie, że to naprawdę już koniec i powiedziałam mu to. To manipulatorzy i mają doskonałego czuja do cudzych emocji, więc granie twardej nie ma sensu, trzeba naprawdę taką się stać. Ja dlatego chcę chodzić na jakieś spotkania, warsztaty czy terapię, by stać się bardziej asertywna, bo chcę być szczęśliwa.
A Twój jeśli sms-uje, to odpisz mu czego Ty chcesz, a czego nie chcesz, niech wie. I nie że jutro, czy że myśli o tym, bo na swojej skórze przekonałam się jak to myślenie u alkoholika wygląda. Aktywny alko nie myśli, on może by i chciał, ale zwyczajnie nie potrafi! Bo jest chory.

pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 22:20

Małgoś napisał/a:
To manipulatorzy i mają doskonałego czuja do cudzych emocji
:p
Małgoś - Śro 04 Sie, 2010 22:34

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
To manipulatorzy i mają doskonałego czuja do cudzych emocji
:p


I dlatego dla Was tylko dwugłowa hydra zołzowatoanielska może się nadać :P

pterodaktyll - Śro 04 Sie, 2010 22:39

Małgoś napisał/a:
dla Was tylko dwugłowa hydra zołzowatoanielska może się nadać

Lepsza byłaby pięciogłowa :p

Małgoś - Śro 04 Sie, 2010 22:42

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
dla Was tylko dwugłowa hydra zołzowatoanielska może się nadać

Lepsza byłaby pięciogłowa :p


:mysli:

to jakaś ciekawa perwersja :mgreen:

czarna róża - Pią 06 Sie, 2010 01:23

ee niby rozstanie..a ty nadal żyjesz jego życiem..poszły konie po betonie..to już nie twoja sprawa..no chyba że tym rozstaniem chcesz tylko coś wymóc a tak naprawdę się z nim nie rozstałaś..
Poziomka :) - Wto 10 Sie, 2010 18:28

Mój chłopak na spotkaniu z terapeutką ustalił, że będzie chodził na spotkania grupowe, to chyba dobrze prawda?
Janioł - Wto 10 Sie, 2010 18:31

Poziomka :) napisał/a:
że będzie chodził na spotkania grupowe,
znaczy się jest to jakaś forma terapii czy też grupowo będą chodzić na piwo ?
Klara - Wto 10 Sie, 2010 19:09

Poziomka :) napisał/a:
na spotkaniu z terapeutką ustalił,

Pewnie terapeutka mu zaproponowała terapię grupową, a on się na nią zdecydował.
Wydaje mi się Poziomko, że jesteś współuzależniona, skoro tkwisz jeszcze przy tym facecie, byłoby więc warto, żebyś czas tych jego "spotkań" wykorzystała na terapię dla siebie,

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 19:51

Poziomka :) napisał/a:
Mój chłopak na spotkaniu z terapeutką ustalił, że będzie chodził na spotkania grupowe, to chyba dobrze prawda?


To bardzo dobrze :) I oby nie tylko chodził na spotkania a coś z nich wynosil ;)

anakonda - Wto 10 Sie, 2010 20:40

Małgoś napisał/a:
To bardzo dobrze I oby nie tylko chodził na spotkania a coś z nich wynosil



kupon rabatowy do"biedronki" :rotfl:

Poziomka :) - Wto 10 Sie, 2010 20:42

Klara napisał/a:
Wydaje mi się Poziomko, że jesteś współuzależniona, skoro tkwisz jeszcze przy tym facecie


Pewnie jestem w jakimś stopniu współuzależniona, bo chyba każda kobieta jest, nie ma takiej możliwości, żeby picie bliskiej osoby kogoś nie dotykało i burzyło czyjegoś życia.
Ale nie kręci się cały mój świat wokół niego, prowadzę dość aktywny tryb życia, nie rozpaczałam w domu kiedy on pił, tylko wykorzystywałam ten czas dla siebie. Ale nie twierdzę, że nie sprawia mi to smutku lub nie martwi.
I też nie akceptuję tego stanu i nie zgadzam się na to, dlatego nasz związek jest w zawieszeniu, utrzymujemy kontakt, pierwszy raz spotkaliśmy się od dwóch tygodni i będę przyglądać się efektom terapii grupowej.

