WSPÓŁUZALEŻNIENIE - wyprowadzka i wielkie rozczarowanie
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 21:56 Temat postu: wyprowadzka i wielkie rozczarowanie Witam wszystkich! Jestem na tym forum nowa.
Od 3 lat jestem związana z alkoholikiem i hazardzistą. Od pewnego czasu zaczęłam dużo czytać na temat alkoholizmu i współuzależnienia. Wcześniej na własną rękę próbowałam wyciągnąć mojego chłopaka z tych nałogów. Oczywiście bezskutecznie. Tydzień temu oznajmiłam mu że się wyprowadzam. Że daję mu czas na podjęcie terapii (wcześniej deklarował się że pójdzie, ale nic w tym kierunku nie robił) i pracę nad sobą, ja w tym czasie zamierzałam również zgłosić się do poradni. I jak wielkie było moje zdziwienie kiedy usłyszałam, że jak się wyprowadzę to będzie już koniec. Że uciekam od tego wszystkiego a jego zostawiam na pastwę losu. Że nie zapomni mi do tego do końca życia. Od paru dni słyszę, że podjęłam taką decyzję za namową koleżanki, albo że go nie kocham, albo jeszcze że dla mnie główną wartością jest pieniądz (miałam mu za złe że dużo pieniędzy wpłacił na mecze) później mi pisze że dobrze robię że odchodzę bo znajdę sobie lepszego i nie będę tak cierpiała. Jak się go zapytałam dlaczego nie chciał chociaż spróbować to mi powiedział że on w to nie wierzy, bo zawsze w swoim życiu wszystko psuł i że jest do tego przyzwyczajony, że go to boli ale już taki jest i jest skazany na samotność. Wiem że mnie kocha bo po tych wszystkich kłótniach przyszedł do łóżka i myśląc że śpię całą noc się tulił do mnie i całował. Cały czas się boję że jednak zmięknę i zostanę przy nim. Wiem że to nie będzie dobre rozwiązanie, ale w mojej głowie jest milion myśli, żeby go rzucić i ułożyć życie z kimś innym, później że przecież go tak kocham to jak mogę go zostawić. Juz sama nie wiem co mam ze sobą począć
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 22:02
mishka2985 napisał/a: | Juz sama nie wiem co mam ze sobą począć |
Zwiewaj i to szybko jak nie chcesz sobie życia spaprać.
Witaj na pokładzie
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 22:05
Witam!
Oj puki co to nie takie proste. Tzn. wyprowadzka, wyprowadzką ale te ciągłe myśli w głowie czy dobrze robię, wyrzuty sumienia... ehh
Mieszkamy w Holandii i dopiero teraz zapisałam się na ubezpieczenie. Czekam na numer polisy i pędzę do specjalisty bo ogłupieję od tego wszystkiego.....
szymon - Pią 18 Mar, 2011 22:07
pterodaktyll napisał/a: | Zwiewaj i to szybko jak nie chcesz sobie życia spaprać. |
bardzo dobra rada, mnie odeszła żona pół roku temu i dopiero wtedy zrozumiałem kim naprawde jestem.
powodzenia!
Borus - Pią 18 Mar, 2011 22:10
Cześć Mishka...
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 22:10
mishka2985 napisał/a: | pędzę do specjalisty bo ogłupieję od tego wszystkiego |
A to Ci na pewno nie zaszkodzi............
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 22:10
Tyle że jego to nic nie ruszyło. Woli się rozstać. Być może zrozumie po jakimś czasie beze mnie.....
szymon - Pią 18 Mar, 2011 22:13
tym się nie przejmuj, ty jesteś najważniejsza.
poczatek jest bardzo trudny, a później zrozumie i wróci na kolanach albo się zachleje.
Jacek - Pią 18 Mar, 2011 22:14
witaj mishka
mishka2985 napisał/a: | że jak się wyprowadzę to będzie już koniec. Że uciekam od tego wszystkiego a jego zostawiam na pastwę losu. Że nie zapomni mi do tego do końca życia. |
moja żona była zmuszona właśnie tak to zakończyc
i napoważnie odeszła zabierając dzieci
a mnie zostawiła na pastwe losu
a ja jej tego nigdy nie zapomnę
gdyż jestem jej za to wdzięczny,bo nie piję już ponad 12 lat i jesteśmy znowu razem
Mysza - Pią 18 Mar, 2011 22:15
Witaj Mishka
mishka2985 napisał/a: | Być może zrozumie po jakimś czasie beze mnie..... |
zrozumie, albo i nie....... nie myśl o nim, myśl o sobie
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 22:15
Najgorsze jest to że jestem również DDA (tzn. tak sądzę, jeszcze nie byłam u specjalisty) i bardzo źle się czuję zostawiając chorego człowieka. Niby doskonale wiem o tym że robię dobrze ale jednak czuję się ta gorsza i zła że tak postępuję
Kulfon - Pią 18 Mar, 2011 22:15
mishka2985 napisał/a: | Być może zrozumie po jakimś czasie beze mnie..... |
a jak nie zrozumie ....
Witaj Mishka
staaw - Pią 18 Mar, 2011 22:18
Witaj Misha,
Też jestem wdzięczny żonce że przestała głaskać biednego, zachlanego misia
czarna róża - Pią 18 Mar, 2011 22:18
W tej sytuacji musisz byc konsekwentna bo inaczej nic się nie zmieni,jeśli zapowiedziałaś wyprowadzkę to ..nie cofaj się,bo póżniej każde twoje grożby nie będą dla niego nic warte ,bo będzie wiedział że to tylko gadanie bezradnej kobiety...i powtarzaj żeby zrozumiał ,żeby dotarło..wrócę jak zaczniejsz się leczyc..kocham cię ale robię to bo musisz się leczyc..nie daj sobie wmówic że jest inaczej,facet teraz powie wszystko żebyś to Ty czuła się winna i za wszystko Ciebie obarzy,typowa manipulacja uzależnionego do którego nic nie dociera.
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 22:21
mishka2985 napisał/a: | jestem związana z alkoholikiem i hazardzistą. |
mishka2985 napisał/a: | jego to nic nie ruszyło. Woli się rozstać. |
mishka2985 napisał/a: | czuję się ta gorsza i zła że tak postępuję |
Manipuluje Tobą jak chce.........
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 22:22
Witam wszystkich jeszcze raz i dziękuję za szybkie odpowiedzi
Bardzo jest mi to potrzebne. Za każdym razem jak będę miała jakieś wątpliwości co do odejścia będę wchodziła na to forum aby się ich pozbyć
Wiem że to wszystko jest cholernie ciężkie, ale takie rozmowy bardzo pomagają.
Jak na razie ciężko mi się skupić tylko na sobie, ale wiem że będę musiała bo inaczej zadręczę się tymi wyrzutami sumienia
Mysza - Pią 18 Mar, 2011 22:24
mishka2985 napisał/a: | bardzo źle się czuję zostawiając chorego człowieka |
też się źle czułam, jak kazałam swojemu, żeby się wyprowadził dwa miesiące temu, nie było to miłe i sympatyczne, ale póki co chodzi teraz na terapie i AA i chociaż kiedyś się zarzekał, że on nigdy nie da sobie mózgu przeprać na terapii, teraz daje bez gadania......
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 22:27
Widzę że to najlepsze co mogę zrobić to ta wyprowadzka. Jeśli rzeczywiście wiele alkoholików dzięki temu coś zrozumiało i coś zaczęło ze swoim życiem robić to nie mam się nad czym zastanawiać. A jeśli nic nie zrobi to przynajmniej nie zmarnuję sobie życia.....
Kulfon - Pią 18 Mar, 2011 22:32
mishka2985 napisał/a: | A jeśli nic nie zrobi to przynajmniej nie zmarnuję sobie życia..... | dobrze trybisz
czarna róża - Pią 18 Mar, 2011 22:33
Dokładnie dziewczyno..twarda miłośc..albo facet coś zrozumie i jest szansa na udany związek albo spaprze życie sobie i Tobie,bo takie przepychanki mogą się ciągnąc następne pare lat...więc jeśli nie zrozumie to niech spaprze życie tylko sobie,Ty nie możesz za kogoś przeżyc życia,tylko za siebie,masz je tylko jedno i nie daj sobie wmówic poczucia winy ,tym bardziej że jesteś na to podatna skoro wychodzisz z rodziny z problemem alkoholowym,wiem co mówię bo też jestem dda..zbawiamy cały świat ,tylko nie siebie..
ZbOlo - Pią 18 Mar, 2011 22:33
Witam, ZbOlo alkoholik...
staaw - Pią 18 Mar, 2011 23:17
mishka2985 napisał/a: | Widzę że to najlepsze co mogę zrobić to ta wyprowadzka. Jeśli rzeczywiście wiele alkoholików dzięki temu coś zrozumiało i coś zaczęło ze swoim życiem robić to nie mam się nad czym zastanawiać. A jeśli nic nie zrobi to przynajmniej nie zmarnuję sobie życia..... |
W SZÓSTYM poście to napisałaś Szybka jesteś, byle tylko samozaparcia starczyło...
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:21
staaw napisał/a: | byle tylko samozaparcia starczyło... |
A z tym to już przeważnie gorzej...........
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 23:33
staaw napisał/a: | mishka2985 napisał/a: | Widzę że to najlepsze co mogę zrobić to ta wyprowadzka. Jeśli rzeczywiście wiele alkoholików dzięki temu coś zrozumiało i coś zaczęło ze swoim życiem robić to nie mam się nad czym zastanawiać. A jeśli nic nie zrobi to przynajmniej nie zmarnuję sobie życia..... |
W SZÓSTYM poście to napisałaś Szybka jesteś, byle tylko samozaparcia starczyło... |
Ja wiem jak powinnam postępować, gorzej tylko z realizacją niestety...
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:35
mishka2985 napisał/a: | gorzej tylko z realizacją niestety... |
to się nazywa strach przed podejmowaniem decyzji i obawa przed konsekwencjami z tychże wynikających
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 23:36
Zakupiłam sobie książkę "Koniec współuzależnienia" Beattie Melody. Być może to że im więcej będę czytała na ten temat będzie dodawało mi sił do walki
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 23:38
pterodaktyll napisał/a: | mishka2985 napisał/a: | gorzej tylko z realizacją niestety... |
to się nazywa strach przed podejmowaniem decyzji i obawa przed konsekwencjami z tychże wynikających |
Dokładnie tak jest!! Nie wiem co będzie potem, boję się jak będzie wyglądało moje życie, boję się że on sobie nie da rady (wiem, muszę się zająć sobą, ale puki co nie potrafię tak do końca)
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:44
mishka2985 napisał/a: | boję się jak będzie wyglądało moje życie, boję się że on sobie nie da rady |
mishka2985 napisał/a: | Zakupiłam sobie książkę "Koniec współuzależnienia" |
Mam niejasne wrażenie, że sama książka Ci specjalnie nie pomoże......
Mysza - Pią 18 Mar, 2011 23:48
pterodaktyll napisał/a: | Mam niejasne wrażenie, że sama książka Ci specjalnie nie pomoże...... |
i nasze teksty, żeby go zostawiła, też nie bardzo pomogą.....sama musi do tego dojść i być pewną, że tego właśnie chce, a to przeważnie trochę trwa
staaw - Pią 18 Mar, 2011 23:50
mishka2985 napisał/a: | Nie wiem co będzie potem, boję się jak będzie wyglądało moje życie, boję się że on sobie nie da rady | Twoje z pewnością będzie lepsze. A on jest dorosły, wolno mu żyć jak chce. Ograniczając jego wolność popełniasz przestępstwo
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:51
myszaczek napisał/a: | .sama musi do tego dojść i być pewną, że tego właśnie chce, a to przeważnie trochę trwa |
Co racja to racja Myszaczku...........patrzę na Ciebie z podziwem
mishka2985 - Pią 18 Mar, 2011 23:56
No właśnie nie wiem sama do końca czy chcę odejść. Ale wiem że to zrobię, bo muszę. Wiem że dzięki temu uratuję siebie a być może jego. Tylko że problem tkwi w mojej głowie. Żeby zająć się swoim życiem muszę się uwolnić od tego cierpienia, od wyrzutów sumienia, litości... Wiem też że same rozmowy tutaj oraz książka nie pomogą że należy się udać do specjalisty. Ale czy to wszystko pomoże mi stanąć na nogi? Zacząć cieszyć się życiem i nie zamartwiać się wiecznie o niego?
pterodaktyll - Pią 18 Mar, 2011 23:59
mishka2985 napisał/a: | czy to wszystko pomoże mi stanąć na nogi? Zacząć cieszyć się życiem i nie zamartwiać się wiecznie o niego? |
Może Cię to zdziwi ale w głównej mierze zależy to tylko od Ciebie
Mysza - Sob 19 Mar, 2011 00:03
pterodaktyll napisał/a: | Myszaczku...........patrzę na Ciebie z podziwem |
miłe, dziękuję
mishka2985 napisał/a: | zrobię, bo muszę. |
miałam dokładnie tak samo,
mishka2985 napisał/a: | nie wiem sama do końca czy chcę odejść |
mishka2985 napisał/a: | Wiem też że same rozmowy tutaj oraz książka nie pomogą że należy się udać do specjalisty. Ale czy to wszystko pomoże mi stanąć na nogi? |
idź na terapię, porozmawiaj z terapeutką o swoim życiu, swoich odczuciach, emocjach....z każdą wizytą będzie Ci łatwiej i prościej podjąć decyzję.....powodzenia życzę
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 00:04
mishka2985 napisał/a: | boję się że on sobie nie da rady |
A jak przy nim jesteś, to sobie daje radę?
Do tej pory sama twoja obecność w jego życiu powodowała że nie pił i nie grał gdy z nim byłaś?
A może jego miłość do ciebie skutecznie powstrzymywała go od picia i grania?
A może odwrotnie - może twoja miłość do niego miała taką moc?
Jeśli myślisz, że jeśli z nim zostaniesz, on zacznie sobie świetnie dawać radę i natychmiast przestanie pić i grać - to zostań...
Tylko ja myśle, że ty chyba nie dlatego od niego chcesz odejść, że on przy tobie nigdy nie pił i nigdy nie grał...
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:04
A ja myślałam że to wszystko będzie takie proste, dowiem się co robić, poczytam parę książek, porozmawiam z ludźmi o podobnych problemach no i przede wszystkim pójdę do specjalisty który mnie "naprostuje"
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:04
myszaczek napisał/a: | miłe, dziękuję |
To Twoja zasługa
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:06
mishka2985 napisał/a: | pójdę do specjalisty który mnie "naprostuje" |
Łomatko
To nie specjalista Cię "naprostuje" tylko Ty sama przy jego pomocy będziesz się "prostować" albo ja nie wiem co to jest terapia
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:13
To nie specjalista Cię "naprostuje" tylko Ty sama przy jego pomocy będziesz się "prostować" albo ja nie wiem co to jest terapia[/quote]
No to też o to mi chodziło
Że przy pomocy terapii. Ale że wtedy będzie mi łatwiej niż jeśli miałabym sama sobie w głowie to poukładać.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:20
Tomoe!
Wygląda to tak, że odkąd zaczęłam się z nim spotykać jego picie i hazard mocno się ograniczyło (co nie znaczy oczywiście że przestał mieć problem). I też mi to ostatnio wypominał że gdy mnie zabraknie to jeszcze bardziej w to popadnie, to samo mi wypominała jego siostra. Żebym została bo co z nim będzie? Że jak mnie nie miał to było z nim gorzej! Ale przecież to jest chory człowiek i z dnia na dzień i tak będzie coraz gorzej jeśli nie pójdzie się leczyć. A ja mam dość tego ciągłego stresu i zamartwiania się.
