To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - czy to moja paranoja ??????

tusia1234 - Śro 28 Sty, 2009 15:54
Temat postu: czy to moja paranoja ??????
jestesmy małzenstwem od pieciu lat. w tej chwili jestem w ciazy z drugim dzieckiem...
prosze o poradę bo sama siebie chyba nakrecam albo naprawdę mam powody do zmartwień.
mój mąż pije codziennie 1-3 piwa (jedno w pracy i pózniej w domu),w soboty (nie ma zmiłuj) koniecznie upija sie do upadłego ale nie robi mi awantur i nie bije mnie ,,,czasami tylko znajdzie powód do kłótni...i tak jest tydzień w tydzień....prosiłam go by nie pił przynajmniej w tygodniu bo sie denerwuje a w moim stanie jest to nie wzkazane ale on nic z tego nie robi, groziłam mu błagałam,krzyczałam,szantazowałam ale nic z tego. powiedziałam ze albo alkohol albo ja oczywiscie powiedział ze jestem ważnejsza ale nic nie moge mu zabronic bo to jego jedyna rozrywka. jestem od niego uzależniona bo nie pracuje i boje sie ze jak sie roztaniemy to nie poradze sobie sama ale dłuzej tak tez nie daje rady zyć....są wieczne kłutnie i nie odzywanie sie do siebie całymi dniami..co ja jeszcze moge zrobic? czy wgle mam powody do zmartwień?

Klara - Śro 28 Sty, 2009 17:29

Witaj Tusiu!
Trudno zdiagnozować, czy problem który Ciebie niepokoi jest już poważny.
Ze smutnego doświadczenia wiem, że gdy się mało wie o akoholizmie, poradzenie sobie z tym jest niemożliwe, a sytuacja pogarsza się wraz z ilością wypijanego alkoholu.
Specjalnie dla Ciebie utworzyłam nowy temat: "Zaczarowane Koło Zaprzeczeń"
Tekst jest długi, ale warto go przeczytać, żeby określić, w którym akcie sztuki się znajdujemy.
Potem można pomyśleć jak zaplanować życie, żeby go nie stracić przez chorobę męża.
Pozdrawiam :D

Anonymous - Śro 28 Sty, 2009 20:31

tusia1234 napisał/a:
mój mąż pije codziennie 1-3 piwa (jedno w pracy i pózniej w domu)


wiesz tusiu- mnie by zastanowiło już to że on pije w pracy...jaka to praca że pozwalają mu pić w niej? czy może pije w ukryciu? zastanów się to nie jest normalne że ktoś pije w pracy

pomijam fakt że upija się do upadłego- gdyby pił jako smakosz to nie upijałby się na całego

Anonymous - Śro 28 Sty, 2009 21:19

Niestety isnieja zawody, w ktorych picie to naturalna kolej rzeczy :(
Ot chociazby "budowlanka".
Mam znajomego, u ktorego w pracy przy kazdym posilku (a maja ich chyba dwa lub trzy w ciagu dnia) stawia sie po jednym piwie dla kazdego :x
A moj chlopak, w pierwszym roku kiedy go poznalam, nazbieral przez lato caaaly barek piw, ktore moglyby posluzyc za niezly asortyment sklepu monopolowego, bo kazdego dnia przynosil do domu to co inni wypijali w cigu dnia...
Swoja droga, to chyba najbardziej zagrozony alkoholizmem zawodow na swiecie...
Tusiu, obawiam sie, ze tutaj juz sam krzyk i klutnie nie wystarcza.
Im bardziej boisz sie postawic sprawe na jednej karcie, tym wieksze jest prawdopodobienstwo, ze Twoje dzieci beda sie wychowywac wsrod wrzaskow, a w perspektywie moze i patologii, chociaz mam nadzieje, ze nie...

Anonymous - Śro 28 Sty, 2009 21:40

Arhi (Arhuna) napisał/a:
Niestety isnieja zawody, w ktorych picie to naturalna kolej rzeczy



Masz rację .
W zawodach typowo damskich - mniej jest jednak OKAZJI i ,,powodów ,, by pić
alkohol.
Facetom WSZYSTKO wypada.... a raczej nie wypada.
Nie wypada NIE PIĆ np. ... skoro wszyscy piją .

tusia1234 napisał/a:
czy wgle mam powody do zmartwień?



Jestem alkoholiczką ...
Bardzo nie lubię zabierać głosu w tematach współuzależnionych.
Pytasz - czy masz powody , by s obawiać uzależnienia się męża od alkoholu.
Tam , gdzie jest jego NADMIAR - należy się bać.
ZAWSZE.
Z tego ,co piszesz wynika , że on pije codziennie .
To nie jest zachowanie NATURALNE i NORMALNE.
Albo inaczej : to jest naturalne i normalne zachowanie.
Dla CZYNNEGO alkoholika.

Jacek - Śro 28 Sty, 2009 21:47

cześć Tuśka
tusia1234 napisał/a:
są wieczne kłutnie i nie odzywanie sie do siebie całymi dniami.

to podstawa ,aby walczyć
złóż jemu propozycję,przestaje pić całkowicie ,albo rozwód i będzie płacił alimenty
na Ciebie ,dziecko a w przyszłości na drugie
nie po to wychodziłaś za niego aby jego przyjemnością było picie i kłótnia
to co teraz powiem to bardzo ważne
prawdo podobnie będziesz musiała być konsekwentna i tak zdecydować się na rozwód
bo w ten sposób otworzysz jemu mózgownice i zacznie poważnie nad tym myśleć

Jagna - Śro 28 Sty, 2009 21:58

Jacek napisał/a:
prawdo podobnie będziesz musiała być konsekwentna i tak zdecydować się na rozwód
bo w ten sposób otworzysz jemu mózgownice i zacznie poważnie nad tym myśleć