Myślę, że nie jest ze mną tak źle, bo najważniejsze jest dla mnie teraz już moje życie :) Od ostatniego wypadu bardzo zmieniło się moje podejście, myślę że jest o wiele zdrowsze :) Chłopak jest pewną częścią mojego świata, ale już nie całym światem.

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 20:51

Kulfon napisał/a:
..... i nie bylyby to krzeselka g45g21


to czas pokarze :mgreen:

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 21:00

Poziomka :) napisał/a:
Pewnie jestem w jakimś stopniu współuzależniona, bo chyba każda kobieta jest, nie ma takiej możliwości,


Sporo czasu zajęło mi rozgryzienie tego terminu i jednak poległam przyznając rację że jestem. Bo mimo wszystko będąc w związku emocjonalnym nie da się nie myśleć o nim, o tym gościu, który jest nam bliski, ale jest chory. Może z czasem lęki się zmniejszają (mam nam na myśli efekty terapii) ale świadomość pozostanie na zawsze. I to chyba jest normalne... Bo to choroba jak każda inna, nie zawiniona, nikt świadomie nie pakuje się w alkoholizm, tak samo jak w np cukrzycę, a żyć z nia trzeba.

Flandria - Wto 10 Sie, 2010 21:02

„Współuzależnienie to choroba, lub stan przypominający chorobę, powstająca kiedy człowiek ma na co dzień do czynienia z bardzo silnie objawiającym się zjawiskiem, z którym nie umie sobie poradzić. Nie będąc w stanie zintegrować go ze swoją osobowością, dopasowuje się do niego”.
to jest definicja współuzależnienia wg Tommy'ego Hellstena

pterodaktyll - Wto 10 Sie, 2010 21:28

Poziomka :) napisał/a:
Mój chłopak na spotkaniu z terapeutką ustalił, że będzie chodził na spotkania grupowe, to chyba dobrze prawda?

Marnowanie czasu moim zdaniem albo kolejna próba oszkuiwania wszystkich naokoło. Sam też tak kiedyś manipulowałem.....

pterodaktyll - Wto 10 Sie, 2010 21:30

Małgoś napisał/a:
I oby nie tylko chodził na spotkania a coś z nich wynosil

Chyba zastawę stołową.....ja nie wierzę w takie terapie.....

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 21:36

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
I oby nie tylko chodził na spotkania a coś z nich wynosil

Chyba zastawę stołową.....ja nie wierzę w takie terapie.....


Ja już też nie bardzo..... ale może to gość wyjątkowy :mysli:

Flandria - Wto 10 Sie, 2010 21:37

pterodaktyll napisał/a:
Marnowanie czasu moim zdaniem albo kolejna próba oszkuiwania wszystkich naokoło. Sam też tak kiedyś manipulowałem.....


a na czym polega ta manipulacja ? :mysli:
bo nie bardzo rozumiem ?
terapia stacjonarna jest jedynie słuszna czy co ?

anakonda - Wto 10 Sie, 2010 21:40

Flandra napisał/a:
a na czym polega ta manipulacja ?


znajdz sobie akloholika(najlepiej czynnego)to sama zobaczysz :wysmiewacz:

pterodaktyll - Wto 10 Sie, 2010 21:41

Flandra napisał/a:
terapia stacjonarna jest jedynie słuszna czy co

Najskuteczniejsza.........

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 21:50

Flandra napisał/a:
a na czym polega ta manipulacja ? :mysli:

na tym, że on nie jest gotów i odwleka...


Flandra napisał/a:
terapia stacjonarna jest jedynie słuszna czy co ?


właśnie to :/

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 21:51

anakonda napisał/a:
Flandra napisał/a:
a na czym polega ta manipulacja ?


znajdz sobie akloholika(najlepiej czynnego)to sama zobaczysz :wysmiewacz:


ale życzysz koleżance :zalamka:

Flandria - Wto 10 Sie, 2010 21:54

Małgoś napisał/a:
anakonda napisał/a:
Flandra napisał/a:
a na czym polega ta manipulacja ?


znajdz sobie akloholika(najlepiej czynnego)to sama zobaczysz :wysmiewacz:


ale życzysz koleżance :zalamka:


oj Małgoś :pocieszacz:
Anakonda wie, że taki alko miałby ze mną przerąbane :evil2"
:lol2:

anakonda - Wto 10 Sie, 2010 21:54

pterodaktyll napisał/a:
Flandra napisał/a:
terapia stacjonarna jest jedynie słuszna czy co

Najskuteczniejsza.........


