To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - moja porażka

marcelinoo1 - Sob 16 Kwi, 2011 18:22
Temat postu: moja porażka
witam serdecznie mam takie pytanko uczęszczałem do klubu AA przez 2-miesiące miałem abstynencji to był mój rekord. Ale niestety zapiłem miałem ciąg 6-dniowy teraz mam 1-tydzien abstynencji jutro wracam z powrotem na grupe doradzcie mi co sądzicie bym brał dodatkowo przez jakis czas ANTICOL bym wytrwał ten *p****.. głód alkoholowy by mnie z nów pojakimś czasie nie pociągneło. FAJKI żuciłem nie pale już 6-miesięcy ale niestety od pieprzonego alku jestem bezsilny. poradzcie coś koledzy z większym stażem czy by był dobry pomysł z tym anticolem bo jak by wszywali esperal w łeb z miła chęcią bym poszedł na pierwszy ogień pozdrawiam . marcelinoo1-MARCIN
yuraa - Sob 16 Kwi, 2011 18:29

hej Marcin. fajnie że jesteś.

no dobra, uczęszczałeś do klubu, co tam robileś?
przychodziłes i patrzyles na zegarek??

ja nie bralem żadnych wspomagaczy ani doustnie ani inaczej. otworzylem swoja głowe na wiadomości od takich co już nie pili dłużej niz ja i cos tam zaczęło sie dziać, w tej mojej głowie

marcelinoo1 - Sob 16 Kwi, 2011 18:44

no tak ale wiesz yurra wyżuty sumienia mam niesamowite że straciłem te dwa miechy i poprostu myśle o jakiś wspomagaczach o wszystkim by więcej tego guwna nie ruszyć.
yuraa - Sob 16 Kwi, 2011 18:48

to pisz człowieku tutaj, pisz wszystko co boli co chcesz wyrzygać.
czytaj nasze historie. czasem fajnie zobaczyć ze ktoś miał gorzej.
żeby nie pić możesz robić wszystko inne

Marc-elus - Sob 16 Kwi, 2011 18:49

Witaj, Tomek, miło mi...
marcelinoo1 napisał/a:
dobry pomysł z tym anticolem

Rozmawiałem na ten temat na grupie(chodzę na terapie), były dwie osoby które próbowały.
Obydwie stwierdziły że pewnie by było dobrze, ale.... go nie brały, a miały brać. :)
Po prostu sobie znaleźli "powód" żeby przerwać, a bo się imieniny teścia zbliżały, a bo "nie miałem recepty a do lekarza daleko".
Jak zrobisz tak żeby ktoś Ciebie pilnował, wykupywał, podawał do ust ;) to myślę że może cokolwiek pomóc, bo bo jak nie to sam znajdziesz "powód" żeby w pewnym momencie nie łykać...
Leć na terapie, ja jestem zadowolony... i się zaszyj, też jestem zadowolony :lol:

verdo - Sob 16 Kwi, 2011 19:00

Czesc Marcelinoo..

Lek o ktorym napisales to nic innego jak krotkoterminowa wszywka(dziala do 2 tyg).Po wypiciu nawet malej ilosci alko te same objawy : czerwona twarz,bol glowy,wymioty,brak tchu.To jest niebezpieczne dla zdrowia a nawet zycia.Kiedys alkoholicy masowo i przymusowo musieli to brac w przychodni przy obecnosci lekarza\pielegniarki.Tu na forum kazdy Ci odradzi,stawiaja na psychoterapie.Jacek bral to moze cos od siebie napisze.