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:24
mishka2985 napisał/a: | ostatnio wypominał że gdy mnie zabraknie to jeszcze bardziej w to popadnie, to samo mi wypominała jego siostra. Żebym została bo co z nim będzie? |
to może by tak siostrunia sie nim zajęła......taki biedny, chory.............Łapy opadają
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 00:27
mishka2985 napisał/a: | odkąd zaczęłam się z nim spotykać jego picie i hazard mocno się ograniczyło
A ja mam dość tego ciągłego stresu i zamartwiania się. |
No jak to tak?
Jego picie i hazard mocno się ograniczyło, a twój stres i zamartwianie się są ciągłe?
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:38
[/quote]to może by tak siostrunia sie nim zajęła......taki biedny, chory.............Łapy opadają[/quote]
Jego rodzina mieszka w Polsce. Zawsze miałam z nimi bardzo dobry kontakt. Ale denerwuje mnie to że oni uważają mnie za osobę która będzie stale przy nim i będzie go pilnować! On wiele głupot narobił w Polsce tylko po to aby mieć na alkohol czy żeby móc za co zagrać w maszyny. A teraz kiedy się już trochę uspokoiło. Czyli nie bierze pożyczek z banków i nie chodzi po barach z kolegami to znaczy że się ustatkował i że musi ze mną być bo inaczej do tego wróci. Co z tego że nie chodzi z kolegami po barach kiedy codziennie ukradkiem pije? Co z tego że nie bierze pożyczek z banków jak bierze kartę i w ciągu jednego wieczoru przegrywa 100euro w kasynie? A bywało tak że takich wieczorów w miesiącu było parę.
Oni teraz sobie siedzą spokojnie w Polsce i już nie martwią się o syna czy brata bo przecież ja jestem. A ja na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie mieć dzieci z czynnym alkoholikiem i hazardzistą!
staaw - Sob 19 Mar, 2011 00:39
mishka2985 napisał/a: | ostatnio wypominał że gdy mnie zabraknie to jeszcze bardziej w to popadnie, to samo mi wypominała jego siostra. Żebym została bo co z nim będzie? |
Jeżeli ktoś ma poparzoną nogę, istotnie potworem trzeba być by się nie ulitować nad chorym. Ale jeżeli ktoś tę nogę SAM sobie wrządkiem polewa? Czy to jest człowiek chory na nogę, czy na głowę?
Masz wykształcenie do leczenia alkoholizmu? Nie gniewaj się, ale na alkoholu znasz się tyle co kura na pieprzu i NIC mu nie pomożesz. A przeciwnie, pomagasz mu się staczać coraz niżej...
staaw - Sob 19 Mar, 2011 00:40
mishka2985 napisał/a: |
Jego rodzina mieszka w Polsce. Zawsze miałam z nimi bardzo dobry kontakt. Ale denerwuje mnie to że oni uważają mnie za osobę która będzie stale przy nim i będzie go pilnować! |
A pomyślałaś o tym że oni się boją że moczymorda im na głowy się zwali?
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 00:41
mishka2985 napisał/a: | teraz sobie siedzą spokojnie w Polsce i już nie martwią się o syna czy brata bo przecież ja jestem. |
Napisałem Ci przecież w pierwszym poście, żebyś zwiewała jak najprędzej.............kozła ofiarnego sobie znaleźli.....
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:44
staaw napisał/a: | mishka2985 napisał/a: | ostatnio wypominał że gdy mnie zabraknie to jeszcze bardziej w to popadnie, to samo mi wypominała jego siostra. Żebym została bo co z nim będzie? |
Jeżeli ktoś ma poparzoną nogę, istotnie potworem trzeba być by się nie ulitować nad chorym. Ale jeżeli ktoś tę nogę SAM sobie wrządkiem polewa? Czy to jest człowiek chory na nogę, czy na głowę?
Masz wykształcenie do leczenia alkoholizmu? Nie gniewaj się, ale na alkoholu znasz się tyle co kura na pieprzu i NIC mu nie pomożesz. A przeciwnie, pomagasz mu się staczać coraz niżej... |
Ja wiem że na alkoholu i jego leczeniu się nie znam. I popełniłam wielki błąd że przez 2 lata usilnie próbowałam go z tego "wyleczyć". Wiele razy groziłam odejściem, i albo w ogóle tego nie robiłam albo wracałam po zaledwie dwóch tygodniach. Krzyki, płacz, tłumaczenie...... było tego sporo. Teraz wiem, że przez to wszystko on stracił zupełnie do mnie szacunek
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:47
staaw napisał/a: | A pomyślałaś o tym że oni się boją że moczymorda im na głowy się zwali? |
No tak... i to tylko zaburzy ich spokój....
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 00:49
mishka2985 napisał/a: | codziennie ukradkiem pije
bierze kartę i w ciągu jednego wieczoru przegrywa 100euro w kasynie? A bywało tak że takich wieczorów w miesiącu było parę |
Aha, więc to nazywasz słowami "jego picie i granie mocno się ograniczyło"?
Tak, to jest faktycznie mocne ograniczenie.
Podziwiam go że tak mocno potrafi sie ograniczać.
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 00:50
mishka2985 napisał/a: | Wiele razy groziłam odejściem, i albo w ogóle tego nie robiłam albo wracałam po zaledwie dwóch tygodniach |
Rozumiem.
A tym razem jak będzie?
Na razie tylko zagroziłaś. I już się wahasz.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:57
Tomoe napisał/a: | Aha, więc to nazywasz słowami "jego picie i granie mocno się ograniczyło"?
Tak, to jest faktycznie mocne ograniczenie.
Podziwiam go że tak mocno potrafi sie ograniczać. |
Tak, jest to mocne ograniczenie, bo normalnie pracuje a nie tak jak w Polsce potrafił tydzień pić i nie chodzić do pracy. Z hazardem również. Ale ja wcale nie podziwiam go za to że już tyle nie pije czy nie gra. Bo wiem że jest chory i powinien iść na terapię i zaprzestać picia i hazardu w ogóle
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 00:59
Tomoe napisał/a: | Rozumiem.
A tym razem jak będzie?
Na razie tylko zagroziłaś. I już się wahasz. |
Mam wielką nadzieję, że tym razem mi sie uda
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 01:00
mishka2985 napisał/a: | normalnie pracuje |
Ile on miesięcznie zarabia?
A ile miesięcznie przepija i przegrywa?
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 01:03
mishka2985 napisał/a: |
Mam wielką nadzieję, że tym razem mi sie uda |
Gdybyś napisała: "Jestem już spakowana" - to bym uwierzyła, że odchodzisz.
Jeśli używasz słów "mam wielką nadzieję" oraz "mi się uda" - wcale nie zamierzasz odejść.
Zwłaszcza że sama siebie oszukujesz, że nie jest wcale tak źle... bo przecież "on się ogranicza"...
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 09:59
Tomoe napisał/a: | Ile on miesięcznie zarabia?
A ile miesięcznie przepija i przegrywa? |
Ciężko to stwierdzić ile przegrywa bo to zależy od miesiąca. Do tej pory to mieliśmy wspólne konto i to ja trzymałam pieniądze (teraz się to zmieniło). Był miesiąc kiedy na granie wydał 100 euro. Nie zabraniałam mu bo to były jego pieniądze na własne wydatki więc mógł z nimi zrobić co chce. Ale bywały momenty w miesiącu że brał sobie kartę i wypłacał po 50, 100 euro, i wyszło tego w ciągu miesiąca 400euro. A zarabia w zależności od sezonu 1000-1500 euro.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:03
Tomoe napisał/a: | Zwłaszcza że sama siebie oszukujesz, że nie jest wcale tak źle... bo przecież "on się ogranicza"... |
Ja nie twierdzę że nie jest wcale tak źle. Porównuję to co było w Polsce i to co jest tutaj. Ale problem pozostał. Bo nie zależnie od tego ile wypije i ile przegra to jest chory. A z tygodnia na tydzień jego stan się będzie pogarszał.
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 10:05
400 euro na granie... plus to co przepija... to muszą być spore pieniądze...
No ale skoro pije i gra za swoje... to nic ci do tego. Niech sobie pije i gra... Jego kasa, jego sprawa w końcu. I tak mu jeszcze sporo zostanie na życie, kiedy odejdziesz (o ile odejdziesz).
Rozumiem, że teraz kazde z was żyje wyłącznie na własny rachunek, tak?
I w żaden sposób nie jesteś od niego materialnie uzależniona? Masz gdzie mieszkać, masz z czego żyć?
No to dlaczego jeszcze nie jesteś spakowana?
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:07
Tomoe napisał/a: |
Gdybyś napisała: "Jestem już spakowana" - to bym uwierzyła, że odchodzisz. |
Gdybym miała gdzie to wyprowadziłabym się w momencie kiedy byłam na niego tak wściekła że nie chciałam go znać. Ale muszę czekać do końca miesiąca na wypłatę żeby móc wynająć sobie choćby pokój gdzieś. Ten czas jest najgorszy. Gdy już emocje opadają to mam mętlik w głowie.
staaw - Sob 19 Mar, 2011 10:10
Rozumiem, że od 2 kwietnia będziesz na swoim?
I to jest TWOJA wypłata, za którą możesz samodzielnie żyć?
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:13
Tak! Będę na swoim! (teraz już nie mam odwrotu bo co Wam później napiszę, że jednak zostaję? )
Mam dobrych znajomych którzy pomagają mi w szukaniu czegoś. Także nie jestem z tym sama.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:14
staaw napisał/a: | I to jest TWOJA wypłata, za którą możesz samodzielnie żyć? |
Tak, teraz mamy osobne konta
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 10:14
Zaraz, zaraz... to najpierw mówiłaś, że nie odchodzisz, bo się boisz że on bez ciebie nie da sobie rady. No taka szlachetna byłaś...
A teraz wychodzi na to, że to ty mieszkasz u niego, to ty jesteś teraz bez pieniędzy wystarczających na wynajęcie własnego mieszkania - i to twoja sytuacja się znacznie pogorszy, kiedy odejdziesz...
No to jak to w końcu jest?
Jego los zależy od ciebie - czy twój los zależy od niego?
facet ma cię w garści, a ty tupiesz nóżką, dla postrachu?
Uważasz że on nie wie, kto jest tak naprawdę górą w tym układzie?
Pati - Sob 19 Mar, 2011 10:16
Witam Cie Mishka
Jestem po dwoch rozwodach z alkoholikami.
Oni pija nadal widocznie tak im jest dobrze.
Najwazniejsze,ze ja uratowalam siebie i dzieci z tego balaganu.
I dobrze mi z tym.
Nie bylo mi lekko co prawda ale dalam rade.
Jestem DDA obecnie w terapii.
Odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz zyc jak do tej pory?
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:22
Tomoe napisał/a: | A teraz wychodzi na to, że to ty mieszkasz u niego, to ty jesteś bez pieniędzy wystarczających na wynajęcie własnego mieszkania - i to twoja sytuacja się znacznie pogorszy, kiedy odejdziesz... |
To nie jest tak. Razem wynajmujemy pokój. Zarabiamy tyle samo bo pracujemy w jednej firmie. Teraz dopiero zaczyna się sezon, więc przez ostatnie 2-3 msc wypłata była nie najlepsza. Nie mam odłożonych żadnych pieniędzy. Wcześniej w sezonie gdy kasa była większa też mi się nie udało tego zrobić bo miałam długi w Polsce a poza tym przy nim się nie dało. Ale to nie znaczy że jestem w gorszej sytuacji.
Wręcz bym powiedziała że w znacznie lepszej. Bo ja w przeciwieństwie do niego mam bliskich mi znajomych którzy mi pomogą. Z którymi będę mogła się spotkać, pogadać, nie czuć się samotna. On takich znajomych nie ma. Co tylko w pracy.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:28
Witaj Pati!
Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi NIE. Nie chcę żyć tak jak do tej pory, i nie wyobrażam sobie na dzień dzisiejszy mieć z nim dzieci.
Również jestem DDA (tak myślę) i chciałabym coś zmienić w swoim życiu. Chciałabym poczuć się w końcu szczęśliwą. Tylko muszę sobie na spokojnie to wszystko w głowie poukładać i zająć się sobą.
Ale jeszcze nie doszłam do tego etapu żeby zrobić coś tylko dla siebie. Ta wyprowadzka wiem że mi pomoże, ale gdzieś tam w głębi serca mam nadzieję, że on się zmieni. Nie potrafię pozbyć się tego uczucia
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 10:34
U współuzależnionych i DDA to się nazywa "myślenie życzeniowo-magiczne".
Nie tylko chodzi o myślenie typu "Mam nadzieję że on sie zmieni" ale jeszcze: "To się stanie dzieki mnie, to ja mam w sobie taką MOC, że go zmienię".
Poczytaj sobie historie innych współuzależnionych i zobacz, jak długo, wbrew oczywistym faktom, niektóre z nich potrafią karmić się tymi złudzeniami...
Też tak funkcjonowałam.
Pati - Sob 19 Mar, 2011 10:36
mishka2985 napisał/a: | ale gdzieś tam w głębi serca mam nadzieję, że on się zmieni. |
Nikt Ci nie broni miec nadzieji.
Ale to nie znaczy,ze masz przy nim trwac swoim kosztem bycia nieszczesliwa.
mishka2985 napisał/a: | Nie potrafię pozbyć się tego uczucia |
Terapia,tarapia i jeszcze raz terapia.....
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 10:55
Tomoe napisał/a: | Nie tylko chodzi o myślenie typu "Mam nadzieję że on sie zmieni" ale jeszcze: "To się stanie dzieki mnie, to ja mam w sobie taką MOC, że go zmienię. |
Dokładnie tak! Myślenie, nasza miłość jest tak wielka że poradzimy sobie z tym wszystkim, że przecież codziennie się modlę i proszę Boga o siłę i wytrwałość dla niego i dla mnie, więc musi mnie w końcu wysłuchać i musi się udać! A do tego litowanie się nad nim, jaki on biedny, przecież ma takie dobre serce, jest taki inteligentny zasługuje na miłość! Gdybym go zostawiła to okazało by się że jestem kimś bez serca, kimś niedobrym. Takie mam czasem myślenie...
ehhhh TERAPIA!!!!!!!!!!
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 11:08
mishka2985 napisał/a: | modlę i proszę Boga |
Bóg Ci nie pomoże, musisz być silna.
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 11:12
Hmmm...
U nas wśród znajomych krążył ostatnio taki sms:
"Odpowiadam na wszystkie twoje prośby. Ale czasami moja odpowiedź brzmi: NIE. Pozdrawiam. Bóg."
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 11:18
Tomoe napisał/a: | U nas wśród znajomych krążył ostatnio taki sms |
Ależ ta ludzka technika przydaje się w dobrej sprawie
Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 11:23
mishka2985 napisał/a: | że przecież codziennie się modlę i proszę Boga o siłę i wytrwałość dla niego i dla mnie, więc musi mnie w końcu wysłuchać i musi się udać! |
Bogu, szczęściu trzeba pomóc! Nie wystarczy się tylko modlić. Trzeba zacząć działać.
mishka2985 napisał/a: | A do tego litowanie się nad nim, jaki on biedny, przecież ma takie dobre serce, jest taki inteligentny zasługuje na miłość! |
A ty zasługujesz na miłość? Przecież jesteś taka biedna, masz dobre serce, litujesz się, modlisz się. Czy on ci daje tą miłość? Czy on ci ją pokazuje czynem, czy tylko pięknie mówi?
mishka2985 napisał/a: | Gdybym go zostawiła to okazało by się że jestem kimś bez serca, kimś niedobrym. |
Ale twoje życie nie polega na poświęcaniu się drugiej osobie, która i tak tego do końca nie widzi.
