To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 10:19
Temat postu: Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....
Parę razy gdzieś na forum przewijał się ten temat, postanowiłem spytać Was o zdanie.
Zapicie, co to jest, każdy wie, ale to nie takie proste. Już na ten temat można pisać elaboraty i spierać się.
Czy zjedzenie 0,3kg cukierków z rumem jest zapiciem? Moim zdaniem, jeżeli zrobi się to świadomie, tak.
Przyjmijmy jednak, na użytek tego tematu, że zapiciem nazywamy wypicie alkoholu. Świadome, w każdej ilości.

Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji? Czy cofa nas do punktu wyjścia? Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?

Ja osobiście sądzę że wiele zależy od okoliczności. Nie mam na myśli okoliczności zapicia, bo to raczej wynika z tego czy się trzeźwiało. Moim zdaniem jest wielu alkoholików, którym się powinęła noga, a którzy są bardziej trzeźwi od innych, "nieustannie trzeźwiejących" i zachowujących abstynencje.

Co sądzicie?

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 10:26

Ja w kwestii formalnej.
Marcel, taki poważny temat - dlaczego nie w dziale Alkoholizm?

staaw - Czw 25 Sie, 2011 10:30
Temat postu: Re: Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....
Marc-elus napisał/a:

Czy zjedzenie 0,3kg cukierków z rumem jest zapiciem? Moim zdaniem, jeżeli zrobi się to świadomie, tak.
Przyjmijmy jednak, na użytek tego tematu, że zapiciem nazywamy wypicie alkoholu. Świadome, w każdej ilości.

Tu nie podyskutujemy, zgadzam się z Tobą...
Natomiast uważam że zjedzenie jednego cukierka z alkoholem nie jest zapiciem. Może być natomiast kropelką przelewającą tamę...
Ja miałem przypadek w pracy, podczas imienin wziąłem cukierka.... po czym szybko wyplułem go do chusteczki i wyrzuciłem do śmieci...
Ponieważ nie kryję się że alkohol mi szkodzi, nikt nawet nie zwrócił uwagi...
Marc-elus napisał/a:

Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji? Czy cofa nas do punktu wyjścia? Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?

U mnie oznaczało wyzerowanie wszystkiego. Pracę od nowa, kilkudniowy ciąg, ZA, kosmiczne głody...
Jednak ja zapijałem po krótkich okresach abstynencji, więc nie wiem i nie chcę osobiście się dowiadywać, jak to się odbywa po dłuższym czasie...

Marc-elus napisał/a:

Moim zdaniem jest wielu alkoholików, którym się powinęła noga, a którzy są bardziej trzeźwi od innych, "nieustannie trzeźwiejących" i zachowujących abstynencje.

Moim też. Nie odważył bym się jednak podać żadnych nazwisk...

ZbOlo - Czw 25 Sie, 2011 10:31

Marc-elus napisał/a:
Co sądzicie?

...myślę, że ważna jest kwestia podejścia... jak żresz cukierki "Pokerowe", by chłonąć alkohol, albo tort nasączony gorzałą, to dla mnie jest wstęp do zapicia....

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 10:33

Wiedźma napisał/a:
Ja w kwestii formalnej.

Ależ dlaczego tylko tak?
Kiedyś mnie zbeształaś zdaje się za mój pogląd w tym temacie. ;)
Cytat:
Marcel, taki poważny temat - dlaczego nie w dziale Alkoholizm?

Cieszę się że jest poważny Twoim zdaniem, w końcu "coś" o trzeźwieniu wiesz.
Dlaczego tutaj? Bo nie chciałbym, hipotetycznie, żeby jakaś współuzależniona czytając niezalogowana, na pierwszej stronie, doszła do wniosku że Jej zapijający co trzy miesiące mąż, trzeźwieje, a jedynie ma wpadki....

Jak chcesz to przenieś, może to i racja, ale pewnie będą przemyślenia które mogą być trochę dla innych kontrowersyjne. Może będą też takie z których wyłazi pijane myślenie. Nie wiem czy to dobrze żeby każdy ledwo żywy alko z pół promilem czytał i napędzał sobie mechanizmy.....

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 10:41
Temat postu: Re: Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....
Marc-elus napisał/a:

Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji?
Czy cofa nas do punktu wyjścia?
Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?


Ad. 1 - TAK.
Ad. 2 - TAK.
Ad. 3 - TO ZALEŻY... :)

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 10:44

staaw napisał/a:
U mnie oznaczało wyzerowanie wszystkiego. Pracę od nowa, kilkudniowy ciąg, ZA, kosmiczne głody...
Jednak ja zapijałem po krótkich okresach abstynencji,

Można domniemywać że nie trzeźwiałeś, więc raczej to nie ma znaczenia w tym temacie.
Moja przerwa w piciu była paromiesięczna, ale nie trzeźwiałem, więc o tym nie ma mowy. :)

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 10:45

Marc-elus napisał/a:
pewnie będą przemyślenia które mogą być trochę dla innych kontrowersyjne.

Jakby co, to zawsze można go na powrót tutaj przerzucić.
Póki co - przenoszę na górę.

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 10:45
Temat postu: Re: Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....
Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji?
Czy cofa nas do punktu wyjścia?
Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?


Ad. 1 - TAK.
Ad. 2 - TAK.
Ad. 3 - TO ZALEŻY... :)


AD.1 - TAK
AD.2- ZNACZNIE DALEJ OD PUNKTU 0
AD.3- ŻE ZANIEDBAŁ TRZEŻWIENIE

staaw - Czw 25 Sie, 2011 10:48

Marc-elus napisał/a:
Można domniemywać że nie trzeźwiałeś, więc raczej to nie ma znaczenia w tym temacie.

Nie trzeźwiałem. Ma to znaczenie jeżeli chodzi o:
Marc-elus napisał/a:

Moim zdaniem jest wielu alkoholików, którym się powinęła noga, a którzy są bardziej trzeźwi od innych, "nieustannie trzeźwiejących" i zachowujących abstynencje.

Większe doświadczenie się zdobywa...

Oczywiście bez przesady, nie za długo ta nauka ma trwać :nono:

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 10:49
Temat postu: Re: Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....
andrzej napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji?
Czy cofa nas do punktu wyjścia?
Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?


Ad. 1 - TAK.
Ad. 2 - TAK.
Ad. 3 - TO ZALEŻY... :)


AD.1 - TAK
AD.2- ZNACZNIE DALEJ OD PUNKTU 0
AD.3- ŻE ZANIEDBAŁ TRZEŻWIENIE


Brawo Andrzeju, bliski jestem podpisania się pod Twoim zdaniem, jednak... czy nie uważasz za nielogiczne, skoro zgodnie z pkt 1 przekreśliłeś trzeźwienie, to również pkt 2 powinien mieć: TAK, jestem w punkcie 0?

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 10:56

Jeszcze pytanie do Andrzeja, bo może źle zrozumiałem: pkt 2: dalej od punktu zero to co dla Ciebie oznacza?
Halibut - Czw 25 Sie, 2011 10:57

Jeżeli potraktujemy to literalnie to każde spożycie alkoholu przez niepijącego alkoholika jest zapiciem, ale myślę, że nie o to Ci chodzi.
Moim zdaniem zapicie to powrót na jakiś dłuższy lub krótszy czas do picia pozbawionego kontroli. Jeżeli ktoś wypije symboliczną lampkę szampana, czy zje osławionego już cukierka z alkoholem czy nawet pół kilograma i nie będzie się to wiązało z utratą kontroli, z dalszym piciem bez trzymanki i również z obciążeniem psychicznym, poczuciem winy itp. to nie uważam żeby było to zapiciem. Wyłączyć wszak trzeba z tego ludzi, którzy lampkę szampana wychylą wbrew własnej woli, czy *p**** elektryczne cukierasy wbrew sobie, ulegając głodowi alkoholowemu. I mimo to, że na tym poprzestaną moim zdaniem można nazwać to zapiciem. To czy jest to zapiciem czy nie a raczej czy pociągnie za sobą psychologiczne i fizyczne skutki zapicia, zależy wyłącznie od indywidualnych predyspozycji tak psychicznych i fizycznych w wobec alkoholu i stosunku do niego i zapicia w ogóle. Większość problemów z tym związanych jest wynikiem ukierunkowania naszego podejścia do alkoholu. I nie ma tu chyba żadnej reguły po za tą, która wynika ze statystyki. Ale to, co dotyczy większości wcale nie musi dotyczyć wszystkich.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 11:01

Halibut napisał/a:
Jeżeli potraktujemy to literalnie to każde spożycie alkoholu przez niepijącego alkoholika jest zapiciem, ale myślę, że nie o to Ci chodzi.


Myslę, że Marcelus jasno napisał o co mu chodzi:

Marc-elus napisał/a:

Przyjmijmy jednak, na użytek tego tematu, że zapiciem nazywamy wypicie alkoholu. Świadome, w każdej ilości.

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:12

Tomoe napisał/a:
Ad. 1 - TAK.
Ad. 2 - TAK.
Ad. 3 - TO ZALEŻY...


AD – 1 -Ważne by wygrać wojnę, najlepszym strategą nie raz zdarzają się przegrane bitwy. Ważne by walczyć dalej bez obciążeń i braku wiary w siebie.
AD-2 – Kolosalne uproszczenie. A co z nabytą wiedzą, doświadczeniem i nauką która płynie ze zdarzenia?
Ad-3- Tego nie wiem, to zależy od konkretnego przypadku.

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 11:14

Halibut napisał/a:
Jeżeli ktoś wypije symboliczną lampkę szampana, czy zje osławionego już cukierka z alkoholem czy nawet pół kilograma i nie będzie się to wiązało z utratą kontroli, z dalszym piciem bez trzymanki i również z obciążeniem psychicznym, poczuciem winy itp. to nie uważam żeby było to zapiciem

Aha, czyli picie kontrolowane nie jest zapiciem? rg5th67j

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:17

Wiedźma napisał/a:
Aha, czyli picie kontrolowane nie jest zapiciem?


No oczywiście, że nie jest, przecież to logiczne. Wtedy gdy pijący utraci kontrolę nad picie, wtedy tak.

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 11:17

Kurde, tak sobie te pytania napisałem, nie zastanawiałem się nad formą, a tu widzę analiza każdego słowa. :lol:
Cytat:
AD-2 – Kolosalne uproszczenie. A co z nabytą wiedzą, doświadczeniem i nauką która płynie ze zdarzenia?

Wiesz, nie chce pisać za Tomoe, ale chyba Ona pojmuję to bardziej w kategoriach "moralnych", a nie czysto praktycznych....
Tak czy inaczej, ja pojmuję to akurat w kategoriach praktycznych, gdyż mi to pozwoli wygrać wojnę....

jorgus777 - Czw 25 Sie, 2011 11:21

Mnie to raczej zapicie kojarzy się nie tyle z jakimś incydentalnym spożyciem alkoholu ale raczej z tym świadomym po którym następuje tzw. ciąg. Przeżyłem sytuację w której byłem tym niby to trzeźwym alko już prawie 4 lata, no i poszedłem na wesele no i stało się normalnie się bawiłem i najnormalniej w świecie chlałem, rano poszedłem do domu położyłem się spać wstałem i następny rok nie piłem a po tym roku coś mi ni z tego ni z owego odbiło i jak zacząłem chlać tak piłem z miesiąc aż na detox odpaliłem no i teraz sam już nie wiem co i jak ale w chwili obecnej na ten przykład coś innego się dzieje w mojej psychice tego nie umiem wyjaśnić ale chyba więcej szuflad sie w mojej mózgownicy pootwierało.
Janioł - Czw 25 Sie, 2011 11:26

Marc-elus napisał/a:
to co dla Ciebie oznacza?
dla mie oznacza że borykam się teraz ze znacznie większym wstydem i poczuciem winy niz za pierwszym razem kiedy zacząłem mieć świadomość choroby , wiedza którą posiadałem przed zapiciem na logikę powinna wystarczyć i ........cała logika, doświadczenia,i wszystko psu w budę
Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 11:27

andrzej napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
to co dla Ciebie oznacza?
dla mie oznacza że borykam się teraz ze znacznie większym wstydem i poczuciem winy niz za pierwszym razem kiedy zacząłem mieć świadomość choroby , wiedza którą posiadałem przed zapiciem na logikę powinna wystarczyć i ........cała logika, doświadczenia,i wszystko psu w budę

Acha, czyli poczucie winy... no ja miałem na myśli że "dalej niż w punkcie 0" bo jednak masz wiedzę i doświadczenie... dalej ale do przodu....

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 11:28

Marc-elus napisał/a:
że "dalej niż w punkcie 0" bo jednak masz wiedzę i doświadczenie... dalej ale do przodu....
powinno byc znacznie poniżej punktu 0
Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 11:28

Halibut napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Ad. 1 - TAK.
Ad. 2 - TAK.
Ad. 3 - TO ZALEŻY...


AD – 1 -Ważne by wygrać wojnę, najlepszym strategą nie raz zdarzają się przegrane bitwy. Ważne by walczyć dalej bez obciążeń i braku wiary w siebie.

AD-2 – Kolosalne uproszczenie. A co z nabytą wiedzą, doświadczeniem i nauką która płynie ze zdarzenia?


AD. 1. Pierwsza część pierwszego kroku AA mówi: "Uznaliśmy swoją bezsilność wobec alkoholu". Uznając swoją bezsilność wobec alkoholu, przestajesz z nim walczyć. Nie ma bitew, wojen, potyczek, strategii. Nie ma nawet tej całej militarnej retoryki, bo ona już do niczego nie jest potrzebna. Nie walczysz. Schodzisz z ringu i idziesz swoją drogą, nie wchodząc w kontakt z tym co ci zagraża.
Zapicie oznacza, że alkoholik nie uznał swojej bezsilności wobec alkoholu.

AD. 2 Nabyta wiedza, doświadczenie i nauka która płynie ze zdarzenia, nie wyklucza faktu, że samo zaistnienie tego zdarzenie przekreśla naukę, wiedzę i doświadczenie nabyte przed zdarzeniem. A tego dotyczyło pytanie.

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 11:31

Pierwsze słowa jakie usłyszłem po wejściu na terapie w zeszłym roku od bardzo doświadczonej terapeutki - alkoholiczki którą znam kilkanacie lat poza " O k....a co Ty tu robisz ?" było zapomnij o wszystkim co wiesz na temat alkoholizmu, jesteś w innym miejscu i czasie niż 12 lat temu i dziś wiem że miała racje bo moje ludzkie lenistwo zawsze mnie ciągneło do tego by iśc na skróty
Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 11:35

Tomoe napisał/a:
Zapicie oznacza, że alkoholik nie uznał swojej bezsilności wobec alkoholu.

Jeżeli zapił, bo myślał że uda mu się zapanować, to tak.
Jednak alko mógł wiedzieć że idzie w paszcze lwa, a i tak poszedł. Być może zrobił to nawet całkiem świadomie....
Dlatego się nie zgadzam. :)

jorgus777 - Czw 25 Sie, 2011 11:37

andrzej, Wiesz dlaczego ona tak powiedziała ano dlatego że przez 12 lat poglądy i teorie o alkoholizmie się zmieniły jak wszystko dlatego ja na ten przykład jestem dość zdystansowany co do tego co jest nazywane prawdą przez naukę medycynę religie, itd., bo co chwile wszystko ulega zmianom. A co do skrótów :wysmiewacz: to nie skróty się nazywa jeno pragnienie mlask mlask
staaw - Czw 25 Sie, 2011 11:37

Tomoe napisał/a:

AD. 1. Pierwsza część pierwszego kroku AA mówi: "Uznaliśmy swoją bezsilność wobec alkoholu". Uznając swoją bezsilność wobec alkoholu, przestajesz z nim walczyć. Nie ma bitew, wojen, potyczek, strategii. Nie ma nawet tej całej militarnej retoryki, bo ona już do niczego nie jest potrzebna. Nie walczysz. Schodzisz z ringu i idziesz swoją drogą, nie wchodząc w kontakt z tym co ci zagraża.
Zapicie oznacza, że alkoholik nie uznał swojej bezsilności wobec alkoholu.

Tu się nie zgodzę.
Zapijałem wprawdzie zawsze zupełnie świadomy (oczywiście przekonanie to było błędne) że jednak MOGĘ kontrolować swoje picie... Kończyło się jak zawsze...

Co jednak z wypiciem pod wpływem impulsu? Coś, co o mały włos Kosmopolitance się nie przydarzyło?

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:39

Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Przyjmijmy jednak, na użytek tego tematu, że zapiciem nazywamy wypicie alkoholu. Świadome, w każdej ilości.


To znaczy, że ja zapijam średnio raz na dwa tygodnie. Bo w zgodzie ze sobą i z pełną akceptacją moich terapeutów bez żadnych konsekwencji piję okazyjne alkohol. Może mi wytłumaczycie jak to możliwe? Pytam z czystej ciekawości bo coś mi tu nie gra. No chyba, że jest to rozmowa wyłącznie na użytek tego tematu w oderwaniu od rzeczywistości.

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:40

Tomoe napisał/a:
Pierwsza część pierwszego kroku AA mówi:


jw. w poprzednim moim poście.

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 11:41

Halibut napisał/a:
Może mi wytłumaczycie jak to możliwe?

