WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Chcę zrozumieć swoje współuzależnienie!
dalia - Pią 24 Wrz, 2010 10:22 Temat postu: Chcę zrozumieć swoje współuzależnienie! Już postanowiłam. Dziś rano podjęłam decyzję. KOniec z tym, koniec z moim współuzależnieniem. Ja chcę się leczyć, a co zrobi mój mąż to jego problem.
Ja chcę, bardzo chcę, aby ktoś mi wbił do głowy, że jak będzie pił to ja nie mogę mu pomagać. Na dzień dzisiejszy niby wiem, że tak trzeba, ale w praktyce nie umiem tego zrobić.
Ale od początku ....
Mąż jest alkoholikiem. Jesteśmy małżeństwem 6 lat. Mamy 2 córeczki 6 mies i 2 lata. Pije odkąd pamiętam, długo myślałam, że to dla przyjemności, ja też od czasu do czasu lubiłam napić się piwa. Tylko ja bez tego piwa mogłam życ, on nie.
Jego picie nie jest ciągłe. Ma po prostu od czasu do czasu ciągi. Czasem raz na miesiąca, czasem rzadziej, czasem częściej. Pije sobie ze 3 dni, czasem wraca na noc do domu, czasem nie. Pewnie wiecie co wtedy robię jako żona alkoholika. Odchodzę od zmysłów, boję się o niego, wydzwaniam a on nie odbiera i tak... Kiedyś jak nie było dzieci to jeżdziłam, szukałam, kiedyś go na mrozie zgarnęłam z przystanku autobusowego aby nie zamarzł oczywiście nie raz nie dwa zakrywałam ślady jego picia.
Oboje wiemy, że ma problem. 2 razy podchodził do leczenia. Raz chyba z rok nie pił, chodził na spotkania indywidualne i grupowe. Był zadowolony, chciał tego. Ja też chodziłam na terapię, przerwałam niestety bo im dłużej on nie pił tym mniej potrzebne mi się to wydawało. Wiem, że to był błąd.
On też przerwał, nie pamiętam nawet dlaczego. Chyba z powodu pracy, niestety ma taką pracę - nienormowany czas. NIgdy nie wie kiedy skończy, czasem wraca do domu o 22.
Drugie podejście do leczenia jeszcze krócej trwało ...
Ogólnie jest wspaniałym człowiekiem, mężem, ojcem zakochanym do szaleństwa w swoich córkach. Jak nie pije, jest naprawdę super. Ale standardowo, od czasu do czasu wpada w ciąg. Tak jest i teraz. W poniedziałek wyszedł z kolegą na piwo, wypił ze 2 piwa niby ok, wrócił, rano zabrał się do pracy nad papierami, pracował cały dzień, wieczorem wyszedł znów z kolegą na piwo, kolega wrócił o 23 (nasz sąsiad - słyszałam go) a mąż został, zachlał się i wrócił o 1. I tak do wczoraj, wychodził, pił, wracał. A ja standardowo jak to żona alkoholika, cieszę się, że chociaż wrócił na noc, mam spokojną noc, bo wiem że jest w domu. Czasem w tych swoich ciągach nie wraca do domu na noc, pije gdzieś sam lub z kumplem, sypia gdzie popadnie, w samochodzie, hotelu. Obłędu już dostaję w momentach gdy telefon milczy. Do głowy przychodzą setki myśli, czy żyje, czy nikt go nie napadł, czy nie zamarzł (w zimę).
Wczoraj jak wyszedł wieczorem (pod pretekstem że coś z samochodu musi wziąć) i nie wrócił napisałam mu, że jak nie wróci za chwilę to spakuję siebie i dzieci i się wyniosę. Dziewczynki są malutkie, mają 6 mies i 2 lata. NIe chcę im fundować takiego życia.
Ale nie miałam siły, odwagi żeby wyjechać ... Boję się o niego, najchętniej pojechałabym go szukać, bałam się że jak wyjadę to dopiero się zapije w domu, że już z tego nie wyjdzie.
Póki pracował na etacie było w miarę ok, pił rzadko bo miał obowiązku służbowe. Teraz prowadzi własną firmę, nie odpowiada przed nikim, jak się napije to nie musi się przed nikim tłumaczyć. Jest coraz gorzej odkąd prowadzi tą firmę, bo tłumaczy stresem kolejne piwo. Boję się, że doprowadzi nas do ruiny, że zawali interes, mamy 2 dzieci, kredyt ... nie chcę tak żyć. NIe chcę się ciągle bać.
Myślałam, że jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Teraz coraz częściej widzę, że nie jestem szczęśliwa. On jest chory, chcę żeby nie pił. Chcę być z nim szczęśliwa. NIe chcę się bać.
Wczoraj wrócił i błagał o pomoc, prosił aby dziś nie wypuszczać go z domu, nawet do ogródka na papierosa, bo boi się że przez płot by wyskoczył. Boi się wytrzeźwieć po takim ciągu.
Co zrobić?
Mój mąż nie jest typem, który po każdym piciu przychodzi i prosi o pomoc. Raczej zwykle udaje, że nic się nie stało. Więc myślę, mam nadzieję, że mówi serio i nie udaje.
Przed chwilą się obudził na moment, znów prosił aby go nie wypuszczać z domu, mówił że nie chce stracić kochającej rodziny. Nie chce stracić firmy o której od dawna marzył, a którą dopiero zaczyna prowadzić. NIe chce tak żyć, to są jego słowa.
Ja ośrodek już znalazłam. Jest tam grupa al-anon. Rozmawiałam z nim przed chwilą. Jest skruszony, płakał, mówił że nie rozumie co się z nim dzieje. Bla bla bla. NIe wzruszyło mnie to, po raz pierwszy chyba. Nie byłam miła, byłam oschła. Powiedziałam, że wygląda jak menel, że się nim na chwilę obecną brzydzę. Że nawet nie potrafię do niego teraz mówić o miłości, bo ból jest tak silny, że nie wiem co więcej czuję.
NIe krzyczałam, nie pytałam dlaczego, nie robiłam wyrzutów - chyba pierwszy raz byłam taka .... obojętna.
Powiedziałam, że ten jeden ostatni raz mu pomogę, w sensie zostanę dziś z nim i jutro, do niedzieli. Podam wodę, jedzenie.
Ale wieczorem siada i szuka SAM w necie ośrodka i kogoś od wszywki. Dzwoni SAM. Załatwia SAM. W tym mu nie pomogę, jest dorosły, nie będę go trzymać za rączkę.
Powiedziałam, że siedziałam pół nocy w necie, czytała wypowiedzi takich osób jak ja. Powiedziałam, że wiem że mu pomagam w piciu. Że chcę się leczyć. JA. Niezależnie od tego czy on się będzie leczył. Że chcę się uwolnić od jego picia. Że ktoś mi musi pomóc zrozumieć, że jak będzie pił to ja mam się o niego nie troszczyć i go zostawić jak będzie taka potrzeba. Chcę tego!
Znów poszedł się położyć. Nigdy nie upił się tak, żeby musiał isć na detox. Tym razem też wygląda na to, że przetrzyma sam. Zresztą on od poniedziałku pił, trzeźwiał, pił, trzeźwiał, pił, trzeźwiał więc może jakoś da radę.
