To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Błagam pomórzcie mi...

Asii - Śro 16 Lut, 2011 17:41
Temat postu: Błagam pomórzcie mi...
Właśnie odeszłam od męża. Nie wiem co mam ze sobą zrobić...
Klara - Śro 16 Lut, 2011 17:48

Cytat:
Właśnie odeszłam od męża.

????? :shock:
Co się stało Asii???
:pocieszacz:

Kulfon - Śro 16 Lut, 2011 17:57

Asii napisał/a:
Właśnie odeszłam od męża.
:shock:
Asii napisał/a:
Nie wiem co mam ze sobą zrobić...
:pocieszacz:

no ale jak to, tak se wymyslilas dzis czy co ? :roll: nic wczesniej nie pisalas ze sie zamiezasz rozstac :mysli:
no i co z Olim :mysli:

Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 18:00

Właśnie, napisz coś bliżej...
Asii - Śro 16 Lut, 2011 18:00

Znowu przyszedł z pracy po alkoholu. A ostatnim razem miał ostatnią szansę. To było jakieś parę miesięcy temu. A jak dotrzymuję słowa. On nie ma problemu z alkoholem ale ja mam. I jeszcze kłamie, że nie pił tylko jadł gumę z aloesem. Po gumie nie czuć na kilometr.
Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 18:01

A odeszłaś - dokąd?
Asii - Śro 16 Lut, 2011 18:04

tzn jemu kazałam sie wyprowadzic
Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 18:05

I wyprowadził się?
Asii - Śro 16 Lut, 2011 18:06

zostalam praktycznie z niczym. Nie mam pracy, przez niego, bo mi nie pozwolil isc do pracy. Nie wiem co mam teraz zrobic. Musze szybko znalezc prace.
Asii - Śro 16 Lut, 2011 18:08

tak wyprowadzil sie
teraz szuka sobie noclegu

Asii - Śro 16 Lut, 2011 18:09

wydawalo mi sie ze jest wszystko super. jak ma teraz zyc??
Kulfon - Śro 16 Lut, 2011 18:22

bedzie dobrze, narazie niech nerwy opadna, potem dobry plan, a reszte czas pokaze,
po co krecic juz teraz "czarne" filmy w glowie.

ja wiem jak to u mnie w domu jest z % i tez nie jest mi latwo, a do tego jeszcze inne rzeczy dochodza :/
u mnie jest obecnie tak
po moim zaprzestaniu picia, zonka czesto pozwalala sobie na takie wybryki,
a teraz scieka to po mnie, zreszta ona sama zauwazyla ze z % to nie zabawa,
widzac jak jej siostra po wyjsciu za czynnego alkoholika sie stacza z nim,
ja oczekuje od niej tylko prawdy i jezeli idzie na wino albo inne %, powinna mnie poinformowac, bym mogl sie przygotowac, a nie robic to za moimi plecami
zacznie przesadzac, to musi sie liczyc z tym, ze zostanie sama,
ja na dzien dzisiajszy jestem przygotowany do ewakuacji,
a wtedy musze sie z tym liczyc, ze serce moze bolec,
licze jednakze iz nigdy sie tak nie stanie

Jacek - Śro 16 Lut, 2011 18:29

Asii napisał/a:
zostalam praktycznie z niczym. Nie mam pracy, przez niego, bo mi nie pozwolil isc do pracy

no głowa do góry,praktycznie pozbyłaś się zajgorszego problemu
a z resztą na pewno dasz se radę
czego ci życzę
:buzki:

Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 18:33

Masz gdzie mieszkać, a to podstawa.
Teraz tylko trzeba Ci szybko znaleźć pracę i jakoś sobie wszystko poukładasz.
Z pracą nie jest łatwo, ale szukać trzeba.

Tomoe - Śro 16 Lut, 2011 18:47

Asii, jestem w szoku. :shock:
Byłam przekonana, że u was w domu panuje idealna wręcz harmonia i miłość. Tak wynikało z tego co pisałaś na forum i podobny obraz wyłaniał się ze zdjęć w twoim albumie.

Aż tu nagle.... bach!!!
No naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Ani tym bardziej nie wiem co powiedzieć... :bezradny:

Współczuję ci. Trzymaj się. :pocieszacz:

szymon - Śro 16 Lut, 2011 19:07

jak przyjdzie dzisiaj jeszcze po coś to nie rozmawiaj z nim.
zrób to ewentualnie jutro jak bedzie trzeźwy.

albo ja i oli albo wóda - prosty wybór.

postaraj się nie myśleć o tym, chociaż przez 10min, poćwicz, pomaluj, ogladnij TV, cokolwiek. pobaw się z olim jak nie śpi.
wiem, że będzie dobrze bo jesteś bardzo silna dziewczyna!

jolkajolka - Śro 16 Lut, 2011 21:40

Toś mnie zaskoczyła. Nie wiem co powiedzieć... :(
Asii - Śro 16 Lut, 2011 22:34

Mój mąż nie ma problemu z alkoholem, on pije raz na "ruski rok", ale ja się boje tych razów. Wiem, że rano będę miała "kaca" zawsze tak jest jak się nawdycham tego smrodu który od niego czuję jak wypije. To generalnie chodzi o to, że z chwilą gdy przestałam pić wszyscy w mojej rodzinie myślą, że już wszystko ze mną w porządku, a tak nie jest. Jestem chora i będzie tak do końca życia. A ja nie chcę pić, bo jeżeli zacznę pić to umrę, wiem to. Mój chrzestny był alkoholikiem i zmarł w tamtym roku- zapił się :( Ja nie chcę tak skończyć.
Wrócił, śpi teraz, rano idzie do pracy, ciekawe jak wstanie... Obiecał mi, że pójdzie ze mną do ośrodka gdzie chodziłam na terapię i tam porozmawia z osobą która mu wytłumaczy czym grozi jego zachowanie, bo mnie nie traktuje poważnie.

Kulfon - Śro 16 Lut, 2011 22:52

Asii napisał/a:
Obiecał mi, że pójdzie ze mną do ośrodka gdzie chodziłam na terapię i tam porozmawia z osobą która mu wytłumaczy czym grozi jego zachowanie, bo mnie nie traktuje poważnie.


ja moja zone tez zaciagnelem :mgreen: jeden jedyny raz :]
obecnie jest jak pisalem wczesniej, jezeli chce by w domu "byl spokoj", to musi mnie wczesniej uswiadomic ze idzie z kolezankami i moze sie zdazyc ze przyjdzie po winku.
ostatnim raz podniosla mi cisnienie w sylwestra, ale pozwolilem jej sie schlac z kolezankami do uzygania :wysmiewacz:
do teraz mi wesolo jak se przypomne :lol:
jezeli zaczelaby pic za czesto to ja mam juz "spadochron" naszykowany :cwaniak:
obym nigdy z tego planu nie musial skorzystac 8|

Asii - Śro 16 Lut, 2011 23:01

Z mężem znamy się od 2000 roku, ale dopiero od ponad czterech lat jesteśmy razem, w sierpniu mieliśmy trzecią rocznicę ślubu. Wiele razem przeszliśmy i praktycznie rozumieliśmy się bez słów. Ale do niego do tej pory nie dociera, że ja jestem chora. Mogę tłumaczyć, nic to nie daje. Za każdym razem padają te same pytania, na które przecież milion razy mu odpowiadałam. Dalej nie rozumie...
Asii - Śro 16 Lut, 2011 23:05

Zobaczymy co jurto będzie mówił. Jutro też zadzwonię i umówię nas na wizytę w ośrodku. Może będzie mój dawny terapeuta Wojtek.
Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 23:07

Ja parę lat temu odeszłam od męża z tego samego powodu - był zagrożeniem dla mojej trzeźwości.
I chyba było mi trudniej niż Tobie, Asii, bo nie było mowy o tym, żeby on się wyprowadził, ja musiałam to zrobić.
Odeszłam od niego w ostatnich sandałach, byle bym nie musiała dłużej patrzeć na jego pijackie wyczyny.
Nie żałuję tego kroku, chociaż łatwo nie jest. Mimo paru strat, jakie poniosłam
zyskałam coś bardzo ważnego - święty spokój pod własnym dachem.
...że o czystym powietrzu nie wspomnę :mgreen:

beata - Śro 16 Lut, 2011 23:08

Asii napisał/a:
Obiecał mi, że pójdzie ze mną do ośrodka gdzie chodziłam na terapię i tam porozmawia z osobą która mu wytłumaczy czym grozi jego zachowanie,
Mam nadzieję,że zrozumie.Tego życzę Wam obojgu. :pocieszacz:
Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 23:09

Wrrrrróć!!!
Odwołuję, że było mi trudniej niż Tobie. Ja już nie miałam małego dziecięcia u spódnicy.
Moja córka właśnie się usamodzielniała w tamtym czasie, więc mogłam myśleć tylko o sobie.

Asii - Śro 16 Lut, 2011 23:13

Kochani :)
A wiecie co Oli zrobił jak płakałam?
Zaczął mi swoim malutkim paluszkiem wycierać łzy...

Asii - Śro 16 Lut, 2011 23:23

Podstawa to znaleźć pracę. Zobaczymy jak to się wszystko ułoży, najważniejsze, żeby się na dziecku nie odbiło. Pierwotnie miałam plan od września iść do pracy, Olivierka posłać do przedszkola. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć pracę. Niestety wcześniej gdy miałam okazję dostać dobrą pracę to wolałam pić. Później gdy już byłam ze swoim mężem, to stwierdził, że ja nie pójdę do pracy, bo pewnie go zostawię dla innego. Teraz ciekawe kto mnie zatrudni. Zobaczymy.
Wiedźma - Śro 16 Lut, 2011 23:32

A teraz jak to ma być - mąż będzie Ci płacił alimenty na dziecko?
Asii - Śro 16 Lut, 2011 23:44

Dzisiaj powiedział, że będzie mi oddawał całą wypłatę, bo on nic już nie potrzebuje. Jak wrócił do domu to założyłam na twarz maseczkę, żeby nie czuć smrodu. (Na pewno nie wypił dużo, bo nie zataczał się, i generalnie nie zachowywał się jakoś bardzo źle, ale ja wyczuję, że pił nawet jak wypije jeden kieliszek.) Zapytał się po co mi maseczka, a ja mu odpowiedziałam, że jest mi niedobrze od smrodu. Po czym on pomyślał chwilę i stwierdził, że już nigdy nie będzie mi niedobrze. W tej chwili potwierdził nieświadomie, że miałam racje mówiąc, że pił. Za dobrze go znam i wiem jak się zachowuje i wygląda jak jest trzeźwy. Dzisiaj taki nie był. Myliśmy dzisiaj Olivierkowi włoski. Jak przyszło do spłukiwania to odkręcił chłodną wodę. Ja do niego mówię, że jest chłodna, a on, że ciepła. Odkręciłam trochę ciepłej to stwierdził, że jest gorąca. Tak się nie zachowuje człowiek trzeźwy.
Asii - Śro 16 Lut, 2011 23:46

Powiedziałam mu, że kupimy alkomat i za każdym razem kiedy stwierdzę, że pił to będzie dmuchał.
staaw - Czw 17 Lut, 2011 05:43

Asii napisał/a:
Powiedziałam mu, że kupimy alkomat i za każdym razem kiedy stwierdzę, że pił to będzie dmuchał.

Asii, nic mądrego Tobie nie poradzę...nie umiem...
Jednak na mnie ten pomysł z alkomatem podziałałby dokładnie odwrotnie. Moja mama miała zwyczaj przy pocałunku na powitanie głęboko wciągać powietrze, nie piła wcale, więc nos miała czuły...
Wzbudzało to we mnie to agresję, zwłaszcza po pierwszym piwie... jaka różnica czy wypiję jedno piwo czy dziesięć. I tak będzie mnie, dorosłego człowieka kontrolować jak gówniarza. I jeszcze żonę mi buntować. Wypiję do oporu, jeden ochrzan a później mi i tak wybaczą...
Życzę Wam jak najlepiej, ale mam wątpliwości czy ta droga dobrą jest. Kiedyś on się zbuntuje, kiedy zobaczy (chory mózg podsunie mu tę wizję), że w domu ma karną jednostkę a pod parasolami oazę wolności...

Mario - Czw 17 Lut, 2011 07:07

Cytat:
Znowu przyszedł z pracy po alkoholu. A ostatnim razem miał ostatnią szansę. To było jakieś parę miesięcy temu.

Asii napisał/a:
Mój mąż nie ma problemu z alkoholem, on pije raz na "ruski rok",

Parę miesięcy temu ? Raz na ruski rok ? Każesz mu się wyprowadzać ?Bo co ? !! Pije w domu ? O flaszki sie potykasz? A może Ci próbuje polewać ?
Wejdz może traz w jego skórę i pomyśl sobie co mu chodzi w związku z Twoim zachowaniem po głowie ?

Niby dlaczego miałby sobie czegoś tam raz na kilka miesięcy odmówić ? Życie towarzyskie, rodzinne, znajomi, przyjaciele................. czasami się takie sytuacje z alkoholem wiążą.
To nie on jest uzależniony tylko Ty !!To Ty masz nie pić, o on tylko nie pić może.No i chyba przyznasz, że Twojego zaufania zbyt często nie nadużywa.

Pogódz się z tym, że jak coś jest zakazane dla Ciebie to jeszcze nie powód żeby zniknęło z powierzni ziemi.
A sposobów na to , żeby uniknąć - raz na ten ruski rok - zagrożenia dla Ciebie jest wiele.Chociażby taki jaki podał Kulfon. Informuje cie o tym że będzie po kieliszku, Ty sie do niego nie zbliżasz, a on idzie sobie spać. Raz na kilka miesięcy Twoja Trzeżwość może chyba się aż na tyle poświęcić.

A alkomat ? Nie bądz śmieszna. Proszę !!

evita - Czw 17 Lut, 2011 08:36

nijak inaczej mi nie wypada jak podpisać się pod słowami Maria :bezradny:
Asii z lekka przesadziłaś z tą wczorajszą jazdą i oby to nie obróciło się przecwiko Tobie :/ teraz wrócił ale czy następnym razem wróci ? rozumiem, że go kochasz więc chyba przykro będzie jak do ujemnych skutków twojego alkoholizmu dopisze się utrata ukochanej osoby ...

Mario - Czw 17 Lut, 2011 09:13

Alkoholikowi się zdaje, że jak już przestał pić, to cały świat ma się kręcić wokół tego niepicia.
Nie przez przypadek, całkiem spora część rozwodów, dzieje się gdy alko zaczyna trzeżwiec.

Co dziwne, zwykle stroną wystepującą jest ten, który w związku nie pił. Ciekawe dlaczego ? :mysli:

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 09:13

Asii, ja jako alkoholiczka widzę sytuację tak:
To, że twój mąż napił się alkoholu, co ty odebrałaś jako zagrożenie dla twojej trzeźwości - to fakt. I miałaś prawo na to zareagować, stanąć w swojej obronie.
Ale mogłaś to zrobić asertywnie, a nie agresywnie.
A ty zareagowałaś agresywnie.

