To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Chroniczny stres, jak żyć po...

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 09:21
Temat postu: Chroniczny stres, jak żyć po...
Od ponad trzech lat żyłem pod silną presją. Problem przygniatał mnie, pomimo tego, że robiłem , co mogłem, aby zmienić moje położenie. Sytuacja stała się tak przytłaczająca, że przerodziła się w permanentny stres. Brak snu, budziłem się o czwartej rano zlany potem i nie mogłem zasnąć, strach, lęk itd itp. Nie o tym, jednak, chcę pisać.
Rozwiązałem problem, dwa tygodnie temu, sytuacja stresowa skończyła się. Często przedtem wyobrażałem sobie, jak będzie wspaniale, spokojnie i beztrosko, kiedy to wszystko się skończy. Niestety, nie osiągnąłem tego. Wystąpiło coś, co powoduje, że piszę o tym, coś co wzbudza mój niepokój.
Już wcześniej zdarzało mi się destrukcyjnie rozładowywać nieprzyjemne emocje za pomocą szybkiej i agresywnej jazdy samochodem. Obecnie jestem w stanie poszukiwania silnych emocji. Przyjemnych i nieprzyjemnych. Muszą być silne, adrenalina musi lać się strumieniami. Doszedłem do stanu, że niebezpieczna jazda samochodem nudzi mnie, poszukuję nowych silnych wrażeń. Skoki spadochronowe? Lotnia? Szybowiec? Samolot? Łażenie po grotach?
Nie wiem, do czego mnie to doprowadzi.
Nie wiem co się ze mną dzieje.
Czy jest to normalna reakcja po przebywaniu w chronicznym stresie? Organizm, podświadomość potrzebuje adrenaliny, aby normalnie funkcjonować? Sprawy wrócą, po jakimś czasie, do normy? A jeśli nie wrócą? Poszukać pomocy specjalisty, czy spokojnie odczekać?
Czy jest to nawrót? Przeleciałem listę. Jest tam zapis o znużeniu dniem codziennym. Nie potrafię tego w prosty sposób z tym powiązać a inne objawy nie występują.
Czy tak zaczyna się kryzys wieku średniego? Młody jeszcze jestem. Planów masa. Nie chcę skończyć jako gostek zafascynowany skórą, chromem i pyr pyrkiem odgłosu pracującego silnika motóra lub lubieżnik szalejący w dyskotece z małolatami.
Poszukuję odpowiedzi, ale najwyraźniej nie potrafię się na nic zdecydować.

pikepopo - Pon 30 Maj, 2011 09:47

Witaj. Ja dla wyluzowania biegam sporo i po takim wysiłku gdzieś wszystko co złe odchodzi. W moim przypadku sport bardzo pomaga . Nie mówię tutaj o jakiejś mistyfikacji znaczy się spacer lub 20 pompek. Normalnie do bulu rozładować napięcie .Mnie pomaga. Ostatnio zfiksowałem na punkcie wspinaczki ścianka skałki :lol: Bardzo zbliżyło nas czyli mnie i żonę do siebie takie wspinanie chodzi tutaj o ubezpieczanie drugiej osoby. Polecam fajna odskocznia. Azazello Ty jako kot powinieneś polubić wspinanie się. Powodzenia :) Daj sobie popalić wysiłkowo a zobaczysz że podziała. :pocieszacz: Wpisz w googla ścianki wspinaczkowe w twojej okolicy i zobacz czy to dla Ciebie czy nie.
Marc-elus - Pon 30 Maj, 2011 09:48

aazazello napisał/a:
rozładowywać nieprzyjemne emocje za pomocą szybkiej i agresywnej jazdy samochodem

Bracie, ja sobie radzę w ten sposób przy dobrych emocjach również, od lat, nawet jak piłem to nic nie potrafiło zastąpić "potrzeby szybkości".
Sądzę że u mnie jest to spowodowane właśnie zamiłowaniem do adrenaliny, z tym że nie ciągnie mnie do treningów sambo(no kiedyś miałem taki pomysł) czy też skakaniu na bungee.
Nie wiem czy się nie doszukujesz na siłę czegoś co być może było w Tobie od dawna, nie jest złe, było tylko uśpione. Teraz wyłazi... nazwij to kryzysem wieku średniego. ;)

Wiedźma - Pon 30 Maj, 2011 10:59

Myślę, że najpierw powinieneś ustalić czy jest to u Ciebie stan naturalny, czy chorobowy.
Skoro znasz przyczynę tego stanu, to masz już połowę roboty za sobą.
Może spróbuj pogadać o tym z psychologiem i dopiero wtedy szukaj sposobów zaspokajania tych potrzeb,
bądź rozładowywania nadmiernych emocji. Bo jak puścisz to na żywioł,
to możesz pakować się w sytuacje niebezpieczne, albo nabrać nawyków kompulsywnych.

