To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Mój początek...

Asii - Czw 20 Sty, 2011 00:23
Temat postu: Mój początek...
Dzisiaj porządkowałam papiery i znalazłam moją kartę informacyjna z pobytu w klinice ostrych zatruć. Jakoś nie mogłam sobie przez dłuższy czas przypomnieć kiedy tam byłam. Data widniejąca w karcie 21. 07. 2002- 24. 07. 2002. Niecały miesiąc przed moimi 21 urodzinami. Mogłam w ogóle ich nie dożyć. Właśnie tam miałam moją pierwszą rozmowę z terapeutą z AA i tam dowiedziałam się, że jestem uzależniona od alkoholu. Wcześniej wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie umiałam tego nazwać.
Rozpoznanie: INTOXICATIO SUICIDIALIS MEDICAMENTOSA czyt. samobójcze zatrucie lekami. Z wieczoru po którym trafiłam na odtrucie pamiętam, że wcale nie chciałam się zabić, nie wtedy. Chciałam się tylko uspokoić. Byłam tak zamroczona wódką, że nawet nie zdawałam sobie sprawy ile połknęłam tych przeklętych tabletek, no i popiłam... Później miałam już tylko przebłyski. Dowiedziałam się, że moja przyjaciółka uratowała mi wtedy życie, to ona kazała wezwać pogotowie. Moi inteligentni koledzy chcieli mnie odwieźć do domu, żebym się wyspała. Iwonka widziała już takie przypadki, może dlatego tak szybko zareagowała. Ja natomiast w tym całym moim otępieniu byłam w stanie powiedzieć lekarzom którzy mnie ratowali nazwę leku, który połknęłam i który "dosyć często" mi towarzyszył. Brałam go ze sobą wszędzie, na wypadek gdybym się zdenerwowała.
Na odtruciu zostałam poinformowana o istnieniu takiego miejsca jak Ośrodek profilaktyki i terapii uzależnień. Poradzono mi, żebym tam się udała po pomoc. Przyznaję, że za pierwszym razem poszłam na terapię dla spokoju rodziców, którzy bardzo przeżyli fakt, że mogłam umrzeć. Zaraz po wyjściu z odtrucia poszłam na piwo, tak sobie to tłumaczyłam, że nie mogłam inaczej "bo za mną chodziło". Tabletek już nie miałam na szczęście. W sumie nikt mi tego nie powiedział, ale z lekami też miałam problem, albo dopiero zaczynałam mieć i w porę się opamiętałam. Świadomość, że mogłam stracić życie uzmysłowił mi, że osiągnęłam moje własne dno. Wtedy zaczęła się moja powolna droga do normalności.

Wiedźma - Czw 20 Sty, 2011 00:30

Miałam w młodości kilka podobnych epizodów :/
Niewiele z tego pamiętam... Tylko tyle, że było mi cholernie źle w życiu
i bardzo chciałam wyłączyć sobie świadomość. Wszystko jedno - może być i na zawsze.

Asii - Czw 20 Sty, 2011 00:58

Też mi wtedy było strasznie źle. Na tyle, że zaczęłam się okaleczać, żeby zagłuszyć ból psychiczny. Rany które sobie zadałam bolały i to było "cudowne". Zapominałam wtedy o tym co w duszy bolało. Po jakimś czasie przestało to jednak dawać taki efekt. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszystko było takie chaotyczne. Zero jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. Ważne było, żeby sobie ulżyć w danej chwili. A co będzie dalej nie obchodziło mnie. "Jutro?? -Jutro nie istnieje..."
Wonder - Czw 20 Sty, 2011 08:45

Jakbym czytała o sobie… Próba samobójcza, też leki i to, że tak naprawdę nie chciałam pozbawić się życia, tylko nie myśleć o tym jak bardzo jest źle, tak, więc pół fiolki tabletek na moją bezsenność została przeze mnie połknięta, tyle, że w moim przypadku nikogo nie było, mieszkałam już sama (od 18 roku życia) rodzice spieprzyli do stanów a siostra miała mnie dosyć. Jakimś cudem mój organizm był na tyle silny, że tylko przespałam 25 godzin i wymiotowałam około tygodnia. Skończyło się odwodnieniem i straceniem ok. 6 kg. Gdyby nie to, brutalnie to nazwę- jedynie smród zaniepokoił by sąsiadów. Okaleczanie się… hm… też, blizny niestety nigdy nie pozwolą mi o tej głupocie zapomnieć, ale swojego czasu dawało to niewyobrażalną ulgę. Na dzień dzisiejszy nikogo nie mam. Nawet bliższych znajomych, w ogóle znajomych. Mam 20 lat, więc ty też w podobnym wieku zaczynałaś jakieś tam pierwsze kroki w uświadomieniu sobie o uzależnieniu.
JaKaJA - Czw 20 Sty, 2011 14:57

i niestety Ja podobny czas przeszłam,tyle,ze wówczas nie byłam uzależniona.Nałykałam się tabletek w wiadomym celu...nie żyłabym dziś gdybym nie miała silnego organizmu,bo mój ex,znalazł mnie półprzytomną z głową w sedesie i zamiast zadzwonić po pogotowie,napoił mnie colą z czymś tam,wyzwał i położył się spać :/ na drugi dzień zaprosił gości jakim zakomunikował,że coli nie ma bo wyżłopałam :/ po tym zdarzeniu bardzo bałam się o siebie,znalazłam info w internecie o DDA (wcześniej nie miałam pojęcia co to) i trafiłam do ośrodka uzależnień i współuzależnień....Nigdy nie skończyłam terapi,bo ex,jak skumał,że się zmieniam,staję silniejsza i odporna na Niego zabronił mi tam chodzić...żyłam z Nim jeszcze pare lat i powoli się uzależniałam od alko,piłam i wyłam z bólu bo nie mogłam sobie poradzić.pijący rodzice,facet tyran,despota,poniżał mnie na kazdym kroku,umierający na raka ojciec i ja sama z maleńkim dzieckiem..koszmar jakiś,jak dziś o tym myślę to cud,że TYLKO uzależniłam się od alko :roll:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group