Twoja emocjonalna reakcja na to, co się stało, była zdecydowanie nadmierna. Uruchomiłaś w sobie taki ładunek złości, panicznego strachu, poczucia krzywdy - że ten twój wewnętrzny "emocjonalny haj" był w gruncie rzeczy większym zagrożeniem dla twojej trzeźwości niż to, co zrobił twój mąż.
Nie radzisz sobie z emocjami.
I jak widzę, usiłujesz coś na swoim mężu wymuszać, karać go, wywierać presję, kontrolować...
A przecież, jak sama przyznałaś, to nie on jest alkoholikiem, to ty jesteś alkoholiczką. Jego życie nie musi być podporządkowane twojemu uzależnieniu. :)

Mario - Czw 17 Lut, 2011 09:19

Tomoe napisał/a:
Uruchomiłaś w sobie taki ładunek złości, panicznego strachu, poczucia krzywdy

W rachubę wchodzić może także najzwyklejsza w świecie zazdrość.
Dlaczego ja ? Dlaczego on może, a ja nie ? Stąd złośc i poczucie krzywdy.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 09:22

Żal po stracie?... :mysli:
Tak, to możliwe. :tak:

JaKaJA - Czw 17 Lut, 2011 09:41

Asii niestety Tomoe,mario i evita mają trochę racji,ja też uwazam,że trochę za ostro "pojechałaś" wiem z mojego doświadczenia,że męzowie jacy nie mają problemu z alko nie rozumieją do końca o co nam chodzi u mnie też tak było...mój mż kompletnie nie kumał dlaczego nie mogę pracować przy alko,przebywać wśród pijących itp. dla niego było to proste nie piję i już,proste bo on nie ma problemu i nie dostaje slinotoku na widok ;) Długo z Nim wojowałam i długo płakałam,że nie rozumie...potrafił z uśmiechem na ustach zaproponować mi pracę u kolegi jako menager gastronomii,ździwiony że się wścekłam :wysmiewacz: To wynika z niewiedzy nie złośliwości czy braku miłości,Oni poprostu(przepraszam Panowie) czasami nie myśla:( Co innego czynny alkocholik w domu,wówczas,tak jak wiedzma nie zastanawiałabym się wcale i cieła drastycznie z lęku o siebie,ale co innego gdy wypije od czasu do czasu,nie bronię mojemu męzowi,ale prosiłam tylko by mnie informował wcześniej,umówiliśmy się,że wychodze zawsze gdy on chce pić,albo on idzie na całą noc na imprezę i wraca jak wytrzewieje.Musicie porozmawiać na spokojnie i umowić się jakoś... :buziak:
Klara - Czw 17 Lut, 2011 09:56

JaKaJA napisał/a:
męzowie jacy nie mają problemu z alko nie rozumieją do końca o co nam chodzi

To na pociechę i (może) dla zrozumienia drugiej strony: http://www.youtube.com/wa...player_embedded

Już gdzieś to jest na forum. Mam nadzieję, że osoba, która poprzednio wkleiła ten filmik, nie obrazi się na mnie.

JaKaJA - Czw 17 Lut, 2011 10:12

Klarciu ja staram się zrozumieć mojego męża,zdaję sobie sprawę z tego jak się czuje,jak wiesz moi rodzice pili :/ Czasami tylko nie rozróżniam co robi dobrze dla siebie(np.olewał mnie jak piłam) a co bym chciała by robił ale to już inna bajka,uzależnienie jednak w mojej głowie jest na pierwszym miejscu i odzywa się paskudne oblicze :/ :evil:
Klara - Czw 17 Lut, 2011 10:45

JaKaJA napisał/a:
staram się zrozumieć mojego męża

Ten filmik wrzuciłam dla żartu, ale też w tym śmiesznym opisie działania męskiego mózgu jest chyba wskazówka, że obydwie strony nie mają szans pojąć swojego rozumowania :D

ZbOlo - Czw 17 Lut, 2011 10:54

Klara napisał/a:
że obydwie strony nie mają szans pojąć swojego rozumowania

...po dwudziestu latach swojego małżeństwa "podpisuję się w całej rozciągłości" pod tym stwierdzeniem...

JaKaJA - Czw 17 Lut, 2011 11:19

no bo mąż zonę powinien bardzo kochać i za cholerę nie starać się zrozumieć ;) :mgreen:
ZbOlo - Czw 17 Lut, 2011 11:35

JaKaJA napisał/a:
no bo mąż zonę powinien bardzo kochać i za cholerę nie starać się zrozumieć ;) :mgreen:

...a co żona powinna...?? To, że dawać się kochać - to już wiem... ;)

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 12:01

Asii napisał/a:
kupimy alkomat i za każdym razem kiedy stwierdzę, że pił to będzie dmuchał.

Wszystko na ten temat już Ci tu napisano. Mogę tylko dodać, że się wygłupiasz................

jal - Czw 17 Lut, 2011 12:08

Jak czytam o dmuchaniu ... to od razu mi się humor poprawia. :)

PD - janusz

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 12:12

JaKaJA napisał/a:
mąż zonę powinien bardzo kochać i za cholerę nie starać się zrozumieć

Uffffffffff.......... Dobrze, że nie jestem żonaty :p

Asii - Czw 17 Lut, 2011 12:14

Cytat:
Niby dlaczego miałby sobie czegoś tam raz na kilka miesięcy odmówić ? Życie towarzyskie, rodzinne, znajomi, przyjaciele................. czasami się takie sytuacje z alkoholem wiążą.

Właśnie chodzi o to, że on raz na ruski rok pije w pracy. A nie raz mi opowiadał z jakimi ludźmi pracuje. Jeden się zaszył, bo mu kazali, po ataku którego dostał w pracy. Inni tankują non stop, więc mam prawo się tym martwić. A ja w tym momencie nie czuję się na siłach by nawet raz na jakiś czas wdychać ten smród. Tym bardziej, że mamy jeden pokój i w całym mieszkaniu od razu śmierdzi. Ja cały czas mu powtarzam, że przede wszystkim niech się zajmie dzieckiem, któremu z racji wykonywanego zawodu nie jest w stanie poświęcić tyle czasu ile potrzeba, wiec jak przychodzi do domu niech przychodzi trzeźwy.

emigrantka - Czw 17 Lut, 2011 12:17

Asii, Tez uwazam ze to lekka przesada co robisz ,ja bylaby w 7 niebie gdyby mezowaty wypil na "ruski rok" .
Asii - Czw 17 Lut, 2011 12:30

Tomoe napisał/a:
To, że twój mąż napił się alkoholu, co ty odebrałaś jako zagrożenie dla twojej trzeźwości - to fakt. I miałaś prawo na to zareagować, stanąć w swojej obronie.

Mi tu głównie chodzi o to jak on kiedyś się zachowywał po alkoholu. Pamiętam naszą ostatnia pijaną kłótnię. Po niej obydwoje stwierdziliśmy, że nie pijemy. Wiedział z kim się żeni, na początku nie było takich problemów. Dopiero jak zmienił pracę zaczęło się. Boję się, że może zacząć pić częściej, a tego nie wytrzymam. Ja nie mogę na niego patrzeć jak wypije. Wygląda wtedy inaczej, nie widzę w nim wtedy mojego męża. Kiedyś już zawiódł moje zaufanie na tyle, że do tej pory nie jestem mu w stanie do końca wybaczyć. Nie chodzi tu o alkohol.
A wiecie co wczoraj zrobił? Zjadł kotleta którego usmażyłam dla Olivierka na dzisiejszy obiadek. I jeszcze się wypiera, że to nie on. Jedzenie nie paruje. I w tej chwili nie mam z czego usmażyć dziecku następnego. To jest jakieś chore, żeby swojemu dziecku zabierać jedzenie.

Mario - Czw 17 Lut, 2011 12:39

Asii napisał/a:
Zjadł kotleta którego usmażyłam dla Olivierka na dzisiejszy obiadek

Oczywiście najpierw zjadł swojego kotleta tzn. tego którego mu na obiad przyrządziłas, a potem kotleta Oliwiera.
No to faktycznie z niego drań. Ja bym sie nigdy do tego nie posunął. Owszem..........przepijałem całe wypłaty, ale żeby zjeść dziecku kotleta !! Zgroza :roll:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 12:45

Mario napisał/a:
Oczywiście najpierw zjadł swojego kotleta tzn. tego którego mu na obiad przyrządziłas, a potem kotleta Oliwiera.
No to faktycznie z niego drań. Ja bym sie nigdy do tego nie posunął. Owszem..........przepijałem całe wypłaty, ale żeby zjeść dziecku kotleta !! Zgroza

Dobrze wie, że nie ma prawa ruszać jedzenia dziecka. Może niektórych stać na smażenie po kilka kotletów dziennie. My niestety mamy wszystko wyliczone. I dlatego dziecko dzisiaj nie dostanie mięska na obiad. Ja wolę sama nie zjeść, żeby dziecko miało. To jest Twoim zdaniem w porządku??

Asii - Czw 17 Lut, 2011 12:50

Jak nie ma nieraz pieniędzy na życie to na picie tym bardziej. Nawet raz na jakiś czas.
Asii - Czw 17 Lut, 2011 12:51

Zresztą mój mąż kiedyś sam stwierdził, że kto nie ma ten nie pali i nie pije.
emigrantka - Czw 17 Lut, 2011 12:53

Asii napisał/a:
tać na smażenie po kilka kotletów dziennie
to smaz codziennie swiezy ,zdrowsze i ekonomiczniejsze :|
Asii - Czw 17 Lut, 2011 12:59

Cytat:
to smaz codziennie swiezy ,zdrowsze i ekonomiczniejsze :|

Zeby to było takie proste. Tak kiedyś robiłam, ale teraz gdy Oli przechodzi okres buntu dwulatka, to dosłownie wchodzi mi na głowę. Nieraz nie daję rady nic zrobić, dopiero jak zaśnie. A poza tym nie mam już z czego usmażyć. Ja mam zawsze wszystko wyliczone, żeby wystarczyło. Dopóki nie pójdę do pracy niestety muszę liczyć każdy grosz.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 13:32

Asii,
popraw mnie, proszę, jeżeli źle zrozumiałem, co wydarzyło się wczoraj.

Jesteś alkoholiczką, twój mąż nie.

Wczoraj twój mąż wrócił do domu po spożyciu alkoholu, co robi od czasu do czasu.
Twoją reakcją na to, było poinformowanie go, że od niego odchodzisz i ma się wyprowadzić z waszego mieszkania.

Dodatkowo, oskarżasz go o to, że pod wpływem, zjadł kotlet przeznaczony na dzisiejszy obiad dla waszego dziecka.

Czy dobrze zrozumiałem to, co zaszło wczoraj?

Asii - Czw 17 Lut, 2011 13:43

aazazello napisał/a:
zy dobrze zrozumiałem to, co zaszło wczoraj?

Tak, z tym że ostatnim razem jak przyszedł po alkoholu dałam mu ostatnia szansę. Wtedy to pod wpływem alkoholu powiedział mi, że połamie mi ręce. Wiem, że na trzeźwo by tego nie powiedział. Osoby nieuzależnione od alkoholu też robią różne rzeczy jak wypiją. Dlatego nie chcę, żeby w ogóle pił. Zaprzestanie picia cztery lata temu to była nasza wspólna decyzja. Myślałam, że będzie to decyzja na całe życie. Ludzie żyją bez alkoholu nawet nie będąc uzależnionym.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 14:01

Asii napisał/a:
ostatnim razem jak przyszedł po alkoholu dałam mu ostatnia szansę. Wtedy to pod wpływem alkoholu powiedział mi, że połamie mi ręce

Połamie tobie ręce. Powiedział tak bez przyczyny i powodu, siedząc w fotelu, czy robiłaś coś z tymi rączkami? Zachowania przemocowe to stały repertuar jego wystąpień, czy też nie pozostajesz mu dłużna?

Asii napisał/a:
Zaprzestanie picia cztery lata temu to była nasza wspólna decyzja


Nie pijesz więc już cztery lata.
Rozumiem, że na początku mąż wspierał ciebie silnie, zrobiłby wszystko, żebyś przestała pić, więc przestaliście pić.
Z czasem, kiedy ty okrzepłaś w swojej trzeźwości i nie potrzebujesz już tak silnego wsparcia, twój mąż trochę wyluzował i od czasu do czasu wypije.
Dokładnie tak samo jest u mnie.
Moja żona nie jest alkoholiczką, nie jest odpowiedzialna za moje trzeźwienie i czasami napije się alkoholu.
Ma do tego prawo a ja szanuję jej wybory.

Mario - Czw 17 Lut, 2011 14:09

Asii napisał/a:
Wtedy to pod wpływem alkoholu powiedział mi, że połamie mi ręce.

Historia widzę nabiera rumieńców. A pomysleć, że zaczęło się od róznicy zdań co do temperatury wody :roll:

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 14:28

Asii napisał/a:

Tak, z tym że ostatnim razem jak przyszedł po alkoholu dałam mu ostatnia szansę.

Asii, chyba jednak przedostatnią.
Wczoraj najpierw go wyrzuciłaś, a zaraz potem przyjęłaś go z powrotem.
Gdzie w tym wszystkim konsekwencja?

Wczoraj pisałaś, że pójdziecie razem z mężem do ośrodka terapeutycznego. I co? Skontaktowałaś się już z tym ośrodkiem, macie już wyznaczony termin wizyty, czy to tylko było takie puste gadanie? :roll:

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 14:54

Tomoe napisał/a:
Wczoraj najpierw go wyrzuciłaś, a zaraz potem przyjęłaś go z powrotem.
Gdzie w tym wszystkim konsekwencja?

Wczoraj pisałaś, że pójdziecie razem z mężem do ośrodka terapeutycznego


Historia, jak słusznie zauważył Mario, nabiera rumieńców.
Wyrzuciła i przyjęła niealkoholika, za to , że spożył alkohol.
Męża ma zaciągnąć na terapię dla współuzależnionych?
Jeszcze nie wiemy kto jest młotkiem a kto gwoździem.

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 15:15

aazazello napisał/a:
Wyrzuciła i przyjęła niealkoholika, za to , że spożył alkohol.
Męża ma zaciągnąć na terapię dla współuzależnionych?

Czy można zrozumieć kobietę?? :bezradny:

Kulfon - Czw 17 Lut, 2011 15:17

aazazello napisał/a:
Męża ma zaciągnąć na terapię dla współuzależnionych?
Jeszcze nie wiemy kto jest młotkiem a kto gwoździem.


wspolna wizyte u terapeuty wraz z wspolmalzonkiem uwazam za trafna decyzje,
poniewaz pomaga czasami drugiej polowce otwozyc oczy na to jak powaznym
zagrozrniem dla partnera trzezwiejacego alkoholika jest spozywanie przez nia %.

poza tym jezeli wspolmalzonek ("niealkoholik") olewa swym postepowaniem druga polowe
to chyba cos jest ne tak :roll:
to tak jakby jedna osoba w zwiazku miala prawo "zdradzac" przyjete zasady,
a druga nie, dlaczego alkoholik w takim zwiazku musi byc czlowiekiem 2 kategorii :roll:

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 15:25

Kulfon napisał/a:

wspolna wizyte u terapeuty wraz z wspolmalzonkiem uwazam za trafna decyzje


Ja również. Dlatego zapytałam Asii, czy jest już wyznaczony termin tej wizyty.

evita - Czw 17 Lut, 2011 15:38

Po mojemu to była kłótnia małżeńska jakich wiele :) Niealkoholiczki również robią awantury swoim mężom niealkoholikom kiedy ten przyjdzie pod wpływem. Pół biedy jak chłop stuli ogon pod siebie i cierpliwie poddaje się atakom współmałżonki, gorzej gdy ten na co dzień jest spokojniutki i pokornego serca a po paru głębszych nabiera odwagi stawiając się. Asii czy aby na pewno w żaden sposób nie sprowokowałaś swojego męża do takich a nie innych zachowań ? Nie wrzeszczałaś jak opętana ? nie szturchałaś go gdy tracił równowagę ? nie wygarniałaś mu od najgorszych wypominając to co było ? A gdyby była odwrotna sytuacja - utrzymałabyś nerwy na wodzy ? Chyba żadna kobieta nie lubi gdy jej mąż jest podpity, a przynajmniej ja takiej nie znam :) ale czasami (w twoim przypadku wychodzi, że 2 razy do roku) warto ujarzmić swoje nerwy i choćby dla dobra dziecka (bo chyba było świadkiem tych wczorajszych wydarzeń) nie dopuszczać do takich sytuacji :/ Na drugi dzień spokojnie porozmawiać i wyjaśnić sobie co nieco i po kłopocie ;)
aazazello - Czw 17 Lut, 2011 15:51

Kulfon napisał/a:
wspolna wizyte u terapeuty wraz z wspolmalzonkiem uwazam za trafna decyzje


Oczywiście masz rację, pod warunkiem, że jest to decyzja osoby współuzależnionej.

Kulfon napisał/a:
poza tym jezeli wspolmalzonek ("niealkoholik") olewa swym postepowaniem druga polowe
to chyba cos jest ne tak
to tak jakby jedna osoba w zwiazku miala prawo "zdradzac" przyjete zasady,
a druga nie, dlaczego alkoholik w takim zwiazku musi byc czlowiekiem 2 kategorii


Czy spożywanie przez osobę nieuzależnioną, od czasu do czasu, alkoholu czyni z alkoholika osobę drugiej kategorii? Kobieta jest uzależniona jej mąż nie. Nie pije cztery lata. Jak długo jej mąż ma być zakładnikiem jej uzależnienia? Kto w takiej sytuacji jest osobą drugiej kategorii?