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 11:11

pikepopo napisał/a:
W moim przypadku sport bardzo pomaga

Dzięki. Sport to wspaniały sposób na rozładowanie napięcia, zresetowanie myśli i poczucie szczęśliwego, przyjemnego spełnienia. Biegam trzy razy w tygodniu 10 km przełaje, do tego przebieżki i podbiegi. Jest reset, ale przy podnoszeniu systemu pojawia się pytanie: co zrobić, aby łyknąć adrenalinki.
Skałki to faktycznie bardzo przyjemny relaks

Tomoe - Pon 30 Maj, 2011 11:13

W skrócie powiem tak - każda gwałtowna zmiana, nawet zmiana na lepsze, jest przez nas odczuwana jako strata.
W twoim przypadku to jest "strata" czegoś, w czymś funkcjonowałeś trzy lata. Przechodzisz okres odżałowania straty, jakkolwiek idiotycznie to może brzmieć.
To samo przechodzi, na przykład, żona czynnego alkoholika po rozstaniu z nim.

Twój organizm przyzwyczaił się przez trzy lata do funkcjonowania w notorycznym stresie i pod presją, i teraz potrzebuje czasu, aby się odzwyczaić.
Sadzę, że możesz przez jakiś czas, nawet przez dłuższy czas, odczuwać potrzebę "emocjonalnego haju". Ale nie sadzę, aby zdrowe dla ciebie było zaspokajanie tej potrzeby.
Ten "haj" to może być twój sposób zagłuszania uczuć, z którymi nie chcesz mieć kontaktu.
Takie twoje "zastępcze picie".
Bo przecież nie tylko alkoholem można się upajać i nie tylko alkoholem można się upijać.
Na twoim miejscu nie zostawałabym z tym sam na sam. :nie:

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 11:19

Marc-elus napisał/a:
nie ciągnie mnie do treningów sambo(no kiedyś miałem taki pomysł) czy też skakaniu na bungee

Wolę krav magę, do bungee też mnie nie ciągnie, wymaga włożenia niewielkiego wysiłku a adrenalinki też malutko. Nie ma trudności, nie ma wyzwania, nie ma nagrody.

Marc-elus napisał/a:
było tylko uśpione. Teraz wyłazi... nazwij to kryzysem wieku średniego

Nie strasz, człowieku. Skończę jako Hell's Angels fila Parzęczewo? :mgreen:

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 11:27

Wiedźma napisał/a:
Skoro znasz przyczynę tego stanu, to masz już połowę roboty za sobą

Problem polega na tym, że nie jestem do końca przekonany, czy przyczyna jest właściwa, chociaż myślę, ze tak. Poczekam jeszcze troszkę, nie przejdzie pójdę do psychologa.

pikepopo - Pon 30 Maj, 2011 11:29

Mowa o presji i stresie. Ja przez lata kiedy piłem piłem żeby być odważnym i móc rozmawiać "na odwagę" . Teraz uczę się wszystkiego i widzę że stres i spięcie było ze mną i jest cały czas. Teraz muszę się nauczyć radzić sobie bez alkoholu. Mam nadzieję że moje fascynacje sportem nie są jakimś substytutem alkoholu :( Jak teraz patrzę na siebie to tak szczerze d*** jestem i dopiero teraz zaczynam naukę życie. się rozpędziłem:)
aazazello - Pon 30 Maj, 2011 11:34

Mam podobne przemyślenia, nie rozumiem tego co napisałaś poniżej, tzn rozumiem treść, ale nie wiem o co dokładnie tobie chodzi.
Tomoe napisał/a:
Ten "haj" to może być twój sposób zagłuszania uczuć, z którymi nie chcesz mieć kontaktu