Amen.
Witaj Tusiu, to co napisał Ci Jacek nazywa sie twarda miłością. Czyli...w walce o waszą miłość, w trosce o męża( alkoholizm to choroba smiertelna!) powinnaś potraktowac go stanowczo, nawet bardzo stanowczo.Zimno, chłodno stawiasz warunki i co wazne KONSEKWENTNIE sie tego trzymasz. Każde wybaczanie, rozczulanie , zmiana zdania z Twojej strony to znowu otwarta droga do picia, komfortu nałogu.
Pisze to ja ...alkoholiczka, i wiem że to działa. Inaczej on może szybko się stoczyć(umrzeć) a Tobie i dzieciom zgotować horror za zycia. Będzie tylko gorzej, alkoholizm to choroba silnie postępująca...w dół. Trzymaj się Tusiu, jestem z Tobą!

jacek1954 - Śro 28 Sty, 2009 23:28
Temat postu: witaj Tusiu
Napisze Ci kilka śłów prawdy bo sobie
Moja żona prosiła błagała krzyczała mówiła o rozwodzie.Ja śmiałem sie z tego. To ja pracowałem ( prowadziłem zakład usługowy), a żona straciła prace, była zależna od mojego humoru.To ja utrzymywałem dom, to ja byłem ktoś.
Małżonka trafiła na grupę Al-anon. No i zaczęło sie. Tam dowiedziała się jak powinna postępować. Przestała odwozić zwłoki swego męża z pracy do domu, rozbierać kąpać, itp.Przestała załatwiać za mnie sprawy w urzędach. Przestała tłumaczyc się klienta za spaprana robotę lub niedotrzymywanie terminów. Jak mówiła A to potem mówiła B. Twarda miłość. Wcześniej tego nie robiła i nie było dla mnie konsekwencii. Wiedziałem że pokrzyczy i dalej będzie po staremu . Gdy to się zmieniło zacząłem ponosić skutki swego picia. Znalazłem się prawie w rynsztoku, ale to pozwoliło mi oderwać się od dna i dziś prawie 11 lat jestem trzeźwy.
Gdybyś chciała pogadać to masz mój numer GG.
Ściągnij sobie ze stron akcja sos LIST ALKOHOLIKA tam jest to bardzo dobrze napisane pozdrawiam Jacek

Jagna - Czw 29 Sty, 2009 00:12

Wklejam link do "listu alkoholika "

http://www.alkoholizm.akcjasos.pl/d35.php

yuraa - Czw 29 Sty, 2009 10:24

tak mi się nasunęło choć staram się jak Monka głosu w temacie współ... nie zabierać.

codziennie 1-3 piwa. nie wierzę że tylko tyle, czy autorka postu wierzy czy chce wierzyć????
no w sobotę na maksa. ale to dobry zcłowiek bo przecież nie bije, czasami tylko znajdzie powód do kłótni. a w ostatnim zdaniu napisane jest o wiecznych kłótniach i nieodzywaniu sie do siebie. Ty się jeszcze pytasz czy są powody do zmartwień???
a tytuł postu???
pewnie z jego ust wykrzyczany:
ty paranoję masz jakąś
dziewczyno ty nie tylko od niego jestes uzależniona ale i od jego butelek.
trzeba jakiś odważny krok uczynić

sabatka - Czw 29 Sty, 2009 10:59

Witaj tusia1234,
ja też jestem współuzależniona.
gdy byłam w ciąży mieszkałam jeszcze u matki a nie u mojego Tyfusa więc zniosła jakoś tą ciąże i nie zauważałam Jego problemów.
nie znam obrazu całej sytuacji, ale mój nos mi mówi że często z tych trzech piw robi się np 5, a żeby upić się całkiem nie wystarczy już jedna półlitrówka ale dwie.
może ty nawet nie wiesz ile on pije.
doradziłabym ci postraszenie przynajmniej separacją.
rozmowę z kimś z aa, oni na pewno odpowiednio go zakwalifikują.
szukaj pomocy dla siebie. jeu nie pomożesz a możesz tylko zaszkodzić sobie a tym bardziej maleństwu, które pod SERCEM nosisz.
zwróć się do rodziców o pomoc,
dopóki on sam nie zrozumie że jest chory i nie zacznie się leczyć ty nie wskórasz nic.
naprawde nic uwierz ja próbowałam na wszystkie możliwe sposoby, aż w końcu mój Tyfus sam zaskoczył.
teraz się leczy nie pije i z każdym dniem jest coraz lepiej.

pozdrawiam.
trzymaj się cieplutko
pisz co z wami dalej i jak maleństwo
Sabatka :)

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 11:32

sabatka napisał/a:
doradziłabym ci postraszenie przynajmniej separacją.


jedno ALE

bo wiele współuzależnionych robi ten sam błąd- TYLKO straszą

każdy alkoholik jeśli za straszeniem nie idą konkretne kroki nic sobie ze straszenia nie robi. Musisz być konsekwentna- jeśli coś postanowisz NIE ZMIENIAJ ZDANIA.
alkoholik musi poczuć konsekwencje swojego picia

a więc - jeśli już straszysz to po kolejnej wpadce zrób to czym straszyłaś - nie rób pozornych ruchów - bądź konsekwentna.

sabatka - Czw 29 Sty, 2009 11:36

utopia napisał/a:
jedno ALE

bo wiele współuzależnionych robi ten sam błąd- TYLKO straszą

tak zgadzam się w 100 %.
dopuki starszyłam nic się nie stało.
efekt dała wyprowadzka

Arhuna - Czw 29 Sty, 2009 12:31

Tusiu,
Na poczatku napisalas, ze jestes od niego uzalezniona bo nie pracujesz...
Wiem, ze Cie to teraz przeraza, ale wierz mi ze napewno sobie poradzisz jesli juz dojdzie do sytuacji, o ktorej pisza dziewczyny (jak powiesz A MUSISZ powiedziec B), tylko trzeba wiedziec gdzie uderzyc :)
Poszukaj najblizszego osrodka Al-onu, to dla Ciebie.
Jesli rodzice nie moga Ci pomoc, zawsze mozesz znalesc miejsce, w ktorym pomagaja samotnym matkom, az nie stanom na nogi.
...Poprostu miej na uwadze w jakim swiecie wychowaja sie Twoje dzieci, jesli nie wezmiesz sprawy w swoje rece...

