czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - moje próby...
elektrophonic - Pon 06 Wrz, 2010 21:52 Temat postu: moje próby... W moim umyśle toczy się teraz największa szarpanina i walka, połączenie sprzecznych tendencji i dążeń...dwa światy..nawet trzy.. Ale to co się dzieje teraz jest i tak lepsze i bardziej rokujące niż to co czyniłam przez ostatnie lata. Ta szarpanina tez jest potrzebna, może to brutalnie brzmi... ale zacznę od początku. alkohol wlewam w siebie od 12 roku życia...na dobre zaczęłam pić od 17 roku życia. Czyli sporo pociągałam od 18 lat .Ostatnio miałam ciąg ponad 10 miesięczny.Nie umiałam wytrzezwieć.Odbyłam odtrucie,ktore było koszmarem.Juz na sali chciałam sobie odbierać życie,po czym uciekłam w 3 dniu odtrucia:) ..Byłam na etapie odczuwania dziwnych glosów,halucynacji itp..ale nie mogłam żyć bez wódki.Myslałam,że jest niemozliwe zaprzestać pić i cpać jednoczesnie po takim okresie....Do tej pory każde wibracje zagluszał alkohol.Znieczulał uczucia.Wodka zjadała mnie od środka,kawałek po kawalku, kąsała moje własne ja.Nawet nie poczułam kiedy doprowadziłam do zalania zbyt głośnej samotności.Traciłam kontrolę nad własnym zachowaniem.Teraz,kiedy jestem trzezwa 46 dzień,zaczynam dostrzegać,ze praktycznie tak naprawdę jeśli bylam wcześniej sama,teraz ta samotnośc nasila sie w znaczącym stopniu.Zaczynam widzieć,że wszyscy dookoła mają dosyć i nie wierzą w w sukces i powodzenie niepicia.Chciałam zapić wczoraj,teraz tez mam na to ochotę,bo poczułam jakąś dziwną tęsknotę ,którą wczesniej zalewalam.Nie dopuszczalam,zeby zobaczyla światło dzienne....ale nie potrafię określić dokładnie,czego ta tęsknota dotyczy...pojawiła się i nie chce odejść....Kochani,pisanie na forum jest bardzo łatwe.Myśli przychodzą z taką lekkością.Jestem absolutnie anonimowa ,nikomu nie patrzę w oczy...natomiast jeśli pójdę pierwszy raz na terapię..chyba sie rozplaczę już na progu.Nie będę panować nad emocjami,nie podołam wymówić nawet swego imenia...Ja sama przyznaję,że nie mam na tyle odwagi,nie jestem w stanie przełamać tej wewnętrznej bariery i pójść do ludzi...do ludzi,ktorych praktycznie panicznie się boję...Bardziej to mi przeszkadza niż fakt,że musiałabym sie przyznać,ze jestem w poważnym stadium alkoholizmu,ze piję ponad 15 lat...Nie skorzystałam z terapii.Walczę sama z pomocą forum..ale juz zrozumiałam,ze mimo wszystko na terapii nie gryzą, ja nie potrafię się przelamać.Wystarczy,że raz sie nadziałam na nieodpowiednich ludzi.Trafiłam na kogos ,z kim juz nie dawalam rady rozmawiać.Terapeutka dosyć dotkliwie rozgrzebała mnie... a pózniej nie była
w stanie mnie posklejać..i tak już zostało.Boję się,ze jeśli pójdę
jeszcze raz do kogokolwiek,będzie to samo...... :cry:terapie nie nadają się dla każdego.......zła psychoterapia może więcej zaszkodzić niż pomóc.Tak naprawde dla mnie nie ma definicji jaka metoda leczenia jest naj lepsza.Grunt to trzezwość...Mimo iż teoretycznie powinno być lepiej, odczuwam głębsze stany depresyjne,poczucie zmęczenia,niechęć do wszystkiego.śpię prawie cały dzień..Jeśli pojawia się euforia ,gości tylko chwilkę, po czym następuje niemoc.W sumie mam dość samej siebie.Najchętniej zapadłabym się pod ziemię.Wpadam w dziury,wielkie dziury.Często kończące się myślami S...ale jedną z metod rozbrajania wlasnej wewnętrznej bomby jest pisanie na forum... nie trzymać tego w sobie, w tajemnicy, rozładować napięcie, nie kumulować go. I nazwać po imieniu Strach, lęk i obawy.Przyznać się do własnych uczuć, nie zakłamywać tego, że się czegoś boję ... Flandria - Pon 06 Wrz, 2010 22:02
elektrophonic napisał/a:
Trafiłam na kogos ,z kim juz nie dawalam rady rozmawiać.Terapeutka dosyć dotkliwie rozgrzebała mnie... a pózniej nie była
w stanie mnie posklejać..i tak już zostało
elektrophonic napisał/a:
zła psychoterapia może więcej zaszkodzić niż pomóc
no niestety też coś o tym wiem
u mnie dopiero terapeuta nr 5 "zaskoczył"
elektrophonic napisał/a:
ale jedną z metod rozbrajania wlasnej wewnętrznej bomby jest pisanie na forum... nie trzymać tego w sobie, w tajemnicy, rozładować napięcie, nie kumulować go. I nazwać po imieniu Strach, lęk i obawy.Przyznać się do własnych uczuć, nie zakłamywać tego, że się czegoś boję ...
to już coś
będzie dobrze Małgoś - Pon 06 Wrz, 2010 22:09 elektrophonic, a w zasadzie Anetko.... dobrze, że TU trafiłaś... pisz jak najwięcej skoro to Ci pomaga
Jest tu wiele życzliwych osób, choć każdy na swój sposób jest deczko pokiereszowany... i bankowo więcej skorzystasz niż stracisz Kulfon - Pon 06 Wrz, 2010 22:19
elektrophonic napisał/a:
Wystarczy,że raz sie nadziałam na nieodpowiednich ludzi.
pamietaj ze to jest tylko punkt widzienia ktory bardzo czasto zalezy od punktu siedzienia
mi moj terapeuta, powiedzial, ze mi uwierzy, zem alkoholik dopiero jak zapije i wyladuje na detoxie
w sumie on sam niewiele mi pomogl ale ludzie do ktorych mnie zaprowadzil to owszem (m.in. pozostale terapeutki)
elektrophonic napisał/a:
.. a pózniej nie była
w stanie mnie posklejać..i tak już zostało
to naszym zadaniem jest, posklejac sie do kupy
a nasze terapie, mitingi, ksiazki czy wspolne dyskusje powinny byc pokarmem dla naszej duszy,
bysmy mogli sie posklejac i licie trzymalac.
bo nikt za nas tego nie zrobiKulfon - Pon 06 Wrz, 2010 22:42 Elektra, a czy ty wspomagasz sie suplementacja micro i makroelementow.
bo wiesz po takim okresie "jazdy po bandzie" to potrwa troche zanim organizm,
a przedewszystkim mozg i jego neuroprzekazniki, dojda do siebie.
depresje po alkoholowa mozna zlagodzic bp. melatonina, b12 i magnezem,
ale oczywiscie najlepiej pod okiem lekarza. trzymaj sie tez z dala od tabletek nasennych i uspokajajacych, po nich jest tez niezla faza i gwarantowany powrot do bycia na fali
lekarze bardzo chetnie przepisuja takie leki, ktore nam alkoholikom niestety nie sluza w utrzymaniu trzezwosci umyslu.Klara - Wto 07 Wrz, 2010 06:55
elektrophonic napisał/a:
jeśli pójdę pierwszy raz na terapię..chyba sie rozplaczę już na progu.
Nie przejmuj się! Terapeuci posiadają całe góry chusteczek. Na stole zawsze stoi ich cała paczka
Terapia służy do tego, żeby na niej uzewnętrznić swoje emocje, nazwać je i nauczyć z nimi żyć.evita - Wto 07 Wrz, 2010 08:57 Anetko twoja historia zarówno mną wstrząsnęła jak i wzruszyła ... trzymam kciuki za ciebie elektrophonic - Wto 07 Wrz, 2010 12:09 Co do terapii...Ja naprawdę nie mogę pójśc.Nie przełamię tego w sobie...Jestem oporna i to dzięki pseudo ludziom,żerującym sępom,którzy
po części także zniszczyli moje ja... .Nie
wiem,nie potrafię tego wytłumaczyć.Jestem dziwna i inna. zawsze bałam
sie rozmawiać z ludzmi.Miałam wrazenie ,ze nie wiedzą o co mi chodzi,ze mówię w
innym języku co oni,ze wypowiadam bzdury. Ludzie mnie nienawidzą, a ja
się ich panicznie boję. Boję się, gdy na mnie patrzą, mam wrażenie, że
mną gardzą, że uważają mnie za kogoś, kto im nie dorównuje. Ludzie tylko
czekają na mój błąd, czekają aż się potknę, by następnie zaśmiać się
szyderczo i splunąć mi w twarz. Czuję, jak zabijają mnie wzrokiem, a ja
jedna nie umiem przeciwstawić się tłumowi. Nie potrafię wydusić z siebie
ani słowa, uciekam. Czuję się wewnętrznie naga i wystawiona na
pośmiewisko. Tak oddziałują na mnie ludzie. Boję się z nimi spotykać,
często martwię się, że powiem za dużo, że dowiedzą się o mnie, czegoś
więcej, że później wykorzystają to przeciwko mnie. .... Kulfon - Wto 07 Wrz, 2010 13:02
elektrophonic napisał/a:
nie mogę pójśc
elektrophonic napisał/a:
Nie przełamię tego
elektrophonic napisał/a:
dzięki pseudo ludziom,żerującym sępom,którzy
po części także zniszczyli moje ja
elektrophonic napisał/a:
Jestem dziwna i inna
elektrophonic napisał/a:
zawsze bałam
sie rozmawiać z ludzmi
elektrophonic napisał/a:
mówię w
innym języku
elektrophonic napisał/a:
Ludzie mnie nienawidzą
reszty ani nie wymieniam i tak w takim samym tonie
Electo masz juz jakis plan jak sobie pomoc,
uwazam, ze z takim nastawieniem bedzie jednak Tobie samej bardzo ciezko,
Terapia pomogla by Ci zmienic nastawienie, do swiata i samej siebie, wiesz o tym ?yuraa - Wto 07 Wrz, 2010 13:06
elektrophonic napisał/a:
Jestem dziwna i inna. zawsze bałam
sie rozmawiać z ludzmi.Miałam wrazenie ,ze nie wiedzą o co mi chodzi,ze mówię w
innym języku co oni,ze wypowiadam bzdury.