Proporcyje mocium panie

Marc-elus - Czw 17 Lut, 2011 16:04

Ja w tym widzę jedno, zachowanie typowe dla wielu Pań w naszym społeczeństwie, nie obraź się Asii. Kobieta tak trzyma faceta krótko, że aż do przesady.
Awantura za to że poszedł z kolegami na piwo(zadzwonił że będzie później, ale jednak poszedł, mimo że miał przyjść do domu i... siedzieć przed telewizorem), wypił na weselu brata(nie przewracał się, nie awanturował, nie bełkotał, tylko miał w czubie po prostu).
Pojechał z kolegami na zlot samochodowy(to się np mnie tyczy, ale druga połówka na szczęście nie ma mi tego za złe) lub na ryby, a przecież miał się zajmować rodziną.... tak, pojedzie raz do roku i już problem, a że przez resztę czasu się rodziną zajmuje to nie jest dostrzegane.....
Przykładów jest miliony, widzę to wśród swoich kumpli. Faceci są zazdrośni o innych facetów, kobiety potrafią być zazdrosne o wszystko...
Alkoholizm Twój Asiu niestety ale chyba jest na dalszym planie w istocie tego problemu, choć oczywiście można tłumaczyć że o to tylko chodzi, żebyś nie miała wyzwalacza...

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 16:09

JaKaJA napisał/a:
mój mż kompletnie nie kumał dlaczego nie mogę pracować przy alko,przebywać wśród pijących itp. dla niego było to proste nie piję i już,proste bo on nie ma problemu i nie dostaje slinotoku na widok ;) Długo z Nim wojowałam i długo płakałam,że nie rozumie... [...] To wynika z niewiedzy nie złośliwości czy braku miłości,Oni poprostu(przepraszam Panowie) czasami nie myśla:(

Eee... też na początku nie rozumiałam, że picie przeze mnie alkoholu może być wyzwalaczem u Pietruszkowego. Po prostu niealkoholik nigdy do końca nie zrozumie uzależnionego. Nawet po terapii, po zdobyciu jakieś tam wiedzy na temat tej choroby, nie do końca rozumiałam o co chodzi. Nie piłam w domu, ale bardziej dla własnego bezpieczeństwa, bo wiedzę miałam i przyjęliśmy w domu pewne zasady, ale dużo bardziej do mnie dotarło, kiedy rzuciłam palenie, a przecież Pietruszkowy dalej pali. Stara się palić na balkonie, ale zimą, sama nie mam serca wyganiać go na mróz i czasem zapali w kuchni. Pewnie to ja sobie mam radzić z głodami nikotynowymi, i nie będę się rozstawać z Pietruszkowym, bo jeszcze nie dorósł do rozstania się z tym uzależnieniem. Ale czasem dym papierosy mi śmierdzi, ale bywa, że pachnie. I już trochę inaczej patrzę na kwestię wyzwalacza w postaci bliskiej osoby pachnącej alkoholem.

A co do owego kotleta? Pietruszkowy cierpi na nocne objadanie się, czasem potrafi się nie obudzić i lunatykuje do lodówki. Ileś razy go złapałam jak je z zamkniętymi oczami. :wysmiewacz: Ale poczytałam sobie o tym zaburzeniu i pozostaje mi się tylko cieszyć, że nie zabiera się za nocne gotowanie, co niektórym się zdarza. Można to trochę skorygować dietą, ale skłonność do wahań cukru (pomimo, że to nie cukrzyca) pozostaje. Choć fakt, kiedy Pietruszkowy pił, zdarzało się to częściej, teraz po prostu bardziej regularnie je.
A nadmiarowe kotlety, klopsy i inne takie, jeśli przyrządzam wcześniej (a lubię sobie ułatwiać życie) to nie zostawiam w lodówce tylko mrożę. Mikrofalówka rozwiazała mi problem szybkiego odmrażania :)

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 16:16

Marc-elus napisał/a:
to kobita powiedziała że chory jestem :wysmiewacz:

To jest Zespół nocnego objadania się (Night Eating Syndrome).

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 16:17

Mnie z kolei najbardziej smakowała jajecznica nad ranem..... :bezradny:
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 16:32

evita napisał/a:
jak chłop stuli ogon pod siebie i cierpliwie poddaje się atakom współmałżonki,
Co pszez to rozumiesz ..
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 16:35

Marc-elus napisał/a:
Ja w tym widzę jedno, zachowanie typowe dla wielu Pań w naszym społeczeństwie,
poprostu w Du.....ch im sie popszewalało ....jak tak to chcą mieć faceta z jajami a potem robią z niego eunucha żeby kszyczeć na niego ile sie da że jest eunuchem ...
Kulfon - Czw 17 Lut, 2011 16:36

aazazello napisał/a:
Oczywiście masz rację, pod warunkiem, że jest to decyzja osoby współuzależnionej.


u mnie ja nalegalem i dzis nie zaluje, bo zyje mi/nam sie lepiej jak przed rokiem :p

aazazello napisał/a:
zy spożywanie przez osobę nieuzależnioną, od czasu do czasu, alkoholu czyni z alkoholika osobę drugiej kategorii? Kobieta jest uzależniona jej mąż nie. Nie pije cztery lata. Jak długo jej mąż ma być zakładnikiem jej uzależnienia? Kto w takiej sytuacji jest osobą drugiej kategorii?


w zwiazku powinno chyba obowiazywac rownouprawnienie we wzajemnym poszanowaniu, albo ... :roll:

o tu o tym Pani Biala_Marchew pisze :mgreen:
pietruszka napisał/a:
Eee... też na początku nie rozumiałam, że picie przeze mnie alkoholu może być wyzwalaczem u Pietruszkowego. Po prostu niealkoholik nigdy do końca nie zrozumie uzależnionego. Nawet po terapii, po zdobyciu jakieś tam wiedzy na temat tej choroby, nie do końca rozumiałam o co chodzi. Nie piłam w domu, ale bardziej dla własnego bezpieczeństwa, bo wiedzę miałam i przyjęliśmy w domu pewne zasady, ale dużo bardziej do mnie dotarło, kiedy rzuciłam palenie, a przecież Pietruszkowy dalej pali. Stara się palić na balkonie, ale zimą, sama nie mam serca wyganiać go na mróz i czasem zapali w kuchni. Pewnie to ja sobie mam radzić z głodami nikotynowymi, i nie będę się rozstawać z Pietruszkowym, bo jeszcze nie dorósł do rozstania się z tym uzależnieniem. Ale czasem dym papierosy mi śmierdzi, ale bywa, że pachnie. I już trochę inaczej patrzę na kwestię wyzwalacza w postaci bliskiej osoby pachnącej alkoholem.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 16:40

Cytat:
Wczoraj pisałaś, że pójdziecie razem z mężem do ośrodka terapeutycznego. I co? Skontaktowałaś się już z tym ośrodkiem, macie już wyznaczony termin wizyty, czy to tylko było takie puste gadanie?

Jutro zadzwonię. Dzisiaj rozmawiałam o tym z mężem na spokojnie, i pójdziemy tam.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 16:43

Cytat:
Połamie tobie ręce. Powiedział tak bez przyczyny i powodu, siedząc w fotelu, czy robiłaś coś z tymi rączkami?

Raz tak powiedział i mi się to nie spodobało. Wtedy ruszyłam jakąś jego rzecz bez pozwolenia. My jak piliśmy razem często od słowa do słowa dochodziło do awantur.

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 16:43

Asii napisał/a:
o tym z mężem na spokojnie, i pójdziemy tam.
No .pójdzie a ma wybór ..no ma ...ale tylko jeden ..jedynie słuszny czyli Twoi
Asii - Czw 17 Lut, 2011 16:44

aazazello napisał/a:
Wyrzuciła i przyjęła niealkoholika, za to , że spożył alkohol

Za to też, że mnie okłamał.

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 16:51

A to nie wiesz że pijak to kłamca
pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 16:52

Kulfon napisał/a:
Pani Biala_Marchew

no taka stara nie jestem, żebyś mi tutaj "paniował", ale biała marchewka to mi się podoba :mgreen:

Asii napisał/a:
My jak piliśmy razem często od słowa do słowa dochodziło do awantur.

Czyli alkohol pomagał Wam uwolnić nagromadzoną złość? Czasem sobie myślę, że swojego czasu lubiłam, kiedy mogłam sobie pokrzyczeć na Pietruszkowego :wstyd: , bo mi to przynosiło ulgę. Teraz radzę sobie ze złością inaczej. Zresztą u mnie okazało się, że pod tą złością to tak naprawdę dużo lęku było.

Mario - Czw 17 Lut, 2011 17:02

Cytat:
poprostu w Du.....ch im sie popszewalało ....jak tak to chcą mieć faceta z jajami a potem robią z niego eunucha żeby kszyczeć na niego ile sie da że jest eunuchem ..


:brawo: :brawo: :brawo: :brawo:
A tak w ogóle to kobieta ma o wiele mniejszy mózg :mgreen: Mysle, że nie bez przyczyny :roll:

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 17:04

Mario napisał/a:
A tak w ogóle to kobieta ma o wiele mniejszy mózg :mgreen: Mysle, że nie bez przyczyny :roll:
Bo nie potrzebujemy tam miejsca na pudełko z nicością ;)
pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 17:05

Mario napisał/a:
tak w ogóle to kobieta ma o wiele mniejszy mózg

Chyba się narażasz ;)

staaw - Czw 17 Lut, 2011 17:12

Mario napisał/a:

A tak w ogóle to kobieta ma o wiele mniejszy mózg :mgreen: Mysle, że nie bez przyczyny :roll:

Problem nie w wielkości mózgu a pojemności szyny danych. Kobieta ma szersze połączenie między półkulami potrafi jednocześnie myśleć o sexie i jutrzejszym obiedzie.
O takich bzdurach jak kto z kim i dla czego w M jak miłość nie wspomnę.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 17:12

Asii napisał/a:
Dzisiaj rozmawiałam o tym z mężem na spokojnie, i pójdziemy tam


:okok:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 17:13

My kiedyś razem dużo piliśmy i często to nasze picie źle się skończyło. Wtedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Mój mąż po alkoholu robił się agresywny, ja tak samo. Po ostatnim pijanym sylwestrze stwierdziliśmy, że nie będziemy nigdy więcej pić, że zrobimy to dla nas. Gdy czuję, że przez niepicie jest ze mną staję się silniejsza, bo wiem że mam jego wsparcie.
Asii - Czw 17 Lut, 2011 17:16

A poza tym jeżeli bym była na miejscu mojego męża to chciałabym dowiedzieć się jak najwięcej o alkoholizmie. On nawet nie próbuje i to też mnie boli.
aazazello - Czw 17 Lut, 2011 17:17

pietruszka napisał/a:
u mnie okazało się, że pod tą złością to tak naprawdę dużo lęku było


Zawsze, wszędzie i u każdego. Złość i agresja to dzieci strachów i/lub lęków.

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 17:27

Asii napisał/a:
On nawet nie próbuje i to też mnie boli.

A powiedziałaś mu o tym?

staaw - Czw 17 Lut, 2011 17:29

Asii napisał/a:
Po ostatnim pijanym sylwestrze stwierdziliśmy, że nie będziemy nigdy więcej pić, że zrobimy to dla nas.

Ale w świetle tego co wiesz o alkoholizmie zdajesz sobie sprawę że jest to bez sensu?

Asii napisał/a:
A poza tym jeżeli bym była na miejscu mojego męża to chciałabym dowiedzieć się jak najwięcej o alkoholizmie. On nawet nie próbuje i to też mnie boli.

A dla czego powinien? Jeżeli nie ma problemu, jest wolnym człowiekiem...

Możesz dyskutować że stanowi dla Ciebie wyzwalacz, ale zabronić? Zwyczajnie nie masz takiego prawa...

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 17:30

Cytat:
A poza tym jeżeli bym była na miejscu mojego męża to
Czasem go na forum niesciągnji bo bieda będzie
aazazello - Czw 17 Lut, 2011 17:35

pietruszka napisał/a:
rzuciłam palenie, a przecież Pietruszkowy dalej pali. Stara się palić na balkonie, ale zimą, sama nie mam serca wyganiać go na mróz i czasem zapali w kuchni.


Kiedy rzuciłem palenie stałem się nadgorliwym neofitą.

Nie miałem litości i zrozumienia dla palaczy. Zero komfortu dla uzależnionych.

Moje szczęście nie mogło palić w domu. Nie mogła palić w pracy.

Rzuciła i tak ma do dzisiaj

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 17:43

aazazello napisał/a:
nadgorliwym neofitą.

Mój ojciec tak mnie tępił. na mnie to działało tak, że paliłam dwa papierosy na raz :evil: A na pewno nie rzuciłabym dla kogoś.
A Pietruszkowy? dojrzewa :cwaniak:

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 17:45

pietruszka napisał/a:
Mój ojciec tak mnie tępił. na mnie to działało tak, że paliłam dwa papierosy na raz


Z ojcem to insza inszość, oczywiście, że paliło się w tedy aż do mdłości :mgreen:

Borus - Czw 17 Lut, 2011 17:47

aazazello napisał/a:
Moje szczęście nie mogło palić w domu. Nie mogła palić w pracy.

Rzuciła i tak ma do dzisiaj
...a co rzuciła? :mysli: ;)
Borus - Czw 17 Lut, 2011 17:47

aazazello napisał/a:
paliło się
...samo?! :szok:
aazazello - Czw 17 Lut, 2011 17:48

Borus napisał/a:
a co rzuciła?


Kontekst niejasny? :mgreen:

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 17:49

Borus napisał/a:
aazazello napisał/a:
paliło się
...samo?!


Szkoda fajek. Płucnie :mgreen:

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 17:53

pietruszka napisał/a:
na pewno nie rzuciłabym dla kogoś.

Bardzo racjonalne podejście :tak:
nie cierpię neofitów :uoee:

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 17:56

aazazello napisał/a:
w tedy

ja jeszcze mówię o czasach, kiedy miałam już "-ści" lat i dawno z rodzicielstwem nie mieszkałam. Jak mieszkałam to się ukrywałam, a raczej tak mi się wydawało :wysmiewacz: No a poza tym wtedy staruszek też był zatwardziały palacz.

Borus - Czw 17 Lut, 2011 17:57

aazazello napisał/a:
Borus napisał/a:
a co rzuciła?


Kontekst niejasny? :mgreen:
...są trzy możliwości: rzucenie palenia, pracy lub Ciebie... ;)

niezależnie od kontekstu... :wysmiewacz:

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 17:58

Borus napisał/a:

...są trzy możliwości: rzucenie palenia, pracy lub Ciebie... ;)

jeszcze można czymś rzucić :cwaniak: talerzem na przykład :mysli:

Borus - Czw 17 Lut, 2011 18:02

aazazello napisał/a:
Borus napisał/a:
aazazello napisał/a:
paliło się
...samo?!


Szkoda fajek. Płucnie :mgreen:


zadałem to pytanie, bo na terapii nauczyłem się nie mówić, że coś się robiło, czy zrobiło, lecz, że ja to robiłem, zrobiłem itd... :skromny:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 18:05

pietruszka napisał/a:
A powiedziałaś mu o tym?

Tak, niejednokrotnie. Kiedyś mi powiedział, że chciałby mi pomóc, ale nie wie jak, a ja mu na to, że ja mu mogę opowiedzieć o mojej chorobie. No i koniec końcem na tym stanęło, że pokazałam mu materiały z terapii, nawet czytałam na głos, odnosząc do mojego życia. Ale była to tylko jedna sytuacja. Dalej jest to samo, czyli udawanie, że nie ma problemu.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 18:06

pietruszka napisał/a:
staruszek też był zatwardziały palacz


Mój tatuś mówił do mnie: synu zamiast zapalić papierosa, wypij setkę. Przyjąłem tatusiowe nauki połowicznie. Waliłem setkę - papieros, waliłem drugą - dwa, waliłem trzecią - pięć, w jeden wieczór to i trzy schodziły.

pterodaktyll napisał/a:
nie cierpię neofitów


Spoko Ptero, daj czasowi czas
zv4
Borus napisał/a:
są trzy możliwości: rzucenie palenia, pracy lub Ciebie


hehehe

kolega księgowy?

staaw - Czw 17 Lut, 2011 18:09

Asii napisał/a:
No i koniec końcem na tym stanęło, że pokazałam mu materiały z terapii, nawet czytałam na głos, odnosząc do mojego życia. Ale była to tylko jedna sytuacja. Dalej jest to samo, czyli udawanie, że nie ma problemu.