Moim celem na dzień dzisiejszy już nie jest jak dotąd to, aby on nie pił. To chyba duży krok na przód. Bo dziś myślę, że chcę zmienić siebie, że chcę mieć więcej siły aby nie przejmować się jego piciem. Że chcę mieć siłę, aby go zostawić gdy będzie taka potrzeba.
beata - Pią 24 Wrz, 2010 10:29
dalia napisał/a: | Moim celem na dzień dzisiejszy już nie jest jak dotąd to, aby on nie pił. To chyba duży krok na przód | Oczywiście,że jest to krok na przód.Teraz zrób następny i rusz pupcię po pomoc dla SIEBIE. dalia napisał/a: | Ogólnie jest wspaniałym człowiekiem, mężem, ojcem zakochanym do szaleństwa w swoich córkach. Jak nie pije, jest naprawdę super. | Mój mąż też taki był.Tylko co z tego..skoro pił i rujnował rodzinę?
sabatka - Pią 24 Wrz, 2010 10:29
brawo za dobre decyzje. ja mam w domu podobną sytuację. wiem co czujesz. trzymaj się dla dzieci
beata - Pią 24 Wrz, 2010 10:31
A tak w ogóle,to witam Cię serdecznie na forum.Cieszę się,że jesteś.
dalia - Pią 24 Wrz, 2010 10:36
Nawet się nie przywitałam.
I ja witam Was kochane i kochani Dziękuję za wsparcie.
Chciałabym zagościć tu na dłużej.
Ogólnie jestem osobą zamkniętą w sobie. Niby na zewnątrz wesoła, optymistka, doskonale radząca sobie, niezwykle samodzielna i nie prosząca nikogo o pomoc.
Nie umiem mówić o swoich uczuciach. Wiem, że na mitingach będzie mi ciężko (chodziłam tylko na terapię indyw.). Łatwiej mi pisać. Ale muszę się przemóc i też zacząć o tym mówić.
Dziewczyny czy Wy jesteście ze swoimi mężami? Czy daje się jakoś ułożyć życie podczas leczenia, aby było normalnie?
sabatka - Pią 24 Wrz, 2010 10:42
ja jestem ze swoim i jest średnio normalnie. możesz w moim pamiętniku poczytać. najgorzej mi przetrzymywać jego nawroty i żalę się dziewczynom na forum. to pomaga.
milutka - Pią 24 Wrz, 2010 10:42
dalia napisał/a: | Moim celem na dzień dzisiejszy już nie jest jak dotąd to, aby on nie pił. To chyba duży krok na przód. Bo dziś myślę, że chcę zmienić siebie, że chcę mieć więcej siły aby nie przejmować się jego piciem. Że chcę mieć siłę, aby go zostawić gdy będzie |
Witaj Dalio bardzo serdecznie Cel jaki sobie postawiłaś na dzień dzisiejszy jest godny podziwu ...tylko czy zdołasz go zrealizować ?.....życzę Ci siły i konsekwencji w działaniu Na własnym przykładzie wiem ,że to trudne ale również wiem ,że to MOŻLIWE
beata - Pią 24 Wrz, 2010 10:47
dalia napisał/a: | Nawet się nie przywitałam. | Wybaczam
dalia napisał/a: | Chciałabym zagościć tu na dłużej. |
Bardzo się cieszę.
dalia napisał/a: | Nie umiem mówić o swoich uczuciach | Witaj w klubie.Choć jest już trochę lepiej...nadal mam z tym problem.
dalia napisał/a: | Dziewczyny czy Wy jesteście ze swoimi mężami? |
Jestem. dalia napisał/a: | Czy daje się jakoś ułożyć życie podczas leczenia, aby było normalnie? | Pod jednym warunkiem.Jeśli oboje tego pragną. dalia napisał/a: | Ale muszę się przemóc | Nic nie musisz.Możesz się przemóc...chcesz się przemóc.
ZbOlo - Pią 24 Wrz, 2010 10:51
dalia napisał/a: | Nawet się nie przywitałam. |
dalia napisał/a: | Chciałabym zagościć tu na dłużej. |
...ZbOlo alkoholik, wita serdecznie Dalię...
Małgoś - Pią 24 Wrz, 2010 11:11
dalia napisał/a: | Rozmawiałam z nim przed chwilą. Jest skruszony, płakał, mówił że nie rozumie co się z nim dzieje |
Choroba postępuje i będzie coraz gorzej... jeśli nie zacznie poważnie się leczyć Ale ON musi uwierzyć że to możliwe i że nie ma innego wyjścia jeśli chce żyć. To będzie trudne teraz, bo na kacu cierpi, ma wyrzuty sumienia... ale za kilka dni mu przejdzie i będzie dalej się siłował ze sobą a Ty będziesz załamana tylko patrzeć Mój robił dokładnie to samo!
A w ogóle to dobrze, że tu jesteś Zawsze możesz się tu wyżalić i dostać odpowiednie odpowiedzi zwrotne.. czyli same korzyści
milutka - Pią 24 Wrz, 2010 11:19
Małgoś napisał/a: | A w ogóle to dobrze, że tu jesteś Zawsze możesz się tu wyżalić i dostać odpowiednie odpowiedzi zwrotne.. czyli same korzyści | Tak ,tak a czasami również pośmiać co działa bardzo kojąco na wszystkie problemy ...warto czasami się oderwać od rzeczywistości
yuraa - Pią 24 Wrz, 2010 11:24
Witaj Dalio
ciesze się ze jesteś
dalia napisał/a: | Dziewczyny czy Wy jesteście ze swoimi mężami? |
nie jestem dziewczyna ale powiem że moja pani przetrzymala wszystkie burze i jest nadal ze mną, od paru lat jedziemy przez zycie na trzeźwo
pietruszka - Pią 24 Wrz, 2010 11:27
Witaj Dalio śliczny nick, u mnie w ogrodzie w tym roku pięknie rozkwitły właśnie dalie.Bardzo je lubię, mam chyba z 30. Prawie każda inna. Są wyjątkowo piękne w tym roku. Dobry znak?
Tak się wczytałam w Twoją opowieść, bardzo mi bliska, u mnie taki dzień nastąpił blisko 5lat temu. Też nie wiedziałam co czuję, oprócz jednego muszę się ratować. No i był pierwszy Al-anon, potem terapia i jakoś wypełzłam pomalutku na światło słoneczne. I mój mężczyzna równolegle przestał pić, podjął terapię, potem zaczął doceniać AA. Nie było łatwo. Bywało gorzko, źle, smutno, z powracającym poczuciem krzywdy rozżalenia, nieufności, lęków.
Ale dzisiaj powiem - było warto.
Dalio teraz trzymaj się jednego słowa KONSEKWENCJA. Ono bardzo przydało mi się w czasie tych pierwszych dni po "przebudzeniu".
Zdecydowałaś o pójściu na Al-anon - IDŹ,
powiedziałaś:
Cytat: | Powiedziałam, że ten jeden ostatni raz mu pomogę, w sensie zostanę dziś z nim i jutro, do niedzieli. Podam wodę, jedzenie.
| - TRZYMAJ SIĘ TEGO
Cytat: | Załatwia SAM. W tym mu nie pomogę, jest dorosły, nie będę go trzymać za rączkę. | - TRZYMAJ SIĘ TEGO.