Aneto a wiesz że większość trafiających na terapie mysli że są inni, że nie są rozumiani i nie rozumieja ludzi.
ja tak miałem i dopiero na terapii zobaczylem że sa ludzie ktorzy rozumieja co mowie i że ja rozumiem co oni mówią.
piszesz wyzej że złapał Cie dół po 46 dniach abstynencji a ja spytam co zrobiłas dla siebie przez ten czas oprocz napisania kilkudziesieciu postów na akcjaSOS.
myslisz że zmiana forum wystarczy??
skąd wiesz że terapia nie dla Ciebie skoro nie próbowalaś??elektrophonic - Wto 07 Wrz, 2010 13:39 Bylam na terapii raz,jako uzalezniona od narkotyków.Do alkoholu nawet się nie przyznalam,choc juz piłam w stopniu zaawansowanym. Nawet nie chce pamiętac ,ze w ogóle poszłam...Nie przyznaje się do tego..Poszłabym do terapeuty jeszcze raz .ale musze wiedzieć,znaczy
się musze mieć poczucie,ze terapeuta wie co robi.Jest pewny swoich
metod,a jego postawa daje poczucie bezpieczeństwa.Będąc na ostatnich
grupowych zajęciach,po których zrazilam się do osób
prowadzących;no sorry..ludzie totalnie niekompetentni.To było
straszne.Czułam się jak krolik doświadczalny.Trafilam tez na ludzi
młodych,którzy jakby sami naśmiewali się ,z tego,ze tu siedzą.Nie
zdawali sobie sprawy,może tez zbrakowalo im świadomośći,ze są tutaj po
pt ,żeby się leczyc a nie po to,żeby na***rdalac się z
innych;Wiadomo,ze sukces terapeuty jest połowiczny,ze nie wszystko
zalezy od terapeuty,ale i od nas samych..jednak terapeuta ma ogromne
znaczenie w pierwszym kontakcie.Jeśli mu zaufamy,będzie to ogromny
sukces.Nie może tez pokazywac w rozmowach,ze terapeuta ma nad nami
kontrolę.To jest cholernie niszczące zniechęcające.Ja nie miałam
szczęścia do dobrych specjalistów.Zajecia prowadzila kobieta,straszna..i
pan który tylko słuchał,praktycznie nic nie mówiący..własnie chyba warto
stworzyć sobie taką iluzję..kompensowanie swoich deficytów,nie wiem..po
prostu iluzja w zyciu w stylu"bezpieczeństwo przy swoim
superterapeucie"..Terapii zdecydowanie mówię NIE..Wiedźma - Wto 07 Wrz, 2010 15:01 Kurcze, Elektra, ale sobie nakręciłaś spiskową teorię
Ja też jeszcze do niedawna bałam się ludzi i wogóle całej reszty świata -
może nie aż tak bardzo jak Ty to napisałaś o sobie,
ale również męczyłam się z tym od samego początku mojego istnienia.
No i jakoś sama nie wiem kiedy to minęło... No ale ja się przełamałam i poszłam na terapię.
A też myślałam, że nie zdołam. Zaczęłam od indywidualnych spotkań z terapeutą,
musiało upłynąć trochę czasu, zanim stałam się gotowa do zajęć grupowych.
Ale zniosłam je, odnalazłam się tam i dziś bardzo się cieszę, że to zrobiłam.
Myślę, że dobrze by było, żebyś jednak spróbowała.Conradus78 - Wto 07 Wrz, 2010 15:26 Tak sobie czytam, to co napisałaś, Elektrophonic, a z tego jedna rzecz przychodzi mi do głowy. Komuś trzeba zaufać. Nie można żyć w podejrzliwości do wszystkiego i wszystkich. Oczywiste jest, że na swojej drodze napotkasz zarówno ludzi życzliwych, jak i skończonych sflądrysynów. Rzecz jednak w tym, że w chwili obecnej nie masz zbyt wiele do stracenia. Tak na prawdę mało kto mógłby być dla Ciebie zagrożeniem, bo i po co. No chyba, że ktoś, kto doświadczył jeszcze głębszego dna niż Ty i nawet nie zaczął z niego wychodzić. Ty piszesz już tutaj na forum. Do tego potrzeba ogromnej determinacji i odwagi. ...i zaufania... Nie obawiaj się zatem zaufać komuś w realu. Bez względu na to, czy będzie to terapeuta, czy drugi alkoholik na mityngu. Ale nie bój się zaufać, bo są ludzie, którzy chcą zaufać Tobie. Tylko daj im tę szansę. Pogody ducha.jal - Wto 07 Wrz, 2010 15:35 Elektra - na początku miałem wiele obaw i iluzji wymyślonych przez zmanierowany przez alkohol umysł,potem otworzyły mi się "zaspawane" klapki i klepki i poszło.
Komu masz wreszcie zaufać jak nie specjaliście - a jaki on ma interes w tym żeby Cię skrzywdzić, często jest to chęć bycia specjalistą od swojego trzeźwienia...
Zaufałem i dobrze na tym wyszedłem...
PD - januszczarna róża - Wto 07 Wrz, 2010 15:35 a co myślisz o terapii indywidualnej? Z jedną wybraną terapeutką czy terapeutą..czy jest to możliwe w twojej sytuacji?pietruszka - Wto 07 Wrz, 2010 15:40
elektrophonic napisał/a:
Poszłabym do terapeuty jeszcze raz .ale musze wiedzieć,znaczy
się musze mieć poczucie,ze terapeuta wie co robi.
elektrophonic napisał/a:
Terapii zdecydowanie mówię NIE..
Ja też się boję dentysty, a właściwie bólu i wstydu, ze zaniedbałam swoje uzębienie.
Ale nie wyrywam sobie sama zębów, czy sama nie boruję sobie zębów i zakładam plomb.
Dentyści są różni, mniej lub bardziej delikatni, mniej lub bardziej taktowni, lepsi i gorsi w swoim fachu. Znalazłam bardzo dobrą panią stomatolog, jej usługi nie są najtańsze, także nie jest zbyt delikatna, ale co najważniejsze bardzo skutecznie leczy zęby. I się jej trzymam.
Podobnie mam ze swoją terapeutką. Bo samokombinowanie przy psychice też może się dla mnie źle skończyć.elektrophonic - Wto 07 Wrz, 2010 15:49 Nie dam rady nawet na indywidualną....Najgorsze są zwątpienia dotyczące tego cholernego wyobcowania...z tym sobie nie radzę w ogóle...i to,co się dzieje w mojej głowie.Próbuję odszukać w sobie przemiany i ich się
trzymać.Iść za nimi,ale jestem ślepa.Ktoś lub coś zakopał lub tylko
zasypał moje talenty.Nie rozumiem już samej siebie,nie dostrzegam
własnych szans.Patrzę na swoje życie z każdej strony i nie widzę sensu w
niczym...*j****.NIemoc albo strach,zamyka mi usta.Staje się
człowiekiem,dla którego cierpirnia to stan naturalny.Człowiek z
rozchwianą osobowoscią!.Melancholia,tęsknota,smutek i także zniechęcenie
to jedyna treśc mojej duszy.Jakbym kolekcjonowała złe nastroje..Nie
potrafię tego tak dosłownie przekazać,bo nie da się tego opisać..Uważam
też,że wola ludzka jest niczym..a co...Mam wstręt do wszystkiego,w nic
już nie wierzę,nic nie czuję,Nie pragnę tez już niczego..Nie odnajdę sie
w tej rzeczywistości..Bardzo chcialabym w coś uwierzyc.Czuję sie jak
wyjałowiony wacik,genetyczna spuścizna..wiem doskonale,żeby odnależć
swoją moc,muszę najpierw zrozumiec przekonania.Zrozumieć myśli
dotyczące swiata...Ogólnie żaluję,ze nie jestem kimś innym..Czuję tez,ze
znów zbudowałam wokół swego wnętrza gruby mur,którego już chyba nie da
się obalić.....Pozdrawiam...pietruszka - Wto 07 Wrz, 2010 15:53
elektrophonic napisał/a:
Czuję tez,ze
znów zbudowałam wokół swego wnętrza gruby mur,którego już chyba nie da
się obalić...
Widocznie czujesz się bezpiecznie w tym swoim "kokonie". Ale to są pozory bezpieczeństwa anakonda - Wto 07 Wrz, 2010 15:59 elektrophonic, wiem ze ciezko co ja ci tu mam napisac i rozumiem cie i wiem ze napisac jakies *p**** to nie sztuka ale nie daj sie... warto byc trzezwym czlowiekiemKlara - Wto 07 Wrz, 2010 16:13 Elektro, nie jestem uzależniona i nie mnie się mądrzyć na ten temat, jednak gdy czytam to co piszesz, przypomina mi się, jak Wiedźma nie raz już tu pisała, że takie stany są wynikiem tego, że Twój mózg domaga się swojej dawki uspokajacza (alkoholu, czy czegoś innego).
Rozpamiętując tak swój stan i coraz bardziej zamykając się w sobie szykujesz grunt do ciągu.
Jeżeli mimo wszystkich obaw nie nałożysz butów i nie wyjdziesz do ludzi, z których większość, to osoby Tobie przychylne - albo takie którym jesteś obojętna, ale nie są Twymi wrogami - będziesz grzęzła i grzęzła.... elektrophonic - Wto 07 Wrz, 2010 18:25 Faktycznie i dosłownie wpadłam ponownie w stan ociężałości.Coś mi szepcze do ucha,że stoje w miejscu a ja nie mogę nic zrobić,nie mogę sie ruszyć..Złapana w sieć....Czuję się jak taki osiedlowy śmietnik zapchany różnymi wspomnieniami jak odpadkami..smietnik,którego ktoś przeoczył oproznić.Gromadza sie juz stosy smieci.Nie mozna juz nawet podejść,bo dookola także leżą stosy smieci..ku***ski blaszany pomnik ludzkiego zaniedbania..i zdegradowany mózg od cpania i chlania..wyizolowalam się z właściwego dla mnie świata i nastapił bum.Obsesyjny lęk ,który wywołuje u mnie poczucie,że nie jestem świadoma...Nadal nie wiem jak postępować ze swoimi uczuciami.Nic tego nie przyspiesza,tej nauki...Najgorszy jest poranek.Wzmagania z kiepskim nastrojem,kolejne bezndziejne sprawy do załatwienia,znów cierpienie i walka.Nic nie ma sensu..Często nie mam siły wstać.Po co w ogole się ubierać/wychodzić z domu?Swiat jest przerażający,bezwzględny..Czuję sie tylko ciężarem dla innych..po cholerę żyć.....jestem za bardzo wrażliwa i szybko reaguję..Dalej mam opory co do pójścia do psychiatry.No ,nie dam rady!.Staram sie duzo myślec na ten temat,jakoś sama siebie przekonać..Naprawdę...Nie jestem w stanie nic zrobić.Obsesyjny lęk i strach....Wiedźma - Wto 07 Wrz, 2010 18:37 Hmm... Elektro, gdybyś nie była uzależniona i miała takie stany, doradziłabym Ci wizytę u psychiatry -
bez urazy oczywiście - dostałabyś jakieś leki przeciwdepresyjne i byłoby dobrze.
