To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - miłość...współuzależniona

Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:12
Temat postu: miłość...współuzależniona
skończyliśmy na tym....

stara@ napisał/a:
...ja mam taką teorię...moja osobista

wydaje mi się, że miłość trzeźwego człowieka jest bardziej szczera....jeśli można mówić o szczerej lub nie szczerej miłości...

nie wiem czy miłość daje taką wielką siłę żeby wygrać z alkoholizmem....

mam złe doświadczenia w tym temacie


Mnie strasznie ciężko jest odróżnić miłość od współuzależnienia .
ale kiedy to się już uda zrobić i osoba współ.. zacznie wychodzić w to co sama wpadła stwierdzając przy tym, że jeszcze potrafi odróżnić alko od jego choroby (tzn widzi i chorobę i człowieka nie ssalając ich w jedna) to sądze, że jest możliwe.
(No tak, jeszcze alko musi chcieć;, )

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:13

stara@ napisał/a:
nie wiem czy miłość daje taką wielką siłę żeby wygrać z alkoholizmem....
daje, mnie dala milosc do dziecka. Ogromna wiekszosc alkoholikow wygrywa codziennie z nalogiem wlasnie dla milosci.
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:16

Ja nie wiem co mi dało siłę....

Ale w siłę miłości nie do końca wierzę...jednak częściej przegrywamy ze słabościami...

Arhuna - Wto 17 Lut, 2009 22:16

stara@ napisał/a:
nie wiem czy miłość daje taką wielką siłę żeby wygrać z alkoholizmem.....


A'propo
Po co wychodzić z alko jeśli właśnie nie z miłości?
Z miłości do drugiego człowieka lub po prostu, do samego siebie...?

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:18

Cytat:
do samego siebie...?
_________________
Arhuno, wlasnie mialam to dopisac, wyjelas mi to z ust :)
Janioł - Wto 17 Lut, 2009 22:21

z miłości do samego siebie , jak zaczynałem trzeżwieć to jedyne uczucie jakie żywiłem do siebie to pogarda i nienawiść, tylko miłośc do mojej żony ale i jej twarda miłośc pozwoliła mi wytrzeźwieć
stiff - Wto 17 Lut, 2009 22:23

stara@ napisał/a:
nie wiem czy miłość daje taką wielką siłę żeby wygrać z alkoholizmem....

U mnie przegrała na całej lini... :?

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:24

Cytat:
z miłości do samego siebie , jak zaczynałem trzeżwieć to jedyne uczucie jakie żywiłem do siebie to pogarda i nienawiść,

tytez czulam sie jak ostatnia swinia ,mysle ze ogromna wiekszosc alkoholikow ze wzgledu na bliskich decyduje sie zerwac z nalogiem, ale ciagle zastanawia mnie przypadek Bezia z romkowego forum, mysle ze On wytrzezwial wlasnie z milosci do samego siebie.

Arhuna - Wto 17 Lut, 2009 22:26

A tak w ogóle to ten temat był chyba dedykowany Sabatce (tzn sam początek tego wydzielonego wątku- to od niej się zaczęło...).
Mam nadzieję, że się doczyta w Hyde Parku a i przy okazji trafi tutaj:)

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:27

Cos mi sie pokickalo w poprzednim poscie :) Andrzeju , tez czulam sie jak ostatnia swinia ,mysle ze ogromna wiekszosc alkoholikow ze wzgledu na bliskich decyduje sie zerwac z nalogiem, ale ciagle zastanawia mnie przypadek Bezia z romkowego forum, mysle ze On wytrzezwial wlasnie z milosci do samego siebie.
Jacek - Wto 17 Lut, 2009 22:27

Ate napisał/a:
On wytrzezwial wlasnie z milosci do samego siebie.

przychodzi taki moment że zrozumiesz że czas zadbać o siebie

Janioł - Wto 17 Lut, 2009 22:28

Cytat:
przychodzi taki moment że zrozumiesz że czas zadbać o siebie
jak zaczynasz odzyskiwać godnośc i poczucie własnej wartości
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:30

Arhuna napisał/a:
Po co wychodzić z alko jeśli właśnie nie z miłości?


żeby żyć....ale bez miłości jest to zycie jakieś puste....

napiszę Wam w skrócie dlaczego ja juz nie bardzo wierzę w siłę miłości...choć cieszę się, że inni jej doświadczyli....

Spotkałam Kogoś kiedyś (kiedy już piłam)...i pokochałam go "po pijaku" całym sercem...i na moje szczęście trafiło nas w tym samym momencie....
Przeżyłam cudowny rok. Wiecie jak to jest...kochał, szanował, dbał, słuchał, przytulał....i te wszystkie cudowne sprawy, które się ma własnie wtedy kiedy się kocha i jest kochanym....
Tak minął rok. WYjechał na drugi koniec Poslki i popełnił samobójstwo...a wiecie dlaczego? Lekarze powiedzieli: nieleczony alkoholik tak musiał skończyć. Nazwali to psychozą. Przez ten rok nie pił wcale. Był ze mną. Byliśmy razem. Nie wiedziałam, że miał z tym problem. Nie wiedzialam, że przed tym zanim się poznaliśmy pił....sporo...
I zostawił mnie z tym samą....
Minęły 4 lata, a ja dalej nie rozumiem co się stało...nie wiem.
Zaliczyłam rozmowy z psychologiem....która mi powiedziała, że gdyby krótko "przed" był pijany to na pewno by tego nie zrobił. Tylko, że ja jeje nie zdążyłam powiedzieć, że miał 6 promili jak go zbadał ten co to bada na zlecenie prokuratora.

I gdzie tu siła miłości? miłości do kogo...
Dlatego teraz uciekam tak szybko jak się da....ale już nie przed sobą, ale przed miłością i marzeniami. Nie mam ani jednego ani drugiego.

Nie wiem co tam teraz napisaliście jak pisałam to to napisałam, może strzelę jak kula w plot....ale ja po prostu mam takie doświadczenia...i nie chcę takich NOWYCH.

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:31

andrzej napisał/a:
Cytat:
przychodzi taki moment że zrozumiesz że czas zadbać o siebie
jak zaczynasz odzyskiwać godnośc i poczucie własnej wartości
u mnie nadszedl, zaczynam w siebie wierzyc, nie wstydze sie sama siebie pochwalic, kiedys byloby to nie do pomyslenia, chociaz zdarzaja mi sie jeszcze nawyki obwiniania sie o wszystko, ale na szczescie coraz rzadziej.
Mysle, ze bardzo duzo prawdy jest w powiedzeniu, ze milosc przenosi gory.

Beniamin - Wto 17 Lut, 2009 22:33

stara@ napisał/a:
Arhuna napisał/a:
Po co wychodzić z alko jeśli właśnie nie z miłości?


żeby żyć....ale bez miłości jest to zycie jakieś puste....

i nie chcę takich NOWYCH.


AMEN

stiff - Wto 17 Lut, 2009 22:34

Ate napisał/a:
z miłości do samego siebie

Mógłbym tak tez to określić.Choc ja kiedy zobaczyłem jak w rzeczywistości wygląda moje życie,do doszedłem do wniosku,ze stałem sie niewolnikiem alkoholu.Wszystko robiłem ,aby mi ta wolność zabrał.Moje życie to nie były moje rzeczywiste wybory...
A ja przecież kocham wolność i nie mogę pozwolić ,aby alkohol ponownie mi ja zabrał...