Ja mam Ci tłumaczyć jak to możliwe że zapijasz? Nie czuje się na siłach. 8)

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:45

Tomoe napisał/a:
Nabyta wiedza, doświadczenie i nauka która płynie ze zdarzenia, nie wyklucza faktu, że samo zaistnienie tego zdarzenie przekreśla naukę, wiedzę i doświadczenie nabyte przed zdarzeniem. A tego dotyczyło pytanie.


A to w jaki niby sposób. Totalna amnezja po zapiciu. No ale Napisałaś niewyklucza z tym się zgadzam. Bo to znaczy że równie dobrze może być inaczej. :lol:

jorgus777 - Czw 25 Sie, 2011 11:45

Marc-elus, Przecież ty tu za guru robisz i wiesz wszystko to co się wzbraniasz wytłumaczyć chłopu co i jak , wstydź się tego sie po tobie nie spodziewałem 8| 8| :szok:
Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:46

Marc-elus napisał/a:
Ja mam Ci tłumaczyć jak to możliwe że zapijasz? Nie czuje się na siłach.


No tak wg. twoich założeń zapijam.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 11:46

Marc-elus napisał/a:

Wiesz, nie chce pisać za Tomoe, ale chyba Ona pojmuję to bardziej w kategoriach "moralnych", a nie czysto praktycznych....
Tak czy inaczej, ja pojmuję to akurat w kategoriach praktycznych, gdyż mi to pozwoli wygrać wojnę....


Jaką wojnę?
Planujesz zapicie czy co?

Mylisz się, Marc-elus - ja odpowiedź na pytanie 2 pojmuję wyłącznie w kategoriach praktycznych.
Wprowadzenie alkoholu do organizmu uruchamia wszystkie mechanizmy czynnego uzależnienia. :)

staaw - Czw 25 Sie, 2011 11:47

Halibut napisał/a:

To znaczy, że ja zapijam średnio raz na dwa tygodnie. Bo w zgodzie ze sobą i z pełną akceptacją moich terapeutów bez żadnych konsekwencji piję okazyjne alkohol. Może mi wytłumaczycie jak to możliwe?

Nie wiem jak to możliwe. Wiem że kiedy ja tak próbowałem kończyło się ciągiem...

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 11:52

Marc-elus napisał/a:

Jednak alko mógł wiedzieć że idzie w paszcze lwa, a i tak poszedł. Być może zrobił to nawet całkiem świadomie....


Czyli szedł w paszczę lwa z nadzieją, że raz się napije (albo nawet scjleje) i na tym poprzestanie?
No to nie uznał bezsilności.
Uznanie bezsilności oznacza, że ja wierzę, że jestem głęboko przekonana, że z alkoholem przegram zawsze. I nie próbuję być od niego silniejsza.
Nie wchodzę w bezpośredni kontakt.
Nie piję pierwszego kieliszka.
Tylko pierwszego.
Tylko dziś. :)

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 11:53

Halibut napisał/a:
No tak wg. twoich założeń zapijam.

Nie wiem Halibucie. Ja bym tak nie potrafił. Stosuje moje założenia, takie jakie mam do siebie. Jednocześnie, przecież nie jestem Tobą.
Tomoe napisał/a:
Jaką wojnę?
Planujesz zapicie czy co?

Nie czepiaj się słowa. Miałem na myśli nie zboczenie z drogi na której jestem.

Mario - Czw 25 Sie, 2011 11:54

staaw napisał/a:
Myślałem że streścisz te 1491 postów w jakiejś przyzwoitej objętości

W temacie wątku ?
Proszę bardzo. Jednym jedynym zdaniem sciągniętym, o dziwo z profilu mojej ulubionej Klary
" Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękoma "
Podobnie jak Wielką Ksiegę streszcza jedno zdanie " miłuj blizniego swego itd " tak moje spojrzenie na ten problem, zawiera się w tych kilku słowach

Brawo Klara !!!!!! :roll: :mgreen:

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 11:55

Halibut napisał/a:

To znaczy, że ja zapijam średnio raz na dwa tygodnie. Bo w zgodzie ze sobą i z pełną akceptacją moich terapeutów bez żadnych konsekwencji piję okazyjne alkohol. Może mi wytłumaczycie jak to możliwe?


Ja to tłumaczę tak:
Jesteś czynnym alkoholikiem, który pije alkohol.
I który nie zamierza przestać.
W tej sytuacji twoi terapeuci nie leczą ciebie z uzależnienia.
Utrzymują twój stan czynnego uzależnienia, ale w taki sposób, aby zmniejszyć straty.

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 11:55

Tomoe napisał/a:
Czyli szedł w paszczę lwa z nadzieją, że raz się napije (albo nawet scjleje) i na tym poprzestanie?

Nie..... :)
Szedł w paszcze lwa, doskonale znając możliwe konsekwencje, ale nie myśląc o nich w danej chwili lub po prostu go one nie obchodziły... taki straceniec.....

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 11:58

Cytat:
Uznanie bezsilności oznacza, że ja wierzę, że jestem głęboko przekonana, że z alkoholem przegram zawsze. I nie próbuję być od niego silniejsza.
Nie wchodzę w bezpośredni kontakt.
Nie piję pierwszego kieliszka.
Tylko pierwszego.
Tylko dziś.



Na Boga Tomoe, czy mogłabyś choć na chwilę odłożyć swoją biblie do szuflady. :/

staaw - Czw 25 Sie, 2011 11:58

Tomoe napisał/a:

Ja to tłumaczę tak:
Jesteś czynnym alkoholikiem, który pije alkohol.
I który nie zamierza przestać.
W tej sytuacji twoi terapeuci nie leczą ciebie z uzależnienia.
Utrzymują twój stan czynnego uzależnienia, ale w taki sposób, aby zmniejszyć straty.


Pytanie tylko czy czynny alkoholik może pić okazyjnie?

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:01

Straceniec, który ryzykuje życiem dla napicia się alkoholu?
Moim zdaniem taki człowiek wyzerował swoją trzeźwość.
Trzeźwemu człowiekowi zależy na życiu bardziej niż na piciu.

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 12:02

Marc-elus napisał/a:
Nie wiem Halibucie. Ja bym tak nie potrafił. Stosuje moje założenia, takie jakie mam do siebie. Jednocześnie, przecież nie jestem Tobą.


Okejos - myślałem, że mówimy o zapiciu a nie o Marcelusie czy Halibucie. Nie rozumiem dlaczego mamy zawężać temat do własnego przykładu i na tej podstawie prowadzić ogólna rozmowę.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:03

Halibut napisał/a:

Na Boga Tomoe, czy mogłabyś choć na chwilę odłożyć swoją biblie do szuflady. :/

Nie, bo nie chcę siegnąć po kieliszek.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:04

staaw napisał/a:
Tomoe napisał/a:

Ja to tłumaczę tak:
Jesteś czynnym alkoholikiem, który pije alkohol.
I który nie zamierza przestać.
W tej sytuacji twoi terapeuci nie leczą ciebie z uzależnienia.
Utrzymują twój stan czynnego uzależnienia, ale w taki sposób, aby zmniejszyć straty.


Pytanie tylko czy czynny alkoholik może pić okazyjnie?


Pytanie, czy czynny alkoholik mówi prawdę o swoim piciu?

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:06

Halibut napisał/a:
Nie rozumiem dlaczego mamy zawężać temat do własnego przykładu i na tej podstawie prowadzić ogólna rozmowę.


Nie rozumiem dlaczego przypisujesz innym to, co sam robisz.
Ja nie mam ochoty analizować częstotliwości twojego picia. :)
A czuję się do tego przymuszana, dlatego juz się wyłączam z tej dyskusji, bo zaczyna się ona obracać dookoła ciebie.

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 12:06

staaw napisał/a:
Pytanie tylko czy czynny alkoholik może pić okazyjnie?
próbowalem i tak udało mi sie 5-6 razy a ciągu 12 m-cy a póxniej 8 m-cy non stop więc wg.moich doświadczeń i wiedzy NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI na dłuższą metę
staaw - Czw 25 Sie, 2011 12:07

Tomoe napisał/a:
staaw napisał/a:
Tomoe napisał/a:

Ja to tłumaczę tak:
Jesteś czynnym alkoholikiem, który pije alkohol.
I który nie zamierza przestać.
W tej sytuacji twoi terapeuci nie leczą ciebie z uzależnienia.
Utrzymują twój stan czynnego uzależnienia, ale w taki sposób, aby zmniejszyć straty.


Pytanie tylko czy czynny alkoholik może pić okazyjnie?


Pytanie, czy czynny alkoholik mówi prawdę o swoim piciu?

Nie mam powodu nie wierzyć. Kiedyś też mogłem kontrolować, choć było to dawno...

Whiplash - Czw 25 Sie, 2011 12:07

Moje podejście może się różnić od podejścia większości. W czasie swojej trzy i półletniej trzeźwości miałem jeden poważny wypadek, z piciem. Nie uważam, że w jakikolwiek sposób skreślił on moją trzeźwość. Przypadkowo pociągnąłem solidnego łyka nie ze swojej szklanki, ta którą wybrałem miała colę ale z wkładką w postaci wódki. Zorientowałem się jak już przełknąłem, a że upał był wybitny to i łyk był słusznej wielkości. I co? Otóż nic, nie zmieniło się ani moje podejście do alkoholu (nie chcę pić i nie piję) nie wpadłem w ciąg, nie wypiłem więcej... Nie uważam, że zapiłem. Zapicie to moim zdaniem powrót do alkoholu w jakiejkolwiek postaci, jeśli wracamy ze świadomością. Zarówno, ze świadomością, że ten cukierek jemy DLATEGO, że zawiera alkohol, jak i ze świadomością, że wracamy pomimo wiedzy, że jesteśmy uzależnieni.
Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:09

Whiplash napisał/a:
Przypadkowo


Przeczytaj, proszę, co Marcelus napisał otwierając ten temat. Chodzi o świadome napicie się alkoholu przez alkoholika. Nie o przypadkowe.

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 12:10

Tomoe napisał/a:
W tej sytuacji twoi terapeuci nie leczą ciebie z uzależnienia.
Utrzymują twój stan czynnego uzależnienia, ale w taki sposób, aby zmniejszyć straty.



Przecież według ciebie alkoholik jest bezsilny wobec alkoholu.
Czynne uzależnienie to takie, które podlega wszystkim mechanizma choroby, które postepuje które wiąże sie z utratą kontroli.
A po za tym to w końcu jak - zapijam czy nie.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:14

Nie zamierzam się zajmować twoim piciem, Halibucie.
Już to raz jasno napisałam.
Nie przymuszaj mnie do tego.

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 12:17

Halibut napisał/a:
] po za tym to w końcu jak - zapijam czy nie
wg. tego co piszesz to pijesz regularnie tylko w większych odstępach czasu więć wg. mojej opini Ty po prostu pijesz więc nie ma mowy o zapiciu
staaw - Czw 25 Sie, 2011 12:17

Halibut napisał/a:

Przecież według ciebie alkoholik jest bezsilny wobec alkoholu.
Czynne uzależnienie to takie, które podlega wszystkim mechanizma choroby, które postepuje które wiąże sie z utratą kontroli.
A po za tym to w końcu jak - zapijam czy nie.

Ja bym zapytał, czy czujesz się alkoholikiem?

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 12:17

Tomoe napisał/a:
Pytanie, czy czynny alkoholik mówi prawdę o swoim piciu?


No i się zaczyna. Ręce opadają.

Cytat:
A czuję się do tego przymuszana, dlatego juz się wyłączam z tej dyskusji, bo zaczyna się ona obracać dookoła ciebie.


Coś mi się wydawało, że ja nie kwestionuję doświadczeń innych. Nawet jak nie zgadzają się z moimi.
Chyba ktoś focha strzelił. Dobra to i ja spadam. Nie przeszkadzam. też sobie focha strzelę.

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 12:18

Halibut napisał/a:
Nie przeszkadzam. też sobie focha strzelę.
a inni rozmówcy ?
staaw - Czw 25 Sie, 2011 12:19

andrzej napisał/a:
Halibut napisał/a:
Nie przeszkadzam. też sobie focha strzelę.
a inni rozmówcy ?

No!
Co to za zbiorowa odpowiedzialność? :baba:

Whiplash - Czw 25 Sie, 2011 12:21

Tomoe napisał/a:
Chodzi o świadome napicie się alkoholu przez alkoholika

Przeczytaj proszę mój wpis do końca, ustosunkowałem się do picia świadomego. Jeśli niezrozumiale proszę bardzo:
Moim zdaniem jeśli ktoś jest alkoholikiem i w swojej "trzeźwości" zdecyduje się wypić alkohol, to nie była to trzeźwość lecz przewa w piciu. Trzeźwość osiąga się wówczas, gdy alkoholu z własnej woli do ust nie bierzemy.

PS.: Zrób coś ze sobą Tomoe, bo Cię bez avatarka nie poznaję :)

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 12:23

No tak, ale zaznaczyłeś że ty napiłeś się alkoholu przypadkowo.
I ja się do tego ustosunkowałam. :)

Sorry, zmykam do swoich obowiązków. :)
Halibut, nie obrażaj się. Pij sobie po swojemu, jeśli ci z tym dobrze.
Ale ja, analizując twoje picie, władowałabym sobie twój alkohol do mojej głowy.
A tego nie chcę i nie potrzebuję.
Wycofuję się aby tego uniknąć. I moja postawa nie wynika z mojego stosunku do ciebie, tylko do alkoholu. :)

Mario - Czw 25 Sie, 2011 12:41

Tomoe napisał/a:

Ale ja, analizując twoje picie, władowałabym sobie twój alkohol do mojej głowy.

Alicja. Zadziwiasz mnie. Taka - w gruncie rzeczy - pierdółka zakłóciłaby Twój duchowy spokój ? Zagroziłaby Twojej trzeżwości ? Naraziłaby Twoje niepicie na szwank ? 8)

Halibut - Czw 25 Sie, 2011 13:35

Tomoe napisał/a:
Halibut, nie obrażaj się. Pij sobie po swojemu, jeśli ci z tym dobrze.
Ale ja, analizując twoje picie, władowałabym sobie twój alkohol do mojej głowy.
A tego nie chcę i nie potrzebuję.


Dzięki Tomoe za miłe słowo. Nie obrażam się. Rozumiem Cię lepiej niż myślisz. I nie zamierzam Cię do niczego przekonywać. Ważny jest skutek, czyli pomyślne realizowanie swoich zamierzeń, swojej prawdy, wizji. Z tego, co piszesz jesteś na właściwej drodze. I to jest ważne i niech tak pozostanie. Ale ja jestem niewierny Tomasz, nie szukam oparcia, lubię kwestionować, dociekać, nawet, jeżeli wiąże się z tym ryzyko. Wiedza to dla mnie wolność decyzji. A wolność decyzji to najlepszy gwarancja na możliwość znalezienia najlepszej dla mnie drogi. I podobnie jak ty nie narzekam na swoje wybory. Jeżeli to, co napisałem zabrzmiało jak przechwałki, to żeby było jasne nie uważam się w niczym lepszy od Ciebie. Jesteśmy po prostu różni i różne są nasze drogi w walce z alkoholem.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 14:12

Marc-elus napisał/a:
Miałem na myśli nie zboczenie z drogi na której jestem.


W tym celu musisz trenować codziennie milion tenkanów i dwa miliony irimi-tenkanów i co najmniej godzinę dziennie medytować w seiza.
A potem i tak ktoś popatrzy z boku i powie: phi, aikido?
Przecież to tylko taki taniec, tam i tak wszystko jest udawane, oni się tylko tak umówili...
To w ogóle nie jest skuteczne na ulicy!!!
:wysmiewacz:

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 14:41

Marc-elus napisał/a:
Zapicie, co to jest, każdy wie, ale to nie takie proste. Już na ten temat można pisać elaboraty i spierać się.
Czy zjedzenie 0,3kg cukierków z rumem jest zapiciem? Moim zdaniem, jeżeli zrobi się to świadomie, tak.
Przyjmijmy jednak, na użytek tego tematu, że zapiciem nazywamy wypicie alkoholu. Świadome, w każdej ilości.

No to mi ulżyło, bo po pierwszych czterech słowach myślałem, że to kolejny temat z cyklu ile aniołów mieści się na główce szpilki.
Założenie, że jest to świadome wypicie alkoholu, sprowadza temat do rozważań na poważnie i wcale nie czyni go prostym i jednoznacznym.

Marc-elus napisał/a:
Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji?

Sprawa komplikuje się już na starcie.
Co to jest trzeźwienie? Myślę, że jest to proces, który ma doprowadzić alkoholika do stanu zwanego być trzeźwym. Ok, to było łatwe.
Ale co to jest trzeźwość? Kto potrafi określić wzorzec trzeźwości? Czy trzeźwość jest to stan dostępny alkoholikowi, w chorobie, która jest chroniczna, więc nieuleczalna?
Moim zdaniem nie, ponieważ osiągnięcie stanu trzeźwości byłoby jednoznaczne z wyleczeniem z choroby alkoholowej, a to nie jest możliwe ze względu na jej chroniczność.
Nie osiągniemy więc stanu zwanego trzeźwością, a jesteśmy tylko w procesie, który zwiemy trzeźwieniem, a który oznacza zachowanie abstynencji oraz bliżej nieokreśloną wartość dodaną. Czym jest ta wartość dodana? Nikt tego nie wie, ponieważ jest to pojęcie subiektywne, a obiektywnych kryteriów nikt nie określił i zmierzyć nie jest w stanie.
W proces trzeźwienia wpisany jest również znaczny czynnik ryzyka, który zwiemy nawrotem. Nawrót to również proces, minimum kilku miesięczny. W okresie nawrotu odpadają od alkoholika po kolei wszystkie wartości dodane związane z procesem trzeźwienia. Nawrót nie zahamowany niechybnie doprowadzi do złamania abstynencji.
To nie zapicie przerywa proces trzeźwienia, to nawrót go przerywa, zapicie jest tylko ostatnim elementem i skutkiem, więc odpowiedź na twoje pytanie brzmi: nie. Zupełnie innym elementem tej układanki jest to, że proces nawrotu można przerwać, zapicie może być jednorazowe, lub wieloletnie, w związku z tym zupełnie inne będą powroty na ścieżkę trzeźwienia.