Ja odeszłam niedawno od męża alkoholika, narkomana i lekomana. Decyzja była dla mnie bardzo ciężka i pomimo, że nadal boli i tęsknie (jeszcze nie wiem za czym) to uważam, że jest to dobra decyzja. Walczyłam o niego, o nas przez kilka lat a on nie robił sobie z tego nic. Ile można w takiem razie?
Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 11:28
mishka2985 napisał/a: | I jak wielkie było moje zdziwienie kiedy usłyszałam, że jak się wyprowadzę to będzie już koniec. Że uciekam od tego wszystkiego a jego zostawiam na pastwę losu. Że nie zapomni mi do tego do końca życia. Od paru dni słyszę, że podjęłam taką decyzję za namową koleżanki, albo że go nie kocham, albo jeszcze że dla mnie główną wartością jest pieniądz (miałam mu za złe że dużo pieniędzy wpłacił na mecze) później mi pisze że dobrze robię że odchodzę bo znajdę sobie lepszego i nie będę tak cierpiała. Jak się go zapytałam dlaczego nie chciał chociaż spróbować to mi powiedział że on w to nie wierzy, bo zawsze w swoim życiu wszystko psuł i że jest do tego przyzwyczajony, że go to boli ale już taki jest i jest skazany na samotność. |
Manipulacja, manipulacja i jeszcze raz manipulacja.
On doskonale wie jak ciebie ugłaskać.
Gdyby mu naprawdę zależało na was to by podjął leczenie.
mishka2985 napisał/a: | Wiem że mnie kocha bo po tych wszystkich kłótniach przyszedł do łóżka i myśląc że śpię całą noc się tulił do mnie i całował. |
Oj uwierz, że on doskonale wiedział, że czujesz jego tulenie się i pocałunki.
TERAPIA, TERAPIA I JESZCZE RAZ TERAPIA. bo zmiękniesz!
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 12:07
Stokrotka napisał/a: | A ty zasługujesz na miłość? Przecież jesteś taka biedna, masz dobre serce, litujesz się, modlisz się. Czy on ci daje tą miłość? Czy on ci ją pokazuje czynem, czy tylko pięknie mówi? |
Nigdy nie spojrzałam na to z tej strony. Przecież ja też jestem biedna, nieszczęśliwa o dobrym sercu! Więc dlaczego ja miałabym nie zasługiwać na miłość?? On pięknie mówi, pokazuje czynem owszem, ale tylko przytuleniem, pomaganiem mi w obowiązkach domowych, ale kiedy mówię że chcę abyśmy coś razem zrobili, wychodzili do ludzi, jeździli na wycieczki (jestem osobą bardzo energiczną i preferuję aktywny odpoczynek) on tego nie rozumie, bo on woli siedzieć w domu przed TV
Stokrotka napisał/a: | Ale twoje życie nie polega na poświęcaniu się drugiej osobie, która i tak tego do końca nie widzi. |
Masz rację! Cały czas myślę o tym że przez te 3 lata tyle dla niego zrobiłam, tyle świństw które mi robił wybaczałam, tłumaczyłam, rozmawiałam, byłam zawsze przy nim. A kiedy teraz proszę go o to żeby to on zrobił coś dla nas. i przede wszystkim dla SIEBIE on po prostu woli się rozstać! I po co było to moje poświęcenie? Żeby później usłyszeć że jak się wyprowadzę nie będzie już nas??
Stokrotka napisał/a: | Ja odeszłam niedawno od męża alkoholika, narkomana i lekomana. Decyzja była dla mnie bardzo ciężka i pomimo, że nadal boli i tęsknie (jeszcze nie wiem za czym) to uważam, że jest to dobra decyzja. Walczyłam o niego, o nas przez kilka lat a on nie robił sobie z tego nic. Ile można w takiem razie? |
Dla mnie to również jest bardzo ciężki i strasznie boli ale cały czas powtarzam sobie że będzie to najlepsze rozwiązanie!
Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 12:11
Polecam ci "małżeństwo na lodzie". To była moja pierwsza książka. I wtedy się "przeraziłam". wcześniej wydawało mi się, że może ja przesadzam ale ta książka obudziła mnie i pokazała, że to jest wielki problem i nie ma co liczyć na cud.
Bardzo pomocne dla mnie były opisy dokładne zarówno zachowań jego jak i moich. Podkreślałam moim zdaniem najważniejsze rzeczy, które u nas zaobserwowałam i okazało się że cała książka jest popodkreślana.
Tak jak ty myślałam, że stanie się cud, że moja miłość troska go uleczy, że się ocknie itd ale niestety tak się nie stało. Dopiero jak odeszłam to on zaczął się leczyć.
Jak byś chciała przeczytać ta książkę to mam ją w Wordzie. Mogę przesłać jak podasz swój adres e-mail.
Książki "koniec współuzaleznienia" nie przeczytałam jest ona na mojej liście ale wydaje mi się, że ją powinnaś zacząć czytać jak więcej zrozumiesz i pójdą za tym konkretne zachowania. Bo możesz teraz mało z niej wyciągnąć. Albo przeczytaj teraz i po roku dwóch wtedy zobaczysz jak się zmieniłaś.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 12:13
Stokrotka napisał/a: | On doskonale wie jak ciebie ugłaskać.
Gdyby mu naprawdę zależało na was to by podjął leczenie. |
Oj wie i wiele razy to wykorzystywał!!! Było mówienie ze łzami w oczach że on tak bardzo chciał pokazać swojej rodzinie a w szczególności swojej mamie że stał się lepszym człowiekiem, a nic mu się nie udaje. Zawsze słuchałam tego i płakałam. I byłam przy nim żeby mu pomóc, bo przecież sam sobie nie poradzi. Teraz staram się inaczej na to patrzeć, nie pozwalać sobie na łzy żeby nie zobaczył że w środku jeszcze jestem miękka.
I już nie czekam na to aż gdzieś razem wyjdziemy. Przychodzi weekend i całą niedzielę albo całą sobotę spędzam ze znajomymi. A on sobie siedzi w domu...
Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 12:19
mishka2985 napisał/a: | Dla mnie to również jest bardzo ciężki i strasznie boli ale cały czas powtarzam sobie że będzie to najlepsze rozwiązanie! |
Musisz do wielu decyzji dojrzeć, zdobyć wiedzę, pewność abyś niczego nie żałowała. Ja odeszłam od męża raz na miesiąc i wróciłam bo pięknie mówił i mnie zmanipulował. Jakie wielkie było dla mnie zaskoczenie jak się okazało, że były to tylko słowa. Ostatnie tygodnie drżałam o własne życie. Bo niestety uzależnienie jest chorobą postępującą i z człowieka o dobrym sercu może zrobić potwora.
Bałam się wyprowadzki, nie wiedziałam czy sobie poradzę, nie miałam pieniędzy, transportu. Ale wszystko się świetnie złożyło, dostałam pieniądze i transport. Przeprowadzałam się 600 km z meblami i rzeczami. I sama byłam w szoku, że jak zaczełam działać to znaleźli się ludzie, którzy chętnie mi pomogli. Bo ja ten problem przez wiele lat ukrywałam.
Teraz jestem spokojna i bezpieczna i na dodatek mam więcej pieniędzy niż jak mieszkałam z mężem. A tak się bałam.
staaw - Sob 19 Mar, 2011 12:26
mishka2985 napisał/a: |
Oj wie i wiele razy to wykorzystywał!!! Było mówienie ze łzami w oczach że on tak bardzo chciał pokazać swojej rodzinie a w szczególności swojej mamie że stał się lepszym człowiekiem, a nic mu się nie udaje. |
Wiesz jakie rzeczy ja opowiadałem swojej? "Przemimęło z wiatrem" i "M jak miłość" wymięka...
To nie jej się udało, to ja miałem w pewnym momencie dość takiego życia...
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 12:28
Mishka, a może Bóg wcale nie chce, żebyś pozwalała się krzywdzić temu człowiekowi?
Może ty, pozwalając na to, sprzeciwasz sie woli Boga? Może Bóg ci odmawia pomocy, bo chcesz żeby ci pomagał w czymś co dla ciebie samej nie jest dobre?
Pomyślałaś o tym w ten sposób?
Może Bóg chce, abyś się od tego człowieka uwolniła? Może czeka abyś podjęła decyzje i działanie, żeby ci w tym pomóc?
My się czasem, Mishka, modlimy o coś, czego MY CHCEMY. A zapominamy o tym, że to o co sie modlimy to wcale nie jest to czego POTRZEBUJEMY.
A Bóg nie spełnia naszych zachcianek. On spełnia nasze potrzeby.
JaKaJA - Sob 19 Mar, 2011 12:41
Tomoe napisał/a: | modlimy o coś, czego MY CHCEMY. A zapominamy o tym, że to o co sie modlimy to wcale nie jest to czego POTRZEBUJEMY.
A Bóg nie spełnia naszych zachcianek. On spełnia nasze potrzeby. | dobrze napisane,dzieki,że mi przypomniałaś o tym....Dziś mam taki dzień gdy na przemian pytam dlaczego nie mam pracy tam gdzie ja chcę i Boże czegoż Ty oczekujesz odemnie;) a może faktycznie ja potrzebuję zupełnie czego innego?
luana - Sob 19 Mar, 2011 12:48
Tomoe napisał/a: | "Odpowiadam na wszystkie twoje prośby. Ale czasami moja odpowiedź brzmi: NIE. Pozdrawiam. Bóg." |
HA
dzieki Tomoe, od dzis rana, moj mezus bombardowal mnie sms-ami.
skorzystalam z powyzszego cytatu i...
nastala cisza
luana - Sob 19 Mar, 2011 12:55
hej Marc-elus, dlaczego Twoj post wygasnie jutro 12.49?
Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 13:01
luana napisał/a: | hej Marc-elus, dlaczego Twoj post wygasnie jutro 12.49? |
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 14:27
Jeśli post w opinii autora nie ma żadnej trwałej wartości, to po co został napisany?
Stokrotka - Sob 19 Mar, 2011 14:37
Tomoe napisał/a: | trwałej wartości |
hym nie wszystko musi mieć trwałą wartość ........
Tomoe - Sob 19 Mar, 2011 14:48
Rozumiem.
A czy opcję wygaszenia posta może włączyć tylko sam użytkownik, czy może to zrobić także moderator lub administrator, bez wiedzy uzytkownika, jesli stwierdzi, że posty są niemerytoryczne i tylko "zasmiecające" forum?
Kulfon - Sob 19 Mar, 2011 17:26
mishka2985 napisał/a: | Tak, teraz mamy osobne konta |
osobne mieszkanie czy pokoj w niemcowie to tez nie problem
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 22:42
Tomoe napisał/a: | Mishka, a może Bóg wcale nie chce, żebyś pozwalała się krzywdzić temu człowiekowi?
Może ty, pozwalając na to, sprzeciwasz sie woli Boga? Może Bóg ci odmawia pomocy, bo chcesz żeby ci pomagał w czymś co dla ciebie samej nie jest dobre?
Pomyślałaś o tym w ten sposób?
Może Bóg chce, abyś się od tego człowieka uwolniła? Może czeka abyś podjęła decyzje i działanie, żeby ci w tym pomóc? |
O tym również nie pomyślałam! Dzięki Tobie Tomoe (oraz innym na tym forum) powolutku zaczynają mi się otwierać oczy. Ale wiem, że jeszcze wiele, wiele przede mną
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 22:52
mishka2985 napisał/a: | wiem, że jeszcze wiele, wiele przede mną |
Marc-elus - Sob 19 Mar, 2011 22:53
Czas od olśnienia: ok 24h.
Nakład tłumaczenia: 7str postów.
Coraz większą wprawę macie.
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 22:56
Dziś cały dzień spędziłam z przyjaciółką. Świetnie się bawiłam, ale do czasu.... Późnym popołudniem ogarnął mnie smutek i przygnębienie. Tęsknota za nim i wyrzuty sumienia że sam siedzi w domu. Jakie to wszystko jest trudne!! Chciałabym ot tak po prostu przestać o tym myśleć
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 22:56
Marc-elus napisał/a: | Coraz większą wprawę macie. |
Jak Ci zapewne wiadomo, trening czyni mistrza
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 22:57
mishka2985 napisał/a: | Chciałabym ot tak po prostu przestać o tym myśleć |
To zajmij się czymś innym i nie myśl............myśliwym i tak nie zostaniesz
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:00
Jakbym zajmowała się jedną czynnością za każdym razem kiedy zaczynam o tym myśleć to pewnie zostałabym mistrzynią
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:02
mishka2985 napisał/a: | pewnie zostałabym mistrzynią |
to zostań.........dlaczego miałoby Ci się nie udać?
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:17
W takim razie za każdym razem jak będą mnie nachodziły te pełne wyrzutów sumienia myśli będę brała się za naukę języka holenderskiego! Najwyższa pora bo w Holandii jestem prawie rok a dogadać się nie umiem!
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:20
mishka2985 napisał/a: | jak będą mnie nachodziły te pełne wyrzutów sumienia myśli będę brała się za naukę języka holenderskiego! |
a ucz się nawet chińskiego. Po pierwsze trudniejszy a po drugie, przestaniesz sobie w głowie układać "czarne scenariusze"
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:24
mishka2985 napisał/a: | w Holandii jestem prawie rok a dogadać się nie umiem! | ........nic dziwnego..to taki porąbany język jak duński
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:25
pterodaktyll napisał/a: | a ucz się nawet chińskiego. |
słyszałam, że chiński jest łatwym językiem do nauki, choć sama nigdy nie próbowałam się go uczyć
A co do tych "czarnych scenariuszy" to dość często mnie teraz nachodzą. Ale mam skłonności również do "odtwarzania" w swojej głowie jak to będzie pięknie jak mój kochany pójdzie na terapię i ja pójdę na terapię i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Za dużo się naczytałam książek o pozytywnym myśleniu i NLP
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:28
mishka2985 napisał/a: | Za dużo się naczytałam książek o pozytywnym myśleniu i NLP |
Nie wyciągnęłaś z nich właściwych wniosków........ja to przerabiałem w swoim czasie ale bardziej praktycznie i przy pomocy terapeutów
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:29
pterodaktyll napisał/a: | .nic dziwnego..to taki porąbany język jak duński |
Nie wiem jaki jest język duński ale wiem że za cholerę nie umiem zrozumieć rodowitego holendra Jeszcze jak Turek albo Polak mówi coś do mnie po holendersku coś tam kumam
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:31
pterodaktyll napisał/a: | Nie wyciągnęłaś z nich właściwych wniosków........ja to przerabiałem w swoim czasie ale bardziej praktycznie i przy pomocy terapeutów |
Być może. Dużo o tym czytałam, ale nigdy nie byłam na żadnym szkoleniu tego typu.
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:32
mishka2985 napisał/a: | za cholerę nie umiem zrozumieć rodowitego holendra |
Oni w tym beneluksie jakby nie znali angielskiego i francuskiego, to by się nawet między sobą porozumiec nie mogli
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:33
mishka2985 napisał/a: | Dużo o tym czytałam, ale nigdy nie byłam na żadnym szkoleniu tego typu. |
No to wszystko przed Tobą.........warto
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:41
pterodaktyll napisał/a: | Oni w tym beneluksie jakby nie znali angielskiego i francuskiego, to by się nawet między sobą porozumiec nie mogli |
I tak jest!!!
