ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Nie wiem jak sie mam uspokoic.
paulinkaaa - Pon 21 Mar, 2011 19:47
Witam wszystkich,
u mnie od wczoraj klapa
Po pierwsze wypilam wczoraj popoludniu dwa piwa tak jakby nigdy nic , czulam sie co prawda po nich wcale nie lepiej, wrocil strach i nie przyniosly mi one zadnej korzysci, same straty ...
Tak dobrze mi szlo, a teraz przychodzi dolek. Znowu chodze poddenerwowana i niespokojna, nie wyrabiam sie z tymi wszystkimi rzeczami ktore musze pozalatwiac i dopada mnie powoli lekka beznadzieja. Dzis caly dzien chodzi mi po glowie alkohol. Na dodatek zwala mi sie jeszcze na glowe tesciowa z wizyta.
Nie wiem jak sie mam uspokoic. W srode mam grupe motywacyjna, co prawda malo mnie motywuje ale przybliza do terapii. Jakos to bedzie, lecz byloby milo gdyby ktos napisal, ze kiedys bedzie lepiej ...
JaKaJA - Pon 21 Mar, 2011 19:52
Witaj!!
Będzie lepiej tylko wtedy gdy zrobisz coś ze swoim piciem! w przeciwnym razie będzie gorzej i gorzej i jeszcze gorzej! Napiłaś się...dokonałaś wyboru za jaki teraz płacisz dołkiem,sama widzisz,że nie było warto ale nadal masz conajmnij dwa wyjścia: iść się napić( bo Ci się chce) albo powalczyć osiebiei zrobić wszystko by doczekać do terapii....Twój wybór! Pozdrawiam i dobrych wyborów zyczę!
stiff - Pon 21 Mar, 2011 19:57
paulinkaaa napisał/a: | Jakos to bedzie, |
Na jakoś to będzie, to ja bazowałem przez wiele lat...
Musisz znaleźć w sobie motywacje, aby osiągnąć cel jakim jest trzeźwość...
Dobrych wyborów życzę...
paulinkaaa - Pon 21 Mar, 2011 20:01
Hej Jakaja, napic to sie nie napije, dokladnie wiem ze to nie ma zadnego sensu, no bo jesli dzis, to dlaczego rowniez nie jutro a w tym punkcie juz bylam. Zajme sie tym co mam do zrobienia na dzis, zreszta robie to od rana, tylko zle sie psychicznie czuje. No ale to minie....
JaKaJA - Pon 21 Mar, 2011 20:05
dokładnie-minie kochana wypij melisę,zjedz słodycze,czekolada,lody mniammmmm możesz wziąść coś ziołowego na uspokojenie jak masz a jak nie napoj się meliską tak aż ci "uszami będzie wyłazić" i nie zadręczaj się-ja też miałam wpadki i potknięcia nawet już po terapii
paulinkaaa - Pon 21 Mar, 2011 20:06
stiff, wiem tylko mam tak nagmatwane w moim zyciu ze czasu nie starcza aby wszystko uporzadkowac. Dzis wieczorem jak poloze dzieci spac to usiade i zrobie liste priorytetow, plan na nastepny dzien i zaczne odhaczac. Poczuje sie wtedy lepiej. Na jakos to bedzie to ja tez juz za dlugo jade...
paulinkaaa - Pon 21 Mar, 2011 20:10
dzieki Jakaja znikam do moich pietrzacych sie zajec
JaKaJA - Pon 21 Mar, 2011 20:14
Powodzenia i pamiętaj wszystko mija nawet głód długi jak żmija
stiff - Pon 21 Mar, 2011 21:06
paulinkaaa napisał/a: | stiff, wiem tylko mam tak nagmatwane w moim zyciu ze czasu nie starcza aby wszystko uporzadkowac. |
Wiesz ile ja miałem wolnego czasu wraz z zaprzestaniem picia,
a to byl problem, aby go właściwie zagospodarować...
paulinkaaa - Wto 22 Mar, 2011 00:21
Dzieki Jakaja, juz mi lepiej
stiff u mnie jest dokladnie odwrotnie, mam za duzo na glowie. Z jednej strony to dobrze poniewaz nie musze wymyslac sobie teraz od nowa sensu zycia. Moj problem sprowadza sie do tego ze nie potrafie sie o siebie zatroszczyc i poszukac sobie pomocy. No ale zabiore sie teraz do tego
Dobranoc wszystkim
paulinkaaa - Czw 31 Mar, 2011 14:11
Witam wszystkich,
mam do Was jedno pytanie, w zwiazku z poczatkiem mojej terapii mialam wizyte u psychiatry i ten przepisal mi antydepresanty twierdzac ze w 5cio stopniowej skali mam depresje 2go stopnia.
Teraz siedze nad tymi tabletkami i nie wiem czy mam je brac. Boje sie uzaleznienia, nie chce sie juz wiecej przymulac, maja one rowniez skutki uboczne no i poprostu nie wiem co zrobic. Z drugiej strony nie czuje sie tez super no i nie wiem, moze on wie co mowi
Jakie byly Wasze doswiadczenia?
Dzieki za pomoc
verdo - Czw 31 Mar, 2011 14:48
To zalezy od tego jakie tabletki.Najpierw powinno sie leczyc alkoholoizm...depresje pozniej.Czesto sama przechodzi.
paulinkaaa - Czw 31 Mar, 2011 16:20
No wlasnie Verdo, tez to ciagle tu czytam. Z drugiej strony facet pracuje w osrodku leczenia uzaleznien i ma ponad 30 lat doswiadczenia zawodowego.
