To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - przerabianie kroków

Urszula - Nie 31 Paź, 2010 17:50

incognito napisał/a:
nie da się przerobić 12 kroków w ciagu roku czy dwóch na to potrzeba czasu....

Moze Ty Urszulko wszystkie juz przerobiłas mimo krótkiego okresu abstynencji ..no to gratuluję


Nie przerobiłam do końca, co szczerze wyznaję!
Ale 12-ty Krok rozumiem jako chęć niesienia pomocy innym. Pomocy!
Pomocy - tylko tyle i aż tyle.
To chyba nie jest równoznaczne z "uszczęśliwianiem na siłę" i próbowaniem narzucenia im "jedynie słusznych racji" z naszego punktu widzenia?
Zasada "primum non nocere" powinna obowiązywać nie tylko lekarzy! :p
Skąd wiesz, że jednym ironicznym słowem nie zranisz kogoś tak głęboko, że do końca życia pozostanie z ropiejącą i niezagojoną raną?
Skąd wiesz, że kop w tyłek postawi akurat kogoś na nogi, a nie odwrotnie?
Każdy z nas już od życia dostał po mordzie i raczej okłady są mu potrzebne, nie kolejne ciosy (choćby tylko werbalne).
Czasem potrzebny jest właśnie ciepły okład, czasem wręcz lodowaty (dla opamiętania!), ale kopać i bić?
Bije tylko człowiek głupi lub słaby.

incognito - Nie 31 Paź, 2010 17:56

Małgoś napisał/a:
I na pierwszy rzut oka widać było, że więcej kopniaków Ci nie trzeba...bo dobrze zdawałaś sobie sprawę ze swojego położenia, a leżącego się nie kopie....



Polska wersja 1kroku brzmi

Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.

Amerykański psycholog B. F. Skinner sformułował tzw. humanistyczną wersję kroków:

1. Przyznajemy, ze wszystkie nasze wysiłki, aby przestać pić alkohol, zawiodły.

Myślę ,że właśnie ta wersja amerykańska przemówiła do Urszulki ...szkoda ,ze tej wersji nie utrzymuje się w Polsce., może wówczas wielu nowych userów zrozumiało by lepiej słowa uznania bezsilności wobec alkoholu...

Podoba mi się bardzo w brzmieniu wersja uzaleznionych od miłości i seksu
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec uzależnienia od seksu i miłości - przestaliśmy kierować swoim życiem

:lol2:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 18:01

Urszula napisał/a:
Ale 12-ty Krok rozumiem jako chęć niesienia pomocy innym. Pomocy!


..Ja widzę ,ze amerykański 12 krok rózni się od naszego... cyt" My sami, z kolei, jesteśmy gotowi pomóc innym, którzy zwrócą się do nas, w taki sam sposób."...chyba znacznie się różni od naszego..12 kroku "Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach. :bezradny:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 18:04

Róznice
12 kroków polskich

1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
2. Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.


Amerykański psycholog B. F. Skinner sformułował tzw. humanistyczną wersję kroków:

1. Przyznajemy, ze wszystkie nasze wysiłki, aby przestać pić alkohol, zawiodły.
2. Doszliśmy do przekonania, że musimy się zwrócić do kogoś o pomoc.
3. Poprosiliśmy o pomoc inne osoby, zarówno kobiety, jak i mężczyzn, szczególnie te, które borykają się z tym samym problemem.
4. Sporządziliśmy listę sytuacji, w których picie alkoholu jest najbardziej prawdopodobne.
5. Poprosiliśmy naszych przyjaciół, aby pomogli nam unikać takich sytuacji.
6. Jesteśmy gotowi przyjąć pomoc, którą nam ofiarują.
7. Szczerze wierzymy, że oni nam pomogą.
8. Sporządziliśmy listę wszystkich osób, wobec których zawiniliśmy i którym mamy zamiar zadośćuczynić.
9. Zrobimy wszystko, aby zadośćuczynić tym osobom w taki sposób, aby ich nie zranić.
10. Nadal będziemy sporządzać listy skrzywdzonych osób i uaktualniać je w miarę potrzeby.
11. Jesteśmy głęboko wdzięczni za to, co nasi przyjaciele zrobili i nadal dla nas robią.
12. My sami, z kolei, jesteśmy gotowi pomóc innym, którzy zwrócą się do nas, w taki sam sposób.

incognito - Nie 31 Paź, 2010 18:07

Borus napisał/a:
.moim zdaniem niema czegoś takiego, jak "nie da się



Borusku chciałam przez to powiedzieć, ze "przerabiać" kroki bedziemy prawdopodobnie do końca swoich dni.... a te amerykańskie kroki jakoś bardziej do mnie przemawiają :mysli:

Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 18:34

incognito napisał/a:
a te amerykańskie kroki jakoś bardziej do mnie przemawiają :mysli:


ewidentnie są bardziej dostępne dla niewierzących... ;)

incognito - Nie 31 Paź, 2010 18:34

Urszula napisał/a:
Skąd wiesz, że jednym ironicznym słowem nie zranisz kogoś tak głęboko, że do końca życia pozostanie z ropiejącą i niezagojoną raną?
Skąd wiesz, że kop w tyłek postawi akurat kogoś na nogi, a nie odwrotnie?


Nie wiem... ale wiem co ja czuję i mogę jedynie opowiedziec o swoich kopach lub głaskaniu... wydaje mi się, ze dziele się jedynie swoimi sposytrzeżeniami na temat własnych kopów i głaskania :]

Borus - Nie 31 Paź, 2010 18:34

incognito napisał/a:
Borus napisał/a:
.moim zdaniem niema czegoś takiego, jak "nie da się



Borusku chciałam przez to powiedzieć, ze "przerabiać" kroki bedziemy prawdopodobnie do końca swoich dni.... a te amerykańskie kroki jakoś bardziej do mnie przemawiają :mysli:
...akurat dla mnie nie jest ważny dobór słów w określaniu poszczególnych kroków, ale sens, jaki one niosą...
a swój post napisałem z myślą, że jeżeli np.nie zadośćuczyniłem wszystkim, których skrzywdziłem, to nie znaczy, że nie mogę nikomu pomagać w jakikolwiek sposób w jego drodze do zerwania z nałogiem... :skromny:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 18:37

Małgoś napisał/a:
ewidentnie są bardziej dostępne dla niewierzących... ;)


i nie tylko... myslę ze te kroki przemawiaja również do ludzi którzy kombinują z tzw piciem kontrolowanym :]

incognito - Nie 31 Paź, 2010 18:38

Borus napisał/a:
że nie mogę nikomu pomagać w jakikolwiek sposób w jego drodze do zerwania z nałogiem... :skromny:


broń P. Boze nie powiedziałam tego!!!! :boisie: :zalamka:

stiff - Nie 31 Paź, 2010 18:38

Borus napisał/a:
.staram się żyć zgodnie z Programem,

Myślę, ze na tym to polega, aby nie żyć tak jak od spowiedzi do spowiedzi... :roll:

Borus - Nie 31 Paź, 2010 18:49

stiff napisał/a:
Borus napisał/a:
.staram się żyć zgodnie z Programem,

Myślę, ze na tym to polega, aby nie żyć tak jak od spowiedzi do spowiedzi... :roll:
...też tak uważam :) szczególnie, że ostatnio u spowiedzi byłem, jak córka szła do I Komunii a ksiądz był chyba bardziej narąbany, niż ja... :szok:
Urszula - Nie 31 Paź, 2010 18:50

incognito napisał/a:
Róznice

Inco!
Różnice są jedynie w sformułowaniach i być może w tłumaczeniu. W sumie przecież chodzi o jedno i to samo! ;)
Oczywiście, każdy może sobie różnie i na własny sposób interpretować te założenia, ale przekaz i w amerykańskich, i w polskich Krokach jest jasny.
Np.:
incognito napisał/a:
1. Przyznajemy, ze wszystkie nasze wysiłki, aby przestać pić alkohol, zawiodły.

i
incognito napisał/a:
1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.

Widzisz tu gdzieś jakąś sprzeczność?
Skoro przyznaję, że wszystkie moje wysiłki zawiodły, to przecież równocześnie oznacza, że przestałam kierować własnym życiem, nie?
I tak krok po kroku można porównywać te Kroki... :mgreen:
Ale te wszystkie porównania i analizy i tak psu na buty, jeśli nie będziemi się starali wdrażać ich w życie. Obojętnie czy w amerykańskiej, czy w polskiej wersji.

stiff - Nie 31 Paź, 2010 18:51

Urszula napisał/a:
Ale te wszystkie porównania i analizy i tak psu na buty, jeśli nie będziemi się starali wdrażać ich w życie.

Dokładnie tak... :)

incognito - Nie 31 Paź, 2010 19:01

5.Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

5.Poprosiliśmy naszych przyjaciół, aby pomogli nam unikać takich sytuacji.

No chyba róznica istnieje...w znaczeniu słowa prosba w wyznanie oraz w sensie dalszego tekstu 5 kroku

moze?
Małgoś napisał/a:
ewidentnie są bardziej dostępne dla niewierzących... ;)


:>

incognito - Nie 31 Paź, 2010 19:10

Urszula napisał/a:
Skoro przyznaję, że wszystkie moje wysiłki zawiodły, to przecież równocześnie oznacza, że przestałam kierować własnym życiem, nie?



nie koniecznie ...ale to moje zdanie..nbo przyznanie się do tego ze wysiłki zawiodły nie znaczy ,ze nadal nie bedę próbować .. auznanie bezsilności no tutaj bym polemizowała :)

Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 19:14

incognito napisał/a:
5.Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

5.Poprosiliśmy naszych przyjaciół, aby pomogli nam unikać takich sytuacji.