Trzymam kciuki :okok:

tusia1234 - Czw 29 Sty, 2009 14:40

yuraa napisał/a:
tak mi się nasunęło choć staram się jak Monka głosu w temacie współ... nie zabierać.

codziennie 1-3 piwa. nie wierzę że tylko tyle, czy autorka postu wierzy czy chce wierzyć????
no w sobotę na maksa. ale to dobry zcłowiek bo przecież nie bije, czasami tylko znajdzie powód do kłótni. a w ostatnim zdaniu napisane jest o wiecznych kłótniach i nieodzywaniu sie do siebie. Ty się jeszcze pytasz czy są powody do zmartwień???
a tytuł postu???
pewnie z jego ust wykrzyczany:
ty paranoję masz jakąś
dziewczyno ty nie tylko od niego jestes uzależniona ale i od jego butelek.
trzeba jakiś odważny krok uczynić


dziekuje za wszystkie odpowiedzi. co do jego picia codziennego wiem ze nie pije wiecej poniewaz z pracy wraca samochodem a ma wiele kategorii i za duzo do stracenia zeby pic wiecej.a w domu jestesmy pózniej razem wiec zauwazyłabym gdyby wypił wiecej poza tym on nie ukrywa bo go nie obchodzi co ja bede mówic. prosze Boga o konsekwencje niestety jestem raczej z tych uległych kobiet,,szybko zapominam, nie potrafię chyba życ bez niego albo tylko mi sie tak wydaję,nie potrafie tez życ tak jak jest teraz.

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 14:47

tusia1234 napisał/a:
nie potrafię chyba życ bez niego albo tylko mi sie tak wydaję,nie potrafie tez życ tak jak jest teraz.


przepraszam ze to powiem - bo ze względu na Twój stan staram się być delikatna ale pamiętaj jedno - alkoholizm to choroba postępująca- on jeździ po wypiciu alkoholu????? i ciebie to nie dziwi????? dziewczyno otwórz oczy- tylko nei pisz że wsiada po wypiciu do samochodu i wiezie Ciebie i dziecko, bo mnie szlag trafi że na to pozwalasz-
tusia1234 napisał/a:
ma wiele kategorii i za dużo do stracenia żeby pic więcej.

będzie czas kiedy już nawet to go nie będzie powstrzymywało

a po co on pije w pracy? zadawałaś sobie to pytanie? nie lepiej napić się herbaty?

Arhuna - Czw 29 Sty, 2009 14:47

Cytat:
dziekuje za wszystkie odpowiedzi. co do jego picia codziennego wiem ze nie pije wiecej poniewaz z pracy wraca samochodem a ma wiele kategorii i za duzo do stracenia zeby pic wiecej.a w domu jestesmy pózniej razem wiec zauwazyłabym gdyby wypił wiecej poza tym on nie ukrywa bo go nie obchodzi co ja bede mówic. prosze Boga o konsekwencje niestety jestem raczej z tych uległych kobiet,,szybko zapominam, nie potrafię chyba życ bez niego albo tylko mi sie tak wydaję,nie potrafie tez życ tak jak jest teraz.


Tusiu, potrafie byc z moja mama w kuchni przez caly wieczor i naprawde nie mam zielonego pojecia jakim swietym cudem po godzinie czy dwoch jest wypita (u niej to akurat latwo zauwazyc).
A gdyby obchodzilo go jego prawojazdy to nie pilby w ogole przed prowadzeniem samochodu.
Moj znajomy tez mial prawko wypelnione na ful kategoriami i jakos o tym nie myslal (stracil wszystko na cztery lata :(

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 14:51

Cytat:
,w soboty (nie ma zmiłuj) koniecznie upija sie do upadłego ale nie robi mi awantur i nie bije mnie


tia to jest dopiero argument

jak nie robi awantur i nie bije to nei ma problemu- jest moja droga- i zauważ to i nie bądź uległa tylko jak Ci to przeszkadza to zrozum że jest to problem- gdyby nie był nie weszłabyś tutaj

Klara - Czw 29 Sty, 2009 14:52

Tusiu, dużo myślałam o Twojej sytuacji. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że sytuacja może się pogarszać i że w którymś momencie możesz zostać sama bez środków do życia.
Wiem, że teraz jest Ci trudno, ale pomyśl o tym, żeby po urodzeniu i jakimś odchowaniu maleństwa próbować się uniezależnić finansowo.
Może teraz wykorzystałabyś ten czas do rozwiązania w taki sposób, że poszłabyś na jakiś kurs zawodowy.
Bardzo ważne dla ogarnięcia sytuacji byłoby gdybyś się zgłosiła na terapię dla współuzależnionych do ośrodka leczenia uzależnień, albo gdybyś uczestniczyła w grupie wsparcia Al-Anon (albo i jedno i drugie).

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 15:06

Witam,
a co to ma za znaczenie jaka to praca, ze można pić. Ważne, że pije wiedząc, że jeździ autem.

tusia,
jest tylko jedna rada: otóż musisz się bardzo zastanowić nad tym co chcesz dla siebie i dla nienarodzonego jeszcze dziecka, jeśli odpowiesz sobie na to pytanie, odpowiedzi znajdziesz między innymi tu na forum.