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:35

Nie jestes odpowiedzialna za to co zrobil Twoj Przyjaciel Malpko, nigdy, przenigdy nie wolno Ci sie obwiniac. On byl po prostu nieszczesliwy, czlowiek szczesliwy nie targa sie na swoje zycie. Moze wiedzial, ze nie wygra z nalogiem i wolal sie zabic niz zgotowac Ci piekielko na ziemii ?
Osobiscie bardzo Ci dziekuje, ze tak nam tutaj zaufalas i opowiedzialas te poruszajaca historie

Arhuna - Wto 17 Lut, 2009 22:36

Stara, nie wiesz dlaczego to zrobił...
Może własnie dlatego, że zapił nie mógł się z tym pogodzić.
Może nie chciał Cię raznić własnie...
Tego już nigdy sie do wiesz, więc nie możesz przekreślac swojej przyszłości tylko dlatego- tym bardziej, że jesteś jeszcze bardzo młoda 9wbrew swojemu nickowi).

Znasz ten tekst, prawda?

"Czy pierwsza miłość jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą?"

Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:36

stiff napisał/a:
A ja przecież kocham wolność i nie mogę pozwolić ,aby alkohol ponownie mi ja zabrał...


i właśnie dlatego przestałam....i dlatego że bardzo kocham moje dzieci, ale to jest miłość do dzieci...

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 22:36

stara@ napisał/a:
I zostawił mnie z tym samą....


:pocieszacz: Smutna ta Twoja historia miłości Małpko...Nie wiem co powiedzieć, serdecznie Ci współczuję, a zarazem podziwiam, że podniosłaś się, zyjesz, jesteś trzeźwa!

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:39

Po co wychodzić z alko jeśli właśnie nie z miłości?


Cytat:
żeby żyć....ale bez miłości jest to zycie jakieś puste...
. Mozesz tak zyc jeszcze zalozmy 50 lat, ale mozesz tez sprobowac kiedys gdy rany sie nieco zabliznia sprobowac otworzyc sie na milosc, jesli nie sprobujesz bedziesz nieszczesliwa do konca zycia, sama to powyzszymi slowami udowodnilas :|
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:40

Widzisz Ate....takich historii jest wiele...i tu nie chodzi o mnie. Posłuzyłam się tylko soba. A własciwie kawałkiem mojego życia.

W każdym razie nie dowiem się dlaczego tak się stało. Między nami wtedy nic. Nawet sprzeczki nie było. ALe nie o mnie tu chodzi.
Niczego nie przekreślam.

Teraz chcę byc trzeźwa i chcę aby moje dzieci mnie szanowały. Nie odbieram sobie prawa do wyższych uczuć.

Ale....myślę, że miłość do drugiego człowieka daje moc, ale czy tak dużą...tego nie wiem

stiff - Wto 17 Lut, 2009 22:41

Cytat:
Tak minął rok. WYjechał na drugi koniec Poslki i popełnił samobójstwo...a wiecie dlaczego? Lekarze powiedzieli: nieleczony alkoholik tak musiał skończyć.


Jezu zrobiłem to samo ,ale przeżyłem...Tez miałem przerwę w piciu,a wiedziałem,ze nie dam rady i wrócę do picia,a tak bardzo nie chciałem ranić zony i dzieci...

Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:42

Jagna napisał/a:
Nie wiem co powiedzieć, serdecznie Ci współczuję, a zarazem podziwiam, że podniosłaś się, zyjesz, jesteś trzeźwa!


Jagno...nie o to mi chodziło...
podniosłam się bo chciałam żyć....a piłam bo nie chciałam

i tu chyba jest pies pogrzebany...

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:43

stara@ napisał/a:
Ale....myślę, że miłość do drugiego człowieka daje moc, ale czy tak dużą...tego nie wiem
Daje moc, ogromna . Moze, jak na mitingu tylko wysluchaj ludzi, ktorym dala moc, tak sie dzieje naprawde , to nie bujdy.
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:43

po prostu ten cały alkoholizm jest przej****y :->

przepraszam za słowo

stiff - Wto 17 Lut, 2009 22:44

stara@ napisał/a:
W każdym razie nie dowiem się dlaczego tak się stało.

Moze kochał Cie tak bardzo,ze wolał umrzeć jak Cie zranić...
Ale takie gdybanie,to niczego nie zmienia...

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:47

stiff napisał/a:
Moze kochał Cie tak bardzo,ze wolał umrzeć jak Cie zranić...
Ale takie gdybanie,to niczego nie zmienia...
tez to pierwsze co mi przyszlo na mysl.
stara@ napisał/a:
po prostu ten cały alkoholizm jest przej****y :->
no jest, ale przeciez nie musi wlasnie takie byc cale zycie :)
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:47

stara@ napisał/a:
podniosłam się bo chciałam żyć....a piłam bo nie chciałam


dopiero teraz to do mnie dotarło....

Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:49

stiff napisał/a:
Moze kochał Cie tak bardzo,ze wolał umrzeć jak Cie zranić...

nie ma sensu o tym myśleć....

ale miało być tez o współuzależnieniu....

Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:52

czyli chcesz zyc, niech sobie plynie to zycie, w Tobie jest duzo powagi , rozwaznosci, ale i smutku,mysle ze potrzeba duzo czasu zebys nabrala wiary w ludzi, w milosc, umiala ponownie zaufac...zapomniec sie w milosci, pomysl sama, czy to nie piekne?
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 22:55

to jest oczywiste:) i ja wcale taka poważna nie jestem :wysmiewacz:

zamknęłam tamten rozdział

i nawet miało to jakiś związek ze współuzależnieniem...

Ate - Wto 17 Lut, 2009 23:00

Moj maz jest wspoluzalezniony, wiec znam to tylko z jego opowiesci... mimo wszystko moglabym napisac ksiazke.. bezradnosc, bezsilnosc to na poczatku, potem bunt, zlosc, rozpacz, a potem letarg, bylo mu wszystko jedno, az w koncu powoli godzil sie z sytuacja, ktorej nie potrafil no i przeciez nie mogl zmienic. Pod koniec organizowal mi alkohol, dla swietego spokoju 8|
Arhuna - Wto 17 Lut, 2009 23:04

Najtrudniej jest się pogodzić ze swoją bezradnością, bo to przecież oznacza porażkę;,
Skąd mam niby wiedziec, że zrobiłam wszystko?
W którym momencie odpuścić? Na początku, dla swojego dobra, czy gdzieś na koncu, starając się ratowac kochaną osobę i jednoczesnie ztracając siebie?
To oakurat znam z autopsji 8I

Ate - Wto 17 Lut, 2009 23:07

Arhuna napisał/a:
W którym momencie odpuścić?
mysle ze pewnie w chwili gdy zaczyna sie tracic szacunek do samego siebie, nie wiem tego napewno, nie bylam w takiej sytuacji, ale moze wlasnie wtedy?
Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 23:09

no właśnie....tylko gdzie znaleźć odpowiedzi na te pytania...??
każdy jest inny....
chociaż alkoholizm ten sam

a takie bezradne teksty w stylu; jak mnie kochasz to przestaniesz... Może Sabatka (właściwie gdzie Ona się podziewa) tez myśli podobnie..?

stiff - Wto 17 Lut, 2009 23:11

stara@ napisał/a:
jak mnie kochasz to przestaniesz...

Alkohol nie pozwala racjonalnie myśleć i takie obietnice w tym przypadku zawsze sa bez pokrycia...

Nik@ - Wto 17 Lut, 2009 23:12

stiff napisał/a:
Alkohol nie pozwala racjonalnie myśleć


ja myślę, że to my sami nie dajemy sobie często takiej szansy...