Wiem, że to trudne. Ale wierzę, że potrafisz. Obudziłaś się, to najważniejsze
Małgoś - Pią 24 Wrz, 2010 11:33
milutka napisał/a: | a czasami również pośmiać co działa bardzo kojąco na wszystkie problemy ...warto czasami się oderwać od rzeczywistości |
Ooo..., te nasze wariactwa mają moc wręcz terapeutyczną
evita - Pią 24 Wrz, 2010 11:52
yuraa napisał/a: | powiem że moja pani przetrzymala wszystkie burze i jest nadal ze mną |
yuraa ale czy twoja pani biernie się poddawała temu co się wokół niej działo swego, wiadomego czasu ? bo teraz to wyszło tak jakbyś zalecał dalii, żeby siedziała przy mężu w pełnej gotowości gdyby naszła go na coś ochota i nie robiła nic poza tym w kierunku swojego wyzwolenia ze współuzależnienia
no i witaj dalio serdecznie
yuraa - Pią 24 Wrz, 2010 12:09
skrót myslowy zastosowalem, absolutnie biernie nie siedziala. choc zagadka pozostaje skąd wiedziala bez żadnych terapii jak ma sie zachowywać. w kazdym razie nie miałem przy niej komfortu picia. żadnego podkładania poduszeczki pod głowę ani usprawiedliwiania mojego stanu, nachlales sie to cierp ja jadę do matki, głodny bidaku jesteś?? to sobie cos zrób.
masz siłę trzymać butelke to i chlebek ukroisz.
milutka - Pią 24 Wrz, 2010 12:13
evita napisał/a: | bo teraz to wyszło tak jakbyś zalecał dalii, żeby siedziała przy mężu w pełnej gotowości | Nie wiem jak Dalia to odbierze ale ja tego tak nie zrozumiałam ...Dalia zadała pytanie a Yura jej odpowiedział yuraa napisał/a: | dalia napisał/a:
Dziewczyny czy Wy jesteście ze swoimi mężami?
nie jestem dziewczyna ale powiem że moja pani przetrzymala wszystkie burze i jest nadal ze mną, od paru lat jedziemy przez zycie na trzeźwo | ale to tylko moje skromne zdanie
evita - Pią 24 Wrz, 2010 12:28
dalia napisał/a: | zostanę dziś z nim i jutro, do niedzieli. |
dalia napisał/a: | Dziewczyny czy Wy jesteście ze swoimi mężami? |
yuraa napisał/a: | moja pani przetrzymala wszystkie burze i jest nadal ze mną |
milutka - Dalia ma w planie odejść od męża, będzie z nim do niedzieli i choć znając życie to zapewne wróci jeszcze nie raz do męża to jednak mogła się zasugerować (ja bym tak zrobiła, gdybym tu weszła taka "świeżonka") że żona yuryy trwała przy nim na dobre i na złe wręcz umilając mu komfort picia a teraz spotkała ją zasłużona nagroda bo ma trzeźwego chłopa w domu
milutka - Pią 24 Wrz, 2010 12:38
Problem polega na tym ,że ciężko jest czasami racjonalnie odebrać myśl drugiej osoby napisaną w kilku zdaniach ....być może masz rację i nie będę się upierać
Ja kiedyś czytając wszystkie swoje posty zauważyłam właśnie ,że inaczej dziś pojmuję niektórych wypowiedzi w moim temacie ,wtedy odbierałam je zbyt emocjonalnie i w ogóle ...każdy sie wypowiada poniekąd według własnych przeżyć
KICAJKA - Pią 24 Wrz, 2010 13:40
Witaj dalio Ja zdecydowałam sie szukać pomocy dla siebie 23 lata temu,bo po 4 latach bycia z alkoholikiem( świadomie bo uważałam za obowiązek pomóc fajnemu człowiekowi),miałam serdecznie wszystkiego dość.Bezwiednie nigdy tego picia mu nie ułatwiałam,zaliczał wszywki i leczenia na zamkniętym odwyku ale wszystko na daremno.Ja czułam się z tym źle i poszukałam pomocy nie dla tego,że on przestanie pić,tylko jak żyć obok tego problemu.Dodatkowym bodźcem była upragniona lecz zagrożona ciąża.W tamtych czasach u nas była możliwość tylko spotkań w Al-anon i skorzystałam z tego bardzo intensywnie.Został sam z problemem a ja żyłam sobie obok.Jak zapijał potrafiłam wyjechać na parę tygodni lub miesięcy(nie obchodziło mnie co stanie się z nim,domem,potwornym bałaganem do jakiego doprowadzało jego picie w domu).W tym czasie sam musiał o siebie dbać i sam szukać pomocy.Wracałam gdy był po leczeniu a dom był doprowadzony do stanu używalności. Na dzień dzisiejszy(niespodziewanie dla mnie) o 16 lat nie pije,a parę miesięcy temu zrealizował to co alkohol mu nie pozwolił przed laty - małżeństwo. To,że potrafiłam przetrwać jego picie a później życie(wcale nie łatwe)bez alkoholu,zawdzięczam kilkunastu latom uczęszczania na Al_anon.Tobie teraz będzie łatwiej,bo są już różne formy pomocy dla współuzależnionych,tylko trzeba korzystać i uczyć się jak sobie radzić.Najważniejsza jest konsekwencja w działaniu -czego Ci życzę.
Klara - Pią 24 Wrz, 2010 13:42
Witaj Dalio!
Widzę, że już wszystko wiesz, więc nie będę się wymądrzała.
Byłoby dobrze, żebyś poczytała sobie wiadomości zawarte w tym dziale: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026 ze szczególnym uwzględnieniem "Zaczarowanego koła zaprzeczeń"
Aha! Z moim mężem - a później przez kilka lat obok niego - żyłam do końca.
Wielokrotnie podejmował leczenie, ale zawsze zapijał, w końcu organizm nie wytrzymał...
dalia - Pią 24 Wrz, 2010 15:20
Dziękuję Wam bardzo
Stan na chwilę obecną. Jutro o 12 wszywka (bardzo tego chce, nie będę mu zabraniać, choć jestem przeciwna). I najważniejsze na godz. 12.30 w środę wizyta u terapeutki. Ośrodek w naszym mieście pierwszą wizytę ustalił mu na 4 października, potem dzwonił do kilku innych w Wawie i też terminy odlege. Udało mu się przewertować internet i znaleść terapeutkę, a którą pracował kiedyś gdy nie pił rok (potem przerwał leczenie z powodów zawodowych). Ale to była osoba, której ufał. Druga próba leczenia się nie powiodła z powodu niekompetentnego terapeuty. Widzę, ze jest zadowolony, że odnalazł tą terapeutkę. Co prawda to samo centrum Wa-wy, korki, my spod Wawy jesteśmy, ale nie zniechęciły go korki, długi dojazd. Wręcz przeciwnie, pojechałby do niej nawet dalej. To chyba dobrze świadczy, co??
W jednym z ośrodków do których dzwonił powiedzieli mu, że esperal jest zabroniony i wszywają placebo, to prawda??
Jedzie jutro, zawiezie go przyjaciel, ma zapłacić 500zł. Warto?
yuraa - Pią 24 Wrz, 2010 15:36
prawda jest taka że nikt tego w kraju nie produkuje, lekarze wszywaja esperal sprowadzany z Białorusi.