Tylko nie pisz, że chcesz, żeby on przestał pić. :p

A tak na marginesie , tylko swoim zachowaniem i postępowaniem i KONWEKWENCJĄ możesz zdziałać "cuda" i może przestanie pić, a w dalekiej przyszłości może i leczyć się.

Pozdrawiam

tusia1234 - Czw 29 Sty, 2009 15:07

problem z mama mam za soba..bardzo duzo piła ale od kiedy przyszedł na swiat nasz synek pije od czasu do czasu no ale jak wypije to ciagnie tydzien a pózniej znów nie pije 3-4 msc..ale juz przestało mnie to marwic..maz powtarza mi ze jestem juz na tym puncie uczulona dlatego sie go czepiam powtażam mu ze nie chcem powtórki z rozrywki i nie po to wyszłam za niego zeby dalej ciagnac ten horror. tak naprawde boje sie byc konsekwentna bo boje sie ze przestanie mnie kochać...wiele razy slyszałam ze ma mnie dość,mojego gderania i nie moze juz na mnie patrzyc. jestem jedynaczką.mieszkałam tylko z matka i moze to dziwne ale nie chcem być sama i swiadomie wybieram gorsze zło. chodzilam kiedys na spotkania dla kobiet które sa współuzaleznione. mniej wiecej wiem jak mam postapic ale boję sie konsekwencj.. boję sie zostać sama z dziecmi i opini innych ludzi zwłaszcza rodziny.
tusia1234 - Czw 29 Sty, 2009 15:08

mój maż prowadzi małą firme i sam dla siebie jest szefem dlatego pozwala sobie na piwo.
Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 15:10

A nie boisz się, że tak się zachleje, że np. nie wyrobi i Ci przywali????
a nie boisz się, że doprowadzi Cię swoim gadaniem do takiego stanu, z którego wychodzi się jak z bagna???
a nie boisz się, że żyjąc w takiej atmosferze będziesz kłębkiem nerwów?
a nie boisz się, że zrobi Ci krzywdę (nie tylko fizyczną)???

A bój się o siebie i o rodzinę.
Ale wszystko zależy od Ciebie, to Ty decydujesz o sobie, i jak sobie poukłądasz te problemy zależy tylko i wyłacznie od Ciebie !!!!!!!!!!!!!!!1

I jeszcze jedno: chcesz wiedzieć jaki inni sobie z tym poradzili???? pytaj , odpowiedzi dostaniesz, ale co z nimi zrobisz hehehe znowu zależy od Ciebie !!!

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 15:10

pewnie że się boisz i to jest naturalne skoro wyrastałaś w takim środowisku ale jedno jest pewne - jeśli tak Cie traktuje mąż teraz to zastanów się co będzie dalej

chcesz dla swoich dzieci takiego życia jakie miałaś sama??

tusia1234 - Czw 29 Sty, 2009 15:15

moze ja za duzo oczekuje od zycia bo chcem miec męża ,chcem mieć normalna rodzine a nie wiem jak do tego doprowadzić, gdyby można był pstryknac palcami i wszystko naprawic, bez kłótni, rozstań i wszystkich tych przykrych zdarzeń cf2423f
tusia1234 - Czw 29 Sty, 2009 15:19

własnie zrozumiałam ze jesli nie bede miała szacunku do samej siebie nie moge oczekiwać szacunku od innych...i składam na forum postanowienie ze obiecuje byc konsekwentna bez wzgledu na to co sie bedzie działo.
Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 15:20

tusia1234 napisał/a:
.i składam na forum postanowienie ze obiecuje byc konsekwentna bez wzgledu na to co sie bedzie działo.

:)

to już coś:)

gratuluję:)

trzymaj się tego bo Ty i dzieci jesteście najważniejsi:)

Jagna - Czw 29 Sty, 2009 15:26

tusia1234 napisał/a:
moze ja za duzo oczekuje od zycia bo chcem miec męża ,chcem mieć normalna rodzine a nie wiem jak do tego doprowadzić


Jedno jest niemal pewne- gdy on nadal będzie pił, a Ty wraz z dziećmi pozostaniesz z nim woja rodzina nie będzie normalna tylko patologiczną, Twoje dzieci jako dorosłe będą DDA, a co to jest to wiesz-przeczytałam Twój post o matce.

Gratuluję Twojego postanowienia! :D Konsekwencja a nie strachy na lachy, brawo!

pietruszka - Czw 29 Sty, 2009 15:26

Witaj Tusiu
Straszyć straszyłaś, ale na straszeniu sie skończyło, prawda? Zrób dzisiaj choćby maleńki kroczek w nauce bycia konsekwentną. Znajdź coś, co Ci sie nie podoba w jego zachowaniu, określ, jakie możesz wyciągnąć z tego konskwencje i dotrzymaj słowa. Coś drobnego, na co będzie Ciebie dzisiaj stać. Przykładowo - drażni mnie, kiedy pijesz przy mnie piwo, proszę wyjdź do kuchni, bo mam mdłości, kiedy czuję ten zapach. w przeciwnym wypadku wyjdę na spacer. Może to być jakaś drobniejsza rzecz. Coś, na co Ciebie stać. Tylko zrób to spokojnie. Bez agresji i złośliwości. Trzymam kciuki

Klara - Czw 29 Sty, 2009 15:34

Tusia, to co piszesz jest przerażające.
Skoro trafiłaś w coś takiego, pomyśl o tym jak tę sytuację zmienić najpierw samej stając na nogi.
Skoro niedługo będziesz miała już dowoje dzieci, MUSISZ BYĆ SILNA, bo jak widać Twój mąż Ciebie nie wesprze. Licz się z tym, że przypuszczalnie będzie coraz gorzej.