Niektórzy są bardzo nieufni i nie potrafią traktować terapeuty jak przyjaciela... i nikogo tak nie potrafią traktować, nikomu zaufać, uwierzyć, że samemu się nie ma racji.. To te ciężkie przypadki, które powodują załamywanie rąk w bezsilności u niejednego terapeuty i człowieka który szczerze chce pomóc. Tylko co robić, gdy ta osoba nie chce niczego przyjmować? :zalamka:

Urszula - Nie 31 Paź, 2010 19:21

incognito napisał/a:
5.Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.

5.Poprosiliśmy naszych przyjaciół, aby pomogli nam unikać takich sytuacji.

No chyba róznica istnieje...

Minimalna!
Kto nie wierzy w Boga, nie musi Mu niczego wyznawać, ani o nic prosić, wystarczy, że poprosi przyjaciół.
Kto wierzy, to nie tylko przyjaciół może prosić, by pomogli mu unikać niepożądanych sytuacji prowadzących do zapicia. ;)

incognito - Nie 31 Paź, 2010 19:51

quote="Małgoś"]nie potrafią traktować terapeuty jak przyjaciela... i nikogo tak nie potrafią traktować, nikomu zaufać, uwierzyć, że samemu się nie ma racji..[/quote]


Ja miałam taką sytuację no na moje szczęście terapeutka która mną się zajęła odbierała na tych samych falach...no i potraktowałam ją jak przyjaciela... mam cos takiego w kontaktach z ludżmi , ze odbieram ich jak to nazywam bioprady i odczuwam ich stosunek do mnie... wówczas unikam tych osób.... tak mam :bezradny:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 19:53

Urszula napisał/a:
Minimalna!


???? najwazniejsze ,ze rezultat ten sam!!! co nie!! :kciuki: 5t4b

yuraa - Nie 31 Paź, 2010 20:34

incognito napisał/a:
12 kroków polskich

chciałbym podkreślić ze nie sa to polskie kroki tylko przetlumaczone na polski jezyk, kroki AA identyczne w całej wspólnocie.

Jacek - Nie 31 Paź, 2010 21:12

Urszula napisał/a:
Skąd wiesz, że kop w tyłek postawi akurat kogoś na nogi, a nie odwrotnie?

ten temat pod tytułem kop,to zdaje się ja wprowadziłem
ale nie ma on nic wspólnego z użyciem nogi,nóg,rąk i wogle jakiegokolwiek kontaktu fizycznego
słowo kop użyłem z braku niedoboru słów
użyłem na poziomie mego myślenia i wykształcenia i może trochę odwagi :skromny:
w późniejszym czasie dołożyłem bardziej stosowne słowo wstrząsnąć
choć gdy mnie żona zostawiła to ja się czułem po takim wstrząsie jak by mnie co najmniej kopła łycha od koparki

Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 21:13

incognito napisał/a:
mam cos takiego w kontaktach z ludżmi , ze odbieram ich jak to nazywam bioprady i odczuwam ich stosunek do mnie...


jest coś takiego, że wyczuwa się "bratnią duszę", i różnie się to tłumaczy, a ja tłumaczę to dosłownie i nigdy się na tym nie przejechałam... ;) Z natury jestem ufna i otwarta, ale czasem poznaję kogoś i mnie odrzuca.. wtedy nie ma sposobu bym się przełamała... To chyba intuicja, bo co innego?

Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 21:20

Jacek napisał/a:
gdy mnie żona zostawiła to ja się czułem po takim wstrząsie jak by mnie co najmniej kopła łycha od koparki


i dopiero to podziałało!
mnie się wydaje, że czasem tylko to może pomóc, mocno ale prawdziwie, bez owijania w bawełnę. Bo prawdziwy przyjaciel to nie ktoś kto tylko głaszcze i przytakuje a ktoś, kto ceni Ciebie ale i siebie i nie potrafi patrzeć spokojnie jak robisz z siebie głupca... :skromny: Również na zasadzie, że ja nie zadaję się z idiotami i mój przyjaciel świadczy o mnie... :skromny:

pinocchio - Nie 31 Paź, 2010 21:26

incognito napisał/a:
Róznice
12 kroków polskich

1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.
2. Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie.
3. Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.
4. Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru.
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
11. Dążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas, oraz o siłę do jej spełnienia.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach.


Amerykański psycholog B. F. Skinner sformułował tzw. humanistyczną wersję kroków:

1. Przyznajemy, ze wszystkie nasze wysiłki, aby przestać pić alkohol, zawiodły.
2. Doszliśmy do przekonania, że musimy się zwrócić do kogoś o pomoc.
3. Poprosiliśmy o pomoc inne osoby, zarówno kobiety, jak i mężczyzn, szczególnie te, które borykają się z tym samym problemem.
4. Sporządziliśmy listę sytuacji, w których picie alkoholu jest najbardziej prawdopodobne.
5. Poprosiliśmy naszych przyjaciół, aby pomogli nam unikać takich sytuacji.
6. Jesteśmy gotowi przyjąć pomoc, którą nam ofiarują.
7. Szczerze wierzymy, że oni nam pomogą.
8. Sporządziliśmy listę wszystkich osób, wobec których zawiniliśmy i którym mamy zamiar zadośćuczynić.
9. Zrobimy wszystko, aby zadośćuczynić tym osobom w taki sposób, aby ich nie zranić.
10. Nadal będziemy sporządzać listy skrzywdzonych osób i uaktualniać je w miarę potrzeby.
11. Jesteśmy głęboko wdzięczni za to, co nasi przyjaciele zrobili i nadal dla nas robią.
12. My sami, z kolei, jesteśmy gotowi pomóc innym, którzy zwrócą się do nas, w taki sam sposób.

Incognito,
okropny zamęt robisz.
Nie zdajesz sobie sprawy, że kroki tego Skinera nie mają nic wspólnego z Programem AA?
To jest jego pomysł, można powiedzieć - jakiś jego program.
Ale nie program AA.

Interesuje Cię amerykańska wersja Programu 12 Anonimowych Alkoholików?
Proszę bardzo:

1. We admitted we were powerless over alcohol—that our lives had become unmanageable.
2. Came to believe that a Power greater than ourselves could restore us to sanity.
3. Made a decision to turn our will and our lives over to the care of God as we understood Him.
4. Made a searching and fearless moral inventory of ourselves.
5. Admitted to God, to ourselves, and to another human being the exact nature of our wrongs.
6. Were entirely ready to have God remove all these defects of character.
7. Humbly asked Him to remove our shortcomings.
8. Made a list of all persons we had harmed, and became willing to make amends to them all.
9. Made direct amends to such people wherever possible, except when to do so would injure them or others.
10. Continued to take personal inventory and when we were wrong promptly admitted it.
11. Sought through prayer and meditation to improve our conscious contact with God as we understood Him, praying only for knowledge of His will for us and the power to carry that out.
12. Having had a spiritual awakening as the result of these steps, we tried to carry this message to alcoholics, and to practice these principles in all our affairs.

pinocchio - Nie 31 Paź, 2010 21:28

yuraa napisał/a:
incognito napisał/a:
12 kroków polskich

chciałbym podkreślić ze nie sa to polskie kroki tylko przetlumaczone na polski jezyk, kroki AA identyczne w całej wspólnocie.
Dokładnie tak.
jolkajolka - Nie 31 Paź, 2010 21:38

Masz rację,Pinoccio.Mimo to wersja Skinnera,czyli wersja dla humanistów zyskuje coraz więcej zwolenników,odkąd zaczęły się pozwy na indoktrynację na spotkaniach AA. Ale to na razie w Ameryce. U nas narazie wersja humanistyczna nie zyskuje poparcia. Mnie jednak bardziej odpowiada i już czas jakiś na mnie działa :)
pinocchio - Nie 31 Paź, 2010 22:01

jolkajolka napisał/a:
Masz rację,Pinoccio.Mimo to wersja Skinnera,czyli wersja dla humanistów zyskuje coraz więcej zwolenników,odkąd zaczęły się pozwy na indoktrynację na spotkaniach AA. Ale to na razie w Ameryce. U nas narazie wersja humanistyczna nie zyskuje poparcia. Mnie jednak bardziej odpowiada i już czas jakiś na mnie działa :)
Jak dobrze na Ciebie działa - to super!
Na mnie najlepiej działają kroki na spacerze - i też jestem bardzo zadowolony z ich efektów. :D

Chodziło mi tylko o to, żeby wyjasnić galimatias.
:D

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:02

pinocchio napisał/a:
Incognito,
okropny zament robisz.
Nie zdajesz sobie sprawy, że kroki tego Skinera nie mają nic wspólnego z Programem AA?


Amerykański psycholog B. F. Skinner sformułował tzw. humanistyczną wersję kroków:

Pinocchio czytaj ze zrozumieniem jeszcze raz to co powyżej!!