Tak na prawdę, czy powinno go to interesować? Ma problem a alkoholem? Czy nie czuje się czasem traktowany jak smarkacz?

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 18:10

Borus napisał/a:
zadałem to pytanie, bo na terapii nauczyłem się nie mówić, że coś się robiło, czy zrobiło, lecz, że ja to robiłem, zrobiłem


Sprawa jest oczywista, ale nie jesteśmy na terapii, nie zaszkodzi jak powiem, że w dzieciństwie się paliło, nie muszę, w tym przypadku, skracać dystansu do własnych czynów :D

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 18:11

aazazello napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
nie cierpię neofitów


Spoko Ptero, daj czasowi czas

Sam nim byłem i stąd wiem jacy to upierdliwcy :lol2:

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 18:14

pterodaktyll napisał/a:
Sam nim byłem i stąd wiem jacy to upierdliwcy

:D

Moja żona do dzisiaj dostaje gęsiej skórki, nie z rozkoszy, na wspomnienie mojego pierwszego półrocza bez fajek

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 18:17

aazazello napisał/a:
Moja żona do dzisiaj dostaje gęsiej skórki, nie z rozkoszy, na wspomnienie mojego pierwszego półrocza bez fajek

Jak to powiadają, nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu :lol2:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 18:18

staaw napisał/a:
Asii napisał/a:
A poza tym jeżeli bym była na miejscu mojego męża to chciałabym dowiedzieć się jak najwięcej o alkoholizmie. On nawet nie próbuje i to też mnie boli.

A dla czego powinien? Jeżeli nie ma problemu, jest wolnym człowiekiem...

Jeżeli osoba którą kocham i z którą chcę spędzić resztę życia, byłaby nieuleczalnie chora zrobiłabym wszystko, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o jej chorobie. I nie robiłabym tego dlatego bo ktoś mi każe, ale z samej siebie.
Mój mąż jest po poważnej operacji kręgosłupa. Ma dwa druty w kręgosłupie. Ze względu na to musi regularnie ćwiczyć, żeby wzmacniać mięśnie. Gdy się o tym dowiedziałam zaczęłam szukać w internecie informacji o tym, żeby się jak najwięcej dowiedzieć na temat ćwiczeń jakie może wykonywać, a jakich nie powinien. O operacjach kręgosłupa tez czytałam. Ale przede wszystkim najpierw dowiedziałam się od męża jakie ma zalecenia od lekarza. Zrobiłam to ze zwykłej troski. Dlatego, że go kocham i że martwię się o niego. A nie dlatego, że musiałam. A przecież to nie ja miałam tą operację tylko mąż. Codziennie pomagam mu sprawdzać czy go plecy nie bolą, a przecież mi pod tym względem nic nie jest. Ale robię to bo chcę.

emigrantka - Czw 17 Lut, 2011 18:22

Cytat:
Ale robię to bo chcę.
_________________
bo my kobiety tak mamy ,najpierw myslimy o innych a potem o sobie ,panowie dokladnie odwrotnie :/
aazazello - Czw 17 Lut, 2011 18:24

Asii napisał/a:
Jeżeli osoba którą kocham i z którą chcę spędzić resztę życia, byłaby nieuleczalnie chora zrobiłabym wszystko, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o jej chorobie


Asii,
faceci są troszeczkę inni, nie interesują się przyczynami, objawami i leczeniem chorób.
To, że nie interesuje się abc choroby alkoholowej nie świadczy o tym, że ciebie nie kocha lub nie troszczy się o ciebie.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 18:25

emigrantka napisał/a:
my kobiety tak mamy ,najpierw myslimy o innych a potem o sobie ,panowie dokladnie odwrotnie


Nie zawsze i nie wszędzie :mgreen:

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 18:30

Asii napisał/a:
Zrobiłam to ze zwykłej troski.

Pachnie współuzalenieniem. Mam mnóstwo koleżanek, które "pilnują" zdrowia swoich mężów. Prowadzą ich do dentysty, trują d**ę, co powinni, a czego nie powinni robić. A oni uciekają.... w swój świat.... w uzaleznienie... z domu.... do innej... na ryby...
A potem (te same koleżanki) mi płaczą, że Ci faceci tacy niedorośli i się zachowują jak mali chłopcy. A co mają zrobić ci chłopcy jak im się odbiera prawo do samodecydowania, jak rozciąga się nad nich kuratelę, broni przed konsekwencjami. Nie byłam inna, ale powoli oduczałam się głupich zachowań, no i mam w miarę dorosłego chłopa w domu. A myślałam, że to nie możliwe.
Teraz kontrolę sprawuję nad kotletami (wkładam je do zamrażarki) bo przecież nie będę lodówki zamykać na kłódkę, albo czaić się żeby w nocy nie podjadał, albo pilnowała i dzwoniła do pracy, czy zjadł drugie śniadanie. Ba... śniadań mu nie robię, chociaż kiedyś się dopominał :wysmiewacz: Chciał być dorosły to ma :wysmiewacz:
No dobra, ale obiadki to robię :skromny: Podobno smaczne :skromny:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 18:30

aazazello napisał/a:
Kiedy rzuciłem palenie stałem się nadgorliwym neofitą.

Nie miałem litości i zrozumienia dla palaczy. Zero komfortu dla uzależnionych.

Moje szczęście nie mogło palić w domu. Nie mogła palić w pracy.

Rzuciła i tak ma do dzisiaj

Ja mam to samo. Chociaż już dawno chcieliśmy z mężem rzucić palenie, to w końcu mi się udało, gdy zaszłam w ciążę, mężowi zajęło to trochę dłużej, ale też rzucił.
Zauważyłam, że teraz bardziej mnie drażni dym papierosowy niż kiedyś, zanim zaczęłam palić.

Mario - Czw 17 Lut, 2011 18:32

Asii napisał/a:
Jeżeli osoba którą kocham i z którą chcę spędzić resztę życia, byłaby nieuleczalnie chora zrobiłabym wszystko, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o jej chorobie

No coż. Mnie się wydaje, że w kontekscie Twojej choroby, on powinien wiedzieć tylko jedno.
Coś o wyzwalaczach. Głównie o swoim piciu i o jego wpływie na Ciebie.
Może jeszcze wprowadz go w wiedzę, jak objawia się u Ciebie głód alkoholowy, żeby jako najbliższa Ci osoba, potrafił zauważyć , że coś się z Tobą złego ewentualnie dzieje.

Czy cała reszta mądrosci o alkoholizmie jest mu potrzebna? Może i fajnie by było, ale skoro go to nie kręci, to po co uświadamiać go na siłe.

Mario - Czw 17 Lut, 2011 18:33

Cytat:
Nie zawsze i nie wszędzie

A już na pewno nie w łóżku :mgreen: :roll:

staaw - Czw 17 Lut, 2011 18:34

emigrantka napisał/a:
Cytat:
Ale robię to bo chcę.
_________________
bo my kobiety tak mamy ,najpierw myslimy o innych a potem o sobie ,panowie dokladnie odwrotnie :/

Emi, może nie dokładnie odwrotnie, ale chciałem napisać coś właśnie w tym stylu.
Asii, nie dla tego kocham moją żonę że chce uczynić mnie na swój obraz i podobieństwo lecz dla tego że się wzajemnie uzupełniamy. Zresztą nasze życie było jednym pasmem udręk, kiedy wzajemnie ukazywaliśmy sobie nasze ułomności, miałem "powód" by pić...
Teraz nie ma prawa mi narzucać co robię, jak ja tego nie czynię w stosunku do niej (wprawdzie od niedawna...).
Czy warto zachowywać się jak pies w monopolu, sam nie wypije a drugiemu nie da? Gdybyś była uczulona na cytrusy, nie dała byś jemu pomarańczy?
Na prawdę nie masz lepszych powodów do awantur?

Ktoś mi powiedział w psychiatryku mądre zdanie. Kochać, to nie patrzeć na siebie, a w tę samą stronę...
Na razie się sprawdza...

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 18:39

Asii, skro on jest taki ciężko chory na kręgosłup, to może ty byś poszła do pracy, żeby go wspomóc w utrzymywaniu trzyosobowej rodziny, zamiast się na niego złościć, że zjadł dziecku kotlecika, na którego to kotlecika nota bene sam zapracował?

Wiesz co ci powiem, Asii?
Im dłużej cię czytam, tym bardziej temu twojemu mężowi współczuję. Odnoszę wrażenie że ma w domu egocentryczkę, histeryczkę i despotkę. Ciekawe jak długo on to wytrzyma. :roll:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 18:43

Mario napisał/a:
No coż. Mnie się wydaje, że w kontekscie Twojej choroby, on powinien wiedzieć tylko jedno.
Coś o wyzwalaczach. Głównie o swoim piciu i o jego wpływie na Ciebie.

Ja staram się uzmysłowić mężowi, że alkoholizm jest chorobą śmiertelną, i że nie są to moje wymysły. A jeżeli chodzi o podejście mojego męża do tematu wyzwalaczy to dam taki przykład: Mój mąż stwierdził, żebym nie przesadzała, jeżeli lekarz przepisał mi lek na gardło co ma w składzie alkohol. On po prostu nie widzi mojego problemu.

anakonda - Czw 17 Lut, 2011 18:46

A dlaczego ma sobie nie wypic?chyba nie ma problemu z alkoholem naduzywa czy tylko czasami sobie strzeli "kielicha"? Nie przesadzaj bo zaraz popadniesz w skrajnosci . Ciekawe jak bys miala cukrzyce to by nie mogl jesc slodkich rzeczy?
Mario - Czw 17 Lut, 2011 18:47

Asii napisał/a:
Mój mąż stwierdził, żebym nie przesadzała, jeżeli lekarz przepisał mi lek na gardło co ma w składzie alkohol. On po prostu nie widzi mojego problemu.

No i co z tego. Kupuj sama, nie radz się go w takich sprawach , bo i po co. To Ty bedziesz lek piła nie on.
Widzisz w tym jakis problem ? :)

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 18:48

A co ty tak naprawdę wiesz o swojej chorobie?
Niby chodziłaś kiedyś tam na jakieś dwie terapie, ale wtedy piłaś. Więc co z tych terapii mogło do ciebie dotrzeć, dziewczyno?
Od czterech lat nie pijesz, ale zachowania masz, wybacz - pijane.
Ty się sama ze swojego alkoholizmu nie leczyłaś i nadal nie leczysz. A oczekujesz cudów od faceta. :roll:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:10

Tomoe napisał/a:
Asii, skro on jest taki ciężko chory na kręgosłup, to może ty byś poszła do pracy, żeby go wspomóc w utrzymywaniu trzyosobowej rodziny, zamiast się na niego złościć, że zjadł dziecku kotlecika, na którego to kotlecika nota bene sam zapracował?

Nasza sytuacja wygląda w ten sposób. Wychodząc za mojego męża wiedziałam, że ma dwójkę dzieci z poprzednich związków, na które płaci alimenty. Chciałam iść do pracy, ale mąż stwierdził, że on mnie do żadnej pracy nie puści. Żadna dyskusja nie pomogła. Poprzednia partnerka mojego męża po rozpoczęciu pracy zostawiła go dla innego. W tej chwili siedzę w domu z dzieckiem i dopiero od września mogę posłać do przedszkola. Decyzja, żeby pójść do pracy była moja decyzją, nie mojego męża. On w dalszym ciągu jest przeciwny. Co chwila mi powtarza, że jak pójdę do pracy to pewnie go zostawię, ale nie dałam mu nigdy powodu, żeby tak mówił. Niestety jak chciał tak ma, bo musimy liczyć każdy grosz.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 19:20

Mario napisał/a:
A już na pewno nie w łóżku


Ależ Mario, nawet nie pomyślałem :mgreen:

staaw napisał/a:
Teraz nie ma prawa mi narzucać co robię, jak ja tego nie czynię w stosunku do niej (wprawdzie od niedawna...)


Uwierzyłeś? :mgreen:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:20

Cytat:
Ty się sama ze swojego alkoholizmu nie leczyłaś i nadal nie leczysz.

Bardzo bym chciała iść na terapie, albo chociaż na mitingi chodzić, ale niestety dziecka nie mogę wziąć ze sobą, a nie mam na kogo liczyć. Męża prawie cały czas nie ma w domu. Często pracuje po 12 godzin, a jeżeli pracuje 8 to po pracy idzie na trzy godziny na siłownię. Gdy wraca do domu to idzie spać. Jeżeli chodzi o moich rodziców, to Oli odkąd się urodził to wzięli go do siebie raz na noc, a raz na dzień. Kiedy ja mam się leczyć?? Nie mam nawet kiedy iść do lekarza, z racji tego, że mam nerwicę i kiedy się zdenerwuję to ciężko mi się uspokoić. Dlatego zaczęłam pisać na forum.

staaw - Czw 17 Lut, 2011 19:22

Asii napisał/a:
W tej chwili siedzę w domu z dzieckiem i dopiero od września mogę posłać do przedszkola. Decyzja, żeby pójść do pracy była moja decyzją, nie mojego męża. On w dalszym ciągu jest przeciwny.

Może przestanie być przeciwny, jak mu kotleciki przestaniesz wyliczać, a i ze swojej premii kupisz mu to o czym marzył a grosików brakło...

Ja też głupiałem jak moja poszła do pracy, a już nocna zmiana? Byłem rano bardziej niewyspany od niej, dzwoniłem co godzinę... i przyzwyczaiłem się.

Myślę że Tobie praca by też dobrze zrobiła. Był okres kiedy TYLKO ona pracowała a ja poznawałem uroki "nic nie robienia" w domu z dwójką dzieci. Ona pozbyła się syndromu kury domowej, a ja zacząłem szanować pracę w domu.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:24

Cytat:
Niby chodziłaś kiedyś tam na jakieś dwie terapie, ale wtedy piłaś.

Prawie cały czas trwania dwóch terapii byłam trzeźwa. Pod koniec nie wytrzymałam i zaczęłam pić, więc w okresie gdy byłam trzeźwa coś tam do mnie dotarło.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 19:24

Asii napisał/a:
Mój mąż stwierdził, żebym nie przesadzała, jeżeli lekarz przepisał mi lek na gardło co ma w składzie alkohol. On po prostu nie widzi mojego problemu


Asii,
to twój mąż był za ciebie u lekarza i zapomniał powiedzieć, że lekarstwa nie mogą być na bazie alkoholu?
Rzeczywiście, to nie jest w porządku z jego strony.
Nie dziwię się, ze masz pretensje do osoby, która była u lekarza.

staaw - Czw 17 Lut, 2011 19:25

aazazello napisał/a:

staaw napisał/a:
Teraz nie ma prawa mi narzucać co robię, jak ja tego nie czynię w stosunku do niej (wprawdzie od niedawna...)

Uwierzyłeś? :mgreen:

Przynajmniej mogę negocjować i czasem wychodzi na moje :lol2:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:27

staaw napisał/a:
a ja zacząłem szanować pracę w domu.

a no właśnie z tym też jest ciężko, bo mój mąż sam przyznał mi rację, że jest flejtuchem. Może też by mu się przydało żeby on trochę posiedział w domu a ja bym pracowała, może doceniłby to co robię w domu.

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 19:31

staaw napisał/a:
Przynajmniej mogę negocjować i czasem wychodzi na moje


Dobrze masz :mgreen:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:32

Cytat:
Asii,
to twój mąż był za ciebie u lekarza i zapomniał powiedzieć, że lekarstwa nie mogą być na bazie alkoholu?
Rzeczywiście, to nie jest w porządku z jego strony.
Nie dziwię się, ze masz pretensje do osoby, która była u lekarza.