Ate - Wto 17 Lut, 2009 23:12

stiff napisał/a:
Alkohol nie pozwala racjonalnie myśleć i takie obietnice w tym przypadku zawsze sa bez pokrycia...
w tym konkretnym przypadku rowniez Sabatka nie mysli racjonalnie, no ale to juz dawno stwierdzlismy :|
Dobra Kochani, lece . Zycze wszystkim dobrej nocy :)

stiff - Wto 17 Lut, 2009 23:25

Ate napisał/a:
Dobra Kochani, lece . Zycze wszystkim dobrej nocy :)

Milych snow.... :D

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 09:33

uzależnienie polega na tym że środek od którego jesteśmy uzależnieni robi nam krzywdę w życiu a my nadal go używamy

miłość nie ma tu nic do rzeczy- uzależnienie to CHOROBA - trudno powiedzieć gościowi który ma raka okrężnicy że z miłości do swojej żony ma przestać być chory

jeśli tak będziemy rozpatrywać uzależnienie jako chorobę- wyjaśni nam się sprawa dlaczego z miłości nie przestaje taki jakiś tam pić

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 09:36

Ale ten gośc co ma raka, tak naprawdę nie ma wyboru, może żyć nadzieją, że wyjdzie z tego.
A ten co ma alko. ma wybór - ratowac siebie dopóki nie jest za późno.

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 09:39

dorcia100 napisał/a:
Ale ten gośc co ma raka, tak naprawdę nie ma wyboru.


dorcia- jak nie ma wyboru? zawsze jest wybór- gość z rakiem może nie poddać się leczeniu i umrzeć

tak samo gość z uzależnieniem- tez może nie poddać się leczeniu i umrzeć- alkoholizm to choroba śmiertelna jak rak.
dorcia100 napisał/a:
A ten co ma alko. ma wybór - ratowac siebie.

dla mnie się to niczym nie różni- może tylko jednym- na alkoholizm umiera się dłużej

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 09:41

Założyłam, że chory na raka podjął leczenie, co też nie gwarantuje wyzdrowienia.
Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 09:42

utopia napisał/a:
dla mnie się to niczym nie różni- może tylko jednym- na alkoholizm umiera się dłużej


zwłaszcza jak "umiera" rozum

Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 09:43

utopia napisał/a:
jeśli tak będziemy rozpatrywać uzależnienie jako chorobę- wyjaśni nam się sprawa dlaczego z miłości nie przestaje taki jakiś tam pić

Fakt, ale po przeczytaniu wypowiedzi niektórych osób, jak widać to własnie miłość pozwoliła im przestać pić! Tym, którym to sie nie udało czy nie udaje, być może zwyczajnie nie chcą przestać pić albo nie kochają naprawdę albo jedno i drugie. Myślę, ze to dość zawiły problem.....każdy z nas jest przeciez inny, chociaz choroba ta sama!

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 09:55

Przecież alko. pije tak długo dopóki ma komfort picia, jak mu sie to zaburzy zaczyna się "jazda".
A alko. też ma uczucia i zapewne kocha, ale dopóki pije ma "pomroczność jasną" i nie będzie w stanie mówić racjonalnie o swojej miłości.

Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 09:59

dorcia100 napisał/a:
ale dopóki pije ma "pomroczność jasną" i nie będzie w stanie mówić racjonalnie o swojej miłości.

Mówić zapewne....tu sie zgadzam, ale kiedy podejmuje decyzję o zaprzestaniu picia, najczęściej jest w tej "pomroczności" albo na "własnym dnie"

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 10:03

Bebetka napisał/a:
Fakt, ale po przeczytaniu wypowiedzi niektórych osób, jak widać to własnie miłość pozwoliła im przestać pić!


Myślę, że to miłość do siebie , resztki miłośći, które tlą się jeszcze w środku, by przezyć.Instynkt samozachowawczy, który doszedł do głosu w chwili wielkiego zagrożenia. Nie sądzę, czy tak do końca alkoholik przestaje pić z miłości do bliźnich....mówi się o dnie w chorobie alkoholowej i wygląda na to , że gdy bilans strat jest na tyle wielki, alkolholik motywuje się do tego, by się ratować, by nie stracić jeszcze więcej. Mogę mówić o sobie, pamiętam że mimo wielkiej miłości do mojego dziecka, matki nie umiałam po prostu przestać, a tak bardzo chciałam. Dopiero , gdy w mojej głowie pojawiło się widmo utraty pracy( choć nikt mnie wypowiedzeniem nie straszył) a co za tym idzie brak mozliwości utrzymania mojego dziecka, być może jego utrata, gdyby np ojciec zabral syna-brr, aż nie chcę nawet wspominać tamtych lęków.To one na ten czas doprowadziły mnie do tego, że widziałam dwa wyjścia- odebranie sobie życia albo zaprzestanie picia. Nie było juz innej drogi, więć ten brak dalszych alternatyw, brak wizji na przyszłość pogonił mnie na terapię. To było moje dno, dla mnie bardzo głębokie, a wiem że każdy ma inne.

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 10:07

Bebetka napisał/a:
Fakt, ale po przeczytaniu wypowiedzi niektórych osób, jak widać to własnie miłość pozwoliła im przestać pić!


uwierz mi babetka że miłość jako powód do zaprzestania picia to nikły procent ludzi którzy wyszli z uzależnienia

druga sprawa jest jeszcze bardziej zawiła

alkoholik przestaje pić dla swojej żony bo bardzo ją kocha- to po pierwsze dlaczego tak późno? czasem 20 lat chleje a przecież kocha żonę- dociera do niego to dopiero po 20 latach? w między czasie bije gwałci kradnie zdradza i jeszcze gorsze rzeczy robi nie gadaj że z miłości to robi?

no i jeszcze jeden aspekt- wiele razy słyszałam o takich przypadkach gdzie alkoholik z miłości przestał pić a potem z ta ukochaną żoną się rozwodzi bo nagle stwierdza że bardziej kocha swoje trzeźwienie i siebie niż żonę która tyle zrobiła dla niego aby w końcu przestał chlać. Po prostu nie umieją już razem żyć.

miłość to marny powód do zaprzestania picia- przynajmniej jednemu na 10 się udaje- sorry tak to wygląda

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 10:08

Jagna
Czyli ktoś lub coś zburzyło "komfort picia".
I z opowieści alko. nigdy nie usłyszałam, że zaprzestał ten ktoś picia bo tak bardzo kochał.
Przeważnie był to strach , lęk o siebie i o to co można stracic.

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 10:16

Dokładnie tak Dorcia 8|
Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 10:17

Jagna, czyli koniec tematu?? :?

Zaprzestanie picia nie ma nic wspólnego z miłością.

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 10:20

Dlaczego kończyć temat ? :) Inni też mają prawo wypowiedzi, może inaczej to widzą.
Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 10:20

Przecież żartowałam.
Jagna - Śro 18 Lut, 2009 10:21

Ja myślę :p
Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 10:30

dorcia100 napisał/a:
Przeważnie był to strach , lęk o siebie i o to co można stracic.

Temat jest bardzo interesujący jak dla mnie.
Ja podjęłam decyzję o leczeniu i nie piję przede wszystkim z miłości, ale własnej, do siebie samej. Podobno jeżeli przestaje sie pić z takich właśnie przyczyn czyli przede wszystkim dla siebie samego, szanse sa o wiele większe. Nie mniej jednak do faktu zaprzestania picia dołącza się tez wiele innych czynników. U mnie podobnie jak u Jagny, był młodszy syn - dodatkową motywacją.
Bardziej moze interesuje mnie zdanie panów w tym temacie. Co oni tak naprawdę czują i myślą o tym. Jak to było z nimi? Alkoholizm u kobiet jest trochę inny.

rufio - Śro 18 Lut, 2009 10:32

Z miłości - raczej nie - ze strachu - obawy utrary czegoś lub kogoś to juz predzej
Miłość - jak sie pije to sie ma np dwie miłości - miłość do żony/męża i miłośc do butelki
Jak przestane pic to zdradze butelke
Jak nie przestane to dalej będę zdradzał/a druga osobe - no i którą miłość wybrac ? Kogo zdradzić ?
Obawa , strach - też może byc prawda
A wygoda - lenistwo - przywyczajenie -? Nie może byc przyczyna zaprzestania picia ?

Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 11:22

rufio napisał/a:
A wygoda - lenistwo - przywyczajenie -? Nie może byc przyczyna zaprzestania picia ?

Czyli jeżeli mamy komfort picia to pijemy - to bardzo bliskie współuzależnieniu drugiej osoby. Wybaczamy, kupujemy być może nawet alkohol, usprawiedliwiamy....to w końcu jest miłość czy tylko samo współuzaleznienie? Tak często przeciez mówi się o tzw. twardej miłości, która jednak pomaga w decyzji o zaprzestaniu picia! Albo ja juz czegoś nie rozumiem?

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 11:34

Bebetka napisał/a:
Tak często przeciez mówi się o tzw. twardej miłości, która jednak pomaga w decyzji o zaprzestaniu picia!


Tak twarda miłość okazywana alkoholikowi to mądra miłość.
Tyle, że nieświadomy swego współuzależnienia partner ( rodzic, dziecko, brat...) nie wie , że tak powienien postępować-zgodnie z zasadami twardej miłości, że to dobre dla alkoholika, a wiec wybacza, jak napisałaś -kupuje alkohol, maskuje skutki alkoholizmu itd.
Dopiero edukacja w temacie alkolizmu i koalkoholizmu pozwala zrozumieć jak kochać "twardo", tego trzeba się nauczyć. Od tego są terapie, mitingi Al-Anon i literatura.

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 15:31

utopia napisał/a:
Bebetka napisał/a:
Fakt, ale po przeczytaniu wypowiedzi niektórych osób, jak widać to własnie miłość pozwoliła im przestać pić!


miłość to marny powód do zaprzestania picia- przynajmniej jednemu na 10 się udaje- sorry tak to wygląda


Tak ? Mnie się udało zaprzestać pić, właśnie z tego powodu. I nie traktuję tego jako coś wyjątkowego. Uważam że każdy kto Kocha prawdziwie w chwili prześwitu świadomości powie dość, i wibierze to co co mamy najwartościowszego .... życie i Miłość do drugiej osoby.

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 15:33

dorcia100 napisał/a:
Jagna
Czyli ktoś lub coś zburzyło "komfort picia".
I z opowieści alko. nigdy nie usłyszałam, że zaprzestał ten ktoś picia bo tak bardzo kochał.
Przeważnie był to strach , lęk o siebie i o to co można stracic.


Pijąć, miałem gdzieś wszystko co mogę stracić. Poza jednym ..... a to już napisałem.

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 15:34

Cytat:
Uważam że każdy kto Kocha prawdziwie w chwili prześwitu świadomości powie dość, i wibierze to co co mamy najwartościowszego .... życie i Miłość do drugiej osoby.
_________________


powiedz to tym wszystkim którzy zaprzestają pić tylko powód tego zaprzestania bierze z nimi rozwód i wracają- naprawdę to trudne tematy

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 15:40

Beniamin napisał/a:
Pijąć, miałem gdzieś wszystko co mogę stracić. Poza jednym ..... a to już napisałem.


Ben, chętnie przeczytam...gdzie to napisałeś, jeśli nieuważnie czytałam Twój watek to sorki. Podaj odnośnik(link).

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 15:45

Jagna napisał/a:
Bebetka napisał/a:
Tak często przeciez mówi się o tzw. twardej miłości, która jednak pomaga w decyzji o zaprzestaniu picia!


Tak twarda miłość okazywana alkoholikowi to mądra miłość.
Tyle, że nieświadomy swego współuzależnienia partner ( rodzic, dziecko, brat...) nie wie , że tak powienien postępować-zgodnie z zasadami twardej miłości, że to dobre dla alkoholika, a wiec wybacza, jak napisałaś -kupuje alkohol, maskuje skutki alkoholizmu itd.
Dopiero edukacja w temacie alkolizmu i koalkoholizmu pozwala zrozumieć jak kochać "twardo", tego trzeba się nauczyć. Od tego są terapie, mitingi Al-Anon i literatura.


Dokładnie tak. Pamiętajmy że nie każdy popadnie we współuzależnienie. Choć nie nazywałbym tego "twardą miłością. Uważam iż jest to wypadkowa społecznych czy kulturowych uwarunkowań wyniesionych z dzieciństwa czy też samego wychowania. Myślę że osoba w której rodzinnym domu picie alkoholu było rzeczą naturalną (oczywiści bez ponoszenia tego konsekwencji), poprzez z pewnością dłuższe tolerowanie faktu picia współmałżonka, łatwiej ulegnie jego manipulacji i da się wciągnąć w cały szereg uwikłań.
Inaczej będzie gdy w domu rodzinnym partnera osoby pijącej, alkohol by "piętnowany", osoba taka być może szybciej i obiektywniej spojrzy na pojawiający się problem odpowiednio reagując na problem.

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 15:52

Jaguś napisałem w poście wyżej, no ale dodam Tobie jeszcze ten link.
http://komudzwonia.pl/vie...ighlight=#23468

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 16:03

utopia napisał/a:
Cytat:
Uważam że każdy kto Kocha prawdziwie w chwili prześwitu świadomości powie dość, i wibierze to co co mamy najwartościowszego .... życie i Miłość do drugiej osoby.
_________________


powiedz to tym wszystkim którzy zaprzestają pić tylko powód tego zaprzestania bierze z nimi rozwód i wracają- naprawdę to trudne tematy


Rozumiem to bardzo dobrze. Ja również nie wiem co będzie ...., ale wiem jedno, WARTO naprawdę qr*a WARTO zrobić wszystko co tylko możliwe dla tego uczucia.

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 16:04

Beniamin
P K P

jak nie znasz tego skrótu wyjaśnię :D

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 16:05

nie wyjaśnisz bo cię wygwiazdkują:) :wysmiewacz: :wysmiewacz: :wysmiewacz:
Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 16:06

dorcia100 napisał/a:
Beniamin
P K P

jak nie znasz tego skrótu wyjaśnię :D


słucham

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 16:08

Pięknie K(qufa) Pięknie :oops:
montreal - Śro 18 Lut, 2009 16:08

PKP - "pięknie, ku***, pięknie"...
Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 16:09

dorcia100 napisał/a:
Pięknie [b]K(qufa) Pięknie [/b] :oops:


To komplement ? Czy mam się obrazić ? :D

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 16:09

Komplex :D

a co TY nie obrażaj się, ale dobrze czasami się :D upewnić

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 16:10

dorcia100 napisał/a:
Komplex :D


Danke :skromny:

Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 16:12

fny
Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 16:16

Beniamin napisał/a:
Inaczej będzie gdy w domu rodzinnym partnera osoby pijącej, alkohol by "piętnowany", osoba taka być może szybciej i obiektywniej spojrzy na pojawiający się problem odpowiednio reagując na problem.

Tutaj się zgodzę z Benem.
W moim domu rodzinnym nie było alkoholu....nigdy nie widziałam ani taty ani mamy pijanych czy pijących. Samo pojęcie alkoholika, do tak nie dawna kojarzyło mi się z tymi co albo w parku siedzą albo pod budką z piwem. Taki obraz wyniosłam z domu.

Jakie to ma przełozenie....ano ma. Do swojego leczenia i problemu podeszłam powaznie i nikt nie musiał mnie do tego namawiać, nie groziła mi też utrata pracy itd. Zrobiłam to jak napisałam wczesniej z miłosci własnej, a przede wszystkim po to aby odzyskać szacunek do samej siebie. Bo tak miałam wpojone i wyniesione z domu.

