To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Dziękuję! Marc-elus i staaw

DDDMan - Nie 03 Kwi, 2011 16:08
Temat postu: Dziękuję! Marc-elus i staaw
Chciałbym publicznie podziękować Marc-elus'owi i staaw'owi za dzisiejsze spotkanie.

Mimo że mnie nie zrozumieliście, ani ja Was, to przywróciliście mi choć odrobinę wiary w ludzi.

PS.
Następnym razem (o ile będę jeszcze palił, bo chcę rzucić), ja stawiam papierosy.


PS2
Mimo że jest to dział z życzeniami i gratulacjami, to postanowiłem moje publiczne podziękowania właśnie tu umieścić.
Jeśli administracji i moderatorom nie odpowiada, proszę przenieść/usunąć.

staaw - Nie 03 Kwi, 2011 16:18
Temat postu: Re: Dziękuję! Marc-elus i staaw
:skromny:
Marc-elus - Nie 03 Kwi, 2011 16:19

Fajnie było posiedzieć i pogadać na ławeczce w parku, ciepło, miło, trzeba będzie powtórzyć.
Dwóch alkoholików, wg stażu trzeźwienia to pewnie jeszcze pijanych ;) a tu od razu przywracają wiarę, jesteś zbyt uprzejmy. :lol:
Dawajcie znać jakby co, ja tam jestem cały czas pod telefonem, może ktoś jeszcze będzie chciał taki "parkowy" międzydyscyplinarny(no bo mamy już alko i DDD, ciekawe kto jeszcze) miting odwiedzić....

PS. DDDman(wybacz że nie piszę po imieniu, nie wiem czy tego sobie życzysz), dałeś mi wiele do myślenia, jak się spotkamy za następnym razem to sądzę że więcej i bardziej treściwie pogadamy....

Jacek - Nie 03 Kwi, 2011 16:27

ale fajowsko :) jak ja żałuję że nie mogło mnie tam być
to dla was chłopaki

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 00:10

Marc-elus i staaw,

Wasza wielkość polega na tym, że zupełnie nie znając gościa, poświęciliście mi swój czas. I to sobie bardzo w ludziach cenię, bezinteresowność i sztukę CZYNNEGO słuchania.


Marc-elus,

Wiesz, który wyraz szczególnie wychwyciłem w Twojej odpowiedzi? 'Zbyt'.

Ja właśnie taki jestem, albo zbyt uprzejmy, albo zbyt nieuprzejmy, albo zbyt miły, albo bardzo niemiły itd. Taka chodząca skrajność ze mnie ;)
Muszę nauczyć się po prostu wyważać, bo u mnie właśnie tak jest/było, że albo białe, albo czarne. Żadnych barw pośrednich.

Stwierdziłeś też (na żywo), że fenomenem u mnie jest to, że coś robię źle, mimo że zdaję sobie z tego sprawę. Dokładnie tak jest. Wewnętrzny przymus/nałóg/uległość ... patologii. Jest to bardzo trudne do zrozumienia, ale zobrazuję to przykładem: wchodzisz na trybunę gospodarzy w koszulce przeciwnika. Wiesz na co się narażasz? No wiesz. Na skatowanie. Ale precież jeśli nie jesteś wariatem, to świadomie się narażasz, prawda?

W moim przypadku określiłbym to skatowaniem psychicznym. Prosty przykład: gdy chodzę na zakupy na targowisko zawsze mijam bezdomnego bez nóg na wózku inwalidzkim. Niemal zawsze jest pijany, a mimo to zawsze mu daję pieniądze. Wiem, że mu nie pomagam, bo pogłębiam jego alkoholizm (o ile jest alkoholikiem). Doskonale wiem, że źle robię, a mimo to, robię to! W końcu postanowiłem, że nie będę mu dawał. I co? Wracałem do domu i cały czas dręczyła mnie myśl: nie dałem mu pieniędzy! Ale długo nie wytrzymałem. Aby wynagrodzić mu to, że mu nie dałem (a raczej zaspokoić swoje chore potrzeby) specjalnie do niego chodziłem i dawałem mu nie symboliczne 2 zł, ale 10 zł. Wówczas byłem wenętrznie spokojny.
Teraz zastosowałem inną taktykę. Chodzę na targowisko okrężną drogą i to bardzo okrężną, aby go nie widzieć. Ale we łbie dalej mi on siedzi.

DDx kieruję się następującym błędnym kołem, czyli stawia się w następujących rolach:
1. Wybawcy.
2. Prześladowcy.
3. Ofiary.

Kolejność oczywiście nieprzypadkowa. Zawsze jest ten sam schemat.

Odnosząc się do powyższego przypadku:

Wybawca :wiem, że zbierana alkohol, mimo to - daję mu. Doradzam mu, że może nie powinien pić. Pytam (w zimie) jak on wytrzymuje mrozy. Pytam jak się czuje. Pytam o przeszłość. Itd...