Cytat: | Koniec produkcji esperalu
* Gazeta Wyborcza/Rynek Zdrowia
* 20-08-2008 10:57
Żaden alkoholik nie wydłubie już sobie spod skóry esperalu. Polfa skończyła produkować jedyną zarejestrowaną w kraju wszywkę. Lekarze, którzy wszczepiali ją swoim pacjentom, pomstują na bezduszną firmę. Inni cieszą się, że to koniec mitu. - Esperal nigdy nikogo nie uleczył - twierdzą. |
więcej tutaj;
http://www.rynekzdrowia.p...alu,1118,6.html
nielegalność o której tyle się mówi wynika z niezarejestrowania leku na polskim rynku i lekarz stosujacy esperal poniekąd łamie prawo.
moim zdaniem szkoda 500 zł dawac za cos co mozna osiagnąć darmo
Agusia 31 - Pią 24 Wrz, 2010 20:31
Witaj Daljo. Jestem alkoholiczką i mam na imię Agnieszka.
dalia napisał/a: | Że ktoś mi musi pomóc zrozumieć, że jak będzie pił to ja mam się o niego nie troszczyć i go zostawić jak będzie taka potrzeba. Chcę tego! |
Niestety taka jest prawda troszcząc się o niego pomagasz mu pić. stwarzasz mu komfort...Najważniejsza jesteś Ty i Twoje dzieci...
dalia napisał/a: | jak to żona alkoholika, cieszę się, że chociaż wrócił na noc, mam spokojną noc, bo wiem że jest w domu. Czasem w tych swoich ciągach nie wraca do domu na noc, pije gdzieś sam lub z kumplem, sypia gdzie popadnie, w samochodzie, hotelu. Obłędu już dostaję w momentach gdy telefon milczy. Do głowy przychodzą setki myśli, czy żyje, czy nikt go nie napadł, czy nie zamarzł (w zimę). |
Mimo iż sama jestem alkoholiczką byłam w związku z alkoholikiem i narkomanem.Nie raz przechodziłam to co Ty. Wiem jak to jest.Nie raz umierałam ze strachu, bo nie wiedziałam gdzie jest i czy w ogóle żyje.Nic nie jest w stanie opisać tego okropnego uczucia.
Małgoś napisał/a: | Ooo..., te nasze wariactwa mają moc wręcz terapeutyczną |
Tak to prawda.
rufio - Pią 24 Wrz, 2010 21:27
Esperal tak samo pomaga na trzeżwośc jak parasol na skok z mostu samobójców . A te 5 stów mi przeslij juz ja bede wiedział co nimi zrobic . Kolejni naiwni .
Agusia 31 - Pią 24 Wrz, 2010 21:33
rufio napisał/a: | Esperal tak samo pomaga na trzeżwośc jak parasol na skok z mostu samobójców |
Też uważam ,że esperal jest g...wno wart. Alkoholik jak będzie chciał pić to nic go nie powstrzyma. Niczego się nie boi. zaryzykuje wszystkim byle tylko pić.Wiem to z własnego doświadczenia oczywiście.
Więc te 500zł to lepiej na coś lepszego wydajcie...
pterodaktyll - Pią 24 Wrz, 2010 21:36
dalia napisał/a: | ma zapłacić 500zł. Warto? |
Nie warto.......szkoda kolejnego straconego czasu.................
Małgoś - Pią 24 Wrz, 2010 23:05
Przecież wiadomo powszechnie, że wszywka to tylko straszak... nie leczy, a jak się kto uprze to i zapić się da...:/
Ale to czy zechce się leczyć i tak zależy tylko od niego... póki nie ma dosyć takiego życia to nic go nie powstrzyma... i choćby wszystkie monopole w okolicy pozamykali to nie ma takiej siły która go powstrzyma by poszukać gdzieś dalej, lub przeczekać na d*** choćby rok na esperalu... a nawet zaciskając tylko zęby.
Trza zostawić to jemu, niech sam decyduje czego chce jeszcze doświadczyć w swoim życiu... wszak dorosły jest i nie ubezwłasnowolniony
A od Twojej strony Dalio tylko konsekwencja... lepiej nie zaklinać się że się odejdzie, jeśli nie jest się pewnym na 100%, że się to zrobi. Bo takie straszaki niezrealizowane tylko utwierdzają go w bezkarności i ułatwiają dalsze manipulacje....
Ha... czytałam kiedyś wypowiedź, wręcz "pretensję" pewnego alko względem żony, że ta tak długo wytrzymywała jego chore jazdy... o on jak takie rozkapryszone dziecko szalał i cierpiał ze łzami w oczach...
dalia - Sob 25 Wrz, 2010 10:56
Pojechał na wszywkę, kolega go zawiózł. Chciał tego to pojechał.
Wizyta na 12. Ale zaznaczyłam, że mu sama wydrapię to wszywkę jak nie pójdzie jednocześnie na terapię.
Ja wiem kochani, że to jest g.wno warte, ale on to chce i koniec.
Na terapię też jest zapisany, wizyta w środę, napisałam to zresztą w poprzednim poście, więc chyba jedno drugiemu nie szkodzi, co?
A ja nie poszłam wczoraj na al-anon. A tak bardzo chciałam .... Córka obudziła się po drzemce z gorączką i uporczywym kaszlem, chora, musiałam z nią iść do lekarza, ma zapalenie oskrzeli Wizyta lekarska zbiegła się z mitingiem. Kolejny u nas dopiero za tydzień, a ja chciałam juz mieć ten pierwszy za sobą
A sytuacja jest jako tako. Mąż coś tam gada, ja nie. Ja się nie odzywam prawie wcale. Powiedziałam mu, że narazie żyjemy obok siebie a nie ze sobą. Że po pierwszej wizycie u terapeutki zacznę z nim normalnie rozmawiać.
Powiedział mi (nie wiem czy to prawda - nie wierzę mu już), że poprzednio nie był pewny, że chce się leczyć, mało tego, nie wyobrażał sobie że nie tknie alkoholu już do końca życia. Tym razem mówi, że jest inaczej, że jest pewien, że chce być od tego wolny, od alkoholu, od nałogu. Nigdy tak wcześniej nie mówił.
Dziś rano powiedziałam, że wychodzę, nie mówiłam dokąd i kiedy będę, tylko że będę żeby zdążył pojechać na wszywkę. Poszłam do fryzjera i manikurzystki. Jestem zadowolona
I kazałam mu odwołać jutrzejszą wizytę rodziców. Pisałam Wam, że mamusia alkoholiczka (nigdy się do tego nie przyznała) twierdzi, że to wstyd chodzić na terapię, że tam tylko menele są i że jak ktoś nie chce pić to nie pije. To nie moment na ich odwiedziny, bo jeszcze mu naoopowiada znów takich rzeczy, a on chyba potrzebuje teraz innego wsparcia.
dalia - Sob 25 Wrz, 2010 11:32
Aaaa i jeszcze jedno. Może pomyślicie, że jestem nienormalna, ale wczoraj pomyślałam sobie, że muszę zadbać o siebie, bo gdy dojdzie do tego, że go zostawię to przecież nie mogę być jak ta zaniedbana, rozżalona, nieszczęśliwa żona alkoholika tylko chcę być atrakcyjną babką, żeby nie być samą do końca życia Tak, tak, pomyślałam sobie, że jak go zostawię to w końcu znajdę kogoś innego
Dlatego ten fryzjer i dlatego też od wczoraj jestem na diecie proteinowej, do której przymierzałam się już od kilku mies (mam sporo kg do zrzucenia po ciąży).