Ale w Twojej sytuacji uważam, że nie jest to dobry pomysł -
raz, że farmakologia na uzależnienie nie pomoże, a jedynie może je rozszerzyć o nowy środek chemiczny,
a dwa - Twoje stany mogą być skutkiem głodu alkoholowego bądź przewlekłego zespołu abstynencyjnego (PZA).
Na to drugie też nie ma lekarstwa w tabletce, a zagrożenie nawrotem choroby jest duże.
Tym bardziej nalegam na wizytę u terapeuty.
Poczytaj sobie o fazach nawrotu i ogłodzie alkoholowym,
może odnajdziesz wśród tamtych objawów te swoje...pietruszka - Wto 07 Wrz, 2010 18:37
elektrophonic napisał/a:
Dalej mam opory co do pójścia do psychiatry.No ,nie dam rady!.Staram sie duzo myślec na ten temat,jakoś sama siebie przekonać..Naprawdę...Nie jestem w stanie nic zrobić.Obsesyjny lęk i strach....
Znam to... Sama długo dojrzewałam do skorzystania z profesjonalnej pomocy... A moim problemem nie jet alkoholizm, a współuzależnienie i wcześniejsze jeszcze zaburzania lękowo-depresyjne.
jednak podczas terapii odkryłam, że dbałość o siebie, o swoje zdrowie (także psychiczne) jest wyrazem dojrzałości i odpowiedzialności. Ale trochę trwało, zanim to zrozumiałam. A jeszcze dłużej zanim wcieliłam w życie. I nie było to łatwe...
Trzymam kciuki Elektro elektrophonic - Wto 07 Wrz, 2010 18:38 Dodam jeszcze co się działo po pierwszej terapi....W sumie zaprowadziła mnie koleżanka,Doslownie za rękę .Drazniły mnie opowieści innych,
ich obecnośc na sali przyprawiała mnie o zawał.Słyszałam dziwne słowa
terapeuty,ktory starał sie uwieść nas marnymi słowami i tanimi
sztuczkami .czarował sensem istnienia..Wtedy pierwszy raz zapragnęłam
śmierci.Od tamtej pory myślę tylko o niej. Modliłam się wtedy, żeby
umrzeć, żeby to wszystko wreszcie się skończyło". Chciałam się
zabić..Bałam się. Czego? Nie
wiem...Pozniej zrozumialam ,ze zaczęła mnie nachodzić jakaś
psychoza.Zaczęłam bać się ludzi.Doprowadzilo to po pewnym czasie do
tego, ze zaczęlam się bać wychodzic z domu...Siedziałam w pokoju jak
opętana.Często w ciemnosci. Wmówiłam sobie,ze ludzie sa
niedobrzy.Zawaliłam studia.Zwariowałam.Obecnośc ludzi strasznie mi
przeszkadzała.Prawie wpadalam w panikę na ulicy, jesli ktoś mnie
mijał. Nie daj boże przypadkowo dotknął.Dziwne to wszystko ...ale prawdziwe.. pietruszka - Wto 07 Wrz, 2010 19:13
elektrophonic napisał/a:
.Obecnośc ludzi strasznie mi
przeszkadzała.Prawie wpadalam w panikę na ulicy, jesli ktoś mnie
mijał. Nie daj boże przypadkowo dotknął.
Prawdopodobnie to fobia. Może jednak warto się przełamać i pogadać ze specjalistą. Po co się męczyć?Wiedźma - Wto 07 Wrz, 2010 19:19
elektrophonic napisał/a:
Zaczęłam bać się ludzi.Doprowadzilo to po pewnym czasie do
tego, ze zaczęlam się bać wychodzic z domu...Siedziałam w pokoju jak
opętana.Często w ciemnosci. Wmówiłam sobie,ze ludzie sa
niedobrzy.Zawaliłam studia.Zwariowałam.Obecnośc ludzi strasznie mi
przeszkadzała.Prawie wpadalam w panikę na ulicy, jesli ktoś mnie
mijał. Nie daj boże przypadkowo dotknął.
Ja tak miałam podczas przerwy w piciu, gdy zafundowałam sobie wszywkę.
Stwierdziłam, że chyba mam depresję i pobiegłam do psychiatry.
Dostałam prochy, zrobiło mi się lepiej, ale jednocześnie uzależniłam się od tabletek do uśpienia.
Myślę, że gdybym wtedy poszła do terapeuty uzależnień miałabym o jedno uzależnienie mniej... pietruszka - Wto 07 Wrz, 2010 19:22 U nas w poradni jest psychiatra, który specjalizuje się w leczeniu uzależnionych. Wcale nie jest chętny do przepisywania alkoholikom prochów. Współuzależnionym zresztą też. No i nie zwalnia z leczenia podstawowego problemu na terapii indywidualnej i grupowej.elektrophonic - Pią 22 Paź, 2010 23:06 Witam po długiej przerwie. Nie jest lekko dawac radę z
uzaleznieniami rzucając je od razu...Dla mnie alkohol byl takim wstrzymywaczem czasu..Narkotyki wystrzałem w kosmos i oderwaniem od dnia codziennego.. Nawet dla najbardziej uzależnionego, łatwo jest
nie pić tydzień, dwa czy miesiąc, ale najtrudniej jest nie pić w
chwilach, w których powodów nie trzeba szukać, w których społecznie
wiadomo że ,powinno się. W chwilach trudnych, bo w tych szczęśliwych
jest najłatwiej nie pić. A te najgorsze, zawsze okazują się zjeżdżalnią,
tak jak w dzieciństwie na końcu zjeżdżalni był zazwyczaj piasek bądź
trawa, tak na końcu tej nazwę tak-tej dorosłej zjeżdżalni jest
alkohol..Mam coraz wiekszą swiadomość co stracilam przez swoje
uzaeznienia.Wiem,ze taki bol istnienia towarzyszy każdemu.Przecież
czasami, kiedy wszystko wali nam się na głowę, jest nam bardzo trudno.
Podniesienie się bywa bardzo ciężkie...a wiadomo ,że alkoholik znał
lekarstwo na całe to ustrojstwo...czyli picie...u mnie dodatkowo brak
pracy potęgowalo poczucie beznadziejności.Miałam wrażenie ,ze świat jest
dla mnie wyjątkowo brutalny.Ten podly ból istnienia.Umarłam w
znaczeniu społecznym.Zniszczyłam wszystkie dobre relacje.Umarłam te w
znaczeniu indywidualnym.Zatrzymałam się a pózniej cofałam w
rozwoju...Wreszcie chyba dojrzałam do tej decyzji,która pomoże mi wyjść z depresji i podłego samopoczucia..Pozdrawiam.. .stiff - Sob 23 Paź, 2010 04:58
elektrophonic napisał/a:
Wreszcie chyba dojrzałam do tej decyzji,która pomoże mi wyjść z depresji i podłego samopoczucia..
Pozostaje tylko wprowadzić to w życie...
Powodzenia... pterodaktyll - Sob 23 Paź, 2010 18:53
elektrophonic napisał/a:
chyba dojrzałam do tej decyzji
I konsekwentnie realizuj........powodzenia.... milutka - Sob 23 Paź, 2010 18:57
Cytat:
Wreszcie chyba dojrzałam do tej decyzji,która pomoże mi wyjść z depresji i podłego samopoczucia..Pozdrawiam.. .
Super się to czyta i gratuluję ....ale co robisz w tym kierunku by nie powielać błędów ?Jaka jest Twoja decyzja ?-jesli oczywiście można wiedzieć jolkajolka - Nie 24 Paź, 2010 08:52 Elektro...,jak czytam Twoje posty,to jakbym gadała z moim synem elektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 12:55 No własnie ...Zaczęłam robić coś w kierunku do odzyskania równowagi psychicznej.....Czułam jak coraz
trudniej mi być normalną. Trochę tak jakbym stała na
progu i nie wiedziała, co ze sobą zrobić - odejść czy zostać.Nie umiałam
się z siebie wydostać, walczyłam z tą "drugą", która jest dumna z lęku,
impulsywności i rozpaczy...Nadal nie umiem wypowiedzieć tego, co czuję i chyba najbardziej boję się ludzi.,,.Boje się,ze mnie nie zrozumieją...Najgorsze jest to,że nie umiem pogodzić się z tym kim jestem. Nienawidzę swojego lęku,niepokoju i obaw..Jeśli chodzi o samą terapię.Daje sobie jeszcze czas,dojrzewam i do tej myśli.Chyba nie ma sensu terapia oparta na milczeniu.
Boję się przyznawać że coś mi przeszkadza,
że czegoś chcę.wiem. Najważniejsza jest szczerość wobec siebie i
najpierw muszę w sobie znaleźć siłę by mówić o wszystkim. Bariery są we
mnie. wynikają ze schematów wg których od bardzo dawna postępuje.długo
się tworzyły, długo będę je obchodzić i zastępować innymi. trzeba czasu
i mojej wytrwałości. tyle wiem. ..... pietruszka - Nie 24 Paź, 2010 12:59
elektrophonic napisał/a:
eśli chodzi o samą terapię.Daje sobie jeszcze czas,dojrzewam i do tej myśli.
no to właściwie nie rozumiem, jaka jest ta Twoja decyzja?
Jakie konkretnie działania zamierzasz podjąć? elektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 13:10 Na początek inna pomoc dorazna.Pózniej zobaczymy.. stiff - Nie 24 Paź, 2010 13:25
elektrophonic napisał/a:
Na początek inna pomoc dorazna.
Kojarzy mi sie pogotowiem i reanimacja... pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 13:29
stiff napisał/a:
elektrophonic napisał/a:
Na początek inna pomoc dorazna.
Kojarzy mi sie pogotowiem i reanimacja.
Mnie to się tak kojarzy, że lepiej już zamilczę...... rybenka1 - Nie 24 Paź, 2010 13:41 Mnie to sie nie kojarzy wcale z pogotowiem itp.Kazdy z nas dojrzewal i dojrzewa do decyzji zeby isc po pomoc do specjalisty p pomoc.Trzeba dac czas czasowi a, bedzie dobrze.Radzi sobie jak morze nie pije jest trzezwa a to dobry poczatek trzymam kciuki,zawsze.Pozdrawiam. pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 13:52
rybenka1 napisał/a:
.Kazdy z nas dojrzewal i dojrzewa do decyzji zeby isc po pomoc do specjalisty p pomoc.