Nie chce pisac tu nazw lekow ale na ulotce jest napisane, ze odstawienie ich z dnia na dzien prowadzi do efektow ubocznych jak depresja, przygnebienie itp. wiec dla mnie brzmi to jakby mozna sie bylo od nich uzaleznic w stylu zamienil stryjek siekierke na kijek
Gdy powiedzialam o moich obawach na grupie motywacyjnej to narkomani od razu podjeli temat i mieli dokladnie te same obawy, ze tabletki uzalezniaja - w sumie eksperci z nich w tej dziedzinie
Kulfon - Czw 31 Mar, 2011 16:43
sa leki antydepresanty nowej generacji (tak mowila pani psycholog i psychiatra na mojej terapi), ktore nie uzalezniaja, jednakze nie daja natychmiastowego efektu dzialania, dopiero po tygodniu zazywania takich lekow mozna zauwazyc efekty, a z odstawianiem zadko jest klopot
staaw - Czw 31 Mar, 2011 18:00
Brałem antydepresanty półtora roku, odstawiłem bez problemów. Bardzo mi ułatwiły trzeźwienie przez wyrównanie nastroju...
paulinkaaa - Czw 31 Mar, 2011 18:32
Dzieki za odpowiedzi, juz podjelam decyzje i je wzielam. W koncu trzeba komus zaufac a nie zawsze samemu kombinowac... No to teraz znowu wszystko super jest
Dostalam rowniez lek po ktorym podobno pic sie nie chce a jak juz sie ktos napije to mu sie drugiego kieliszka odechciewa - nie wiedzialam ze cos takiego istnieje.
staaw - ja rowniez mam brac antydepresanty na ustabilizowanie emocji. Podobno terapia uwalnia wiele emocji i ma to mi pomoc to wszystko na spokojnie przezyc. Nie wiem, wy wiecie. Do tej pory wyobrazalam sobie terapie bardziej jako taka forme wykladu na tematy zwiazane z alko - wyzwalacze, jak odmawiac okazji do picia itp. ale nic osobistego.
staaw - Czw 31 Mar, 2011 18:36
paulinkaaa napisał/a: | Dzieki za odpowiedzi, juz podjelam decyzje i je wzielam. W koncu trzeba komus zaufac a nie zawsze samemu kombinowac... |
UFAJ, mawiał feldkurat Otto Katz do swoich wierzycieli...
To jest najtrudniejsze, kiedy zaufałem że teraz może być tylko lepiej, dalej było coraz łatwiej.
Lekkiego chleba jednak mój psychiatra nie miał
paulinkaaa - Czw 31 Mar, 2011 19:05
Wiesz staaw, jak to pisalam, to nad zaufaniem sie nie zastanawialam, ale moze rzeczywiscie jest cos z tym. W sumie jak sie juz ktos wybral do odpowiedniego osrodka i sa tam ludzie co sie problemem zajmuja, to moze mogloby juz wystarczyc trzymac sie tego co mowia. No a ja dodatkowo sprawdzam ich kompetencje na forum nic dziwnego ze mi wiecznie czasu na nic nie starcza
staaw - Czw 31 Mar, 2011 19:23
paulinkaaa napisał/a: | No a ja dodatkowo sprawdzam ich kompetencje na forum nic dziwnego ze mi wiecznie czasu na nic nie starcza | Też sprawdzałem, szukałem nieścisłości w ich mądrych słowach, by móc stwierdzić że jednak jestem mądrzejszy i mogę spokojnie pić dalej... Pić oczywiście z pełną kontrolą, wracałem z trzęsącymi się rękami i wołaniem pomóżcie...
Wiedźma - Czw 31 Mar, 2011 22:05
Cytat: | facet pracuje w osrodku leczenia uzaleznien i ma ponad 30 lat doswiadczenia zawodowego. |
No to chyba potrafi odróżnić prawdziwą depresję od poalkoholowych stanach depresyjnych.
Myślę, że jeśli będziesz brała leki pod jego ścisłą kontrolą, to większej krzywdy sobie nie zrobisz.
paulinkaaa - Sob 02 Kwi, 2011 23:36
staaw - ja nawet chyba nie szukam niescislosci aby moc dalej pic, poprostu wydaje mi sie chyba ze wszystko wiem najlepiej i wszystko musze sprawdzic wyluzowac trzeba
wiedzma - tez tak mysle
Nie pije teraz cztery tygodnie i musze powiedziec ze wiele sie zmienilo na lepsze. Coprawda jeszcze dluga droga przede mna i mam pelno pytan ale staram sie tym na razie nie przejmowac. Przed zaprzestaniem picia nigdy bym nie pomyslala, ze bede sie tak lepiej czula. Mam nadzieje, ze to nie tylko prochy
Jonesy - Pon 04 Kwi, 2011 11:09
paulinkaaa napisał/a: |
Nie pije teraz cztery tygodnie i musze powiedziec ze wiele sie zmienilo na lepsze. Coprawda jeszcze dluga droga przede mna i mam pelno pytan ale staram sie tym na razie nie przejmowac. Przed zaprzestaniem picia nigdy bym nie pomyslala, ze bede sie tak lepiej czula. Mam nadzieje, ze to nie tylko prochy |
Tak gwoli ścisłości to nie pijesz od 21 marca. Postanowiłaś nie pić 4 tygodnie temu. A to różnica. Niemniej jednak, życzę wiele szczęścia i może czas założyć relację w innym dziale niż powitalnia?
paulinkaaa - Pon 04 Kwi, 2011 14:01
Jonesy - Lepiej sie orientujesz ode mnie ile czasu nie pije Dla mnie to nie ma znaczenia, nawet po napisaniu posta zastanawialam sie czy to moze tylko 3 tygodnie minely.