Jacek - Sob 16 Kwi, 2011 19:48

cześć Marcin :)
verdo napisał/a:
Jacek bral to moze cos od siebie napisze.

no fakt,lecz ja miałem ciut z tym braniem inne doświadczenie
gdyż ja to brałem na życzenie żony i dla niej
co dało próba zapicia,gdyż ja jeszcze ciągle wtęczas chciałem chlać
a rezultat był jak to opisał verdo
osobiście odradzam czego kolwiek i jakiego kolwiek zastępczego *p****
Marcinku masz za sobą doświadczenie,wiesz jaki silny jest głud alkoholowy
wiedz zatem że nie powstrzyma go nic
ani ANTICOL,ni żadna wszywka
one co najwyżej przedłużą czas do którego i tak wrócisz (do picia)
naprawdę lepiej się oprzeć na tym
marcelinoo1 napisał/a:
sumienia mam niesamowite że straciłem te dwa miechy

również masz pewnie wiele więcej tych strat
które wiążą się z piciem alkoholu
i o tym warto przemyśleć
a nawet o tym aby coś więcej nie stracić
ja oprócz wszywki próbowałem wszystkiego
lekarzy specjalisty od uzależnień,antikol,terapie i ciągle pokrótce wracałem do picia
a zatrzymało mnie dopiero utrata,to co miało większą wartość od brania w gardło
była to utrata rodziny

jolkajolka - Sob 16 Kwi, 2011 20:14

marcelinoo1 napisał/a:
no tak ale wiesz yurra wyżuty sumienia mam niesamowite że straciłem te dwa miechy i poprostu myśle o jakiś wspomagaczach o wszystkim by więcej tego guwna nie ruszyć.


Daj spokój,nie patrz do tyłu,tylko idź naprzód. Trudno,dwa miechy strzeliło, nie wrócą. A może lepiej,żamiast szprycować się prochami,jakaś terapia? Pomyśl... :)

Malina - Pon 18 Kwi, 2011 17:15
Temat postu: Re: moja porażka
marcelinoo1 napisał/a:
witam serdecznie mam takie pytanko uczęszczałem do klubu AA przez 2-miesiące miałem abstynencji to był mój rekord. Ale niestety zapiłem miałem ciąg 6-dniowy teraz mam 1-tydzien abstynencji jutro wracam z powrotem na grupe doradzcie mi co sądzicie bym brał dodatkowo przez jakis czas ANTICOL bym wytrwał ten *p****.. głód alkoholowy by mnie z nów pojakimś czasie nie pociągneło. FAJKI żuciłem nie pale już 6-miesięcy ale niestety od pieprzonego alku jestem bezsilny. poradzcie coś koledzy z większym stażem czy by był dobry pomysł z tym anticolem bo jak by wszywali esperal w łeb z miła chęcią bym poszedł na pierwszy ogień pozdrawiam . marcelinoo1-MARCIN


Witaj, Ja bym radziła po pierwsze szczerze z kimś zaufanym o tym porozmawiać (odnośnie głodu), a po drugie unikać okazji i towarzystwa do picia. Co do anticolu to niestety nie mogę nic poradzić.
Pamiętaj, że dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! Najważniejsze żebyś nigdy się nie poddał.

pterodaktyll - Pon 18 Kwi, 2011 20:40

Cytat:
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! Najważniejsze żebyś nigdy się nie poddał.

Niestety w alkoholizmie jest dokładnie na odwrót........nie walczy się tylko akceptuje swoją bezsilność

Flandria - Pon 18 Kwi, 2011 20:42

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! Najważniejsze żebyś nigdy się nie poddał.

Niestety w alkoholizmie jest dokładnie na odwrót........nie walczy się tylko akceptuje swoją bezsilność


śmiem twierdzić, że nie tylko w alkoholizmie ...

Malina - Pon 18 Kwi, 2011 20:48

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! Najważniejsze żebyś nigdy się nie poddał.