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 11:43
dalia napisał/a: | mówi, że jest inaczej, że jest pewien, że chce być od tego wolny, od alkoholu, od nałogu. Nigdy tak wcześniej nie mówił. |
Możliwe, że tym razem rzeczywiście się uda, bo teraz, w tym momencie on rzeczywiście może i ma dosyć. Ale co będzie, gdy poczuje się "silniejszy"? Tego nikt nie wie, a tym bardziej on sam. I tak jak mi tu ktoś wcześniej napisał odnośnie mojego menia, albo zatrybi na terapii i będzie się rozwijać, zmieniać pracować nad albo nie. Wiem, że my, partnerki możemy mieć spory udział w zdrowieniu, ale tylko wtedy gdy działamy z głową. Oni teraz jej nie mają, a my same często już w nic nie wierzymy... Oderwać się od złych myśli samemu jest nam ciężko...
Ale na szczęście jest forum, AlAnon... to pomaga, naprawdę
Ja sama zaczęłam chodzić na Al Anon, ale też ciągle coś mi przeszkadza. Mam spotkania koło domu, ale tylko w piątki i właśnie wtedy jak nie córka ma sprawę i przyjeżdża do mnie, to choroba mnie rozłożyła, to znów wizyta u dentysty... Ale to nie zając, nie ucieknie, tym bardziej, że czytam sporo takie choćby 12 stopni staram się przekładać na swoje potrzeby a pomagam sobie książką Osiatyńskiego "Alkoholizm. Grzech, choroba i.." Podoba mi się jego sposób opisania tam 12 kroków, każdy może je wykorzystać, nie tylko alkoholik.
A tak w ogóle, to wyglądasz na bardzo konkretną i mądrą babeczkę, potrafisz wziąć się w garść i działać zamiast tylko płakać i załamywać ręce
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 11:52
Jestem pod wrażeniem Twojej postawy. Dobry przykład dajesz.
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 11:54
Agusia 31 napisał/a: | Jestem pod wrażeniem Twojej postawy. Dobry przykład dajesz. |
Przede wszystkim robi dobrze sobie... a to się udziela innym
dalia - Sob 25 Wrz, 2010 11:55
Agusia, Małgoś dzięki!
Bałam się napisać o tym, że myślę o ewentualnym związku z innym mężczyzną gdzieś tam kiedyś gdy z mężem nie wyjdzie, bo co niektórzy mogliby pomyśleć, że już go skreśliłam, nie kocham i takie tam ....
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 11:58
Małgoś napisał/a: | Przede wszystkim robi dobrze sobie... a to się udziela innym |
Tak to prawda. Ale po przeczytaniu tego co Dalja napisała zaraz śmigam obciąć włosy. Od jakiegoś czasu z tym zwlekam, bo zawsze coś...Ale jak zrobi się coś dla siebie to i humor lepszy.
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 12:01
Agusia 31 napisał/a: | śmigam obciąć włosy |
ja postanowiłam zapuszczać....
chcę mieć dłuższe, takie bardziej... kobiece
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 12:02
dalia napisał/a: | Agusia, Małgoś dzięki! |
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 12:03
dalia napisał/a: | Bałam się napisać o tym, że myślę o ewentualnym związku z innym mężczyzną gdzieś tam kiedyś gdy z mężem nie wyjdzie, bo co niektórzy mogliby pomyśleć, że już go skreśliłam, nie kocham i takie tam .... |
No co Ty. Masz prawo dbać o swoje szczęście...
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 12:04
Małgoś napisał/a: | ja postanowiłam zapuszczać....
chcę mieć dłuższe, takie bardziej... kobiece
_________________ |
No kobiece pewnie tak,ale jak się ma takie mysie ogonki to lepiej przyciąć. Niech chociaż robią wrażenie,że jest ich więcej..
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 12:06
dalia napisał/a: | Agusia, Małgoś dzięki!
Bałam się napisać o tym, że myślę o ewentualnym związku z innym mężczyzną gdzieś tam kiedyś gdy z mężem nie wyjdzie, bo co niektórzy mogliby pomyśleć, że już go skreśliłam, nie kocham i takie tam .... |
Jeśli chciałabyś innego, to pewnikiem nie pisałabyś tu, na forum... tylko kopnęłabyś w zadek męża i szukała sobie nowego
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 12:11
Agusia 31 napisał/a: | jak się ma takie mysie ogonki to lepiej przyciąć |
jeśli włoski masz nie za bardzo gęste to dobre cięcie potrafi cuda no i odżywianie ...
nie wiem jaki masz kolorek, co lubisz i w czym ci dobrze, ale bardzo polecam naturalne, czyli henna...
tyle, że to się wiąże ze zmianą koloru właśnie, a nei wiem czy byś tego chciała..
dalia - Sob 25 Wrz, 2010 12:14
Ja ufarbowałam, a dokładnie refleksy zrobiłam, tam takie 3-kolorowe od dziś w odcieniach ciepłych rudawych brązów i słomkowy blond. Też zapuszczam bo wolę jednak długie i lepiej się czuję w długich. Mam teraz takie do ramion, ale mam gęste wiec kiepsko to się układa.
A takie przyjemności typu fryzjer oj poprawiają humor, poprawiają. Od rana mi się micha śmieje
Mąż dzwonił przed momentem, że jest już po wszywce (jakby chciał się tłumaczyć co robi i gdzie jest hmmmm nigdy się nie tłumaczył to teraz mu się zachciało to chyba dobry znak). Mówil, że od rana i przed zabiegiem trząsł się jak galareta z nerwów, chciał, ale bał się, ale teraz jest już po i jest spokojny. Lekarz mu podobno jeszcze też udzielił moralizatorskiej gadki, że terapia mu potrzebna bo sam esperal to tylko taki straszak.
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 12:19
dalia napisał/a: | jakby chciał się tłumaczyć co robi i gdzie jest hmmmm nigdy się nie tłumaczył to teraz mu się zachciało to chyba dobry znak |
on teraz szuka potwierdzenia dla swoich decyzji... bardzo ich potrzebuje bo sam jest bardzo słaby i łatwo go złamać... dlatego będzie wszędzie szukał akceptacji, klepania po plecach etc....
dalia napisał/a: | lepiej się czuję w długich. |
a ja większość życia na krótko... bo wygodniej
ale nei ma to jak kawałek dłuższego, łagodzącego rysy włosa... Bałam się zapuszczać, ale teraz wszędzie słyszę, że mi o wiele lepiej w dłuższych, i że szczuplej wyglądam i w ogóle to dlaczego tego wcześniej nei zrobiłam
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 12:27
Małgoś napisał/a: | nie wiem jaki masz kolorek, co lubisz i w czym ci dobrze, ale bardzo polecam naturalne, czyli henna...
tyle, że to się wiąże ze zmianą koloru właśnie, a nei wiem czy byś tego chciała.. |
Włosy od niedawna mam w jednym kolorze-czarne. Ogolnie jestem szatynką. A do tej pory chodziłam z pasemkami, ale potrzebowałam zmiany. A długość też do ramion i troszkę postrzępione bo wyszczupla ponoć twarz i jeszcze nadaje objętości-włosą...
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 12:37
Agusia 31 napisał/a: | jeszcze nadaje objętości-włosą... |
w takim razie polecam hennę...
Po niej włosy robią się grubsze, pięknie błyszczą... uspokaja gruczoły łojowe i generalnie dobrze robi skórze głowy...
Sama jestem szatynką i robię bardzo ciemny brąz właśnie mieszanką henny. Tam gdzie mam chemiczną farbę jest ciut ciemniej, ale różnica jest bardzo niewielka płynna i prawie nie widoczna, bo włosy tak błyszczą jak tym laskom w reklamach TV Polecam...