ja bym tak nie genaralizowal co jednemu pomaga nie zawsze musi pomoc innemu , kazda droga jest dobra jezeli jej efekty beda wymierne

pterodaktyll - Wto 10 Sie, 2010 21:58

anakonda napisał/a:
a bym tak nie genaralizowal co jednemu pomaga nie zawsze musi pomoc innemu

To nie jest moje zdanie tylko terapeutów z którymi miałem i mam nadal styczność

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 21:59

Flandra napisał/a:
oj Małgoś :pocieszacz:
Anakonda wie, że taki alko miałby ze mną przerąbane :evil2"
:lol2:


i dobrze :evil2"

anakonda napisał/a:
kazda droga jest dobra jezeli jej efekty beda wymierne


z naciskiem na "jeśli sam tego chce" ;)

Małgoś - Wto 10 Sie, 2010 22:02

pterodaktyll napisał/a:
To nie jest moje zdanie tylko terapeutów z którymi miałem i mam nadal styczność


bo w tym czasie(ter. zamknięta) obie strony mają więcej możliwości na rzetelną współpracę. To wymaga sporego ale za razem poważnego zaangażowania ze strony trzeźwika.

Poziomka :) - Wto 10 Sie, 2010 22:40

Nie powiedziałabym, że to manipulacja, taką formę leczenia zaproponowała terapeutka i nie wspominała o terapii stacjonarnej, więc na taką formę leczenia zgodził się mój chłopak.

Może to zależy od częstotliwości picia :bezradny: on pije co 1,5 miesiąca przez 3 dni zazwyczaj, a w międzyczasie nic, więc może ta terapeutka taką formę uznała za wystarczającą. ( a ja osobiście znam kilku trzeźwych alkoholików po takiej terapii).

pietruszka - Śro 11 Sie, 2010 19:14

anakonda napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Flandra napisał/a:
terapia stacjonarna jest jedynie słuszna czy co

Najskuteczniejsza.........


ja bym tak nie genaralizowal co jednemu pomaga nie zawsze musi pomoc innemu , kazda droga jest dobra jezeli jej efekty beda wymierne

Moje Słońce jest po takiej grupowej dochodzącej, ale z tego co wiem, niewielu faktycznie udaje się po takiej terapii nie pić. Myślę, że wszystko zależy od stopnia determinacji takiego osobnika :)

stiff - Śro 11 Sie, 2010 19:17

pietruszka napisał/a:
ale z tego co wiem, niewielu faktycznie udaje się po takiej terapii nie pić.

Ja sobie chwaliłem, bo to jednocześnie byl klub abstynenta i w brydża sobie grywałem,
kiedy nie było terapii... :D
Wytrzymałem bez picia pól roku, a bylem na esperalu w tym czasie... :D

pietruszka - Śro 11 Sie, 2010 19:28

stiff napisał/a:
Ja sobie chwaliłem,

Mój osobisty"osobnik" raczej do zachwyconych terapią nie należał, przynajmniej na początku. Łaził ze skrzywioną miną, ale łaził. Po kilku miesiącach miał już trochę mniej skrzywioną minę, chyba terapeuci mu coś tam naprostowali. Aż w końcu przestał się krzywić :wysmiewacz:

Poziomka :) - Czw 18 Lis, 2010 22:44

Witajcie :)

Dawno mnie tu nie było. Jestem tu około pół roku i tyle też zajęło mi dojrzewanie do decyzji o rozstaniu :( Nie było to łatwe, ale spokój jaki przynosi brak stresu też ma swoje dobre strony. Mam nadzieję, że to pchnie mojego chłopaka do zaprzestania picia i prawdziwego leczenia albo się jeszcze bardziej pogrąży.
Ale to mądry chłopak i kocha mnie, to chyba będzie walczył z tym cholernym uzależnieniem co?

stiff - Czw 18 Lis, 2010 22:46

Poziomka :) napisał/a:
Ale to mądry chłopak i kocha mnie, to chyba będzie walczył z tym cholernym uzależnieniem co?