Zawsze mnie dziwi to, że każdy z nas musi "przerobić" tą decyzję na własnej skórze a powszechnie wiadomo jak kończą się próby walki w pojedynkę z nałogiem elektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 13:59 Pomoc to nie tylko terapia.Ważne,że w tych najbardziej krytycznych momentach człowiek jest w stanie zdecydować się i skorzystać z pomocy innych specjalistów, dotyczących tej dziedziny....na samą terapię przyjdzie odpowiedni czas.rybenka1 - Nie 24 Paź, 2010 14:03 Mnie tez to dziwi ta choroba taka jest ze samemu trzeba chciec to zmienic i osoby ktore naciskaja zeby isc sie leczyc nic nie wskuraja tak juz chyba musi byc .W pojedynke ciezko ale znam takie osoby ktore dobrze sobie radza nie pija.Nie wszyscy sa jednakowi nie wszyscy potrzebuja pomocy fachowcow.Pozdrawiam.aazazello - Nie 24 Paź, 2010 14:25
rybenka1 napisał/a:
osoby ktore naciskaja zeby isc sie leczyc nic nie wskuraja
Gdyby moja żona nie naciskała, nie była konsekwentna, bezkompromisowa i zdecydowana, to nigdy, przenigdy nie podjąłbym leczenia.rybenka1 - Nie 24 Paź, 2010 14:35 Tak zgadzam sie ale nie na wszystkich to skotkuje ,u mnie bylo inaczej ja sama przyznalam mezowi ze chce sie leczyc.pisze o swojich doswiadczeniach a nie o innych zawsze mowie tylko o sobie.elektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 14:47 ..a moje opory dotyczące pójścia na terapię są uzasadnione.Jestem bardzo niesmiała i zablokowana.Dodam też,że niestety, nie potrafię się otworzyć. Wiem,że nie
będę mówić całej prawdy dotyczącej jakichś trudnych przeżyć, czasami
wręcz będę kłamać., żeby przedstawić coś w lepszym świetle, albo tylko
dlatego, że powiedzenie prawdy oznaczałoby przyznanie się do własnego
bólu i bezbronności i że nie mam prawa mówić o wszystkich trudnych rzeczach.Dziwne to wszystko,jednocześnie tak oczywiste.Wiadomo,że celem terapii raczej nie jest opowiadanie wygładzonych czy nie
do końca prawdziwych historii, . ....i... raczej nie idziemy tam po to,żeby milczeć..hmmm.w tej kwestii nie pomoże nawet najmocniejszy nacisk....milutka - Nie 24 Paź, 2010 17:17
elektrophonic napisał/a:
..a moje opory dotyczące pójścia na terapię są uzasadnione.Jestem bardzo niesmiała i zablokowana.Dodam też,że niestety, nie potrafię się otworzyć. Wiem,że nie
będę mówić całej prawdy
Wydaje mi sie ,że ty musisz najpierw nabrać wewnętrznego przekonania by tam pójść dopiero na drugim miejscu sa powody o których piszesz
elektrophonic napisał/a:
.i... raczej nie idziemy tam po to,żeby milczeć..hmmm.w tej kwestii nie pomoże nawet najmocniejszy nacisk....
pewnie ,że nie ...ale dopóki nie dasz sobie sama szansy nie będziesz do końca wiedzieć o słuszności tego .stiff - Nie 24 Paź, 2010 17:25
elektrophonic napisał/a:
Wiem,że nie
będę mówić całej prawdy dotyczącej jakichś trudnych przeżyć, czasami
wręcz będę kłamać., żeby przedstawić coś w lepszym świetle
Ty dziś już wiesz co jutro będziesz mówiła, terapia to specyficzne miejsce,
gdzie puszcza wiele barier i hamulców, a często sami siebie zaskakujemy swoja reakcja... rufio - Nie 24 Paź, 2010 18:01 Prorok i jasnowidz - jeżeli tak juz podchodzi do terapii to lepiej niech dalej probuje sama - po co zajmowac miejsce innemu kto chce aby mu pomóc .milutka - Nie 24 Paź, 2010 18:09
Cytat:
Prorok i jasnowidz - jeżeli tak juz podchodzi do terapii to lepiej niech dalej probuje sama - po co zajmowac miejsce innemu kto chce aby mu pomóc .
Rufio ...ja też miałam wiele wątpliwości ..a przede wszystkim uważałam ,że to bez sensu ...przyszedł czas kiedy sie odważyłam i tego nie żałuję . Nie chciał byś znać scenariuszy jakie sobie dopisywałam .Myślę ,że nie powinniśmy Elektro...c oceniać tylko pozwolić jej dojrzeć do tej decyzji ,jak to mówią ...dać czas czasowi rufio - Nie 24 Paź, 2010 18:16 Zadna terapia nie jest bez sensu ma dookoła wiele przykładów ze pomaga - wkurza mnie ze ktos kto nigdy nie był lub wpadl na chwile i zaczyna mowic tylko po to aby mówic - i z gory zakłada że to jest na nic .Zak łdanie z góry ze nic mi nie pomoze kosztowało mnie 6 lat picia i marnowania zycia sobie i innym - moze będzie madrzejsza ?milutka - Nie 24 Paź, 2010 18:24
rufio napisał/a:
Zak łdanie z góry ze nic mi nie pomoze kosztowało mnie 6 lat picia i marnowania zycia sobie i innym - moze będzie madrzejsza ?
No tak ...Twoje zdanie jest oparte na własnych przeżyciach ,jesteś pewny swojego zdania bo to przerabiałeś i ja to rozumiem ...ale rozumiem również Elekro....c ,że ma takie wątpliwości ,walczy póki co sama ze sobą i jest to może bardziej pomocne niż pójście na tę terapię bez przekonania i na siłę .Pozwólmy jej dokonać wyboru ,jesli kolejny raz "wpadnie w dołek "przynajmniej będzie wiedziała ,że nie tędy droga elektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 18:38 Wiadomo,że idąc na terapię nie masz pojęcia kogo tam spotkasz..Sa różni terapeuci i ludzie.Może się zdarzyć,że wpadniesz w panikę. Przecież nie mam napisane na czole; uwaga jestem bardzo wrażliwa.Nikt nie zna naszych stanów emocjonalnych juz na dzień dobry. Bardzo łatwo jest zranić człowieka nawet jednym nieodpowiednim gestem..a od tego już maleńki kroczek ,żeby zapić.Picie jest zależne od nas samych .Tego nie zrobi żadna terapia...Sami musimy się pilnować.. Klara - Nie 24 Paź, 2010 18:43
elektrophonic napisał/a:
Przecież nie mam napisane na czole; uwaga jestem bardzo wrażliwa.
Takich jak Ty mają tam na pęczki. Nie przejmuj się.
Najpierw rozmawiasz indywidualnie, więc możesz poinformować terapeutę o tym jaki masz problem.
Nie dowiesz się jak jest, zanim się nie przekonasz.
Szkoda Twojego życia na czekanie milutka - Nie 24 Paź, 2010 18:45
elektrophonic napisał/a:
Wiadomo,że idąc na terapię nie masz pojęcia kogo tam spotkasz..Sa różni terapeuci i ludzie.
No tak ...ale jeśli było by to tak oczywiste to przecież gdybyś wiedziała ,że sie potkniesz to poszłabyś inną drogą Najpierw spróbuj dopiero wyciągaj wnioski ,przede wszystkim zmień nastawienie .Wrażliwość to jest bardzo piękna cecha ale nie wolno jej mylić z innymi cechami które nie pozwalają obiektywnie patrzeć na życie i problemy z nim związane .Warto popracować nad samym sobą i spróbować pomóc sobie poprzez wyjście do ludzi pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 19:13
elektrophonic napisał/a:
nie
będę mówić całej prawdy dotyczącej jakichś trudnych przeżyć, czasami
wręcz będę kłamać., żeby przedstawić coś w lepszym świetle, albo tylko
dlatego, że powiedzenie prawdy oznaczałoby przyznanie się do własnego
bólu i bezbronności
To po co się na tą terapie wybierasz. To nie sanatorium..........
Ze swojego odwyku pamiętam moment w którym waliłem pięściami w ścianę z bezsilności i bólu...............mnie pomogłopterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 19:15 coś mi się w kompie miesza pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 19:19
elektrophonic napisał/a:
. Przecież nie mam napisane na czole; uwaga jestem bardzo wrażliwa
Klara napisał/a:
Takich jak Ty mają tam na pęczki.
elektrophonic napisał/a:
Bardzo łatwo jest zranić człowieka nawet jednym nieodpowiednim gestem..a od tego już maleńki kroczek ,żeby zapić
Ty zostawiasz sobie otwartą furtkę żeby się napić..........moim zdaniemelektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 19:55 Widzę dyskusja trwa...i sprowadza się w sumie do niczego.Cenne uwagi...ale..Nie neguję waszego sposobu patrzenia na problem alkoholowy.Każdy ma prawo wyboru i trwać w abstynencji jak mu jest wygodnie.Grunt to nie pić i każda metoda jest dobra.W tym przypadku moim wyborem jest abstynencja..Mam zamiar trzymać się tego wyboru.Mam wrażenie ,ze na siłe sugerujecie,że bez terapii nie da sie trwać w abstynencji..Co jest totalną bzdurą.Od nas samych zależy jak nasze zycie będzie wyglądać.Tylko my decydujemy,co tak naprawdę jest dla nas najlepsze i dlaczego obcy człowiek ma lepiej wiedzieć ode mnie,co mi tak naprawdę potrzeba...Nie pisałam,że wybieram sie na terapię.To był domysł,ale nie z mojej strony.Ja tylko obalam fakty i mity dotyczące wlaśnie leczenia.sa ludzie,ktorzy potrzebują takiej formy wsparcia i leczenia ,są tez i wyjątki.Odnoszę swój sukces,walcząc samodzielnie.Odstawiam alkohol i narkotyki jednocześnie.Może znajdzie się osoba w podobnej sytuacji i sama sie wypowie.stiff - Nie 24 Paź, 2010 19:58
elektrophonic napisał/a:
Od nas samych zależy jak nasze zycie będzie wyglądać.
elektrophonic napisał/a:
Co jest totalną bzdurą.
W przypadku alko... pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 20:01
elektrophonic napisał/a:
Odnoszę swój sukces,walcząc samodzielnie
Mój "sukces" polegał na tym, że ile razy próbowałem samodzielnie walczyć z problemem ( tak około 6 lat), tyle razy "padałem na pysk" i tyle było mojego. Nie przeczę, może Ty należysz do takich, którzy sobie z tym poradzą, ale ze swojego doświadczenia (i innych) wiem, że to prawie niemożliwe...........próbuj..........Twoje życie, Twoje wybory..........jolkajolka - Nie 24 Paź, 2010 20:03 Ja jestem straszną introwertyczką i zanim trafiłam na "swoją" terapeutkę,przerobiłam trzy terapie. I w zasadzie na każdej trzeba było ze mnie siłą wyciągać jakiekolwiek informacje. Nigdy do oratorów nie należałam i pomimo,że terapia mi pomagała nigdy za wiele sie ode mnie nie dowiedziano. Ale zawsze będę dziękować losowi,że w końcu zdecydowałam się na leczenie. Może i Ty się skusisz. Kiedyś...stiff - Nie 24 Paź, 2010 20:04
elektrophonic napisał/a:
Może znajdzie się osoba w podobnej sytuacji i sama sie wypowie.