Niestety w alkoholizmie jest dokładnie na odwrót........nie walczy się tylko akceptuje swoją bezsilność


Nigdy nie rozumiałam tej akceptacji bezsilności. Na początku owszem, znam kroki. Ale potem? Bezsilność oznacza, że nie można nic zrobić a przecież potem jest inaczej, bo jeśli by nie było to po co to wszystko? Z czasem przestaje się być bezsilnym. A może źle to rozumiem?

pterodaktyll - Pon 18 Kwi, 2011 20:54

Malina napisał/a:
Nigdy nie rozumiałam tej akceptacji bezsilności.

to trochę tak jak pierwsza zasada w judo. Trzeba się ugiąć, żeby zwyciężyć.
Malina napisał/a:
Bezsilność oznacza, że nie można nic zrobić

W tym wypadku bezsilność oznacza, że zostałaś pokonana i podpisałaś bezwarunkową kapitulację bez możliwości zmiany tej sytuacji do końca życia to oznacza, że z tym problemem nie możesz już dalej walczyć tylko go przyjąć do wiadomości i nauczyć się z nim żyć tak żeby nie zrobic sobie przypadkiem krzywdy. Prawdę mówiąc jest to sakramencko trudne......ale nie niemożliwe :)

Klara - Pon 18 Kwi, 2011 21:02

Malina napisał/a:
Bezsilność oznacza, że nie można nic zrobić a przecież potem jest inaczej,

Al-Anonki zawsze powtarzały, że bezsilna, to wcale nie znaczy bezradna.
Czyli tak jak Ptero napisał: Nie walczę, ale radzę sobie z problemem (innymi sposobami).

Malina - Pon 18 Kwi, 2011 21:06

Klara napisał/a:
Malina napisał/a:
Bezsilność oznacza, że nie można nic zrobić a przecież potem jest inaczej,

Al-Anonki zawsze powtarzały, że bezsilna, to wcale nie znaczy bezradna.
Czyli tak jak Ptero napisał: Nie walczę, ale radzę sobie z problemem (innymi sposobami).


No właśnie. Dzięki za wyjaśnienie. Ja przez słowo BEZSILNA rozumiem związane ręce. Ale to nie tak. Mylę to chyba.

Kulfon - Pon 18 Kwi, 2011 21:12

Malina napisał/a:
Z czasem przestaje się być bezsilnym. A może źle to rozumiem?


alkoholik nigdy nie wyleczy sie ze swojego alkoholizmu, nigdy nie bedzie potrafil pic kontrolowanie.

na % nie ma mocnych :bezradny:

yuraa - Pon 18 Kwi, 2011 21:14

jest piekny artykuł o bezsilnosci tu fragment:
Cytat:
Uznawanie bezsilności wobec alkoholu jest jednym z klasycznych przykładów na tzw. paradoksalną koncepcję zmiany osobistej. Na czym polega ten paradoks? Uznanie bezsilności po to, by uzyskać moc. Paradoks to jest coś, co nie jest w zgodzie z logiką. Zgodnie z logiką jeżeli chcę mieć moc, to w żadnym wypadku nie mogę godzić się z bezsilnością. To jest nie tylko logika alkoholika. To bardzo powszechne przekonanie, którym kierujemy się w życiu. Praca nad uznaniem bezsilności to jeden z lepszych przykładów, że głębokie zmiany w człowieku mogą zachodzić wtedy, kiedy w jakiejś ważnej sprawie rozstajemy się w z taką racjonalną logiką. Spotykamy się z paradoksem: poddając się uzyskujemy moc.

a tu całość:
http://www.terapia.rubiko.../Bezsiln7_d.htm

yuraa - Pon 18 Kwi, 2011 21:21

dla mnie bezsilność to akceptacja tego czego zmienić nie mogę.
uwierzyłem że nie będę w stanie kontrolowanie pić alkoholu, wiem że mala porcja uruchomi proces , nieodwracalny proces degrengolady mojej osoby.
jestem bez szans w potyczce z trucizną

pterodaktyll - Pon 18 Kwi, 2011 21:25

yuraa napisał/a:
jestem bez szans w potyczce z trucizną

Ty też?? :)

Flandria - Pon 18 Kwi, 2011 21:27

yuraa napisał/a:
dla mnie bezsilność to akceptacja tego czego zmienić nie mogę.


dla mnie ogłosić bezsilność oznacza przyznać się szczerze (głównie przed samą sobą) do jakichś swoich wad, przestać się wstydzić tego, że w jakimś kawałku jestem niedoskonała, ułomna, słaba i zaakceptować siebie taką jaką jestem

łatwiej napisać trudniej zrealizować ...