Marc-elus napisał/a:
Czy cofa nas do punktu wyjścia?


Wobec tego, co napisałem powyżej, to czy cofa nas do punktu wyjścia jest złożone. Na pewno cofa, natomiast ile cofa i czy cofa zależy od wielu czynników.
Uważam, ze najmniej cofa nas w procesie trzeźwienia nawrót, który został w porę zauważony i wprowadzono program naprawczy, myślę, że dlatego, ze najkrócej trwa i w związku z tym poczyni najmniej szkód.
Nawrót, który kończy się jedno lub kilku razowym zapiciem, poczyni znacznie więcej szkód i w związku z tym cofnie nas w procesie trzeźwienia dalej, ale moim zdaniem nie stawia alkoholika w punkcie wyjścia.
Cofa nas do zera, albo i dalej ze względu na postępowość choroby, dopiero powrót do picia, włączają się mechanizmy i powraca cała kwadratura koła związana z tym, że alkoholik nie może przerwać picia.

Marc-elus napisał/a:
Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?

W/g mnie oznacza to, że w porę nie został powstrzymany nawrót a proces trzeźwienia został przerwany wcześniej, ale ponieważ był w procesie trzeźwienia, zakładam, że był, więc w tym sensie trzeźwiał.

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 15:23

aazazello napisał/a:

A jesteśmy tylko w procesie, który zwiemy trzeźwieniem, a który oznacza zachowanie abstynencji oraz bliżej nieokreśloną wartość dodaną. Czym jest ta wartość dodana? Nikt tego nie wie, ponieważ jest to pojęcie subiektywne, a obiektywnych kryteriów nikt nie określił i zmierzyć nie jest w stanie.


A to ci się podoba?

Cechy człowieka o dobrym zdrowiu psychicznym

Koncentrują się one w trzech wymiarach:

I. Pozytywne postawy wobec siebie, przejawiające się w tym, że człowiek:

- nie doświadcza zaburzeń z powodu własnych emocji, swoich obaw, gniewu, miłości, zazdrości, poczucia winy i zamartwiania się;
- ma poczucie, że potrafi pokonywać życiowe niepowodzenia;
- jest tolerancyjny wobec siebie i innych, potrafi śmiać się ze swoich zachowań;
- adekwatnie ocenia swoje możliwości;
- potrafi akceptować swoje słabe strony;
- darzy siebie szacunkiem;
- ma poczucie zaradności w większości sytuacji, które spotyka na swojej drodze;
- potrafi czerpać satysfakcję z codziennych, prostych przyjemności.

II. Pozytywne nastawienie wobec innych ludzi, przejawiające się w tym, że taki człowiek:

- jest zdolny do dawania miłości i ma szacunek do odmienności drugiego człowieka;
- potrafi utrzymywać długotrwałe i satysfakcjonujące kontakty z drugim człowiekiem;
- od ludzi oczekuje zaufania i akceptacji, a gdy je otrzymuje, wierzy w ich szczerość;
- szanuje różnice, jakie występują między ludźmi;
- nie wywiera nacisków na ludzi wokół siebie i nie pozwala, aby inni wywierali naciski na niego;
- potrafi czuć się częścią grupy, do której przynależy;
- ma poczucie odpowiedzialności za swoich bliskich i innych ludzi.

III. Umiejętność radzenia sobie z wymogami życia. Taki człowiek:

- radzi sobie z problemami w miarę tego jak się pojawiają;
- akceptuje swoje poczucie odpowiedzialności;
- gdy to możliwe - dostosowuje do siebie środowisko, gdy to konieczne - dostosowuje się do niego;
- planuje swoją przyszłość i nie boi się jej;
- jest otwarty na nowe doświadczenia i nowe pomysły;
- potrafi wykorzystywać swoje naturalne uzdolnienia;
- stawia przed sobą realistyczne cele;
- potrafi myśleć o własnych sprawach i samodzielnie podejmować decyzje;
- w pełni angażuje się w to co robi i czerpie satysfakcję ze swoich osiągnięć.

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 17:00

Flandra napisał/a:
podobno jakieś 80% społeczeństwa ma zaburzenia emocjonalno, neurotyczno, osobowościowe

Chciałem zachować szacunek dla ludzkości.... :lol:
szymon napisał/a:
podobnie moze być z twoim "podobno"

Szymon, ile znasz osób które spełniają kryteria z tej listy?
A ile znasz osób które nie spełniają?
Masz odpowiedź. :)

szymon - Czw 25 Sie, 2011 17:13

Cytat:
Szymon, ile znasz osób które spełniają kryteria z tej listy?
A ile znasz osób które nie spełniają?


definicja jest ułożona w taki sposób, ramy które pieknie opisała tomoe sa tak szerokie, że "normalni" czyli nie alkoholicy kwalifikują się pod nią w 100%.
bo jeżeli tylko jeden pkt się zgadza to już jest skreślony? że jak traci pamięć, jak się denerwuje często, jak zaprzecza że nie ma problemów z alkoholem (założenie że nie ma) to oznacza, że jest alko????

to tak jak jedna osoba z forum, już nie pamiętam kto... napisała, że przeklinanie to pijane zachowanie, ku*** nie tędy droga, co będzie jak zgaśnie świeca na mitingu AA?
czy na to też jest wytłumaczenie, że w przeciągu 6h ktoś z kolegów czy koleżanek zapije?

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 17:23

szymon napisał/a:
co będzie jak zgaśnie świeca na mitingu AA?

Możesz to wyjaśnić, Szymonie, nie rozumiem. Czy chodzi o jakiś przesąd, czy o to, kto dobierze się do kapelusza?

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 19:19

Ciekawy temat Marcelusie ;)
Od razu zaznaczam, że przeczytałam tylko post pierwszy i parę zaledwie, interesujących dla mnie wypowiedzi. Nie chciałam się sugerować. Tak więc czytałam wybiórczo ;)

Marc-elus napisał/a:
Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji? Czy cofa nas do punktu wyjścia? Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?

Dobre pytanie.

Moim zdaniem nie przekreśla. Ale wszystko zależy od bardzo wielu czynników.

Pytanie zasadnicze. Co takiego musi się stać, że złamię abstynencję?

Czy zapiję celowo, czy wydarzy się to z powodu własnych, czasem świadomych czasem nieświadomych zaniedbań w stosunku do siebie. Np. zwykłego nawet braku czujności i uważności na to co się ze mną złego dzieje, co w jakimś czasie może choć nie musi skutkować właśnie zapiciem.

Napiszę, jak ja to widzę z punktu widzenia, mojego życia.

Dla mnie zapicie oznaczało by śmierć, zarówno psychiczną, a z czasem i fizyczną.
Jednak zależało by to od tego, czy zrobiłabym to celowo czy zdarzyło by się to w wyniku zaniedbań oraz mojej sytuacji życiowej.

Tak jak gdzieś już wspomniałam, borykam się od dłuższego czasu (praktycznie od dwóch lat)z problemami finansowymi i rodzinnymi. Z wieloma, nierozwiązywalnymi, pogodziłam się już dla własnego dobra.

W życiu codziennym staram się kierować zasadą: "szczęściem jest nie to co posiadamy, lecz to czym potrafimy się cieszyć".
Nie wybiegam i nie planuję zbyt daleko w przyszłość.
Żyję bez mała dniem dzisiejszym. Po to, żeby nie zwariować w szambie w którym obecnie tkwię :/

Od trzech lat nie piję, robię wiele, moim zdaniem, żeby trzeźwieć. I robię to po to, aby żyło mi się lepiej, godniej,lżej........itd

Ale wiecie co? :/

Ostatnio, coraz częściej, zdarzają mi się chwile, że jestem już tak zmęczona życiem, życiem w ciągłym stresie, tym ciągłym borykaniem się z problemami (nie z takimi codziennymi, zwyczajnymi). Choćby np. widmem ponownego bezrobocia, co wiąże się z czasem z tym ,że mogę wylądować, dosłownie pod mostem bez środków do życia.
Staram się jak mogę szukać rozwiązań nawet tam, gdzie z pozoru ich nie ma.
Nie siedzę i nie czekam na cud - działam.

Ale jakoś jest tak, jakby ciągle prześladował mnie pech :/

I chociaż wiem, mam tego pełną świadomość, że gdybym się napiła teraz, że ulga będzie chwilowa, a problemy i tak się nie rozwiążą (będę miała jeden więcej co najwyżej) - takie myśli czasem się u mnie pojawiają.
Żeby się nawalić a reszta pójdzie już sama......... :? czyli zrobiłabym to świadomie ale tylko po to, żeby się z czasem unicestwić.
Bo czasem czuję się jak w potrzasku, labiryncie bez wyjścia.

Ten stan przechodzi po jakimś czasie, bo zapala mi się jeszcze czerwona lampka nadziei, że jednak zdołam sobie wszystko jakoś jeszcze poukładać w życiu.
Robię wiele, żeby wydostać się z takich myśli.

Ale, jak każdy, je też mam swoją wytrzymałość i naprawdę boję się, że któregoś dnia, czara goryczy się we mnie na tyle przeleje, że pęknę i nie udźwignę już więcej :|

Moje pytanie do Was?

Czy takie zdarzenie oznaczało by, że trzeźwieję czy nie?

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 19:31

Bebetka napisał/a:
Czy takie zdarzenie oznaczało by, że trzeźwieję czy nie?

nie mogliscie pisać tego tematu miesiąc wcześniej miałbym gotowca na terapie fsdf43t a tak serio to jeśli masz ochotę przeczytaj to :
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2500
Opiszę dokładnie okoliczności i jak się zachowywałem ,co myślałem i co
czułem na kilka tygodni, dni przed przerwaniem abstynencji .

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 19:55

Bebetka napisał/a:

Ale, jak każdy, je też mam swoją wytrzymałość i naprawdę boję się, że któregoś dnia, czara goryczy się we mnie na tyle przeleje, że pęknę i nie udźwignę już więcej :|

Moje pytanie do Was?

Czy takie zdarzenie oznaczało by, że trzeźwieję czy nie?


Masz na myśli napicie się alkoholu po to, żeby nie myśleć i nie czuć?
Żeby uciec od problemów?
No cóż ci mam powiedzieć?
To byłby powrót do chorego myślenia i chorego picia.
W celu znieczulenia się piją czynni alkoholicy.
Czyż nie PO TO piłaś w czynnej fazie choroby?

Słyszałam od specjalisty, że w nawrocie choroby alkoholowej jako pierwszy uaktywniamy sobie mechanizm nałogowego regulowania uczuć. Na tym etapie z nawrotu jeszcze można wyjść suchą stopą. Kiedy to zlekceważymy, kiedy uruchomimy sobie pozostałe mechanizmy, to mamy pozamiatane... :bezradny:

Jędrek - Czw 25 Sie, 2011 19:57
Temat postu: Re: Zapicie a trzeźwienie. Przemyślenia i teorie.....
Marc-elus napisał/a:
andrzej napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Marc-elus napisał/a:

Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji?
Czy cofa nas do punktu wyjścia?
Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?


Ad. 1 - TAK.
Ad. 2 - TAK.
Ad. 3 - TO ZALEŻY... :)


AD.1 - TAK
AD.2- ZNACZNIE DALEJ OD PUNKTU 0
AD.3- ŻE ZANIEDBAŁ TRZEŻWIENIE


Brawo Andrzeju, bliski jestem podpisania się pod Twoim zdaniem, jednak...


AD1 uważam, że zapijając nie przekreśliłem pracy jaką włożyłem. Dla mnie było to doświadczenie, że nie tędy droga
AD2 mnie cofnęło jeszcze bardziej...Oddział Zamknięty w Psychiatryku po zapiciu psychotropów był dla mnie apogeum bezsilności...
AD3 Moje zapicie uświadomiło mi że walczyłem....i przegrałem....i po raz pierwszy szczerze (tak myślę) poprosiłem Boga o pomoc...bo jak trwoga to do Boga

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:04

Tomoe napisał/a:
Masz na myśli napicie się alkoholu po to, żeby nie myśleć i nie czuć?

Nie Tomoe, nie to miałam na myśli.......napisałam przecież, że gdyby zdarzyło się coś takiego, że dojdę do muru, za którym nie ma już nic dla mnie, to zrobię to celowo, po to żeby się unicestwić :?

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 20:08

Nie tak łatwo jest się zapić na śmierć.
Znamienne jest to, że nie przyszła ci do głowy inna forma samobójstwa.
Są szybsze i skuteczniejsze sposoby pożegnania się z tym światem.
No ale ty jesteś alkoholiczką i najwyraźniej jeszcze chcesz zaznać trochę "przyjemności" przed śmiercią.

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 20:09

Bebetka napisał/a:
po to żeby się unicestwić :?
czyli nie myśleć i nie czuć , kiedy przeczytałem Twój post jakoś bardzo blisko zrobiło mi się do momentu kiedy juz zbliżałem się do picia nie wiedząc jeszcze o tym , to co napisała Tomoe że pierwszy uruchamia sie mechanizm regulowania uczuć to fakt , ja odbijałem się od totalnej rozpaczy i niezrozumienia po euforyczne krańce emocji i kiedy ta huśtawka się skończyła chciałem już tylko czuć się gorzej stąd też moja propozycja byś przeczytała moje wypociny , mimo że pewnie jesteś na innym etapie to tak ku przestrodze
Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:14

Tomoe napisał/a:
Znamienne jest to, że nie przyszła ci do głowy inna forma samobójstwa.

Wiem o tym. Mam za sobą jedną próbę samobójczą z okresu kiedy nie byłam jeszcze uzależniona.
Tomoe napisał/a:
No ale ty jesteś alkoholiczką i najwyraźniej jeszcze chcesz zaznać trochę "przyjemności" przed śmiercią.

Być może masz i rację, nie pomyślałam nawet w ten sposób. Tylko kuźwa co to za przyjemność? :/ zwłaszcza, że
Tomoe napisał/a:
Nie tak łatwo jest się zapić na śmierć.

Też o tym wiem, ale tez znam wytrzymałość mojego organizmu. Piłam 8 lat (z czego 1,5 roku to już było picie kasacyjne) a czułam się jakbym piła lat 30 co najmniej :|

endriu - Czw 25 Sie, 2011 20:16

Marc-elus, Tobie chce się pić po prostu...
Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:19

andrzej napisał/a:
to co napisała Tomoe że pierwszy uruchamia sie mechanizm regulowania uczuć to fakt

andrzej napisał/a:
ja odbijałem się od totalnej rozpaczy i niezrozumienia po euforyczne krańce emocji i kiedy ta huśtawka się skończyła chciałem już tylko czuć się gorzej

Ech....może i macie rację 8| nie będę udawać, że jest inaczej, bo tak pewnie jest jak piszecie....
Jedno co zapamietałam z terapii, to to, żeby słuchać co mówią do mnie inni alkoholicy. Bo może mi umknąć cos czego sama nie jestem nawet w stanie zauważyć, wyłowić :|

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 20:25

endriu napisał/a:
Marc-elus, Tobie chce się pić po prostu...

Na zabawy z YOU Cię wzięło czy to było do mnie?
Nie przeszkadzaj, pochodziłeś trochę na terapię i już fanatyka zgrywasz?

Jak chcesz pokomętować mój stan to w komentarzach do pamiętnika.

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:25

andrzej napisał/a:
stąd też moja propozycja byś przeczytała moje wypociny , mimo że pewnie jesteś na innym etapie to tak ku przestrodze

Dzięki Andrzej, przeczytam sobie przez weekend, może i ku przestrodze.
Jutro będzie lepiej......chociaż też zależy co znowu się w pracy wydarzy :| i jakie jeszcze niespodzianki mi kolejne dni przyniosą :/

Janioł - Czw 25 Sie, 2011 20:28

Bebetka napisał/a:
..chociaż też zależy co znowu się w pracy wydarzy :| i jakie jeszcze niespodzianki mi kolejne dni przyniosą :/
no właśnie pech, wyświetlanie czarnych scenariuszy ,uzależnianie nastrojów od wydarzeń na które wpływu nie mamy to jest jedna z rzeczy która sprowadziła mnie do puszki z piwem takie tunelowe myslenie nie wróży nic dobrego a może jakieś warsztaty z nawrotów ?
Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:34

andrzej napisał/a:
a może jakieś warsztaty z nawrotów ?

Andrzeju, ja mam swoją teorię nt nawrotów.
Dla mnie nawrót, to przede wszystkim problem z którym nie potrafię sobie poradzić.

Teraz, w moim przypadku, to problemy dla których nie ma rozwiązania.
A chcieć to ja sobie mogę, co najwyżej wygrać w totolotka.
Wtedy to i nawrót minie, jak ręką odjął fsdf43t

staaw - Czw 25 Sie, 2011 20:36

endriu napisał/a:
Marc-elus, Tobie chce się pić po prostu...