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 12:45
Małgoś napisał/a: | bo włosy tak błyszczą jak tym laskom w reklamach TV Polecam... |
Dziękuję na pewno skorzystam z rady...
dalia - Sob 25 Wrz, 2010 12:45
Przypomniała mi się dziś pewna sytuacja i dopiero dziś widzę jakie to było upokarzające dla mnie.
Mój mąż parę miesięcy temu poszedł pić, pojechał nad jezioro, wynajął łódkę i pływał sobie w towarzystwie browarków po jezorze od rana do wieczora. Odstresowywał się po ciężkim tygodniu w pracy.
Oczywiście rano mi powiedział, że jedzie do pracy, potem też mówił że jest w pracy (choć już słyszałam w jego głosie alkohol, ja wiem po głosie nawet gdy jedno piwo wypije).
Potem telefon już milczał, a im dłużej milczał tym częściej ja dzwoniłam. W końcu się oba telefony rozładowały (pewnie od moich natarczywych połączeń).
O tym, że jest nad jeziorem dowiedziałam się od jego przyjaciela-wspólnika, do którego zadzwonił i powiedział gdzie jest. Z płaczem w głosie, z histerią błagałam by pojechał go szukać, że przecież się utopi, obarczyłam go odpowiedzialnością.
Dzwoniłam też do jego pracownika, oczywiście też histeryzując. Znalazł go jego pracownik śpiącego w samochodzie na parkingu przy zamkniętym oknie w upale, przytaszczył do domu. Jakie to było upokarzające ... dla mnie ... tak prosić o pomoc obcych ludzi, płakać w słuchawkę, spojrzeć o oczy człowiekowi, który mi przywlókł ledwo przytomnego męża do domu - wtedy bałam się strasznie że rzeczywiście się utopi, myślałam tylko o tym, aby go ktoś znalazł (bo ja nie mogłam jechać - byłam sama z dziećmi). Pamiętam, że zbliżała się burza i już widziałam go gdzieś upitego do nieprzytomności w łódce na srodku jeziora jak się topi. Ale dziś patrzę na to z innej perspektywy.
Wtedy zgubił dokumenty, 200zł i telefony komórkowe (albo mu ukradli).
Stracił wszystkie biznesowe kontakty wraz z telefonami.
Nie nauczyło go to niczego, chociaż obiecywał że nie będzie już pił więcej (sratatata).
Masakra. Jak dzieci. Gorzej ....
Agusia 31 - Sob 25 Wrz, 2010 12:50
I tak to już jest.Ty umierałaś z niepokoju, nakręcając sobie swoj wlasny film, a mężuś całkiem nieżle się bawił...
dalia napisał/a: | Jakie to było upokarzające ... dla mnie ... tak prosić o pomoc obcych ludzi, |
Nie patrz na to w ten sposób. Wtedy było wtedy. Teraz wiesz , jak postąpić i gdyby co to nie popelniaj tych samych błędów...
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 12:56
dalia napisał/a: | Nie nauczyło go to niczego, chociaż obiecywał że nie będzie już pił więcej |
Cały system iluzji i zaprzeczeń tak wciąga chorego, że ten naprawdę nie jest świadomy swojego postępowania i konsekwencji swoich kłamstw i ekscesów... Chodzą jak zaczarowani, w jakimś amoku...
Klara - Sob 25 Wrz, 2010 13:01
dalia napisał/a: | chcę być atrakcyjną babką, żeby nie być samą do końca życia |
Czy wiesz Dalio, że osoby współuzależnione mają tendencję do wpadania z jednego chorego związku w inny - podobny?
Byłoby dobrze, gdybyś pomyślała o terapii dla współuzależnionych, co pozwoliłoby Ci zorientować się, czy źródła tej dysfunkcji tkwią wyłącznie w obecnym Twoim związku z alkoholikiem i w ten sposób ułatwić sobie układanie życia w przyszłości z nim, lub bez niego.
Małgoś napisał/a: | Ja sama zaczęłam chodzić na Al Anon, ale też ciągle coś mi przeszkadza. |
Sposobem na to jest ogłoszenie wszystkim wokół, że konkretne godziny tego a tego dnia w tygodniu są zarezerwowane tylko dla Ciebie, nikogo w tym czasie nie przyjmujesz i z nikim się nie umawiasz.
Wierz mi, to działa i w krótkim czasie wszyscy się do tego przyzwyczajają do tego stopnia, że gdy przypadkiem tego dnia będziesz w domu, usłyszysz pytanie: "Mamo, co Ty tu robisz"?
Małgoś - Sob 25 Wrz, 2010 13:10
Klara napisał/a: | konkretne godziny tego a tego dnia w tygodniu są zarezerwowane tylko dla Ciebie |
Też o tym pomyślałam... i tak zrobię w końcu, bo inaczej to zawsze będzie coś ważniejszego...
sabatka - Sob 25 Wrz, 2010 17:18
przy małych dzieciach trudno sobie takie zorganizować ale da siuę to zrobić. przytulam cię
beata - Sob 25 Wrz, 2010 17:20
dalia napisał/a: | Aaaa i jeszcze jedno. Może pomyślicie, że jestem nienormalna, ale wczoraj pomyślałam sobie, że muszę zadbać o siebie, bo gdy dojdzie do tego, że go zostawię to przecież nie mogę być jak ta zaniedbana, rozżalona, nieszczęśliwa żona alkoholika tylko chcę być atrakcyjną babką, żeby nie być samą do końca życia Tak, tak, pomyślałam sobie, że jak go zostawię to w końcu znajdę kogoś innego
Dlatego ten fryzjer i dlatego też od wczoraj jestem na diecie proteinowej, do której przymierzałam się już od kilku mies (mam sporo kg do zrzucenia po ciąży). | Normalnie medal Ci się należy za ten post.
dalia - Nie 26 Wrz, 2010 06:37
sabatka napisał/a: | przy małych dzieciach trudno sobie takie zorganizować ale da siuę to zrobić. przytulam cię |
Wiecie co, najgorsze jest to że my mieszkamy 200km od najbliższej rodziny, babcie, ciocie są daleko. Aby gdzieś wyjść muszę umawiać się z mężem, że on zostanie w domu. A on teraz będzie chodził na swoją terapię 4 razy w tygodniu po pracy, i tak już część obowiązków będzie musiał poświęcić, nie da rady jeszcze przyjeźdzać do dzieci, abym ja poszła, bo i tak jego terapia będzie mu zajmowała dużo czasu a pracować musi.
Starszą córkę mogłabym jeszcze podrzucić do sąsiadki, ale przecież nie za każdym razem, bo ona ma swoje dziecko, swoje problemu. Zresztą jest jeszcze młodsza córka, która za długo beze mnie nie wytrzyma i jak zrobi histerię to tylko mama albo tata są w stanie ją uspokoić
NIe wiem jak rozwiązać tą sytuację, bo terapia wymaga REGULARNEGO chodzenia.
KICAJKA - Nie 26 Wrz, 2010 13:43
dalia napisał/a: | bo gdy dojdzie do tego, że go zostawię to przecież nie mogę być jak ta zaniedbana, rozżalona, nieszczęśliwa żona alkoholika tylko chcę być atrakcyjną babką, żeby nie być samą do końca życia Tak, tak, pomyślałam sobie, że jak go zostawię to w końcu znajdę kogoś innego | Super,to mi się podoba -_myślenie przyszłościowe
ziza55 - Pon 27 Wrz, 2010 21:43
dalia napisał/a: | Ogólnie jestem osobą zamkniętą w sobie. Niby na zewnątrz wesoła, optymistka, doskonale radząca sobie, niezwykle samodzielna i nie prosząca nikogo o pomoc.