Zycze Ci, abyś miała racje... :)

pterodaktyll - Czw 18 Lis, 2010 22:54

Poziomka :) napisał/a:
chyba będzie walczył z tym cholernym uzależnieniem

Podpowiedz mu lepiej, żeby nauczył się z tym żyć. Z alkoholizmem się nie walczy.
Trzeba się ugiąć, żeby zwyciężyć (pierwsza zasada judo-jak znalazł do naszego alkoholizmu) :)

Poziomka :) - Czw 18 Lis, 2010 23:02

Tylko trochę za dużo się naczytałam, a za mało mam wiedzy od specjalistów. Czy to znaczy że powinno się zerwać całkowicie kontakt? Wiadomo że pisze sms-y itd Jak do tego powinnam podchodzić? Okazać czasem zainteresowanie czy kompletnie olać teraz?
stiff - Czw 18 Lis, 2010 23:04

Poziomka :) napisał/a:
Okazać czasem zainteresowanie czy kompletnie olać teraz?

Moze się od Ciebie odzwyczaić... :D

pterodaktyll - Czw 18 Lis, 2010 23:20

Poziomka :) napisał/a:
Jak do tego powinnam podchodzić?

Poziomka :) napisał/a:
spokój jaki przynosi brak stresu też ma swoje dobre strony

Chyba sama sobie już odpowiedziałaś.......... :)

komiwojażer - Pią 19 Lis, 2010 06:31

pterodaktyll napisał/a:
Trzeba się ugiąć, żeby zwyciężyć
-uginaniem jeszcze nikt nie zwyciężył,a mówi to dożywotni sportowiec-jasne,że w tym przypadku nie walczymy jak Michalczewski,bo i tak skończy się to nokautem-walczymy sposobem z wykorzystaniem intelektu...p.Ptero-ale nie uginaniem... :siekiera:
Agusia 31 - Pią 19 Lis, 2010 08:19

Poziomka :) napisał/a:
mądry chłopak i kocha mnie, to chyba będzie walczył z tym cholernym uzależnieniem


Czasami niestety trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i zostawić alko samego sobie.Jest tak ,że alkoholik kocha siebie i Swój alkohol najbardziej na świecie. Zniesie każde rozstanie,ale tego jednego nie. W tym przypadku nie musi tak byś i tego Ci życzę. :)

Klara - Pią 19 Lis, 2010 09:07

Poziomko!
W lipcu napisałaś tak:
Poziomka napisał/a:
A ja postanowiłam sobie, ze jeśli teraz naprawdę nie zobaczę że leczy się, że są szanse na normalne życie to zakończymy ten związek.

...a wczoraj tak:
Poziomka :) napisał/a:
Jak do tego powinnam podchodzić? Okazać czasem zainteresowanie czy kompletnie olać teraz?

Kręcisz się w kółko i tracisz czas.
Niedługo w lustrze zobaczysz kobietę po przejściach.
PO CO CI TO???

Poziomka :) - Pią 19 Lis, 2010 11:45

[/quote] Kręcisz się w kółko i tracisz czas.
Niedługo w lustrze zobaczysz kobietę po przejściach.
PO CO CI TO???[/quote]

Może źle to sformułowałam. Chodzi mi to czy zerwać całkowicie kontakt, czy kiedy będzie pisał czy chciał czasem porozmawiać ( oczywiście lecząc się) to czy olać i zostawić samego sobie czy można czasem porozmawiać, wesprzeć itd. Tak żeby pomóc, a nie zaszkodzić jeszcze.

Tomoe - Pią 19 Lis, 2010 12:03

W lipcu kilka osób ci napisało, że najlepsze co możesz zrobić, to zgłosić się na terapię dla współuzależnionych.
Skorzystałaś już z tej rady?

Klara - Pią 19 Lis, 2010 15:08

Poziomka napisał/a:
Tak żeby pomóc, a nie zaszkodzić jeszcze.

Po prostu zajmij się sobą, a nie nim.
Nie kłopocz się tym, co mu pomoże, a co zaszkodzi, bo jeśli nie będzie chciał przestać pić, to żadne Twoje zabiegi go przed tym nie powstrzymają. Przecież już tego doświadczyłaś! 8|

jal - Pią 19 Lis, 2010 15:34

Poziomka :) napisał/a:
Kręcisz się w kółko i tracisz czas.
Niedługo w lustrze zobaczysz kobietę po przejściach.
PO CO CI TO???[/quote]

Może źle to sformułowałam. Chodzi mi to czy zerwać całkowicie kontakt, czy kiedy będzie pisał czy chciał czasem porozmawiać ( oczywiście lecząc się) to czy olać i zostawić samego sobie czy można czasem porozmawiać, wesprzeć itd. Tak żeby pomóc, a nie zaszkodzić jeszcze.[/quote]

Jeszcze nic nie zaczął a ty już się martwisz?
Co robić? - dowiesz się na swojej terapii...