Ja nigdzie nie wspomniałam o wspólności kroków Skinera z programem AA... o ile mi wiadomo terapie stosowane w Polsce nie zawsze sa oparte na filozofii trzeżwienia 12 kroków AA tj grup samopomocowych ponad to w wspólnocie AA obowiazuja jeszcze program HALT
Program jednego dnia (24 godziny)
Z tego co mi wiadomo to userzy tego forum to nie tylko osoby nalezace do wspólnoty AA
Wapólnota AA posiada własne fora finansowane przez AA

Pinocchio nie moim celem była zmiana kroków i wprowadzanie w błąd jedynie pokazanie innej wersji 12 kroków na których mozna równiez się opierać w terapii i jak zauwazyła Małgosia dobra dla ludzi nie wierzacych :]

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:05

pinocchio napisał/a:
Na mnie najlepiej działają kroki na spacerze - i też jestem bardzo zadowolony z ich efektów. :D


To stosuj te spacerowe a nie zarzucaj mi ,ze robie zamęt :uoee:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:08

pinocchio napisał/a:
Chodziło mi tylko o to, żeby wyjasnić galimatias.


jaki galimatias trza czytać ze zrozumieniem... :smieje:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:12

yuraa napisał/a:
nie sa to polskie kroki


no to dokładnie Jureczku w brzmieniu czy tłumaczeniu na język polski, a ja wyraznie napisałam ,ze nie wersja AA ino humanistyczna wersja 12 kroków stosowana przez amerykanskiego psychologa...( no i coraz czeęściej przyjmowana przez wspólnoty AA w Ameryce... o ile mi wiadomo) :radocha1:

stiff - Nie 31 Paź, 2010 22:14

incognito napisał/a:
coraz czeęściej przyjmowana przez wspólnoty AA w Ameryce... o ile mi wiadomo) :radocha1:

Jak w hameryce, to juz jest powód do radości... :wysmiewacz:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:18

stiff napisał/a:
Jak w hameryce, to juz jest powód do radości...


No a nie!!! Bo jak tak wszystko od nich małpujemy to może i ta wersja przyjmie się w wspólnocie AA w Polsce?
Łatwiej bedzie niewierzącym a trzeźwieć!! :kciuki:

yuraa - Nie 31 Paź, 2010 22:22

incognito napisał/a:
Wapólnota AA posiada własne fora finansowane przez AA

nic mi o tym nie wiadomo
incognito napisał/a:
trza czytać ze zrozumieniem...

dobrze by było zrozumiale pisać
incognito napisał/a:
no i coraz czeęściej przyjmowana przez wspólnoty AA w Ameryce... o ile mi wiadomo)

i znowu nic mi nie wiadomo

stiff - Nie 31 Paź, 2010 22:24

yuraa napisał/a:
znowu nic mi nie wiadomo

Bo i nie może, ponieważ wspólnota AA oparta jest na stałych zasadach, sprawdzonych do tego,
a nie eksperymentuje sie z tym co świetnie działa...

yul-ya - Nie 31 Paź, 2010 22:28

incognito napisał/a:
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec uzależnienia od seksu i miłości - przestaliśmy kierować swoim życiem

:lol2:

Wierz mi, ze coś takiego istnieje i potrafi nieźle skomplikować życie, doprowadzić do chaosu i poczucia bezsilności. Choć może jak się to czyta to brzmi dość.... pogodnie?
Problemem też jest określenie tego co ma być abstynencją, bo chyba nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez miłości. No i seksu oczywiście ;)

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:34

yuraa napisał/a:
znowu nic mi nie wiadomo


bo nie mieszkasz w A meryce! o stowniu kroków w terapii przez polskich terapeutów w wersji humanistycznej słyszałeś !!!
yuraa napisał/a:
dobrze by było zrozumiale pisać
dobrze jest czytac równiez tytuły

Jura a jaką wersję siły wyzszej stosuje się dla osób niewierzących we wspólnocie AA... czy takie osoby sa dyskryminowane .. bo dla nich nie istnieje przecież modlitwa o pogodę ducha!!!!( dla informacji nie jestem osobą niewierzącą) :drapie:

Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 22:36

yul-ya napisał/a:
incognito napisał/a:
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec uzależnienia od seksu i miłości - przestaliśmy kierować swoim życiem

:lol2:

Wierz mi, ze coś takiego istnieje i potrafi nieźle skomplikować życie, doprowadzić do chaosu i poczucia bezsilności. Choć może jak się to czyta to brzmi dość.... pogodnie?
Problemem też jest określenie tego co ma być abstynencją, bo chyba nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez miłości. No i seksu oczywiście ;)


O, teraz doczytałam co Inca wcześniej napisała, zakręcona jestem jak wiadro dropsów przez tę miłość.... :skromny:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:37

yul-ya napisał/a:
bo chyba nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez miłości. No i seksu oczywiście ;)


Jula bardzo mi się ta wersja podoba... chyba jestem uzalezniona od miłości i seksu... bo brak mi jednego i drugiego ... czyzby zmiana uzależnień... :smieje: :smieje:

stiff - Nie 31 Paź, 2010 22:38

incognito napisał/a:
dla nich nie istnieje przecież modlitwa o pogodę ducha!!!

Sadzisz, ze jak ja wypowiedzą, to popełnią grzech śmiertelny... :D
Bylem na wielu mityngach w wielu miejscach i nie spotkałem sie z zarzutem,
ze ktoś poczuł sie na nich dyskryminowany...

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:38

Małgoś napisał/a:
zakręcona jestem jak wiadro dropsów przez tę miłość.... :skromny:


czyzby następne uzaleznienie!!! :radocha1:

stiff - Nie 31 Paź, 2010 22:40

yul-ya napisał/a:
No i seksu oczywiście ;)

Wyjątek stanowi seksoholik, jeśli chce zerwać z uzależnieniem... :D

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:40

stiff napisał/a:
Sadzisz, ze jak ja wypowiedzą, to popełnią grzech śmiertelny... :D
Bylem na wielu mityngach w wielu miejscach i nie spotkałem sie z zarzutem,
ze ktoś poczuł sie na nich dyskryminowany...


Ja również... ja tylko tak hipotetycznie... :jezor:

A myslisz ,ze te osoby wypowiedziały by się glosno o dyskryminacji... skoro program AA oparty jest przede wszystkim na wierze w Boga. :)

stiff - Nie 31 Paź, 2010 22:41

incognito napisał/a:
ja tylko tak hipotetycznie...

Hipotetycznie, to ja przez lata zakładałem, ze warto byłoby przestać pic... :D

Małgoś - Nie 31 Paź, 2010 22:41

incognito napisał/a:
yul-ya napisał/a:
bo chyba nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez miłości. No i seksu oczywiście ;)


Jula bardzo mi się ta wersja podoba... chyba jestem uzalezniona od miłości i seksu... bo brak mi jednego i drugiego ... czyzby zmiana uzależnień... :smieje: :smieje:


No tak, to teraz okaże się że to działanie kompulsywne u mnie, a nie zakochanie... :bezradny:

Ale ja tak lubię na to chorować i wcale nie mam zamiaru się leczyć :nerwus:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:44

stiff napisał/a:
Hipotetycznie,


no chyba porównanie .....czyzbyś sugerował, ze idac za twym doswiadczeniem .. niewierzacy powinni zacząc byc wierzacymi :nono: :bezradny:

incognito - Nie 31 Paź, 2010 22:46

Małgoś napisał/a:
Ale ja tak lubię na to chorować i wcale nie mam zamiaru się leczyć :nerwus:


ja też chcę,ja też chcemmmm :[

yuraa - Nie 31 Paź, 2010 23:19

Cytat:
o stowniu kroków w terapii przez polskich terapeutów w wersji humanistycznej słyszałeś !!!

slyszałem
Cytat:
Wysłany : Sob 18 Paź, 2008 19:36
A może tak (wersja humanistyczna)

1.Przyznaliśmy że wszystkie nasze wysiłki by przestać pić alkohol zawiodły
2.Doszliśmy do przekonania że musimy się zwrócić do kogoś o pomoc.
3.poprosiliśmy o pomoc innych borykających się z tym problemem.
4.sporządziliśmy listę sytuacji w których sięgalismy po alkohol.
5.poprosilismy naszych przyjaciół by pomogli nam unikać takich sytuacji.
6.stalismy sie gotowi przyjąć zaoferowana nam pomoc.
7 szczerze uwierzylismy że nam pomogą
8.sporządzilismy listę osóbwobec których zawinilismy i którym chcemy zadośćuczynić
9.zrobiliśmy wszystko by im zadośćuczynic nie krzywdząć przy tym nikogo.
10.nadal robimy listę pokrzywdzonych i uaktualniamy ją w miarę potrzeby
11jesteśmy gleboko wdzięczni za to co nasi przyjaciele dla nas robią.
12. my sami jestesmy gotowi udzielic pomocy innym, którzy się do nas zwrocą

http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=98
incognito napisał/a:
Jura a jaką wersję siły wyzszej stosuje się dla osób niewierzących we wspólnocie AA... czy takie osoby sa dyskryminowane .. bo dla nich nie istnieje przecież modlitwa o pogodę ducha!!!!

nie zauwazyłem i znowu nic mi nie wiadomo o dyskryminacji, w programie AA często podkresla się: Bóg tak jak go pojmujesz
wierzysz nie wierzysz kogo to obchodzi, program, kroki mowią : my uwierzylismy, my uznalismy my powierzyliśmy, my wyznalismy, my staralismy sie.
to wyznanie autorow kroków, w literaturze AA mozna doczytać że te wszystkie my ...smy pozwoliły im trwać w trzeźwości. nigdzie nie pisze musisz tez tak, ale mozna doczytać sie :
nam sie udało, ty rób jak uważasz

a w Ameryce nie mieszkami nie mam zamiaru

incognito - Nie 31 Paź, 2010 23:32

yuraa napisał/a:
nam sie udało, ty rób jak uważasz


Jura mnie równiez...