Tomoe napisał/a:
Na twoim miejscu nie zostawałabym z tym sam na sam

Toteż zdecydowałem się podzielić i myślę, że mnie nie zostawisz ;)

Jonesy - Pon 30 Maj, 2011 11:55

Ja kiedyś chciałem poszarżować moją cytrynką c3 z fotelikami dziecięcymi. Żona poklepała mnie po kolanie i tako rzecze:
"tatuśku, gdzie kozaczysz tym babskim autkiem na drodze, patrz lewy pas, prawy pas i pobocze. I tam sobie jedź"

;)

Ale ja tam nie miałem nigdy potrzeby adrenaliny. Mam świadomość jak wysokie rachunki wystawia życie za "jazdę na krawędzi"

Sorry za offtopa, ale chciałem coś napisać :)

Flandria - Pon 30 Maj, 2011 12:01

aazazello napisał/a:
Rozwiązałem problem, dwa tygodnie temu,


przyjmij moje serdeczne gratulacje :)

aazazello napisał/a:
Często przedtem wyobrażałem sobie, jak będzie wspaniale, spokojnie i beztrosko, kiedy to wszystko się skończy. Niestety, nie osiągnąłem tego.

może tu leży problem?
rzeczywistość nie jest taka jak wcześniejsze wyobrażenia?

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 13:15

Flandra napisał/a:
przyjmij moje serdeczne gratulacje

Dziękuję :)

Flandra napisał/a:
rzeczywistość nie jest taka jak wcześniejsze wyobrażenia?

Myślę, że nie w tym problem, nie miałem wygórowanych pragnień. Oczekiwałem spokoju, a nie pogoni za nowymi wrażeniami, które napędzać mają moje nadnercza.

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 13:22

pikepopo napisał/a:
moje fascynacje sportem nie są jakimś substytutem alkoholu

Bieganie, bo inne sporty uprawiałem kiedy piłem, od początku po dzień dzisiejszy towarzyszą mojemu trzeźwieniu. W dniu kiedy przestałem pić, założyłem adidasy, wyszedłem z mieszkania i rozpocząłem bieganie. W związku z tym mam do niego olbrzymi sentyment. Pozwoliło przetrwać niejedną trudną chwilę, ale wszystko może przerodzić się, jak słusznie zauważyła wiedźma, w zachowanie kompulsywne. Jednak do czasu, kiedy nie biegasz codziennie półmaratonów wszystko jest ok. :mgreen: Życzę powodzenia i biegów bez kontuzji. Co biegasz? :)

Tomoe - Pon 30 Maj, 2011 13:31

aazazello napisał/a:
nie rozumiem tego co napisałaś poniżej, tzn rozumiem treść, ale nie wiem o co dokładnie tobie chodzi.
Tomoe napisał/a:
Ten "haj" to może być twój sposób zagłuszania uczuć, z którymi nie chcesz mieć kontaktu


Nie umiem tego dokładniej wyjaśnić...
Muszę zostać na tym poziomie "ogólnikowości" bo mam za mało informacji o przyczynach tego twojego trzyletniego chronicznego stresu, a za język cię ciągnąć nie chcę.
Napisałeś, że zamierzasz się wybrać z tym do jakiegoś fachmana, więc myślę, że on ci lepiej ode mnie wytłumaczy, co ci jest. :tak:

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 13:44

Nieważne są konkretne emocje, Tomoe. Ja nie rozumiem, dlaczego po życiu z nieprzyjemnymi uczuciami, nie chcę mieć kontaktu z przyjemnymi, bo domyślam się, że to mają być te, z którymi nie chcę mieć kontaktu.

Tomoe napisał/a:
zamierzasz się wybrać z tym do jakiegoś fachmana

Jeszcze zaczekam, nic złego się nie dzieje, nie wprowadzam w życie żadnych destrukcyjnych pomysłów. Jest to dla mnie zupełnie nowy stan i myślałem, że ktoś miał podobne doświadczenia. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że być może z długotrwałym stresem, a w zasadzie z adrenaliną, jest podobnie jak z alkoholem, lub nikotyną. Przez jakiś czas organizm domaga się, ponieważ tak nauczył się funkcjonować, stopniowo te potrzeby są coraz mniejsze, aż zanikają. Poczekam, będę obserwować i na tej podstawie zastanowię się czy warto iść do specjalisty, czy też nie.