W Holandii jak się nie mylę (a mogę się mylić ) jest ok. 15 dialektów i często gęsto rzeczywiście oni sami nie mogą się ze sobą dogadać
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:48
pterodaktyll napisał/a: | mishka2985 napisał/a: | Dużo o tym czytałam, ale nigdy nie byłam na żadnym szkoleniu tego typu. |
No to wszystko przed Tobą.........warto |
Mam w domu książkę "Obudź w sobie olbrzyma" przeczytałam ją całą, ale jedynie co mi pozostało w głowie to "wyrzucanie" z głowy negatywnych słów i myśli oraz wizualizacje
Przydał by się ktoś kto by mi to wszystko ładnie i na przykładach wytłumaczył
Ale puki co zajmę się moim współuzależnieniem
mishka2985 - Sob 19 Mar, 2011 23:51
A jak to jest z pomocą alkoholikom w nlp? Wydaje mi się że to się trochę "kłóci" z programem dwunastu kroków
pterodaktyll - Sob 19 Mar, 2011 23:57
mishka2985 napisał/a: | jak to jest z pomocą alkoholikom w nlp? Wydaje mi się że to się trochę "kłóci" z programem dwunastu kroków | to długo by tłumaczyć a poza tym mi jakoś się to "nie kłóci"
beata - Sob 19 Mar, 2011 23:57
mishka2985 napisał/a: | Wiem że to nie będzie dobre rozwiązanie, ale w mojej głowie jest milion myśli, żeby go rzucić i ułożyć życie z kimś innym, | Widzisz.Ja wybrałam tę drugą ewentualność.I teraz mówię,mam na imię Beata i jestem współuzależniona.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 00:32
pterodaktyll napisał/a: | to długo by tłumaczyć a poza tym mi jakoś się to "nie kłóci" |
Jeśli alkoholik podejmuje leczenie zawsze przedstawia sie "ja, (tu imię) alkoholik"
A w nlp powinno być chyba "jestem abstynentem" samo słowo alkoholik, choroba powinno być wyeliminowane bo to wpływa na naszą podświadomość a przecież nikt nie chce być chory?
Tak jak wcześniej pisałam książkę przeczytałam, ale tak bardzo się w to nie wgłębiałam
Jacek - Nie 20 Mar, 2011 00:48
mishka2985 napisał/a: | A w nlp powinno być chyba "jestem abstynentem" |
jak długo żyje nie trafiłem jeszcze na takowego
cheba ja Jacek alkoholik jestem bardziej abstynentem niżli takowy abstynent
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 10:10
mishka2985 napisał/a: | Świetnie się bawiłam, ale do czasu.... Późnym popołudniem ogarnął mnie smutek i przygnębienie. Tęsknota za nim i wyrzuty sumienia że sam siedzi w domu. Jakie to wszystko jest trudne!! |
To jest współuzależnienie.
Pierwsza kwestia to, że on jest ciągle w twojej głowie.
Druga kwestia to wyrzuty sumienia gdy zaczynasz być szczęśliwa, chociaż przez moment. Nie pozwalasz sobie na to, uważasz że nie zasłużyłaś. Oczywiście możesz sobie tego nie uświadamiać.
Ja od 2 miesięcy nie mieszkam z mężem a on nadal siedzi w mojej głowie i mam takie zachowania. Ale widzę że z czasem coraz mniej. Ale w tym pomaga mi terapia, książki i forum.
mishka2985 napisał/a: | Ale mam skłonności również do "odtwarzania" w swojej głowie jak to będzie pięknie jak mój kochany pójdzie na terapię i ja pójdę na terapię i będziemy żyli długo i szczęśliwie. |
Życie marzeniami a nie realnym życiem. Pamiętaj, że może się okazać, że pomimo terapii chłopaka nie będziecie żyli długo i szczęśliwie.
Czytałam kiedyś, że chłopak przed chorobą to jest pierwsza wersja, chłopak w czasie choroby to druga wersja a chłopak po terapii to trzecia wersja. Są bardzo małe szanse na to, że wróci do stanu przed alkoholizmem. A ta trzecia wersja wcale nie musi ci odpowiadać.
mishka2985 napisał/a: | Mam w domu książkę "Obudź w sobie olbrzyma" przeczytałam ją całą, ale jedynie co mi pozostało w głowie to "wyrzucanie" z głowy negatywnych słów i myśli oraz wizualizacje |
Najpierw proponuje zająć się swoim współuzależnieniem, dużo się zmienisz jak zaczniesz walczyć o siebie a nie o męża. Potem można zająć się swoim olbrzymem.
Ale nie wystarczy tylko tych książek przeczytać, ale trzeba to wcielić w życie. Najlepiej przy pomocy terapeuty.
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 10:16
mishka2985 napisał/a: |
A w nlp powinno być chyba "jestem abstynentem" samo słowo alkoholik, choroba powinno być wyeliminowane bo to wpływa na naszą podświadomość a przecież nikt nie chce być chory?
|
Moja podświadomość doskonale wie kim ja jestem.
Jeśli będę mówiła "jestem abstynentką" - to połowa prawdy o mnie. Moja podświadomość wyczuje fałsz i nie przyjmie tego do wiadomości. Przyjmie do wiadomości i zaakceptuje dopiero całą prawdę, która brzmi: "jestem abstynentką ponieważ jestem alkoholiczką".
NLP nie jest oszukiwaniem podświadomości.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 10:31
Stokrotka napisał/a: | Druga kwestia to wyrzuty sumienia gdy zaczynasz być szczęśliwa, chociaż przez moment. Nie pozwalasz sobie na to, uważasz że nie zasłużyłaś. |
To jest tak że nagle nachodzą mnie myśli, że jak mogę się się świetnie bawić jak on tam sam siedzi w domu. Ja to odbieram w ten sposób że to nie jest tak iż myślę, że nie zasłużyłam na szczęście tylko obwiniam się o to że jestem złą osoba bo go zostawiam samego. Wiem popaprane to wszystko
Stokrotka napisał/a: | Czytałam kiedyś, że chłopak przed chorobą to jest pierwsza wersja, chłopak w czasie choroby to druga wersja a chłopak po terapii to trzecia wersja. Są bardzo małe szanse na to, że wróci do stanu przed alkoholizmem |
Prawdę powiedziawszy to ja nie znam mojego chłopaka sprzed choroby (choć z opowieści rodziny i jego mógłby być wielkim sportowcem ale zaprzepaścił szansę przez alko) Od początku wiedziałam, że ma problem. Informowała mnie o tym jego rodzina jak również znajomi. Zawsze chciałam pomagać takim ludziom i być może to mnie do niego pociągnęło. Wiedziałam, że w naszym związku mogą pojawić się problemy, ale wtedy nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie. Myślałam tylko o tym co z tego że ma problem? Jest to dla mnie wyzwanie i ja mu pomogę!
Stokrotka napisał/a: | Najpierw proponuje zająć się swoim współuzależnieniem, dużo się zmienisz jak zaczniesz walczyć o siebie a nie o męża. Potem można zająć się swoim olbrzymem.
Ale nie wystarczy tylko tych książek przeczytać, ale trzeba to wcielić w życie. Najlepiej przy pomocy terapeuty. | .
Masz rację! Dlatego staram się jak najwięcej czytać o współuzależnieniu a co do tamtej książki to dawno temu ją czytałam i może kiedyś do niej wrócę, ale wiem że mam teraz inny problem na głowie i muszę się nim zająć!!
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 10:35
Tomoe napisał/a: | Jeśli będę mówiła "jestem abstynentką" - to połowa prawdy o mnie. Moja podświadomość wyczuje fałsz i nie przyjmie tego do wiadomości. Przyjmie do wiadomości i zaakceptuje dopiero całą prawdę, która brzmi: "jestem abstynentką ponieważ jestem alkoholiczką".
NLP nie jest oszukiwaniem podświadomości. |
Dzięki bardzo za wytłumaczenie, zawsze mnie to zastanawiało i stąd moje stwierdzenie że jedno z drugim się kłóci
Ale puki co to tak pytałam z ciekawości bo po pierwsze mój uważa że nlp to robienie prania mózgu ludziom i jeszcze branie za to kupe kasy, a poza tym to teraz muszę się skupić na sobie!
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 10:37
mishka2985 napisał/a: | Od początku wiedziałam, że ma problem. Informowała mnie o tym jego rodzina jak również znajomi. Zawsze chciałam pomagać takim ludziom i być może to mnie do niego pociągnęło. Wiedziałam, że w naszym związku mogą pojawić się problemy, ale wtedy nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie. Myślałam tylko o tym co z tego że ma problem? Jest to dla mnie wyzwanie i ja mu pomogę! |
No i to jest właśnie twój problem.
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 10:42
mishka2985 napisał/a: | Ja to odbieram w ten sposób że to nie jest tak iż myślę, że nie zasłużyłam na szczęście tylko obwiniam się o to że jestem złą osoba bo go zostawiam samego. |
Nadal uważam, że nie pozwalasz sobie na bycie szczęśliwą. Ja miałam bardzo podobnie i nie zdawałam sobie sprawy z tych mechanizmów, z czego to wynikało.
"Zostawiłaś go samego" ale przecież to nie jest małe dziecko, on sobie również może zorganizować czas.
A myślisz, że on myśli jaki to on jest złym człowiekiem bo pije, bo zaniedbuje ciebie itd. On może tak mówić ale czy naprawdę tak czuje.
mishka2985 napisał/a: | Wiem popaprane to wszystko |
Wiesz to wcale nie jest takie porąbane. Każda osobą współuzależniona przechodzi to bardzo podobnie.
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 10:44
Ja mu pomogę, bo ja mam wielką MOC, bo moja miłość go uleczy. Nie udało mi się pomóc ojcu to muszę pomóc partnerowi.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 10:45
Tomoe napisał/a: | No i to jest właśnie twój problem |
A jaka kiedyś byłam z siebie dumna!!! że jestem taka dobra, że mam dobre serce i nikomu nie odmówię pomocy i najchętniej sama bym się zajmowała wszystkimi biednymi ludźmi. No to teraz mam! Nieszczęśliwą kobietę, która pragnie w końcu założyć rodzinę i wieść spokojne życie a tu wszystko się sypie....
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 10:50
Stokrotka napisał/a: | Ja mu pomogę, bo ja mam wielką MOC, bo moja miłość go uleczy. Nie udało mi się pomóc ojcu to muszę pomóc partnerowi. |
Jest dokładnie jak piszesz. Z ojcem od paru lat nie mam kontaktów, moja mama również. Z tego co wiemy od rodziny, znajomych to dalej pije. Jeszcze rok temu wyżalałam się mojemu chłopakowi że bardzo bym chciała porozmawiać z ojcem że chciałabym mu pomóc. Mój chłopak wtedy bez mojej wiedzy zdobył nr telefonu do niego, zadzwonił, chciał się spotkać ale mój ojciec się nie zgodził. On już nie ma córki. Więc tak. Nie udało mi się go wyleczyć a nawet z nim porozmawiać.........
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 10:54
mishka2985 napisał/a: | Nieszczęśliwą kobietę, która pragnie w końcu założyć rodzinę i wieść spokojne życie a tu wszystko się sypie.... |
Bo zakładanie spokojnej rodziny z czynnym alkoholikiem jest niemożliwe.
Mi na początku wydawało się, że mój mąż nie jest taki jak ojciec. Jest "lepszym alkoholikiem", jest czuły, spokojny, jak się upije to jest misiowaty i nie agresywny. Ale alkoholizm jest choroba postępującą i wszystko się zmieniło. Stał się taki sam jak ojciec a nawet gorszy.
staaw - Nie 20 Mar, 2011 10:58
mishka2985 napisał/a: |
A jaka kiedyś byłam z siebie dumna!!! że jestem taka dobra, że mam dobre serce i nikomu nie odmówię pomocy i najchętniej sama bym się zajmowała wszystkimi biednymi ludźmi. No to teraz mam! Nieszczęśliwą kobietę, która pragnie w końcu założyć rodzinę i wieść spokojne życie a tu wszystko się sypie.... |
Poprostu musisz zaakceptować fakt że świata nie zbawisz. Myślisz że jesteś dobra, a po prostu leczysz własne kompleksy. Taką "dobrocią" robisz zarówno krzywdę ludziom którym pomagasz, beż ŻADNEJ wiedzy o istocie ich problemów, jak i sobie, wpędzając siebie w poczucie winy, że nie wychodzi bo za mało się poświęcasz...
Czy Matka Teresa była tylko dobra? To była silna kobieta wiedząca czego chce i jak to osiągnąć. Poświęciła swoje życie czyniąc to na czym się ZNAŁA, to był jej zawód, przy okazji uczynki miłosierdzia...
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:00
Stokrotka napisał/a: | Mi na początku wydawało się, że mój mąż nie jest taki jak ojciec. Jest "lepszym alkoholikiem", jest czuły, spokojny, jak się upije to jest misiowaty i nie agresywny. Ale alkoholizm jest choroba postępującą i wszystko się zmieniło. Stał się taki sam jak ojciec a nawet gorszy. |
Też tak zawsze sobie to tłumaczyłam! Że przecież mój ojciec był agresywny, bił moją mamę. A mój chłopak taki nie jest, on jest czuły, kochany, milutki. Ale niestety powoli staje się taki jak mój ojciec. Dwa razy dostałam od niego w twarz. Bo za dużo powiedziałam (a potrafię puścić niezłą wiązankę niecenzuralnych słów, nie radzę sobie ze złością ) no ale to nie jest powód do tego żeby uderzyć kobietę.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:03
staaw napisał/a: | Czy Matka Teresa była tylko dobra? To była silna kobieta wiedząca czego chce i jak to osiągnąć. Poświęciła swoje życie czyniąc to na czym się ZNAŁA, to był jej zawód, przy okazji uczynki miłosierdzia... |
No tak... jak mogę pomagać w problemach o których nie mam zielonego pojęcia?? Jak mogę pomagać innym skoro sama nie umiem sobie pomóc??
Klara - Nie 20 Mar, 2011 11:05
mishka2985 napisał/a: | Jak mogę pomagać innym skoro sama nie umiem sobie pomóc?? |
O właśnie! Nie można dać innym tego, czego się samemu nie ma
Wstrzeliłam się w rozmowę, bo nie zdążyłam się jeszcze z Tobą przywitać.
Witaj Myszko!
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 11:06
mishka2985 napisał/a: | Dwa razy dostałam od niego w twarz. |
Oh kochana uciekaj gdzie pieprz rośnie. To jest bardzo niebezpieczne.
Przemyśl to bo lepiej nie będzie.
Tym bardziej, że dzieci nie macie. Jesteś młoda. Jeszcze sobie życie ułożysz.
Terapia, Terapia aby w przyszłości dokonać innego wyboru mężczyzny.
Ja przez ostatni miesiąc drżałam o swoje życie. A zaznaczam, że nigdy mnie nie uderzył. Ale nóz pod poduszką był przygotowany.
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 11:08
Stokrotka napisał/a: | Ja mu pomogę, bo ja mam wielką MOC, bo moja miłość go uleczy. Nie udało mi się pomóc ojcu to muszę pomóc partnerowi. |
Tak, o to mniej więcej chodzi...
Taka bajka o Kopciuszku, tylko na odwrót: To JA jestem tą dobrą wróżką, to JA mam w ręku tę czarodziejską różdżkę i to JA zamienię tego biednego nieszczęśliwego Kopciuszka w pięknego królewicza i będziemy razem żyli długo i szczęśliwie... bo on będzie MI za to wszystko co JA DLA NIEGO ZROBIŁAM bardzo ale to bardzo WDZIĘCZNY...
To nie jest bezinteresowna chęć niesienia pomocy.
I ten Kopciuszek wcale nie chce być wdzięczny. On chce żyć po swojemu. Nie znosi presji, buntuje się. On nie chce być księciem. Chce być sobą.