Masz racje, od decyzji o zaprzestaniu picia napilam sie raz w towarzystwie piwa. Czy mi to cos dalo? Uczucie, ze nic mi to nie daje, a wrocic do picia nie chce. Lecz nie mam tez specjalnych wyrzutow sumienia.
U mnie zmienilo sie 3/4 tygodnie temu jedno, ja nie chce wiecej pic. I tylko ja siebie znam i wiem kiedy siebie sama oszukuje. No i wlasnie siebie nie chce oszukiwac.
Nie chce wiecej rozwiazywac problemow przez napicie sie, wczesniej bylo ze nie moge a teraz nie chce. Nie wykluczam, ze sie kiedys jeszcze napije alkoholu. Jezeli napije sie bo mi zle lub zeby sie rozweselic to bede miala wielkie wyrzuty sumienia.
Lecz podejrzewam, ze znajde sie w czasie swiat wielkanocnych w sytuacji gdzie trzeba bedzie np wzniesc toast a ja nie wiem jeszcze jak odmawiac. I pewnie wygodniej bedzie dla mnie udawac ze tez go wznosze a pozniej odstawic kieliszek. Mam nadzieje ze z czasem naucze sie rowniez unikac takich sytuacji.
Wazne jest nastawienie a nie ilosc dni, tak ja to odczuwam. Dni mnie nie interesuja, chce je przezyc tak, zeby wieczorem byc z siebie zadowolona nawet jesli wszystkiego od razu nie zrobie w 100% poprawnie.
Siebie samej nie oszukam, robilam to przez ostatnie lata i gdy przestalam spadl ze mnie ten caly balast poczucia winy. Dla mnie staz niepicia nie istnieje, istnieje tylko moje dalsze zycie ktorego nie chce przezywac tak jak przez ostatnie lata.
Poprosze wiedzme o przeniesienie mojego watku do odpowiedniego dzialu.
Jonesy - Pon 04 Kwi, 2011 14:17
Ale ja nie chciałem być złośliwy. Zresztą staż mamy podobny - czyli prawie żaden.
U mnie jest bardzo "mocna" tradycja picia w święta, a zwłaszcza w lany poniedziałek. Ale z tym już od paru lat sobie radziłem - w rodzinie zawsze jestem pierwszy który wali pięścią w stół i mówi "w święta się nie pije, przecież nie wypada" a po drodze do domu 6-pak na stacji benzynowej
Teraz po prostu tego sześciopaka nie kupię, reszta bez zmian. Nie piję bo są święta. Teraz nie piję bo jest post. A potem w zależności, jak mocno ktoś będzie drążył temat. u mnie się okazało, że to najczęściej ja namawiałem do picia, nawet jak teraz po piwo nie latam do sklepu, to zauważyłem, że teście też prawie nic nie piją... Ot paradoks, cały czas tłumaczyłem sobie że piję przez innych, podczas gdy to ja nakłaniałem innych do picia...
Trzymaj się, bez urazy i do zobaczenia w nowej lokacji wątkowej!
staaw - Pon 04 Kwi, 2011 14:21
Jonesy napisał/a: | Nie piję bo są święta. Teraz nie piję bo jest post. A potem w zależności, jak mocno ktoś będzie drążył temat. |
Jonesey, a kiedy powiesz nie piję bo mi to szkodzi?
Małgoś - Pon 04 Kwi, 2011 14:26
staaw napisał/a: | nie piję bo mi to szkodzi? |
Można nie pić, bo... fajnie jest odbierać rzeczywistość taką jaką jest
Jonesy - Pon 04 Kwi, 2011 14:43
staaw napisał/a: | Jonesy napisał/a: | Nie piję bo są święta. Teraz nie piję bo jest post. A potem w zależności, jak mocno ktoś będzie drążył temat. |
Jonesey, a kiedy powiesz nie piję bo mi to szkodzi? |
Tu znowu dotykamy tematu, który jest drażliwy dosyć. Otóż w moim otoczeniu poza żoną nikt nie wie, że mam problem. Stwierdzam nawet, że po tym, co prawda krótkim, ale jednak okresie abstynencji, nie tylko nikt nie zauważył że nie piję, sami sobie dopowiadają historię. Powiedzieć nie piję bo mi szkodzi, znaczy przyznać się w rodzinie że mam problem z alkoholem. Co po pierwsze będzie dla niektórych gromem z jasnego nieba, a po drugie, napisałem przecież że jak ktoś będzie namolnie drążył temat to mu powiem na odczepne. Nie mam zamiary zrobić z mojej choroby ołtarzyka albo prywatnego pręgierza. Ja wiem że mam problem z alkoholem, inni nie muszą tego wiedzieć.
Borus - Pon 04 Kwi, 2011 15:27
Jonesy napisał/a: | Powiedzieć nie piję bo mi szkodzi, znaczy przyznać się w rodzinie że mam problem z alkoholem. |
...powiedz, że nie pijesz, bo masz taki kaprys...