Były tu takie osoby i z tego co wiem popłynęły...pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 20:06
elektrophonic napisał/a:
.Od nas samych zależy jak nasze zycie będzie wyglądać
O tym możesz już zapomnieć...........to od ludzi nieuzależnionych zależy, jak będzie wyglądać ich życie. Myśmy tę szansę już utracili jako uzależnieni i nie łudź się, że jesteś inna............elektrophonic - Nie 24 Paź, 2010 20:31 Popłynęły ,bo chciały...Droga do trzezwości ma być skuteczna i jedynym celem.nie krytykujmy się nawzajem i swoich metod walki z wódą, bo ja myślę, że każda metoda jest ok, byleby nie pić..Jesteśmy różni..Różnimy się osobowością temperamentem itd ,to że dla jednego jedna metoda jest ok, nie musi być ok dla każdego. Czy każdy alkoholik potrzebuje detoksu? Chyba nie...Może też nie każdy potrzebuje mitingów. Każdy musi tylko jedno : nie pić.rybenka1 - Nie 24 Paź, 2010 20:32 Witajcie nie rozumie czemu od razu sie zaklada a nie mowilem.Mnie fachowcy pomogli z o osrodka jak zyc bez picia jak radzic sobie bez alk jak uwazac rozpoznawac sygnaly glodu.Skonczylam terapie i na koniec terapeutka mi powiedziala masz wiedze wiesz wszystko tylko od ciebie zalezy jak wykorzystasz ta wiedze i doswiadczenie od nas samego i tylko.W glowie sie ma czy sie chce pic czy nie.Widocznie nie karzdy potrzebuje takiej pmocy jak terapia .Pozdrawiam.pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 20:39
rybenka1 napisał/a:
nie rozumie czemu od razu sie zaklada a nie mowilem
Ja tu niczego nie zakładam. Znam mechanizmy tej choroby, bo przerobiłem je na własnym grzbiecie. Moje samodzielne próby zakończyły się totalną klapą, co nie znaczy, że u wszystkich tak musi być. Po prostu terapia, moim zdaniem jest najprostszym sposobem opanowania nałogu a że ktoś chce wypróbować metodę, która w moim przypadku absolutnie się nie sprawdziła, to cóż.........jego życie i jego wybory....stiff - Nie 24 Paź, 2010 20:39
elektrophonic napisał/a:
Popłynęły ,bo chciały...
Uwierz mi, ze ja podczas każdej przerwy w piciu wierzyłem,
ze już nigdy więcej...
Chciałem, bardzo chciałem tylko nie wiedziałem jak to zrobić...
Silna wola przy uzależnieniu nie istnieje, a żadne racjonalne argumenty nie powstrzymują
obsesji picia...milutka - Pon 25 Paź, 2010 09:17
elektrophonic napisał/a:
Widzę dyskusja trwa...i sprowadza się w sumie do niczego.
elektrophonic napisał/a:
Cenne uwagi...ale..Nie neguję waszego sposobu patrzenia na problem alkoholowy.
elektrophonic napisał/a:
Mam wrażenie ,ze na siłe sugerujecie,że bez terapii nie da sie trwać w abstynencji..Co jest totalną bzdurą.
To tylko Twoje wrażenie a czy to bzdura ?...ani Ty ani Ja ani nikt kto dzieli się z Tobą swym doświadczeniem nie jest tego do końca pewny
No ale okej ....skoro jesteś w ten sposób do tego co sie do Ciebie pisze nastawiona to nasuwa mi sie tylko jedno pytanie ...co Ty właściwie tutaj robisz ,po co się logowałaś na tym forum ?Tak na dobrą sprawę po tym co piszesz radzisz sobie sama i nasze dyskusje traktujesz z góry Masakra - Pon 25 Paź, 2010 09:44
elektrophonic napisał/a:
Droga do trzezwości ma być skuteczna i jedynym celem.nie krytykujmy się nawzajem i swoich metod walki z wódą, bo ja myślę, że każda metoda jest ok, byleby nie pić..Jesteśmy różni..Różnimy się osobowością temperamentem itd
Coz za piekne slowa...zeby sie nachlac Takie manipulacje to my a nie z nami
Byc moze Ty naprawde wierzysz, ze chcesz nie pic- ja tego nie neguje jednak Twoj przyklad jest typowym kombinowaniem. Nie bylas nawet na 1 spotkaniu a juz wiesz co by bylo (oczywiscie same tragedie, brak skutecznosci i inne dramaty)
Co tez to ludzie nie wymysla zeby tylko nic nie robic
Mamy inne temperamenty, jestesmy rozni ale moja grypa nie rozni sie niczym od Twojej- alkoholizm to tez choroba...
Probuj sama- fajnie bedzie Nie picie na sile na d***, kompletny brak zrozumienia swoich nastrojow, powielanie pijanych schematow i dalszy balagan w zyciu, a na koniec jedno wielkie *j**** i wielkie oczy ze zdziwienia poprzedzone totalnym zalamaniem... i tak w kolko az do smierci
Powodzenia elektrophonic - Pon 25 Paź, 2010 10:36 To jest mozliwe jesli dokona sie faktycznie wewnetrznego rachunku sumienia i zmieni całe swoje JA. ...To można zrobic, potrzeba inteligencji i duzo konsekwencji. ..jak widać u was to nie występuje...Wiedźma - Pon 25 Paź, 2010 10:50
elektrophonic napisał/a:
potrzeba inteligencji i duzo konsekwencji.
Zapomniałaś jeszcze o silnej woli.
elektrophonic napisał/a:
jak widać u was to nie występuje.
Widocznie. Dlatego zdawaj nam co jakiś czas relacje jak Ci idzie.
Może się czegoś nauczymy.pinocchio - Pon 25 Paź, 2010 11:13
elektrophonic napisał/a:
To jest mozliwe jesli dokona sie faktycznie wewnetrznego rachunku sumienia i zmieni całe swoje JA. ...To można zrobic, potrzeba inteligencji i duzo konsekwencji. ..jak widać u was to nie występuje...
Pozwolisz elektrophonic, że się włączę do tego wątku:
Jak chcesz dokonać tego wewnętrznego rachunku sumienia zupełnie sama?
Bez żadnego spowiednika czy innego powiernika, przed którym mogła byś się otworzyć?
Nie twierdzę, że to musi być terapeuta uzaleznień czy też uczestnicy grupy terapautycznej, ale jeśli nie - to trzeba sobie poszukać jakiś innych zewnętrznych punktów odniesienia.
Bez tego nie bardzo to widzę. To trochę jak próba zrobienia sobie zupełnie nowego makijażu - bez lustra.
I jeszcze jedno:
inteligencja i konsekwencja (upór) mają się nijak do rachunku sumienia.
Bardziej potrzebne są: otwartość, szczerość i ... odwaga.
Wiedźma - Pon 25 Paź, 2010 11:16
pinocchio napisał/a:
inteligencja i konsekwencja (upór) mają się nijak do rachunku sumienia.
Bardziej potrzebne są: otwartość, szczerość i ... odwaga.
Myślę, że jeszcze przydaje się pokora.Masakra - Pon 25 Paź, 2010 12:43
elektrophonic napisał/a:
To można zrobic, potrzeba inteligencji i duzo konsekwencji. ..jak widać u was to nie występuje...
Masz racje, tutaj to jedna wielka banda glupkow i degeneratow. Co innego Ty- calkiem inny swiat, oczywiscie lepszy. Jakzebys Ty mogla sobie nie poradzic wiec z taka drobnostka jak uzaleznienie...
"Zycie ku***skie jeszcze niejedno Ci pokaze " pinocchio - Pon 25 Paź, 2010 12:43
Wiedźma napisał/a:
pinocchio napisał/a:
inteligencja i konsekwencja (upór) mają się nijak do rachunku sumienia.
Bardziej potrzebne są: otwartość, szczerość i ... odwaga.
Myślę, że jeszcze przydaje się pokora.
Też tak myślę.
milutka - Pon 25 Paź, 2010 13:45
elektrophonic napisał/a:
.To można zrobic, potrzeba inteligencji i duzo konsekwencji. ..jak widać u was to nie występuje...
a to Ci dopiero ...no okej ..ale skoro już jestem w tym temacie to nalegam byś mi odpowiedziała na zadane przeze mnie Ci pytanie elektrophonic - Pon 25 Paź, 2010 13:50 Do tej pory starałam sie zrozumieć postepowanie ludzi i nie oceniać tego ani tym bardziej krytykować..ale . ..Odnoszę wrażenie,że sami nie wiecie co piszecie.Nie dajecie w ogóle szans człowiekowi,który walczy samotnie.Z góry zakładacie,że mu się nie uda.Totalna dyskryminacja.Nie jesteście w stanie pojąć,że można w sobie wygrzebać tyle motywacji do bycia trzezwym bez terapii. Nie dziwie się,że jest setki osób,które pewnie chciałyby coś napisać na forum,ale widząc wasze traktowanie i kopanie w d**ę,rezygnują.Zero zrozumienia dla innych i siebie tez...i dalej chcecie mówić o pokorze?Wręcz wmawiacie,że człowiek do niczego się nie nadaje,bo nie chodzi na terapię.Wyrzucacie go za burtę stawiając na straconej pozycji.Nie stać was na samodzielną walkę.Uzależniacie się od cieplutkich głosów terapeutów.Idziecie na gotowe ,a wasza tolerancja ogranicza się tylko do ludzi uczęszczających do AA.W sumie tam tez nikt nie mowi ,co masz robić.. Pokażą zagrożenia jakich należy unikać, to już zadanie dla naszej jednak inteligencji,bo zdobycie wiedzy nie wymaga wysokiej etyki....Flandria - Pon 25 Paź, 2010 13:56
elektrophonic napisał/a:
Przecież nie mam napisane na czole; uwaga jestem bardzo wrażliwa.
no to jeśli jesteś bardzo wrażliwa to odradzam metody "leczenia" się na forach alko
zdecydowanie łatwiej "przypierniczyć" komuś, kto jest tylko nickiem w internecie niż osobie, której trzeba później spojrzeć w oczy.
a "specjalistów" tu sporo
Właśnie ze względu na swoją wrażliwość poszukaj prawdziwych specjalistów.
Szukaj terapeutów, którzy mają certyfikat, i którzy przede wszystkim podlegają superwizji (mają własnego terapeutę).czarna róża - Pon 25 Paź, 2010 14:01 Elektra...tu są alkoholicy którzy na początku swojej drogi trzeżwienia nie od razu poszli na terapię,najpierw próbowali sami,na swoich warunkach..na lekach,na kontrolowanym piciu itd..i każdy z nich przekonał się osobiście że nic to im nie dało,nie dziw się więc że radzą Tobie tylko jedną sprawdzoną metodę,która im pomogła..placówka zamknięta,terapia,AA,mitongi..ten sposób znają i w to wierzą...myślę że nikt nie da ci tu innych rad.milutka - Pon 25 Paź, 2010 14:19
elektrophonic napisał/a:
.Odnoszę wrażenie,że sami nie wiecie co piszecie.Nie dajecie w ogóle szans człowiekowi,który walczy samotnie.