A ty mu nie pozwalasz żeby był sobą i żył sobie po swojemu - żeby sobie pił, żeby grał, żeby się brudził tym swoim popiołem i sadzami... A on właśnie tego chce!!! No i co mu zrobisz, skoro nawet nie masz w ręku tej czarodziejskiej różdżki żeby nia machnąć i go odmienić wbrew jego własnej woli???
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:09
Witam Klara !
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:15
Tomoe napisał/a: | A ty mu nie pozwalasz żeby był sobą i żył sobie po swojemu - żeby sobie pił, żeby grał, żeby się brudził tym swoim popiołem i sadzami... A on właśnie tego chce!!! |
Dlatego niebawem mnie przy nim nie będzie i wtedy będzie sobie mógł robić co chce. I pewnie będzie mnie wyzywał w myślach jaka to jestem nie dobra bo przecież miał być ślub, miały być dzieci...... Wiem, jestem współuzależniona, miewam bezpodstawne wyrzuty sumienia, daję się manipulować. Ale mimo wszystko WIEM że nie wyjdę za czynnego alkoholika i nie urodzę mu dzieci!!
A jeśli chodzi o terapię to tak jak pisałam wcześniej mieszkam w Holandii i tutaj w języku polskim odbywają się tylko indywidualne spotkania. Czy to wystarczy?
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:17
Stokrotka napisał/a: | Ja przez ostatni miesiąc drżałam o swoje życie. A zaznaczam, że nigdy mnie nie uderzył. Ale nóz pod poduszką był przygotowany. |
To bardzo smutne co piszesz Ale grunt że Ci się udało!
staaw - Nie 20 Mar, 2011 11:23
Nie myśl sobie żo on Cię całkiem nie potrzebuje. Będzie wysyłał SMSy, bukiet czerwonych róż Ci kupi. Będzie Cię zaczepiał w pracy, Może płakać, opowiadać o trudnym dzieciństwie, o potwornej sile która każe mu pić, ale we dwoje dacie radę...
Wyprowadzka to najłatwiejsza rzecz jaka Ciebie czeka. Najlepiej poszukaj pokoju z koleżanką, byś nie mogła zostać sama.
Czy indywidualna wystarczy? Nie wiem, jednak w grupie więcej można się nauczyć i zrozumieć. Znasz jakiś język na poziomie komunikatywnym? Przecież na tych niderlandach to oni sami ze sobą dogadać się nie mogą
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 11:23
mishka2985 napisał/a: | I pewnie będzie mnie wyzywał w myślach jaka to jestem nie dobra bo przecież miał być ślub, miały być dzieci...... |
a niech sobie wyzywa. Każdy z was ma prawo wybrać swoją drogę w życiu, wasze są różne i tak jak pisała Tomoe ty chcesz zmienić mu tą drogę, co powoduje, że też musisz zbaczać ze swojej. A po co? Przeciez możesz znaleźć partnera z którym będziesz iść w tą samą stronę.
mishka2985 napisał/a: | tylko indywidualne spotkania. Czy to wystarczy? |
Ja miałam tylko indywidualne spotkania, ale były one bardzo częste, wiec mi wystarczyły. Zresztą lepiej tylko indywidualna niż żadna. Jest niebezpieczeństwo, że pomimo odejścia od obecnego partnera bez terapii znajdziesz nowego takiego samego.
Niestety mamy taki wzór mężczyzny jaki wynieśliśmy z domu, dlatego tak wybieramy. ale to można zmienić.
Klara - Nie 20 Mar, 2011 11:28
Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale masz w Holandii jedną grupę Al-Anon:
Holandia
1. Amsterdam, Nassaukerk, de Wittenstraat 114 1052 BB,
czwartek 1900 - 2000
Skopiowałam ze strony: http://www.al-anon.org.pl/spis.html (na samym końcu są wymienione grupy polskojęzyczne za granicą).
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 11:29
Stokrotka napisał/a: | lepiej tylko indywidualna niż żadna |
Zgadzam się.
Poza tym myślę tak: Skoro jest ta indywidualna, to są pacjentki. A skoro są pacjentki, to one wszystkie mają podobne problemy. Stąd już tylko krok do założenia grupy samopomocowej.
Zresztą nie jest wykluczone, że skoro są już w Holandii polskojęzyczne grupy AA, mogą też być polskojęzyczne grupy Al-Anon, skupiające żony i partnerki alkoholików.
Lecę czegoś poszukać w necie.
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 11:30
mishka2985 napisał/a: | Ale grunt że Ci się udało! |
Udało mi się tylko dlatego, że dowiedziałam się że ja również potrzebuje pomocy i zaczęłam coś robić w tym kierunku (terapia, fora, książki). I się dowiedziałam, że nie takiego życia chcę, że jestem nieszczęśliwa, że nie mogę mieć z nim dzieci bo się boje.
Mój mąż próbował różnymi sposobami aby wróciły stary "porządek". Robił to co pisał staw ale zrobił coś gorszego. Podciął sobie żyły, zakrwawił całe mieszkanie a ja znalazłam go w wanie nieprztomnego.
Okazało się, że chciał przez to abym nie odchodziła i dalej się nim opiekowała, bo on jest przecież taki biedny. I zostałam ale potem było coraz gorzej. Do tej pory leczę się psychiatrycznie.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:36
staaw napisał/a: | Nie myśl sobie żo on Cię całkiem nie potrzebuje. Będzie wysyłał SMSy, bukiet czerwonych róż Ci kupi. Będzie Cię zaczepiał w pracy, Może płakać, opowiadać o trudnym dzieciństwie, o potwornej sile która każe mu pić, ale we dwoje dacie radę... |
Zapewne po jakimś czasie tak będzie. Ale już nie wierzę w takie gadanie. Wiele juz sie nasłuchałam o tym że ma takie a nie inne życie, że jest biedny bo nie daje sobie z tym wszystkim rady. A do cholery jak ma sobie z tym dać rade skoro nawet nie walczy??? Gadać to sobie on może. Jak nie będzie nic ze sobą robił, nie zacznie się leczyć to nawet nie będzie mi się chciało z nim rozmawiać (tzn. teraz tak myślę, mam nadzieję, że wymięknę)
staaw napisał/a: | Wyprowadzka to najłatwiejsza rzecz jaka Ciebie czeka. Najlepiej poszukaj pokoju z koleżanką, byś nie mogła zostać sama.
|
Nie mam z kim poszukać sobie pokoju, ale celowo szukam w mieście gdzie mam najwięcej znajomych żebym w razie głębokiego przygnębienia mogła bez problemu z kimś się spotkać. Teraz mieszkam na wiosce i żeby spotkać się z koleżanką muszę prawie godzinę czasu tłuc się autobusem.
staaw napisał/a: | Czy indywidualna wystarczy? Nie wiem, jednak w grupie więcej można się nauczyć i zrozumieć. Znasz jakiś język na poziomie komunikatywnym? Przecież na tych niderlandach to oni sami ze sobą dogadać się nie mogą |
Trochę po angielsku mówię, ale nie na tyle abym mogła chodzic na spotkania grupowe.
Mogę na terapię indywidualną chodzić nawet codziennie! Byleby mi tylko pomogła!
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 11:37
Mam, znalazłam polskojęzyczną grupę Al-Anon w Holandii:
Amsterdam, Nassaukerk, de Wittenstraat 114 1052 BB,
czwartek 19.00 - 20.00
A poza tym zajrzyj sobie pod ten adres: http://alanon.blox.pl/html
Tę stronkę o Al-Anon założył Piotruś, mąż alkoholiczki, Polak mieszkający w Niemczech.
Tam jest spora baza kontaktów z Polkami i Polakami żyjącymi w różnych krajach europejskich, którzy mają alkoholików wśród swoich bliskich.
Zajrzyj, poczytaj, może skorzystasz.
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 11:40
mishka2985 napisał/a: | Zapewne po jakimś czasie tak będzie. Ale już nie wierzę w takie gadanie. |
LICZĄ SIĘ CZYNY A NIE SŁOWA
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:43
Klara!
Niestety do Amsterdamu mam 150km a nie posiadam samochodu Choć mam nadzieję, że wkrótce pojawi się również grupa Al-Anon w moje okolicy. Do niedawna tylko w Amsterdamie można było skorzystać z terapii w języku polskim, a teraz w mojej okolicy już można spotkać się z terapeutą indywidualnie. Więc myślę, że powoli i tu będzie się to wszystko rozwijało.
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 11:45
staaw napisał/a: | Nie myśl sobie żo on Cię całkiem nie potrzebuje. |
Potrzebuje.
Potrzebuje kogoś, kto będzie mu prał, sprzątał, prasował, robił zakupy, załatwiał różne sprawy za niego. Ktoś, kto go będzie wyręczał.
No i seksu potrzebuje przecież.
Jak zostanie sam - to szybko brudem i smrodem zarośnie, a w "tych sprawach" pozostanie mu samoobsługa.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 11:46
Klara! Tomoe!
Bardzo Wam dziękuję!!! Niestety do Amsterdamu mam daleko i technicznie nawet nie zdążyłabym tam dojechać po pracy. Ale dziękuję Wam bardzo za pomoc!!! Jestem bardzo wdzięczna!!
kahape - Nie 20 Mar, 2011 12:34
mishka2985 napisał/a: | Z ojcem od paru lat nie mam kontaktów......Z tego co wiemy.... to dalej pije. Jeszcze rok temu wyżalałam się mojemu chłopakowi że bardzo bym chciała porozmawiać z ojcem że chciałabym mu pomóc. ....Więc tak. Nie udało mi się go wyleczyć a nawet z nim porozmawiać......... | dlatego znalazłaś sobie/wybrałaś następnego "biednego" aby dokończyć dzieła, aby tobie wreszcie sie udało...
I tak będzie zawsze bez terapii. Będziesz chciała leczyć, pomagać, uzdrawiać.... Stokrotka napisał/a: | Jest niebezpieczeństwo, że pomimo odejścia od obecnego partnera bez terapii znajdziesz nowego takiego samego.
Niestety mamy taki wzór mężczyzny jaki wynieśliśmy z domu, dlatego tak wybieramy. ale to można zmienić. | i tu Stokrotka ma rację.
Mnie nie udało się z matką, ciągle nieobecną. Chciałam ściągnąć ją do domu, być blisko niej - wszelkimi sposobami i nie udało się. Ona nie chciała i miała do tego pełne prawo!!!!
Wybrałam sobie alko, którego znów chciałam przerobić na własną modłę.
Terapia pozwoliła mi zając się swoim życiem a innych- zostawić w spokoju, niech żyją jak chcą, jak lubią, jak im się podoba. I też mają do tego pełne prawo!!!!
Bo... kto powiedział, że twój sposób na zycie (bez chlania, hazardu) jest dobry, lepszy???? Że tak nie mozna żyć????
pozdr
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 13:30
A co mam zrobić jeśli się wyprowadzę a mój chłopak zacznie chodzić na terapię, przestanie pić? Jak mam się wobec niego zachowywać? Tzn. wiadomo że od razu nie wrócę do niego, nie wiem czy w ogóle byłabym w stanie wrócić, ale chodzi o to czy jeśli nalegał by na spotkanie czy dobrym pomysłem było by widywanie się raz na jakiś czas? Czy on by wtedy nie pomyślał, "aha zapisałem się na terapię, pokaże jej że mogę nie pić przez jakiś czas wtedy ona wróci i nie będę musiał się starać". Skąd będę wiedziała czy znów nie będzie mnie chciał zmanipulować? Wiem, że teraz powinnam myśleć wyłącznie o sobie i pracować nad sobą. Ale wiem że istnieje taka ewentualność i jak mam się wtedy zachować??
szymon - Nie 20 Mar, 2011 13:48
mishka2985 napisał/a: | "aha zapisałem się na terapię, pokaże jej że mogę nie pić przez jakiś czas wtedy ona wróci i nie będę musiał się starać". |
odemnie odeszał żona pół roku temu i na początku mojej drogi tak własnie myślałem.
po jakimś czasie dotarło do mnie to, że robie to dla siebie a nie dla niej...
gdybanie, gdybanie. jeszcze się nie wyprowadziłaś a już chcesz spowrotem się wiązać.
najpierw pomyśl o sobie i się wyprowadź, musi odczuć dużą stratę, może wtedy dotrze do niego kim jest.
niech się najpierw zapisze na terapie a później zapytasz jeszcze raz na forum o to samo co wyżej.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 13:53
loczek napisał/a: | niech się najpierw zapisze na terapie a później zapytasz jeszcze raz na forum o to samo co wyżej. |
No bo ja już bym chciała wszystko wiedzieć od razu
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 14:06
Powiem ci to na własnym przykładzie.
Moim zdaniem najlepsze dla ciebie jest to abys się z nim nie kontaktowała, bo to ci bedzie przeszkadzać w zdrowieniu, w skupieniu się na sobie, nad tym czego to ty tak naprawdę chcesz, czego pragniesz.
Ja nie mieszkam z mężem od 2 miesięcy i sama nie próbuje się z nim skontaktować. Natomiast on próbuje, coraz rzadziej (bo widzi niechęć z mojej strony) ale odzywa się, pisze td. Teraz będą moje urodziny to na pewno się odezwie, potem święta a potem rocznica ślubu. Za każdym razem jak mam od niego kontakt, zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam. Bo może on naprawdę się zmienił, zrozumiał i takie tam. Znowu zaczynam się skupiać na nim a nie na sobie. Jestem jeszcze słaba psychicznie wiec łatwo mnie zmanipulować. Jedyna moja przewaga jest taka, że ja jestem tego świadoma. Ale czasami to za mało.
Ktoś mi powiedział, że dopiero za dwa lata jego trzeźwienia będzie można z nim na poważnie porozmawiać. Bo teraz on ma jeszcze przesiąknięty mózg i z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy. Ale do tego czasu trzeba też zająć się swoja terapią.
Ja do tego czasu mam zamiar być inną osobą i założyć spokojny dom o którym zawsze marzyłam a którego w dzieciństwie również nie miałam.
Jacek - Nie 20 Mar, 2011 14:08
mishka2985 napisał/a: | A co mam zrobić jeśli się wyprowadzę a mój chłopak zacznie chodzić na terapię |
ja już terapie miałem za sobą
a picie rzuciłem po to aby wróciła
z czasem zrozumiałem że robię to dla siebie (ze nie piję,i aby dla mnie wróciła)
doradzę abyś go przetrzymała przez dłuższy czas ,jeszcze długo po terapii
aby to zrozumiał i przeszedł okres pewnych doświadczeń
doświadczeń - jakimi są nawroty i kuszenie po przez nie i czy da sobie rade z tym
bo gwarantuje że on może dla ciebie szczerze przestać chlać
ale nie wie o tym czy da rade tego dokonać ,będąc w tym przekonaniu
kahape - Nie 20 Mar, 2011 14:17
mishka2985 napisał/a: | No bo ja już bym chciała wszystko wiedzieć od razu | to się nazywa "niepewność jutra" Nie wiesz czego się spodziewać, nie wiesz co się stanie dlatego chcesz się przygotować.
Czyż nie tak było w domu rodzinnym?
Nigdy nie wiadomo było co się w nim zastanie, czy ojciec będzie napity czy nie, będzie awantura czy nie....
Spoko, cierpliwości, zaufaj sobie trochę...
Terapia wzmocni twoje poczucie wartości i będziesz wiedziała co robić.
Jesteś Pania swojej woli!
Teraz to TY bedziesz ... dokonywać wyboru, nie on!!!!
pozdr
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 18:45
Stokrotka napisał/a: | Jest niebezpieczeństwo, że pomimo odejścia od obecnego partnera bez terapii znajdziesz nowego takiego samego.
