WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Opowiedzcie mi jak wyszliście z nałogu?
Toksyczna - Pią 13 Maj, 2011 23:48 Temat postu: Opowiedzcie mi jak wyszliście z nałogu? Witajcie:)
Próbuje się tu odnaleźć. Jestem pierwszych parę godzin, na początku wbiłam się w temat nie widząc, że pisze nie tam gdzie trzeba ale bardzo mili użytkownicy uświadomili mnie o tym
Wiem już, że powinnam zacząć od siebie zanim zacznę próbować ratować Ojca ale mimo to chętnie posłucham Waszych rad jak spróbować pomóc wyjść z nałogu, cenne rady z doświadczenia zawsze się przydadzą, więc jeśli ktoś chciałby mi pomóc będę ogromnie wdzięczna. Jak rozmawiać i uświadomić takiej osobie by podjęła leczenie?
Jestem na świecie po to by spróbować, nic nie tracę a mogę zyskać wiele, nie tylko dla siebie ale i dla moich najbliższych
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim silnej woli przetrwania w trzeźwości i nie poddawania się, każdy dzień bez alkoholu jest sukcesem i takich dni życzę najwięcej, to uszczęśliwia najbliższych, w sumie tak nie wiele trzeba- pomyśleć w końcu nie tylko o sobie ale o kimś kto chciałby mieć normalne życie razem z osobami, których się kocha.
Żeglarz - Sob 14 Maj, 2011 07:13
Toksyczna napisał/a: | Witajcie:) |
Witaj Toksyczna
Mam na imie Paweł i jestem współuzależniony. Moja żona jest lekomanka, a w młodości była narkomanką.
Toksyczna napisał/a: | Jestem na świecie po to by spróbować |
W ten sam sposób ja myślałem, myślę. Kieruje tym odpowiedzialność za drugiego człowieka i miłość do niego, ale również kierują tym nasze marzenia (czasami nierealne) Toksyczna napisał/a: | chciałby mieć normalne życie razem z osobami, których się kocha |
Ciężko jest zmieniać drugiego człowieka, wg tego co my sobie wymarzymy. Jeżeli on tego samego nie chce to jest wręcz niemożliwe.
Owszem, są metody wpływu na drugiego człowieka, żeby sobie uświadomił swoje destrukcyjne zachowania, ale ta metoda polega na tym, że musi doświadczyć konsekwencji swojego zachowania.
Można przeprowadzić "interwencję" (poszukaj wśród tematów Dromaxa). Należy postawić granice, których w swoich zachowaniach osoba destrukcyjna nie może przekraczać. Trzeba określić konsekwencje niewłasciwego zachowania. Trzeba przemyśleć i wprowadzić w życie zasady swojego postępowania w sytuacji, gdy osoba ta nie dostosuje się do oczekiwań.
I w tym wszystkim należy być konsekwentnym do bólu (drugiej osoby i własnego).
Jeżeli nasze działania nie przynoszą porządanych efektów, a my nie jesteśmy w stanie akceptować zachowań, wówczas musimy uznać swoją bezsilność i zaplanować swoje życie z dala od tej destrukcyjnie na nas wpływającej osoby.
I paradoksalnie może to się okazać najlepszą pomocą dla niej.
Jednym z kluczowych momentów mojej terapii było stwierdzenie przez terapeutę i uświadomienie sobie przeze mnie, że najlepszą pomocą dla osoby uzależnionej jest brak tej pomocy.
Pozdrawiam i życzę Ci wszystkiego najlepszego
PS. Dlaczego masz taki właśnie nick?
