To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - wpływ samotności na alkoholizm

Anonymous - Śro 04 Lut, 2009 13:56
Temat postu: wpływ samotności na alkoholizm
witajcie

zastanawiam się nad pewną sprawą.

z obserwacji ludzi i ich historii życiowych na terapiach i w AA być może i tutaj wynika iż część osób chorobę alkoholową traktuje jako lekarstwo na samotność. Idą na terapię lub do AA bo tam są ludzie, tam można spędzić czas- tam znajda się ludzie z którymi można spędzić wieczór a nie samotnie w domu. Gdy pierwotna przyczyna znika – może znika tez problem alkoholizmu?

Czy mieliście takie doświadczenia?

pozdrawiam

asia

Anonymous - Śro 04 Lut, 2009 14:11

Znam takich ludzi,
ale czy zniknął problem alkoholizmu tego nie wiem, trzeba by było ich zapytać, jak żyją i w jakich kontekstach widzą alkoholizm i jak naprawdę żyją bez picia.

Ale dla wielu ludzi spotkania w AA może za duzo napisze teraz , ale dla niektórych AA stało się następnym uzależnieniem, uzależnieniem od tych ludzi, bo np. teraz już nie widza innego życia bez AA.

Wiedźma - Śro 04 Lut, 2009 14:17

dorcia100 napisał/a:
dla niektórych AA stało się następnym uzależnieniem

Ja ich nazywam trzeźwiejoholikami :lol:

Anonymous - Śro 04 Lut, 2009 14:20

A ja myślę, że to jest jednak bojaźń wychylić nos dalej,
no bo ,,,przecież nikt mnie nie zrozumie, przeciez inni nie znają tego problemu,,,,

a gdzie samodzielne życie???? przecież nie tylko w AA sa ludzie

Anonymous - Śro 04 Lut, 2009 14:41

wiecie tu nie tylko o AA chodzi- może również dotykamy forum? - to tez jakaś społeczność- w gruncie rzeczy działamy na podobnych zasadach - spotykamy się aby pogadać o problemach- być może nawet w naszym gronie jest kilka osób które nie wyjdą poza te "drzwi"
Anonymous - Śro 04 Lut, 2009 14:43

Napisała o AA, więc rozwinę myśl "ludzie z branży"


Widzę, że zrobił nam się priv na ogóle :p

Wiedźma - Śro 04 Lut, 2009 14:54

utopia napisał/a:
może również dotykamy forum?

O! To w takim razie ja też jestem trzeźwiejoholikiem... :?

Anonymous - Śro 04 Lut, 2009 14:57

a co z samotnością??
Wiedźma - Śro 04 Lut, 2009 14:59

Zawsze byłam samotnicą 8)
I zawsze twierdziłam, że mi z tym dobrze.
Teraz też tak twierdzę, ale coraz częściej zastanawiam się,
na ile z tym stwierdzeniem jestem szczera wobec siebie samej :?

Bebetka - Śro 04 Lut, 2009 15:01

utopia napisał/a:
Czy mieliście takie doświadczenia?

Ciekawy temat poruszyłaś Asiu.
Będąc jeszcze na terapii, zwróciłam pierwszy raz uwagę na ten problem. Ze zdumieniem stwierdziłam, ze prawie wszyscy, którzy na zajęciach opowiadali o sobie mówili właśnie o swojej samotności w chorobie i nie tylko. Czy choroba może być lekarstwem na samotność? Z pewnością może.....wielu ludzi odnajduje się na nowo właśnie uczestnicząc w mitingach, grupach AA, czasami popadając wręcz w przesadę.
Moja droga do uzależnienia zaczęła się w prostej drodze od samotności...moze nie tej takiej dosłownej, ale jednak. Wszelkie problemy, kłopoty,które mnie dreczyły wolałam przemyśleć w samotności w domu i przy alkoholu.....i tak się zaczęło. Brak zaufania do innych ludzi? Strach przed odtrąceniem.....nie wiem do dziś.
Na terapii czułam się wsród ludzi wspaniale a do tego jeszcze fakt, iż mogłam pierwszy raz porozmawiać bez skrępowania o swoim alkoholizmie.
Obecnie jestem dwa miesiące po terapii i chociaż obiecywałam sobie, ze bede uczestniczyć w mitingach i grupach wsparcia nie byłam jeszcze ani razu.
Nie wiem dlaczego tak sie dzieje, ale na razie nie czuję po prostu takiej potrzeby.