Flandria - Pon 30 Maj, 2011 13:49

mój analityczno-logiczny umysł widzi w tym pełną nieścisłość:

aazazello napisał/a:
nie miałem wygórowanych pragnień. Oczekiwałem spokoju


może spokój to jednak było wygórowane pragnienie ?

byłeś kiedyś w życiu spokojny w sposób w jaki to sobie wyobrażałeś? Nasze życie to (zdaje sie) ciągła kontynuacja ... Nieświadomie powielamy jakieś tam schematy ...
Przez 3 lata żyłeś w stresie .., a wcześniej? jako czynny alkoholik pewnie nie wiodłeś spokojnego życia, sam alkoholizm pewnie też nie wziął się z wszechogarniającego Cię spokoju ...
to oczywiście tylko takie moje gdybanie ... :)

Tomoe - Pon 30 Maj, 2011 13:50

aazazello napisał/a:
być może z długotrwałym stresem, a w zasadzie z adrenaliną, jest podobnie jak z alkoholem, lub nikotyną


Owszem, ja również przypuszczam, że może być tak jak mówisz. :tak:
I właśnie dlatego ci próbowałam zasugerować, że ta potrzeba "podwyższonego poziomu adrenalinki" powinna być wygaszana metodą przeczekania jej, a nie jej zaspokajaniem. :)

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 14:03

Flandra napisał/a:
byłeś kiedyś w życiu spokojny w sposób w jaki to sobie wyobrażałeś? Nasze życie to (zdaje sie) ciągła kontynuacja ... Nieświadomie powielamy jakieś tam schematy ...
Przez 3 lata żyłeś w stresie .., a wcześniej? jako czynny alkoholik pewnie nie wiodłeś spokojnego życia, sam alkoholizm pewnie też nie wziął się z wszechogarniającego Cię spokoju

Prowadzenie życia spokojnego nie jest tożsame ze wszechogarniającym spokojem, raczej z nudą a wszechogarniający spokój to ostatni stan, w którym chciałbym się znajdować. Kiedy pisałem o spokoju, użyłem skrótu myślowego. Miałem na myśli oddalenie emocjonalne, psychiczne i intelektualne od przyczyny stresu.

aazazello - Pon 30 Maj, 2011 14:04

Tomoe napisał/a:
powinna być wygaszana metodą przeczekania jej, a nie jej zaspokajaniem

Nie inaczej, Alu, nie inaczej. :)

Tomoe - Pon 30 Maj, 2011 14:12

aazazello napisał/a:
Miałem na myśli oddalenie emocjonalne, psychiczne i intelektualne od przyczyny stresu.


Hehe... siódmy miesiąc jestem w tym procesie. :roll: A ty byś chciał w dwa tygodnie... :p

Flandria - Pon 30 Maj, 2011 14:13

aazazello napisał/a:
Miałem na myśli oddalenie emocjonalne, psychiczne i intelektualne od przyczyny stresu.

no ok :P
powinnam była napisać "jako alkoholik pewnie nie byłeś oddalony emocjonalnie, psychicznie i intelektualnie od przyczyn stresu" :P (tzn. oddalałeś się sztucznie, z pomocą chemii)

zresztą
tak jak napisałam wcześniej - to tylko moje gdybanie

Marc-elus - Pon 30 Maj, 2011 14:24

Cytat:
Hehe... siódmy miesiąc jestem w tym procesie. :roll: A ty byś chciał w dwa tygodnie...

Już kiedyś zauważyłem że dużo piszesz o procesach, ale mało skupiasz się na celu... ;)
To że Tobie zajmuje to dużo czasu nie znaczy że ma tak być z innymi :p

Tomoe - Pon 30 Maj, 2011 14:28

Cel to ja już dawno osiągnęłam.
"Proces" jest natomiast ceną za osiągnięcie tego celu.
Oczywiście masz rację, że nie u każdego trwa on jednakowo długo. :)

kamil - Pon 30 Maj, 2011 14:30

Marc-elus napisał/a:
Cytat:
Hehe... siódmy miesiąc jestem w tym procesie. :roll: A ty byś chciał w dwa tygodnie...