Niestety mamy taki wzór mężczyzny jaki wynieśliśmy z domu, dlatego tak wybieramy. ale to można zmienić. |
Nie chcę sobie znaleźć takiego samego mężczyzny. Chcę założyć normalną zdrową rodzinę.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 18:48
Tak bardzo pragnę się już wyprowadzić!! Mam go już dosyć!! Stale mi wmawia, że chcę od tego uciec i że nigdy mi tego nie zapomni, że on chce się leczyć a ja tak po prostu odchodzę! wiem że to jego urojone myśli że stara się za wszelką cenę znaleźć winnego, ale to tak bardzo boli!! Boli mnie to że on juz nie wierzy w moją miłość
staaw - Nie 20 Mar, 2011 18:49
mishka2985 napisał/a: | Nie chcę sobie znaleźć takiego samego mężczyzny. Chcę założyć normalną zdrową rodzinę. | To na razie wstrzymaj się z celowaniem w facetów. Twój celownik jest poważnie rozregulowany i dobrej rusznikarki potrzebuje.
Celujesz w Tygrysa, a trafia się Biedny Miś
mishka2985 napisał/a: | Boli mnie to że on juz nie wierzy w moją miłość |
Bo to nie jest miłość tylko litość. Im wcześniej to zrozumiesz, tym zdrowszą będziesz.
pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 18:52
mishka2985 napisał/a: | Nie chcę sobie znaleźć takiego samego mężczyzny. Chcę założyć normalną zdrową rodzinę. |
a co się tak śpieszysz?
yul-ya - Nie 20 Mar, 2011 18:54
mishka2985 napisał/a: | Stale mi wmawia, że chcę od tego uciec i że nigdy mi tego nie zapomni, że on chce się leczyć a ja tak po prostu odchodzę! |
To manipulacja. Tylko i jedynie. Myślę, ze on w ogóle nie zastanawia się nad tym, czy go kochasz, czy nie. Chce po prostu wywołać tymi słowami określoną reakcję u Ciebie.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 18:55
staaw napisał/a: | To na razie wstrzymaj się z celowaniem w facetów. Twój celownik jest poważnie rozregulowany i dobrej rusznikarki potrzebuje.
Celujesz w Tygrysa, a trafia się Biedny Miś |
He he rozbawiłeś mnie tym zdaniem Ale taka jest prawda potrzebuję dobrej rusznikarki
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 18:59
Moja znajoma kiedyś mi powiedziała że trzymam się mojego jak rzep psiego ogona i za żadną cenę nie chcę się go puścić przykre, ale prawdziwe, teraz pora na to aby uwolnić się od tego..
pterodaktyll napisał/a: | a co się tak śpieszysz? |
Chciałabym jak najszybciej o nim zapomnieć, a najlepszym na to sposobem jest znalezienie sobie innego obiektu zainteresowania no ale w moim przypadku nie sprawdziłoby się bo pewnie znalazłabym sobie jak to określił staaw drugiego Biednego Misia
pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 19:14
mishka2985 napisał/a: | Chciałabym jak najszybciej o nim zapomnieć, a najlepszym na to sposobem jest znalezienie sobie innego obiektu zainteresowania |
Klina, klinem.........
mishka2985 napisał/a: | pewnie znalazłabym sobie jak to określił staaw drugiego Biednego Misia |
No to po co się śpieszysz? Nie ma do czego..........
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 19:20
Dobrze że mam neta i mogę z Wami porozmawiać bo inaczej bym oszalała!!!
staaw - Nie 20 Mar, 2011 19:42
mishka2985 napisał/a: | Dobrze że mam neta i mogę z Wami porozmawiać bo inaczej bym oszalała!!! |
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 20:02
Mam też problem z tym że panicznie boję się odrzucenia. Stale potrzebuję z kimś być. Mam wrażenie że jestem uzależniona od ludzi. Czy to również objaw współuzależnienia? Czy może DDA?
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:09
mishka2985 napisał/a: | Chcę założyć normalną zdrową rodzinę. |
Najpierw musisz się nauczyć być normalną zdrową kobietą. I zrozumieć że miłość to nie to samo co litość, współczucie, pomaganie drugiemu człowiekowi.
W miłości jest równowaga w dawaniu i braniu. A ty chcesz tylko dawać.
sabatka - Nie 20 Mar, 2011 20:11
niestety ludzie są zawodni i niedoskonali.
uspokuj myśli zwolnij bo mam wrażenie że pędzisz i masz 1000 myśli na minutę.
stiff - Nie 20 Mar, 2011 20:12
mishka2985 napisał/a: | Mam wrażenie że jestem uzależniona od ludzi. |
To normalny objaw, bo przecież nie żyjesz w próżni...
sabatka - Nie 20 Mar, 2011 20:13
ludzie potrzebują towarzystwa. sęk w tym żeby mieć odpowiednie dla siebie.
stiff - Nie 20 Mar, 2011 20:16
sabatka napisał/a: | ludzie potrzebują towarzystwa. sęk w tym żeby mieć odpowiednie dla siebie. |
Towarzystwo w którym chcemy przebywać dobieramy sobie sami,
wiec w czym problem...
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:17
mishka2985 napisał/a: | Stale potrzebuję z kimś być. |
A kiedy jesteś sama ze sobą, to nie jesteś Z KIMŚ?
Ty sama dla siebie jesteś NIKIM?
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 20:19
sabatka napisał/a: | uspokuj myśli zwolnij bo mam wrażenie że pędzisz i masz 1000 myśli na minutę |
Rzeczywiście mam 1000 myśli na minutę. Moje życiowe plany legły w gruzach. Przyjechaliśmy do Holandii z chłopakiem żeby zacząć nowe lepsze życie. Mieliśmy wiele planów. W maju mieli do nas jego rodzice z moją mamą przyjechać. Mieliśmy już ustalać datę ślubu, zapisaliśmy się na mieszkanie itp. itd. Zdaje sobie sprawę z tego że jeśli nic bym w moim życiu nie zmieniła to powoli stawało by się ono piekłem. Ale ta nagła wyprowadzka te wszystkie zmiany sprawiają że mam chaos w głowie i boję się jak to wszystko będzie wyglądało.....
staaw - Nie 20 Mar, 2011 20:19
Tomoe napisał/a: | A kiedy jesteś sama ze sobą, to nie jesteś Z KIMŚ?
| I to jakże inteligientnym i wspaniałym
Tylko wtedy łatwiej się nakręcać, znam to
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:22
Kochanie, masz dwa wyjścia:
1. Odchodzisz.
2. Zostajesz.
Podejmij decyzję. Albo wybierasz jedynkę, albo dwójkę.
A potem już się tej decyzji konsekwentnie trzymaj.
Nie zrobisz ani jednego kroku do przodu, dopóki będziesz stała na rozwidleniu dróg i zastanawiała się, którą drogą pójść.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 20:24
Tomoe napisał/a: | A kiedy jesteś sama ze sobą, to nie jesteś Z KIMŚ?
Ty sama dla siebie jesteś NIKIM? |
Nie, nie jestem sama dla siebie NIKIM Ale jak jestem sama to moje myśli ciągle krążą wokół problemu. Zaczynam czytać, uczyć się próbuję się skupić i czasem mi się to udaje. Ale tylko czasem
stiff - Nie 20 Mar, 2011 20:28
mishka2985 napisał/a: | Ale ta nagła wyprowadzka te wszystkie zmiany sprawiają że mam chaos w głowie i boję się jak to wszystko będzie wyglądało..... |
Dokładnie tak, jak sama sobie zechcesz życie zorganizować...
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 20:28
Tomoe napisał/a: | Kochanie, masz dwa wyjścia:
1. Odchodzisz.
2. Zostajesz. |
Ja już zdecydowałam. ODCHODZĘ! Tej decyzji za żadne skarby nie zmienię, bo wiem że wtedy byłabym już na przegranej pozycji. Wtedy nie byłoby lepiej, nawet jeśli obiecał by zmianę. Wtedy byłoby gorzej bo wiedziałby że ma mnie w garści. Że jestem tak słaba że nie potrafię go zostawić. Dlatego tego jestem pewna! Wyprowadzam się!
Ale ja Was męczę!! Od dwóch dni siedzę cały czas na tym forum i piszę, piszę, piszę....
staaw - Nie 20 Mar, 2011 20:31
mishka2985 napisał/a: | Ja już zdecydowałam. ODCHODZĘ! | Nareszcie pierwsza męska decyzja w Twoim życiu. Poznasz jeszcze wiele przyjemności, ale po malutku
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:31
Po to nas masz.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 20:32
Jak tu u Was milutko
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:34
Jakie "U was?"
Jesteś tu u siebie.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 20:36
Jak tu u NAS milutko
Tomoe - Nie 20 Mar, 2011 20:42
No widzisz...
sabatka - Nie 20 Mar, 2011 20:52
jak się wyprowadzisz to masz jakieś inne mieszkanie?
olimpijka - Nie 20 Mar, 2011 20:58
powiem od siebie... gdybym ileś lat temu wiedziała, czym jest alkoholizm i jak wygląda życie z alkoholikiem uciekałabym tam gdzie pieprz rośnie... mądry Polak po szkodzie... przez własną głupotę, bo inaczej nie można tego nazwać, mam kilka lat z życia straconych...
podejmij decyzję i wprowadż ją w życie, bez względu na to jak trudno będzie...
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 21:02
sabatka napisał/a: | jak się wyprowadzisz to masz jakieś inne mieszkanie? |
Szukam sobie na razie pokoju. Potrzebuję teraz jak najwięcej przebywać z ludźmi. Poza tym na mieszkanie potrzebowałabym więcej pieniędzy, a ze względu na problem mojego chłopaka i moją naiwność nie mam odłożonych żadnych pieniędzy.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 21:06
olimpijka napisał/a: | powiem od siebie... gdybym ileś lat temu wiedziała, czym jest alkoholizm i jak wygląda życie z alkoholikiem uciekałabym tam gdzie pieprz rośnie... mądry Polak po szkodzie... przez własną głupotę, bo inaczej nie można tego nazwać, mam kilka lat z życia straconych... |
Teraz to wiem, że nie jesteśmy głupie, ani naiwne, jesteśmy chore. Dlatego wiążemy się z alkoholikami i nie potrafimy od nich odejść. Też czasami plułam sobie w brodę, że już dawno mogłam rzucić swojego chłopaka, kiedy pierwszy raz ukradł mi pieniądze. Całkiem niedawno zdałam sobie sprawę jak bardzo jest ze mną źle
Stokrotka - Nie 20 Mar, 2011 21:14
bije cie, okrada, nie dba o twoje dobro, pije itd. A co by było gdybyście mieji dzieci... Zresztą sama wiesz jak cierpiałas jako dziecko. Możesz to zmienić jesteś młoda i całe życie przed tobą.
Czy masz kogoś kto może być przy tej przeprowadzce czy wtedy kiedy mu to powiesz? Bo jeżeli on już podniósł na ciebie rękę to może warto kogoś poprosić o pomoc.
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 21:27
Stokrotka napisał/a: | Czy masz kogoś kto może być przy tej przeprowadzce czy wtedy kiedy mu to powiesz? Bo jeżeli on już podniósł na ciebie rękę to może warto kogoś poprosić o pomoc. |
Ja już mu powiedziałam o przeprowadzce. Nie był agresywny jedynie miał do mnie wielki żal i było mnóstwo gadania i smsów o tym że go zostawiam na pastwę losu. Uderzył mnie, owszem po pijanemu, ale nie jest typem mężczyzny który przychodzi po pijanemu i robi awantury (JESZCZE!). Dlatego puki co nie boję się o to że mnie pobije. Dość często zdarzało się tak że to ja stosowałam wobec niego agresję, niestety kiedy wpadnę w szał to zachowuje się jak mój ojciec biję, wyzywam... no i mi oddał. Oczywiście nie usprawiedliwia go nic. Ani to że go sprowokowałam ani to że pił
pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 21:30
mishka2985 napisał/a: | miał do mnie wielki żal i |
Eeee tam....napije się i mu przejdzie (chwilowo) najlepiej zmień nr telefonu
olimpijka - Nie 20 Mar, 2011 21:32
najlepeij zmień wszystko... mój eks rok po rozwodzie spokoju mi nie daje twierdząc że jesteśmy sobie przeznaczeni
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 21:34
pterodaktyll napisał/a: | Eeee tam....napije się i mu przejdzie (chwilowo) najlepiej zmień nr telefonu |
Numer telefonu mogę zmienić, ale z pracą będzie gorzej bo pracujemy razem
A zresztą z tego co mi powiedział, to jak się wyprowadzę on nie chce mnie znać, więc nie powinien mnie nachodzić
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 21:36
olimpijka napisał/a: | najlepeij zmień wszystko... mój eks rok po rozwodzie spokoju mi nie daje twierdząc że jesteśmy sobie przeznaczeni |
No to nie ciekawie. Chcesz sobie ułożyć życie, zapomnieć a on Ci na to nie pozwala
staaw - Nie 20 Mar, 2011 21:38
mishka2985 napisał/a: | A zresztą z tego co mi powiedział, to jak się wyprowadzę on nie chce mnie znać, więc nie powinien mnie nachodzić | Wiesz ile razy ja nie chciałem znać mojej wrednej baby? Do dzisiaj jesteśmy razem. Do dzisiaj ją kocham. Tylko nic jej nie mów...
pterodaktyll - Nie 20 Mar, 2011 21:39
mishka2985 napisał/a: | powiedział, to jak się wyprowadzę on nie chce mnie znać, więc nie powinien mnie nachodzić |
Jeżeli w to wierzysz, to daruj ale naiwna jesteś
mishka2985 - Nie 20 Mar, 2011 21:41
staaw napisał/a: | Tylko nic jej nie mów... |
pietruszka - Nie 20 Mar, 2011 22:45
mishka2985 napisał/a: | Teraz to wiem, że nie jesteśmy głupie, ani naiwne, jesteśmy chore. Dlatego wiążemy się z alkoholikami i nie potrafimy od nich odejść. |
Cześć Miszka
Ale kiedy ma już się świadomość, czym pachnie ta choroba i jaki jest jej przebieg, to zostanie z czynnym alkoholikiem i hazardzistą jest spie***eniem sobie życia na własne życzenie.
Xantusia - Pon 21 Mar, 2011 11:08
Mishka, ja ponad rok temu odeszłam od alkoholika.Przez ten rok opadły mi całkowicie różowe okulary, zaczęłam widzieć to, czego nie widziałam. Dotarło do mnie, jak mnie okłamywał, zdradzał, okradał.I sama się dziwię, jak mogłam być taka durna, jak mogłam pozwalać się tak traktować.Czemu nie pogoniłam dziada wcześniej. I tak samo, do tej pory, jak jest w ciągu to wydzwania i mówi, że będziemy razem, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni. Mnie wybrał, bo była świeżo po rozwodzie, niezbyt szczęśliwa. Moja "następczyni" też miała ciężko z mężem, zdradzał ją i lał, więc mój były się nią zaopiekował.I teraz widzę, że większość jego kobiet, to były osoby nieszczęsliwe, porzucone i on mógł się nimi "opiekować" a one, jak pisał staaw, były wdzięczne, że mogą kochać, być z nim. To nie jest normalne.Teraz jestem szczęśliwa, że uwolniłam się od tego typa, który powoli się stacza, nadal pije, ma masę długów, przyjaciół brak, tylko te "nieszczęśliwe" kobiety są przy nim.
Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 12:33
Xantusia napisał/a: | większość jego kobiet, to były osoby nieszczęśliwe, porzucone i on mógł się nimi "opiekować" a one, jak pisał staaw, były wdzięczne, że mogą kochać, być z nim. To nie jest normalne. |
To ja już chyba teraz nareszcie wiem, o co w naszym związku chodziło mojemu "byłemu" i dlaczego to wszystko między nami od samego początku nie grało i zgrzytało.