Prześladowca: obserwuję go, jak żyje. W końcu otrząsam się i mu złorzecze, że straciłem czas na doradzanie mu itd.

Ofiara: w końcu staję się jego ofiarą. On doskonale zna moje słabe strony i wie, że nie przejdę obok niego obojętnie, mimo że to nie mój ani brat, ani swat, ani żaden znajomy. W końcu targowisko staje się dla mnie nie tylko miejscem zakupów, ale odwiedzania, doradzania i dawania temu człowiekowi.
A jak chodzę okrężną drogą, to niemal zawsze o nim myślę i ciągnie mnie jak jasna cholera (przepraszam za słowo), żeby go odnaleźć.


Jestem wariatem? Oczywiście! Gdy spoglądam na siebie z dystansu, to się śmieję (co ja robię!). Ale to jest silniejsze ode mnie, dlatego wymagam terapii.

A etiologia problemu jest prostsza niż mogłoby się wydawać. Ojca nigdy nie kochałem, od małego go nienawidziłem. Ojciec był po prostu niedostępny, on tylko wymagał, nie pił, a bił (tu przypomniało mi się powiedzenie: pije i bije). Dlatego też podświadomie w swoim zakutym łbie wyszukuję osób (najczęściej właśnie bezdomnych), by z nimi pogadać jak z ... ojcem.


I niech będę żywym przykładem na to, jak -holizm może zrujnować osobowość człowieka.


Spokojnie, wiem, że życie w moich rękach. Czeka mnie ciężka praca nad sobą. Obym się nie zniechęcił, bo znowu wyląduję w bagnie wyszukiwania sobie zastępcy ojca wśród patologicznych środowisk.

Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 14:14

DDDMan napisał/a:
Ojca nigdy nie kochałem, od małego go nienawidziłem


Nie wiem jak to się nazywa w języku psychologicznym, zapewne jakaś miłość toksyczna lub coś w tym rodzaju... Jest np coś takiego jak syndrom sztokholmski czyli odczuwanie więzi, sympatii dla oprawcy, ale nie tylko to. Z jakiegoś powodu ofierze brak odwagi, siły na sprzeciw, zapewne wynika to z niskiej samooceny, braku akceptacji dla swojej osoby.
Psychologia ma wiele wytłumaczeń dla wszelakich zachowań, ale nie zawsze potrafi czynione szkody wyeliminować. Jeśli już, to przy głębokim i aktywnym udziale klienta.
A Ty widzę że chciałbyś coś zmienić, bo utrudnia ci to życie, nie zaakceptowałeś swojej postawy.
A może warto by pomyśleć w taki sposób: moim ojcem był drań, ale ja uwolniłem się już od niego, zapomniałem i wybaczyłem mu krzywdy. Niech on żyje swoim życiem a ja swoim. To co było minęło, nie warto rozpamiętywać, bo tracę cenny czas tu i teraz. A czas ten chcę przeżyć szczęśliwie, bo to moje życie.
Może warto byś skupił się na swoich atutach, pozytywnych cechach, przecież je masz, a niesienie pomocy innym nie jest ułomnością! Byle nie odbywało się to twoim kosztem, jeśli dajesz to musisz też coś brać... To naturalna kolej rzeczy w przyrodzie.

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 18:48

Małgoś napisał/a:
a niesienie pomocy innym nie jest ułomnością! Byle nie odbywało się to twoim kosztem, jeśli dajesz to musisz też coś brać... To naturalna kolej rzeczy w przyrodzie.


Już abstrahując od mojej osoby, bo - jak wspominałem - jestem skrajnością, jak pomagam to całym sercem lub w ogóle nie pomagam ;)

Jeśli ustępujesz (o ile ustępujesz) miejsca starszej osobie w tramwaju/autobusie , to dajesz i bierzesz?

Czy wolontariusze (sam nim kiedyś byłem) np. usługując agonalnie chorym w hospicjum dają i biorą?

No i w końcu, czy jeśli (z jakichkolwiek powodów) kiedykolwiek dałaś jakiś datek osobie żebrzącej, to dałaś i coś z zamian brałaś? ;)


Jak pisałem, abstrahując od mojej osoby, bo moje dawanie pieniędzy alkoholikom jest maksymalną skrajnością i szukaniem zastępcy ojca. Ot... dorosły dzieciak ze mnie.

Żeglarz - Pon 04 Kwi, 2011 20:02

DDDMan napisał/a:
albo białe, albo czarne. Żadnych barw pośrednich.


Przypomina mi to moją żonę :uoee:

Żeglarz - Pon 04 Kwi, 2011 20:04

DDDMan napisał/a:
jak pomagam to całym sercem lub w ogóle nie pomagam


To też przypomina mi żonę :szok:

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 20:18

Żeglarz napisał/a:
To też przypomina mi żonę


Ekhm.

Sprawdź, czy żona pokątnie nie wynosi jedzenia dla biednych, czy nie żyje życiem innych (nie wiem, biednych, obcych jej ludziom), czy za bardzo nie przejmuje się losem obcych jej ludziom.