Klara - Sob 14 Maj, 2011 07:21
Żeglarz napisał/a: | Można przeprowadzić "interwencję" |
http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html
Wczoraj w sąsiednim dziale podałam Ci linki do wielu cennych wiadomości, ale znajdziesz je też sama m. innymi na naszym forum w tematach "Przyklejonych" to znaczy u góry każdego z "poważnych" działów, czyli "Współuzależnienie", "Dorosłe Dzieci Alkoholików" oraz "Alkoholizm"
pterodaktyll - Sob 14 Maj, 2011 08:08
Żeglarz napisał/a: | Jednym z kluczowych momentów mojej terapii było stwierdzenie przez terapeutę i uświadomienie sobie przeze mnie, że najlepszą pomocą dla osoby uzależnionej jest brak tej pomocy. |
Jako alkoholik z wieloletnim stażem picia podpisuję się pod tym wszystkimi skrzydłami, jakie mam. Ja zacząłem naprawdę trzeźwieć dopiero wtedy, kiedy żona się ze mną rozwiodła i zostałem zupełnie sam w tej "walce" o trzeźwość.
Toksyczna - Sob 14 Maj, 2011 13:02
Dziękuje Wam serdecznie za cenne wskazówki
Żeglarz napisał/a: | PS. Dlaczego masz taki właśnie nick? |
Paweł mam na imię Justyna
Toksyczna wzięła się w mojej głowie wczoraj, może dlatego, że moje samopoczucie nie było najlepsze ale generalnie nie wiąże się typowo z moją osobowością, może czasem wydaję mi się, że otacza mnie "toksyczny świat", w którym czasem nie potrafię się odnaleźć ale nikt nie powiedział, że będzie lekko więc przyjmuję wszystko takim jakie jest i wciąż mam nadzieję na lepsze jutro.
pterodaktyll napisał/a: | Ja zacząłem naprawdę trzeźwieć dopiero wtedy, kiedy żona się ze mną rozwiodła i zostałem zupełnie sam w tej "walce" o trzeźwość. |
Czasem się zastanawiam dlaczego musi być tak, że trzeba stracić wszystko by dojrzeć do podjęcia właśnie decyzji o podjęciu trzeźwości i jak głębokie jest to dno, na które trzeba upaść, by powstać i zacząć żyć... Gdzie jest to dno u mojego Ojca...?
Klara napisał/a: | linki do wielu cennych wiadomości |
Dziękuje za linki, powoli zapoznaję się z tematem.
Jacek - Sob 14 Maj, 2011 13:20
cześć Justynka
Toksyczna napisał/a: | Wiem już, że powinnam zacząć od siebie |
więc może na początek tak od tego
Toksyczna napisał/a: | czasem wydaję mi się, że otacza mnie "toksyczny świat", |
świat jest taki jaki być powinien
a to my się wkręcamy tak jak chcemy
Tomoe - Sob 14 Maj, 2011 14:02
Toksyczna napisał/a: |
Czasem się zastanawiam dlaczego musi być tak, że trzeba stracić wszystko by dojrzeć do podjęcia właśnie decyzji o podjęciu trzeźwości i jak głębokie jest to dno, na które trzeba upaść, by powstać i zacząć żyć... Gdzie jest to dno u mojego Ojca...?
|
A po co się nad tym zastanawiasz?
Nikt na świecie nie zna odpowiedzi na pytania, które zadajesz.
Szukasz czegoś, czego nie da się znaleźć.
Mój ojciec nigdy nie wytrzeźwiał. Zmarł w wieku 52 lat.
Podobnie jak ponad 95 procent alkoholików, którzy nigdy nie trzeźwieją za życia.
Jacek - Sob 14 Maj, 2011 14:56
Toksyczna napisał/a: | Czasem się zastanawiam dlaczego musi być tak, że trzeba stracić wszystko by dojrzeć do podjęcia właśnie decyzji o podjęciu trzeźwości i jak głębokie jest to dno, na które trzeba upaść, by powstać i zacząć żyć... Gdzie jest to dno u mojego Ojca...? |
Justyś ty pytasz o słaby punkt ugodzenia ,który by to dał do działania w podjęciu trzeźwości
gdyż samo dno widzą wszyscy wokół,tylko nie sam alkoholik
a dzieje się to tak,gdyż alkoholik boi się o utratę własnej godności
i tak dumny z obrony swej własnej godności jest zaślepiony
i popija sobie dalej,nie zdając sobie sprawy że traci wszystko w okuł
a zauważa to dopiero wtenczas gdy jest to wyraźnie zauważalne
zazwyczaj już wtedy gdy trudno to już odkręcić
najczęściej spotykanymi są
- konflikt ze zdrowiem
- konflikt z prawem
- utrata rodziny (opuszczenie rodziny alkoholika)
Żeglarz - Sob 14 Maj, 2011 22:34
Witaj Justyno,
Toksyczna napisał/a: | czasem wydaję mi się, że otacza mnie "toksyczny świat", |
Na toksyczność świata, a w zasadzie ludzi, polecam ciekawą książkę, która dla mnie osobiście była odkryciem ubiegłego roku. Nosi ona tytuł "Emocjonalne wampiry". Autorem jest amerykański psycholog Albert J.Bernstein. Trochę na jej temat możesz poczytać tutaj: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213.