Bebetka - Śro 04 Lut, 2009 15:08

utopia napisał/a:
może również dotykamy forum? może nawet w naszym gronie jest kilka osób które nie wyjdą poza te "drzwi"

Jak ja to mówię ......grasowanie po necie, forum jest też swoistą ucieczką od samotności.
Może ja też należę do takich osób jak napisałaś. Kto wie?

Jacek - Śro 04 Lut, 2009 15:47

może i coś w tej samotności jest,ale ja to jednak traktuje jak pomoc od drugiej osoby a nie ucieczkę przed samotnością
Wiedźma napisał/a:
Zawsze byłam samotnicą

tak też kiedyś uważałem,ale kiedyś doszedłem do wniosku innego
a mianowicie jesteśmy ludźmi żyjącymi stadnie,mamy swe potrzeby pochwalenia się ,użalenia itp...a do tego jest nam potrzebna druga osoba
do pewnego czasu myślałem że jestem samotnikiem,ale zastanawiałem się to dlaczego pierwsze wino piłem sam w piwnicy,a z drugim już nie wracałem ,tylko ciągło mnie do kumpli
a gdy już znalazłem się na drodze trzeźwości,miałem ochotę odwiedzić kumpla wciąż pijącego,więc bez zastanowienia lądowałem u niego
a u niego zastanawiałem się co ja tu robię (temat nam się nie wiązał)
a więc jaki ze mnie samotnik skoro gdzieś mnie ciągało :szok:
no i doszedłem do wniosku mej samotności-lubię pracować sam, cokolwiek bym nie robił
byle by mnie nikt na ręce nie patrzył ,żeby za plecami nie przebywał
ale przychodzi moment gdzie lubię być z kimś lubię tu na forum zajrzeć
może i dla tego poszukałem sobie życiowej partnerki,lubię jak dzieci są w domu
a samo picie ,to na pewno był wspomagacz kontaktów i rozwiązywania języka (choć złym)

Bebetka - Śro 04 Lut, 2009 15:58

Jacek napisał/a:
a samo picie ,to na pewno był wspomagacz kontaktów

Jednak mężczyźni piją trochę inaczej....szukają prawie zawsze towarzystwa.
Kobiety, przynajmniej te, które poznałam piły tak jak ja zawsze w samotności. Wstydziłam się bardzo tego, ze piję i starałam się skrzętnie zawsze to ukrywać.....co jeszcze bardziej pogłębiło moje wyobcowanie.

yuraa - Śro 04 Lut, 2009 16:09

ja mam podobnie , lubię samodzielne działanie. może wynika to z niechęci do słuchania "dobrych rad" a może z niechęci do współzawodnictwa.
mam rodzinę znaczy dzieci i żonę, dom a jednak zostałem alkoholikiem.
uciekałem w swiat złudzeń pijackich. przed czym??
przecież nie byłem samotny, w domu zawsze cos się działo.
cos było do zrobienia.
a najlepiej mi się piło w samotności
teraz\ uciekam na spotkania AA albo siadam przed monitorem.
przed kompem jestem sam. zonie powiedziałem że może czytać moje teksty na forum ale w żadnym wypadku nie ścierpię by stała mi za plecami kiedy piszę.
nie wiem czy czyta.
w AA czuję sie dobrze, wsród swoich. rozumiem i jestem rozumiany.
ale mam gdzie wracać.

rufio - Śro 04 Lut, 2009 16:09

Mozna być samym ale juz niekoniecznie samotnym - mozna równiez byc z kimś ale juz samotnym - róznica w slowach niewielka ale w życiu - ogromna . Cz picie wzieło sie z samotności - czy tez samotnośc z picia . A moze ani z tego ani z tego - moze brakowało jednego elementu - ? Może pilem dlatego ,że za duzo wokól mnie było i chciałem troche pobyc sam ze soba . Może picie miało spowodowac zeby byc sam -
Arhuna - Śro 04 Lut, 2009 18:20