Gdy nie byłam jeszcze uzalezniona (jakieś 8 lat temu) - bardzo ostro reagowałam na sytuacje, gdy mąż pił. Naraziłam sie również na "odtrącenie" ze strony meza rodziny, kiedy zaprzestałam uczestniczyć w imprezach rodzinnych. Zarzucano mi, ze zadzieram nosa, ze odciagam Go od jego rodziny. A ja widziałam swoje z boku i czym kończyły sie takie imprezy :/

Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 16:21

dorcia100 napisał/a:
iniesie łożko na plecach,
lekarz ją pyta - a Pani co??
-ano ja z AA i niosę posłanie

Nie wiem czy to takie na miejscu, w poważnym temacie :/

montreal - Śro 18 Lut, 2009 16:23

Możemy zacząć przecież płakać...
Bebetka - Śro 18 Lut, 2009 16:28

montreal napisał/a:
Możemy zacząć przecież płakać...

Nie opowiadaj Monti takich rzeczy....bo sam przed chwilą fajnie sie wypowiedziałeś w komentarzach na ten temat.

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 16:50

Beniamin napisał/a:
Jaguś napisałem w poście wyżej, no ale dodam Tobie jeszcze ten link


Dziękuję Beniamin :)

Jacek - Śro 18 Lut, 2009 20:44

utopia napisał/a:
Cytat:
Uważam że każdy kto Kocha prawdziwie w chwili prześwitu świadomości powie dość, i wibierze to co co mamy najwartościowszego .... życie i Miłość do drugiej osoby.
_________________


powiedz to tym wszystkim którzy zaprzestają pić tylko powód tego zaprzestania bierze z nimi rozwód i wracają- naprawdę to trudne tematy

Asiula czy naprawdę,pisałaś to co myślałaś
bo ja tak miałem,i nazywam to,"w imię miłości"

Nik@ - Śro 18 Lut, 2009 20:47

przeczytałam.. :)
prawie dopiero wróciłam z pracy :(

i zgadzam się z Panią Dorcią: "Zaprzestanie picia nie ma nic wspólnego z miłością."

i tak naprawdę....kiedy "wpadłam na pomysł" skończenia wieczorów z alko żadna!! miłosć mnie do tego nie zmusiła....

przede wszystkim strach przed wstydem...śmierci się nie bałam i nie boję. Teraz na trzeźwo wiem, że nie zmieniając nic i nie robiąc nic zrobiłabym największą krzywdę moim dzieciom...które później w dorosłym życiu będą za to "płaciły"...słono: nieudanymi związkami, problemami emocjonalnymi....i tak mozna wymieniać i wymieniać...

a poza tym znam swoje uczucia do mojej matki...i nie chciałabym, żeby moje dzieci choćby w 1% (nie podatku :) ) czuły tę niechęc którą ja czuję do swojej matki...


tak to wstyd....wstyd przed utratą pracy, szacunku, wiary w siebie, przed samą sobą...dla samej siebie bywam wyjątkowo krytyczna

a patrząc na innych moich znajomych, którym związki z wielkiej miłości własnie przez alko się rozpadły....tylko upewniam się, że: "Zaprzestanie picia nie ma nic wspólnego z miłością."

to cholerstwo siedzi w nas samych...jak rak własnie

Ate - Śro 18 Lut, 2009 20:56

u jednych jest tak u innych inaczej, u mnie ewidentnie milosc .. do dziecka :)
Anonymous - Śro 18 Lut, 2009 20:59

Jacek napisał/a:
Asiula czy naprawdę,pisałaś to co myślałaś
bo ja tak miałem,i nazywam to,"w imię miłości"


Jacek- fajnie jak żona wraca- podejrzewam że u Ciebie tak było- ale znam przypadki że facet przestał pic dla żony która potem go zostawiana i ten czując się oszukany zaczął pić znów:(

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 21:00

stara@ napisał/a:
Zaprzestanie picia nie ma nic wspólnego z miłością."


Ja już się zgodziłam z tym zdaniem we wcześniejszym poście.

A to co niektórzy nazywają" zaprzestaniem picia z miłości" myślę jest strachem przed utratą" najbliższych, ich miłości, rodziny, pracy, auta, szacunku, wizerunku.." nie zaś samą miłością, bo co...przez kilka, kilkanaście lat pili i co ? Wtedy pili tez z miłości??.
Miłość w pojedynku z chorobą przegrywa...O czym mieliśmy szansę się niejednokrotnie przekonać. Nie pomagały łzy najbliższych i błagania. :?

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 21:01

Ate napisał/a:
u jednych jest tak u innych inaczej, u mnie ewidentnie milosc .. do dziecka


Ate...a rok, dwa, trzy lata wcześniej dziecka nie kochałaś?

Ate - Śro 18 Lut, 2009 21:06

powiem tak, bardzoiej kochalam alkohol, mysle ze to jest najuczciwsza odpowiedz z mojej strony na jaka mnie stac
Janioł - Śro 18 Lut, 2009 21:08

Jagna napisał/a:
Ate...a rok, dwa, trzy lata wcześniej dziecka nie kochałaś?
kochałem i wcześniej i później i nadal twierdzę że w imię tej miłości wytrzeźwiałem , jaki sens i skąd miałem wziąć siłę by wytrzeżwieć jeśli bym nie kochał
Jacek - Śro 18 Lut, 2009 21:19

stara@ napisał/a:
"Zaprzestanie picia nie ma nic wspólnego z miłością."

Moja ukochana nie raz dawała mnie do wyboru,albo Ona albo flacha
oczywiście że wybierałem ją (ukochaną) w podświadomości wiedziałem że ją mam
ale dopiero oczy otwarł mnie papierek na sąd w sprawie rozwodu
wtenczas,zrozumiałem że ją tracę,moją ukochaną (moją miłość)
Nie byłem pewny czy odzyskam swą ukochaną (moją miłość),po odstawieniu flachy
ale zrobiłem to
Ja zrobiłem to,aby ratować swą miłość
Ja zrobiłem to,dla siebie,bo kochałem
Ja kochałem pić,ale tamta miłość była ważniejsza

Ate - Śro 18 Lut, 2009 21:21

Jesli moje dziecko mi komunikuje " mamo nienawidze jak jestes w takim stanie a ja nie bedeac jeszcze uzalezniona od alkoholu z premedytacja upijam sie po raz naprzyklad trzeci na przestrzeni roku to mam gleboko w du*** na tamta chwile milosc do dziecka, jego uczucia i potrzeby, wiedzac ze je zranie Chodzi o SWIADOMOSC, mialam swiadomosc co sie moze stac, mialam swiadomosc ze majac dziecko nie powinnam NIGDY sie zachlac a jeszcze zanim przekroczylam te magiczna granice przeciez jakos do tego alkoholizmu doszlam. . Nie wiem jak bylo u innych, to sa moje odczucia, i nie moge powiezdiec ze bylam kochajaca mamuska jesli woda byla wazniejsza niz dziecko, bo to jest bzdura.
Nik@ - Śro 18 Lut, 2009 21:43

Jagna napisał/a:
myślę jest strachem przed utratą" najbliższych, ich miłości, rodziny, pracy, auta, szacunku, wizerunku.." nie zaś samą miłością, bo co...przez kilka, kilkanaście lat pili i co ? Wtedy pili tez z miłości??.
Miłość w pojedynku z chorobą przegrywa...O czym mieliśmy szansę się niejednokrotnie przekonać. Nie pomagały łzy najbliższych i błagania.


a może to ze strachu przed samotnością??