:buahaha:
Sorry Endriu, musiałem...

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 20:36

Bebetka napisał/a:
Bo może mi umknąć cos czego sama nie jestem nawet w stanie zauważyć, wyłowić :|


Mądrze prawisz, koleżanko. Ja też czasami miewam obawy, jakiego figla mi może spłatać moja łepetyna na poziomie "poniżej progu świadomości".
Może faktycznie warto sobie odświeżyć wiadomości o nawrotach, Bebetko, w kontakcie z jakimś specem. :)

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:40

Tomoe napisał/a:
w kontakcie z jakimś specem.

A najlepiej, jakby ten spec miał na imię "wygrana na loterii" fsdf43t

staaw - Czw 25 Sie, 2011 20:43

Bebetka napisał/a:
Tomoe napisał/a:
w kontakcie z jakimś specem.

A najlepiej, jakby ten spec miał na imię "wygrana na loterii" fsdf43t

Może wystarczy wypełnić kupon... :mysli:

pterodaktyll - Czw 25 Sie, 2011 20:44

Bebetka napisał/a:
w moim przypadku, to problemy dla których nie ma rozwiązania.

Renia, doskonale wiesz, że takich problemów nie ma. to co dziś wydaje się byc nie do rozwiązania, jutro może okazać się łatwiejsze niz możesz przypuszczać.

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:45

staaw napisał/a:
Może wystarczy wypełnić kupon...

Myślisz, że wystarczy tylko wypełnić ten podatek od marzeń? ;)

staaw - Czw 25 Sie, 2011 20:46

Bebetka napisał/a:
staaw napisał/a:
Może wystarczy wypełnić kupon...

Myślisz, że wystarczy tylko wypełnić ten podatek od marzeń? ;)

Myślałem w szerszym znaczeniu...
Daj szczęściu szansę...
Zresztą Ptero mądrzej napisał...

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 20:47

pterodaktyll napisał/a:
to co dziś wydaje się byc nie do rozwiązania, jutro może okazać się łatwiejsze niz możesz przypuszczać.

Też to przerabiałam......tylko ja to nazywam czynnikiem losowym, na który nie mamy wpływu, a który może sprawić, że wystąpią nowe okoliczności ;) ale czy koniecznie sprzyjające?

staaw - Czw 25 Sie, 2011 20:51

Flandro, mnie też nie obchodzi społeczeństwo...
Wrednych unikam, nie mam zamiaru ich zmieniać...

staaw - Czw 25 Sie, 2011 20:52

Bebetka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
to co dziś wydaje się byc nie do rozwiązania, jutro może okazać się łatwiejsze niz możesz przypuszczać.

Też to przerabiałam......tylko ja to nazywam czynnikiem losowym, na który nie mamy wpływu, a który może sprawić, że wystąpią nowe okoliczności ;) ale czy koniecznie sprzyjające?
Losu nie oszukasz, możesz go jednak zmieniać...
To nie są puste słowa, wystarczy uwierzyć że mogę...

Flandria - Czw 25 Sie, 2011 20:56

staaw napisał/a:
Flandro, mnie też nie obchodzi społeczeństwo...
Wrednych unikam, nie mam zamiaru ich zmieniać...


też unikam takich osób
ale strasznie dużo przez to tracę :/

Gonzo.pl - Czw 25 Sie, 2011 20:56

szymon napisał/a:
to tak jak jedna osoba z forum, już nie pamiętam kto... napisała, że przeklinanie to pijane zachowanie, ku*** nie tędy droga,

Szymonie, przypomne Ci, ze ja to napisałem i moge to napisac drugi raz. A Twoja terapeutka napisze Ci trzeci raz. Spytaj jej.
A jesli brac to pod wzgledem kultury osobistej wyłacznie, to myslę, ze warto wzorowac się na lepszych, nie na tych spod budki z piwem.
szymon napisał/a:
co będzie jak zgaśnie świeca na mitingu AA?
czy na to też jest wytłumaczenie, że w przeciągu 6h ktoś z kolegów czy koleżanek zapije?

Nie odpowiedziałeś aazazello, ja też nie rozumiem o czym mówisz.
A negowanie terapii, mitingów i trzezwego życia, to jedna z faz nawrotu.
Ale ponownie proponuje rozmowe z terapeutka w celu wyjasnienia watpliwosci

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 21:00

staaw napisał/a:
To nie są puste słowa, wystarczy uwierzyć że mogę...

Tak, tak.....wiem, czytałam przecież nawet "Sekret" Rhonda Byrne na to konto, sama nawet zachwalałam ta książkę, ale to nie jest takie proste, chociaż nie niemożliwe :|

pterodaktyll - Czw 25 Sie, 2011 21:02

Bebetka napisał/a:
ja to nazywam czynnikiem losowym, na który nie mamy wpływu, a który może sprawić, że wystąpią nowe okoliczności ;) ale czy koniecznie sprzyjające?

A coś Ci przeszkadza uwierzyć, że własnie tak będzie?

Bebetka - Czw 25 Sie, 2011 21:03

Cytat:
A coś Ci przeszkadza uwierzyć, że własnie tak będzie?

Chyba tylko juz brak cierpliwości :|

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 21:05

Flandra napisał/a:

społeczeństwo to ludzie wśród których żyję ...
im bardziej są nieszczęśliwi - tym bardziej wredni :/


Zamierzasz się ćwiczyć w sztuce współczucia czy w sztuce samoobrony?
Bo ja w swoim życiu stawiam na to drugie.
Przy zachowaniu oczywiście pewnej dawki współczucia - ale wyłącznie dla mojego dobrego samopoczucia.

Podam przykład.
Wczoraj na spotkaniu Al-Anonu koleżanka opowiadała że razem z grupą kobiet ze swojej parafii była niedawno na pieszej pielgrzymce stanowej kobiet i dziewcząt w Piekarach Śląskich.
Grupa wyszła z parafii o drugiej w nocy, żeby dojść do Piekar na dziewiątą rano.
Koleżanka opowiadała, jak reagowali na tę grupę kierowcy przejeżdżających samochodów.
Dla niej bardzo nieprzyjemne było, gdy w pewnym momencie przejechał kabriolet pełen młodych ludzi i jeden z chłopaków wstał, opuścił spodnie i ostentacyjnie wypiął w stronę pątniczek gołą d**ę.

Ano, biedny, chory człowiek, któremu należy współczuć. Ileż on musi mieć nienawiści do samego siebie...
Ale współczuć należy mu z bezpiecznej dla siebie odległości. :)

pterodaktyll - Czw 25 Sie, 2011 21:06

Bebetka napisał/a:
Chyba tylko juz brak cierpliwości

Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że to żaden argument.......czasem jutro jest bardziej "odległe", co nie znaczy, że w ogóle nie nadchodzi...
Cierpliwość nie jest naszą najmocniejszą stroną.........

staaw - Czw 25 Sie, 2011 21:12

Bebetka napisał/a:
staaw napisał/a:
To nie są puste słowa, wystarczy uwierzyć że mogę...

Tak, tak.....wiem, czytałam przecież nawet "Sekret" Rhonda Byrne na to konto, sama nawet zachwalałam ta książkę, ale to nie jest takie proste, chociaż nie niemożliwe :|

Ja nie czytałem. Ja tak czynię... :skromny:

staaw - Czw 25 Sie, 2011 21:14

Flandra napisał/a:
staaw napisał/a:
Flandro, mnie też nie obchodzi społeczeństwo...
Wrednych unikam, nie mam zamiaru ich zmieniać...


też unikam takich osób
ale strasznie dużo przez to tracę :/

Ja nie odnoszę takiego wrażenia...

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:15

Bebetka napisał/a:
borykam się od dłuższego czasu (praktycznie od dwóch lat)z problemami finansowymi i rodzinnymi

Wiem, o czym piszesz. Postawiłem wszystko na jedną kartę i nie wiedziałem, w którą stronę się przechyli. Permanentny stres przez cztery lata, udało się rozwiązać problemy finansowe, ale to było piekło. Rodzinne nadal nie rozwiązany, ale to nie powoduje bezsennych nocy lub budzenia się zlanym potem o czwartej nad ranem .
Myślę, że należy walczyć do końca, do samego muru i jeszcze jedną cegłę. Nigdy nie wiadomo, jak sprawy się potoczą, gdyż nie zawsze tylko my kształtujemy naszą rzeczywistość.

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:17

Tomoe napisał/a:
Ano, biedny, chory człowiek, któremu należy współczuć. Ileż on musi mieć nienawiści do samego siebie...

Naprawdę tak uważasz? Sądzisz, że wypięcie gołego tyłka jest skutkiem nienawiści do samego siebie? Nie wystarczy zwykłe prostactwo?

Flandria - Czw 25 Sie, 2011 21:19

Tomoe napisał/a:
Ano, biedny, chory człowiek, któremu należy współczuć. Ileż on musi mieć nienawiści do samego siebie...
Ale współczuć należy mu z bezpiecznej dla siebie odległości.


mnie by to chyba rozśmieszyło po prostu :mgreen:

raczej mówię o sytuacjach typu:
mam przyjaciółkę, świetnie się dogadujemy, ale ... w jej życiu pojawia się mężczyzna
i nagle okazuje się, że ona się boi, że jej go "odbiję" i staje się wredna
albo
umawiam się z jakimś mężczyzną, okazuje się, że to skończony palant
albo
ktoś jest zazdrosny o jakieś moje sukcesy i próbuje je zdezawuować, ośmieszyć mnie itd

zawsze wtedy stosuję samoobronę, ale wolałabym, żeby takie sytuacje nie miały miejsca ...

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:19

staaw napisał/a:
Losu nie oszukasz, możesz go jednak zmieniać...

Myślę , Stasiu nad tym zdaniem myślę i cały czas wychodzi mnie, że w zdaniu tym tkwi pewna sprzeczność. Możesz to wyjaśnić?

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 21:26

Dla mnie to nie jest śmieszne, kiedy młody człowiek w taki sposób odreagowuje w relacjach z innymi ludźmi swoje frustracje.
Mnie takie zachowania nie bawią.
Może mam inne poczucie humoru. :)
Chociaż z pewnością grupa ludzi w samochodzie, z którymi ten chłopak jechał, była jego zachowaniem rozbawiona.

A co do reszty - oczywiście że też wolałabym aby otaczający mnie ludzie zawsze zachowywali się wobec mnie bez zarzutu, ale niestety, często mnie zawodzą i rozczarowują. Bo ludzie są jacy są i nie mają obowiązku spełniać moich oczekiwań. :bezradny:

staaw - Czw 25 Sie, 2011 21:27

aazazello napisał/a:
staaw napisał/a:
Losu nie oszukasz, możesz go jednak zmieniać...

Myślę , Stasiu nad tym zdaniem myślę i cały czas wychodzi mnie, że w zdaniu tym tkwi pewna sprzeczność. Możesz to wyjaśnić?
Kocie, czepiasz się...
Los nie jest tak kapryśny jak się nam wydaje... Mamy wpływ na przyszłość...

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 21:31

Kocur, oddzielam ocenę zachowania (prostactwo) od oceny motywacji tego zachowania. :)
aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:36

Tomoe napisał/a:
oddzielam ocenę zachowania (prostactwo) od oceny motywacji tego zachowania

Przecież nie jesteś w stanie ocenić motywacji zachowania człowieka, którego nie znasz, możesz się tylko domyślać, a to nie to samo. Jedni widzą zabawę, inni nienawiść do siebie samego. Widzisz tylko skutek i to jest pewnik.

Flandria - Czw 25 Sie, 2011 21:41

Tomoe napisał/a:
często mnie zawodzą i rozczarowują. Bo ludzie są jacy są i nie mają obowiązku spełniać moich oczekiwań.

ano niestety
marudzę, bo wiele z tych przykrości spotkało mnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałam wsparcia, kiedy miałam ogromne problemy i w pracy, i w życiu osobistym ...

w sumie masz (macie) rację
jak się ma w sobie fundament to społeczeństwo może "naskoczyć" :mgreen:

Kulfon - Czw 25 Sie, 2011 21:42

Marc-elus napisał/a:
Czy zjedzenie 0,3kg cukierków z rumem jest zapiciem? Moim zdaniem, jeżeli zrobi się to świadomie, tak.


katastrofen 8|

plyn do plukania ust, ciasta i torty :mniam: cukierki :mniam: , lody malaga :mniam: , plyn po goleniu, do tego rozpuszczalniki, benzyny i alkohole przemyslowe - czyli jestem na nieustajacej fali :uoee:

to wszystko w moim otoczeniu a do tego niektore spozywam, np. lody malaga :mniam:

Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 21:43

Mylisz się, kocur.
Mogę oceniać motywację.
Jeśli mam pewną wiedzę na temat ludzkich zachowań i ich motywów.
Swoich także.
I właśnie od mojej wiedzy i świadomości (także od mojej samoświadomości) zależy co ja zobaczę w zachowaniu drugiego człowieka - a od tego co ja zobaczę, zależy moja ocena i moja reakcja.
Czyli mój klucz do świata i ludzi - jest we mnie.
A twój klucz do świata i ludzi - jest w tobie.

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:51

Tomoe napisał/a:
Mogę oceniać motywację. Jeśli mam pewną elementarną wiedzę na temat ludzkich zachowań i ich motywów

Ja również posiadam elementarna wiedzę na temat ludzkich zachowań i motywów, więc w twoim opowiadaniu zauważyłem prostaka wypinające tyłek na pątniczki, który chciał zaimponować wybrance swojego serca, która siedziała obok. Uważam, że taka i tylko taka była jego motywacja. Udowodnisz, że było inaczej, bo

Tomoe napisał/a:
od mojej wiedzy i świadomości zależy co ja zobaczę w zachowaniu drugiego człowieka - a od tego co ja zobaczę, zależy moja ocena i moja reakcja.


co nas prowadzi do
Tomoe napisał/a:
mój klucz do świata i ludzi - jest we mnie


czyli subiektywnego postrzegania świata, które widzi skutki, ale domyśla się przyczyn.

Gonzo.pl - Czw 25 Sie, 2011 21:52

Kulfon napisał/a:
ciasta i torty :mniam: cukierki :mniam: , lody malaga

To mi wyjątkowo utkwiło z terapii:
Kazda ilosc alkoholu powoduje w mozgu zmiany chemiczne wywołujace dalsza chec picia.
Jakos nie brak mi tych "rarytasów". lodów wpieprzam dużo, ale wybranych, słodyczy także.
Po co jedną czekolada miałbym fundowac sobie głód alkoholowy?
Ja mam sobie nadal szkodzić? O nie.

Ate - Czw 25 Sie, 2011 21:52

Nie przeczytalam calego watku bo tyle tego, pöwiem tylko, ze osobiscie znam czlowieka, ktory od 12 lat jest trzezwiejacym alkoholikiem, pije tylko jeden jedyny raz w roku na Sylwestra, i tak co roku..od 12 lat...
aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:54

Gonzo.pl napisał/a:
wpieprzam

Uważaj, bracie, uważaj. Czy to aby nie objaw nawrotu? :D

Gonzo.pl - Czw 25 Sie, 2011 21:55

Ate napisał/a:
trzezwiejacym alkoholikiem,

Użyj innego określenia, bo z tym się nie zgadzam.
Podstawą trzezwienia jest abstynencja. Nie ma częściowej abstynencji.
Nie można troche byc w ciąży.

Gonzo.pl - Czw 25 Sie, 2011 21:57

aazazello napisał/a:
Czy to aby nie objaw nawrotu? :D

samo słowo nie.
Wpieprzanie też nie, co najwyżej zachowaniem kompulsywnym, nałogiem zastępczym :p

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:58

Gonzo.pl napisał/a:
Ate napisał/a:
trzezwiejacym alkoholikiem,

Użyj innego określenia, bo z tym się nie zgadzam.

więc kim w/g ciebie jest?

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 21:59

Gonzo.pl napisał/a:
samo słowo nie.

zaraz, zaraz, dla ciebie nie jest, dla mnie nawet kacza łapa jest, więc powtarzam: uważaj!ostrożnie!

Gonzo.pl - Czw 25 Sie, 2011 22:01

aazazello napisał/a:
więc kim w/g ciebie jest?

Ja się nad nim nie zamierzam zastanawiac, nie moja bajka.

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 22:08

Gonzo.pl napisał/a:
Ja się nad nim nie zamierzam zastanawiac, nie moja bajka.

Jeśli nie jest to twoja bajka, to dlaczego autorytatywnie stwierdzasz, że nie jest trzeźwiejącym alkoholikiem? Z jakich pokładów doświadczenia i wiedzy czerpiesz taką pewność?
Mój serdeczny kolega wypijał lampkę szampana raz w roku, właśnie w sylwestra i uwierz mi, zapewniam ciebie, że był bardzo trzeźwiejącym alkoholikiem przez piętnaście lat. Rzeczywistość jest bardziej złożona i nie tak zero jedynkowa, jak nas przekonują na terapii.

Gonzo.pl - Czw 25 Sie, 2011 22:14

aazazello napisał/a:
Mój serdeczny kolega wypijał lampkę szampana raz w roku, właśnie w sylwestra i uwierz mi, zapewniam ciebie, że był bardzo trzeźwiejącym alkoholikiem przez piętnaście lat.

Ja się nad nim nie zamierzam zastanawiac, nie moja bajka.
A nad toba tym bardziej.