Już kiedyś zauważyłem że dużo piszesz o procesach, ale mało skupiasz się na celu... ;)
To że Tobie zajmuje to dużo czasu nie znaczy że ma tak być z innymi :p


"Jeden jest tylkorodzajspokojugodny na czele dążeń - spokój sumienia."
Tadeusz Kotarbiński

Marc-elus - Pon 30 Maj, 2011 14:48

A tak na marginesie, to uważam że potrzeba adrenaliny może wynikać z potrzeby rozładowania tego co w sobie nosimy. Może być całkowicie naturalna, potrzebna do zdrowego funkcjonowania niektórych organizmów, więc nie ma co na siłę szukać sposobu żeby nie występowała. Nie wiem jak jest w Twoim przypadku aazazello, więc nie mam rad.
A jak czytam to tak sobie myślę: czy nie idziecie w rozważaniach zbyt daleko? Chcecie być cyborgami, z układem nerwowym regulowanym wizytami na różnego rodzaju terapiach?

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 07:38

Flandra napisał/a:
jako czynny alkoholik pewnie nie wiodłeś spokojnego życia, sam alkoholizm pewnie też nie wziął się z wszechogarniającego Cię spokoju

Fladerko, żyło się , och jakże żyło się niespokojnie, ryzykownie, balansowało się na granicy rzeczywistości.
Oczywiści, że mój alkoholizm nie wziął się ze stanu równowagi psychicznej, ale z deficytów emocjonalnych i psychicznych. Jednak mogę ciebie zapewnić, że za każdym razem kiedy wziąłem do ust pierwszy łyk alkoholu osiągałem wewnętrzny błogostan, wypełniałem się spokojem, układ nagrody, otrzymawszy solidne smarowanie, pracował pełną parą, dopamina przelewała się a ja, ja byłem szczęśliwy. Mogę więc, jako alkoholik praktyk, postawić śmiałą tezę, że jako uzależniony zaznałem wiele stanów błogostanów.
Na tym niestety, jako dyplomowany alkoholik, nie mogę poprzestać, więc tylko krótko: był dzień następny, konsekwencje i cierpienie.

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 07:40

Tomoe napisał/a:
siódmy miesiąc jestem w tym procesie. A ty byś chciał w dwa tygodnie

Pewnie, że był chciał :)
Ja to opowiadać o sobie nie lubię, nie ma o czym, ale ty Tomoe nie powiesz z jakiej przyczyny ten proces? Chodzi o tego gościa, który w tym tygodniu zameldowanie stracił?

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 07:45

Marc-elus napisał/a:
potrzeba adrenaliny może wynikać z potrzeby rozładowania tego co w sobie nosimy

Myślę, że potrzeba adrenaliny to destrukcyjne, mogące prowadzić, jak słusznie zauważyła wiedźma do zachowań kompulsywnych (dzięki Wiedźmo, zapaliło się mnie pomarańczowe światło), niczego nie rozwiązujące (dokładnie tak samo jak alkohol) działanie zastępcze. Sprawy, emocje, które chcesz z siebie wyrzucić, wrócą, nic nie osiągniesz poza chwilowym poczuciem szczęścia. Naprawdę niczego tobie to nie przypomina?

pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 07:57

Kocie :) pisałeś że biegasz 10km 3 razy w tygodniu. A może dasz radę 7 razy po 15 km ??? Ja tak ze swojego podwórka :( biegam że tak powiem do zesrania i mnie pomaga. Może sprawdzisz . A jak zadziała to będę zadowolony. :)
Marc-elus - Wto 31 Maj, 2011 08:00

aazazello napisał/a:
Naprawdę niczego tobie to nie przypomina?

Przypomina, z tym że nie dajmy się zwariować. Oczywiście każdy przypadek wymaga pewnie indywidualnego podejścia, nie ma co generalizować.
Jak to kiedyś Stasiu powiedział po przeczytaniu jakiegoś podręcznika lekarskiego: "Nie stwierdziłem u siebie jedynie raka macicy".