Właśnie w ostatnim czasie miałam okazję dowiedzieć się o życiu dwóch kobiet które są teraz po pięćdziesiątce i chorują, a które na początku małżeństwa były w podobnej sytuacji jak Ty. Obie wychowały po troje dzieci.
Jedna nigdy nie pracowała zawodowo, gdyż jej mąż miał własną dobrze prosperującą firmę. Przez całe lata pił i hulał, a teraz na dodatek zamnienił żonę na nowszy model, a ona schorowana została bez środków do życia i jest na utrzymaniu dzieci.
Druga jeszcze trwa przy pijącym mężu. Trochę pracowała, więc ma malutką rentę która jednak nie starczyłaby jej na nic. Jest ciągle nazywana darmozjadem, niszczona psychicznie i poszturchiwana. Mąż kupuje coraz to nowe samochody, wyjeżdża na "zasłużone" wczasy, a ona tkwi w domu i czeka na niego....

Bądź silna i pomyśl o sobie i dzieciach :D

tusia1234 - Czw 29 Sty, 2009 15:44

klara zdaje sobie sprawę z tego jak brutalne potrafi byc zycie i kazdy mysli ze wszystkich to moze spotkac oprócz ''mnie''. po mału dochodzi do mnie ze nie moge wiecznie liczyc na pieniadze meza. teraz jestem uzalezniona od niego ale jak tylko urodze wezme sie za siebie.

szkoda ze do niego nie dociera ze jego picie to nasz problem ze burzy to nasze małzenstwo i moje uczucie do niego,,,,zeby chodziaz zastanowił sie troche nad tym, zeby pomyślał troche...no ale cóż on nie widzi nic złego bo jemu po ciezkiej pracy sie należy. a według niego kto nie pije ten ciota. i ze tak sie dzieje miedzy nami to oczywiscie moja wina jego zdaniem...

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 15:49

A wiesz kiedy on zacznie widzieć problem????

Kiedy TY zaczniesz działać :> :-)

I zobacz znowu coś zależy od Ciebie :D

Klara - Czw 29 Sty, 2009 15:57

tusia1234 napisał/a:
szkoda ze do niego nie dociera ze jego picie to nasz problem ze burzy to nasze małzenstwo i moje uczucie do niego

dorcia100 napisał/a:
A wiesz kiedy on zacznie widzieć problem????
Kiedy TY zaczniesz działać :-)

...ale może się też tak zdarzyć, że nie dotrze to do niego nigdy...

Mój mąż w końcu się zapił, chociaż bywało - przyznawał się do problemu, a nawet "próbował" się leczyć (był trzy razy na leczeniu zamkniętym). No i też należał do tych co nie biją :?

Arhuna - Czw 29 Sty, 2009 16:18

Tusiu, sprobuj jeszcze poczytac watek o rolach pelnionych w rodzinie dysfunkcyjnej, jest ponizej Twojego postu.
Wiem, ze to toporny temat, ale scierp go, poszukaj tez pozniej troche wiecej na necie i zastanow sie, czy chcesz by Twoje dzieci takie wlasnie byly...
Wiem, ze Cie teraz strasznie bombardujemy i pewno masz kociol balkanski w glowie, ale musisz sie jak najwiecej dowiedziec i zaczac dzialac, chociazby wlasnie malymi kroczkami :)

jacek1954 - Czw 29 Sty, 2009 21:21

Tusiu popatrz jaki zbieg okoliczności. Twój mąż prowadzi własną firmę . Ja tez prowadzę i prowadziłem jak piłem. Piszesz że jeździ samochodem więc dużo nie pije.Ja piłem od rana do południa potem troche trzeźwiałem i wracałem do domu niby trzeźwy oczywiście samochodem. Potem już nie udawałem nie tzreźwiałem piłem cały dzień i wracałem do domu oczywiście samochodem . Nieraz w takim stanie że jak rano wstałem to nie wiedziałem jak wróciłem wyglądałem oknem czy jest samochód a jak go nie było to go szukałem po osiedlu.
Zadbaj o siebie idź na Al-anon

Anonymous - Czw 29 Sty, 2009 21:25

Tusiu...a skąd Ty wiesz,że w pracy on wypija to jedno piwo ?
Może w ogóle nie pije...
Powiedział Ci , że wypija jedno piwo w pracy ?
Powiedział ot - tak sobie?
A może zadałaś mu pytanie ????


Tuśka ... jak ja piłam w pracy - to to już było moje DNO.
Głębiej nie dałam rady .
Zaczęłam się odbijać od tego dna...i w końcu wypłynęłam na powierzchnię ...

Jacek - Czw 29 Sty, 2009 21:30

tusia1234 napisał/a:
szkoda ze do niego nie dociera ze jego picie to nasz problem ze burzy to nasze małzenstwo

moja droga i to Ty musisz jemu pokazać
będzie coraz gorzej ,teraz to on wie że ma żonę która go opiera gotuje itp...
no i że może chlapnąć piwo czy dwa ,i to się uda to czemu nie trzy lub cztery a nawet pięć
taka będzie przyszłość
nie obawiaj się utraty męża czy szacunku z jego strony
jestem alkoholikiem---alkoholikiem nie pijącym od 10 lat ,a wiesz dlaczego???
dla tego że moja żona mnie pokazała moje dno,poprzez sprawę rozwodową
a jak wniosła to wzieła dzieci i uciekła do matki
myślisz że ja choć przez chwilkę byłem zły na nią
nie ,ja zacząłem myśleć co zrobić aby ją odzyskać na powrót
i nie mogłem zrobić już nic,oprócz odstawienia alkoholu
no i co,dziś sobie chwalę ten dzień w którym wycelowała we mnie porządnego kopa
bo tylko tak mogło coś do mnie doczekać

Anonymous - Sob 31 Sty, 2009 18:26

tusia ????????????????????????????