:zlezka:

aazazello - Czw 25 Sie, 2011 22:16

Gonzo.pl napisał/a:
Ja się nad nim nie zamierzam zastanawiac, nie moja bajka.
A nad toba tym bardziej.

Jesteś niebywale grzeczniutki. Dobranoc, mój książę.

Bebetka - Pią 26 Sie, 2011 07:11

aazazello napisał/a:
Nigdy nie wiadomo, jak sprawy się potoczą, gdyż nie zawsze tylko my kształtujemy naszą rzeczywistość.

Zgadzam się z tym w całej rozciągłości, bo w sumie nie mam już innego wyjścia, jak tylko czekać......a nuż wydarzy się coś nowego, sprzyjającego ;)
aazazello napisał/a:
Myślę, że należy walczyć do końca, do samego muru i jeszcze jedną cegłę

Generalnie tez tak myślę na co dzień......czasem tylko mam wątpliwości, chwilowe ale mam.....czy aby coś warta jest ta cała moja szarpanina :|

Ot taka huśtawka mnie dopada.......a trudno się wtedy trzeźwieje, oj trudno.

Ale dziś jest już znacznie lepiej niż wczoraj ;)

ZbOlo - Pią 26 Sie, 2011 07:16

Bebetka napisał/a:
Ale dziś jest już znacznie lepiej niż wczoraj ;)

...ja dochodzę do siebie po urlopie... dwa dni temu był koszmar - zawsze w takich chwilach myślę, że jest to przejściowe, że los musi się odmienić i to mnie trzyma w trzeźwości... myśli o lepszym jutrze...

Bebetka - Pią 26 Sie, 2011 07:17

ZbOlo napisał/a:
że los musi się odmienić i to mnie trzyma w trzeźwości... myśli o lepszym jutrze...

Czego sobie i Tobie życzę ;)

ZbOlo - Pią 26 Sie, 2011 07:19

Bebetka napisał/a:
Czego sobie i Tobie życzę

...dzięki... miłego (lepszego) dnia...

Krzysztof 41 - Pią 26 Sie, 2011 07:27

Ate napisał/a:
12 lat jest trzezwiejacym alkoholikiem, pije tylko jeden jedyny raz w roku na Sylwestra, i tak co roku..od 12 lat...

Czyli od nowego roku zaczyna wszystko od nowa, a może myśli że ta sekunda czasu jaka jest między starym a nowym rokiem go rozgrzesza i tak co roku sam siebie usprawiedliwia, jak małe dzieci mówi to się nie liczy! jestem trzeźwy lub obrał taką taktykę na trzeźwienie kto to wie co siedzi w głowie alko.

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 07:34

Krzysztof 41 napisał/a:
co roku sam siebie usprawiedliwia,

Krzysiu, jak w sylwestra wypiłem JEDEN kieliszek szampana to po tygodniu 2 piwa. po miesiącu chlałem.
Po prostu nie wierzę w to, co mówi ta historia. myslę, że gosciu pije znacznie częściej, a chce zabłysńąc przed naiwnymi i taki schemat sobie wybrał.
To też jest etap choroby - Patrzcie, ja pije najlepiej. A czynnemu alko nie wierzę w NIC co mówi.

Krzysztof 41 - Pią 26 Sie, 2011 07:40

Popieram Cię też tak robiłem niby to mogę mały kieliszek wina i nic więcej raz do roku, czy tylko piwo bezalkoholowe i nikt nie wiedział co poza tym było w moim gardle no przecież on taki wytrzymały jest tylko jeden kieliszek i więcej nic!!
Na bank gościu zachlewa po kryjomu a kieliszek szampana to pod publikę.!!!
Nawet po wiśniach w likierze miałem nawrót i tak można jeszcze dużo innych rzeczy wymienić.

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 07:46

jak widzisz, zawsze naiwne się znajdą, powtarzają takie bzdury i tak powstają mity, teorie, cały ten chaos w głowach "trzezwych". tak, jak mogę to sobie znajde to co mi wygodne, bo Gozdzikowa radzi...
To sie nazywa mity miejskie, jak "czarna wołga".
Spadam do lekarza.

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 07:54

Temat "Pana Sylwestra"....
Może i facet tak robi, może to prawda. Jednak 99% alko tak nie wytrzyma, więc jest tylko ciekawostką....
A pytanie: co mu to daje? Bo zrozumiem, że raz do roku się zdoi, a potem nie pije. Ale kieliszek szampana? Widać "udowadnia coś", cienki jest jak polsilver.....

Halibut - Pią 26 Sie, 2011 07:56

Bebetka napisał/a:
w sumie nie mam już innego wyjścia, jak tylko czekać......a nuż wydarzy się coś nowego, sprzyjającego


Bebetka napisał/a:
czasem tylko mam wątpliwości, chwilowe ale mam.....czy aby coś warta jest ta cała moja szarpanina


Ja osobiście hołduję zasadzie, która wspiera mnie w trudnych chwilach, które pozornie mogą się wydawać beznadziejne. Nie będę się rozpisywał, posłużę się cytatem:

"-A jakie jest największe kłamstwo świata?- spytał zaciekawiony młodzieniec.
-To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie
nad naszym życiem i zaczyna rządzić nim los. W tym tkwi największe kłamstwo
świata"


Paulo Coelho

Oczywiście jest to literacka sentencja, która dla zobrazowania problemu zawiera w sobie pewne uproszczenie.
Jednak doskonale oddaje istotę problemu i niesie za sobą praktyczne i bardzo pozytywne przesłanie. Tak naprawdę traktuje o sprawach najprostszych, jednak nie wiedzieć, dlaczego najczęściej o tych najprostszych prawdach zapominamy. Właśnie wtedy, kiedy są one nam najbardziej potrzebne.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 08:02

Krzysztof 41 napisał/a:
Czyli od nowego roku zaczyna wszystko od nowa, a może myśli że ta sekunda czasu jaka jest między starym a nowym rokiem go rozgrzesza i tak co roku sam siebie usprawiedliwia, jak małe dzieci mówi to się nie liczy! jestem trzeźwy lub obrał taką taktykę na trzeźwienie kto to wie co siedzi w głowie alko.
Krzysiu nie wiem co mysli, nie pytalam go a juz napewno nie osmielilabym sie go krytykowac, jest wolnym czlowiekiem.
Gonzo.pl napisał/a:
Krzysiu, jak w sylwestra wypiłem JEDEN kieliszek szampana to po tygodniu 2 piwa. po miesiącu chlałem.
Tak, Ty
Gonzo.pl napisał/a:
Po prostu nie wierzę w to, co mówi ta historia. myslę, że gosciu pije znacznie częściej, a chce zabłysńąc przed naiwnymi i taki schemat sobie wybrał.
To też jest etap choroby - Patrzcie, ja pije najlepiej. A czynnemu alko nie wierzę w NIC co mówi.
nie mueisz wierzyc :)
Gonzo.pl napisał/a:
że gosciu pije znacznie częściej, a chce zabłysńąc przed naiwnymi i taki schemat sobie wybrał.
To też jest etap choroby - Patrzcie, ja pije najlepiej.
:shock: Zupelnie nie znasz tego czlowieka, a zobacz ile juz opini o nim wydales i to jak negatywnych. Otoz wyobraz sobie ze wiem o tym od niego prywatnie, sam powiedzial, ze nie mowi tego na grupie bo wie ze czaka go lincz a chce miec swiety spokoj.
Ate - Pią 26 Sie, 2011 08:03

Marc-elus napisał/a:
A pytanie: co mu to daje? Bo zrozumiem, że raz do roku się zdoi, a potem nie pije.
ten moj znajomy nie pije tylko kieliszka szampana w sylwestra, on sie ten jeden raz w roku upija.
Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 08:06

Ate napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
A pytanie: co mu to daje? Bo zrozumiem, że raz do roku się zdoi, a potem nie pije.
ten moj znajomy nie pije tylko kieliszka szampana w sylwestra, on sie ten jeden raz w roku upija.

Acha....
No czyli raz do roku wali, to już wiadomo.
Wiesz co mi to przypomina? Tych co zaszyci są, a raz do roku robią ucztę, a potem cykl od nowa.
Nie ma to nic wspólnego z trzeźwieniem.

ZbOlo - Pią 26 Sie, 2011 08:07

Ate napisał/a:
on sie ten jeden raz w roku upija.

...może się głupio zapytam:... ale po co...????

Halibut - Pią 26 Sie, 2011 08:07

Krzysztof 41 napisał/a:
Na bank gościu zachlewa po kryjomu a kieliszek szampana to pod publikę.!!!
Nawet po wiśniach w likierze miałem nawrót i tak można jeszcze dużo innych rzeczy wymienić.

Gonzo.pl napisał/a:
jak widzisz, zawsze naiwne się znajdą, powtarzają takie bzdury i tak powstają mity, teorie,
Marc-elus napisał/a:
A pytanie: co mu to daje? Bo zrozumiem, że raz do roku się zdoi, a potem nie pije. Ale kieliszek szampana? Widać "udowadnia coś", cienki jest jak polsilver


Totalny chaos. Dlaczego uogólniacie swoje doświadczenia i przenosicie je na innych. Napisałeś Marcel - „Widać "udowadnia coś", cienki jest jak polsilver” - może to Wy coś chcecie udowodnić.

Krzysztof 41 - Pią 26 Sie, 2011 08:09

Ate każdy jest kowalem swego losu nie nam jest pisane abyśmy kogoś oceniali po prostu rozgorzała dyskusja na przykładzie twojego znajomego i nikt złośliwie go błotem nie obrzuca ani tym bardziej nie wydaje na jego temat opinii ma gościu po prostu pecha że został włączony do tematu a efekt to jest już Ci znany.
Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 08:15

Gonzo.pl napisał/a:

Po prostu nie wierzę w to, co mówi ta historia. myslę, że gosciu pije znacznie częściej, a chce zabłysńąc przed naiwnymi i taki schemat sobie wybrał.
To też jest etap choroby - Patrzcie, ja pije najlepiej. A czynnemu alko nie wierzę w NIC co mówi.


Kurcze, a może on nie jest jednak alkoholikiem tak naprawdę?
Może mu ktoś te 12 lat temu spieprzoną (to nie wulgaryzm) diagnozę postawił i teraz "biedak" chodzi na te grupy. Co prawda można powiedzieć, że od 12 lat dużo mu chodzenie na takie grupy daje, bo przecież mógłby upijać się częściej, nie wiem jak częściej upijają się nie-alkoholicy, dajmy na to 5 - 6 razy w roku. Albo wcale. A tak pije raz w roku w sylwestra i jak mu z tym dobrze... Po co to analizować niepotrzebnie? Skoro przyjmiemy, że to co wie Ate o nim, to prawda, to ta metoda skutkuje u niego doskonale.

Napiszę nawet tak, chociaż wiem, że reakcja może być różna:
A więc - hipotetycznie
Jeżeli mielibyśmy pewność, że przy leczeniu choroby alkoholowej, jednorazowe zapicie raz w roku nie będzie miało nieprzyjemnych konsekwencji w postaci ciągów alkoholowych, byłoby o wiele mniej czynnych alkoholików na świecie.


Ale oczywiście niehipotetycznie wiemy, że dla 99% alkoholików zapicie kończy się nieprzyjemnie. I tego się trzymajmy.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 08:16

Krzysztof 41 napisał/a:
i ma gościu po prostu pecha że został włączony
nie wie o tym i sie nie dowie :)
Nie okreslilam tutaj swojego stosunku do calej tej sytuacji "sylwestrowej" specjalnie, bo bylam ciekawa czy zostanie zaatakowany ...

Dwa i pol roku temu bylam na warsztatach o nawrocie, byla tam babka ktora bardzo lubi te czekoladki mon cheri, one sa z alkoholem, kupuje sobie zawsze na Boze Narodzenie jedno opakowanie. Po prostu jej smakuja. Zostala tak zmiazdzona przez uczestnikow, ze warsztaty przerwala..dorabiano tak niesamowita teorie do tego ze w sumie na koncu wynikalo ze ona jest prakytcznie tylko i wylacznie caly czas pijana, absurd po prostu :)

To co mowil Kocur, nie wszystko jest czarne lub biale...

To samo mozna powiedzeic o terapii, ktora tu wszyscy tak zachwalamy ( lacznie ze mna) szanse na wyjscie z nalogu po jej przeprowadzeniu znacznie wzrastaja , ale aboslutnie nie gwarantuja stalej abstynencji. Wystarczy popatrzec na statystyki 8|

Ate - Pią 26 Sie, 2011 08:17

Jonesy napisał/a:
Kurcze, a może on nie jest jednak alkoholikiem tak naprawdę?
a wiesz Jonesy ze tez tak kombinowalam, ale jak uslyszalam historie z kilkumisiecznymi ciagami, nocowaniem przez 1,5 roku na dworcach, padaczka no to chyba jednak jest 8|
Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 08:17

Halibut napisał/a:
Dlaczego uogólniacie swoje doświadczenia i przenosicie je na innych.

Jakie swoje doświadczenia? To są doświadczenia milionów alkoholików.
To podawanie takich przykładów jest błędem, bo są one wyjątkami, o ile są prawdziwe.
Ktośtam żył z guzem mózgu 40lat, to znaczy żeby nie leczyć innych? Bo po co, przecież umrą wcześniej ze starości....
Przecież to absurd.

Krzysztof 41 - Pią 26 Sie, 2011 08:22

Ate przecież wiesz jaka reakcja nastąpi to tak jak z reakcja atomową jak ją rozpoczniesz to potem ciężko nad tym zapanować, niestety tak jest z niektórymi wątkami na forum oraz z sytuacjami w życiu. :)
pterodaktyll - Pią 26 Sie, 2011 08:24

Moi zdaniem w świetle tego co mówi każdy terapeuta i krok pierwszy , czyli uznanie swojej całkowitej bezsilności wobec alkoholu, to ta dyskusja jest kompletnie bez sensu, chyba, że dalej szukamy św. Graala dla siebie............
Ate - Pią 26 Sie, 2011 08:42

Krzysztof 41 napisał/a:
Ate przecież wiesz jaka reakcja nastąpi to tak jak z reakcja atomową jak ją rozpoczniesz to potem ciężko nad tym zapanować, niestety tak jest z niektórymi wątkami na forum oraz z sytuacjami w życiu. :)
tak, ale skoro zostal zapodany ciekawy temat czemu mialabym o tym nie powiedziec,mnie sama intryguje ten przypadek, tak samo jak ten z czekoladkami.
Gonzo.pl napisał/a:
jak widzisz, zawsze naiwne się znajdą, powtarzają takie bzdury i tak powstają mity, teorie, cały ten chaos w głowach "trzezwych". tak, jak mogę to sobie znajde to co mi wygodne, bo Gozdzikowa radzi...
To sie nazywa mity miejskie, jak "czarna wołga".
oj nieladnie, Gonzo, nieladnie...Tylko stwierdzilam pewien fakt,a tu takie oceny zaraz :)
Nie wszyscy jednak mysla kategoriami biale-czarne i ... cale szczescie...

Halibut - Pią 26 Sie, 2011 08:55

Marc-elus napisał/a:
Jakie swoje doświadczenia? To są doświadczenia milionów alkoholików.
To podawanie takich przykładów jest błędem, bo są one wyjątkami, o ile są prawdziwe.



Rzeczywiście, jeżeli przyjmujemy takie założenia to cała ta dyskusja nie ma sensu. Może wprowadzić tylko chaos i zamieszanie a pewnie i komuś mogłaby zaszkodzić. Ja odbieram to tak - niektórzy dla swojego błędnie rozumianego bezpieczeństwa i wygody starają się uprościć pojmowanie świata i jego problemów. Wtedy wszystko wydaje się bardziej proste, przewidywalne i bezpieczne. I dobrze, mnie nic do tego. Ale, po co w czambuł krytykować i zaprzeczać faktą, które są niewygodne. Te przykłady nie są żadnymi wyjątkami, są zdecydowaną mniejszością, ale istnieją obok nas i są uznane przez wielu terapeutów uzależnień. Ale tak na prawdę to mam już to w nosie, przytaczałem cytaty, tytuły książek, kierunki terapii uzależnień, które wykorzystują metody ograniczonego picia w terapii i stoją na stanowisku, że pewna cześć alkoholików, mniejszość jednak kilka procent, może powróć do normalnego picia okazyjnego. Ale widać każdy okopał się na swoich pozycjach i do krwi ostatniej zawzięcie ich broni. Tylko tak się zastanawiam, po co? Ja rozumiem, jeżeli ktoś się identyfikuje się całkowicie z ideami AA to dla niego alkoholik nie może nigdy sięgać po alkohol, bo albo wpadnie w ciąg albo nie jest alkoholikiem. Ale przecież wiadomo każdy praktyczny system, dotyczący dużych grup społecznych, ukierunkowany na realizacje konkretnego celu zawiera w sobie uproszczenia, bo liczy się efekt statystyczny. Oraz szeroko rozumiana skuteczność. Więc albo rozmawiamy o tym, co dobre dla przeważającej większości albo o samym problemie w całej jego złożoności.

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 09:25

Halibut napisał/a:
niektórzy dla swojego błędnie rozumianego bezpieczeństwa i wygody starają się uprościć pojmowanie świata i jego problemów

Hmmm a ja by to ujął tak: dla niektórych, uproszczone rozumowanie jest bezpieczniejsze.
Halibut napisał/a:
Ale, po co w czambuł krytykować i zaprzeczać faktą, które są niewygodne. Te przykłady nie są żadnymi wyjątkami, są zdecydowaną mniejszością, ale istnieją obok nas i są uznane przez wielu terapeutów uzależnień.