Jura wiem, ze Twoje angażowanie się we Wspólnocie jest ogromne..Jednakze w ostatnich miesiącach spotkałam ludzi niewierzących którym proponowano udział w wspólnocie(mityngi).. usłyszałam -tam wszystko oparte jest na wierze ... no i zaczęłam się zastanawiac nad programem AA który no chyba przyznasz jest oparty na wierze w Boga.. a który również mnie dotyczy...ale na swej drodze trzeźwienia spotykamy ludzi którym pomóc chcemy ... no i co nawt tu na forum nie wiemy czy user jest wierzący a często zachęcamy aby poszedł ma mityng oczywiście oprócz terapii

zastanawiam się jak pomóc takim ludziom wytrzeźwieć....( troche to filozoficzne ups)

no moze nie powinno mnie to opchodzić, bo najwazniejsze jest moje trzexwienie a wspólnota bardzo mi pomaga w moim trzeźwieniu.. :hura: :buziak:

Jras4 - Nie 31 Paź, 2010 23:44

incognito napisał/a:
. no i co nawt tu na forum nie wiemy czy user jest wierzący
Można zapytać ...
Jacek - Nie 31 Paź, 2010 23:56

incognito napisał/a:
Jura a jaką wersję siły wyzszej stosuje się dla osób niewierzących we wspólnocie AA...

nie ma podziału we wspólnocie AA - a tematem jest trzeźwość a nie podział w kto co wierzy
a siła wyższa to taka sama magia,jak już dziś pisałem o
Jacek napisał/a:
o tak,to dla stojących z boku to taka magia
albo to
- sam nigdy nie dasz rady
a innym razem
- jak ty sam z tym nic nie zrobisz
prawda że dla kogoś stojącemu z boku ,może się to wydać dziwne

i w tym ma pomóc siła wyższa
i najczęściej jest to drugi wypowiadający się uczestnik wspólnoty
a moje wysłuchanie go jest siłą wyższą
a poniżeniem było by słuchanie siebie i jak dotychczas ja wszystko sam
oczywiście wierzący przedstawia sobie w tym miejscu Boga
i wierzy że to on go naprowadził na wspólnotę itp...

Jras4 - Pon 01 Lis, 2010 00:20

co nazywasz siłą wyszą ....
stiff - Pon 01 Lis, 2010 05:54

incognito napisał/a:
niewierzacy powinni zacząc byc wierzacymi

Powinni :uoee: Moga, każdy ma wybór... :roll:

yuraa - Pon 01 Lis, 2010 09:04

tak mnie czasem zastanawia czemu taki alkoholik zapiera sie przed uwierzeniem w siłę wyższą, jakąkolwiek. a jak pił to bez problemu wierzyl że po flaszce wszystko sie ułozy.
w super moc alkoholu wierzyl a w siłę wyzszą za cholerę nie umie

incognito - Pon 01 Lis, 2010 10:54

yuraa napisał/a:
w super moc alkoholu wierzyl a w siłę wyzszą za cholerę nie umie


Jura też tak myślę , ale przypominam sobie jak na terapii ... chyba terapeuta powiedział , ze dla kazdego siła wyzsza moze być inna.. .. np matka , ojciec ,rodzina i takie tam.. tu chodziło mu o ludzi niewierzacych... bo wierzacy nie ma tego problemu z siła wyższą z reguły jest to Bóg... bardzo czesto ludzie niewierzacy nie chca uczestniczyc we wspólnocie mam na mysli chociażby mityngi bo tam jak twierdza mówi się o Bogu.. no i jak takiemu nieść pomoc ? :mysli: :bezradny:

Małgoś - Pon 01 Lis, 2010 11:40

yuraa napisał/a:
w super moc alkoholu wierzyl a w siłę wyzszą za cholerę nie umie


zauważ, że ci, którzy w nic nie wierzą mają zawsze pod górkę....

Ja to nazywam, że Boga (wiarę) trzeba mieć w sercu a nie "szkiełko i oko" bo to zawsze powoduje wątpliwości które nakręcają kolejne wątpliwości... Człowiek w swojej naturze potrzebuje duchowości, ideałów i nawet głupią flaszkę jest gotów sprowadzić do takiej roli, byle by coś było...

Flandria - Pon 01 Lis, 2010 11:59

yuraa napisał/a:
w super moc alkoholu wierzyl a w siłę wyzszą za cholerę nie umie


mocy alkoholu można doświadczyć i to bez żadnego wysiłku
wystarczy go trochę wypić ...

Jacek - Pon 01 Lis, 2010 13:21

Jras4 napisał/a:
co nazywasz siłą wyszą ....

widzisz Tomku,jestem wierzącym i wierzę że Bóg jest wszechmogący
ale gdy trafiłem na grupę AA to usilnie chciałem trzeźwieć
aby odzyskać to co straciłem - to co kochałem ponad wszystko
i to właściwie zaprowadziło mnie na tę grupę AA
a więc czy to była miłość??? :nie: nie
wtęczas nie zastanawiałem się nad usłyszanymi słowami "siła wyższa"
bo chciałem być bardzo trzeźwy i to było najważniejsze
dziś gdy tak się nad tym zastanawiam to myślę że to ja sam dla siebie byłem tą "siłą wyższą"
tak jak Jurek to ujął
yuraa napisał/a:
w super moc alkoholu wierzyl

i tak jak się później zachowałem - przestając pić i robiłem wszystko aby trzeźwym być
po prostu pokora chęć bycia lepszym

Jacek - Pon 01 Lis, 2010 13:29

"siła wyższa" jest jak wiatr
nie widać go,a wiemy że jest
łapiemy go w żagle
w ramiona wiatraka
siłę wyższą też można
trzeba tylko chcieć
i puszczać jak latawce :mgreen:

verdo - Pon 01 Lis, 2010 13:57

incognito napisał/a:
jaką wersję siły wyzszej stosuje się dla osób niewierzących we wspólnocie AA


Wymyslaja sobie swojego Boga i w niego wierza,cos na zasadzie mitologii ; -)

Jacek napisał/a:
widzisz Tomku,jestem wierzącym i wierzę że Bóg jest wszechmogący


Trzeba jeszcze zyc wedlug jego zasad,czyli dobrem za zle odplacac ; )) itd...

yul-ya - Wto 02 Lis, 2010 10:16

incognito napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ale ja tak lubię na to chorować i wcale nie mam zamiaru się leczyć


ja też chcę,ja też chcemmmm


Słowo "uzależnienie" pojawia się wtedy, gdy mija już zakochanie. I to wtedy wcale nie jest już takie radosne. W ogóle nie jest radosne.

stiff napisał/a:
Wyjątek stanowi seksoholik, jeśli chce zerwać z uzależnieniem...

No właśnie. Prawie wszystko może stać się uzależnieniem. I na przykładzie seksoholika i seksu łatwiej to chyba zrozumieć niż na przykładzie powyżej.

Jacek - Wto 02 Lis, 2010 11:08

yul-ya napisał/a:
incognito napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Ale ja tak lubię na to chorować i wcale nie mam zamiaru się leczyć


ja też chcę,ja też chcemmmm


Słowo "uzależnienie" pojawia się wtedy, gdy mija już zakochanie. I to wtedy wcale nie jest już takie radosne. W ogóle nie jest radosne.

a czy słowo "uzależnienie" nie pojawia się właśnie z powodu miłości
i chęci trwania przy tej miłości,i z tond to i przez to to owe słowo "uzależnienie"

yul-ya - Wto 02 Lis, 2010 13:51

Jacek napisał/a:
a czy słowo "uzależnienie" nie pojawia się właśnie z powodu miłości

Pewnie wszystko zależy od rozumienia czym jest miłość... Ja nie uważam, żeby można było nazywać miłością coś, co jest destrukcyjne i niszczące.

verdo - Wto 02 Lis, 2010 13:58

Jacek napisał/a:
czy słowo "uzależnienie" nie pojawia się właśnie z powodu miłości


Na poczatku jest to milosc...ale przeradza sie ona w obrzydzenie i staje sie musem....pomiata Toba,tracisz wolnosc i szacunek do samego siebie a pozniej ladujesz w rynsztoku,podnosisz sie rany sie zablizniaja i wszystko zaczyna sie od nowa.
Sztuka polega na tym,zeby przerwac to bledne kolo....a latwo nie jest...ale o tym przeciez wszyscy tutaj wiedza....

yul-ya napisał/a:
Ja nie uważam, żeby można było nazywać miłością coś, co jest destrukcyjne i niszczące.


No i masz racje...
Sa jeszcze uzaleznienia pozytywne,niedestrukcyjne np.uprawiane sportu,chyba to Jacek mial na mysli.