Marc-elus - Pon 04 Kwi, 2011 15:34
Ja miałem przypadek natręta tak miesiąc temu, "napij się i napij się", sprawa miała miejsce w szerszym towarzystwie w którym wolałem nie wykładać im teorii alkoholizmu.
Zapytałem go dlaczego pije, a ten "Bo się lepiej czuje po alkoholu".
To odpowiedziałem "Ja się gorzej czuje po alkoholu, a lepiej bez."
Dłuuugo popatrzył i dał spokój, co za palant cr4c
paulinkaaa - Pon 04 Kwi, 2011 16:45
Jonesy - ja sie tak tlumacze, bo musze sobie wszystko w glowie poukladac
A z odmawianiem picia u mnie jest podobnie. Najblizsze mi osoby wiedza poniewaz wiem ze beda mnie wspierac, lecz calemu swiatu nie musze opowiadac dlaczego nie pije - nie ich problem.
Na razie udawalo mi sie uniknac problemu, a w swieta zobaczymy co bedzie. Pic nie zamierzam i mysle, ze nie trafie na nikogo kto bedzie drazyl temat. Kobietom jest chyba latwiej, zawsze moga miec migrene
szymon - Pon 04 Kwi, 2011 17:40
paulinkaaa napisał/a: | musze sobie wszystko w glowie poukladac |
tutaj jest klucz, do momentu gdy będzie wszystko poprzewracane w głowie, bedziesz piła te pierd*lone browary.
nie przejmuj się najbliższymi, znajomymi czy koleżankami i kolegami...
pomyśl tak: cokolwiek by powiedzieli to będe sie starała być trzeźwa.
ja na początku nie odpowiadałem "głupkom" na zaczepki, później jak pytali dlaczego nie pije to odbijałem piłeczkę "dlaczego wy pijecie codziennie po 7 piw"
poxniej zrozumiałem i odpowiadałem tak jak marceli
Borus - Pon 04 Kwi, 2011 18:27
loczek napisał/a: | pomyśl tak: cokolwiek by powiedzieli to będe sie starała być trzeźwa. |
...myśl niezła, ale pomijając fragment "się starała być"...
jolkajolka - Pon 04 Kwi, 2011 20:04
No tak,zawsze można się zasłonić bólem głowy lub braniem antybiotyków. Tylko jaki to ma sens? Na dłuższą metę zabraknie pomysłów. Piszę z własnego doświadczenia, też to przerabiałam. Teraz mówię: nie piję i już. Jak ktoś drąży temat, mówię,że tak postanowiłam i koniec. Nie wdają się w jałowe dyskusje. A jak ktoś sobie wyobraża diabli wiedzą co, to jego problem, nie mój
staaw - Pon 04 Kwi, 2011 21:03
Jonesy napisał/a: | Nie mam zamiary zrobić z mojej choroby ołtarzyka albo prywatnego pręgierza. Ja wiem że mam problem z alkoholem, inni nie muszą tego wiedzieć. |
Ja nie robię ołtarzyka, są dwa powody dla których to mówię:
-jest to jakieś dodatkowa bariera bezpieczeństwa, jeżeli powiedziałem że po jednym kieliszku popłynę jak nigdy dotąd, wstydził bym się zaproponować wspólne picie w chwili słabości...
-bawi mnie reakcja ludzi na słowa "jestem alkoholikiem" wypowiadane przez człowieka, który na "typowego" alkoholika nie wygląda z żadnej strony
stiff - Pon 04 Kwi, 2011 21:17
staaw napisał/a: | wypowiadane przez człowieka, który na "typowego" alkoholika nie wygląda z żadnej strony |
To je dobre...
MartiVW - Pon 04 Kwi, 2011 21:50
typowy alko ma nosa czerwonego nawet jak mrozu na dworze ni ma
MichalAlkoholik - Pon 04 Kwi, 2011 22:15
paulinkaaa napisał/a: | czulam sie co prawda po nich wcale nie lepiej, wrocil strach i nie przyniosly mi one zadnej korzysci, same straty ...
Tak dobrze mi szlo, a teraz przychodzi dolek. Znowu chodze poddenerwowana i niespokojna |
pojdz ino mig na miting, powiedz o wszystkim co się stało i na 100% Ci się zrobi lepiej. 3mam kciuki.
paulinkaaa - Wto 05 Kwi, 2011 00:07
Loczek i Michal - to z tymi piwami to bylo juz dosc dawno, dolek dawno mi minal, nie pije i dobrze sie z tym czuje. Rozdzial picia w moim zyciu sie skonczyl, choc oczywiscie wpadki moga sie po drodze jeszcze przydarzyc. Lecz powrotu do przeszlosci to raczej juz nie bedzie
Borus - a co mozna wiecej robic jak tylko szczerze sie starac
jolkajolka - rowniez mysle ze wiecznie bolem glowy to nie ma co sie zaslaniac, ale dla takich poczatkujacych niepijacych co to jeszcze nie wiedza jak odmawiac to taki pretekst nie jest zly. Trzeba nabrac wprawy Mnie na przyklad ciezko by bylo tak naturalnie powiedziec ze nagle nie pije do tesciowej kiedy wiem ze nie jest to mi zyczliwa osoba. Ale z czasem zrobie sie cool ... mam nadzieje
staaw - dla mnie powiedzenie zyczliwym mi osobom o problemie to tez rodzaj zabezpieczenia - nie bede mogla wszystkiego tak latwo odkrecic jesli kiedys uznam ze jednak nie mam problemu Lecz z niekoniecznie mi zyczliwymi osobami to poprostu na razie mam za malo dystansu wiec wygodniej sie wykrecic jakas wymowka.