Aja skarbie odnoszę wrażenie ,że Ty z góry założyłaś ,że Cię nie lubimy i z góry zakładasz co ci powiemy jeśli powiesz ,że walczysz z nałogiem sama .Ja osobiście uważam ,że jeśli to jest początkowe stadium to sobie poradzisz .Sama o mały włos przez kłopoty z mężem alkoholikiem nie popadłam w alkoholizm popijając wieczorami i gdy się ocknęłam ,że potrzebuję tego alkoholu co wieczór zatrzymałam to błędne koło .Ale to nie było jeszcze uzależnienie bym sobie miała nie poradzić .Pisałam o tym na forum i zapewniam Cię ,że nikt mnie od razu za to nie wysyłał do terapeuty i nie wmawiał mi alkoholizmu .I zapewniam Cię ,że jeśli napiszesz ,że próbujesz zerwać z nałogiem ja jak również inni będą trzymać kciuki za Twoje powodzenie .Przecież to Twoje życie i to Ty sama decydujesz co jest dla Ciebie najlepsze .. Ale nie wymagaj by ktoś kto próbował sam zerwać z nałogiem i mu sie to nie udało pisał Ci ,że dasz rade tylko dla tego by Cię nie urazić
Ja osobiście kilka razy miałam sugerowane by iść na miting Al-alon ,jestem puki co do tej formy pomocy nie przekonana i nie korzystam z takiej pomocy bo takie jest moje zdanie i nikt mnie za to nie dyskryminuje ,choć kilka osób mi sugerowało ,że to było by dobre dla mnie i pomocne .Mam na ten temat swoje zdanie ale staram się również nie komentować a tym bardziej nie wmawiać nikomu ,że to nie ma sensu bo tak na dobrą sprawę jak mogę to robić ?nie korzystając z tej formy pomocy mogę jedynie traktować ten temat z "góry" .incognito - Pon 25 Paź, 2010 14:25
elektrophonic napisał/a:
Każdy musi tylko jedno : nie pić.
On nie musi!!! on chce nie pić Masakra - Pon 25 Paź, 2010 14:29
elektrophonic napisał/a:
Do tej pory starałam sie zrozumieć postepowanie ludzi i nie oceniać tego ani tym bardziej krytykować..ale . ..Odnoszę wrażenie,że sami nie wiecie co piszecie.Nie dajecie w ogóle szans człowiekowi,który walczy samotnie.Z góry zakładacie,że mu się nie uda.Totalna dyskryminacja.Nie jesteście w stanie pojąć,że można w sobie wygrzebać tyle motywacji do bycia trzezwym bez terapii. Nie dziwie się,że jest setki osób,które pewnie chciałyby coś napisać na forum,ale widząc wasze traktowanie i kopanie w d**ę,rezygnują.Zero zrozumienia dla innych i siebie tez...i dalej chcecie mówić o pokorze?Wręcz wmawiacie,że człowiek do niczego się nie nadaje,bo nie chodzi na terapię.Wyrzucacie go za burtę stawiając na straconej pozycji.Nie stać was na samodzielną walkę.Uzależniacie się od cieplutkich głosów terapeutów.Idziecie na gotowe ,a wasza tolerancja ogranicza się tylko do ludzi uczęszczających do AA.W sumie tam tez nikt nie mowi ,co masz robić.. Pokażą zagrożenia jakich należy unikać, to już zadanie dla naszej jednak inteligencji,bo zdobycie wiedzy nie wymaga wysokiej etyki....
Ty to zrozum na poczatek jedna podstawowa rzecz- to co Ty zrobisz ze swoim zyciem to jest tylko i wylacznie sprawa i tak naprawde kazdy ma to gdzies. Dostajesz tutaj porady ludzi, ktorzy na Twoim etapie znajdowali sie x lat temu i tak samo jak Ty miotali sie jak plotkawyciagnieta z wody. Na drodze wieloletniego piekla doszli do tego co Ci teraz przekazuja. Chcesz powtorzyc te cierpienia? nie ma sprawy powtarzaj
Ja sobie polamie reke wejde na forum chirurgiczne i bede ublizal ludziom, ktorzy kaza mi zasuwac do lekarza- bo przeciez jestem na tyle inteligentny, ze reka sama mi sie zrosnie za pomoca mojej silnej woli
Zrozum, ze to co dopadlo Ciebie to choroba. Kazda choroba rzadzi sie swoimi prawami. I co z tego, ze mamy inny kolor skory, inna zasobnosc portfela czy myslimy inaczej- i tak ze zlamana reka spotkamy sie w szpitalu.
Flandra napisał/a:
a to odradzam metody "leczenia" się na forach alko
Ty kazdemu odradzasz tylko sama sie do swoich zalecen nie stosujesz.
Flandra napisał/a:
a "specjalistów" tu sporo
Nie obraz sie ale nie spotkalem tu nikogo z taka specjalizacja do szerzenia herezji jak Ty i mysle, ze slowo "specjalista" pasuje do Ciebie jak ulal nawet bez cudzyslowia (jesli chodzi o herezje rzecz jasna)
Ja wiem, ze Ty chcesz dobrze i ze generalnie jestes dobrym czlowiekiem ale zrozum to, ze w zyciu nie wszystko jest latwe i kolorowe. Roznica jest taka, ze ludzie bedacy tutaj i dajacy tzw kopa w du** sa alkoholikami i sie na tej chorobie w jakims stopniu znaja a Ty nie. Nikt nie lubi byc krytykowany totez nie dziwi mnie reakcja kolezanki. Jednak takim glaskaniem mozna o wiele bardziej zaszkodzic przez opoznienie jej dzialania...
Osobiscie ja wole byc znienawidzony ale powiedziec cos co jest zgodne z moja prawda niz kogos poklepywac po ramieniu i byc lubianym, widzac rownoczesnie jak ten ktos bladzi.
milutka napisał/a:
Aja skarbie odnoszę wrażenie ,że Ty z góry założyłaś ,że Cię nie lubimy i z góry zakładasz co ci powiemy jeśli powiesz ,że walczysz z nałogiem sama .
I chyba wiesz czemu to sluzy incognito - Pon 25 Paź, 2010 14:36
elektrophonic napisał/a:
bo zdobycie wiedzy nie wymaga wysokiej etyki....
.. wiesz co czytam Cię i oczom nie wierzę...
Zastanawia mnie fakt dlaczego wszystkich na forum mierzysz jedna miarką.. AA...?
.... z jednej strony gratuluję Ci pewności siebie, a z drugiej zastanawiam się jak to bedzie dalej .. dam czas czasowi niech on pokaże na co Cię stać... no jezeli jeszcze bedziesz chciała sie tym z nami podzielić
Noi skromnością to TY nie grzeszysz....ponadto chyba zarozumialstwo i pycha Tobą włada, ale to tylko takie moje refleksje Masakra - Pon 25 Paź, 2010 14:43
incognito napisał/a:
no jezeli jeszcze bedziesz chciała sie tym z nami podzielić
Przyznanie sie do bledu wymaga jednak troche pokory pinocchio - Pon 25 Paź, 2010 14:43 Elektrophonic,
przeczytałem jeszcze raz Twój pierwszy wpis w tym wątku.
Proponuję - zrób to samo.
To jest post napisany przez osobę chorą.
Zgodzisz się z tym stwierdzeniem?
Osoby chore to takie, których stan zdrowia wymaga leczenia.
Zgodzisz się z tym stwierdzeniem?
Więc nie obruszaj się, jeśli ludzie proponują Ci abyś się leczyła.
Oni robią to przez życzliwość wobec Ciebie.
Bo to życzliwi ludzie.
A, że ty nie chcesz się leczyć, wolisz walczyć (nie wiadomo z czym) - to jest Twoja sprawa.
Jednak skoro wybierasz w ten sposób - to po prostu nie oczekuj oklasków.
Tomoe - Pon 25 Paź, 2010 14:57
elektrophonic napisał/a:
Czy każdy alkoholik potrzebuje detoksu? Chyba nie...Może też nie każdy potrzebuje mitingów. Każdy musi tylko jedno : nie pić.
A dlaczego alkoholik musi nie pić?
Przecież może pić.
W Polsce alkohol jest substancją legalną i picie jest również czynnością legalną.
I ponad 90 procent alkoholików pije.
Każdemu wolno, alkoholikowi też.
Każdemu alkoholikowi od czasu do czasu udaje się też przestać pić.
Tylko na jak długo?
Nie sztuką jest przestać pić. Sztuką jest nie wracać do picia. Ty dotychczas stosowałaś metodę przerywania picia i brania na jakiś czas "o własnych siłach" - a po jakimś czasie wracałaś do picia i brania.
Na jakiej podstawie sądzisz, że metoda, którą w przeszłości stosowałaś i która była nieskuteczna - tym razem okaże się skuteczna?
Co tym razem w sobie masz, czego nie miałaś przedtem?yuraa - Pon 25 Paź, 2010 14:58
Cytat:
.Odnoszę wrażenie,że sami nie wiecie co piszecie.Nie dajecie w ogóle szans człowiekowi,który walczy samotnie.Z góry zakładacie,że mu się nie uda.Totalna dyskryminacja.Nie jesteście w stanie pojąć,że można w sobie wygrzebać tyle motywacji do bycia trzezwym bez terapii. Nie dziwie się,że jest setki osób,które pewnie chciałyby coś napisać na forum,ale widząc wasze traktowanie i kopanie w d**ę,rezygnują.Zero zrozumienia dla innych i siebie tez...i
no brawo Aneto, w końcu ktos wygarnął całą prawde tym przeterapeutyzowanym bufonom z towarzystwa miłosników terapii. no nie pojmą gamonie jedne że mozna samemu, no bo jak maja pojąć kiedy żadnemu z nich sie to nie udało. za mało motywacji widocznie mieli i za mało etycznie do tego podchodzili.
Dwie setki osób zagląda na forum i zniesmaczone tekstem: sam sobie nie poradzisz idzie przedyskutować ta sprawę z druga dwusetką. a niech idą.
a tak wogóle to ja nie wiem o czym piszę bo z intelektem u mnie kiepsko.
Elektro prosze poprowadź mnie właściwa drogą, może jeszcze terapie i aa cholerne mi całkiem mózgu nie wypalili.