Tomoe - Wto 02 Lis, 2010 14:19

Z zainteresowaniem przeczytałam dyskusję o "przerabianiu" kroków. :)
Nie rozumiem tylko jednego: jakie konkretnie formy pracy nad Programem 12 Kroków stosują w swoim życiu poszczególni uczestnicy tej dyskusji, bo nikt niczego nie napisał o swoich własnych doświadczeniach.

Szkoda.

verdo - Wto 02 Lis, 2010 14:52

Tomoe napisał/a:
jakie konkretnie formy pracy nad Programem 12 Kroków stosują w swoim życiu poszczególni uczestnicy


A nad czym tu pracowac...raz przeczytalem i to mi wystarczy.

Tomoe - Wto 02 Lis, 2010 15:00

verdo napisał/a:
i to mi wystarczy.

Aha. :)

jolkajolka - Wto 02 Lis, 2010 16:58

Ja czytałam wielokrotnie,ale już z przerabianiem gorzej. Byłam co prawda na warsztatach 12-tu kroków,potem sama prowadziłam takie warsztaty,ale żeby jakieś powalające efekty tego były,to nie powiem. Nigdy nie zdecydowałam się na sponsora,może to by pomogło. Ale jakoś mi się nie chce :(
stiff - Wto 02 Lis, 2010 18:26

jolkajolka napisał/a:
. Byłam co prawda na warsztatach 12-tu kroków,potem sama prowadziłam takie warsztaty,ale żeby jakieś powalające efekty tego były,to nie powiem.

Dla mnie to chore, prowadziłaś warsztaty, byłaś na warsztacie,
a jakiś efektów oczekujesz...
Wg. mnie to trzeba te kroki w życie wprowadzić i zrealizować na ile to możliwe... :roll:
To taka forma samooczyszczenia, a później z czystym sumieniem można wejść w normalne życie...
To jest jak ze splata długów, kiedy przestajesz sie bać, kiedy ktoś puka do drzwi,
myśląc, ze to komornik... :D

ziza55 - Wto 02 Lis, 2010 18:41

incognito napisał/a:
a te amerykańskie kroki jakoś bardziej do mnie przemawiają
Przeczytałam obie wersje,które napisałas i muszę przyznac jak dla mnie bardziej przemawiająca jest ta amerykanska wersja.Prosta i przejrzysta jak dla mnie. :)
ziza55 - Wto 02 Lis, 2010 18:45

Choc w al anon to stopnie ale na podobienstwo kroków
Urszula - Wto 02 Lis, 2010 19:00

Tomoe napisał/a:
jakie konkretnie formy pracy nad Programem 12 Kroków stosują w swoim życiu poszczególni uczestnicy tej dyskusji, bo nikt niczego nie napisał o swoich własnych doświadczeniach.

Już spieszę z zaspokojeniem Twojej ciekawości, jeśli chodzi o mnie. :skromny:

To, że przestałam kierować własnym życiem i jestem bezsilna wobec alko, przyznałam już przed sobą i bliskimi mi osobami, zanim jeszcze weszłam na forum.
I dlatego właśnie tu weszłam, i dlatego zgodziłam się na terapię, i dlatego staram się zwalczać głody alkoholowe... :D

Czy uwierzyłam, że Siła Większa może przywrócić mi zdrowie i postanowiłam powierzyć moją wolę i życie opiece Boga?
Od lat w to wierzyłam i wierzę, tyle tylko, że wcześniej nie modliłam się o wytrwanie w trzeźwości, bo wydawało mi się, że nie jestem alkoholiczką! :wysmiewacz:
Teraz codziennie proszę Bozię o wsparcie w trzeźwieniu.

Czy zrobiłam gruntowny i odważny rachunek moralny i wyznałam Bogu i drugiemu człowiekowi istotę swoich błędów?
Zrobiłam. Wyznałam. Wyspowiadałam się nawet z chlejstwa, czego nigdy przed konfesjonałem nie czyniłam, bo wydawało mi się, że jest to moja prywatna sprawa i nie grzeszę, skoro nikt jeszcze na tym nie ucierpiał. :?

Czy stałam się gotowa na to, by Bóg uwolnił mnie od wszystkich wad charakteru i zwróciłam się w pokorze, by usunął moje braki?
Jak najbardziej!!! I to nawet nie pod wpływem uświadomienia sobie uzależnienia od alko. Zawsze modliłam się o to, by stać się lepszą i przejść przez życie godnie, nie wadząc nikomu.

Czy zrobiłam listę osób, które skrzywdziłam? Czy chcę im zadośćuczynić? Czy już zadoścuczyniłam wszystkim, wobec których było to możliwe?
Lista jest krótka: - moja najbliższa rodzina. Nikomu z poza rodzinnego kręgu swoim uzależnieniem nie zaszkodziłam, ba!, nikt nawet nie domyślał się, że jestem uzależniona...
Staram się jak mogę, by naprawić wszystko, co spierniczyłam przez własne pijaństwo. Choć tu chyba akurat niczego nie spieprzyłam, poza tym, że dzieci muszą się teraz wstydzić matki-pijoczki!
Przez pełne dwa lata opiekowałam się starszą wnuczką, by nie musiała iść do żłobka, gotowałam jej zupki, wyciskałam soczki, smarowałam tyłek wazeliną, uczyłam zabaw w "kosi, kosi łapki", chodziłam na spacery i zajmowałam się dziecięciem przez 12 godzin dziennie.
Nikt nigdy nie mógł mi zarzucić, że chleję przy dziecku i dlatego tak wielkim szokiem dla rodziny było moje przyznanie się do uzależnienia. :shock:
Teraz relacje z dziećmi i wnukami wjechały na właściwe tory i choć nikt z nich nie ma żalu do mnie, że popadłam w chorobę alkoholową, z całej mocy i siły chcę im wynagrodzić to, że mają matkę i babkę alkoholiczkę!
Osobna historia jest z moim osobistym kol. małżonkiem, który uważa, że sytuacja, w jakiej się znaleźliśmi łączy się ściśle z nadużywaniem przeze mnie alko. :?
Twierdzi, że gdybym nie piła i nie straciła roboty, moglibyśmy jeszcze jakoś z długów się wygrzebać... I zostać w tej pieprzonej Hameryce!!!
No, być może... Ale dla mnie rachunek jest prosty: sama spłata kredytu za dom to ponad 1,5 tysiąca dolarów miesięcznie. Zarabiałam tygodniowo 3 stówy na rękę (po odliczeniu podatków). A gdzie opłaty za prąd, gaz, telefony? Gdzie kasa na jakieś choćby najmarniejsze żarcie?
Nie powiem, żeby i on czegoś tam nie zarabiał! Ale wszystko wchłaniały podatki, ubezpieczenia i inne chochoły-*p****.
Od pewnego czasu (po krachu gospodarki amerykańskiej) na życie zostawała nam stówka miesięcznie, a czasem nawet i mniej...

Ale to nie jest ważne, bo przecież mam pisać o tym, jak dostosowałam własne życie do Programu i Program do własnego życia.

Czy prowadzę nadal obrachunek moralny?
Ależ robię to cały czas!!!
Teraz, na trzeźwo, jest to nawet trudniejsze, niż "na bani".
Cały czas żyję na "moralnym kacu", bo zajęłam się sobą i własnym trzeźwieniem, nie mam już czasu, by za bezdurno ganiać za sprawami znajomych, opracowywać i drukować plakaty dla organizacji polonijnych, pisać scenariusze i wygłupiać się przed publicznością.
Zamiast przysiąść wieczorkiem przed komputerem i np. napisać komuś przemówienie na jakąś polonijną uroczystość gnam na miting, albo terapię. :P
W sumie trzy wieczory w tygodniu mam zajęte, więc?
Więc pozostałe poświęcam na niezbędne prace w domu. :p
A teraz to już w ogóle się zwijam, zostawiam wszystko i wracam do Polski!!!

Jeśli chodzi o dążenie przez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, to przyznaję, że nie wiem na czym polegać ma "medytacja"??? :?
Modlę się od dziecka nie tylko rano i wieczorem słowami nie tylko utartych modlitw, ale przez cały dzień "ugwarzam sobie" z Panem Bogiem. Czy to grając i śpiewając, czy to wzdychając "Boziu, dzięki Ci, że nie roztukłam tego flakonika na kawałki"... :lol:

I ostatni, 12-ty Krok, mówiący o pomocy innemu alkoholikowi.
Nikt nigdy jeszcze do mnie o taką pomoc się nie zwrócił (a nie odmówiłabym, w miarę własnych sił, rzecz jasna!) poza menelami, którzy usiłowali wytargać ode mnie kilka dolców na kolejną flaszkę. :mgreen:

I to tyle, jeśli chodzi o moje "przerabianie" 12 Kroków.

Urszula - Wto 02 Lis, 2010 19:42

stiff napisał/a:
Ja jestem na etapie 13 już...

Stiff, dopiero?! :szok:
Podejrzewałam, że 33-ci już przerobiłeś... :wysmiewacz:
A tak serio, to wydaje mi się, że żadne Kroki, Programy, mitingi AA, terapie, itd. nie pomogą, jeśli sami w sobie nie znajdziemy siły i woli walki z uzależnieniem.
Wszystko to pomaga, owszem, ale jedynie pomaga... Nie leczy i nie powstrzymuje przed zapiciem. :nie:
Co z tego, że się zaopatrzymy w odpowiednie klucze i narzędzia do wymiany cieknącej rury przy kiblu, jeśli odłożymy je do kąta i nie postaramy się zrobić z nich użytku?
Narzędzia będą sobie leżały, a kibel dalej będzie przeciekał...

stiff - Wto 02 Lis, 2010 20:19

Urszula napisał/a:
siły i woli walki z uzależnieniem.