(Jagno zgadzam się z Tobą- a pytanie celowo jest trochę prowokujące) :->

Ate - Śro 18 Lut, 2009 21:52

stara@ napisał/a:
a może to ze strachu przed samotnością??
oczywiscie ze tak :) przeciez z milosci zawsze czerpia dwie strony. Czlowiek jest tak stworzony ze szuka drugiego, laczy sie w pary, taka jest natura i ma to bardzo duzo wspolnego z miloscia wlasnie. Ja nie jestem jesli chodzi o uczucia samowystarczalna, gdybym, pisalam o tym wiele razy, gdybym nie miala nikogo kogo bym mogla obdarzac miloscia moje zycie natychmist starciloby jakikolwiek sens i nie chcialabym dalej zyc nawet minuty.
stiff - Śro 18 Lut, 2009 21:54

Ate napisał/a:
gdybym nie miala nikogo kogo bym mogla obdarzac miloscia moje zycie natychmist starciloby jakikolwiek sens i nie chcialabym dalej zyc nawet minuty.

To piękne jest... :)

Nik@ - Śro 18 Lut, 2009 22:01

:)
Jacek - Śro 18 Lut, 2009 22:03

stara@ napisał/a:

a może to ze strachu przed samotnością??

Tak zgadzam się z tym -bo gdy stracę miłość zostanę sam

Beniamin - Śro 18 Lut, 2009 22:05

stiff napisał/a:
Ate napisał/a:
gdybym nie miala nikogo kogo bym mogla obdarzac miloscia moje zycie natychmist starciloby jakikolwiek sens i nie chcialabym dalej zyc nawet minuty.

To piękne jest... :)


tak, szczególnie po próbie S :wysmiewacz:

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 22:10

Może temat, pytanie źle zadany. A jakbyście opdowiedzieli na pytanie:
Co takiego sie wydarzyło, że przestałem(ałam) pić ? I tu będzię ukrywał sie prawdopodobnie motyw, motywy.
Poczułam się teraz trochę głupio, tak jakbysmy sie przekomarzali kto kochał a kto nie kochał swojej rodziny, dzieci... Ja zarówno jak piłam, jak i gdy przestałam kocham i kochałam swoje dziecko, pijąc często trapiło mnie poczucie winy, co ja robię- kocham i je krzywdzę :/ A jednak piłam ...Jednym zdaniem tez mogę zkwitować: przestałam pić bo kochałam syna. Ale to nie tak do końca cała prawda, że dlatego.
Nasza dyskusja potoczyła się w kierunku mam wrażenie takim, jakbyśmy zapomnieli o tym, że każdy miał swoje dno, mniejsze lub wieksze ale dno, bo to od niego sie odbijamy i jakby osiągnięcie swojego własnego dna( dla każdego ma inny wymiar) daje odbicie-początek wychodzenia z nałogu. To osiągnięcie dna powoduje, że następuje moment zdrowienia/albo śmierci.

stiff - Śro 18 Lut, 2009 22:16

Beniamin napisał/a:
tak, szczególnie po próbie S :wysmiewacz:

Ale to już było... :D
Zycie nie zatrzymało sie wraz z zaprzestaniem picia...

Nik@ - Śro 18 Lut, 2009 22:23

a pamiętacie co kiedyś Monka napisała?

pozwolę sobie zacytować: "Przestałam pić - bo ogromnie się wstydziłam , że piję.
Tak bardzo się już wstydziłam , że chlałam i ryczałam z powodu tego, że piję....
I tak na okrągło. "...

ja miałam podobnie....

Ate - Śro 18 Lut, 2009 22:41

Jagna napisał/a:
Co takiego sie wydarzyło, że przestałem(ałam) pić ? I tu będzię ukrywał sie prawdopodobnie motyw
No wlasnie Jagus pamietasz co zdarzylo sie u mnie??? Ze zrobilam starszna krzywde swojemu dziecku i dopiero wtedy sie opamietalam . Zastanowilam sie po raz pierwszy od wielu lat co jest dla mnie wazniejsze milosc do dziecka, dobro mojego dziecka czy milosc do alkoholu. I po raz pierwszy od wielu lat dokonalam wyboru dla dobra dziecka . No niby je kochalam, ale do chwili gdy nie siegalam po pierwszego drina, mimo ze mialam swiadomosc ze sprawiam mu bol. Czy rani sie osobe, ktora sie szczerze kocha? To sa trudne pytania i w ogole dosc drazliwy i bolesny , przynajmnije dla mnie temat. Bo wtedy po prostu nie sprawdzilam sie jako matka, bylam wyrodna matka , tak odbieram siebie z okresu gdy pilam.
Jagna napisał/a:
Poczułam się teraz trochę głupio, tak jakbysmy sie przekomarzali kto kochał a kto nie kochał swojej rodziny, dzieci.
ja tego tak nie widze, nie wiem co bylo u innych, wiem za to napewno jak wygladalo to u mnie :|
taki ósmy - Śro 18 Lut, 2009 22:49

stara@ napisał/a:
a pamiętacie co kiedyś Monka napisała?

pozwolę sobie zacytować: "Przestałam pić - bo ogromnie się wstydziłam , że piję.
Tak bardzo się już wstydziłam , że chlałam i ryczałam z powodu tego, że piję....
I tak na okrągło. "

Etaaaaaaaaaaaaam zaraz. Widocznie Monia musiała kiedyś czytać " Małego Księcia".
Stąd takie refleksje u Niej :roll:

Arhuna - Śro 18 Lut, 2009 22:55

Z tych Waszych wypowiedzi dochodze do wniosku, ze w koncu (przynajmniej czesc z Was) jak bardzo kochała picie i flaszke tak bardzo zaczynala ja pozniej nienawidzic, bo gdy juz sie dochodzilo do dna, do etapu upodlenia to juz tej milosci do butelki nie bylo.
Miedzy nienawiscia a miloscia jest bardzo cienka linia...
Czy dobrze to rozumiem?
Czy moze byc tak, ze to wlasnie nienawisc po pewnym czasie pozwolila Wam sie od tego odwrocic?

Nik@ - Śro 18 Lut, 2009 22:56

:p
taki ósmy napisał/a:
Etaaaaaaaaaaaaam zaraz. Widocznie Monia musiała kiedyś czytać " Małego Księcia".
Stąd takie refleksje u Niej


i dowcipny :)

Janioł - Śro 18 Lut, 2009 23:03

Cytat:
Czy dobrze to rozumiem?
chyba tak tyle tylko że ta nienawiśc w moim przypadku odnosiła się raczej do mnie niż do alkoholu a może bardziej do stanu upodlenia w jakim sie znalazłem
Arhuna - Śro 18 Lut, 2009 23:13

Miłość (własna czy tez do drugiej osoby) połaczona z nienawiścia...
Dlatego mówimy o twardej miłości do alkoholika, aby mógł zobaczyć do jakiego stanu sie doprowadził, w ogóle dokąd go to zaprowadziło...

stiff - Śro 18 Lut, 2009 23:14

Arhuna napisał/a:
Czy moze byc tak, ze to wlasnie nienawisc po pewnym czasie pozwolila Wam sie od tego odwrocic?

To raczej walka dwóch rodzajów miłości,a nie nienawiść,miłość do życia i miłość do butelki...

Jagna - Śro 18 Lut, 2009 23:19

Czasem siebie nienawidziłam, za słabość.., że nie umiem siła woli przestać,ale to nie z tego powodu przestałam. Miałam najzwyczajnie dość życia z przymusem picia, zniewolenia, wstydu ale najbardziej miała dosyc lęków- tego wiecznego strachu.:(
Jacek - Śro 18 Lut, 2009 23:31

Arhuna napisał/a:
jak bardzo kochała picie i flaszke tak bardzo zaczynala ja pozniej nienawidzic, bo gdy juz sie dochodzilo do dna, do etapu upodlenia to juz tej milosci do butelki nie bylo.