MartiVW - ja tez na typowa alkoholiczke nie wygladam, ciekawe kto tu na forum uwaza ze wyglada na alkoholika - zaloze sie ze nikt
Borus - Wto 05 Kwi, 2011 05:08
paulinkaaa napisał/a: | Rozdzial picia w moim zyciu sie skonczyl, choc oczywiscie wpadki moga sie po drodze jeszcze przydarzyc. |
paulinkaaa napisał/a: | a co mozna wiecej robic jak tylko szczerze sie starac |
paulinkaaa napisał/a: | dla mnie powiedzenie zyczliwym mi osobom o problemie to tez rodzaj zabezpieczenia - nie bede mogla wszystkiego tak latwo odkrecic jesli kiedys uznam ze jednak nie mam problemu |
...i takim sposobem szykujesz sobie furtkę do powrotu do picia, oczywiście moim zdaniem...
staaw - Wto 05 Kwi, 2011 05:33
paulinkaaa napisał/a: |
MartiVW - ja tez na typowa alkoholiczke nie wygladam, ciekawe kto tu na forum uwaza ze wyglada na alkoholika - zaloze sie ze nikt | Ja nie ustoję na jednej nodze, mam kłopot z zapamiętywaniem.... ale tego nie widać
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 07:12
staaw napisał/a: | paulinkaaa napisał/a: |
MartiVW - ja tez na typowa alkoholiczke nie wygladam, ciekawe kto tu na forum uwaza ze wyglada na alkoholika - zaloze sie ze nikt | Ja nie ustoję na jednej nodze, mam kłopot z zapamiętywaniem.... ale tego nie widać |
Kurcze, mi to nawet brzuch spadł ostro i schudłem 7 kilo. Bez tego i rumianych policzków no i noska jak święty mikołaj to wcale nie wyglądam. Standardy zaniżam jednym słowem
stiff - Wto 05 Kwi, 2011 07:31
paulinkaaa napisał/a: | moga sie po drodze jeszcze przydarzyc |
paulinkaaa napisał/a: | choc oczywiscie wpadki moga sie po drodze jeszcze przydarzyc. |
Jeśli nie zmienisz myślenia to te słowa miedzy bajki włóż... -
--- paulinkaaa napisał/a: | Lecz powrotu do przeszlosci to raczej juz nie bedzie |
paulinkaaa napisał/a: | a co mozna wiecej robic jak tylko szczerze sie starac |
Trzeba nabrać wiary w siebie i konsekwentnie dążyć do celu jakim jest trzeźwość...
Organizować swoje życie tak, aby do picia nie opłacało się wracać...
Dobrych wyborów życzę...
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 08:30
stiff napisał/a: | paulinkaaa napisał/a: | moga sie po drodze jeszcze przydarzyc |
paulinkaaa napisał/a: | choc oczywiscie wpadki moga sie po drodze jeszcze przydarzyc. |
Jeśli nie zmienisz myślenia to te słowa miedzy bajki włóż... -
--- paulinkaaa napisał/a: | Lecz powrotu do przeszlosci to raczej juz nie bedzie |
paulinkaaa napisał/a: | a co mozna wiecej robic jak tylko szczerze sie starac |
Trzeba nabrać wiary w siebie i konsekwentnie dążyć do celu jakim jest trzeźwość...
Organizować swoje życie tak, aby do picia nie opłacało się wracać...
Dobrych wyborów życzę... |
W kontekście tego właśnie zwróciłem Ci Paulino uwagę na fakt, że przeszłaś do porządku dziennego nad tymi dwoma browarami. Stwierdziłaś, że nie tylko nic się nie stało, ale wyszłaś z tego silniejsza - bo po wypiciu było Ci źle, nic nie otrzymałaś w zamian. Spytaj się każdego kto zapił - każdy czuł się źle, chyba że kompletnie do reszty już oczadział. Ba, wiekszość może nawet stwierdzić, że czuła się tak źle, że musiała popić jeszcze trochę dłużej. Wątpię, czy gdybym napisał dzisiaj, że zapiłem dwa browary, ktoś nie zostawiłby na mnie suchej nitki. A nawet gdyby, pomyśl co bym usłyszął, gdybym za dwa tygodnie po zapiciu stwierdził z radością, że nie piję już dwa miesiące. I że wszystko wydaje mi się ok...
Tu miałbym rację - wydaje mi się. Bo ok by nie było. Mnie nie zaprzątają obecnie kwestie typu "może kiedyś będę mógł z powrotem pić kontrolowanie". przecież ja odkąd pamiętam piłem do końca - albo siano się kończyło, albo alkohol, albo ja. Co, ktoś mi zrobi operację mózgu i wygładzi mi dwie-trzy zmarszczki na nim? I wtedy otworzę sobie piwo i stwierdzę jedno piję i szlus? Wątpię. A nawet jakby, to ja już nie chcę - nie potrzebne mi to picie w życiu.