PD - janusz

pterodaktyll - Pią 19 Lis, 2010 20:31

komiwojażer napisał/a:
uginaniem jeszcze nikt nie zwyciężył,

Pozwolę sobie być nieco innego zdania na ten temat :)

Małgoś - Pon 22 Lis, 2010 14:01

Poziomka :) napisał/a:
czy olać i zostawić samego sobie czy można czasem porozmawiać, wesprzeć itd. Tak żeby pomóc, a nie zaszkodzić jeszcze.


A w czym chcesz go wspierać dziewczyno?

Daj mu szansę decydować o sobie samym! Jeśli on chce pić i Tobie to pasuje to pomagaj mu, prowadź za rączkę, pierz zafajdane ciuchy, zarabiaj za dwoje... To proste jak budowa gwoździa! Robisz to co Ty uważasz za stosowne, tak samo jak on, wszak jesteście dorośli...

emigrantka - Pon 22 Lis, 2010 15:40

Poziomka :) , porozmawiac zawsze mozna, to zalezy jeszcze w jakich jestescie relacjach, tym juz powinnas go wesprzec ,jesli bedzie umial to docenic to jego zysk .
Oczywiscie wszystko tylko wtedy gdy podjal leczenie i nie pije
w przeciwnym razie pokaz mu drzwi ,,

Poziomka :) - Pon 22 Lis, 2010 22:33

Małgoś napisał/a:
pierz zafajdane ciuchy, zarabiaj za dwoje


To mi nie grozi Małgoś, bo nie mieszkamy razem :)

A swoją drogą pewna scena z serialu pomogła mi zrozumieć siłę alkoholizmu. A dokładnie serial "Usta Usta" kiedy aktorka chciała udowodnić sobie i mężowi że nie ma z tym problemu i nalała sobie lampkę wina i miała przy niej wytrwać, fajnie pokazali jej walkę z samą sobą i na końcu przegraną niestety :/

Tomoe - Wto 23 Lis, 2010 13:02

Ty się nie ucz o alkoholizmie z seriali telewizyjnych.
Ty idź na terapię współuzależnienia.
:)

ZbOlo - Wto 23 Lis, 2010 13:07

Tomoe napisał/a:
Ty się nie ucz o alkoholizmie z seriali telewizyjnych.

...to fakt! Siostra Bożenka-alkoholiczka - w "Na dobre i na złe" - miała nosić butelkę wódki przy sobie... aż zapomni... :szok:

pterodaktyll - Wto 23 Lis, 2010 13:33

Poziomka :) napisał/a:
scena z serialu pomogła mi zrozumieć siłę alkoholizmu.

ZbOlo napisał/a:
to fakt! Siostra Bożenka-alkoholiczka - w "Na dobre i na złe" - miała nosić butelkę wódki przy sobie... aż zapomni

Jezus Maria!!!! :szok:


............................................................................... :szok:

ZbOlo - Wto 23 Lis, 2010 13:40

pterodaktyll napisał/a:
Jezus Maria!!!! :szok:

...właśnie...

Tomoe - Wto 23 Lis, 2010 15:19

ZbOlo napisał/a:
Siostra Bożenka-alkoholiczka - w "Na dobre i na złe" - miała... :szok:

...baaaardzo przystojnego terapeutę. ;)

Małgoś - Wto 23 Lis, 2010 19:16

Poziomka :) napisał/a:
To mi nie grozi Małgoś, bo nie mieszkamy razem :)


Ale skoro jesteście parą, to jednak grozi... bo chyba planujecie jakąś wspólną przyszłość :roll:

Tomoe napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
Siostra Bożenka-alkoholiczka - w "Na dobre i na złe" - miała... :szok:

...baaaardzo przystojnego terapeutę.


hmmm.... jak to dobrze, że ja prawie nie oglądam TV :lol2:

dromax - Nie 28 Lis, 2010 14:44

Poziomka :) napisał/a:
A czy to że jest młody, nie pije jakoś bardzo długo, daje mu większe szanse na poradzenie sobie z nałogiem niż komuś kto pije 10, 15 czy 20 lat intensywnie już?