Najwyraźniej on mnie od początku uważał za taką właśnie nieszczęśliwą i "porzuconą" kobietkę (bo mój poprzedni facet się zapił na śmierć) - kobietkę bezradną i zagubioną do "zaopiekowania się"...
Chciał być przewodnikiem, nauczycielem i mentorem, który w zamian miałby mój podziw i wdzięczność. I dodatkowo jeszcze obsługiwanie go i nadskakiwanie mu...
Tego najwyraźniej ode mnie oczekiwał na podstawie swojego wyobrażenia mojej osoby, które nie miało nic wspólnego ze mną!!!
Jego poprzednie kobiety takie były!!!
A ja już taka nie byłam, jaką on chciał mnie widzieć, jaką sobie wyobrażał.
Ja się sprzeciwiałam, miałam swoje zdanie, swoje poglądy, byłam niepodatna na "tresurę". A u niego moje sprzeciwy budziły agresję i doprowadzały go do furii...
I w końcu wyszło na to, że jeśli jedno ciągnie w górę, a drugie ciągnie w dół - to w końcu linka łącząca tych dwoje musi się zerwać.
A kiedy linka się zrywa i nic ich już nie łączy - dopiero wtedy wyraźnie widać kto się wspina, a kto spada w dół.
ZbOlo - Pon 21 Mar, 2011 12:51
Tomoe napisał/a: | I w końcu wyszło na to, że jeśli jedno ciągnie w górę, a drugie ciągnie w dół - to w końcu linka łącząca tych dwoje musi się zerwać.
A kiedy linka się zrywa i nic ich już nie łączy - dopiero wtedy wyraźnie widać kto się wspina, a kto spada w dół. |
...a nie ma opcji "lewo-prawo", tylko "góra-dół"... przecież nie zawsze po rozstaniu, jedno musi spadać w dół...
Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 13:01
Opcja "lewo - prawo" byłaby możliwa po rozstaniu, gdyby wcześniej jeden z partnerów nie był ewidentnie "podwieszony" pod drugiego.
Jeśli natomiast działa układ "podwieszenia się" i "ściągania w dół" jednego przez drugie - a linka pęka - to ten partner, który drugiego ściągał w dół, leci siłą bezwładności dalej w dół, tylko spada szybciej, bo nie ma się już kogo uczepić.
A ten, który ciągnął do góry - nadal idzie do góry, tylko teraz już bez balastu.
ZbOlo - Pon 21 Mar, 2011 13:04
Tomoe napisał/a: | Jeśli natomiast działa układ "podwieszenia się" i "ściągania w dół" jednego przez drugie |
...teraz rozumiem - dzięki...
pietruszka - Pon 21 Mar, 2011 14:24
Tomoe napisał/a: | Opcja "lewo - prawo" byłaby możliwa po rozstaniu, gdyby wcześniej jeden z partnerów nie był ewidentnie "podwieszony" pod drugiego.
Jeśli natomiast działa układ "podwieszenia się" i "ściągania w dół" jednego przez drugie - a linka pęka - to ten partner, który drugiego ściągał w dół, leci siłą bezwładności dalej w dół, tylko spada szybciej, bo nie ma się już kogo uczepić.
A ten, który ciągnął do góry - nadal idzie do góry, tylko teraz już bez balastu.
|
Tak sobie pomyślałam, że są związki poziome i pionowe. U mnie w domu był związek pionowy, ojciec despota i podporządkowana matka. I teraz sobie tak myślę, że podświadomie jednak dążyłam do związku pionowego, chociaż z odwróconymi rolami
Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 14:26
W zdrowym związku panuje równowaga.
Tak myślę...
pietruszka - Pon 21 Mar, 2011 14:43
Tomoe napisał/a: | W zdrowym związku panuje równowaga.
Tak myślę... |
Ciekawe, ja kiedyś też tak myślałam. Moim marzeniem był związek partnerski, nastawiony na współdziałanie. Podświadomie jednak działo się coś innego i wcale nie byłam tym zachwycona.
Teraz budujemy coś bliższego równowadze, co mi czasem sprawia trudności, bo od czasu do czasu włącza się despotka Pietrucha ale już bardzo rzadko. Pietruszkowy od czasu jak zaczął trzeźwieć już sobie nie pozwala, a poza tym widzę, co robi ze swoim życiem, i po prostu odzyskałam do niego szacunek - a to jest bardzo ważne. A moje skłonności do rządzenia, przejmowania kontroli? Pod tym wszystkim odkryłam lęki, dużo lęków, na przykład strach przed odrzuceniem, porzuceniem, samotnością, itd itp i No i od razu odechciało mi się rządzić, bo już nie czułam takiej potrzeby, te stare zachowania były tylko odruchem obronnym.
Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 14:47
Pomijasz jednak ten kulminacyjny moment, tę Pietruszkę w tobie, która w pewnym momencie zdecydowała że odchodzisz, bo... sama wiesz...
Gdyby on wtedy nie "zaskoczył" i nie przestał pić?...
Kto z was dwojga poszedłby w górę, a kto poleciałby w dół?
pietruszka - Pon 21 Mar, 2011 16:40
Z dużym prawdopodobieństwem mógłby już nie żyć. Pod koniec jego picia choroba zaczęła się rozpędzać z nieprawdopodobną szybkością. Wraz z nią też pędziłam z szybkością światła ku własnej zagładzie... w dół... w dół... Więc gdyby nie zaskoczył? Choroba robiłaby by dalsze spustoszenie. Teraz wiem o alkoholizmie ciut więcej. I nie mam złudzeń, a jak ktoś ma to niech obejrzy [b]Korkociąg[/b].
A ja? Wtedy na pewno bym odeszła, gdyby on nie podjął tej decyzji. Miałam wtedy w sobie zbyt dużo determinacji i chęci uratowania siebie. Myślę, że wbrew pozorom szybciej uporałabym się ze sobą, gdybym była sama niż to wyglądało w rzeczywistości. Nie bałam się samotności i tego, że sobie nie poradzę.Możliwe nawet, że szybciej stanęłabym na nogi niż mając przy boku trzeźwiejącego alkoholika. Bo to całe trzeźwienie to też był stres. Ale wtedy o tym nie wiedziałam, a nawet jak do mnie docierało to też nie chciałam uwierzyć. Łatwiej budować niż remontować. Ale cóż... widać w naszym przypadku akurat tak miało być. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Ale mam świadomość, że jako para jesteśmy wyjątkiem. Choć nie jesteśmy idealni to chyba teraz jesteśmy nie najgorsza parą. No i teraz to raczej jest związek już "na poziomie";) I jak na wadze, obie szalki muszą uważać, żeby po ich stronie było równo, czasem trzeba coś zdjąć, czasem coś dołożyć. I zajmować się swoją szalką, a nie dokładać na szalkę partnera
O tak:
mishka2985 - Pon 21 Mar, 2011 20:00
pietruszka napisał/a: | Teraz wiem o alkoholizmie ciut więcej. I nie mam złudzeń, a jak ktoś ma to niech obejrzy Korkociąg |
Bardzo poruszający dokument. Doskonale ukazuje to co dzieje się z człowiekiem którego zabija alkohol. Film wręcz momentami przerażający....
mishka2985 - Pon 21 Mar, 2011 20:05
Xantusia napisał/a: | Dotarło do mnie, jak mnie okłamywał, zdradzał, okradał.I sama się dziwię, jak mogłam być taka durna, jak mogłam pozwalać się tak traktować.Czemu nie pogoniłam dziada wcześniej |
Do mnie to dotarło całkiem niedawno i też zadawałam sobie pytania dlaczego nie zostawiłam go wcześniej. Ale teraz wiem, że i ja jestem chora. Dlatego teraz wiem że nigdy w życiu nie zwiążę się z czynnym alkoholikiem! Przeczytałam wiele postów tutaj i doszłam do wniosku że każdy alkoholik który się nie leczy prędzej czy później okradnie, będzie bił, przychodził na czworakach do domu i zniszczy życie całej rodzinie. Nie chcę takiego życia!
szymon - Pon 21 Mar, 2011 21:14
to ja jeszcze polęce film "szczur w koronie" mój ulubiony
http://www.google.pl/#hl=...3e0e52d40096ab9
oraz polecam serię:
http://www.tvp.pl/filmote...yk-odc-1/103644
trzymaj się
Xantusia - Pon 21 Mar, 2011 21:24
"większość jego kobiet, to były osoby nieszczęśliwe, porzucone i on mógł się nimi "opiekować" a one, jak pisał staaw, były wdzięczne, że mogą kochać, być z nim. To nie jest normalne." I chyba ze mnie chciał też zrobić taką ofiarę, bo ciągle powtarzał, że jestem oferma, że bez niego zginę.A tymczasem ja sobie nieźle daję radę, o wiele lepiej niż on.On tylko jest mocny w gębie. A jak zaczęłam stawiać warunki, udowadniałam mu jego kłamstwa i robiłam to, co JA uważałam za słuszne, to poszłam w odstawkę. Ale wyszło mi to na dobre.I tak samo uważam, że alkoholik, który nie leczy się, albo leczy się byle jak, dla świętego spokoju, to będzie coraz gorszy. Co z tego, że mój były pije co 3-6 miesięcy po 1-3 tygodni. I jak nie pije, to jest eleganckim facetem, jak w głowie ma już nie po kolei. Na przestrzeni tych lat widzę jak się zmienia i wcale nie na lepsze.
Tomoe - Pon 21 Mar, 2011 21:32
Oglądałam serial "Ja alkoholik" w ostatnim roku mojego "dopijania się".
Wtedy go akurat w telewizji puszczali. ja piłam, oglądałam i potem miałam długie ciężkie "myślówy" czy ja już ta alkoholiczka jestem czy jeszcze nie...
Coś mi się mimo wszystko do mózgownicy przebijało...
A kiedy miałam jakieś półtora roku trzeźwości, miałam okazję być na tym odwyku w Zgierzu, gdzie były kręcone te filmy. Ale byłam tam w odwiedzinach u jednego lekarza, a nie w charakterze pacjentki. W kronice oddziału odwykowego o alkoholikach z detosku napisali "materiał leżakujący, przygotowywany wstępnie do dalszej obróbki"...
szymon - Pon 21 Mar, 2011 21:40
mam na kompie troszkę dokumentów i wykładów i jak mam dołka terapeutycznego jak wczoraj to sobie loczek włącza i ogląda takie coś, takie cos mi przypomina kim mogłem być za rok czy dwa.... bo przecież piwka piłem tylko hehe
szymon - Pon 21 Mar, 2011 21:54
a to to takie Ojcze Nasz jak dla nas...
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:25
Już niedługo zostało do mojej wyprowadzki. Mój chłopak zaakceptował to choć twierdzi że powrotu nie będzie bo on nie wierzy w takie odpoczywanie od siebie. Wszystko jest miło, pięknie, jest uprzejmy, miły. Ale gdy zaczynamy rozmawiać o nas i o naszych problemach wpadam w szał. On to wszystko zaakceptował a ja dalej nie mogę zrozumieć dlaczego nie chciał o nas zawalczyć, po prostu przyjął to do wiadomości. Powiedział że chce się leczyć, że przez alko dużo stracił że docenił teraz spacery, chce zająć się z powrotem sportem ale że to robi tylko dla siebie a nie dla nas bo ja odchodzę. Nie wiem teraz czy on dalej mną manipuluje?? Momentami wydaje mi się że tak. Że jednocześnie mówi że pogodził sie z moim odejściem i że pokazuje że nie pije i gada takie rzeczy po to żebym zmieniła zdanie?
pietruszka - Wto 22 Mar, 2011 23:36
Wiesz Miszko, odnoszę trochę wrażenie, że ty nie tyle chciałaś odejść, co chciałaś go "naprawić"... dla siebie. A teraz jesteś rozczarowana, bo nie o taki efekt Tobie chodziło.
Czy Ty naprawdę chciałaś odejść, czy tylko go postraszyć?
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:39
Chciałam i chcę się wyprowadzić po to aby od tego wszystkiego odpocząć i na spokojnie chodzić na terapię. Ale gdzieś tam w głębi serca miałam nadzieję na to że do niego coś dotrze.
Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 23:39
To samo widzę co Pietruszka.
Nie widzę woli rozstania z alkoholikiem. Widzę tylko próbę pomanipulowania alkoholikiem, żeby wywrzeć na niego wpływ.
pietruszka - Wto 22 Mar, 2011 23:41
mishka2985 napisał/a: | aby od tego wszystkiego odpocząć |
odpocząć a nie odejść definitywnie?
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:42
Nie chcę tu okłamywać nikogo ani tym bardziej siebie. Chcę coś ze sobą zrobić chcę być w końcu szczęśliwa. I mimo że momentami marzy mi się to jak od tego wszystkiego się uwalniam i w moim życiu jego już nie ma, to znowu nachodzą mnie myśli że może on coś zacznie ze sobą robić.
Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 23:43
Pytasz czy on tobą manipuluje.
A ty nim nie manipulujesz?
pietruszka - Wto 22 Mar, 2011 23:45
mishka2985 napisał/a: | e może on coś zacznie ze sobą robi |
ale wiesz o tym, że nie masz wpływu na drugiego człowieka? Mo zesz zająć się tylko sobą, swoim zdrowieniem, miłości też nie da się wymusić.
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:45
Wiem, że to nie jest normalne i sama nie umiem siebie zrozumieć ale tak mam. Mam strasznie mieszane uczucia. Wyobrażam sobie jak to będzie pięknie bez niego, a nagle myślę o tym jakby było pięknie jakby on zaczął się leczyć
Ależ ja jestem pokręcona!!!!!!!!!
Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 23:47
Wiesz co się stanie?
Nawet jeśli fizycznie odejdziesz, to i tak cały czas będziesz dookoła niego zakręcona.
Będziesz o nim myślała, będziesz się wściekała, będziesz się zamartwiała, przeżywała rozczarowania i będziesz go kontrolowała.
I takie to ma być to twoje nowe szczęście?
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:48
pietruszka napisał/a: | ale wiesz o tym, że nie masz wpływu na drugiego człowieka? Mo zesz zająć się tylko sobą, swoim zdrowieniem, miłości też nie da się wymusić. |
On chce coś z tym zrobić (wiem, może to być tylko takie mówienie, liczą się czyny) A jeśli chodzi o miłość to dla niego to jest jasne, wyprowadzam się czyli mam już go dość (jest tego doskonale świadomy)
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:49
Tomoe napisał/a: | Nawet jeśli fizycznie odejdziesz, to i tak cały czas będziesz dookoła niego zakręcona.
Będziesz o nim myślała, będziesz się wściekała, będziesz się zamartwiała, przeżywała rozczarowania i będziesz go kontrolowała. |
Liczyłam na to że jeśli się wyprowadzę i pójdę na terapię to ona mi w tym pomoże. Bo sama jak na razie nie umiem sobie z tym poradzić
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:51
Tomoe napisał/a: | Pytasz czy on tobą manipuluje.