Neu!!! i co z tego że jak rano na kaca biegłem do pracy i głupio mnie było przed sąsiadem któremu się akurat kłaniałem,jak za chwile choć akurat nie piłem to i tak o tym myślałem
miałem porostu gdzieś upodlenie
Również nie dochodziłem do dna,ja na nim byłem od momentu gdy z picia towarzyskiego
stałem się pijakiem nałogowym -tyle że ja tego nie widziałem,a raczej takiej myśli nie dopuszczałem
a czy ja tak bardzo flaszkę znienawidziłem,też nie,ja do nie picia byłem coś w rodzaju wymuszony,albo flaszka albo rodzina (miłość) wybrałem rodzinę przez co mus odstawienia flaszki
a z czasem zrozumiałem że to było moje dno, ile krzywdy wyrządziłem sobie przez wybór flaszki i picie

sabatka - Czw 19 Lut, 2009 09:09

kiedy tyfus jeszcze pił, wiedziałam że i tak wróci do domu pijany więc sobie też dwa piwka dziennie kupowałam.

z przerażeniem stwierdziłam po niedługi czasie że muszę się tych piwek napić i to mnie przeraziło. powiedziałam stop. to nie był jakiś straszny alkocholizm. to był początek o tym jstem przekonana i cieszę się że zauważyłam zanim się wciągłam jeszcze bardziej 8|

taki ósmy - Czw 19 Lut, 2009 09:12

sabatka napisał/a:
to nie był jakiś straszny alkocholizm. to był początek o tym jstem przekonana i cieszę się że zauważyłam zanim się wciągłam jeszcze bardziej


Szkoda Sabatka.Szkoda :/ Alkoholizm poszerza horyzonty. Spójrz na nas wszystkich tutaj ........... nie chciałabyś byc nam podobna ? :roll:

sabatka - Czw 19 Lut, 2009 09:39

taki ósmy napisał/a:
nie chciałabyś byc nam podobna ?


Tobie na pewno nie.

ale może do Monki Wiedźmy Jagny Iraska Jacka i jeszcze paru

Anonymous - Czw 19 Lut, 2009 10:09

Arhuna napisał/a:
Z tych Waszych wypowiedzi dochodze do wniosku, ze w koncu (przynajmniej czesc z Was) jak bardzo kochała picie i flaszke tak bardzo zaczynala ja pozniej nienawidzidzieć




Na czym polega uzależnienie ... :) ))
Myślisz , że chciałam się uzależnić ?
TY wypiłaś swój pierwszy kieliszek kiedyś tam , stif , Ate, Jagna , inni i ja go wypiłam.
Pewnie przez długie,długie lata jechaliśmy na tym samym wózku.
Czyli piliśmy sobie towarzysko .. itd... itp. ....
Nie sądzisz chyba , że w latach młodości piłam więcej i częściej od Ciebie ? Nie
było tak ...zapewniam ... Więc dlaczego ja się uzależniłam , a Ty nie ?
Nie dam sobie wmówić , że przez jakieś moje chore ,, JA ,, .
Po prostu - jeden się uzależnia , drugi nie. I na nic przestrogi - uważaj , bo
się uzależnisz !!! Nikt nie posłucha. Albo prawie nikt.
Gdyby mnie ktoś ostrzegał
- nawet najważniejszy dla mnie ... nie posłuchałabym. Dlaczego ? Bo nie uwierzyłabym !!!
Ze akurat ja .
A potem było już za póżno. Wypijasz jednego ... i chcesz więcej .
A potem jeszcze więcej ... więcej ... i ciągle mało !!!
Wiesz , że nie powinnaś ... że to destrukcja , wstyd , obciach .
Ale nie możesz ... nie możesz przestać . Twój organizm chce !!!
Ty nie chcesz , ale on zawsze chce !!! Aż do wyczerpania .
Obiecujesz sobie - to był ostatni raz. I co ? I nic. Chemia działa.
Jesteś na głodzie - jak narkoman.
I znowu nikt i nic nie jest w stanie Cię powstrzymać .
To jest najgorsze w alkoholizmie. Nie chcesz , a musisz .
Ale silna wola w końcu zaczyna działać . Nie załamujesz rąk , że Ci się dziesięć
razy nie udało . Jesteś uparta . I w końcu jesteś silniejsza od tej cholernej
chemii , od głodu. Zwyciężyłeś .
I wtedy już jest okey !!! Tak było ze mną . Dlaczego nie z Tobą ?
Nikt tego nie wie. Ty też nie.

stiff - Czw 19 Lut, 2009 10:31

sabatka napisał/a:
Tobie na pewno nie.

ale może do Monki Wiedźmy Jagny Iraska Jacka i jeszcze paru

Przebudź sie dziewczyno i powtarzaj -
-Co jo godum,co jo godum... :?

sabatka - Czw 19 Lut, 2009 12:09

oj chyba źle napisałam.
chciałabym posiadać i rozwijać niektóre cechy osobowości które te osoby reprezentują na forum :mgreen:

Bebetka - Czw 19 Lut, 2009 12:13

sabatka napisał/a:
chciałabym posiadać i rozwijać niektóre cechy osobowości które te osoby reprezentują na forum

Najlepiej bądź sobą Sabatko ;)

sabatka - Czw 19 Lut, 2009 12:15

no sobą ale brakuje mi pewności siebie, trwałośći w podejmowanych decyzjach np
8|

Jagna - Czw 19 Lut, 2009 12:21

sabatka napisał/a:
no sobą ale brakuje mi pewności siebie, trwałośći w podejmowanych decyzjach np


Taki deficyt ma wielu ludzi, ja też :) Życie długie to i czas , by się tych rzeczy zwyczajnie uczyć- jak w szkole , i ja się dalej uczę ;)

Bebetka - Czw 19 Lut, 2009 12:31

sabatka napisał/a:
no sobą ale brakuje mi pewności siebie, trwałośći w podejmowanych decyzjach np

Sabatko uczymy sie tego całe zycie.....na tym ono polega. Doświadczenie przychodzi z czasem i tu nie ma madrych ;)

Arhuna - Czw 19 Lut, 2009 12:33

Monka napisał/a:
Arhuna napisał/a:
Z tych Waszych wypowiedzi dochodze do wniosku, ze w koncu (przynajmniej czesc z Was) jak bardzo kochała picie i flaszke tak bardzo zaczynala ja pozniej nienawidzidzieć




Na czym polega uzależnienie ... :) ))
Myślisz , że chciałam się uzależnić ?
TY wypiłaś swój pierwszy kieliszek kiedyś tam , stif , Ate, Jagna , inni i ja go wypiłam.
Pewnie przez długie,długie lata jechaliśmy na tym samym wózku.
Czyli piliśmy sobie towarzysko .. itd... itp. ....
Nie sądzisz chyba , że w latach młodości piłam więcej i częściej od Ciebie ? Nie
było tak ...zapewniam ... Więc dlaczego ja się uzależniłam , a Ty nie ?
Nie dam sobie wmówić , że przez jakieś moje chore ,, JA ,, .
Po prostu - jeden się uzależnia , drugi nie. I na nic przestrogi - uważaj , bo
się uzależnisz !!! Nikt nie posłucha. Albo prawie nikt.
Gdyby mnie ktoś ostrzegał
- nawet najważniejszy dla mnie ... nie posłuchałabym. Dlaczego ? Bo nie uwierzyłabym !!!
Ze akurat ja .
A potem było już za póżno. Wypijasz jednego ... i chcesz więcej .
A potem jeszcze więcej ... więcej ... i ciągle mało !!!
Wiesz , że nie powinnaś ... że to destrukcja , wstyd , obciach .
Ale nie możesz ... nie możesz przestać . Twój organizm chce !!!
Ty nie chcesz , ale on zawsze chce !!! Aż do wyczerpania .
Obiecujesz sobie - to był ostatni raz. I co ? I nic. Chemia działa.
Jesteś na głodzie - jak narkoman.
I znowu nikt i nic nie jest w stanie Cię powstrzymać .
To jest najgorsze w alkoholizmie. Nie chcesz , a musisz .
Ale silna wola w końcu zaczyna działać . Nie załamujesz rąk , że Ci się dziesięć
razy nie udało . Jesteś uparta . I w końcu jesteś silniejsza od tej cholernej
chemii , od głodu. Zwyciężyłeś .
I wtedy już jest okey !!! Tak było ze mną . Dlaczego nie z Tobą ?
Nikt tego nie wie. Ty też nie.