Czy picie bierze się z samotności...?
Znałam kiedyś ddwoje naprawdę zajobiastych ludzi, kobieta była moją matematyczką w liceum, a facet chemikiem.
Oboje, jak to się mówi, mieli dar przekazywania wiedzy. Naprawdę, potrafili nauczyć, a jak ktoś chciał to mógł nawet liczyć na pomoc z przygotowaniem się na studia, ot tak po prostu bo to była ich misja.
... I oboje pili.
Do matamatyczki jak podchodziłeś czułeś prawie zawsze gorzelnie, ale była dobra, wiec przymykano oczy.
Na Chemika też patrzono przez palce, aż do czasu gdy wysadził klase w powietrze...
Wiem, ze oboje nie mieli rodziny, wiec chyba byli samotni.
Z kolei moj tata chyba pił na początku własnie po to by zblizyc sie do kumpli, bo w miejscu w którym mieszkamy jak facet z facetem chce sie spotkac pogadac, musi sie napic.
Pozniej zaczela pic mama, a pierwsze wieksze ilosci alkoholu dostawala od niego, wiec sie chyba w tym piciu zblizyli;,
A teraz?
Tata potrafi pic z kumplami, a mama bardzo rzadko wypija wiecej niz drinka czy dwa w towarzystwie.

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 14:52

Wiedźma napisał/a:
utopia napisał/a:
może również dotykamy forum?

O! To w takim razie ja też jestem trzeźwiejoholikiem... :?


:brawo:

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 14:56

dorcia100 napisał/a:
bojaźń wychylić nos dalej,


Dalej ..... ? Poza forum ? :p

Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 19:20

Beniamin napisał/a:
Dalej ..... ? Poza forum ?


nie mój drogi- poza sale meetingową, poza sale na terapii - poza własne uzależnienie- nie samym uzależnieniem człowiek żyje - chodzi o to aby nei zamieniac uzależnień na inne - tylko pozostawić je gdzieś za sobą

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 19:40

moja droga zmierzam do tego że część z Forumowiczów nie wychyli nosa poza to forum, więc krytyka czy analiza aowców jest zgoła nie na miejscu
Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 19:54

mój drogi- nie krytykujemy aowców- sama do nich należę- a wszystkich którzy mają stracha przed życiem- tym z problemami tym z zagrożeniami- czy nie na tym polega trzeźwienie aby się wychylić i po prostu żyć?

druga sprawa- czy nie jest tak że jak problem samotności znika zniknie tez alkoholizm? - czy nie właśnie na tym to polega że żyjemy normalnie i w którymś momencie jak to kiedyś pięknie Monka ujęła zwyczajnie nie jest nam potrzebny?

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 20:04

Całkowicie się z Tobą zgadzam, jak widać nie zrozumieliśmy się. Zaniepokoiło mnie jedynie rozpoczęcie tematu i właśnie z nim się nie zgadzam.
Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 20:12
Temat postu: Re: wpływ samotności na alkoholizm
utopia napisał/a:
chorobę alkoholową traktuje jako lekarstwo na samotność


Ja mam zgoła inne doświadczenia, ale oczywiście każdy ma prawo do swoich, i wyciągania z nich wniosków.

wolf - Sob 07 Lut, 2009 21:05

ja bym raczej napisal o wplywie alkohlizmu na samotnosc ,a nie na odwrot.
zreszta?..........poki sie pije, wszystko wyglada jak krzywym lustrze
.
a gdy sie pic przestaje?.........lepiej widac wszystko wokol
to dosc banalne

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 21:09

:brawo:
Jacek - Sob 07 Lut, 2009 23:07

alkohol to magnes
do póty był to i towarzycho było :szok:

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 23:16

czasem pije się samemu
Bebetka - Sob 07 Lut, 2009 23:18

Beniamin napisał/a:
czasem pije się samemu

Ja zawsze piłam sama czy raczej w samotności cf2423f

Jacek - Sob 07 Lut, 2009 23:22

Beniamin napisał/a:
czasem pije się samemu

no
tak właśnie mawiają że nikt Ci nie wlewa

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 23:22

Bebetka napisał/a:
Beniamin napisał/a:
czasem pije się samemu

Ja zawsze piłam sama czy raczej w samotności cf2423f


wspomnień "czar" cf2423f

yuraa - Sob 07 Lut, 2009 23:27

a ja własnie jestem sam w domu
pani do mamy pojechała na łykend
parę lat temu to bym rządzil
a teraz mam forum i dobrze mi