Jeżeli chodzi o tą sytuację to pisałam o niej w innym temacie. Ja byłam u lekarza, ale byłam tak chora, że nie byłam w stanie normalnie myśleć i nie spytałam się lekarza czy lek ma w składzie alkohol. Nie był to syrop i nawet by mi przez myśl nie przeszło, że ma w składzie alkohol. Wystraszyłam się jak się zorientowałam, a mój mąż stwierdził, żebym nie przesadzała. Ale ja wolę "przesadzać", niż wrócić do picia.

staaw - Czw 17 Lut, 2011 19:34

Asii napisał/a:
bo mój mąż sam przyznał mi rację, że jest flejtuchem

A ty pedantyczna do przesady? Jeżeli tak, to gdybyście się zamieniły nie zauważył bym :wysmiewacz:

Ale praca pomogła i jej i mi...

Może zamiast alkomatów w domu, zrobić męski dzień? Ty przed TV a on w kuchni? I posprząta ją wieczorem :lol2: (skąd ja wiem jak będzie wyglądała?).

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 19:34

A z kim zostawicie dziecko, kiedy razem pójdziecie do ośrodka?
I jak mąż pogodzi tę wizytę z pracą?
A co zrobicie, jeśli wasza terapia będzie wymagała regularnych spotkań w ośrodku? Jak to pogodzisz z opieką nad dzieckiem? Jak mąż pogodzi to z pracą?

To ciekawe, Asii, że kiedy jest mowa o twoim leczeniu - z alkoholizmu czy z nerwicy - masz powody żeby się nie leczyć.
A gdy podjęłaś decyzję o wspólnej terapii - te powody nagle zniknęły.

anakonda - Czw 17 Lut, 2011 19:38

Asii, tak czytam to co piszesz to widze masz juz kozla ofiarnego czytaj maz ... "a to mi nie pozwalal a to mi nie powiedzial itp..."
Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 19:41

No tak, i jak się dziewczyna napije, to też będzie "przez niego"... bo jej wyzwalacza do domu przyniósł. :roll:
Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:42

staaw napisał/a:
A ty pedantyczna do przesady?

Ja nie wymagam nie wiadomo czego. Ale jeżeli się coś robi w kuchni to wypada zetrzeć okruchy ze stołu, nie zostawiać na stole noża usmarowanego masłem, jak się zje to wynieść talerz na którym się zjadło, albo jak się je chipsy to wyrzucić torebkę jak już się zje do kosza, a nie zostawiać na stole.Albo pustą butelkę po napoju wyrzucić do kosza a nie rzucać na podłogę. Od czasu do czasu umyć wannę skoro się z niej korzysta. Czy te czynności są naprawdę takie ciężkie do zrobienia??

staaw - Czw 17 Lut, 2011 19:43

Tomoe napisał/a:
No tak, i jak się dziewczyna napije, to też będzie "przez niego"... bo jej wyzwalacza do domu przyniósł. :roll:

Ile ja wypiłem przez moją...

Leniu - Czw 17 Lut, 2011 19:45

anakonda napisał/a:
Asii, tak czytam to co piszesz to widze masz juz kozla ofiarnego czytaj maz ... "a to mi nie pozwalal a to mi nie powiedzial itp..."


No właśnie to jest niepokojące.
Chociaż perspektywa spania w jenym łóżku z kimś po % nie napawa optymizmem.
Może powiedz mężowi , że jak się napije to niech nie wraca na noc . Ciekawe czy to go ucieszy , czy zmartwi :D .

evita - Czw 17 Lut, 2011 19:48

Przede wszystkim Asii to ty już głupiejesz od wiecznego siedzenia w domu, niańczenia dziecka, pilnowania porządków i kotlecików ;) znam ten ból bo trzykrotnie byłam matką i pamiętam jak mnie szlak trafiał gdy men przychodził do domu i opowiadał ciekawostki z pracy a ja ? ja mogłam co najwyżej opowiedzieć ile kupek dziennie nasze dziecię zaliczyło i czy aby nic mu nie jest bo jakieś takie podejrzane kolory miały te kupki :wysmiewacz: nawet jeśli wyszłam gdzieś między ludzi to albo z dzieckiem albo "na baczność" żeby zdążyć na czas karmienia czy wieczornej kąpieli. Strasznie wówczas tęskniłam za pracą co teraz, z perspektywy czasu wydaje mi się co najmniej dziwne i głupie :/ Nie będę porównywać moich ówczesnych wybuchów złości i agresji gdy to małżonek wracał do domu pijany bo on jest alkoholikiem ale w nieco normalniejszych rodzinach bywało podobnie pomimo braku alkoholizmu w rodzinie. Pomyśl o tym żeby jednak iść do pracy, zająć się czymś innym a jak już wrócisz taka zmęczona do domu i nadrobisz w dwie godziny zaległości domowe, które obecnie zajmują ci cały dzień to obiecuję ci, że jak twój mąż wróci w takim stanie jak wczoraj to nawet nie będzie ci się chciało głosu podnosić byleby głowę do poduszki przyłożyć :lol2:
pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 19:52

Asii napisał/a:
to wypada

e tam... od razu wypada gg4g5 jak to się ma do wielkości kosmosu :stres1:
Leniu napisał/a:
Chociaż perspektywa spania w jenym łóżku z kimś po % nie napawa optymizmem.
Może powiedz mężowi , że jak się napije to niech nie wraca na noc . Ciekawe czy to go ucieszy , czy zmartwi :D .

No nie śpię z Pietruszkowym w jednym łóżku jak mi się zdarzy wypić jakiś alkohol. Ale to była moja decyzja. Wystarczyło, że raz on się obudził z suchym kacem, a ja bez 8| .
Pewnie dlatego sporadycznie sama piję, bo się "boję sama spać" :paluszkiem: Ale jakbym tak dostała pozwolenie na niewracanie na noc, hmmmm... :mysli: :drapie: :chmurka:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:53

[quote="Tomoe"]A co zrobicie, jeśli wasza terapia będzie wymagała regularnych spotkań w ośrodku? Jak to pogodzisz z opieką nad dzieckiem? Jak mąż pogodzi to z pracą? [/quote
On się póki co zgodził na jedną wizytę, więc bardzo poproszę rodziców, żeby raz popilnowali małego, no i postaram się umówić wizytę wtedy kiedy mąż będzie miał wolne, bo tak też nieraz się zdarza. A jeżeli chodzi o moją terapię to musiała bym tam chodzić regularnie. A takiej możliwości nie mam. Mama też często pracuje po 12 godzin, (pracuje tam gdzie mąż), a tata ma raka i po zabiegu wszczepienia radioaktywnego ziarenka, tylko na chwilę może go brać na ręce, więc tez nie może go popilnować.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 19:56

pietruszka napisał/a:
No nie śpię z Pietruszkowym w jednym łóżku

My mamy jedno łóżko i tylko jeden pokój. Raz go wygoniłam na podłogę spać jak przyszedł po alkoholu.

Leniu - Czw 17 Lut, 2011 19:59

Myślę , że problem opieki nad dzieciątkiem nie będzie tu największym problemem :)
staaw - Czw 17 Lut, 2011 19:59

Asii napisał/a:
Czy te czynności są naprawdę takie ciężkie do zrobienia??

Pozdrów biedaka ode mnie, wiem co czuje :wysmiewacz:

Tak poważnie, Tobie praca zawodowa, a jemu domowa dobrze zrobi...
Evita ma 100% racji.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:04

evita napisał/a:
pamiętam jak mnie szlak trafiał gdy men przychodził do domu i opowiadał ciekawostki z pracy a ja ? ja mogłam co najwyżej opowiedzieć ile kupek dziennie nasze dziecię zaliczyło

Lubię słuchać jak opowiada o pracy, bo ma bardzo ciekawą pracę. Taką w moim mniemaniu inną od wszystkich.
Cytat:
Przede wszystkim Asii to ty już głupiejesz od wiecznego siedzenia w domu

Próbowałam znaleźć jakieś zajęcie przez internet. Dałam ogłoszenie o retusz zdjęć, miałam parę zleceń, niestety tylko drobnych. Nie wpadłam na inny pomysł jak zarobić, zanim nie znajdę pracy.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 20:09

Asii napisał/a:
A jeżeli chodzi o moją terapię to musiała bym tam chodzić regularnie. A takiej możliwości nie mam.


Asii, od poczatku lutego piszesz o swoim dziwnym zdenerwowaniu, nad którym nie panujesz.
Najpierw nie przeczytałaś ulotki na lekarstwie i zażywałaś leki na gardło z alkoholem. Potem cię wkurzało dziecko i taki drobiazg, że przy sprzątaniu zawieruszył sie gdzieś jeden klocek.
Teraz z równowagi wyprowadza cię mąż, którego o wszystko obwiniasz - że przyszedł pijany, że po sobie nie sprząta, że nie pozwala ci iść do pracy, że zjadł kotleta dziecku...

Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego, że to może być nawrót choroby alkoholowej?
Że całe to twoje zdenerwowanie, ta nadmierna wybuchowość - to może być objaw narastającego głodu alkoholowego?
Czy wiesz, że jeśli nie znajdziesz pomocy dla siebie - to się może skończyć dla ciebie powrotem do picia?

Zapewniam cię, że na terapie uzależnień nie chodzą wyłącznie osoby bezrobotne i bezdzietne. :roll:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:19

Tomoe napisał/a:
Zapewniam cię, że na terapie uzależnień nie chodzą wyłącznie osoby bezrobotne i bezdzietne. :roll:

Ja to wiem,ale nie potrafię sobie tego zorganizować. Nie ogarniam do końca porządku domu, a co dopiero pójścia do ośrodka.
Cytat:
Najpierw nie przeczytałaś ulotki na lekarstwie i zażywałaś leki na gardło z alkoholem

Od tego leku się zaczęło. A teraz panicznie się boję, bo tak bardzo chcę żyć. Wy jesteście tacy mądrzy. Bardzo mi pomagacie.

staaw - Czw 17 Lut, 2011 20:20

Asii napisał/a:
A teraz panicznie się boję, bo tak bardzo chcę żyć. Wy jesteście tacy mądrzy. Bardzo mi pomagacie.

Nie zazdrość, mądrzej z nami :lol2:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:23

staaw napisał/a:
Nie zazdrość, mądrzej z nami :lol2:

Nie zazdroszczę tylko staram się czytać uważnie każde wasze słowo, tak żeby zrozumieć.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 20:23

Asii napisał/a:
Wy jesteście tacy mądrzy. Bardzo mi pomagacie.


Asii, ja nie jestem wcale "taka mądra" tylko jestem taką samą alkoholiczką jak ty.
A poza tym uwierz mi, że my ci w niczym nie będziemy w stanie pomóc, jeśli ty nie pomożesz sama sobie. :buziak:

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 20:28

Asii .. powiem Ci coś ... alkoholiczką bendzież już do końca swych dni ... ale to jest ta lepsza wiadomość więc sie niemartw ...
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 20:29

Tomoe napisał/a:
taką samą alkoholiczką jak ty.
no to witaj w klubie ...czym nas więcej tym gorzej
Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 20:31

Dla kogo gorzej? Chyba dla budżetu państwa i dla producentów alkoholu??? :lol2:
Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:40

Tomoe napisał/a:
A poza tym uwierz mi, że my ci w niczym nie będziemy w stanie pomóc, jeśli ty nie pomożesz sama sobie. :buziak:

Wiem, ja chcę sobie pomóc, ale czasem nie umiem tego wykonać, chodzi mi o pójście na terapię. Tam są dwa rodzaje terapii stacjonarna trwa trzy miesiące od poniedziałku do piątku od 16:00 do 20:00, i ambulatoryjna trwa miesiąc od poniedziałku do piątku od rana do wieczora. Nie mam możliwości zorganizować sobie tyle czasu wolnego, żeby uczestniczyć w terapii. Muszę coś wymyślić.

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 20:41

Dla wszystkich nawet dla nas samych ...nigdy nie myslałaś ..coby było gdyby ...
staaw - Czw 17 Lut, 2011 20:41

Asii napisał/a:
Nie mam możliwości zorganizować sobie tyle czasu wolnego, żeby uczestniczyć w terapii. Muszę coś wymyślić.

np. AA

pietruszka - Czw 17 Lut, 2011 20:42

A sprawdź, czy nie ma w Twoim mieście takiej dochodzącej, Pietruszkowy chodził (o ile dobrze pamietam) 2x w tygodniu po 2 godziny, ale to przez blisko 2 lata.
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 20:43

staaw napisał/a:
np. AA
_________
AA nie prowadzi terapi
staaw - Czw 17 Lut, 2011 20:44

pietruszka napisał/a:
A sprawdź, czy nie ma w Twoim mieście takiej dochodzącej, Pietruszkowy chodził (o ile dobrze pamietam) 2x w tygodniu po 2 godziny, ale to przez blisko 2 lata.

Też na taką chodziłem...

staaw - Czw 17 Lut, 2011 20:45

Jras4 napisał/a:
staaw napisał/a:
np. AA
_________
AA nie prowadzi terapi

Nie chodziło konkretnie o terapię, a o ruszenie tyłeczka z domu. Osobiście jednak stawiam AA PRZED terapią, ale to moje subiektywne zdanie.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:49

I jeszcze co chwila z dzieckiem do różnych poradni, jak nie alergolog, to laryngolog, psycholog-logopeda. Oli ma opóźniony rozwój mowy, ponieważ zrobił mu się korek w uchu z woskowiny i przez to gorzej słyszał, ale teraz co jakiś czas trzeba robić kontrolę uszu, Tak samo z panią psycholog która jest też logopedą pracujemy, żeby w końcu zaczął mówić. No i alergolog, bo od urodzenia miał problemy ze skórą i było podejrzenie alergii.
Ja już tego wszystkiego nie ogarniam.

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 20:52

kieyś byłem całą duszą za AA teraz iednak odessałem i dobrze .... a i w terapie już też nie nie wierze .. ale każdy robi jak chce ...Ale smieszy mnie jak ktoś upatruie cudów gdzieś daleko a niewie że klucz do sukcesu jest w nim samym ...
Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:54

Ja chodziłam do ośrodka do leczenia uzależnień i tam nie tylko alkoholicy byli. Może coś się przez ten czas zmieniło i wprowadzili jakiś nowy system terapii, w sensie w innych godzinach.
staaw - Czw 17 Lut, 2011 20:55

Asii, powiedz co robisz dla SIEBIE. Małżonek i Oli jakoś bez Ciebie wytrzymają kilka godzin. Jak zapijesz mogą Cię utracić. Na zawsze.
Pomyślałaś o tym?

Asii - Czw 17 Lut, 2011 20:57

A może po prostu na początek spróbuje się umówić na wizytę z psychiatrą z tego ośrodka.
staaw - Czw 17 Lut, 2011 20:59

Zaczynasz mówić z sensem, oby czyny za tym szły :)
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 21:00

[quote="Asii"] umówić na wizytę z psychiatrą z tego ośrodka.[/quoteA co ty jakiś debil czy co i bendzie ci wmawiał depresie jak mi ... możesz sobie darować]
Asii - Czw 17 Lut, 2011 21:00

staaw napisał/a:
Małżonek i Oli jakoś bez Ciebie wytrzymają kilka godzin

To nie chodzi o to, że wytrzymają, to jest kwestia wolnego czasu, mojego i męża, którego nie ma za wiele.
staaw napisał/a:
Jak zapijesz mogą Cię utracić. Na zawsze.
Pomyślałaś o tym?

Zdaję sobie sprawę z tego, dlatego muszę obmyślić plan działania.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 21:07

Asii napisał/a:
Muszę coś wymyślić.


Jutro masz przecież dzwonić do ośrodka w sprawie waszej wspólnej wizyty z mężem. Może podczas tej wizyty, razem z terapeutą, coś wymyślicie? Co trzy głowy - to nie jedna. :tak:

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 21:07

Asii napisał/a:
dlatego muszę obmyślić plan działania.
polecam ci napar z Cykuty ..to lepsze od picia ...
Asii - Czw 17 Lut, 2011 21:16

Jras4 napisał/a:
A co ty jakiś debil czy co i bendzie ci wmawiał depresie jak mi ... możesz sobie darować]

Już miałam do czynienia z tym psychiatrą na odtruciu. Pierwsza osoba, która powiedziała mi, że jestem uzależniona. A wydaje mi się, że z nerwicą, to raczej do psychiatry. W moim przypadku występują dwa rodzaje nerwicy: lękowa i anankastyczna. Także powinnam iść do psychiatry który będzie wiedział jak mi pomóc nie szkodząc.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 21:17

Tomoe napisał/a:
Jutro masz przecież dzwonić do ośrodka w sprawie waszej wspólnej wizyty z mężem. Może podczas tej wizyty, razem z terapeutą, coś wymyślicie? Co trzy głowy - to nie jedna. :tak:

Mam już naszykowany numer telefonu.