Jeżeli Cie temat zaciekawi to książkę można kupić w empiku lub przez internet.
Pozdrawiam
KICAJKA - Nie 15 Maj, 2011 10:13
Witaj Justynko Ewa wspóluzależniona
Swiata nie zbawisz,rodziców nie naprawisz,ale możesz pomóc sobie.
Złe emocje z "teraz"mogą mieć wpływ na"Twoje jutro"i Twój komfort życia w przyszłości jako DDA może być zaburzony
Zadbaj o siebie teraz
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 12:53
Sądzę, że powinnaś tacie postawić konkretne alibi i się go trzymać. Pokazać że potrafisz być konsekwentna. Na początek np. "Tato, w niedziele od rano zabieram Cię na spacer przed obiadem. Ale musisz byc trzeźwy, jeśli nie, nie spotkamy się". Pewnie przyjdzie pijany. Wtedy po prostu odejdź. Pokazuj mu, że nie chcesz uczestniczyć w jego chorobie do czego niestety jesteś zmuszana... Najwazniejsze jest pozwolić mu brać odpowiedzialność za swoje czyny, nie brać ich na siebie, typu "tata kupił wódkę na kreskę w sklepie to ja to pokryje". Musisz nauczyć tatę odpowiedzialności za swoje życie. Wierzę, że będzie dobrze. Myślę, że dobrym pomysłem aby namówić tatę na leczenie będzie dobry kopniak- nagraj go np. na telefon podczas gdy jest kompletnie zalany, bądź nagraj mamę na telefon bądź siebie gdy płaczesz z jego powodu i pokaż w momencie kiedy będzie "w miarę trzeźwy". Może to go poruszy na tyle, że zrozumie co takiego robi? Może to nie jest cudowny pomysł, ale jesli rozmowa nie przynosi efektów... Ja bym spróbowała. Na przymusowe leczenie nie ma co liczyć, bo trzeba długo czekać... Wszywka? No jesli uda Ci sie go jakoś namówić... Ewentualnie współna terapia... Spróbuj.Powodzenia.
pietruszka - Pon 06 Cze, 2011 13:36
Truskawka napisał/a: | alibi |
znaczy się ultimatum?
Truskawka - Pon 06 Cze, 2011 13:41
Tak takie ultimatum, ale nie od razu "słuchaj jak nie przestaniesz pić to się nie spotkamy więcej" bo to zabrzmi "jesteś alkoholikiem więc cię nie kocham". Bardziej "Dziś jesteś pijany, a to nie dobrze. Nie chcę się z Tobą widzieć, bo mi przykro kiedy Cię widze w takim stanie".
Wiedźma - Pon 06 Cze, 2011 13:44
Truskawka napisał/a: | Bardziej "Dziś jesteś pijany, a to nie dobrze. Nie chcę się z Tobą widzieć, bo mi przykro kiedy Cię widze w takim stanie". |
I co? Pomogło?
JaKaJA - Nie 12 Cze, 2011 11:32
moja Mama poszła na terapie jak całkowicie się od niej odciełam,przez rok nie miała kontaktu ani ze mną ani z siostrą,to było straszne i dla niej i dla mnie.... Ona potrzebowała ponad roku,ja jednego zdania z ust córki....dno jest inne dla każdego,nie zajmuj się tym bo i tak nie znajdziesz dpowiedzi.... Daj sobie szansę by zacząć normalnie żyć,nikt twojego życia za ciebie nie przeżyje
|
|