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:18

pikepopo napisał/a:
może dasz radę 7 razy po 15 km

Myślę, że nie dam rady. Jeszcze dwa lata temu trenowałem triatlon. Było to mordercze dla organizmu i czasochłonne. Teraz tylko bieganie, 2 razy w tygodniu basen i weekend z moim ulubionym sportem: kot na kanapie :mgreen:
Czy musisz biegać coraz częściej i coraz dłuższe odcinki, aby czerpać z tego prawdziwą przyjemność, mam na myśli, pewnie wiesz o czym piszę, ten stan, kiedy czujesz się zadowolony, euforyczny, prawie szczęśliwy?
Nie wiem, jak długo biegasz, ale kiedy biegałem codziennie, przetrenowałem organizm i miałem okres totalnego zniechęcenia do wszelkiego wysiłku.

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:19

Marc-elus napisał/a:
Jak to kiedyś Stasiu powiedział po przeczytaniu jakiegoś podręcznika lekarskiego: "Nie stwierdziłem u siebie jedynie raka macicy".
:rotfl: :rotfl: :rotfl:
pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 08:23

No tak też mnie niekiedy dopada stan " mam to w d..." ale mam kolege z którym biegam i mnie zawsze zachęca. Powiem Ci że mnie to sprawia frajdę i jestem dumny z tego że daję radę :) . A co do kota na kanapie to mam dwa. Kocica dachóweczka polska a kotek balijski. W grudniu fajki odstawiłem i dopiero teraz jest power i brak kaszlu :)
aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:28

Wczoraj Dyrekcja Generalna weszła na forum. Przeczytała ten wątek. Dostałem *j**** jakiej od dawna nie pamiętam (oczywiście nazwałem tak naszą rozmowę, podczas której ja głównie słuchałem :) ). Po pierwsze za to, że nie podzieliłem się swoimi potrzebami i obawami, po drugie, że zachowuje się jak nieociosany emocjonalny kołek i takie tam dalej, podważające moją poczytalność i męskość. W każdym razie przeszło, wywietrzały z głowy głupoty
aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:29

pikepopo napisał/a:
W grudniu fajki odstawiłem i dopiero teraz jest power i brak kaszlu

Znaczy się, że jeszcze pół roku temu biegałeś codziennie 15 km i paliłeś?

Tomoe - Wto 31 Maj, 2011 08:29

aazazello napisał/a:
przeszło, wywietrzały z głowy głupoty

Był seks? :rotfl:

Wiedźma - Wto 31 Maj, 2011 08:32

aazazello napisał/a:
Wczoraj Dyrekcja Generalna weszła na forum.

xcc

pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 08:38

no to grubo :) ale skoro skutek jest pozytywny to spoko. Jak coś to pisz ;)
pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 08:39

no nie biegam od 2 lat z przerwami . w tym roku postanowiłem biegać więcej. muszę spalić opony ;) bo mnie strasznie wq... kondycję mam jestem ratownikiem górniczym.
pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 08:41

Tomeo. A co to jest sex :szok:
aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:43

Tomoe napisał/a:
Był seks?

Hehehe a jak myślisz?

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:44

Spoko, Wiedźmo, Dyrekcja jest zainteresowana tylko prostowaniem mnie :wysmiewacz:
a mądre kobiety darzy szacunkiem :skromny:

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 08:47

pikepopo napisał/a:
tym roku postanowiłem biegać więcej. muszę spalić opony

Jeśli od grudnia, z nadwagą, doszedłeś do biegania 15km codziennie, to olbrzymi szacun, bo to znaczy, że masz bardzo silny organizm i wybitny talent do biegania. Jeśli masz czas, spróbuj półmaraton, potem maraton.

pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 08:51

aazazello nadwagi nie miałem tylko jakoś tak w wieku lat 40 zawiązało mi się koło ratunkowe :( ale spala siętłuszczyk i to mnie cieszy. Powiem Ci że jak biegam to mam z tego radochę.
pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 08:52

a tak z innej beczki . Jak ktoś z Krakowa albo okolic to polecam... [link usunięty]
...bo:
Postanowiłam, że na naszym forum wolno reklamować
własne lub zaprzyjaźnione strony internetowe - np blogi, fora, strony firmowe, handlowe itp
pod warunkiem zamieszczenia na tych stronach linku do naszego forum - w ramach wzajemnej promocji.
Od tej chwili linki do stron nie spełniających tego warunku będą z Dekadencji usuwane.
[color=red]
spoko i sorry. nie miałem w zamiarze nic złego. Mądrość na zaś .HIHI