Ostatnio słyszałem opowieść o facecie, który 12 lat nie pił. !2 lat - rozbudował firmę, agroturystykę, nagrody zdobywał. A przed 12 laty był na końcówce wszystkiego. Dostał jakąś nagrodę za tę agroturystykę, pojechał odebrać. Wiadomo, przyjęcie, blichtr. Kelnerzy z szampanami. Też stwierdził - po 12 latach szampanik? Przecież nic się nie stanie, tyle nie piję. Dodam tylko bez opisów, że parę tygodni później odwieźli go na zamknięty oddział, a i to fuksem niesamowitym, bo już był na wykończeniu. 2 lampki szampana po 12 latach tak go załatwiły... Parę lat temu rzucałem palenie. Oczywiście, jak większość z nas, rzucałem to palenie wielokrotnie, czasem myśląc że robię to permanentnie, czasem że na jakiś czas. Dopiero rzucając kompletnie spontanicznie, bo ja chciałem rzucić, bo ja nie chciałem już więcej palić, bo sensu nie widziałem żadnego w paleniu udało mi się za jednym podejściem, bez nawrotów. I nie kosztowało mnie to wiele, a pracowałem jako kelner wtedy, w knajpie gdzie 80% obsady paliło.
Tu akurat nie wiem, czy ten sposób się sprawdzi, nie wiem czy wytrwam. Ale jedno mogę napisać - po raz pierwszy w życiu, powiedziałem sobie "już więcej nie piję" z pełną świadomością, że ja już nie chcę więcej pić, nie chcę już tak żyć, bo tego nie potrzebuję. I póki co są efekty.
Z drugiej jednak strony, ktoś przy jakimś poście stwierdził że Jonesy nie pije dopiero miesiąc i ma niski staż żeby komukolwiek udzielać rad. Pewnie i ma rację, szkoda byłoby więcej narobić złego jak dobrego. Ale co myślę mam prawo napisać.
pozdrawiam i wciąż trzymam kciuki.
dadof2 - Wto 05 Kwi, 2011 13:38
Jonesy napisał/a: | Dopiero rzucając ...bo ja nie chciałem już więcej palić, ...udało mi się za jednym podejściem, bez nawrotów. I nie kosztowało mnie to wiele, a pracowałem jako kelner wtedy, w knajpie gdzie 80% obsady paliło. |
ale paliles biernie to tak jak bys sobie ze 2 fajki co wieczor wypalil
Jonesy napisał/a: | Mnie nie zaprzątają obecnie kwestie typu "może kiedyś będę mógł z powrotem pić kontrolowanie" |
a mnie zaprzataja i nie udaje ze nie. Gdyby mnie nie zaprzataly to nie mialbym problemu alkoholowego.
I jeszcze jeden komentarz do ludzi ktorzy twierdza ze nie odliczaja dni swojej trzezwosci na poczatku abstynencji... A wlasciwie to bez komentarza. Po prostu trudno w to uwierzyc.
dadof2 - Wto 05 Kwi, 2011 13:42
paulinkaaa napisał/a: | ja tez na typowa alkoholiczke nie wygladam, ciekawe kto tu na forum uwaza ze wyglada na alkoholika - zaloze sie ze nikt |
czy ktos o zdolnosciach plastycznych podejmie sie zrobienia portretu ' typowego alkoholika' ?
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 14:01
dadof2 napisał/a: | Jonesy napisał/a: | Dopiero rzucając ...bo ja nie chciałem już więcej palić, ...udało mi się za jednym podejściem, bez nawrotów. I nie kosztowało mnie to wiele, a pracowałem jako kelner wtedy, w knajpie gdzie 80% obsady paliło. |
ale paliles biernie to tak jak bys sobie ze 2 fajki co wieczor wypalil
|
A co, z roboty miałem się zwolnić? Nie chodziłem za nimi i nie wdychałem ich dymu. Tak samo jak idąc do/z pracy nie biegam za palącymi i nie niucham. Nie przesadzaj kolego.
dadof2 napisał/a: |
Jonesy napisał/a: | Mnie nie zaprzątają obecnie kwestie typu "może kiedyś będę mógł z powrotem pić kontrolowanie" |
a mnie zaprzataja i nie udaje ze nie. Gdyby mnie nie zaprzataly to nie mialbym problemu alkoholowego.
|
Tu się pewnie nie dogadamy. Bo i jak mamy się dogadać? Moim problemem jest, że gdy piję alkohol wypijam go ile wlezie. Nie mam tak, że muszę pić, bo bez tego nie daję rady funkcjonować. A więc problem mój leży w braku możliwości odmówienia sobie alkoholu, która to niemoc wzrasta z każdym wypitym kieliszkiem/butelką. Od momentu podjęcia decyzji 28 lutego nie pomyślałem ani razu, że może jednak się kontrolowanie napiję albo za jakiś czas, albo może jeszcze później. "Rzucałem" już picie na przetrzymanie wcześniej i zawsze się kończyło tak samo. Nie mam ochoty więcej pić, drażni mnie to i nie pasuje mi. Nie chcę więcej być pijanym, nie chcę wstawać na kacu, nie chcę żeby śmierdziało ode mnie alkoholem. Jak to się ma do twojego picia kontrolowanego?
dadof2 napisał/a: |
I jeszcze jeden komentarz do ludzi ktorzy twierdza ze nie odliczaja dni swojej trzezwosci na poczatku abstynencji... A wlasciwie to bez komentarza. Po prostu trudno w to uwierzyc. |
Nigdzie nie napisałem że nie liczę. Liczę liczę i jest to dla mnie bardzo ważne póki co. Jak to nieważne czy piję dzień czy miesiąc czy rok? Przecież po miesiącu nie picia mam więcej woli niż po jednym dniu, po roku nie picia mam więcej woli niż po miesiącu. Po 10 latach będę miał o wiele więcej niż po roku. Tylko wiesz co, kolego dadof? Możesz sobie mieć nie wiadomo jak silną wolę, ale kiedy wrócą twoje dylematy z piciem kontrolowanym (których się nie wyrzekasz, bo cię zaprzątają), sam sobie wyzerujesz licznik...
