WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Trudny proces zmiany siebie
betka - Nie 15 Maj, 2011 22:46 Temat postu: Trudny proces zmiany siebie Na wstepie chce jeszcze raz sie ze wszystkimi przywitac
Jakis czas temu pisalam na forum.Jestem napewno DDA+wspoluzalezniona. Z perpektywy czasu widze ze wczesniej to bardzo uzalam sie nad soba i za caloksztalt obwinialam alkohol.
Kilka miesiecy terepii,mitingi,a takze( chyba wszystkim tu) znane ksiazki wplywaja na to ze pracuje nad zmiana swojego chorego,wypaczonego myslenia.
I stwierdzam ze nie jest to latwe...najtrudniejsze w tym wszystkim jest wyznaczenie zdrowych granic w relacjach z malzonkiem i pozwalam na to aby mnie ranil,jak patrze na swoje zycie wstecz,to mam wrazenie ze dla niego bylam nie partnerka tylko druga mama.
Jestem sama z dziecmi,w domu kazdy z nas ma swoje role,nawet starsza corka zauwazyla ze jest inaczej,lepiej. Przyznaje, nie jest mi latwo,czasami lapie doly i wracaja mysli jak bumerang,,jak by mogloby dobrze,,Malzonek nie pije,chodzi na mitingi,raz w tygodniu odwiedza dziewczynki. Nie chce zyc tak jak dotychczas:w leku,wiecznie zmeczona nadmiarem obowiazkow i ciaglym biegu,wiem tez ze nie mam wplywu na to czy malzonek sie zmieni...a jednoczesnie mam taka nadzieje...najbardziej to doluje
Tak poza tym zycze pogody ducha.
beata - Nie 15 Maj, 2011 23:24
betka napisał/a: | corka zauwazyla ze jest inaczej,lepiej | Bardzo się z tego cieszę słoneczko.Małymi kroczkami,ale zawsze do przodu.
Klara - Pon 16 Maj, 2011 07:31
betka napisał/a: |
Jestem sama z dziecmi,w domu kazdy z nas ma swoje role,nawet starsza corka zauwazyla ze jest inaczej,lepiej. |
To super, że jesteś z dziećmi
Mąż gdy będzie chciał to się zmieni, a Ty przecież sobie poradzisz, prawda?
Witaj ponownie na forum
betka - Pon 16 Maj, 2011 09:57
Niestety jeszcze wyjezdzam. Dzieci zostaja pod opieka mojej mamy.Max moge wyjechac na 6 tyg.wg.opinii terapeuty...moj kontrakt to 5 tyg.za granica -4 do 5tyg w Polsce. W czerwcu przeprowadzam sie do nowego domu,pozniej jeszcze raz jade w czasie wakacji i biore dzieci ze soba,aby zobaczyly troche swiata,one tez bardzo chca pojechac.
Z Karolina duzo rozmawialam,wiele sie wydarzylo nowego,dziecko zaczyna mi sie ,,otwierac,, uczy sie mowic o swoich uczuciach,zachowywac sie jak dziecko.O maly wlos stawalaby sie trzecim doroslym...naturalnie nie jest tak ze ma nic nie robic,pomagamy sobie nawzajem,ta mala tez uczymy nowych zachowan i jestem wdzieczna Bogu,ze daje mi sile.
Najbardziej trudne w tym moim zyciu jest to,ze miomo wszystko,ze mialam bardzo malo wsparcia od strony meza,to czasami lapie sie na tym,ze chcialabym zeby byl z nami...jednak terapia,wsparcie przyjaciol pomaga w odrzuceniu fantastycznego obrazu jego osoby.Ciesze sie ze nie pije ale na efekty trzezwienia jeszcze powinnam poczekac.
Dodatkowo negatywne emocje bombarduja po kontaktach z czlonkami jego rodziny lub mojej,sa to osoby ktore nie uczestnicza w zadnych spotkaniach,ale moja zmiana tez sie im udziela co jest pozytywne.
Ciesze sie ze malymi kroczkami ide do przodu i jest mi z tym dobrze,najwazniejsze dla mnie jest to ze dzieci ucza sie nowych relacji,juz do siebie nie krzycza i zaczynaja sie wzajemnie szanowac
pogody ducha wszystkim
Pati - Pon 16 Maj, 2011 12:30
betka napisał/a: | Ciesze sie ze malymi kroczkami ide do przodu i jest mi z tym dobrze,najwazniejsze dla mnie jest to ze dzieci ucza sie nowych relacji,juz do siebie nie krzycza i zaczynaja sie wzajemnie szanowac |
Fajnie mi się to czyta.
Te malutkie kroczki to nasze sukcesy
Powodzenia życzę.
Żeglarz - Pon 16 Maj, 2011 13:00
Witaj Betko, fajnie że napisałaś;)
Piszesz, ze malymi kroczkami posuwasz sie do przodu, a ja widze, ze to sa kroki siedmiomilowe! Gratulacje!
Tak trzymaj, powodzenia
Paweł
betka - Wto 17 Maj, 2011 23:16
Klara napisał/a: | a Ty przecież sobie poradzisz, prawda? |
Przede wszystkim wierze w to ze sobie poradze,codziennie wieczorem staram sie wymienic kilka rzeczy,ktore sprawiaja mi radosc,ucze sie pozytywnych uczuc do samej siebie.