Nie umiem mówić o swoich uczuciach. Wiem, że na mitingach będzie mi ciężko (chodziłam tylko na terapię indyw.). Łatwiej mi pisać. Ale muszę się przemóc i też zacząć o tym mówić.
Dziewczyny czy Wy jesteście ze swoimi mężami? Czy daje się jakoś ułożyć życie podczas leczenia, aby było normalnie? | Jakbym czytała o sobie.Witaj.Zaledwie tydzien przed tobą weszłam na to forum i po paru dniach wylądowałam na mitingu.Myslałam ze tez mi będzie ciężko tam coś powiedziec ale przekonali mnie tutaj ze nie musze.A jednak odezwałam sie.Po mitingu wylądowałam u psychologa tam też się rozgadałam a dzisiaj byłam na grupie.Mi tez łatwiej pisac wiec robię to tutaj.To tez forma wypowiedzi.Mój mąz pierwszy zaczął się leczyc.Jestesmy w separacji widujemy sie ale nie jest lekko.On sam mnie namawiał na al-anon i dziewczyny sie smiały ze mój alko nie wie co sobie zafundował.Ja zaczęłam mu mówić nie i pomagam mu tylko doradzając nie wyręczając.Widzę ze mu się to nie podoba.Ale to jego problem.Witaj jeszcze raz wśród nas.
ziza55 - Pon 27 Wrz, 2010 21:50
Klara napisał/a: | dalia napisał/a:
chcę być atrakcyjną babką, żeby nie być samą do końca życia
Czy wiesz Dalio, że osoby współuzależnione mają tendencję do wpadania z jednego chorego związku w inny - podobny?
Byłoby dobrze, gdybyś pomyślała o terapii dla współuzależnionych, co pozwoliłoby Ci zorientować się, czy źródła tej dysfunkcji tkwią wyłącznie w obecnym Twoim związku z alkoholikiem i w ten sposób ułatwić sobie układanie życia w przyszłości z nim, lub bez niego. | A tu sie zgadzam.
pietruszka - Pon 27 Wrz, 2010 23:22
dalia napisał/a: | NIe wiem jak rozwiązać tą sytuację, bo terapia wymaga REGULARNEGO chodzenia. |
Wiem, że to trudne, wiele moich koleżanek Al-anonek też boryka się z problemem dzieci, co z nimi zrobić w czasie, kiedy jest miting czy terapia. Wiem, ze kilka tak się zorganizowało, że pomagają sobie nawzajem przy pilnowaniu dzieci. To tez jakieś rozwiązanie. W niektórych miastach funkcjonują tzw. banki czasu - może jest i u Ciebie coś podobnego?
dalia - Wto 28 Wrz, 2010 09:04
Witajcie!
U nas póki co ok. Mąż nie pije, w środę idzie na pierwsze spotkanie z terapeutką. Powiedział wspólnikowi, że będzie się leczył i poprosił go o pomoc, bo jednak ta terapia będzie mu zajmowała większość czasu i wspólnik musi przejąć część obowiązków. A że to jego przyjaciel to się zgodził.
Zdziwił mnie też, że gdy w sobotę zadzwonił do niego taki sąsiad-kolega, z którym wychodził czasem na piwo i zapytał czy idą do baru, maż odpowiedział, że nie bo nie pije, ma problem i idzie się leczyć. W szoku byłam, bo nigdy nikomu (oprócz mnie) nie przyznał się do alkoholizmu. Ale powiedział, że teraz nie może tego ukrywać, niech wszyscy wokół wiedzą, że jest już wyłączony ze spotkańw barze przy piwie.
Miting al-anon mam w piątek o 17.45
Spotkanie w poradni z terapeutką 6 października dopiero.
Kombinuję co by tu wymyślić na piątek narazie, bo mąż może nie wrócić do 17.30 żebym pojechała na miting. Może poproszę dorastającą córkę sąsiadki, żeby wpadła na trochę do nas i posiedziała z dziećmi dopóki mąż nie wróci.
Słyszałam, że przy niektórych mitingach działają jakieś świetlice dla dzieci z opiekunkami, ale niestety moje córki są malutkie, a mitingi są późno, chyba nie zostawiłabym ich z kimś nieznajomym, bo bym się tylko denerwowała i miała ochotę pobiec do nich i nie skupiałabym się na mitingu.
ziza dzięki za posta. Więc taka świeżynka jesteś jak ja Trzymaj się zatem i powodzenia w terapii. A z mężem to już tak definitywnie koniec, czy separacja jest tylko czasowym rozstaniem?
Pozdrawiam Was wszystkich
ziza55 - Wto 28 Wrz, 2010 15:07
dalia napisał/a: | A z mężem to już tak definitywnie koniec, czy separacja jest tylko czasowym rozstaniem? | Mysle ze czasowe,ale czas pokaze.Moze byc róznie,zależy od nas obojga jak to będzie dalej.Narazie on zajął się sobą a ja sobą.Dopiero zaczynam sie uczyc jak zyc z alko,a to ciężka praca.Nie zaszkodzi a moze pomóc.Tez dacie radę,bo chcecie.
Kinga26 - Śro 29 Wrz, 2010 17:55
KICAJKA napisał/a: | dalia napisał/a: | bo gdy dojdzie do tego, że go zostawię to przecież nie mogę być jak ta zaniedbana, rozżalona, nieszczęśliwa żona alkoholika tylko chcę być atrakcyjną babką, żeby nie być samą do końca życia Tak, tak, pomyślałam sobie, że jak go zostawię to w końcu znajdę kogoś innego | Super,to mi się podoba -_myślenie przyszłościowe |
czemu ja mysle podobnie ?? ;-)
tyle że taki nowy to musi być abstynent
albo wcale
pterodaktyll - Śro 29 Wrz, 2010 18:11
Kinga26 napisał/a: | taki nowy to musi być abstynent |
Lepiej sprawdź czy normalny......
ziza55 - Nie 03 Paź, 2010 22:57
dalia napisał/a: | Miting al-anon mam w piątek o 17.45 | Jak tam było na mitingu pochwal sie?
dalia - Nie 10 Paź, 2010 12:34
Hej, sporo się działo ostatnio, bardzo intensywny czas mieliśmy. Ale jestem już po 2 wizytach u terapeutki i 2 mitingach al-anon. Na pierwszym mitingu milczałam, tylko się przysłuchiwałam, ciężko mi było się otworzyć, tym bardziej, że spotkałam tam sąsiadkę, która pewnie nie miała pojęcia o naszych problemach tak jak ja o jej. Jest super
U męża też wszystko ok. Wszystko idzie ku dobremu.
P.S.
Schudłam już 5 kg I czuję się super.
Żeglarz - Wto 12 Paź, 2010 22:31
dalia napisał/a: | Schudłam już 5 kg I czuję się super. |
Jak to kobietom niewiele do szczęścia potrzeba
Żeglarz - Wto 12 Paź, 2010 22:37
dalia napisał/a: | Jest super
U męża też wszystko ok. Wszystko idzie ku dobremu. |
Fajnie jest słuchać dobrych wiadomości
Bądź jednak przygotowana, że jeszcze niejeden zakręt na tej drodze będzie, ale trzymaj się jej wytrwale i konsekwentnie
Wiedźma - Wto 12 Paź, 2010 23:45
Żeglarz napisał/a: | Jak to kobietom niewiele do szczęścia potrzeba |
Niewiele???