Bebetka - Sob 07 Lut, 2009 23:27

Cytat:
wspomnień "czar"

raczej koszmaru czar.....brrr dobrze, ze to juz wspomnienie tylko :)

Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:34

kobiety piją w samotności raczej- i może dlatego taka rozbieżność w naszym myśleniu

faktem jest ze wielu boi sie samotnosci bo pijąc mieli towarzystwo i teraz latają po 5 razy w tygodniu na meetingi bo choć tam mogą znaleźć kumpli

trudno jest wrócić no normalnego życia bo wielu z nas takiego nie zna- jak dzieci uczymy się co to trzeźwa dorosłość- odpowiedzialność-konsekwencje- kiedyś tego nie musieliśmy robić bo chlaliśmy teraz tego się uczymy a jeszcze nie wielu się nauczy:(

Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 23:36

Tak, złe wspomnienie. Choć teraz bardzo motywujące do trzeźwienia.
Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 23:38

utopia napisał/a:
kobiety piją w samotności raczej- i może dlatego taka rozbieżność w naszym myśleniu

faktem jest ze wielu boi sie samotnosci bo pijąc mieli towarzystwo i teraz latają po 5 razy w tygodniu na meetingi bo choć tam mogą znaleźć kumpli

trudno jest wrócić no normalnego życia bo wielu z nas takiego nie zna- jak dzieci uczymy się co to trzeźwa dorosłość- odpowiedzialność-konsekwencje- kiedyś tego nie musieliśmy robić bo chlaliśmy teraz tego się uczymy a jeszcze nie wielu się nauczy:(


"niektórzy" również pili w samotności

terapia 5 razy w tygodniu

Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:39

hej nie wszystkie były takie złe:)

ciesz sie że w tym wieku się zatrzymaleś a nie po 70 tce- całe zycie przed nami:)

montreal - Sob 07 Lut, 2009 23:40

Ostatnie jakieś dwa lata mojego picia to picie samotne. Nie chciałem pić z kimś. Oczywiście zdarzały się imprezy, czy "przypadkowe spotkania kumpli na ulicy Lipowej", ale piłem sam.
Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:45

może czas w końcu cos z tym zrobic monti- dobrze Ci z tym?
Beniamin - Sob 07 Lut, 2009 23:46

To chyba jakiś schemat, wielu z nas tak robi. Czy to wstyd pojawiający się na pewnym etapie, głęboko zakorzenieny w podświadomości.
montreal - Sob 07 Lut, 2009 23:46

Z piciem, Utopio?
Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:48

tak - z piciem
montreal - Sob 07 Lut, 2009 23:48

Myślisz, że piję nadal?
Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:50

ja tam wstydu nie mialam- wielu ludzi w koło mnei duzo piło- ja po prostu lubiłam w samotności pić- na początku wstydem było nie pić gdy wszyscy pili- porąbane to wszystko- a powinno byc odwrotnie

na całe szczęście wyzbyłam sie tego wszystkiego i dobrze mi- pozbyłam sie wszystkich trujacych mnei ludzi i znalazłam spokój- trwało to par ę lat ale stało sie :)

Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:51

monti- nie jest istotne co ja myślę-

pijesz czy nie pijesz?

montreal - Sob 07 Lut, 2009 23:54

pewnie, że nie. Od paru miesięcy, choć nie liczę od kiedy. A wyglądam na wciąż nietrzeźwego? :)
Anonymous - Sob 07 Lut, 2009 23:55

nie- wyglądasz na smutnego
Bebetka - Sob 07 Lut, 2009 23:56

utopia napisał/a:
ja tam wstydu nie mialam- wielu ludzi w koło mnei duzo piło- ja po prostu lubiłam w samotności pić-

Ja piłam w samotności bo właśnie czułam okropny wstyd dlatego, ze piję. Nie mogłam wrecz sobie z tym uczuciem poradzić....to było jak obłęd.

montreal - Sob 07 Lut, 2009 23:59

Smutek to szlachetne uczucie. Uczy i buduje. Poskromiłem swój Smutek, ale nie mam zamiaru się go pozbywać. W sumie to nawet chyba od urodzenia składam się z Niego.
Anonymous - Nie 08 Lut, 2009 00:00

wiesz dobrze jeśli pojawia się i znika - gorzej jak towarzyszy na codzień-

smutek wiążę sie z samotnością

Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:02

montreal napisał/a:
Smutek to szlachetne uczucie. Uczy i buduje. Poskromiłem swój Smutek, ale nie mam zamiaru się go pozbywać. W sumie to nawet chyba od urodzenia składam się z Niego.