Malina - Pon 18 Kwi, 2011 21:29

yuraa napisał/a:
jest piekny artykuł o bezsilnosci tu fragment:
Cytat:
Uznawanie bezsilności wobec alkoholu jest jednym z klasycznych przykładów na tzw. paradoksalną koncepcję zmiany osobistej. Na czym polega ten paradoks? Uznanie bezsilności po to, by uzyskać moc. Paradoks to jest coś, co nie jest w zgodzie z logiką. Zgodnie z logiką jeżeli chcę mieć moc, to w żadnym wypadku nie mogę godzić się z bezsilnością. To jest nie tylko logika alkoholika. To bardzo powszechne przekonanie, którym kierujemy się w życiu. Praca nad uznaniem bezsilności to jeden z lepszych przykładów, że głębokie zmiany w człowieku mogą zachodzić wtedy, kiedy w jakiejś ważnej sprawie rozstajemy się w z taką racjonalną logiką. Spotykamy się z paradoksem: poddając się uzyskujemy moc.

a tu całość:
http://www.terapia.rubiko.../Bezsiln7_d.htm


To bardzo ciekawe. Nie wiedziałam o tym. Teraz już rozumiem, dziękuję bardzo.

anakonda - Pon 18 Kwi, 2011 21:31

Malina napisał/a:
Teraz już rozumiem, dziękuję bardzo.



bardzo szybko to zrozumialas :mgreen: :szok:

JaKaJA - Pon 18 Kwi, 2011 21:32

bardzo dobrze napisane :) dzięki yurra za ten post! warto sobie przypominac ;)
Jacek - Pon 18 Kwi, 2011 21:33

Malina napisał/a:
Nigdy nie rozumiałam tej akceptacji bezsilności.

Malinko skarbie ,a powiedz czy łatwo było się przyznać do bycia alkoholiczką ???

MartiVW - Pon 18 Kwi, 2011 21:36

dla mnie moja bezsilnosc kojarzy mi sie z sytuacja kiedy wychodze na ring z zawodowym bokserem i zaczynam walke .Nigdy nie wygram bo to jest fizycznie niemozliwe chocbym nie wiem jak sie staral zawsze wczesniej lub pozniej wyladuje na deskach .Gdyby zamiast tego stanal w rogu i powiedzial ja sie nie bije bo nie mam szans wygrac dlatego ze nie jestem bokserem nie mam 110 kg wagi to bylbym tak jakby wygrany bo nie lezalbym na tych deskach bo wczesniej mowie ze sie nie bije i pokornie chyle glowe przed czyms dla mnie mocniejszym nad czym nie mam zadnej wladzy.Nie podejmuje walki -jestem wygrany. :)
Malina - Pon 18 Kwi, 2011 21:37

Jacek napisał/a:
Malina napisał/a:
Nigdy nie rozumiałam tej akceptacji bezsilności.

Malinko skarbie ,a powiedz czy łatwo było się przyznać do bycia alkoholiczką ???


Nie jestem alkoholiczką, moja mama jest :(

Jacek - Pon 18 Kwi, 2011 21:53

Malina napisał/a:
Nie jestem alkoholiczką, moja mama jest

oj sorki :oops:
wybacz ja wszystkiego nie czytam
ale teraz se przypominam cię gdy tu weszłaś
spróbuje tą bezsilność wytłumaczyć na moim przykładzie
zadałem ja tobie takie pytanie bo ciężko było się po raz pierwszy przyznać do tego że jestem alkoholikiem bo to porażka by była
porażka jaka by mówiła o mojej bezsilności
a do tego trzeba mieć odwagę,aby przyznać się do bezsilności
podobnie jak tu mówi Marti
mam odwagę przyznać się do tchórzostwa i odmówić walki
czyli przyznaję się że jestem słaby,bezsilny wobec wroga jakim jest
mój umysł ,nie alkohol
bo to mój umysł nie chce się przyznać do bezsilności
bo to mój umysł se wmawia że potrafię pić alkohol kontrolowanie
a gdy przyznam się przed samym sobą (umysłem)
to właśnie przyznaję się do mojej bezsilności