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 09:04

pikepopo napisał/a:
nadwagi nie miałem tylko jakoś tak w wieku lat 40 zawiązało mi się koło ratunkowe
:wysmiewacz:
pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 09:09

Ożesz kanalijo jedna :) no co 178 cm i 82 kg wagi jest oki. A do pracy pod ziemią to trzeba mieć siłę. hihi
aazazello - Wto 31 Maj, 2011 09:25

pikepopo napisał/a:
do pracy pod ziemią to trzeba mieć siłę

hehehe, ale siła z mięśni idzie a nie z koła ratunkowego :mgreen:

pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 09:33

no tak :wysmiewacz: ale w miare jest już opanowane. I z dnia na dzień powietrze uchodzi. A jeszcze dodałem A6W tak że jest oki. :)
aazazello - Wto 31 Maj, 2011 09:35

pikepopo napisał/a:
dodałem A6W

To jakiś środek owado lub chwastobójczy?

pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 09:36

nie :mgreen: przemodel jesteś zapodaj w googla A6W
Wiedźma - Wto 31 Maj, 2011 09:55

aazazello napisał/a:
mądre kobiety darzy szacunkiem :skromny:

Rozumiem, że to o mnie?
Dziękuję - i vice Wersal 54rerrer

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 11:02

Wiedźma napisał/a:
aazazello napisał/a:
mądre kobiety darzy szacunkiem

Rozumiem, że to o mnie?
Dziękuję - i vice Wersal

A mnie, to w pracy chwalą vz4

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 11:05

pikepopo napisał/a:
zapodaj w googla A6W

Aaaaa, to o piwo, tfu, znaczy się sześciopak chodzi. :okok:

pikepopo - Wto 31 Maj, 2011 11:12

hihi tak dokładnie. daje w d***.... ale tłuszczyk spala :mgreen:
Flandria - Wto 31 Maj, 2011 11:27

aazazello napisał/a:
Mogę więc, jako alkoholik praktyk, postawić śmiałą tezę, że jako uzależniony zaznałem wiele stanów błogostanów.

ja pierniczę, aazazello, chyba po chińsku zacznę pisać, żebyś zrozumiał o co mi chodzi :mgreen:

jasne, że zaznałeś wiele "stanów błogostanów" jako czynny alko :p
ale być może do tej pory nie potrafisz ich zaznawać BEZ wspomagaczy?
może się jeszcze tego nie nauczyłeś? bo i kiedy skoro najpierw rozwiązywałeś problemy "łykiem" a ostatnie 3 lata to był hardcore?

aazazello napisał/a:
W każdym razie przeszło, wywietrzały z głowy głupoty

:)

aazazello - Wto 31 Maj, 2011 11:43

Flandra napisał/a:
ja pierniczę, aazazello, chyba po chińsku zacznę pisać, żebyś zrozumiał o co mi chodzi

Przeceniasz moje możliwości, Flanderko, wystarczy troszkę głośniej. Z ciekawości zapytam: którym dialektem władasz?

Flandra napisał/a:
"stanów błogostanów"

Stany błogostany są jak najbardziej prawidłowe w tym miejscu i w tym kontekście. :)
Flandra napisał/a:
ale być może do tej pory nie potrafisz ich zaznawać BEZ wspomagaczy?
może się jeszcze tego nie nauczyłeś? bo i kiedy skoro najpierw rozwiązywałeś problemy "łykiem" a ostatnie 3 lata to był hardcore?

Nie mogłaś od razu wprost a nie ogródkiem nacierasz z lewej flanki. :mgreen: Myślę, że tego nie trzeba się uczyć, to się ma, że tak sobie powiem, w naturalnym wyposażeniu, niezależnie od umysłu i psychiki, to się nazywa emocje. Należy je tylko odmrozić. Natomiast, generalnie, już poważnie, masz rację nie zaznałem w życiu spokoju nie wspomaganego alkoholem, więc może mnie troszkę uwiera, jak nie przymierzając nowy bucik.

Flandria - Wto 31 Maj, 2011 12:00

aazazello napisał/a:
Z ciekawości zapytam: którym dialektem władasz?


to akurat zależy od Chińczyka, którego w danej chwili mam na Skype ;)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group