Elektra na prezesa forumMasakra - Pon 25 Paź, 2010 15:02
yuraa napisał/a:
Dwie setki osób zagląda na forum i zniesmaczone tekstem: sam sobie nie poradzisz idzie przedyskutować ta sprawę z druga dwusetką. a niech idą
Sa jednak i tacy, ktorzy mimo tego, ze to co slysza na poczatku i jest im nie na reke, jednak staraja sie cos w tym uslyszec. Tacy maja szanse nie pic.
a reszta... ich losy sa nieznane- czasem tylko dojdzie jakas informacja, ze ktos tam sie zapil czy popelnil samobojstwo.
W sumie nic takiego...Urszula - Pon 25 Paź, 2010 15:08
incognito napisał/a:
ponadto chyba zarozumialstwo i pycha Tobą włada,
A mnie się wydaje, Inco, że to raczej strach włada Electrophonic! Paniczny i wszechogarniający strach przed drugim człowiekiem.
Ze strachu przekonuje sama siebie, że terapia może jej jedynie zaszkodzić, że nie powinna szukać pomocy, poradzi sobie własną siłą woli, itd.
Dopóki nie upora się z tym strachem, żadne racjonalne argumenty do niej nie trafią...
Rozumiem ją, bo jeszcze niedawno też tak miałam. Zamknięta byłam jak małż w skorupie i bałam się terapii gorzej, niż diabeł święconej wody.
Dopiero powoli, bardzo powoli, z pomocą terapuetek zaczęło się to zmieniać. Skorupa lekko się uchyliła, a ja próbuję się z niej wyczołgać na światło dzienne.Tomoe - Pon 25 Paź, 2010 15:12 Strach, wstyd, poczucie winy.
To jest ta Wielka Trójca która utrudnia alkoholikowi podjęcie leczenia.
A najgorszy i najbardziej destrukcyjny jest wstyd.
Tylko jest taki moment w życiu, kiedy człowiek czuje taki strach przed piciem - że ten strach jest silniejszy niż strach przed leczeniem.
To się nazywa DNO.
Electrophonic widocznie jeszcze tam nie była.
Jeszcze swojego oceanu nie wypiła do dna.
Jeszcze się za mało boi picia.kiwi - Pon 25 Paź, 2010 15:45 Super napisalas tak Tomoe :
"Tylko jest taki moment w zyciu,kiedy czlowiek czuje taki strach przed piciem-ze ten strach jest silniejszy niz strach przed leczeniem.
To nazywa sie DNO".
Na DNIE ja juz bylam....ja tam nie chce spowrotem !!!!!! Okropnosc !!!!!
A mnie się wydaje, Inco, że to raczej strach włada Electrophonic! Paniczny i wszechogarniający
Równiez, ale przede wszystkim( takie jest moje zdanie) tak naprawdę nie przyznanie się do bezsilności wobec alkoholu. miałam podobnie tez próby aj...mogłam przeciez nie pic .. ale nawet czasami usprawiedliwiałam się sama przed sobą mówiąc w myslach" przeciez jak bedę chciała to nie musze pic , nikt mnie przeciez do tego nie zmusza, ale ja lubie piwko z soczkiem , czy bez!!... a te terapie to sa dla słabych ludzi co to juz na samym dnie... az nastapił ten mój dzien mojego dna( gdzies pisałam o tym)... o aj..terapia tak sama dobrowolnie się na nia wybrałam .. nikt mnie do tego nie namawiał... no ale przyznanie sie do bezsilności... oj, oj .. oni to oni nie ja...po tygodniu terapii odezwała się pokora.. no widzisz powiedziała.. masz tu wykształconych i nie wykształconych ludzi ... ludzi na wysokich stanowiskach i nie... i co?... nimi równiez zawładnęła ta choroba... oj tak ona nie pyta kim jesteś ? itd.. no musze powiedziec ,ze jeszcze troche ten brak pokory sie we mnie odzywał..
A jeszcze jedno kochana Nie należę do osób które wiedziały co to detoks... yuraa - Śro 27 Paź, 2010 08:19 o tym czy nasz podpowiedzi mają sens i daja efekt:
Jałowe dyskusje czy wirtualny przymusyuraa - Sob 30 Paź, 2010 11:43 coś zamilkla nam Elekrofonia
taki krótki filmik wstawie dla tych co to na zewnatrz emanuja energią i sądza że sami pokonaja wszelkie przeciwności.
Wiedźma - Sob 30 Paź, 2010 12:35
yuraa napisał/a:
coś zamilkla nam Elekrofonia
A co będzie gadać z półinteligentami sław47 - Sob 30 Paź, 2010 14:38 Z całym szacunkiem Jurku, dla Twojego doświadczenia, i niewątpliwego sukcesu w trzeźwieniu, pragnę Ci zwrócić uwagę, że istnieje coś takiego, jak wsparcie polegające na zrozumieniu drugiego człowieka. Łatwo się zapomina jaką drogą dochodziliśmy do zaakceptowania własnych ułomności, a oglądając wklejony film nasunęło mi się tylko jedno skojarzenie, może jak dokopiemy leżącemu to się szybciej podniesie. Nie wiem jaką miałeś intencję, może to rodzaj specyficznej ironii, ale nic w tym budującego nie zauważyłem. To jest moje zdanie, i wypowiadam się w swoim imieniu, ale odnoszę wrażenie, że forum zostało zdominowane przez ludzi, którzy się doskonale rozumieją, a osoby potrzebujące pomocy i szukające wsparcia pozostają gdzieś w tle, może warto zastanowić się czy aby właściwie przekazujecie swoje doświadczenie, i potraficie skutecznie wpłynąć i przekonać ludzi którzy chcą przekroczyć ten najważniejszy próg swojego życia. Osobiście nie uznaję czegoś takiego jak ten cytat z filmu ,, Dzień Świra,, który pozwolę sobie tu wkleić ,, Moja jest tylko racja i to święta racja, bo jeżeli nawet jest i twoja, to moja jest mojsza niż twojsza i zaprawdę powiadam wam, że to właśnie moja racja jest najmojsza,, A tym którzy zapewne będą mnie teraz usilnie sprowadzać na ziemię, powiem, że jest mi to zupełnie obojętne, jak oceniacie moje trzeźwienie, skutecznie zrobi to czas i życie którego już nie zamierzam marnować. Pozdrawiam Sławekstiff - Sob 30 Paź, 2010 15:31
sław47 napisał/a:
jak oceniacie moje trzeźwienie,
Kazdy trzeźwieje po swojemu, choć doświadczenia innych
dają nieocenione wskazówki, jak to robić skutecznie...
sław47 napisał/a:
że forum zostało zdominowane przez ludzi, którzy się doskonale rozumieją,
To bardzo cenna uwaga, nad którą warto sie zastanowić...Markiza - Sob 30 Paź, 2010 16:35 Potwierdzam, od razu to zauważyłam. Dlatego nie chce mi sie gadać. Choć są oczywiscie i sympatyczne osoby...stiff - Sob 30 Paź, 2010 16:54
Markiza napisał/a:
Potwierdzam, od razu to zauważyłam.
Kazde forum opiera sie na starych userach, ja tez kiedyś zaczynałem i potrafiłem sie przystosować,
choć było to forum typowo zadymiarskie, tez alko...
Markiza napisał/a:
Dlatego nie chce mi sie gadać.
Nie musisz, bo wystarczy tylko pisać... jolkajolka - Sob 30 Paź, 2010 20:10 Ja już się przyzwyczaiłam Masakra - Nie 31 Paź, 2010 03:28 Slaw to jak Ci tutaj tak zle (bo za kazdym razem to podkreslasz) to nikt Cie tutaj nie trzyma przeciez- mozesz isc sobie na forum siostr samarytanek i tam glosic swoja "dobroc" jolkajolka - Nie 31 Paź, 2010 08:52 Eeee tam,twardym trzeba być,nie"miętkim" stiff - Nie 31 Paź, 2010 09:15
Masakra napisał/a:
Slaw to jak Ci tutaj tak zle (bo za kazdym razem to podkreslasz) to nikt Cie tutaj nie trzyma przeciez- mozesz isc sobie na forum siostr samarytanek i tam glosic swoja "dobroc"
Akurat ten sarkazm nie jest na miejscu...
Z założenia forum ma służyć osoba oczekującym pomocy, szczególnym osobą,
których problem związany jest z alkoholem...
A to ze mamy luzackie forum, nie zmienia faktu, ze nadrzędnym celem,
jest wspieranie sie w rozwiązywaniu naszych problemów...
Nie przypominam sobie, aby ktoś potraktował Cie niepoważnie,
kiedy byleś w tarapatach...Masakra - Nie 31 Paź, 2010 14:06
stiff napisał/a:
Nie przypominam sobie, aby ktoś potraktował Cie niepoważnie,
kiedy byleś w tarapatach...
A kto tutaj potrzebowal pomocy i jej nie dostal? bo tez sobie czegos takiego nie przypominam. Ja do tej pory pamietam w jakim szoku bylem jak bodajze Ptero z Wiedzma zasugerowali mi, ze moj stan to zespol abstynencyjny, syndrom uzaleznienia.
Pamietam tez swoja poczatkowa reakcje jednak nie ublizalem im od polinteligentow.stiff - Nie 31 Paź, 2010 14:15
Masakra napisał/a:
Pamietam tez swoja poczatkowa reakcje jednak nie ublizalem im od polinteligentow.
Nie czuje się w ogóle inteligentem, a tylko inteligentnym...
A tak poważnie, to często się zapominamy, ze nam tez było trudno znaleźć kogoś,
kto by zrozumiał i nas wysłuchał, dlatego warto zastanowić się czasami
czy aby właściwie reagujemy, na tych co z trudem sie przełamują i wchodzą na forum...Masakra - Nie 31 Paź, 2010 14:19
stiff napisał/a:
czy aby właściwie reagujemy, na tych co z trudem sie przełamują i wchodzą na forum...
Powiedz czy ktokolwiek zostal tu obrazony? zwyzywany? odrzucony? bo takie wyolbrzymienia tu padaja jakbysmy niewiadomo jaka krzywde ludziom robili. Wszyscy wielce delikatni i trzeba uwazac zeby przypadkiem nie urazic kogos, kto czesto sam nam ubliza...