Żeglarz - Pon 04 Kwi, 2011 20:24

DDDMan napisał/a:
czy za bardzo nie przejmuje się losem obcych jej ludziom


Teraz jest na etapie "wogóle nie pomagam".
Przejmuje się losem, ale swoim :(

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 20:31

Żeglarz napisał/a:
Teraz jest na etapie "wogóle nie pomagam".
Przejmuje się losem, ale swoim


Nawet mnie nie strasz, bo boję się, że popadnę w drugą skrajność: oziębłość emocjonalną, hipochondrię i Bóg wie co jeszcze.

Czy żona ma syndrom DDx?

Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 20:31

DDDMan napisał/a:
Jeśli ustępujesz (o ile ustępujesz) miejsca starszej osobie w tramwaju/autobusie , to dajesz i bierzesz?

Czy wolontariusze (sam nim kiedyś byłem) np. usługując agonalnie chorym w hospicjum dają i biorą?


Ja ustępuję, ale nie każdemu i nie zawsze. Nauczyłam się odmawiać pomocy bez wewnętrznego wyrzutu ;) A wiesz kiedy nie ustępuję? Patrzę na twarz... ;)
Ludzie z różnych powodów ustępują miejsca, czasem tylko dla świętego spokoju. A tzw starszym nauczyłam się odmawiać będąc w ciąży, a dokładniej to oni sami mnie tego oduczyli swoim zapatrzeniem w siebie.
Aktualnie pracuję ze starszymi, daję z siebie więcej niż mam w umowie bo wszystko co robię wychodzi z serca (lubię pomagać) a jednak to co otrzymuję często ma się nijak do moich starań. Nie czepiam się, tylko robię swoje, bo tak czuję, tego chcę.
Ale ludzie pomagają z różnych powodów, np dlatego, że tak im wpojono w dzieciństwie, że mają pomagać i już, bo starszyźnie się ta pomoc odgórnie należy pomimo że są złośliwi, gderliwi, niewdzięczni i jedyne na co ich stać, to podzielenia się swoją goryczą...
Brak "zapłaty" pt wdzięczność, docenienia mojego trudu mnie osobiście demotywuje do dalszych starań.

DDDMan - Pon 04 Kwi, 2011 20:38

Cytat:
Brak "zapłaty" pt wdzięczność, docenienia mojego trudu mnie osobiście demotywuje do dalszych starań.


O tak, zdecydowanie. Mnie też, a mimo to brnę w zaparte ;/

Mnie ojciec nigdy w życiu nie pochwalił. Najlepszy uczeń w podstawówce i LO - tak ma być.
Wygrane konkursy literackie - tak ma być.
'Masz dach nad głową i żarcie, więc czego Ty jeszcze chcesz?' I chlast w twarz.

Proszę nie komentujcie tego, bo naprawdę mnie się przykro zrobiło cf2423f

stiff - Pon 04 Kwi, 2011 21:15

Klara napisał/a:
całości do działu DDA/DDD

Proponuje DDU... :roll:

beata - Pon 04 Kwi, 2011 23:01

Żeglarz napisał/a:
DDDMan napisał/a:
czy za bardzo nie przejmuje się losem obcych jej ludziom


Teraz jest na etapie "wogóle nie pomagam".
Przejmuje się losem, ale swoim :(
Mądra kobieta.Lubię Ją. :mgreen:
Tomoe - Wto 05 Kwi, 2011 06:25

Klara napisał/a:
Interesująca dyskusja jaka się tu rozwinęła skłania mnie do przeniesienia tego wątku w całości do działu DDA/DDD


Fajnie, tylko że teraz mamy w tym dziale trzy wątki jednego użytkownika.
Nie za dużo? Nie dałoby się tego jakoś scalić? :szok:

Klara - Wto 05 Kwi, 2011 07:08

Tomoe napisał/a:
Nie dałoby się tego jakoś scalić? :szok:

Teoretycznie tak, ale wiesz, że posty poustawiają się wg. godzin i dat, no i wtedy będzie dopiero misz-masz.
DDDMan pisał przecież niemal równocześnie we wszystkich wątkach.
Pozostaje mi zwrócić się do Niego z prośbą, żeby był uprzejmy od teraz zdecydować się na jeden.

DDDManie! zdecyduj się na jeden z Twoich wątków i właśnie w nim pisz o swoich sprawach!

DDDMan - Wto 05 Kwi, 2011 15:47

Klara napisał/a:
DDDManie! zdecyduj się na jeden z Twoich wątków i właśnie w nim pisz o swoich sprawach!


I tak też było na samym początku!

Założyłem temat 'Moja historia...' i powitalny. Następnie z podziękowaniami. Jako że dwa ostatnie znowu zboczyły na moje żale (niezrozumiane przez przeciętnego alkoholika) proszę aktywny pozostawić tylko:
'Moja historia i prośba o POMOC'.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group