Niekoniecznie. Praktyka dowodzi, że nie musi tak być a niekiedy wręcz przeciwnie.

dromax - Nie 28 Lis, 2010 14:47

Poziomka.
Po co ci partner (bo rozumiem, że nie mąż)alkoholik do szczęścia?
czy to po ziemi nie chodzą mężczyźni nieuzależnieni?
8) otóż chodzą...
I nie mów mi , że wielce zakochana jesteś.
trzeba używać rozumu ponad namiętnością.

Poziomka :) - Śro 04 Maj, 2011 11:34

Witajcie :)

Dawno nie wchodziłam tu, bo chciałam się odciąć od tego całego problemu alkoholowego, przerastało mnie już to.
Rozstałam się z chłopakiem, przez rok podejmował leczenie indywidualne, potem grupowe, dwukrotnie chciał jechać na leczenie zamknięte, ale ostatecznie jego terapueutka doradziła mu jakąś nową wszywkę, która ma dłuższe działanie niż zwykły esperal, ale nie wiem co to jest. I wykorzystanie tego czasu na uspokojenie się, poukładanie spraw, odcięcie się od kolegów, a kiedy wszywka będzie się kończyła dopiero terapia, bo jeszcze nie dotknął dna, w sumie nic nie stracił i nie rozumie tego jak pozostali ludzie na terapii, którzy pili po 20 lat i stracili wszystko. Przypomnę że ma 27 lat, pije tak co 4-6 tygodni przez 3-4 dni i potem nic, aż do następnego zaciągu. Miał już raz wszywkę i faktycznie wtedy nie pił, więc straszak działa. Co o tym sądzicie? Czy to dobry pomysł?

pterodaktyll - Śro 04 Maj, 2011 11:41

Cytat:
Co o tym sądzicie?

Skoro się z nim rozstałaś to dlaczego pytasz? Chyba masz inne, ważniejsze sprawy na głowie, niż to czy to dobry pomysł czy nie. Moim zdaniem nie, ale czy to coś zmienia? Witaj po przerwie :)

Tomoe - Śro 04 Maj, 2011 11:42

Poziomka :) napisał/a:
ostatecznie jego terapueutka doradziła mu jakąś nową wszywkę, która ma dłuższe działanie niż zwykły esperal, ale nie wiem co to jest


A skąd ty wiesz, że mu coś takiego terapeutka doradziła?
Od terapeutki czy od niego?

Poziomka :) - Śro 04 Maj, 2011 11:49

Od niego, rozstałam, ale on dalej liczy na powrót, więc czasem kontakt mamy. Interesuję się, bo nie stał mi się nagle obcy :(
pterodaktyll - Śro 04 Maj, 2011 11:52

Poziomka :) napisał/a:
Interesuję się, bo nie stał mi się nagle obcy

Czyli "zawiesiłaś" sobie głaz nad głową i czekasz aż Ci na tę biedną głowę spadnie.

Poziomka :) - Śro 04 Maj, 2011 11:53

No trudno mi tak nagle zapomnieć, po prawie 6,5 roku :/ rozsądek mówi jedno, rozum drugie i tak walczę...
Tomoe - Śro 04 Maj, 2011 11:55

Aha, czyli on ci znowu jakichś bzdur naopowiadał, a ty mu ciągle głupio i naiwnie wierzysz.
Rozumiem. :tak:

pterodaktyll - Śro 04 Maj, 2011 11:58

Poziomka :) napisał/a:
rozsądek mówi jedno, rozum drugie i tak walczę...

Może zamiast walczyć zacznij przed nim uciekać.......Nie tragizuj, ludzie rozstają się i po 20 i 30 latach wspólnego życia i żyją dalej...........

pterodaktyll - Śro 04 Maj, 2011 11:59

Tomoe napisał/a:
, czyli on ci znowu jakichś bzdur naopowiadał,

Przecież jesteśmy mistrzami świata w te klocki :szok:

Poziomka :) - Śro 04 Maj, 2011 12:00

Nie tragizuję, naprawdę zachowuję rozsądek, próbuję. Też myślałam że to dziwny sposób leczenia i nie wiem czemu taki mu polecają :/
sabatka - Śro 04 Maj, 2011 12:01

nawet jeżeli rzeczywiście nie będzie p[ił zastanów się czy warto się męczyć. z takim człowiekiem jest zawsze pod górkę
Poziomka :) - Śro 04 Maj, 2011 12:03