Patrz pkt 1. :) Poza tym, mając na przykładzie "pana Sylwestra", bardziej wierze w to że ta historia ma drugie dno, niż w to że jest całkowicie prawdziwa. Statystyka to mówi.
Skąd wiemy że nie chodzi przez miesiąc na głodzie po sylwestrze? Ate napisała że pije w sylwestra, ale potem wyszło że się upija. To też różnica.

Hali, rozumiem i częściowo podzielam Twoje zdanie. Mamy dojść do prawdy, a nie "prawdy" która jest dobra dla nas. :okok: Jednak, w tym wypadku, prawda może nie oznaczać wyzwolenia.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 09:32

Krzysztof 41 napisał/a:
Na bank gościu zachlewa po kryjomu a kieliszek szampana to pod publikę.!!!


Krzysztof 41 napisał/a:
nie nam jest pisane abyśmy kogoś oceniali

Jak ty to potrafisz pogodzić, Krzysiu?

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 09:34

Marc-elus napisał/a:
Ale kieliszek szampana? Widać "udowadnia coś", cienki jest jak polsilver....

Doprawdy? Myślę, że jednak oceniasz świat i ludzi swoją miarą.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 09:35

Marc-elus napisał/a:
Skąd wiemy że nie chodzi przez miesiąc na głodzie po sylwestrze? Ate napisała że pije w sylwestra, ale potem wyszło że się upija. To też różnica.
tego nie wiemy, moge tylko stwierdzic ze widuje go przez cztery poniedzialki w miesiacu na grupie i nie stwierdzilam aby mial glod, mozliwe jednak ze dobrze sie ukrywal.
Gdyby wypijal tylko lampke slynnego szampana napisalabym to, on ewidentnie pije, do stanu upojenia alkohoolowego. W rozmowie z nim powiedzialam tylko jedno, ze ja bym sie bala.. i to byla moja jedyna reakcja.. nie przyszloby mi do glowy go deprecjonowac, posadzac o klamstwo, tylko dlatego ze statystyki mowia inaczej niz on.
Marc-elus napisał/a:
Jednak, w tym wypadku, prawda może nie oznaczać wyzwolenia.
mysle ze to tu w tym punkcie, o to wszystko sie rozbija. Wazne dla niego samego jest to co czuje... czy on sam czuje sie wyzwolony, a nie to co mysla o nim inni..
Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 09:38

Cytat:
Doprawdy? Myślę, że jednak oceniasz świat i ludzi swoją miarą.

Jeżeli w sposób inteligentny możesz wyjaśnić coroczne zachowanie "pana Sylwestra" to proszę. :)

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 09:38

Ate napisał/a:
dorabiano tak niesamowita teorie do tego ze w sumie na koncu wynikalo ze ona jest prakytcznie tylko i wylacznie caly czas pijana, absurd po prostu

Na ogól po terapii zwija się sztandar "trzeźwości", nadymanie własną zmianą terapeutyczną opada, ludzie zaczynają zajmować się sobą i zaczyna się po prostu żyć. Tak jest na ogół, są wyjątki.

Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 09:43

Marc-elus napisał/a:
Cytat:
Doprawdy? Myślę, że jednak oceniasz świat i ludzi swoją miarą.

Jeżeli w sposób inteligentny możesz wyjaśnić coroczne zachowanie "pana Sylwestra" to proszę. :)


Oh, to bardzo proste.
Co roku sprawdza, czy już coś się u niego poprawiło. Czy jak wypije pierwszego kielicha, to obetrze buzie i podziękuje. Póki co przez 12 podejść du**, ale kto wie, co będzie jak się uda?


A na serio Tomku, to chyba chodzi o to, że ludzie są różni. Każde z nas się różni od drugiego. A temu Panu może po prostu lepiej jest funkcjonować w abstynencji ze świadomością, że raz w roku może się uwalić jak zwierz. I nikt nie ma do niego pretensji ani żalu. Wstaje dzięki temu co rano, wraca po pracy do domu, nie rusza alkoholu. Nie ma pijanego myślenia. Jest to pójście na łatwiznę, nie ma to za wiele wspólnego z trzeźwieniem psychicznym, ale w przypadku tego pana akurat, biorąc pod uwagę sukcesy z 12 lat, działa nieźle. Dlaczego to krytykować? Albo oczerniać? Jeżeli on jest zadowolony z tego, otoczenie jest zadowolone, rodzina również nie narzeka, to o co chodzi? W czym problem? Dlaczego ma do końca życia usiłować się wyterapeutyzować, wymazać z głowy wszelkie info o alkoholu, poza tym, że to jego wróg śmiertelny? Jednym tak pasuje innym inaczej.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 09:46

Marc-elus napisał/a:
Jeżeli w sposób inteligentny możesz wyjaśnić coroczne zachowanie "pana Sylwestra" to proszę.

Jeśli on jest panem sylwestrem, to pozwól, że ciebie nazywał będę panem espreralem. Miło? Nie sądzę. Zachowaj te złośliwości dla siebie.
Nie pytałem nigdy dlaczego to robi. Nie moja sprawa, a on akurat z tego nie zwierzał się mnie. Kiedy jako uczestnik terapii pogłębionej poszedłem na sylwka i zobaczyłem , co zrobił, aż oniemiałem, taki byłem zaskoczony, zszokowany i *p**** na grupie głupoty o tym jak facet złamał świętość nad świętościami, zapił. Potem zrozumiałem i zobaczyłem wiele przykładów na to, że świat alkoholików nie jest taki prosty, jak przekazują go terapeuci, ale doskonale rozumiem, że nie mogą inaczej. Ten mój kolega był najbardziej trzeźwym człowiekiem, jakiego znałem i nie chlał po kryjomu, a to z prostej przyczyny, że trzeźwiał dla siebie i nikomu nie musiał nic udowadniać.

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 09:52

aazazello napisał/a:
Jeśli on jest panem sylwestrem, to pozwól, że ciebie nazywał będę panem espreralem. Miło? Nie sądzę. Zachowaj te złośliwości dla siebie.

Nie jestem złośliwy, po prostu dałem mu jakiś przydomek, bo imię tu nie padło. Z czysto praktycznego powodu.
Nie wiem skąd wyciągnąłeś taki wniosek, pewnie mierzysz swoją miarą.
aazazello napisał/a:
Ten mój kolega był najbardziej trzeźwym człowiekiem, jakiego znałem i nie chlał po kryjomu, a to z prostej przyczyny, że trzeźwiał dla siebie i nikomu nie musiał nic udowadniać.

Czyli nie chlanie po kryjomu jest jednym z dowodów na to że się trzeźwieje dla siebie?
aazazello napisał/a:
świat alkoholików nie jest taki prosty, jak przekazują go terapeuci, ale doskonale rozumiem, że nie mogą inaczej.

Tak, masz całkowitą racje.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 09:53

pterodaktyll napisał/a:
to ta dyskusja jest kompletnie bez sensu, chyba, że dalej szukamy św. Graala dla siebie.

Eeee tam zaraz św. Graala. Przedstawiamy pewne fakty i dyskutujemy o nich. Pieprzenia bąka akurat na tym forum nie brakuje i znaleźć na to można wiele przykładów i w tym również nie ma nic złego.
BTW. Kim jesteś, aby tak autorytatywnie stwierdzić, że akurat ta dyskusja jest bez sensu? Petroniusz Dekadencji?

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 09:57

aazazello napisał/a:
Kim jesteś, aby tak autorytatywnie stwierdzić, że akurat ta dyskusja jest bez sensu? Petroniusz Dekadencji?

Najpierw do Krzysia masz obiekcje, potem do mnie, teraz do Ptera.
O ile do Krzysia słuszne :lol: do mnie pewnie "w tej samej sprawie", to po co do Ptera? To trzy razy w ostatnich czterech postach....
Negowanie Adamie. Po całości.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 10:02

Marc-elus napisał/a:
nie chlanie po kryjomu jest jednym z dowodów na to że się trzeźwieje dla siebie

Ciekawie krąży twój umysł. Jeśli jesteś trzeźwiejący i robisz to dla siebie, nie musisz się dowartościowywać. Faceci, którzy znają swoją wartość nigdy nie opowiadają kogo i gdzie przelecieli. Nie muszą, bo po co i komu. Natomiast w przypadku niedowartościowanych gawędziarzy jest tak, że opowiadają na prawo i lewo, z reguły o swoich wydumanych przygodach erotycznych.
Marc-elus napisał/a:
Nie wiem skąd wyciągnąłeś taki wniosek, pewnie mierzysz swoją miarą

Czytam , to co piszesz, a że piszesz od dłuższego czasu, więc łatwo zorientować się w twoich złośliwościach i odbijaniu piłeczki.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 10:06

Marc-elus napisał/a:
O ile do Krzysia słuszne do mnie pewnie "w tej samej sprawie"

Nie ja zacząłem, mój drogi złośliwe teksty o panu sylwestrze, cienkim jak polsilwer. Chyba jednak byłeś to ty.
Jeśli chodzi o Ptera, to sam sobie poradzi. Masz staż u Flandry? :mgreen:

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 10:06

aazazello napisał/a:
Ciekawie krąży twój umysł.

Przecież specjalnie napisałem to na przekór. Ciekawe to było Twoje zestawienie faktu nie krycia się i stwierdzenie że trzeźwieje dla siebie.
aazazello napisał/a:
Natomiast w przypadku niedowartościowanych gawędziarzy jest tak, że opowiadają na prawo i lewo,

Dokładnie, dlatego napisałem że udowadnianie czegoś jest przejawem słabości.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 10:08

Marc-elus napisał/a:
Dokładnie, dlatego napisałem że udowadnianie czegoś jest przejawem słabości.

Zgadzam się z tobą, tylko umknęło mnie, gdzie to napisałeś. Sorka i proszę o podpowiedź. :oops:

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 10:12

aazazello napisał/a:
tylko umknęło mnie, gdzie to napisałeś.

Przecież sam to cytowałeś. :lol:
Cytat:
Widać "udowadnia coś", cienki jest jak polsilver.....

Z tym że pewnie nie zgadzasz się z tym że coś udowadnia... no, przecież mogę się mylić.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 10:23

Aaaaa, z kontekstu wynika, przynajmniej ja tak zrozumiałem, że udowadnia otoczeniu, że jest alkoholowym mocarzem, a to nie to samo, o co mnie chodziło. Nie ten człowiek i nie te okoliczności.

Nie jestem gostkiem, który ma zamiar iść w jego ślady, ale nie odpowiada mnie również wymachiwanie przed oczami sztandarem trzeźwości z miną Tartuffe, bo świat jest bardziej złożony, niż opcje zero jedynkowe.

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 10:29

aazazello napisał/a:
udowadnia otoczeniu,

No, a co jak udowadnia sobie? To by mi się też niezbyt podobało, nie w tej sprawie.
Choć, przyznam się po cichu, że sam sobie rzadko, ale jednak, pewne rzeczy udowadniam. Potrzebuje tego. Może mi to minie a może nie. :D
aazazello napisał/a:
Masz staż u Flandry?

Na razie tylko parzę kawę u Pani Mecenas ale mam awansować, będę mógł kserować dokumenty. :lol:

Chciałem żebyś coś zobaczył, że jako iż znasz tego człowieka, zamiast powiedzieć
aazazello napisał/a:
Nie ten człowiek i nie te okoliczności.
po prostu, to rzucasz się.... :p
aazazello - Pią 26 Sie, 2011 10:41

Marc-elus napisał/a:
Chciałem żebyś coś zobaczył, że jako iż znasz tego człowieka,

Trochę mnie ten pan sylwester i polsilwer wzburzył. Zmarło się gostkowi niedawno, druha mnie zabrakło i takie zestawienie w tych okolicznościach wydało mnie się brukaniem pamięci.

Marc-elus napisał/a:
po prostu, to rzucasz się...

Krefkę mnie pobierali i nie doszedłem jeszcze do siebie. Wchodzi do gabinetu pielęgniarz, dwa metry, napakowany, gęba taka, że szczury ze strachu uciekają. Poczułem już w wyobraźni ból wkłuwanej wielokrotnie igły, rozharatane tętnice...nikt nigdy, nie pobrał mnie tak profesjonalnie krwi, facet bardzo sympatyczny. Pozory i stereotypowe myślenie nie sprawdzają się.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 10:47

aazazello napisał/a:
Krefkę mnie pobierali i nie doszedłem jeszcze do siebie. Wchodzi do gabinetu pielęgniarz, dwa metry, napakowany, gęba taka, że szczury ze strachu uciekają. Poczułem już w wyobraźni ból wkłuwanej wielokrotnie igły, rozharatane tętnice...nikt nigdy, nie pobrał mnie tak profesjonalnie krwi, facet bardzo sympatyczny. .
przezylam cos identycznego, jak zobaczylam goscia, 2 metry, ze 150 zywej wagi, dlonie wielkosci bochenkow chelba,paluszki jak grube serdelki, zbladlam ze starchu i juz widzialam siebie umierajaca z upylwu krwi, z rozwalonymi zylami, zwlaszcza ze mam bardzo slabe, szybko pekajace zyly. Przezylam autentyczne chwile grozy :lol: a facet pobral krew deliktanie, z wyczuciem, profesjonalnie :D

aazazello napisał/a:
Pozory i stereotypowe myślenie nie sprawdzają się.
pasuje nie tylko do tematu pobierania krwi ;) jak wiadomo :)
Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 11:03

Ate, ja nie widze sensu dyskusji z kimś, z tobą, kto szuka sobie wymówki do picia, chce byc blizej alkoholu. Niby madrzy ludzie, po terapiach, a Gozdzikowa dla nich autorytetem
aazazello - Pią 26 Sie, 2011 11:04

Gonzo.pl napisał/a:
Gozdzikowa dla nich autorytetem

Goździkowa fest kobita jest. :mgreen:

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 11:07

Ate napisał/a:
pasuje nie tylko do tematu pobierania krwi jak wiadomo

Lubiłem ciebie czytać na poprzednich forach i na tym, chyba też pisałaś. Nagle znikłaś, zastanawiałem się dlaczego. Miło, że jesteś. :)

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 11:21

btw, Goździkowej. Jak się nad tym dobrze zastanowić, to sama idea AA oraz praca w AA opiera się na samopomocy Goździkowych, więc co jest złego w radach Goździkowej?
Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 11:32

aazazello napisał/a:
co jest złego w radach Goździkowej?

To,że ja, Marek mam wiedzieć i wiem, co dla mnie dobre.
na to mam trzezwy rozum.
jeśli tysiące ludzi jeżdżą po pijanemu i nie mają wypadku, to może Gozdzikowa wprowadzi przepis, by wszyscy jezdzili po pijanemu?

emigrantka - Pią 26 Sie, 2011 11:38

żebym ja tak wiedziała co dla mni dobre lub złe to nie było by mnie wśród uzleżnionych ....
Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 11:40

emigrantka napisał/a:
żebym ja tak wiedziała

Ależ ja też nie wiedziałem. A teraz CHCĘ wiedziec, stąd nie korzystam z podejrzanych "zródeł" i "autorytetów"

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 11:41

Gonzo.pl napisał/a:
na to mam trzezwy rozum

To akurat jest, oczywiście tylko z formalnego punktu widzenia, niemożliwe u alkoholika.

Gonzo.pl napisał/a:
jeśli tysiące ludzi jeżdżą po pijanemu i nie mają wypadku, to może Gozdzikowa wprowadzi przepis, by wszyscy jezdzili po pijanemu?

Mogłaby tak postąpić, ale po pierwsze nie ma takiej mocy sprawczej, no nie ma, po drugie jest to niemożliwe bo jazda pod wpływem, dotyczy w zasadzie tylko i wyłącznie alkoholików i jest to problem nieznany zdrowej części naszego społeczeństwa.

Teraz poważnie. Naprawdę nie widzisz podobieństwa pomiędzy radami Goździkowej, które opierają się na przebytym cierpieniu, doświadczeniu i chęcią pomocy drugiemu człowiekowi z ideą ruchu AA? Moim zdaniem pasują do siebie jak dwie łyżeczki samopomocy.

emigrantka - Pią 26 Sie, 2011 11:45

Gonzo.pl, masz wysoką jakość trzeżwienia to widać ,ale inni szukają drogi na skróty albo zdarza się im błądzic .Ja też wciąż miotam się szukając " złotego środka ,a może czekam na super antidotum na alkoholizm coby łatwiej i przyjemniej uporać się z tym syfem .Jak mawiał mój terapeuta - co tu dużo mówić ,wdepneliście w g***o :(
'
'

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 11:50

aazazello napisał/a:
Naprawdę nie widzisz podobieństwa pomiędzy radami Goździkowej, które opierają się na przebytym cierpieniu, doświadczeniu i chęcią pomocy drugiemu człowiekowi z ideą ruchu AA?

Tu masz rację, ale dobrze wiesz, o co mi chidziło.
Pani, a pani wie, ze ten pijok rynte dostał za picie. I potem mądrzy niby alkoholicy na mitingu mowia, że za picie dają rente fsdf43t
No po prostu Pan sylwester, to kolejna historyjka, nie wiem po co powtarzana, przetwarzana. Po co ja jej mam czas poswięcac? ja nie piję, ja wiem czego chce, ja wiem co mam robic.
aazazello napisał/a:
na to mam trzezwy rozum

To akurat jest, oczywiście tylko z formalnego punktu widzenia, niemożliwe u alkoholika.