mnie go ktoś wytatuował na piersi

wymazać się nie da, czasem tylko koszulą zakryć

montreal - Nie 08 Lut, 2009 00:03

To jakaś cząstka mnie. Nie pojawia się i nie znika, tylko jest. Czasami daje znać o sobie mocniej, czasami nic nie mówi, ale jest cały czas. I jest tylko w pewnym stopniu związany z chlaniem, czy z trudem nie picia.
Anonymous - Nie 08 Lut, 2009 00:06

Beniamin napisał/a:
wymazać się nie da, czasem tylko koszulą zakryć


czas to zmienić:) życie jest piękne i zabawne nawet:) ja lubie się śmiać choć tez czasem mam dzień że jestem smutna i nie umiem tego zmienić- ale nie trwa to długo- z fajnymi ludźmi pracuję w domu mam córke która stale sie śmieje- więc nie mam kiedy sie smucić :)

chłopcy- można to zmienić:)

montreal - Nie 08 Lut, 2009 00:09

Ale ja nie chcę tego zmieniać. Życie jest piękniejsze z moim Smutkiem.
Anonymous - Nie 08 Lut, 2009 00:13

piękniejsze ze smutkiem? ciekawa teoria- napisz cos więcej o niej, rozwiń myśl.
Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:13

montreal napisał/a:
Ale ja nie chcę tego zmieniać. Życie jest piękniejsze z moim Smutkiem.


Trochę to przerażające co Piszesz. Ja chcę się go pozbyć, wiem że tak zupełnie się nie da. Ale chcę by nie był tym przeważającym uczuciem.

Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:19

Tak sobie myślę .... może by tak go oswoić.
montreal - Nie 08 Lut, 2009 00:20

Nie wiem jak to wytłumaczyć. To może kwestia odczuć, ktorych nie można w słowach przelać na ekran? mnie smutek pcha do tworzenia. Obojętnie, czy własnej małej sztuki, czy po prostu budowania w jakimś sensie siebie samego. A sztuka zawsze mnie trzymała przy mocnym, silnym trwaniu w życiu. I, paradoksalnie, jest to cholernie radosne. Nie mylę Smutku ze zdołowaniem, bo to co innego. Tak. Mój Smutek sprawia, że jestem szczęśliwszy. Chyba tak...
Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:24

montreal napisał/a:
czy po prostu budowania w jakimś sensie siebie samego. A sztuka zawsze mnie trzymała


Nie zapominaj że do tej pory w tej "budowli" podstawowym spoiwem był alkohol.

Jacek - Nie 08 Lut, 2009 00:26

co tu za poezja się tworzy
montreal - Nie 08 Lut, 2009 00:28

Nie pisałem teraz o nim. Biorę to pod uwagę, ale myślę, że to kwestia czegoś innego. jest wiele ważnych słów, które przyszły do mnie, kiedy uświadomiłem sobie, że z alkiem sobie nie radzę. Smutek do nich nie należy. Tak myślę.
Jacek - Nie 08 Lut, 2009 00:31

myślę Monti że masz rację charakteru nie zmienisz ,co najwyżej postępowanie
a więc bądź sobą ,bo udawać kogoś kim się nie jest ,to dopiero smutna makabra

Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:33

Biorę to pod uwagę ??? Musisz to zrozumieć i zaakceptować, to u nas pewne. To on za nas myslał, tworzył, aż wreszcie kierował całym życiem. Chciałbym usłyszeć "wiem to" zamiast "tak myślę".
montreal - Nie 08 Lut, 2009 00:42

Może to i mój błąd, ale nigdy nie nadawałem alkowi, czy nałogowi cech ludzkich. "To on za nas myslał, tworzył, aż wreszcie kierował całym życiem" - napisałeś. Nie - według mnie. To cały czas byłem ja sam.
Jacek - Nie 08 Lut, 2009 00:46

montreal napisał/a:
Nie - według mnie. To cały czas byłem ja sam.