Wiem, że pod górkę :/ dlatego zdecydowałam o rozstaniu i to najlepszy czas żeby się przekonać ile było w tym miłości, a ile przywiązania.
sabatka - Śro 04 Maj, 2011 12:09

mój prywatny alkoholik, aktualnie nie pije i terapeutyzuje się. mi jest z nim czasem ciężko wytrzymać jak jest trzeźwy nawet.

może rozstanie jest dobrym pomysłem.
nie ważne jaką decyzję podejmiesz, ważne czy jesteś jej pewna

Klara - Śro 04 Maj, 2011 19:35

Witaj ponownie Poziomko :)
Nie pisałaś tu prawie pół roku i wiesz co? Masz pół roku w plecy.
Jesteś o pół roku starsza i stoisz w miejscu :(
Jesteś silnie współuzależniona. Kwalifikujesz się na terapię i powinnaś tam pędzić zanim się jeszcze nie wydałaś za mąż za tego faceta i nie dorobiłaś gromadki dzieci.
Jeśli chcesz wiedzieć, jak to jest, zapytaj o szczegóły Sabatki. Zdaje mi się, że jesteście w podobnym wieku.

edyta1 - Śro 04 Maj, 2011 20:32

sabatka napisał/a:
mój prywatny alkoholik

Ja chyba też zacznę tak mówić i pisać o moim ślubnym- mam nadzieję.ze się nie pogniewasz sabatko??

Poziomko nie rozumiem CiE trochę, na co ty jeszcze czekasz? Na cudowne ozdrowienie twojego chłopaka, na to,że padnie na kolana i przyrzeknie,że nie ruszy alkoholu do końca życia, a ty mu za to postawisz pomnik? Wszyscy na tym forum piszą Ci,że czas zająć się sobą- nie ma co się o niego martwić- jak będzie chciał chlać, to nic i nikt mu nie przeszkodzi. Chcesz przez całe życie być niewolnicą, brać jego brudy, sprzątać jego rzygowiny, kłaść go do łożka jak przyjdzie pijany,żeby dzieci nie słyszały,że tatuś na nogach ledwo stoi, rano podawać mu ciepłą herbatkę z cytryną na kaca. A w NAJGORSZYM PRZYPADKU MODLIĆ SIĘ,ŻEBY NIE BYŁO W DOMU AWANTURY, ŻEBY NIE MIAŁ POWODU ŻEBY CIE UDERZYĆ!!!!!!!
Gdybym ja widziała takie objawy u mojego mężą przed ślubem to chyba(piszę chyba, bo miłość jest ślepa) za niego nie wyszła. Chcę Ci uświadomić, że jak są dzieci i wspólne zobowiązania do decyzji o rozstaniu dorasta się bardzo długo. Ty jednak jesteś w komfprtowej sytuacji i nie daj się w manipulować w ten związek po raz drugi. Pózniej już bedzie coraz trudniej się rozstać cf2423f

beata - Śro 04 Maj, 2011 22:35

sabatka napisał/a:
mój prywatny alkoholik,
Hm...popatrz.
Ja mam męża,który jest alkoholikiem.I ani jako mężczyzna,ani jako chory nie jest mój prywatny.Jest odrębną osobą.Jest moim mężem chorym na chorobę alkoholową. ;)

pietruszka - Śro 04 Maj, 2011 22:53

wrrrr. też nie lubię tego określenia... nawet "mój alkoholik" mi pachnie... współuzależnieniem... chęcią hodowli swojego, chorego... uzależnionego... od wspóluzależnionej...
Mój Pietruszkowy to przede wszystkim mężczyzna :paluszkiem: chory na taką chorobę jak alkoholizm, a ja jestem Pietruszka i tak naprawdę to wcale moją przewodnią cechą nie jest krótkowzroczność, czy zaleczona choroba wrzodowa i płaskostopie :lol2:

sabatka - Czw 05 Maj, 2011 08:43

beata napisał/a:
sabatka napisał/a:
mój prywatny alkoholik,
Hm...popatrz.
Ja mam męża,który jest alkoholikiem.I ani jako mężczyzna,ani jako chory nie jest mój prywatny.Jest odrębną osobą.Jest moim mężem chorym na chorobę alkoholową.


dobra moje współuzależnienie aż wali po oczach. :mgreen:

widzisz?? poziomko nie daj sobie takiego prania w głowie zrobić :(

Poziomka :) - Pią 06 Maj, 2011 21:50

Sabatko a jesteście małżeństwem?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group