Czekam na dowody na tę teze, bo ja sie nie zgadzam

Krzysztof 41 - Pią 26 Sie, 2011 11:53

aazazello napisał/a:
Krzysztof 41 napisał/a:
Na bank gościu zachlewa po kryjomu a kieliszek szampana to pod publikę.!!!


Krzysztof 41 napisał/a:
nie nam jest pisane abyśmy kogoś oceniali

Jak ty to potrafisz pogodzić, Krzysiu?

Aazazello proszę czytaj ze zrozumieniem posty a co do pierwszego to nie ocena to stwierdzenie faktu sam osobiście też to przerabiałem i takie jest moje zdanie bo co do tej znikomej ilości alko którzy niby piją okazjonalnie mam wielkie obawy i raczej nie istnieją w praktyce.

Janioł - Pią 26 Sie, 2011 11:55

Krzysztof 41 napisał/a:
i raczej nie istnieją w praktyce a raczej na pewno ich nie ma.
zanm gościa ktory pije lyk wina przy okazji przyjmowania komuni świętej w dwóch postaciach i twierdzi że jego wiara jest tak silna że nie zapija .ja nie mam tyle odwagi dlatego nie przyjmuje takiej komunii
Krzysztof 41 - Pią 26 Sie, 2011 11:58

andrzej napisał/a:
Krzysztof 41 napisał/a:
i raczej nie istnieją w praktyce a raczej na pewno ich nie ma.
zanm gościa ktory pije lyk wina przy okazji przyjmowania komuni świętej w dwóch postaciach i twierdzi że jego wiara jest tak silna że nie zapija .ja nie mam tyle odwagi dlatego nie przyjmuje takiej komunii

Właśnie lepiej nie eksperymentować !!!

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 12:00

emigrantka napisał/a:
.Jak mawiał mój terapeuta - co tu dużo mówić ,wdepneliście w g***o

Ano wdepnelismy, więc patrzmy pod nogi

Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 12:07

aazazello napisał/a:
po drugie jest to niemożliwe bo jazda pod wpływem, dotyczy w zasadzie tylko i wyłącznie alkoholików i jest to problem nieznany zdrowej części naszego społeczeństwa.


Ja wiem, że to żart, ale weź Ty mnie upewnij...

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 12:17

Jonesy napisał/a:
Ja wiem, że to żart, ale weź Ty mnie upewnij...

Jonesy, jesli ktoś uwaza się za zdrowego, a jezdzi po alkoholu, to jest to alkoholik.
Moje zdanie

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:31

Gonzo.pl napisał/a:
aazazello napisał/a:
na to mam trzezwy rozum

To akurat jest, oczywiście tylko z formalnego punktu widzenia, niemożliwe u alkoholika.

Czekam na dowody na tę teze, bo ja sie nie zgadzam

Proszę, ja uważam tak, wybacz, że cytuję, ale pisałem o tym wczoraj w tym temacie, więc nie chcę tego powtarzać. Z przyjemnością porozmawiam z tobą na ten temat.

Cytat:
Co to jest trzeźwienie? Myślę, że jest to proces, który ma doprowadzić alkoholika do stanu zwanego być trzeźwym. Ok, to było łatwe.
Ale co to jest trzeźwość? Kto potrafi określić wzorzec trzeźwości? Czy trzeźwość jest to stan dostępny alkoholikowi, w chorobie, która jest chroniczna, więc nieuleczalna?
Moim zdaniem nie, ponieważ osiągnięcie stanu trzeźwości byłoby jednoznaczne z wyleczeniem z choroby alkoholowej, a to nie jest możliwe ze względu na jej chroniczność.
Nie osiągniemy więc stanu zwanego trzeźwością, a jesteśmy tylko w procesie, który zwiemy trzeźwieniem, a który oznacza zachowanie abstynencji oraz bliżej nieokreśloną wartość dodaną. Czym jest ta wartość dodana? Nikt tego nie wie, ponieważ jest to pojęcie subiektywne, a obiektywnych kryteriów nikt nie określił i zmierzyć nie jest w stanie.

Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 12:33

Gonzo.pl napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Ja wiem, że to żart, ale weź Ty mnie upewnij...

Jonesy, jesli ktoś uwaza się za zdrowego, a jezdzi po alkoholu, to jest to alkoholik.
Moje zdanie


Nie. Może być niedpowiedzialny, głupi, skrajnie po***rdolony, skacowany, liczy na łut szczęścia.
Nie sami alkoholicy jeżdżą na cyku.
Jest też cała rzesza jeżdżących na kacu, albo po jednym piwku, czy lampce wina do obiadu. Ani takiego delikwenta ani alkoholika nic nie tłumaczy i karą powinno być dożywotnie odebranie prawa jazdy za drugim razem (recydywa), za pierwszym naprawdę *j**** mandat.

Za granicą to chyba w miarę "oswojone" jest, że do obiadu piją wino czy piwo, a potem jadą autem. Musi być legalne, inaczej nie pokazywaliby tego w co drugim filmie. A nie powiesz mi, że oprócz tego że 80% Amerykanów choruje na otyłość, to jeszcze na alkoholizm.

Marku, nie popadajmy w skrajności.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 12:35

Gonzo.pl napisał/a:
te, ja nie widze sensu dyskusji z kimś, z tobą, kto szuka sobie wymówki do picia, chce byc blizej alkoholu. Niby madrzy ludzie, po terapiach, a Gozdzikowa dla nich autorytetem
na jakiej podstawie twierdzisz ze szukam wymowki do picia? Prosze, uzasadnij, jesli mozesz odpowiedz na to pytanie . Ale cos Ci powiem, w sumie bylam pewna ze gdy przytocze PRAWDZWY przyklad tego czlowieka, zarzuci mi sie wlasnie ten fakt :) Nie wiedzialam tylko kto to zrobi
aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:36

Krzysztof 41 napisał/a:
Aazazello proszę czytaj ze zrozumieniem posty a co do pierwszego to nie ocena to stwierdzenie faktu sam osobiście też to przerabiałem i takie jest moje zdanie

Staram się czytać ze zrozumieniem, ale nie zawsze mnie się to udaje. :oops:
Myślę, że stwierdzeniem faktu byłoby, gdybyś napisał, że to ty tak robiłeś.
Uważam natomiast, że kiedy piszesz, że ktoś zrobił tak a tak, a nie byłeś świadkiem tego zdarzenia, tylko takie są twoje domysły, to nie stwierdzasz faktu, ale oceniasz i to na podstawie własnych domniemań.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:41

Krzysztof 41 napisał/a:
Właśnie lepiej nie eksperymentować !!!

Panie i panowie. Ustalmy dla ułatwienia dyskusji fakty. Nikt z piszących nie napisał, że ma zamiar eksperymentować. Dla mnie abstynencja jest fundamentalną podstawą mojego trzeźwienia i nie mam zamiaru tego zmieniać. Rozumiem, że jak dla większość z nas, poza Halim, który idzie inną ścieżką i ma do tego prawo.
Rozmawiamy o zapiciu i trzeźwieniu i o tym jak pojmujemy te zagadnienia oraz o tym, że nie dla wszystkich zachowanie bezwarunkowej abstynencji jest podstawą trzeźwienia.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 12:44

Cytat:
No po prostu Pan sylwester, to kolejna historyjka, nie wiem po co powtarzana, przetwarzana.
Poniewaz temat watku dotyczy zapicia.

Andrzej nie ryzykowalabym przytaczania faktu :
andrzej napisał/a:
gościa ktory pije lyk wina przy okazji przyjmowania komuni świętej w dwóch postaciach i twierdzi że jego wiara jest tak silna że nie zapija .
Juz wiem, dlaczego to zrobiles! Szukasz sobie wymowki do picia , ha, mam Cie! :rotfl:
aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:44

Jonesy napisał/a:
Ja wiem, że to żart, ale weź Ty mnie upewnij..

Nie koniecznie, umieściłem tam magiczne wyrażenie "w zasadzie", bo ja osobiście nie znam niealkoholików jeżdżących pod wpływem. Inaczej bywało w wieku sielskim, anielskim, ale zderzenie nadmiaru testosteronu z alkoholem to wybuchowa mieszanka.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:47

Jonesy napisał/a:
Jest też cała rzesza jeżdżących na kacu, albo po jednym piwku, czy lampce wina do obiadu.

Nie sądzę, aby lamka wina, czy jedno piwo do obiadu spowoduje, że zostanie przekroczone 0,2

Ate - Pią 26 Sie, 2011 12:48

aazazello napisał/a:
Nikt z piszących nie napisał, że ma zamiar eksperymentować.
tak , ale nastepuje ciekawy socjologiczie przypadek, identycznie jak na tych moich warsztatach wobec babki, ktora na Boze Narodzenie je sobie mon cheri. Z tym, ze ona te cukierki jadla, a tutaj nawet samo przytoczenie przykladow tego typu osob, jest rownoznaczne z checia ekseprymentowania i zlamania absytencji.
Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 12:48

Ate napisał/a:
Poniewaz temat watku dotyczy zapicia.

Ate, nie analizujemy czym jest zapicie, kto zapił, kto nie zapił, czy warto zapić, ale zapicie w aspekcie trzeźwienia.

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:49

Ate napisał/a:
na Boze Narodzenie je sobie mon cheri

Zapiłem wczoraj :mgreen: :oops:ale ciekawostka, sprawdzałem i nie widziałem zawartości alkoholu, hmmm...mechanizmy?

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 12:51

Marc-elus napisał/a:
nie analizujemy czym jest zapicie, kto zapił, kto nie zapił, czy warto zapić, ale zapicie w aspekcie trzeźwienia

Myślę, że przykład podany przez Ate dotyczył właśnie tego.

Kulfon - Pią 26 Sie, 2011 12:53

aazazello napisał/a:
Ate napisał/a:
na Boze Narodzenie je sobie mon cheri

Zapiłem wczoraj :mgreen: :oops:


nie jestes sam :skromny:

Ate - Pią 26 Sie, 2011 12:54

Marc-elus napisał/a:
ale zapicie w aspekcie trzeźwienia.
tak, dlatego dla mnie sam ten konretny przypadek jest bardzo ciekawy w kontekscie tematu watku :)
aazazello - Pią 26 Sie, 2011 13:00

Marc-elus napisał/a:
Pieprze, dziś sobie kupię i zjem całe opakowanie

a widzisz, to już będzie zaplanowane i świadome, a to nie to samo, co nieświadomość spożywania ;)

Ate - Pią 26 Sie, 2011 13:02

aazazello napisał/a:
Ate napisał/a:
na Boze Narodzenie je sobie mon cheri

Zapiłem wczoraj :mgreen: :oops:
Kulfon napisał/a:
nie jestes sam :skromny:


Oczywiscie zdajecie sobie sparwe , ze wobec powyzszych faktow jestescie czynnymi alkoholikami 34dd dlatego rozmowy z Wami zagrazaja mojej swietej abstynencji :stres:

aazazello - Pią 26 Sie, 2011 13:14

Gonzo.pl napisał/a:
Tu masz rację, ale dobrze wiesz, o co mi chidziło.
Pani, a pani wie, ze ten pijok rynte dostał za picie. I potem mądrzy niby alkoholicy na mitingu mowia, że za picie dają rente

Przepraszam, ale nie znam tego, więc nie wiedziałem, że chodzi tobie o szerzenie nieprawdziwych informacji.

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 13:29

Ate napisał/a:
na jakiej podstawie twierdzisz ze szukam wymowki do picia? Prosze, uzasadnij, jesli mozesz odpowiedz na to pytanie .

Wyłącznie na podstawie twojego toku myślenia twoich słów. Całe rozpoznanie i leczenie alkoholika na tym własnie sie opiera. A drugi alkoholik widzi najlepiej, bo wie na co patrzec. Na tym z kolei opiera się terapia grupowa i częściowo AA.
Ate napisał/a:
uz wiem, dlaczego to zrobiles! Szukasz sobie wymowki do picia , ha, mam Cie!

Czasem lepiej milczeć i uchodzic za głupka, niż się odezwać i rozwiać wątpliwości...

Ate - Pią 26 Sie, 2011 13:35

Gonzo.pl napisał/a:
Wyłącznie na podstawie twojego toku myślenia twoich słów
a skad weisz jaki ja mam tok myslenia? w tym konkretnym przypadku, przeciez go w ogole nie wyrazilam.
Gonzo.pl napisał/a:
Całe rozpoznanie i leczenie alkoholika na tym własnie sie opiera.
bawimy sie w diagnostyka?
Gonzo.pl napisał/a:
A drugi alkoholik widzi najlepiej, bo wie na co patrzec. Na tym z kolei opiera się terapia grupowa i częściowo AA.
tak? no to jako druga alkoholiczka mowie Tobie jako pierwszemu alkoholikowi, ze nie znasz mojego stosunku do calej sprawy, Ty tylko myslisz ze znasz :)
Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 13:38

Ate napisał/a:
Oczywiscie zdajecie sobie sparwe , ze wobec powyzszych faktow jestescie czynnymi alkoholikami 34dd dlatego rozmowy z Wami zagrazaja mojej swietej abstynencji

A ja uwazam, że ktoś chcacy abstynować, przestrzega podstawowych zasad, dla własnego dobra. Ja po prostu zbyt stary(?), powazny(?) ambitny(?) jestem by śmiać się ze swojej choroby i swojej głupoty. Powtórze, nie widzę powodu bym miał sam sobie szkodzić, zbyt wiele lat to robiłem.

Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 13:42

Ate, powtórzę: z pijanym i nachalnym tokiem myslenia nie dyskutuje.
Ate - Pią 26 Sie, 2011 13:48

Gonzo.pl napisał/a:
A ja uwazam, że ktoś chcacy abstynować, przestrzega podstawowych zasad, dla własnego dobra.
przestrzegam ich
Gonzo.pl napisał/a:
Ja po prostu zbyt stary(?), powazny(?) ambitny(?) jestem by śmiać się ze swojej choroby i swojej głupoty
tak, . Widzisz Ty podchodzisz do alkoholizmu ze smiertelna powaga a sa ludzie ktorzy podchodza ianczej i ja oba podejscia respektuje, a nie sadze ze tylko dlatego ze ktos mysli inaczej niz ja zaraz kombinuje jakby tu zapic. Wyciagasz bardzo pochopne wnioski na podstawie paru slow, nie ukrywasze sie ze swomi negatywnymi ocenami innego niz Twoje zachowanie czy sposob myslenia. Takie szywne podejscie do sparwy, w moim przypadku, mysle ze wlasnie mogloby sie skonczyc zapiciem, bo zylabym pod stalym , ogromnym napieciem aby tylko utrzymac wzorowa, nieskazitelna abstybnencje. A moze uda sie z doza humoru, kto powiedzial ze nie?
kiwi - Pią 26 Sie, 2011 13:57

Hallo,dzien dobry wszystkim tu obecnym !!!!!
Ja zyje zupelnie bezalkoholowo......to moja decyzja dla mnie !!!!! i tego bardzo przestrzegam !!!!!
Tez nie chodzilam i nie chodze na grupe AA.
Niczemu nie jestem przeciwna co komus pomaga czy pomoze zyc trzezwo !!!!!!!
Ale teraz jak czytam nawet ten Ate przyklad z tym sylwestem i tym panem co chodzi na grupe AA,i raz w roku sie upija,jakie to zaklamanie i obluda !!!!!
Na grupie bija mi brawo i klepia po plecych......chlopie juz 12 lat nie pijesz.....brawo brawo inni biora przyklad z niego!!!! A on sobie mysli.....zebyscie wiedzieli co ja robie w sylwestra.....jakie to podle moim skromnym zdaniem !!!!!!
Ate ty wiesz ....on milczy....takich dwoch spiskowcow......i usmiechacie sie .......straszne !!!!
Odkad nie pije .....uczciwosc wobec siebie i innych jest bardzo wazna dla mnie !!!!
Ja to wiem bez zadnej grupy i pomocy !!!!!!
jednym z bardzo waznych

Ate - Pią 26 Sie, 2011 14:00

kiwi napisał/a:
Ate ty wiesz ....on milczy....takich dwoch spiskowcow......i usmiechacie sie .......straszne !!!!
:) to jest po prostu rewelacyjne , jakich rzeczy mozna sie o sobie dowiedziec. Skad ty mozesz wiedziec Kiwi czy my sie usmiechamy czy nie, przeiciez nie zansz tego czlowieka ani mnie
kiwi napisał/a:
! A on sobie mysli.....zebyscie wiedzieli co ja robie w sylwestra.....jakie to podle moim skromnym zdaniem !!!!!!
a tu to nawet wykazujesz zdolnosci telepatyczne, bo wiesz co facet mysli. REWELACJA :lol:
Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 14:06

No ale prawda jest taka, że jak chodzi na terapię i rocznice obchodzi co rok, to kawał z niego członka jest...
A obchodzi rocznice Ate, czy nie obchodzi?