Paradoksalnie, im większa wola walki tym większa porażka... :roll:
Z uzależnieniem sie nie walczy, a trzeba nauczyć sie z nim żyć...

jolkajolka - Wto 02 Lis, 2010 20:20

stiff napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
. Byłam co prawda na warsztatach 12-tu kroków,potem sama prowadziłam takie warsztaty,ale żeby jakieś powalające efekty tego były,to nie powiem.

Dla mnie to chore, prowadziłaś warsztaty, byłaś na warsztacie,
a jakiś efektów oczekujesz...
Wg. mnie to trzeba te kroki w życie wprowadzić i zrealizować na ile to możliwe... :roll:
To taka forma samooczyszczenia, a później z czystym sumieniem można wejść w normalne życie...
To jest jak ze splata długów, kiedy przestajesz sie bać, kiedy ktoś puka do drzwi,
myśląc, ze to komornik... :D


Źle się zrozumieliśmy. Według swojego sumienia,po tylu latach trzeźwienia(wczoraj stuknęło 5 lat) myślę,że ze spkojem mogłam wejść w swoje nowe życie. Sama poradziłam sobie z krokami najlepiej,jak umiałam. Chodziło mi o to,że nie przerabiałam tego krok po kroku z czyjąś pomocą,jak to jest praktykowane we wspólnocie. Więc nie mogę mieć pewności,że robiłam to zgodnie z zaleceniami.Ale nie czyję się przez to mniej wartościową,trzeźwiejącą akloholiczką.

pterodaktyll - Wto 02 Lis, 2010 20:32

Ja tam przerobiłem dokładnie pierwszy krok i wystarczy. Co se będę głowę zawracał tym, czego i tak się nie da odrobić. Mam na co dzień ważniejsze sprawy na głowie niż to w jakiej wersji mam studiować te kroki. W polskiej czy amerykańskiej.... :p
jolkajolka - Wto 02 Lis, 2010 20:33

pterodaktyll napisał/a:
Ja tam przerobiłem dokładnie pierwszy krok i wystarczy. Co se będę głowę zawracał tym, czego i tak się nie da odrobić. Mam na co dzień ważniejsze sprawy na głowie niż to w jakiej wersji mam studiować te kroki. W polskiej czy amerykańskiej.... :p

Przynajmniej zdrowe podejście :okok:

Jacek - Wto 02 Lis, 2010 20:39

yul-ya napisał/a:
Jacek napisał/a:
a czy słowo "uzależnienie" nie pojawia się właśnie z powodu miłości

Pewnie wszystko zależy od rozumienia czym jest miłość... Ja nie uważam, żeby można było nazywać miłością coś, co jest destrukcyjne i niszczące.

no bo widzisz Julio ja pisząc to
Jacek napisał/a:
a czy słowo "uzależnienie" nie pojawia się właśnie z powodu miłości
i chęci trwania przy tej miłości,i z tond to i przez to to owe słowo "uzależnienie"

miałem na myśli Ciebie,i to uzależnienie do jego alkoholizmu
przez to że jeszcze masz jakieś uczucia (miłość) do niego

stiff - Wto 02 Lis, 2010 20:41

jolkajolka napisał/a:
Chodziło mi o to,że nie przerabiałam tego krok po kroku z czyjąś pomocą

Przecież to o nasze sumienie chodzi i my mamy sie z tym lepiej poczuć... :roll:
jolkajolka napisał/a:
Więc nie mogę mieć pewności,że robiłam to zgodnie z zaleceniami.

Zalecenie jest jedno, aby rozpocząć trzeźwe życie z czystym kontem...

pterodaktyll - Wto 02 Lis, 2010 20:43

jolkajolka napisał/a:
Przynajmniej zdrowe podejście

Odrobina zdrowego rozsądku nikomu jeszcze nie zaszkodziła........alkoholikowi też :lol2:

Urszula - Wto 02 Lis, 2010 20:44

stiff napisał/a:
Z uzależnieniem sie nie walczy, a trzeba nauczyć sie z nim żyć...

Jak zwał, tak zwał! Doskonale wiesz, co miałam na myśli... :mgreen:
Dla mnie całe życie jest "walką" o wszystko. O oswojenie uzależnienia i nauczenie się życia "obok" też. :D
Bo uczenie się też jest WALKĄ! Walką z niewiedzą, z trudnościami w zrozumieniu czegoś, walką z własnym słabościami i lenistwem... :)
stiff napisał/a:
im większa wola walki tym większa porażka...

Być może. Bo z wysokiego konia upadek jest bardziej bolesny, niż z kucyka...
Ale najłatwiej jest opuścić wszystkie kończyny i poddać się bez walki w nadziei, że nauka sama z siebie przyjdzie. :evil2"
Ja wcale nie próbuję walczyć za alkoholem!
Walczę sama z sobą, by mu się nie poddawać, by nie miał władzy nade mną, bym mogła sobie spokojnie żyć bez wywieszonego jęzora po pępek na widok butelki piwa.
Tyle!

komiwojażer - Wto 02 Lis, 2010 20:45

pterodaktyll napisał/a:
ważniejsze sprawy na głowie
-ja piernicze ptero-czytasz w moich myślach :shock:
pinocchio - Wto 02 Lis, 2010 20:47

Urszula napisał/a:
I to tyle, jeśli chodzi o moje "przerabianie" 12 Kroków.
Dla mnie - super. :D

Parę lat już zaglądam na rózne fora internetowe i nigdy wczesniej nie spotkałem tak klarownego, straightforward, podejścia do tych 12 Kroków AA.

Zaznaczyłbym, że mi pomogłaś tym postem, ale chyba nie mogę, bo coś tu nie widzę odpowiedniego guziczka.
Więc komunikuję werbalnie: pomogłaś mi tym wyjaśnieniem. :D

Jacek - Wto 02 Lis, 2010 20:48

verdo napisał/a:
Na poczatku jest to milosc...ale przeradza sie ona w obrzydzenie i staje sie musem....pomiata Toba,tracisz wolnosc i szacunek do samego siebie a pozniej ladujesz w rynsztoku,podnosisz sie rany sie zablizniaja i wszystko zaczyna sie od nowa.
Sztuka polega na tym,zeby przerwac to bledne kolo....a latwo nie jest...ale o tym przeciez wszyscy tutaj wiedza....

co ty Verdo tu wszystkim wciskasz???
co ty wiesz o miłości ???
czy ty kiedykolwiek w życiu kochałeś - czy tylko potrafisz oczekiwać bycia kochanym???
jak tylko potrafisz brać,to nie dziwię się że w końcu lądujesz w
verdo napisał/a:
a pozniej ladujesz w rynsztoku

pinocchio - Wto 02 Lis, 2010 20:57

stiff napisał/a:
Urszula napisał/a:
siły i woli walki z uzależnieniem.

Paradoksalnie, im większa wola walki tym większa porażka... :roll:
Z uzależnieniem sie nie walczy, a trzeba nauczyć sie z nim żyć...
Stiff, no tak wróciliśmy juz z Ameryki do nas.... fsdf43t

Można by powiedzieć w sumie:
Siły alkoholik nie ma no bo jest bezsilny,
Woli nie ma no bo jest bezwolny,
Walczyć nie może bo musi się poddać...
- No to faktycznie taki nieborak tylko na Cud czekać może :roll:

Dobrze, że napisałeś, że się nauczyć żyć - to on, uzalezniony, ma się nauczyć,
a nie, że dopiero jak zacznie chodzić na mityngi, to tam go nauczą...
fsdf43t

stiff - Wto 02 Lis, 2010 21:01

pinocchio napisał/a:
No to faktycznie taki nieborak tylko na Cud czekać może

Zbyteczny sarkazm, a po prostu nie jesteś w temacie i nie chcesz zrozumieć,
ale to już Twój problem... :roll:

pinocchio - Wto 02 Lis, 2010 21:12

stiff napisał/a:
pinocchio napisał/a:
No to faktycznie taki nieborak tylko na Cud czekać może
Zbyteczny sarkazm, a po prostu nie jesteś w temacie i nie chcesz zrozumieć,
ale to już Twój problem... :roll:
To było tylko tak dla poddierżania razgawora. Nie na powaznie. :D

Ale oczywiście masz racje: w temacie chyba za bardzo nie jestem.
No i masz rację, że mój problem. To akurat, że mój problem to mój problem rozumiem już od dawna.
Do miłego,
:D

stiff - Wto 02 Lis, 2010 21:23

pinocchio napisał/a:
Ale oczywiście masz racje: w temacie nie jestem.