Marc-elus - Wto 05 Kwi, 2011 14:31
Dadof, ja się ostatnio zastanawiałem od którego dokładnie dnia nie pije i doszedłem do tego tylko dlatego bo to był pierwszy dzień po świętach... trzy miesiące temu. A co będzie po iluśtam latach?
Jakoś nie wiem dlaczego miałbym zaprzątać sobie tym głowę...
Jonesy napisał/a: | sam sobie wyzerujesz licznik... |
Zaczynasz gadać jak .... Będzie chciał to się napije, nie ma co dramatyzować, jeżeli dadof z tych dla których liczba ma znaczenie to szkoda by było.
Gorzej jak się rozpędzi i popłynie tak że szkód sobie narobi...
stiff - Wto 05 Kwi, 2011 14:43
dadof2 napisał/a: | czy ktos o zdolnosciach plastycznych podejmie sie zrobienia portretu ' typowego alkoholika' ? |
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 14:47
No to wszystkie kobitki alko mogą odetchnąć z ulgą. Nie podpadają pod schemat
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 14:49
Marc-elus napisał/a: | Dadof, ja się ostatnio zastanawiałem od którego dokładnie dnia nie pije i doszedłem do tego tylko dlatego bo to był pierwszy dzień po świętach... trzy miesiące temu. A co będzie po iluśtam latach?
Jakoś nie wiem dlaczego miałbym zaprzątać sobie tym głowę...
Jonesy napisał/a: | sam sobie wyzerujesz licznik... |
Zaczynasz gadać jak .... Będzie chciał to się napije, nie ma co dramatyzować, jeżeli dadof z tych dla których liczba ma znaczenie to szkoda by było.
Gorzej jak się rozpędzi i popłynie tak że szkód sobie narobi... |
Kto jak kto, ale ja akurat nie dramatyzuję. Grzecznie odbijam piłeczkę. A co do dni, to jak napisałem wcześniej, chwilowo jeszcze liczę. Z fajami było tak samo - dzień, trzy, tydzień, miesiąc i teraz nie wiem dokładnie nawet w jakim miesiącu i którego roku rzucałem...
dadof2 - Wto 05 Kwi, 2011 14:51
Jonesy napisał/a: | ale paliles biernie to tak jak bys sobie ze 2 fajki co wieczor wypalil
A co, z roboty miałem się zwolnić? |
ja tylko napisalem o zjawisku palenia biernego - nie ma tam slowa o zwalnianiu. Jonesy napisał/a: | A więc problem mój leży w braku możliwości odmówienia sobie alkoholu, która to niemoc wzrasta z każdym wypitym kieliszkiem/butelką. |
jakkolwiek to wyjasniasz - mamy taki sam problem - alkoholizm. Jonesy napisał/a: | Tylko wiesz co, kolego dadof? |
serdeczna prosba - nazywaj mnie Dadof2 - jakos to nieprzyjaznie brzmi Kolega Dadof.
Marc-elus napisał/a: | Jakoś nie wiem dlaczego miałbym zaprzątać sobie tym głowę... |
a inne wazne dla Twojego zycia daty pamietasz? - chocby z tej prostej przyczyny.
Dlatego poddaje pod watpliwosc wypowiedzi przeczace odliczaniu dni trzezwosci.
Ja odlliczam bo to dla mnie WAZNE! A nie dlatego, ze chce sie napic!
dadof2 - Wto 05 Kwi, 2011 14:52
Dzieki Stiff za portrecik brakuje majaczenia i wymiocin oraz atrybutu butelki... jezeli moglbym sie czepiac
Marc-elus - Wto 05 Kwi, 2011 15:05
dadof2 napisał/a: | a inne wazne dla Twojego zycia daty pamietasz? |
Nie, nie pamiętam, nie zależy mi na tym żeby pamiętać.
Nie pamiętam kiedy pierwszy raz pocałowałem moją narzeczoną, liczy się to co teraz jest i przyszłość.
Nie pamiętam co robiłem w dzień 18nastych urodzin, to nieważne.
Nie pamiętam dnia w którym zdałem maturę czy poszedłem na studia.
Nie pamiętam wielu innych dni, nie jestem księgowym....
Jonesy - Wto 05 Kwi, 2011 15:23
Kurcze Marc-elus...
Marc-elus napisał/a: |
Nie, nie pamiętam, nie zależy mi na tym żeby pamiętać.
Nie pamiętam kiedy pierwszy raz pocałowałem moją narzeczoną, liczy się to co teraz jest i przyszłość. |
2 czerwca 2000, gdzieś koło 21:00 (akurat Edyta Bartosiewicz grała koncert)
Marc-elus napisał/a: |
Nie pamiętam co robiłem w dzień 18nastych urodzin, to nieważne |
Schlałem się jak bela po konkursie historycznym spirytem który miałem na osiemnastkę. Oczywiście na nią nie dotarłem...