Żeglarz napisał/a: | Piszesz, ze malymi kroczkami posuwasz sie do przodu, a ja widze, ze to sa kroki siedmiomilowe! Gratulacje!
Tak trzymaj, powodzenia |
Dziekuje Pawel,na razie pracuje nad lekiem,ktory zawsze mi towarzyszyl...Swoje zycie rozgrzebalam az do dziecinstwa...Lek,ktory jest motorem zlosci i negatywnych uczuc razi jak prad,byl uczuciem,ktory mial decydujacy wplyw na mnie.Zrozumialam to gdzies,, po drodze,,naturalnie z moca Ducha Sw. I bardzo trudne jest wybaczenie przede wszystkim sobie za nielad w swoim zyciu, i wyzbycie sie poczucia winy.
Ale zycie to nie tylko ja,rowniez relacje z dziecmi,ich komunikowanie sie miedzy soba...nieraz rece opadaja...one wrzeszcza a ja mowie coraz ciszej,rezultat jest taki ze sie przepraszaja..+konfrontacja z otoczeniem z bliskimi. Rozumiem,ze kazdy jest indywidualnoscia i nie wymagam aby zgadzal sie z moim zdaniem.Kazdy ma swoj punkt widzenia,tylko ze chore relacje wzbudzaja negatywne emocje co burzy wewnetrzny spokoj.
pogody ducha
betka - Pią 20 Maj, 2011 09:21
Witam wszystkich w piekny sloneczny dzien,
dzisiaj mam taki,ktory jest jednym z tych trudnych...jeszcze 15 dni i bede w domu. Tesknie za dziecmi i praca w moim zawodzie,brakuje mi kontaktow z ludzmi i pracy w bialym ,,fartuchu,, ...
Wracam i przeprowadzamy sie do nowego domu jeszcze wiele do zrobienia ale powoli.
Żeglarz - Pią 20 Maj, 2011 22:45
betka napisał/a: | dzisiaj mam taki,ktory jest jednym z tych trudnych |
betka napisał/a: | jeszcze wiele do zrobienia ale powoli. |
Powodzenia
betka - Sob 21 Maj, 2011 18:47
Żeglarz napisał/a: | Powodzenia |
Dziekuje za wsparcie.
Od dzis to tylko 14 dni.
Potem malowanie,zakonczenie przez Karoline szkoly,kupienie jej kreacji na bal w zwiazku z tym,dentysta i kilka innych terminow.
Mam nadzieje ze dam rade zalozyc internet...ale te decyzje musze jeszcze przemyslec i przeliczyc.
betka - Sob 28 Maj, 2011 11:29
Witajcie
Kilaka ostatnich dni mialam koszmarnych,Kasia znowu miala obrzek krtani w zwiazku z grzybem i plesnia w starym domu,Bogu dziekuje ze kazalam mamie podac enkorton,pozniej byli u lekarza,ma ustawione leczenie i jest lepiej,najwazniejsze ze leczy sie ambulatoryjnie.
Strach,niepokoj,nastepnie opanowanie,kilka telefonow w celu umowienia wizyty z lekarzem,zorganizowania transportu,nieprzespanych nocy i niepokojacych mysli i czekanie na skutki leczenia z dala od dziecka.
Dzisiaj jest juz dobrze,rozmawialam z Kasia,jeszcze tylko jeden rosol i bedziemy razem.
Nie wiem czy wam pisalam,starsza corka ma poczucie czasu i rozumie na ile wyjezdzam,mlodszej wytlumaczylam swoja nieobecnosc na ,,rosoly,,.W zwiazku z tym ze w kazda niedziele gotuje rosol(a ona go lubi),Kasia wie ze jade na 4 rosoly(4 niedziele) tak,ze zostal nam tylko jeden
Jak wracam czeka mnie duzo pracy w zwiazku z przeprowadzka.Co prawda jeszcze nie wszystko skonczone,ale nie bede narazac juz dzieci na choroby.
Prosze was o wsparcie i modlitwe o sile.
No i stres w zwiazku wniesieniem spr.o rozdzielnosc majatkowa.
Nie bede mogla tez czesto zagladac na forum poniewaz wstrzymuje sie z decyzja co do zalozenia internetu,ale postaram sie skorzystac z komputera znajomych.Przynajmniej poczte musze odebrac.
Pogody Ducha zycze i kwiatek dla wszystkich
Klara - Sob 28 Maj, 2011 12:44
Betka, trzymam za Ciebie kciuki tak, żeby Ci wszystko gładko i sprawnie poszło.
Również za to, żebyś znalazła pomocników do tej przeprowadzki i za to, żeby dzieciaczki już nie chorowały!
Mam nadzieję, że gdy się już zadomowisz i sprawisz internet, to znów tu zawitasz
P.S. W moim rodzinnym domu też na niedzielny obiad był rosół i (najczęściej) pieczeń z brązowym sosem, ale dla mnie niedzielne powietrze miało czerwony odcień, bo w kalendarzu niedziele były zaznaczane na czerwono
beata - Sob 28 Maj, 2011 13:44
Klara napisał/a: | Betka, trzymam za Ciebie kciuki | Ja też z całych sił zaciskam.
|
|