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 21:20

Asii napisał/a:
W moim przypadku występują dwa rodzaje nerwicy: lękowa i anankastyczna
ja nieznam sie na tych mądrych okresleniach ale nie lubie łazić do tych cwaniaczków ..kiedys sądownie nakładano takie wizyty ..a i powiem ci można nimi manipulować jak małymi dziećmi a manipulowanie ludzmi to ja znam jak mało kto ...
Asii - Czw 17 Lut, 2011 21:36

Lękowa są to fobie, a ta druga jest to tak zwany zespół natręctw i rytuały zmniejszające lęk. Teraz to się ograniczyło tylko do paru. Np. nie zasnę dopóki nie dokręcę gałek od kuchenki gazowej 3 razy każdą gałkę. Musze mieć pewność, że gaz się nie ulatnia. Przed snem muszę dotknąć Olivierka tam gdzie ma serce, żeby sprawdzić czy bije. zakupy układam na taśmie zawsze w prostokąt. Nie wiem dlaczego, ale czuje się przez to lepiej. gdy przyjdzie do głowy jakaś niefajna myśl, że coś się złego stanie odpukuje wtedy w czoło 9 razy, a jeżeli się pomylę to dla pewności jeszcze 2 razy po 9 razy. jeśli tego nie zrobię to nie daje mi to spokoju. Już się do tego przyzwyczaiłam, ale gorzej jest z lękami. Boje się jeździć samochodem, żeby wypadku nie było. Nie wychodzę teraz sama po zmroku, ewentualnie żeby śmieci wyrzucić. Boje się ludzi. Nie mówię, niektórych rzeczy na głos, żeby się czasem nie sprawdziły. Momentami czuje się jak jakiś ufoludek, nie z tego świata i zastanawiam się co ja tu robię...
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 21:42

Asii napisał/a:
Momentami czuje się jak jakiś ufoludek, nie z tego świata
Bo tak jest nie jesteś z tego świata ale ze świata obcego ludziom pszyziemnym tzw szarym ziadaczom chleba ..poczuiesz to jak dłuszy czas niebendziesz pić i zaczniesz zmieniać sie w osobę jaką zawsze chciałaś być .. Szukanie akceptaci w otoczeniu to powany błąd A żeczy krure robimy żaby mieć pewność czy czuć sie lepiei to odruch wytrenowany latami ... tak naprawde nic to nie zmienia .. niepicie to wolność ale nie zbytnia swawola ...
Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 21:44

I z tym wszystkim siedzisz sama w domu, z dzieckiem, odizolowana od ludzi, którzy mogą ci pomóc?
Chyba wybrałaś sobie najgorszą z możliwych strategii radzenia sobie ze swoimi problemami - izolację. :(

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 21:49

Asii napisał/a:
zespół natręctw i rytuały zmniejszające lęk. Teraz to się ograniczyło tylko do paru. Np. nie zasnę dopóki nie dokręcę gałek od kuchenki gazowej 3 razy każdą gałkę. Musze mieć pewność, że gaz się nie ulatnia. Przed snem muszę dotknąć Olivierka tam gdzie ma serce, żeby sprawdzić czy bije. zakupy układam na taśmie zawsze w prostokąt. Nie wiem dlaczego, ale czuje się przez to lepiej. gdy przyjdzie do głowy jakaś niefajna myśl, że coś się złego stanie odpukuje wtedy w czoło 9 razy, a jeżeli się pomylę to dla pewności jeszcze 2 razy po 9 razy. jeśli tego nie zrobię to nie daje mi to spokoju. Już się do tego przyzwyczaiłam, ale gorzej jest z lękami. Boje się jeździć samochodem, żeby wypadku nie było. Nie wychodzę teraz sama po zmroku, ewentualnie żeby śmieci wyrzucić. Boje się ludzi. Nie mówię, niektórych rzeczy na głos, żeby się czasem nie sprawdziły. Momentami czuje się jak jakiś ufoludek, nie z tego świata i zastanawiam się co ja tu robię.
:szok:
Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:03

Tomoe napisał/a:
Chyba wybrałaś sobie najgorszą z możliwych strategii radzenia sobie ze swoimi problemami - izolację. :(

Gdy chciałam wcześniej iść do psychiatry do WAMu to pojawiły się natrętne pytania w mojej głowie:
-a jak ja tam trafię??
-ile to będzie przystanków tramwajem??
-jak daleko od tramwaju będę musiała iść??
-ilu obcych ludzi na ulicy minę??
-czy będą się na mnie gapić??
-czy nic mi się po drodze nie stanie??
I w końcu nigdzie nie zadzwoniłam, żeby umówić wizytę i nie pojechałam. Tak się często dzieje.

pterodaktyll - Czw 17 Lut, 2011 22:07

Asii napisał/a:
w końcu nigdzie nie zadzwoniłam, żeby umówić wizytę i nie pojechałam. Tak się często dzieje.

Taaak. Ty nie potrafisz podjąć decyzji .....

aazazello - Czw 17 Lut, 2011 22:07

Asii napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Chyba wybrałaś sobie najgorszą z możliwych strategii radzenia sobie ze swoimi problemami - izolację.

Gdy chciałam wcześniej iść do psychiatry do WAMu to pojawiły się natrętne pytania w mojej głowie:
-a jak ja tam trafię??
-ile to będzie przystanków tramwajem??
-jak daleko od tramwaju będę musiała iść??
-ilu obcych ludzi na ulicy minę??
-czy będą się na mnie gapić??
-czy nic mi się po drodze nie stanie??
I w końcu nigdzie nie zadzwoniłam, żeby umówić wizytę i nie pojechałam. Tak się często dzieje.


Nie dziwię się, przy tylu problemach logistycznych i społecznych, współczuję :pocieszacz:

Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 22:08

jesli niechcesz nieidz ...
Jras4 - Czw 17 Lut, 2011 22:10

Asii ..bendą cie chcieli ogłupić i wciągną w straszny wir .... niedai sie miei własne zdanie ...
Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:12

pterodaktyll napisał/a:
Taaak. Ty nie potrafisz podjąć decyzji .....

Nie potrafię odpędzić tych myśli. Jak mi doktorowa przepisała kiedyś tabletki uspokajające to oczywiście odpędziły te myśli, ale w ten sposób, że ja byłam non stop zamulona. Teraz wiem, że nie tędy droga.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 22:16

A którędy?
Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:18

Jras4 napisał/a:
jesli niechcesz nieidz ...

Dałam przykład psychiatry, ale często tak jest kiedy mam coś załatwić. I żeby coś zrobić układam sobie plan w głowie, np:
-wyjście z domu
-pójście na przystanek
-czekanie na tramwaj
-jazda tramwajem
-wyjście z tramwaju
i tak dalej małymi kroczkami.
Zrobię jedną rzecz i zaraz myślę o drugiej. Trochę mi z tym łatwiej.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 22:21

No właśnie.
Czasem sobie układasz taki plan, żeby ci ułatwiał działanie.
A innym razem układasz sobie taki plan, żeby ci utrudniał działanie.

Więc od kogo zależy wybór, jaki sobie układasz plan?

Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:21

Cytat:
A którędy?

Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno nie jest to branie tabletek na uspokojenie. Już raz skończyło się to dla mnie w połączeniu z alkoholem prawie śmiercią.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 22:22

A te nerwice też zdiagnozowano u ciebie w okresie, kiedy piłaś? Czy już w okresie trzeźwości?
Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:29

Cytat:
A te nerwice też zdiagnozowano u ciebie w okresie, kiedy piłaś? Czy już w okresie trzeźwości?

Kiedy piłam. Na imprezie wezwano pogotowie, bo wszystko zaczęło mi drętwieć. Leżałam na zimnej posadzce i nie byłam w stanie wstać samodzielnie. Wypiłam jedno piwo. Byłam wtedy niedługo po zabiegu piersi. Może miało to coś wspólnego. W sumie to wtedy nie powinnam jeszcze w ogóle z domu wychodzić. W każdym razie lekarz z pogotowia postawił taką diagnozę i kazał iść do lekarza pierwszego kontaktu.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 22:31

Ja bym na twoim miejscu poszła się jeszcze raz zdiagnozować. Teraz, na trzeźwo.
Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:32

Tomoe napisał/a:
No właśnie.
Czasem sobie układasz taki plan, żeby ci ułatwiał działanie.
A innym razem układasz sobie taki plan, żeby ci utrudniał działanie.

Czasem nie potrafię ułożyć planu w głowie, bo za bardzo się boję tych myśli.

Tomoe - Czw 17 Lut, 2011 22:36

Hmmm... to trudne.
Myślę, że byłoby dobrze, gdyby ci ktoś bliski towarzyszył w wyprawie do lekarza lub do ośrodka terapeutycznego.
Dlatego jeszcze raz powtórzę to, co napisałam wcześniej: uważam że wspólna wizyta z mężem u terapeuty to dobry pomysł.
Nie rezygnuj z niego. :buziak:

Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:36

Cytat:
Ja bym na twoim miejscu poszła się jeszcze raz zdiagnozować. Teraz, na trzeźwo.

Na trzeźwo też byłam u lekarza pierwszego kontaktu. Pani doktor powiedziała, żebym poszła do psychiatry z WAM-u. Stwierdziła, że tam są dobrzy psychiatrzy. Uprzedziła mnie też, że to może być długotrwałe leczenie.

Asii - Czw 17 Lut, 2011 22:42

Może przez te moje lęki reaguję złością, i dlatego też wczoraj zareagowałam tak a nie inaczej. I faktycznie, może jakby mąż mnie poinformował to zdążyła bym się psychicznie do tego przygotować. Nie ogarniam tego.
Ale jak Oli się zaczyna śmiać to nie ma czarnych myśli :)

JaKaJA - Pią 18 Lut, 2011 11:55

asiu tak czytam to czytam i oczom nie wierzę....powiem Ci tak : Ja mam nerwcę lękową i natręctw z przypadkami fobii społecznej,więc wiem doskonale o czym piszesz i wiem też ,ze TO NIE JEST PROBLEM ani przeszkoda by normalnie żyć!!! a napewno nie jest powodem wybuchów złości,jeśli nerwica była stwierdzona kiedy piłaś,tylko i wyłącznie to nie jest nerwica tylko konsekwencje picia alkoholu a to czy w momencie ataku wypiłaś jedno piwo czy wcale nie ma znaczenia.Nie uwierzę te,że nie mozesz znaleźć opieki nad dzieckiem na godzinę czy dwie na czas pójścia do poradni.Piętrzysz problemy,take jest moje zdanie.Jesteś alkoholiczką,panicznie boisz się picia a nie robisz z tym NIC,masz problemy emocjonalne i nerwowe a z tym też nie robisz NIC (wizyta u psychiatry z dzieckiem w niczym nie przeszkadza sama chodziłam z córką kiedy nie miałam jej z kim zostawić,na wizyty u terapeutki pareładnych lat temu też(córka siedziała u recepcjonistek i rysowała) lub prosiłam sąsiadkę by z nią została w zamian za opiekę nad jej dzieckiem.Piszesz,że nie masz pracy,że nic nie możesz znaleźć a opieka nad dziećmi a chałupnictwo itp.Można uwierz mi,kiedy zostałam sama z córką opiekowaam się trójką dzieci (od pół roczku po 6 lat) prócz tego nawlekałam korale z bursztynu za 2.50 za jeden...itd. Trochę przesadzasz :/
Asii - Pią 18 Lut, 2011 13:20

JaKaJA napisał/a:
Nie uwierzę te,że nie mozesz znaleźć opieki nad dzieckiem na godzinę czy dwie na czas pójścia do poradni

No właśnie tak się składa, że nie mam do kogo się zwrócić o to, żeby popilnował mi dziecka. Przyjaciół nie mam odkąd przestałam pić, bliskiej rodziny w łodzi praktycznie nie mamy. A z sąsiadami nie mam na tyle bliskiego kontaktu, żeby dziecko zostawiać pod ich opieką. Na opiekunkę mnie nie stać. Więc dla mnie jest to bardzo realny problem, którego sobie nie wymyśliłam. Ja niestety nie mam blisko siebie takich osób, na które mogę liczyć.
Jeżeli chodzi o moje dziecko to panicznie boi się lekarzy i wpada w histerię kopie wtedy, bije i wrzeszczy na cały głos, od czasu ostatniej szczepionki. Nawet na bilans dwulatka muszę iść z Mężem bo sama nie dam sobie z nim rady. Nie zostanie z nikim obcym beze mnie. Także zostawianie u recepcjonistki odpada, moje dziecko nie chce robić nic, włącznie z rysowaniem. Ogólnie teraz przechodzi tak zwany bunt dwulatka, wszystko jest na nie. Także moje realne szanse, żeby dziecko z kimkolwiek zostawić są żadne.
Jeżeli chodzi o pracę w domu to mogę coś robić tylko kiedy Oli śpi, ponieważ nie pozwala mi na nic.
Jeżeli chodzi o nerwicę to prawdopodobnie miałam ją już w dzieciństwie.
Moje dzieciństwo pamiętam w ten sposób, że mi nigdy nikt nic nie tłumaczył jak coś zrobiłam złego, dlaczego tak się nie robi. Ja po prostu byłam bita. Już od przedszkola. Bardzo dobrze pamiętam takie sytuacje z dzieciństwa. W podstawówce zaczęłam się ciąć. Do tej pory mam blizny na rękach. A mama szyła mi tylko kolejne opaski, żeby zakryć ślady, żeby tata nie widział. Nikt nigdy nie pomyślał, żeby zaprowadzić mnie do specjalisty, żeby mi pomóc. W podstawówce zaczęły się histeryczne napady płaczu, które trwały nieraz parę godzin, bo nie mogłam się uspokoić. Mama zaczęła mi dawać ziołowe tabletki uspokajające, które i tak nie działały. Jak byłam mała byłam bardzo śmiałym dzieckiem, nie bałam się odezwać. W trakcie trwania podstawówki zmieniło się to o 180 stopni. Jak wychodziłam z koleżankami na podwórko i podchodziły jakieś obce osoby ja nie byłam w stanie wydusić słowa, bo się wstydziłam. Potrafiłam tak siedzieć i nie odezwać się nawet jednym słowem. Wszyscy ze sobą rozmawiali. Tylko nie ja. W 8 klasie podstawówki zaczęłam popijać. Jak poszłam do liceum to było już trochę więcej niż popijanie, do tego sięganie po narkotyki. Nikt przez ten cały czas nie zainteresował się tym, żeby mi pomóc. Dla mnie w tej chwili niektóre rzeczy są nie do pojęcia. Jak jak niektórzy potrafią tak świetnie sobie dawać rade w życiu. Ja tego nie potrafię.
JaKaJA napisał/a:
Ja mam nerwcę lękową i natręctw z przypadkami fobii społecznej,więc wiem doskonale o czym piszesz i wiem też ,ze TO NIE JEST PROBLEM ani przeszkoda by normalnie żyć!!!

Dla mnie jest to problem. Każdy człowiek jest inny i niektórym bardzo to przeszkadza normalnie żyć. Znam kobietę, która ma nerwicę. Ona do pewnego czasu prawie nie wychodziła z domu. Psychiatra zlecił jej, żeby codziennie wyszła z domu wsiadła w autobus i przejechała parę przystanków, potem wróciła. Do tej pory ma z tym problem.