Malina - Pon 18 Kwi, 2011 22:09

Jacek napisał/a:
Malina napisał/a:
Nie jestem alkoholiczką, moja mama jest

oj sorki :oops:
wybacz ja wszystkiego nie czytam
ale teraz se przypominam cię gdy tu weszłaś
spróbuje tą bezsilność wytłumaczyć na moim przykładzie
zadałem ja tobie takie pytanie bo ciężko było się po raz pierwszy przyznać do tego że jestem alkoholikiem bo to porażka by była
porażka jaka by mówiła o mojej bezsilności
a do tego trzeba mieć odwagę,aby przyznać się do bezsilności
podobnie jak tu mówi Marti
mam odwagę przyznać się do tchórzostwa i odmówić walki
czyli przyznaję się że jestem słaby,bezsilny wobec wroga jakim jest
mój umysł ,nie alkohol
bo to mój umysł nie chce się przyznać do bezsilności
bo to mój umysł se wmawia że potrafię pić alkohol kontrolowanie
a gdy przyznam się przed samym sobą (umysłem)
to właśnie przyznaję się do mojej bezsilności


Spoko :mgreen:
Prawdę mówiąc to ja mam problem z bezsilnością. Jestem DDA ale nie o tym chciałam teraz napisać.
Miałam wiele okazji stać się alkoholiczką, bo miałam bardzo rozrywkowe towarzystwo. Sytuacje też były sprzyjające. Lubiłam sobie czasami popić dla humorku jak byłam młodsza, ale nie dałam się namówić gdy nie miałam ochoty albo wylewałam jak nikt nie patrzył. Teraz czasem wypiję piwko, ale rzadko. Nie wszyscy popadają w uzależnienia. Ja chyba jestem z tych co się nie uzależniają, chociaż nie wiem czy to możliwe by takie osoby istniały. Ale papierosy też paliłam, a teraz nie mogę bleee.
Odnośnie mojej mamy to ona nie pije od kilku miesięcy, kończyła z tym stopniowo. Kiedyś widziałam, że rok stała wódka w barku. Rodzinka wypiła w czyjeś imieniny, ona nie tknęła. Teraz u niej w domu nie ma nawet kropli alkoholu :radocha:

Jacek - Pon 18 Kwi, 2011 22:37

Malina napisał/a:
Kiedyś widziałam, że rok stała wódka w barku.

widzisz Malinko ,kiedy zaprzestałem picia tego g***a
to się temu wszystkiemu przyglądałem bacznie
i zauważyłem że podstawą rodzaju alkoholików jest pewnie więcej niż trzech rodzai
ale ja wypatrzyłem właśnie trzy rodzaje
- takich jak ja co chleją na umór co dziennie
- takich co po nich nie widać ,bo w domu po łyczku, ale przez cały dzień
- i tacy co to długi czas nie ruszają (ich też nic nie rusza),ale jak już ruszą to ich nic nie zatrzyma
Malina napisał/a:
Prawdę mówiąc to ja mam problem z bezsilnością. Jestem DDA

spróbuje ci to wyjaśnić na własnym przykładzie
jak to moja żona usilnie starała się mnie pomóc
- kryła mnie przed znajomymi,sąsiadami
- prosiła,błagała
- straszyła odejściem i rozwodem
- w końcu uznała swą bezsilność i puściła wszystko w ruch
czyli zadbała o siebie
- już mnie nie kryła
- olała błagania i prośby
- odeszła z dziećmi i wniosła o rozwód
i wygrała
dziś ja nie piję,a rodzinka w komplecie
rozwodu nie dostała,bo ja się porządny zrobiłem
ale zwróć uwagę że dopiero gdy ona poddała się swojej bezsilności i zadbała o swoje życie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group