żyjesz??????

sabatka - Wto 03 Lut, 2009 15:20

teraz myśli na pewno co z tym dalej zrobić.
no cóż najwygodniej nic. :|

rufio - Wto 03 Lut, 2009 15:31

Zawsze jest łatwiej mowić niz robic - :szok:
sabatka - Wto 03 Lut, 2009 15:40

a pzreczytała by o serze sobie :szok:
Anonymous - Wto 03 Lut, 2009 18:28

A może ma zakaz siedzenia w necie, bo jej robią mętlik w głowie :P
Nik@ - Wto 03 Lut, 2009 18:35

i tak może być... :-(
sabatka - Pią 06 Lut, 2009 14:18

ja kiedyś tak miałam. teraz jest tylko tekst przecież nie płacisz z prąd
tylko że z pensji część daję to ciekawe za co płacę?

Anonymous - Pią 06 Lut, 2009 15:02

sabatka napisał/a:
ja kiedyś tak miałam. teraz jest tylko tekst przecież nie płacisz z prąd
tylko że z pensji część daję to ciekawe za co płacę?


he he od kiedy zaczęły się kłótnie za co ja płace a za co mój mąż(drugi)- zaczęły się problemy- nie mówiąc już o rozliczaniu mojej córki ze zjadanych słodyczy.

daj sobie spokój sabatko - sorry ale to nie tak powinno wyglądać w normalnej rodzinie

sabatka - Pią 06 Lut, 2009 15:05

no.
tak nie jest na szczęście cały czas ale taki tekst może raz na miesiąc czy dwa słyszę :(

Klara - Pią 06 Lut, 2009 18:03

Po ślubie będziesz słyszała coraz częściej. Usłyszysz jeszcze więcej rzeczy takich, jakich się teraz nawet nie spodziewasz :/
Wiedźma - Pią 06 Lut, 2009 18:14

Klaro, przypomniałaś mi teraz te straszne, te pierwsza chwile,
gdy zamknięta w łazience pozwalałam wreszcie płynąć łzom...
Pamiętam moje oczy w lustrze - miały wyraz tak bezgranicznego niedowierzania...
I to pytanie: jak on mógł? Czy to powiedział ten sam człowiek, którego tak bardzo kochałam?

Bebetka - Pią 06 Lut, 2009 18:16

Wiedźma napisał/a:
I to pytanie: jak on mógł? Czy to powiedział ten sam człowiek, którego tak bardzo kochałam?

Znam to też :(

Jacek - Pią 06 Lut, 2009 18:56

a jak trudno to naprawić :szok:
Nik@ - Pią 06 Lut, 2009 18:59

sabatka napisał/a:
tak nie jest na szczęście cały czas ale taki tekst może raz na miesiąc czy dwa słyszę



i to martwi....i jakoś nie wróży dobrze.....
:cry:

Wiedźma - Śro 11 Lut, 2009 14:55

Wywaliłam offtopa: Jeszcze jedno okrążenie
migotka351 - Sob 28 Lut, 2009 22:01

Klara napisał/a:
Po ślubie będziesz słyszała coraz częściej. Usłyszysz jeszcze więcej rzeczy takich, jakich się teraz nawet nie spodziewasz :/


Ślub to nie happy end
Tomasz Garstka
On i Ona. Spotykają się, zakochują, ślubują sobie miłość, wierność... Jak to się dzieje, że niektóre z tych par zaczynają - czasem już wkrótce po ślubie - żyć według dysfunkcyjnego wzorca? Dlaczego zaczynają się źle traktować? Dlaczego jedno drugie znieważa i lży? Dlaczego posuwa się do gróźb i szantażu? Dlaczego celuje w najsłabszy punkt drugiego?
Jak obezwładnić partnera

Przemoc psychiczna w małżeństwie może przyjmować rozmaite formy i być w różnym stopniu dolegliwa. Czasem polega na werbalnym poniżaniu partnera, czy to przez wyzywanie, czy przez wyrafinowane deprecjonowanie jego umiejętności lub cech.

Inna postać przemocy psychicznej to upokarzające zmuszanie do biernego lub czynnego udziału w niechcianej aktywności. Często dotyczy to zachowań seksualnych, np. oglądania i odtwarzania scen z filmowej pornografii, wysłuchiwania opowieści męża o wizytach u prostytutek. Nierzadkie jest też zmuszanie współmałżonka lub dzieci do oglądania samookaleczeń. W jednej ze znanych mi rodzin przybrało to dramatyczną postać: będący pod wpływem alkoholu mężczyzna zmuszał żonę i dzieci do patrzenia na to, jak się rani i przydusza, żądając od dzieci, by mu w tym pomagały, bo inaczej udusi ich matkę.

Jeszcze inny rodzaj maltretowania psychicznego to permanentne uprzykrzanie życia swej ofierze. Może odbywać się to przez rozpuszczanie plotek i szykanowanie, uporczywe i szczególnie odrażające brudzenie w mieszkaniu, złośliwe niszczenie przedmiotów o emocjonalnym znaczeniu dla współmałżonka, ograniczanie mu możliwości snu i wypoczynku (awantury, palenie światła w nocy, zapraszanie kolegów itp.), izolowanie go od świata zewnętrznego. Przemoc psychiczna może też polegać na odmawianiu współmałżonkowi prawa do własnych poglądów i opinii. Jedno z partnerów uznaje się wówczas za nosiciela jedynie obowiązującej "prawdy", a wszelkie przejawy umysłowej niezależności drugiego są natychmiastowy atakowane np.: "Do garów się nadajesz, nie do myślenia". Są małżeństwa, gdzie żona nie ma prawa głosu... Dosłownie. Znany jest mi przypadek uniemożliwienia żonie głosowania w wyborach prezydenckich, ponieważ ośmieliła się wyrazić niepochlebną opinię o kandydacie popieranym przez męża.