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 13:26

No to jak ty sobie Asii w ogóle wyobrażasz swoje pójście do pracy?
Pracowałaś w ogóle kiedykolwiek?
Całe życie zamierzasz spędzić w domu, odizolowana od ludzi, z dzieckiem, nie rozwiązując swoich problemów ani nie podejmując żadnego leczenia? :bezradny:

JaKaJA - Pią 18 Lut, 2011 13:28

Asii ok.to jest Twój punkt widzenia,nie neguję że jest tak jak piszesz,ale nie mogę oprzeć się wrażeniu,że robisz to co ja wiele lat robiłam,czyli unikanie odpowiedzialności za swoje życie :( Dobrych decyzji i wyborów życzę.
pietruszka - Pią 18 Lut, 2011 13:29

Asiu, a czy Ty w ogóle chcesz zmian?
Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 13:30

Asii napisał/a:
bunt dwulatka

Wcześniej o tym wspominałaś, dla mnie kolejna bzdura wymyślona przez "specjalistów" od bezstresowego wychowania.
Asii napisał/a:
panicznie boi się lekarzy i wpada w histerię kopie wtedy, bije i wrzeszczy na cały głos

Asii napisał/a:
moje dziecko nie chce robić nic, włącznie z rysowaniem.

Asii napisał/a:
Jeżeli chodzi o pracę w domu to mogę coś robić tylko kiedy Oli śpi, ponieważ nie pozwala mi na nic.

Myślisz że to normalne zachowanie u dwulatków? Chyba nie, cokolwiek powiedzą Ci "specjaliści"....
Tak odbiegając od tematu dziecka, włos się na głowie jeży jak czytam jak wygląda Twoje życie. Dla mnie wszystko postawione na głowie, ale to Ci nie przeszkadza, przeszkadza Ci natomiast jak facet się napije raz na jakiś czas.... Weź się za siebie, a nie za niego... jemu współczuje.....

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 13:34

Tomoe napisał/a:
Pracowałaś w ogóle kiedykolwiek?

Pewnie nie, a jak już tak to nie dłużej niż 3mieś w jednym miejscu. Do tego facet jest winny, bo wypije raz na jakiś czas, dziecko ma "bunt dwulatka" :rotfl: (czekać tylko aż będzie miało "ciężki okres trzylatka", potem "zaburzenia pięciolatka"), same problemy... nie można iść do pracy, chwycić się z życiem za bary.....

Asii - Pią 18 Lut, 2011 13:38

Tomoe napisał/a:
Pracowałaś w ogóle kiedykolwiek?

Pracowałam. Najpierw zaczęłam pracować w akwizycji. Wcześniej nie spotkałam się z czymś takim. W tej chili wiem, że jest to swego rodzaju "sekta". Ale wtedy spodobało mi się to bo można tam było pić. Później pracowałam w jednej z większych łódzkich dyskotek jako barmanka. Oczywiście tez można było pić, a nawet szef nalegał, że jeżeli klient stawia to trzeba się napić. Wtedy piłam nieraz i miesiąc, dzień w dzień. Następnie pracowałam jako kelnerka w restauracji. Później to już mi się nie chciało pracować. Wolałam pić. Dopiero jakieś 4 lata temu poszłam na staż z pośredniaka. Wtedy zaczęłam się spotykać ze swoim mężem. On nie chciał, żebym pracowała, więc staż się skończył i nie zostałam tam w pracy, a mogłam.

Asii - Pią 18 Lut, 2011 13:40

Marc-elus napisał/a:
Wcześniej o tym wspominałaś, dla mnie kolejna bzdura wymyślona przez "specjalistów" od bezstresowego wychowania.

Tak się składa, że to jest bardzo ważny okres w życiu dziecka, w tym czasie kształtuje się dalszy charakter.

Asii - Pią 18 Lut, 2011 13:43

Na pewno nie będę wychowywała dziecka tak jak moi rodzice mnie.
Mario - Pią 18 Lut, 2011 13:48

Marceli. Nie kop dziewczyny. Przeciez ona juz dawno leży cf2423f :? :| :/
Wiedźma - Pią 18 Lut, 2011 13:49

Marc-elus napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Pracowałaś w ogóle kiedykolwiek?

Pewnie nie, a jak już tak to nie dłużej niż 3mieś w jednym miejscu. Do tego facet jest winny, bo wypije raz na jakiś czas, dziecko ma "bunt dwulatka" :rotfl: (czekać tylko aż będzie miało "ciężki okres trzylatka", potem "zaburzenia pięciolatka"), same problemy... nie można iść do pracy, chwycić się z życiem za bary.....

Marcel, myślę, że kpina nie jest tu najlepszym środkiem wyrażania dezaprobaty.

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 13:49

Asii napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Wcześniej o tym wspominałaś, dla mnie kolejna bzdura wymyślona przez "specjalistów" od bezstresowego wychowania.

Tak się składa, że to jest bardzo ważny okres w życiu dziecka, w tym czasie kształtuje się dalszy charakter.


Czy ja napisałem że to nie jest ważny okres w życiu małego człowieka?
Ponowie pytanie: czy uważasz że zachowanie Twojego dziecka jest w porządku?

Wybacz, ale napiszę szczerze: wynajdujesz sobie problemy, a to mąż nie chce żebyś pracowała(w innych sprawach przeciwstawiasz mu się, a tutaj jest to koronny argument, moim zdaniem Ci po prostu to pasuje), a to bunt dwulatka, a to problemy z psychiką...
Dziewczyno, nie znasz normalnego życia, co jest pewnego rodzaju upośledzeniem w tym wieku. To nie w mężu czy dziecku szukaj usprawiedliwienia dla swoich działań, winna jesteś Ty, albo chcesz coś z tym zrobić, albo nie....

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 13:51

Mario napisał/a:
Marceli. Nie kop dziewczyny. Przeciez ona juz dawno leży

Wiedźma napisał/a:
Marcel, myślę, że kpina nie jest tu najlepszym środkiem wyrażania dezaprobaty.


Przepraszam Asii, rzeczywiście nie powinienem. Tak czy inaczej, po prostu się zastanów nad sobą....

Asii - Pią 18 Lut, 2011 13:53

Marc-elus napisał/a:
... jemu współczuje.....

Tak się składa, że odkąd Oli się urodził to mój mąż do tej pory zmienił mu może z dziesięć razy pieluchę. Wcześniej pracował od rana do godziny 15 i nawet wtedy zamiast zająć się dzieckiem to siadał przy komputerze, albo zajmował się swoimi sprawami. Dziecko ma dwoje rodziców. Rodzicielstwo nie kończy się na płodzeniu dzieci, jeszcze trzeba dziecko wychować. Po dwóch latach dopiero do niego dotarło, że robi coś źle, w momencie kiedy Oli się od niego zaczął odsuwać jak mąż chciał się z nim pobawić. Nie chciał nawet, żeby mąż dał mu pić.
Marc-elus napisał/a:
Myślisz że to normalne zachowanie u dwulatków? Chyba nie, cokolwiek powiedzą Ci "specjaliści"....

Tak jest to normalne zachowanie u dwulatków, wystarczy zajrzeć na fora internetowe i poczytać wypowiedzi innych mam dwulatków. Wiadomo, nie wszystkie dzieci się tak zachowują, ale spora część owszem. U niektórych jest to nawet w większym stopniu niż u mnie.

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 14:00

Asii napisał/a:
Wcześniej pracował od rana do godziny 15 i nawet wtedy zamiast zająć się dzieckiem to siadał przy komputerze, albo zajmował się swoimi sprawami. Dziecko ma dwoje rodziców.

Rozumie się samo przez się że dziecko ma dwoje rodziców, tak samo jak to że obydwoje współmałżonków powinno utrzymywać dom. A wcześniej pisałaś że mąż harował od rana do nocy, podczas gdy Ty nie pracowałaś.
Asii napisał/a:
nie wszystkie dzieci się tak zachowują, ale spora część owszem.

To u tej sporej części jedno z rodziców nie może pracować, nawet w domu, wykonując proste rzeczy chałupniczo?

Ja się już nie odzywam, po prostu znam ten schemat: ona w domu, mąż albo w pracy albo zajmujący się domem(podczas gdy żona nie pracuje), same pretensje o każdą chwile wolności u niego.... Tak samo było u mojego brata....

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 14:03

Kochanie czy ty widzisz, że na każdy argument natychmiast wynajdujesz co najmniej pięć kontrargumentów?
Wszystko co ci sugerujemy - natychmiast odrzucasz.
I tylko ty masz rację.
I ciągle inni są winni.
Jakbyś siebie samą całkowicie zwalniała z odpowiedzialności za swoje życie.

Ja jeszcze raz zadam ci pytanie, na które mi nie odpowiedziałaś:
Czy ty zamierzasz całe życie przesiedzieć w domu, w izolacji od ludzi, z dzieckiem, nie rozwiązując swoich problemów i nie lecząc swoich chorób?

aazazello - Pią 18 Lut, 2011 14:04

Marc-elus napisał/a:
Tak samo było u mojego brata


Mercellusie,
Asii to nie jest twoja bratowa, myślę, że w związku z tym nie jest potrzebna taka agresja w twoich wypowiedziach.

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 14:12

aazazello napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Tak samo było u mojego brata


Mercellusie,
Asii to nie jest twoja bratowa, myślę, że w związku z tym nie jest potrzebna taka agresja w twoich wypowiedziach.


Moja bratowa to jedyna kobieta którą miałem ochotę uderzyć, ale się w ostatniej chwili powstrzymałem... Dobrze myślisz....

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:13

Cytat:
Ja się już nie odzywam, po prostu znam ten schemat: ona w domu, mąż albo w pracy albo zajmujący się domem(podczas gdy żona nie pracuje), same pretensje o każdą chwile wolności u niego.... Tak samo było u mojego brata....

U nas mąż pracuje, ale w domu palcem nie kiwnie. Także wychowanie dziecka, i dom jest na mojej głowie. Jak miałam zlecenia o retusz to nieraz po nocy siedziałam, bo w dzień nie byłam w stanie nic zrobić. Niestety mój mąż dla żartu nauczył kiedyś Olivierka wyłączać komputer. I parę razy zdarzyło się, że mi wyłączył komputer, kiedy nie miałam zapisanego skończonego zdjęcia, więc całą pracę musiałam zaczynać od początku.
Marc-elus napisał/a:
Rozumie się samo przez się że dziecko ma dwoje rodziców, tak samo jak to że obydwoje współmałżonków powinno utrzymywać dom. A wcześniej pisałaś że mąż harował od rana do nocy, podczas gdy Ty nie pracowałaś.

On teraz pracuje bardzo dużo. Zmienił pracę jak urodził się Oli. Wcześniej miał lżejszą pracę i więcej zarabiał, więc ze łzami w oczach mi powiedział, że ja nie będę pracowała, bo on tego nie wytrzyma i to on nas utrzyma. Ewentualnie to on mi znajdzie pracę u znajomej i tam mogę pracować. Jakoś do tej pory nie znalazł mi tej pracy.

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 14:15

A tak btw u mojej bratowej też funkcjonował schemat: mąż nie chce żebym pracowała... Tak, z tym że mój brat nie chciał żeby pracowała w sklepie gdzie popijała jednocześnie, a na 5mieś pracy dwa razy szef obciążył ją za towar który niby zniknął... Do dziś nie wiadomo czy to prawda była...
Później już nie było mowy o tym żeby nie pracowała, ale ona z kim by nie rozmawiała(ale nie przy swoim mężu) to powtarzała że to on ją w domu trzyma... I tak siedziała przed TV, fajek, kawa, piwo......

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:20

Parę dni po naszym ślubie zmarła mama męża i on tym bardziej nie chciał, żebym szła do pracy. Ja bardzo chciałam. Jak zaszłam w ciąże to niestety nikt mnie nie chciał zatrudnić. A teraz dopóki nie nauczę dziecka korzystać z nocnika to nie przyjmą go do żadnego przedszkola. mam nadzieję, że do września się to zmieni. W wakacje mąż będzie miał dwa miesiące urlopu i ja wtedy zacznę szukać pracy. Ja już mam plan obmyślony gdzie najpierw pójdę. Mam nadzieję, że ten plan wypali.
Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:22

Marc-elus napisał/a:
Wiedźmo, coś wspomniałaś o kpinach....

Powiedziałam ironicznie, bo do tej pory się nie doczekałam, a tak się zarzekał.

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 14:23

Asii, jest prawie wpół do trzeciej po południu.
Wczoraj zapowiadałaś że dziś zadzwonisz do ośrodka terapeutycznego żeby umówić siebie i męża na wspólną wizytę u terapeuty.
Dzwoniłaś? Na kiedy macie wyznaczony termin wizyty?

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 14:28

Asii, w swoim pierwszym poście na tym forum pisałaś tak:

Asii napisał/a:
Przestałam pić, bo pomimo całego zła, które wyrządziłam, pomimo tego, że straciłam wiarę, że może być lepiej spotkało mnie wielkie szczęście. Tak naprawdę to szczęście było zawsze obok mnie, tylko ja nie umiałam go dostrzec. Teraz zastanawia mnie czym sobie na to zasłużyłam...


Wtedy, kilka tygodni temu, byłaś bardzo szczęśliwa, a teraz nagle okazuje się, że jesteś bardzo nieszczęśliwa...

Który opis twojego życia jest prawdziwy?

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:30

Dzwoniłam i się okazało, że nie ma takiego numeru. Telefon wzięłam z mojego starego harmonogramu zajęć. Musze teraz poszukać numeru telefonu do mojego ośrodka. Może ktoś z was kto jest z łodzi będzie go znał. To jest Miejski Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień
Łódź ul Inowrocławska 5a

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:32

Tomoe napisał/a:
Asii, w swoim pierwszym poście na tym forum pisałaś tak:

Asii napisał/a:
Przestałam pić, bo pomimo całego zła, które wyrządziłam, pomimo tego, że straciłam wiarę, że może być lepiej spotkało mnie wielkie szczęście. Tak naprawdę to szczęście było zawsze obok mnie, tylko ja nie umiałam go dostrzec. Teraz zastanawia mnie czym sobie na to zasłużyłam...


Wtedy, kilka tygodni temu, byłaś bardzo szczęśliwa, a teraz nagle okazuje się, że jesteś bardzo nieszczęśliwa...

Który opis twojego życia jest prawdziwy?

Jestem najszczęśliwsza bo nie piję, bo pomimo wielu przeciwności w końcu urodziłam dziecko, bo wyszłam za Maż za miłość mojego życia. Kocham męża nad życie pomimo wszystkich innych rzeczy.

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 14:34

Jakoś nie widać miłości w twoich wypowiedziach na jego temat... :roll:
Jest tylko obwinianie, pretensje i zrzędzenie.

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:43

Tomoe napisał/a:
Jakoś nie widać miłości w twoich wypowiedziach na jego temat... :roll:
Jest tylko obwinianie, pretensje i zrzędzenie.

Nigdy nie umiałam okazać miłości, ale to nie znaczy, że go nie kocham.

aazazello - Pią 18 Lut, 2011 14:45

Asii napisał/a:
Musze teraz poszukać numeru telefonu do mojego ośrodka. Może ktoś z was kto jest z łodzi będzie go znał. To jest Miejski Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień
Łódź ul Inowrocławska 5a


Asii, ja przepraszam, ale czy ty nie możesz tego po prostu wygooglować?

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 14:45

Skoro jesteś szczęśliwa, Asii - to bądź. :)
Życzę ci dużo szczęścia. :)

PS. Nie ma w Łodzi ośrodka terapii uzależnień pod podanym przez ciebie adresem. Są inne ośrodki, pod innymi adresami. Poszukaj sobie w internecie. :)

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:47

aazazello napisał/a:
Asii, ja przepraszam, ale czy ty nie możesz tego po prostu wygooglować?

Próbowałam, ale nie znalazłam, może źle szukałam, spróbuje jeszcze raz.

Asii - Pią 18 Lut, 2011 14:49

Tomoe napisał/a:
PS. Nie ma w Łodzi ośrodka terapii uzależnień pod podanym przez ciebie adresem. Są inne ośrodki, pod innymi adresami. Poszukaj sobie w internecie. :)

Może go zamknęli, w tym samym budynku było tez przedszkole. Miało tylko inne wejście.

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 14:55

Mam przyjechać do Łodzi ze Śląska i ci to sprawdzić???

Ja też spadam z tego tematu, bo mnie te problemy przerastają... :roll:

aazazello - Pią 18 Lut, 2011 14:58

Tomoe napisał/a:
Mam przyjechać do Łodzi ze Śląska i ci to sprawdzić???