Wiesz, ile sie trzeba namęczyć, żeby schudnąć 5 kg?
yuraa - Śro 13 Paź, 2010 08:23
Wiedźma napisał/a: | Wiesz, ile sie trzeba namęczyć, żeby schudnąć 5 kg? |
schudlem 7kg przez ostatni miesiąc i sie nie namęczyłem wcale.
owsianka na sniadanie zamiast jajecznicy na boczku.
nawet dobra ta owsianka.
Żeglarz - Czw 14 Paź, 2010 21:28
Wiedźma napisał/a: | Wiesz, ile sie trzeba namęczyć, żeby schudnąć 5 kg? |
Ja w poniedziałek grając w piłkę w 2 godziny "schudłem" 0,5kg
dalia - Sob 16 Paź, 2010 09:24
Wiedźma napisał/a: |
Niewiele???
Wiesz, ile sie trzeba namęczyć, żeby schudnąć 5 kg? |
Witam
Żeglarz zdaję sobie sprawę, że jeszcze niejedne schody przed nami. W końcu będę żyła z alkoholikiem do końca życia.
Chodzę na terapię, al-anon rzadziej, bo jest w takiej porze że ciężko mi znaleść kogoś do dzieci, które na domiar złego ostatnio sporo choruję, ale staram się przynajmniej 2 x w miesiącu. Zaczynam inaczej postrzegać wiele spraw.
Pozdrawiam
Klara - Sob 16 Paź, 2010 09:27
dalia napisał/a: | Chodzę na terapię |
To fantastycznie!
dalia napisał/a: | W końcu będę żyła z alkoholikiem do końca życia. |
Z babskiej ciekawości zapytam, czy Twój mąż też rozpoczął terapię?
dalia - Sob 16 Paź, 2010 09:50
Tak, rozpoczął.
Na pierwszą wizytę pojechał do Wawy do terapeutki do której kiedyś chodził. Ale tam terapia 4x w tygodniu i to w godzinach południowych uniemożłiwiłaby mu pracę.
W dodatku dojazdy z godzinę, albo i dłużej jak korki - za długo.
Zapisał się do przychodni u nas w mieście.
Narazie był na 3 spotkaniach indyw. i u psychiatry. Dostał (...).
Od najbliższego tygodnia zaczyna terapię grupową.
Jest zadowolony i pasują mu godziny, bo albo przed pracą, albo po pracy, więc jedno z drugim nie koliduje.
Usunęłam nazwę leku.
Klara
izcruks - Sob 16 Paź, 2010 14:45
Najważniejsze jest pokazanie mężowi że nie zrobisz dla niego wszystkiego. Chodzi o to (sam przeżyłem taką sytuację), że gdy żona powiedziała dosyć nic sobie z tego nie robiłem, ale gdy zaczęła działać w tym kierunku tzn nie pomogła mi zrozumiałem jaki jest beznadziejny. Nieszczęście teraz jest przy mnie moja kochana żona, nic nas już nie rozłączy . Musisz być dzielna
ziza55 - Sob 16 Paź, 2010 15:11
Żeglarz napisał/a: | Bądź jednak przygotowana, że jeszcze niejeden zakręt na tej drodze | Dalia,Żeglarz ma rację.Mój alko leczy się i nie pije od 5m-cy,ja chodze na terapie od miesiąca i juz zaczynają się schody.Zaczełam mysleć o sobie i robię wszystko z myślą o sobie i widzę że to mu nie pasuje,ale to jego problem nie mój.Słyszałm tez ze gdy ludzie zaczynają coś robic ze sobą(leczyc sie) różnie moze byc.
Żeglarz - Sob 16 Paź, 2010 18:38
ziza55 napisał/a: | chodze na terapie od miesiąca i juz zaczynają się schody.Zaczełam mysleć o sobie i robię wszystko z myślą o sobie i widzę że to mu nie pasuje,ale to jego problem nie mój.Słyszałm tez ze gdy ludzie zaczynają coś robic ze sobą(leczyc sie) różnie moze byc. |
Terapia wprowadza zmianę w człowieku, a to zawsze jest trudne do przyjęcia. Człowiek to takie zwierzę, które przyzwyczaja się do schematów. I nawet gdy ten schemat jest bolesny to jednak jest "swój", znany i w jakiś tam sposób opanowany.
Po terapi mamy "nowego" człowieka - męża, żonę, partnera - i samemu wówczas trzeba się dostosować, a tego nikt nie lubi
rufio - Sob 16 Paź, 2010 19:27
Żeglarz napisał/a: | Terapia wprowadza zmianę w człowieku, |
Terapia nie wprowadza zadnych zmian - to my wprowadzamy zmiany wskutek terapii - niby niewielka róznica slów ale kolosalna jeżeli chodzi a zycie .prsk
Flandria - Sob 16 Paź, 2010 19:35
rufio napisał/a: | Terapia nie wprowadza zadnych zmian - to my wprowadzamy zmiany wskutek terapii |
zamotałeś się Rufio
terapia (tak jak napisał Żeglarz) wprowadza zmianę w człowieku
a dopiero człowiek, w skutek terapii, wprowadza zmiany w swoim życiu [jeśli oczywiście ma ochotę]
rufio - Sob 16 Paź, 2010 19:40
Niczego nie namotałem - to nie terapia sama w sobie wprowadza zmianay zmiany to my wprowadzamy a terapia jest tylko dodatkiem - książką telefoniczna - ja tak to widze .
aazazello - Sob 16 Paź, 2010 19:48
Flandra napisał/a: | terapia (tak jak napisał Żeglarz) wprowadza zmianę w człowieku
a dopiero człowiek, w skutek terapii, wprowadza zmiany w swoim życiu |
stiff - Sob 16 Paź, 2010 19:53
rufio napisał/a: | to nie terapia sama w sobie wprowadza zmianay zmiany to my wprowadzamy a terapia jest tylko dodatkiem - |
Na pewno nie dodatkiem, ale forma samooczyszczenia,
a wtedy mamy możliwość życia wg. innych standardów często zapomnianych lub nawet nam obcym...
pterodaktyll - Sob 16 Paź, 2010 21:11
rufio napisał/a: | nie terapia sama w sobie wprowadza zmianay zmiany to my wprowadzamy a terapia jest tylko dodatkiem - książką telefoniczna - ja tak to widze |
Cytat: | Flandra napisał/a:
terapia (tak jak napisał Żeglarz) wprowadza zmianę w człowieku
a dopiero człowiek, w skutek terapii, wprowadza zmiany w swoim życiu
|
......a masło jest z masła..........
Borus - Sob 16 Paź, 2010 21:42
...ja też mam dziś ciężki dzień, ale nie do tego stopnia...
stiff - Sob 16 Paź, 2010 21:44
Borus napisał/a: | ...ja też mam dziś ciężki dzień, ale nie do tego stopnia... |
pterodaktyll - Sob 16 Paź, 2010 21:44
Borus napisał/a: | ja też mam dziś ciężki dzień, ale nie do tego stopnia. |
Tomoe - Pon 18 Paź, 2010 11:15
rufio napisał/a: |
Terapia nie wprowadza zadnych zmian |
Zgadzam się.
Terapia to tylko skrzynka z narzędziami wyposażona w instrukcję ich obsługi.
Te narzędzia same niczego nie zmienią.
Zmiany w swoim życiu wprowadza użytkownik narzędzi - pod warunkiem, że posługuje się tymi narzędziami i że robi to zgodnie z instrukcją.
|
|