Ate - Pią 26 Sie, 2011 14:11

Jonesy napisał/a:
A obchodzi rocznice Ate, czy nie obchodzi?
przchodzi9-cio miesieczna, zamknieta terapie 12 lat temu, wtedy jeszcze kasa chorych placila za tak dlugie okresy terapeutyzowania sie w osrodkach zamknietych. Nie, nie obchodzi rocznic, na tej grupie nie obchodzimy rocznic, a nie powiedzial tego tylko dlatego, bo chcial miec swiety spokoj, takie dokladnie byly jego slowa. Nie ze zaciera rece, nie ze ejst dumny, nie ,ze sie nabija z reszty... ale ocen tego typu tutaj juz pare uslyszalam :) W sumie bardzo spokojny, dosc zamkniety w sobie czlowiek... W zyciu nie podejrzewam go o klamstwo, czy probe manipulacji, zreszta po co mialby to robic, w jakim celu... Powiedzial to wlasnie do mnie a propos tej relacji z warsztatow jak zgnojono babke za cukierki...
kiwi - Pią 26 Sie, 2011 14:16

Ate,nie lap mnie za slowa !!!!
Chodzi o nieuczciwosc wobec innych !!!!!
jak by powiedzial .....caly rok nie pije.....w sylwestra upijam sie....to jest uczciwosc !!!!!
O takiej sprawie ja uwazam ze musi sie powiadomic innych chorych !!!!
Tak samo jak.....ogolnie nie pije.....ale jem cukierki z alkoholem,albo cos innego jak lody z alk.....zeby wszyscy wiedzieli......to nie sa blachostki !!!!!!

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 14:17

Ate napisał/a:
a nie powiedzial tego tylko dlatego, bo chcial miec swiety spokoj

Wiesz, tak to może powiedzieć każdy kto zapija. Tak samo można powiedzieć: a co to kogo obchodzi.
Nie chodzi mi o wydumaną "moralność", ale sądzę że w pewnym sensie nie zachowuje się w porządku. Mógłbym zrozumieć że nic nie powiedział raz, trudno, zdarzyło się.
Ale On robi plan od 12lat.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 14:20

kiwi napisał/a:
Ate,nie lap mnie za slowa !!!!
Chodzi o nieuczciwosc wobec innych !!!!!
jak by powiedzial .....caly rok nie pije.....w sylwestra upijam sie....to jest uczciwosc !!!!!
O takiej sprawie ja uwazam ze musi sie powiadomic innych chorych !!!!
Tak samo jak.....ogolnie nie pije.....ale jem cukierki z alkoholem,albo cos innego jak lody z alk.....zeby wszyscy wiedzieli......to nie sa blachostki !!!!!!
ale ja nie oceniam jego zachowania, przytoczylam ten przyklad poniewaz wlasnie nadawal sie do tytulu watku. Czy to jest ucziciwe wobec grupy czy nie, to jest zuplenie inna sprawa. Prywatnie uwazam , ze jest to nieuczciwe. Jednak nie o tym byla tu mowa, ale o zapiciach a trzezwieniu...
Gonzo.pl - Pią 26 Sie, 2011 14:25

Ate napisał/a:
A moze uda sie z doza humoru, kto powiedzial ze nie?

Zyję radosnie i z pasją, otaczam się pozytywnymi ludzmi, łapie z zycia co sie da. Czasem jak idziemy ulica i się śmiejemy, to ludzie smieja się znami.
ale zasady swoje mam całkiem powazne. Nie zrezygnuje z nich dla niczego i nikogo. To podstawa, bez niej nie ma nic. Szczerość wobec siebie.

Ate - Pią 26 Sie, 2011 14:29

Chce aby bylo to jasne, sama nie odwazylabym sie na tego typu eksperymenty, wiem, ze predzej czy pozniej bym poplynela, to jedno, a po drugie ja nie chce wiecej pic, nie mam potrzeby probowania alkoholu pod jakakolwiek postacia ( a swoja droga wiecie na pewno ze w ogromnej ilosci zwyczajynch produktow spozywczych znajduja sie sladowe ilosci alkoholu, chocby w zwyklym ketchupie ) . Jednak ketchup spozywam, nie popadam w jakas obledna paranoje, bo wtedy taka trzezwosc, by mnie meczyla
stiff - Pią 26 Sie, 2011 14:30

Gonzo.pl napisał/a:
Szczerość wobec siebie.

To podstawa, aby trzeźwym być, bo innych można oszukać,
ale siebie się nie da...

Ate - Pią 26 Sie, 2011 14:43

a nawroty sprawiedliwe dla wszystkich , bo dotycza i tych trzymajcych sie sztywno zasad jak i tych bardziej luzacko nastawionych do tematu, nie ma letko, sprawiedliwosc musi byc na tym swiecie.
Dzieciaka wydelegowalam na weekend do tatusia , spadam na spacer z aparatem, moze cos cykne fajnego :) do milego :buzki:

stiff - Pią 26 Sie, 2011 14:46

Ate napisał/a:
a nawroty sprawiedliwe dla wszystkich ,

Ate wybacz, ale jak Cie czytam to odnoszę wrażenie,
ze Ty kurczowo szukasz dowodu, ze zaprzestanie picia jest niemożliwe,
stad we wszystkim doszukujesz sie istnienia alko... :roll:

Ate - Pią 26 Sie, 2011 19:52

stiff napisał/a:
Ate napisał/a:
a nawroty sprawiedliwe dla wszystkich ,

Ate wybacz, ale jak Cie czytam to odnoszę wrażenie,
ze Ty kurczowo szukasz dowodu, ze zaprzestanie picia jest niemożliwe,
stad we wszystkim doszukujesz sie istnienia alko... :roll:
tak,przejrzales mnie, kurczowo szukam dowodu :) A tak sie staralam, zeby sie nikt nie poznal :beczy: . Stiff jak bede chciala to pojde do sklepu i sobie kupie alkohol, bez szczegolowego diagnozowania moich wypowiedzi, kazdego slowa . Tak po prostu , pojde, kupie, wypije. To odemnie zalezy czy ja wypije czy nie, mimo kolejnej diagnozy moich slow, tym razem znowu pudlo.
Gonzo.pl napisał/a:
Cytat:
i oczywiscie tez wiecie ze jablka fermentuja w zoladku, jesli zje sie ich duza ilosc, balonik wykaze alkohol,

No widzisz jakie ty bzdury powtarzasz. naprawdę myslisz, ze to prawda?
ile ty masz lat?
a wiesz Gonzo,ze mnie to zastanowila jak tak napisales, szczerze, bo ja przyjelam te informacje jako pewnik, poniewaz uslyszalam ja na grupowej terapii od samej terapeutki , a jak wiadomo terapeuta = guru. Kurcze, no az musze sprawdzic
stiff - Pią 26 Sie, 2011 20:04

Ate napisał/a:
Stiff jak bede chciala to pojde do sklepu i sobie kupie alkohol,

Ate ja tez uważałem, ze pije i przestaje pic kiedy chce...

Ate - Pią 26 Sie, 2011 20:19

stiff napisał/a:
Ate ja tez uważałem, ze pije i przestaje pic kiedy chce...
no, dobrze, ale w jakim celu to teraz napisales, co chcesz mi powiedziec? Ja twierdze ze dzis nie chce pic, dlatego ja dzis, teraz podejmuje decyzje czy wypije czy nie . A co ktos wyczyta miedzy wierszami moich slow, czy jaka by sobie teorie nie dopowiedzial, niech na zdrowie tej osobie bedzie :) To diagnozowanie, czasami wrecz wmawianie czegos userom na forum staje sie uporczywe, kiedys tak tutaj nie bylo 8|
Bo to moze zadzialac w druga strone, na zasadze zona gledzi latami mezowi ze on ja zdradza,mimo ze facet czysty jak lza, wiec w koncu facet sie wkurzy, i ja zdradza naprawde.... Nie wiem czy to fortunny przyklad, ale tak mi sie akurat nasunelo

Ate - Pią 26 Sie, 2011 20:25

stiff napisał/a:
Ate napisał/a:
Stiff jak bede chciala to pojde do sklepu i sobie kupie alkohol,

Ate ja tez uważałem, ze pije i przestaje pic kiedy chce...
Ty moze tak, ja twierdze ze dzis mam wplyw na to czy wypije, ale wiem, ze na pewno nie mam wplywu na to kiedy przestalabym pic, dlatego w ogole nie zaczynam.
stiff - Pią 26 Sie, 2011 20:47

Cytat:
ze na pewno nie mam wplywu na to kiedy przestalabym pic, dlatego w ogole nie zaczynam.

I tego się trzymaj... :)
Ate napisał/a:
ale w jakim celu to teraz napisales,

Chodzi mi konkretnie o Twoja argumentacje i wywody na temat alko w życiu codziennym,
bo nie rozumie jaki ma sens skupianie sie na rzeczach nieistotnych,
jak obecność alko pod rożną postacią w produktach spożywczych... :roll:
Czemu właściwie to ma służyć...

Ate - Pią 26 Sie, 2011 20:54

stiff napisał/a:
bo nie rozumie jaki ma sens skupianie sie na rzeczach nieistotnych,
jak obecność alko pod rożną postacią w produktach spożywczych... :roll:
Czemu właściwie to ma służyć...
alez Ty odniosles tylko takie wrazenie, caly dzisiejszy dzien to ja bylam przede wszystkim skupiona jak ulzyc sobie i dzieciom w upale ( kolo14ej bylo 33 stopnie) :D a powiedzialam o tych produktach tak, jako ciekawostke, ze pewnie nawet my alkoholicy czesto spozywamy gdzies tam w malenkich ilosciach alkohol, i nie konczy sie to zapiciami.
stiff - Pią 26 Sie, 2011 21:04

Ate napisał/a:
ze pewnie nawet my alkoholicy czesto spozywamy gdzies tam w malenkich ilosciach alkohol, i nie konczy sie to zapiciami.

To niby drobnostka, ale takie skojarzenia nie pojawiają się bez powodu w naszym przypadku... :roll:
Ja jem jabłko i ciesze się smakiem,
a nie zastanawiam się nad tym co sie z nim stanie
w moim żołądku... :roll:

pterodaktyll - Pią 26 Sie, 2011 22:00

aazazello napisał/a:
Kim jesteś, aby tak autorytatywnie stwierdzić, że akurat ta dyskusja jest bez sensu?

O ile pamiętam zacząłem swoją wypowiedź, "moim zdaniem" i do tego swojego zdania mam, o ile się orientuje, prawo, więc jesli chcesz mi cokolwiek zarzucać, to bądź łaskaw cytować dokładnie a nie wyrywać z kontekstu tak, jak Ci pasuje.
A jesli juz to nie Petroniusz tylko Pterodaktyllus Dekadencji, tez fajnie brzmi :p

stiff - Sob 27 Sie, 2011 08:17

Krzysztof 41 napisał/a:
weź nawigację zaktualizuj

To nie takie proste, ponieważ zaangażowałem się w kilka przedsięwzięć,
ze tak powiem, z którymi wiązałem pewne nadzieje, a okazują się niewypałem...
Przestałem żyć dla siebie, a bardziej skupiłem się na życiu życiem innych ...
To same bliskie mi osoby wiec trudno coś zmienić... 8|

Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 08:21

stiff napisał/a:
Przestałem żyć dla siebie, a bardziej skupiłem się na życiu życiem innych ...

Stivi, w tym samym zdaniu masz rozwiązanie
:papa2:

stiff - Sob 27 Sie, 2011 08:22

Gonzo.pl napisał/a:
Stivi, w tym samym zdaniu masz rozwiązanie

W następnym zdaniu masz odpowiedz...

Janioł - Sob 27 Sie, 2011 08:22

stiff napisał/a:
Przestałem żyć dla siebie
to możesz ale wiem że to wymaga cholernej konsekwencji i nie jest proste tarcia sa tak silne że łatwo o pożar i dla mnie to jest o tyle niebezpieczne że albo się zezłoszczę bo pożar albo że odpuściłęm ze bo było juz za gorąco
stiff napisał/a:
To same bliskie mi osoby
ich nie a szkoda,łatwiej by było fsdf43t
stiff - Sob 27 Sie, 2011 08:26

andrzej napisał/a:
zezłoszczę bo pożar albo że odpuściłęm ze bo było juz za gorąco

Ja nie chce żadnej z tych opcji, a poszukuje innego rozwiązania...

Janioł - Sob 27 Sie, 2011 08:31

stiff napisał/a:
Ja nie chce żadnej z tych opcji, a poszukuje innego rozwiązania...
ODKUPIĘ PATENT fsdf43t
Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 08:39

stiff napisał/a:
wiec trudno coś zmienić...

Ależ przeczytałem.
Trudno nie znaczy niemozliwe, by szukać rozwiązana.
Bądz przyjacielem także dla siebie.

stiff - Sob 27 Sie, 2011 08:43

andrzej napisał/a:
ODKUPIĘ PATENT fsdf43t

Tez bym skorzystał z gotowca... :roll:

stiff - Sob 27 Sie, 2011 08:44

Gonzo.pl napisał/a:
Trudno nie znaczy niemozliwe, by szukać rozwiązana.

Tyle to i ja wiem, tylko cena może być zbyt wysoka,
a tego bym chciał uniknąć... 8|

Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 08:50

Może uznasz to za banał,
"Dzisiejszymi gazetami wyściełają jutrzejsze kosze na śmieci".
Wiem, nie jest lekko, mnie tez, ale Alleluja i do przodu.
Zawsze mogę sobie powiedziec -Uśmiechnij się, jutro będzie gorzej :lol:

emigrantka - Sob 27 Sie, 2011 08:54

Gonzo.pl, usmiechnełam się ,choć mi nie do śmiechu // dziękuję :)

banał nie banał to samo życie ....

Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 08:57

emigrantka napisał/a:
usmiechnełam się

:mgreen:

stiff - Sob 27 Sie, 2011 08:58

Gonzo.pl napisał/a:
Wiem, nie jest lekko, mnie tez, ale Alleluja i do przodu.

Ale to jest oszukiwanie samego siebie i zamazywanie rzeczywistości,
a ja tak żyć na dłuższą metę nie potrafię... :roll:
Jestem człowiekiem kompromisu, tyle ze na samych kompromisach daleko nie zajadę...

Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 09:01

stiff napisał/a:
oszukiwanie samego siebie i zamazywanie rzeczywistości,

U mnie może tylko na chwilę. Załatwiłem wszystko co mnie gryzło ostatnimi dniami i dostałem wiecej niż sie spodziewałem.

stiff - Sob 27 Sie, 2011 09:04

Gonzo.pl napisał/a:
U mnie może tylko na chwilę.

U mnie zbyt długo to trwa... :evil:

Janioł - Sob 27 Sie, 2011 09:06

stiff napisał/a:
tyle ze na samych kompromisach daleko nie zajadę
myślałem że kompromis to sposób na życie a życie pokazało że po uzyskaniu kompromisu i tak obie strony sa niezadowolone
Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 09:12

stiff napisał/a:
U mnie zbyt długo to trwa...

Nikt Ci nie zaprzecza... :lol:
Pierwszy krok zrobiłeś, zauważyłes.
Drugi krok zrobiłes, powiedziałeś.
......

stiff - Sob 27 Sie, 2011 09:24

andrzej napisał/a:
myślałem że kompromis to sposób na życie

Nie ma w nim miejsca na kolory wtedy... 8|

stiff - Sob 27 Sie, 2011 09:25

Gonzo.pl napisał/a:
Pierwszy krok zrobiłeś, zauważyłes.
Drugi krok zrobiłes, powiedziałeś.

I dalej jestem w tym samym miejscu... :uoee:

Gonzo.pl - Sob 27 Sie, 2011 09:28

stiff napisał/a:
dalej jestem w tym samym miejscu...

Bo te kropeczki są na - dalej.
Sam je wypełnisz.
:okok:

szymon - Sob 27 Sie, 2011 09:29

stiff napisał/a:
I dalej jestem w tym samym miejscu...


zostań sobą

Flandria - Sob 27 Sie, 2011 09:35

stiff napisał/a:
Przestałem żyć dla siebie, a bardziej skupiłem się na życiu życiem innych ...
To same bliskie mi osoby wiec trudno coś zmienić...

brzmi jak współuzależnienie 8|

stiff napisał/a:
Jestem człowiekiem kompromisu, tyle ze na samych kompromisach daleko nie zajadę...


od kompromisu lepsza jest synergia

Krzysztof 41 - Sob 27 Sie, 2011 12:58

stiff napisał/a:

Przestałem żyć dla siebie, a bardziej skupiłem się na życiu życiem innych ...
To same bliskie mi osoby wiec trudno coś zmienić... 8|

Jak Ci jest tak dobrze to tak żyj tylko że sztuką jest żyć życiem innych dla samego siebie.
A wtedy to już powinno być dobrze.

stiff - Sob 27 Sie, 2011 13:14

Gonzo.pl napisał/a:
Bo te kropeczki są na - dalej.
Sam je wypełnisz.

Juz znalazłem drogę do rozwiązania jednego problemu,
te drugie przy nim są mało istotne... :)

stiff - Sob 27 Sie, 2011 13:15

Krzysztof 41 napisał/a:
sztuką jest żyć życiem innych dla samego siebie.

Cyrkowcem wtedy trzeba pewnie być... :D

Gonzo.pl - Pon 29 Sie, 2011 22:24

Marc-elus napisał/a:
Czy przerwanie abstynencji równa się przekreśleniu pracy jaką się włożyło w trzeźwienie, zachowanie tejże abstynencji? Czy cofa nas do punktu wyjścia? Czy zapicie oznacza że alkoholik nie trzeźwiał?

I tak od teorii przeszedłeś do praktyki...

Janioł - Wto 30 Sie, 2011 15:10

Gonzo.pl napisał/a:
I tak od teorii przeszedłeś do praktyki...
to i będą komentarze w wersji live, być może komus pomogą, a być może i samemu Tomkowi

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group