Kiedy myślisz sobie po dłuższej przerwie w piciu, ze tym razem będzie inaczej,
ze walniesz lufę i na tym koniec, bo to ja jestem silny i żaden alko nie będzie mną rządził,
a kończy się jak zawsze, to bitwa przegrana, prawda...
Terapia daje możliwość, aby przyjrzeć sie swojemu życiu, aby samemu sie przekonac w jakim miejscu jestesmy,
dokąd zmierzamy, dlaczego nie potrafimy powstrzymać obsesji picia itd. ...
Dopiero wtedy moglem zobaczyć, ze przegrałem walkę z alko, uznałem to,
a wtedy moglem zacząć z nim żyć nie pijąc go...
Cud tez był, ze chciałem słuchać i przyjąć to za pewnik, ze jestem alko,
co u praktykujących alko jakim bylem, było nie do przyjęcia...

pinocchio - Wto 02 Lis, 2010 21:34

No i OK - jest w tym to wszystko o czym piszesz.
I cud też - gdy się popatrzy ilu tylko przytomnieje. Naprawdę niewielu.

Napisałem, że w temacie nie jestem w tym sensie, że może wątku tej rozmowy dokładnie nie prześledziłem.
Ale daję słowo - tyle tu się na forum pisze, że nie daję rady tego ogarnąć.
fsdf43t

Pogody ducha
i tej za oknem też,
:D

yul-ya - Wto 02 Lis, 2010 22:07

Jacek napisał/a:
miałem na myśli Ciebie,i to uzależnienie do jego alkoholizmu

Jacku, ON nie jest alkoholikiem. To zupełnie inna historia. Czytam forum od dłuższego czasu a udzielam się od niedawna, bo chcę zrozumieć skąd biorą się kompulsywne zachowania i jak z tego wyjść (więcej w moim wątku :) )

Jacek - Wto 02 Lis, 2010 22:14

yul-ya napisał/a:
Jacku, ON nie jest alkoholikiem.

oj Juleczko sorki :oops:
wszystkiego nie czytam
przyznaję że ja tak tu wpadam z biegu - poczytam nie czytane
i przebieram w tematach losowo
mój błąd - jeszcze raz przepraszam
:kwiatek: :buziak:

Urszula - Wto 02 Lis, 2010 23:53

pinocchio napisał/a:
pomogłaś mi tym wyjaśnieniem.

No to się cieszę! :hura:
Co prawda nie wiem, w jaki sposób moje osobiste zwierzenia mogą komuś pomóc, ale jeśli pomogły, to fajnie! :)

yul-ya - Śro 03 Lis, 2010 08:58

Jacek napisał/a:
mój błąd - jeszcze raz przepraszam

Jacku, nie masz mnie za co przepraszać :)
Hmmm... chociaż to w sumie takie miłe - te kwiatki i buziak :skromny:
To ja Ci w rewanżu złożę gratulacje z okazji rocznicy trzeźwości, o której niedawno czytałam g6jyfn

Tomoe - Czw 04 Lis, 2010 10:24

A ja się właśnie w tym miesiącu wybieram na osiem dni "odosobnienia" żeby się wyłączyć z codzienności i solidnie sobie "poprzerabiać" kroki VIII i IX.
Czyli - żeby dobrze się przygotować do ich realizacji w życiu.

Boję się tej roboty, ale czuję, że akurat teraz jest odpowiedni czas w moim zyciu na popracowanie nad tym kawałkiem Programu. :)

jal - Czw 04 Lis, 2010 10:54

Tomoe napisał/a:
A ja się właśnie w tym miesiącu wybieram na osiem dni "odosobnienia" żeby się wyłączyć z codzienności i solidnie sobie "poprzerabiać" kroki VIII i IX.
Czyli - żeby dobrze się przygotować do ich realizacji w życiu.

Boję się tej roboty, ale czuję, że akurat teraz jest odpowiedni czas w moim zyciu na popracowanie nad tym kawałkiem Programu. :)


Gdzie można się tak odosobnić i jakie są warunki i ewentualne terminy sesji ?

Będę wdzięczny za informacje...

PD - janusz

Tomoe - Czw 04 Lis, 2010 12:08

„UROCZYSKO” ZAPRASZA

„Uroczysko” terapia uzależnienia wg 12 Kroków w Karkonoszach!

Czternasty obóz terapeutyczny poświęcony zgłębianiu 12 Kroków i przygotowywania się do ich stosowania w trzeźwym życiu, w oparciu o model „Strzyżyna” opracowany w 1987 r. w Ośrodku Terapii Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii pod kierunkiem dr n. med. Bohdana T. Woronowicza. Pierwszy obył się wiosną 2004.

Kowary, ośrodek „Beniaminek” ul. Jagiellońska 2.

Termin: 14 – 21 listopada 2010.

Pokoje od 2 do 4 osobowych. Całkowity koszt 420 zł (noclegi, wyżywienie, materiały, zajęcia). Ośrodek leży w części Kowar charakteryzującej się specjalnym mikroklimatem, niedaleko słynnych sztolni radonowych, które można zwiedzić korzystając z podziemnej trasy. Muzeum miniatur i góry w pobliżu. Nie wystawiamy zwolnienia lekarskiego. Pół-dniowa piesza wycieczka po okolicy. Dojazd na koszt własny. Kierownik obozu od 18 lat pracuje jako terapeuta uzależnień po ukończeniu kursu terapii opartego na 12 Krokach. Odbył staż w USA. W latach 93-99 pracował w OTUiW IPiN m.in. przy organizowaniu obozów w Strzyżynie.

Warunek: co najmniej miesięczna abstynencja od alkoholu i innych środków psychoaktywnych, uczestnictwo w spotkaniach AA, AN, innej wspólnoty dwunastu kroków.

Informacje i zapisy
Tel. 0-609-732729
E-mail: antosh@poczta.fm
korespondencja: „PawAnt“, ul. B. Chrobrego 29/3, 59-700 Bolesławiec

Z życzeniem pogody ducha - Antoś P.

Conradus78 - Czw 04 Lis, 2010 12:12

Odosobnić można się praktycznie wszędzie. To ode mnie zależy, czy chcę i potrafię się wyciszyć. Oczywiście komfort wyjazdu w jakiej odosobnione miejsce może być tutaj pomocny, ale nie jest absolutną regułą. Jeżeli chodzi natomiast o "terminy sesji" to to zależy już całkowicie od indywidualnych predyspozycji. Omówienie kroku ze sponsorem jest sprawą niezwykle przydatną, ale też nie jest koniecznością nadrzędną. Dla mnie istotne przede wszystkim jest przeżycie kroku we własnym sercu, a rozmowa ze sponsorem ma jedynie mi w tym pomóc. No i koniec końców krok to nie jest coś, co mogę zaliczyć. Nie mogę sobie pozwolić na takie podejście wobec któregokolwiek kroku. Każdy z tych kroków wymaga nieustannej pracy, nieustannego przeżywania i odczuwania. Na tym właśnie polega ich wartość, piękno i przydatność.
Tomoe - Czw 04 Lis, 2010 12:26

Conradus78 napisał/a:
Każdy z tych kroków wymaga nieustannej pracy, nieustannego przeżywania i odczuwania.


Mam do tego trochę inne podejście.
Nie uważam że każdy krok trzeba nieustannie przezywać i odczuwać i nieustannie nad nim pracować.
Każdy kolejny krok - to pewien etap pracy.
Jeśli jeden etap mam dokończony i domknięty - wtedy przystępuję do pracy nad kolejnym etapem.
To oznacza postęp, rozwój, posuwanie się do przodu w procesie zdrowienia, krok po kroku. Nie mogę robić dwunastu kroków naraz, bo się zakręcę wokół własnego ogona i się przewrócę.
Kroki są przecież ponumerowane.

To, co zamierzam zrobić w Kowarach, to dogłębne "przestudiowanie" kroków VIII i IX, w taki sposób, abym była dobrze przygotowana do ich późniejszej realizacji w życiu.
Te dwa kroki "domykają" moje rozliczenie z przeszłością, którego dokonywałam wcześniej - od kroku I do VII.
Teraz mam dwa zadania do wykonania: mam po pierwsze - zrobić listę osób, które skrzywdziłam, a po drugie - mam im wszystkim zadośćuczynić. To jest konkretna robota do wykonania. Robota, która nie może trwać nieustająco.

Dopiero potem mam kroki X, XI i XII - i to są właśnie te kroki programu, które są przeznaczone do codziennej realizacji, do końca życia.

Potrzeba "powrotu" do kroków I - IX może się pojawić, w takich okolicznościach, gdy moja codzienna praca nad krokami X - XII ujawni jakieś poważne braki i niedoróbki na wcześniejszym etapie mojej pracy nad programem.
:)

Conradus78 - Czw 04 Lis, 2010 12:50

Droga Tomoe, nie ma w tym nic złego, że mamy nieco inne podejście do Kroków. Zrozumiałe jest dla mnie to, co piszesz o domknięciu pewnego etapu po to, by przejść do kolejnego. Jest to oczywiste, że bez owego domknięcia, czy wręcz przeskakując można istotnie zapętlić się, czy przewrócić o własny ogon. Dla mnie jednak równie ważne jest to, że każdy krok pozostawia po sobie niezatarty ślad, który służy mi, a ja na swój sposób potrafię ten ślad wykorzystać. To jest właśnie zmiana, która przecież pozostaje. To jest właśnie ów krok, który nadal postrzegam i zrozumiewam (neologizm) i przeżywam. Tak sobie wszakże myślę, że nie różnimy się aż tak bardzo, bo te różnice w postrzeganiu są powierzchowne, natomiast głębia pozostaje bardzo podobna. Pogody ducha.
Tomoe - Czw 04 Lis, 2010 13:04

Conradus78 napisał/a:
Droga Tomoe, nie ma w tym nic złego, że mamy nieco inne podejście do Kroków.