Marc-elus napisał/a: |
Nie pamiętam dnia w którym zdałem maturę czy poszedłem na studia. |
Maturę się zdawało kilka dni, podobnież zajęła sprawa studiów. Myślę że o każdym z nich coś mógłbym powiedzieć...
Nie pamiętam wielu innych dni, nie jestem księgowym....[/quote]
Większość z tych wydarzeń wiąże się z przyjemnymi chwilami i je pamiętam. Za wyjątkiem 18-tki, która nie była fajna... Jakbym miał podać coś z wcześniejszych dat, to miałbym problem, ale te związane z moim doczesnym życiem? Pamiętam raczej.
Ps. Po ustnej maturze z anglika, przed wynikami poszliśmy z kumplami do mnie na chatę i oglądaliśmy Predatora ze Schwarzeneggerem
Ps2. Na maturze z polskiego koło mnie siedziała moja przyszła dziewczyna/narzeczona/żona - jak mogę tego nie pamiętać?
Marc-elus - Wto 05 Kwi, 2011 15:29
Jonesy napisał/a: | Predatora ze Schwarzeneggerem |
Get to the chopeeerrrr!!!
Chyba najbardziej znane jeśli chodzi o Arnolda, no i jeszcze "I'll be back"
http://www.youtube.com/wa...feature=related
Jonesy napisał/a: | jak mogę tego nie pamiętać? |
Ależ ja pamiętam wiele szczegółów, nie pamiętam dat jedynie, one są nieważne....
stiff - Wto 05 Kwi, 2011 15:33
dadof2 napisał/a: | brakuje majaczenia i wymiocin oraz atrybutu butelki... jezeli moglbym sie czepiac |
Wrak człowieka to coś więcej...
paulinkaaa - Śro 06 Kwi, 2011 20:01
Wiecie co, nie wiem co mam Wam napisac.
borus - mysle, ze przez internet ciezej wyrazic co sie mysli, nie wydaje mi sie ze szykuje sobie furtke tylko nie zgrywam chojraka i nie twierdze ze w zyciu juz sie wiecej nie napije.
Lecz wierze w to, ze jesli zdarzy mi sie wpadka (oczywiscie nieplanowana !!!) to bedzie to jedynie wpadka i w miare uplywu czasu nabiore doswiadczenia i wpadek wiecej nie bedzie (bedzie coraz mniej). Nie rozmyslam o przyszlosci, poprostu nie pije.
stiff - dzieki za portret pijaka, no to ja moge dalej pic A tak poza tym to mam wiare w siebie i robie wszystko zeby nie wrocic do picia, moje zycie zmieniam aktywnie i juz teraz nie oplaca mi sie powrot i ani mysle powrocic. A co bedzie to bedzie, nadal tak uwazam. Nie chce sie nakrecac, wiec robie swoje i koniec. A byc moze wszystko.
Jonesy - gdybys Ty wypil dwa browary to tez bym Ci napisala, ze nie wolno Nie usprawiedliwiam sie, lecz masz racje, nie boje sie tak jak niektorzy tu zapicia.
Mysle, za albo brakuje mi na razie terapii i po niej zmienie podejscie. Albo poprostu konsekwencje zapicia sa rozne dla roznych osob.
Jezeli ktos po zapiciu moze wpasc w ciag ktory skonczy sie smiertelnie to chyba bardziej sie stracha niz ktos kto jeszcze w ciagi nie wpada. Mnie na razie groza wyrzuty sumienia i bardzo zle samopoczucie, lecz nie odwyk. Poniewaz na szczescie nie jestem w ostatnim etapie choroby.
Co nie znaczy ze sie usprawiedliwiam, poniewaz doskonale wiem, ze jak sobie pare razy zapije, to choroba bedzie toczyc sie dalej i do tych dalszych etapow rowniez dotre. Dlatego nie chce wiecej pic, mam swiadomosc tych konsekwencji i dla mnie nie tedy droga.
Lecz nie zamierzam krecic sobie na zapas czarnych scenariuszy w glowie co to bedzie jak zapije. Sam napisales, niektorzy tak sie zapicia boja, ze jak zapija to ze strachu pija dalej. Strach nie jest dobrym doradca, balam sie jak pilam, balam sie ze zle skoncze. Teraz zyje swiadomie i tak chce zyc w przyszlosci, a jesli zapije, to sie pozbieram i dalej do przodu. I to nie jest furtka, poniewaz nie chce zapic.
Jesli chodzi o picie kontrolowane to ja rowniez w to nie wierze. Nawet gdyby teoretycznie dzialalo to musi to byc meczarnia. No i nie wiem czemu ma to sluzyc. Gdy ma sie swiadomosc problemu to chyba nie mozna wiecej otworzyc butelki piwa i czuc sie z tym fajnie. To kompletne zaklamanie.
dadof - jesli chodzi o liczenie stazu niepicia to ja nie licze. Bo nie ma to dla mnie znaczenia, lub chyba bardziej by mnie stresowalo gdybym musiala jakies rekordy pobijac. Lub gorzej gdybym wyzerowala licznik no to kaplica, wstyd jak nie wiem i jaki wysilek zaczynac od poczatku. Nawet jesli zdarzy mi sie wyzerowac licznik to nie jest to dla mnie poczatek, to wpadka i nastepnego dnia podnosi sie i zyje normalnie dalej. No chyba ze ktos z wpadek zrobi sobie rytual, to cos innego.
|
|