Jest konkretna sprawa- jest odpowiedz a, ze czesto prawda jest brutalna, trudno Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 14:24
stiff napisał/a:
często się zapominamy, ze nam tez było trudno znaleźć kogoś,
kto by zrozumiał i nas wysłuchał, dlatego warto zastanowić się czasami
czy aby właściwie reagujemy, na tych co z trudem sie przełamują i wchodzą na forum
dokładnie
to co się zaczyna dziać w głowach to proces, czasem początek wielkiej rewolucji... Dlatego trzeba dać trochę luzu, czasu do przetrawienia, czasem podyskutowania o swoim punkcie widzenia i przekonaniach... Ale czasem mocny kop w postaci argumentu nie zaszkodzi.. tyle, że nigdy wiemy z jaką wrażliwością a czasem wręcz nadwrażliwością mamy do czynienia po drugiej stronie kabelka stiff - Nie 31 Paź, 2010 14:25
Masakra napisał/a:
Jest konkretna sprawa- jest odpowiedz a, ze czesto prawda jest brutalna, trudno
To prawda, święta prawda i g***o prawda, ale walenie z grubej rury,
na dzień dobry jeszcze nikomu nie wyszło na zdrowie,
tym bardziej kiedy oczekuje sie zrozumienia i rady, a nie połajanki,
która niczego nie wnosi...Masakra - Nie 31 Paź, 2010 14:37
stiff napisał/a:
To prawda, święta prawda i g***o prawda, ale walenie z grubej rury,
na dzień dobry jeszcze nikomu nie wyszło na zdrowie,
Lepsze to niz poklepywanie po ramieniu i czcze pocieszanie, ze nie jest zle, ktore w efekcie moze zaszkodzic
Ja uwazam,ze to jest tak, ze jesli ktos naprawde widzi, ze ma problem z alkoholem i przyjdzie tutaj i dostanie na swoje barki prawde, ktorej byc moze nie jest w stanie na poczatku udzwignac (bo ktoz jest) to moze i taka osoba na pcozatku w buncie stad z krzykiem wyleci. Jednak w jej glowie zostana juz pewne informacje , ktore po kolejnym upadku sobie przypomni "a moze oni mieli racje?". Podobnie jest to opisane w pierwszym kroku...
Z kolei ten, ktory szuka tylko pocieszenia to i tak nie bedzie nic ze soba robil chocbys chodzil za nim na kolanach i go calowal w tylek
To po prostu jeszcze nie jego czas.
Takiejest moje subiektywne zdanie stiff - Nie 31 Paź, 2010 14:47
Masakra napisał/a:
Lepsze to niz poklepywanie po ramieniu i czcze pocieszanie, ze nie jest zle, ktore w efekcie moze zaszkodzic
Doskonale wiesz o czym pisze i co mam na myśli, bo wielokrotnie to poruszałem,
ale Ty jesteś inteligentna bestia i zręcznie kluczysz w temacie omijając istotę problemu... komiwojażer - Nie 31 Paź, 2010 15:03
elektrophonic napisał/a:
do bycia trzezwym bez terapii.
-może to rutyna...ja ,,el,, nie tylko wierzę ale nie wierzę,że da się inaczej.Sam jednak szukam na tym forum,grzebię i zawsze coś znajduję.komiwojażer - Nie 31 Paź, 2010 15:14 Sorry-nie przeczytałem początku,zacząłem od końca i teraz myślę,że Tobie może terapia pomoże.Chyba,że będąc teraz trzeźwą znajdziesz wystarczająco mocną motywację,bo tu czasami jest pies pogrzebany...incognito - Nie 31 Paź, 2010 15:31 .....Im więcej Ciebie tym mniej ,bardziej to czuję niż wiem , im więcej Ciebie tym mniej jak to jest możliwe...
te piękne słowa piosenki śpiewanej przez Natalię Kukulską ,a płynące z głośników u mnie w domu ...( interpretacja tych słów może być dowolna)...moje refleksje ...Im więcej wódy było we mnie to było mnie mniej...
Masakra - Nie 31 Paź, 2010 15:32
stiff napisał/a:
Ty jesteś inteligentna bestia i zręcznie kluczysz w temacie omijając istotę problemu...
Sam tez mam jeszcze mnostwo pracy przed soba
Mi zas chodzi o to, ze nikomu sie tutaj krzywda nie dzieje a kazdy ma swojsposob przekazu informacji ;]Urszula - Nie 31 Paź, 2010 16:55 Czytam i czytam ten wątek i jakoś dziwnie się czuję.
Odoszę wrażenie, że ostatnio wśród forumowiczów nastąpiła bardzo wyraźna polaryzacja na zwolenników "kopania" i "głaskania". Przekrzykują się wzajemnie swoimi racjami gubiąc gdzieś po drodze problemy nowego "usera".
Niektórzy nawet nie próbują zrozumieć, wczuć się w sytuację, w tok rozumowania i myślenia osoby, która po raz pierwszy zjawiła się na forum i... chyba zapominają o 12-tym Kroku... I o własnym buncie przeciwko całemu światu na początku własnej drogi trzeźwienia.
Wydaje mi się, że kop na "dzień dobry" nikogo nie zachęci do ponownego wejścia na Dekadencję, choć nie twierdzę, że kopy są niepotrzebne!
Kopy też są potrzebne, ale trochę poźniej, gdy nowy "user"nabierze przekonania, że znajdzie tu życzliwe, bratnie dusze, że nikt nie chce mu zaszkodzić, że może napisać o wszystkim i co najwyżej jego zachowania (nie osoba!) poddane zostaną krytyce (nie krytykanctwu!!!).
My, alkoholicy, jesteśmy trochę jak dzieci w przedszkolu. I tak powinniśmy traktować również innych alkoholików.
Jednemu dziecku trzeba wymierzyć karę za nieposprzątane klocki, inne wystarczy zachęcić do pozbierania zabawek. Na jedno dziecię podziałają słowa "przestań rozrabiać, bo dostaniesz klapa w tyłek i postawię cię do kąta!", na inne "pokaż, że jesteś już duży i potrafisz się ładnie zachowywać".
Osobiście miałam to szczęście, że kiedy weszłam na forum, nie dostałam kopa już w pierwszym dniu. Przeciwnie, dostałam mnóstwo miłych, ciepłych, sympatycznych wyrazów wsparcia, które upewniły mnie w tym, że nie ja jedna borykam się z problemem alko i że można sobie z nim poradzić.
Kopy (a raczej klapsy, które czasem były dość bolesne) dostałam dopiero po kilku dniach obecności na forum. I uznałam, że to zdrowe, że należy mi się, że na słowa prawdy nie wolno się obrażać, a przynajmniej niektóre uwagi warto przemyśleć.
Nie do wszystkich uwag się dostosowałam, bo zbyt daleko odstawały od mojej sytuacji życiowej, albo uznałam je za szkodliwe dla mnie i mojej rodziny.
Teraz na "kopy" jestem już uodporniona, ale gdybym miast "głaskania" zaliczyła kopniaka i d*** w łeb kijem bejsbolowym już na wstępie?
Być może poddałabym się bez walki, dochodząc do wniosku, że i tak nic już ze mnie nie będzie, skoro nawet podobni do mnie alkoholicy jeszcze głębiej wkopują mnie w szlam zalegający dno...incognito - Nie 31 Paź, 2010 17:04
Urszula napisał/a:
chyba zapominają o 12-tym Kroku.
cyt dla przypomnienia...Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.
No własnie w rezultacie pozostałych kroków... nie da się przerobić 12 kroków w ciagu roku czy dwóch na to potrzeba czasu....
Moze Ty Urszulko wszystkie juz przerobiłas mimo krótkiego okresu abstynencji ..no to gratuluję
zaznaczam ,ze to moje zdanie , a nie złosliwość Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 17:26
incognito napisał/a:
Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków,
ja tak z głowy jedynie kojarzę, że od czegoś trzeba zacząć te kroki, a pierwszy to bodaj pokora..., więc jak wytłumaczyć komuś, że bez tej pokory niczego nie wskóra? Nic się nie poradzi, głaskanie nie pomoże gdy ktoś myśli tylko o tym jaki to on jest silny, wyjątkowo bystry i że sam sobie poradzi.... Jak ktoś tak uważa, to po co tu wchodzi? Przecież miał nie raz szansę się sprawdzić samodzielnie...
Urszula napisał/a:
dostałam mnóstwo miłych, ciepłych, sympatycznych wyrazów wsparcia, które upewniły mnie w tym, że nie ja jedna borykam się z problemem alko i że można sobie z nim poradzić.
Ty Urszulko pisałaś w taki sposób o sobie, że to się nawet do cytowania nie nadaje.... I na pierwszy rzut oka widać było, że więcej kopniaków Ci nie trzeba...bo dobrze zdawałaś sobie sprawę ze swojego położenia, a leżącego się nie kopie....Flandria - Nie 31 Paź, 2010 17:30
Małgoś napisał/a:
Nic się nie poradzi, głaskanie nie pomoże gdy ktoś myśli tylko o tym jaki to on jest silny, wyjątkowo bystry i że sam sobie poradzi....
ona tak nie napisała
napisała, że zraziła się do terapii i terapeutów
nie chciała być sama, nie chciała "kisić" w sobie emocji, problemów - komuś się z nich zwierzyć
tzn. ja tak to zrozumiałamBorus - Nie 31 Paź, 2010 17:31
incognito napisał/a:
No własnie w rezultacie pozostałych kroków... nie da się przerobić 12 kroków w ciagu roku czy dwóch na to potrzeba czasu....
...moim zdaniem niema czegoś takiego, jak "nie da się"... jest, albo nie chcę, albo nie potrafię...
i nie ma czegoś takiego, jak "przerobienie kroków"...przerobiłem i co? mam to z głowy?
nie...staram się żyć zgodnie z Programem, co nie oznacza, że zawsze mi to wychodzi... Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 17:41
Flandra napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Nic się nie poradzi, głaskanie nie pomoże gdy ktoś myśli tylko o tym jaki to on jest silny, wyjątkowo bystry i że sam sobie poradzi....
ona tak nie napisała
napisała, że zraziła się do terapii i terapeutów
nie chciała być sama, nie chciała "kisić" w sobie emocji, problemów - komuś się z nich zwierzyć
tzn. ja tak to zrozumiałam
Wiem, że są wyjątkowo nieufni ludzie i w zasadzie ta nieufność ma za zadanie ochronę by nikt i nic nie krzywdziło... tyle, że tym wypadku ujawnia się druga strona tego medalu i zamyka się taki ktoś w totalnej skorupie nie dając niczego ale też niczego nie biorąc Może warto by się przemóc i uzbroić w cierpliwość? Nie każdy zatrybia od razu, niektórzy nie chcą zatrybić pomimo cierpień bo uważają, że im to (terapia) i tak nic nie da. No to ja mam pytanie: co może takiej osobie pomóc?Flandria - Nie 31 Paź, 2010 17:47
Małgoś napisał/a:
No to ja mam pytanie: co może takiej osobie pomóc?
jeśli pisze, że boi się terapii to namawianie jej na taką formę pomocy nic nie da a wręcz przeciwnie, może jeszcze bardziej zrazić
nie wiem co może pomóc - czy na pewno forum i jego forumowicze są tylko od pomagania ?
nie ma tutaj ani terapeutów ...
mnie pomaga jak się po prostu wypiszę czasem na jakiś tematstaaw - Śro 23 Lut, 2011 04:00
Flandra napisał/a:
jeśli pisze, że boi się terapii to namawianie jej na taką formę pomocy nic nie da a wręcz przeciwnie, może jeszcze bardziej zrazić