Wiem. Bo to jest przecież program indywidualnego rozwoju. I każdy z nas go realizuje indywidualnie.
Ja na przykład zaczynałam od pracy nad pierwszym krokiem ze sponsorką. Była to praca pisemna, w oparciu o pisemne materiały. Bo takie materiały w AA istnieją i osoby sponsorujące nimi dysponują.
W pewnym momencie, z przyczyn niezależnych ode mnie i mojej sponsorki - przerwałyśmy tę wspólną pracę. A ponieważ w tamtym okresie było bardzo mało sponsorujących kobiet - długo nie mogłam sobie znaleźć nowej sponsorki. A na kontynuacji pracy nad programem bardzo mi zależało.
Znalazłam więc sobie inną formę - a mianowicie turnusy w Kowarach, gdzie nad programem pracuje się w oparciu o pisemne materiały "strzyżyńskie".
Byłam tam trzy razy.
Na swoim pierwszym turnusie "przepracowałam" kroki I-III, na drugim kroki IV-V, na trzecim - kroki VI-VII.
Teraz wybieram się tam po raz czwarty. :)
Mam teraz w AA sponsorkę - taką do kontaktów telefonicznych i osobistych, powierniczkę do pogadania o różnych ważnych i mniej ważnych sprawach życiowych. Ale nie pracujemy razem nad krokami.
Ja wybrałam dla siebie nieco inną formę tej pracy - i chcę ją kontynuować. :)

jal - Czw 04 Lis, 2010 13:31

Tome - dziękuję za informacje, Antosia znam jeszcze z instytutu i bardzo go szanuję.

Piszesz o swojej drodze wg kroków - podziwiam Twoją konsekwencję i życzę owocnej pracy.

PD - janusz

Tomoe - Czw 04 Lis, 2010 13:34

Dziękuję. :)
To co ja robię - to nawet nie jest konsekwencja.
To wprowadzenie do moich działań pewnego porządku.

Jako alkoholiczka jestem przecież "urodzonym dzieckiem chaosu" i świetnie się czuję w chaosie, choć on mi cholernie szkodzi - więc jak sobie coś uporządkuję, to jest mi potem łatwiej się poruszać. :)

stiff - Czw 04 Lis, 2010 20:42

Tomoe napisał/a:
To, co zamierzam zrobić w Kowarach, to dogłębne "przestudiowanie" kroków VIII i IX, w taki sposób, abym była dobrze przygotowana do ich późniejszej realizacji w życiu.

Moze Ci życia zbraknąć, aby rozpocząć je realizować... :wysmiewacz:

spec_50 - Czw 04 Lis, 2010 23:22

Urszula napisał/a:
Czy zrobiłam gruntowny i odważny rachunek moralny i wyznałam Bogu i drugiemu człowiekowi istotę swoich błędów?
Zrobiłam. Wyznałam. Wyspowiadałam się nawet z chlejstwa, czego nigdy przed konfesjonałem nie czyniłam, bo wydawało mi się, że jest to moja prywatna sprawa i nie grzeszę, skoro nikt jeszcze na tym nie ucierpiał. :?


Spodobało mi się,jak ktoś i gdzieś napisał,że nie musi przecież wyznawać Bogu istoty swoich błędów,bo przecież Bóg i tak jest wszystkowiedzący :lol:
Ale drugiemu człowiekowi i przed konfesjonałem,to dla mnie nowość.
Aż się boję domyślać,jak mocno zalazłaś temu księdzu za skórę :szok:

Tomoe - Pią 05 Lis, 2010 09:06

stiff napisał/a:

Moze Ci życia zbraknąć, aby rozpocząć je realizować... :wysmiewacz:


To jest tylko i wyłącznie twoje zdanie.
A to, co ja zrobię ze swoim życiem - to jest tylko i wyłącznie moja rzecz.
Bo chodzi przecież o moje życie, Stiff, a nie o twoje. :)

stiff - Pią 05 Lis, 2010 16:58

Tomoe napisał/a:
Bo chodzi przecież o moje życie, Stiff, a nie o twoje. :)


Ale kiedy obserwuje Twoje działania, to odnoszę wrażenie,
ze Ty masz jakiś sposób na nieśmiertelność,
aby za jakieś sto lat wprowadzić w życie cala teorie jaka usiłujesz opanować... :D

jolkajolka - Pią 05 Lis, 2010 17:30

Ehh,każdy trzeźwieje jak dla niego najlepiej. Ja też nie potrafię tak wszystkiego podporządkować AA,ale mam koleżanką,która bardzo nad sobą pracuje. I mamy ze sobą wspólny język. Czas trzeźwienia mamy prawie taki sam,więc na razie trudno powiedzieć,czyj sposób jest lepszy ;)
Jacek - Pią 05 Lis, 2010 20:25

jolkajolka napisał/a:
I mamy ze sobą wspólny język

bo o to w tym wszystkim chodzi
i to daje efekt wspólnego wsparcia
a nie aby dzielić kogo sposób lepszy

incognito - Sob 06 Lis, 2010 00:28

Gdzie te kroki, gdzie te kroki
gdzie Ci męzczyzni prawdziwi tacy
co to kroki potrafia tłumaczyc :tupie: :drapie:

kkk - Sob 06 Lis, 2010 01:17

Moje skromne zdanie: nie zamierzam zostac pisarzem (i pisac księgi z realizacji 12 kroków), nie zamierzam byc mówca i wykładac swoje rozumowanie 12 kroków. Chce po prostu żyć tym programem.
Conradus78 - Sob 06 Lis, 2010 08:20

Wszystko zależy co komu pomaga. To, że staram się przeżywać program 12 Kroków w codzienności, to jest niejako oczywiste. Również oczywiste jest to, że do absolutnego postępowania według programu bardzo wiele mi brakuje, ale to też niekoniecznie źle, bo przecież jestem tylko człowiekiem pełnym ułomności i słabostek. Jeżeli chodzi natomiast o pisanie programu, to w moim przypadku to się sprawdza. Według mnie opisanie swojego rozumienia i przeżywania programu jest o tyle istotne, że pozwala mi przynajmniej w kolejnej cegiełce zamykać moje furtki do sposobu postępowania od którego staram się odchodzić. Pisanie programu jest zatem czarno na białym analizą mojego własnego ja, a to pozwala mi dalej się sobie przyglądać i przez to w dużej mierze tym programem żyć, jak bez wątpienia słusznie, kkk, zauważyłaś.
pterodaktyll - Sob 06 Lis, 2010 10:03

kkk napisał/a:
Chce po prostu żyć tym programem.

A ja chcę żyć pełnią życia .............. ;)

Bebetka - Sob 06 Lis, 2010 10:05

kkk napisał/a:
Chce po prostu żyć tym programem.

pterodaktyll napisał/a:
A ja chcę żyć pełnią życia

To tylko gra słów fsdf43t

pterodaktyll - Sob 06 Lis, 2010 10:26

Bebetka napisał/a:
To tylko gra słów

To nie gra słów Bebe, tylko pewne założenia jak żyć. Dla Kamili co innego jest ważne, jak sama pisze, i dla mnie co innego jest ważne.......... :bezradny:

Bebetka - Sob 06 Lis, 2010 10:31

pterodaktyll napisał/a:
Dla Kamili co innego jest ważne, jak sama pisze, i dla mnie co innego jest ważne.....

Ależ obojgu Wam chodzi o to samo...... czyli jak żyć.....więc jak dla mnie to gra słów fsdf43t czyli to samo inaczej wyrażone, tak z boku to widzę :bezradny:

pterodaktyll - Sob 06 Lis, 2010 10:39

Bebetka napisał/a:
więc jak dla mnie to gra słów

skoro tak to widzisz......... :bezradny:

Bebetka - Sob 06 Lis, 2010 10:40

:bezradny: :lol:
kkk - Sob 06 Lis, 2010 10:49

Moge się wtrącic(DZIĘKUJE), mnie chodzi o to ze: uwierzyłam w program 12 kroków, i wierze ze stosujac go we wszystkich moich poczynaniach mam szanse "normalnie" zyc i stac moze ciut lepszym człowiekiem.
incognito - Sob 06 Lis, 2010 10:52

kkk napisał/a:
ciut lepszym człowiekiem.


Rozumiem ,ze lepszym to znaczy trzexwym bo charakteru zapewne nie zmieniszz ino czyny w stosunku do innych beda lepsze.. mam na mysli równiez relacje miedzy ludzkie :>

kkk - Sob 06 Lis, 2010 11:00

incognito napisał/a:
bo charakteru zapewne nie zmieniszz ino czyny w stosunku do innych beda lepsze

Własnie mam w sobie zamiar zmienic to co powodowało ze nie radziłam sobie z emocjami, sytuacjami. I jestem przekonana ze jestem w stanie podreperować właśnie swój charakter, poprzez poznawanie siebie, swoich słabosci... a do tego mam narzedzie w postaci 12 kroków.

incognito - Sob 06 Lis, 2010 11:14

kkk napisał/a:
swój charakter,


emocje to nie charakter ale jezeli ci to pomoze w zmianach to do roboty :brawo: :buziak:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group