ale nie ten sam

Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:46

Mam odmienne zdanie, ale dobrze. Powiedzmy że był okularami przez które patrzyliśmy na życie. Przysłaniał wszystko na co patrzyliśmy, nie wyłączając odbicia w lustrze.
montreal - Nie 08 Lut, 2009 00:48

Zawsze traktowałem nałóg jako rodzaj pewnej specyficznej anomalii. I w sumie chodzi nam chyba o to samo.
Beniamin - Nie 08 Lut, 2009 00:56

anomalia nieprawidłowość, odchylenie od ogólnej reguły, od normy.
anomalny nieprawidłowy; anormalny.

wolę jednak określenie - choroba emocji

Nie jesteśmy gorsi, codziennie stawiamy czoła temu, czemu wielu nie dałoby rady. Przyznajemy się do tego, a to wielka odwaga.

montreal - Nie 08 Lut, 2009 01:13

nie twierdziłem nigdy, że jesteśmy gorsi. Świadomie nie twierdziłem, że ja jestem gorszy od innych, bo każdy jest jaki jest. Myślę, że zostaliśmy czegoś pozbawieni (kurdę.. skąd ten mój nastrój na takie rozmowy...?). Każda choroba, która nie kwalifikuje się do całkowitego wyleczenia jest dla mnie nieprawidłowością. myślę, ze chodzi nam o to samo, innego nazewnictwa tylko używamy.
wolf - Nie 08 Lut, 2009 07:56

montreal napisał/a:
Ale ja nie chcę tego zmieniać. Życie jest piękniejsze z moim Smutkiem.

Monti........przeciez nikt Cie nie chce okrasc z Twojego smutku. zycie bez smutku?.......to by byl sen idioty.
przeciez dlatego mowia o czubkach "wiecznie usmiechnieci"..........
ja tam lubie swoje smutki, nostalgie, watpliwosci, nawet lubie swoje sumienie nieczyste. lubie poza tym aldente, gierymskiego, braci marx, queen, lubie czas marnotrawic na gapienie sie w niebo, lubie bluznac czasem i posmiac sie jak kretyn z byle bzdury.

Nik@ - Nie 08 Lut, 2009 10:43

bez smutku nie byłoby radości....

ja tam często bywam smutna...i chyba trochę go (smutek) poskromiłam...
ale z dołowaniem się mam większy problem...trochę to destrukcujne....

a smutek..paradoksalnie....czasem motywuje do działania

Jagna - Nie 08 Lut, 2009 11:00

stara@ napisał/a:
a smutek..paradoksalnie....czasem motywuje do działania


Wcale nie paradoksalnie . Wtedy umiemy zajrzeć w siebie, skupić się na wnętrzu. Smutek i radość -oba uczucia są nam potrzebne. Ważne jednak, byśmy nie pławili się w tym smutku na własne życzenie, za długo. Mnie najwyraźniej pasowało przez długi czas kreowanie się na ofiarę, osobę smutną, pokrzywdzoną przez los i takie tam. Cztery lata się hustałam z depresją, dopóki nie przestałam pić- ale to mało, dopóty nie wyszłam sama świadomie z roli ofiary.

Nik@ - Nie 08 Lut, 2009 11:12

Jagna napisał/a:
Ważne jednak, byśmy nie pławili się w tym smutku na własne życzenie, za długo.


własnie!

stiff - Nie 08 Lut, 2009 11:18

Jagna napisał/a:
Ważne jednak, byśmy nie pławili się w tym smutku na własne życzenie, za długo.

W takim przypadku szybko muszę oderwać się od takiego myślenia,bo wiem ,ze może to doprowadzić mnie do chęci szybkiego ukojenia smutku...

ysae - Sob 13 Paź, 2012 10:12

Kiedys sobie zapisalam, co mi daje moj 'narkotyk' : nie ma fochow, nie odrzuca, nie ignoruje, nie ma problemow ze soba, nie ucieka, nie ma pretensji itd. I nagle zobaczylam, ze stworzylam liste rzeczy, ktore nie odpowiadaja mi w ludziach...
Janioł - Sob 13 Paź, 2012 10:16

Cytat:

W moim przypadku nieumiejetnosc budowania relacji miedzyludzkich jest przyczyna uzaleznienia
myślisz że jak wyeliminujesz przyczyny to poradzisz sobie z uzależnieniem ? mnie się wydaje że może to byc jedna z przyczyn i to wielu

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group