Jak już będziesz tak blisko, to zajrzyj na Wybrzeże :D

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:04

Adresy i telefony Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej
Miejski Ośrodek Profilaktyki i Terapii Uzależnień
im. bł. Rafała Chylińskiego w Łodzi
92-320 Łódź, ul. Niciarniana 41

Dyrektor:
dr. Krzysztof Kumański

Administracja:
- Sekretariat tel. 42 676 18 18, fax. 42 676 18 88
- Księgowość tel. 42 674 04 29 (wew. 28 i 29)
- Kadry tel. 42 674 38 96 (wew. 22)
- Dział gospodarczy tel. 42 674 86 94 (wew. 23 i 26)
- Informatycy tel. 42 674 86 89 (wew. 19)


Zakład Psychoterapii Uzależnień
92-320 Łódź, ul. Niciarniana 41
- Rejestracja tel. 42 676 16 61 (wew. 35)

Zakład Medycyny Uzależnień
93-133 Łódź, ul. Kilińskiego 232
- Rejestracja tel. 42 684 08 13
- Niebieska Linia tel. 42 681 80 07
- Izba przyjęć tel. 42 681 34 80

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:06

Fundacja "Uwolnienie" Centrum Leczenia Uzależnień i Zaburzeń Psychicznych
Poradnia Leczenia Uzależnienia od Alkoholu
poradnia@uwolnienie.pl Inowrocławska 5A
91-020 Łódź
042 640 62 40 poradnia/przychodnia terapii uzależnienia od alkoholu i współuzależnienia
Fundacja "Uwolnienie" Centrum Leczenia Uzależnień i Zaburzeń Psychicznych
Oddział Dzienny Terapii Uzależnienia od Alkoholu
poradnia@uwolnienie.pl Inowrocławska 5A
91-464 Łódź
042 640 62 40 dzienny oddział terapii uzależnienia od alkoholu
MOPiTU
Poradnia Leczenia Uzależnień
mopitu@mopitu.pl Kilińskiego 232
92-320 Łódź
042 684 08 13 w.24 poradnia/przychodnia terapii uzależnienia od alkoholu i współuzależnienia
MOPiTU
Poradnia Leczenia Uzależnień
mopitu@mopitu.pl Niciarniana 41
92-320 Łódź
042 676 18 18 poradnia/przychodnia terapii uzależnienia od alkoholu i współuzależnienia
MOPiTU
Oddział Leczenia Uzależnień
mopitu@mopitu.pl Niciarniana 41
92-320 Łódź
042 676 18 18 całodobowy oddział terapii uzależnienia od alkoholu
MOPiTU
Dzienny Oddział Terapii Uzależnienia od Alkoholu
mopitu@hot.pl Niciarniana 41
92-320 Łódź
042 676 18 18 dzienny oddział terapii uzależnienia od alkoholu
MOPiTU
Oddziaół Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych
mopitu@mopitu.pl Kilińskiego 232
92-320 Łódź
042 684 08 13 oddział leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych
SP ZOZ
Oddział IX A - OLAZA Aleksandrowska 159
91-229 Łódź
042 652 94 01 w. 372, 206 oddział leczenia alkoholowych zespołów abstynencyjnych
SP ZOZ Szpital im. J. Babińskiego
Oddział IX A - COTUA Aleksandrowska 159
91-229 Łódź
042 652 94 01 w. 372 całodobowy oddział terapii uzależnienia od alkoholu
ZOZ MSWiA
Poradnia Terapii Uzależnień i Współuzależnień od Alkoholu Północna 42
91-425 Łódź
042 634 11 31 poradnia/przychodnia terapii uzależnienia od alkoholu i współuzależnienia

Tomoe - Pią 18 Lut, 2011 15:10

ZbOlo, ty się naprawdę łudzisz, że Asii do jakiegokolwiek ośrodka zadzwoni??? :roll:
emigrantka - Pią 18 Lut, 2011 15:12

Tomoe, no ale ona chce ....
ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:15

Tomoe napisał/a:
ZbOlo, ty się naprawdę łudzisz, że Asii do jakiegokolwiek ośrodka zadzwoni??? :roll:

...nadzieja umiera ostatnia... :(

pinocchio - Pią 18 Lut, 2011 15:28

Asii napisał/a:
Tomoe napisał/a:
PS. Nie ma w Łodzi ośrodka terapii uzależnień pod podanym przez ciebie adresem. Są inne ośrodki, pod innymi adresami. Poszukaj sobie w internecie. :)

Może go zamknęli, w tym samym budynku było tez przedszkole. Miało tylko inne wejście.
Assii, nie zamknęli. Działa.
tel. (42) 640-62-40
Przed chwilą tam zadzwoniłem i uprzedziłem miłą panią na recepcji, że zadzwonisz.
Zapraszają!
:D


PS.
Możesz mi dać punkt za pomoc,
nie pogniewam się.
:mgreen:


PS.2.
Naprawdę zadzwoń i się umów, bo inaczej nie dadzą Ci żyć na tym forum.
A co to byłoby za życie bez forum...
zastanów się.
:roll:

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:30

pinocchio napisał/a:
Możesz mi dać punkt za pomoc,

...a mnie... :skromny:

Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:31

Znalazłam :) Zadzwoniłam :) Umówiłam się na wizytę na 1 marca na 15:00. Okazało się, że zmienili nazwę. Na razie sama pójdę i dopiero terapeuta powie mi co dalej odnośnie wspólnej wizyty z moim mężem. Tak mi powiedziała pani przez telefon. Dobrze się poczułam, tak naprawdę dobrze. Powiedziała mi też, że jest możliwość raz w tygodniu spotykać się z terapeutą. Mówiła też o grupach wsparcia. Zobaczymy jak pójdę na pierwsza wizytę.
Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:33

ZbOlo napisał/a:

Fundacja "Uwolnienie" Centrum Leczenia Uzależnień i Zaburzeń Psychicznych
Poradnia Leczenia Uzależnienia od Alkoholu
poradnia@uwolnienie.pl Inowrocławska 5A
91-020 Łódź
042 640 62 40 poradnia/przychodnia terapii uzależnienia od alkoholu i współuzależnienia
Fundacja "Uwolnienie" Centrum Leczenia Uzależnień i Zaburzeń Psychicznych
Oddział Dzienny Terapii Uzależnienia od Alkoholu
poradnia@uwolnienie.pl Inowrocławska 5A

właśnie o ten osrodek mi chodziło, tylko kiedyś miał inną nazwę

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:38

Asii napisał/a:
właśnie o ten osrodek mi chodziło, tylko kiedyś miał inną nazwę
Asii napisał/a:
Znalazłam :) Zadzwoniłam :) Umówiłam się

...no to ja się bardzo cieszę... Ziomalko...

Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:39

Muszę wziąć się w garść i nie użalać nad sobą. Dziękuję wam wszystkim.
ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:39

Asii napisał/a:
Dziękuję wam wszystkim.

...od tego się ma przyjaciół...

Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:40

ZbOlo napisał/a:
...no to ja się bardzo cieszę... Ziomalko...

Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, popłakałam się.

Marc-elus - Pią 18 Lut, 2011 15:41

Asii napisał/a:
Muszę wziąć się w garść i nie użalać nad sobą

Do dzieła... i nie psiocz na chłopa jak na to nie zasłuży ;)

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:41

Asii napisał/a:
Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, popłakałam się.

...może się spotkamy na jakimś mityngu, albo w "Abakusie" u Zizy na kawce...

Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:46

Cytat:
...może się spotkamy na jakimś mityngu, albo w "Abakusie" u Zizy na kawce...

Jeżeli tylko znalazłabym czas to bardzo chętnie. Tylko nie wiem co na to mój mąż. Już jak mu powiedziałam, że jestem umówiona na 1 marca to mi powiedział, żebym się pilnowała. Pomimo tego, że jestem umówiona z terapeutką, a nie z terapeutą.
Eh zobaczymy jak to będzie.

Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:48

Marc-elus napisał/a:

Do dzieła... i nie psiocz na chłopa jak na to nie zasłuży ;)

Naprawdę się postaram.

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 15:49

Asii napisał/a:
Tylko nie wiem co na to mój mąż

...."Abakus" to świetlica terapeutyczna i kawka też... może się spotkać w czwórkę...

Asii - Pią 18 Lut, 2011 15:58

On tak zawsze mówi, gdziekolwiek bym nie szła. Jeżeli się tak uda z czasem ogarnąć to chętnie.
JaKaJA - Pią 18 Lut, 2011 16:23

Tomoe napisała:Asii, jest prawie wpół do trzeciej po południu. " teraz jest 16.30
A ja od rana widzę Cię na forum,Oliwer śpi tak długo,czy jednak możesz coś zrobić?? nie jestem złośliwa,pytam tylko jak sobie radzisz z pisaniem skoro nie możesz zrobić nic jak Oliwerek nie śpi bo nerwowy jest :mysli:

yuraa - Pią 18 Lut, 2011 16:35

Jaka, o tym samym pomyslałem czytająć temat
gdzie Oliwerek?

emigrantka - Pią 18 Lut, 2011 16:47

No a kotlecik ??? :|
Asii - Pią 18 Lut, 2011 16:59

Cytat:
Jaka, o tym samym pomyslałem czytająć temat
gdzie Oliwerek?

Wczoraj obudził się koło 2 w nocy i wojował do 4, także dzisiaj odsypia.
Byliśmy rano na zakupach, później biegaliśmy po podwórku, Koło 13 zjadł obiadek i położył się spać. Teraz śpi jeszcze, pewnie niedługo się obudzi. Zazwyczaj całą noc przesypia. A normalnie śpi w dzień 2-3 godziny.

Asii - Pią 18 Lut, 2011 17:03

Właśnie poinformowałam mamę, że umówiłam się na spotkanie z terapeutą.
Mama stwierdziła:
-Chyba żartujesz??
Ręce mi opadły...

JaKaJA - Pią 18 Lut, 2011 17:12

Ja już się nie odzywam,bo mnie paluchy swędzieć zaczynają :/ :milczek:
Asii - Pią 18 Lut, 2011 17:20

To ja już też, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych nerwów tym co piszę.
staaw - Pią 18 Lut, 2011 17:23

Asii napisał/a:
Właśnie poinformowałam mamę, że umówiłam się na spotkanie z terapeutą.
Mama stwierdziła:
-Chyba żartujesz??
Ręce mi opadły...

A pomyślałaś że im wszystkim dobrze z garnkotłukiem w domu? Uniwersalną maszyną sprzątająco-piorącą. Twoje uczucia się nie liczą.
Gratuluję umówienia się na spotkanie z terapeutą.
Nareszcie jakaś męska decyzja :wysmiewacz:

Asii - Pią 18 Lut, 2011 17:33

Ja nie mieszkam z rodzicami, ale mojej mamie jest wstyd, że jestem chora. I nie chce ze mną nawet porozmawiać na ten temat. W mojej rodzinie mój alkoholizm jest tematem tabu. A przecież dobrze wie co kiedyś było, jak mnie odbierała z odtrucia. Chyba jako matka powinna się cieszyć, że chcę dalej być trzeźwa i, że chcę być dalej trzeźwą żoną i matką. Ostatnio mi powiedziała, że ja nie mogę pić bo mam dziecko. Tylko w rozumieniu mojej mamy powinnam sama dawać sobie z tym radę.
staaw - Pią 18 Lut, 2011 17:39

Asii napisał/a:
Ostatnio mi powiedziała, że ja nie mogę pić bo mam dziecko. Tylko w rozumieniu mojej mamy powinnam sama dawać sobie z tym radę.

Czyli siedzieć w domu z zasłoniętymi kotarami... Ja przestałem wstydzić się mówić że jestem alkoholikiem, jeszcze Ty coś takiego chlapniesz sąsiadce i będzie wstyd...
Ktoś Ciebie zobaczy koło przychodni...

Najlepiej jeżeli będziesz siedzieć w domu, tylko nikt nie pomyśli że możesz odkręcić gaz...

pietruszka - Pią 18 Lut, 2011 17:52

No to do przodu dziewczyno, ufff.... :rotfl:
Asii - Pią 18 Lut, 2011 17:56

Teraz to już nic nie będę tłumaczyła, tylko po prostu pójdę na spotkanie i będę robiła więcej dla mojej trzeźwości albo poprzez terapię, albo spotkania z terapeutą. I robię to przede wszystkim dla siebie a przy okazji dla innych.
Dziękuje wam, bo gdyby nie wy to pewnie jeszcze bym z tym zwlekała.

ZbOlo - Pią 18 Lut, 2011 21:57

Asii napisał/a:
Dziękuje wam, bo gdyby nie wy to pewnie jeszcze bym z tym zwlekała.

....i oto chodziło... :okok:

Asii - Wto 01 Mar, 2011 00:28

Jutro na 15 wizyta u terapeuty, a raczej terapeutki :) Cieszę się :)
beata - Wto 01 Mar, 2011 00:36

Asii napisał/a:
Jutro na 15 wizyta u terapeuty, a raczej terapeutki :) Cieszę się :)
Cieszę się z Tobą słoneczko. :buziak:
Asii - Wto 01 Mar, 2011 00:41

beata napisał/a:
Cieszę się z Tobą słoneczko. :buziak:

Kochana :)

ZbOlo - Wto 01 Mar, 2011 08:01

Asii napisał/a:
Jutro na 15 wizyta u terapeuty, a raczej terapeutki :) Cieszę się :)

...to bardzo dobra wiadomość... napisz jak było...!

Asii - Wto 01 Mar, 2011 23:37

Byłam. Szkoda, że czas tak szybko zleciał. Tam było mi dobrze... Od przyszłego wtorku zaczynam chodzić na grupę wsparcia. Co wtorek od 17:00 do 19:00. Stanę na głowie, żeby zawsze we wtorek tam być. 4 kwietnia mam spotkanie z psychiatrą w ośrodku. Terapeutka powiedziała, że mam sporo zaburzeń które na siebie nachodzą i niezbędny jest psychiatra, bo sama grupa wsparcia nie wystarczy. Mąż niezbyt zadowolony z tego faktu. Jak wróciłam do domu to nawet nie zapytał jak było tylko gapił się w ekran komputera. Stwierdził dzisiaj, że on na żadną wizytę ze mną nie pójdzie, bo nikt nie będzie z niego debila robił.
rybenka1 - Wto 01 Mar, 2011 23:42

Super ruszyłas do przodu .Powodzenia w dazeniu do celów. :buzki:
beata - Śro 02 Mar, 2011 00:06

Asii napisał/a:
Byłam. Szkoda, że czas tak szybko zleciał. Tam było mi dobrze... Od przyszłego wtorku zaczynam chodzić na grupę wsparcia.
Cieszę się,że poszłaś.Powodzenia Asii :buziak:
Asii napisał/a:
Mąż niezbyt zadowolony z tego faktu. Jak wróciłam do domu to nawet nie zapytał jak było tylko gapił się w ekran komputera.
Męzem się nie przejmuj,tylko rób swoje. :pocieszacz:
Tomoe - Śro 02 Mar, 2011 08:52

Fajnie. Tak trzymaj. :okok:
JaKaJA - Śro 02 Mar, 2011 09:02

dobrze,że poszłaś! a mąż,niech sobie gada.... fsdf43t
Asii - Śro 02 Mar, 2011 14:20

Nawet nie wiecie jak mi z tym dobrze :)
jolkajolka - Śro 02 Mar, 2011 17:58

Asii napisał/a:
Stwierdził dzisiaj, że on na żadną wizytę ze mną nie pójdzie, bo nikt nie będzie z niego debila robił.


Trzeba było odpowiedzieć,że nie robi się tego,co już zostało zrobione ;)
A tak poważnie,to cieszę się,że ruszyłaś z miejsca.
Powodzenia :okok:

Asii - Pią 04 Mar, 2011 00:08

Cytat:
Trzeba było odpowiedzieć,że nie robi się tego,co już zostało zrobione ;)

A to dobre :D
Fajnie, że mam was :)

Asii - Nie 06 Mar, 2011 19:31

We wtorek pierwsze spotkanie na grupie wsparcia :) Już się nie mogę doczekać. Akurat w dzień kobiet :)
staaw - Nie 06 Mar, 2011 19:32

Asii napisał/a:
Fajnie, że mam was

A my Ciebie :lol2: :buzki:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group