A ty nim nie manipulujesz? |
W pewnym sensie jest to manipulacja
Tomoe - Wto 22 Mar, 2011 23:51
mishka2985 napisał/a: |
On chce coś z tym zrobić |
pietruszka - Wto 22 Mar, 2011 23:52
mishka2985 napisał/a: | jakby było pięknie jakby on zaczął się leczyć |
mogę Cię zapewnić nie jest wcale tak pięknie. Życie z trzeźwiejącym alkoholikiem też nie należy do sielanek. Nawet jeśli on pracuje nad sobą i się stara. Przynajmniej pierwszy okres dla mnie nie był tym wymarzonym rajem. I większość kobiet trzeźwiejących alkoholików rozczarowuje się, bo liczą na to, że z odstawieniem butelki, jak z kokonu wykluje się piękny motyl-anioł, prawie bóg, ten wyśniony książę. Atu.... szara rzeczywistość, całkiem zwykły człowiek, który jeszcze przez kilka miesięcy będzie niestabilny emocjonalnie, albo co gorsza tak mu zostanie przez całe życie. Bo i tak bywa w tej "bajce".
mishka2985 - Wto 22 Mar, 2011 23:52
Ależ ze mnie trudny przypadek Czuję jak wariuję od tego wszystkiego
mishka2985 - Śro 23 Mar, 2011 00:00
Chyba muszę przestać w ogóle zaczynać z nim tego tematu. Za każdym razem jak rozmawiamy ja się denerwuję i mam coraz większe obawy co do słuszności mojej decyzji. Nie chodzi o to że jednak zrezygnuję z wyprowadzki bo to już postanowione, tylko o to że kiedy już się wyprowadzę dalej będę się tym zadręczała. Jak myślicie? Przez te ostatnie dni z nim pod jednym dachem powinnam spokojnie rozmawiać o czymkolwiek tylko nie o naszym rozstaniu? Po prostu pogodzić się z tym i tyle i niech te pare dni upłynie w miłej atmosferze.
pietruszka - Śro 23 Mar, 2011 00:02
mishka2985 napisał/a: | Czuję jak wariuję od tego wszystkiego |
Ty Miszka nie wariuj, \tylko plan działań sobie napisz. A my tu wszystkie ciężkie przypadki.
pietruszka - Śro 23 Mar, 2011 00:04
mishka2985 napisał/a: | tylko nie o naszym rozstaniu? |
a po co to roztrząsać, postanowiłaś to zrób, a nie gadaj
mishka2985 - Śro 23 Mar, 2011 00:05
I chyba tak muszę zrobić i silnie się go trzymać
A teraz to pora spać bo jeszcze bardziej zwariuję jutro w pracy
pterodaktyll - Śro 23 Mar, 2011 00:05
mishka2985 napisał/a: | Ależ ze mnie trudny przypadek |
Muszę Cię rozczarować. Jesteś tak podatna na manipulację, że gdybym jeszcze był czynnym alko zrobiłbym z Tobą co tylko bym chciał
pietruszka - Śro 23 Mar, 2011 00:09
pterodaktyll napisał/a: | zrobiłbym z Tobą co tylko bym chciał |
to dopiero, jak Miszka będzie miała pierwszy tysiąc postów, teraz jest pod ochroną
jeszcze nie sezon na Misie
pterodaktyll - Śro 23 Mar, 2011 00:10
pietruszka napisał/a: | teraz jest pod ochroną
jeszcze nie sezon na Misie |
Pietka...przeca ja już nieczynny..........
pietruszka - Śro 23 Mar, 2011 00:19
pterodaktyll napisał/a: | Pietka...przeca ja już nieczynny.......... |
eee tam, pewne umiejętności zostają. A mało to młodych ludziów widziałam z książkami typu "jak manipulować, żeby zarabiać, , Psychomanipulacja w marketingu, itd... Jedni się tego uczą, wkuwają na pamięć te bestselery, na specjalne warsztaty kupę kasy wydają, bo to w pracy się przyda a i w cv dobrze wygląda, a Wy to macie tfu... we krwi, nic tylko kariery robić
Tomoe - Śro 23 Mar, 2011 08:52
pietruszka napisał/a: | Jedni się tego uczą, wkuwają na pamięć te bestselery, na specjalne warsztaty kupę kasy wydają, bo to w pracy się przyda a i w cv dobrze wygląda, a Wy to macie tfu... we krwi |
A wy, czyste koalki, to niby nie macie tego we krwi????
pietruszka - Śro 23 Mar, 2011 09:36
Tomoe napisał/a: | A wy, czyste koalki, to niby nie macie tego we krwi???? |
eeee tam koalkowskie manipulacje to zwykle grubymi nićmi szyte i mało skuteczne są. Jakbyśmy były takie skuteczne to by już alkoholizma nie było
Stokrotka - Śro 23 Mar, 2011 10:02
mishka2985 napisał/a: | Mój chłopak zaakceptował to choć twierdzi że powrotu nie będzie bo on nie wierzy w takie odpoczywanie od siebie. Wszystko jest miło, pięknie, jest uprzejmy, miły. Ale gdy zaczynamy rozmawiać o nas i o naszych problemach wpadam w szał. On to wszystko zaakceptował a ja dalej nie mogę zrozumieć dlaczego nie chciał o nas zawalczyć, po prostu przyjął to do wiadomości. Powiedział że chce się leczyć, że przez alko dużo stracił że docenił teraz spacery, chce zająć się z powrotem sportem ale że to robi tylko dla siebie a nie dla nas bo ja odchodzę. Nie wiem teraz czy on dalej mną manipuluje?? |
On wcale nie zaakceptował twojego odejścia, tylko zmienił taktykę.
Tak, jest to manipulacja, Ty również nim manipulujesz ale nie przejmuj się tym teraz, terapia załatwi sprawę.
Z tego co widzę to twoim większym celem jest jego trzeźwość niż twój spokój.
Nie jesteś żadnym trudnym przypadkiem tylko Koalką. Bardzo podoba mi się ta nazwa.
sabatka - Śro 23 Mar, 2011 10:06
on będzie próbował na 100 różnych sposobów, żeby osiągnąć swoje cele
czarna róża - Śro 23 Mar, 2011 11:45
Mishka..pozyj trochę sama ze sobą..dowiedz się trochę prawdy o sobie,kim Ty jesteś,czego potrzebujesz,naucz się życ sama ,tak aby umiec póżniej życ z kimś na zdrowych zasadach.Dziś,teraz masz mętlik,chore emocje ,chyba się pogubiłas co dobre a co złe.
A co będzie z Wami..co z nim..teraz nie myśl o tym skoro nawet się nie wyprowadziłaś..może pójdzie na terapie i zacznie coś ze sobą robic,ale to też nie ma gwarancji ile to będzie trwac bo terapię może przerwac i po na przykład 3 miesiącach..i tak naprawdę nic się nie zmieni..może nic ze sobą nie zrobi i stoczy się..może jednak mu się uda ale będzie już innym człowiekiem który po wytrzeżwieniu i terapii okaże się że Ciebie,chorej emocjonalnie NIE POTRZEBUJE..bo sam stanie na nogi a i chora miłosc odejdzie,bywa i tak..a może ty staniesz na nogi i okaże się że TY go NIE CHCESZ..jest wiele scenariuszy ale rozpatrywanie ich na tym etapie niczemu nie służy..Trzymaj się małych kroczków,postanowień,konsekwentnie i działaj w zależności od rozwijającej się sytuacji..pamiętaj możesz pomóc ..ale nie poświęcaj swojego życia dla nikogo.
olimpijka - Śro 23 Mar, 2011 19:02
Miszka... jak bym czytała samą siebie sprzed roku...zapewniam Cię - nie jesteś w stanie zmienić drugiego człowieka... ty manipulujesz nim, on manipulujeTobą... zdecydowałaś się odejść? odejdź. cierp... przeczekaj. i zacznij żyć - odcinając się zupełnie. zapewniam cię - warto. teraz to wiem. tak jak pisałam - pozostaje żalować że tak późno przejrzałam na oczy...
pterodaktyll - Śro 23 Mar, 2011 20:44
pietruszka napisał/a: | koalkowskie manipulacje to zwykle grubymi nićmi szyte i mało skuteczne są. |
Absolutnie się z tym zgadzam
rufio - Śro 23 Mar, 2011 22:18
Przebrnąłem przez słów pisanych morze i doszedłem do wniosków - zaznaczam moich wniosków w tym temacie
. Za dużo w Tobie jego - brakuje Ciebie w Tobie - powód nie ma miejsca .
Robisz Sobie krzywde - i to nie z powodu obecnośći faceta w Twoich snach i myslach tylko z powodu banicji Siebie samej . Wysłałas na dobrowolne a może przymusowe wygnanie swoje mysli - uczynki - marzenia itp odczucia . W każdej literze , kropce , przecinku jest ON a Ty ? Gdzieś wyjechała .
Robisz sobie krzywde - chociaz to jest mniej niebezpieczne niż to że otoczeniu swemu też grozisz . Przciez na dzień dzisiejszy nie jestes ani odpowiedzialnym pracownikiem ani towarzyszem rozmów - jestes niebezpieczna dla otoczenia . Odpowiedz Sobie szczerze czy mozna Ci powierzyc przeprowadzenie kogokolwiek przez ruchliwa ulice ? Raczej nie ! Bo zamiast patrzec czy jest bezpiecznie - czy jest wolna droga Ty bedziesz wypatrywać Jego . Tylko po co ? Bez fachowej pomocy a przede wszystkim odnalezienia Siebie zrobisz sobie i innym kuku . Tylko jak to zrobisz to kto za to zapłaci ? ON ? raczej nie - Ty bedziesz musiała wypic to piwo i to dużą ilość i nikt Ci nie pomoże - A niby dlaczego ma Ci ktoś pomóc skoro Ty sama nie kwapisz sie do pomocy ?
Musisz zdecydować co robić ? Życ czy egzystowac ? Po latach powiedziec - byłam - właśnie kim lub czym ? Lub teraz jak Macedoński skoro nie umiał rozwiązac węzła Gordyńskiego - przeciął go mieczem - Miecz - Chusteczka ? Masz to w zasiegu reki - wybór należy do Ciebie .prsk
czarna róża - Czw 24 Mar, 2011 16:09
Rufio..no ..no..dobrze powiedziane..z przytupem..może dziewczyna bardziej zrozumie.
mishka2985 - Czw 24 Mar, 2011 19:01
pterodaktyll napisał/a: | Muszę Cię rozczarować. Jesteś tak podatna na manipulację, że gdybym jeszcze był czynnym alko zrobiłbym z Tobą co tylko bym chciał |
Nawet nie wiedziałam, że jest ze mną aż tak źle
mishka2985 - Czw 24 Mar, 2011 19:03
rufio napisał/a: | Przebrnąłem przez słów pisanych morze i doszedłem do wniosków - zaznaczam moich wniosków w tym temacie
. Za dużo w Tobie jego - brakuje Ciebie w Tobie - powód nie ma miejsca .
Robisz Sobie krzywde - i to nie z powodu obecnośći faceta w Twoich snach i myslach tylko z powodu banicji Siebie samej . Wysłałas na dobrowolne a może przymusowe wygnanie swoje mysli - uczynki - marzenia itp odczucia . W każdej literze , kropce , przecinku jest ON a Ty ? Gdzieś wyjechała .
Robisz sobie krzywde - chociaz to jest mniej niebezpieczne niż to że otoczeniu swemu też grozisz . Przciez na dzień dzisiejszy nie jestes ani odpowiedzialnym pracownikiem ani towarzyszem rozmów - jestes niebezpieczna dla otoczenia . Odpowiedz Sobie szczerze czy mozna Ci powierzyc przeprowadzenie kogokolwiek przez ruchliwa ulice ? Raczej nie ! Bo zamiast patrzec czy jest bezpiecznie - czy jest wolna droga Ty bedziesz wypatrywać Jego . Tylko po co ? Bez fachowej pomocy a przede wszystkim odnalezienia Siebie zrobisz sobie i innym kuku . Tylko jak to zrobisz to kto za to zapłaci ? ON ? raczej nie - Ty bedziesz musiała wypic to piwo i to dużą ilość i nikt Ci nie pomoże - A niby dlaczego ma Ci ktoś pomóc skoro Ty sama nie kwapisz sie do pomocy ?
Musisz zdecydować co robić ? Życ czy egzystowac ? Po latach powiedziec - byłam - właśnie kim lub czym ? Lub teraz jak Macedoński skoro nie umiał rozwiązac węzła Gordyńskiego - przeciął go mieczem - Miecz - Chusteczka ? Masz to w zasiegu reki - wybór należy do Ciebie .prsk |
Przerażające, ale prawdziwe - niestety.... Tylko tyle mogę na ten temat napisać.....
staaw - Czw 24 Mar, 2011 19:10
To zacznij się wreszcie pakować...
mishka2985 - Czw 24 Mar, 2011 19:26
staaw napisał/a: | To zacznij się wreszcie pakować... |
Czekam na wypłatę
mishka2985 - Czw 24 Mar, 2011 19:28
W weekend jadę oglądać pokój. Jak wszystko dobrze pójdzie będę mieszkała parę domów od mojej dobrej znajomej Już mi powiedziała, że się mną "zaopiekuje" żebym nie miała czasu rozmyślać
staaw - Czw 24 Mar, 2011 19:38
mishka2985 napisał/a: | staaw napisał/a: | To zacznij się wreszcie pakować... |
Czekam na wypłatę |
Aaaaa, walizki musisz sobie kupić....
mishka2985 - Czw 24 Mar, 2011 19:44
Nie, walizki już mam
To nie jest takie proste spakować się i wyprowadzić. Do całkiem niedawna mieliśmy z chłopakiem wspólne konto. Z jego problemami trudno było odłożyć jakiekolwiek pieniądze na czarną godzinę, a niestety i ja byłam głupia bo już dawno mogłam powiedzieć mu że ma sobie założyć swoje osobne konto i sam za siebie wszystko płacić, wtedy na pewno miałabym jakieś oszczędności i nie siedziałabym tutaj z nim. A niestety żyję w obcym kraju i nie mam tu tylu dobrych znajomych czy rodziny u której mogłabym się przez jakiś czas zatrzymać.
szymon - Czw 24 Mar, 2011 20:05
a może ta koleżanka to jest wyjście, poproś ją czy nie ma opcji zastartowania np u niej tak na miesiąc, dwa.... może byś jej pomagała w domu lub coś w tym stylu w zamian za kawałek podłogi...
mishka2985 - Czw 24 Mar, 2011 20:13
loczek napisał/a: | a może ta koleżanka to jest wyjście, poproś ją czy nie ma opcji zastartowania np u niej tak na miesiąc, dwa.... może byś jej pomagała w domu lub coś w tym stylu w zamian za kawałek podłogi... |
Nie ma takiej potrzeby. Za parę dni będę dostanę wypłatę więc na wynajęcie pokoju będę miała
pterodaktyll - Czw 24 Mar, 2011 21:16
mishka2985 napisał/a: | Nawet nie wiedziałam, że jest ze mną aż tak źle |
Gdybyś wiedziała to postępowała byś inaczej
rufio - Pią 25 Mar, 2011 13:19
pterodaktyll napisał/a: | mishka2985 napisał/a:
Nawet nie wiedziałam, że jest ze mną aż tak źle
Gdybyś wiedziała to postępowała byś inaczej |
Nie nie postepowała by inaczej - poniewaz nie wiedziała by że mozna życ Soba
Wiedzieć ze jest źle to jeszcze nic nie znaczy a wiedziec że jest źle i to zobaczyc - poczuc w Sobie że jest źle to juz jest impuls do szukania zmian a teraz juz wiesz i ..... zaczyna sie cos rozjasniac - tylko jedno - starczy odwagi bo chęc masz - to widac a odwaga ? I powinnas teraz zamknąc uszy i nie słuchac poszeptów - szeptów tego diabełka .Płacz - wyj do ksiezyca - " idz jak zołnierz z niewoli ze spuszczona głowa ' ale sie nie ogladaj - pamietasz ostatnia scene "Po za siwtem " jak Tom stoi na skrzyzowaniu dróg i bije sie z myslami która wybrac droge . Ty sie nie zastanawiaj Ty skręc w pierwsza w prawo i "uciekaj bo potem bedzie swit i bedzie wstyd "
|
|