Sprawca przemocy psychicznej może w mistrzowski sposób manipulować emocjami swojej ofiary. Gra jej przywiązaniem i miłością z jednej strony, a poczuciem winy: "Gdybyś była lepszą żoną, nie byłoby tak między nami", wstydem: "Mówisz, że powinniśmy ratować nasze małżeństwo, ale to ty jesteś impotentem" i lękiem: "Skończę ze sobą, jeśli tego nie zrobisz, Nikt Cię nie zechce i do końca życia będziesz sama" z drugiej strony. W ten sposób wykorzystując słabe punkty partnera, niszczy jego poczucie własnej wartości.

Akty psychicznego maltretowania mogą zaspokajać różne regresywne potrzeby sprawcy, ale też mogą być metodą unikania konfrontacji ze stawianymi przez innych granicami psychologicznymi, a także - słabością własnego "ja". Przemoc psychiczna może nasilać się lub słabnąć, w zależności od tego, na jaką odpowiedź współmałżonka natrafi.
Niemowlę wyposażone w siłę i spryt dorosłego

Wyobraźmy sobie małe dziecko całkowicie zależne od matki i pozostające w symbiozie z nią. Wyobraźmy sobie teraz, że ten błogostan zostaje przerwany i dziecko narażone jest na permanentną frustrację. Jest przerażone i wściekłe. Jedynym marzeniem jest powrót do stanu błogiej fuzji, w której wszystkie jego potrzeby są magicznie zaspokajane i nie trzeba się troszczyć o nic ani o nikogo. A teraz wyobraźmy sobie, że ktoś o cechach takiego dziecka zostaje wyposażony w siłę fizyczną i intelekt dorosłego człowieka...

W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że niektóre osoby dążą do przywrócenia takiego pierwotnego, iluzyjnego niezróżnicowania psychicznego między sobą a drugą osobą. Osiągają to przez niezauważanie drugiej osoby - jej odrębnych potrzeb, uczuć, opinii. W ten sposób mogą ranić, nawet tego nie zauważając. Aby zrozumieć to, że kogoś ranię, trzeba wpierw dopuścić psychiczną oddzielność tej drugiej osoby. W przeciwnym razie można zadawać cierpienie w przekonaniu, że "wiem najlepiej, czego potrzebuje mój partner, wiem co jest dobre dla drugiej osoby".

Gdy komuś dążącemu do takiej patologicznej symbiozy postawi się wyraźne granice, zostaje ona skonfrontowany z rzeczywistością i nie może już dłużej zaprzeczać odrębności drugiej osoby. Reaguje na to jak małe dziecko - wściekłością i/lub przerażeniem. Dostrzeżona zostaje bolesna różnica "ja - nie ja". Sprawca psychicznej przemocy próbuje zniwelować tę różnicę poprzez wywieranie presji na bliską osobę i uruchamia wtedy manipulację, szantaż, dewaluację.

Gdy współmałżonek próbuje podkreślić swoją odrębność, sprawca stara się ją negować i niszczyć. Pułapka małżeńska polega na tym, że partner - ofiara może uwierzyć, iż im lepiej zaspokoi dziecięce potrzeby drugiej osoby, tym lepszy będzie ich związek - przez opiekę nad nim próbuje zaspokoić własne zaprzeczone potrzeby. Tymczasem sprawca przemocy psychicznej wysuwa coraz więcej roszczeń i staje się jeszcze mniej uważny na potrzeby współmałżonka. Powstaje błędne koło. Z taką sytuacją spotykamy się często w przypadku współuzależnienia.
Błędne koło

Małe dziecko potrzebuje odzwierciedlenia. Matka dostrzega je, daje mu odczuć, że rozumie jego uczucia, reaguje na jego potrzeby, dzieli z nim radość z rozwojowych osiągnięć i wspiera w dziecięcych porażkach i rozczarowaniach. Osoby, które nie doświadczyły tego w wystarczającym stopniu, lub jedynie - pod warunkiem spełnienia oczekiwań rodziców, rozwijają patologiczną potrzebę podziwu i uwielbienia. Chcą być najważniejsi, ciągle w centrum uwagi, ciągłe domagają się potwierdzenia. Patrzą w oczy innych tylko po to, by zobaczyć tam jedynie własne odbicie. Inni służą więc tylko jako narzędzia do budowania własnego obrazu.

Gdy ktoś taki wybiera partnera życiowego, oczywiście oczekuje od partnera doskonałości - także i w tym względzie. Nikt nie może sprostać takim oczekiwaniom. Gdy partner nie spełnia wyobrażeń, powoduje wściekłość i jest zajadle dewaluowany. Przemoc psychiczna w takim wypadku służy z jednej strony do poprawienie własnej samooceny i utrzymywania wielkościowego fałszywego obrazu "ja", z drugiej zaś jest zemstą na partnera za rozczarowanie. Powstaje psychologiczny "pat". Im bardziej ofiara podziwia swojego oprawcę, tym bardziej staje się dla niego bezwartościowa. Jeśli zaś usiłuje zbliżyć się do ideału, zaczyna być zagrażająca i również uruchamia dewaluację. Ponieważ od kogoś bezwartościowego (a takim staje zdewaluowany partner) sprawca nie może uzyskać oczekiwanego podziwu, czuje się rozczarowany - i błędne koło się zamyka.
Kochać - to znaczy posiadać?

Dla niektórych ludzi miłość to relacja dominacji-uległości. Poddanie, służalczość, podporządkowanie, submisja - oto czego może pożądać sprawca psychicznego maltretowania "Chcę, żeby było, tak jak chcę". Pragnie być źródłem obowiązujących praw i norm. Przyjemność odnajduje w zadawaniu cierpienia i kontrolowaniu swojego partnera życiowego. Jednej z moich pacjentek mąż kazał zdawać dokładne relacje z pobytu u koleżanek, na które to wizyty musiał wcześniej udzielić zgody, zabraniał żonie ubierać się tak, jak chciała, towarzyszył jej nawet w jej czynnościach intymnych.