Sądze jednak, że ostrzeżnia pomagają, bo chociaz w minimalnym stopniu dają wiedzę, co może się stać jeśli będę za mocno przesadzac, np imprezując.
Wiem, co masz na myśli piszac, ze nikt nie ma pewnosci, ze to akurat "ja" sie uzaleznie, ale to jest tak jak z paleniem papierosow- palac zwiększasz ryzyko.
Kiedys mialam kilka zajec prewencyjnych w szkole i jednym z tematow byl wlanie alkoholizm. Przeprowadzilismy go z pewnym ksiedzem, ktory mial zajecia w AA.
Mowienie dzieciakom: nie pij, bo mozesz sie uzaleznic! - wywoluje usmiech na twarzach, a oni teraz w duzej wiekszosci zaczynaja od 14-13rz, ale pokazanie im tego z perspektywy AA i osob uzaleznionych, jak to sie latwo zaczelo, jak latwo stracic hamulce, daje im do myslenia, ze trzeba uwazac. Moze wlasnie ta wiedza w przyszlosci pomoze im zauwazyc, ze cos jest nie tak i tak jak Sabatce pozwoli przystopowac?
Ja np wiem, ze mam ku temu tendtencje i to ogromne!
Picie sprawia mi STRASZNA przyjemnosc i musze sie bardzo kontrolowac by nie robic tego za czesto ;/ Ostatnio nawet zlapalam sie na tym, ze po bardzo stresujacym tygodniu pracy sposobem na relaks w sobotni wieczor bylo Martini... i niedziela tak samo :|
Szybko sie zreflektowalam, ale wiedzialam co mnie moze czekac...
Jedni uzalezniaja sie czybciej inni wolniej, w obojetnie jakiej dziedzinie. To jest podyktowane genetycznie...
Ja naleze do tych pierwszych, przekonalam sie juz na innych rzeczach :p
A'propo wiedzy...
Sadze, ze dzieciaki w szkolach powinny miec wiecej zajec profilaktycznych, ale nie na zasadzie pokazania tablic z mechanizmami uzaleznienia, bo to nawet dla mnie jest nudne, tylko rozmowy z zywymi ludzmi. Oni tylu rzeczy nie wiedza i tak bardzo sa zainteresowani jak ktos im to przedstwia w przystepny sposob...

Arhuna - Czw 19 Lut, 2009 12:41

sabatka napisał/a:
no sobą ale brakuje mi pewności siebie, trwałośći w podejmowanych decyzjach np
8|


Pomysl tak:
Bardzo wiele rzeczy udaje Ci sie w życiu, a na jeszcze wiecej masz wplyw, radzisz sobie, majac 21lat jestes samodzielna- czy to nie wystarczajace powody do samozadowolenia i podniesienia poziomu swojego EGO ? :]

stiff - Czw 19 Lut, 2009 13:06

sabatka napisał/a:
oj chyba źle napisałam.
chciałabym posiadać i rozwijać niektóre cechy osobowości które te osoby reprezentują na forum :mgreen:

To rozumiem... :)
Gdzieś trzeba dostrzegać i sobie przyswajać cechy ,które uważamy ,ze nam brakują... :roll:
Net jest dobrym miejscem jak każde inne... :D

stiff - Czw 19 Lut, 2009 13:08

Arhuna napisał/a:
Bardzo wiele rzeczy udaje Ci sie w życiu, a na jeszcze wiecej masz wplyw, radzisz sobie, majac 21lat jestes samodzielna-

Tez dostrzegłem u niej duza zaradność życiową i sadze,ze może nieśmiało ale stąpa po ziemi... :)

sabatka - Czw 19 Lut, 2009 13:37

stiff napisał/a:
Tez dostrzegłem u niej duza zaradność życiową i sadze,ze może nieśmiało ale stąpa po ziemi...
fgtg

ja się chyba od was uczę i na was dowartościowuje

ff4ghh
h65hj
mogę się wygadać
mam do kogo
23r mądrzy wy wszyscy a mi tacy ludzie potrzebni
dziękuje :kwiatek:

pietruszka - Pią 20 Lut, 2009 07:33

stara@ napisał/a:
Mnie strasznie ciężko jest odróżnić miłość od współuzależnienia

Ano bo to bywa trudne, zwłaszcza jak się jest w środku tego całego zamieszania... bo zanim się dowiedziałam, że jestem współużależniona, mnóstwo rzeczy robiłam w imię "miłości", innych nie robiłam z "miłości", nie mówiłam z "miłości", kierowałam sie "miłością" a tu okazało się że właściwie prawie wszystko to li tylko objawy współuzaleznienia, a nie miłość 8|
No to jak mój chłop przestał pić to stanęłam przed dylematem " czy to miłosć, czy tylko współuzależnienienie". Dałam sobie rok na odpowiedź, i myślę, że to było dobre :) Ot, wybaczyłam to, co było do wybaczenia, oddzieliłam to co współuzaleznione, od tego co zostało. No i zostało całkiem dużo :rotfl: Może dlatego rzadziej piszę ostatnio.

Acha i bardzo nie lubię częstego wśród współuzaleznionych określenia "mój alkoholik". Bo dla mnie to jest mój mężczyzna, mój facet, mój skarb, moje kochanie, moje słoneczko, którego częścią jedynie jest to, że choruje na alkoholizm. Nigdy nie słyszałam żony, która mówi o swoim mężu "mój cukrzyk", "mój diabetyk", "mój zawałowiec" "mój chory na prostatę"... :szok:

Wiedźma - Pią 20 Lut, 2009 08:52

pietruszka napisał/a:
zostało całkiem dużo :rotfl: Może dlatego rzadziej piszę ostatnio.

Serce mi rośnie, gdy czytam coś takiego :)
Bardzo się cieszę, Pietrucha, że Twój facet przestał pić i że jesteś szczęśliwa - bo to widać!

Jagna - Pią 20 Lut, 2009 13:02

Pietruszko ja także z radością przeczytałam Twój post, naprawdę miło słyszeć, jak dobrze to soboe poukładałaś. Serce roście ;) Pozdrawiam cieplutko !
stiff - Pią 20 Lut, 2009 13:04

pietruszka napisał/a:
bardzo nie lubię częstego wśród współuzaleznionych określenia "mój alkoholik".

Ja to lubię jak ktoś do mnie powie ,Ty pijaczku kochany... :p

Bebetka - Pią 20 Lut, 2009 13:07

stiff napisał/a:
Ty pijaczku kochany...

Ty pijaczku kochany :p :D

stiff - Pią 20 Lut, 2009 13:17

Bebetka napisał/a:
Ty pijaczku kochany :p :D

Nie bede oftopa robil i tylko dlatego nie odpowiem... :p


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group