Inna kobieta skarżyła się na ciągłe zdrady męża. Osiągał on kontrolę nad żoną poprzez ciągłe wzbudzanie w niej niepokoju i zazdrości. Im bardziej była zazdrosna, tym bardziej on był niewierny. Kochanki miały tu znaczenie drugorzędne. Ważniejsza była przyjemność zdominowania życia emocjonalnego żony.

Jeśli taka osoba trafia na współmałżonka, który nauczył się kontrolować sytuację poprzez bierny opór i "wygrywać swoje" przez podporządkowanie, dochodzi do błędnego sadomasochistycznego tańca. Im bardziej jedno z nich jest uległe, tym bardziej drugie jest skłonne do zadawania cierpienia. Im więcej żona jest w stanie znieść, na tym więcej pozwala sobie mąż.
Posiadać - znaczy: poniżać?

Wcześniej czy później przemoc w małżeństwie atakuje sferę seksualności i płci. Może się to odbywać w trojaki sposób:

Pierwszy polega na tym, że mężczyzna poprzez zdewaluowanie płci przeciwnej chce potwierdzić swoją męskość. Przemoc psychiczna jest tu sposobem budowania szowinistycznego męskiego "ja".

Drugi częsty przypadek to tzw. patologiczna zazdrość, osiągająca niekiedy prawdziwie paranoiczne nasilenie. Mężczyzna nie potrafi znieść tego, że nie ma wyłączności na posiadanie osoby, że nie jest w stanie dać jej całkowitego zaspokojenia, być dla niej wszystkim. Dlatego każda osoba trzecia (w szczególności inni mężczyźni) traktowana jest jak rywal. Poniżanie żony ma obniżyć jej atrakcyjność, a izolowanie jej od kontaktów zabezpieczyć przed ewentualną zdradą. Jednak tak zdegradowana żona traci na atrakcyjności dla samego męża, co jest powodem pełnego wściekłości obwiniania jej o "psychiczną kastrację" partnera.

Trzeci przypadek, często zresztą występujący łącznie z poprzednimi, to trudność w łączeniu seksualności z czułością. Mężczyzna niedojrzały często radzi sobie w ten sposób, że jedne kobiety idealizuje i podziwia platonicznie ("święte"), a inne dewaluuje i wykorzystuje seksualnie ("grzesznice"). Także niektóre kobiety mogą przeżywać bez poczucia winy namiętność jedynie wobec niedostępnych mężczyzn i czuć całkowitą blokadę wobec swojego partnera.

Gdy miłość i seks są rozszczepione, mężczyzna może osiągnąć satysfakcję seksualną właściwie tylko z kobietami, z którymi nie łączy go więź, a więc kiedy traktuje je wyłącznie przedmiotowo. Aby odczuć podniecenie seksualne, może sięgać po pornografię lub usługi prostytutek. Epatowanie żony pornograficznymi obrazami lub opowieściami ma przywrócić mu poczucie potencji. Złe traktowanie jest wtedy rozpaczliwą próbą odzyskania męskości.

Także i tutaj mamy do czynienia z uwikłaniem małżonków w sytuację bez wyjścia (o ile nie zostanie przerwane błędne koło). Bowiem im bardziej kobieca jest żona, tym bardziej zajadłe są oskarżenia o niewierność, a im mniej atrakcyjna, tym mocniejsze obwinianie o aseksualność. Niepewna siebie męskość obawia się kobiecości, ale nie może też znaleźć potwierdzenia i dopełnienia w kobiecości zdewaluowanej. Podobnie w przypadku kobiet - im bardziej wzgardzona męskość partnera, tym mniejsza szansa na satysfakcję płynącą ze związku, a większa - na próby poszukiwania przez mężczyznę destrukcyjnego dla związku samopotwierdzenia.
Tego się nie da rozwiązać własnymi siłami

Opisując różne funkcje aktów psychicznego maltretowania starałem się zwrócić uwagę na uwikłanie sprawcy i ofiary w błędne koło. Niemiecki psychoanalityk Jurg Willi w swojej interesującej i przystępnie napisanej książce Związek dwojga. Psychoanaliza pary (Warszawa 1996, Santorski & Co.) nazywa takie sytuacje terminem koluzja. Oznacza to nieświadomy konflikt przeniesiony z dzieciństwa, wzajemnie rozgrywany przez partnerów, w którym jeden przyjmuje postawę progresywną, a drugi regresywną. Konflikt ten może rozgrywać się wokół kwestii dawania i przyjmowania opieki, kontrolowania-bycia kontrolowanym, niewierności-zazdrości, władzy-poddania.

Koluzja określa zarówno wybór partnera, jak i rozwój związku. Innymi słowy według tej koncepcji ludzie poszukują na partnerów osób pasujących do ich nierozwiązanych wczesnodziecięcych konfliktów. Jedną stronę wewnętrznego konfliktu wypierają u siebie, delegują na partnera i w ten sposób dochodzi do sztywnego podziału ról w małżeńskiej nieświadomej grze. To co było wewnętrznym problemem jednostki jest eksterioryzowane i rozgrywane pomiędzy partnerami.

Koncepcja koluzji i praktyka psychoterapeutyczna jej autora pokazuje, że w przypadku przemocy psychicznej (zwłaszcza gdy nie towarzyszy jej przemoc fizyczna, co świadczy o zdolności sprawcy do zatrzymywania impulsów agresywnych w granicach ciała) ważną pomoc stanowić może terapia małżeńska.

http://www.pismo.niebiesk...ndex.php?id=245


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group